króla Jana Zapolyi w Polsce
w 1528 roku.
i.
W ie ś ć o pora żce Z a p o ly i p o d Szina i o je g o u cieczce do P o l
ski rozeszła się u nas p o kraju w p o ło w ie marca 1328 r. Była to
w iadom ość w ielkiej w agi dla ów cze sn y ch stosu n ków dyplom atycz nych polskich, b yła to n ow a a pow ażn a kom plikacya w d o ty ch czasow ej gm atwaninie; ja k o ż znać zan iep okojen ie w całym szeregu listów , jak ie rozesła ł kierow nik polityki polsk iej, T om icki, do w ielu w ybitnych ludzi, don oszą c im o niespodziew an ym , a i n iep roszo
nym gościu . L isty te zgod n ie podają datę ostatniej klęski Z a p o
lyi na ziem i w ęgierskiej ja k o dzień 6-go m arca Ł), w o b e c czeg o, przyjm ując p o d u w agę krótki p ra w d op od ob n ie p o b y t pok on a n eg o m onarchy w H u m en ow ej 2), m ożem y przypu ścić, że k o ło 12-go marca Z apotya przek roczy ł granicę, a w parę dni później stanął w K am ieńcu 3) razem z garstką sw oich stron n ików i tow arzyszą
cych mu pola k ów . Nie m usiały to b y ć w ielkie zastępy,· skoro cały
tabor królew ski składał się z 8 w o z ó w , a nie b y ło w nim w ielkiej karności ani z g o d y (jeżeli m am y w ierzy ć relacyi kapelana w ęgier
M A cta T om icia n a t. X , str. 133, 145, 146 Natomiast bałam utny za w sze pam iętnikarz w ęg iersk i S ze rem i p o d a je 21 m arca ja k o datę b itw y p o d Szin o; idzie zanim i H u b er „G e sch ich te O esterreich s“ t. IV , str. 7; je stto zu p ełn ie n ie m ożliw e b o ju ż 17 m arca w id zim y w K am ieńcu Fraukopana, tow a rzy sza Z a p o lyi, na w ygnaniu; z teg o p o w o d u także m ylną je s t data je g o p r z y b y c ia do P o l ski 22-go m arca w T om icia n a ch str. 133.
2) M onum. H ung. H istor. s crip to re s I: S zerem i G y o rg y „E pistoła de p e r - dicion e R eg n i H u n g aroru m “ str. 218, 219.
3) tamże str. 220.
skiego) skoro na gran icy tylko, dzięki interw encja d o w ó d z c y p o l skiego, udało się załagodzić pretensye p o la k ó w o żo łd nie w ypła-
conj'· *).
D la czeg o zamek kam ieniecki został w ybran y na m iejsce p o
bytu króla w jrgnańca— nie w iem y. Z b u d o w a n y na w yn iosłej skale
o milę o d K rosna, b y ł K am ieniec raczej gniazdem rycerskiem , nie rezyd en cyą m agnacką i nie m ó g ł ch yba o fia row a ć Z a p oly i k ró le w
sk iego przepych u ani od p ow ied n ich w y g ó d . Nie w iem y rów nież,
którem u z K am ienieckich przypadł w udziale zaszczyt przy jm ow a nia k rólew sk iego gościa: w ym arli ju ż daw ni dziedzice zamku: Mi kołaj hetman W . K. i Jan kasztelan lw ow sk i. W a p o w sk i i trądycya p od ają zgodnie, że przyjm ow ał Z a p o ly ę M arcin, w o je w o d a P o d o l ski i dodają, że przy jęcie to b y ło praw dziw ie k rólew skie 2). S z c z e g ó łó w żadnych o p o b y cie Z a p o ly i w K am ieńcu nie mamy; trwał on niedłużej nad 2 — 3 tygodni, o d p o ło w y marca do p ierw szych dni kwietnia; późn iej, w idząc p ra w d opodob n ie, że zm uszony będzie dłuższy czas korzystać z gościn n ości polskiej, zd e cy d o w a ł się Z a- p oly a poszu kać sob ie o d p ow ied n iejszeg o m iejsca p ob y tu i w p o
czątkach kw ietnia przeniósł się do T a rn ow a . R zecz dziw na przy-
tem, że nazw isko pierw szych g o sp o d a rzy Z a p oly i nie spotyka się od tej chw ili w źródłach p od cza s ca łego je g o pob y tu w P o lsce ani razu.
Z p om iędzy w szystkich rezyd encyi m agnackich, n a jo d p o w ie d niejszym do przyjęcia k oro n o w a n e g o gościa, b y ł bezw ątpienia T a r n ów , ch o ćb y ze w zględu na przyjaźń, jaką łą czyła Z a p o ly ę z ó w czesnym panem z T a rn ow a , Janem, w o je w o d ą ruskim i hetmanem
W . K. 3). Nie w iem y atoli, czy inicyatyw a w yszła tu ze strony
gościa, czyli też gospodarza; w każdym razie Z a polya przyjęty był jaknajserdeczniej i oddane mu zostało d o rozporządzenia całe mia sto wraz z doch odam i, z którj^ch też korzystał ja k ze sw oich w ła snych 4). W o g ó le h ojn ość i sz czo d ro b liw o ść T a rn ow sk iego znalazła uznanie naw et u h istory k ów w ęgierskich 5), a że finanse em igra- cy jn e g o dw oru bardzo rozm aite p rzech od ziły chw ile, w ięc ta p o m oc materyalna była często rzeczą pierw szorzędnej wagi.
D o T a rn ow a przj^był Z a p o lj^a, jak to w yżej nadm ieniliśm y, w pierw szych dniach kwietnia 6), ale u ło żo n y bj^ł cafy projekt
S zerem i 220.
2) W a p o w s k i (S crip , res. P o lo n . II) 222.
3) A . T . X. 326, (T a rn o w sk i do F erdyn an da 15, V II. 1518).
ł) St. Katona: „H istoria critica regu m H ungariae stirpis A u stria ca e“ X X str. 345 — 6.
M onum. H ung. Hist. X III, str. 324.
