• Nie Znaleziono Wyników

Urok - Laura Kraft - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Urok - Laura Kraft - epub, mobi, pdf – Ibuk.pl"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

LAURA KRAFT

UROK

Wydawnictwo Psychoskok Konin 2016

(3)

Laura Kraft

„Urok”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok sp. z o. o. 2016 Copyright © by Laura Kraft 2016

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana

w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy Skład: Wydawnictwo Psychoskok

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki © Fotolia - Leo Lintang; Fotolia –

Antonioguillem; Fotolia – konradbak Korekta: Laura Kraft

ISBN: 978-83-7900-545-1 Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail: wydawnictwo@psychoskok.pl

(4)

Spis treści

Rozdział I „Duch” ... 4

Rozdział II „Trzy lata wcześniej” ... 11

Rozdział III „Zza światów” ... 102

Rozdział IV „Klątwa” ... 140

Rozdział V „Bliskość” ... 168

Rozdział VI „Spowiedź” ... 219

Rozdział VII „Żądze” ... 231

Rozdział VIII „Tajemnica” ... 258

Rozdział IX „Spełnienie” ... 304

Rozdział X „Ucieczka” ... 315

Rozdział XI „Rytuał” ... 331

Rozdział XII „Bliźniaczka” ... 342

(5)

4

Rozdział I „Duch”

„Nie uciekniesz mi. Widzę Cię. Pięknie Ci w bieli” - Eliza w osłupieniu wpatrywała się w treść e-maila, który przed chwilą do niej dotarł. Zakręciło się jej w głowie, w nogach poczuła mrowienie. Przytrzymała się blatu biurka, aby nie upaść.

W napięciu rozejrzała się po pomieszczeniach opustoszałej redakcji. Wszędzie panował półmrok. Był późny, piątkowy wieczór. Była pewna, że wszyscy już dawno wyszli. Wpadła w panikę. Rozgorączkowana szukała telefonu komórkowego pod stosem dokumentów dotyczących jej najnowszego artykułu. Złowrogą ciszę przerwał nagle zgrzyt zamykanych na dole drzwi wejściowych. Struchlała ze strachu. Wytężała słuch, wyczekując odgłosów kroków. Nieraz już to przerabiała.

Wszechogarniające przerażenie, a w głowie jedno pytanie:

zdołał ją odszukać, czy może jeszcze nie tym razem? Widziała w myślach jego postać. Cisza przedłużała się nieznośnie.

Drżącymi palcami wybrała numer telefonu do Marty.

Oczekiwanie aż dziewczyna odbierze telefon zdawało się wiecznością. W końcu, po dłuższej chwili, usłyszała jej zaspany głos.

- Co z Olkiem? - zapytała Eliza, czując bicie swojego serca.

(6)

5

- Śpi w sypialni - odpowiedziała zachrypniętym głosem niańka jej syna. - Coś się stało? Wracaj już do domu. Jutro sobota. Mam wolne pamiętasz?

Eliza odetchnęła z ulgą.

- Zamknęłaś drzwi i uruchomiłaś alarm? - upewniła się.

- Oczywiście, jak zawsze - oświadczyła Marta. - Przecież wiem, jaką przywiązujesz do tego wagę. Masz jakąś fobię na tym punkcie. To chyba jakieś skrzywienie zawodowe.

Eliza zbagatelizowała uwagę niańki, która nie miała przecież pojęcia o jej przeszłości.

- Posłuchaj mnie uważnie - powiedziała Eliza. - Spakujesz teraz najpotrzebniejsze rzeczy małego: kaszki, kocyki i ciepłe ubranko. Potem pójdziesz do jego sypialni i zaczekasz tam na mnie. Tylko nie spuszczaj go z oka. Rozumiesz?

- Rozumiem, ale … - zaczęła Marta, ale Eliza już jej nie słuchała. Rozłączyła się i zaczęła chaotycznie wkładać swoje rzeczy do torebki. Jeszcze raz spojrzała na ekran komputera.

To nie był zły sen. Słowa, które tak bardzo wyprowadziły ją z równowagi cały czas tam były. W jaki sposób ich odnalazł?

Przecież zrobiła wszystko, aby się dobrze ukryć. Ostatni rok, kiedy czuła się już tak bezpiecznie, poszedł w niepamięć.

Znowu była jak zaszczute zwierzę. Znowu musiała walczyć o swój skarb. Zadbać, aby nic mu się nie stało. I znowu musiała uciekać. Była sama. Biegnąc pustymi, ciemnymi korytarzami redakcji tygodnika, niechcący otarła łokieć o poręcz schodów.

Rozcięła skórę, ale nie czuła bólu. Myślała tylko o tym, aby jak

(7)

6

najszybciej znaleźć się przy swoim dziecku i zabrać je gdzieś daleko stąd, w bezpieczne miejsce. Na dziedzińcu spostrzegła dozorcę. Pan Piotr był starszym mężczyzną. Miał doskonałą pamięć do ludzi. Znał wszystkich pracowników redakcji, każdego stałego czytelnika i informatora, którzy w ciągu dwudziestu lat istnienia redakcji przychodzili do jej siedziby.

