• Nie Znaleziono Wyników

Księgarze warszawscy i spory ich z introligatorami : kartka historyczna z wieku XVIII : (dokończenie)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Księgarze warszawscy i spory ich z introligatorami : kartka historyczna z wieku XVIII : (dokończenie)"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

KSIĘGARZE WARSZAWSCY

I S P O R Y ICH Z IN TRO LIG A TO RA M I.

K A R T K A H I S T O R Y C Z N A Z W I E K U XVIII.

X.

(D okończenie).

„Te to nieszczęśliwe, skryte przekradki, przez czeladź d rukar­ ską i introligatorów zakupyw ane, zniszczyły Schedlów , G óreckich, Cezarych, Dom ańskich, H ebanowskich.

„Upadły fortuny, zdrobniały oficyny, albowiem bibliopola daje zrew idow aną zupełnie księgę w seksternach do opraw y. Mając je w rękach swoich introligatorow ie i trzymając handel otw arty z księgami, ile się trafiło defektów, do swoich, z naszych dobierali, udając w żyw e oczy, iż takowe im z defektami oddane były. Z a­ tem następow ał długi a częsty proces, a przytem ruina i upadek, tak, że nieraz bywało, iż gdy bibliopola księgi daw ał w seksternach do opraw iania, a była która z nich kształtniej w ytłaczana, w y p ra­ cow ana i na papierze lepszym, to ją odmieniali, lub opraw iali źle, krzywo, niedobrze karty przekładając, kart należycie nie zszywając, jako przynależy, ale p er fas et nefas robią, kopersztychy i m appy „na scyzury“ nie dają, szpecą księgę, dając miasto fa jn g o ld u — szwicgold, złocą odęto, bez wszelakiej proporcyi księgę opraw ują. D okum entem niech będą a k t a m i a s t a S t a r e j W a r s z a w y , jako z pismem źle poobrzynali i takie m anuscripta oddali.

„Obaczmyż opraw ę wiedeńską, lipską, wrocławską, gdańską, toruńską, tyrnaw ską (?), co to będzie za oprawa! Księga, ja k ulał, odmalowana pięknie, dobrze, nadobnie, równie, z proporcyą. Ale, nie dziwować się, że nasi tyle nie umieją, bo nigdzie za granicą nie byli, ani nie wędrowali, w takich się um iejętnościach nie uczyli,

(3)

gdyż, zaledwie się wyzwoli,—aż zaraz M agistrem i mieszczaninem! Zonę pojmuje, kram otw iera, a nie wie, co je st dobrze książki uczy­ nić opraw ę, nie wie, co illuminacya, w yksztaltow ane księgi, a prze­ cie dołożyli i opisali w przyw ileju swoim, nowo erygowanym, aby bibliopole do cechu introligatorów na suche dni płacili, gdy ci z ce­ chem żadnej społeczności nie mają. Jeżeli chcą w opraw ie księgi przedawać, zkąd m ają ten punkt, quo ju r e et fundam ento ułożony? Niech pokażą! ażeby się pokazało dokumentnie, że cale ksiąg cu­ dzoziemskich opraw iać nie umieją.

„Podaw ane im były księgi francuskie, in majori folio, na ryga- łowym papierze z kopersztycham i i mappami całego świata, w 66 tomach, albo w 60 księgach, w roku 1729 od dworu J. X. Mości W iśniowieckiego, kanclerza W . X. Litew skiego, przez J. P. Riokura, Radcę W arszaw skiego. Do tych ksiąg sprowadzono m ajstrów intro­ ligatorów, a ci, widząc trudne opus do korrygow ania, a osobliwie ułożenia, odmówili, udając, że żadnego w Polszczę takiego niemasz, któryby się takiej roboty podjął. W czem się bardzo pomylili, bo P. Różycki, dobrze i należycie skorrygowaw szy, z ukontentow aniem przez ludzi swych rzecz zrobił, na co testim onium w ydane je st z podpisem ręki oddaw ającego i odbierającego te księgi, dworu.

XI.

