• Nie Znaleziono Wyników

UTOPIA NA HORYZONCIE. O feminizmie z Ann Snitow

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "UTOPIA NA HORYZONCIE. O feminizmie z Ann Snitow"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Beata Kowalska

Uniwersytet Jagielloński

UTOPIA NA HORYZONCIE.

O feminizmie z Ann Snitow

Dziś w Polsce, w kraju, który stara się powrócić do „normalności”, feminizm jest aber- racją. Normalność oznacza m.in. powrót do świata, który kiedyś znaliśmy, a był to świat patriarchalny. W tym świecie nierówność kobiet to normalność. To normalne, że kobie- ty są obywatelami drugiej kategorii, że mniej zarabiają, że wykonują większość robót do- mowych itd. Z tego punktu widzenia feminizm nie jest naturalny. Jest groteskowy, ab- surdalny, bo domaga się zmiany w normalności, jest przeciw temu, co codzienne, przeciw normalnej zupie i kanapkom. Feminizm chce rzeczy, których nie można znaleźć w żadnej mitycznej przeszłości. A wiec nie wiadomo, co myśleć o zmianach, które są tak nieznane, a takie ważne. I to niepokoi. Nie ma prostej ideologii, która wskazałaby drogę na skróty do przebudowy relacji między płciami. Jak wyglądałoby społeczeństwo, w którym istnia- łaby równość płci? Kiedy kobiety domagają się czegoś, czego dotychczas nie chciały, drżą mury naszego miasta.

Ann Snitow (2018)

(2)

Radość jako postawa polityczna

Popatrz na mnie, w oczy prosto Jestem twoją matką, siostrą Jestem twoją córką, żoną, Stoję z głową podniesioną […]

Milion z nas tak teraz stoi Żadna z nas się już nie boi Potężniejsza niż myślałeś Oddaj wszystko co zabrałeś1

3 października 2016 roku, w Czarny Poniedziałek, w ponad 150 miejscowościach w kraju i poza jego granicami odbyły się protesty przeciwko planom zaostrzania ustawy aborcyjnej. Były to największe w polskiej historii demonstracje w obronie praw kobiet. Brało w nich udział około 200 tysięcy osób. Pod „jedną parasolką”2 zgromadziły się zarówno doświadczone aktywistki feministyczne, jak i osoby, dla których było to pierwsze doświadczenie politycznych działań. Siłą tego ruchu były jego oddolny charakter i dziesiątki, setki różnorodnych działań: od ubrania się na czarno i zamieszczenia zdjęcia na swoim profilu internetowym, przez organizację dyskusji, spotkań, demonstracji, malowanie transparentów, po strajk absencyjny i wiele, wiele innych. Ogólnopolski Strajk Kobiet3 proponował ogólne formy ak- tywności w całej Polsce, a grupy w różnych częściach kraju rozwijały je, uzupeł- niały, wypełniały szczegółowymi treściami, odpowiadając na lokalne potrzeby i wyłaniające się idee.

W kolejnych miesiącach i latach slogan „nie składamy parasolek” słychać było wielokrotnie nie tylko tam, gdzie Polki stawały w obronie swojej autonomii, ale wszędzie, gdzie trzeba było bronić demokratycznych reguł: w trakcie obrony

1 Utwór Twoja Władza Chóru Czarownic, który powstał w 2016 roku, często śpiewany podczas Czarnych Protestów. Zob. Chór Czarownic  – The Witches’ Choir, Twoja władza, https://www.youtube.com/watch?v=UCYH3O_e9DI [dostęp: 15.11.2019].

2 Parasolka stała się symbolem protestów. 3 października niemal w całej Polsce padał ulew- ny deszcz, nie przeszkodziło to jednak wyjściu tysięcy kobiet na ulicę. Historia zatoczyła koło.

W 1918 roku sufrażystki stukały parasolkami pod domem marszałka Józefa Piłsudskiego, żąda- jąc praw politycznych. Tak jak Polki 100 lat temu, także obecnie z parasolkami w rękach kobiety protestowały przeciwko łamaniu ich praw.

3 Ogólnopolski Strajk Kobiet jest oddolnym, niezależnym ruchem społecznym działają- cym na rzecz praw kobiet i demokracji, który zainicjował protesty w 2016. Więcej na stronie:

http://strajkkobiet.eu [dostęp: 15.11.2019].

(3)

Puszczy Białowieskiej, podczas demonstracji przeciwko reformom sądownictwa i w obronie Sądu Najwyższego czy w trakcie akcji wspierających okupację sejmu przez osoby z niepełnosprawnościami i ich rodziców. Gniew przekształcał się w konstruktywne działania. Opisując mobilizację z jesieni 2016 roku, filozofka Ewa Majewska napisała, że wtedy: „rozpoczął się w Polsce feminizm. Nie eks- kluzywny ruch kobiet z klasy średniej, z wielkomiejskich elit, ale ogólnokrajowa, a następnie również międzynarodowa, mobilizacja kobiet w kilku krajach świata, na rzecz naszych praw” (Majewska 2018: 244).

Tymczasem z różnych stron słychać głosy, że potencjał Czarnych Protestów się wyczerpał. Ruch ten się skończył. Oczywiście można zrozumieć sceptycyzm i rozczarowanie. Nasze oczekiwania były ogromne! Jednak wszystkim tym, którzy uważają rezultaty tamtych działań za nieostateczne, niedoskonałe, chcę przypo- mnieć radość, jaka z nich biła. Wspomnienia tych momentów mogą stać się czę- ścią naszej tożsamości, busolą dla naszych dalszych działań. Różnorodne, roz- proszone i pomysłowe akcje, które składały się na Czarne Protesty, wprowadziły do publicznej przestrzeni długo tłumiony gniew z powodu niesprawiedliwości, a czasem także utopijną nadzieję, że świat można urządzić lepiej. Postulaty się zmieniały. Na początku koncentrowały się tylko na zatrzymaniu niebezpiecznej ustawy, po kilku miesiącach dotyczyły już strukturalnych przyczyń dyskryminacji kobiet nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie4. Przywrócone poczucie spraw- czości pociągało za sobą odwagę wyobrażania sobie lepszego jutra oraz działania na jego rzecz. Działania razem. Wbudowany w neoliberalny system indywidu- alizm w euforii Czarnych Protestów ustąpił miejsca przyjemności bycia częścią wspólnoty. Radość stała się doskonałym narzędziem w przełamywaniu bezsil- ności i osamotnienia w zmaganiach z planami polityków, które nas przerażały.

