• Nie Znaleziono Wyników

Złota wolność : (notatki do interpretacji)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Złota wolność : (notatki do interpretacji)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Hernas

Złota wolność : (notatki do

interpretacji)

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (16), 1-11

(2)

Komitet

Nauk

0

Literaturze Polskiej

1

Instytut

Badań

Literackich PAN

dwumiesięcznik

4, 1974

TEORIA LITERATURY-KRYTYKA-INTERPRETACJA

Złota wolność (notatki do interpretacji)

«Złota w oln ość koronna» to potoczn a k a te g o ­ ria w a rto ś c i ż y w a k ie d y ś w d a w n y m , s t a n o w y m sp o łe c ze ń stw ie i dziś ż y w a w n a szej św iadom ości h isto ry c zn e j, jako p ojęcie zn a ­ m ien ne dla ta m ty c h czasów i s ta m tą d p rz e ję te .

C z y j e d n a k p r z e ję t e w t y m s a m y m zn a c ze n iu ?

P rzede w s z y s t k i m jedn o sp o strzeżen ie. W b r e w o c z e k iw a n io m w d a w n y m p iś m ie n n ic tw ie ra cze j rza d k o p o ja w ia się to określenie w gali e p i te t ó w , n ajczęściej m ó w ił o się po p ro s tu o wolności, z r e ­ sztą z n a j w y ż s z y m re s p e k te m , m ó w iło się „nasza w o ln o ś ć ”, tj. o b y ­ w a te li K w o n y P o lsk ie j (stąd w oln ość koronna). W t y c h w y p o w i e ­ dziach w y r a z e m r e s p e k tu b y ł y nie n agro m a d zo n e p r z y m io tn ik i, u trw alon e f o r m u ły e p ite tó w , lecz k o n te k s t z n a c z e n io w y zdania i sz e re g ó w zdań, k o n te k s t bardzo zró żn ic o w a n y , t a k ja k zró żn ic o ­ wane b y ł y p o g lą d y i o d p o w ie d zi na p y t a n i e : ja k i w in ien b yć k s z ta łt p rcio d ziw ej wolności? Ogólnie p r z y j m o w a ł o się, że j e s t to w a rto ść tak szczególna i ta k szlachetna, że m o żn a ją uznać za n adrzędn ą w ż y c iu s p o łe c z n y m , p o w sz ech n ie w ię c za a k c e p to w a n o je d e n p r z y - m>x)tnik w y r ó ż n ia j ą c y tę w a rto ść («złota») z a p o ż y c z o n y w l u d o w y m

m yślen iu s y m b o l i c z n y m .

W w i e js k im fo lk lo rze e p ite t te n p r z y d a w a n y j e s t p r z e d m io to m z w y ­

k ł y m — które p r z e z to w y r ó ż n ie n ie sta ją się n ie z w y k ł e — a nie pcjęciom (z ło ty ku b ek , p łu ż e k itp.). Z e sta w ie n ie «ztota wolność» m o

(3)

-żern y w ię c uznać za c h a r a k t e r y s t y c z n y top k u ltu r o w y folkloru s z l a ­ checkiego.

W s p ó ł t w ó r c y i w y z n a w c y t e j w a r to ś c i przekon an i byli k ie d y ś, ż e d zię k i niej w ła śn ie w y r ó ż n ia się k u ltu r a sarmacka w geografii E u ­ r o p y i św ia ta , w y r ó ż n ia się w d o b r y m znaczeniu. Dziś — p a tr zą c z p e r s p e k t y w y p ó ź n ie jsz e j h istorii, a rów nocześn ie ulegając s u g e s ­ tii c z y u k s z ta łto w a n e j opinii — skłonn i je s t e ś m y ó w kult w o ln o ścio ­ w y uznać za w y r ó ż n ia j ą c y fe n o m e n , ale w z ł y m znaczeniu. T e r ­ m in p r z y j ą ł się w Polsce i poza nią jako p o je m n y i w s z e c h s tr o n n y sy m b o l n a szej k u l t u r y s ie d e m n a sto w ie c zn e j, m ożna się nim p o ­ słu ży ć w analizach, w s y n t e t y c z n y c h opisach procesu d z ie jo w e g o i k u ltu ro w e g o , w sp o m a g a ć w d y s k u s j i nad t r u d n y m p y t a n i e m o p r z y c z y n y u p a d k u R z e c z y p o s p o lite j. O kreśla on w istocie sw o is te w z o r y k u l t u r y i w z o r y ż yc ia zn am ie n n e dla w ie k u X V I I i w t y m

— bardzo j u ż sz e ro k im zn a czen iu — p o s łu ży ć m oże jako t y t u ł p o ­

w ieści (Zofia Kossak, «Złota w olność») lub t y t u ł narzucony n ie m ie ­ c k iem u p r z e k ł a d o w i «P a m i ę t n i k ó w » Jana C h ry zo sto m a P a sk a («Die golden e Freiheit der Polen» w y d . G iinth er W y tr z e n s , G ra z 1967).