„Inną księgę, daną do opraw y przez W . w ojew odę Lubelskiego przez ręce JMci P. Konarskiego, R ektora OO. Pijarów, nauczyciela JO O . wojewodziców krakowskich, P. Balcer G rabowski, jako cecli- mistrz najstarszy przyjąwszy do roboty i chcąc ową księgę, opa­ trzoną rozmaitemi kopersztycham i, mapami, miastami, pałacami, w czterech tomach, o calem państw ie w łoskiem ułożoną, oprawić i dobrze skorrygow ać, nie mógł, ani potrafił tego dokonać, a trzy ­ mając ją kilkanaście niedziel, składał w przekonaniu, że owa księ­ ga w edług alfabetu ma być ułożona. Koperszychów, choć były zbite (zeszyte), na miejsce swoje wszelako w prowadzić nie umiał i z konfuzyą oddał. D ostała się ona później P. Różyckiemu, który należycie ją sporządził, gdyż bynajmniej nie była defektową. W ie- leby innych jeszcze św iadectw przytoczyć się dało, że introligato­ rom daw ano i odbierano księgi, jako nie do rzeczy opraw iane, bo sami nic nie umieli i nie potrafili zrobić.

„Niech różne dw ory powiedzą, jeżeli kiedykolwiek od najm niej­ szej, do największej książki, można było bibliopolom przyganić, że źle przez ludzi swoich robotę wykonali! Introligatorow ie w cechu 4 0 6 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

(4)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 4 0 7

swoim za fundam ent kunsztu swego w artykułach położyli odra­ bianie roboty prostej: graduałów, antyfonów , psałterzy, bo o in­ szych nic nie słyszeli nigdy, ani rozumieli. A przecie wdzierają się do taxow ania ksiąg, nie znając się na tem, ludzi w taxow aniu zawodzą, oszukują, ja k to uczynili po zmarłym nieboszczyku, P. S a­ dowskim, m etrykancie koronnym, u J. M. P. Minasawicza, assesora. a i P. Różycki do nich musiał taxę czynić nową. Toż samo było i po nieboszczyku, P. Minasowiczu, R adcy warszawskim, doktorze medycyny, którego księgi P. Różycki otaxow ac musiał ponow nie w edług sumienia.

„Kiedy J. M. P. Mateusz Jastrzębski, w ójt i farmakopola w ar­ szawski, dał bibliopolom do otaxow ania księgę Schrödera z roku

1683, w ydaną w Kolonii: Pharm acopoea illustrata etc. i ci ją otaxowali na talarów 10, P. K ostrzębski dał ponow nie ją do osza­ cowania introligatorom , a w tedy P. B alcer G rabowski otaxo wał ją na duk. 9, P. Tłuczkiewicz, podcechmistrz na duk. 9, a P. Kazi­ mierz G ałeczka na duk. 8. P. K ostrzębski po dw a razy czeladni­ ka swego z apteki posyłał, aby P. Różycki bibliopola tę taxę zrektyfikow ał i odstąpił od swej taxy, lecz ta pozostała i tę zapła­ cono.

„Jest siła listów z Gdańska, z T orunia, z W rocław ia, z K ra­ kowa, inform ujących—co do bibliopoli,^ a co do introligatorów n a­ leży. Także są listy i samego JO. R ektora akademii krakowskiej, ja k się introligatorow ie obchodzić mają, nie wdzierając się w han­

del ksiąg, bo im tego czynić nie wolno, ani się godzi.

„Jest list z Krakowa, 24 W rześnia 1724 r., od JO. R ektora U niw ersytetu, Jana Lukiniego, do bibliopolów warszawskich pisa­ ny, w którym donosi, iż lubo introligatorow ie o testimonium z K ra­ kow a się starają, takow e służyć im nie może, bo cale do handlu należą.

„Jest list z G dańska do bibliopolów z 29 kw ietnia 1724 r., opisujący differencyą bibliophegów z bibliopolami, z podpisem K orneliusza de Bengehem juniora.

„Jest list z T orunia 20 Marca 1724 r., pisany w interesach bi­ bliopolów, z podpisem: Jan Christiam Laurer, Jan Fridrich H aren-

stein. ■

„Jest list z W rocław ia 31 W rześnia 1724 r. do bibliopolów warszawskich, którzy posłali księgę D aw ida Daringa, opisujący akademie całego św iata i w nim opisane spory introligatorów , któ­ rzy sprzedaw ali katalog lipski w oprawie, oraz katalog toruńskiej biblioteki. Podpisał go F erd y n an d G odfred Brachvogel.

(5)

4 0 8 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

„Jest list z K rakow a 25 października 1714 r. do bibliopolów warszawskich, w yrażający, co do bibliopolów należy i jako się nie godzi introligatorom otw ierać kram ów i jeździć po jarm arkach, z pod­ pisem: Franciszek Cezary.