Proponowane zmiany dotykały najgłębszych, najbardziej intymnych sfer naszego życia. Dlatego na transparentach pojawiła się hasło: „No pasarán!”. Każdy projekt stawiający w centrum sprawczość kobiet musi uwzględniać ich autonomię repro- dukcyjną i seksualność, jeśli odmieniane we wszystkich przypadkach w naszym dyskursie publicznym słowo „rodzina” nie ma pogrzebać autonomicznego słowa

„kobieta” (Snitow 2018: 145). Jak jednak uchronić te wspomnienia demokratycz- nego karnawału, by zasilały nasze utopijne nadzieje na lepszy kraj dla kobiet, na doskonalszą demokrację? Czy to jest możliwe wobec braku jednej wizji ruchu, bolesnego wykruszania się towarzyszek walki, gdy siostrzeństwo kruszy się w na- szych rękach w kłótniach o „znak firmowy”, autorstwo haseł, inicjatyw czy w nie- kończących się dyskusjach, kto był pierwszy?

4 Więcej o ewolucji postulatów – Kowalska i Nawojski 2019.

(4)

Feminizm nie jest ckliwym niebem dla nieistniejących kobiecych anielic. Jest teorią i polityką budowaną na krytycznym myśleniu i jakiejś dozie nadziei, że pomimo sceptycznej, racjonalnej oceny naszych możliwości coś uda się zmienić.

Bułgarska pisarka Maria Popova na swoim blogu napisała: „myślenie krytyczne pozbawione nadziei jest cynizmem, a nadzieja bez krytycznego myślenia ociera się o naiwność” (za: Solnit 2019: 10). Feminizm jest dziełem na wiele głosów i języków.

Pomimo tego – albo właśnie dlatego – daje narzędzia, które pozwalają w braku monolitycznej wizji dostrzec wiele naszych zwycięstw. Wiele zwycięstw! Konfe- rencja o kobiecych utopiach – i ta publikacja – miała w zamyśle być okazją do ich celebrowania, po to, by oprzeć się pokusie rezygnacji i rozpaczy, by powrócić do walki o przyszłość. Zobaczyć, jaki wiele dróg prowadzi do wyzwolenia.

Bezpośrednią inspiracją było dla nas stulecie nadania Polkom czynnych i bier- nym praw wyborczych.

Był to ogromny sukces polskiego i europejskiego ruchu emancypacyjnego, efekt wieloletniej współpracy kobiet z różnych środowisk politycznych, które zgodziły się co do jednego: że odmowa połowie obywateli niepodległego kraju prawa do reprezentowania swoich inte- resów to nie demokracja, ale wykluczenie. Uzyskanie praw wyborczych było początkiem dalszej emancypacji, nie brakowało bowiem tych, którzy kwestionowali (i kwestionują) niepodległość kobiet […] Dlatego uważamy, że stulecie uzyskania praw obywatelskich to dobry czas na refleksję nad sytuacją kobiet nie tylko w przeszłości, ale i dziś. Czarny Poniedziałek, 3 października 2016 pokazał, że kobiety w Polsce stanowią siłę polityczną i mają ciągle o co walczyć (Manifest Niepodległe 2018).

Do wspólnego świętowania zaprosiłyśmy akademiczki i akademików, aktywistki i aktywistów, przyjaciółki i przyjaciół z kraju i zagranicy. Pomimo zaawansowanej choroby nowotworowej przyjechała Ann Snitow, która przez lata dzieliła z nami nasze zwycięstwa i porażki. Ann była nie tylko profesorką z New School, która uczyła feminizmu. Była ważną częścią tego ruchu, z jego nadziejami, złudzenia- mi i rozczarowaniami, a także wiarą, że lepszy świat jest możliwy, a siostrzeń- stwo istnieje. W książce Feminizm niepewności. Dziennik rodzaju, której polskie tłumaczenie miało swoją premierę na konferencji5, pisała:

5 Książka dotarła do nas z drukarni dniu przyjazdu Ann. Wtedy zobaczyłyśmy, że w osta- tecznej wersji tekstu zabrakło naszego wstępu. Długo na tę książkę czekałyśmy, a teraz przyj- mujemy ją z  radością i  wzruszeniem. Ann Snitow przez ćwierć wieku była uważną obser- watorką i komentatorką przemian, które zachodziły w Polsce w okresie transformacji. Przez ćwierć wieku przyjeżdżała do Polski, by w ramach Szkoły Letniej „Demokracja i Różnorod- ność” prowadzić zajęcia dla studentów i studentek ze Stanów Zjednoczonych oraz z Polski i innych krajów postsocjalistycznych. Rozmawiała, słuchała, podróżowała – i stale notowała.

(5)

Ku mojemu początkowemu zdumieniu byłam w stanie stworzyć krótką listę zagadnień zajmujących mnie szczególnie podczas trzydziestu pięciu lat pisania, którego rezultaty zo- stały tu zebrane. Po pierwsze, kiedy ponownie czytałam te eseje, teraz zebrane i tworzące nowe konfiguracje, wszędzie dostrzegałam znaczenie wyobrażania sobie lepszego świa- ta – nazwijmy to pragnieniem utopii. Zarazem wszędzie wierze w przyszłość towarzyszy częsty brat-bliźniak utopii, ironiczny sceptycyzm. […] Po drugie, przeglądając swoje ma- teriały, dostrzegam, że zawsze zakładałam, iż działalność feministyczna jest czymś ko- niecznym. (Niewątpliwie jest ona kwestią wyboru, ja jednak nie odczuwałam tego w ten sposób.) I wreszcie, we wszystkich tekstach słyszę pobrzmiewający nieodparty, a czasem niezwykle cenny ton niepewności, akceptacji dla błądzenia w ciemnościach, nieodłączne- go elementu wszelkiego aktywizmu (Snitow 2018: 13).

Zdążyłyśmy się na tyle poznać, że nie dziwi nas, iż Feminizm niepewności nie jest wykładnią jakiejś spójnej i zamkniętej ideologii. Jest on zapowiedzią i zaproszeniem do podróży intelektu- alnej. Otwartość i chęć zadawania pytań jest w tej książce cenniejsza od gotowych odpowiedzi.

