• Nie Znaleziono Wyników

Chrystus w polskiej poezji współczesnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Chrystus w polskiej poezji współczesnej"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

5. M ie cz y sła w A lb e rt K rąp iee,

Cywilizacja miłości spełnieniem osoby

, w: C z ło ­ w ie k w p o sz u k iw an iu za g u b io n ej to ż sam o ści, L u b lin 1987, s.2 2 4 -2 4 4

6. M ie cz y sła w A lb ert K rąpiee,

Ja - człowiek,

L u b lin 1991

7. S tan isław O lejn ik , T eologia

moralna. Dar - wezwanie - odpowiedź. Służba

Bogu i otwarcie się na świat,

t. V, W arszaw a 1991

8. W alter K asper,

Jezus Chrystus,

Insty tu t W y d aw n iczy PA X 1983 9. Z o fia Z dy b ick a,

Człowiek i re ligia,

L u b lin 1984

Grzegorz Baezewski*

CHRYSTUS W PO LSK IEJ PO E ZJI W SPÓŁCZESNEJ

Jezu, który nie brałeś pióra do ręki

nie pochylałeś się nad kartką papieru

nie pisałeś Ewangelii

dlaczego nie pisze się tak jak się mówi

nie pisze się tak jak się kocha

nie pisze się tak jak się cierpi

nie pisze się tak jak się milczy

pisze się trochę tak jak nie jest.

P o w y ż szy w iersz ks. Ja n a T w ard o w sk ieg o je s t p y ta n iem sk ie ro w a n y m d o Je z u ­ sa, p y ta n iem o w arto ść sło w a p isa n eg o oraz o m o ż liw o ść u ję c ia w sło w a ch b o g a c tw a rze czy w isto ści. Z astan ó w m y się nad tym . S p ró b u jm y tez z a sta n o w ić się, czy sło w o je s t w stanie w y razić c o ś w ięcej niż sa m ą rze czy w isto ść, czy m o że w y ra zić ta je m n ic ę Je z u sa C h ry stu sa - B o g a - C z ło w ie k a ? C hoć ja k stw ie rd z a poeta, Je zu s o so b iśc ie n ie pisał E w an g e lii, ale g łosił ją , p o słu g u jąc się sło w e m , ta k w ięc m ia ło on o d la N ieg o w ie lk ą w arto ść, p o tra fiło nieść zb a w ien ie lud zio m . D o b ra N o w in a o C h ry stu sie n ie je s t au to b io g ra fią i zo stała sp isa n a rękam i in n y c h ludzi. D zięki o g ro m n ej w ie rz e ty c h au to ró w n a tc h n io n y c h D u c h e m św ., o trz y m a liś m y n a jp ra w d z iw s z ą z k sią g , k tó ra o k re śliła sens n asze g o ży c ia w św ie cie oraz u k a z a la w izję ży c ia w iec zn e g o . S ło w a E w an g e lii w sk a z u ją n a o d w ie c z n ą P ra w d ę czyli Je z u sa

„Jedynego Zbawiciela świata,

wczoraj, dziś i na wieki".

S ło w a te szczeln ie p rzy le g a ją do praw dy, nie z a trz y m u ją u w ag i cz y te ln ik a n a sw ej fo rm ie, ale na sw ej treści. Je zu s, ja k tw ierd zi ks. Jan T w ar­ d o w sk i,

„nie brał pióra do ręki”, „nie pochylał się nad kartką papieru'', „nie pisał

Ewangelii"

, ale p ra w d a o N im m u siała być sp isan a i u trw alo n a , aby m o g ła b y ć p rz e ­ k a z y w a n a n astęp n y m p o k o le n io m .

O k az u je się, iż cz ło w ie k je s t sk a za n y n a p o słu g iw a n ie się sło w a m i i je d n o c z e ­ śnie m a św ia d o m o ść ich u ło m n o ści i n ie w y starcz aln o ści. W ie, że nie m o ż e do k o ń c a w y ra zić w n ic h isto ty C h ry stu s o w e g o p o sła n n ic tw a , le cz n ie m a in n e g o w y b o ru i cią g le n a n o w o pró b u je. S ta ra ją się tego d o k o n ać ta k że liczni p o ec i, ow i stra ż n ic y p ię k n e g o i w zn io słe g o słow a. P ra g n ą oni za m k n ą ć w p oezji p rzy n a jm n ie j m a łą c z ą s t­

* Referat opracowany przy współpracy: Piolra Kleczyńskiego, Andrzeja M uzyczaka, M arka Płockiego, Artura Rostkowskiego.

(3)

kę ta jem n icy Z b aw ic iela. C h o d z i im b o w ie m nie tylko, ja k n ie k tó ry m cz y te ln ik o m b łę d n ie w y d aje się, o d o sta rc z e n ie w rażeń estety czn y c h , o w zb u d z e n ie p e w n y c h d o ­ z n a ń u c z u c io w y c h . Ich ce le m c z ę s to k ro ć jest p o m a g a n ie c h rz e śc ija n o m (c h o ć nie tylko) w do tarciu , o d cz y ta n iu u n iw ersa ln y ch w arto ści w iary w C h ry stu sa. T u rodzi się pytan ie: Ja k i w ięc p o w in ien b y ć sto su n ek w ierz ący c h do takiej p o ezji i do poezji w og ó le? O tóż, jak stw ie rd z a K arl R a h n er „

wyczulenie na słowa poetyckie i umiejęt­

ność ich słuchania jest warunkiem przyjęcia Słowa Bożego, bo słowo poetyckie wyra­

bia umiejętność słuchania słów trafiających do serca człowieka. Takimi słowami są

słowa Ewangelii".

