• Nie Znaleziono Wyników

Myśli do programu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Myśli do programu"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

MYŚLI DO PROGRAMU.

N A P I S A Ł

j^IL A ąy 'JąE T E P v

W Ł A Ś C IC IE L ZIEM I I CZŁO N EK T O W A R Z Y S T W A P R A W N IK Ó W W E L W O W IE .

LWÓW.

NAKŁADEM AUTORA.

(2)
(3)

, N A P I S A Ł

j^ I L A ^ Y J ą E T E F ^

W Ł A Ś C IC IE L ZIEM I I CZŁO N EK TO W A R ZY STW A P R A W N IK Ó W W E L W O W IE .

LWÓW.

NAKŁADEM AUTORA.

Z d ru k arn i Z ak ład u nar. im. Ossolińskich.

(4)

h i W

Q ' i O G i ^

2? a w w

(5)

S w idząe na każdym kroku niemal odmienne postępo- r wanie, odmienny kierunek ziomków moich, idących

drogą indukcyi, czyli historycznych tradycyj z jednej, 1 — a drogą krytyki, czyli drogą dedukcyi, drogą naro­

dowościową, z drugiej strony, pragnę się podzielić niektóre mi uwagami, które mi codziennie objawy życia nastręczają i które o tyle może przysporzą pożytku dla ogółu, że przyczynią się do wyjaśnienia praw przyrody, wedle których opatrzność światem i narodami rz ą d z i;

łatwiej będzie wtenczas zgodzić się na cel jasno wy­

tknięty; wynajdziemy program żywotny. —

Stany północnej Ameryki, obchodzą właśnie z try ­ umfem, stoletnią rocznicę bytu swego jako państwo

samoistne. — Jaki ogrom pracy pomyślnej w swych skutkach dla siebie, i dla ludzkości, przedstawia dziś Filadelfia! Cóż my Polacy w ubiegłem stuleciu zdziałali ? czy wzrośliśmy, jak inne narody, nie mówię już jak Amerykanie, ale jak w Europie, Niemcy, Francuzi, Ita ­ liami e lub Bossyanie? czy na polu nauki, wiedzy przodo­

waliśmy z innerni? czy praca nasza, życie nasze niosło owoce nam i ludzkości?

Nie chcę być pessymistą, ale trudno, pomimo całego egoizmu, jaki każdy człowiek, każdy naród w rzeczach swoich, czuje dla siebie, trudno nie wy­

znać, że ubiegłe stulecie, było dla nas smutnem, dla

(6)

dziejów i postępu ludzkości bez znaczenia. Utraciwszy byt nasz państwowy dla przyczyn, w których w wielkiej części przodkowie nasi zawinili, nie potrafiliśmy wynaleść skutecznych środków , któreby rozerwane części, przy­

najmniej zbliżyć zdołały, któreby instytucye nasze n aro ­ dowe wskrzesić a istniejące utrwalić mogły. Na całym obszarze dawnej Rzeczypospolitej polskiej — każdy to przyzna — życie nasze jako narodu cywilizowanego, wśród innych, ujemnie się tylko przedstawia — Niezawodną jest rzeczą, że m iarę potęgi dla siły żywotnej narodu każdego, stanowią: obszar ziemi jaki naród posiada i summa wiedzy jaką naród wydaje. Dla tego z tych dwóch punktów widzenia, przypatrzmy się bliżej naszej polskiej ziemi w trzech zaborach położonej. I t a k : w Poznańskim protestują wprawdzie nasi bracia przeciw wydarciu języka uroczyście, lecz Niemcy urągają naszej niemocy; dużo ziemi utraciliśmy już tam dawniej, a liczba nasza wobec rozrastającego się żywiołu germańskiego, nie postępuje prawidłowo i owszem u p a d a ; za lat sto (jeżeli tym torem dalej pójdziemy) nie usłyszy nikt pol­

skiej mowy w W ielkopolsce; podobnie jak mowa polska ginie na Szlązku, w Pomorzu i P ru s a c h , wszak dobro­

wolnie (jak proces Tellusa świadczy) sami Polacy łam ią się mówiąc po niemiecku. — Lud polski wcielony do G erm anii, choć wzbudza nasz podziw i uszanowanie broniąc swych praw, nie zdoła oprzeć się — wreszcie rugują Niemcy z posiadania ziemi i nad upadkiem m oral­

nym nawet pracują. Walka żywiołu germańskiego z Po­

lakami sięga dawnych czasów i niekorzystnie dla nas się toczyła zaw sze; — rzecz dziw na; — w średnich wiekach walczyli krzyżacy z nami w imieniu religii katolickiej, naw racając przodków do katolicyzmu, rabowano i ujarz­

(7)

5

miano ic h ; dziś obrócili rzecz do góry nog am i; — wy­

właszczają i niszczą nas w imieniu postępu, w imię kultury właśnie dla tego że jesteśmy katolikami a więc występują przeciw tej właśnie religii, którą nas mieczem w reku przodkowie ich nauczali. Jak tu tak i tam rzecz szła o posiadanie ziemi, o wywłaszczenie, pozorem była i jest religia. —

W W arszawie do niedawna jeszcze żył język polski w szkole, rządzie i sąd zie; rzeczy się tam zmie­

niły — brutalną siłą i gwałtem wprowadzono rosyjski, nawet do gminnego urzędu, nawet do szkółek wiejskich ! Systematycznie wypychają i tam żywioł polski z posia­

dania ziemi — Mnóstwo dóbr przeszło w ręce Eossyan, którzy protegując Niemców (bo w polityce tępienia narodu naszego, Eossyanie i Prusacy idą razem) kolonizują kraj nawet i N iem cam i; — koło Kalisza, Częstochowy i w L u ­ belskim, już dużo ziemi objęli Niemcy, a wiemy z do­

świadczenia, że Niemiec kolonista, nie wynaradawia się w Polsce.

Pozostaje nam G alicya; nie można zaprzeczyć, że w nowszych czasach odzyskaliśmy dużo praw naro­

dowych, choć pewnie nie tyle ile przy zdolniejszych przewódzcach uzyskać było m ożna; lecz przyznajmy że nadano nam je z góry, wypłynęło to z ogólnego ustroju m onarchy!, nie my je wywalczyli, i dla tego tak wątłe jest posiadanie nasze tych praw, że każdej chwili utracić je można. Od czasu ery konstytucyjnej w Austryi, Galieya mając nieraz w życiu publicznem spo­

sobność wywarcia wpływu stanowczego na przyszłość monarchy! i naszą, niepotrafiła korzystać. Nawet język krajowy niezupełnie zwyciężył w urzędach i życiu p u ­ blicznem. Żandarmerya, zarząd domenów, wszystkie biura

(8)

6

kolejowe — cały handel używa języka niemieckiego, a oburzającem jest jak konduktorowie wołają w kraju (przecież nieniemieckim) ,,fertig', ,, eins teigen“ i t. d.

Podróżni mniemają że jadą w prowincyach należących do Kaiscrrcichu. Przejeżdżałem przed kilku laty przez Brenner i pamiętam że na kolei tamtejszej konduktor Niemiec który jadąc z Inspruku w ołał ,,fertig", na pierw­

szej stacyi koło Tridentu gdzie Tyrol włoski się zaczyna, niepoważył się urzędować po niemiecku ,,pretti avanti"

słyszeliśmy od niego. Tak dalece umiała garstka Italia- nów zamieszkujących A ustryę, praw a swe narodowe uwidocznić.

W szkołach przeważnie uczą nas w językach rodzinnych, wprawdzie dotąd zarząd szkół wykonuje w y­

proszona (choć niezagwarantowana instytucya autono­

miczna Pada szkolna) ale jej atrybucye dowolnie ście­

śniać można, doświadczaliśmy już tego, nadto przejażdka świeża pana ministra oświaty i pana Maresza, którym nietyle wiedza i wykształcenie umysłu, jak germanizacya młodzieży naszej leżała na pierwszem miejscu, przyniosą nam zapewne (jeżeli się nieockniemy) owoce, które do­

wiodą n aj z atwardzialszemu adherentowi obecnego systemu, że to co posiadamy dotąd, to posiadamy modo praecario.

Co do wywłaszczenia ziemi przez obco-krajowców, lub co się równa przez żydów, to Galicja nie o wiele lepiej stoi jak Poznańskie. Żydzi rozwielmożnili się w Galicyi najbardziej, nietylko po siedzibach dawnej szlachty pol­

skiej, ale i po miastach, miasteczkach nawet po wsiach.

Już całe okolice zakupili, jak koło Zborowa, Turki, Dą­

browy i t. d . ; w każdej wsi mieszka żyd, jako dziedzic lub dzierżawca, a są wsie, mianowicie na Rusi, w których żydzi po kilkunastu po kilkuset chłopów w yw łaszczyli;

(9)

7

do cerkwi niema tam komu chodzić. Jako właściciele ziemi wchodzą oni w skład ciał autonomicznych, a po­

nieważ przez parę set lat pobytu ich w Polsce, niepo- trafiliśmy w nich wywołać uczuć narodow ych, oni organizują się jako osobne ciało, czują się quasi-niemcami i manifestują jako tacy; więc (jeżeli tak dalej pójdziemy) w niedalekim czasie język niemiecki do autonomii w pro­

wadzić gotowi, a dziś już znaczny zastęp sojuszników, wrogich nam centralistów do Wiednia wysełają.