To ogromna porcja świeżego feministycznego myślenia i wrażliwości w postaci pytań, prowo- kacji, paradoksów i wszystkiego, co pomaga wywikłać się z przyzwyczajeń myślowych i wysko- czyć z kolein własnych nawyków. Feminizm Ann Snitow zaczepia, drażni, prowokuje, a na koń- cu rozśmiesza. Śmiejemy się z własnej ignorancji, z którą autorka pomogła nam się rozstać.

Ann Snitow to sokratejska położna dla tych, które i którzy chcą lepiej zrozumieć świat zrobiony na kobieco-męski i siebie w tym świecie. Nie podaje gotowych rozwiązań, nie ocenia, tylko nie- strudzenie pyta. Z tej pasji zadawania pytań zaraz na początku transformacji ustrojowej przy- jechała do Europy Środkowej i od 1991 co roku spędzała kilka tygodni w Polsce, a także w in- nych krajach postsocjalistycznych. Spotkania z różnymi feminizmami w Europie Środkowej, czy to w Polsce, czy Rumunii, czy Albanii, były dla Ann źródłem inspiracji i intelektualnym wyzwaniem. Potwierdza w nich swoje niedogmatyczne podejście oraz świadomość rozmaitych kontekstów. Świetny zapis pierwszych prób porozumienia można znaleźć w jednym z rozdzia- łów tej książki. Jej tekst o polskich feministkach ma w sobie to, co najlepsze w pisaniu Ann: lek- kość opowiadania, głębię interpretacji, pasję i humor, a kreacja literacka w tym tekście, „Sławka”, ma w sobie specyficzny urok środkowoeuropejskich wojaków Szwejków, którzy robią swoje, nie zauważając ani nie dbając o to, że koło zostało wynalezione, a Ameryka już dawno odkryta. Nie znajdziemy w książce Ann Snitow wizji feministycznego lepszego świata. Jej pasja i pragnienie zmiany żywią się nie tyle obrazem świetlanej przyszłości, ile przeszłością. Przeszłość się nie skończyła, bo ciągle jest źródłem inspiracji, a także gniewu i żalu. Ona jest dla Ann Snitow ważniejsza niż projektowanie feministycznych szklanych domów. Podstawową metodę pracy w początkach feminizmu lat siedemdziesiątych, tj. „grupy podnoszenia świadomości”, uczyniła ona metodologią swojej książki: skrupulatnie i wielopoziomowo analizuje swoje doświadczenia biograficzne, a także doświadczenie biograficzne innych feministycznych działaczek i myśli- cielek. W wydaniu Ann Snitow feminizm jest polifonicznym dyskursem, który trwa ponad różnymi kontekstami historycznymi i ciągle na nowo się artykułuje. W sposób niedający się przewidzieć ani skontrolować, ponad czasem i przestrzenią tworzy otwartą wspólnotę kobiet z różnych epok i z różnych części świata. Książka zaprasza do tej wspólnoty. Beata Kowalska, Małgorzata Tarasiewicz, Sławomira Walczewska.

(6)

Ann była uważną analityczką ruchu feministycznego. Jak jednak pisała „roz- poznanie ograniczeń jest rozsądne, jest jednak również niewystarczające. Cho- ciaż się tego trochę wstydzę, nie chcę odrzucać wartości tej początkowej elek- tryzującej iluzji. Moje pełne ignorancji podniecenie miało decydujące znaczenie, a jego duch wciąż krąży nad pracą, którą wykonuję” (Snitow 2018: 18–19). Dzię- kując na wiele godzin dyskusji i sporów, chciałabym uczynić Ann przewodnicz- ką po „feminizmie niepewności”, jak go nazwała. Zobaczenie siły feminizmu w porzuceniu pokusy budowania monolitycznej wizji może być źródłem nadziei i odwagi na przyszłość. „Feminizm bowiem niesie potencjał radykalizmu niemal we wszystkich swoich wersjach właśnie dlatego, że objaśnia niesprawiedliwość i czyni impas […] widocznym. Kiedy już się tę niesprawiedliwość dostrzega, nie można jej zignorować” (Snitow 2008: 43). Feministki z długą historią debat na temat funkcjonowania sfery publicznej i prywatnej, z setkami feministycznych inicjatyw, wielością ich politycznych form mają ogromny potencjał w poszerza- niu rozumienia demokratycznej partycypacji. By tchnąć nową wiarę w demo- krację, trzeba zmierzyć się z pytaniem, które Ann postawiła, opowiadając o ko- biecym obozie pokojowym w Greenhom Common: „Greenham to laboratorium feministyczne. Elementy eksperymentu nie są zapewne czyste, jednak złożone rezultaty stanowią nieustanne źródło inspiracji dla każdej, która jest zaintereso- wana tym, jak działa płeć kulturowa i jak kobiety mogą zmienić męską władzę, jednocześnie jej nie pragnąc” (Snitow 2018: 245).

Zacznijmy zatem świętowanie w podróży po feminizmie niepewności, licząc na to, że na jej końcu wyłoni się lepszy świat. A nawet jeśli go nie będzie, to sam ruch w tym kierunku stanowi zmianę.

Utopia zamajaczyła na horyzoncie. Kiedy przejdę dwa kroki, ona robi dwa kroki wstecz.

Przechodzę dziesięć kroków, a ona jest już dziesięć kroków dalej. Po co istnieje utopia?

Właśnie po to, by się przemieszczać (Solnit 2009: 152).

O wartości podziału

Feminizm jest zarazem teorią i praktyką. Podobnie jak większości współcze- snych nurtów krytycznych, brakuje mu spójnego paradygmatu. Nie ma zatem ani określonych założeń dotyczących epistemologii, ontologii, ani wybranych tech- nik, które mogłyby być nazwane specyficznie feministycznymi. Jednak pomimo różnic wszystkie badania feministyczne przyjmują polityczne i etyczne założenia dotyczące sprawiedliwych stosunków społecznych. Stawiając w centrum uwagi

(7)

relacje władzy, pozwalają zrozumieć strukturalne przyczyny społecznych nie- równości i dyskryminacji. Emancypacyjny potencjał tkwiący w feministycznych teoriach umożliwia przełamanie statusu osoby wykluczonej i odzyskanie poczu- cie sprawczości i godności. Jak?