S p ra w a p o ezji je s t w g R a h n era śc iśle z łą c z o n a z isto tą czło w iek a, a gdzie b rak o w ało b y w ogóle tej u m ie ję tn o ści serca, tam nie m a m o w y o przy jęciu S ło w a B o ż e g o w ludzkim słow ie. S łow o p o ety ck ie jest w ięc w sw ej n ajg łę b sz e j isto ­ cie w aru n k ie m ch rz eśc ija ń stw a. P o d o b n ie tw ie rd z ił p ię tn a śc ie w iek ó w tem u w ielki d o k to r K o ścio ła, św. A u g u sty n w sw ym dziele pt.: „O n au ce c h rz e śc ija ń sk ie j” . D la A u g u sty n a sło w a to zn ak i u m o w n e, k tó re są n o śn ik a m i sensów , z n a c z e ń i tym sam y m p rze k aźn ik am i praw dy. Z w ró c ił ró w n ież uw agę na w y stę p o w a n ie w P iśm ie Ś w ięty m w ielu ró ż n o ro d n y c h g atu n k ó w literac k ich , w tym p oezji (P salm y ) o ra z n a p o słu g i­ w an ie się p rzez Je z u sa śro d k am i p o e ty c k ie g o w y razu : m e tafo rą, p o ró w n a n ie m czy w re sz c ie ch o c ia żb y p rzy p o w ieścią.

W d zieja ch literatury w ielu p o etó w „zm a g ało się " z m isteriu m C h ry stu sa p ra­ g n ąc w y ra zić je w poezji. Z a d a n ia tego p o d ejm o w ali się ró w n ież w sp ó łc z e śn i poeci polscy. Ich w iersze w p o ety ck ic h w izjach u o b ec n ia ją C h ry stu sa, ch a ra k te ry z u ją c Go w ró ż n o ro d n y ch sposób. T akie u tw o ry p o k az u ją , że w' cz ło w ie k u istn ieje ja k ie ś w ro­ d zo n e , n a tu ra ln e o d cz u cie tajem n icy , b ęd ą ce ro d z a je m in tu icji, p o p rz e d z a ją c e dys- k u rsy w n e ro zu m o w a n ie. N iep o z n a w a ln ą ta je m n ic ę C h ry stu sa o k re śla ją oni różnym i n azw am i. C h ry stu s je s t raz: „d z iw n y m N ie z n a jo m y m ” , „k im ś cierp liw y m , b lisk im ” , „ E m m an u e lem naszej c o d z ie n n o śc i” itp. Istnieje o g ro m n e b o g ac tw o n az w p ró b u ją ­ cych G o opisać. C zasam i sło w o „ C h ry stu s” p o zo staje ty lk o w d o m y śle, a m im o to o d c z u w a się p rz e k o n a n ie o Je g o ob ecn o ści w y m y k ając ej się opisom . O n je s t o sta te cz­ nie p o je m n ie jsz y niż sło w o , niż pojęcie. P oeci w tych w iersz ac h n a d a ją słow u p o ­ s ła n n ic tw o ety cz n e, stąd w y n ik a p rio ry tet re lig ijn o śc i nad sferą e ty cz n ą. G d y p o d ­ m io t liry c zn y w y stę p u je w tych u tw o rac h w p ierw szej osobie, w ów 'czas je s t to poezja liry c z n e g o p rz e ż y c ia , p ry w a tn e g o m o n o lo g u lub ro zm o w y , in ty m n e g o z w ie rzen ia, a u to re flek sji, a c z asem je s t to m odlitw a. P o d m io t liry czn y m a n ifestu je w ó w cza s sw oją p ie rw sz o p la n o w o ść , a C h ry stu s je s t w ted y b ard z iej b lisk i c z y te ln ik o m . N a to m ia st gdy p o d m io t liry czn y je s t zbiorow y, lub z a sto so w a n a je s t n arrac y jn o ść, w ted y C h ry ­ stus je s t „d alszy ".

In te re su ją c ą k w estią je s t k rea cja p rze strzen i w tych w ierszach . C h ry stu s zostaje, m ię d zy innym i, u k az an y w p e rsp e k ty w ie k o sm icz n ej. N ie ro z łą c z n ie z p rze strzen ią zw ią z a n a je s t k ateg o ria czasu. C h ry stu s ja w i się ja k o ktoś, kto o ca la z o b cy c h bez­ m iaró w k o sm icz n ej p rze strzen i. P rz estrz eń i czas bez C h ry stu sa są obce. O n je ja k b y o b ła sk aw ia . C z ło w ie k za ś jest bezsiln y w o b ec n ie o b łask aw io n ej p rze strzen i. C zęstym je s t m o ty w w ęd ró w k i. C h ry stu s je s t u o b ec n ia n y p rzez zaim ki o so b o w e p isa n e z w iel­

kiej litery, np.: C ię, T w ój, G o itp. P ró b y o k re śle n ia d o k o n y w a n e są p rzy pom ocy lic zn y c h śro d k ó w sty listy czn y ch : m etafor, p rze n o śn i, epitetów , p o ró w n a ń , ap o stro f i w ielu innych.

N a p rzy k ła d zie w y b ra n y ch u tw o ró w sp ró b u jem y p rze d staw ić , ja k poeci starali się u k az ać w sw ej tw ó rczo ści C h ry stu sa, a trze b a za u w aż y ć, iż są to ró żn e w izje, gdyz

(4)

u k a z u ją G o w ró żn y c h o k re sa c h ży c ia i d z iała ln o śc i w tym św iecie. Z a c z n ijm y od w iersz a z w ią za n eg o z litu rg iczn y m o k rese m A d w en tu , czyli o c z e k iw a n ia n a n a ro d z i­ ny Z b aw iciela. U tw ó r Je rz eg o B a n asik iew ic za pt.

„Spotkanie".

Wiem, że przyjdziesz

chociaż dopiero adwent

poznałem Twą drogę ukrytą do wczoraj

i

Twoje odnajdywanie

iść, tylko iść trzeba

na spotkanie

z Kantykiem Symeona

Emmanuelu

mojej codzienności.

