• Nie Znaleziono Wyników

O prawidłowy układ "Waltera Stadiona" Juliusza Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O prawidłowy układ "Waltera Stadiona" Juliusza Słowackiego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Kuźniar

O prawidłowy układ "Waltera

Stadiona" Juliusza Słowackiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 49/2, 515-529

(2)

O PR A W ID ŁO W Y UKŁAD „W ALTERA STA DION A“ JU L IU S Z A SŁOW ACKIEGO

Z anotow ana przez p o etę-m isty k a na k a rta ch podręcznego n o ta t­ nika, zwanego R aptu la rzem , ponow na próba d ram atycznego p rze­ tw orzenia dziejów W altera-W allenroda (niedokończony d ram a t z r. 1841, dla którego p rzy ję to ty tu ł W allenrod, b y ł tak ą w cześniej­ szą próbą) o trzy m ała od swego pierw szego w ydaw cy, A ntoniego M a­ łeckiego, ty tu ł W a lter Stadion. W ydaw ca P ism p o śm iertnych zdołał zidentyfikow ać w śród frag m en tó w au to g rafu zaledw ie część u tw oru i tę o g ło sił1. D opełniali to w y danie Józef H ieronim R y c h te r 2 i H en ry k B ie g e le ise n 3, ogłaszając z tegoż Raptularza now e fra g ­ m en ty p rzynależne do W altera Stadiona. Nie pow iązane z sobą sceny d ra m a tu s ta ra ł się zebrać w całość w ydaw ca jubileuszow ej edycji, W ikto r H ah n 4. T en w y tra w n y edytor, stosujący nowoczesną m etodę filologicznego b ad an ia tek stu , nie u n ik n ął jed n ak rów nież om yłek. W ykazał je częściowo niebaw em recenzent tej edycji, Ju liu sz K lein er 5. Uczony te n pow rócił w kilkanaście la t później do zagad­ nienia zaw artości i u k ład u W altera Stadiona w m onum entalnej m o­ nografii o S ło w a c k im 6. Zw rócił tam jeszcze raz dokładniej uwagę

1 J. S ł o w a c k i , Pism,a pośmiertne. T. 3. Lwów 1866, s. 328—332.

2 J. H. R y c h t e r , Z n iew ydan ych poezji Juliusza Słowackiego. K ł o s y , 1884, t. 38, nr 969, s. 51—52 (wzmianka o tym artykule w tzw. w ydaniu ju ­ bileuszow ym podaje błędnie datę jego opublikowania: 1894. Zob. J. S ł o w a c - k i, Dzieła. Pierw sze krytyczne w ydanie zbiorowe. T. 9. Lw ów 1909, s. 490.

3 H. B i e g e l e i s e n , Nie ogłoszony u r y w e k „Konrada Wallenroda“ Ju ­ liusza Słowackiego. T y d z i e ń [Dodatek literacki K u r i e r a L w o w s k i e - g о], X, 1902, s. 1—2.

4 S ł o w a c k i , Dzieła, t. 9, s. 199—210, 490— 491 (O dmiany tekstu). 5 J. K l e i n e r , Ukła d i te k s t dzieł Słowackiego. (O pierwszym krytycz­ nym w ydaniu zbiorowym dzieł poety). P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , VIII,

1909, s. 375—376. I odbitka: L w ów 1910, s. 100— 101.

6 J. K l e i n e r , Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. T. 4, cz. 1. War­ szaw a 1927, s. 317—321.

(3)

na błędy pierw szej edycji naukow ej W altera Stadiona. S tw ierdził m ianow icie, że dialog duchów , w łączony za R ych terem do edycji lw ow skiej jako scena 3 i nazw any „Sceną w M alborg u“ , nie m a nic w spólnego z d ram a te m i m ógłby być raczej zaliczony do kręg u