Prawdziwie pocieszni są Polacy, którzy słysząc mowę polską w ustach kilkunastu żydów - obywateli lub adwokatów, cieszą się i wróżą z tąd przejście żydów do obozu narodowego. Niewykluczyłbym tej możebności, bo żyd w Hiszpanii, czuje się poniekąd Hiszpanem, we F ran- cyi Francuzem , w Niemczech Niemcem, mógłby przeto się czuć w Polsce Polakiem, w Czechach Czechem, w W ęgrzech Węgrem, lecz to nastąpi wtedy, gdy odzy­

skamy siły narodowe w pełni, i gdy oni przestaną tworzyć w kraju, osobny religijno państwowy organizm.

Dziś to nie m ożebnem , żydzi stoją nam na polu prac narodowych na przeciw, na polu ekonomicznem są największym wrogiem bo wzrośnięci w społeczeństwo nasze wyzyskują nas na każdym kroku przebiegłością i lichwą a tern samem duchowo niszczą. — Istotnie Ka­

zimierz W. łzami byłby się ob lał, i Esterkę wraz z przybyszami pędzonymi z Germanii nie przyjął gościnnie do kraju, gdyby przewidywał że nam z ówczesnej tole- rancyi naszej w róg taki przy piersi własnej u ro śn ie ! Nie jesteśmy nieprzyjaciółmi ich religii, i owszem tole- rancya jest w Europie całej nawet w Hiszpanii i u nas krwią średniowiecznych wojen okupioną zdobyczą, sądzę że czasy prześladow ań religijnych nigdy się nie w ró cą;

(10)

8

ale mamy prawo żądać, aby żydzi mieszkając między nami, bogacąc się z naszej ziemi, kochali nas, kochali naszą zie­

mię, a tern samem nie łączyli się z naszymi przeciwnikami, i nie działali wszędzie na naszą niekorzyść, na naszą zgubę, jak to dotychczas po największej części robią. Ziemia, która się dostała w ręce żyda6 w Galicji, przestała bye pro­

dukcyjną dla narodowców, już tam nigdy dziennik krajow y nie dojdzie, księgarz nasz za książki, kupiec nie żyd nieutarguje, adwokat krajowiec nie zarobi, — żyd tylko żyda albo wreszcie Niemca wspiera. — To przecież re ­ guła. Widzimy więc, że i w Galicji, tym kraju gdzie okoliczności najbardziej rozwojowi naszemu narodowemu sprzyjają, my zamiast raźnie postępywać, powoli dajemy się niweczyć.

Z tąd pochodzący upadek na duchu ogarnia cały n a ró d , odbija się nawet za g ra n ic ą , bo tam Polak do niedawna uchodził za bohatera, otoczony był aureolą miłości dla wolności, poświęcenia. Dziś każdy bezstronny mi przyzna, że nie natrafimy na zbytnią sympatyę u innych n aro d ó w !

Często przesiaduję w okolicy, gdzie Dunajec do W isły wpada ; obie rzeki spławne, a W isła to główna arterya kraju naszego. W innych krajach nad rzekami takiemi panuje największy ruch — nad Benem, nad Du­

najem, nad W ołgą koncentruje się, i tętni całe życie przemysłowe narodu, statki się snują, koleje po obu brzegach ruch ułatw iają; życie narodu spływa rzek ł­

bym do rzek w ielkich! Co za różnica nad W isłą ? tu m ur chiński! — widzę Opatowiec, góry Sto. Krzyzkie, a nic nie wiem co się w nich dzieje, nikogo tam nie znarn, przejazd niedozwolony bez pozwolenia, drogi dojazdy najgorsze, słowem to okolica śmierci nie życia!

(11)

9

a jednak po drugiej stronie to nasz kraj, jeden naród,

— jedno — choć pasmem niedoli na czas jakiś przer­

wane życie! Bo w życiu narodów 100 lat to może tyle co rok jeden w życiu człowieka.

Może zbyt czarno widzę rzeczy, może obraziłem w obrazach powyższych uczucie damy narodowej, faktem jednak jest zanadto widocznym, że jakoś nam nie idzie, nie możemy się znaleźć w nowym ustroju Europy ; n a ­ leżymy do narodów, które niestety są środkiem do celów, są karm ą dla ościennych, wyższych, liczniejszych; fak­

tem że upadamy! — Praw da przedewszystkiem ; bo po­

znawszy, uznawszy ją dopiero skutecznie radzić, działać będzie można.

Jakkolwiek więc przyczyny naszego upadku są różne i po części leżą po za granicam i sił naszych, to jednak wielką najznaczniejszą część winy sobie przypisać należy, tak jest sobie, t. j. naszym przodkom i nam samym żyjącym; — bo jeżeli w życiu człowieka, w życiu narodu stan w jakim się znajduje, w połowie opatrzności, p ra­

wom niezbadanym natury przypisać trzeba; to druga połowa powodzenia lub niepowodzenia od nas samych zależy. Cudów nie ma na świecie, są rzeczy które nasz słaby rozum objąć, opanować jeszcze nie potrafi, ale ten zakres przy postępie wiedzy i pracy ludzkiej codzień się zmniejsza.

Czując upadek nasz — dotykając się w życiu nieraz smutnych wypływów tego stanu a nie podzielając rozpowszechnionego naszego „Jakoś to będzie“ szukałem za przyczyną tych niepowodzeń naszych, starałem się zająć stanowisko odleglejsze — wyższe (bo im dalej się wzniesiemy w górę, tern lepiej całość ogarnąć można) otóż zdaje mi się, że praw dę powiem, twierdząc że nąj-

(12)

główniejsza przyczyna naszego upadku szukać należy w braku wiedzy *) w braku nauki, któraby nam po­

zwoliła cel życia wytknąć taki, który odpowiada potrze­

bom naszym narodowym a jest w świecie na którym żyjemy realnie raożebnem ; słowem w braku program u jasno wytkniętego. Bo jużciż jeśli chce stawiać dom muszę w myśli w idei utworzyć plan, realny możebny plan, a potem powoli przystąpić do wykonania — wten­

czas robota pójdzie raźniej. — Tak samo naród, który che ej mieć dom swój „państwo“ dobrze urządzony, musi obmyślec, zgodzić się na plan i niem arnując pracy po­

woli cegłę do cegiełki zbierać i budować.

Bzeczą pewną, jest że między narodami na n a j­

wyższym szczeblu cywilizacyi stanęła bezsprzecznie rassa angielska; od niej wyszły najdoskonalsze instytucye or- ganizacyi państwowej, monarchy! dziedzicznej, połączonej z największą wolnością osobistą, (habeas Corpus acte) Anglicy czy Amerykanie nie znają rekrutacyi — a jednak siły ich zbrojne zapewniają im niepodległość w domu i panowanie na m o rz u ; oni mają wolność druku, a nie- znają paszportów ; ich przem ysł, banki, fabryki, asso- cyacye, ich gospodarstwo rolne, są pierwsze na świecie, ich badania i odkrycia na polu chemii, umiejętności przyrody, na polu filozofii są najdonioślejsze — p ier­

wsze. Był czas, w którym jako gospodarz rolny c h cia ­ łem się opatrzyć w najlepsze rzeczy, sprowadziłem ta­

kowe i zdziwiłem się, że wszystko pochodziło z Anglii — Bydło Szorthorny, trzoda Yorkshiry,j maszyny Claytona Hovego, nareszcie dzieła Buklego, Tyndela, Stuarta Mili,

*) Sum m a czynności ludzkich uw ażana w d łu g ich okresach zaw isła od sumy wiedzy mówi B ukle pg. 194.

(13)

11

Drappera, Darwina (tak okrzyczanego w niektórych kołach, a jednak tak pobudzającego do myślenia) [ i t. d. — Anglicy są pierwsi, od nich idą myśli i wynalazki do Francyi i Niemiec, a Niemcy obrobiwszy takowe dokła­

dnie przyswajają je sobie i jako s w o j e podają dalej, mianowicie nam Polakom. I jest niestety wielu między nami, którzy już uwierzyli, że Niemcy pierwsi na świecie.

Z tąd pochodzi, że ci Polacy uznawszy tę wyższość Niemców poddają się im dobrowolnie, co być niepowinno, bo takie postępowanie jest oparte na mylnym pojęciu rzeczy. Niemcy stoją wyżej od nas ale wyżej od nich, pomimo Sedanu w rzeczach wiedzy i ludzkich urzą­

dzeń stoją Francuzi, a jeszcze wyżej rasa angielska. Otóż uczeni encyklopedyści angielscy odkryli w najnowszych czasach teorje bardzo pojedyncze i jasne co do po­

jęcia „Państw a.“ Niemcy porzuciwszy ideały swoje H eg la, Schillinga, Fichtego przyjęli, jak to Boberta Mohla Encyklopedya umiejętności politycznych uczy, tą teorje, bo jest na prawdzie opartą, a życzyć by należało ażeby w kraju polskim w najobszerniejszych kołach ta teorya w krew naszą przeszła, bo poznawszy i przy­

swoiwszy ją sobie, niezawodnie dobrą, na prawdzie opartą drogą pójdziemy. Otóż Encyklopedyści angielscy odkryli tą wielką prawdę że każdy człowiek jako zmy­

słowo rozumna istota ma, skoro na świat przyjdzie różne potrzeby i to odnoszące s ię : A do ciała, B do

ducha jego.