W iersz ro z p o c z y n a sło w o „ w ie m ” - sło w o w y ra ż a ją c e p e w n o ść . P o d m io t li­ ry cz n y je s t w ięc nie tylk o pełen n ad z ie i, iż o cz ek iw a n y P an p rzy jd z ie, ale on je s t tego po p ro stu pew ny. W yraża w ten sp o só b radość, i nikt nie o d b ie rz e m u k o ją ce j p e w n o ­ ści, p o m im o , że to p rze cie ż „d o p iero a d w e n t” . W y c zu w a m y tęsk n o tę i c ię ż a r d o ty c h ­ cz aso w e g o o c z ek iw a n ia na Z b aw cę oraz cięż ar p o sz u k iw a n ia Je g o „drogi u krytej do w c z o ra j” . C h ry s tu s ja w i się w tych sło w a c h ja k o b a rd z o u p ra g n io n y , u tę sk n io n y . K o jąc a p ew n o ść, że n a pew'no przy jd zie, p rz y p o m in a p o sta w ę o b lu b ie n ic y z „P ieśni nad P ie śn ia m i” , czekającej z u tę sk n ie n iem n a ob lu b ień ca. „Ja” liry czn e stw ie rd z a też, że „ p o z n a łe m T w oje o d n a jd y w a n ie ” . Ś w iad cz y to o tym , iż sz u k ał C h ry s tu s a i na p ew ie n cz as o d n a jd y w a ł G o, in tu ic y jn ie d o strz e g a ją c Je g o n ie w id z ia ln ą o b ec n o ść . „O d w c z o ra j", kied y p oznał d rogę P ana, z u lg ą stw ie rd z ił, iż je s t to także d ro g a po której on m o że kroczyć. D lateg o dalej stw ie rd z a „iść, ty lko iść trz e b a ” . T rz e b a iść za C h ry stu se m , b o w edle słów H w angelii w ed łu g św. Ja n a 14,6. O n je s t „D ro g ą i P ra w ­ dą, i Ż y c ie m ” . Z aś św. A u g u sty n n ap isze w „

Wyznaniach

", że n ie sp o k o jn e je s t serce c z ło w ie k a d o p ó k i nie sp o c zn ie w P anu. W y czu w am y spokój em an u ją cy ze słó w p o d ­ m io tu liry czn eg o , pełen nad ziei i w iary w m o c n a d c h o d zą ce g o Z b aw ic iela. S tw ie r­ d ze n ia o w y jściu n a sp o tk a n ie z „ K a n ty k ie m S y m e o n a ” św ia d cz y o w ierze w m oc Jezu sa. E w a n g e lic z n a P ieśń S y m eo n a (Lk 2,30) z a w iera p ro ro c tw o o M e sjaszu . Sy- m eon w y p o w ia d a sw e p ro ro c tw o w słow ach p ełn y ch w iary w p o tę g ę M e sja sz a -

„bo

moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów,

światło na oświecenie pogan i chwałę Twego Izraela. Oto Ten przeznaczony jest na

upadek i powstanie wielu

w

Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą".

K ryje się w krótkiej stro fie w iersz a u k ry ty sens. S p o tk an ie z „K a n ty k ie m S y m e o n a ” o z n a ­ c za sp o tk a n ie z T ym , który b ęd z ie zn a k ie m zb a w ien ia, p o m a za ń ce m B ożym . W iersz k o ń cz ą strofy w iele m ó w ią ce nam o postaw ie duch o w ej p o d m io tu liry c zn eg o . E m ­ m anuel - zn aczy „B óg z n a m i” czyli. B óg sta le obecn y p o śró d nas, w k o n k re tn y m ż y c iu , p e łn y m n ie ra z z m a rtw ie ń , k ło p o tó w , c z a s e m c ie rp ie ń . E m m a n u e l p rz e n ik a n asze ży c ie sw ą o b ec n o śc ią. O n - „E m m anuel m ojej c o d z ie n n o śc i” - ja k stw ie rd z a na k o n iec poeta. W iersz p o sia d a ch a rak te r bard zo opty m isty czn y , pełen je s t rad o śc i p ły ­ nącej z p ew n o śc i p rz y jśc ia C h ry stu sa , T ego, k tó ry p o w ie d z ia ł sw y m z a lę k n io n y m u cz n io m „

Odwagi. Ja jestem. Nie lękajcie się

!” (M t 14,27).

T a je m n ic a w c ie le n ia B o g a je s t o b o k ta je m n ic y Je g o z m a rtw y c h w s ta n ia n a j­ w iększa. B óg, W s ze ch m o c n y S tw ó rc a i W ład c a w szy stk ieg o co istn ieje, p rz y jm u je

(5)

ludzkie ciało. Apostol Pawel w Liście do Filipian 2,6-9 tak ujmuje owo misterium

wcielenia przedwiecznego Słowa:

„On istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił sam ego siebie, przyjąw szy p o sta ć Sługi, stawszy się podobnym do łudzi. A w zew nętrznym przejaw ie, uznany za człowieka, „uniżył samego siebie".

Podobnie prolog Ewangelii wg św. Jana (J 1,10)

powie nam o wzgardzeniu i odrzuceniu przez ludzi wcielonego Boga.

„Na świecie było Słowo, a świat stał się p rzez Nie. lecz św iat Go nie przyjął, przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli".

Wiersz Wojciecha Bąka stara się w poetyckiej wizji wyrazić głębię i wielkość

misterium wcielenia:

Jezu wiotki ja k sarenka

Śpiew mój p rzed Twą dłonią klęka Jezu kruchy ja k opłatek

Tobie serce w łzy bogate Jezu dziecka drżącym ciałem - Słodko głosić Twą pochw ałę Z wołem, osłem, pasterzam i K lęczę - m iłość brzmi słowam i Poszum brzmi aniołów lotu Woń kadzidła, królów złoto Lśni m atczyny blask uśmiechu Śpiewu jej pobrzm iew a echo Jak w kolędach dźw ięczy starych Głos miłości, nuta wiary Panie, widzom nie pojęty Nie wypowiedziany, święty' Ojcze świata i zaświata

Władco, Sędzio. Zbawco, Boże - Przyjm ij głos, co z ust mych wzlata W kolędow ej brzmiąc pokorze Tyś nie wzgardził dziecka ciałem N i tchem wołów, sierścią osła Tyś pastuchów przyjął chwałę Choć tak ludzko była prosta Nie wzgardziłeś ludzką mową W ustach królów, w M atki dźwięku D ziecko kruche - wieczne Słowo Źdźbło płaczące - w ieczne Piękno! Nie gardź, mną, gdy śpiewem klękam I u stóp Twych serce złożę

Jezu, wiotki ja k sarenka Jezu, D ziecię - Jezu, Boże!

Autor jest poetą religijnym i jego twórczość jest szeroko znana. W swoim do­

robku artystycznym posiada wiele wierszy poświęconych Chrystusowi, a powyższy

utwór jest jednym z przykładów. Utwór ten zawiera bardzo bogatą treść teologiczną,

podobnie jak kolędy bożonarodzeniowe. Zwrócił na to uwagę Ojciec Święty w czasie

ostatnich świąt Bożego Narodzenia, wskazujący na ów teologiczny wymiar kolęd.