Z a w iszy Czarnego. Podobnie przypadkow o w łączone zostały do

te k stu tego w y dania trz y w iersze (w edług n u m era cji H ahna — w. 153— 155) zakończenia utw o ru rozpoczętego słow am i: „Wiesz, P anie, iżem zbiegał św iat szeroki [...]“ 7. N ajw iększą zasługą Ju liu sza K leinera je st jed n ak — prócz oczyszczenia d ra m a tu z naleciałości p rzy porządkow anych utw orow i przypadkow o przez dotychczasow ych w ydaw ców — dopełnienie W altera Stadiona w ażną sceną dialogu W altera z H albanem , k tó ra w w ydaniach daw niejszych d ruko w a­ n a była jako u tw ó r liryczny, zaczynający się od słów: „G dybym się nie czuł n ieśm ierteln y m d uch em W koncepcji au to ra m onogra­ fii ten nowo o d k ry ty fra g m en t m iałby następow ać po dialogu W al­ te ra z H alban em (w w yd. M ałeckiego scena 4), k tó ry rozpoczynają słow a W altera: „Mówięć, że ta k i rycerz T ak w zbogacona

scena dialogu b o h a te ra z in sp irato rem jego czynów m iałaby być przesu n ięta na początek u tw o ru jako scena 1, gdyż w niej do jrze­ w a m yśl opuszczenia przez W altera ojczyzny. Ja k o scenę 2 p ro­ pon u je K lein er dialog pożegnalny W altera z M atk ą i H albanem ; osobam i sceny 3 są kochanka W altera i jego posłaniec; wreszcie ostatnia, zapow iedziana tylko jako 4, lecz nie zrealizow ana, „Scena w M alborgu“ . K leiner, pow racając jeszcze do sp raw y uk ładu W al­

tera Stadiona w e w stępie do D ziel w s z y s tk ic h 8, n iew ątpliw ie w y ­

czerpał i zam knął k rąg m ateriałow y dochow anej spuścizny ręko­ piśm iennej poety, k tó rą dałoby się włączyć do fra g m en tu d ra m a ­ tycznego nazw anego W alterem Stadionem . J a k się okaże z dalszych wyw odów, uczony te n nie pow iedział jed n ak ostatecznego słowa w spraw ie układ u d ram atu .

N asuw a się pytanie, gdzie leży przyczyna ty lu nieporozum ień ta k w y traw n y c h badaczy. Ażeby na to p y tan ie odpowiedzieć, m u ­ sim y sięgnąć do jedynego źródła utw oru, do rękopiśm iennego R ap­

tularza poety. T en niew ielkich rozm iarów o p raw n y tom , przecho­

w yw any w zbiorach rękopiśm iennych B iblioteki Z ak ład u N arodo­ wego im. Ossolińskich pod sy g natu rą 4743, opisał szczegółowo W ła­

7 Utwór ten został włączony przez K l e i n e r a do Prób poem atu filo­ zoficznego jako ich początek. Zob. J. S ł o w a c k i , Dzieła wszystkie. T. 15. W rocław 1955, s. 91—93.

(4)

d ysław F lo ry a n w tom ie 15 D ziel w szy stk ic h 9, nie istn ieje więc m o­ żliwość, b y k ry ł on w sobie jak ieś nie rozpoznane niespodzianki tekstow e, w ażne ze w zględu na om aw iany tem at. Z w rócim y zatem uw agę tylko na te k a rty , k tó re zaw ierają frag m en ty należące do

W altera Stadiona, a zatem : 4r, 5r i 5v, 6r i 6v, 7r i 7v, nad to 19r

oraz 22v, 23r i 23v. Z w yliczenia k a rt widać, że d ra m a t nie by ł p i­ sany jed n y m ciągiem , lecz do k ontynuow ania n u rtu jąceg o go te ­ m atu poeta pow racał w jakichś stosunkow o niedługich odstępach czasu. Ciekawie przed staw ia się n astępstw o frag m en tów W altera

Stadiona na k a rta c h Raptularza. P osługując się n u m era cją w ierszy

u tw o ru w d ru g im w yd an iu w ro c ła w sk im 10, k tó re przyjęło układ w ydania jubileuszow ego z popraw kam i w prow adzonym i przez M an­ freda K rid la w edycji D zieł Słowackiego w B i b l i o t e c e A r c y ­ d z i e ł L i t e r a t u r y 11 za m onografią K leinera, ukazać w y­ pad n ie z kolei n astęp u jące po sobie fra g m en ty utw o ru . W iersze

l — 27 w y p ełn iają szczelnie k a rtę 4r. Pism o poety drobne, lecz czytel­ ne, bez skreśleń i popraw ek. B rak oznaczenia osób d ram a tu . J e d y ­ n y m znakiem zew nętrznym , że jest to fra g m en t dram aty czny , jest przestrzegan y przez poetę sposób rozpoczynania słów nowej osoby w now ym w ierszu. Cały tek st p rzek reślo ny został ołów kiem czar­ n y m p rzez środek pionowo i na m arginesie u ję ty tak ą sam ą linią w k lam rę. Podobne zakreślenia m arg in aln e W altera Stadiona na k a rta ch następ n ych (5— 7v) świadczą o ty m , że pierw szy w ydaw ca u tw oru, M ałecki, w ' ten sposób zaznaczał, k tó re fra g m en ty m ają w ejść do utw oru. D w ie linie: zak reślająca i przek reślająca tek st na k. 4 — zd radzają w ah an ie M ałeckiego, czy zaw artość tej k a rty w łączyć do d ram a tu . O statecznie decydująca okazała się linia bieg­ nąca przez środek — frag m en t nie został w łączony do P ism po­

