• Nie Znaleziono Wyników

Język osobny Witkacego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Język osobny Witkacego"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Antonina Lubaszewska

Język osobny Witkacego

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (23), 145-148

(2)

145 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

Język osobny Witkacego

Magdalena Nowotny-Szybiistowa: Osobliwości l e k s y ­ kalne w ję zy k u Stanisława Ignacego Witkiewicza. W rocław I1973 Ossolineum, ss. 165. IBL PAN.

Raz jeszcze m arzen ia Leo Spitzera, b y s ty lis ­ ty k a sp ełn iła rolę m ostu n a d p rzepaścią oddzielającą języ ko znaw ­ stw o od h isto rii lite ra tu ry , b y solidny w a rs z ta t językoznaw czy z astąp ił przy pad k o w e i im p resjo n istyczn e uw agi k ry ty k ó w -lite ra - tów , znalazły swą realizację. I choć n a jm n ie j sikłonni b y li uznać to stanow isko językoznaw cy, to jed n a k ich p o ra nadeszła.

N adeszła ty m b ardziej, że — ja k w y k a z u je a u to rk a — W itakcy n ie tr a k tu je języka z pow agą czy dbałością w y n ik ającą z pow ołania czy zaw odow ej ru ty n y , n ie p a trz y też n a ń z pozycji tw ó rcy bolejącego n a d jego ułom nością i niead ek w atn o ścią un iem ożliw iającą p ełn ię w ysłow ienia. W itkacy tr a k tu je język jak językoznaw ca, z niechę­ cią, jak żywy, w rogi przedm iot, k tó ry został m u d a n y i k tó reg o użycie n ie k w estio n u jące jego s tr u k tu r y św iadczyłoby o n ie a u te n - tyczności jego (W itkacego) jak o jed n o stk i tw ó rczej. D latego s ta ra się stw orzyć „now y jęz y k ” w yłącznie n a w łasn y u ży tek. M niem a W itkacy, iż niem ożliw ością jest, b y k tó ra ś z fo rm języ k ow ych m ogła zadowolić tw órcę, a to z te j p rzyczyny, że każda z n ich m a zb yt w iele sk o jarzeń se m a n ty cz n o -stru k tu ra ln y c h , p rzy p isan y ch jej przez tra d y c ję językow ą, norm ę, uzus. Toteż, chcąc stw orzyć no w y 1

język, s ta ra się zniszczyć sta ry , n ad ając now e znaczenie form om zużytym , bądź też tw orząc now e fo rm y n a podobieństw o ty ch , k tó re ju ż istnieją. A le to są ju ż jego własne, a n ie społeczne tw o ry i s ta n ten m ożna b y o kreślić jak o n ieu sta n n ą ek sp an sję parole kosztem

langue. P rz y czym in form acja ta płynie z d w u źródeł: a u to re fle k sji

a rty s ty i dociekań au to rki, a ich k o n fro n ta cja czyni książkę in te r e ­ sującą i pozwala um ieścić rozw ażania w szerszym k ontekście k u l­ turow ym .

P ra ca Szybistow ej w yznacza sobie ta k i ob iek t badań, ja k i — tu pow ołam się na Jerzeg o K uryłow icza — je st n a jisto tn ie jsz y m w y ­ znacznikiem języka poetyckiego, m ianow icie leksykę. M ożna bo­ w iem przyjąć, iż opis języ k a poetyckiego je st opisem cech ró żn ią ­ cych go od języ k a potocznego, a nie opisem c a ło k ształtu języ ka u tw o ró w czy u tw o ru . C e n tra ln a część system u językow ego — g ra­ m aty ka, w opisie języ k a a rty sty czn eg o u stę p u je n a p la n d ru g i wobec n ajw y razistszej i pełniącej m ak sim u m fu n k c ji d y sty n k ty w - nej płaszczyzny lek sy k aln ej. Ję zy k W itkacego jest w ięc św ie tn y m m ate ria łe m d la tego ty p u p o staw y badaw czej. T u jed n a k w y łan ia się problem , nie d ający się rozw iązać teo rety czn ie (p rzy n ajm n iej w te j pracy), m ianow icie w zględność k ry te rió w stosow any ch w b a ­ 10

(3)

dan iach stylistycznych, co szczególnie podkreśla a u to rk a p rzy okazji rozw ażań n a d k lasy fik a c ją neologizm ów . S to su jąc k ry te riu m fo r­ m aln e i sem antyczne, w y o d ręb n ia dw a zasadnicze ty p y neologiz­ m ów : absolutne, np. „ g lą tw a ” n a oznaczenie „ k a ca ” , oraz słowo­ tw órcze, np. uzyskana w sk u te k k o n tam in acji „ b y d lą d y n k a ” , jed nak w iększość w yrazów w ym y k a się te j klasyfik acji, są n ieja sn e i to prow ad zi a u to rk ę do w niosku, iż n ie m a k ry te rió w n a w e t w zględnie obiek ty w n y ch i w zasadzie głów nym k ry te riu m o cen y in d yw id ual­ ności językow ej pozostaje su b ie k ty w n e odczucie badacza, czyli ja k to się dzisiaj m aw ia: sam ouśw iadom iona k o m p ete n cja językow a. A ta k naw iasem , to m oja k o m p eten cja gorąco p ro te s tu je p rzy in te rp re ta c ji „ b y d lą d y n k i” ; d ru g i jej człon — „ b lo n d y n k a ” nie jest dla m nie w yznacznikiem dziewczęcości, prędzej ju ż w am pow atości, na co by zresztą w skazyw ał pierw szy człon. Oto jeszcze jeden do­ w ód w zględności.

J e d n o w szakże zdanie, m ów iące o ty m , że n a d zestaw ienie ideal­ nego słow nika neologizm ów p rzed k ład ać się będzie w książce in te r­ p re ta c ję i opis pieczołow icie zebranego m a te ria łu zgodnie z duchem tw órczości W itkacego, zastanaw ia. I m oże to tro ch ę przejask raw io ­ ne skojarzenie, ale k a te g o ria „ducha tw órczości” w skazy w ałab y jednoznacznie n a zw iązki ze sty listy k ą szkoły V osslera i S pitzera; zw łaszcza gdy tw ierd zą oni, że w szelkie p rzem ian y w języku są w y n ik iem in d y w id u aln y ch in ic ja ty w tw órczych, że nie m a w ję ­ zyku niczego, czego n ie było w sty lu , ro zu m iejąc s ty l jak o coś jednostkow ego, a nie ogólny sty l jakiegoś k o n k retn e g o języka. M ogłoby to potw ierdzić p rezen to w an e w p rac y globalne tra k to w a ­ n ie sty iisty k i-e ste ty k i, ustaw iczne w skazy w an ie n a zw iązki cech

językow ych, s ty lu i ideologii W itkacego, gdyż tak ie su gestie p ły n ą w łaśn ie z le k tu ry p ra c S p itzera. N aw iązanie do tego n u r tu re fle k sji sty listy czn ej szczególnie w zru sza w łaśnie dziś, za p an o w ania n a j­ p rzeróżniejszych, m niej lub b ardziej aw an g ard ow ych odm ian m e ­ to d y s tru k tu ra ln e j. To podśw iadom e m oże p rzejęcie zasad sty listy k i neoidealistycznej w tej p racy , w końcu tak b lisk ich koncepcjom a u to ra Nienasycenia, nie m oże n ie p rzynieść in te resu jąc y c h w y n i­ ków, szczególnie gdy u jrz y się dociekania Szybistow ej n a tle in n y c h p rac językoznaw czych, k tó re n a z b y t często jeszcze są odbi­ ciem pozytyw istycznej m iłości do fa k tu i nie m ogą pokonać p rz e strz e n i m iędzy fak te m a system em , w k tó ry m fu n k cjo n u je; czy te ż n a tle p ra c k rańcow o różnych, zajm u ją c y c h stanow isko u ltra te o re ty c z n e z p o n u ry m nastaw ien iem : „ty m gorzej dla fa k tó w ” . J e d n a k k o rzy stan ie z in sp ira c ji sem an ty zu jącej szkoły S p itz e ra nie w y klu cza n aw iązan ia p rz y szczegółow ej in te rp re ta c ji gram atyczn ej do sty listy k i B aily ’ego. Bo choć m ateriał, jakiego d o starczają b ad a­ ne u tw o ry , je s t ja k b y stw o rzo ny dla ro ztrzą sa ń sem anty czny ch, to z d ru g ie j s tro n y zjaw isko anom alii pełn iący ch fu n k c ję ek sp resy w ną i im p re sy w n ą je s t w y n ik iem działalności jednostki, k tó ra n ie u s ta n ­

(4)

147 R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B I O R Y

nie w alczy z tym , co społeczne, uporządkow ane, system ow e. A p rz e ­ cież stała w a lk a ty ch d w u czynników je st jed n y m z fu n d a m e n ta l­ n y c h założeń d o k try n y fia lly ’ego.

Jedno cześn ie p rac a Szybistow ej uśw iadam ia nam , że daleko jeszcze do a d e k w a tn e j m eto d y b ad ań sty listy czny ch , że pozostaje jed n a k w teo rii dążenie do idealn eg o zbadania dzieła literackiego jed n ym , „lite ra ck o -lin g w isty cz n y m ” sposobem . W idać to choćby w u k ładzie zaw artości rozdziałów , w o d ręb n y m podaw aniu m a te ria łu i in te r ­ p re ta c ji. Oto n a p rz y k ła d dzięki analizie rozw ażań W itkacego do­ w ia d u je m y się, co sądził o neologizm ach, gdy pisał: „p ro p o n u ję wyraiz «m ądr» zam iast «sens», to w sty d, żeby n ie było polskiego na to słow a” i gdy proponow ał p o rtre t nazw ać „gębow zorem ” , a m istrz a „ u m ie jc ą ” . I ch ciałoby się usłyszeć tu, co sądzi o ty m w spółczesne językoznaw stw o, n a czym po legają i jak i je st m ech a­ n izm językow y dziw actw „ u m iejcy ” W itkacego. Lecz n a to m u sim y poczekać do części d ru g ie j przynoszącej p e łn y lin g w isty cz n y opis m a te ria łu . P rz y czym ja osobiście w olę (z dw ojga złego) tak ie s ta ­ now isko niż sam opis teo rety czn y bez d o k u m en tacji m ateriało w ej. Z kolei część trzecia, d la m n ie n ajciekaw sza, je st pośw ięcona fu n k c ji sem an ty czn ej neologizm ów i tu znów try u m fy św ięci ty p in te rp re ta c ji zgodny z „d u ch em ” czystej form y. B ra k m i ty lk o ok reślen ia fu n k c ji (obciążenia funkcjonalnego) d y stry b u c ji poszcze­ gólnych k las neologizm ów . W jed n y m tylko u tw o rze fu n k c ja ta je s t ew id en tn a — w Szewcach. Tu w śró d neologizm ów polegających n a naślad o w an iu brzm ien ia in ny ch w yrazów w yodrębnia się g ru p ę sem antycznie zw iązaną z p rzek leń stw am i, a ich nagrom adzenie służy tem u , b y dopełniło się przysłow ie „k lnie jak szew c” . Je d n a k w innych u tw o rac h nie je st to aż ta k proste...

In te rp re ta c ja ta pozw ala zauw ażyć także in n e zjaw isko. Z erw an ie z językiem , jego neg acja nie je st — w b re w założeniom tw ó rcy — aż tak konsek w en tna; W itk acy bow iem w y k o rz y stu je je d y n ie p e w ­ ne s te re o ty p y językow e, w y p ełn iając je ty lk o now ą treścią. A le nie jest jasn e czy ch w y t te n jest p rze jaw e m chw ilow ej słabości w re a li­ zacji założeń arty sty c z n y c h , czy kp in ą z czytelnika, czy też m a uzasadnienie w koncepcji filozoficznej podobne tem u, jak ie m a w y k o rzy sty w an ie pew n y ch słów z jednoczesnym nad an iem im in n e ­ go znaczenia przez k o m en tarze czy w p ro st p rzez u m etajęzy k o w ien ie ich p rzy pom ocy cudzysłowów , co a u to rk a łączy ju ż z ideą rea d y-

-made w sztuce.

Idąc za W itkacym , a u to rk a p o tra k to w a ła jego p rzek o n an ie o zuży­ ciu się języ k a jak o n arzęd zia k o m u n ik acji i e k sp re sji za p ro b le m czysto estety czny . Idąc za h isto ry k am i sztuki, łączy kolażow y, c y ta ­ tow y c h a ra k te r sty lu W itkacego z tw órczością M arcela D ucham pa, zn ajdu jąc n a to dow ody nie ty lk o w h isto rii lite ra tu ry , ale i w g ra ­ m atyce, np. neologizm „d y ch ęp k i” oznacza twocry zw iązane z M.

(5)

D ucham pem . S kojarzenie z D ucham pem , choć rozszerzające kon­ te k st, chciałoby się pow iedzieć in terd y scy p lin arn ie, pociąga za sobą m ożliw ość dalszych litera c k ic h p a ra n te l. T rzeba tu oddać sp raw ied­ liw ość pom ysłom Lew isa C arrolla, k tó ry a n ty c y p u je ,,słowa w sty d ­ liw e ” W itkacego. C hciał przecież „pozbaw ić słow a ich znaczeń w strę tn y c h , o b m ierzły ch ” . A Idąc jeszcze d alej, m ożna i to już bez w y jścia zabrnąć w językow y św iat Jo y ce’a.

A u to rk ę fascy n u je jed n a k zjaw isko rów noległego w ystępow ania po­ dobnych sobie teorii i fenom enów tw órczych. A koncepcję porów ­ n a n ia założeń języka a rty sty c z n e g o ze sztuk ą uzasadnia tym, że teo rie W itkacego w y k ształciły się n a sztu k ach plastycznych, a póź­ niej dopiero zostały przeniesione w in ne dziedziny twórczości a rty sty c z n e j. Przecież „W itkacem u zawsze chodzi o p ro b lem gene­ ra ln y , w ra m a c h któ reg o m ieści się zarów no p ro b lem języka, jak i sp ra w y m alarstw a, a m ianow icie pro b lem d egen eracji ludzkiego poznania w jego ró żn y ch form ach. Z teg o źródła w y p ły w a też jego pesym izm językow y (język jako narzędzie poznania) i próby po­ szuk iw an ia adekw atnego języ k a arty sty czn eg o ” (s. 33— 34).

Sądzę, że W itkacego doskonale tłu m ac z y łab y zasada otw artości jeg o dziieł. I tu chyba tk w i istota tragizm u aw an gardy , gdyż w y jście poza sy stem m oże się dokonać jed y n ie w ram ach m ożli­ wości z aw arty ch implicite w sam ym system ie, co w y ra ź n ie w idać choćby w an alizie n a w e t n a ja b su rd aln ie jszy c h neologizm ów . A rty s­ t a aw angardow y, ja k pisze U m b erto Eco, odrzuca zastany sy ste m językow y, gdyż m niem a, że w te n sposób od rzu ca św iat, k tó ry ten jęz y k opisuje, ale św iat je s t w tak im sam ym stopniu pozbaw iony ładu, ja k i system , k tó ry s ta ra się k reow ać pisarz. O drzu cając zastan y sy stem fo rm jak choćby ow e „w stydliw e i w s trę tn e słow a”, nie niszczy go, n ie w yzw ala się, lecz działa w e w n ą trz system u, nieśw iadom ie ak cep tu jąc jego „ re g u ły g ry ” i te n d e n c je do rozpadu. A zatem , m ów iąc w ynalezionym przez siebie językiem , nie zd aje sobie spraw y, że jest on je d y n ie tw orem d a n e j sy tu acji. Nie wie, że neg acja je s t n a jisto tn ie jszą cechą sy ste ­ m u, że w łaśn ie dzięki niej system istn ie je i może się rozw ijać. 1, rzecz p arad o k saln a, p o trafim y to ta k widzieć i w y jaśn iać dopiero tera z, a całą sw ą św iadom ość zaw dzięczam y teorii językoznaw czej, k tó ra p o w stała przecież rów nolegle z dziełam i W itkacego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The Rock Simulator wydaje się w tych funkcjach podobny do The Mountain, choć twórcy wzbogacili tę grę o serię minigier, w których zwyczajowo nieruchomy obiekt, jakim

Złożenie zatem odwołania od decyzji organu pierwszej instancji w sytuacji, gdy uprzednio prokurator nie brał udziału w postępowaniu, będzie stanowiło formę jego

Nakaz wzbudzania zaufania nie odnosi się tylko do organu prowadzące­ go postępowanie, ale też do innych organów władzy państwowej (władzy sądowniczej,

Zasadne jest więc stw ierdzenie Oktawii Górniok, iż n ajtrw alszą cechą dokonywanych oszustw pozostaje zmienność ich kształtów , a zm iany rzeczy­ wistości, pod

stały się katalizato rem roz­ woju i zastosow ań identyfikacji biom etrycznej dla potrzeb państw a, ale także n arzuciły swoisty, powszechnie odbierany w

Если п арам етры ан али за рассм атривать с точки зрения ан ал и зи ру­ емых объектов, а признаками парам етров, требую щ ими форм альн ого в

Таким образом Качмарски, заимствуя отдельные элементы художественного пространства баллады актера-певца (образ всадника и его путешествие по краю

(...) Tak więc jest też zrozumiałe, że nie tylko zapowiadał ostateczne przyszłe obja­ wienie panowania Boga, lecz że to przyszłe panowanie Boga może być już