STRONNICTWA
W R A D Z IE P A Ń S T W A
-
i : 1
POLITYKA
^ O L S ^ X E O - O .
~ ~v\A AjS)u/ Vvv---
W E LWOAVIE
N AKŁADEM I D RU K IEM Z W IĄ Z K O W E J DRU KA RNI.
1882
.STRONNICTWA
W R A D Z IE P A Ń S T W A
i
«£•
POLITYKA
>
--- srvV ySX /V /v^---
w j h
W E LW O W IE
N A EŁA D EM I D RU K IEM Z W IĄ Z K O W E J D RU KA RN I.
1882
.2) • k%$
X,
% łtSS1!
stanowią, okres arcyw:ażny w rozwoju życia konstytucyjnego dla Cislitawii w ogóle, a w szczególności dla kraju naszego.
Rozkład wszechmocnego dawniej stronnictwa wierno-kon- stytucyjnych, zupełnie inne ugrupowanie pojedynczych frakcyj parlamentarnych i niezaprzeczenie zwiększony wpływ Koła pol
skiego na sprawy państwa — oto wyniki walk zaciętych, jakie ostatnimi czasy staczano w parlamencie austryackim.
Rząd dzisiejszy stanowczo głosi zasadę zupełnego równo
uprawnienia wszelkich narodowości w skład monarchii wchodzą
cych —• przeprowadza takowe w swym zakresie dość energicznie
— dwóch Polaków zasiada w Radzie ministrów.
Polak, weteran parlamentarny dr. Franciszek Smolka prze
wodniczy i kieruje obradami Izby posłów, to wszystko powin- noby w kraju wzniecać otuchę, ożywić nadzieje i obudzić za
dowolenie.
Tak jednak wedle naszego zdania, rzeczy się wcale nie mają.
Dnia 7go października 1879 zagajono nowo obraną Radę państwa. Ministerium hr. Taafego, stojące niby to nad stronnictwa
mi wymogło po dość zaciętych walkach, uchwalenie budżetu, przeprowadziło jako tako rządowe przedłożenia a po kilkumie
sięcznej pracy, cicho i skromnie wróciła D elegacja do domu na świąteczny odpoczynek.
Nastąpiła nom inacja ministra finansów, wybór dr. Smolki na prezydenta Izby posłów a mimo to i w roku 1881 tudzież 1882, kraj chłodno a prawie obojętnie przyjmował wracających delegatów.
Usłyszeliśmy wprawdzie sprawozdania z czynności posel
skich, poglądy na sytuacją polityczną, starano się nawet choć z lekka i mimochodem tylko odsłonić tajniki delegacyjnej dy
plomacji, powtarzano dawne hasła wyborcze o solidarności, auto
nomii, o postępowym konserwatyzmie i zachowawczym postę
pie i t. p., wszystko to jednak nie wzbudzało wielkiego zapału, 1
/
oświadczenia banalne zaufania, szczerego uznania7 pochwały, wszystko to wygłaszano ze strony wyborców półgębkiem pra
wie — a gdyby nie oddanie teki finansów w ręce p. Dunaje
wskiego i pokładane w nim nadzieje, kto wie, czy ten lub ów sprawozdawca nie byłby usłyszał od wyborców niemiłych wy
mówek.
W yjątek takich bezbarwnych i niewinnych popisów orator- skieh stanowiły sprawozdania księcia Jerzego Czartoryskiego, Ludwika Skrzyńskiego, dra Wolskiego Ludwika, Ottona Haus- nera a mianowicie poseł hr. Starzeński, nie zwykła u nas od
waga cywilna, stanowczo wystąpił przeciw polityce uwzglę
dniającej więcej dobro pojedynczych zelatorów, niż dobro pań
stwa i kraju naszego.
Po za obrębem zaś tego wyborczo-poselskiego ceremoniału •—
w kraju samym i w większej części prasy podnoszą się głosy dość częste :
„Wzmocnione jest wprawdzie stanowisko Koła polskiego
„w rządzie i w Radzie państwa, powiększony je st wpływ jego,
„to jednak nie jest zasługą naszych delegatów; bo gdyby nie
„dziwna nietaktowność, namiętna zaciekłość wiernokonstytucyj-
„nych nie była ich skompromitowała w obee publiczności, wobec
„wyborców niemieckich a jeszcze więcej w obec korony; gdyby
„nie spowodowane przez to wstąpienie abstynentów czeskich do
„Rady państwa, wszystko byłoby pozostało przy dawnem — i by
lib y śm y dziś jeszcze tylko opozycyą.
, „Co nam pomoże wpływ zwiększony, kiedy go Delegacya
„prawie wcale nie wyzyskuje.
„Wyniki prac parlamentarnych od roku 1879 do dziś dnia
„pod względem politycznym są niejakimi, pod względem zaś
„ekonomicznym były one dla Gralicyi stanowczo niekorzystne.
„Nowela do podatku gruntowego, nowy znacznie podnie-
„siony podatek domowy, odrzucenie wniosku Hausnera względem
„przeniesienia do kraju zarządów gal. kołeji żelaznych — upo
śledzenie techników krajowych przy budowie kolei transwersal
n e j , nowela wojskowa z roku 1882, podatek od nafty i olejów
„skalnych, nieprzychylne zachowanie się ministerstwa obrony
„krajowej w obec projektowanej kolei Sokal-Jarosław, która
„z tej przyczyny prawdopodobnie nie przyjdzie do skutku, na
j,koniec projekt rządowy w sprawie uregulowania funduszu inde-
„mnizacyjnego, oto zdobycze, oto spolia opim a, z którymi
„Delegacya nasza wraca do kraju.“
Takie są mniej więcej objawy publicznej opinii w kraju naszym.
Przeczyć nie można, źe takie wyniki kraju zadowolnić nie mogą. Chcąc jednak być sprawiedliwym, pytamy się czy cała wina tej bierności spada na Delegacyą? czy przyczyny tego nie leżą także gdzie indziej? czy nie tkwią one w szczególnych sto
sunkach samego ciała ustawodawczego w jego dzisiejszym skła
dzie? czy nie przyczyniają się do tego także stosunki tak dawne jak też i dzisiejsze kraju naszego i jego obywateli a w ostatniej linii nawet wyborcy sami ?
Chcąc sięgnąć do jądra rzeczy, trzeba badać wszystkie te czynniki, poznać dokładnie wszystkie stronnictwa w grę parla
mentarną wchodzące, ich pierw iastki, rozwój, dążności, cele i środki używane, a wtenczas moglibyśmy dopiero wydać sta
nowczy i sprawiedliwy wyrok.
To jednak byłoby przedmiotem obszernej wszechstronnie opracowanej rozprawy, nie zaś małej broszurki i takiej pracy podjąć się na teraz nie myślimy.
Chcemy zatem tylko ile nam się powiedzie podnieść jeden z powyżej wspomnionych czynników, chcemy podać choć krótką charakterystykę stronnictw w Badzie państwa ścierających się, co nam przynajmniej choć w części posłużyć może — do uspra
wiedliwienia, lub też do odparcia podniesionych podobnych ża
lów i czynionych zarzutów — a zatem do sprawiedliwego ocenienia czynności naszych delegatów czyli Koła polskiego, co także choć pośrednie dostarczjm może wskazówki do dalszego postępowania.
Bozpoczniemy ten opis od stronnictwa niegdyś najpotężniej
szego od stronnictwa centralistów czyli wierno-konstytucyjnego, które z krótkiemi tylko przerwami od lat prawie dwudziestu kie
rowało losami Austryi w ogóle a Cislitawii w szczególności.
Jak poseł Otton Hausner w swojej rozprawie „das Deutsch
thum und das deutsche Eeich“ odróżnia bardzo trafnie Niemców od rządu niemieckich Hohenzollerów, tak my też odróżnić mu
simy niemieckość (Deutschthum) od stronnictwa wierno-konsty
tucyjnego.
Wszakże do tego stronnictwa należą i świętojurcy w Gali
cy! , Włosi w Tryestyńskiem i Dalniacyi — dalej zalicza się do tej
partyi część posłów bukowińskich, a tych przecież za przedsta
wicieli idei niemieckie]' uważać nie można,
Wierno-konstytucyjne stronnictwo powstało jako czynnik dominujący właściwie na gruzach konstytucyi grudniowej, po radykalnej zmianie patentów lutowych z roku X861, po zaprowa
dzeniu bezpośrednich wyborów, a nazwę wierno-konstytucyjnego otrzymało to stronnictwo prawdopodobnie jak „lucus a non lu- cendo.“ Grenezę tego stronnictwa w dobrej mamy pamięci.
G-dy w roku 1871 ministeryum Hohenwartha na podstawie tak zwanych artykułów fundamentalnych za zezwoleniem korony ułożyło się było z Czechami i zanosiło się na t o , aby Cislitawii nadać ustrój wybitno-autonomiczny, centraliśoi niemieccy i wę
gierscy podali sobie ręce, obalili wspólnem staraniem ministe
ryum Hohenwartha a nowy gabinet Lasser zwany Auersperg rozpoczął ząciętą walkę z dążnościami autonomicznemi sejmów krajowych, ażeby z ujmą ich praw zagwarantowanych rozszerzyć jak najwięcej zakres czynności konstytucyjnych Eady państwa.
Tym zapędom centralistycznym najwięcej zawadzało prawo sejmów krajowych wybierania delegatów do Eady państwa, która składała się z wysłanników pojedyńczych sejmów.
Bezpośrednie wybory do Eady państwa stanęły więc na po
rządku dziennym i stały się hasłem stronnictwa wybitnych cen- tralistów. Ażeby sobie zapewnić w Izbie posłów potrzebną do tego większość dwóch trzecich części głosów, użyto ze strony rządu wszelkich konstytucyjnych i niekonstytucyjnych środków.
W Glalicyi przy wyborach do sejmu popierano świętojur- ców, w Dalmacyi i Tryestyńskiem Włochów, na Bukowinie poli
tyków a la Tomaszczuk, bo ci byli przeciwni dążnościom autono
micznym.
W innych krajach koronnych ludność niemiecka w mia
stach i wyborcy mniejszych posiadłości ulegli presyi rządowej i wybierali w duchu centralistycznym.
Najtrudniejsza jednak sprawa była z Czechami. Czeska ludność tak miejska jak wiejska okazywała się nieprzystępną centralistycznym agitacyom rządowym, dlatego też w tym kie
runku stanęła konieczność użycia środków cokolwiek drasty
czniejszych.
Uchwalono zatem zmianę okręgów wyborczych (Ustawa
z 23 stycznia 1872 D. U. P. Nr, 13) a przez pomnożenie okręgów
wyborczych, niemieckich, dalej przez połączenie w jedno ciało wyborcze niektórych okręgów wyborczych czeskich, tudzież przez przyłączenie cząstek okręgów czeskiej ludności do okręgów wy
borczych niemieckich zmniejszono okręgi wyborców czeskich i tym sposobem mniejszości niemieckiej w Czechach sztucznie nadano przewagę nad żywiołem czeskim.
Ażeby zaś nadto powiększyć liczbę centralistycznych wybor
ców w kuryi większych posiadłości, za pomocą dawnych a szcze
gólnie za współdziałaniem nowych w czasie rozkwitu gospodar- czego (wirthschaftlicher Aufschwung) koneesyonowanych instytucyi kredytowych zakupowano dobra tabularne, utworzono z takowych ile się dało odrębne ciała tabularne, które potem pod warunka
mi nader korzystnymi i łatwymi odstępowano znanym, pewnym eentralistom i tym sposobem zapewniono sobie przewagę centra-
łów także w kuryi większych posiadłości.
Była to akcya polityczna prowadzona i kierowana przez rządy Lasserów i Auerspergów a posiłkowana środkami pienię
żnymi wszystkich głośniejszych instytucyj kredytowych w Austryi, przeważnie zaś przez semicką „haut finance“ stolicy.
Przodowała tym szanownym instytutom Kasa oszczędności w Wiedniu „erste österreichische Sparrkasse in W ien“, na której czele wówczas stał zaciekły centralista Dr. Giskra.
Pomagały osławione zakłady jak „H ypothekar-K enten und Vorschuss Bank, Action Gesellschaft für Hypothekar - Credit, W iener H ypotheken-Gasse“ i t. d.
Była to formalna konspiracya austryackiego świata finan
sowego, na której czele stali naturalnie wiedeńscy bankie rowie wyznania mojżeszowego i oni to przeważnie pociągnęli także za sobą najwybitniejsze osobistości arystokracyi niemieckiej, węgierskiej, czeskiej i t. p.
Związek ten znany pod nazwą „Chabrus“ najdespoty- czniejszy wywierał wpływ na wszystkie potęgi finansowe.
In stytu ty , które nie chciały przystąpić do tego związku jak Kolej Karola Ludw ika, lwowsko - czerniowiecka doświadczyły zemsty tych potentatów giełdowo-finansowych.
Czcigodny minister handlu, Jego Ekscelencya Dr. Banhans
dyrektorom i prezydentom tych instytucyj niesfornych kazał
powytaczać procesy karne — i srogo oni odpokutowali za to , źe
Śmieli odrzucić szlachetne propozycye zacnych Chabrusistów.
pośrednich wyborach do Rady państwa z dnia 2 kwietnia 1873. D. U. P. Nr. 4L
Niecne te zabiegi i praktyki dokładnie opisuje broszura:
„Das Ministerium Lasser genannt Auersperg“ Lipsk.
Autorem tej broszury ma być hr. Rewertera, niegdyś wysoki dostojnik w służbie dyplomatycznej, który miał wręczyć takową Monarsze, prosząc o uwolnienie od służby i motywując to żądanie tem, że pod takim rządem człowiek honoru służyć nie może.
Broszura ta niektórym z ówczesnych ministrów zarzuca proste przekupstwa i nadużycia władzy, a mimo kilkakrotnie podniesionych w parlamencie żądań, by zarzuty te sprawdzono lub odparto sądownie i wdrożono w danym razie śledztwo karne 0 zbrodnię oszczerstwa, sprawa ta w biórze prokuratora państwa ugrzęzła i tam szczęśliwie dotychczas spoczywa.
Na niedobitkach zatem autonomii krajów koronnych, dawną konstytucyą zagwarantowanych powstało a raczej ostatecznie ukonstytuowało się stronnictwo, tarczą konstytucyi mianujące się t. j. stronnictwo wiernokonstytucyjne, popierające na razie ślepo rządy, ministeryum : „Lasser genannt Auersperg“.
Stronnictwo to obaliło Dyplom październikowy z roku 1860 i ogłosiło patenta lutowe z 1861 — stronnictwo to gwałciło przez szereg lat dawną i zaprzysiężoną konstytucyą węgierską. — Stronnictwo to odstąpiło od centralistycznych patentów lutowych, przyjęło zasadę dualizmu i zaprowadziło konstytucyą grudniową (1867). Na końcu stronnictwo to swą wierność dla konstytucyi tem zadokumentowało, iż zniesło prawo sejmów krajowych wysełania delegatów do Rady państwa.
Nie robimy tutaj centralistom żadnego zarzutu, ale zastrze
gamy sobie prawo pod hasłem wiernokonstytucyonalizmu w da
nym razie postąpić sobie z naszą konstytucyą w duchu autonomii krajów tak samo, jak wierno-konstytucyjni z nią się dotychczas obchodzili.