śm ie rtn y c h 12. Dalszego ciągu tej sceny — a był nim , ja k się osta­

tecznie okazlało, dialog z k. 5 i n astęp ny ch — nie m ógł poeta kon ­ tynu ow ać na k. 4v (bo ju ż wcześniej um ieścił ta m d rob ny u tw ór liry czn y zaczynający się od słów: „K iedy się w niebie gdzie zej­ dziem y sami [...]“ — oraz półtora w ierszow y dopisek prozaiczny:

9 Tamże, t. 15, s. 367—388 (wstęp do działu Dodatków).

10 J. S ł o w a c k i , Dramaty. Opracował Zdzisław L i b e r a . W wyd.: Dzieła. Wyd. 2. T. 10. W rocław 1952, s. 195—206, 404—407 (Najważniejsze od­ m ia ny tekstu).

11 J. S ł o w a c k i , Dzieła. Pod redakcją Manfreda K r i d l a i Leona P i- w i ń s k i e g o . Z przedmową Jana L e c h o n i a . T. 15. Warszawa 1930,

s. 199—210.

(5)

„W iatr nauczyłem [...]“)> lecz dopiero na karcie 5. O hej m u je on dokończenie sceny 1 (w edług oznaczenia w ydań), tj. w. 28— 81, oraz całą scenę następną, do w. 127, jest więc n ajd łu ższy m z w a rty m te ­ k stem d ram a tu , p isanym nieprzerw anie. T ylko te n zespół w łączył M ałecki do P ism p o śm iertn ych i nad ał m u ty tu ł W a lter Stadion. Podobnie ja k w poprzednio opisanym u ry w k u , i na ty ch kartach , pisan y ch dość s ta ra n n y m pism em poety, m ało w idać k reśleń i popraw ek. Słow acki konsekw entnie nie w y m ienia osób d ram atu , sta le nato m iast p rzestrzega rozpoczynania słów now ych osób od nowego w iersza, a tak że często sygnalizuje zm ianę osoby pauzą p rzed p ierw szym w yrazem . Z astąpił tu poetę M ałecki, k tó ry w sce­ n ie 1 wszędzie dopisał nad w ierszem im iona osób d ra m a tu , a także dodał uw agi sceniczne.

D alsze frag m en ty należące do W altera Stadiona obserw u jem y dopiero po k ilk u n a stu k a rtk a c h R aptularza w ypełnionych innym i utw oram i. Na k. 19, poniżej czterech w ierszy przedostatniej zw ro t­ ki u tw o ru „Wiesz, P anie, iżem zbiegał św iat szeroki [...]“ , um ie­ szczony został ów o d k ry ty przez K leinera dialog W altera z H alba- nem , zaczynający się od słów: „G dybym się nie czuł n ieśm iertel­ n y m duchem [...]“ . N atom iast dłuższy dialog ty ch sam ych dw óch postaci, będący w w ydaniach o statnią sceną d ra m a tu (w w ydaniu jubileuszow ym fig u ru je jako scena 4, u K rid la i w w ydaniach w ro ­ cław skich, u Zdzisław a L ibery, jak o scena 3), za jm u je przylegające do siebie k. 22v i 23 o raz połowę k a rty 23v. M iędzy w iersze tego dialogu w darło się u góry k. 23 trzyw ierszow e zakończenie u tw o ru „Wiesz, Panie, iżem zbiegał św iat szeroki [...]“ , co rzuca bardzo ch a­ ra k te ry sty cz n e św iatło na sposób doryw czego notow ania przez po­ etę zbiegających się czasowo pom ysłów różnych utw orów ; po p ro stu zapisyw ał je tam , gdzie znalazł m iejsce 13. I na ty ch k a rta ch pism o Słowackiego je s t na ogół czytelne i dość sta ra n n e. W dolnej połowie k. 22V przek reślił ośm iow ierszow y u ry w ek dialogu; w k il­ k u w ierszach tek stu widać przekreślenia i p op raw k i w yrazow e. Osób d ra m a tu poeta nie w ym ieniał. Z m ianę osoby oznaczał — jak po­

