• Nie Znaleziono Wyników

Zwierzę jako figura Innego w twórczości J. M. Coetzego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zwierzę jako figura Innego w twórczości J. M. Coetzego"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewelina Twardoch

Z

w i e r z ę j a k o f i g u r a i n n e g o

W T W Ó R C Z O ŚC I J. M . COETZEEGO

Instytut Sztuk Audiowizualnych Uniwersytet Jagielloński

Derek Attridge u w a ^ ^ każda z powieści Johna Maxwella Coetzeego została zbudo­

wana wokół pytania o to, jaki jest zakres naszej odpowiedzialności wobec Innych1.

Książka teoretyka w dużej mierze została poświęcona problemowi inności w utworach noblisty i wyznacza interesującą płaszczyznę rozumienia tej kategorii. W każdej powie­

ści autora Hańby inność jest postrzegana jako zagadnienie etyczne — Attridge słusznie stwierdza, iż Coetzeego interesuje przede wszystkim znaraenie zobowiązania członków społeczeństw i pojedynczych ludzi wobec tego, co obce, co nie zostało zasymilowane.

Teoretyk postrzega też samą literaturę (akt pisania) jako problem moralny i dlatego w odniesieniu do twórczości noblisty skupia się również na istnieniu inności w języku, dyskursie i w odbiorze czytelniczym. W moim szkicu w dużej mierze będę korzystać z zarysowanego w ten sposób pola zagadnień.

Warto też dodać na wstępie, iż w rozważaniach teoretyka zostało wyraźnie zazna­

czone, że jego tezy o inności dotyczą nie tylko istot ludzkich — obejmują one również zwierzęta, które w twórczości Coetzeego pojawiają się często i mają istotne znaczenie dla jego rozważań moralnych. Uwaga ta może wydawać się oczywista, jednakże więk­

szość teorii filozoficznych zajmujących się zagadnieniem obcości dotyka swoim zakre­

sem wyłącznie ludzi, jak w postrzeganiu etyki przez Józefa Tischnera2. Nazywa on spo­

tkanie z innością doświadczeniem moralnym, ale tylko wówczas, jeśli dotyczy ono drugiego człowieka. Zwierzęta zajmują tu miejsce podobne krajobrazowi czy rzeczom.

Nie jest to zresztą odosobniony przypadek antropocentrycznego postrzegania inności.

Zwierzęta przez długi czas uznawane były za „byty materialne” (ustalenie Kartezjusza, do którego powrócę), dlatego nie mówiono o nich jako o tych „Drugich” czy „Innych”, gdyż nie obejmowała ich perspektywa etyczna3.

Problem inności w ogóle został ponownie w wyraźny sposób podniesiony w r^ z poja­

wieniem się dyskursu postkolonialnego i wydaje się, że preez ten pryzmat w X X wieku

1 Por D. Attridge, /. M Coetzee and the Ethics ofReadit^. Literaturę inthe Event, London 2004, s. MI.

2 Por. J. Tischner, Sztuka etyki {_w] idem, MyśUme według wartości,, Kraków 1982, s. 365.

3 Por na temat zwierząt w kontekście etyki: L. Gruen, Zwiwzyta, tłum. J. Górnicka [w:], IEzewodnikpo etyce, red. P. Singer, Warszawa 2002, ss. 391^00.

(2)

najczęściej bywał definiowany. Wartość tego dyskursu podlegała różnym ocenom, a jednym z naczelnych zagadnień stała się kwestia możliwości wyrażenia tragedii kolo­

nializmu w języku cywilizacji Zachodniej. O tych między innymi kwestiach pisał Edward Said w OrientalizmieA. W utworach Coetzeego problem obcości w kontekście kolonializmu i dyskursu postkolonialnego zajmuje istotne miejsce. Nie jest to jednak jedyna perspektywa ujęcia tego zagadnienia. Inność bowiem dotyczy u noblisty nie tylko ofiar prześladowania ze względu na kolor skóry czy wyznanie; obejmuje ona lu­

dzi, którzy z różnych przyczyn (choroba, upośledzenie, zła reputacja, bezdomność) istnieją poza marginesem historii i społeczności oraz — co ważne — także zwierzęta.

Problem akceptacji dla inności oraz przyjęcia zobowiązania wobec obcych w rów­

nym stopniu dotyczy więc w tej twórczości zwierząt i ludzi. Co więcej, „Inni” w powie­

ściach noblisty najczęściej są przedstawiani jak zwierzęta (tak często postrzegają ich osoby, które nad nimi dom inuj^, a te z kolei pełnią funkcję „obcych” — stworzeń nie­

zrozumiałych, pozbawionych praw, wykorzystywanych. Michael K. z powieści Zycie i czasy Michaela K. został porównany do dżdżownicy, która chce zbudować swój dom w ziemi, z daleka od niebezpiecznego świata na powierzchni. Verceuila z Wieku żelaza okoliczni chłopcy często nazywają psem. Elizabeth Curren z tej samej powieści nazywa siebie ptakiem dodo zamkniętym w Matce. Przykłady można by mnożyć. Jest to pro­

blem niezwyMe ważny który — w moim odczuciu — swoje najpełniejsze rozwinięcie uzyskuje w Hańbie.