P O B Y T K R Ó L A JA NA Z A P O L Y I W P O L S C E . Ы
ju ż 22-go m arca, b o z teg oż dnia datow ane są listy królew skie, za praszające p a n ó w polsk ich na zjazd do T arn ow a; m oże b y ć w ięc, że K am ieniec b y ł tylko ch w ilow y m p rzytu łk iem Z a p oly i, że przez ten czas p o ro b io n o w T a rn o w ie niezbędn e przygotow an ia.
Nie znam y dokładnie liczb y to w a r z y s z ó w Z a p o ly i; w liście że- Іагпзап Zygm unta, w yda n ym 25 marca w M ereczu, nie je s t ok re
ślona ta liczba zu pełn ie *). T o też dziw nein jest, że w tychże T o -
m icyanach w „M em orabilia anni 1528“ , rów n ież ja k i w liście Ł a skiego, je s t podana liczba 300 ludzi, d o jakiej miał ogra n iczyć list
Z ygm unta św itę Z a p o ly i 2). Zresztą, je stto dla nas rzecz dru g o
rzędn ego znaczenia; należy nam natom iast w ym ien ić i pozn ać bli żej w }d)itniejsze o s o b is to ś c i z otoczenia Z a p oly i, z którem i b ędzie m y m ieli do czynienia przy rozpatryw aniu szerokich z a b ieg ów dyplom atyczn ych , ja k ie rozw in ął król-w ygnaniec.
K anclerzem k rólew sk im , a w ięc i oficyaln ym k ierow nikiem je g o polityki, b y ł w tym czasie sław ny praw nik Stef. V e r b ö c z y 8), który je d nak nie w yw iera ł w ielk iego w p ły w u i zdaje się ograniczał sw oją rolę do pod pisyw a n ia k a żd ego dokum entu; z relacyi w ęgierskiej d o w iadujem y się, że b y ł on zaw sze p o k o jo w e g o usposobien ia, a p o d czas p o b y tu w T a rn o w ie całem i godzinam i płakał w k ościele nad sw oją przym u sow ę w ę d ró w k ą i oddaleniem o d ojczyzn y , przy czem p o d w zględem hum oru stanow ił rażący kontrast z resztą sw o ich tow arzyszów , w imieniu k tórych pow ia d a Szerem i: „za w sze b yliśm y w eseli pod cza s tych 8 m ie się cy “ t. j. pod cza s p o b y tu w P o lsce 4).
B ył ó w m elancholijnjr kanclerz je d n ocześn ie m ianow'any przez
Z a p o ly ę palatynem W ę g ie r na m iejsce Stefana de Bathor, stron nika Ferdynanda austryackiego, a p od cza s sejmu p iotrk ow sk iego w początku roku 1528 b y ł razem z Franciszkiem Fraukopanem i Stefanem B rodaryczem posłem Z a p o ly i przy Z ygm u n cie 5).
W stosunkach d yplom a tyczn ych w iększą rolę odegrali to w a rzysze z poselstw a S tefana V e rb ö czy : F ranciszek Fraukopan (c o m es de F raugepanibus) arcybisku p K olocza ń sk i i Stefan B rod a ry cz (B rodaricus) biskup syrm ijski.
P ierw szy, p otom ek starej rodzin y chorw ackiej, b y ł stałym stronnikiem Z a polyi; brat je g o K rzy sztof hrabia F raukopan, hetman Z a p oly i w K roa cy i, sw oją pow ażną, b o 12,000 armią „p ersévéra n t
*) A . T . X ., 162 (Salvus condu ctu s H u ngariae regi etc.). 2) A . T . X ., 2. 199 (Jan L aski do króla 20. IV , 1528).
3) A . T . X ., 259 (R esp on su m a Joann e r e g e H u n gariae datum etc.). д] S zerem i 235,
toujours en sa m auvaise v o lo n t é “ , psuł F erdyn a n dow i radość ze zw y cię stw nad Z a p o ly ą na W ę g r z e c h w koń cu 1527 r. i naraz, ku radości teg oż Ferdynanda, ginie w październiku przy oblężeniu
W a ra żd yn u zostaje tylko Franciszek i ten rów n ież w ielkie za
sługi kładzie dla Z a p o ly i w dyplom acyi, ja k K rzy sztof orężem ; z tą dyplom atyczną je g o działalnością zapoznam y się bliżej w dalszym ciągu tej pracy.
Stefan B rodarycz, biskup syrm ijski, b y ły kanclerz króla L u d wika, sprzyjał z początku F erdyn an dow i austryjackiem u 2), ale raz zd e cy d o w a w sz y się bron ić spraw y Z apolyi, odd aje mu się z całym zapałem i jest jed n y m z najruchliw szych je g o p o m ocn ik ów . Z w ła sz cza na djrplom acyę polską w y ro b ił on sobie w p ły w niem ały i k o
rzysta też z n iego z w ielką dla Z a p o ly i korzyścią. O dznaczał się
rów n ież B rodarycz talentem p oety ck im 3), który g o w yróżn ia z p o - śród innych g o ści tarnow skich; zdaje się jedn ak, że w tej ry ce r skiej drużynie mniej sob ie ten talent w a żon o, a i sam B rodarycz miasto p oezy i częściej szukał p o cie ch y na dnie kielicha; przy p om i na też sobie z w estchnieniem w przydrożnej karczm ie polskiej d a w n e czasy i dobre w in o w ęgierskie, które „am isso Sirm io perdi-
dim us“ 4). W T a rn ow ie sp otyk am y B rodarycza dop iero o d k oń ca
kwietnia; przedtem b a w ił an przez dłuższy czas w Pułtusku u b i skupa płock ieg o, K rzyck iego, i d op iero na specyaln e żądanie Z a p o lyi zjechał do T a rn ow a i tam p ozosta ł ju ż do k oń ca 5).
R u ch liw szj'm jeszcze o d B rodarycza dyplom atą je s t ja n Statiliusz, p rob oszcz Budy, biskup-elekt siedm iogrodzki, k tórego specyaln o- ścią są pertraktacye z dalekimi m onarcham i; on dop row a dza do sojuszu z Francyą, posłu je do H enryka VIII do A n glii, je st d y p lo
matą z pow ołan ia. W T a rn ow ie baw ił on w łaściw ie n iedługo, b o
ju ż w k ońcu maja udał się razem z posłem francuskim R inconem z m isyą do zach odn ich m on arch ów 6).
