• Nie Znaleziono Wyników

Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać - Józef Sadurski - relacja świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać - Józef Sadurski - relacja świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Sadurski

ur. 1927; Kębło

Tytuł fragmentu relacji Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, cud lubelski, ruch oporu, prześladowania, prześladowanie Kościoła, Urząd Bezpieczeństwa

Kiedy wydarzył się cud, do Lublina nie można się było dostać

Jak tylko zrobiłem maturę w Lublinie, w 1946 roku wyjechałem do Wrocławia i zacząłem studia na Politechnice, które przerwałem, ze względu na brata, którego musiałem wyrwać z więzienia. Ponownie zacząłem studiować w Szczecinie, więc nie było mnie w Lublinie, ale przyjeżdżałem czasem na weekendy. Sytuacja komunikacyjna była wtedy trudna, na niektórych stacjach nie chcieli sprzedawać biletów do Lublina, ciężko się było dostać, wiec trzeba było używać różnych trików. Jak się nawet już przejeżdżało, czasem na gapę, to sytuacja przypominała Oświęcim, bo już na stacji byli ludzie, którzy pilnowali podróżnych i zdarzało im się strzelać. Jeśli chodzi o „cud lubelski” - niestety nie widziałem samego obrazu Matki Boskiej płaczącej, tam były tak duże tłumy, że nie miałem możliwości się tam dostać. Poza tym to były lata silnych prześladowań byłych uczestników ruchu oporu, jak to komuniści nas nazywali, bo przez gardło im nie przechodziła Armia Krajowa. Jakiekolwiek podpadnięcie władzy w tym czasie mogło się skończyć dla mnie bardzo nieprzyjemnie. Nie mniej jednak byłem pod ogromnym wrażeniem tego cudu, tak jak większość społeczeństwa lubelskiego. Wiadomo było, że tam kręciły się osoby z Urzędu Bezpieczeństwa i znaczyły ludzi, ale tak niestety było wszędzie. Nieraz kiedy byłem w kościele jezuitów na kazaniu, to ksiądz z ambony mówił: „Ja wiem, że mnie nakręcacie, kręćcie sobie, wiem, że tu jesteście”. Widział ich. Zresztą tak faktycznie było, nagrywanie kazań było na porządku dziennym. Już w późniejszych latach, w czasach kiedy rodziła się Solidarność, kościół był otwarty i było mnóstwo ludzi, to specjalnie milicja, żeby zakłócać, jeździła na syrenach. Rzeczywiście ludzie nie mogli spokojnie uczestniczyć w mszy.

Pewnego dnia, kiedy byłem w kościele u jezuitów, koło katedry, to tak ksiądz zawstydził tych ubowców, że po prostu wyszli.

Data i miejsce nagrania 2010-09-10, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Olimpia Przygocka

Redakcja Piotr Lasota, Olimpia Przygocka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Byłam raz chyba tylko, bo tak jak mówiłam byłam krótko przez mamę trzymana, bała się gdziekolwiek mnie puścić, żeby coś się nie stało. Data i miejsce nagrania

Zapotrzebowania, które były dla Lublina w latach gdzieś pięćdziesiątych-sześćdziesiątych, one zakładały, że Lublin będzie miał chyba w obecnej chwili około

Niemcy w okopach nawet nie zdążyli złożyć się do strzelania, tylko akurat, jak na froncie stukali się manierkami z wódką, jak idzie się do szturmu.. Niemcy poddali się

Ja też akurat miałam to ułatwienie, że moja siostra chyba w latach 70., tak w [19]71 wyjechała na zachód i właściwie dolary przypływały do moich rodziców. Również

Tak przysunęliśmy się blisko tego ołtarzyka i widzimy łzy.. Skąd się ludzie dowiedzieli, to

Słyszałam o „cudzie lubelskim” w 1949 roku, nawet byliśmy z mężem w Archikatedrze, ale bardzo ciężko było się dostać z powodu kolejek i tłumów: każdy chciał

tam był ogromny tłum, że nie można się było tędy, ulicą Królewską w ogóle przedostać, to był cały Plac Katedralny [ludzi].. I ciekawe, że było bardzo dużo ludzi

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie