Edward Balcerzan
Opis, analiza, interpretacja - w
badaniach nad polską poezją
współczesną
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4-5 (28-29), 44-62
Edward Balcerzan
Całość wyznaczona przez badacza
Opis,
analiza,
inter
pretacja — w badaniach
nad polską poezją współ
czesną
M ówiąc o całości, b ędę m iał na m yśli g ru p ę u tw orów literack ich (a dokładniej: p rze kazów fu n k cjo n u jący ch w obrębie k o m u n ik acji lite rackiej) odznaczającą się n astęp u jący m i osobliwoś ciami:
1. „Całość” w yodrębnia się z kosm osu te k stó w w e dług tak ich praw id eł spójności w e w n ętrzn e j, jak ie są w każdym p rzy p ad k u in d y w id u aln y m ak cep to w ane przez badacza. W g rę w chodzą zarów no sy n chronie, ja k i w ą tk i diachroniczne. Na p rzy k ła d dla au to ra F a n ta styki i fu tu ro lo g u „całością” je s t w szyst ko, cokolw iek w X X stuleciu p re te n d u je do m iana prozy fantasty czn o -n auk o w ej (bez oglądania się na żelazne k u rty n y w p rzestrzeni pojm ow anej lingw i stycznie, geograficznie, politycznie czy n a ja k ą k o l w iek in n ą jeszcze m odłę); w książce Jad w ig i Z ię ta r- skiej en u n cjacje polskich tra n sla to ró w doby ośw ie cenia u k ład a ją się także w całość k o h e re n tn ą, w y rzuconą jak b y z potoku k om unikacyjnego d an ej epo ki; H u b e rt O rłow ski an alizu je „całość” pn. „ lite ra tu ra w Trzeciej Rzeszy” itd. Zaiste, tru d n o b y było po rozum iew ać się na te m a t najpow szedniejszych sp raw lite ra tu ry , nie łącząc jej ko m un ikató w w rozliczne
45 O P IS , A N A L IZ A , IN T E R P R E T A C J A
„ ro d zin y ” czy „zbiory” , a w ięc w całości (względnie) su w e ren n e .
2. B adacz ta k określonej „całości” uśw iadam ia sobie, p ra w e m parad ok su , darem ność w y siłk u przysw ojenia w szy stk ich jej składników (tylko tak ie sy tu acje będą tu ta j p rzed m io tem refleksji). Jego tru d je s t d arem n y: raz dlatego, że trw a n ie le k tu ry przekracza trw a nie b iografii, kiedy indziej z pow odu iluzoryczności g ran ic g ru p y tek stów b u d u jący ch ową całość (w y od ręb n io n a n iby — p rzy każd y m ko lejn y m zgłębie n iu sta p ia się z innym i k o n fig u racjam i: w nieskoń czoność). P rzed e w szystkim zaś poczucie nierzeczy- w istości panow ania n ad nią stąd pochodzi, iż b a dacz nie p o tra fi zająć wobec danej g ru p y tekstów
posta w y odbiorcy, a n i też nie je s t w stanie ustalić,
w jak ie to cechy m iałby być w yposażony jej c z y te l
n ik id e a ln y , a w ięc do kogo ostatecznie jest adreso
w ana.
O m aw iając (przy innej okazji) role u k ład u odbior czego w k o m u n ikacji literack iej — „czy teln ik a” , „w y k o n a w c y ” i „badacza” — w y raziłem pogląd, iż badacz s y tu u je się zazw yczaj ponad te ry to riu m do św iadczeń potocznych, ściśle czytelniczych, i z a ra zem ponad obszaram i tra n sfo rm ac ji w ykonaw czych, p rzy czym scenariusze lektu row e, k sz ta łtu jąc e się „ p o niżej” m ożliwości uczonego — są m u z grubsza z n a n e 1. U rzeczyw istnia się jed n a k ta h ierarch ia w in te rp re ta c ji pojedynczych dzieł. Z chw ilą zaś, gdy przed m iotem badania sta je się całość wielo te k stow a, dochodzi do odw rócenia u k ład u. U podstaw z n a jd u je się tera z rola znaw cy. W stępny proceder o d graniczenia „całości”, ja k w spom niałem , podlega w e ry fik a c ji ze w zględu n a — a k tu a ln ie o bw iązują ce — rozróżnienia polonistyki uczonej. N atom iast przedsięw zięcia czytelnika danej g ru p y tekstó w — to zaledw ie dom ysł, jak że enigm atyczny, u m y k a ją cy w re jo n y w ysokiej ab stra k cji. Odpow iedź, oczy 1 Przez znaki. Poznań 1972, s. 69—86.
Odwrócenie układu
Przez analizę do nauki
w ista na pierw szy rz u t oka, iż m am y tu do czynie nia (po prostu) z ad resem zbiorow ym : z publicznoś cią literack ą, w y d aje się n a d e r zaw odnym środkiem an ty d ep resy jn y m . Ba: potęguje dram atyzm ! R ozm ai tość przygód czytelniczych w życiu litera c k im ja k ie j kolw iek zbiorowości nie m oże się przecież przy d arzy ć jednostce. A przygody owe, n a w e t w yd ob yte z chao su i w łączone w pew ien m odel, ty m b ard ziej tra c ą c h a ra k te r zapisu jednolitego przebiegu lek tu ry ... Z arysow ana wyżej an ty n om ia — m iędzy poczuciem „całości” a prześw iadczeniem o koniecznej fra g m entaryczności jej ujęcia — d aje o sobie znać w kolejny ch fazach ek sp erty zy litera tu ro z n a w c z ej, a więc:
— na poziomie analizy, — na poziom ie opisu,
— na poziomie in te rp re ta c ji.
S p ró b u jm y prześledzić m etam orfozy bad ania całości w ielotekstow ych, sięgając po p rzy k ład y do g ru p y utw orów , k tó rą u św iadam iam y sobie jako „polską poezję w spółczesną” .
I. Interpretacja wobec analizy
To nie przypadek, że w y k ład y m etodologiczne na tem a t pow inności in te rp re ta to ra , k tó ry z ajm u je się pojedynczym dziełem literack im , faw o ry zują analizę (jako stad iu m przygotow aw cze) i z niew ielkim zainteresow aniem p rzy g lą d ają się
opisowi.
In te rp re ta c ja nie je s t specyficznie n aukow ą form ą rep lik i na te k st a rty sty c z n y . Pojaw ia się w k ry ty c e litera tu ry , tow arzyszy lekcjom języka polskiego w szkole średniej, a także wszelkim innym p rak ty k o m odbiorczym . Ilekroć zm ierza ku nauce, szuka op arcia w analizie. J a k w ynika z recepcji arcydzieł, ich roz biory badaw cze z a tru d n ia ją wciąż now e i now e
po-47 O P IS , A N A L IZ A , I N T E R P R E T A C J A
kolenia znawców, i w y d ają się nie mieć końca: dopó ty, dopóki trw a rozw ój poety k i teoretycznej. Im rzeteln iej więc in te rp re ta c ja u tw o ru zagospodarow u je obszary jego analizy, ty m silniejsza pewność zw ią zania działań in te rp re ta c y jn y c h z re p e rtu a re m o fert naukow ej w iedzy o litera tu rz e .
W iększość pojęć z teorii dzieła a p e lu je do pro cedu r analityczny ch i do m yślenia analitycznego. Pojęcia te, n iek tó re nazw y genologiczne, term in y o kreślające pew ne su b s tru k tu ry oraz elem en ty te k stu są w isto cie im p likacjam i analityczno-badaw czym i, to zn a czy: nie dają w izji u tw o ru w jego kształcie dostęp n ym czytelnikow i, lecz ośw ietlają ja k gdyby relacje
m iędzy składnikam i dzieła — bezpośrednio po jego Relacje dzieła rozbiorze. Może to być, dla p rzykładu, relacja obec
ności i braku spodziew anych znaków literack ich (od
notow ana w term in ach ty p u : w iersz bezrym ow y, proza a fa b u larn a , gdy w yróżnikiem je st b rak, lu b odw rotnie, gdy podkreśla się obecność jak ich ś chw y tów poprzez nazw y „powieść z tezą” , „jam b z h ip e r- k a ta lek są ” itd.). Albo: relacja obfitości i niedostatku, kiedy to n o m en k latu ra badaw cza a k c en tu je ilościo we niedobory lub n ad m ia ry w dziele (tok an ap es- tyczny, m otyw przew odni, słow o-klucz). W reszcie: istn ieją pojęcia, k tó re b yły p ierw otnie uogólnieniem analizy, prow adzonej w ten sposób, aby elem enty w ym ontow ane z tek stu określiły się w zględem sie bie poprzez sto su n ek zm ia n y i k o n ty n u a c ji (tra d y cji i now atorstw a), np. m ow a pozornie zależna, m o nolog w ew nętrzny.
Opis dzieła, skrom ny, zdrow orozsądkow y, nie u trz y m uje tak licznych i a tra k c y jn y c h k o n tak tó w z teorią i w reflek sji n a d przebiegiem in te rp re ta c ji bad aw czych w y d aje się tem atem drugorzędnym .
Z chw ilą jednak, gdy obiektem b ad ań sta je się ca łość w ielotekstow a (np. poezja k ilk u dziesięcioleci), propozycje się odw racają. O pow odzeniu in te rp re ta cji „całości” decy d u je przede w szystkim opis; za gadnienia an alizy schodzą n a m argines.
Kom unikacja w układzie odbiorczym
Tym czasowe taksonom ie
Dlaczego? K om unikacja literack a — w u kładzie od biorczym — to nie tylko sum a le k tu r, ale rów nież wielość tra n sfo rm ac ji p o le k tu ro w y c h : jaw n y ch i u k ry ty c h . Z tego p u n k tu w idzenia „an alizę” m ożna rozum ieć jak o n a tu ra ln y sposób istn ienia tw órczoś ci danego okresu historycznoliterackiego.
Na poziomie recepcji potocznej, k tó ra nie chce się podporządkow ać a u to ry teto w i k ry ty k i bieżącej, p a noszą się „rozbiory” przypadkow e, m echaniczne i ostro w ybiórcze. Poszczególne tek sty , zwłaszcza poetyckie, ro zp raszają się na osobne frag m en ty , osadzają się w pam ięci jako antologie cytatów , k o n sty tu u ją c n a d e r oryg in alne w idzenie „całości”. Ł a t wo sobie m ożna w yobrazić czytelnika, dla którego liry k a trzydziestolecia sprow adza się do r e je s tru p a ru nazw isk, ty tu łó w , zap am iętan ych cząstek w ie r szy i m otyw ów .
D ajm y na to:
G ałczyński: rzucam k w ia ty na tor, k tó ry m p rzejeż dża rew olu cja.
Różewicz: ocalałem prow adzony na rzeź. Białoszewski: ulica w ygląda jak ulidza. H arasym ow icz: zajączki.
G rochow iak: coś o trum ience. W ojaczek: m a tk a-k iełb asa (itd.).
Jeżeli tekstologia m a powody, ab y staczać boje o przecinek opuszczony przez w ydaw cę, jeżeli k r y ty ka tłu m aczeń p iętn u je n adużyw anie red u k cji, u p a tru ją c w niej niebezpieczeństw o zniekształcenia sen sów i obrazów pierw ow zoru, to czas by ju ż b y ł po tem u, żeby św iatopoglądy c zyte ln ik ó w — u k sz ta łto w ane przez m aksim um procesów re d u k c y jn y c h — znalazły się w c e n tru m uw agi socjologii lite ra tu ry .
Na poziom ie recep cji sterow an ej przez k ry ty k ę lite rack ą fu n k cjo n u je analiza innego typ u: izom orficzna wobec an a lizy pojedynczego tekstu . T u ta j św iado mość użytkow ników poezji w y tw arza rad y k a ln e, choć zarazem tym czasow e, taksonom ie — od sezonu do
49 O P IS , A N A L IZ A , I N T E R P R E T A C J A
sezonu, od jednej k o n iu n k tu ry do drugiej. Podobnie ja k badaw czy, sk ru p u la tn y rozbiór m onologu liry cz nego nie oznacza przyporządkow ania jednego sk ład nika — jed nem u tylko k o n tek sto w i zew nętrznem u, lecz s y tu u je każdy elem en t w sieci kontekstów (te m atycznych, stylistycznych, gatunkow ych, w ersy fi- k a c y jn y ch itd.), tak i rozbiory całości w ieloteksto- w ych odnoszą pojedyncze w ypow iedzi literack ie do w ielu porządków n araz (do biografii au to ra, sy tu a c ji pokolenia, ideologii „ e ta p u ” , dziejów form a rty stycznych i in.).
Badacz poezji okresu będzie, oczywiście, rew idow ał koncepcje an ality czn e — w y tw arzan e w układzie odbiorczym , usuw ał pom yłki, w prow adzał korekcje, postulow ał now e typologie całości, a le in icjaty w y b a dacza nie różnią się tu jakościowo od konceptów k ry ty k a literackiego, w szczególności zaś: nie w cho dzą w opozycję naukow ości i nienaukow ości a n a lizy.
Je d y n a n ad zieja w opisie.
II. Interpretacja wobec opisu
N obilitację m etodologii opisu pow innaby proklam ow ać sem iotyka; w istocie uczy niła to pośrednio, tra k tu ją c k w estię w yznaczania g ranic tek stu jako w yjściow ą dla dalszych, coraz b ardziej w y rafino w an ych in te le k tu a ln ie przedsię
wzięć badaw czych.
A kt opisu stanow i ew id en tn e — choć podlegające ew olucjom h isto ry czn y m — przeciw ieństw o a k tu in te rp re ta c ji. W każdym m om encie dziejów w iedzy o lite ra tu rz e społeczność uczonych dysponuje re p e r tu are m prześw iadczeń, k tó re w y d a ją się w pełn i bez sporne, u form ow ane w sposób jednoznaczny. S ądy w ygenerow ane z tego re p e rtu a ru m ają c h a ra k te r czystych k o n statacji. Nie trzeba tu ta j p iętrzyć a rg u m entów dla ob rony tezy, iż zdania opisowe w m
o-Nobilitacja opisu
wie znaw ców stanow ią pierw szy w a ru n e k w zajem nego porozum ienia.
Opis zakłada p ew n ą — n ajogólniejszą — o rie n tac ję m etodologiczną, m ianowicie: może być u p raw ia n y przez badacza, k tó re m u rzeczyw istość bytów lite ra c kich uobecnia się w p o ten cjalny m uporządkow aniu. (W izja chaosu, i tylko chaosu, jako jed y n ie słuszna form uła istnienia lite ra tu ry , lansow ana niek iedy w k ry ty ce, w yklucza, bez w ątpien ia, operow anie opisem).
Zgoda na opis oznacza przyjęcie postaw y rac jo n ali stycznej i jednocześnie szacunek dla em piryzm u (choćby w w a ria n ta c h p o p u larn y ch i n ajprostszych). A trak c y jn e re z u lta ty dałaby w ty m w zględzie kon fro n tacja zbieżności m iędzy o pisem b ad aw czym a klasy cy sty czn y m p o em atem opisow ym . W obyd w u w yp ad k ach pojaw ia się ten sam fu n d a m e n t św ia topoglądow y: przekonanie, że u n iw ersu m stanow i k o n stru k cję celow ą, a p rzedm ioty zachow ują w nim tożsamość — w w y razisty m ry su n k u granic, w od rębności barw y , ciężaru, zapachu, i dlatego w łaśnie mogą być opisyw ane.
Opis jednoczy In te rp re ta c ja ró żn icu je stanow iska badaczy — opis b u d u je tło, na k tó ry m to zróżnicow anie s ta je się widoczne.
W obrębie opisu zadom aw ia się n o m en klatu ra te r m i
nologiczna. In te rp re ta c ja n atom iast p rzysw aja, albo
stw arza na w łasn y użytek, term inologię te o re ty c z
ną.
„Nomenklatura to dziedzina byłych term inów teoretycznych, które dopracowały się odniesień przedmiotowych i zakrzepły w tych odniesieniach — pisze Janusz Sław iński. — Proces przechodzenia jednostek z zakresu terminologii teoretycznej do zakresu nom enklatury jest jednym z w ątków szerszego procesu rozwijania się i stabilizacji języka nauki. Można zresztą obserwować niekiedy i ruch odwrotny: term iny znieruchomiałe w sw ojej funkcji nom inatywnej ulegają reinterpretacji, ich «spłaszczone» znaczenia w ypełniają się nowym i treściam i pojęciow ym i (...)” 2.
2 J. Sławiński: Proble m y literaturoznawczej terminologii. W: Język — dzieło — tradycja. Warszawa 1974, s. 207.
51 O P I S , A N A L IZ A , I N T E R P R E T A C J A
P rz estrz e ń opisu — m u ta tis' m u ta n d is — to k r a j obraz opuszczony przez in te rp re ta c ję . W dziedzinie opisu całości w ielotekstow ych d aje się jed n ak z a u w ażyć ów, odnotow any w p rac y Sław ińskiego, „ru ch o d w ro tn y ” : ab y w ydostać ta k ą „całość” ze skupiska literack ich a rte fa k tó w , trzeb a w y rem o nto w ać in stru m en ty służące opisyw aniu „d u ży ch ” kom pletów znakow ych. Dotyczy to zw łaszcza dw óch po rząd ków:
— delim itacyjnego (zew nętrznego), — k o n struk cy jneg o (w ew nętrznego).
Szkoła ta rtu sk a w sw ych teo riach m odeli d elim ita- cy jnych posługuje się pojęciem ,,ra m y ”, k tó ra od dziela „ te k s t” od „ n ie te k stu ” ; w p rzy p a d k u poje dynczych przekazów w e rb aln y ch , ja k chce Ł otm an, „obram ow anie” u tw o ru stano w ią jego p o czątek i ko
niec 3. K ategorie „początku” i „ko ń ca” p rzy leg ają
do całości uk ształto w an y ch lin earn ie. Nie m usi to być (za w szelką cenę) pojedynczy u tw ó r. Może to być rów nież rozciągnięty w czasie zbiór m an ifestacji z k ręg u jak ie jś d o k try n y , np. fu tu ry z m u , gdzie pierw szym słow em okazał się A k t za ło życielski M a- rinettiego, opublikow any w 1909 r.
Polska poezja pow ojenna m a jed n akże swój „począ te k ” w n iep rzeb ran ej m nogości tak ich „ak tó w ” , k tó re stw a rz a ją od razu w ielkie pole inicjalne. Bez sprzecznie: przy stęp u jąc do opisu diachronicznego — tra k tu je m y owo pole in ic ja ln e tak, ja k g dyby stan o wiło ono isto tn ie jedno z dw u „o b ram ow ań ” in te re sującej nas całości. W szystkie now e te k sty poetyckie, obecne w k om u n ik acji litera c k ie j tu ż po w yzw oleniu, m ożna czytać n ib y pierw szy „rozdział” w ielkiej księ gi liry k i trzydziestolecia, i m ożna p y tać dalej, za Ł otm anem , o fu n k cje m odelujące tej obfitości „po czątków ”. In te rp re ta c ja zatem m iałab y w yjaśnić 3 J. Łotman: 'O m odelującym znaczeniu «końca» i «po czątk u» w przekazach a r ty sty czn yc h (Tezy). Przeł. J. Fary- no. W: Sem iotyka kultury. Wybór i opracow anie E. Janus i M. R. M ayenowa. W arszawa 1975, s. 374—379.
Gdzie nasz początek?
Gra
o dominantę
(nikt tegov zresztą nie uczynił dotąd) zagadkę sam o poczucia sztu k i słow a w określonych przez historię ram ach. K w estionariusz in te rp re ta to ra uw zględniał by, jak sądzę, cztery podstaw ow e m ożliwości: a) całokształt przekazów liry czn y ch po 1944 r. za chow uje żyw ą pam ięć sw ych „początków ” , k u lt pierw szego dnia wolności, m it pow ojennej ge
nezy;
b) przekracza pole in icjacji (zaciera granicę), wiążąc
swój sta n obecny z w cześniejszym i okresam i dziejów sztuki poetyckiej, np. z dw udziestoleciem , z M łodą Polską, z rom antyzm em ;
c) rozpada się n a całości m niejsze, w yraziściej zde- 1 im itow ane niż całość zw ana „polską poezją w spół czesną”, tak ie np. całości ja k poezja po zjeździe szczecińskim, poezja la t siedem dziesiątych itp.;
d) nie p od ejm u je kw estii w łasnego „początku”, nie
zna takiego problem u, albow iem nieprzerw an ie zm ierza k u określen iu się w obec pola dokonań fin a l
n ych , chce dojść do „końca” , w yczerpać czym p rę
dzej sw ą energię, powiedzieć ostatn ie słowo.
Z góry m ożna założyć praw dopodobieństw o w y stą pienia w szystkich czterech dążeń oraz o strą m iędzy nim i g rę o dom inantę. Rzeczą in te rp re ta c ji byłoby ogłoszenie w yników \e j g ry — po uprzednim w n ik nięciu w jej regu ły . Nie kw estio nu jąc zasadności postaw ionych w yżej py tań , a przeciw nie, u p a tru ją c w nich pow ażną szansę dla odczytań całościow ych poezji pow ojennej, pow inniśm y uśw iadom ić sobie, że podstaw ow a niedogodność, o k tó rej m ów iłem na w stępie, wciąż nie została pokonana. Oto ram ą „ca łości” w iększej (liry k a trzydziestolecia) okazują się „całości” m niejsze (liryka pierw szych la t po w ojnie z jed n ej, oraz liry k a teraźniejszości z drugiej s tro ny). „Pole dokonań fin a ln y ch ” i „pole in icjaln e” m a ją tak ą sam ą s tru k tu rę co i skupiska tekstów w p rz e strzen i m iędzypolow ej. Jeżeli bowiem „początkiem ” m a tu być k om p let w ypow iedzi poetyckich (funkcjo n u jący ch w obiegu społecznym 1944 i 1945 r. w P o l
53 O P I S , A N A L I Z A , I N T E R P R E T A C J A
sce), to znaczy, że on sam w ym aga m an ip u lacji d eli- m itacyjnych : identycznych z opisem „całości” . Cóż trzeba b rać pod uw agę? Czy ty lk o w iersze ogła szane w prasie i edycjach książkow ych? A może nad to jeszcze u tw o ry nie d ru ko w an e, dostępne zam k n ięty m kolektyw om czytelniczym ? W yłącznie lite r a tu r ę — z p ersp ek ty w y k ry ty k i — godną w łasnej nazw y, czy rów nocześnie folklor w iejski, piosenki uliczne, b allady w ięzienne, dziecięce rym ow anki, poem aty koszarowe, h asła kibiców sportow ych, d ru ki reklam ow e i ty m podobne p ro d u k ty ? P rzed e w szystkim : czy wolno zawęzić zak res obserw acji do tych jedy n ie tekstów , k tó re „chcą” być dziełam i sztuki w in te n c ji a u to ró w ? A jeżeli recepcja spo łeczna w ydobyw a poetyckość tak że z przekazów ukształto w an y ch p ierw otnie bez am b icji a rty sty c z nych i konfig uracje słów i zdań stają się p o e ty c k i
m i na m ocy decyzji odbiorcy? czyż zjaw iska te m ia
ły by Już pozostaw ać poza „ ra m ą ” opisu całości? P rz y jm ijm y n a stę p u jąc y p u n k t w yjścia: granice poe
zji okresu są granicam i dośw iadczenia poetyckiego danej społeczności. E lem en tarn e dośw iadczenie poe
tyckie pojaw ia się w procesie obcow ania człowieka z językiem potocznym . W spółcześnie m ow a u ty li
ta rn a różnicuje się ze w zględu n a sytu a cje, w k tó ry ch u trw a la ją się ogólnie obow iązujące p a rty tu ry zachow ań językow ych (tu „ sy tu a c ja m a ra c ję ” ); ko m u n ik acja poetycka, odw rotnie, sw oje zróżnicow anie uzależnia od podm iotu m ówiącego, i podporządko w u je się jego d y k tatu rze . W k u ltu rz e dzisiejszej w y o d ręb n iają się trz y podstaw ow e z ak resy dośw iadcze nia poetyckiego, usytuow ane w zględem siebie kon centrycznie, k tó re są jednocześnie — dla badacza — trzem a fo rm am i delim itacji całości w ieloteksto- w ej.