(6)

A n alizu ją c w iersz W ojciech a B ąk a m o ż n a d o strzec an a lo g ie z k o lęd ą. Je st tu z a c h o ­ w any rym oraz ry tm , któ re u m o ż liw ia ją w y k o n y w an ie w ie rsz a przy ak o m p a n ia m e n ­ cie m uzyki.

N a p ie rw sz y rzut oka z a u w a ż a się pro sto tę o b ra z o w a n ia p o ety c k ie g o n ic z y m w k olędzie. N ie m a tu w y m y śln y c h środków w yrazu arty sty cz n eg o . P ro ste są za ró w n o p o ró w n a n ia ja k i m e tafo ry i epitety. U tw ó r ro zp o c zy n a p o ró w n a n ie D z ie c ią tk a Jezus d o „w io tk iej s a re n k i” . To p o ró w n a n ie b u d z i s k o ja rz e n ia z p rz y ro d ą . Z d a je się, iż c z u je m y zapach lasu, szum d rzew o ta cz ają cy c h sarenkę. Jezu s ró w n ież n aro d z ił się w śró d p rz y ro d y i sw y ch stw o rz e ń . N a ro d z ił się w sta je n c e , p o śró d p ól, łąk i p a ­ stw isk, na k tó ry ch p asły się o w ce i w oły. C z u je m y w ięź n o w o n aro d zo n e g o W ład c y św ia ta z ca łą przy ro d ą. P o d m io t liry czn y pełen p o d ziw u , a za raze m p o k o ry k lęczy p rze d D z ie c ią tk ie m , śp ie w a ją c , a je g o se rc e „w łzy b o g a te ” c h w a li m a je s ta t P an a w raz z „w ołem , o słem , p asterza m i” . M oty w sk ła d a n ia h ołdu Jezu so w i w żłó b k u p rze z z w ie rzęta i p astu szk ó w je s t często zaró w n o w k o lę d ac h ja k i w poezji. (W ielu p o etó w z a in sp iro w a n y c h je s t o p ise m p asterzy sp ie szą cy c h do żłó b k a za a n ie lsk im g ło se m , o p ise m za w arty m w E w an g e lii w g św. Ł u k a sz a 2 ,8 -2 1 ). N astęp n ie au to r p o ró w n u je Je z u sa do o płatka: „k ru c h y ja k o p la te k ” . Jest to n a w ią z a n ie do b o ż o n a ro d z e n io w e j trad y c ji ła m an ia się o p ła tk ie m , a także an ty c y p a c ja ofiary e u c h ary sty c zn e j w której to n o w o n a ro d z o n e D z ie c ię zo stan ie z nam i na zaw sze pod p o sta cią kru ch ej ho stii. P o e ta p o d k re ś la b e z siln o ść i s ła b o ść D zie ciątk a . S łu ż ą tem u zw ro ty : „ k ru c h y ja k o p ła te k ” , „drżący d ziec k a c ia łe m ” , „w iotki ja k sa re n k a ” . K ruchy, drżący, w io tk i - oto ja k im ja w i się B óg w cielony! N ie m a w N im m ocy, ani po tęg i B o sk iej. Jest ty lk o lu d z k a, d zie c ię c a słabość. D z iw n e je s t to, że O n tą sła b o śc ią m a nas zb a w ić, że ta słab o ść zw y cięży g rzech i śm ierć. Jest to niepojęte!

W k o le jn y ch stro fac h w id zim y hold potęg n ie b iesk ich i ziem sk ich sk ła d an y c h Je zu sk o w i. O to an io ło w ie sz u m ią sk rzy d ła m i i trzej k ró lo w ie p rz y n ie śli sw e dary. S karb y ziem sk ie, k tó ry ch zło to je s t ch y b a n ajlep szy m p rzy k ła d em , sy m b o liz u ją fakt, iż w szy stk ie d o b ra tego św ia ta należą do N ieg o . Jeśli my, ludzie k o rz y sta m y z nich, to tylk o z B ożej w sp an iało śc i i m iłości do nas. Ten fakt najlepiej ujął w stro fy p o ­ ety ck ie Jan K o ch a n o w sk i w sw ym hym nie:

„Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary

Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary ”.

Jezu s p rzy c h o d zi na św iat, bo nas k o c h a i aby nas zb a w ić. P o d m io t liry c z n y p ełen za d z iw ie n ia sk ła d a sw ą u fn o ść w N im m ów iąc:

,,/ u stóp Twych serce złożę".

Je st to cud niepojęty, a to cz eg o nie m o żn a p o ją ć, to należy kochać. N ajb a rd zie j za ś u k o ch a ła G o Jeg o M atka. P o eta zw rac a u w ag ę na tę b e z g ra n ic z n ą w rę cz m iło ść i m ów i:

„Lśni matczyny blask uśmiechu

Śpiewu jej pobrzmiewa echo

Głos miłości, nuta w iaty”.

C iek a w e je s t z e sta w ien ie p rze ciw sta w n y ch m e tafo r p rzy opisie ta je m n ic y d o ­ k o n u jącej się w żłóbku. P ie rw sz a z n ich o k reśla Je zu sa ja k o „źd źb ło p ła c z ą c e ” . C zy m o że być co ś bard ziej p rz y z ie m n e g o i z w y c za jn eg o niż źd ź b ło traw y ? C z ę sto d e p ­ czem y traw ę, nie za sta n aw ia jąc się w calc nad tym . A o n a z p o k o rą p rz y jm u je n asze k roki, u n iż a się, by po tym zn o w u pow stać, w y p ro sto w a ć się. C h ry stu s stał się p o ­ ko rn y ja k traw a. Tej m etafo rze o g łę b o k im sensie teo lo g ic zn y m , p rz e c iw sta w ia się

