• Nie Znaleziono Wyników

Title: Tragizm Eoliona. Author: Anna Krysztofiak

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Title: Tragizm Eoliona. Author: Anna Krysztofiak"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Title: Tragizm Eoliona

Author: Anna Krysztofiak

Citation style: Krysztofiak Anna. (2007). Tragizm Eoliona. W: M. Piechota, J. Ryba (red.) "Od oświecenia ku romantyzmowi i dalej... : autorzy - dzieła - czytelnicy. Cz. 2" (S. 87-98). Katowice : Wydawnictwo Uniwersytetu

Śląskiego

(2)

Anna Krysztofiak

Tragizm Eoliona

D ra m a t S a m u e l Z borow ski to te k s t w zbudzający od la t liczne w ą t­

pliwości i zdum ienie kom entatorów . J u liu s z K lein er n azw ał go S fin k ­ se m 1, m ając n a m yśli p rzed e w szystkim problem y zw iązan e z u s ta le ­ niem te k s tu u tw oru. R ów nież k w e stia tra g iz m u w S a m u e lu Z borow ­ skim , a ta k ż e w in n y c h d ra m a ta c h m isty czn y ch Słow ackiego, pozo­

sta je w św ietle b a d a ń n a d a l s p ra w ą o tw a rtą . W zbiorze p ra c w y d a­

nym pod ty tu łem D ra m a t i teatr ro m a ntyczn y E w a N aw rocka - zgod­

nie z tezą, iż m istycyzm w yklucza tra g iz m - tw ierd zi, że „wizja św iata i człowieka m istycznego Słow ackiego nie je s t w izją tra g ic z n ą ”2. Swój sąd a u to rk a u z a s a d n ia stw ierd zen iem o obecnej w sy stem ie genezyj- skim p ersp ek ty w ie przezw yciężenia u p a d k u d u ch a i zm a rtw y c h w sta ­ nia. Z kolei - w tej sam ej p racy zbiorowej - M a ria C ieśla-K orytow - sk a, m im o b r a k u tra g ic z n e g o z a k o ń c z e n ia S a m u e la Zborow skiego, podkreśla trag izm losu Lucyfera, k tóry p rag n ie być czynnikiem sp ra w ­ czym dziejów św iata, „nie może uciec od swej n atury, ale przez n ią cier­

pi, je s t tragiczny, bo lu d z k i”3. C ieśla-K orytow ska d o strzeg a w postaci Lucyfera napięcie pom iędzy w zniosłością a trag izm e m . N a m a rg in e ­ sie ro zw ażań zau w aża rów nież, iż Eolion, będący p rzecież alter ego

1 J. K l e i n e r : J u liu s z Słow acki. Dzieje twórczości. T. 4: Poeta m istyk. Wstęp i oprać.

J. S t a r n a w s k i . Kraków 1999, s. 340.

2 E. N a w r o c k a : D ra m a ty m istyczn e J u liu s z a Słow ackiego. W: D ra m a t i teatr ro­

m a n tyczn y. Red. D. R a t a j c z a k . Wrocław 1992, s. 89.

:IM. C i e ś l a - K o r y t o w s k a : R o z k ła d fo rm y d ra m a ty c zn e j „ Sa m u ela Z borow ­ skiego" p o d w pływ em m isty cy zm u Słow ackiego. W: D ram at i teatr rom antyczny..., s. 106—

107.

(3)

S łow ackiego, je s t „ n ie u d a n y m og niw em w lu cy ferycznym ła ń c u c h u o fiary i p o stę p u ”4.

B iorąc pod uw ag ę zak o ń c zen ie d ra m a tu , to w łaśn ie Eolion je s t n ajb ard ziej tra g ic z n ą p o stacią. J a k o jedy n y spośród głów nych u c z e st­

ników rozgryw ającej się opow ieści, w łaściw ie p o w in n am pow iedzieć - j a k o jed y n y duch, nie pojaw ia się n a boskim sądzie. Co więcej, tylko on tra c i nadzieję, a więc u leg a n ajw ięk szem u z genezyjskich grzechów.

A przecież, po o d n alezien iu A tessy, czyli dopełniającego go du ch a, m iał s z a n sę dotrzeć do ta jem n ic is tn ie n ia . Tego nagłego z a ła m a n ia n ie moż­

n a tłum aczyć re a k c ją n a czyn L ucyfera. A tessa-D ziew ica rów nież zo­

s ta je strą c o n a z k ła d k i, a pojaw ia się w m orskich głęb in ach jak o „św ia­

tło k rą g łe ” (a k t III, w. 15), a więc jak o form a - w edług filozofii gene- zyjskiej Słow ackiego - id e aln a. B rak u je jej tylko trzeciej gw iazdy n a głow ie (Słow acki opisu je j ą jed n o cześn ie jak o owo św iatło i postać), aby n adeszło K rólestw o Boże. Rodzi się więc p y tan ie, dlaczego duch E oliona zam iera. Co mogło spowodow ać ta k nagłe z ałam a n ie się bo­

h a te r a ?