Gabinet Lassera miał jedną tylko wybitną, że tak powiemy
zasadniczą cechę t. j. był centralistycznym, wrogiem nienawistnym
autonomii sejmów a główna jego dążność w tem się objawiała,
by ile możności i wszelkimi środkami ukrócić prawa sejmów
1 ścieśnić ich zakres działania.
Nie był to gabinet liberalny, nie był on także z początku wybitnie niemieckim. Posiłkowany i prawie utworzony przez wielki kapitał to jest przez czynnik wybitnie bezkonfesyjny, musiał on być wraz z całem wspierającem go stronnictwem, posłuszną lejbgwardyą Eotbschildów i wiedeńskich geldhabów, a mniemana wolnomyślność tego gabinetu z natury rzeczy polegać musiała na wyzwoleniu zupełnem kap itału , na utrzy
maniu, popieraniu i ustaleniu jego wszechwładzy, bo tym sposobem zadowalniał i przyciągał on do siebie świat finansowy.
Twórcą i podstawą tego stronnictwa był pieniądz, potęga i czynnik wybitnie kosmopolityczny bezkonfesyjny i tylko przy
padkowa okoliczność, że plutokracya w Austryi jest przeważnie wiedeńsko - niemiecka, okoliczność ta mówię, ówczesnej partyi ministeryalnej nadawała poniekąd cechę niemieckości i to bez
wyznaniowej.
Z początku jednak nie było potrzeby występowania zbyt drażliwie z tą niemieckością, zachłanność germańska miała na razie inną jeszcze i to nader smaczną strawę. Pieniądz - kapitał—
ten czynnik międzynarodowej bezwyznaniowości był wskrzesi
cielem tego stronnictwa, łącznikiem więc jego musiał być prze
ważnie interes materyalny, chęć wyzyskiwania zasobów państwa na swą korzyść prywatną.
Było to po prostu z wyjątkiem postępowców i demokratów stronnictwo, które za pomocą rządu ciągle sięgało do kieszeni państwa a ostatecznie do kieszeni opodatkowanych.
Dla tych to zacnych patryotów koncesyonowano w czasie rozkwitu gospodarczego banki, zakłady kredytowe, budowano koleje, subwencyonowano i wspierano przedsiębiorstwa handlowo- przemysłowe a gdy po strasznem przesileniu ekonomicznem w roku 1873, największa część tych sztucznie wywołanych instytucyj u pad ła, zakładano dla ich ratowania rządowe kasy zaliczkowe (Ustawa z dnia 13 grudnia 1873. D. U. P. Nr. 162.) wspierano i podtrzymywano chromiące przedsiębiorstwa kolejowe (Eisenbahn - Sanirungen) co naturalnie pożerało miliony i po
większało rok rocznie niedobór w budżecie tak , iż w przeciągu lat trwania rządów wierno - konstytucyjnych dług państwa wzmógł się o setki milionów, jeśli nie o pół miliarda.
Nadto odnowienie ugody z Węgrami pomnożyło ciężary
Cisiitawii o przeszło cztery m iliony, zawikłania groźne na
wschodzie wymagały powiększenia wydatków na wojsko a klęski
elementarne i nieurodzaje w kilku krajach koronnych także nie przyczyniały się do polepszenia finansów austryackich.
■ Skarb państwa nawet koniecznym, nieodzownym wymogom sprostać nie mógł, jak tu więc zaspokoić nienasyconą żądzę swych wierno-konstytucyjnych przyjaciół?
W ierni ci przyjaciele przyszli w końcu do przekonania, że w tym kierunku nie ma już z rządem „dobrego interesu“, j eg° popieranie nadal już się nie opłaci. To przekonanie chłodem owionęło gorącą niegdyś miłość, którą pałał semicki kapitał ku wierno - konstytucyjnym a w dalszym skutku nadwą
tliło główną spójnię tego stronnictwa, które odtąd w cokolwiek rozkładowem znajduje się przeobrażeniu.
Wszakżeź już przy rozprawach nad ugodą z Węgrami, nad odnowieniem przywileju Banku narodowego , nad zajęciem Bośnii i Hercegowiny, nad ustawą wojskową, traktatem handlowym z Niemcami i t. p., dawniejsza ta większość rządowa, obejmująca na początku akcyi tak żywioły liberalne (postępowców, demokratów) jak też właściwą leibgwardyą Bothszildów i hegemonów germań
skich, w dalszym toku działalności politycznej zaczyna się rozpa
dać i dzielić na nieprzyjazne obozy i oboziki. Jedni bronią zasady wolnego obrotu handlowego; drudzy obstają za cłami tak fiskalnemi jak też ochronnemi; jedni żądają doraźnego usunięcia niedoboru finansowego, domagając się przedewszystkiem zmniejszenia etatu wojskowego i zupełnego zaniechania polityki zaborów; drudzy w pierwszym rzędzie stawiają potęgę Austryi jako mocarstwa pierwszorzędnego. W kwestyach ściśle politycznych występują zachcianki biurokracyi niemieckiej, nacechowane to wybitnem wstecznictwem albo też szychową wolnomyślnością mężów stanu a la P lener, a obok tej reakcyi podnosi to samo stronnictwo wiernokonstytucyjne zasady postępowe, zmianę ordynacyi wy
borczej, nawet kwestyę powszechnego głosowania, a w dalszej perspektywie na domiar także i sprawę kapitału i p racy ; dowo
dem tego liczne przemówienia postępowców jak Br. W alterskir
chen i przewódców garstki demokratów, jak p. Kronawetter, Niirnkranz.
Zjazdy wiecowe w Lincu, G-racu i t. p. sprawozdania po
słów wiernokonstytucyjnych przed wyborcami jak np. centralisty Kussa świadczą wymownie o panującem w tern stronnictwie za
mieszaniu, o zamęcie dążności i zasad przewodnich.
Część wiernokonstytucyjnycłi rządom Auerspergów wypo
wiada posłuszeństwo, wkrótce rząd ten upada, a po kilku nie
udanych próbach złożenia nowego z tych samych żywiołów, na
stają rządy hr. Taafego.
Z wielkim taktem , z niezaprzeczoną zręcznością zabiera się hr. Taafe do dzieła— zbliża się
Wkrajach korony św. Wacława do abstynentów, zawiera kompromis w kuryi wyborczej większych posiadłości czeskich, zniewala Czechów do udziału w rozpocząć się mającej nowej kampanii parlam entarnej, zaczyna na nowo sprzyjać Polakom, pobłażliwie patrzy na bądź to autonomiczne, bądź to wsteczne i klerykalne dążności stronnictwa praw a, staje jako czynnik pośredniczący nad „stronnictwami“ i mimo żartów, kpin i szyderstw niemieckich centralistów, skleja partyą z dotych
czasowych licznych malkontentów tak politycznych jak narodo
wościowych, a po dokonanych wyborach w roku 1878 „horrbie dictu“ dawne wszechmocne stronnictwo wiernokonstytucyjnych staje się stronnictwem mniejszości, staje się opozycyą.
Nowa jednak opozycyą nie traci fantazyi, ma ona przecież w zanadrzu spory zapas frazesów, którymi dobrodusznych wy
borców karmiła a raczej tumaniła przez lat prawie dwadzieścia.