Psy w Hańbie odgrywają szczególną rolę: towarzyszą „winie” głównego bohatera, są najwierniejszymi kompanami jego córki i przedmiotem troski Bev — przyjaciółki profe­

sora. Wielokrotnie mówi się o nich jakby były to istoty ludzkie. Oto jeden z przykła­

dów, w którym Lu ty, córka Davida Luriego, mówi o suczce Katy jak o kobiecie:

Biedna stara Katy jest w żło b ie. Nikt jej nie chce, a ona o tym wie. O ironio, w c^ej tutejszej okolicy m a pewnie dzieci, które chętnie gościłyby ją u siebie.

Niestety nie mogą jej zaprosić. Same są tylko częścią umeblowania, systemu darmowego. Robią nam ten zaszczyt, że traktują n ^ jak bogów, a my w zamian traktujemy je jak przedmioty”5.

W ustach Lucy utoKamienie ludzi i zwierząt brzmi zupełnie naturalnie. Kobieta opi­

suje emocje psa jakby przedstawiała uczucia starzejącej się kobiety. Zaznacza w ten sposób, że natura człowieka nie różni się zbytnio od natury psa czy jakiegokolwiek innego żyjącego stworzenia. Lucy mówi też, że:

4 Zob. E. Said, Orientalizm, prał. M. Wyrwas-Wiśniewska, Poznań 2005 o m P. Zajas, Postkolonialne imaginariumpołudniowoafrykańskie literaturypokkiej i nidwlandzkiej, Poznań 2008, ss. 27-33.

5 J. M. Coetzee, Hańba, tłum. M. Hobukowski, &aków2001, s. 92.

(3)

Jedynym istniejącym życiem jest to, które dzielimy to zwiereętami. Taki właśnie wzór próbują dać światu ludzie pokroju Bev. Taki właśnie m ^ W a m się n a ła ­ dować. Podzielić się ze zMerzętami częścią naszego ludzldego uprzywilejowania.

Nie chcę odrodzić się po śmierci jako pies J b o Świnia i prowadzić takie życie, do jakiego pod n ^ z ą władzą zmuszone są psy czy świnie6.

Inny aspekt porównania natury ludzkiej i zwierzęcej ujawnia się w postaci główne­

go bohatera Davida Luriego, pięćdziesięciokilkuletniego profesora. Nie jest spełniony ani w pracy na uczelni (wykłada raczej to, co zostanie mu wyznaraone niż to, co faktycznie by chciał), ani w życiu osobistym (rozwiedziony, korzysta z usług pań do towarzystwa).

W powieści jest przedstawionych co najmniej kilka sy:uacji, w których mężczyzna określa samego siebie w odniesieniu do losu zwierząt. W jednej z nich Lurie opowiada swojej córce historię o psie ich sąsiadów, który był bity ilekroć próbował biec do suki.

Zgodnie z zasadą odruchów bezwarunkowych Pawłowa, pies zaczął odczuwać ból, gdy czuł podniecenie. Profesor, opowiadając historię psa, w gruncie rzeczy zdaje sprawę z tego, że odczuwa swoją obecną sytuację jako karę za niefortunny romans ze swoją studentką Melanie. Czuje się zwiereęciem, które zostało sz c z u te , ponieważ nie chciało zapreeczyć swojej cielesnej i zmysłowej naturze. Warto dodać, iż relacja z Melanie była tak naprawdę romansem, o który co prawda dziewczyna nie z ab ie g a, ale do którego dopuściła. Mężczyzna nie czuje się więc karany za sam akt, bo nie uważa go za gwałt, lecz za to, że uczynił coś, co mu nie przystoi, naruszył pewne tabu. Dlatego woli nie okazać skruchy, zostawić całe swoje dotychczasowe życie i zacząć od nowa „jak pies”:

— Owszem, poniżające. -Me może to dobry punkt wyjścia, żeby zacząć na nowo.

Może wtórne z tym muszę się pogodzić. Zacząć od podstaw. O d zera. I to bez­

względnego. Po prostu od zera. Bez żadnych kart w ręku, bez broni, bez majątku, bez praw, bez godności.

— Jak pies.

— Właśnie. Jak pies7.

Odkrycie podobieństwa własnej osobowości do natury zwierzęcia sprawia też, jak sądzę, iż Lurie w irracjonalny sposób dba o zwłoki psów przeznaczone do spalenia.