Eolion m iał zostać po etą. Zobaczm y więc najpierw , co w tek ście d r a m a tu jego a u to r mówi o a rty s ta c h , sztuce i m ecenasach. W sy ste ­ m ie g en ezy jsk im S łow acki u z n a je w y o b raźn ię za je d e n z is to tn y c h środków w iodących do Boga. N ajczęściej w b a d a n ia c h podejm ow any je s t w ą te k po ety-proro ka5 (u to żsam ian eg o przez poetę z so b ą sam ym ), bożego w y b rań ca, k tó reg o p o słan n ictw e m je s t p rz e k a z a n ie tajem n ic dziejów ś w ia ta i d u c h a lu d z k ieg o . W d ra m a c ie S a m u e l Z b o ro w sk i p rzed obliczem Boga toczy się - w raz ze s p ra w ą o m ęczeństw o ty tu ­ łowego b o h a te ra - proces o isto tę sztu ki, o jej posłannictw o. A dw okat w p rz e m ó w ie n iu koń co w y m , tu ż p rz e d s tw ie rd z e n ie m , że „ z a p ro ­ w ad ził d u ch a / Do J e r u z a le m n ie b ie sk ic h podw oi” i p rz e d n ied o p o ­ w ied zian y m p rzez C h ry s tu s a w y rokiem , rozw aża w ła śn ie d y le m aty zw iązan e z tw órczością. P rz y ta c z a słow a J a n a Zam oyskiego, m ów ią­

ce o tym , co cenił w lu d ziach , a czego nie dostrzegł w S am uelu:

„Cóż ja zabiłem?... czy jakiego Greka, W którym wyrocznia bogów wielkich gada?

Czy m istrza myśli?... czy ludów człowieka?

4 Ibidem, s. 96. Ten nurt jest rów nież obecny w badaniach nad dram atem , zarów ­ no w pracach dawnych (na przykład: J. K l e i n e r : J u liu s z S ło w a ck i..., s. 2 6 -2 8 ), jak i w nowszych (na przykład: M. K u z i a k: F ra g m en ty o S ło w a ck im . Słupsk 2001, s. 110).

s Na przykład M. C i e ś l a - K o r y t k o w s k a : Poeta ja k o rew clator m itu (autokrca- cja - m it o sobie). W: E a d e m : M ity c zn a s tr u k tu r a w yo b ra źn i Słow ackiego. Wrocław

1979. s. 5 6 -6 6 .

(4)

Kogóż zamknęła ta czerwona trum na?” - Powiada Kanclerz - „Czy sztuk opiekuna?

Czy akademiów- zakładowcę? 6

akt V, w. 1 0 3 7 -1 0 4 2

K a n c le rz n ie w idzi w S a m u e lu a n i p o ś re d n ik a m iędzy B ogiem a ludźm i, a n i filozofa czy poety, a n i przyw ódcy n aro d u , a n i m ecen asa.

W ocenie A d w o k a ta Z am oyski to p o stać tra g ic z n a , w ielk i duch, k tó ry je d n a k nie s p ro s ta ł okolicznościom , n ie p o tra fił p rz e k sz ta łc ić swojej duszy i zrozum ieć w ypadków rozgryw ających się n a jego oczach.

P a d a więc z a rz u t po d k reślający te n rozdźw ięk, ale nie dotyczy on b e z ­ pośrednio za ta rg u z S am uelem Zborowskim. Oto A dw okat czyni w oltę i od opisu krw aw ych losów polskich duchów przechodzi do p y tan ia:

Cóż ty robiłeś tam z twoimi szkoły?

Jakimże sztukom tyś był za obrońcę?

akt V, w. 1 0 9 7 -1 0 9 8

Z akw estion o w an a zostaje cała działaln ość J a n a Zam oyskiego jak o m e c e n a sa i m iło śn ik a sz tu k i. A był to człow iek niezw ykły. P rz y p o ­ m nijm y, był p ro te k to re m , m iędzy in n y m i, S zy m o n a S zym onow ica, F a b ia n a S e b a stia n a Klonowica, A n d rzeja Zbylitow skiego; założył A k a ­ dem ię Z a m o jsk ą a w raz z n ią zaczęła działać bib lio tek a i d ru k a rn ia . W edług znaw cy p ro b lem aty k i m e c e n a tu S ta n isła w a Łem pickiego:

nikt chyba w całej epoce Renesansu polskiego — z wyjątkiem może Zyg­

munta Augusta i Tomickiego - nie nadał protektoratowi swemu takiego rozpędu, nie wytyczył mu, równocześnie niemal, tylu torów, nie wykony­

wał go z ta k ą konsekwentną umiejętnością i blaskiem - jak rozumny, oszczędny i przewidujący pan na Zamościu.7

A u to r przy zn aje, że w pływ n a p o stęp o w anie Zam oyskiego m iały p o trz e b a sław y i am bicje, ale w y ra ź n ie p o d k reśla, iż zw ią z a n e ono było z „ p ra w d z iw ą zaw sze o d c z u w a n ą p o trzeb ą je g o u m y słu i se r ­ c a.”8 Nie wszyscy s ą ta k ła sk aw i d la Zam oyskiego. Zdzisław S pieral- ski pisze o przyszłym k an clerzu : „w cześnie uśw iadom ił sobie, że a u ­ to re k la m a też może być » p rz e p u s tk ą do h isto rii« ”9. A A k ad em ia nie

K W szystkie cytaty pochodzą z wydania J. S ł o w a c k i e g o : D ra m a ty. T. 10: S a m u ­ el Z borow ski. Oprać. Z. L i b e r a . Wrocław 1952, s. 2 0 7-308.

