• Nie Znaleziono Wyników

Spotkania z kolegami z frontu po latach - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Spotkania z kolegami z frontu po latach - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TADEUSZ SYKUT

ur. 1923; Sielce

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, PRL

Słowa kluczowe życie codzienne, koledzy z wojska

Spotkania z kolegami z frontu po latach

Mieliśmy spotkania tych, co na froncie byli, ale kończyło się to źle. Jak tam na Młynkach mieliśmy to spotkanie, każdy przywiózł pół litra wódki. Jak się nas zjechało dwudziestu, to każdy miał flachę wódki. I ta wódka została wypita! I trochę później źle się działo. Kłóciły się, odjechać nie mogły, jeden drugiemu wymawiał tam jakieś sprawy, coś tam tego. Później mówię, kurde blade, więcej nie będziemy robić takich spotkań.

A później to mieliśmy takie spotkania, to tu nawet mam krzyż, to mi dawali, to zjechało nas się tam ze stu do powiatowej rady w Puławach, i nam tam te krzyże dawały, i później żeśmy wyszły przed powiatową radę, i stanęliśmy, i rozmawiamy tak między sobą. Znamy się tu od Nałęczowa, od Garbowa, to wtenczas się śmy znali po imieniu, tam tego. Mówię: „Jak chceta, wyśta tu przyjechali, kto chce, to jest gospoda i ja będę szedł pierwszy, kto chce, to za mną idźta i tam se każemy obiad podać. I tam se postawimy wódki, tyle ile kto będzie mógł wypić. Bo tam będą pięćdziesiątki czy setki będą, ile możesz, będzie obiad, ja zakażę obiad, wszyscy za to zapłacimy, a wódki ile kto chce, to mu podadzą. Możesz wypić dwie sety, to se wypijesz dwie sety.

A nie możesz w ogóle, to nie będziesz pił w ogóle. Bo nie możesz”. No to wtenczas była kultura. Obiad śmy zjedli i wszyscy z powiatowej rady pożegnaliśmy się, pocałowaliśmy się i tego, to było kulturalnie. A tak jak spotykaliśmy się, na takich spotkaniach, to jeden drugiemu leje: „Kurwa, nie wypijesz? Wypij, wypij”. No a później był stan opłakany… Tam na Młynkach, żona organizowała to wszystko, wzięła wyzwała tego męża, mówi, mówi: „Widzisz, co tyś narobił! Pobiły się później, poszarpały się, tam tego”. Wziął tę żonę i uderzył ze dwa razy w twarz. Ja tam za tydzień czasu jestem i pytam się jak. A on mówi: „Żeby cię cholera wzięła! Po co tego dziadostwa naprowadziłeś? Patrz, całą gębę mam siną, potłukł mnie Heniek później, kurde blade”. No ja mówię: „Wisz, ja widziałem, że to jest do niczego. My Polacy jesteśmy w niektórych wypadkach za gościnni, nie umiemy utrzymać takiego umiaru”.

(2)

Jeszcze, jak mówię, tu w Puławach, w gospodzie, jak żeśmy byli, ile kto chciał, to zamawiał sobie. I później zbierałem pieniądze, na talerz, ile wypiłeś, kelnerka była, kelnerka była, „Niech pani liczy”. „Ile wypiłeś, dwie pięćdziesiątek czy jedne?”. Mówi:

„Dwie”. „Dobra, pani liczy, temu dwie. Płać tu na talerz”. Płacił… zapłaciły wszystkie, pozbierałem pieniądze, kelnerce wsypałem to wszystko, ile zjadłeś, ile wypiłeś, to tyle płacić. To może niektóremu by było szkoda więcej pieniędzy czy coś, ale to tam rozeszły się z kulturą. A tak, ze trzy razy co się spotykałem i później nie chciałem.

Ta gospoda to była w Puławach, w Bristolu. To był taki porządny lokal wtedy. No jak tu koledzy zjechali, odznaczenia śmy dostali, no to ja mówię, jak chcecie, to możemy pójść, bo tu oni tam były od Garbowa, zza Kazimierza tam, to nas tam było ze sześćdziesięciu. I ja wyszłem przed to i kto chce, to proszę bardzo, idziemy do gospody, ile zjemy, ile wypijemy, tyle zapłacimy. I koniec. I tam była kultura.

Data i miejsce nagrania 2005-11-14, Sielce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Grzegorz Woźniak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Były i szewce, i krawce, i wszystkie… stolarze były… Nawet u nas tam jeszcze kufer na górze jest, to matka… jak tu na tamtej stronie było mieszkanie, to Żyd całą zimę

Był wypadek, że jeden z kandydatów nie przyznał się do pewnej sprawy i później mu to wyrzucano.. Nie powiem nazwiska, nawet

Jako prosta katoliczka byłam przekonana, że od ołtarza może przemawiać tylko duchowny.. Jakieś krótkie bogoojczyźniane przemówienie wygłosiłam, ale przeżyłam

Może być kuna, która po prostu próbuje się dobierać, jak pszczoły stoją gdzieś tam przy lesie, czy w lesie.. Czasami dzięcioły próbują zajrzeć do ula, czyli

W żelatynie jest robota, to było w październiku, i że nawet pińćset złotych dziennie będą płacić.. Pińćset złotych dziennie to jest

Żeśmy płacili, mieliśmy pieniądze, bo zadowoleni śmy byli, bo tam pojadło się golonki, tam jeszcze coś, jakiś wołowy kotlet czy coś, to Saran dawał, i wszystko było

Piec był, okna, to były takie, że trzeba było szmatami u dołu [zatykać], bo to się rozwalało, wszystko szmatami trzeba było utykać, tak że jak przyszła zima, mroźna zima

Tam dogadywał się ten Niemiec i cukierki przynosił, i jak wujo wyszedł, to jak oni gotowali takie różne zacierki, to kazał mu wziąć czyste wiaderko jakieś czy coś, bo to jak