» * *

W t y c h ró żn ych zakresach zn a c ze n io w y c h po­ jęcie « złotej wolności» zrosło się z w i e k i e m X V II. A b y je d n a k u p o ­ rz ą d k o w a ć jego treści i społeczne u k ła d y odniesienia, tr z e b a się cof­ nąć o w ie k w s te c z i pokrótce w s k a z a ć k o n s ty t u c je gw a ra n tu ją ce sta n o w e w y n ie sie n ie s z la c h ty i z a s a d y zap ew n ia ją c e j e j w i ę k s z y c z y m n i e js z y w p ł y w na bieg d z ie jó w (N e m in e m c a p tiv a b im u s nisi iure v ic tu m , Nihil novi, L ib e r u m veto) i t r z e b a b y p r z y p o m n ie ć , że w r e ­ n esan sow e j R z e c z y p o s p o lite j — głó w n ie w s k u t e k a k ty w n o ś c i po­ l i ty c z n e j s z la c h ty (ruchu e g ze k u c y jn e g o ) — w y t w o r z y ł y się w a ru n ­ ki s p r z y ja j ą c e tolerancji, sw o b o d zie w y z n a n i o w e j u ń ę k s ze j u nas n iż g d zie indziej. Ta p ra k ty c z n a w oln ość w y z n a w a n i a w i a r y , bez­ pieczn ego fo rm u ło w a n ia m y ś l i r z e c zy w iś c ie w y r ó ż n ia ła Polskę w ś r ó d p a ń s t w eu ropejskich , czyniła z n iej m iejsce schronienia dla z b ie g ó w z Czech, k r a j ó w niem ieckich, Francji, W łoch, A nglii, S zko­ cji. B y ła b o w ie m R zeczpospolita w t e d y «pew n ą ucieczką w s z e m na­ r o d o m », «tu b e zp ie c z n y A zy lu s z a c n y m k r ó le m b y w a ł» , « g d y się

(4)

3 Z Ł O T A W O L N O Ś Ć ( N O T A T K I DO I N T E R P R E T A C J I )

tu k to skłonił, k a żdego s k r z y d ł y s w y m i te n O rzeł zasłonił», co ze słuszn ą d u m ą k o n sta to w a ł w e w c z e s n y m baroku S ta n isła w W i t ­ k o w s k i.

* * *

W ren esa n so w ej filozofii c z ło w ie k a d o m in o w a ­ ła w iara w ład życia, na gruzach ś r e d n io w ie c z n y c h i n s ty tu c ji m ógł p o w s ta ć — c z y m iał p o w s ta ć — n o w y św ia t harmonii sp o łeczn ej ra ­ cjon alnie p o r z ą d k o w a n y , zgodnie z ogólną w i z j ą sta n ó w sk ła d a ją ­ c y c h się na organiczną całość. B y ła to nie t y l k o w ia ra w sens p o ­ r zą d k o w a n ia z a sta n e j b u d o w y sp o łeczn ej, ale te ż w iara w m o ż l i ­ w o ś ć j e j u p o r z ą d k o w a n i a . S tą d w p iśm ie n n ic tw ie r o z k w it p r o j e k to w a n i a sta n o w y c h w z o r ó w ż y c ia : ja k im p o w in ien b y ć szlachcic, d w o rza n in , h etm an, senator, w ieśniak, u czeń w r z e m i o ­ śle, stąd d y s k u s j e o p o p ra w ie w ią zi m i ę d z y sta n o w yc h , a w ię c o n a­ p r a w ie R z e c z y p o s p o lite j, stąd n aiw n e przekonanie, że M o d r z e w s k i p o tr a fi w «S ylw ach » pogodzić rozbieżn ości w y z n a n io w e dzielące sp o łe c z e ń s tw o , stąd r o z w ó j ru c h ó w iren iczn y ch u sc h y łk u r e n e s a n ­ su. A t o w a r z y s z y ł o te m u p rześw ia d czen ie, że jed n o s tk a w p isa n a w ó w n o w y u p o r z ą d k o w a n y u kład s p o łe c z n y o d zy s k a n atu raln ą har­ m o n ię życia, że ó w u k ła d będzie ź r ó d łe m w y m i a r u w olności k o r z y ­ s tn e g o dla jedn osthi, dla stanu i dla całego organ izm u społecznego. To p r o je k to w a n ie socjologiczne p o d p o rz ą d k o w a n e jest o czy w iśc ie p e r s p e k t y w i e w id ze n ia i s t a n o w y m irAteresom szlacheckim.

W p o ls k im renesansie r o zw a ża n e są w ięc szczególnie p o w in n o ­ ści i p r z y w i l e j e tego stanu. W u jęciu S ta n isław a O rzec h o w sk ieg o p o w in n o ś c i to « ty tu ł na p o zw ie , d w a grosze z łanu i p o sp o lite ru s ze ­ nie», r e szta to p r z y w i l e j e , sw oboda życ ia, d zię k i cz e m u «Polak» je s t « z a w s z e w e s o ły m » . Nieco w ię c e j o b o w i ą z k ó w w p i s y w a ł na o b y w a ­ te ls k i e kon to szlachcica M ikołaj Rej, a m i m o to jego Polak (re zon er au tora) nie je s t w e s o ł y lecz z a tr o s k a n y d y sp r o p o r c ją p r z y w i l e j ó w , do j a k i c h b y ł p r z y w i ą z a n y , nad o b o w ią zk a m i, od jakich stronił, b y w k r ó t k i m ż y c iu u ż y t k o w a ć p r z y w i l e je .