A. Z akres pierw szy, najszerszy, zarazem n ajgłęb iej
u k ry ty , o b ejm u je n iek tó re p rze jaw y a u to ko m u n ika -
cji językow ej. M am na m yśli rozliczne p rzyp adk i
„cichego m ów ien ia” , in ty m n e dialogi w ew n ętrzn e:
Granice poezji a społeczeń stw o
Tw órczość spontaniczna
bez podsłuchu, bez nadzorców . A utokom unikacja w yznacza najrozleglejszy w id no krąg doświadczenia poetyckiego — w ty m sensie, że ogarnia najw iększe rzesze użytkow ników polszczyzny. N ieporów nanie częściej „byw a się p o e tą ” dla siebie niż dla in nych . W bezpieczeństw ie, w „śp iew aniu — sobie a m u zom ” , nie k rę p u ją ani strach, ani w styd : dwa u n i w ersaln e, w ujęciu Ł otm ana, s ty m u la to ry zachow ań człow ieka jak o podm iotu k u ltu ry 4.
Poezją potencjalną będzie tu każdy ind yw id ualn y
a k t przekroczenia anonim ow ości m owy. A więc w szelkie p ró b y „przyw łaszczenia” języka, gdy n a grom adzenie znaków niczyich sta je się nagle, na m om ent, w odczuciu jednostki, jej bogactw em oso bistym . (Jed n y m z n ajp ro stszy ch tropów poetyki auto k o m u n ik acy jn ej je st przeniesienie nazw y osobo wej — im ienia, nazw iska — z ogólnospołecznego system u onom astycznego w sferę idiolektu, kiedy to „cudze słow o” rozpoznaję jako „słowo na mój te m a t” , i w jego a rc h ite k tu rz e fonicznej, a zwłaszcza w pakiecie alu z ji do słów bliskobrzm iących u p a tru ję praw dopodobieństw o fan tasty czn ej autom itologii. To sam o przy darza się w ielu innym słowom, w y rażeniom , frazeologizm om ). A utokom unikacja nie m usj stw arzać now ych tekstów . W ystarczy, jeżeli tek sty gotowe u sy tu u je w porządku poetyckości. B. Z akres drugi, węższy od pierwszego, o g arn ia ogólnospołeczną k om u nik ację w erb aln ą i skupia w sobie różnorodne urzeczyw istnienia tw órczości spontanicznej (okolicznościowej). Owa „radosna tw órczość” obsługuje zarów no w spólnoty zam knięte (rodzina, k rąg przyjaciół, k olek tyw pracow niczy jak ie jś in sty tu cji, tu rn u s w ak acy jn y itp.), ja k i o tw arte (np. społeczność en tu zjastów piłki nożnej, rzesza w yznaw ców takiej czy innej ideologii: pokole niow ej, środow iskow ej, klasow ej). Dowcipy, anegdo-4 J. Łotman: O semiotyce pojęć «wstyd» i «strach» w m e chanizmach kultury. Przeł. J. Faryno. W : Semiotyka kul tury, s. 202—205.
O P IS , A N A L IZ A , I N T E R P R E T A C J A
ty, „ z w isch en ru fy ” (np. konferen cy jn e), g ry półsłó w ek, p o p u larn e swego czasu „bajeczk i” (np. o P u ł tusku), ry m o w an e hasła, p a ra fra z y obiegow ych w y rażeń, parodie piosenek i w ierszy lub przem ów ień, w szystko to b u d u je fo lklor in sta tu n a sc e n d i5. U k ład ając te k st nacechow any „poetycko” — a u to r liczy tu na ak cep tację środow iska, z k tó ry m się soli d ary zu je. N ie boli go zjadliw a n a w e t k ry ty k a śro dow isk obcych. P ra w d a , z reg u ły w łaśnie „obcym ” chce dokuczyć, ale tak , aby jego zam ysł p rześm iew czy uchw ycili, a sposób w ysłow ienia zaaprobow ali ty lk o i w yłącznie sam i swoi.
T w orzenie spontaniczne, podporządkow ane celom doraźnym , w ym aga odwagi. T rzeba um ieć p rzezw y ciężyć w sty d i strach . K ategorie te nie w chodzą je d n a k w bezpośrednią opozycję. K ażda z n ich odnosi się do inn ej zbiorowości. Uczucie w sty d u pojaw ia się w obec „sw oich” : mogą oni zakw estionow ać ku n sz t p isarsk i dom orosłego poety, i będzie to ozna czało jego litera c k ą klęskę. Uczucie stra c h u n a to m iast b yw a sk u tk iem oczekiw ania k a ry ze stro n y „obcych” , p rzy czym k a rę , n a w e t n ajdotkliw szą, od w ro tn ie — p rz y jm u je się tu zaw sze jako literacki sukces.