(7)

inna. Je zu s w niej zostaje n az w an y „w ie cz n y m P ię k n e m ” . N ie m a w tejże m etaforze nic ze g o z p rzy z iem n o ści. W ręcz przeciw n ie! Je st to filo z o fic z n a id e a B o g a ro z u m ia ­ n eg o ja k o S u m m u m P u lch ru m „n a jw y ższe P ię k n o ” , w y w o d z ą c e się z filo z o fii p la ­ to ń sk iej. A b so lu t, o w o p iękno sam o w sobie je s t w s'w iecie źró d łe m w sz e lk ie g o p ię k ­ na. Jak to m o ż liw e, że d w ie tak ró żn e m e tafo ry o p isu ją je d n o c z e śn ie C h ry stu sa n o ­ w o n a ro d z o n e g o ? C zy nie p o w in n a tu w y n ik n ąć sp rze cz n o ść? O tó ż, w ca le nie. M is te ­ riu m C h ry stu s a p rz e k ra c z a m o ż liw o śc i lu d z k ie g o ro z u m u , a za te m i sp rze cz n o ści, któ re w nim się rodzą. A le p o w y ższ e m etafory k ry ją w so b ie także in n ą treść te o lo ­ giczną. Ź d źb ło sym b o lizu je im m an e n cję C hrystusa, czyli Jeg o stałą o b ec n o ść w św iecie, za ś w iec zn e P ięk n o to sym bol Jeg o tran sc en d e n cji, czyli p rz e k ra c z a n ia tej rz e c z y w i­ stości stw o rzo n ej (b y cia po za nią). I oto m am y te o lo g ic zn ą p raw d ę o B o g u tra n sc e n ­ d en tn ie im m an e n tn y m , w y ra żo n ą ję z y k ie m poety ck im . W iersz k o ń cz y stro fa u k az u ­ ją c a in n ą fu n d am e n taln ą p raw d ę naszej w iary, m ia n o w icie p raw d ę o B o g u -C z ło w ie - ku, czyli C h ry stu sie ja k o je d n e j o so b ie o dw ó ch n atu ra ch : lud zk iej i B o sk iej. P o d ­ m iot liryczny w ola pełen radości:

„Jezu, Dziecię - Jezu, Boże!”

C h ry stu s n aro d z ił się, aby nas zbaw ić. To zb a w ien ie d o k o n ało się p rz e z Jego śm ierć n a k rzy ż u i z m artw y ch w sta n ie . D o te g o w y d a rz e n ia p rzy g o to w u je n as w c z a ­ sie ro k u litu rg iczn e g o okres W ielk ieg o P ostu. L iczni poeci starali się to w y d arze n ie op isa ć w w ierszach . W śró d n ich z n a jd u je się L e o p o ld S taff. Ó w g ig a n t po lsk iej lite­ ratury. p o eta kilku ep o k literackich: m ło d o p o lsk ie j, o k resu m ię d z y w o je n n e g o i epoki w sp ó łc z e sn e j w sp a n ia le p o tra fił ująć w sw ej p o ez ji te o lo g ic z n ą p ra w d ę o Jezusie. P rz y jrz y jm y się ja k u jm u je w sło w a m isteriu m śm ierci P an a n a k rzyżu:

Uwielbiam, Panie, Twe przebite ręce

Uwielbiam stopy Twe przedziurawione

1 patrzę w ową nieboskłonu stronę

Gdzie gasło słońce przytomne Twej męce.

1 co dzień Tobie przynoszę w podzięce

Za me skruszenie łzy gorące, słone

W modłach pokornych i żarliwych tonę

I dnie pokuty za grzechy Ci święcę

A cóż się jednak dzieje w mojej duszy

że kiedy milczę najgłębszym milczeniem

Co od Twej groźby bardziej mnie przestrasza

Czuję, że brzemię okrutne mnie kruszy

A na mej dłoni ciąży, strasznym mieniem

Zbrodni trzydzieści srebrników Judasza.

U tw ó r ro z p o c z y n a a p o stro fa sk ie ro w a n a do w isz ąc eg o na k rzy ż u C h ry stu sa, z p rze b ity m i ręk am i, p rze d z iu ra w io n y m i stopam i. S ło w a „U w ie lb ia m P a n ie ...” w sk a­ z u ją n a ch a rak te r m o d litw y u w ielb ien ia. P o eta składa hołd u k rz y ż o w a n e m u Jezusow i w ra z ze sło ń cem . O to b o w ie m sp o g lą d a w stro n ę n ie b o sk ło n u , n a k tó ry m zg o d n ie z p rze k aze m E w an g e lii, w m o m e n cie śm ierci P ana, sło ń ce za ćm iło się i z a p a d ł zm rok. O n o ró w n ie ż jak g d y b y w sp ó łc z u ło k o n a ją c e m u o ra z ro z u m ia ło w a g ę te g o co się w ó w c z a s w y d a rz y ło . U k a z a n y tu je s t a s p e k t k o sm ic z n y ś m ie rc i k rz y ż o w e j. C ały w sz e c h św ia t w sp ó łu c z e stn ic z y n iejak o w niej.

(8)

sk ru ch y i d are m d z ię k c z y n ie n ia / a B o że m iło sie rd z ie. P o e ta p o d k re śla w a rto ść m o ­ d litw y w ż y c iu c z ło w ie k a i w y z n a je o so b iste z a a n g a ż o w a n ie m o d lite w n e : „m o d ły р о к о т е i ża rliw e ” . C h ry stu s, który sam b ard z o często m odlił się d o O jca i n au c zy ł ap o sto łó w m o d litw y „O jcze n a sz ” , był n ajlep szy m p rzy k ła d em św ia d c z ą c y m o w a r­ tości m odlitw y.

K o lejn a zw ro tk a w iersz a je s t b ard z o o so b ista i reflek sy jn a. O p isu je n ajb ard zie j w ew n ętrz n e stany d u sz y po d m io tu lirycznego. D u sza ta je s t w ra żliw a i „m ilczy n a j­ g łę b sz y m m ilc z e n ie m ” . M ilc z e n ie o raz c isz a są n ie z b ę d n e w m o d litw ie o so b iste j. T ylko w ciszy nasze dusze m o g ą ro zm a w iać z B ogiem . Z a ś m ilcz en ie m o ż e w ięcej po w ied z ie ć n iż potok słów . N ajlepiej rolę p rze m ilc ze n ia, n ie d o p o w ie d z e n ia ro z u m ia ł C y p ria n K am il N o rw id , k tó ry cz ęsto sto so w ał je ja k o form y p o ety c k ie g o w y razu .