V e rb ö czy , Fraukopan, B rodarycz i Statiliusz są to osob istości najw ybitniejsze z p om ięd zy d ostojn ik ów w ęgierskich, tow arzyszą cych Z a p o ly i w je g o tułaczce; ale o p ró cz nich w h istoryi naszej
‘) M onum. H ung. H istor. Dipl. I, 67 (Ferdynand do arcyks, M ałgorzaty 4. X . 1527).
2) A . T . IX , 3t. (T om ick i do Łantyszka 3. I, 1517). 3) A . T . X , 420 (Carm en B rod a rin i ad T om iciu m ). ł) A . T . X , 207 (B r o d a r y cz do T o m ick ie g o 23. IV , 1518).
5) A . T . X, 84 (K rży ck i do T o m ic k ie g o luty 1528i; 195 (15. IV , 1528); 209 (B ro d a ry cz do T o m ic k ie g o 2ó. 1528).
zajmą w ybitne m iejsce trzej ludzie, nie związani z Z a p o ly ą ani urzędem ani n aw et n a rod ow ością , niczem nie zw iązani m iędzy s o
bą, a dziw nie uzupełniający się naw zajem ■— m ów ię tu o A n ton im
Rinconie, Jerzym U tieśen ow iczu v e l Martinuzzim i o H ieronim ie Łaskim.
Rzadkiej b u rzliw ości b y ły ż y w o ty tych trzech m ężów
op a trzn ościow y ch Z a p oly i: H iszpana, C horw ata i Polaka, zw iąza nych je d y n ie m iędzy sobą w ielk iem przyw iązaniem do spraw y króla Jana, przyw iązaniem , które z różn ych płynąc m o ty w ó w , je d n o czy w tej e p o c e całą ich działalność. A n ton i R in con b y ł w dy- plom acyi francuskiej specyalistą o d stosu n ków z P olską, i z W ę grami; ju ż w 1524r. spotyk am y go, ja k o posła do P olski, układa ją c e g o m ałżeństw o księcia fran cu skiego z córką Zygm unta ^ W 1527 r. b y ł on p o słe m przy św ieżo obranym królu Janie Z a p oly i 2) a baw ił na W ę g r z e c h i w P olsce aż do maja 1528 r., k ie
dy razem ze Statiliuszem udał się z pow rotem d o Francyi. W ie l
ka energia, ru ch liw ość i p ow od zen ia dyplom atyczn e R in con a
zd ob y ty mu szczerą n ienaw iść ze strony p o lity k ó w austryjac- kich 3); to też w p o w ro tn e j drodze do F rancyi uratow ało g o tylko w ybranie drogi w od n ej; na drodze lądow ej F erdyn an d ro b ił w szel kie starania, aby g o ująć w sw o je ręce 4); nie udało się to jed n a k
i R in con umknął szczęśliw ie ku utrapieniu dom u rakuskiego.
W T a rn ow ie sp otyk am y R in con a o d początku pob y tu 5) aż do w yjazdu ze Statiliuszem .
D ziw n e byty lo sy „b ia łe g o m nicha", J erzego U tieśen ow icza,
od nazw iska matki z w a n e g o Martinuzzim. P o ch o d z ił on ze starej
rodziny chorw ackiej, b y ł zam łodu huzarem w służbie Z a p o ly i, p ó ź niej w stąpił d o klasztoru P aulinów , w krótce dostał się do P olski, w ybran y przeorem w C zęstoch ow ie; na sejm ie P iotrkow skim (1527) rozp oczy n a sw oją agitacyę na rzecz Z a polyi, w raca na W ę g r y ja ko przeor klasztoru L ad v. L adon, szybko d o ch o d zi do n ajw yż szych zaszczytów , do p u rp u ry kardynalskiej i ginie, będą c na szczy
P O B Y T K R Ó L A JA NA Z A P O L Y I W P O L S C E . 5 3
M C h a v rière „N egotiations de la F ran ce dans le L e v a n t" I, 149 (L is t vi- ce h ra b ie g o de H aunort 13. IV , 1524).
2) C h avrieu, I, 155 (F ran ciszek I do Z a p o ly i, 24, II, 1527). 3) A . T . X , 150, 170, 299 (L isty F erdyn an da do Zygm unta).
•‘ ) M on. H ung. Hist. Dipl. I, 66, (F erd y n a n d do arcyks. M ałgorzaty 27. VIII, 1517),
5) A . T . X , 145. W s p o m in a tam T o m ick i, że R in co n w ziął udział w b i tw ie p o d Szina, w ię c z w ie lk ie m p r a w d o p o d o b ie ń s tw e m m ożn a p rzyp u ścić, że razem z Z a p o ly ą p r z y b y ł do K am ieńca i T a rn ow a .
cie potęgi, z ręki m ord ercy C hw ilę pob y tu M artinuzziego w T a r n o w ie trudno dokładnie określić; w T om icya n a ch nie ma o nim najm niejszej wzm ianki: pow ażni p o ls c y p o lity c y nie zniżali się do przek azyw an ia p otom n ości tajnej m niszej propagandjr; w spom in a o je g o p o b y cie w T a rn ow ie pam iętnikarz w ęgierski, nazyw ając go
„albus m on ach u s", albo „frater G e o r g iu s“ 2), pozatem w szelkie
w ia d om ości o nim są bardzo skąpe, praw ie żadne. Postaram y się
w dalszym ciągu naszej pra cy w}^dobyć, o ile m ożn ości, na ja w te m ozoln e zabiegi „brata J e r z e g o “ , a teraz m usim y je szcze w sp o m n ieć o trzecim i m oże najbardziej zasłużonym pom ocn ik u Z a polyi, o H ieronim ie Łaskim , w o je w o d zie sieradzkim , późn iejszym hrabi $piskim , itd.