C. T rzeci zakres, najw ęższy, rep re z en to w a n y przez n ajm n iejszy odsetek uczestników k u ltu ry , w y o d ręb nia się także z k o m u nik acji społecznej i obejm uje
tw órczość profesjonalną. Zaw odow iec nie je s t w s ta
nie przew idzieć, kto spośród publiczności odbiorczej okaże się „sw oim ” , a k to zareag u je ja k „obcy” . N ie rzad ko m yli się, i to tragicznie, w tego rod zaju pro g nozach. Ludzie, k tó ry m ofiarow ał w łasn y tru d , od trą c a ją go często. A społeczność, k tó re j się przeciw staw iał, obw ołuje go h ero ld em sw ych idei. Opozycja „ w sty d u ” i „ s tra c h u ” p rzy b iera tu , z konieczności, 5 Folklor w spółczesny stanowi także źródło informacji dla pisarza na tem at zainteresowań, potrzeb i um iejętności twórczych odbiorcy; zajm owałem się tą kw estią w szkicu pt. P aradoks o cz ytelniku. „Teksty” 1976 nr 3.
Mylne prognozy
postać hipotezy na tem a t odbiorcy, k tó rą dopiero p ra k ty k a społeczna (recepcja u tw oru ) p o tra fi u g ru n tować, przebudow ać, zawiesić w próżni albo u n i cestw ić bezpow rotnie.
S ch em at powyższy, opisujący — m ów iąc słow am i z w iersza Tym oteusza K arpow icza — „rozłożystą nieruchom ość” sztu k i słowa, m ożna rozw ijać d y n a m icznie. W iadomo, że ew olucje poezji polegają na bezustannym przekraczaniu granic m iędzy tr z e m a 6 w skazanym i zakresam i. Z atem przeżycia au to k o m u - nik acy jn e (w ektory z sym bolem „ a ”) uobecniają się — w now ej postaci — na tere n ie folkloru i poe zji p rofesjo n aln ej. Z kolei folklor w spółczesny (w ek to ry z sym bolem „b ”) użycza pew nych wzorców poe zji au to k o m u n ik acy jn ej i może przenikać do tw ó r czości profesjonalistów . W reszcie twórczość p ro fe sjonalna odbija się zarów no w p rzestrzen i folkloru,
6 Twórcy rosyjskiej szkoły formalnej m ówili o dwóch zakresach — o tzw. szeregu praktycznym i szeregu poe tyckim.
57 O P IS , A N A L IZ A , IN T E R P R E T A C J A
ja k i w k o n struo w an iu p o ten cjaln y ch tekstów poe ty ckich (w ektory z sym bolem „c” ).
P onadto — idąc wciąż drogą opisu — należy uw z ględnić zjaw isko dekoncentracji u k ład u , spowodo w ane w ym ianą k ry te rió w sta ty sty c z n y ch (liczebność uczestników kom unikacji poetyckiej w poszczegól n ych zakresach) na k ry te ria jakościow e (w artość rez u lta tó w dośw iadczenia poetyckiego — z p u n k tu w idzenia ich m iejsca w k u ltu rze). N ajw yższe noto w ania będą tu m iały św iadectw a pochodzące z n a j węższego kręgu: dzieła zawodowców. Cenę n a jn iż szą, odw rotnie, u zyskają w y d arzen ia au tok o m un ika- cyjne jako przyczyny spraw cze poezji poten cjalnej, znikliw ej, nieuchw ytnej na pow ierzchni m owy, a w konsekw encji: ciem n ej dla badacza.
Przechodząc od opisu do in te rp re ta c ji — u św iada m iam y sobie z całą dobitnością jej przyszły k sz ta łt
idiograficzny. Im uporczyw iej sch em at opisow y ogar
nia sta n y typow e w ielu ró żnych epizodów w dzie jach lite ra tu ry i obrazu je to, co pow tarzalne, ty m w iększa pokusa, aby w każdym z tak ich epizodów rozpoznać s tru k tu ry swoiste, znane danej g rupie tekstów : tu i teraz. W izerunek idiograficzny poezji okresu jest odpowiedzią na historię oraz odpowiedzią na autonom ię a rty sty c z n ą określonej g ru p y dzieł. W pierw szym w ypadku nie w y starczy an i tra d y c y j ne, determ inistyczne tropienie tem atu , k tó ry podpo w iada sztuce histo ria społeczna (w n ajszerszy m u ję ciu), an i też, z drugiej stro n y — ró w n ie tra d y c y jn a , W ólfflinow ska re k o n stru k c ja innow acji, jak ie u fu n dow ała sobie dana epoka w system ie k onw encji pi sarskich. Nasz m odel opisu skłania bow iem in te rp re tato ra, przede w szystkim , do w ypow iedzi w spraw ie
odm ian historyczności w każdym z trzech zakresów
doświadczenia poetyckiego.
Ad A. Specyficzne anty n o m ie, k to wie, czy nie n a j bardziej kap ry śn e, org an izu ją odczuw anie czasu na obszarach poezjow ania au to k om unikacyjnego. H isto ria w pro jek to w ana w polszczyznę w spółczesną prze
N otowania wysokie i niskie
58 Figury temporalne Zjawiska folklorystyczne a profesjona liści
ciw staw ia się n a każdym k ro k u h isto rii aku m u lo w a- nej w biografii jednostki: tym gw ałtow niej, im skrom niejsze um iejętności idiolektyzacji m ow y po tra fi z siebie w ykrzesać „ tw ó rca” u tajo n y ch „poe m ató w ” .
Ad B. Inne znów fig u ry tem poralne k sz ta łtu ją re to ry k ę folkloru in sta tu nascendi. In te rw e n c y jn y , do raźn y , w p lą ta n y w ak tualności k o lejnych etapów b y tow ania zbiorowości — folklor w yprzedza na ogół po czynania literató w -p ro fesjo n alistó w , rea g u je n a ty c h m iast na w yp adk i z ostatn iej chw ili i z n iebyw ałą łatw ością unicestw ia pam ięć o w łasnych sta n a c h w cześniejszych. Nie podejm uje zobow iązań m o ra l nych wobec k o n iu n k tu ry , k tó ra pochłaniała go jesz cze w czoraj. Dzieje się tak, ja k gdyby spraw ow ała nad nim w ładzę archaiczna — opisana przez L evi- -S trau ssa — „m yśl nieosw ojona” lub może — od w zorow any z k u ltu ry m asow ej XX w. — in d y fe- ren ty zm historyczny: b rak poczucia ciągłości t r a dycji.