Elizę darzył szczególną sympatią. Zauważył, że ta piękna, dwudziestosiedmioletnia dziewczyna o smutnym spojrzeniu, szanuje go, w przeciwieństwie do niektórych. Wiedział, że Eliza, która w „Echu Tygodnia” pracuje od niedawna, musi zostawać po godzinach, aby wierszówka wystarczyła na utrzymanie synka. Jak zawsze ucieszył się na jej widok. Eliza także poczuła się lepiej, gdy tylko go zobaczyła.

- Dobry wieczór - przywitał się. - Pani Eliza znowu tak późno kończy pracę. Trzeba lepiej o siebie zadbać. Taka pani szczuplutka jak trzcinka. Zdrowie najważniejsze. Przecież ma pani, dla kogo żyć. Nie to, co, ten błazen Mariusz. Wieczny kawaler. Też niedawno wypadł zdyszany z redakcji. Aha, byłbym zapomniał. Moja żona przekazała dla Olusia pączki.

Pyszne. Będą na śniadanie.

Eliza uśmiechnęła się blado. Nie chciała robić staruszkowi przykrości, ale dziś nie miała czasu na pogawędki. Musiała jak najszybciej być w domu.

- Państwo zawsze dla mnie tacy dobrzy - powiedziała ze łzami w oczach, bo starsze małżeństwo rzeczywiście

(8)

7

okazywało jej dużo serca. - Proszę pozdrowić żonę. Dziękuję za pączki.

Wzięła torbę ze smakołykami i pośpiesznie wsiadła do samochodu. Pomyślała o słowach, które przed chwilą wyczytała na ekranie monitora. „Nigdy mi nie uciekniesz”. Niedawno gdzieś je słyszała. Tak, teraz sobie przypomniała. To było na imprezie redakcyjnej w zeszłym tygodniu. Mariusz, podrywacz, który od dawna usiłował się z nią umówić na randkę, powiedział tak do niej po paru drinkach, kiedy w końcu zgodziła się z nim zatańczyć. Wcześniej, przez parę godzin unikała jego towarzystwa. Był zapatrzonym w siebie gburem, który w wieku czterdziestu lat wciąż nie ułożył sobie życia.

Eliza chwyciła za telefon i nie zważając na późną porę, wybrała jego numer.

- Elizka, w końcu się zdecydowałaś, trochę późno, ale dla ciebie gotów jestem o każdej porze - wymruczał Mariusz. - Widzisz, przede mną nie uciekniesz. Przed uczuciem nie uciekniesz.

Eliza wstrzymała oddech.

- Czy to ty wysłałeś mi tę niedorzeczną wiadomość? - zapytała cicho.

- Nie obrażaj się, to taki głupi dowcip - powiedział z beztroską w głosie Mariusz. - Chyba nie myślałaś, że to jakiś psychopata, który ściga młodą, śliczną dziennikarkę. Jeśli naprawdę cię przestraszyłem mogę zaraz cię pocieszyć… Aha i dziś naprawdę pięknie wyglądałaś w tej białej bluzce.

(9)

8

Eliza rozłączyła się. Poczuła wściekłość. Ale tylko na chwilę.

Złość zaraz ustąpiła miejsca bezradności. Przeszłość, o której od roku starała się zapomnieć, wróciła ze zdwojoną siłą.

Koszmar trwał. Czy kiedykolwiek się skończy? Czy ten przeklęty strach kiedyś minie? Kiedy będzie mogła w końcu przestać uciekać? Była tak zmęczona, że nie pamiętała, jak wróciła do domu. Była ciepła, sobotnia noc. Długo otwierała drzwi, wyposażone w serię najlepszych zamków. Marta miała rację.

Miała obsesję na tym punkcie. Znała dokładnie wszystkie firmy oferujące atestowane zamki do drzwi. Tak, jakby miałoby to ochronić ją i jej dziecko przed tym, przed którym uciekała. We wszystkich sprawach dotyczących bezpieczeństwa pomagał jej ojciec, emerytowany oficer Służby Wywiadu Wojskowego. Jednak nie mogła już wystawiać na niebezpieczeństwo własnych rodziców. Musiała liczyć tylko na siebie. Jak co wieczór, zabarykadowała się więc w swojej małej twierdzy. Wbiegła po schodach na górę. Niańka jej dziecka nie spała. Przestraszona siedziała na podłodze, obok dwóch walizek.

- Co się stało? - zapytała Marta z przerażeniem w oczach. – Wyglądasz, jakbyś przed chwilą zobaczyła ducha.

- Nic takiego, fałszywy alarm - odpowiedziała Eliza. - Przepraszam, że cię wystraszyłam. Zostań na noc, rano odwiozę cię do domu. Jak mały?