Nie ma tutaj jednej odpowiedzi. Nie ma jedynej słusznej drogi, jednej linear- nej narracji czy feministycznego Watykanu, który sprawdzałby zgodność z orto- doksją. Ruchy na rzecz sprawiedliwości płciowej oferują często rozbieżne opisy samych siebie, odpowiadając na nieustannie zmieniające się okoliczności. Dla- tego tożsamość „feministki”, której budulcem są podmiotowość, doświadczenie, natura, kultura, może stanowić jedynie ogólną etykietę zmiennych interesów i pragnień. „Pozornie – jak w Feminizmie niepewności pisała Ann Snitow – ta niezgodność stanowisk teoretycznych i praktycznych wydać się może absurdal- na, jednak moim celem jest spenetrowanie tych sprzeczności i ukazanie, że nie są one wcale absurdalne. Feminizm z konieczności stanowi formę mieszaną, ze swej natury wymagającą takich niespójności” (2018: 37). Główna linia podzia- łu przebiega między „potrzebą budowania tożsamości »kobiecej« i nadaniem jej poważnego znaczenia politycznego a potrzebą rozmontowania kategorii »ko- biety« i rozplątania jej aż nazbyt poważnej historii wciąż kształtuje się w myśli i działaniach feministycznych” (Snitow 2018: 37–38). Decyzja, na ile chcemy być upłciowione, podlega na poziomie indywidulanym, społecznym i intelektualnym ciągłym negocjacjom. Linie pomiędzy stanowiskami przesuwają się. Dla jednych kobiet punktem odniesienia będzie model równościowy, podczas gdy inne lepiej się wyrażają poprzez różnicę. Modele te niosą z sobą odmienne strategie poli- tyczne. O ile feminizm podobieństwa głosi postulaty równości praw, dostępu do sfery publicznej oraz sprawiedliwości społecznej, o tyle feminizm różnicy uwa- ża, że taki kierunek oznacza nic więcej ponad „grę wedle męskich reguł”, które ukształtowały organizację społeczeństwa (por. Putnam Tong 2002). Konsekwen- cją tych podejść są odmienne wyobrażenia o obywatelstwie i konstrukcji sfery pu- blicznej. Pierwsze to obywatel „neutralny płciowo”. Prawa i obowiązki, sposoby ich egzekwowania powinny być „ślepe” na płeć. Nawet jeśli to jeszcze nie dzia- ła w praktyce, ideał jest osiągalny. Reformy polityczne i zmiany na rynku pracy mogą się ku temu znacznie przyczynić. Drugie stanowisko podkreśla znaczenie płci, z którą wiążą się odmienne codzienne obowiązki i zadania, są one nie tylko rozpoznawane, ale także doceniane (por. Lister 2008). Państwo w formułowaniu prawa powinno wziąć pod uwagę, że to kobiety rodzą (i najczęściej wychowują) dzieci. Podsumowując za Ann:

Feminizm z kolumny A jest polityczny, empiryczny i historyczny. Feministka z kolumny A buntuje się przeciw marginalizacji kobiet i domaga się dostępu do „pozycji wymagających wiedzy i dających władzę”. Feministka z kolumny A domaga się uznania, że kobieta jest

(8)

podmiotem, równej płacy za równą pracę, konieczności lepszej reprezentacji kobiet w życiu politycznym, mediach i podręcznikach do historii, etc. Feministka z kolumny A zakłada, jak ujęły to Marks i de Courtivron, że „kobiety od zawsze były obecne, ale niewidzialne, a jeśli będą szukać, to odnajdą się”.

Feministka z kolumny B natomiast nie jest szczególnie zainteresowana kobietą jako podmiotem. Zamiast domagać się władzy, wiedzy i wysokiej kultury dla kobiet, feministka z kolumny B atakuje te mierniki uprzywilejowania jako „fallogocentryczne”. Feminist- ka z kolumny B rzuca wyzwanie Bogu, pieniądzom, fallusowi, początkom i końcom, przy- wilejom filozoficznym, transcendentalnemu autorowi, reprezentacji, kartezjańskiemu cogi- to, przejrzystości języka, i tak dalej. To, co kobiece, zostaje zwaloryzowane jako fragment, nieobecność, skandal. Kiedy feministka z kolumny B dąży do zajęcia miejsca w centrum na równych zasadach z mężczyznami, feministka z kolumny B, czasem ze wsparciem Derridy, Lacana, Althussera, Levi-Straussa i Foucault, podważa centrum i wspiera własną margi- nalność (Snitow 2018: 53).

Ann Snitow uważała, że napięcie to nie jest naszym wrogiem, ponieważ stanowi dynamiczną siłę łączącą bardzo różne kobiety. To jasne, że marzymy o siostrzeń- stwie i pokoju wśród feministek, jednak powinnyśmy ciągle toczyć debatę mię- dzy sobą, by ponad różnymi punktami widzenia sformułować, czym jest wspólna sprawa. Z energii wewnętrznego sporu wyłania się ruch „dość elastyczny, by spro- stać ciągłym zwrotom, całej zmiennokształtnej historii, i który mimo wszystko pozostanie związany z najwcześniejszymi feministycznymi utopijnymi pragnie- niami, żywymi nawet wówczas, gdy wydają się zbyt dalekie, by za nimi podążać”

(Snitow 2018: 15).

Doświadczenie największych protestów kobiecych, jakie przetoczyły się przez Polskę, pokazuje, że gniew na patriarchat, choć uzasadniony i oczyszcza- jący, na dłuższą metę jest niewystarczający. Feminizm nie jest skończoną, spój- ną ideologią, uniwersalnym antidotum, zależy od kontekstu, w jakim wyrasta.