13 Jak już wspom niano, szczegół ten, nie zauważony przez H a h n a, po­ ciągnął za sobą w łączenie tych trzech w ierszy do ed ycji lw ow skiej. K r i d l opuścił je idąc za wskazów kam i K l e i n e r a , natom iast jakiś chochlik spra­ w ił, że w iersze te zostały włączone jako integralna część tej dialogowej sceny, przytoczonej przez L i b e r ę w Najw ażniejszych odmianach tekstu, i to w dodatku jako „Układ sceny I w edług rekonstrukcji J. K leinera“ ( S ł o w a c k i , Dramaty, s. 404). Trzeba jednak stwierdzić, że w tekście głów nym tę samą scenę podał Libera poprawnie.

(6)

przednio — najczęściej pauzą przed pierw szym w yrazem osoby w now ym wierszu.

J a k w ynika z pobieżnego przeglądu k a rt R aptularza, w ydaw cy dotychczasow i — poczynając od pierw szej edycji naukow ej — p rzy jęli w yraźną zasadę, że kolejność notow ania w R aptularzu de­ cyduje o n astęp stw ie scen. T ak w ięc zn ajdujące się na k. 4, 5— 7v dw ie sceny: pożegnanie W altera z M atką i dalszy dialog bohatera opuszczającego ojczyznę z H albanem oraz scena rozm ow y kochanki W altera z jego posłańcem — to pierw sza i d ruga scena d ram atu . Sceną trzecią (po usunięciu nie należącej do d ram a tu rozm ow y d u ­ chów; por. s. 516) b y ł dialog W altera z Halbainem z k a rt 22v—23v, wzbogacony przez Ju liu sz a K lein era dodanym na końcu uryw kiem , zaczynającym się od słów: „G dybym się nie czuł [...]“ .

W spom niane ju ż zostało, że tak i układ scen, będących nie po­ w iązanym i z sobą logicznie frag m en tam i d ram atu , zakw estionow ał Ju liu sz K lein er n a podstaw ie zw ykłej logiki zdarzeń. Zm ieniając daw ną scenę trzecią na pierw szą przesunął zarazem daw ne: p ierw ­ szą i d ru g ą na d ru g ą i trzecią. W te n sposób a u to r m onografii o Sło­ w ackim dał zasadniczą, niew ątp liw ie słuszną popraw kę układu

W altera Stadiona w edług n astępstw a faktów : n ajp ierw m usiał W al­

te r podjąć decyzję pośw ięcenia się dla ojczyzny i opuszczenia jej (dialog z H albanem , scena 1), a następn ie mogło dojść do roz­ m ow y pożegnalnej z M atk ą i dalszej rozm ow y z H albanem w chw i­ li odjazdu (scena 2); w reszcie jak o scena 3 — dialog nieznanych z im ienia dw ojga osób, kochanki W altera i jego posłańca, po w y- jeździe W altera.

Je d n a k i ten popraw iony uk ład d ram a tu budzi w szczegółach pow ażne zastrzeżenia. P ropozycje dalszych popraw ek w y n ik ły w to ­ ku b adań nad ustalen iem układu i tek stu W altera Stadiona do tom u 12 naukow ej edycji D zieł w szy stk ich , rozpoczętych jeszcze w porozum ieniu i pod k ieru n k iem zm arłego w m arcu 1957 re d a k ­ to ra tej e d y c jiu . Zastrzeżenia odnoszą się w szczególności do n a ­ stęp stw a fra g m en tó w w scenie pierw szej. Uzgodnione zostało jeszcze z Ju liu szem K leinerem i zaakceptow ane przez niego p rze­ sunięcie frag m en tu „G dybym się nie czuł [...]“ n a początek sceny — z je j zakończenia. W te n sposób dialog ten , pełen em ocjonalnego

ła-14 Za życia śp. prof. Juliusza K leinera i w porozum ieniu z Nim w y ­ konany został zaledwie w stępny projekt układu; w łaściw e prace nad układem i u staleniem tekstu Waltera Stadiona podjęte zostały w kilka m iesięcy póź­ niej, po śm ierci Redaktora.