7 S. Ł e m p i c k i: M ecenat wielkiego kanclerza. S tu d ia o J a n ie Z a m o y sk im . Wyboru dokonał i w stępem poprzedził S. G r z y b o w s k i . Warszawa 1980, s. 573.

' Ibidem.

" Ti. S p i e r a 1 s k i: J a n Z a m o y ski. W arszawa 1989, s. 14.

(5)

zo stała d o stateczn ie zabezpieczona finansow o i w krótce jej znaczenie p o d u p a d ło 10.

T ak w ięc osoba J a n a Z am oyskiego je s t n iejed n o zn aczn a, prow o­

ku je do różnych ocen i in te rp re ta c ji. P rzyw ołuję tu fak ty z biografii Zam oyskiego, aby podkreślić, co Słow acki z niej w ybiera, ja k k s z ta ł­

tu je w d ra m a c ie p o sta ć K a n c le rz a , a p o tra k to w a ł K a n c le rz a ja k o m ecen asa sz tu k i niezw ykle p rzew ro tn ie. P ozw ala m u w d ram acie na p rzy w o łan ie ty lk o jedn ego p rz y k ła d u o dzw ierciedlającego jego k o n ­ ta k ty ze s z tu k ą i n a u k ą . Wybór p a d a n a uroczystości w eselne. Zam oy­

ski żo naty był cztero k ro tn ie, do h isto rii przeszły dw a z jego m ałżeństw . Pod koniec 1577 ro k u J a n Zam oyski poślubił K ry sty n ę R adziw iłłów ­ nę. Ś w ięto w an o długo, a u k o ro n o w an iem w y d a rz e ń zw iązan y ch ze ślubem była, ja k wiemy, p ra p re m ie ra d ra m a tu J a n a K ochanow skiego O dpraw a posłów greckich. Słow acki je d n a k w u s ta K an clerza w kłada w spo m nien ie ze ślu b u z G ry z eld ą B ato rów n ą, m ającego m iejsce rok p rzed ś m ie rc ią S am u e la Zborowskiego. P ojaw ia się tu ironiczna a lu ­ zja, bow iem k rw aw e losy P olski z o sta ją poró w n an e do... w eselnej m a s­

k arad y :

„do jednego celu Pędziłem czyny... gdy krw ią Polska mokła Jak te obrazy na moim weselu,

Z których się wielka - jasna tęcza wlokła Przez cały Kraków, tak z wielkimi czoły Przez Polskę czynów moich archanioły Szli - a lud patrzał... [...].”

akt V, w. 1 0 4 4 -1 0 5 0

M anierystyczny, m ask ara d o w y pochód, służący jed y n ie rozryw ce, zo­

sta je p rzec iw sta w io n y urokow i prostoty, sielskości. Id eał w ciela się w... stoły z a sta w ia n e w dom u S am u ela Zborowskiego. W nich is tn ia ­ ło, ja k mówi A dw okat, „piękności s u m ie n ie ”. N iezw ykła w te k sta c h m istyczn ych Słow ackiego je s t ta pochw ała potraw . Z reg uły bowiem u to ż sam iał w ted y jedzen ie z grzechem , nieczystością. W raca tu poeta do słodkiej tę sk n o ty za staro p o lsk im czy sarm ac k im dworem:

Złocone chleby - złocone jelenie, Placki ogromne, wyłożone w kwiaty Rubinem wiszeń - szmaragdem cykaty [...]

akt V, w. 1102-1104

Ibidem, s. 65.

(6)

S z tu k a k u lin a r n a je s t u lo tn a , żyje krócej „niż b ły ś n ie n ie g ro m u / I u śm iech dziecka”, ale to w niej, w ty ch p ro stych, niew y szu k an y ch i sw ojskich chlebach i p lack ach m ożna odnaleźć isto tę d u ch a n a ro d o ­ wego. Słow acki w lista ch z ro zrzew n ieniem w spom inał śp iew anie k o ­ lęd w p ie k arn i jego dziadka i babci. O braz te n pojawił się tak że w d r a ­ m a c ie Z ło ta C za szk a . I s t o t n ą p r z e m ia n ę m o żem y z a o b se rw o w a ć w liście do m a tk i z 18 m arca 1843 roku, gdy p ie k a rn ia z dom u ro d z in ­ nego zam ieni się w m isty cz n ą - p ie k a r n ią staje się ojczyzna. S tą d ju ż n ie d a le k o do u to ż sa m ie n ia ch łeb a z d u ch em n a ro d u . B ezp o śred n io po w spo m niany ch słow ach o dziecięcym u śm iech u Słow acki u m ie sz ­ cza definicję:

Sztuka! rzecz to wielka, Narodów całych często zbawicielka, Przechowująca na dnie... duszę duszy...

akt V, w. 1111-1113

J e s t ona pow ołana do o d k ry w a n ia ta je m n ic du ch a. T ym czasem m a ­ gnack a, p ełn a p rzepychu m a s k a ra d a - jej n ajw ięk sze a tra k c je to żywy słoń i sztu cz n e w ieloryby ciąg n ące m u szlę z p o s ta c ią W en u s11 o raz u b ra n y w zielo n ą su k n ię p rzyszły h e tm a n i k an clerz S ta n isła w Żół­

k ie w sk i u d ający boginię D ian ę - je s t ró w nie b ezu ż y tecz n a i n ie p o ­ trz e b n a ja k ówczesne m alarstw o , op isan e w kolejnym fragm encie p rz e ­ mowy A dw okata. U podobania w ykształconego i w yrafinow anego m e­

ce n a sa sztu k Słow acki zrów nuje - a w św ietle aluzji do ślubnej m a ­ sk a ra d y m a do tego pełne praw o - z g u stem przeciętnego szlachcica.