U siło w a n o racjonalnie w y z n a c z a ć granice o b y w a te ls k ie j w olności i n i e o b y w a t e l s k ie j sw a w o li. K r ó tk o u jął s y s t e m ty c h p o jęć Ł u k a sz G órnicki:

« P r z y cnocie wolność dobra, oprócz cnoty — sw a w o la jest, pod p r a w e m iool-

(5)

A le b y t e m u ja sn e m u z e sta w ie n iu nadać r z e c z y w i s t e zn aczen ia tr z e ­ ba p o s ta w ić d w a pytan ia:

Co to j e s t cnota?

Co to j e s t s p r a w ie d liw e praw o?

Te d w a p yta n ia , tru d n e i sporne, ż y w e b y ł y w c a ł y m d a w n y m p i ­ śm ien n ictw ie; p ie r w s z e d o t y c z y ł o w z o r u jed n o stk i, dru gie — w z o ­ ru sp o łe c ze ń stw a , s t a n o w i ł y ogólną p o d s ta w ę r o z w o ju teorii hu ­ m anizm u .

W ren esan sie w z a je m n i e się u zupełn iały. Wiązała je w iara w m o ż li ­ w o ść takiego u p o rzą d k o w a n ia społeczeństw a, b y ład ży c ia je d n o ­ stki, stan u i całego s p o łe c z e ń s tw a b y ł y r e z u lta te m tozajem nego loy- nikania. W h u m a n izm ie b a r o k o w y m jes zcze tr w a to przekon an ie

o p o t r z e b i e bu dow an ia ładu w e d łu g sta n o w eg o porządku , ale r o z ­

luźniają się z w ią z k i m i ę d z y p y ta n i e m o w z ó r je d n o stk i i w z ó r s p o ­ łeczn y. W n o w y m h u m a n iz m ie na czoło w y c h o d z i p y ta n ie <(Co to j e s t człowiek?», a w r a z z n im rozw ażania o n a tu r ze życia, d e fin i­ cje j e d n o s tk i p o d le g łe j n ie w o li ciała, z m y s ł ó w , rz e c zy , śmierci, p r z e ­ znaczenia a nade w s z y s t k o , w a lczą cej o w olność w y b o r u r z e c z y o s t a ­ tec zn y c h . W te j p e r s p e k t y w i e je d n o s tk a j e s t sam otna, zdana na sie­ bie i w j e j w a lc e o w olność toyboru w a rto śc i p r a w d z iw y c h w z i e m s k im ż y c iu nic j e j nie pom ogą społeczne p r z y w i l e j e wolności z jakich k o rzy sta . Z tego p u n k tu w id ze n ia jest t y l k o jedn a k o n ie cz ­ na w s z y s t k i m «złota w olność» — w olność sumienia, o którą w a lc z y li Bracia P olscy, ale nie t y l k o oni. D latego do końca zn a jd o w a li obroń ców w ś r ó d k a to lik ó w .

Po renesansie pozostało w y o b r a ż e n ie w olności społeczn ej d o sto so w a ­ ne do s t r u k t u r y s ta n o w e j. W r a z ze s c h y łk ie m ruchu egze k u c yjn e g o d ia le k ty k a w y w a l c z a n ia w oln ości p r ze k szta łc a się w proces a p o t e ­ o z y i obron y, co ujawmiło się szczególnie w o sta tn im akcie d z ia ­ łalności tego ruchu, w rokoszu Z e b r z y d o w s k ie g o c z y li w o jn ie d o ­ m o w e j (1606— 1609), w rezu lta c ie k tó r e j u s ta liły się u s tr o jo w e k o m ­ p r o m is y na p rzyszło ść.

* * *

W roku 1609 — g d y rokoszanie ponoszą k lę ­ skę — pojęcie zło te j w oln ości ż y j e ju ż w św iadom ości społeczn ej jako szc z e g ó ln y sym b o l. B y go rozum ieć, mie w y s t a r c z ą w y ja śn ie n ia hi­ sto r y c zn e i p r a w n o - u s tr o jo w e , taka je s t b o w i e m natura w y o b r a ż e ń

(6)

5 Z Ł O T A W O L N O Ś Ć (N O T A T K I D O I N T E R P R E T A C J I )

s y m b o lic z n y c h , że w e l e m e n t y sta łe w p i s y w a ć m o ż n a ż y w e i z m ien n e tr e ś c i k u lt u r o w e , k o n s e r w a t y z m s zla c h ty k a to lic k ie j i p r o g r e s y w ­ ne dążen ia arian. O to zapis w y o b r a ż e n ia z r. 1609:

A lb o w ie m g d y się na w s z y s t k ie str ony św iata kto obejrzy uzna to, że Korona Polska za łaską Bożą

coś więcej ma,

z czego się nad insze narody chrześcijańskie weseli i wynosi, bo acz w idziem ,

że niemiecka ziemia m ia s ty i handlami rozm aitymi, francuska dochody w ielk imi,

wioska u rodzajów ziemie,

w ęgierska złota i śrebra dosta tkiem

i ine królestw a różnemi po ży tk a m i nasze mogą przechodzić, ale polska ma to w sobie,

co by te narody pomieniony rade z w ie lk im pożądaniem ty m w.szytkim

a na koniec krw ią sw ą kupiły. — A cóż to takiego?

W o l n o ś ć ! — w ie lm o żn y , a mnie m iły Panie...

