• Nie Znaleziono Wyników

Patrjotyzm historjografji polskiej w czasach porozbiorowych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Patrjotyzm historjografji polskiej w czasach porozbiorowych"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

6. W Ł A D YSŁ A W SM OLEŃSKI.

Patrjotyzm historjografji polskiej w czasach

porozbiorow ych.

Wykład wstępny, w ygłoszony 10 października r. 1919 w uniwersytecie warszawskim

Je d e n z ty c h synów Polski, k tó rzy , p rzeszed łszy piekło je j u padku, z pogrom u w ynieśli m oc ducha i nie zro zpaczy li o lepszej przyszłości, zaśw iadcza, że po stracie niepodległości n aró d p oczął żyw iej kochać ojczyznę, niż p rzedtym . „Ja k ze śm iercią lubej nam osoby, — głosił w publik ow anych w r. 1816 Uwagach nad upadkiem i charakterem narodu polskiego, — w szy stk ie je j p rz y ­ m ioty, ty m św ietniej, ty m rzew niej w oczach n aszy ch kreśląc się, pow ięk szają żal i m iłość n asz ą dla niej, ta k i P olacy n ig d y nie oka­ zali w iększego do o jczy zn y sw ej p rzyw iązania, ja k w tenczas, gdy j ą stracili. "

Z asadność opinji N i e m c e w i c z a stw ierd za się treśc ią życia n aro dow eg o w całym okresie porozbiorow ym .

S z ta n d a r niepodległości, w y trą c o n y z rą k N aczelnika wielkiego, p o w stan ia narodow ego, podjęły leg jo n y D ąbrow skiego, po nich niósł go ogół polski w szereg u ruchów zbrojnych. S przym ierzaliśm y się z potęgam i, zapow iadającem i w olność ludzkości, — z rew olucją fra n ­ cuską i z N apoleonem ; w chodziliśm y w sojusze ze w szystkim i niem al narodam i nieszczęśliw ym i, p asu jący m i się z uciskiem . W k ra ju nie- gasn ą cy n ig d y płom ień p a trjo ty z m u w iele kroć ra z y w ybu chał p o ż a ­ rem po w stań, stw ierd zający ch ży w e w n aro dzie prześw iadczenie o k o ­ nieczności b y tu sam odzielnego.

(3)

N arodu polskiego nie dzieliła w czasach porozbiorow ych ro z ­ bieżność celów. R óżnice z a p a try w a ń n a środki działan ia nie psuły jednom yślności dążeń do osiągnięcia niepodległości. W spólność ideału jed n o cz y ła w szy stkie w a rstw y społeczne. K u lt o jczy zn y niepodległej m iał sw e ołtarze zarów no w pałacach m agnackich, ja k w dw orach szlacheckich i w izbach rzem ieślniczych. W y siłk i niepodległościow e b y ły ogólnie narodow e, w ciągały w za k res sw ych zam ierzeń n aw et najm niej uśw iadom ione w a rstw y ludow e.

Dom polski zapełn iły w spom nienia in su rek cy jn e i relikw ie m ę­ czenników za ojczyznę. T en d en cja w alki o P olsk ę stała się treścią ży cia i głów nym czy nnikiem w ych ow aw czym m łodych pokoleń. M atki nau czały sw e dzieci w spółrzędnie o B ogu i o Polsce, o cierpieniach C h ry stu sa n a k rz y ż u i o m ęce ojczyzny, ro z szarp a n ej p rzez w rogów . W y ch o w y w ały synów n a m ścicieli, w d ra żają c w ich pam ięć n apis n a grobow cu h etm an a Żółkiew skiego: Exoriare aliquis nostris ex ossi­ bus ultor.

N ièpow odzenia p ow stań cze nie osłabiały d ążeń niepodległościo­ w ych, p otęg o w ały je ow szem i u trw alafy. Z chyb io ny ch usiłow ań ojców synow ie czerpali n a k a z y odw etu. Ł ącznie z m iłością o jczy zn y unosiła ich zem sta. I składali n a o łtarzu niepodległości w łasn ą ofiarę krw i, św iadczącą o niespożytości d u szy polskiej.

W pięćdziesięcioleciu po pow stan iu z r. 1863, w dobie sw obód autonom icznych w zaborze austryjackim , a najbezw zg lęd niejszeg o ucisku pod rząd am i biurokracji rosyjskiej i pruskiej, n aró d polski nie zrezy g n o w a ł z niepodległości. N ow e pokolenie nie szczędziło ojcom w yrzutów , nie za to jed n ak , że w alczyli o P o lskę sam odzielną. Zło­ rzeczyło nie zam iarom , lecz klęsce, nie ruchow i zbrojnem u, lecz jeg o nieudolności. W y stąp iło ono z program em p ra c y o rg anicznej, której re z u lta ty m aterja ln e i m oralne m iały ram ię polskie w zm ocnić i w n o ­ w ych zap asach o niepodległość zapew nić m u tryu m f. T ak a b y ła m yśl m łodych, zw an y ch pozytyw istam i.