„Są listy od radnych m. K rakow a: Szafatkowicza, M ichałow­ skiego, Zajferta, Dzianottiego, źe żadnego śladu,—jak dawno intro­ ligatorow ie w handel księgami w eszli,— znaleźć nie można.

„Są listy od Przesław nej akademii krakowskiej do sądów asses- sorskich, do kanclerza W . kor. pisane, zalecające słuszny i spra­ w iedliw y interes bibliopolów.

„Są prawa, przywileje i wolności i sw obody Prześw ietnej aka­ demii Sorbońskiej w Paryżu z r. 1645.

„Jest dekret króla francuskiego z 2 września 1587 w spraw ie książek, sprow adzanych do P aństw a.

„Potw ierdzonem to zostało przez edykt z r. 1686 za radą kon- syliarzów, jak o księgi drukow ane, uprzyw ilejow ane, nie mają być przedawane, tylko przez samych bibliopolów i drukarzy, a nie przez księży i introligatorów .

„Jest proces sław ny między akadem ią paryzką a bibliopolami, który się więcej nad lat sto agitow ał i skończył w grudniu 1725 r., gdzie, w edług dekretu, muszą się na przyszłe czasy bibliopole i ty- pografow ie przez profesorów akadem ii dać egzaminować, niżeli m ogą professyę swoją exercytow ac.

„Tw ierdzą introligatorow ie, że się w handlu w W arszaw ie za­ siedzieli, że consuetudo altera lex.

„I my, bibliopole, dotychczas z tym cechem introligatorów w procesie zostajemy, a cóż za tem następow ało? U padek biblio­ polów, defekt w księgach. Nie było opus Ładow skiego constitu­ tionum, aż go bibliopole swoim kosztem wydrukowali. Nie masz kronik polskich K rólestw a Polskiego i W . X. Litewskiego, Histo- ryi narodów i wielu ksiąg potrzebnych Ojczyźnie, przedtem przez bibliopolów drukow anych. Niemasz S axonôw polskich, Porządków praw miejskich, praw a chełmińskiego, lipskiego, O bservationum practicarum!

XII.

„W idzieliśmy i dotychczas widzimy, słyszymy, czytamy postron­ nych bibliopolów, jako się z sobą znoszą i w spólnym kosztem i n a­ kładem księgi drukują. Praw o, sacrosancte nienaruszone mając przez akademie, szkoły, kollegia i gimnazya, owszem,—są protekto­

(6)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 4 0 9

rami i obrońcami i wielkich bibliopolów i typografów ;—a teraz klasz­ tory, duchow ieństw o w oficyny handlu ksiąg w darły się i illegiti­ me wdzierają, choć nie powinni, tylko p er gradus, podług praxim i zwyczaju praw i przywilejów dawnych, wstępow ać.

„A my, że tak rzekę, mizeracy, znędzniali i upadli w handlu Polacy bibliopole, mamy w prawdzie w bibliotekach poniekąd księ­ gi różnych starych autorów... Cóż potem? kiedy nowych currens dla niedostatku mieć nie możemy, co je st z naszą i kupujących i pytających się szkodą. Dlaczegóż?

„Upadli bibliopole przez nagęszczenie się introligatorów , zakła­ danie przez nich ksiąg w kramach. Gdzie dość byłoby 3 albo 4 oficyn i bibliotek w W arszaw ie, je st ich 14.

P. K azim ierz Gałeczka ma 2 kramy otw arte z księgami. P. Balcer G rabowski, introligator, 1 kram.

P. Jan Tłuczkiewicz 1 kram.

Pani Repetowiczow a, introligatorka, 1 kram. Pani Pileszeńska — 1 kram.

Norymberczjdc, przechodzień, 1 kram. Roznosi on je w koszach po kamienicach. I ci nawet, co szkło roznoszą, sprzedają kalendarze niemieckie.

W M arywilu je st biblioteka bibliopoli J. K. Mości.

0 0 . Jezuici, tak koronni, jako i litewscy, w furtach klasztor­ nych mają seksterna i opraw ne księgi, sprzedając je, zapisując, oprawiając przez swoich introligatorów.

Toż samo czynią i 0 0 . Pijarzy.

„Trzym ają księgarnie PP.: Domański, Różycki, H ebanow ski, Lipiński, bibliopole. Tego ostatniego cech introligatorski zrabował, zabrał ułożone w oficynie księgi, o co dekret na Ratuszu i appel- lacya do S ąd u J. K. Mości.