By móc dalej pozostać „wyzwoleńczym, społecznie nowatorskim i sprawiedli- wym” (Snitow 2018: 271), musi się angażować w debaty publiczne wykracza- jące poza sam ruch, szukać nowych definicji, afiliacji i sojuszy. „Dobrze znane są oczywiste przypadki: feminizm rasistowski, klasistowski, elitarystyczny czy karierowiczowski; wąski feminizm skupiony na jednej kwestii, bez żadnych sojuszy; purytański, seksualnie represywny feminizm, często domagający się jakiejś formy cenzury; feminizm moralistyczny; feminizm, który żąda jedynie włączenia kobiet do gry, a nie fundamentalnej zmiany zasad” (Snitow 2018:

271). Feminizm w swoich różnych odsłonach uczy nas, że abstrakcyjna obiet- nica równości, na której demokracje liberalne zostały ufundowane, nie wystar- cza, gdy strukturalnie często się ją uniemożliwia. Liberalizm jest konieczny tam, gdzie podstawowe prawa są atakowane, jednak sposób, w jaki konstruuje sferę

(9)

prywatną i publiczną, wyklucza różnicę płci. Przyczynia się do dyskryminacji.

Feministki zakwestionowały takie ujęcie, pokazały, że wykluczenie kobiet ze sfery publicznej nie jest przypadkiem, że sfera publiczna i prywatna są z sobą ściśle powiązane, współzależne.

Gdy Ogólnopolski Strajk Kobiet wyprowadzał kobiety na ulicę, zwracano często uwagę na polityczny charakter wytyczania granic między tym, co pu- bliczne, a tym, co prywatne. Opór władzy wobec konwencji antyprzemocowej pozostawiał cierpienia kobiet i dzieci poza zainteresowaniem państwa. Nie po- winno ono zdaniem rządzących ingerować w życie prywatne obywateli. To samo państwo uznaje jako jednak najbardziej intymne sfery życia związane z seksu- alności i rodzicielstwem za sprawę publiczną. Z drugiej strony nie powinno to dziwić, bo zagadnienia antykoncepcji i aborcji dotykają najczulszych punktów prawicowej doktryny: stanowią wyzwanie dla najważniejszych przesłanek pa- triarchalnej ideologii, gdzie męskiej, także państwowej6 (zob. Michalski 2016) władzy, autorytetowi i kontroli podlegają nie tylko wszystkie dziedziny życia, ale również kobiece ciało. Antykoncepcja i aborcja dają kobiecie możliwość po- dejmowania samodzielnych decyzji dotyczących własnej cielesności i planów prokreacyjnych, w konsekwencji odrywając kobiecą tożsamość od rodziny, po- zwalając kobiecie funkcjonować jako samodzielnej jednostce. Godzą w chrze- ścijańską koncepcję seksualności, której głównym celem jest prokreacja, a nie przyjemność. To w sferze prywatnej, a dokładniej w jej najbardziej intymnych obszarach, przebiegało starcie między dwiema wizjami Polski. W wizji promo- wanej przez rząd religia ma dostarczyć idealnego modelu rozwoju społeczeń- stwa, a państwo stać się narzędziem do jego realizacji, dlatego powinno wkro- czyć w życie prywatne obywatelek i obywateli. Odpowiedzią na taki program było jedno z głównych haseł protestu: „Myślę, czuję, decyduję”.

Feminizm domaga się wielu rzeczy, których patriarchalne i neoliberalne pań- stwo nie może mu dać bez radykalnej, strukturalnej zmiany, ale uwalnia wyobraź- nię, wypuszczając na wolność wizję bardziej sprawiedliwego świata. Bez równości nie ma autentycznej, rzeczywistej wolności jednostki. Na samym dole znajdują się dziś ludzie wolni właściwie tylko do tego, by ponieść porażkę. Sami są sobie winni, z punktu widzenia formalnej wolności mogą zasadniczo zrobić wszystko, co chcą.

Nie bójmy się zatem pytać, jak ukształtować nasze społeczeństwa inaczej, by nie wytwarzały tak wielu przegranych i tak mało – ale za to potężnych – zwycięzców.

Feminizm, opisując jeden, określony rodzaj wykluczenia – opartego na różnicy

6 Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP powiedział: „Będziemy dążyli, by nawet przy- padki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, koń- czyły się porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone…” (Michalski 2016).

(10)

płci – uwrażliwia wyobraźnię teoretyczną i polityczną na inne rodzaje dyskrymi- nacji, bierze udział w debatach wykraczających daleko poza sam ruch.

Doświadczenie Czarnych Protestów pokazało, że uzasadniony i oczyszczający gniew na dłuższą metę jest niewystarczający. Można przekształcić go w doraźną politykę rewanżu politycznego, sprowadzoną jedynie do bycia przeciw. Ale gniew może też służyć przyszłości. Ruch kobiecy dokonał trwałych i powszechnych zmian w myśleniu o równości. Jeszcze nie zwyciężyłyśmy, ale zwyciężamy. Kobiety wy- dzierają patriarchatowi kolejne przyczółki ekonomicznej, społecznej czy seksualnej autonomii, więc nowe przeszkody na tej drodze są nieuchronne. Musimy rozpoznać nasze możliwości, tworzyć nowe afiliacje, formować koalicje. Projekt feministycz- ny jest wciąż niedokończony, ciągle w toku. Musi się ulegać transformacji w reak- cji na szybko zmieniający się kontekst. Dzięki temu zachowa potencjał zmierzenia się z wyzwaniami związanymi z nowymi formami gospodarki i konstruowaniem nowych, silnych sojuszy na rzecz sprawiedliwości społecznej. Ann Snitow, wyko- rzystując eseje bell hooks, zastanawiała się, czy liberalny cel „równości” jest w ogó- le dla feminizmu użyteczny. „Skoro mężczyźni nie są sobie równi w zdominowa- nej przez białych, kapitalistycznej, patriarchalnej strukturze społecznej, z którymi mężczyznami kobiety chciałyby się równać? […] Feminizm nie jest tym, na co ktoś ma akurat ochotę, tylko ruchem przeciwko wszelkim formom dominacji. W prze- ciwnym wypadku jest niczym” (Snitow 2018: 393). Musimy zatem rozpoznać nasze możliwości i ograniczenia, ale też świętować nasze zwycięstwa. Akty kobiecych mobilizacji często znikają ze zbiorowej pamięci, a nowe działaczki nierzadko spra- wiają wrażenie, jakbyśmy musiały zawsze startować od zera, a potrzebnych nam rozwiązań jeszcze nie wymyślono. Przechadzanie się po ogrodach pielęgnowanych przez nasze starsze siostry, matki i babki może być ważnym źródłem siły i nadziei, nawet jeśli, jak pisała Ann Snitow, „nie da się powiedzieć, które nasiona przyszłe feministki zechcą pielęgnować bądź przesadzić z tego Ogrodu” (Snitow 2018: 35).