A ten , ja k p isa ła D orota K u d elsk a, żąd ał w edług Słow ackiego w o b ra ­ zach św iętych i M atk i Boskiej „dosłowności, scen p rzerażający ch o k ro p ­ n o śc ią w yglądów ” o raz „m ak sy m aln eg o u r e a ln ie n ia zjaw isk m e ta fi­

zycznych”12. P o eta w ty m konflikcie poglądów opow iada się oczyw i­

ście za ra c ja m i A d w ok ata i Zborow skiego. S arm ac k im p ra g n ie n io m p rzeciw staw ia wizję n aro d u pełnego poezji i w iary w z m a rtw y c h w sta ­ nie p a ń s tw a , k tó ry w d o k o n an iach a rty s tó w w idzi p rzejaw y d u ch a, p o tra fi postrzegać sercem , a nie tylko w zro k iem 13. N aró d te n pozw a­

11 Zob. kom entarz A. Ko w a 1 c z y k o w e j w: J. S \ o w a c k i : K rąg p is m m is ty c z ­ nych. Oprać. A. K o w a l c z y k ó w a. W roclaw-W arszawa-Kraków 1997, s. 179; S. G r z y ­ b o w s k i ; J a n Z a m o yski. W arszawa 1994, s. 158.

'- D. K u d e l s k a : J u liu s z S ło w a c k i i s z tu k i p la sty c zn e . Lublin 1997, s. 193.

1:1 Problemem kultury i sztuki zajął się także P. J a r m o c i k . Autor odwołuje się w swej pracy w yłącznie do cyw ilizacji Odrodzenia, pomijając kw estię sarm atyzm u.

W ysuwa jednak podobne wnioski. Zob. I d e m : S p ra w a sza ta n a i sp ra w a K anclerza.

A n ty n o m ie etyczne w „ Sam uelu Z b o ro w sk im ’’ J u liu s z a Słow ackiego. „Pamiętnik Literac­

ki" 1991. z. 1, s. 5 3-55.

(7)

la a rty śc ie n a d u ż ą swobodę, nie sta w ia w ym agań, cierpliw ie czeka.

T w órca je s t w ięc n iezależny, a odbiorca d o strz e g a is to tę sz tu k i, jej ducha.

U Nas... gdy sądząjakiego pisarza, Aon na chwilę glos i lutnię złoży, To mówią - milczy... - bo niebo otworzy, Milczy - bo zbiera teraz siłę duszy, K tórą kraj wskrzesi - i z mogiły ruszy.

Więc choć upadnie jaki b rat Ikara, To przy narodzie poezja wiara. - Gdyś architektem... a jest jakaś bryła, Z której lud sobie mieć kolumnę marzy, To myśli zaraz, że będzie świeciła

W nocy... jak miesiąc z płomieniem na twarzy, I chce, ażeby w niebiosa ubodła

I gwiazdy wszystkie mu do kraju wiodła, W pokorze nimi ogirlandowana,

Jakby cudowny zwid świętego Jana.

U nas, gdy powie wieszcz: Kolumny głowa, To się kolumna ta duchowi kreśli

Z ustam i, z których lecą wielkie słowa, Z głową gdzie wielkie kolumnowe myśli, Z oczyma... i wnet spytaj się gawiedzi, Powie, że serce w tej kolumnie siedzi, Serce... co wiecznie się pęka i broczy.

akt V, w. 1140-1161

O m aw iane tu przeciw staw ienie dwóch typów w rażliw ości i dwóch koncepcji s z tu k i je s t je d n y m z łącznik ów m iędzy dw iem a częściam i u tw o ru . W pierw szej tw ó rc ą je s t Eolion, w izjoner opisujący swe sny w m alow niczy i su g estyw ny sposób. Bóg, w cześniej akcep tu jący jego k rw aw e d ziałan ia, nagle, z niew iadom ych d la niego przyczyn, zryw a z nim przym ierze. Popadając w konflikt z Bogiem, Eolion b u n tu je się i dąży do p rzek ształcania istniejących form, chce zostać stworzycielem:

Wyklęty więc naturę w ramiona pochwycę, Świat wezmę... ręką rozrobię,

Na różne kształty rozdrobię Niby z każdego kamienia,

Niby szyją wytrysnę jaszczurczą...