B u rzliw e i n iepew n e los}r Z a p o ly i n adaw ały się, ja k nie m o żna lepiej, dla tego n ie sp o k o jn e g o ducha do ry zy k o w n y ch przed
sięw zięć, śm iałej, a nieprzebierającej w środkach in icy a ty w3T. R o
zum iał i Z a p o ly a całą d o n io sło ść przyw iązania do sw ojej spraw y teg o n iep osp oliteg o człow iek a i odrazu p o je g o p rzyb yciu na dw ór w ęg iersk i poru cza mu w ażną m isyę dyplom atyczn ą do d w o ró w
eu rop ejsk ich 3). M isya ta miała dla Ł ask iego w ielkie i rozm aite
skutki: p o ło ż o n e p od cza s niej zasługi zaw iązały silniej w ęzeł m iędzy nim a Z a p o ly ą ; je d n ocześn ie jednak, skutkiem nielegaln ego w y stęp ow a n ia w charakterze posła polsk iego, ściągnął na siebie Łaski g n ie w neutralnego Zygm unta, który mu n ietylk o cofn ą ł ekspekta- ty w ę starostw a M alborsk iego, ale stale odtąd traktow ał g o z w yraź
ną, n iechęcią 4). W chw ili, której dotyka nasza o p o w ie ść, Laski
p o d r ó ż o w a ł m iędzy K on stan tyn opolem a W ęgram i, prow adził dzia ła ln ość nader ożyw ion ą , a w T a rn ow ie zja w ił się dop iero w e w rześ niu 5) i w k rótce po je g o p rzy b yciu król Z a potya wraz z całym d w orem w ró cił na W ę g r y .
R zecz prosta, że o p ró cz w y m ien ion y ch osob istości, spotykam y na zamku tarnow skim cały tłum bezim ienny, tw orzący d w ó r em i
g ra cy jn y króla w ygnańca. C iekaw ą bardzo rzeczą b y ło b y dla nas
pozn ać bliżej życie tej em igracyi, jej stosunki dom ow e, pryw atne, to wszj7-stko o czem źródła historyczne najczęściej zapam iętale mil
czą. I na tem w iększą w dzięczn ość zasłużył sob ie z naszej strony
‘ ) O g. U tiešen ovic: „L e b e n s g e s ch ich te des Cardinals G e o rg U tie še n o v ič“ . 2) S z e re m i 225, 228.
s) C h arrière I 158 (Jan Z a p oly a do F ran ciszka I).
4) A . T. X , 248 (R esp on su m a S igism n n do R . P. etc.) 283 (Z ygm u n t do T o m ick ie g o 29. II, 1518).
P O B Y T K R Ó L A J A NA Z A P O L Y I W P O L S C E . 5 5
pam iętnikarz w ęgierski, kapelan Z a p o ly i Szerem i, k tóry nam naj w ięcej szcze g ó łó w w tym kierunku zachow ał; szkoda tylko, że na leży z nich korzystać nader og lęd n ie, b o pisząc swrój pamiętnik w w iele lat po om aw ian ych zdarzeniach, plącze, bałam uci, a w d o datku, nie lubiąc p o la k ó w , chętnie co ś na nasz rachunek w y m y śli.— W ie m y w każdym razie, że życie w ew n ętrzn e na zamku tar now skim p ły n ęło cich o i spokojn ie; w yja zd R in con a i Statiliusza, przyjazd B rodarycza lub Ł ask iego, oto chw ile najw ybitniejsze p o
bytu w T arn ow ie. W ieści z W ęgier, przyn oszon e przez n apływ a
ją cy ch em igrantów , lub przez „brata J e rz e g o “ , zm iany w sytuacyi politycznej — o to treść codziennych rozm ów i podstaw a b u d o w a
n ych nadziei. O d czasu d o czasu jakieś poselstw a, czy to o d króla
Zygm unta, czyli też o d ja k ie g o księcia n iem ieckiego, w y w ie ra ły g łę b sze w rażenie i zostaw iały najdłużej w spom nienia w pam ięci em i grantów ; dużo czasu m usiały zajm ow ać Z a p o ly i i je g o doradcom : rozw inięta k oresp on d en cy a i nieustanne zabiegi dyplom atyczne. W chw ilach w oln iejszy ch zabaw iano się rycerskiem i rozryw kam i, jak np. strzelaniem z luku г), a p ra w d o p o d o b n ie b y w a ły też i ło w y w obszern ych kniejach tarnow skich, b o ć służby i koni w stajniach zam kow ych pew n ie nie b rak ow ało, ale w ia d o m o ści o tem nie m a m y zupełnie. N ie w ie rn y rów nież, czy sam w ła ściciel zamku przyj m ow ał w nim Z a p o ly ę , czy też b y ł n ieob ecn ym ; to drugie jed n a k je st p ra w d o p o d o b n ie jsze , b o b y ła b y o je g o p o b y c ie w T a rn o w ie ch oć drobna wzm ianka, a przytem w p o ło w ie lipca tegoż rok u w i dzim y g o n apew n o w Sandom ierzu 2).
Z a p o ly a z T a rn ow a nie w yjeżdża ł na dłużej ani razu; za to do n iego zjeżdżali się n ietylko w ęg ierscy stronnicy, ale i g o rę cej m u sprzyjający P ola cy, ja k np. P iotr Kmita z W iśn icza, m ar szałek n adw orn y, k tó re g o bezustanne stosunki z T a rn o w e m zm u szały Ferdynanda do częstych skarg i ża ló w przed Z ygm u n tem 3i. Innych w ybitn iejszych p o la k ó w w T a rn ow ie nie spotykam y; ogra niczali się oni tylko do k orespon d en cja , przez cały czas p ob y tu Z a p oly i bardzo ożyw ion ej.
Interesującą bardzo rzeczą b y ło b y pozn ać dokładnie stan fin an sów i za sob y skarbu Z a p o ly o w e g o na w ygnaniu; brak źród eł i tutaj stanie nam na przeszkodzie, ale w każdym razie z zach o w an ych w zm ianek w idzim y, że stan ten b y w a ł bardzo rozm aity. D o
-') S zerem i 231.