„W eźm y ad exemplum Gdańsk, Elbląg, Toruń, Kraków. Nie znajdujem y tam więcej nad trzy oficyny, otw arte przy kramach. I w K rólestw ie po miastach tak bywało, bo w Krakowie, lubo przy mieście M etropolium całego K rólestw a, więcej nad trzech nie znaj­ dow ało się bibliopolów, w Poznaniu — jeden, ju ż za naszych cza­ sów we Lw ow ie jeden, w Lublinie jeden, w Piotrkow ie jeden, w W ilnie dwóch. T ak i w rezydencyonalnem mieście W arszaw ie dawniej dwóch, trzech, nie bywało więcej, a żaden nie śmiał otw ie­ rać oficyn, bibliotek bez konsensu J. K. Mości.

„A teraz, gdzież supraem a authoritas obserwowana? Kto chce i kiedy chce, — kram otwiera.

„W idzim y po miastach K rólestw a Polskiego sklepy otw arte z suknem: K upując w nich, tak mały, jako i wielki, tak ubogi,

(7)

4 1 0 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

jako i bogaty, choćby najwięcej kupione sukno szanow ał, zniszczyć je musi. Lecz książka sto i więcej lat może być konserw ow ana,

a po przeczytaniu, schow ana.

„Co zaś do zwyczaju, że się introligatorow ie zasiedzieli, toć i O O. Jezuici byli w posiadaniu szkól w Krakowie przez lat 30, a jednak zamknąć im je nakazano.

„Były dw a cechy ludne w W arszaw ie: m ularski i ciesielski. Zniesiono je przez dekret Jana Kazimierza i dotychczas ich nie masz.

„Cech zaś introligatorski nie je st potrzebny, ani zadawniony, bo z wielką niew ygodą różnej kondycyi ludzi istnieje, nie mając experiencyi w oprawianiu. Tam te dw a cechy skassow ane zostały, bo nierozumne były, a człek prosty i bez nich uczył się rozumu. Cech introligatorów sam nie wie, czego się trzym ać ma? Czy opraw iania ksiąg, czy ich przedawania. Co w szystko nie z w y­ godą, lecz z ruiną bibliopolów się dzieje. Cech introligatorów skła­ da się ze starszego cechmistrza, podcechm istrza i podskarbiego.

„Praw a i przywileje króla Zygm unta A ugusta abrogow ały, alias w niwecz obróciły wszystkie cechy, oprócz obrzędów kościelnych. A ten cech, co ma mieć za obrzędy—z trzech złożony? Jakiż tam mpże być porządek?

„Gdzież to się podziały tak zacne cechjr konwisarzów, mosięż- ników, miechowników, tapicerów, a i bez nioh po starem u miasto W arszaw a stoi. T ak stać będzie i bez introligatorów , jeśli tylko robotę przy bibliotekach spełniać będą, a praw a dawne pow rócą.

XIII.

„Udają introligatorow ie, że cech ich zniszczał, zubożał. A za cóż to sobie kamienice kupują, sklepy m urują, summy na kamie­ nice dają, o honory do gminu starają się, a za co w bławatach i atła­ sach chodzą? Nie z zazdrości, broń Boże, mówią to bibliopole, bo żaden z nich tak nie będzie postępow ał, tylko to przypominają, aby wiedzieli o konstytucyi annorum 1613, 1629, 1655, bo rzem ieśl­ nikami są a nie kupcami, a jako rzemieślnicy, do gm iństw a w cho­ dzą po starem u.

„Niech introligatorow ie wejrzą w cechy wszelkiego rzemiosła, a obaczą, jakie mają artykuły w praw ach swoich opisane. Lubo w jednej m ateryi kilka rzemiosł znajduje się, przecież rzemiosło rzem iosłu nie zabiera sposobu i kaw ałka chleba. In szy tokarz, inszy stolarz, inszy cieśla, inszy stelmach, inszy kołodziej,

(8)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y 1 S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 4 1 1

a inszy bednarz. K ażdy z nicli swoje artificium pokazuje i praw się trzyma. T ak papiernik papier robi, drukarz drukuje, bibliopola w oficynie biblioteki przedaje, sprowadza. Introligatorow i nie go­ dzi się, clioć z lepszym awantażem, w to wchodzić, bo od tego są kupcy, aby przedawali.

„P. Jaster, kupiec i starszy gminy m iasta W arszaw y, w dał się w tę spraw ę, prom ow ując cech introligatorów przed sądem kan­ clerskim i ź le interpretując prawo Zygm unta I, iż praw a i wolno­ ści legitime każdem u z osobna służyć mają, mianowicie: rektorom uniw ersytetu, doktorom , magistrom, bakalarzom, studentom , pisa­ rzom, drukarzom, bedelom i ich towarzyszom.