T rzeźw i w poglądzie n a stosunki życiow e, w rogow ie m arzyciel- stw a, p ozyty w iści z n iezag asłą pochodnią idei P olski niepodległej podjęli zw alczanie w ad narodow ych: o b sk u ran ty zm u , przesąd ó w s ta ­ no w ych i lenistw a. W ierzyli, że n aró d polski w te d y się dźw ignie, gd y będzie, ja k „w ielki posąg, z jed n ej b ry ły ... h arto w n y , że w g ro ­ m ach nie p ęk n ie...“ S zlachcie polskiej u rą g a li przy p o m n ien iem L eo­ nidasa, k tó reg o „na T erm opilach bez złotego pasa, bez czerw onego leży tru p k o n tu s z a ...“ Głosili n ak az te sta m e n tu w ielkiego poety: „Niech żyw i n ie tra c ą n adziei i p rzed n arodem niosą o św iaty k a g a ­ niec; a k ied y trz e b a — na śm ierć idą po kolei, ja k kam ienie, p rz ez B oga rz u can e n a sza n ie c...“ N iepodobna odm aw iać p a trjo ty z m u i ty m

2 Patrjotyzm historjografji polskiej w czasach porozbiorowych. 17?

(4)

działaczóm , k tó rz y p ro pagow ali trójlojalizm , będący, w istocie rzeczy, oportu nizm em p olityczny m , m ającym n a w idoku w y jed n y w an ie k o n ­ cesji rz ąd o w y ch n a korzy ść ro zw oju sił polskich. N ie z za p rza ń stw a, lecz z m iłości ojczyzny, lojaliści posuw ali często sw ą ta k ty k ę po za g ra n ic ę, strz e g ą c ą godności narodow ej. T y lk o trag iz m stosunków k ra jo w y ch p o p ow stańczych pozw ala zrozum ieć g en ezę okrucieństw a, ja k ie n a czci narodow ej spełniał Polak, sk ład ając w ieniec n a tru m n ie

cara A leksan dra III.

*

* *

W dobie zapasó w o b y t i przyszłość P olski „dogm at p a trjo ty - z m u “ był, w e d łu g orzeczenia M ickiewicza, ziarnem i źródłem całego ż y c ia duchow ego n arodu. N a zastosow aniu i rozw inięciu teg o do g­ m atu s ta n ę ła lite ra tu ra polska, k tó ra „w zrosła, w y b u jała i zak w itła p od życiodajn ym tch nieniem m iłości o jc z y z n y .“ L ite ra tu rz e naszej z w ieku X IX , począw szy od W oronicza, N iem cew icza i b raci Ś n ia ­ deckich, p rz y św ieca ła dążność do w zm ocnienia i u trw a le n ia sił n a ro ­ du, p rzew od niczyło je j hasło legjonow e: „Jeszcze P o lsk a nie zg in ęła !“ S p raw ie o jczy z n y słu ży ł zaró w no pseudo klasy cy zm , k rzew iący ku lt przeszłości w spom nieniam i o potędze n arod u za P iastó w i Jagiellonów , o try u m fach jeg o o ręża pod G runw aldem , Chocim em i W iedniem , ja k rom anty zm , czerp iący n atch n ie n ie w trag izm ie G olgoty polskiej. T ę sam ą służbę p ełn iła pow ieść: h isto ry czn a budziła św iadom ość i dum ę narodow ą, obyczajow a n aw o ły w ała do p ra c y i p ostępu *).

T ro sk a o losy o jczy z n y w rów nej m ierze w y cisn ęła sw e piętno n a histo rjo g rafji polskiej.

T o w a rzy stw o W a rsza w sk ie P rzy jac ió ł N auk, m ając za głów ny swój cel „cokolw iek o jczy z n y się ty czy — zgrom adzić i od niepam ięci zachow ać, szczególniej zaś p rz y w iąza n ie do niej w ro d a k ach o ży ­ w iać, u trzy m y w a ć, ro z sz e rz a ć ,“— za n ajw ażn iejszy k u osiągnięciu tego środek p o czy ty w ało historję. T w ierdziło, że h isto rją pow inn a w y k a ­ zać p rz y c z y n y u p ad k u p a ń stw a polskiego, „pomimo n iezap rzeczon ej w aleczn ości jeg o obrońców , pom imo szlachetności uczucia w ob y w a­ telach, pom imo obfitych źró d eł b o g actw a k ra jo w eg o ;“ z drugiej je d ­ n a k s tro n y o bow iązana je s t obn ażyć i te fałszyw e pojęcia, które, ob łąk aw szy przodków , p rz y p ra w iły ich o zgubę. P o g ląd n a zad an ia historji, zaró w n o T o w a rzy stw a P rzy jac ió ł N auk, ja k i m ężów , p o w o ­ ła n y c h p rz ez nie do k o n ty n u o w an ia dzieła N aruszew icza, n ajdosadniej