Choć bohater w żadnym miejscu nie przyznaje się do tego wprost, zdaje się, ze to ana­

logia losu jego i ich najbardziej go przeraża, dlatego okazuje im jedyne współczucie, na jakie go stać.Sytuacja zwierząt najpełniej i najciekawiej została przedstawiona w naj­

trudniejszej do Hasyfikacji gatunkowej powieści Coetzeego, w Żywotach zwierząt.

Książka została pomyślana i wygłoszona jako cykl wykładów Tannera, które Coetzee przygotował i przedstawił w latach 1997-1998 dla uniwersytetu w Princeton.

6 Ibidem, s. 87.

7 J. M. Coetzee, Hańba... , s. 234.

(4)

Były to odczyty niezwykłe, gdyż miały postać fikcyjnej opowieści, zawierającej dwa wykłady właściwe. Paradoksalnie jednak nie wygłasza ich sam autor, lecz Elizabeth Costello, najczęściej postrzegana przez krytykę jako porte-parole pisarza.

W powieści wyraźnie zaznaczają się dwa głosy: pierwszy, na swój sposób radykalny, niesformułowany w sposób logiczny, ale jednak poruszający, należy do Elizabeth C o­

stello; drugi — stanowiący dla pierwszego poważną konkurencję — wyważony spokojny, opierający się na zdrowym rozsądku i krytycyzmie to głos Normy, spadkobierczyni filozoficznych poglądów Akwinaty oraz Kartezjusza, a także filozofów nauki i umysłu.

Tłem Żywotów zwierząt nie jest więc, jak może się pozornie wydawać, konflikt wegeta- rian z miłośnikami mięsnych potraw, ale wielki spór filozoficzny o moralny sposób poznawania i odczuwania świata.

Przyjrzyjmy się najpierw temu, co w Żywotach... zostało wprost powiedziane o zwierzętach. „Nie powinniśmy pytać, czy mamy cm wspólnego (rozum, samoświa­

domość, duszę) z innymi zwierzętami i zakładać, że jeżeli odpowiedź jest przecząca, to mamy prawo obchodzić się z mmi tak, jak nam się podoba — więzić je, zabijać i hańbić ich ciała”8 — Costello mówi tu o dwóch ważnych kwestiach, które najprawdopodobniej wyniosła z lekcji Petera Singera. Po pierwsze, jej zdaniem, błędem poniekąd logicznym, de także natury ontologicznej, jest wnioskowanie, że traktowanie zwierząt winno być adekwatne do tego, w jaki sposób różnią się one od ludzi. Nie chodzi tu oczywiście o dokonanie unifikacji — wiemy ze współczesnej etyki, że traktowanie wszystkich istot jednakowo, niezależnie od ich potrzeb, niekoniecznie jest postępowaniem moralnym9.

By dogłębniej uzasadnić swoją tezę, Costello przywołuje postaci Tomasza z Akwinu oraz Kartezjusza. Wedle pierwszego z nich jedynie człowiek został stworzony na podo­

bieństwo Boga, w zw itk u z czym okrucieństwo wobec zwierząt winno nas interesować tylko o tyle, o ile może wpływać na bestialskie zachowania względem ludzi. Moralność jest tu zatem rozumiana skrajnie antropocentrycznie10. Kartezjuszowi wytacza Eliza­

beth inne zarzuty:

„Cogito ergo sum” — tak brami najbardziej znane stMerdzenie Kartezjusza. Ta formuła zawsze budziła we mnie niepokój. Zakłada ona, że istota, która nie wy­

konuje operaty, zwanej przez n ^ myśleniem, staje się w peMen sposób istotą drugiej kategorii. Myśleniu, kogitaty, przeciwstawiam pełnię, ucieleśnienie, uczucie istnienia, nie świadomość siebie jako jakiejś przerraającej m ^zyny pro­

dukującej myśli, k ra coś zupełnie odmiennego — uczucie (mocno obciążone dektagty istnienia jako cido z członkami sięgającymi w praestrzeń, uczucie

8 Hem, Żywoty..., s. 48.

9 Por H. LaFollette, Stosunki międ^osobowe [w]Przewodnik po etyce, red. P. Singer, Warszawa 2002, ss. 374-377.

10 Poty. M. Coetzee, Żywoty. .., s. 32.

(5)

obecności Ta pełnia stanowi ostry kontrast wobec Huczowego karte- zjańsldego stanu, który wydaje się dziwnie pusty i w jakiś sposób kojwzy się z zirnenkiem grochu, greechoczącym w pustej skorupce11.

Elizabeth, opowiadając się wobec tez Kartezjusza, neguje w istocie pewną wizję na­

tury ludzkiej, zwaną „racjonalnością instrumentalną” lub „wizją oderwanego podmio­

tu”12. Jej fundament stanowi idealistyczny pogląd na ludzkie myślenie, które, zgodnie z tymi założeniami, pozostaje czyste, a więc oderwane od sfery cielesności i tego, co się z nią M ą k Marek Drwięga, nakreślając podstawowe etyczne konsekwencje przyjęcia takiego sposobu myślenia o człowieku, pisze:

D la Kartezjusza i jego zwolenników jednak jesteśmy oderwanym od ci^ a i histo­

rii umysłem zdolnym do wykonywania złożonych i skomplikowanych operacji.