2) А . T . X , 326 (T a rn o w sk i do F erdyn an da S a n d om ierz 15. VII, 1Ь28). 5) А . T . X , 170, 249 (F erd yn a n d do Z ygm u nta 29. III i 26. V , 1578).
c h ó d y k rólew skie składały się przedew szystk iem z osob isty ch za s o b ó w Z a p oly i, który był przecież najbogatszym m agnatem na W ę grzech; p o w tó re , g orliw i je g o s tr o n n icj7, czy to przez sw oich w y słań ców , czyli też przez brata Jerzego, dop'om agali mu w miarę sił i ś ro d k ó w Ł). T o też, dzięki temu, m óg ł Z a p o ly a p o d o ła ć w ielkim w ydatkom , jak ie p o cią g a ły za sobą ciągle poselstw a, starania i za
biegi dyplom at3rczne w W iln ie, K on stan tyn opolu , Paryżu i L o n
dynie; dzięki temu m ó g ł on w y p ła cić odfazu 40,000 złoty ch na jem n y m hufcom niem ieckim , na których, ja k to zob a czy m y późn iej,
w ielkie b u d ow a ł nadzieje 2). A le , zużyw ając w szystkie sw oje śro d ki na cele polityczn e, często musiał się Z a p oly a spotykać z pust kami w skarbie, kiedy ch odziło o codzienn e w ydatki d om ow e,
0 utrzym anie ca łego em igrac3/jn ego dw oru; i w ted y to w łaśnie
zn ajdow ał ucieczkę w doch od ach , czerpan ych z miasta T a rn ow a 1 w p o m o c y d ostojn ik ów polskich. Z p o m o c y tej korzystał n ie tylko sam Z a p oly a , ale i je g o dorad c3r i je g o tow arz3^sze, k tórzy k o rzystali za rów n o z pien iędz3r, jak i z darów .
K rzycki prz3^garnął u siebie w Pułtusku zbied n iałego biskupa
B rodarycza 3), T om ick i p rzy w iózł g o do T arn ow a, g oszczą c w szę dzie p o drodze w sw oich dobrach ■*); p od cza s ca łego p ob y tu w T a r n ow ie tenże B roda rycz miał zapew n ion e konie, służbę i zapasy7 z p o b lisk iego bisku piego R a d ło w a 5); m ało tego: te g o ż B rod a iy cza zasila T om ick i nieustannie gotów k ą , futrami itd. 6); p od b ity futrem kożuch i 60 złoty ch p o sy ła T om ick i bisk u pow i Statiłiuszow i 7);
kanclerz S zy d ło w ie ck i, ch ocia ż przeciw n ik Z apotyi, udziela prz3^-
tułku biednym em igrantom 8); sam Z a p o ly a prosi o zasiłek pie- niężny T om ick ie g o , ten zaś tłóm aczy się, że całą sw oją g o tó w k ę oddał R in con ow i na p otrzeb y Z a p o ly i 9), itd. W o b e c tak licznych d o w o d ó w przych yln ości i tak w ydatnej p o m o cy , nie m ożna się dzi
w ić ż3^czliwości króla Jana dla P ola k ów ; dziw nem natomiast się
w ydaje, że w yjeżdża ł on z P olski z a g n ie w a j? i rozżalony;
zrozu-*) S zerem i 225; U tiešen ovič „L e b e n s g e s ch ich te etc.“ str. 33 (L ist U tie- š e n o v icz a do W e r e n c y u s z a 1545 r.).
2) S z erem i 228.
3) А . T . X , 84 (K rzy ck i do T o m ick ie g o , luty 1528).
4) A . T . X , 187 (T o m ic k i do star. k iele ck ieg o k w ie cie ń 1528). 5) A . T . X , 187 (T o m ick i do star. k iele ck ieg o kvviecieň 1528). 6) A. T . X , 187, 388 (T o m ick i do K rzy ck ieg o i do B rodarycza). ’ ) A . T . X , 169 (T o m ick i do Statiliusza; m a rzec 1528).
3) A . T. X , 187 (T om ick i do S z y d ło w ie c k ie g o ; kw iecień 1528). 9) A. T . X , 208 (T o m ick i do Z a p o ly i 25. IV , 1528).
P O B Y T K R Ó L A JA NA Z A P O L Y I W P O L S C E . 57
mierny te je g o uczucia, p ozn a w szy całą akcyę i sytuacyę politycz- ną ów czesną.
D ruga p o ło w a p ob y tu Z a p o ly i w T a rn o w ie miała je d n ę bar dzo ciem ną stronę, a m ianow icie groźnie srożącą się w m ieście
zarazę. Zaraza ta grasow ała latem 1528 r. w K rakow ie, i stamtąd
przeniesiona została do T a rn ow a przez kilku m łod y ch W ę g r ó w , którzy z Jakóbem T hornai na czele udali się w pielgrzj/m kę do C zęstoch ow y; szybko rozszerzyła się ona w m ieście, z którem też m ieszkańcy zamku m usieli zerw a ć w szelkie stosunki, a i pom im o to „k ról drżał przed zarazą Ł) i życie em igracyi stało się je s z
cze m onotonniejsze i mniej u rozm aicone niż daw niej. W o g ó le je d
nak, co się ty czy stosu n k ów z miastem, to m usiały b y ć one d ość przyjazne; w yjeżdżając, Z a p o ly a w ystaw ił m ieszczanom przyw ilej, p otw ierdzający w szystkie ich s w o b o d y w handlu z W ęgra m i 2).
Na zakończenie, do tej garstki szcze g ó łó w pow in n iśm y dodać krótką c h o ć b y charakterystykę g łó w n e g o aktora o w e g o h istoryczn e g o aktu,' który je st tem atem naszej p ra cy — charakterystykę sam ego
Z apolyi. A le je d n o stro n n o ść rozpatrzon ego przez nas materyału,
sprzeczn ość i n ie p e w n o ść w ielu bardzo ry sów , w strzym uje nas od
tego zamiaru. Z azn aczym y tylk o jed n ę w ybitną cech ę króla-w y-
gnańca, cech ę, która p o z w o li nam zrozum ieć jaśniej późniejszą jeg o p o z y cy ę polityczną: m yślę tutaj o je g o fanatycznem przyw iązaniu do k oron y w ęgierskiej, k oron y, która potężn ego, n iezależnego, b a je czn ie b o g a te g o magnata skazała na w ygnanie, na b iedę i n ie d o statek, która zw ich n ęła mu p o ło w ę życia, a której nie przestaw ał nigdy trzym ać się oburącz; w ytłóm a czy nam tę dziw ną w ytrw a
ło ść w łasne je g o a ciekaw e w yznanie: „P ojm u ją dobrze w asze
w iełm ożn ości, pisze Z a p oly a do książąt R zeszy niem ieckiej, ja k bolesnem b y ło b y nietylko dla nas, ale i dla niższej k on d y cyi -czło wieka, zostać n iespraw iedliw ie pozb a w ion ym w y so k ie g o stanow iska et ex regia ad privatam conclitionem red ig i!“ 3).