Jakie nasiona można znaleźć w „feminizmie niepewności” Ann Snitow? To fe- minizm wielu kolorów i języków, i to jest jego wartością. „Narracje feministyczne są wewnętrznie sprzeczne, różnorodne, reakcyjne, niepokojące, niejasne. Femi- nistki chcą innego świata, jednak nie ufają zwykle szczęśliwym zakończeniom czy dążeniu do jedności” (Snitow 2018: 370). Kobiety się różnią między sobą, pragną wolności, ale nie jej jednego smaku. Teoretyczka i historyczka Rosemarie Putnam Tong w zakończeniu pracy o historii i ewolucji myśli feministycznej porównuje ten wielogłos do kalejdoskopu:

Odczuwam ogromną przyjemność i dumę, słysząc, jak wieloma głosami kobiety starają się mówić, by uwolnić się spod działania sił opresji. Przy bliższej analizie odsłonią się nowe wizje, nowe struktury, nowe związki o charakterze osobistym i politycznym. Nie jedna, ale wiele prawd przyniesie wyzwolenie (Putnam Tong 2002 366).

(11)

Dlatego nie mamy trwałej tożsamości. Nie możemy i chcemy jej mieć. Jedne z nas wybiorą radykalną drogę akcji bezpośredniej, inne zaangażują się w insty- tucjonalną politykę, jeszcze inne uwolnią się od przygniatającego modelu matki Polki, znajdą swój sposób na doświadczanie macierzyństwa. Jeśli za sugestią Ann zobaczymy w tym wartość, łatwiej będzie zrozumieć podziały, rozczarowania po naszych największych momentach triumfu. Nie znaczy to oczywiście, że rozcza- rowania te będą bezbolesne.

Mimo to – pisała Ann – wybieram szalone zaangażowanie w opiewanie mocy wyobraź- ni politycznej. Nawet jeśli cele są niepewne i chwiejne, wolę je od cynizmu. Ostatecz- nie utopia jest w takim samym stopniu przestrzenią sił agonistycznych, co jakikolwiek zlepek zmiennych idei politycznych. Trzeba improwizować. Potem trzeba zmierzyć się z koszmarną wersją naszych pragnień. A następnie ponownie uruchomić wyobraźnię”

(Snitow 2018: 422).

W stronę demokratycznej utopii

Feminizm przesunął granicę politycznej wyobraźni, kobiety odważyły się marzyć.

Uświadomiły sobie, że mogą działać i być podmiotem zmiany. Protesty, marsze i kobiece strajki miały miejsce w ostatnim czasie w wielu krajach: w Polsce, Korei, Stanach Zjednoczonych, Argentynie…. Ta dekada to czas kobiet. Nie zawsze upoważnione, wchodzą na scenę, by zakłócić zaplanowany przebieg spektaklu, i głośno pytają o istotę demokracji. Procesy feminizacji polityki, które dzie- ją się na naszych oczach, to nie tylko zwiększenie reprezentacji w instytucjach czy działania na rzecz równości płci, ale zmiana w sposobie politycznego dzia- łania. Kwestionując sztuczny podział na sferę prywatną i publiczną, podkreśla się wagę spraw i potrzeb, którymi żyjemy na co dzień (np. prawo do dachu nad głową, czystego powietrza, taniej i dostępnej opieki instytucjonalnej nad dzieć- mi i osobami zależnymi, prawa pracownicze, prawa reprodukcyjne). „Feminizm jest najsilniejszy, kiedy łączy pilne, bezpośrednie potrzeby z szerszymi dążenia- mi do czegoś innego. Razem te wymiary podtrzymują długotrwały aktywizm”

(Snitow 2018: 418). Skuteczne strategie mobilizacji wokół doświadczanych przez wielu ludzi problemów udaje się zwykle połączyć z innymi kwestiami politycz- nymi (Korolczuk 2019), aby uczynić je częścią szerszej walki politycznej o spra- wiedliwsze społeczeństwo.

Takie zakorzenienie w konkrecie ułatwia odrzucenie zamykającego nas w dwóch wrogich obozach politycznego puryzmu, betonującego scenę polityczną, z jego

(12)

obsesją na punkcie jedności, silnie kontrolującego inne (i swoje!) polityczne nar- racje. Oznacza to przywrócenie starego znaczenia słowu „polityka” (od greckiego pojęcia poly – mnogość, różnorodność; polis – miasto-państwo). Nieredukowalna wielość interesów i sposobów widzenia świata jest częścią ludzkiej kondycji. Z rzad- ka interesy te da się pogodzić, częściej konflikty z nich wynikające można jedynie złagodzić. Polityka w takim rozumieniu nie jest idylliczną harmonią, której ce- lem jest rozwiązane wszystkich konfliktów. Jest raczej przestrzenią, gdzie przez polityczne działania dla wspólnego dobra interesy i odmienne polityczne wizje są negocjowane bez uciekania się do przemocy. Tak rozumiana polityka to praktyka dnia codziennego, a nie jedynie aspekt odnoszący się do władzy.

Zamiast rywalizacji, jednogłośności, hierarchii – potrzebna jest polityka za- korzeniona w konkrecie, oddolnej demokracji, horyzontalnej strukturze organi- zacyjnej. A przede wszystkim polityka oparta na ciągłym uczeniu się w działaniu metodą prób i błędów oraz wyciąganiu wniosków z obranych dotychczasowo me- tod i strategii, a nie powtarzaniu tych samych formuł, które przestały działać. Siła i znaczenie obywatelskości wynika ze współpracy, umiejętności budowania sojuszy i przywracania powiązań między różnymi grupami obywatelskimi i jednostkami.