„Wszakże,“ wołają wiernokonsty tucyj ni — „jesteśmy je-
„dynie liberalni, my w Austryi reprezentujemy postęp, my
„wychowańcy Eothschildów i Bleichriederów jedynie znamy się
„na interesach skarbu państwa, my jedynie zdolni ,i powołani
„do przywrócenia równowagi finansowej i usunięcia niedoboru,
„my reprezentujemy jedność państwową w A ustryi, bez nas mo-
„narchia Habsburgów podminowana uroszczeniami nieuprawnio-
„nemi nie niemieckich narodowości rozpaść się musi.“
Oto są szumno-brzmiące choć cokolwiek już zużyte i prze
chodzone hasła, które wiernokonstytucyjni z kolei podnoszą, występując do zaciętej walki z znienawidzonym gabinetem hr.
Taafego.
Daremne jednak zabiegi, hasła te już nie popłacają. Wszak
że ludy monarchii austryackiej nie zapominają, że ministeryum Lasser - Auersperg ten wyskok długo przygotowanego wierno- konstytucyonalizmu rozpoczęło swą gospodarkę liberalną od za
prowadzenia stanu oblężenia w Czechach, gdy przeciwnie ich organa na czele „Neue freie Presse“ w napuszystych tyradach oratorskich wygłaszały hymny pochwalne ministeryalnego libe
ralizmu i germańskiej wolnomyślności; utrzymują ci patentowani
2
liberały niemieccy, że oni reprezentują erę postępu, oni to na
wet znieśli pańszczyznę, oni przeprowadzili równouprawnienie polityczne żydów ; a przecież wiadomo, źe pierwszy popęd do zniesienia poddaństwa wyszedł z Gralicyi od reakcyjnej szlachty polskiej, wiadomo dalej wszystkim prócz niemieckim historykom liberalnym , źe Polska od wieków była przytuliskiem dla synów Izraela wtenczas, gdy cywilizowany zachód i liberalni Niemcy mieczem i ogniem tępili ten lud nieszczęsny *).
') M am y pod ręką, m em oryał w sprawie stosunków poddańczych, prze
znaczony dla galicyjskiego sejm u „stanow ego“, dla sejm u postulatow ego, prze
dło żo n y ; W ydziałow i „stanow em u“ jeszcze 2 kw ietnia 1842, w któ ry m wnio- t skodaw ca śp. K azim ierz kr. K rasicki, b y ły członek Izb y panów, żądał zniesienia pańszczyzny, uregulow ania służebnictw poddańczych, reluicyi dziesięciny i t. p.
M em oryał ten reak cy jn a szlachta polska przy jęła z zapałem i m im o nie
chęci ówczesnego referen ta spraw stan o w y ch , m im o zabiegów rządow ych i libe
ralnej, bo niem ieckiej biurokracyi, wniesiono tę sprawę nasejm ie w roku 1843, zażądano zezwolenia M onarchy do w ybrania k o m isy i, k tó rab y się ty m ważnym przedm iotem zajęła i stosowne w nioski przygotow ała. S taran ia te o ty le odnio
sły sk u te k , że najw yższem postanow ieniem z dnia 15 m arca 1845, M onarcha zezwolił n a w ybór takiej k o m isy i, w której także zasiadać m iał p ro k u ra to r K am ery (K am m erprokurator) jak o ze stosunkam i k ra ju dobrze obznajom iony.
Między 126 głosujących znalazło się ty lk o 16 głosów przeczących i ko- m isya została w ybraną. Ale lib eraln a b iurokracya niem iecka chw yciła się błahej n ic nie znaczącej u ste rk i, podnosząc ja k iś b rak form alności w powziętej uchw ale se jm u , ażeby puścić w odwłokę rozpoczęcie czynności tej k o m isy i, a k orzysta
ją c z nieszczęsnych ruchów 1846, m ordem i poźogiem, potokam i krw i niew innie przelanej, w dziejach A u stry i srom otnie zapisanych, udarem niła szlachetne zam iary szlachty galicyjskiej. To w szystko jed n ak rzeczy wcale nie zm ienia w edług loiki centralistycznej.
A u to r rzeczonego m em oryału ta k ja k w ogóle cała szlachta p o lsk a, to feudalni, klerykalni, wstecznicy, ale pan Szmerling, obłudny tw órca pseudokon- sty tu ey o n alizm u , te n gw ałciciel praw narodow ych choćby traktatam i^zagw a- rantow anych, sły n n y wynalazca teo ry i zatracenia praw (E ech tsy erw ^filn g s- theorie) depczący zaprzysiężone praw a państwow e korony św. Szczepana, to lib erał czystej wody) to wzór postępowego, w olnom yślnego m ęża stanu.
N ie tu ta j m iejsce rozbierania kw estyi sem ick iej, niech nam ty lk o wolno będzie wskazać n a t o , iż w P ru siech pastw ią się w sposób b ru ta ln y nad ży
dam i niem ieckim i, że A teny niem ieckie p rzyklaskują ty m dzikim w ybrykom , że zaś reakcyonaryusze polscy nietylko z oburzeniem p atrzą n a tę orgią fan a
tyzm u teutońskiego, że nadto dzisiaj pod rządem wstecznej praw icy tysiące nieszczęśliw ych wygnańców żydowskich znachodzą w łaśnie n a polskiej ziem i bezpieczne schronienie i życzliwą pomoc, a niepopraw ne wsteczne duchowień
stwo polskie z powodu im portow anych przez moskiew skich liberałów do W a r
szawy niecnych rozruchów antysem ickich wzywa Polaków im ieniem kościoła do zupełnej w tej sm utnej sprawie neutralności.
Podobne jednakże przechwałki naszych wiernokonstytucyj- nych nie znachodzą wiary w samych nawet kołach niemieckich.
W odpowiedzi na takie samochwalstwo partya postępowa (Fort
schrittspartie) na wiecn w L in cu , w Grracu, na zebraniu wybor- czem w Aussee przez usta dra Portugala, hr. W urm branda, ba
rona "Walterskirchen wprost oświadcza, że o takim liberalizmie nic wcale słyszeć nie chce, a najskrajniejsza demokracya przez posła Kronawettera przed wyborcami ósmego okręgu w Wiedniu (Josefstadt) otwarcie staje po stronie dzisiejszej większości, po stronie reakcyjnej prawicy.
Nie powiodła się akcya pod sztandarem postępu, przelenia się więc to stronnictwo na „zjednoczoną lewicę“ i przenosi walkę na pole ekonomiczne, na pole finansów.
„Zapowiedział hr. Taafe w mowie tronowej przeprowadze-
„nie równowagi w gospodarstwie państwa. Trzy lata mija, a nie
d o b ó r nietylko nie usunięty, lecz zwiększa się rok rocznie.
„Na to nikt nie poradzi, jak tacy mężowie stanu jak Ple-
„n e r, ja k Chlumetzky, oni łaskawie ubłagać się dadzą i przyjmą
„misyą uszczęśliwienia Austryi zagrożonej — a póki oni nie staną
„na czele rządu, my żadnego kredytu, żadnego budżetu nie za
g o tu je m y .“
Pierwszem lekarstwem cudownem jest zmniejszenie wydatków na wojsko i gotowość zbrojną.
Ale na nieszczęście upadają w Anglii rządy Torysów, a liberalni Whigowie i radykały wielkiej Brytanii podają rękę po
mocną despotyzmowi carskiemu, postępowy pietysta Gladstone podnieca półwysep Bałkański do nowych przewrotów. Kwestya wschodnia zachmurza na nowo widnokręg europejski ta k , iż w ,ob^c gotującej się burzy każdy rozsądny p atry o ta, każdy bezjiltanny człowiek silną i uzbrojoną Austryą za konieczność uważać musi.
Cofają się zatem nasi zjednoczeni lewicy, wiece w Karls
badzie i zjazd w Wiedniu nie kładą już tak stanowczego naci
sku na zmniejszenie budżetu wojskowego, a chcąc ządokumen- tować swe uzdatnienie do rządzenia (Kegierungsfähigkeit), cen- trały w wspólnych delegacyach już godzą się na żądania mini
stra wojny.