P o tych w stęp n ych w yjaśnieniach, m ożem y przejść do roz bioru akcyi ctypiom atycznej, p od cza s pob y tu Z a p o ly i na ziemi p o l skiej prow adzon ej.
II.
Sm utny b y ł stan Z a p o ly o w e j spraw y na początku 1528 r. Z b ity p od T ok ajem , zbity p o d Szina, n iep ew n y życia m iędzy
spis-') S zerem i 226— 231. 2) K wart. Hist. VIII, 624
kującym i magnatami w ęgierskim i *), musiał, u ch odząc do Polski, o d
dać W ę g r y zw ycięsk iem u przeciw n ik ow i. M ało tego: ironia losu
kazała mu b y ć bezsilnym św iadkiem ciągłych p o s tę p ó w Ferdynan- d o w e g o w odza Katzianera i' musiał król w ygn an iec, tając w ś c ie k łość w sercu, słuchać rozp a czliw ych błagań o p o m o c w iern ych je szcz e d o w ó d c ó w zam kow ych na Spiżu, nie m ogąc im dać nic
w ięcej p rócz słó w zach ęty do dalszej ob ro n y 2).
S łow a te jedn ak m ało pom a gały i p o w o li w szystkie praw ie zamki w p ó łn ocn y ch W ę g r z e c h dostały się w ręce Ferdynanda, je d n e siłą, p o długiej ob ron ie 3), inne dob row oln ie, z g ó r y prosząc
o w ydanie sobie św ia d ectw a lojaln ości w zględem H a b sb u rg ów 4); o p ó r przeciw k o preten syom F erdyn a n dow ym na W ę g r z e c h zdaw ał się słabnąć, stronnicy Z a p o ly i albo em igrow ali z nim razem, albo, zło ży w szy broń, oczekiw ali stosow n iejszej chwili do czyn n ego w y stąpienia 5).
N iew esołe h o ro sk o p y m ó g ł sob ie staw iać Z a p oly a i co do
stosu n ków d yplom a tyczn ych z ob cy m i m onarchami. P rzedew szyst-
kiem niepew nem b y ło bardzo, ja k przyjm ie n iep roszon ego g ościa król Zygm u n t I; czy nie ustąpi w o b e c n atarczyw ych żądań F e rd y
nanda o w ydalenie pretendenta z granic R zplitej? 6). Stosunki
z królem francuskim rów n ież małe r o k o w a ły nadzieje. P o se ł fran
cuski na W ę g rz e ch i w P o lsce , R in con, na sw oją rękę agitow ał, w alczył, narażał życie dla sp raw y Z a p o ly i, ale śla d ów pow a żn y ch układówT m iędzy królem Janem a F ranciszkiem nie m am y z tych cza sów żadnych; dopiero w p o ło w ie maja w y p ra w io n y został z mi- syą d o Paryża Jan Statiliusz 7), a na rezultaty tej m isyi trzeba b y ło
czekać do października. Jeżeli dodam y je szcz e do tego r ó w n o
czesne z w ycięstw a K arola V w e W ło s z e c h i ew entualną p o m o c z je g o strony dla Ferdynanda 8), to rzeczy w iście dziw ić się nie można, że spraw a Z a p o ly i w yd a w a ła się w sp ółczesn y m zupełnie
*) S zerem i 182.
2) A. T . X , 269; S zerem i 224.
3) A. T . X, 267— 8 (C on tractu s de a rce T ra n czy n Ferdinandi prodita 16. V I i 24. VI, 1528).
4) S u pplem en tu m analectorum terrae scepusiensis pars II, 334, 355. 5) K eton o X X , 509 — 387 (s z c z e g ó ły o p ostę p a ch w o js k n iem ieck ich p o bitw ie p o d Szina).
6) A. T X , 290 (R e la cy a O palińskiego z p oselstw a do Ferdynanda). ?) Charrière, I 162 (traktat p rzym ierza m ię d zy Franciszkiem a Z a p o ly ą 25. X , 1528).
P O B Y T K R Ó L A J A N A Z A P O L Y I W P O L S C E . 59
straconą i zrozum iała je s t ch w ilow a b ezczy n n ość, p ew n e osłabienie energii, ja k ie w idać w partyi Z a p oly i w k rótce po je g o u cieczce do Polski.
A jed n a k ta spraw a zupełnie straconą nie była, i nie tak ró- żow em b y ło p ołożen ie F erdynanda, ja k b y się zdaw ało.
S p o k ó j na W ę g rz e ch b y ł bardzo zw od n iczy i bardzo ch w ilo w y; nie m ów iąc ju ż o ży w io ła ch w ro g ich F erdyn an dow i, które w ciszy knuty n o w e plany i n o w e zam ysfy, naw et stronnicy austryjaccy nie kryli s w o je g o n ieza d ow olen ia z n o w e g o stanu rze czy i nie pozw alali F erdyn an dow i w ielk ich c o d o siebie ro k o w a ć nadziei; każda p row in cya stawiała sw o je warunki, każda ograni czała do minimum sum ę p ien iędzy i liczbę żołnierza, dostarczaną
ku w spóln ej ob ron ie p ow szech n e natom iast b y ły skargi na łu-
piestw a żołd aków , na brak dostatecznej o b ro n y 2). Zm uszało to
Ferdynanda d o prow adzen ia d ro b ia z g o w y ch układów , do d y p lo- m acyi ze sw oim i w łasnym i poddan ym i, d o tłóm aczenia się przed nimi z k ażdego kroku, co k rę p o w a ło bardzo je g o siły w w alce z Z a p o ly ą 3).