A utor, S ta n is ła w W i t k o w s k i , u jął s w ó j sąd w fo r m ę roz'dńniętego p y ta n ia r e to r y c z n e g o , bliskiego p o p u la r n y m fo r m o m zagadki. Ca­ łość te j w y p o w i e d z i p r z e ł o ż y ć m ożn a z k o n str u k c ji re to r y c z n e j na k o n stru k c ję p o e ty c k ą , k t ó r e j sch em at — p o p u la r n y w baroku — b y ł ­ b y n a stę p u ją c y: su m a r ó ż n y c h r z e c z y w i s t y c h w a rto śc i (rozwijające się m iasta i p o ż y t k i h an dlu , w ie lk ie d o ch o d y i urodzaje, złoio i s r e b ­ ro i i n n e w a r to ś c i t e g o t y p u , a ta k ż e ż y c ie i zd ro w ie ) je it m n ie j­ sza n iż je d n a w a r to ś ć (tj. wolność). C z y li — z a p i s z m y to skrótem : a + b + c Jr n ( l .

K o n s tr u k c ja ta ż y w a w k u ltu rach indoe u ro p e jsk ic h — i pochodze­ niem i sen su a listy c zn ą skalą w a rto śc io w a n ia bliska folklorow i — słu żyła w baroku do d y s k u r s y w n e g o p o szu k iw a n ia n ad izę d n y ch w artości życia, w t y m p r z y p a d k u s ł u ż y b u d o w ie społecznego sac­ rum . W olność, uznana tu za n a jw y ż s z ą w a r to ś ć społeczną, h irm o n ij- nie w łączona j e s t w o g ó ln y s y s t e m ś w ię te g o porządku : w y s tę p u je na obszarze « n arodów chrześcijań skich», jako zd o b y c z t z y s k a n a p r z e z j e d e n t y l k o naród, k u ża lo w i p o zo sta ły ch .

Nie je s t to dar, lecz w ła śn ie z d o b y c z u z y s k a n a za łaską boską

— a w ięc w zg o d zie ze ś w i ę t y m p o r z ą d k i e m — ale p rze z a k t y w ­

ność podm iotu , p r z e z « tru dy », «prace», «spraw y», <zasługi» «i k rew » , w a rto ś ć n ie s p o ty k a n a gdzie i n d zie j, dziedziczona, k o n fir

(7)

-m o w a n a i chroniona jako « n a jk o s z to w n ie js z y k lejn ot», k tó reg o -m oc o ż y w i a w sp o łe c ze ń stw ie w s z y s t k i e dobre s iły sp ra w cze, k le jn o t ten j e s t b o w ie m ź r ó d łe m ś w iatła, blasku, tj. w s z y s t k ic h w a r to śc i jako s y n o n im ó w świaitła.

G d y b y w ięc ó w k le jn o t został u tracony, zginie źródło św iatła, z a ­ n ikn ą w a rto ś c i m a teria ln e i n iem aterialn e, bo b e z «wolności k oron ­ n ej», «co za sm ak p o ż y t k ó w , b y n a w iętszych »? Nie istn ie je tu m o ż ­ liw ość stopniow an ia, c z ę śc io w e j u traty, lecz — zgodn ie ze s tru k tu rą sa cru m — albo istn ieje ono w p ełn ej s w o je j postaci, albo — w e ­ dłu g p r a w rz ą d zą cej tu d ia le k ty k i w a rto ś c i — u s tę p u je m iejsca s w e m u p r z e c iw ie ń s tw u . Jeśli znika ś w ia tło wolności, nadchodzi ciem n ość n iew oli, śm ierć sta je się w artością w ię k s z ą n iż życie, u tra ta p r z e d m io tu d u m y sta je się ź r ó d łe m hańby. B o w ie m « ż y w o t w n ie w o li p o c ie s z n y m b y ć nie może», skoro gaśnie źródło w a r t o ­ ści, tracą s w ó j «smak» w s z y s t k ie p o ż y t k i z iem sk ie i w a r to śc i sp o ­ łeczn e, «cnota i m ę s t w o gaśnie».

* * *

W ie r s z o w a n y tr a k ta t W itk o w s k ie g o ma sw o istą postać społeczn ego te s t a m e n tu i w treści i w t y t u l e «Z łota w olność koronna s e jm o m i z j a z d o m na p o to m n e c za sy służąca z deklaracją k r ó t k ą ku z a t r z y m a n i u sta ro p o lsk ie j wolności»... P r z y to c z o n e tu z p ro za iczn ej p r z e d m o w y w y o b r a ż e n ie w olności m a postać s t a t y c z ­ ną i uogólnioną, w y d o b y t e z o s ta ły jego e l e m e n ty n iezm ienn e, w b r e w ż y w e j i zm ie n n e j n a tu rz e pojęcia, w b r e w p r a k t y c e wolności i d r a ­ m a t y z m o w i p r z e m ia n h isto r y c z n y c h . Teoria z ło te j wolności rodzi się na p o b o jo w is k u ruchu eg ze k u c y jn e g o , jako a kt testa m en tu , p r z e ­ k a z y w a n ia p o t o m n y m w a rto śc i za grożon e j p r z e z p r z e m ia n y , jako p r ó b a j e j « z a t r z y m a n i a».

L e c z z a tr z y m a n ia czego?