178 Patrjotyzm historjografji polskiej w czasach porozbiorowych, 3

(5)

w ypow iedział K ołłątaj: „H istorją, w ścisfym zn aczen iu u w a żan a ,— p i­ sał,— nie je s t um iejętnością, ale p ro sty m opow iadaniem ży c ia i sp raw ludzi, dziejów i w y d a rzeń m ały ch lub w ielkich społeczności, u w a ża­ ny ch pod w ielorakim i w zględam i: um iejętności, nauk, kun sztó w , do­ b ry c h i zły ch spraw , szczęśliw ych i n ieszczęśliw ych w y d a rz e ń ...“ P ocóż,— p y ta dalej,— „robić n au k ę z ta k ró ż n y ch i n iesforny ch c z y ­ nów, w y d arzeń , w ynalazków , pom yłek, błędów i p rz e stę p stw lu d z­ kich?“ „D obre . i złe cz y n y n asz y ch poprzed nikó w , — o d p o w iad a ,— słu żą n am za w zó r lub p rz e stro g ę w m oralnem ż y c iu .“ S taszic do­ wodził, że dzieje p o w in n y być n ajw ięk sz ą n au k ą przyszłości.

Z godnie z rzeczonem i w skazaniam i k o n ty n u a to ro m N a ru sze­ w icza p rzy św iecał cel d y d ak ty cz n y , w m yśl definicji C yceronow skiej:

H istoria est testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae, nuntia vetustatis. W e d łu g K w iatkow skiego, dziejo pisarstw o, „ro ztrzą sając p u bliczne p ań stw dzieje i p rz y ta c z a ją c w potom ności c z y n y ludzi, niety lk o chw alebne w z o ry ży cia ich cz y tający m w y sta ­ wia, ale oraz uczy, ja k b y ć w społeczności obyw atelskiej u ż y te c z ­ n y m i.“ A u tor D ziejów narodu polskiego za panowania W ładysława IV p ra g n ie „abyśm y, c z y ta ją c sp ra w y n ieg d y ś p rzo dk ów naszy ch, w ad ich i zdrożności się strzegli, a cn o ty ich i dzieła chw alebne, n a pam ięci m ając, z uw ielbieniem n aślad o w ali.“ T a sam a ten d en c ja p rzew o d n iczy D ziejom panowania Z ygm u tn a III N iem cew icza, „ J e ­ żeli z b y t późno, — pow iada autor, — z p op ełnion ych błędów n au k a zasm uci nas, cośm y skutków ty c h błędów doznali, — pocieszające w spom nienia ch w ały przodków naszy ch , ich n ie ra z o b yw atelstw o w obradach, od w ag a w boju, w y trw a ło ść w ciężkich p rzy g o d ach ... słodkie w sercach n asz y ch w zbudzić m ogą u c z u c ia .“ R ad b y o pisy­ w ać „w ielkie tylko w ypadki, silnie u d erzając e c h a ra k te ry ,— to, co żyw o w zbu dza ciekaw ość, co n a całe ludzi sto w a rz y sz e n ia w ielki w pływ m ieć m o że.“ Nie w a h a się pom inąć sporów re lig ijn y ch z a Z y g m u n ta III, „obszerne bow iem onych w yw o dzenie w ięcejby p r z y ­ nieść m ogło zarum ienienia, niżeli p o ż y tk u .“ P ra g n ą łb y , p rz ez o dtw o­ rzen ie chw alebnej przeszłości, osłabić g ra su ją cą w k ra ju cudzoziem - z c z y z n ę , obudzić szacu n ek dla pam iątek , p rz y w iąza n ie do rzeczy sswojskich.

Zadośćczynili w ięc epigonow ie N aruszew icza n a k a zo m T o w a ­ rz y s tw a P rzy jac ió ł N auk: „ożyw iali, u trzy m y w a li i ro z sz e rz a li“ w r o ­ dak ach p rz y w iąza n ie do ojczyzny, p rz y p o m in ając ch w aleb ną je j p rz e­ szłość. Z drugiej stro n y nie u k ry w a li i „ty ch fa łsz y w y ch pojęć, k tó re, obłąk aw szy przodków , p rz y p ra w iły ich o z g u b ę .“ K w ia tk o w ­

ski g an ił niedoskonałość k o n sty tu c ji polskiej, w y rz e k a ł n a p rz e w a g ę m ożn ow ładztw a i szlachty, n a źle zro zu m ian ą w olność i z b y tn ie

(6)

og ran iczen ie w ładzy królew skiej. N iem cew icz p rz y c z y n ę k a ta stro fy u p a try w a ł w w yniesieniu się je d n e j części n aro d u ze szkodą klas innych , w sw yw oli m ożnow ład ztw a i zan iku w ładzy rządow ej. W r e ­ zultacie je d n a k k o n ty n u ato ro w ie N aruszew icza, b ud ząc w społeczeń­ stw ie z a pom ocą h istorji m iłość ojczyzny, nie zdobyli się n a fo r­ m ułę ro z w iąza n ia p rz y c z y n upadku.