Każdy polityczny projekt, by ludzie mogli się z nim identyfikować, musi odwoły- wać się do jakiegoś pojęcia wspólnoty. Na poziomie państwowym jest to zazwy- czaj naród. Jednak kolektywne tożsamości zakorzenione w państwie narodowym często nabierają ksenofobicznych i seksistowskich odcieni. By stawić im czoła, po- trzebujemy tożsamości inkluzywnych, które będą skuteczną odpowiedzią na brak bezpieczeństwa w czasach niepewności (por. Ramme i Snochowska-Gonzalez 2018). Koncentracja na konkretnych kwestiach do rozwiązania nie tylko pozwala uniknąć teoretycznych politycznych abstrakcji, ale także uławia budowanie wspól- nego „my”, opartego na współdzieleniu podobnych problemów, a nie na kryterium etnicznym. Wyłaniające się w tych nowych mobilizacjach obywatelskie praktyki sprzyjają artykulacji politycznych różnic. Nastawienie na kompromis i dialog eli- minuje przemoc i mowę nienawiści. Czy to wystarczy, by zatrzymać fale autory- tarnej polityki podmywającej demokrację?

Zdaniem szwedzkiej badaczki Jenny Gunnarsson Payne (2018) mobilizacje kobiet, jakie przetoczyły się przez wiele krajów i kontynentów w ostatnim czasie, mogą posłużyć za przykład dla innych postępowych ruchów. Jej zdaniem siła ich skuteczności tkwi:

1. w zdolności mobilizowania szerokich warstw społeczeństwa, skutkującej upolitycznie- niem dużej liczby osób, które wcześniej nie utożsamiały się z ruchem;

2. w skutecznych strategiach mobilizacji skupionych wokół jednego kluczowego problemu, który z powodzeniem udało się połączyć z innymi kwestiami politycznymi w ramach większej kampanii sprzeciwu, obejmującej liczne postulaty lewicowe oraz feministyczne;

(13)

3. w bardzo szybkiej mobilizacji na poziomie ponadnarodowym, która doprowadziła do wykształcenia się globalnego, solidarnego, zjednoczonego ruchu skupiającego różne działania feministyczne (Gunnarsson Payne 2018: 141).

Pogłębiając, radykalizując demokrację, ruchy kobiet mogą stanowić przeciwwagę dla antyliberalizmu i autorytaryzmu. Ann Snitow w podobny sposób zakończyła ostatni swój wykład w New School for Social Research:

No tak, feminizm jest niebezpieczny.

Cóż, zawsze tak myślałam.

Feminizm stara się wyobrazić sobie różne możliwe scenariusze przyszłości, a nowe wolności są niebezpieczne.

Jakie są grzechy feminizmu? Jakie zniszczenia czają się w feminizmie?

Feministki to internacjonalistki – działające ponad granicami – nielojalne.

Feministki są siłą przeciwko ksenofobii i ogólnie Innemu; współpracujemy z uchodź- cami/uchodźczyniami, działamy przeciwko rasizmowi, wspieramy wywłaszczonych.

Jesteśmy tymi, które Adrienne Rich nazwała „nielojalnymi wobec cywilizacji”.

Niebezpieczne, niebezpieczne!

Feministki bronią ciał i wolnej woli kobiet i wszelkich odmieńców, podważając pa- triarchalny autorytet w rodzinie i kościele. Niesforne, nielojalne, nieposłuszne!

Moja pasja do feminizmu, zawsze wynikała z nadziei, że feministyczne pragnienie może podsycić opór i przynieść niebezpieczne, prawdziwe zakłócenie. […]

Drogie przyjaciółki i przyjaciele, koleżanki i koledzy, dziękuję za wspaniałe towa- rzystwo w tych staraniach, by pomóc naszym studentkom i studentom zrozumieć jak mogą być niebezpieczni. Naszym znakiem jest feminizm i opór. Co mogło być lepsze- go? Avanti.

Do zobaczenia w utopii

Przez wielu krajów w ostatniej dekadzie przetoczyły się demokratyczne protesty.

Były to swoiste karnawały demokracji: Tahrir, Taksim, Zuccotti, które, podob- nie jak dziesiątki placów polskich miast w trakcie Czarnych Protestów, łączyła odmowa pozostawania statystami i statystkami w politycznym teatrze decydu- jącym o naszym życiu. Było to wyzwanie rzucone władzy, która straciła z oczu obywateli i obywatelki, realizowane przez przywracanie przestrzeni publicznej – miejsc, gdzie można dyskutować o wspólnym dobru, prowadzić dialog, doświad- czać wspólnoty i solidarności. W zebranych narracjach uczestniczek i uczestników

(14)

Czarnych Protestów (por. Kowalska i Nawojski 2019; Kowalska 2013) powtarza się przekonanie, że uczestnictwo w protestach uformowało ich, było najważniej- szym doświadczeniem w ich życiu. Jednak głębokie transformacje systemowe nie są nigdy procesem prostym ani szybkim. „Karnawały demokracji – jak pisze Elżbieta Matynia – nie są jeszcze zmianą, ale są ważnymi ruchami prefigura- tywnymi przygotowującymi zmiany, na które trzeba cierpliwe pracować i które wymagają czasu” (2016: 100).

W tym kontekście chciałabym wrócić pamięcią do innego demokratycznego karnawału, w którym uczestniczyłam – do arabskiej wiosny. Gdy było jasne, że na realizację nadziei, jakie narodziły się na placach głównych miast w regionie, jeszcze trzeba będzie czekać, jedna z rozmówczyń powiedziała mi wtedy: „kwia- ty naszej wiosny opadły, ale żniwa nadejdą”. Czeka nas zatem dużo pracy, którą witamy z radością, otwierając się na nieznane. Ann Snitow, moja przewodniczka po tym tekście, tak by to podsumowała:

Ostatecznie akceptacja dla niewiedzy jest rodzajem uznania złożoności wszelkiej historii społecznej. Podejmujemy wysiłek skonstruowania opowieści o nas samych, nie możemy jednak w pełni prześledzić tego, jak nasze pragnienia przyjęły obecną postać. „Zmiana”

i „sprawczość” stanowią słowa kluczowe, niejednoznaczne, poliwalentne i niezakotwi- czone. Jednego jestem pewna: w moim życiu działaczki ironia (tam, gdzie to możliwe, komiczna), wątpienie i nierozstrzygalność pytań o to, jak działać dalej, ochroniły mnie przed wypaleniem. Niewiedza na temat tego, gdzie umiejscowić feminizm, zderza się z poczuciem powagi sytuacji. Lecą iskry, a ja wciąż jestem zafascynowana: „Co dalej?”

(Snitow 2018: 394).