To p y ta n ie o tw ie r a d ro g ę do a n a liz y z m ie n n y c h e le m e n tó w p o j ę ­ cia. Co innego b o w ie m u zn a w a ć ogólną w a r to ść d z ie d zic tw a , co in ­ nego m ie r z y ć w s p ó łc ze sn e o b se r w a c je społeczn e m iarą w olności i sw a w o li. Tu k a ż d y z w y p o w i a d a ją c y c h się m iał sąd w ła sn y, sąd z r e g u ł y k r y t y c z n y , ró żn ią c y się od inn ych w s p ó łc ze sn y c h sp o jrz eń na społeczne u ż y t k o w a n i e wolności. D ążność s z la c h ty do u m o c n ie ­ nia i u tr z y m a n ia s w o b ó d w ła sn y c h oparta b yła na pom n iejszen iu w olności s ta n ó w n iż szy c h , ale i na p o m n ie js ze n iu s w o b o d y działania

(8)

7 Z Ł O T A W O L N O Ś Ć ( N O T A T K I DO I N T E R P R E T A C J I )

n a jw y ż s z e g o organu, tj. w ł a d z y króla. Z n am ie n n a dla baroku poli­ ty c z n a em a n c y p a c ja m ag n a te rii p r o w a d z iła z kolei do p o m n ie js z a ­ nia wolności szlacheckich. Ogólna m iara w olności sp o łeczn yc h je s t ograniczona: z w ię k s z o n e u ż y tk o w a n i e tego p r z y w i l e j u p r z e z je d n y c h odbiera go dru gim , s tąd w z a je m n a p o d e jr z liw o ś ć i oskarżenia o n a ­ d u ż y c ia w y r a ż a n e w p u b lic y s ty c e .

W p iśm ie n n ictw ie s i e d e m n a s to w ie c z n y m s ą d y o w olności i j e j s p o ­ łe c z n y m u ż y tk o w a n i u są z r e g u ły k r y t y c z n e , choć t o w a r z y s z y im ogólna apoteoza pojęcia. Od po czą tk u teoria z ło te j w olności je s t a p o ­ teozą i negacją rów nocześn ie. W i t k o w s k i — m y ś lą c o n arodzie i j e ­ go historii — uzna p r z y w ią z a n ie do w olności — ż y w e nie t y l k o v.) stanie szlach eckim — za n a jc e n n ie jszy k le jn o t R ze c zy p o s p o lite j, a — m y ś lą c o w spółc zesn ości — pow ie: «nie m acie się c z y m ch lu ­ bić w olnościam i s w y m i» . G d y w począ tk a ch X V I I w ie k u W i t k o w s k i pisze w Ł o m ż y sw ó j t r a k ta t, apoteozą o b e jm u je historię od M ie s z­ ka do renesansu, zaś k r y t y c z n i e ogląda okres od sc h y łk u X V I w i e ­ ku. Podobną o p t y k ę w id ze n ia h istorii i w spółc zesn ości m a w t y m s a m y m czasie in n y pisarz, S ta n isła w G ro ch o w sk i. W y d a w a ć b y się m ogło, że złota w olność k o ń c z y ła się w r a z z ren esan sem , ale b y ł ­ b y to sąd m y l n y . G d y w roku 1670 W a c ła w P otocki p ra cu je nad «W ojną chocimską», w z o r y «starych S a rm a tó w » , w o ln y c h i m ę ż ­ n y c h , w id zi w łaśn ie w pokolen iu ż y j ą c y m za c za só w W itk o w s k ie g o , w początkach X V I I w ieku . Po pro stu z u p ł y w e m w ie k u p r z e s u w a ł się p r ó g d z ie lą c y histonię od w spółczesn ości, a t y m s a m y m g ra ­ nica pola a p o te o zy i pola k r y t y k i , d a w n a w a rto ś ć po p r ze jś c iu t e j g ra n ic y sta je się s w o im p r z e c iw ie ń s t w e m .

W istocie sacru m k u lt u r y sa rm a ck iej — teoria z ło te j w oln ości — b y ło p o jęcie m h is to r y c z n y m , s y n o n im e m d z ie d z ic tw a , p r z e c i w s t a ­ w i a n y m w spółczesn ości b a ro k o w ej, a nie teorią a p o te o z y baroko­ w e g o sp o łecze ń stw a , b yło ta k że s y m b o l e m przeszłości epickiej, w y ­ r a z e m ku ltu n a ro d o w e j historii i n a r z ę d z ie m s u ro w e j k o n fro n ta c ji dla w sp ó łc zesn ych . U progu X V I I w . W i t k o w s k i pisał: «A le dziś, ach, n ie s te ty ż , w y ich p o to m k o w ie . Jesteśc ie od p r z o d k ó w s w y c h w łaśn i odrodkow ie», u sc h y łk u w ie k u to samo, ale d o b itn ie j m ó w ił w s p ó łc z e s n y m W a c ła w Potocki: «Źle z a ż y w a s z , bękarcie, w olności s ek re tu » .

(9)

Czyli: b a rokow a d u m a z p o ls k ie j wolności b yła w y r a z e m k u ltu h istorii n a ro d o w e j. B y ł a b y to w ię c w a rto ś ć godna reh a b ilita cji w t y c h granicach, w jakich u z n a j e m y w k ła d k u lt u r y szlach eckiej do k u lt u r y ogólnon arodow ej. S zczególn ie że apoteoza w zo ru w o ln o ści w ią że się z tr z e ź w ą , su r o w ą k r y t y k ą stanu szla ­ checkiej R z e c z y p o s p o lite j w X V I I w ie k u , w w ie lu p u n ktach z b ie ż ­ ną z d z i s ie js z y m sp o jr z e n ie m na historię.