W czasach p óźniejszy ch h isto ry k o m nie chodzi już o „ożyw ia­ nie, u trz y m y w a n ie i ro z sz e rz a n ie “ w ro dak ach p rz y w iąza n ia do oj­ cz y zn y p rz ez o d tw arzan ie chw alebnej przeszłości, lecz 0 w ydobycie z niej n akazów polity czn y ch , m ających stanow ić w y ty c z n ą i p rz e ­ w odnika w procesie życia narodow ego. Je d n i p ra g n ęli ra to w ać n a ­ ró d realizo w aniem h aseł d em okratyczn ych , d ru d zy p ropagow aniem szlac h etczy zn y , trz e c i podnosili ideę m onarchiczną, inni, w reszcie, zalecali k atolicyzm . Lelew el, p rz y p isu jąc u p ad ek p a ń stw a królom , m ożn ow ładztw u i szlachcie, fu n d a m e n t b y tu narodow ego i przyszłości u p a tru je w naw rocie do u stro ju pra-słow iańszezy zny ; W rób lew sk i bie­ rz e w obro nę szlachtę, H offm an m onarchizm , D zieduszycki p ap ie­ stw o. W sz y s c y u p ad e k P olski u p a tru ją w anarchji, ró ż n ią się je d ­ n a k w z a p a try w a n ia c h n a p rz y c z y n y bezrządu. L elew el z epigo­ n am i p rz y p isu ją go królom , m ag n ato m i szlachcie, że pierw si z a ­ szczepiali przeciw n e pow ołaniu n aro d u p ierw iastki cudzoziem skie, o statn ia zaś nie chciała zrealizow ać ideału rów ności i w olności p o ­ w szechnej. W ró b lew sk i zw ala odpow iedzialność n a królów i m ag n a­ tów , że nie zrezy g n o w a li ze sw y ch p re te n sji n a rzecz w sżechw ładz- tw a szlachty. H offm an m a żal do szlachty, że nie chciała się po­ dzielić w ład z ą z naro d em lub królem . D zieduszycki w idzi źródło an a rch ji w sp rzen iew ierzen iu się katolicyzm ow i. W b rew tem u o sta ­ tniem u W a le rja n K rasiński i Jó z e f Ł ukaszew icz ubo lew ają n ad k lę­ sk ą reform acji, K rzyżan o w sk i zaś n ad przem ożnym i w pływ am i je z u i­ tów . K ażd y z ty c h h isto ry k ó w w y z n a w a ł p ew n ą doktry nę, w edług której u ra b ia ł swój pogląd n a przeszłość. K ażd y z nich w arsen ale p rzeszłości znajd o w ał oręż do w alki o chw ilę bieżącą i przyszłość. Z ap an o w ała niejedno zgodność w z a p a try w a n ia c h n a przeszłość. U cze­ stn ic y w y p ad k ó w z r. 1831, w y p a rci z k raju , do u ra b ia n ia sw ego św iato p o g ląd u dużo znachodzili p od niet w sto su n k ach zach od nio­ europejskich.

D o k try n a , w y sn u ta z pom ysłów Lelew ela, lecz zm odyfikow ana p rz e z W róblew skiego n a k o rz y ść szlach ty , b y ła n ajp o p u larn iejszą.

W róblew ski s ł o w o , t. j. zasad n iczą ideę narodu, zn ajd u je w e w stręcie, ja k i S łow ianie mieli do w szelkiego rod zaju niewoli. Z n am ienn a cecha praojców p rz e sz ła n a potom ków : „narodow ym je s t u n as w olny c h a ra k te r ludu, a to w stopniu i potędze, do jak iej żaden in n y n ig d y

(7)

podniesionym nie b y ł“. G dy ró ż n e n a ro d y n arzu ca ły podbitym jarzm o , m yśm y zw y ciężo n y ch obdarzali w łasn ą w olnością. „T akie je s t n a j­ ogólniejsze zn aczen ie i tajem n ica naszego s ł o w a , taka... jeg o fizjo- lo gja i o d ręb n o ść“.