Ad A należą 1. potrzeby pożywienia, odzieży, i mieszkania, a z tąd praw a dla polowania, rybołostwa, rolnictwa, rzemiosła, dalej własność p ry w a tn a ; 2. mno­

żenia się rodu, do czego służy prawo o małżeństwie, wychowaniu dzieci, w następstwie własność dziedziczna,

(14)

12

S. Zmysłowe używanie życia, posiadanie w tym celu rzeczy zbytecznych, udoskonalonych i t. d.

A d B . Potrzeby, cele i środki człowieka jako du­

chowej rozumnej istoty s ą :

1. Wykształcenie rozumu czyli szkoła.

2. W ykształcenie uczucia moralnego i religijnego zgodnego z przekonaniem pojedynczych ludzi.

3. W ykształcenie uczucia piękna czyli wyobraźni.

Te potrzeby każdy człowiek ma i takowe zado- wolnió ma prawo i obowiązek i rzeczywiście takowe za- dowalnia za pomocą organizmów społecznych które sobie wytworzył.

Te społeczne organizma są rodzina, gmina i powiat — naród czyli kraj, nareszcie Państwo. Tu wyrzeczone tak pojedyncze a tak doniosłe, a u nas mało rozpowszechnione zasady uczą nas dalej, że wszystkie potrzeby te które człowiek zadowolnić może w kole ro ­ dzinnym, nie powinien zaspokajać w organizmie wyższym to jest w gminie, bo niezawodnie lepiej rodzina to zrobi jak gmina n. p. pielęgnowanie dziecięcia, ubranie czło­

wieka do rodziny, a nie do gminy należy. Potrzeby te dla których powiat dostateczny, nie należą do narodu, to jest do kraju, u. p. budowę szkoły ludowej, nadzór nad gminnym majątkiem lepiej powiat przeprowadzi jak w ła­

dza k rajo w a; te którym kraj, naród zadość uczynić p o ­ trafi nie należą do państw a jak n. p. administracya kraju, sądownictwo, urządzenie szkolne, kultury krajowej i t. d. należą do kraju nie do państwa. Widzimy więc że państwo jest organizmem społecznem dla zaspoko­

jenia potrzeb takich, którym ani rodzina ani gmina i po­

wiat, ani naród czyli kraj zadość uczynić nie podoła.

Jakiej doniosłości, jeśli ta przez myślicieli zdobyta nauka

(15)

IB

dla kom petencji praw, które do sejmu a tych które do państwa należą! Mohla niech studyują nasi posłowie.

Nie tu miejsce rozpisać się nad okresem pojedynczych niższych organizmów społeczeństwa, które to ustroje jako żyjące podlegają postępowi — przemianom, bo inne są potrzeby rodziny lub gminy arabskiej, opartej na koranie, a inne angielskiej, opartej na szczeblu najwyższej indy­

widualnej wolności; inaczej wygląda gmina amerykańska jak gmina R usinów , inne potrzeby ma i potrafi zado- wolnić kanton Zurüch, a inne Serbia lub Bukowina. Tak więc ustroje ludzkie są choć jedne i te same, jednak rozmaite w swych o b ja w ac h ; a jednak rozum ludzki potrafił ująć objawy pojedyncze w ramy, ustanowił p ra ­ widła, które nam w szczególnych wypadkach dają pe­

wniki, a takimi są : że każdy człowiek mieści się w ro ­ dzinie, i w gminie, narodzie i państwie, że tak jak życie pojedynczego człowieka tak życie wyższych organizmów społecznych t. j. gminy, powiatu, narodu i państw a winno być w walce o byt swój zabezpieczone, niewątpliwem przeto jest że każdy który się rodził czy Polakiem, W ę­

grem, Serbem, czy Francuzem , ma prawo pozostać nim, bo każdy kocha rodzinę, kocha naród który go wydał kocha ziemię która go żywi i pragnie aby ta rodzina, ten naród żył — w z ra s ta ł; każdy więc człowiek, każdy naród ma prawo do życia, a nadto ma obowiązek w y­

najdywać, tworzyć taki organizm państwowy, w którym- by jako Indywidyum, jako gmina, jako naród żyć i w zra­

stać mógł. Prawo więc narodów do życia prawo narodo­

wościowe (o którym fałszywie twierdzą że Napoleon je wynalazł tak, jak Stadion Rusinów), wypływa z natury rzeczy z postępu samowiedzy, z człowieczeństwa, to prawo do życia, do rozwoju wewnętrznego każdego na-

(16)

14

rodu, prawo do samodzielności indywidualnej, g m in n ej, i narodowej jest realnem ,—■ żyje, bo ludzie, narody żyj a — niepodlega przedawnieniu, i dla tego naród który żyje nie utracił to prawo choćby go nie posiadał, choćby się jeszcze nie upomniał o takowe. Użyłem tu wyrazu samo­

dzielność narodowa, autonomia, pojęcie to zupełnie inne jak tw orząca najwyższy ustrój czyli Pań- stwo jako organizm społeczny najwyższy może się skła­

dać z dwóch i więcej samodzielnych narodów, naród rozrasta się wedle praw mnożenia się ludzkości, jest związany w rozwoju swym podstawą opartą na liczbie indywiduów należących do jednego narodu; Państwo jest jako organizm życiem także, ale innym prędszem przem ia­

nom podlega i przeobrażeniom, dla tego są stadya w któ­

rych jeden naród może tworzyć jedno państwo, są też sta­

dya, w których jeden naród za mały aby tworzył Państwo.

Lecz wróćmy do rzeczy; mnie tu jako Polakowi widzącemu i czującemu nasz upadek, a pragnącemu przyczynić się do polepszenia losu naszego i następców naszych idzie o rzecz, o postępowanie na prawdzie

oparte — a więc skuteczne.

Odsełając więc ciekawych co do szczegółów o rozwoju rodziny, gminy, powiatu i t. d. do Mohla Encyklopedyi umiejętności politycznych W arszaw a tom I.

1864 przystępuje do rozpatrzenia się w organizmie najwyższym jaki ludzkość wytworzyła, t. j. do państwa twierdząc że każdy człowiek należy do państw a jakiegoś, bo go sprawy państwowe już dla tego bardzo obchodzić muszą, gdyż każdy dużo ma potrzeb takich, które tylko państwo zadowolnió jest w stanie.

Każdy więc Polak będąc z urodzenia członkiem pewnej rodziny, pewnej gminy i należąc do jednego n a­

(17)

15

rodu — polskiego, ma obowiązek wyrobić sobie myśl o idei państwowej,

Poprzednio w spom niałem , że każdy organizm ludzki jest życiem, więc postępuje w rozwoju swoim.

Tak samo i p ań stw o , idea państwowa, która nie jest jedną z ideą narodową. Wszakże inne były warunki życia państw w starożytności lub w średnich wiekach, inne są dziś u ludów dzikich średniej Afryki, a inne u ludów ucywilizowanych Europy. Nie będę cytował źródeł uczonych bo to już sama logika — doświadczenie pouczają, nikt] temu nie zaprzeczy, że dziś w Europie

— przy postępie — na jaki się rozum przez pracę ludzką zdobył — z powodu kolei żelaznych, które prze ­ strzenie ziemi dziesięć razy zmiejszyły, z powodu telegra­

fów, które myśli narodów szybkość życia człowieka nadały, z powodu assocyacyj, które w przeróżnych kie­

runkach działając, potęguje pojedyncze usiłowania, z po­

wodu potrzeby uzbrojenia w walce o byt, które w miej­

sce stutysięcznych, miljonowe armie stawia, z powodu środków zniszczenia, jakie wiedza dzisiejsza na szczęście czy nieszczęście ludzkości w swych zapasach wojennych kryje; że mówię dziś w Europie środkowej — mając już dwa Państw a (Niemcy i Rossya) silnie zorganizowane,—

Państwo które by się o własnych siłach ostać mogło, (mówię jako Polak) — że Państwo dzisiejsze koniecznie obszar ziemi duży, i 40 do 50 milionów ludności obejmom t powinno.

Jeżeli mi kto wskaże na istnienie Belgii, Grrecyi, Szwajcaryi etc., to odpowiem że te państewka do czasu istnieją jako neutralne pod gw arancyą Europy, i to tylko tak długo jak ta gwarancja istnieje. — - Co do Węgier — to to państewko zawdzięcza swój niekonie­

cznie długi żywot Cislaitanii. My 70, oni 30 procent płacą

(18)

16

i to jak widzimy na to, aby nieudolnością w gospodar­

stwie do bankructwa prowadzić T rans- — a pośrednio Cis-Laitanie i aby nadużywać swej państwowej władzy ku uciskowi pokrewnych nam szczepów i przeszkadzać Austryi i nam w spełnieniu missyi na Wschodzie, którą geograficzne położenie i praw a natury w ręce Austryi złożyły. To państewko bez Oislaitanii dwa dni by się nie u trzy m ało ; niezabawem i sama spraw a finansowa zmusi ich do zajęcia innego, to jest równego z nami stanowiska, Z tego widzimy że nie każdy naród może dziś uróść do samoistnego najwyższego ustroju w jakim się ludzkość mieści t. j. do samoistnego, w walce o byt ostać się mogącego państw a, osobliwie narody mniej liczebne w średniej Europie, gdzie i my mieszkamy, jak Czechy, Polacy, Węgrzy, Rumuny. Ker by, i Bulgary a nawet

Rusinów sobie pozwolę zaliczyć. Same dla siebie, choćby już wyobrazić sobie żeby były połączone t. j. że Polacy z Poznańskiego, Królestwa i Galicy i, Romuny z Romunii, i Węgier, że Serby z Turcyi i W ęgier i t. d. stanowiliby samodzielne połączone politycznie całostki osobne — po­

minąwszy inne przyczyny — nie mogą tworzyć każdy dla siebie osobnych samoistnych państewek, bo się nie- rozrosły dostatecznie, bo nie mają dostatecznej liczby mieszkańców — za małe przestrzenie ziemi zamieszkują każdy dla siebie — boby były za słabe, aby się miano­

wicie w sąsiedztwie państwa germańskiego i Rossyj- skiego a nawet Italskiego ostać i warunkom jaki dziś każdy od Państw a wymaga odpowiedzić mogły.