Z a k o ń c ze n ie w ie rsz a p o sia d a p ew ie n w ąte k d ram aty czn y . P o e ta n a w ią z u je w nim do zdrady Judasza. T a zd ra d a d o k o n a n a przez je d n e g o cz ło w ie k a ciąży je d n a k ż e , ja k o k ru tn e b rze m ię, ró w n ież na poecie. C z u je się on w sp ó łw in n y ow ej zdrady. Je st to w in a p o d o b n a do g rzech u p ie rw o ro d n eg o . W ynika o n a z faktu b y cia cz ło w ie k ie m i p o cz u c ia w sp ó ln o ty z ca ły m ro d za jem ludzkim . W sza k w szy scy n aszą g rz e sz n o śc ią w ja k iś sp o só b p rz y c z y n iliśm y się do śm ierci Jezusa. N ie m o żem y się te g o w y p rz e ć i zrz u cać całą w inę na Ju d asza, ja k n a ja k ie g o ś k o zła o fiarn eg o , k aż d y m a sw ój w k ład w z d ra d ę ju d a s z o w ą . P o e ta o d c z u w a to b a rd z o w y ra źn ie, stw ie rd z a ją c , iż n a je g o dło n i:

„ciąży strasznym mieniem

zbrodni trzydzieści srebrników Judasza ”.

W w iersz a c h p o św ię co n y c h śm ierci i z m artw y ch w sta n iu Je z u sa d o m in u je in ­ sp ira c ja ew a n g e lic z n a , a p rze tw o rz e n ie tej trad y cji n a ję z y k p o ez ji d a je c z ę sto k ro ć w sp a n ia le rezultaty. P rz y k ład e m je s t ch o c ia żb y u tw ó r „

Pieśń wielkanocna"

K a z im ie ­ ry Iłła k o w iczó w n y , p o etk i ż a rliw ie relig ijn ej, k tó ra p o z o s ta w iła p o k a ź n y z b ió r p o ­ ezji p o św ięco n ej C h ry stu so w i.

„ Pieśń wielkanocna ”

Pan Jezus na Wielkanoc

wstał z grobu bardzo rano

obudzony

Matka Boska szukała Go w grobie

znalazła kamień w połowie

odwalony

Stanęła płacząca nad głazem

„Co zrobili z Tobą tym razem

o Chryste?!''

Gołąb skrzydła nad nią rozwinął

„Matko, w grobie nie szukaj Syna

bo zmartwychwstał”.

W iersz ten je s t sz c z e g ó ln ie in te resu ją cy , g d y ż p rz e d sta w ia w y d a rz e n ie z m a r­ tw y c h w sta n ia p rzez p ry zm a t M aryi - M atki Z b aw iciela. O to p o cz ątek u tw o ru m ów i nam o radosnej no w in ie, iż P an z m artw y ch w sta ł „z grobu b ard z o ra n o ” , ale nie w ie n ic o tym Jeg o M atka. S zu k a w ięc S y n a w gro b ie, p ełn a m a tcz y n eg o sm u tk u i ro z p a ­ czy, że je j u k o ch a n y S yn nie żyje. T y m czasem o k az u je się, że gró b je s t p u sty i M a ry ­ j a n ie m o że n aw e t u jrze ć ciała C hry stu sa. P o etk a b ard z o o b raz o w o p rz e d sta w ia n am

(9)

o d su n ię ty w p o ło w ic k a m ie ń od gro b u oraz M ary ję ro n ią c ą Izy n ad g łazem . M o ż em y ła tw o w cz u ć się w to, co te ra z m yśli i o d czu w a. Jej d rżą ce u sta sz ep c ą sło w a p ełn e skargi:

,, Co zrobili z Tobą tym razem

o Chryste?!"

Ja k iż b ó l e m an u je z tej sceny! P rz ejm u je o n a nas do głębi i z m u sza do refleksji. N a su w a się m yśl o tym , ja k w ielk ą ta je m n ic ą b y ło z m a rtw y c h w sta n ie Je zu sa , sk o ro Je g o w łasn a M a tk a nie p o trafiła je j pojąć. D o p iero D u ch Sw ., z s tęp u jący w p o staci g o łę b ia, w y ja śn ia w sz y stk o M ary i. N a u w ag ę za słu g u je w tym u tw o rze p o w iąz an ie z m a rtw y c h w sta n ia i M atki B ożej. W y ra ża się w tym b ard z o w aż n a p ra w d a te o lo g ic z ­ na o łą cz n o ści C h ry stu sa ze sw ą M atką. M a ry ja b o w iem , ta k że M a tk a K o śc io ła św ię ­ teg o , je s t n a s z ą n a jle p s z ą p o śre d n ic z k ą i o rę d o w n ic z k ą u S yna. „P rz e z M a ry ję do J e z u s a ” . N a ten a sp ek t p o w ią z a n ia ch ry sto c en try z m u z p o b o ż n o śc ią m a ry jn ą sz c z e ­ g ó ln ie m o c n o zw rac a u w ag ę O jciec św. Jan P aw eł II. W latach sw ej m ło d o śc i, on ró w n ież tw o rzy ł poezję, w której p o d ejm o w ał tem aty k ę zw ią z a n ą z C h ry stu sem . Ja k o p rzy k ła d takiej tw ó rcz o ści m o że służyć 11-ty fra g m en t p o em atu K aro la W ojtyły pt.

„Pieśń o Bogu ukrytym"·.

„ Uwielbiam cię. siano wonne

bo nie znajduję w tobie

diuny dojrzałych kłosów

Uwielbiam cię siano wonne

któreś tuliło w sobie

Dziecinę bosą.

Uwielbiam cię, drzewo surowe,

bo nie znajduję skargi

IV twoich opadłych liściach

Uwielbiam cię, drzewo surowe

boś kryło Jego barki

w krwawych okiściach.

Uwielbiam cię. blade światło pszennego chleba

w którym wieczność na chwilę zamieszka

podpływając do naszego brzegu

tajemną ścieżką ”.