Ad C. P rz y jm u ją c , że poezja p rofesjonalna p o trafi u konstytuow ać się jed y n ie w ew nątrz dośw iadczenia poetyckiego ogółu (internow ana poza granicam i tego dośw iadczenia — sta je się bezw arunkow o „niepoe- z ją ”), in te rp re ta c ja jej historyczności pow inna o k reś lić stosunek lite ra tu ry zawodowców do w yo brażeń czasow ych folkloru, i zarazem — do przeżyw ania czasu w poten cjaln ej „ liry c e ” au to ko m u nikacy jnej. P ierw sze zadanie je st osiągalne em pirycznie: d rugie nad aje przedsięw zięciom badacza c h a ra k te r hipo tezy.
Zw iązki pom iędzy sztu k ą p ro fesjon alną a folklorem w spółczesnym to (dla in te rp re ta c ji historycznej) je d no z tw orzyw najczulszych i najplastyczniejszych. Nie „w p ły w y i zależności” jed nak, nie inw azja w zor ców poezji „w ysokiej” na twórczość okolicznościo w ą czy tw órczości okolicznościowej na poezję „w y soką” są tu najciekaw sze, lecz su b sty tu cje , k tó re po w odują, że s tru k tu ry poezji profesjonalnej k o rz y sta
59 O P IS , A N A L IZ A , IN T E R P R E T A C J A
ją z u p raw n ie ń folkloru, a zjaw iska w istocie swej folklorystyczne — opanow ują te ry to ria poezji p ro fe sjonalistów . W ,,próbie całości” liry k i pow ojennej byłby to problem węzłowy. E ksploatacja obyczajów percep cyjny ch użytkow ników folkloru w spółczesne go — jako g w aran cja żywego k o n ta k tu z publicznoś cią (kosztem u tra ty autonom ii). Albo: pielęgnow anie profesjonalizm u, gra o suw erenność sztuki, za cenę w zrastającej niepopularności.
Nie chcę przez to powiedzieć, iż odbiorca, odbiorca współczesny, zawsze o p tu je na rzecz „n iesztu ki” , od trą c ają c „sztu k ę” . Nie zawsze. In n y jest jed n ak po rządek czytania tradycji, inny — rozum ienia dzieł
n ow ych, k tó re p o w stają teraz, w spółcześnie.
C zytelnik um ie zająć wobec tra d y c ji postaw ę este tyczną — bez specjalnego w ty m w zględzie w ysił ku. Nieobecność a u to ra tek stu sp rz y ja odczuciu fik cji, potęguje oddziaływ anie na odbiorcę — w ew n ętrz nych k o n stru k c ji w ypow iedzi poetyckiej, tak ich jak podm iot liryczny, a rc h ite k tu ra p rzestrzen i p rzed sta w ionej w słowie, specyficznie litera c k i ry tm cza su itd.
Ja wiem , co umie morze i szalony Wicher, na wody słone uniesiony.
J a k przeżyw ać ten tek st: fra g m en t w iersza poety doby R enesansu? O dbiór m usi pokonać pew ną, dość istotną sprzeczność. U św iadam iam sobie, że teraz, gdy odczytuję Pieśń V I J a n a z C zarnolasu, jej tw ó r ca, k tó ry od d aw na nie żyje, nie przem aw ia osobiś cie do m nie. Chcę jed n ak uw ierzyć, iż owo „ ja ” — obecne w w ypow iedzi — w łaśnie m nie, czytelnika, w tajem nicza oto w sw e osobiste problem y. Kto to jest, kto do m nie m ówi: ,,ja w iem ” ? In te n d e n t S for- ka z H orsztyń skieg o doszedłby pew no do w niosku, że to „p apier m ó w i” . Ale nie w arto iść w jego ślady. P am iętajm y , że S forka zw ariow ał. W ybrnąć z tej antyn om ii m ożna w jed n ą tylko podążając stronę: w stro nę fikcji. K u rzeczyw istości um ow nej, w y b u dow anej „na n ib y ” . W jej gran icach zdanie „ja
Jak przeżywać?
60
Dawność i niezwykłość
Autoedukacja
w iem ” należy do nadaw cy fikcyjnego. Czas egzysten cji podm iotu ró w n a się czasowi trw a n ia tek stu w ie r sza. W k rajo b razie słonych w ód i szalonego w ich ru.
W iedza o dawności przekazu sp rz y ja o rien tacji na swoistość i niezw ykłość a k tu w erbalnego. E stetyczne przeżyw anie liry k i to odkrycie cudow ności m ow y 7. Poczucie wyższości, jak ie żyw im y często podśw iado m ie wobec stary ch k u l t u r 8, podejrzew ając je o n ie dojrzałość, in fan ty lizm itp., zostaje poddane d ra m a tycznej próbie, gdy stykam y się t zabytkiem lite rackim . O kazuje się, że i za k ró la Ćw ieczka ludzie znali se k re ty kom unikacji w erbaln ej i znali k u n sz t operow ania słowem. D ystans czasowy w pływ a na uw y raźn ien ie tek stu tak intensyw nie, że św iadectw a, k tó re p ierw otnie nie b y ły i nie m iały być lite ra tu rą piękną, n arzu cają się n am jako tw o ry „poetyck ie”. Przyboś — nie bez p rem ed y tacji — poprzedzał w y bo ry sw ych liry k ó w pierw szym zanotow anym zda niem polskim : „D aj, ać ja pobruszę, a ty poczyw aj” . Dla nas w szystko w ty m dokum encie je s t na w agę złota. To, że w yd arzy ł się w polszczyźnie; że zaist niał w takim , a nie inn y m szyku słów; że u zyskał tak i oto ry tm ; że w y raził taki w łaśnie sens h u m a nistyczny. W ielokrotne, dociekliw e czytanie, u siłu jące w yczerpać z przekazu najobfitszą p orcję in fo r m acji, sty m u lu je odbiór estetyczny. T u taj proces le k tu ry podlega norm om poetyki.