Istotnie żaden z tych narodów dziś nie tworzy

■ samoistnego państwa; przydzielone do organizmów obcych sobie: do Germanii, Rosyi i Turcyi czują się pokrzyw­

dzone, bo w idei tych państw indywidualność narodowa

(19)

1?

nie widzi sie zastąpioną, i owszem byt narodowy jest nä niebezpieczeństwo narażony. Inaczej się rzecz ma w Au- stryi. Tu choć dziś hegemonię przywłaszczyli sobie Niemcy i W ęgry, jednak byt innych narodów mianowicie słowiańskich jest lepszy, bo nareszcie tak austryaccy Niemcy jak Madiary są do liczby nie tak silni — a po­

tem w gruncie rzeczy uczucie sprawiedliwości i racya bytu narodom słowiańskim w państwie rakuskim mie­

szczącym się lepsze warunki życia zachowały.

Wykazałem, że każdy człowiek należy do jakiejś rodziny, gminy, narodu — i państwa, — każdy przeto ma prawo dbać o dobrobyt i w zrost swej rodziny, gminy, narodu i państw a; a przeto że każdy człowiek powinien sobie wyrobić w wyobraźni ideę o Państwie, i to taką ideę, któraby go jako członka narodu broniła i rozwój zabezpieczała. Fałszem przeto jest, jeżeli ktoś twierdzi że go państwo nie obchodzi, każdy obywatel czuje sprawy państwowe, ma prawo do tego i przy wy­

borach do ciał prawodawczych to prawo wykonywać może. Wykazałem dalej że Polacy (równie jak inne n a­

rody sąsiednie) dziś już nie urośli do samoistnego pań­

stwa, — czyli że mając prawo do bytu narodowego i łączności narodowej na całym obszarze gdzie dziś je ­ szcze ziemię posiadają i po polsku mówią, — nie mogą się kusić o samoistną ideę państwową, bo już samą liczbą swą nie dorośli do dzisiejszego ustroju państwo­

wego. — Ta thesis nie trafia do przekonania ogółu — do utartych m yśli restytucyj bądź co bądź utraconych naszych praw państwowych. Sądzę że najgorętsi opo­

nenci w duszy, sami o tej prawdzie są przekonani — a to tembardziej że jesteśmy między trzy organizma pań­

stwowe podzieleni, — z których dwa prosto do wytępienia 3

(20)

naszego przystąpiły, — w trzecim także nie najpomyślniej nam idzie! W reszcie cóż my temu winni źe przez w y­

nalazki i postęp wiedzy przerosła nas jako naród idea państwowa w Europie. W położeniu naszem niema nic ubliżającego ; dużo innych narodów znajdują się w po- dobnem położeniu, a jednak żyją i żyć będą — wytworzywszy ideę państwową taką któraby broniła ich narodowości t. j. dała autonomię — samodzielność n a ­

rodową. Organizma państwowe są życiem obdarzone — warunki życia nie od nas zależą — ale od nas zależy znaleść się wśród prądu czasu, pojąć praw a klóremi ludzkość kroczy, i utrzymać się jako rodzina, gmina,

naród na świecie.

Jeszcze muszę tu zwrócić uwagę na prawa, które są może bezprawiem; ale któremi faktycznie ludzkość się

kieruje — temi prawam i są :

I. Narody póki żyją nie znają praeskrypcyj praw Swych narodowych — a potem II. Traktata międzynaro­

dowe choć zawarte na wieki tak długo istnieją, póki strona jedna lub druga (której są lub staną się niegodne) takowe złamać nie potrafi. Prawo pierwsze jest doniosłe bo w zastosowaniu do bytu narodowościowego nas uczy, że tam są Czechy gdzie żyją i mieszkają Czechy, tam Ma- diary gdzie żyją i mieszkają Madiary, tam Polacy gdzie żyjemy i ziemię dzierżymy. Jak smutnem objawem jest więc każde przejście kaw ałka ziemi w ręce obce ! Na mocy tego praw a jako naród straciliśmy dużo — codzień tracimy, bo nie wytworzyliśmy sobie ustroju państwowego, któryby o to dbał aby ziemia w ręku naszym pozostała, i owszem w P rusach na drodze, legalnej, w Królestwie na drodze gwałtu, w Austryi dziś na drodze protekcyj żywiołów obcych i niedbalstwa naszego całe przestrzenie

(21)

19

przestały być polskiemi, straciły charakter — byt naro­

dowy; — cóż tu mówić o samoistnem państwie Polskim ? które ktoś tam — Dyplomacya (dla potrzeby niby jakiejś przez świat niezrozumianej) nam urządzać m a! — Istotnie nikt trzeźwo myślący dziś już w takie frazesy nieuwierzy, a choć gada — to nie zastanowił się, nie

z przekonania.

Wynikiem tego praw a dalej jest, że gdzie na obszarze jakim są pomieszane dwie narodowości, tam tylko równouprawnienie obydwóch prawom ludzkości odpowiedzić może. — Zapewne że walka nie ustanie, że słabszy w końcu może ulegnie, — może zaś inne wyo­

brażenia zapanują które ludzkość w inne tory pchną, jak to widzimy w widmach socyalizmu które w komunie paryzkiej krwawo się już uwydatniły, a które w p arla­

mencie niemieckim (Leibknecht etc.) co raz wyraźniej występują. Szkoła socyalizmu spraw y narodowej nie zna, ona dla niej podrzędna. — Póki Europę ogarnia myśl indywidualności narodowej — póki zwycięża każda spraw a poruszona w imię narodow ości; to rozum innego modus vivendi nie zna, wynaleść nie może — jak rów noupra­

wnienie ; i tak przynajmniej dała się sprawiedliwość i słab ­ szemu. Wolność na polu narodowościowym zapanuje z cza­

sem pewnie tak, jak tolerancya górą jest na religijnem*), pomimo wszelkich agitacyj ultramontańskich, pomimo co­

fnięcia się Pism arka do wieków średnich**) przez prze­

*) W szak Szwarzenberg, k ardynał, Czech, idzie z fed eralistam i; R auscher choć k ard y n ał szedł z cen tralistam i; wojna czysto relig ijn a ja k w średnich w iekach dziś niem ożebna już. Pojęcia religijne stoją n a drugiem miejscu, n a pierw szem narodowe, D la tego k ler ru sk i u nas tak dodatnią rolę odgryw a w polityce, bo stanął n a polu narodowościowym.

**) W szak m ia ł p rzy k ład n a wielkim Cavourzo ja k sobie postępow ać w rz e ­ czach średniow iecznych zapatryw ań. Cavour daleko trudniejsze m ia ł stanowisko

(22)

J2Ó___

śladowanie duchowieństwa, co (zapatrując się ze stano­

wiska germańskiego) za największy błąd mu poczytać trzeba. Eto wie jakie idee wtedy ludzkością zapanują? bo to faktem jest, że światem rządzi myśl — Idea, — nie bagnety, — i ow szem , te są narzędziem dla przeprow a­

dzenia idei, która gdy sobie w milionach wyrobi powsze­

chne uznanie; z bagnetem, a czasem i w brew bagnetom zwycięża.

Co do praw a drugiego — o nietrwałości traktatów jak w ogóle rzeczy ludzkich, te wielkie nauki stąd czer­

pać możemy; cóż pomogły odwoływania się nasze na traktat wiedeński? jaką w artość ma owa slachetna dą­

żność naszego Nestora federalistów, Smolki pragnącego wskrzesić Unię lubelską ? Busini zaprotestowali, a sy p a­

nie kopca jest miłą sercu naszemu pam iątką, choć na krok nie poprawiło waśni naszych, nie posunęło sprawy;

świat cały nawet pokrewny słowiański z obojętnością pa­

trzał na sypanie k o p c a , któremu duszy żyjącej, uznania sprawy narodowościowej brakuje. Niemniej spełzły na niczem marzenia Glołuchowskiego o idei Jagiellońskiej.

Historya się nie lubi powtarzać, a rozum i polityka r a ­ chują się z tern co faktycznie j e s t , a nic z tern co było.