Je st to u tw ó r n ie z m ie rn ie b o g a ty w sw o jej w a rstw ie te o lo g ic z n e j, n ie ty lk o p o ety ck ie j. T ru d n o n ap ra w d ę zaw rzeć w ięcej p raw d y o C h ry stu sie w ta k n ie w ielk im utw o rze. W trzech zw ro tk a c h p o eta w y ra ził n ajw ię k sz e p raw d y naszej w iary. W p ie rw ­ szej z nich u w ielb ien ie sia n a je s t zw ią z a n e z N aro d ze n iem S y n a B o ż eg o , w drugiej u w ie lb io n e zo stało d rz e w o k rzyża, na któ ry m d o k o n ało się z b a w ien ie i w re szc ie w trzeciej m o w a je s t o eu c h ary stii, a w ięc n ajw ięk sz y m d arz e i n ajw ię k sz y m zarazem m isteriu m , ja k ie n am Jezu s zostaw ił. N ie m a w ątp liw o ści, iż u tw ó r je s t m o d litw ą z k lu c z o w y m zw ro te m „ u w ie lb ia m c ię ” , zn an y m z k an ty k u M a ry i. T rz y k ro tn e użycie tego zw ro tu sp raw ia, iż o w a m o d litw a u w ielb ien ia z m ien ia się n ie m al w śp ie w przez sw ą m e lo d y k ę. L ec z je s t to ty lk o ze w n ę trz n a treść, za k tó rą k ry ją się g łę b sz e sensy. Z au w a ż a m y n ajpierw , że zw ro t „ u w ie lb ia m c ię ” n ie je s t sk ie ro w a n y b e z p o śre d n io do C h ry stu sa , ale do sian a, k tó re G o u tu la ło z żłó b k u . S ian o to je s t u w ie lb io n e ze w z g lę ­ du n a fakt, iż sp o czął n a nim Z b aw ic iel, gdy p rzy sz ed ł n a ten św iat. P o e ta d o strze g a

(10)

w sianie je g o sk ro m n o ść , p o k o rę p rz e c iw sta w io n ą d u m ie d o jrza ły ch kłosów , a takie p rze c iw sta w ie n ie po k o ry i dum y w yw odzi się z E w an g e lii. D o strz e ż o n a je s t g łę b sz a p ra w d a o sianie, u k a z u ją c a je w zu p e łn ie in n y m św ietle. O b ra z o w a n ie p o e ty c k ie m a na celu nie tyle p o d k reśle n ie je g o stro n y estety czn e j, ile stro n y ety czn ej. N ie ch o d zi p o ec ie o w zb o g a ce n ie sztuki o n o w e elem en ty p ięk n a, ale raczej o to, by dać ś w ia d e c ­ tw o p ra w d z ie - P ra w d z ie N ajw y ż sze j - C h ry stu so w i. P o ety c k ie p ię k n o je s t tu ja k b y p o c h o d n ą i n ag ro d ą tej p raw d y o N im .

P o d o b n e u w ag i m o żn a p o cz y n ić przy o d cz y ty w an iu u k ry ty ch se n só w dru g iej z w ro tk i. P ra w d a o k rzy ż u je s t je d n a k b a rd z iej ja s k ra w a , ła tw ie jsz a do o d c z y ta n ia m ię d z y w e rsa m i i stą d w ię k s z a siła o b ra z o w a n ia tej z w ro tk i. D rz e w o k rz y ż a je s t su ro w e, a w ięc o cio san e , p o k alec zo n e toporem . N ie sk arży się je d n a k ani z p o w o d u cierp ien ia, ani u tra c o n y c h liści sy m b o lizu jący c h życie. P rz y jm u je sw ój los z pok o rą, ja k z a w isły na n im C h ry stu s. P o e ta p o d k re śla z a ró w n o w sp ó łc ie rp ie n ie k rz y ż a ze Z b aw ic ielem ja k i w sp ó łc zu c ie. W izja p o ety ck a za w a rta w tej zw ro tc e za c h w y c a sw ą g łę b ią o raz b o g a c tw e m sk o ja rz eń zm u sza jąc y ch do refleksji.

To co z a słu g u je na p o d k re śle n ie w trzeciej zw ro tce, to p ró b a u ję c ia w sło w a ta jem n icy eu c h ary stii. O to p sz en n y ch leb zostaje p rze n ik n ięty ta je m n ic z y m św ia tłe m i za m ie szk u je w nim w ieczn o ść. D zieje się tu n ajw ięk sz y cud p rze m ian y c h le b a w C ia ło C h ry stu sa . S y m b o lik a św ia tła m a sw o je m o cn e z a k o rz e n ie n ie w P iśm ie św. z w ła sz c z a w E w an g e lii w g św'. Jana. S tąd cz erp ie sw ą in sp ira c ję K arol W ojtyła. M o ż ­ na o d n aleź ć także p ew n e n a w ią z a n ia do tw ó rcz o ści św. Ja n a od K rzyża, k tó reg o p o eta b ard z o ce n ił i p iln ie stu d io w ał. U w id a c z n ia się to sz cz e g ó ln ie w m isty cz n ej a tm o sfe ­ rze ca łe g o utw oru.

N a ko n iec ch c ia łb y m p rze d sta w ić inny w iersz p o d ejm u ją cy te m aty k ę z w ią z a n ą z C h ry stu sem . Je st to utw'ór zm arłe g o k ilk a łat tem u k się d za i p oety Ja n u sz a S ta n is ła ­ w a P a sie rb a , z a ty tu ło w a n y „

Gdyby Jezus":

a gdyby Jezus nie zginął na krzyżu

gdyby zestarzał się

chodząc z Galilei do Judei

na opuchniętych nogach

z coraz bardziej bolejącym krzyżem

nie fascynując znudzonych już dawno słuchaczy

nie znajdując wiary na ziemi

zbawiając nas

przez kilkadziesiąt lat

swoim śmiertelnym zmęczeniem

Ten u tw ó r z a sk a k u ją c y w sw ej w y m o w ie , tc h n ie re a liz m e m w rę c z n a tu ra li­ zm em . O to d rew n ia n y k rzy ż zo staje zastąp io n y tym k rzy ż em , n a który sk a rż y m y się nie ra z m ów iąc: „W k rzyżu m n ie b o li". O to k o n ce p cja z u p e łn ie innego sp o jrz e n ia na Je zu sa , sw o ista p ró b a w 'yobraźni. T rz eb a p rzy z n ać, że w iersz ten niesie d u ży ła d u n ek reflek sji i z m u sz a do g łę b sze g o z a sta n o w ien ia się nad z n a cz en iem Je z u so w e g o d zieła zb a w ien ia. N ajb a rd zie j u d erz ają cy je s t fakt, iż cały u tw ó r sta n o w i ja k b y je d n o , z ło ­ żo n e p y ta n ie reto ry cz n e sk ie ro w a n e do cz y te ln ik ó w : „A g d y b y Je zu s nie u m a rł na k rz y ż u ” . A le na to pytanie, pro szę, n iech k ażdy sp ró b u je o d p o w ied z ie ć so b ie sam .