„Profesyą introligatorów je st robić około opraw iania ksiąg. „Zarzucił nam starszy gminny, że nie jesteśm y kupcami. Mają kupcy w kongregacyi swojej dwadzieścia artykułów dobrego po­ rządku, którem i się rządzą i spraw ują sądy w opisanych punktach. W żadnym artykule i punkcie niemasz ^wspomnienia, ani żadnej essencyi o drukarzach, bibliopolach, ani by który z wspom nianych drukarzy, bibliopolów, był i je st do kupieckiej kongregacyi wpi­ sany. Mają bibliopole, drukarze, praw a swoje, którem i się rządzą. N iepotrzebnie sobie P. Jaster, lubo starszy gminny, je uzurpuje, bo jeszcze przed w ynalezieniem pisma drukow anego, którem u dopiero je st w E uropie lat trzysta kilkanaście, a Akademie, szkoły, gimna- zya, collegia nazyw ały bibliopolów albo stationarii, albo librarii od daw ności w ieków , jako od greckiego słow a bibliophis, gdyż trzy­ mali skrjTptorów , pisma dyktowali, m anuskrypta i wszelkie trady- cye zgromadzali, a wychodzące przedawali.

„N aj pierw szy inventor Palam edes ordinem litterarum wynalazł. Acinius Pallio bibliotekę w Rzymie ustanow ił. Chcielibyśmy się introligatorów spytać, przez kogo Pisma doktorów św iętych są za­ chow ane i ad lucern św iata podane, począwszy od wieku I. N. C? Niech czytają de S. Clemente Romano co za księgi w ydaw ane były, de S. Dionisio A reopagita, S. Pauli A postoli discipulo. Tu w pierwszym w ieku pisane były acta et epistolae S. Petri et (a) P au­ lo, S. Joanne A postolo, S. Matheo, S. Jacobo, S. Juda, S. Marco Ew angelista, S. Luca. I tak wszystkie wieki wykazują, co za księ­ gi i przez kogo były pisane aż do XIV wieku. W roku 1400 (sic) druk nastał w Europie; naprzód w Rzymie, potem w Moguncjo—aż do K rólestw a Polskiego, m iasta K rakow a przez świeckich bibliopolów sprow adzone pismo, do naszych czasów się dochowało.

„Ileż to przed uchwyceniem drukarni przez OO. Scholarum Pi- jarum świeckie drukarnie ksiąg różnych autorów drukow ały i ma-

(9)

4 1 2 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

sprowadzali bibliopole, jak pszczółki do ułów, miód słodkości, dow ­ cipów, subjektów i rozum ów ludzkich, dochowując je potomnym czasom “.

XIV.

„Do takich to prac, niezwyciężeni monarchowie, Cesarze i K ró­ lowie, powołali bibliopolów i drukarzy.

„Kiedy w iara św ięta rzymsko-katolicka zaczęła się krzewić i oświecać to K rólestw o Polskie, któż najpierw szy z Boskiego rzą­ dzenia i świętej stolicy rzymskiej objął honory i godności arcybi­ skupie i biskupie? Czytajm y o tym w Długoszu i H erburcie. O ka­ zalibyśmy, jako infuły w K rólestw ie Polskiem dane były osobom z obcych narodów i nie zaraz przyszło do otrzym ania infuł mężów z narodu Polaków . T ak też nauki wyzwolone przyszły z w ezw a­ nych i sprowadzonych od narodów obcych bibliopolów, którzy za staraniem wielkiem w ystaw iali drukarnie, trzymając je przeszło dwa wieki przez samych typografów i bibliopolów. A teraz, gdyby w stali z m artw ych antecessorow ie nasi, zdziwićby się musieli, co się dzieje w tym trzecim w ieku z naszemi officynami, pod jak ą to podpadty ruinę i dezolacyę od stanu duchownego, a jeszcze na ostatek od cechu nowego introligatorów , przez których do szczętu zostali zniszczeni.

„Zarzucają nadto introligatorow ie bibliopolom kommissyę, która była między m agistratem , kupcami, a cechami rzemiosł m iasta W arszaw y 22 N ovem bra 1683.