Lecz hr. Taafe nie chce zrozumieć i należycie ocenić te
umizgi centralistyczne, trudno z nim zrobić interesu, dlatego
epigony wiernokonstyfcucyjnych przywdziewają na nowo togę
K atona, złorzeczą choć półgębkiem tylko, gniotącemu całą Europę militaryzmowi, aż i tym cichym szemraniom rokosz w Hinterlandach i groźne zawikłania nad Nilem wszelką choćby nawet akademiczną odbierają praktyczność.
Dzisiejsza konstelacya polityczna Europy, a mianowicie po
łożenie obecne A ustryi, zmniejszenia siły zbrojnej doradzać nie może, a hasła oszczędności w budżecie wojskowym, przez zje
dnoczoną lewicę podniesione jako nie stosowne, żadnego odgłosu w ludach Austryi nie znachodzą.
„Niech i tak będzie“ woła lewica, „ale bez nas państwo nie znajdzie kredytu, do którego przy ciągłym niedoborze i wzra
stających nieustannie wydatkach na wojsko, rok rocznie uciekać się musi.“
Rzeczywiście — pamiętne głosowanie z dnia 15go grudnia 1881 nad wnioskiem Herbsta i towarzyszy, dążącym mejako do ankiety nad czynnościami banku dla krajów (Länderbank) było na pozór poparciem tego twierdzenia i zapowiadało poniekąd cokolwiek korzystniejszy zwrot dla opozycyi centralistów na polu finansowem, która też z nadziejami nieco lepszemi udaje się z końcem roku 1881 na ferye świąteczne.
Krótka jednak była radość. "Werdykt Monarchy o fakcyjnej opozycyi „factiose opposition“ jak grom spada na przerażoną le
wicę, a wyjaśnione cokolwiek bliżej stosunki między pobożnym panem Bontoux, a bankiem dla krajów, tudzież ogłoszony bilans tego ostatniego, tak dalece uchyliły wszelkie w pamiętnej debacie länderbankowej podniesione inkryminacye i zarzuty, że nawet mo
nitor centralistów „Neue freue Presse“ przyznać musiał, jako dyrekcya tego banku z grożącej powodzi finansowej obronną wy
szła ręką i zachowała nienaruszone swe fundusze.
Rzeczą zupełnie naturalną, że słowa cesarskie i nieudały zaczepny pochód przeciw bankowi dla krajów ugasiły ostatnią iskierkę miłości, którą żywili dla centralistów pp. Rothschildy et consortes.
Dymisyonują oni swą wierną leibgwardyą, składają pokor
nie broń przed polskim ministrem finansów i podejmują się emi- syi nowej papierowej renty państwowej.
Zdawałoby się , że klęska zjednoczonej w niezgodzie lewicy
jest już stanowcza; ona jednak nie traci otuchy, i przez usta
swego germańsko-bukowińskiego prezydenta posła dra Toma-
szczuka wzywa wiernych do dalszej walki nie tak w imieniu
postępu lub w celu finansowego ratowania zagrożonej Austryi, ale głównie w imieniu idei jedności państwowej monarchii Habs
burgów, której jedyną, podporą je st żywioł niemiecki, jest lewica na nowo zjednoczona czyli raczej na nowo do zjednoczenia się wezwana.
To poczucie niespożytej siły, to głębokie przeświadczenie szczytnego powołania ocalenia Austryi od grożącego rozkładu przygnębia całkiem niespodzianie żelazny kanclerz książę Bismark, owe bożyszcze, owa wyrocznia świata germańskiego, który zło
śliwym dowcipem nadaje temu stronnictwu nazwę der Herbst
zeitlosen t. j. stronnictwo zimokwitu i wręcz mu zarzuca, że nietaktownością i stronniczą opozycyą — okazało się niezdolnem do rządzenia i zmusiło koronę szukania poparcia w innych ży
wiołach, w innych stronnictwach parlamentarnych.
Jest to c i o s dotkliwy lecz i na to gotowa rada.
Książe Bismark, mówi lewica, widocznie się starzeje — on dziś już nieudolny mąż stanu.
Rozum tylko posiada lewica, jedynym zbawicielem zawsze jest i zostanie ta trójca niekoniecznie święta Herbst-Plener-Chlu- metzky, ta przedstawicielka jedności państwowej Austro-Węgier.
Oni to dopiero zdumionym ludom Austryi w niedalekiej okażą przyszłości, iż po za ich gronem nie ma dla monarchii ratunku, że bez nich Austrya rozpaść się musi, bo „extra Hungariam non est vita, et si est vita non est ita.“
Ale w życiu praktycznem kwintel szczęścia na szali powo
dzeń więcej częstokroć zaważy, niż funt cały geniuszu i rozumu choćby nawet zapoznanego, a ten kwintel szczęścia niestety, lewicy nie przypada w udziale.
Poczynają się rozprawy przed sądem przysięgłych w spra
wie Olgi H rabar i towarzyszy— a wychodzi na jaw, że starannie pielęgnowane, wypieszczone dziecko austryackich centrałów, zacni i wierni świętojurcy, wskrzeszeni do życia przez ś. p. Stadiona, protegowani i hodowani przez wielkiego męża stanu hr. Mens- dorf-Pouilly, że ci uczciwcy jako stali sprzymierzeńcy wiemo- konstytucyjnych, którzy wspólnie z Szmerlingiem, Griskrą, Las
serem i z „Neue freie Presse“ bronili przez lat przeszło dwa
dzieścia Austryą przeciw rozkładowym dążnościom Polaków,
przeciw polskiej partyi wywrotu — że ci zacni patryoci pracowali
nad rozkawałkowaniem, nad rozbiorem A ustryi, że za ruble
moskiewskie podjęli się chwalebnego dzieła wyrwania Galicyi
i północnych W ęgier z pod berła domu Habsburgów.
Zapada w końcu werdykt przysięgłych : Polska, ta gnębi- cielka narodowości ruskiej, oświadcza, źe nie żywi żadnej nie
nawiści przeciw Rusinom, że obałamuconych karać nie myśli i zamiast wyroku potępiającego, podaje im bratnią dłoń do zgody.
Nie tylko Austrya, Europa cała przyklaskuje temu orze
czeniu , tylko niepoprawna lewica brwi marszczy w zaciętym gniewie.
Twórcy ustaw majowych umizgają się do „Vaterlandu“, chcą się łączyć z ultramontanizmem, obrońcy Turcyi przeciw Rosyi i przeciwnicy anneksyi „Hinterlandów“ , godzą się nie
jako z panslawizmem, ażeby tylko znienawidzonym Słowianom austryackim nie przyznawać równego prawa miłowania i chodo- wania swej narodowości, tak jak swoją kochają i pielęgnują hegemoni niemieccy.
Takie dziś lewica germańska zajmuje stanowisko po różnych przejściach i arcyciekawych metamorfozach.
Ci liberały par excellence, którzy wotowali §. 6. ustawy 0 wolności zgromadzeń (D. U. P. Nr. 135 z roku 1867), którzy uchwalili §. 493 procedury karnej o postępowaniu przedmiotowem, liberały, którzy za pomocą stanu oblężenia w Czechach przepro
wadzili wybory bezpośrednie, stają się najemnikami Rotszyldów 1 spółki, inaugurują erę rozkwitu narodowo-gospodarczego — a po krachu z trwoniciela grosza publicznego przeobrażają się w apo
stołów oszczędności, w prawdzie nie oszczędności na polu banków, kolei żelaznych, Yerwaltungsratów, lecz na polu państwowej siły zbrojnej. Gdy zaś to lekarstwo przy zagrożonym pokoju euro
pejskim okazuje się niewskazanem i niebezpiecznem, więc liberały pod innem hasłem, jako wyobrazioiele jedności monarchii, jako obrońcy idei państwowej chcą ratować nieszczęśliwą Austryą, aż tu własne ich dzieło, ulubieni rycerze Św. Ju ra zasiadają na ławie oskarżonych i tam z cyniczną naiwnością odsłaniają swe tajne zamiary i przedstawiają się w całej nagości, jako główny czynnik rozkładowy monarchii rakuskiej.