I pokażę ci moc moją twórczą Przez wiekowe pokolenia.

akt 1, w. 35—41

(8)

D z iałan ia Eoliona sp ro w a d z ają się więc tylko do p rz e k sz ta łc a n ia św ia­

ta istn iejącego . Ten s ta n rzeczy oczyw iście n ie daje m u saty sfak cji, w ręcz przynosi m ęki. B ohater, pełen pychy, m iota się bezsilnie. T ra ­ gizm przedstaw io nej tu sceny w y n ik a z b ra k u boskiej akcep tacji dla jego poczynań. Eolionowi z o s ta ją przeciw staw io ne p ostacie idące in n ą drogą, „pełni mocy / N a górach Boga prorocy”. To oni s ą p rzew o d n i­

k am i ludzi, du ch am i w iodącym i n a ty m eta p ie ew olucji ś w ia ta 14.

Z dziejam i Eoliona p o w iązan a je s t p e rsp ek ty w a a u to rs k a w d r a ­ macie. Z agadn ienie to zostało p o ruszone p rzez J a n u s z a S kuczyńskie- go w ro zp raw ie dotyczącej form d ram a ty czn y c h w o k resie ro m a n ty ­ zmu. O m aw iając p arab a zę , a u to r zauw aża, że: „U działem tw órcy d r a ­ m a tu s ta je się te n sam s ta n , w ja k im p re z e n to w a ł on w cześniej - w scenie sn u E oliona - swojego b o h a te r a ”15. S k u czy ń sk i p o d k re ś la rów nież w spólne tw orzyw o, ja k im s ą d la ich poezji sny oraz is to tn e w tej koncepcji zrów n an ie poezji z czy n em 16.

Słowacki p rzed staw ia siebie w p arab a zie jako złotego anioła w p u ­ k le rz u „A nhełła M ich ała”. Cały obraz u trz y m a n y je s t w jasn ej, pogod­

nej tonacji. Ś w ia t będzie go w ita ł - p o w s ta n ą operlone r o s ą kw iaty, w zm ocni się ich woń, a żywioły n a tu ry u s tą p ią m u m iejsca. P o eta s t a ­ nie się wówczas aniołem P a n a , Bóg roztoczy n a d n im sw ą łask ę, k tó ­ rej Eolionowi ta k b rak u je . Z kolei w izja E oliona jak o poety u trz y m a ­ n a je s t w zupełnie inn ym n astro ju :

I złamiesz świat... i pójdziesz wbrew Wojskami mar... przeciwko ciał, I będziesz myśl... przemieniał w krew...

Nam dawał moc - i od nas brał, I będziesz król... lecz będziesz sam...

Albo więc idź... albo się złam...

Lecz jeśli duch przełamiesz twój, Jeśli ty nas... odgonisz w mgłę, To wtenczas drzyj... a twardo stój, Bo my jak psy jesteśmy złe...

Z pękniętych serc... z serdecznych cisz Drwimy jak grom... co bije w krzyż.

akt II, w. 135—146

" Problem atyka zależności Eoliona i Lucyfa jest niejednoznaczna w skutek zm ian koncepcji dram atu. Zob. na przykład P. J a r m o c i k : S p ra w a sza ta n a ...

15 J. S k u c z y ń s k i : O d m ia n y fo rm d ra m a ty c zn y c h w okresie ro m a n ty zm u . S ło ­ w acki - M ick iew ic z - K r a siń sk i. Toruń 1993. s. 167.

IB Ibidem, s. 168.

(9)

B rak u je w tej p ie śn i cnoty niezbędnej do osiąg nięcia celów fin a l­

nych, d o ta rc ia do „nowej J e ru z a le m ”, a m ianow icie - miłości. To ona p om aga p rzeistacza ć św iat. C hór Duchów w kolejnym akcie, ja k w spo­

m in a A gn ieszka Ziołowicz, „rozw ażać będzie g en ez y jsk ą koncepcję zła, g rzechu , p ie k ła , w sk aże, iż m iłość i p o z n a n ie w io d ą do »wiecznego żyw ota«”17. A u to r k a p rz y z n a je w y sok i s t a t u s ty m w ypow iedziom ; stw ierd za , że: „Tylko chór p rz e n ik a sen s h is to rii dziejącej się w d r a ­ m a tach , bo tylko je m u przez p ry z m a t genezy jskich p raw d d o stęp n a je s t ona jak o całość”18. Tak więc śpiew z a k tu II i wypowiedź Chóru D uchów z a k tu III m a ją in n y sens. W obu w y p ad k ach m ow a o ła m an iu św iata, lecz ty lk o te n człowiek, k tó ry m a m iłość serca, może zostać

„w pisany / W o s ta tn ie księgi żyw ota” (w. 472-473).

D uchy w sw oim śpiew ie w y raźn ie g ro ż ą Eolionow i zem stą, jeśli nie pójdzie w s k a z a n ą p rzez nich drogą. T ym czasem chór je s t w d r a ­ m a tach tylko k o m e n tato re m w y d arzeń 19. A utorem pieśni o świecie ze sn u je s t więc k to ś inny. W ydaje się, że to d a ls z a k w e s tia W alkirii.