„Czytaliśmy tę komm issyę i dekreta. Nie znajdujem y w nich ani bibliopolów, ani introligatorów , tylko to, że wszelkiemu rze­ mieślnikowi, miejskie praw o mającemu, w o ln o je st publicznie h an ­ del prowadzić tych rzeczy, które się w K rólestw ie Polskiem rodzi (s.) i robi, jakoto: piw ne szynki, miody, wódki, sól, woski, świece, klej, kredę, krochmal, mydło, futra, płótno, sukno polskie, szkło, taba­ kę, tytoń, masło, ser, kaszę, mąkę, chleb, saletrę, siarkę, ołów, że­ lazo, drwa, skrzypce, oktawki, łopaty, rydle, motyki, powrozy, nici etc.

„To wszystko należy do kwarty, wagi, łokcia, m iary ale nie do ksiąg wiary, bo te, jako się objaśniło, praw am i zewsząd są obw arowane. S ą oficyny, zostające pod czterem a jurisdykcyam i dla promocyi bibliotek, aby w nich wierze świętej nie było nic przeciw nego z różnych subjektów in arte liberali wydawanych, zaczym na tej kommissyi ukończonej nie okażą introligatorow ie, aby jakakolw iek wzmianka, przeciw na bibliopolom, miała stanąć.

(10)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 4 1 3

„Na co kongregacye kupieckie są erygow ane i nazw a kupiec? Na to tylko, aby rzem ieślnicy swoim się rzemiosłem kontentowali, m anufakturę swoją i fabrykę kupcom sprzedawali, a kupcy swego handlu i sposobu pilnowali i na to sklepy publiczne trzymali.

XV.

„Fundują się introligatorow ie w arszaw scy na tern, że introli- gatorow ie cechu krakow skiego, po otrzym anym przywileju 1676 roku, w kilka lat pozwali sine scitu bibliopolów do m agistratu kra­ kowskiego dwóch tandeciarzów i dekret otrzymali: liberam sib i

esse divenditionem librorum . Potw ierdzony ten dekret za dworem

w assessoryi. Lecz ten dekret 1685 r. był otrzym any podstępnie, bo bez wiadomości bibliopolów , obalając dawne i świeże, odN ajj. m onarchów polskich nadane praw a, przywileje i statuta.

„Czyż ci dwaj tandeciarze krakowscy: Fijałkow ski i W olski, mogli się processow ać z introligatoram i w interesie bibliopolów i drukarzy?

„W processie nowszym w assessoryi roku 1724 introligatorow ie nie stanęli, w skutek onego zapadł dekret 16 Stycznia 1725 roku między powodami: Krzysztofem Różyckim i Mikołajem H ebanow ­ skim z jednej, z interw ientem cechowym Jasterem , a introligatora­ mi: Janem Tłuczkiewiczem i Baltazarem G rabowskim z drugiej strony, mocą którego dekret wójtowski, z obrazą praw a wydany, uchylonym został, a księgarze przy praw ach swoich i przywilejach utrzym ani (bibliopolas circa ju r a sua et privilegia conservandos et

manutenendos esse d u xim u s, p ro u t conservamus et m anu tenemus)“.

*

* *

Ekzekucya tego dekretu odb}da się d. 6 Lutego 1725 r. z rozkazu P. M okranowskiego, sędziego grodzkiego, przy assystencyi P. Ry- chalskiego, instygatora i janczarów . Opieczętow ano kram y z księ­ gami P. Janowi Tłuczkiewiczowi, P. Balcerowi G rabowskiem u i Kazimierzowi Gałeczce, introligatorom warszawskim.

Cech w ydał m andat do uchylenia tegoż dekretu.

W idząc bibliopole upór i zwlokę czasu introligatorów , w y­ dali cechowym m andat do sądów JK. Mości i znowu

(11)

introligato-4 1 introligato-4 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

rowie dali się . wzdąć. S praw a ta przypadła do sądzenia w Czerw­ cu 1730 roku.

Będąc ubezpieczeni, bibliopole, ' a osobliwie P. Mikołaj H eba­ nowski, który umyślnie z Lublina zjechał na tę spraw ę, gdy usły­ szał od patronów , że spraw y nie będzie, odjechał nazad do Lublina z przywilejem i dokumentami. Lecz tylko co odjechał, spraw a była przyw ołana, lecz z pow odu niebytności P. H ebanow skiego—w strzy­ mana.

W ted y introligatorow ie ze złości zdobyli się na taki krok: A ntoni Narzewski, tow arzysz a term inator ośmioletni P. Tłucz- kiewicza, odpraw iw szy się uczciwie ze służby i niemając kondycyi u cechowych, przyjął miejsce u P. Różyckiego, księgarza.