G-dyby Dr. Smolka był stanął na szerszeni polu i miasto Unii Polski, Litwy i Rusi postawił sztandar Unii narodów średnioeuropejskich, zagrożonych w swym bycie narodo­

wym przez Prusy, Rosyę i Turcyę a reprezentowanych w Austryi, to byłby niezawodnie dziś w miejscu Ziemiał-

z k u rią rzym ską, a jed n ak zwyciężył, tak samo ja k naw et w H iszpanii już Don Carlos się nie zdołał utrzym ać. B ism ark zb łąd ził że zeszedł z pola państwowego n a pole religijne, że walkę tam p rzen ió sł gdzie nie rozum tylko wiara, ślepa Wiara rozstrzyga, gdzie w ładza państw ow a bezsilna.

(23)

21

kowakiego zbierał przy rozwiązaniu sprawy oryentalnej owoce swej szlachetnej, śmiałej pracy i postawił Po­

laków tam, gdzieśmy stać w in n i, to jest między naro­

dami rosnącemi, odradzającemi się, przewodzącemi, a nie jak dziś, gdzie niestety stoimy jako nieszczęśliwy, podzie­

lony, podbity, wyzyskany, myśli przewodniej pozba­

wiony naród, jakby tylko płaczący nad grobami wiel­

kich kiedyś przodków n aszy ch , bez ż y cia , bez id e i, bez programu.

Nieraz spotkał mnie zarzut, z kąd upoważnienie do rozbioru, dotykania tradycyj najświętszych, z kąd p ra­

wo do głoszenia zasad, które na pierwszy rzut oka tak niezwykłe są, tak przykremi się zdawać mogą; na to od­

powiem : Każdy człowiek jak to wykazałem należy do jakiejś rodziny, gminy, narodu i państwa, a nadto będąc obywatelem konstytucyjnego państwa, każdy powinien w y­

rabiać sobie pojęcie o zdrowej idei państwowej, to jest takiej, któraby narodowym dążnościom i postępowi zadość uczynić mogła, bo od tej byt nasz i życie zaw isły; więc już samo prawo natury upoważnia każdego do poddania krytyce ustroju, który, jak to na początku wykazałem, do upadku nas prowadzi niezawodnego Dotąd ogół nasz r a ­ tuje myśl pastwową staropolską, a gubi, pozwala gubić naród polski. Ozy może być państwo, jak naród upada ? Pytam się niejednego powodującego się tylko tradycyam i na reminiscencyach historycznych, na krzyw dach nam wy­

rządzonych opartemi, jaką drogą postąpić dalej ? co robić, aby najwyższe dobro nasze, interes nasz narodowy od zguby ratowany został?

Nikt mi nie w skazał drogi lepszej, nikt nie wypo­

wiedział program u istotnego, nie program u z dziś do ju ­

(24)

22

tra lub kończącego sie frazesem : jakoś to będzie, dyplo­

m acja nam Polskę stworzy.

Polacy w Kongresówce mają usta zam knięte; tarn rozbiór spraw narodowych niemożliwy, a ucisk w ynaro­

dowienia przeprowadza się w najnowszym czasie z bez­

czelnością i gwałtem. Z kimże tam m ówić? W Germanii tak jak Szlązk, dziś Poznańskie i Polacy nadbałtyccy na wytępienie przeznaczeni otwarcie, na mocy §§. przez sej­

my niemieckie uchwalonych. Już się znajdują tam Polacy, którzy do utopii panslaw istycznej, do absolutnego cary- zmu swe myśli kierują, a to głównie z winy naszej, z winy Polaków zamieszkałych w Galicji, którzy nie wytworzyli sobie tu idei państwowej, któraby w przyszłości wszystkim wskazówką była; idei zdrowej, któraby rodaków naszych przeświadczyła, że tylko w związku ludów rakuskich prze­

ważnie słowiańskich interes nasz narodowy opiekę i sa­

modzielność swą znajdzie; bo istotnie jak dziś rzeczy stoją, to dla n a s , dla Czechów, W ęgrów, Serbów, Rumunów, a n a w e t, jak to w ykażę, dla Rusinów Austrya, państwo wschodnio-europejskie, gdyby nie istniała— przez nas samych zbudowaną, stworzonąly być winna. Gdyby delegacya nasza składała się z ludzi głębiej i śmiało myślących, gdyby ci panowie byli krytyce rozumu poddali położenie nasze, gdyby nie z ciasnego, czysto historyczno-staropaństwowo- polskiego, tylko z racyonalnego, narodowego, nowożytnego stanowiska zapatrywali się na sprawy nasze, na sprawy Austryi, od dnia Sadowy musielibyśmy zająć inne stanowisko jak to, które dziś dzierżymy i które nas poniża w gronie lu­

dów rak u sk ich , a prowadzi do osłabienia państw a, którego idea państwowa i naszą jedynie mieścić w sobie może. Ro­

zumie się, czując się obywatelami państw a, zajęlibyśmy nie

(25)

23

wyczekujące, separatystyczne, na tak zwanej rezolucyi*) oparte stanowisko, nie dalibyśmy ująć nawy zgubnym dwom prądom ciągnącym materyalne korzyści, ale osłabia­

jącym państwo, nie dopuścilibyśmy przerobienia patentów październikowych na grudniówkę. Delegacya polska w wiel­

kiej części winna, że grudniówka weszła w życie, delegacya, że bezpośrednie wybory przeprowadzone, delegacya zatem pomogła Germano-żydom i Madiarom do opanowania sytuącyi. Spychanie winy na Czechów jest niesłusznem ; i owszem Czechy dobrze robili, że nie weszli do Eady p a ń stw a , bo tern stawiają przeszkody rządowi centralnemu a obowiązkiem wiernopaństwowej opozycyi jest niemożli- wem robić rządzenie przeciwnikom, a rząd w swoje ręce dostać. Cóż się wreszcie Czechom stało? nic; stoją jak silna falanga poszanowanie wzbudzająca i dopną swego nieza­

wodnie ; i Polacy byliby tą drogą poszli, gdyby mieli zdrowe pojęcie o idei państwowej, gdyby mieli prześw iad­

czenie, że Polska samoistna jest marzeniem, bo nas za mało na świecie, że Polska (cała Polska) może tylko być sa­

modzielną całością w związku państwowym średnioeuro- pejskim czyli rakuskim. Brak myśli prądowi czasu odpo­

wiedniej , brak odwagi do pracy spowodował czasowy tryumf dualizmu. Wszak do dziś dnia większość nasza boi się wyrazu federalizm, dla większości Czech, to pan- slawista; Busin, to Moskal; sama poddając się m inister­

stwu schlebia tym , którzy na każdym kroku interesa żywotne Austryi na drugim miejscu staw iają, bo wedle pojęć narodowościowych mają swą ideę państwową nie w Austryi, tylko w Berlinie,

*) Przeciw bezpośrednim wyborom ale i przeciw rezolucyi zarazem poda­

łem b y ł w swoim czasie p rotest podpisany przez Polaków i R usinów zasiadający cli w Radzie powiatowej p rzem y ślań sk iej; um ieściła go „G azeta narodow a.“

(26)

24

Wykazałem, że idea państw ow a, w której Polska jako samodzielna narodowa całość istnieć może, nie może być in n ą , jak tylko związek ludów średnio-europejskich, reprezentowanych w państwie rakuskim ; że zatem Polacy wcielając się w Austryę obowiązek m ają przyczynić się, aby to państwo istniało, w potęgę ro s ło , ale z drugiej strony, dawało wszelkie gwarancye, że każdy członek tego państw a znajdzie w niem to, co w idei państwowej tego- czesnej le ży ; to jest, opiekę i zwrost bytu każdej rodziny, gminy, powiatu i narodu czyli kraju. Logicznem nastę­

pstwem jest, że ustrój państwowy, który temu zadaniu od­

powiedzieć ma, może być tylko na przeprowadzeniu równo­

uprawnienia narodowościowego oparty, nafecleracyi, do czego patentu październikowe taką szeroką podstawę nam dają.

Wprawdzie ten ustrój przez grudniówkę i bezpośrednie wybory grubo zwichnięty został i to jak wypowiedziałem wyżej z powodu mylnych kroków delegacyi polskiej, która miasto stanąć na czele partyi konstytucyjnej opierającej się na patentach październikowych, czyli na czele wiernopaństwo- wej opozycyi, i miasto ujęcia steru państwa, wraz z Cze­

chami, Słoweńcami i autonomistami niemieckiemi, salwując niby historyczne, ciasne stanowisko staropaństwowe polskie, poddała się dobrowolnie sztucznie wywołanej większości parlam entarnej germańskiej i dozwoliła wyrabiać się ko li­

sty tucyi w duchu ujemnym dla nas i dla całej większości ludów rakuskich, przeważnie ludów słowiańskich. Twier­

dzenie delegatów, że Czesi winę ponoszą, bo gdyby weszli do Bady państwa to by ułatwili walkę przeciw centrali- stom, jest złudne. Podstaw a wyborów jest fałszywa, krzy­

w dząca: każde głosowanie byłoby, jak długo ta podstawa istnieje, nam niekorzystne, a Czechy gdyby raz weszli uznaliby stan niesprawiedliwy, stracili siłę, którą im daje

(27)

zasada, i jestem pewny, że doczekają się tryumfu na drodze którą idą i którą podziwiać należy.