A je d n a k b y ł a b y to reh a b ilita cja n a w e t w w y z n a c z o n y c h granicach za szeroka. To, co n a p r a w d ę stało się n a ro d o w ą w artością, da się s p ro w a d zić do u gru n to w a n ia przekon an ia, że w oln ość jest d o b rem n a j w y ż s z y m , s z c z e g ó ln y m k l e jn o te m P o la k ó w . To przekon an ie b a r ­ dzo się p r z y d a ł o w n o w s z e j historii, p o c z ą w s z y od sc h y łk u X V III w iek u . O d tego czasu d a w n e sacru m sp o łeczn e w y s t ę p u j e w inn ych okolicznościach h is to ryc z n y ch , w in n yc h fu n kcjach społeczn yc h i znaczeniach. To praioda. A le bez o d w ołan ia się do b arokow ego k u ltu p o ls k ie j w olności nie da się z i n t e r p r e t o w a ć s y m boliczn ego j ę z y k a p a t r i o ty c z n e j p o e z ji p o lsk ie j X I X w ie k u , np. zdań z «W ar­ szaw ianki»:

Tocz, Polaku, bój zacięty, Uledz m usi d u m ny car,

Pokaż je m u p i e r ś c i e ń ś w i ę t y...

Na t y m pierścien iu k ie d y ś b y ł r y t y herb szlach ecki, p óźn iej po prostu godło n a r o d o w e (ta k że w czasie osta tn iej w o jn y ). Jest to je d e n Z s y m b o li w y r a ż a j ą c y c h «nasz z w olnością (...) ślub», to z n a czy s a k ­ ralną a k c e p ta c ję przekonania, że w olność j e s t w arto śc ią w ię k szą n iż życie. W lite r a tu r z e b a ro k o w e j paradoks te n g o t o w iś m y uznać za figu rę k u n sz to w n ą , w «W a rs z a w ia n c e » nie b r z m i to j u ż ja k l i te ­ ratura, lecz ja k w y r a z opinii:

Kto przeżyje, w oln y m będzie, Kto umiera, w o ln y m już.

P r z y k ł a d y te pochodzą z jed n eg o t e k s t u ( K a z im ie r z a D elavign e w tłum . K a ro la Sienkiew icza), ale je s t to t e m a t s z e r s z y i jeszcze nie p o d ję ty : odrodzen ia b a ro k o w e j s y m b o lik i loolności i s y m b o lik i nie­ w o li w n o w e j p o e z ji p a t r i o ty c z n e j .

% % *

B y ło to t y l k o o d ro d ze n ie m s y m b o lik i u gru n to­ w a n e j w tra d y c ji, a nie o d r o d z e n ie m z ło t e j w olności, k tó ra doga­ sała w p ó ź n y m baroku, k ie d y coraz w y r a ź n ie j ujaw n iała się

(10)

9 Z Ł O T A W O L N O Ś Ć ( N O T A T K I D O I N T E R P R E T A C J I )

j e j r e g r e sy w n a idea «zatrzym ania» (S. W i tk o w s k i) t r a d y c j i u s tr o jo ­ w e j , p o w r o tu do w z o r ó w epickiej przeszłości, idea p o p r a w y R z e c z y ­ p o s p o lite j nie p o p r z e z p r o j e k to w a n ie zm ian społeczn yc h , lecz p o ­ p r z e z m o r a lis ty c zn e o d d zia ły w a n ie na jed n o s tk i, jako z b ió r lu d zi go rs zy c h dziś n iż dau m iej. S tąd w iara, że tr z e b a u le p sza ć ten zbiór je d n o ste k , b y p o p r a w ić stan R ze c z y p o s p o lite j. S koro a k tu a ln y u stró j Polski je s t d o b r y , a źle się d z ie je w Polsce, to zn a czy, że źli są ludzie, k t ó r z y ten u s tr ó j realizują. W r a c a m y w ięc do b a ro k o w e j teorii h u m an izm u — j e j u padku.

P y ta n ie o n aturę c zło w ie k a in tr y g o w a ło k i e d y ś szczególn ie p o e zję m e t a fiz y c z n ą analizującą niedoskonałości ludzk ie g o życ ia . P isarze p o li ty c z n i późn ie jsze g o baroku czegoś się n a u c z yli z t e j t r a d y c j iy ale ich inte reso w a ł p r z e d e w s z y s t k i m jed en zb ió r w y o d r ę b n io n y : lu ­ d zi ro d o w ity c h , w k t ó r y c h ręku s p o c z y w a ł rząd wolnością.

K r z y s z t o f O paliński d y s k u r s y w n i e ro z w a ż a ją c p y ta n ie «K to j e s t p r a w d z iw i e w o l n y m szlachcicem?», sk o r z y s ta z d o ro b k u m y ś l o w e ­ go p o e tó w m e t a f iz y c z n y c h , b y r e p lik o w a ć na du m n ą w y p o w i e d ź szlacheckiego o b y w a t e la «W o l n y - m , w o ln y - m , ja n a d er szlachcic» p y t a n i e m odsła n ia ją cy m n iew olę lu d zk ie j n a tu ry , ja k o źró d ła zła społecznego: «jako to b y ć może? A t y tak siła p an ów m a s z w s o - b i e, nad sobą. I p o d le g a sz m ize rn ie m a r n y m , l ic h y m rzeczom , w s z e lk ic h zbrodni, w y s t ę p k ó w będąc n ie w oln ikiem ».