W ted y cech introligatorski, zażywszy ratusznych pachołków i sami będąc praesentes, pod nieobecność P. Roż)ickiego naszedł rezydencyę tegoż i w szystkie kąty zrew idow aw szy, szukał czelad­ nika introligatorskiego, wszystko poprzerzucał, naw et pościeli nie przepuścił, bo i tę rozrzucił, uczynił hałas, tumult, zniewagi, odgra­ żania, w ywoływania słów różnych, jako tacy ludzie, popiwszy się, czynić zwykli. Żonę P. Różyckiego znieważono, popychano przy dziewczynie jednej służącej, a gdy P. Różycki na to pow rócił z księ­ garni swej i spjitał domowych: zkąd taka okazya do najścia i na­ słania pachołków Prezydenta z cechem introligatorów ? bo, jeśli z racyi trzym ania czeladnika, to jeśli cech miał jaki interes godzi­ wy, mógł rekw irow ać, albo jakimkolwiek sposobem obesłać i sam Prezydent m ógł to kazać uczynić bez tum ultu tak wielkiego, gdyż ów czeladnik w ychodził i przychodził publicznem i ulicami, nie strzegąc się i w tedy można go było chodzącego złapać. Ale to tylko na konfuzyę, ohydę, hańbę i odstręt inszej czeladzi uczynili, dla tego najbardziej, aby żadnego człeka do usług, roboty P. R ó­ życki nie mógł mieć i w łasnych chłopców trzymać, gdyż tych zabrali i trzymali. P. Różycki dał im pierw szą edukacyę i sukien­ ki nowe, przystrojne i insze necessaria, w ysłał do K rakow a do m a­ gistrów cechu introligatorskiego: Łukasza Łaczkiewicza i S ebastyana Gradkiewicza na 7 lat, z podpisem i w olą rodziców i przyjaciół do tego uproszonych.

W szystko to jed n ak na nic. Uszło to cechowi, o czem pro- testacya w grodzie m. W arszaw y.

Ledw o się pierw szy tum ult uspokoił, w tenże sam dzień, przed wieczorem, E w a Pierzchalska szynkarka P. G rabow skiego introli­ gatora, w ysław szy pachołków i m ajstrów introligatorskich do miesz­ kania na zwiady, po raz trzeci była ordynow ana na szpiegi do

(12)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 415

żąda i dla czego pachołków przed godziną sprowadziła, hardo się stawiła, za co wzięła kilka razy kańczugiem po plecach.

Cech introligatorski, spodziewając się okazyi i będąc na to ju ż gotowy, w tenże moment, za daniem znaku i tumultem, wo­ dzem będąc P. Balcer Grabowski z opaloną, nasiekaną palką, a dru­ dzy z kijami, na P. Różyckiego napadli i przy assystencyi parob­ ków, chłopców, czeladzi introligatorskiej, żon i córek na górę, po wschodach, pobiegli.

Postrzegłszy to, P. Różycki, choć był sam jeden, pomykać się im po w schodach nie dopuszczał, więc, gdy się trochę zrejterowali, nam ówiwszy się, pow tórnie szturmowali, lecz nic wskórać nie mogli.

Uczynili rzecz inną. W iedząc o wyjeździe z księgami P. H e­ banowskiego, bibliopoli, do Lublina, zmówili się z sobą i z czela­ dzią i pilnując, gdy wóz z księgami wyjedzie, napadli nań na pu­ blicznej drodze przed Ś-tym Krzyżem, jed ni na koniach, drudzy— piechty. Nie zastaw szy przy wozie P. H ebanow skiego, tylko jego czeladnika, P. W ojciecha Nowińskiego, tego porwali, rzucili o zie­ mię, bić, dusić i krw awić poczęli. W iele przy tym tumulcie rzeczy P. H ebanow skiem u zginęło.

Na taki hałas i tum ult ludzie skoczyli i obronili, a pewien szlachcic, widząc takich violatorôw , strzelił z pistoletu między nich.

P. H ebanow ski, przyjechawszy do Lublina, uczynił o tern pro- testacye.

XVI.

Takiż gw ałt spełniono i na osobie p. Lipińskiego, który miał od króla A ugusta II przywilej na otw arcie księgarni.