W p ro w ad zen ie p rz e z S łow ackiego fra g m e n tó w d r a m a tu o B eniow ­ skim do te k s tu S a m u e la Zborow skiego budziło zdum ienie. Nie m ożna zaprzeczyć, iż nie s ą one w pełni zestrojone z d ru g im z w ym ienionych tu utworów. J a k słu szn ie zauw ażył T adeusz D ąbrow ski, n iezro zu m ia­

łe są, m iędzy in ny m i, słow a o w y darciu E oliona z r ą k W alkirii - złych duchów, bo n a s tą p i to dopiero po sp o tk a n iu z D ziew icą20. C ieśla-K o­

rytow ska tw ierdzi, że syn R am azesa podniósł się z up ad k u , ale znowu w niego p o padn ie21, je d n a k w d ram acie b ra k su gestii, iż b o h ater w no­

wym w cieleniu, jak o Eolion, znajd u je się n a w yższym szczeblu ew olu­

cji ducha. N a ponow ne w y k o rzy stan ie p rzez Słow ackiego w spo m n ia­

nych fra g m e n tó w m ogło w p ły nąć k ilk a czynników . W alk jrie często przyn osiły człow iekow i zgubę i śm ie rć22, zw ykle in g ero w ały w życie b o h a te ra , k tó ry m iał dokonać niezw ykłych czynów i czyniły to w is to t­

nych m o m e n ta c h jego e g z y ste n c ji23. W E d d z ie p rz e ja w ia się w ia ra w re in k a rn a c ję , b ęd ąc a przecież p o d s ta w ą sy ste m u genezyjskiego24,

17 A. Z i o ł o w i c z . J a - chór. O roli chóru w m istycznej d ra m a tu rg ii J u liu sza Słow ac­

kiego. „Pam iętnik Literacki” 1997, z. 4, s. 29.

18 Ibidem.

13 Ibidem, s. 28.

'-"T. D ą b r o w s k i: „ S a m u e / Z b o ro w ski” a „Beniowski". „Pamiętnik Literacki” 1907, z. 1, s. 86.

2i M. C i e ś l a - K o r y t o w s k a : R o zk ła d fo rm y d ra m a ty c zn e j „ Sam uela Z borow ­ s k ie g o ” p o d w p ływ e m m isty c y zm u Słow ackiego..., s. 99.

- S. P i e k a r c z y k : M itologia g e r m a ń s k a . W arszawa 1997, s. 154.

23 Ibidem, s. 154, 168.

23 E d d a p o etycka . Ze staroisland zk iego przełożyła i opracowała A. Z a ł u s k a - - S t r o m b e r g . Wrocław 1986, BN II, 214. s. 210.

(10)

a o m aw iane tu sceny m ogą być pew nym pogłosem P ieśn i o S yg rd rifie - ta m W alkiria też daje b o h atero w i dw ie drogi w yboru i o strzeg a p rzed konsekw encjam i złego losu. J e d n a k w ersja Słow ackiego je s t sta n o w ­ czo bardziej złowroga, zgodnie z re s z tą z ten d encjam i epoki25. W alkirie p rz e d s ta w ia ją obraz fałszyw ej poezji. P rzeciw staw ion y je s t m u obraz poezji-czynu z p ara b a z y i w izja poezji będącej czynem , k tó r ą s ta ją się w o sta tn im akcie u o sabiające d u ch a n a ro d u chleby i p lack i S am u ela Z borow skiego.

Eolion o ddala się od złych duchów po sp o tk a n iu Dziewicy, kolej­

nego w cielen ia jego s io s try i żony A tessy. S ą w ów czas ju ż b o g a tsi o w spo m n ienia doznań zw iązan y ch z n a ro d z in a m i i z m a rtw y c h w sta ­ niem C h ry stu sa, wówczas ich du ch „dochodził ta jem n ic żyw ota” (ak t III, w. 65). A te ssa -D ia n a o p isu je sieb ie i H elio na jak o ja s n e duchy, tw orzące z m y ślą o człowieku, pełne miłości. D ian a p rzeciw staw ia tę p o staw ę drodze w y b ran ej p rzez L u cy fera, p o etę zb u n to w an y c h d u ­ chów. O pow iada:

Naszym są dziś złotym tronem Natury formy ostatnie,

Wszystkie harmonijne, bratnie, Mające za cel człowieka...

Dlatego, patrzaj, ten anioł się wścieka, Ze większy od nas postacią i żarem

Jako poeta, upity nektarem, Tworzył.... okropność z szalonego ducha,

A my, złotego łańcucha Nie puszczając z naszej dłoni...

Wszystkośmy stworzyli sami...

akt III, w. 3 2 7 -3 3 6 , 343

I w łaśn ie ta sy tu acja k o m e n to w a n a je s t we w sp o m n ian ej w cześniej p ieśn i C hóru Duchów, mówiącej o roli miłości. W ypowiedź D ian y z a ­ ciera przy tym w cześniejsze d y le m aty jej to w arzy sza i przełom , ja k i dokonuje się w duszy Eoliona — je s t ona ja k b y zaw ieszona w czasie.

W p ierw szej części d r a m a tu z o sta ły u k a z a n e dw ie p o staw y a r ­ tystów : Lucyfera, k tó ry jak o p o eta nie p o trafi stw orzyć niczego w znio­

słego i Eoliona, zaczynającego swe dzieła podobnie ja k s z a ta n od b u n tu i tw órczych m ąk, ale po pew nym czasie wyzwolonego. Z kolei, w d r u ­

25 M. S c h 1 a u c h: „ E dda" w p o ezji Słow ackiego. „Przegląd H u m an istyczny” 1960, z. 1, s. 42. Autorka zajmuje się dram atem o B eniow skim , pomijając utwór S a m u e l Z b o ­ row ski. Ponadto szczegółowe uwagi dotyczące tek stu B eniow skiego nie w iążą się z om a­

w ianym tu tekstem .