Taki model oderwanej racjonalności propagowany w naszej kulturee powoduje, że znaczna liczba ludzi błędnie uważa, że ludzld umysł, a nawet i cały człowiek, dzM a podobnie jak skomplikowana m ^zyna. W konsekwencji tak uproszczony o b r ^ człowieka łączy się z instrument Jn y m pojmowaniem świata”13

Najbardziej problematyczna część wykładu Costello wiąże się z etycznością języka i dyskursu. N a samym jego początku — choć ma to być wykład o zwierzętach — kobieta przypomina zbrodnię dokonaną w obozach koncentracyjnych III foeszy.

„Szli jak owce na rzeź”. „Konali jak zMerzęta”. „N ^istow scy rzeźnicy zabąMi ich bez litości”. W opisach obozów tyk jest zwrotów zM ^anych z rzeźnią i rzezią zwierząt, że chyba nie muszę nawet przygotowywać gruntu pod porównanie, które zamierzam uczynić. Zbrodnią III ^ eszy , mówi głos osk^żenia, było to, że ludzi traktowano jak zMerzęta”14,

mówi Costello. Możemy w tym miejscu zapytać, czy z wypowiedzi Elizabeth faktycz­

nie wynika, że zbrodnią III foeszy było traktowanie łucki jak zwierząt, czy też to, że jakiekolwiek istoty żyjące i odczuwające traktuje się z przekraczającym ramy wyobraźni i możliwości intelektu okrucieństwem? Zgodnie z rozumowaniem bohaterki, zbrodnią było to, że ludzi wysłano na masową rzeź, jak zwierzęta. Zbrodnią pozostaje więc także fakt, iż dokonuje się rzezi zwierząt.

Oczywiście teza Costello, co zauważa Abraham Stern, poeta żydowski głęboko ura­

żony słowami kobiety, nie jest szczególnym novum. Porównanie ludzi zabijanych w obozach koncentracyjnych do sytuacji zwierząt na farmach produkujących wytwory

11 Ibidem, s. 47.

12 Por M. Drwięga, Człowiek między dobrem a złem. Studia z etyki współatesnej, &aków 2009, s. 170.

13 Ibidem.

14 J. M. Coetzee, Żywoty. s. 29.

(6)

zwierzęce pojawiło się u Heideggera, a także na przykład u Adorna. Co oczywiste, zostali oni za nie poddani krytyce. Dlaczego więc Coetzee wkłada te słowa w usta swo­

jej ulubionej bohaterki, swojego porte parole? Wydaje się, ze powodów jest kilka.

Pierwszy to zanegowanie przekonania człowieka o jego prawie do rozstrzygania o war­

tości i znaczeniu danej istoty ze względu na ustalany rozumowo status jej bytu (gatu­

nek, rasę, posiadanie lub nieposiadanie duszy etc.). Costello jest wyraźnie przerażona faktem, że skoro człowiek, mimo coraz bardziej zauważalnej polityki tolerancji, do­

puszcza się takich zbrodni wobec zwierząt, to tkwi w nim cały czas zdolność i pociąg do okrucieństwa. Teraz chodzi o zwierzęta, de przecież niewiele czasu minęło od znie­

sienia niewolnictwa i wprowadzenia równouprawnienia kobiet. A polityka segregacji rasowej, którą noblista poddaje nieustannej analizie ^ w o ^ twórczości, to przecież jeszcze rozdział historii z lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku! Sytuacja nie uległa więc przekształceniu substancjalnemu i etycznemu — wciąż jeden gatunek do­

prowadza do bezcelowego i bezsensownego upodlenia innego. Pojawia się zatem pyta­

nie: unde malum faciamus? Dlaczego istoty ludzkie nie posiadają wewnętrznej bariery zakazującej pastwienia się nad istotami słabszymi, innymi, nie mającymi możliwości obrony? Skąd ta głęboko tkwiąca w ludziach pogarda wobec osobników upośledzonych czy przynależnych do zdegradowanej rasy?

N a drugi powód składa się rozległy problem języka i jego zakotwiczenia w kulturze dominującej. Wcześniej wspomniałam o wybranych fragmentach, w których Coetzee pisze o ludziach jak o zwierzętach, i o zwierzętach, używając kategorii „zarezerwowa­

nych” dla opisywania doświadczeń istoty ludzkiej. Tym samym noblista narusza tabu językowe, które — jak twierdzi Edmund Leach — służy oddzielaniu sfer znaczeń, które uważamy za nieprzystające do siebie i w których odzwierciedlona zostaje kondycja kulturowa człowieka15. Tabu to polega na konwencjonalnym przypisaniu znaczenia pewnym słowom, określeniom, frazom, porównaniom, metaforom. Jak wspominałam wcześniej, Coetzee używa wielu z nich, tyle że w funkcji odwrotnej do tej, którą pełni tabu. Mianowicie — demaskuje ich znaczenie dosłowne, przekracza granice tego, co w języku zakazane. Najpełniej jest ta strategia widoczna w przywoływanym porówna­

niu obozów koncentracyjnych do farm produkujących zwierzęta.