W y o b razicielk ą rzeczonego s ł o w a b y ła szlachta, której zabiegi p araliżow ali królow ie i m ożnow ładzcy. N ierozstrzy g n ięcie w alki s ł o w a n aro d u z dw iem a przeciw nem i m u zasadam i : m o narchiczn ą i m ożnow ładczą, m ieści w sobie tajem n icę up adk u. R ozw inięciu i u zupełnieniu in sty tu c ji szlachecko-w olnościow ych staw ali n a p rz e ­ szkodzie królow ie i m agnaci. „Ogół n arod u (t. j. szlachta), zaw sze sw ojem u pow ołaniu, sw ojem u p ierw otnem u s ł o w u p osłuszny, cz y sty staje od w iny z a tra c e n ia o jc z y z n y “.

T ego ro d z a ju z a p a try w a n ia n a stanow isko dziejow e i p osłan n i­ ctw o szlac h ty w y zn aw ali i rozpow szechniali n ajzn ak o m itsi p isarze polscy, n ajg o rę tsz y m i zaś rzecznikam i ich byli poeci.

G dy L elew el, H offm an i D zieduszyck i u rą g a li przeszłości, że nie za m k n ęła się w łożysk u d em o k raty czn y m , m onarchicznym , to k a ­ tolickim , a w ięc oceniali j ą ze stan ow iska k ry te rjó w n e g a c y jn y c h — W róblew ski, k o n sta tu ją c po słannictw o dziejow e szlach ty , w y su n ął n a pierw szy p lan cz y n n ik zasad n iczy p o z y ty w n y i dodatni. T am ci s tro ­ fow ali ojców, że nie poszli torem ich d o k try n , — te n uw ielbiał przeszłość za p ielęgnow an ie s ł o w a i p rz ek az an ie go potom nym . W ró b lew sk i zadość czynił p o trze b ie narod u, n iem ogącego w y rz ec się b y tu i szukająceg o oparcia w w arto ściach m oraln ych ; z drugiej stro n y dogadzał m u obroną czci polskiej, szarpan ej p rzez rodaków -dem o- k ra tó w w im ię m iłości ojczyzny, p rz ez h isto rjo g rafję cudzoziem ską z nienaw iści k u pokonanym .

P rą d d em o k ra ty czn y w śród em igrantó w po u pad k u po w stan ia listo ­ padow ego w zw ątpieniu o m ożności dźw ignięcia sp ra w y p rz ez sam ą szlachtę sta n ą ł pod h a słe m : siła P olski leży w ram ien iu lu d u ! Z ap a­ łowi do ludu to w arzy szy ła w stro n n ictw ie d em o k raty czn y m n ie n a ­ wiść ku szlachcie, n a k tó rą zw alano odpow iedzialność za klęski. S k ła ­ dano j ą w dole grobow ym , jak o za p o rę o św iaty i w olności, jak o u piora średniow iecznego, o brażającego oko w ieku X IX .

H isto rjo g rafja ro sy jsk a i niem iecka rozbiór P o lsk i u spraw ied li­ w iła niezdolnością jej szlac h ty do ży cia niepodległego. S z la c h ta po l­ ska, w edłu g F ry d e ry k a S m itt’a, H tip p e’go, S p ö re r’a, Sołow iew a, Ko- stom arow a i innych, staw szy się k lasą rz ąd zącą, z b u rzy ła w szy stkie pod staw y państw ow ości i spow odow ała w k ra ju an a rch ję; fan aty zm em i despotyzm em , przejaw iający m i się w n ieto lera n cji religijnej i ucisku ludu, uniem ożliw iła rozw ój ży cia społecznego. W chłonięcie P olski w sk ład organizm ów po lity czn y ch silnych i zd ro w ych było, zdaniem

(8)

182 P atrjotyzm historjografi polskiej w czasach porozbiorowych. 7

h isto ry k ó w rosy jsk ich i niem ieckich, ak tem spraw iedliw ości dziejow ej. Co, — tw ierdzili oni, — jak o p ań stw o istnieć nie m oże i co nie um ie sw ego organ izm u rozw ijać, m usi um rzeć i stać się gu anem dla in n y ch narodó w . N aro d y p raco w ite p o że rają ludy, do tk n ięte lenistw em , p o ­ ch łan iają je i p rz e ra b ia ją w e w łasnym organizm ie. T ego ro d zaju p r o ­ cesy chem iczne m ogą być dla u czuć ludzkich p rz era żając e i w strętn e, są one p rzecież koniecznością.

Z in n y ch pobudek, do ty c h sam ych jed n ak niem al re zu ltató w do szła szkoła h isto ry czn a krak o w sk a, zainicjo w ana po u p ad k u p o w s ta ­ n ia styczniow ego.