Wobec tw órczości czasu teraźniejszego publiczność zajm u je nierzadko postaw ę inną: au toed u k acy jn ą. 7 „Nie rzecz (Sache) i jej praktyczna egzystencja, lecz kształtowanie i w ypow iadanie jest celem poezji. Pow stała ona wtedy, kiedy człowiek postanowił w ypow iedzieć sam ego siebie; to, co się m ówi (das Gesprochene) jest w poezji tylko po to, aby być w ypow iedziane” (G. F. Hegel: W y k ła d y o estetyce. Przekład J. Grabowskiego i A. Landmana. T. III. Warszawa 1967, s. 290).
8 Zjawisko to analizują w swoich pracach — z różnych punktów widzenia i w różnych celach — C. L évi-Strauss i M. Bachtin.
61 O P IS , A N A L IZ A , I N T E R P R E T A C J A
Czyta po to, ab y skonfrontow ać w łasne rozum ienie w spółczesności z rozum ieniem cudzym . Poezja obcho dzi ją zatem w fu n k cjach niesw oistych — jako k ra - som ów stw o. A kt odbioru podporządkow uje się w y ty cznym reto ry k i. B y ty specyficznie literackie, o k tó ry c h w spom niałem , a w ięc fikcja, podm iot, czas w ew n ętrzn y , p rzedstaw iona p rze strz e ń fab u ły liry cz nej, uporządkow anie n ad dan e brzm ień i sensów , zo s ta ją w odbiorze stłum ione. K om unikacja a rty s ty c z na tra c i niepodległość. S tapia się z m ow ą użytkow ą, tłum aczy się w jej obrębie.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę w idziałem :
furgony porąbanych ludzi którzy nie zostaną zbawieni.
W 1947 r., kiedy u k azał się N iepokój Tadeusza R ó żewicza, tru d n o by oczekiwać recep cji p referu jącej fikcyjność opow iedzianych w ty m w ierszu w ydarzeń. Bez w ątpienia, Ocalony Różewicza je st dziełem sz tu ki, i pełna in te rp re ta c ja m usi ten fa k t uw zględnić. N a p rzy k ład tylko w izja arty sty c z n a dopuszcza „w i dzenie” ludzi, „któ rzy nie zostaną zbaw ieni” . W po tocznej obserw acji zobaczenie m asow ych śm ierci jako b ra k u szansy zbaw ienia je s t niem ożliw e. Nie w idzi się przecież — oczami — nierzeczyw istości. Można zobaczyć ją w słowie poetyckim 9. Ale dla czytelni ka z 1947 r. Ocalony b y ł przede w szystkim w y zn a niem a u to ra (nie podm iotu fikcyjnego), znakiem zw róconym k u niedaw nej przeszłości n aro d u (a nie k u p rzestrzen i w ew n ątrztekstow ej), jak i inne, w spom nieniow e, publicystyczne itp. dokum enty okropności w ojny. Był nad to głosem dla swoich — przeciw ko obcym . Jego poetyckość m iała sens in s tru m en taln y : jak w folklorze in sta tu nascendi.
9 Wolno przyjąć również taką lekcję tego wiersza: „w i działem furgony porąbanych ludzi (o których w iem , że) nie zostaną zbaw ieni”. Rzecz w tym jednak, że bohater N iepo koju tyle wie, ile widzi.
N iefikcyjny niepokój
Substytucje po 1944 roku
Rytm
przemieszczeń
S u b sty tu c je m iędzy zak resam i dośw iadczenia poety ckiego w yznaczają ry tm ew olucji całości polskiej poezji po 1944 r. (D w udziestolecie zna liczne prece densy działania tego m echanizm u, ale w ażniejsze dla jego poetyk są antagonizm y d o k try n a ln e szkół i u g ru p o w ań literackich. L ata w o jn y i okupacji a n ty c y p u ją reg u ły w y m ian y ró l m iędzy folklorem
in sta tu nascendi a p ro d u k ta m i profesjonalizm u, b ra
k u je jed n a k okazji do k o n fro n ta cji sił, a to z uw agi na zduszenie w k ra ju i rozproszenie poza jego g ra nicam i życia literackiego).
Dopiero po w yzw oleniu proces su b sty tu c ji m iędzy- zakresow ej u rzeczyw istnia się w całej pełni. Takie m ianow icie zjaw iska, jak „p ryszczatyzm ” la t pięć dziesiątych czy liry k a „pokolenia 70” (z w y raźn ą p olaryzacją zad ań dydak tyczn ych : w im ię „sw oich” , na pohybel „obcym ”), u ja w n ia ją energię folkloru pokoleniowego, k tó ry p o tra fi zająć m iejsce sztuki zawodowców i zagarnąć n a jak iś czas jej au d y to riu m . Rzecz w tym , że tu ta j folk lor uchodzi za sztukę, krasom ów stw o w y d aje się liry k ą , re to ry k a zastęp u je poetykę. Z drugiej stro n y recep cja tw órczości „po kolenia 56” — w sw ych egzem plarzach n a jc e n n ie j szych zorientow anej k u problem om estetycznym , usiłującej odbudow ać p restiż profesjonalizm u, a od b ieran ej w k ategoriach au to d y d a k ty cz n y c h — jest ilu stra c ją byto w an ia sztu k i słow a na p raw ach folklo ru in sta tu nascendi. Tu z kolei liry k a robi w rażenie krasom ów stw a, w poetyce poszukuje się reto ry k i. Ten ry tm przem ieszczeń m iędzy zakresam i dośw iad czenia poetyckiego, in icjow any zarów no przez tw ó r ców, ja k i czytelników , nie je s t tylko sp raw ą św ia domości: w kracza w m a te rię poetycką w ierszy. In te rp re ta c ja całości w ielotekstow ej nie p rze staje być zatem in te rp re ta c ją pojedynczych s tr u k tu r lite ra ckich.