Coetzee w zasadzie w każdej swojej powieści udowadnia ponadto, iż język ma ogromną moc, także moralną, z której nie do końca zdajemy sobie sprawę. To język jest też w dużej mierze odpowiedzialny za tworzenie obcości ludzi i zwierząt. Wreszcie:

noblista traktuje język jako pewnego rodzaju narzędzie obrony — istota, która nie może mówić, albo której język jest niezrozumiały dla grupy w której przebywa, pozostaje

15 Por E. Leach, Anthropokgical Aspetts of Language: Animal Categories and Verbal Abuse [on-line:], http://www.mendeley.com/research/anthropological-aspects-language-animal-categories-verbal-abuse- 19/#, [02.04.2014],

(7)

bezbronna. Tak jest oczywiście w przypadku zwierząt, nie mogą one zakomunikować ani swojego cierpienia, ani swoich pragnień. Tak samo bezbronnym brak języka czyni Piętaszka z powieści Foe.

Piętaszek to postać szczególna, gdyż w jego przypadku brak języka ma znaczenie nie tylko metaforyczne, de także dosłowne, anatomiczne — raarnoskóry bohater został go pozbawiony na skutek tortur. Piętaszka niejako stwarzają więc słowa innych: „Pozbawio­

ny mowy Piętaszek nie istnieje, taeują go dopiero cudze słowa, które (już choćby w sa­

mym imieniu) narzucają mu obcą toKamość”16, jak stwierdza Jerzy Jarniewicz. Sow a czynią zatem z Piętaszka Innego, tego, kto nie posiada ustalonej tośamości, a w dodatku nie może używać też własnego języka, którym potrafiłby określić swoje jestestwo.

Fizyczny brak języka jest tu tak znaczący, gdyż stanowi d a Susan realny, namacalny dowód inności Piętaszka i nieustannie przypomina o całym źle, które cywilizacja Za­

chodnia (do niej należy kobieta) wyrządziła obym, „dziHm” ludziom. Derek Attridge ujmuje tę kwestię następująco: „Piętaszkowy brak języka jest znakiem jego prześlado­

wania; jest to także znak ciszy, absolutnej inności, poprzez którą postrzegają go jego ciemiężyciele i poprzez którą podtrzymywana pozostaje ich dominacja”17.

Warto też podkreślić, iż w sposobie opisywania Piętaszka przez Susan uderzająco często pojawiają się porównania do zwierzęcia.

Pięt^zek preedwcześnie się st^tyje, niczym pies preez całe życie trzymany w zamknięciu18.

Dotychczas pośtwęcdam życiu Piętaszka ledwie tyle uwagi, ile żywotowi psa albo też innego jakiegoś niemego stworzenia — zmste, mniej nawet, dbowiem przera- ż^ o mnie tamto okaleczenie, każąc mi wiele o Pięt^zku nie rozmyślać i się wzdragać, gdy do mnie podchodził19.

Tym, co w najwyśzym stopniu łączy postać Piętaszka i zwierzę, jest więc niemota, niemożliwość zaistnienia pł^zczyzny werbalnego kontaktu. Warto jednak jeszcze przez chwilę zastanowić się nad samymi porównaniami do psa, które zostały użyte do prned- stawienia postaci mężczyzny. Wynika z nich, że pies szybko się starneje, traci żywotność, gdyż spędza całe życie w zamknięciu. Ponadto jego krzywda nikogo nie interesuje. Los zwierzęcia, który został ukryty w tych słownych analogiach, jest więc tragiczny. Tym bardziej, że znamionuje on najwy^zą pogardę, jaką żywić można wobec drugiej istoty.

Stosunki analogiczne do istniejących między Susan i Piętaszkiem zostały przedsta­

wione przez Coetzeego w powieści Czekając na barbarzyńców. Relacja ta nawiązuje się

16 J. Jarniewicz, Mgliste aureole Conrada i Coet^ego, „Znak”, 2007, nr 631, s. 80.

17 D . Attridge, op. cit., s. 86 (tłu m . własne).

18 J. M. Coetzee, Foe, tłum. M. Konikowska, Kraków 2007, s. 55.

19 Ibidem, s. 32.

(8)

między głównym bohaterem, administratorem Imperium, a „dziewczyną barbarzyń­

ców” , którą mężczyzna spotyka pewnego dnia na ulicy. Dziewczyna została mocno okaleczona przez żołnierzy Imperium: nie widzi, a jej stopy są zniekształcone, więc kuleje. Bohater zabiera ją do swojego domu i od tej chwili coraz mocniej wikła się w perwersyjną relację z Innym. Jej podstawą są systematyczne rytuały oczyszczania, którym mężczyzna poddaje dziewczynę (mycie, namaszczanie olejkiem). Perwersyjność tej czynności nie wynika jednakże z pobudek seksualnych. Barbara Eckstein uważa, iż w myciu dziewczyny objawia się jedyny prawdziwie pokorny gest mężczyzny wobec