Marta popatrzyła na nią jak na wariatkę. Poczuła jednak ulgę i nie chciała drążyć tego tematu w środku nocy. Obiecała

(10)

9

sobie jednak, że nie zostawi tak tej sprawy. Była od Elizy niewiele starsza. Lubiła ją, a jej synka wręcz uwielbiała. Jeśli jednak Eliza, próbująca sił w dziennikarstwie śledczym, wpakowała się w jakieś tarapaty i obawia się o bezpieczeństwo swojego dziecka, sprawa dotyczyła także jej. Nie chciała, aby coś zakłóciło jej spokojne życie.

Eliza domyślała się, że niańka zacznie zadawać pytania i już zastanawiała się, jaką historię jej wcisnąć. Marta była inteligenta, nie da się łatwo zbyć. Eliza stanęła przy łóżeczku.

Na jej twarzy nie było już strachu, nie było bezsilności, ani zmęczenia. Gdy patrzyła na pogrążonego we śnie ślicznego chłopca, czuła tylko miłość. Nigdy nie dopuści do tego, aby stała mu się krzywda. Okazało się, że na razie byli bezpieczni.

Nie musiała znowu uciekać w ciemną noc. Zanim zapadła w sen, wmawiała sobie, że wszystko się ułoży, ale sama w to nie wierzyła.

Spała jak kamień. Oluś też. Na szczęście on nie wiedział, co to koszmary. Mały, jak zwykle, obudził się o siódmej. Otworzył niebieskie oczka, a gdy zobaczył mamę, śpiącą w łóżku przylegającym do jego łóżeczka, natychmiast się do niej wdrapał. Eliza poczuła małe ciałko wtulające się w nią i zrobiło się jej błogo. Chwilę potem do sypialni weszła Marta.

Oznajmiła, że nie trzeba jej odwozić, bo zamówiła sobie taksówkę. Pożegnała się, nie żądając żadnych wyjaśnień. Eliza była jej za to wdzięczna. Zabrała malca do kuchni i wzięła się za przygotowanie śniadania. To był pierwszy od paru tygodni

(11)

10

wolny weekend. Zamierzała go spędzić beztrosko, na zabawie z synkiem. Oluś, jakby wyczuwał jej myśli. Torbę, z którą każdego ranka wychodziła do redakcji schował do szafy. Robił tak codziennie. Sądził, że to wystarczy, aby jego mama została w domu. Tęsknił za nią i płakał za każdym razem, kiedy znikała w drzwiach. Eliza też ukradkiem ocierała łzy. Tak było każdego dnia. Dla syna musiała być jednak silna. Spojrzała na Olusia.

Miał ręce i buzię w mące. Uśmiechnęła się na jego widok. Był piękny. Tak, jak ona. Uroda nigdy nie ułatwiła jej życia. Wręcz przeciwnie. Czasami stawała się dla niej przekleństwem. Na przykład wtedy, gdy miała siedemnaście lat. Była nastolatką, gdy po raz pierwszy uroda zmieniła jej życie w koszmar.

Patrzyła na swojego syna. Miał wielkie, jasne oczy i złote, pofalowane włosy. Był jej małą kopią. Cieszyła się, że ani z wyglądu, ani z charakteru nie przypomina swojego ojca. Bała się, że geny jednak dadzą kiedyś o sobie znać. Wczorajszy wieczór przypomniał jej wszystko ze zdwojoną siłą. Trzy lata temu była inną osobą, Elizą Olchowską, uroczą studentką dziennikarstwa. Próbując uciec, przed demonami przeszłości musiała zmienić nazwisko, całe dotychczasowe życie i zerwać kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Elizy sprzed kilku lat już dawno nie było. A wszystko to na własne życzenie.

(12)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Krzątała się po całym domu i mogę się założyć, że znów szukała kluczyków od samochodu.. Gdybym tak naprawdę choć raz z sympa- tycznym uśmiechem na twarzy potrafiła

Później, gdy już niebo się trochę przejaśni, nie odrzucajmy tych chwil, nie starajmy się ich wyma- zać z pamięci.. Zauważmy, że ta pustka i zawarty w niej ból zarazem

Z jednej strony powinien wierzyć w zasadniczą ciągłość, jaka zachodzi dzięki mocy Ducha Świętego między obecnym ży- ciem w Chrystusie i życiem przyszłym (miłość jest prawem

Tylko niewielu uczniom udaje się, częstokroć przez przypadek i nie- świadomie, odkryć niektóre z tych trików, które w ogóle umożliwiają racjonalne podejście do uczenia

To było najgorsze, bo nikt ich nie uprzedził, jakie to jest uczucie… Obydwoje przechylili się do przodu, gdy po chwili, kiedy już twardo stał na tylnych nogach, zaczął

„Mój przyjaciel z Hajfy powiedział, że gdy śni, nie śni o wrogu, lecz o sobie samym” 213.

W  tym drugim dziele, jak w  soczewce, skupia się wizerunek Nałkowskiej, jakiej nie znamy i znać raczej nie chcemy: nieumieją- cej zapanować nad formą powieści i powstrzymać

Jeśli ci się nie udaje w życiu, jeśli nie jesteś szczęśliwy, jeśli stale ci coś dolega i na coś się skarżysz — jest tak, ponieważ kierowany jesteś tego rodzaju