***

Ann, jesteś ważną częścią naszej formacji feministycznej. Dziękujemy za in- spirującą przyjaźń, burzliwe spory, wspólną walkę; za niekończące się i entu- zjastyczne wsparcie, gdy zakładałyśmy gender studies w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego; za bibliotekę feministyczną w eFCe, gdzie szu- kałyśmy pierwszych feministycznych książek; letnią szkołę w Przegorzałach, gdzie tak wiele się zaczęło; za pierwsze seminarium feministyczne dla nasto- latek; za nagrodę dla najlepszej książki feministycznej; za wspólne czuwanie Kobiet w Czerni w Krakowie; za La Comunę 9 i solidarność kobiet poza grani- cami; za wsparcie dla Zadry, Autonomii, udział w pierwszym trans-festiwalu…

i pewnie jeszcze za wiele inicjatyw, których nie pamiętam. I dziękuję za dużo zabawy i przypominanie, że „w radykalnej polityce chodzi o szczęście, a nie do- bro” (Snitow 2018: 377). No i za wspólne marsze, gdzie krzyczałyśmy: „Każdy inny, wszyscy równi!”; „Wolność, równość i solidarność!”.

(15)

Nie mogę zakończyć, że spotkamy się w niebie, bo tam idą tylko grzeczne dziewczynki. A przecież: No More Nice Girls7. Zostaniesz z nami w tekstach, na- szych sercach, będziemy pływać razem w wartkiej „feministycznej rzece zmian”.

Literatura cytowana

Gunnarsson Payne J. (2019), Kobiety jako „lud”. Czarne protesty jako sprzeciw wobec autorytar- nego populizmu w perspektywie międzynarodowej. W: E. Korolczuk, B. Kowalska, J. Ram- me, C. Snochowska-Gonzalez (red.), Bunt kobiet. Czarne Protesty i Strajki Kobiet. Gdańsk:

Europejskie Centrum Solidarności.

Korolczuk E. (2019), Odzyskiwanie języka, czyli jak zmieniała się debata o aborcji kontekście Czar- nych Protestów i Strajków Kobiet. W: E. Korolczuk, B. Kowalska, J. Ramme, C. Snochow- ska-Gonzalez (red.), Bunt kobiet. Czarne Protesty i Strajki Kobiet. Gdańsk: Europejskie Cen- trum Solidarności.

Kowalska B. (2013), Kobiety, rozwój, obywatelstwo w Haszymidzkim Królestwie Jordanii. Kraków:

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kowalska B., Nawojski R. (2019), Matka – Obywatelka. O rekonceptualizacji w kontekście Czar- nych Protestów. Studia Sociologica, 11, 1: Kobiety w społeczeństwie obywatelskim.

Kowalska B., Nawojski R. (2019), Uwaga, uwaga tu obywatelki! Obywatelstwo jako prakty- ka w Czarnych Protestach i Strajkach Kobiet. W: E. Korolczuk, B. Kowalska, J. Ramme, C. Snochowska-Gonzalez (red.), Bunt kobiet. Czarne Protesty i Strajki Kobiet. Gdańsk: Euro- pejskie Centrum Solidarności.

Kowalska B., Nawojski R., Pluta M. (2018), Kobiece rewolucje wciąż trwają. W: M. Zielińska, D. Szaban, B. Trzop (red.), Transgraniczność w perspektywie socjologicznej. Europa – podzielo- na wspólnota? Zielona Góra: Lubuskie Towarzystwo Naukowe.

Lister R. (2008), Od intymności do globalności: refleksje nad płciowym wymiarem obywatelstwa.

W: E.H. Oleksy (red.), Tożsamość i obywatelstwo w społeczeństwie wielokulturowym. Warsza- wa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Majewska E. (2018), Kontrpubliczności ludowe i feministyczne. Wczesna „Solidarność” i Czarne Pro- testy. Warszawa: Instytut Wydawniczy Książka i Prasa.

Manifest Niepodległe 2018, http://niepodlegle.pl/manifest [dostęp: 26.09.2019].

Matynia E. (2016), Zieleni się demokracja? Refleksje na marginesie Arabskiej Wiosny i ruchów społecznych. W: J. Kochan, Przesilenie. Nowa kultura polityczna. Gdańsk: Europejskie Cen- trum Solidarności.

7 Nazwa grupy, w której działała Ann Snitow.

(16)

[dostęp: 5.08.2018].

Putnam Tong R. (2002), Myśl feministyczna. Wprowadzenie, tłum. J. Mikos, B. Umińska. War- szawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Ramme J., Snochowska-Gonzalez C. (2019), Nie/zwykłe kobiety. Populizm prawicy, wola ludu, a kobiecy suweren. W: E. Korolczuk, B. Kowalska, J. Ramme, C. Snochowska-Gonzalez (red.), Bunt kobiet. Czarne Protesty i Strajki Kobiet. Gdańsk: Europejskie Centrum Solidarności.

Snitow A. (2018), Feminizm niepewności. Dziennik rodzaju, tłum. M. Bukinien. Warszawa: Książ- ka i Prasa.

Solnit R. (2019), Nadzieja w mroku. Nieznane opowieści, tłum. A. Dzierzgowska, S. Królak. Kra- ków: Katakter.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The above analysis yields phonon emission and experimental CM rate constants as a function of electron excess energy from experimental data of the relaxation time and QY in QDs..

0141-1187(1993)15:5;1-K (Abstracted/indexed in ; Applied Mechanics Reviews; Boundary Element Abstracts & Newsletter; CABS (Current Awareness in Biological Sciences);

These combinations of solid and void elements - positive and negative volumes - enable the architect to use the computer already in an early design stage for conceptual

4) Establishing the critical fracture properties of the EMC-Cu interfaces and investigating the effect of temperature, moisture and mode mixity on the

As the foundation for this thesis, Abdallah Saffidine develops a framework for deterministic two-player games with perfect information and two outcomes, to represent

Dlatego na drogach, które zna tylko Bóg każdy w mocy Ducha Świętego jest złączony z misterium paschalnym i może osobiście przyjąć albo odrzucić dar, który jest mu zaoferowany

Przejrzawszy różne sposoby rozumienia kobiecości i męskości, pochylmy się teraz nad kwestią równości kobiet i mężczyzn. W zależności od tego, czym jest

Kościół i zabudowania klasztorne opactwa w Bukowie znajdowały się najprawdopodobniej na północ od kościoła, a tenże kościół należy identyfikować z kościołem