„barbarianki”20. Nie zgadzam się również z tą interpretacją. Rytualne kąpiele kobiety za każdym razem są naznaczone perwersyjnym napięciem. Poniekąd jest to napięcie ero­

tyczne (nie seksualne), de zdaje się wynikać także z konieczności każdorazowego przełamywania pewnego tabu związanego z przekraczaniem granicy intymności z zaka­

zanym (barbarzyńskim) ciałem, które nie chce objawić swojego wnętrza. Ciekawe też, że do kontaktu fizycznego między mężczyzną i kobietą dochodzi wyłącznie wówczas, gdy jest to poprzedzone kąpielą. Wydaje się więc, iż czynność tę należy rozumieć jako rytuał oczyszczenia, w którym, w metaforycznym sensie, winno dokonać się obmycie z napawającej lękiem i zdziwieniem obcości i nieczystości dziewczyny. Niewiele ma to zatem wspólnego z chrześcijańską pokorą.

Warto też podkreślić, że mężczyzna nie potrafi wyobrazić sobie dziewczyny jako partnerki seksualnej, jako kobiety, z którą chciałby się w jakiś sposób połączyć. Cieka­

we, że w Żywotach... w rozmowie uczestników wykładu Costello powraca podobnie rozumiany problem nieczystości. Jedna z kobiet formułuje istotę różnicy między ludź­

mi i zwierzętami w sposób następujący:

Zwierzęta to istoty, z którymi nie uprawiamy seksu — oto, jak odróżniamy je od siebie. Sama myśl o kopulacji ze zwiereęciem wywołuje w n ^ dreszcze przer^e- nia. To jest ten poziom, na jakim zMerzęta są nieczyste, wszystde zwierzęta. Nie łączymy się z nimi. Oddzielamy to, co czyste, od tego, co nieczyste21.

Podobnie do Susan Barthon, administrator Imperium zdaje się wiec traktować dziewczynę jak zwierzątko, a nie życiową partnerkę: ,,— Ludzie będą mówić, że trzy­

mam u siebie dwa dzikie zwierzątka, lisa i dziewczynę”22.

„Zwierzęcość” i „obcość” to dwie kategorie, które dominują w opisach dziewczyny i sprawiają, że nie jest ona postrzegana przez mężczyznę jako pełnoprawny człowiek. Ta myśl przeraża bohatera, de nie robi on nic, by zmienić swój stosunek do kobiety. M e

20 Por B. Eckstein, The Body the Word andtheState: ]. M. Coetzees Waitingfor theBarbariam, “Novel”, 1989, nr 22, s. 198.

21 J. M. Coetzee, ZywMy...,s. 57.

22 Idem, Cykając na barbarzyńców, tłum. A. Mysłowska, &aków 2003, s. 56.

(9)

inaczej są też zresztą traktowani przybysze z peryferii Imperium, o których mówi się, ze są „barbarzyńcami” . Barbarzyńcy funkcjonują w powieści jednocześnie jako figury inności i zwierzęcości. Ze względu na odmienność obyczajów i przywiązanie do przy­

rody, przez mieszkańców Imperium są traktowani w lekceważący i poniżający sposób:

Zaczynają U ^ y ć plotld, że to ludzie chorzy, że sprowadzą na miasto epidemię.

M imo że kozłem im wykopać w kącie dziedzińca dół i usuwać nieczystości, per­

sonel kuchenny nie chce im dawać naczyń i zaczyna rzucać im jedzenie spod drzwi kuchni, jak gdyby reeczywiście byli zMerzętami23.

Inni są tu zatem postrzegani nie jako odrębne byty, lecz jako pewne wyobrażenia lub konstrukcje językowe, które funkcjonują w rzeczywistości cywilizacji zachodniej.

Ten paradoks usiłuje przedstawić Elizabeth Costello, gdy mówi o konieczności po­

szanowania praw zwierząt, które uznaje za Innych — przedstawicieli odmiennego ga­

tunku. Uważa też, że — podobnie jak twierdzenie Kartezjusza o braku duszy u zwierząt

— współczesne próby usprawiedliwienia prawa do wyrządzania im krzywdy są tak na­

prawdę przejawem szowinizmu gatunkowego {speciesis^, analogicznego do r^izm u i szowinizmu:

Zwierzęta nie m ają świadomości, którą bylibyśmy sUonni uznać za świadomość.