BIBLIOGRAFIA:

(11)

Ks. Jan S o ch o ń ,

Szaropolskie srebro, Wiersze Księży

, W y d a w n ictw o A rc h id ie c e ­ zji W a rsza w sk iej, 1992.

B o ży sław W alczak, A n d rzej H artliń sk i,

Intencje serca. Antologia poezji religij­

nej

, K się g a rn ia św. W ojciecha, 1985.

K arol W ojtyła,

Poezje wybrane

, PA X , 1995.

Szymon Pieńkowski*

PRAWDA O ZMARTWYCHWSTANIU JEZUSA CHRYSTUSA

WOBEC NAUKI O REINKARNACJI

1.P o ję c ie r e i n k a r n a c j i

D o k try n a każdej religii stara się o d p o w ied z ie ć na p y ta n ia, k tó re d rę c z ą je j w y ­ znaw ców . N ajc zę ściej tym i p y ta n iam i są p y ta n ia e g z y ste n cja ln e . Je d n y m sp o śró d nich je s t p y tan ie o rze czy o sta te czn e cz ło w ie k a, co z n im b ęd z ie po śm ierci, czyli p y tan ie o e sch a to lo g ię .

W szy sc y c h c ie lib y śm y u sły szeć o d p o w ied ź n a p y ta n ie: „C o je s t p o d ru g iej stro ­ n ie ? ” . K ażd y z nas sta ra się zn a le źć o d p o w ied ź n a to tak b a rd z o w aż n e p y ta n ie. Od niej w łaśn ie za le ży ja k k aż d y z n as b ęd z ie żył. D lac ze g o ? W życiu k a ż d eg o cz ło w ie k a b a rd z o w a ż n e są m o ty w a c je , je ż e li ich z a b ra k n ie c z ło w ie k tra c i sw ój ce l, sto i w m ie jsc u , a w rę c z co fa się. Jeżeli nie m a nic p o śm ierci po co tru d b y c ia d o b ry m ? N aw 'et św'. P aw eł m ó w i, że g d y b y n ie b y ło z m a rtw y c h w sta n ia p ró żn a by b y ła n asza w ia ra , n a s z a tro s k a o d o b re ży c ie . S tąd nic d z iw n e g o , ż e k aż d y s ta ra się p o z n a ć o d p o w ie d ź n a to pytan ie, tak aby m ieć p ew n o ść , że to w co w ierzy je s t p ra w d ą , nie je s t ty lk o m rzo n k ą , w y m y słe m ja k ie g o ś czło w iek a.

L u d zie sz u k ają o d p o w ied z i w szęd zie. S zcz eg ó ln ie o sta tn io m o d n e sta ło się się­ g a n ie do p o g lą d ó w religii w sch o d u , gdzie je s t g ło sz o n a w iara w rein k a rn a cję. R z e k o ­ m o p o tw ie rd z an a przez h ip n o z ę reg resy w n ą. T eza ta je s t p ro b lem em d la lu d zi u z n a ­ ją c y c h Z b aw ic iela, alb o w iem w n au ce o re in k a rn a cji nie m a d la N ieg o m iejsca.

T eraz p o k ró tce p o sta ra m się o k ró tk ie zilu stro w a n ie pogląd u o re in k a rn a cji. R e in k a rn a c ja je st to w iara w w ęd ró w k ę dusz, p rze k o n an ie , że d u sz a u m ie ra ją ­ ce g o w cie la się w n o w o p o w sta jąc y o rg an iz m (czło w iek a, z w ie rzęc ia , ro ślin y ).

N a w sch o d z ie re in k a rn a c ja g ło sz o n a je s t w raz z c a łą n a u k ą o rzeczy w isto ści. K a ż d a ż y ją c a isto ta, p o c z y n a ją c od B o g a , aż d o ź d ź b ła traw y , m a ją n ie śm ie rte ln e d u sz e p rz y o b le c z o n e w' m a te ria ln e ciała. W s z e c h św ia t, łą c z n ie z b o g a m i, p o d le g a praw u k a r m a . K arm a je s t to o w o c k a ż d e g o czy n u . C z ło w ie k ak u m u lu je co ra z w ięcej d obrej lub złej karm y, k tó ra to d ec y d u je o k o le jn y ch je g o w cielen iach . N a w sch o d z ie ro zw o jo w i p o g lą d u o rein k arn acji sp rzy ja sy stem kastow y. R a n g a sp o łe c z n a o so b y w ty m sy stem ie za le ż n a je s t „od u ro d z e n ia ” i nie p o w in n o się jej zm ien iać . T łu m a cz y w ięc o n a sto su n k i sp o łe cz n e, d aje o d p o w ied z i na w iele p ytań z tego zak resu .

* Poniższy referat zostal opracowany przez Szymona Pieńkowskiego przy współpracy Krzysz­ tofa Konopki, Zbigniewa Pruszyńskiego, Grzegorza Stasiaka i Dariusza Tulowieckiego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polską tradycją na stołach wigilijnych jest tradycja 12 potraw wigilijnych...

I to nie tyl- ko obsługi komputera, ale też wartości, które stają się ważne w pokoleniu dzieci, a które dla rodziców są nowe: jak asertyw- ność, przedsiębiorczość czy

Osoby które nie zaangażują się w fazę tworzenia projektu w danej grupie zostaną na forum klasy upomniane.. Załącznik

-okazują sobie miłość -szanują się nawzajem -wszyscy są sobie bliscy -nikt nie

KONSULTACJE: poniedziałek – piątek godz. matematyka Dziękuję wszystkim, którzy pięknie pracują i przysyłają swoje prace. Tych, którzy się troszkę zagapili proszę

»za« tekstem i u podstaw innych metafor o lokalnym oddziaływaniu (nazywanych mikrometaforami). Ich funkcja poznawcza polega na organizowaniu znajdujących się

Najbardziej interesu- jące wydają się bowiem przekraczająca granice pokoleń i programów artystycznych powszechność metafory szkoły oraz występujące na tym

Jezu, pragnę się dziś rozradować z Twojego przyjścia i z Twojego narodzenia dla mnie i we mnie. Christmas Confession Schedule