Hegemonia Niemców w Austryi nie ma racyi bytu, bo każdy Niemiec myślący czuje, ma państwową ideę swoją wielko-niemiecką, a że obok wzbiły się Prusy do potęgi wielkiej, a mniejsze zawsze czuje attrakcyę do większego, więc idea państwowa austryacka nie może być niemiecką.

I mylnie Zyblikiewicz tw ierdził, że Austrya jest niemie­

ckim państwem. Nie chcę tu dowodzić tej prawdy, o któ­

rej świat cały przekonany, że Niemcy austryaccy z ma- łemi wyjątkami ciężą do Prus i podporządkują interesa czysto austryackie niemiecko-wielkiej ojczyźnie.

Grdy w W arszawie w ybuchł jakiś r u c h , jakie po­

wstanie, Polacy z Poznania, Polacy z Galicyi spieszyli tam z po m o cą; tak samo czują Niemcy austr. każdy objaw życia Germanii i dla tego t o , czując tam swój punkt oparcia narodowościowego, niechętnie wotują re k ru ta , okrawują bu d żet, by Austryę osłabić i ją na stanowisko podrzędne zepchnąć. Dziwny objaw, że E rtla wydała w Austryi rasa germańska, i że dla Berlina zdradzał rze­

czy stanu. Dla tego pewnem je s t, że jak Prusacy zarzą­

d c ą , to Niemcy rakuscy za ich wolą pójdą nawet wbrew interesowi i woli wiedeńskiego rządu.

Jeżeli wyrzekliśmy że idea nasza państwowa może leżeć tylko w Austryi, co i sejm nasz, w pamiętnych sło­

wach „Przy Tobie Najjaśniejszy Panie stać chcem y“, wy­

rzekł, obowiązkiem naszem jest dbać, aby państwo to miało warunki nie tylko bytu, ale w przyszłości w zrastało w siłę i rozszerzało granice. To jedynie możebnem jest na drodze patentów październikowych, na drodze federacyjnej, na drodze uznania samodzielności pojedyńczych narodów, w skupieniu ich sił narodowych w jednym samoistnym

(28)

26

silnym organizmie państwowym. Temu na zawadzie dziś stoi dualizm. Węgry, którzy w samolubstwie choć nie dążą gdzieindziej jak Niemcy, ale wyzyskują materyalnie inne kraje, nadto zaś sprzeciwiają się wszelkiemu posu­

nięciu granic Austryi na południe, z obawy, że zwiększoną ilością ludów słowiańskich utracą panowanie nad częścią Serbów, Kroatów i Rumunów.

A jednak Madiary jeżeli żyć chcą na świecie to jedynie w ustroju federacyi Austryi utrzymać się mogą, inaczej albo pójdą w jasyr germański, albo Rosya je zdusi.

Oni dziś czują, że tylko przy Austryi żyć mogą i przy całej swobodzie samodzielności dzielą się władzą pań­

stwową z krzywdą innych narodów słowiańskich, którym jak Kroatom , dali wprawdzie autonomię, lecz Serbów, Słowaków, Rusinów i Rumunów krzywdzą, a jednak logika im wykazać winna, że narody dziś żyjące przez tak mały narodek zrnadziaryzować si§ nie dadzą, tembardziej że W ęgry sami mocno są już zgermanizowani, że jedynie ustrój federacyjny może ich utrzymać na świecie; bo choć otoczeni Słowianami, to ci Słowianie nie są narodem je ­ dnolitym, tylko w samych W ęgrzech mamy Rusinów, Sło­

waków, Kroatów i S erbów ; w Austryi do tego Czechów, Polaków, Słoweńców, każdy z tych narodów ma swój język, swoją literaturę, chce zostać tern czem jest, nie myśli i nie może zlać się w jeden naród pansłowiański.

Absurdum twierdzić że równo uprawnienie Słowian austr.

Słowian śród europejskich prowadzi do Panslawizmu. Naj­

nowsze badania językowe na sanskrycie oparte co do czasów przedhistorycznych wykazują, że cała ludność Europy po­

chodzi z Azyi, z matematyczną pewnością uczeni a między niemi nasz ks. Malinowski w Wielkopolsce, dowiedli, że naj­

pierw ludy romańskie, potem germańskie a nareszcie słowian -

(29)

27

skie wyszły z jednego pnia z Azyi, i zamieszkawszy Eu­

ropę, tu się na narody rozrosły. Żaden język w Europie nie utrzymał się dłużej jak 2,000 lat jako żyjący; jako wypływ życia narodu postępuje, zmienia siei nigdy nie w raca się wstecz, faktem jest p rzeto , że tysiące, tysiące lat wstecz narody rom ańskie, germańskie, słowiańskie pochodząc od Sanskrytu jeden naród kiedyś stanowiły, jeden język miały;

faktem drugim, że te szczepy wyrobiwszy osobne sobie narodowe drogi, napowrót już się nie zleją nigdy w jeden naród, nie przyjdą do jednej m ow y, i owszem kształcąc swoje języki ozem raz dalej, dalej się we względzie naro­

dowym rozchodzą; język niemiecki coraz się dalej odda­

lając od pnia wspólnego (Sanskrytu) oddala się od francu­

skiego, italskiego, polskiego. To samo prawo tyczy się języków słowiańskich, i te kiedyś stanowiły jednotę; później w niepamiętnych wiekach rozpadły się i odtąd każdy kształ­

cąc się w swym osobnym kierunku oddalają się zarazem od pnia wspólnego, od języka starosłowiańskiego bułgarskiego, który za czasów Metuda i Cyryłego by ł jedynym zrozumia­

łym na obszarze od Pragi po Kijów i Adryanopol. Jak gałązki na drzewie rosnąc i krzewiąc się coraz dalej jedna od drugiej się rozchodzą i nigdy już się nie zejdą, tak pojedyncze języki narodów europejskich a temsamem szczepów słow iańskich, w postępie czem raz dalej od siebie rozróżniać się muszą. Praw dą jest, że cofając się 0 kilka stuleci wstecz język czeski i polski i t. d. były więcej zbliżone do siebie. Dziś różnią się więcej od siebie 1 tern samem pewnem j e s t , że się nie zejdą w jedno.

Więc chcieć równouprawnić pojedyńcze historycznie w y­

robione i żyjące narody słow iańskie, chcieć im dać możność postępu i wykształcenia jak największego ich przyrodzonych faktycznie istniejących języków, jest to

(30)

28

działanie w kierunku autonomicznym ale decentralizacyj­

nym, w kierunku, w którym w przyszłości Polak jeszcze więcej się oddali od Czecha, R usin od Serba, B ułgar od Rosyanina, a wiec jest to droga nie wiodąca do zjedno­

czenia wszystkich Słow ian, do panslawizm u, i owszem, droga, która jedynie panslawizm niemożliwym czyni, bo za lat 100, 200, Polacy idąc w swem odrębnym narodo­

wym kierunku jeszcze dalej się odsuną od Czechów a ci od Eosyan i t d. Ta droga jedynie umożliwia Madiarom i Rumunom istnienie ich narodowe wśród Słowian. Sło­

wacy, Rusini, Kroaty, Serby i Bulgary nie są jednym narodem, nie zleją się w jeden naród, odmiennie postępując w wykształceniu swem co raz dalej rozchodzą się, a k a­

żdy z tych narodów za nadto słaby aby osobne samoistne państwo tworzyć kiedykolwiek m ó g ł; właśnie tern dają jedyną gw arancyę, że Madiary i Rumuny zostaną, choć oto­

czeni Słowianami tern, ezem są jako równi między równymi.

Grdyby okolenie Madiarów było jednoiitem tak jak okole­

nie Łużyczan, czyli Wendów, przepadliby tak jak tamci, którzy za czasów Karola Wielkiego liczniejszy zastęp sta­

nowili jak dziś Madiary. Interesem przeto naturalnym tak W ęgrów jak Rumunów jest wspierać narodowe dążności Słowian okolicznych w kierunku narodowościowym, w kie­

runku, który ich rozdziela coraz dalej w kierunku auto­

nomii narodowej, a nie zrażać ich, nie pchać ich tam.

gdzie praw a samobytu im iść wzbraniają t j. do Rosyi, która, jak to dosadnie widzimy wynarodowienie narodów słowiańskich, Rusinów i Polaków brutalną siłą przepro­

wadzić usiłuje.

500 lat panowaliśmy na Rusi, a jednak Rusini żyją i Polakami być nie chcą tak samo jak Polacy i Czesi i Serby i t d Rosyanami nie są i nigdy nie zostaną.

(31)

Cała sympatya jaką objawiają niektóre narody słowiańskie dla Eosyi ma przyczynę swoją w błędzie obecnego rządu austryackiego; ten zapoznając swój najrdzeńniejszy w arunek istnienia zraża te narody, odpycha, zezwala na wyrządze­

nie niesprawiedliwości przez Niemców na Czechach i Sło­

weńcach, przez Madiarów na Serbach, Eusinach i Słow a­

kach, przez Turków na B ułgarach i t. d. Cóż te biedne zagrożone, pokrzywdzone a żyć pragnące narody mają robić? zmuszeni wyciągać rękę tam, gdzie im niestety ją podają, do Moskwy i grożą panslawizmem ; niemożebnoscią.