Najbardziej drażni mnie dalszy ciąg stMerdzenia o braku świadomości. Nie mają świadomości, w ięc... Więc co? Więc wolno nam U wykorzystywać dla własnych celów? Więc wolno nam je zabijać? Dlaczego? Czymże specjalnym charakteryzuje się ta forma świadomości, która zakłada, że zabijanie jest zbrodnią, skoro zabicie zwierzęcia w naszych oczach nie zasługuje na karę? [...] Cała ta dyskusja o świa­

domości lub braku świadomości u zwierząt to tylko zasłona dymna. Medy przy­

chodzi co do czego, chronimy własny gatunek.24.

Prawdopodobnie z tego względu, Elizabeth formułuje szczególny odpowiednik imperatywu kategorycznego: „Wbrew temu, co mówi Thomas Nagel, który prawdo­

podobnie jest dobrym człowiekiem, wbrew temu, co mówi Tomasz z Akwinu oraz Kartezjusz, którego jest mi trudniej zrozumieć, nie is t n ie ją g ran ic e w y siłk u , ja k i m ożem y i p o w in n iśm y w k ła d a ć we c h o d z e n ie w p o ło ż e n ie in n y ch . N ie m a g ra n ic d la w sp ó łc z u ją c e j w y o b raźn i [podkr. — E. T.]”25.Nazwałam to sformułowanie imperatywem kategorycznym, gdyż, podobnie jak to miało miejsce u Kanta, bohaterka ma nadzieję, że stanie się ono „maksymą uogólnioną” , którą będą

23 Ibidem, s. 33.

24 Idem, Żywoty..., s. 63.

25 Ibidem, s. 49.

(10)

się kierować ludzie i która będzie obowiązującą normą społeczną26. Z drugiej strony nietrudno zauważać, iż twierdzenie Kanta opierało się na racjonalnej argumentacji, słowa kobiety wynikają natomiast z pobudek dość irracjonalnych — jak poczucie winy czy próba u to śam k m a się z krzywdą zwierząt. Sformułowanie to Masłoń określa też jako „poryw serca jako antidotum na błędne koło rozumu”27.

Sama bohaterka również pozostaje świadoma, że to nakaz wysoce utopijny. Zdradza synowi, że zdaje sobie sprawę, iż jej słowa nie zmienią sy:uacji. Wie przecież, jak bar­

dzo dalekie pozostają one od silniejszych, instynktownych nakazów, widzi reakcje pu­

bliki, rozumie, że krytyka, jakiej mogą zostać poddane, nie będzie mieć końca. Jednak­

że, jak słusznie zauważa Henryk Siewierski, Elizabeth Costello wie też, że: „Nasza

«sympatyzująca wyobraźnia* powinna objąć zwierzęta, sięgając dalej niż rozum, w roz­

ległe dziedziny dostępne dla poezji, która nie absolutyzuje ani nie fetyszyzuje rozu­

mu”28 Ja k słusznie podkreśla autor, Elizabeth Costello nie domaga się więc zrozumienia dla Innych. Ono zawsze wszak będzie w ita ło się z pracą rozumu i nigdy nie stanie się absolutne. Kobieta wzywa raczej do aktywizowania wyobraźni, dzięki której być może ludzie będą mogli postawić się w sytuacji Innych, Drugich, Obcych — niezależnie od tego, czy będą to istoty ludzkie, czy zwierzęta.

Wyobraźnia, o której mówi Costello, w twórczości Coetzeego nierozdzielnie pozo­

staje powiązana z empatią. To ona powoduje wszak, że człowiek jest gotowy na pełne spotkanie z Innym (w rozumieniu Levinasowskim). Niezależnie od tego, czy Obcy jest człowiekiem, czy zwierzęciem, współczucie to największy dar, jaki można mu podaro­

w ać Coetzee pisze o tym w wielu miejscach. Jeden z fragmentów pochodzi z Hańby:

„O n i Bev nie odzywają się do siebie. Nauczył się tymczasem — tak, od niej się nauczył

— poświęcać całą uwagę zabijanemu zwierzęciu i dawać mu to, czego już nie wzbrania się nazwać po imieniu: miłość”29. Warto dodać, iż jest to miłość okazywana w sytuacji dramatycznej, zmaz przed koniecznością uśpienia zwierzęcia, dlatego nie sposób myśleć o niej inaczej niż o miłości wynikającej ze współodczuwania w cierpieniu i ze zrozu­

mienia wzajemnej tragiczności losu.

Każdy z bohaterów praedstawionych przez pisarza w e też, że empatia stanowi swoiste zobowiązanie wobec Innego, z którym obcuje. Zdaje sobie z tego sprawę Susan Barthon, gdy zaczyna się opiekować PiętaszHem. By lepiej go zrozumieć, próbuje opowiedzieć jego historię — zniszczoną raz na zawsze poprzez odcięcie języka. W podobny sposób próbują odkryć istotę współodczuwania z Drugim inni bohaterowie powieści Coetzeego.