P. P rezydent Loupia, nie zważając na to, d. 15 lipca 1730 r. dał pachołków m agistrackich cechowi introligatorów i ci, napadłszy na mieszkanie P. Lipińskiego, zabrali mu księgi i instrum enta do opra­

wy ksiąg na Dunaju, jego samego zbili, a P. Siarkowski, introli­ gator, „zawsze przytom ny będąc do wszelkich akcyj“, kijem go obił, „ujuszył“, policzki wycinał i do R atusza na więzienie z p a­ chołkami wprowadził.

N iekontentując się tem, przyszli introligatorowie do więzienia, gdzie w smrodzie P. Lipińskiego, jako złoczyńcę, osadzili, łając go: chłopie! hultaju! i trzymali tak długo, „ażeby mu znaki odeszły co­ kolw iek“. Księgi zabrawszy, na Ratusz oddali.

Pozw ał o to P. Lipiński cech do sądu radzieckiego, lecz ten, bez uwagi na taki gw ałt i kryminał, w ydał d. 6 listopada 1730 r. de­ kret, odsyłający strony do sądu A ssessorskiego.

(13)

4 1 6 K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I.

„To tak miasto robi i Magistrat! Umieją źle robić, ale są­ dzić — nie.

Toż samo było i w Lublinie w r. 1718 z P. Ignacym H eb a­ nowskim.

*

* *

„I tak, niemając nad sobą sprawiedliwości, cech introligatorów w r. 1734 naszedł A ntoniego Starzew skiego w domu jego, z Mos­ kwą, zabrał jego w szystkie księgi i instrum enta do opraw y ksiąg i zaprow adził z domu do więzienia kapitana moskiewskiego, gdzie go batożkami zbatożkowali, stłukli, zbili i w ypchnęli, o czem spra­ wa na R atuszu w arszawskim.

„W dekrecie stwierdzono, że pozwani: Gałeczka, Słow iński i Siarkowski, habito ad actorem odio, vindictam que de illo sum en­ do, ipsum, omissa ordinario suo juris dictione, cum adscitis sibi Moschoviticis militibus, invadendo de suis m ansionibus extra­ xerunt, et ad certam curiam non sine ignominia illius adducave- runt. In eadem curia officialibus Serenissim ae Im peratricis Mos- choviae pro verberatione illum adducaverunt, instare praesum pse­ runt, verberationem ipsius bacillis factam effectuaverunt“.

D ekret zapadł, by pozwani obrażonego przeprosili (bona verba dant) i dwa tygodnie w wieży odsiedzieli, 40 grzyw ien sądowi, a stro­ nie 80 zapłacili kary.

Najdziwniejsza jednak je st kara, nałożona i na poszkodow a­ nego za to, że huic p ro g re ssu i illicite se temere implicuit!!!

Od w yroku tego zaszła appellacya do S ądu assessorskiego. Nie poprzestaw szy na takich gw ałtach, szukali introligatorowie nowych sposobów do uciemiężenia bibliopolów.

W roku 1735 dwie były otw arte księgarnie w facyacie ko­ ścioła Ś. Jana. Jednę za kontraktem trzym ał P.» H ebanow ski, d ru ­ gą jego rodzona matka, która była za bibliopolą. Cech oba te sklepy podkupił, dawszy 40 złotych więcej R egensow i Seminarium, ale rugow ać nie zdołał, gdyż stante lite, nie wolno otw ierać księ­ garń. T ak orzekł dekret z r. 1735, w A ssessoryi w ydany.

Nie ustali wszakże introligatorow ie i, godząc na ruinę biblio­ polów, najął P. Dominik Siarkow ski sklep u P. W imowskiego, kupca w arszawskiego, a gdy, była rekwizycya, na kogo ten sklep najęty, odpowiedziano, że tam będzie siedział cudzoziemiec.

„Jakoż, sklep otw arto, a tymczasem w ydań y został m andat z zakazem otw arcia sklepu, lite pendente. To sobie jednak mało ważąc, zaprosił P. Siarkow ski na wino introligatorów i pijąc, szka­

(14)

K S IĘ G A R Z E W A R S Z A W S C Y I S P O R Y IC H Z IN T R O L IG A T O R A M I. 4 1 7

lowali bibliopolów; nic sobie z praw a nie czyniąc, mówili: karta, papier, jako i wymyślne praw a — w a s z e , a pieniądze, grunt, — n a s z e . My nie racyami wojujemy, ale r o g a m i wojować będzie­ my!...“.

*

Końca owych sw arów w wyrokach A ssessoryi Koronnej z lat 1730— 1740j w tutejszem archiwum głównem znajdujących się, — nie odnalazłem.

Cytaty

Powiązane dokumenty