D la pełn ości obrazu ó w cze s n y ch stosu n k ów w ęgierskich , trze ba je szcze w sp om n ieć o o g ó ln e m p olityczn em zdem oralizow aniu społeczeństw a, o zm ienianiu partyi bez żadn ego skrupułu, w czem zresztą dawali zly przykład najw ybitniejsi m ężow ie stanu, naw et tacy ja k B rodarycz i Statiliusz, a co zn ow u nie pozw a la ło F e rd y nandow i dow ierzać ca łk ow icie sw oim ch w ilo w y m stronnikom .
T a k w ięc, p o d tą ciszą pozorną, jaka zapanow ała na W ę g rze ch , kryło się w iele e lem en tów rew olu cy jn y ch , szukających tylko chw ili stosow nej do w j’b u ch u i na nich nie m ó g ł F erdynand b u d ow a ć
trw ałych pod sta w pow ażn ej a silnej polityki. B ył to zato grunt
nader podatny dla politycznej agitacyi i umiał z n iego sko-
rzjrstać zapalony stronnik Z a p oly i, a św ietny agitator, „brat Je
r z y “ Martinuzzi. D ziałalność je g o w tej w łaśnie ep o ce nie jest
dotych cza s w yśw ietlon a . Ź ró d ła polskie i w ęgierskie za ch ow u
ją dyskretne m ilczenie co do je g o czy n ó w i o so b y . W ie m y
tylko, że b y ły opat częstoch ow sk i trzy razy pieszo p rzech odził
*) M onum. com it. R eg n i H ung. 1 230 (S p ra w ozd . p o s łó w F erdynanda do S ie d m iog r. 16. VIII. 1518).
2) Monum. com it. R e g n i H ung. I 224 (Stany sied m iog rod zk ie do F erd y nanda 30. IV . 1528).
s) M onum. com it. R eg n i H u ng. I 226, 230; T ö rte n e lm i T az 1892 str. 748 (u n iw ersa ł F erdyn an da do W ę g r ó w 7. III. 1528).
z W ę g ie r do P olski, że b aw ił czas jakiś w T a rn ow ie, że b y ł uży w an y przez Z a p o ly ę d o różn y ch m isyi p olityczn ych ’ ).
G łó w n y m celem agitacyi U tieśen ow icza b y ło zd o b y cie dla Za- potyi śro d k ó w pieniężnych, niezbędn ych w w ielkiej ilości w je g o sytuacyi polityczn ej; jed n ocześn ie jedn ak miał on w erb ow a ć dla Z apofyi n o w y ch stron n ik ów i ukrzepiać w w iern ości daw nych 2).
W agitacyi sw ojej nie b ył zdaje się U tiešen ovic o d o s o b n io nym; przeciw n ie, stosunki m iędzy królem Janem a je g o stronnika mi b y ły nader oży w io n e 3) i takich w y sła ń có w Z a p o ly o w y c h m u siało b y ć na W ę g rze ch znacznie w ięcej. Jakkolw iek praca agita cyjna nie z d ob y ła nieśm iertelności dla ich im ion, a źródła milczą o niej zapam iętale, jed n a k w sw oim czasie w yw arła ona w p ły w og rom n y i razem z p ew n ą aureolą m ęczeństw a, jak ą o to c z y ło Z a p o ly ę w ygn an ie, p o w o li p od m yw a ła grunt p o d stopam i F erdyn an da i w k ońcu przyczyn iła się niem ało do n iep ra w d op od ob n eg o siedem m iesięcy pierw ej p ow rotu Z a p oly i na W ę g r y .. B ezp o średnim zaś rezultatem agitacyi b y ło tw orzenie się luźnych oddzia- łów* oddan ych spraw ie Z a p oly i, grasujących p o całym kraju a p o w iększających i bez tego zupełny zamęt i nierząd.
T ak ie b y ły najw ażniejsze ry sy ó w cze sn e g o stanu rzeczy na W ę g rze ch ; one też tłóm aczą nam fakt zasadniczy, z którym się przy rozpatryw aniu w y p a d k ó w ów czesn ych liczyć musim y, że obaj pretendenci szukali oparcia na sam ym narodzie w ęgierskim tylko d od a tk ow o; w najlepszym razie starano się z W ę g ie r w y d osta ć troch ę pieniędzy, w ie rn o ści w ęgierskiej dziw nie w ó w cza s a p o
w szechnie n iedow ierzan o. F erdynand m ó g ł się zrazić do zmien
nych dygnitarz}1·, których n igd y nie b y ł pew ien, Z a p oly a sw o je najcięższe klęski zaw dzięczał zdradzie pu łk ów w ęgierskich .— Na tom iast obaj pretendenci u patiyw ałi punkt ciężk ości całej spra w y w konstelacyach dyplom atyczn ych i na d yplom a cyę europejską g łów n ą zw rócili uw agę.
Ż e b y zrozum ieć dobrze te zabiegi dyplom atyczne, m usim y pozn ać ciekaw e bardzo i charakterystyczne stan ow isko w tej spra w ie polityki polskiej, które jest zn ow u naturalną k on sek w en cyą całej polityki Z ygm unta Sta rego.
P olityka polska za Z ygm unta I pozorn ie najrozm aitsze prze ch odziła fazy i zdaw ała się b y ć najzupełniej pozbaw ioną k onsek-
w en cy i i głębszej przew odn iej m yśli. S yn arcyksiężniczki
austry-‘ ) S zere m i 228.
U tiešen ovic: „L e b e n s g e s ch ic h te etc.“ str. 33.
P O B Y T K R Ó L A JA N A Z A P O L Y I W P O L S C E . 61
jackiej żeni się w 1512 r. z Barbarą Z apolyanką, siostrą najzaciek-
lejszeg o w ro g a H a b sb u rg ów . W trzy lata później, na kongresie
wiedeńskim , zawiera n ietylko sojusz p olityczn y, ale najściślejszjr
rodzinny z dom em rakuskim. W roku 1524 w idzim y zn ow u w y
raźnie p r ó b y 'p o r o z u m ie n ia z Francyą, a lata 1526·— 1528 p rzyn o szą takie pow ikłanie i zamęt, że rów n ież dob rze dopatrzeć się w nich m ożna sojuszu ja k i w o jn y „om nium contra om n es“ .