Administrator Imperium urządza rytualne mycie i nacieranie olejkiem „barbarianki” ,

26 Por O. 0 ’Neill, Etyka Kantowska, tłum. P. Łuków [w:] Przewodnik. .., s. 216.

27 S. Masłoń, Cottee. Przewodnik krytyki politycznej, Warszawa 2009, s. 321.

28 Ibidem, s. 66.

29 J. M. Coetzee, Hańba. .., s. 248.

(11)

a Elizabeth z Wieku żelaza wpuszcza bezdomnego mężcztynę najpierw do swojego do­

mu, a potem do łóżka. Wreszcie Lurie, by choć w niewielkim stopniu ukoić cierpienie psów sk^anych na uśpienie, gtezrae je, a potem układa w workach ich martwe ciała.

Trudno powiedzieć, czy w którymś z tych przypadków dochodzi do pełnego współ­

czucia z Innym. Być może za każdym razem dzieje się takty'ak twierdził Levinas — że nie sposób jest wniknąć w drugą osobę (w tym wypadku także w zwierzę), przekroczyć bariery jej jestestwa. Coetzee wyraźnie jednak zaznacza, iż próba współodczuwania jest konieczna, bo bez niej nie możemy mówić o jakiejkolwiek etyce.

BIBLIOGRAFIA

Attridge D ., /. M Coetzee and the Ethics ofReading. Literaturę in the Event, Chicago- Londyn 2004.

Coetzee J. M ., Czekając na barbarzyńców, tłum. A. Mysłowska, Kraków 2003.

Hem, iw , tłum. M. Konikowska, Kraków 2007.

Hem, Hańba, tłum. M. Kłobukowski, Kraków 2001.

Idem, Żywoty zwierząt, tłum. A. Dobrzańska-Gadowska, Warszawa 2004.

Drwięga M., Człowkk między dobrem a ziem. Studia z etyki współczesnej, & aków 2009.

Eckstein B., The Body the Word, and the State: J. M. Coetzee’s Waiting for the Barbari- ans, “Novel” , 1989, nr 22.

Jarniewicz J ., Mgliste aureole Conrada i Coetzee’ego, „Znak” , 2007, nr 631.

Leach E., Anthropological Aspects o f Language: Animal Categories and Verbal Abuse [on-line:], http://www.mendeley.com/research/anthropological-aspects-language- animal-categories-verbal-abuse-19/#, [02.04.2014].

Masłoń S., Coeztee. Przewodnik krytyki politycznej, Warszawa 2009.

Przewodnik po etyce, red. B Singer, Warszawa 2002.

Tischner J . , Sztuka etyki [w:] idem, Myślenie według wartości, Kraków 1982.

Zajas P, Postkolonialne imaginarium południowoafrykańskie literatury polskiej i nider­

landzkiej, Poznań 2008.

SUM M ARY

The Animal as a figurę ofT h e Other in the works o f J. M. Coetzee

The main purpose o f He article is to analyze the issue in the works o f Nobel Prize w n n « o f 2003 J. M. Coetzee, that is often overlooked in critical reflection - the figurę o f an animak Figurę o f an a n i m a l analyzed in the article in relation to a number of selected novels o f Nobel Prize winner, that seem to be He mort symptomatic o f his

(12)

thinking about animals ("Disgrace", "Waiting for the Barbarians", "Foe", "The lives of animals"). The animal is in the article analyzed as a figurę o f otherness, alienation, exclusion, which k common to animak and humans for various reasons excluded from the community. The main part o f the analysis was ^ v o t e ^ o " The lives o f animals"

in which Coetzee T a w ^ ^ s ^ h e o f looking at an animal that rejects rationalist assumptions and the related anthropocentric paradigm.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

Przykładem tego w ostatnim czasie jest pojawienie się choroby w populacji dzików na północy Polski przy granicy z Rosją (zgrupowa- nie 6).. Ogromnym problemem jest gwał-

Każdego dnia kierowca otrzymuje zlecenie i albo zostaje w mieście w którym przebywa, albo jedzie do są- siedniego miasta (lub jednego z sąsiednich miast, jeśli znajduje się w

Treści zadań nie trzeba przepisywać, ale należy zapisać numer karty, tematykę i numer zadania.. Rozwiązania muszą być

Korzystając z dowolnych źródeł proszę znaleźć Europejski Kodeks Dobrej Praktyki Administracyjnej (Kodeks dobrego postępowania administracyjnego) i podać link do

Zdanie proste (tzw. kategoryczne) to zdanie, którego żadna część nie jest odrębnym zdaniem np.. Monika

czy o tym, że Autor potraktował kulturkampf na ziemiach polskich jako jeden z etapów polityki antypolskiej Prus.. Nie jest to pogląd

d) Wykonaj analizę wariancji i wybrany test porównań wielokrotnych dla wydatków na produkty mleczne względem zmiennej MIASTA i RODZINA_n 3. e) Wykonaj analizę wariancji dla