Po zużyciu tylu szumnych haseł, na domiar niepowodzeń, występuje nowe stronnictwo niemiecko - ludowe, głosząc zasadę równouprawnienia wszystkich narodowości, zalecając ludom Austryi wspólną pracę na polu reform i postępu.
Stronnictwo to nowe swym programem zmusza tedy zje
dnoczoną lewicę do "wypowiedzenia ostatniego słow a: „Nam się
należy hegemonia, przy niej stoimy i stać będziemy“ , wołają satelici Herbstów, Szmeykalów i kasyna pragskiego, „mniejsza 0 postęp, my chcemy, my musimy panować, choćby nam książę Bismark albo car Aleksander I I I z Katkowem i Aksakowem albo też „Vaterland“ z całym aparatem średniowiecznego feudalizmu 1 nowożytnego ultramontanizmu do tego pomocną mieli podać rękę, dla tego walka ze Słowianami — walka do ostateczności.
Mimo tak groźnej postaci „Intransygentów“ , życzymy, by na stanowisku nieprzejednanych pozostali, dalsza bowiem metamorfoza, dalsze przeobrażenie musiałoby ich sprowadzić pod sztandar pangermanizmu posła Schönerera, czego nawet sami pp.: Herbst, Plener i Szmaykal życzyć sobie nie mogą.
~W takim stanie przesilenia znajduje się obecnie potężne niegdyś stronnictwo wierno-konstytucyjnych.
Bozpadło się stronnictwo to na dwa obozy — w jednym nieprzebłagani intransygenci — w drugim umiarkowani — poje
dnania i połączenia żądający.
Jak ten fakt podziału oddziaływa i oddziaływać będzie na prawicę?
W odpowiedzi na to pytanie pozwalamy sobie tutaj kilka pobieżnych uwag.
Program stronnictwa niemiecko - ludowego mieści w sobie reformy w duchu postępowym, zmianę ustaw wyborczych, na polu ekonomicznem podniesienie bytu materyalnego niższych warstw społeczeństwa, a w kwestyi narodowościowej umiarko
wanie, a poniekąd także równouprawnienie.
Mówimy „poniekąd“, bo upiór tak zwanej mowy państwowej
„Staatssprache“ i tutaj straszy ludy niegermańskie.
N ikt nieprzeczy i my też zaprzeczyć nie myślimy, źe Niemcy tak oświatą choć niekoniecznie szczerze humanitarną — jak też zasobami materyalnymi górują nad wszystkimi prawie nie- niemieckimi ludami w Austryi. Tą jednak naturalną, faktyczną przewagą austryaccy Niemcy w ogóle kontentować się nie chcą.
Nieprzebłagani żądają wprost hegemonii, partya niemiecko- ludowa zaś chce się zadowolnić ustanowieniem języka państwo
wego; jedni więc i drudzy żądają, że tak powiemy, przewagi
ustawowej, niejako uprzywilejowanej języka niemieckiego, na
taką zaś prawica żadną miarą przystać nie może i nie przystanie.
U nieprzebłaganych występuje w całej nagości nienasy
cona zachłanność teutońska, nie pohamowana chęć zaboru i panowania.
Przeciw tej zachłanności walczyły niegermańskie ludy austryackie odpornie i obronnie w czasach absolutyzmu, przeciw niej walczą oni dzisiaj może więcej zaczepnie na polu parlamen- tarnem , a tylko konieczność ciągłego odpierania nieustannych zamachów niemieckich na każdą obcą narodowość, wytworzyła ten anormalny stosunek, że w Kadzie państwa nie ma stronnictw ęzysto politycznych, że tam istnieją tylko grupy posłów różnych odrębnych narodowości, walczące o swe prawa narodowe. Ta zachłanność niemiecka popchnęła i zmusiła ludy Austryi do tego dziwacznego sojuszu, na którym opiera się dzisiejsza praw ica;
do utworzenia stronnictwa większości, w którem mężowie tak przeciwnych zapatrywań politycznych jak książę Jerzy Czarto- ^ ryski i książęta Lichtenstein, ja k Hausner i Lienbacher walczą i walczyć muszą w zwartych szeregach z Herbstami, Pleneram i e tu tti quanti.
Otóż w tym anormalnym sojuszu partya niemiecka ludowa chce zrobić wyłom, chce sojusz ten rozbić usuwając walki i spory narodowościowe i umożliwiając tym sposobem utworzenie się stronnictw ściśle politycznych.
Jest to niezaprzeczenie myśl zdrowa, która może być nawet żywotną; nie wątpimy także o dobrych chęciach przewódców tego nowego stronnictwa, będąc przekonani, że tak zacni mężowie jak Dr. Fischhof i Baron Walterskirchen, tudzież szczeromowny poseł Kronawetter działają w dobrej wierze i bez ukrytych za
miarów — zawsze jednak według naszego zdania równouprawnienie narodowości z ustawowem zastrzeżeniem języka niemieckiego jako państwowego, ani Polaków, ani Czechów, ani też inne ludy słowiańskie niezadowolni i nie zaspokoi, a jeśli nowe to stron
nictwo nie zaniecha zupełnie i nie porzuci myśli o języku ustawowo państwowym, to jego program dzisiejszej konfiguracyi prawicy wcale nie zmieni i na jej dalsze postępowanie wpływu żadnego mieć nie będzie.
Ocena petycyi Polaków na Szląsku prz ez Cienciałę i towa
rzyszy prezydentowi Baquehemowi wręczonej, w organie tego nowego stronnictwa „Wiener Allgemeine Zeitung“ umieszczona, tudzież rozprawy w sejmie styryjskim z powodu agitacyi nie
mieckiego związku szkolnego „Deutscher Schulverein“ nieko
niecznie tcłiną całkiem bezstronną przedmiotowoscią i zbytniej ufności w ludacb słowiańskich wzbudzić nie mogą.
Wszakże sytuacya w tej mierze dziś jeszcze nie w yjaśniona;
stronnictwo niemiecko-ludowe dopiero w zarodzie, nie wiedzieć, czy się skonsoliduje, a lewica zawsze się jeszcze szamoce i mo
cuje. Zmusiła ona w sposób dość nie lojalny przewódców nowego stronnictwa do złożenia mandatów. Czy to jest oznaką siły żywotnej tej frakcyi intransygentów ? Nam się zdaje, że takie uciekanie się do gwałtu i skandalów u stronnictwa mającego do swej akcyi cały aparat konstytucyjny na zawołanie, wskazuje na stan jego chorobliwy, a rozpędzenie wiecu niemiecko- łudowego, zakrzyczenie i zahukanie głosów przeciwnika, tudzież antykonstytucyjne i brutalno niesprawiedliwe postępowanie rady miejskiej w Judenburgu przeciw baronowi W alterskirchen, nie
^Tpobrze wróżą o dalszej przyszłości intransygentów niemieckich.
Dawne stronnictwo wierno - konstytucyjnych jest w stanie zupełnego przeobrażenia— przesilenie dotychczas chroniczne przy
biera charakter. gorączkowy a wyniku tego przesilenia na dzisiaj dopatrzeć nie podobna.