T w ó rcy rzeczonej szkoły, podobnie jak dziejopisow ie daw niejsi, nie kusili się o ro zw iązanie zag ad n ień historjozoficznych, u p raw ian y ch w n au ce zachodnio-europejskiej. N ie p o ry w a ły ich pom ysły B u ck le’a, w ed łu g k tó reg o zadaniem histo rji pow inno b y ć p oszukiw anie p ra w n ie ­ zm iennych, rz ąd zą cy ch ludzkością. Nie u znaw ali koncepcji C om te’a, w e­ dług k tó rego celem h istorji je st „zb ad an ie budow y i ru ch u społeczeństw lu d z k ic h “. Nie poszli, w reszcie, za opinją B ou rd eau , w ed łu g którego h isto rją j e s t „um iejętnością, b ad ającą rozw ój ro z u m u “. W m yśl s t a ­ rej sen ten cji C yceronow skiej p o cz y ty w ali h istorję za m istrzy n ię ży c ia i pow ołali j ą do służby in teresó w polity k i bieżącej. P o k atastro fie z r. 1863 usiłow ali ra to w ać sp raw ę pu b liczn ą sform ułow aniem w sk a­ zań polity czn y ch , k tó ry c h zasadn ość stw ierd zali p o w a g ą przeszłości. Z daniem h isto ry k ó w -p o lity k ó w szkoły krakow skiej p rz y c z y n a ostatniej klęski naszej b y ła ta sam a, k tó ra ściąg nęła n a n a ró d k a ta ­ stro fy daw n iejsze : bezsilność, p o ję ta zarów no w sensie m aterjaln y m , ja k m oralnym . S traciliśm y b y t p ań stw o w y dlatego , żeśm y nie zdo­ byli się n a tę g ą w ład zę rządow ą, nie m ieliśm y skarb u i w ojska, b y ­ liśm y ubodzy, ciem ni i zdem oralizow ani. Z anarchizow an a, len iw a i p rz esąd n a p ow szechność szlach eck a n ie zd aw ała sobie sp ra w y z w a ­ ru n k ó w , k tó re z n ie u b ła g a n ą ko nsek w en cją sp y ch ały w p rz ep aść . U padliśm y z w łasnej w iny !

T e o rja w łasn y c h w in rzu ciła p o n u ry cień n a przeszło ść polską, zw łaszcza n a okres rozbiorów R zplitej. S tw o rz y ła ona z przeszłości n a ­ szej okaz patolog iczny, b u d zą cy w pokoleniu ży jący m odrazę do p rz o d ­ ków . K onsekw encjam i teo rji w łasn y ch w in stw ierdzano p o tw o rn e p o ­ stu la ty h isto rjo g rafji cudzoziem skiej, k tó ra ro zd arcie R zplitej u sp raw ie­ dliw iała n iem al w te n sam sposób — niezdolnością n aro d u polskiego do eg z y ste n cji sam odzielnej.

D o k try n a szkoły krakow skiej, w ed ług ktôi’ej p rz y c z y n y up ad k u P olski tkw ią w y łączn ie w niej sam ej, w w adliw ościach w szystkich jej in sty tu c ji pub licznych, — d o k try n a, seku n d u jąca u p raw ian ej w e w sz y st­ kich zaborach polityce lojalności, sp o tk ała się z grom am i pro testó w .

(9)

P olem izow ał z n ią n ajrz ó d u czon y lw ow ski, H e n ry k Schm itt, po nim podjęli obronę przeszłości h isto ry cy w arszaw scy w szereg u dzieł i ro z ­ praw . Z arzu can o dziejopisom krakow skim , że:

K onsekw encjam i teo rji w łasny ch w in stw ierd z ają p o tw o rn e p o ­ stu la ty historjografji rosy jskiej i niem ieckiej.

P o zb aw iają ży jące pokolenie polskie oparcia w przeszłości, zw ą- tla ją c tę n ić trad y c ji, bez k tó rej nie m asz w y ch o w an ia w duchu n a ­ rodow ym , nie m asz rd z e n ia i ciągłości k u ltu ry sw oistej.

P o n iż ają nau k ę,' [poszukując w histo rji k o rz y ści p ra k ty c zn y ch , i po n iew ierają p ra w d ę p rz e z n ag in an ie faktów do w y m ag ań te n ­ dencji p o lity c zn ej.

P esym izm em dem oralizują naród, nie zaś, ja k przyp uszczali, leczą go z o sław ionych ch ro n iczn y ch w ad polskich.

U dow odniono, że w chw ili u p ad k u R zplitej n aró d polski u ja ­ w niał w e w szy stk ich k ieru n k a ch p ełnię sił i źe z tej żyw otn ości p ły n ęła moc w y trw a n ia w śród k a tu sz y porozbiorow ych. U stalono p e ­ w nik, że u p ad e k p aństw o w ości polskiej spow odow ało nie co innego, ja k zaborczość silniejszych fizycznie p ań stw sąsiednich.