(11)

giej części d ra m a tu o S am u elu Zborow skim m am y k on flik t dwóch ty ­ pów p o s trz e g a n ia sz tu k i przez odbiorców i dwóch koncepcji sztuki.

H elio n je d n a k n ie zo staje w p ełn i p o etą. Był tylko w izjonerem , a r t y s t ą m a lu jąc y m w sp a n ia łe o b razy w tra k c ie so m n am b u liczn y ch snów. N ie zaczyna przelew ać słów n a papier, nie tw orzy w łasnych wy­

obrażonych światów , a tym sam ym nie sp ełn ia się zapow iedź z a k tu II, m ów iąca o świecie ze snu. H elion nie zdołał „w yrosnąć n a człowie­

k a ”, ja k m iało się stać w edług słów W alkirii. Eolion z d ra m a tu S a m u ­ el Z bo ro w ski je s t dzieckiem i to m ałym , opiekuje nim się jeszcze n ia ­ nia. P orów nyw ano go do O rcia z N ie-B oskiej ko m ed ii i Eoliona z po­

e m a tu W acław 26. Czy is tn ie ją więc ja k ie ś szczególne p rzesła n k i, dla k tó ry ch S łow acki czyni go dzieckiem ?

K siążę je s t dla Eoliona czułym ojcem, s ta r a się m u pomóc. R ozu­

m ie pro b lem swojego syn a lepiej od sprow adzonych przez siebie le k a ­ rzy. Wie, że poznać drugiego człow ieka m ożna tylko sercem i w ym aga to bliskości oraz zaan g ażo w an ia. J e s t św iadom , iż tra g iz m życia Eolio­

n a w y n ik a z tru d n o ści w d o tarciu do J e ru z a le m . T ak a alu zja pojaw ia się w słow ach K sięcia ju ż n a p o czą tk u a k tu II. P olo niu sz opow iada M ędrcom :

[...] są dzieci, Co jak orłowie nadskalni, Gdy słońce myśli zaświeci, Lecą i w błękitach giną;

Lecz potem... gdy skrzydła rozwiną, A do słońca nie dolecą

Wracają... w świata ciemnotę, I pierwszą przebywszy tęsknotę Śród świata realnych cieśli Oczyma rozumu świecą Bo w oczach słońce przynieśli...

akt II, w. 3 4 -4 4

211 W spom inała o tym na przykład Z. N i e m o j e w s k a - G r u s z c z y ń s k a : W alka S z a ta n a z B o g ie m w p o lsk im d ra m a cie ro m a n ty c zn y m . Kraków 1935, aczkolwiek zu ­ p ełnie pom inęła wpływ wieku bohatera na u k ształtow an ie dram atu. Na m arginesie rozważań w spom niały o tym również A. K u b a l e : D ziecko rom antyczne. S zkice o litera ­ turze. Wrocław 1984, s. 160 oraz E. N a w r o c k a : J u liu s z S ło w a ck i od A niołów . W: M ic­

k i e w ic z - S ło w a c k i - K r a siń sk i. R o m a n ty c zn e u w a r u n k o w a n ia i w spółczesne ko n teksty.

S tudia pod redakcją E. O w c z a r z i J. S m u 1 s k i e go. Łowicz 2001, s. 264. Z kolei M. P i w i ń s k a w idzi w Eolionie dorastającego chłopca. (E a d e m: J u liu s z S łow acki od d uch ó w . W arszawa 1992, s. 237). J est to prawdopodobna interpretacja, jednak słowa Ojca w ołającego na pomoc po om dleniu Eoliona nianię w skazują raczej na młodszy w iek bohatera.

(12)

Gdy K siążę sądzi, że strąco n y w p rzep aść syn zm arł, tra c i poczu­

cie sen su życia, p r z e s ta ją się d la niego liczyć sp raw y n a ro d u i p o g rą­

ża się w bólu. S taje się żywym tru p e m pozbaw ionym ducha.

Tu p o w ra cam do p o sta w io n e g o w cześn iej p y ta n ia o p rzy cz y n ę u p a d k u d u ch a E oliona. R ów nież Eolionow i ojciec je s t b ard zo b lisk i i - ja k w ynika z fabuły d ra m a tu - to w łaśn ie sta je się je d n ą z przyczyn jego trag izm u . Eolion p o siad a stareg o du ch a, m a św iadom ość swoich p o p rz e d n ic h w cieleń , w tr a k c ie s a m o d o s k o n a le n ia - p rz y pom ocy Dziewicy - niem al dochodzi do rozw ikłania tajem n ic genezyjskich. J e s t więc dojrzały duchow o, po siad ł w ie lk ą w iedzę. Z ara zem je s t je d n a k dzieckiem niezw ykłej w rażliw ości, p rzyszłym po etą. Po strą c e n iu jego i Dziewicy z k ła d k i L ucyfer w sp o m in a, że d u s z a H elio n a zlęk ła się o ciało. Eolion w egipskim w cieleniu, jak o syn R am azesa popełnił s a ­ mobójstwo i p a m ię ta to zd arzenie, wie, iż się odrodził i, po pew nym czasie, od nalazł A tessę. Więc lęk p rzed ś m ie rc ią nie może być p rzy ­ czy ną zleniw ienia jego ducha. Gdy H elion p ow raca do zam ku, dow ia­

du je się o cho rob ie K sięcia. B u k a ry n a jp ie rw n ie zw y k le b r u ta ln ie odpow iada m ałem u dziecku n a p y ta n ie o ojca:

[...] Płynął

Przeciw wody i rozbił o n ią swój łeb stary...

akt IV, w. 2 4 -2 5

Ton tych słów w zbu d za p ro te s t E oliona, k tó ry p ro si o jego zm ianę.