Przy takiej niepewności, ludom nie germańskim w Austryi nie pozostaje nic innego, jak walka do ostateczności z nieprze
jednanymi aspirantami hegem onii, w obec zaś stronnictwa niemiecko - ludowego szczera życzliwość, ale zarówno wyczekująca czujna ostrożność.
Drugiem stronnictwem czyli raczej drugą grupą jest tak zwany klub czeski, który już począwszy od nastania ery kon
stytucyjnej w Austryi wybitną i samoistną rozwija czynność.
Dla dokładniejszego wyjaśnienia sprawy całej, poświęcić tutaj musimy słów kilka działalności dotychczasowej tego klubu.
Krótki był wprawdzie epizod życia parlamentarnego w roku 1848—1849.
Dyplom jednak październikowy w roku 1860 Czechów wraz z wszystkimi ludami monarchii na nowo powołał do życia konstytucyjnego, do czynności parlamentarnych.
Wbrew woli monarchy tym dyplomem objawionej, patenty
lutowe z r. 1861 ześrodkować miały czynność parlamentarną
całej Austryi w jednem ciele ustawodawczem, w tak zwanej
obszerniejszej Radzie państwa (§. 10 ustawy z dnia 26 lutego
1861, D. U. P. Nr. 20).
Gdy W ęgrzy stanowczo obstawali przy politycznej odrę bności korony św. Szczepana, Szmerling wystąpił ze słynną nową teoryą „zatracenia praw “ „Yerw irkungs-Theorie“ a opór Węgrów złamać zamyślał dumno - zuchwałym frazesem : „Wir
können w arten“.
Lecz po upływie lat kilku tego czekania było zanadto, rządy zatraciciela praw korony węgierskiej upadły, a do ich obalenia jeśli nie głównie to w wielkiej części przyczyniła się ówczesna delegacya polska, występując w obronie niezaprzeczo
nych praw dzisiejszej Translitawii.
Było to niezawodnie szlachetnem, lecz czy było polity- cznem? — Pytanie to rozstrzygnęły dalsze wypadki.
Czesi w ciągu tych Walk zachowali się milcząco, a poniekąd biernie, wiedzieli bowiem przy znanej swej praktyczności, że stawać jako nieproszony ochotnik w obronie praw obcego, jest co najmniej nieostroźnem.
Nastąpiło ministeryum hr. Belcrediego, rokowania z Węgrami, zawieszenie konstytucyi lutowej, zwołanie nadzwyczajnej Bady państwa; gdy jednak po klęsce pod Sadową, jeszcze przed zejściem się tej zamierzonej konstytuanty, wzmogły się roszczenia Węgrów, grożących nawet powstaniem i wojną domową a sami Niemcy przekonali się o niezbędnej konieczności ułożenia i po
godzenia się z W ęgrami, podają oni dłoń znienawidzonym Madiarom, obalają autonomiczne ministeryum Belcrediego, po którym obejmuje rządy zaciekły w prawdzie Niemiec, lecz uprzejmy i słodko uśmiechający się dyplomata baron Beust, który istotnie godzi się z Węgrami i Austryą urządza na zasadzie dualizmu, czyli raczej na zasadzie dualistycznego centralizmu.
W ęgry dopiąwszy swych celów, uzyskawszy możność cen
tralizowania T ranslitaw ii, oddają Cislitawię na łup centralistom niemieckim i tak się wywdzięczają Polakom za ich bezinteresowną a poniekąd naiwną uczciwość.
Czesi po upadku rządów Belcrediego,' po kilkakrotnem rozwiązaniu sejmu pragskiego, teroryzmowi barona Beusta nie poddają się lecz występują z Bady państwa i nie biorą udziału w uchwaleniu konstytucyi grudniowej, która ich też, jak utrzymują, wcale nie obowiązuje.
Dla Polaków zaś, po zapasach i niepowodzeniach rezolueyj-
nych, po zawiedzionej nadziei pokładanej w krótkotrwałych
rządach ugodowych hr. Potockiego i Hohenw arth a, konstytucya
grudniowa staje się tylko stacyą etapową w pocliodzie ku portowi zbawienia centralistycznego, ku wyborom bezpośrednim.
Dopiero po objęciu rządów przez hr. Taafego, Czesi wstępują do Rady państwa, jednakże pod pewnemi zastrzeżeniami, które poniekąd znalazły wyraz w mowie tronowej przez .Monarchę przy zagajeniu bieżącej kadencyi obrad parlamentar
nych wygłoszonej.
To czyni stanowisko klubu czeskiego nadzwyczaj silnem i rzeczywiście rzecz uwagi godna, jak prostymi, pojedynczymi 'środkami Czesi zdobyli sobie tak warowną pozycyą.
Otóż niezmordowana praca, wytrwałość niespożyta, roz
sądny a może nawet cokolwiek bezwzględny egoizm narodowy, naśladowania godna ruchliwość, śmiałość w stanowczem sta
wianiu i popieraniu swych żądań—tu leży przyczyna przeważnego ich wpływu dzisiejszego.
Czesi całkiem słusznie mówią o sobie, przetrwaliśmy okropną katastrofę pod Białą Córą, przetrwaliśmy przeszło dwuwiekowy ucisk germański, obronimy się także przed takimi bohaterami jak Herbst lub Szmeykal.
Nam idzie o prawa narodu czeskiego—to cel główny, przed którym utrzymanie rządów hr. Taafego a nawet utrzymanie związku klubów prawicy na drugi plan ustąpić musi.
Czesi ani drobną ukruszynę uronić nie myślą z praw korony Sw. Wacława, nie odstąpili i odstąpić nie zamierzają od jakiego
kolwiek uprawnionego dawniej podniesionego żądania, oni wstąpili do Rady państwa z memorandum w ręku— a z artyku
łami fundamentalnymi w zanadrzu i stworzyli tym sposobem położenie cokolwiek podobne do stanu rzeczy w roku 1867, w którym W ęgrzy na podstawie tak zwanej równości praw (Paritaet) pod hasłem „dualizmu“ przystąpili do rokowania i układów z Cislitawią.
Nie sądzimy by teraźniejsza akcya czeska zakończyła się tak , jak akcya węgierska w roku 1866 podniesiona; mniemamy, że ona dla nas nie będzie miała podobnych skutków, jak ugoda austro-węgierska z r. 1867.
To jednak pewnem, że dla Czechów byłoby bardzo pożą-
danem podnieść znaczenie korony czeskiej do wysokości, na
której dziś stoi korona węgierska, a jeżeli przezorność i zmysł
praktyczny wstrzymują ich od podobnych zapędów, wedle naszego
zdania cokolwiek niebezpiecznych, to przecież zajęcie górującego
stanowiska w Cislitawii, a mianowicie stanowiska górującego między ludami słowiańskimi w A ustryi, jest dla nieb. nader ponętnem. Prym at więc w austryackiej Słowiańszczyznie — o to, jak mniemamy, jest na dzisiaj cel wytknięty przewódców narodu
czeskiego.
W tej mierze Czesi są pretendentem bardzo silnym, cieszą się bowiem sympatyą świata słowiańskiego, na nie złej stopie żyją nawet z Moskwą, której się zresztą nie bardzo boją, licząc na pomoc Niemiec i A ustryi, które sobie tak smaczny kąsek pewnie wydrzeć nie dadzą.
Górują oni dalej, wykształceniem, potęgą duebową i ma- teryalną prawie nad wszystkimi ludami południowej Słowiań
szczyzny; na usiłowania zaś Słowian półwyspu Bałkańskiego ku wskrzeszeniu życia politycznego, jako na pierwsze popisy jak
kolwiek krewkiego ale zawsze jeszcze niedorosłego młodzieńca obojętnem mogą patrzeć okiem.