U s c h y łk u epoki coraz w y r a ź n ie j p rze b ija z p iś m ie n n ic tw a z n ie ch ę­ cenie do człow ieka. W p oczątkach X V I II w i e k u n a jd o b itn ie j w y r a ­ z i ł y to d w a a n o n im o w e t r a k ta ty : «Fizjognom ija ż y c ia ludzkiego»

i «M ałpa-człow iek», w k tó r y c h «m oralny p o rtre t» c zło w ie k a (tj. ta ­ kiego, ja k im b y ł p ie r w o tn ie ) p r z e c iw s ta w ia n y j e s t p o r t r e t o w i «ludzi w ie k u te raźn ie jsze go». To j u ż t e k s t y z pogranicza k a ta s tro ­ ficzn ego potępien ia l u d z k ie j n a tu ry. A le to zn iechęcenie do c z ło ­ w iek a , s w oista re z y g n a c ja h u m an isty czn a, w y s t ę p u j e w r ó żn y c h p o ­ staciach, u ró żn y c h p is a r z y . W sp ie ra się Seneką, je st w w ie rsz a c h Potockiego c z y w d y g r e s ja c h S. H. Lu bom irskiego:

«[...] ciężsi są czasem ludzie niż spraw y, i bardziej się u przykrzą pracujące­ mu, z ludźmi się bardziej niż z sp raw ami pasujem y, człowiek człow ie kow i kło­ pot, człowiek człow iekow i ciężar, nie da się i w najsłuszniejszej spraw ie użyć, nie da nakłonić. K i e d y b y nie upor i ciężkość ludzka, b y ł y b y sp ra w y j a ­ ko miod (...) Szczę śliw e zw ierzęta, które łożyska sw oje albo ta jem n e ja m y od ciekaioości u przykrzonych ludzi obwarować mogą. Nie m ają ludzie tego szczęścia m iędzy sobą, nie w y ro zu m ie ją sobie w zajem nie, nie z a k r y je się ani uchroni jeden przed drugim».

(11)

B y ło to p rz e d e w s z y s t k i m w y r a z e m zniechęcenia do całego stanu szlacheckiego. T en stan o b d a rzo n y b y ł pełną wolnością, a w «poli­ t y c z n y m R ze c zy p o s p o lite j n aszej ciele w oln ość n asza je s t sercem»

— pisał au tor «Reginae L ibertatis» (w: J. D ę biń skiego «Rożne m o ­

w y publiczne...», Jasna Góra 1727). Skoro zniechęca do siebie serce R z e c z y p o s p o lite j (to je s t sta n szlachecki jako r e alizator «spraw» p a ń s tw o w y c h ), to — w zesta w ien iu u ż y t y m p r z e z S. H. L u b o m ir ­ skiego «ludzie» i «s p r a w y » — w y r o k m usiał zapadać p rze c iw k o lu ­ d z io m z ł y m z n atu ry.

W ośw iecen iu zacznie się odw racać ta proporcja. O d rodziła się w ia ­ ra w dobrą n atu rę człow ieka, osłabiła w iara w dobro w z o r ó w s p o ­ łeczn yc h .

* * *

Z a t r z y m a j m y się jeszcz e p r z y obrazie « szczę­ ś l i w y c h z w ie rzą t» ż y j ą c y c h w jam ach u k r y t y c h i o b w a r o w a n y c h p r z e d d o k u c z li w y m s p o łe c z e ń s tw e m lu d zk im , obrazie stale i w r ó ż ­ n y c h w e r sja c h p o w r a c a ją c y m w lite ra tu rz e b a ro k o w ej. Jest on p r z e ­ d e w s z y s t k i m w y r a z e m p o w sz e c h n e j w i a r y w lu d z k i gatun ek, u po­ sta cio w a n iem m itu n a tu r y ja k o źródła wolności.

P rzyciągająca, łudząca m ożliw ością p o w r o tu lub ucieczki, s y m ­ bolicznie w idzian a N a tu r a -m a tk a c zło w ie k a stan o w iła w ś w ia d o m o ­ ści społeczn ej c zy n n ik p r z e c iw w a g i ż yc ia w ucisku k u l t u r y s p o łecz­ nej. Safizę, że o k r y z y s i e k u lt u r y sp o łeczn ej baroku n a jle p ie j m ó w i ro zm a ito ść i in te n sy w n o ść w i z ji w o ln e j n a tu r y . P o w o ł y w a ł się na « p r z y k ła d od zw ie rzą t» S. W itk o w s k i, chcąc z r o zu m ie ć skąd p ły n ie p o w sze c h n a dążność ludzka:

Nierozumne zw ierzęta znajdziesz w ty m staraniu, B y w wolności bujały, nie ż y ły w karaniu, B y się pasły pow ietrzem po ziemi szerokiej, Nogi wiatrolotnym i, by skały w ysokiej Sięgały, i pustynie niedoszłe zwiedziły...