P o tem o g ląd a sw ojego o b łą k a n e g o ojca, b ęd ąceg o ju ż k im ś in n y m . W P oloniusza w szedł bow iem ju ż duch J a n a Zam oyskiego. T rudno się więc dziwić, że Eolion pog rąża się w o tęp ien iu . T raci n a w e t zdolność ro z u m ie n ia sp ra w du ch a, nie zdaje sobie spraw y, co je s t p rzy cz y n ą sz a le ń stw a ojca. S y tu a c ja E oliona sta je się jeszcze b ard ziej d r a m a ­ tyczna, gdy K siążę w tra k c ie s p o tk a n ia z d u chem S am u e la Zborow­

skiego u m iera. Eolion zam ien ia się w tedy w głaz, ubyw a z kolum ny duchów .

R ozpacz d zieck a tra c ą c e g o w n ie zw y k ły ch o k o liczn o ściach ojca spowodowała załam an ie się tego, stojącego wysoko w ewolucji, ducha.

S y tu acja ta w yn ik ła ze sprzeczności pom iędzy g en ez y jsk ą św iadom o­

ścią ducha Eoliona a p sy c h ik ą dziecka, w łaściw ą dla w cielenia, w k tó ­ rym te n duch a k u r a t się znajduje. Po p o k o n an iu różnorodnych k o n ­ fliktów trag iczn y ch , ja k z e rw a n ie p rzez B oga p rz y m ie rz a , sp rz e c z ­ ność m iędzy p ra g n ie n iem ła sk i Bożej a p rzeciw staw ian iem się Bogu, w ybór m iędzy p o d szep tam i W alkirii (poezją bez miłości) a ich zem stą, Eolion - dzięki sp o tk a n iu z A te s s ą - n ie m al dociera do isto ty g en e­

zyjskich tajem nic. W tedy je d n a k pow staje kolejny k o n flik t - m iędzy

7 Od o św iec e n ia ...

(13)

św ia d o m o śc ią jego d o jrzałeg o ju ż d u c h a a d z ie c ię c ą p sy ch ik ą. I tu E oliona sp o ty k a o s ta te c z n a k a ta s tro fa - p rzy n ajm n ie j w p e rs p e k ty ­ wie d ra m a tu o S a m u e lu Zborow skim .

U k o c h a n a H e lio n a ja k o D ia n a odpoczyw a w m o rsk ic h głębiach, n a b ie ra ta m siły do o stateczneg o tru d u , k tó ry m a dać jej trz e c ią gw iaz­

dę i doprow adzić do nowej Jerozolim y. L ucyfer - ja k w szystko w sk a­

zuje - m im o niedopow iedzianego w yroku, ta k ż e zostaje u z n a n y przez C h ry stu sa za Boże dziecko. S am u el zdobywa się n a przebaczenie i p ra g ­ nie w sk rz esz en ia K an cle rza, a w sk rzeszan ie, fa n ta z ja i p ięk n e czyny to droga do Boga (a k t V, w. 1169-1170). W fin ale ponow nie pojaw ia się p ostać J a n a Zam oyskiego. B ra k u je tylko Eoliona, d la któ reg o h isto ­ r ia ta kończy się k lę sk ą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tytus Działyński wymagał od swojej żony, by uczyła dzieci nie .tylko obywania się bez tego co do życia jest zbędne, ale by umiały te rzeczy same zrobić

Wust zauważa — nawiązując od koncepcji bytu Martina Heideggera — że opisywana pewność i brak pewności czy też połowiczność pewności istnienia Absolutu bierze się

Wykonawca zobowiązany jest kompleksowo dostarczyć asortyment w terminie do………Zmiana terminu zakończenia realizacji przedmiotu zamówienia może nastąpić w

I nie dzieje się tak z powodu ironicznej, konceptualnej i samozwrotnie nieobli- czalnej mocy tropów, ale z powodu przywiązania Wiedemanna do określonych wątków kulturowych, poza

Pomoc taka będzie udzielana na wniosek tych osób i będzie stosowna do warunków dziecka oraz sytuacji rodziców lub innych osób, które się nim opiekują.. Uznając

Najważniejsze jest to, by mieć świadomość zjawisk, które pojawiają się w internecie, a łatwy dostęp mają do tego dzieci i młodzież.. Rozmawiajmy z dziećmi, uczmy je

W listopadzie 2019 roku, w piątą rocznicę śmierci, rozpoczął się proces beatyfikacyjny lekarki i misjonarki, której życie – jak napisał przewodniczący

I stąd właśnie moje myśli: że kiedyś, szlachta, tyle rzeczy robili właśnie „bez głowy”, tyle Polski zmarnowali, a my dzisiaj rozumem się wszak kierujemy i rozumnie