W sz y scy niem al h isto ry cy z w ieku X IX w tro sce o losy ojczy­ z n y usiłow ali w spółczesnem u sobie społeczeństw u i p otom nym d o ­ sta rc z y ć w skazów ek p ra k ty c z n y c h , w y sn u ty c h z dośw iadczenia p rz e ­ szłości. W y z y sk iw ali h istorję w celu zrealizo w an ia sw ych pomysłów' ra to w a n ia b y tu narodow ego i przyszłości polskiej. H istorją b y ła dla nich n arzędziem politycznym , nie celem naukow y m . P o n iew aż w m o tyw ach o statn ich czasów R zplitej znajdow ali n ajob fitszy zasób argum entó w , n ad a ją cy ch się do stw ierd z en ia założeń polityczny ch, ca łą p rzeto baczność w sw y ch b ad an iach h isto ry czn y c h zw rócili n a k a ta stro fę up ad k u pań stw a. U padek te n podnieśli do godności fe n o ­ m enu zasadniczego, rzekom o ogniskującego w sobie kw in tesen cję procesu przeszłości, w y jaśnienie w ięc g en e zy jeg o w zięli za p u n k t w yjścia dociekań. O dnajd ując zarody u p ad k u w czasach zam ierzchłych, niem al ca ły proces p rzeszłości naw łóczyli n a je d n ą n ić czarną, g in ącą w ruinie. K a ta stro fy u p ad k u uży li do o św ietlenia w y padk ów w stec z­ nych , skutkiem czego p og ląd n a najod leglejsze p ro cesy przeszłości zapraw ili pesym izm em . C zynili to z pobu dek p atrjo ty cz n y ch . S n u ­ ją c z przeszłości w skazan ia o strzegaw cze, usiłow ali leczy ć n aró d

z odziedziczonych po p rzo d k ach nałogów i chorób. Nie ciąży n a nich h a ń b a kłam stw a, u praw ianego gdzieindziej p rzez autorów , w y n a g ra ­ d zan y ch ze szk a tu ły m onarchów i z kas gadzinow ych.

C zy osiągnęli cel zasadniczy? C zy L elew el z uczniam i p rz y c z y ­ nił się do zd em o k raty zo w an ia społeczeń stw a polskiego? C zy zjednali prozelitów H offm an i D z ie d u szy ck i? C zy p ro p a g o w an y p rzez poetów

(10)

m esjanizm W róblew skiego p rz y n ió sł narodow i p o ży tek ? Gzy, nakoniec, szko ła k rakow ska, do św iadczając n a organizm ie n arodo w y m ro z ­ palonego że laza k ry ty k i, u lecz y ła go ze skłonności an arch iczn y ch i u g ru n to w a ła w nim lojalizm ? O dpow iedź n a p ow y ższe p y ta n ia k o n ­ stato w ała b y re z u lta ty tej czy owej akcji polity czn ej, lecz nie d ecyd o­ w ałaby o w a rto ści naukow ej u ży teg o w danym celu n arzęd zia. N ależy stw ierdzić, że histo ry cy , oceniając p rzeszło ść ze stan ow isk a in teresó w p o lity c zn y ch i p o szu k u jąc w niej w sk azań p ra k ty c z n y c h , zapraw iali sw e b ad a n ia d ydakty zm em , n ie m ającym ża dn ego z n a u k ą zw iązku. D y d a k ty z m ten, p ły n ą c y z n ajszc zy tn iejszeg o źró d ła p atrjo ty zm u , pozbaw ił n a u k ę cech objektyw izm u, ośw ietlał przeszłość pod pew nym kątem w idzenia, sp y ch a ł je j w ize ru n ek n a zbocze jedn ostron no ści.

*

* *

W Polsce niepodległej „dogm at p a trjo ty z m u “ nie p rz e sta n ie b y ć ziarn em i źródłem ży c ia duchow ego, je d n a k ż e n a tw órczości um ysłow ej n aro d u tro sk a o o jczy zn ę odbije się inaczej, niż w okresie niew oli. L ite ra tu rz e polskiej będzie zaw sze p rzy św iecać dążność do w z m acn ian ia i u trw a la n ia sił narodow ych, lecz złago dn ieje w niej m o ty w bólu, zam ilknie ro z p acz sk arg Jerem jaszo w y ch . Z końcem G o lg oty polskiej w yschnie źródło w ielkich cierpień. T ragizm niew oli p rz e s ta n ie b y ć ży w ą ra n ą d uszy narodu , zejdzie w k ra in ę w spom nień.

N a in n ą rów nież drogę w k ro czy h isto rjo g rafja polska.

W a ru n k i b y tu niepodległego n iw eczą głó w n y pow ód, dla k tó ­ rego n a u k ę h isto rji p o cz y ty w an o za jed n o z- n arzęd z i ratu n k o w y ch . U p ad ek R zpltèj traci tę aktualność, ja k ą po siadał dla sz e re g u p o k o ­ leń, d rę czo n y ch niew olą. Z nika p o trz e b a u d zielan ia naro do w i lekcji p o lity c z n y c h dla ra to w an ia sp ra w y ocalonej i za b arw ian ia ich m o ty ­ w am i, zaczerpniętym i z k a ta stro fy upad ku . Z będn ym się staje p o w o ­ ły w an ie przeszłości, jak o odstraszająceg o p rz y k ła d u dla w sp ółczesn y ch i potom ności.