W i z ję wolności c zło w ie k a p r ze d s ta w ia ła szlachecka k on cepcja «zło ­ t y c h w ie k ó w » i a r k a d y j s k i obraz d w o r k ó w ziem iańskich , n ie z a le ż ­ n y c h od społeczeń stw a, w p isa n y c h w roln ic zo -leśn y krajobraz, p r z e ­ w ija ją c e się p r z e z p o e zję o b ra z y filozoficzn ych p u steln i, d o m k ó u ' ryb a k a , pasterza. S. H. L u b o m irsk i — o to czo n y na co dzień d z ie d z i­ c a m i z ł o te j w olności — pragn ie uciec od nich « m ię d z y d ro b n ie j ­

(12)

11 Z Ł O T A W O L N O Ś Ć ( N O T A T K I D O I N T E R P R E T A C J I )

s z e j k o n d y c j e j lu d zi nieznacznie w m ie s z a ć się» i uciec w an onim o­ w y t ł u m an on im ow o. Uciec od ludzi, ale je s z c z e u tr z y m a ć w iarę w d z ie d z ic tw o , b y ć w o l n y m p r z e z w y łą c z e n ie się.

I n n e w e r s j e u cieczk i p o w s ta w a ł y w k ręg u lite r a tu r y p le b e jsk ie j. W istocie nie są to o b ra zy ucieczki, lecz o p isy p r z y m u s o w e g o z e ­ pch n ię cia lu d zi in n y c h w a r s tw w... stan n a tu ry , gdzie — ja k w ia d o ­ m o — c z ło w ie k o d z y s k u j e wolność:

Wolno się w rzece kąpać i przesypiać w wieży, W oln o chodzić piechotą, gdy nie będzie koni, Woln o głód mrzeć i nie pić, gdy trzos grosza chroni.

(J. J u rk o w sk i) S z la c h e c k i r zą d w olnością p o d d a w a n y k r y t y c e w lite ra tu r ze p l e b e j ­ s k i e j (nicow ał ów m it sz częśliw eg o ż yc ia w n a tu rz e także Jan z K i - ja n ), b y ł w ła ś c iw ie p r z e z ca ły w i e k X V I I su row o oceniany p r z e z p i ­ ś m ie n n i c t w o szlacheckie, w r ó ż n y c h fo rm a ch w y r a ż a ją c e niechęć do re a liz a c ji u s tr o jo w e g o w zoru. Ó w pro ce s k r y t y k i d o p ro w a d ził w końcu do k r y z y s u barokow ego h u m an izm u , do n ie w ia r y w w a r ­ t o ś ć c złow ieka, co p rze są d z iło los te o r ii «złotej wolności».

W o ś w ie c e n io w y c h rozrachunkach z tr a d y c ją polska w olność sta je

się p r z e d m i o t e m m y ś le n ia h isto ryę zn e g o i s z e rsz e j r e fle k sji s p o łecz­ n e j . F. S. J e zie rs k i pisząc o « d o s to je ń stw ie w olności polskiej» (ów k u l t je s t b o w i e m w arto śc ią n adrzędną), z a u w a ż y , że a czk o lw iek u zn a w a ło się ją za w a r to ść «całego narodu», to jed n a k w p r a k t y c e p r z y z n a n o ją t y l k o szlachcie, a w in n o się ją rozdzielić dla w s z y ­ s tk i c h m i e s z k a ń c ó w s w e j z ie m i (« N ie k tó re w yrazy...»).

W ś r ó d takich r e f le k s ji h is to r y c z n y c h «złota wolność» jako teoria i s a cru m b a r o k o w e j k u ltu r y , a ta k o w a n a w całości nie ginie b e z śla- du, lecz zgodn ie z p r a w a m i d i a l e k t y k i ż y c ia sacru m p rze m ie n ia się w s w o j e p r z e c iw i e ń s t w o — w profan u m . S ta je się s y m b o l e m ź r ó ­ d e ł u padku. M ożna p o w ie d z ie ć w b a r o k o w y m skrócie: umarła, a b y ż y ć — w m y ś le n iu h is t o r y c z n y m — ja k o s w o je p r z e c iw ie ń s tw o .

Cytaty

Powiązane dokumenty

The Rock Simulator wydaje się w tych funkcjach podobny do The Mountain, choć twórcy wzbogacili tę grę o serię minigier, w których zwyczajowo nieruchomy obiekt, jakim

Through social participation, local governments are learning more and more non-govern­ m ental organizations, resulting in m utual, more correct relations and trade....

Postępow anie przetargow e je st wysoce sform alizow ane, a celem jego regulacji jest nie tylko um ożliwienie organizatorow i wyboru najkorzyst­ niejszej dla niego

P lag iat jawny, zwany p lagiatem zupełnym , to efekt uczynionego wprost przejęcia cudzej twórczości w całości (najczęściej) oraz opatrzen ia jej swoim nazw

21 T. Nowakowski, Zakres i metodyka sporządzania raportu o oddziaływaniu na środowi­ sko przedsięwzięć z zakresu gospodarki ściekowej, Wyd.. Oddziaływanie na wody

Praw o do zgłasza­ nia kandydatów na deputow anych uzyskały zespoły pracownicze, organizacje społeczne, zespoły pracownicze szkół zawodowo-technicznych, szkół

Zasadne jest więc stw ierdzenie Oktawii Górniok, iż n ajtrw alszą cechą dokonywanych oszustw pozostaje zmienność ich kształtów , a zm iany rzeczy­ wistości, pod

stały się katalizato rem roz­ woju i zastosow ań identyfikacji biom etrycznej dla potrzeb państw a, ale także n arzuciły swoisty, powszechnie odbierany w