Na tej to drodze spotykają się oni z jedną cokolwiek niewygodną zawadą, z narodowością polską przeszło dwudziestu- milionową, która świetną przeszłością dziejową, oświatą i niespo- żytem poczuciem narodowem tym dążnościom staćby mogła na przeszkodzie.
Polacy dla siebie prymatu nie żądają a cbociaż się hege
monii niemieckiej wszelkiemi siłami opierają, to przecież na usi
łowania Czechów obojętnie pat.rzećby mogli, gdyby środki ku temu celowi używane nie rozniecały u nas pewne obawy, których szczere, otwarte wypowiedzenie uważamy za obowiązek lojalności w obec dzisiejszego sprzymierzeńca naszego.
Obawy te odnoszą się do przedmiotu najdrażliwszego, do narodowości i jej pojęcia, Czesi bowiem idąc za zdaniem sła
wnych uczonych lingwisty Dąbrowskiego i dziejopisarza Szafaryka w pojęciu narodowości głównie podnoszą czynnik równoplemien- ności, który w dalszym rozwoju tworzy i rozkłada się na szczepy. Polacy zaś w tern pojęciu przeważny a nawet główny kładą nacisk na moment polityczno-państwowy.
My opieramy naszą narodowość na tysiąc - letniej przeszłości dziejowej, która ustaliła polityczno - państwowe pojęcia naro
dowości polskiej — u nas narodowość opiera się głównie na pojęciu państwa, u Czechów jak się zdaje przeważa pierwiastek szczepowości.
Polacy nie rozróżniają Czechów od Morawian, Kanaków,
Słowaków i t. p. pojmują oni narodowość czeską tak , jak ją
pojmowano za świetnych, rządów Ottokara, Jerzego z Podjebrad i Jagiellonów. Dla czego więc Czesi na rozległych obszarach dawnej Ezeczypospolitej polskiej widzą tylko Mazurów, Eusinów, Litwi
nów, nawet Kaszubów i Pomorzan — a nie widzą tam Polaków.
Glente ruthenus— natione polonus, tak posłowie ze wscho- dnio-południowej części dawnej Ezeczypospolitej podpisywali pa
cta conventa i akty, tudzież konstytucye sejmów polskich dla
czego kładą więc Czesi nacisk prawie wyłączny na pojęcie „gens“
i milczkiem przechodzą nad pojęciem „natio polona“ ?
To musi wzniecić u Polaków pewne obawy ;) - - a w końcu mogłoby nawet być powodem do nieufności, czego sobie wcale nie życzymy — po bystrym jednak |i czujnym instynkcie polity
cznym narodu czeskiego, po znanej wytrawności jego przewód- eów spodziewać się należy, że obawy nasze okażą się płonnemi, że ufność wzajemna pozostanie niewzruszoną.
"W tej nadziei oczekując dla siebie sprawiedliwości i tylko sprawiedliwości — nietylko niesprzeciwialiśmy się wniesionemu przez Czechów memorandum językowemu — ale owszem popie
raliśmy takowe, chociaż zasada tamże w oddziale o równoupra
wnieniu języka czeskiego w szkołach i urzędach (§.
1) wyrzeczona, przy niedokładnem rozróżnieniu pojęć: „mowa (Sprache)“ od „na
rzecza czyli dyalektu“ w bezwzględnem zastosowaniu do Glalicyi tchnęłaby niebezpieczną dla mowy polskiej powiatowszczyzną — którąbyśmy popierać nie mogli.
Wszakże zapędy władz finansowych w G-alicyi, wprowa
dzenie języka ruskiego do włościańskich metryk grantowych i morowanie mu tym sposobem wstępu do ksiąg gruntowych, in- strukcya dla spisu ludności w tłumaczeniu nie ruskiem (ruteń- skiem), lecz czysto moskiewskiem — zabiegi świętojurców co do utworzenia, wbrew woli władzy gminnej, wzorowej szkoły głó
wnej „russkiej“ we Lwowie, orzeczenie trybunału państwa w tej sprawie pod dniem 13go stycznia 1880 zapadłe, zaspokoić nas w tym względzie nie mogą.
Obawy te, podniecane są równie w innym kierunku t. j.
germanizatorskim; dla tego podnosimy tu także rozporządzenie prezydyalne Wyższego sądu krajowego w Krakowie z dnia 10 sierpnia 1879 do 1. 5614 wydane — rozporządzenie zaprowa-
) N aw et wiele nam życzliwy T enner w swej sym patycznej dla nas roz
praw ie „Czesi i P o lacy “, tłum aczenie z niem ieckiego, K raków u Z. J. W ywiał- kowskiego 1862, tchnie cokolwiek taką, drobiazgową szczepowością.
dzające język niemiecki w nowo założyć się mającycłi księgach hipotecznych, które mimo memoryału Koła polskiego panu mi
nistrowi sprawiedliwości wręczonego, mimo doznanej w Izbie poselskiej — ostrej i siarczystej ze strony Polaków nagany, mi
mo protestu Izby adwokatów w Krakowie, do dziś dnia cofnię- tem nie zostało.
Przytaczając te okoliczności wcale Czechom zarzutów nie czynimy. Wspominamy o nich jedynie dlatego, by sprzymierżeń- com naszym okazać, źe obawy i powątpiewania, któreśmy powy
żej mimochodem i prawie tylko nawiasowo szczerze i otwarcie wyjawili, nie są całkiem bezpodstawne. *)
Nie mogło jednak ujść praktycznemu zmysłowi Czechów, że dla pojęcia narodowości ten pierwiastek szczepowości — jest czynnikiem rozkładowym, źe czynnik ten osłabia i podkopuje każdą narodowość, czyto pojętą w znaczeniu polityczno-państwo- wem, czy też opartą na równoplemienności.
Kozdrabiając słowiańskie ludy Austryi na odrębne szczepy i szczepki, ubezwładnia się prawie żywioł słowiański: czego sobie Czesi naturalnie życzyć nie mogą.
Ażeby więc wzmocnić ten żywioł —■ zalecają oni dla Austryi ustrój federacyjny, przy którym ściśle związane ludy słowiań
s k ie — jako liczbą przewyższające— miałyby w sprawach pań
stwowych przewagę nad wszystkiemi innemi mniej licznemi na
rodowościami w skład monarchii rakuskiej wchodzącemi.
Niemyślimy tutaj rozbierać umiejętnie zasady federalizmu, zauważać jednak musimy, że ustrój federacyjny, polegać musi na ugodzie, na pakcie zawartym między ludami sfederowanymi.
*) Zobacz P rzegląd sądowy i adm inistracyjny we Lwowie nr. 7, 8, 15, 16, 17 z roku 1880. N iem iłym także w ty m względzie objawem — je s t orze
czenie T ry b u n ału państwowego co do języ k a wykładowego w szkole ludowej brodzkiej i autentyczne nibyto tłum aczenie wyrazów „język krajow y“ (Landes
sprache) i „język w k ra ju używ any“ (Landes übliche Sprache), których to wy
razów rozróżnienie je s t po p ro stu igraszką niem ieckich gram atyków i czczą sofisteryą głęboko uczonych praw ników centralistycznych.
Otóż wedle tego tłum aczenia nie mowa piśm ienna, k tó rą mówi w ykształ
cona część krajow ców , lecz język a naw et narzecze albo naw et obcy np. he
b rajsk i żargon przez ludność w pojedynczych częściach k ra ju używ any, m a być mową krajow ą — albo wedle upodobania językiem w k raju używ anym .
G-dyby zatem kulisowie chińscy jak o koloniści osiedlili się w pewnej części k ra ju — to wedle tego tłum aczenia i chiński naw et języ k byłby językiem a raczej mową w Gfalicyi upraw nioną, czy to ja k o krajowa, czy też jak o język w k ra ju używ any.