U p ad ek p a ń stw a p rz e sta je b y ć fenom enem zasadn iczy m i k w in t­ esen cją przeszłości, a w ięc i p u n k tem w y jścia d la b adań h isto ry ­ cznych. T ry b u n a ł historji łaskaw szym będzie dla przeszłości i zw olni ją od z a rz u tu , że p ra co w ała li-tylko n a k atastro fę u padku. W P o l­ sce niepodległej h isto ry cy baczność sw ą p rz esu n ą raczej n a c z a ­ sy niewoli, w k tó ry c h najw ym ow niej w y po w iedziała się przeszłość. W y trw a n ie d u szy polskiej w okresie zag ro żon eg o istnienia stw ierd za siłę n aro du, b ęd ącą re z u lta te m zasobów , n ag ro m a d zo n y ch p rzez przodków . Je ż e li k a ta stro fa up ad k u , u ż y ta do ośw ietlenia w y pad kó w w steczn y ch , p o g ląd y n a najodleglejsze ok resy zap raw iała pesym izm em ,

(11)

10 P atrjqtyzm historjografji polskiej w czasach porozbiorowych. 185

to dochodzenie g e n e zy w y trw a n ia n aro d u w czasach porozbiorow ych w ydobędzie z p rzeszłości w ięcej św iatła, niż cieniów. S am a k a ta stro fa up adku, obliczona p rz ez pogrom ców n a zag ład ę n a ro d u i p araliżu jąca jeg o rozw ój k u ltu ra ln y , zam iast rz u c a ć n a przeszłość cień, św iadczyć bądzie o ogrom ie nag ro m ad zo n y ch p rz e z n ią w artości m oralnych. P rz y sz li badacze p rzeszłości polskiej, wolni od p o k u sy u dzielan ia n a ­ rodow i w sk azań ra tu n k o w y ch , zab ezp ieczen i b ędą od jed n eg o z n a j­ w a żn iejszy ch szkopułów , u tru d n iając y ch pop rzedn iko m zn alezien ie praw d y . P oszukiw aniom ich to w a rz y sz y ć będzie n ajlep sza p rz ew o d n i­ czk a um iejętności — obca tam ty m b ezintereso w n ość. N ad badaniam i h istoryczn em i p rz e sta n ie ciążyć n ajgro źn iejsze, bo najszlach etn iejsze z uczuć, spisk u jący ch przeciw ko isto tn y m zadaniom n au k i. C el zaś n au k i h isto ry czn ej, ta k samo ja k in n y ch um iejętności, po leg a n a po­ szukiw aniu p ra w d y dla sam ej p raw dy , bez w zg lęd u n a je j stosow al­ ność p ra k ty c z n ą w chw ili bieżącej i w p rzyszłości. H isto ry cy spełnią obow iązek sw ego pow ołania, g d y z m ro kó w przeszłości w y p ro w ad zą praw dę, iżb y św iadczyła o d uszy n aro d u , k tó ry n a słońce dorobk u k u ltu ra ln e g o n ig d y nie rzu cił cienia, w jd rz y m a ł sm ag an ia losu i staje do w spółudziału w realizow aniu w ielkich z a d ań ludzkości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do tego przyczyniła się nie tyko L. Riefenstahl, lecz także promocja filmu w III Rzeszy.. Sukces widoczny był również w licznych

Due to their complex structure and co-production of electricity and heat for the assessment beyond energy analysis the advanced exergy analysis including thermo-economic

Przeanalizowano najpierw przypadek, w którym kable zewnętrzne osłonięte są okładzinami ognioodpornymi, a następnie przypadek drugi, gdzie zakłada się

Rozdział ten ko´nczy si˛e pełnym opisem zale˙zno´sci pomi˛edzy wprowadzonymi typami stabilno´sci, który mo˙zna podsumowa´c nast˛epuj ˛aco: jednostajna pot ˛egowa

Stąd istotnym problemem badawczym jest ustalenie wpływu czynników konstrukcyjnych (takich jak np. postać konstrukcyjna stojaków, która decyduje o podatności całej

Pierwsza konfiguracja bazowała na sekcji wielomodowej, której pokrycie stanowiła dielektryczna warstwa zmieniająca wartość części rzeczywistej współczynnika

4.17 przedstawia zmiany sprawności obiegu w funkcji ciśnienia wtórnego przegrzewu pary dla obiegu referencyjnego (1P) oraz dla obiegu z upustowo przeciwprężną

Badania tekstury odkształcenia stali prowadzono metodą dyfrakcji rentgenowskiej z uwzględnieniem funkcji rozkładu orientacji (FRO) i elektronów wstecznie rozproszonych