Do tej polityki dawna histor. szkoła polska równie się przyznaje. Czesi i Słoweńcy dla tych panów dyplomatów przepadli na rzecz Germanii, tembardziej Szląsk, pomimo że Stalmach, Miarka i Cienciała żyją i działają, a ostatni garnie sie do klubu polskiego w Wiedniu, choć tam przez wielu niechętnie widziany. Dla tych panów Bułgar, Serb, Czarnogórzec to rozbójnik!, pastuchy trzody chlewnej.

Polskę zaś mniemają, że Prusy zrobią, albo Fran- cya i to po Kijów nawet, samoistną taką jak była, jak ojcowie nasi, o wstyd, bo bez oporu rozebrać ją d a li!

Ludzie tej szkoły, nie uznają Eusinów jako naród, pomimo że mieszkając na Eusi, co dzień ich widzą za progiem swoim, a przy wyborach auton. tętno ich życia doskonale czują. Niemcy zaś z satysfakcyą dozwalają na to widze­

nie, protegują w pewnym w zględzie, bo im nie jest nie- bezpiecznem! złudzenie naszej quasi hegemonii polskiej na Eusi w kilku cyrkułach Galicyi wschodniej drogo jako naród polski opłacamy! bo na Wołyniu, Podolu i Ukrainie jużciż zdrowo sądząc dziś na seryo o panowaniu narodo­

wości polskiej, mówić nie podobna. Tam panują Eosyanie ale nie we własnym narodzie, bo tam mieszkają Eusini, którzy, jak to codzień pomimo ucisku widzimy nie czują

(32)

się Bosyanämi, Wielko -Bosyanami, alias Moskalami, tylko są M ałorosam i, czyli recte Eusinami i tymi pozostaną.

Praw da ta, że tam mieszkają B u sin i, wyjdzie niebawem na jaw, bo praw a natury działają pomimo oporu wszędzie jednakowo, i Bosya chód dziś despotyczna, choć przed postępem deszczkami i paszportami się zasłania podlega tern prawom. W Turcyi nawet głoszą jak ąś konstytucję;

ta konstytucya je s t kwestyą czasu i w Bosyi; nastanie, niezawodnie nastanie, i to w krótce, a wtenczas otworzą się usta uciśnionym, i jak oliwa wyjdzie na wierzch spraw a narodowa polska i rusińska, czyli ruska, czyli małoruska.

A jakżeby to dobrze było gdyby nas ta spraw a przygoto­

wanych zastała!

Polacy gdyby mieli rząd swój w łasny dziś w erze narodow ościow ej, niezawodnie by przyznali Businom a u ­ tonomię, samodzielność narodową, tak jak W ęgry Kroatom, i nic na tern nie traciliby. Uznając praw a narodowe Busi koncentrując swoje siły, odzyskaliby w pływ na całą śre­

dnią Europę a poszanowanie w św iecie! Tak jest niech to nie będzie przykrym, gorzkim, i owszem czynem n aj­

wyższej wspaniałomyślności, rozumu i sprawiedliwości, zrzeknijmy się hegemonii do Busi a pozyskamy ją od Wilna po Adryanopol.

Busini istotnie od 1848 r. znacznie postąpili. Już dziś nie księża sami stanowią ich inteligencję; wielu urzę­

dników, osobliwie sądowych, profesorów, notaryuszy i t. d.

należy do ich obozu. Przy wyborach do Bady państwa w r. 1873 ani jednego Polaka w okręgach ruskich nie przepuścili *) i Szomer Israel wraz z nimi szedł przeciw

* ) J a sam m iałem odwagę w okręgu gm iny Z łoezów -Przem yślany k andy­

dować; w P rzem yślanach n a 144 głosujących (pomimo że m i sędzia Br. B atta- glia 33 głosów zab rał moich) Gierowski m iał 44, J a 68 g ło só w ; w Złoczowie

(33)

Rolakom, tak jak przy wyborach do sejmu 1 rad powla- towych głosuje z nam i, bo tak interes centralizmu g er­

mańskiego nakazuje, przy wyborach gminnych żydzi za­

siadają sami, i już dziś większość w wielu miasteczkach stanowią.

Stosunek nasz co do Litwy równy jest ruskiem u, rusińskiemu. Mówiłem z Litwinami wychodźcami i oni nie myślą odstąpić od samodzielności narodowej, nie zrze­

kną się praw języka narodowego sw eg o , chcą mieć sa­

modzielność choć nie żądają instytucyi państw a osobnego litewskiego, samoistnego.

Więc Polska samodzielna choć nie samoistna, i to tam gdzie faktycznie żyją Polacy, równouprawnienie na Rusi i Litwie gdzie jesteśmy zmieszani, współczucie dla narodowościowych instytucyj litewskich, ruskich a dalej w konsekwencyi czeskich, serbskich, madiarskich, rum uń­

skich i bułgarskich, w granicach narodowych z myślą jedną śródeuropejską państwową, dla której początek dają nam patenta październikowe, to dosadny żywy wspaniały program. Gdybyśmy dali dowód wyrozumienia, dowód przychylności względem Rusinów, i postawili ten program na prawdzie i sprawiedliwości oparty, jakżeby się zmienił świat w około n a s, ileż to przyjaciół przybyłoby nam w pierwszej dobie, jakie poszanowanie wzbudzamy wszę­

dzie, gdzie się z myślą zdrową, wielką, pojednawczą bez egoizmu, a pełni otuchy i powagi okażemy! jaki interes ma życie nasze, jaka przyszłość, i pole do działania! My

n a 251 głosujących uzyskałem 86, Gierowski 165. Gdyby Złoczów, co się n ale­

żało, b y ł w tym sam ym stosunku głosow ał ja k Przem yślany, pow inienem tam b y ł uzyskać 115 głosów ; co by dało w ygraną dla m nie nie dla Gierowskiego;

bo głosy B attagli pszy II. głosow aniu najpraw dopodobniej m nie by się wszystkię b y ły dostały.

(34)

82

należący do Austryi mamy najpiękniejsze zadanie najdo­

nioślejsze sprawy do spełnienia; nie stoimy jak skazańcy lub żebraki polityczni u progów ministrów tylko odraza poczuliśmy, że mamy swój kąt na świecie, który tylko rozsze­

rzyć, urządzić dla braci rodzonych i pokrewnych trzeba. Jak to miło, jak to dobrze mieć swą ojczyznę, swą realną ideę państw ow ą! W podróżach za granicą, osobliwie na w scho­

dzie, w świecie daje się czuć na każdym kroku Polakowi brak ojczyzny, brak państwa, które go broni, które on za swoje uważa; trafiałem na takich Polaków, którzy kaleczyli imiona swe polskie odrzucali poczciwe „ski“ aby się podszyć pod inną narodowość i należeć do ludzi panujących a nie opanowanych na świecie *). Tak jest my stojąc przy sztandarze dawnym restytucyi państwa polskiego samoistne­

go zabijamy naród, tracimy, co dzień tracimy. Wprawdzie nie m ała nas praca czeka; trudno jest rządzić domem, rodziną trudno gminą i powiatem, a cóż dopiero krajem i państwem, lecz wtedy nie wolno do delegacyi wysełać ludzi, którzy nie czują się dość zainteresowanymi sprawami rakuskiem i cały dzień siedzą u Dauna lub w klubie (broniącym tylko niby historycznych praw P o lsk i, a lekceważącym praw a narodowe) preferansa g ra ją , trzeba pracow ać, bo każda spraw a rakuska, każda sprawa europejska naszą jest spra­

wą, z każdej sprawy Polacy korzyści ciągnąć mogą, w każdej sprawie (mając cel wytknięty jasno) można nitki do połącze­

nia ziem polskich pod obcym panowaniem będących, a przy­

najmniej na teraz do otrzymania lepszych w arunków bytu narodowego wiązać, oczywiste, że całą dążnością winno być rząd brać w swoje ręce, i tak jest, on przyjdzie w nasze

*) Jad ąe n a statku angielskim „Sim iotte“ z Jaffy do B ayrntu poznałem w ieekapitana tego statku Mr. Telew, który o d k ry ł mi, że jest Polakiem z Poana- Ria i nazyw a się Telewgki, ale „ski“ odrzucił; ho nie po p łaca w święcie.

(35)

ręce, bo myśl państwowa średnio-europejskiej rzeszy raku- skiej należy do Polakow, do nas. Myśl ta nie jest tak trudna do przeprowadzenia jakby się zdawało. Większość Austryi stanowią wprawdzie różnorodni Słowianie; ale Madiary, Eumuny, Niemcy autonomiści *), w niej tylko swobodnie żyć, i byt w przyszłości zabezpieczony mieć mogą. Urzędnicy, wojskowi czują, że z obecnym ustrojem nie postępuje pań­

stwo naprzód i istotnie tak jest, państwo, które nie myśli rozszerzać się już samem zastojem u p a d a ; inicyatywy od nich żądać nie można**), ale gdy idea utoruje sobie drogę i zwycięży, przyklasną i przez noc jedne zostaną zwolen­

nikami federalizmu, tak jak w 1848 r. z urzędników rzą­

dów absolutnych stali się naraz konstytucyjnym i, a to tern bardziej, bo im się nasunie w rzeczy samej prze­

świadczenie, że rozszerzając w pływ nasz i granice, mnó­

stwo awansów, czynności, potrzeb się otworzy, które po­

myślność przyniosą niejednej rodzinie. Dziś w Austryi rzeczy tak stoją, że bronimy tylko status quo t. j. robimy politykę taką jak przed Solferino i Sadową, a tern samem cofamy się. W stąpiwszy na federalną drogę rozszerzymy się, uszczęśliwimy ludy na południu, które niedawno w ołały

„niech żyje król kroacki“ które chorągiew rakuską wywieszały.