Charakterystyczną je st tylko rzeczą, że zaw ierając sojusz z je d n ą z w ielkich wojującj^ch stron ów czesnjrch, n ig d y nie ma Zygm unt zamiaru w a lczy ć z drugą. P rzeciw n ie, sojusz je s t trakto w any stale ja k o stadyum p rz y g o to w a w cz e dla d op row adzen ia do z g o d y m iędzy przeciwnikam i, ew entualnie— do p o w sze ch n e g o pok oju w chrześcijaństw ie.
Ż e ta strona polityki Zygm unta nie była jakim ś w y p a d k ow y m zbiegiem ok oliczn ości, ale przeciw n ie — zupełnie u św iadom ionem plan ow em działaniem, o tem w yraźnie św iadczy o d p o w ie d ź Z y g munta na p oselstw o w o ju ją ce g o bezustannie cesarza K arola. „ Z y g munt, czytam y tam, żadn ego w ysiłku, żadnych starań nie zan ied bał, w szystkie środki poruszył, aby sw ojem i prośbam i i radami na kłon ić książąt ch rześcijańskich do w zajem nej zg o d y , m iłości i p o k o ju “ . A dalej, ja k b y tłóm acząc, jak ie pobu d ki k ierow a ły nim w tej działalności, pisze: „w r o g o w ie krzyża św . nieom al cały świat ch rze
ścijański op a n o w u ją “ 2). W tem ostatniem zdaniu kryje się treść
bardzo obfita, w idzim y tu b o w ie m zaznaczony tak w ażny czynnik polityczn y, jakim b yła w X V I w . T u rcya , a który tak słabo u w z g lę d niano w doty ch cza sow y ch opracow an iach d yplom a cyi polskiej.
W sza k to p ó ł w ieku d o p ie ro u płyn ęło o d zd o b y cia K o n stantynopola, a przez ten czas doszty p laców k i tureckie aż p od O cza k ów , aż do P o d o la i nic nie w sk azyw a ło, że b y to miał być kres ostateczny długiej, zw ycięskiej w ęd rów k i w y z n a w có w p ro ro
ka. P rzeciw nie, z ro zle g ły ch dzikich p ó l U krainy i Krym u, ch an o
w ie tatarscy pełni zapału w yciągali ręce do K on stan tyn opola, p ro
ponując pom oc, ob iecu ją c przyjaźń, w iern ość i u ległość. P ań stw o
tureckie, pełne w ów cza s elem en tów ruchu i energii, odu rzon e bez- ustannemi zw ycięstw am i, m o g ło w so b ie czu ć i rzeczyw iście czuło pełnię św ieżych sił, fanatyczny zapał do n o w y ch w alk i n o w y ch
zw ycięstw . C h w ilow o zajęte b y ły pułki sultańskie na W ęg rze ch ,
*) A . T . X , 144 — 8 (op ow iad an ie T o m ick ie g o o bitw ie p o d S zina); 168 (T om ick i do R in con a 29. III. 1528).
2) A . T. X . 355 (R esponsu m a Sigism u n do R. P . datum C orn elio S c e p - p e r o 9. V III 1528).
ale po ukończeniu tej spraw y, czyż nie m ogła była przyjść kolej na Rzplitą, a w ted y czyż m ożna b y ło przypuszczać, że o nurty D niestru rozbiją się zastępy n iezliczone, z A fryk i, A z ja i E u ropy zebrane, a w zw ycięstw a ch ciągłych do b oju zapraw ione?
T akie pytanie m usiał sob ie zadaw ać każdy polityk polski; p oczu cie niebezpieczeń stw a grożą cej n aw ały tureckiej b y ło bardzo p ow szech n e w ó w cza s w całej E uropie, a zw łaszcza w P olsce, i w p ły w je g o musiał się z k on ieczn ości o d b ić na naszej dyplom a- cyi, w której też plan papieski krucyaty antytureckiej znalazł na der przychylne ech o i utrzjonał się dłużej i konsekw entniej, niż przypuszczano dotych cza s χ).
W ą tpliw em jest natomiast, ja k p ojm ow a li p o lity cy p o lscy p ro jek t papieski, czy przyjęli g o , ja k o ściśle sp recy zyow a n ą polityczną
k on ce p cy ę , ja k o realny zupełnie i ściśle ok reślon y cel działania, czyli też raczej utrzym ał się on ja k o ogóln a tendencya, ja k o aspira- cya bardziej idealna niż polityczna, która m ogła była w y ry ć sw oje piętno na w ielu konkretnych czynach naszej polityki, ale ostatecz
nie, dzięki sw ojej m glistej form ie, n igd y nie w eszła w stadyum ,
w k tórem by m ożna b y ło pow ażn ie m yśleć o jej w ykonaniu? T o dru gie przypuszczenie w y d a je się nam. o w iele praw dopodob n iejsze; ja k k olw iek b o w ie m m yśl ligi antymuzułmańskiej kieruje bezw ąt- pienia naszą dyplom a cyą za Zygm unta I i najzupełniej tłóm aczy pozorn e tej dj/plom acyi n iek on sek w en cy e; ja k k olw iek dla tej m yśli właśnie zaniedbała polityka nasza rozw iązać ca łego szeregu spraw pruskich, m oskiew skich , w o ło sk ich , którym następnie w y p a d ło o d e grać przew ażną rolę-—m im o to w szystko do urzeczyw istnienia kru cya ty n igdy nasi m ężow ie stanu dostatecznie przygotow a n i nie byli; dążąc w ytrw ale w obran ym kierunku, w ostatniej chwili c o fali się i— zamiast wyprawj^ na K on stan tyn opol— m ieliśm y c o parę lat pow tarzane zaw ieszenia bron i i zapewnienia przyjaźni z Portą
O tom ańską. A le naw et i w ó w cza s nie zapom inali nasi p olitycy
o sw ojej m yśli przew odn iej, i w ó w cz a s nie chcieli a b d yk ow a ć ze sw oich ideałów .
(c. d. п.).
W IT O L D K A M IE N IE C K I.