Gorzka, niewdzięczna to rzecz być w Austryi oso­

bliwie w Galicyi federalistą, Sławofilem, podejrzywania, kalumnie to nasza nagroda, a jednak nie upadamy, bo Opatrzność, praw a natury, kierują społeczeństwem i po­

stępem narodów, a rzecz niezawodna, że każde społeczeń­

* ) N iem cy m ogą być także dobrym i federalistam i i m iłować zgodę z .są-, siadami; dowodzą to N iam ey w Szw ajcaryi, którzy wcalo do G rossreiehu nie dążą. U nas całą niezgodę robią N iem ey-centraliści po najw iększej części Żydzi którzy p rasę i b anki opanowali, i tak zw ani Beutschböhm aki.

**) Max. B r- H elfert w ydał broszurę wykazującą, że dualizm zaprow adzony utrzym ać się nie da, że w ypada wrócić do patentów październikow ych.

3

(36)

84

stwo w m iarę sumy sil swych żywotnych wydaje ludzi, którzy siejąc ziarno, naprzód drogi ścielą choć ledwo dzieci ich może owoce zbierać będą. Ja wiem i czuje, że droga którą idę jest polonissima, i za taką ją każdy pangerma- nin, każdy pancarysta u w a ża ; a osobliwie ostatni, gdy na jego przemowę rosyjską odpowiem mu w języku rusiń- skim, tw ierdząc, że on ten język rozumieć musi, bo 15 milionów Rusinów mieszka w Rosyi; droga ta jest zarazem austriacissima, choć przez obecny rząd i Madiarów zapo­

znana jeszcze. Narodami jak pojedyńczemi ludźmi powinny kierować zasady, idee, biada jeżeli się tych nie ma, nastę­

puje tymczasowość, utylitaryzm ten prowadzi do przegra­

nej ale co jeszcze g o rsz e , do upodlenia. I u nas utylita- rystów dużo, gdy z niemi głębiej w spraw y nasze zapu­

ścić się, ubolewają, upadek Austryi przewidują. Rosya nas zabierze ze strachem niby pow tarzają, lecz cóż robią by temu zapobiedz? nic, bo albo nie umieją radzić albo nie chcą, albo się boją. Dobrze mi Niemiec powiedział, że Polak tak przywykł do braku Ojczyzny, tak z nim zrosło niepowodzenie i nieudanie się każdego k ro k u , że czułby się nieszczęśliwym gdyby miał Ojczyznę. Demonstracye nieszkodliwe, p ro testa, nabożeństw a, stawianie krzyżów, oto ulubione manifestacye nasze, na które się zdobywamy;

czyż tern zrobimy cośkolwiek dla sprawy? czyż to godne są kroki n a ro d u , pomimo tylu klęsk jeszcze w Europie żyjącego i silnego ? Lecz i u nas objawia się postęp w szak lat temu 30 nie wolno było powiedzieć w Galicyi że się jest Polakiem ; mam dużo znajom ych, którzy, lat temu 30 nazywali się Galicyanami, G alizian er! dziś oni są Polakami, rzekłbym państwowcami polskiemi, bo W ie­

dniowi gratum est mieć Polaków państw ow ych, to jest tak ich , którzy m arząc za utopią restytucyi staropolskiej

(37)

85

Rzeczypospolitej są w dzisiejszym ustroju nieszkodliwymi censtralistom, bo stoją na uboczu po za sferą spraw au- stryackich, nie połączą się z Czechami i t. d. do działań w szeregach wiernopaństwowej opozycyi, a kłócąc się z Businami czyli manifestując praw a hegemonii polskiej na Busi (w kilku cy rk u ła ch ), pomagają do utrzym ania panowania Niemców i Madiarów, choćby na szkodę oczy­

wistą Austryi. Ci panowie (nazwać mógłbym wielu) są dziś Polakami, przedtem byli Galizianer. J a byłem w r.

1846 i 1848 tern czem oni dziś, lecz obecnie ja dalej poszedłem, może za daleko, ale przeświadczony jestem, że tylko tam gdzie stoję pójść możemy i pójdziemy.

W dziennikarstwie lwowskim zastępuje tę myśl państwowo-polską dyplomatyzując z cen Balistami a nie­

nawidząc Businów, „Dziennik polski“, tak zwany „polski“

bo wynik jego działań jest i być m u si, że Polacy jako naród od zachodu z ziem szczeropolskich tam gdzie lud żyje polski znikną, Wschodu czyli Busi nigdy nie zdobędą ani jej na rzecz polski wynarodowią (bo przez 500 lat to nie potrafiliśmy) w Galicy! zaś ulegając centralizmowi wiedeńskiemu pomagamy germanizować Czechy i t d.

a przy tein protegujemy Żydów, którzy bez miłosierdzia wywłaszczają szlachtę i lud, rozrastają się prawie wbrew prawom natury i zalaniem formalnem, wzięciem kraju pod siebie grożą. Już to Żydom w Polsce sprzyja dziś nie jedno. I tak wyrzuceni ongiś z Niemiec rozsiedli się (za­

wdzięczając brakowi polityki królów naszych) po miastach n aszy ch , ponieważ w całej Europie czasy feudalne (pa­

nowanie szlachty) minęły i przodowanie w narodzie prze­

szło po wielkiej rewolucyi francuskiej 1789 r. w ręce bourgeoisyi, czyli miast, i dziś tak we Francyi jak w Niem­

czech i Austryi miasta ton nadają, więc już ustrój ten

(38)

Europy sprzyja Żydom w Gralioyi, jako głównie bourgeoi- syi naszej, lecz nadto żydzi w Gralicyi lekceważąc a często obrażając uczucia narodowe krajowców umieją wyzyski­

wać obecny ustrój monarchii- Niemieckim żargonem prze ■ siadują nas w korespondencyaeh, na ulicy, urzęda tym językiem dręczą, a niestety znam szlachtę, ba nawet de­

legatów do Bady państw a, którzy eon arnore z żydami po niemiecku mówią, po niemiecku telegrafują i t. d. Jak w średnich wiekach tak dziś tworzą żydzi osobny orga­

nizm, który wysługuje się w ładzą państwową do swych materyalnych kastowych celów, a temu zaprzeczyć nie można, że już z urodzenia są oni przebieglejsi, bo w walce 0 byt swój od czasu rozprószenia po świecie utrzymali się między Żydami w śród prześladowań tylko ci, którzy byli sprytniejsi; ci nie mieszając się z ludnością miejscową, tylko przelewając te odziedziczone przymioty na potomków two­

rzą dziś w narodzie osobny naród umysłowo, intelligentnie, spekulacyjnie wyższy, przebieglejszy od krajowej ludności, jak to w rzeczy samej wszędzie widzimy, a opanowawszy prasę i kapitał w Europie są potęgą zagrażającą. Przeciw takiemu zorganizowanemu narodowi osobno w sobie i dla siebie żyjącemu i nas wyzyskującemu prawo bronić nas winno, równouprawnienie z kastą silniejszą, umysłowo zdolniejszą,’ tu jest szkodliwem. Od poddania nas Żydom W niewolę raeya bytu naszego bronić nas winna.

W szak wykazałem, że każdego człowieka, każdej rodziny, gminy i narodu najwyższym celem jest byt, istnieć 1 w zrastać na świecie i państwo winno ten byt to istnie­

nie i rozwój o ile rodzina i kraj nie są w stanie bronić, państwo zatem winno nas bronić od wytępienia. Hasło

„Pracuj i oszczędzaj* tu nie wystarczy, bo mamy ludzi nie równych sobie, ale ludzi do zwalczenia wyższych w in-

Cytaty

Powiązane dokumenty

We wszystkich badanych frakcjach w poziomach gliny pokryw o­ wej obserwuje się brak minerałów mieszano-pakietowych typu illit- -sm ektyt w porównaniu z gliną

Концентрация калця в почвенном растворе оказывала также влияние на интенсивность усваивания тяжелых металлов и зависела от вида металлов и их концентрации,

Door het Deltaprogramma Waddengebied is Lauwersoog als een interessante pilotlocatie gekozen, omdat voor Lauwersoog naar aanleiding van initiatieven van verschillende betrokkenen

Motywem zorganizowania sympozjum dotyczącego problematyki sakramentu pokuty i pojednania były prośby kleryków, którzy pragną się dobrze przygotować do świętej i

Stres nie jest zjawiskiem negatywnym pod warunkiem, że nie unikamy sytuacji stresowych, a sukcesywnie pokonujemy stawiane przed nami

Próbując odpowiedzieć na pytanie postawione w poprzednim akapicie, ogra ­ niczę swoje rozważania do samej definicji Dedekinda. Problem sprowadza się w tym wypadku głównie

The Delta Committee recommended the exceedance probability approach as flood safety standard, but realised that this was not ideal because dikes can also fail due to other

Można niewątpliwie ową drogę (tak jednoznacznie i uparcie proponowaną przez Bataillera), tę jaw ną tendencję wyrwania się poza język, usiłowanie nie-mówienia,