(7)

du n ku , w y su n ięty na początek dram atu , stał się w prow adzeniem w istotę k o n flik tu, czyli w pew nym sensie ekspozycją u tw o ru . Po dziew iętnastu w ierszach tej sceny m iałby n astąpić dalszy dialog W altera z H albanem , a w ięc cały tek st um ieszczony przez poetę na k. 22v, 23r i 23v, poczynając od słów: „Mówięć, że tak i ry cerz — teraz jeszcze Tu zachodzi jed n ak pierw sza tru dno ść, w y n ik a ­ jąca z b rak u pow iązania początkowego dialogu (z k. 19) z dalszym ciągiem sceny. Oto jak a jest sytuacja: po gw ałtow n ych w ybuchach nienaw iści do św iata przechodzi W alter do rzew nych w spom nień wobec H albana o sw ym schronieniu w puszczy i o sam o tn y m życiu w chacie nad jeziorem , k tó ra

Żyje... i moim duchem gra... na staw y Staruszka... patrząc takie głosy roni Jak skrzypce z starych deszczułek jabłoni

I nagle bez żadnego przejścia i pow iązania m iałb y następow ać dialog, w praw dzie m iędzy ty m i sam ym i osobam i, ale w prow adza­ jący inne już, isto tn e zresztą dla d ra m a tu zagadnienie — rozm ow ę na tem a t postaci oczekiwanego rycerza, „podobnego szatanom “ , k tó ry m iałby „lód w głowie, a w sercu piekło“ . Rzecz jasn a, że w d ru k u trzeb a by w y raźn ie zaznaczyć za pom ocą jednego lub p a ru rzędów kropek, że u ry w k i te nie łączą się z sobą bezpośrednio, lecz m usiał je chyba przedzielać jak iś nieznany fra g m en t sceny (pozostały w ąski pasek po w y rw aniu następnej k a rty Raptularza, k. 8, naprow adza łatw o na przypuszczenie, że b ra k u ją c y u ry w ek sceny m ógłby się znajdow ać na tej w łaśnie karcie). N a ślad jego istn ienia zdaw ałby się w skazyw ać jeszcze jeden szczegół, a m iano­ wicie um ieszczony u gó ry k. 22v w osobnym w ierszu w y raz „K tó re?“ (czy „ K tó ra?“), poniżej zaś, jak b y odpowiedź innej osoby, słowa:

Mówięć, że taki rycerz — teraz jeszcze W Litw ie nie może zjaw ić się...

Nie da się odnaleźć logicznego zw iązku m iędzy p y tan ie m (bo chyba jako p y ta jn ik odczytać należy n iew y raźny znaczek po słowie „K tó re “) a rep lik ą o niem ożliwości pojaw ienia się w L itw ie „ ta ­ kiego“ rycerza. P rzytoczoną odpowiedź powiązać b y raczej trzeb a z jak im iś in n y m i poprzedzającym i ją słow am i, k tó ry ch niestety w au tog rafie b rak , a nie z py tan iem „K tóre?“ . K łopotliw e to słowo, nie łączące się logicznie ani z poprzednim i, ani z n a stę p n y m i zda­ niam i dialogu, w tak im układzie sceny nie dałoby się utrzym ać i jako dom niem any (bo nie zostało przez poetę przekreślone)

(8)

po-czątek jak ie jś poniechanej k o n ty n u acji dialogu w inno być z tekstu usunięte. T ak więc, g dyby po usunięciu om ówionej przeszkody res­ pektow ać koncepcję układ u K leinera — dalszy ciąg dialogu, za­ czętego słow am i „M ówięć, że tak i rycerz przebiegałby w po­ rządku, jak i dla tej sceny p rzy jęły w ydania daw niejsze, zgodnie z zaw artością k a rt 22v, 23r i 23v Raptularza. Rzeczywiście, żyw y i posuw ający nap rzód akcję dialog z k. 22v i 23, aż do ostatnie­ go w iersza na tej k arcie po stron ie recto „I cały łańcuch... doń — prow adzi z jękiem ....“ , w ykazuje praw idłow ość i w ew n ętrzn ą lo­ gikę. Pod w zględem form alnego w ykończenia nie budzi też żadnych zastrzeżeń: zachow ana jest konsekw entnie rytm iczna budow a w ier­ sza (11-zgłoskowca), w iersze są pełne, p rzestrzegana ściśle zasada rym ow ania: abba. Nagle, poczynając od góry k. 23v, rw ie się logika dialogu i szw ankuje budow a zaraz pierw szego w iersza od góry — je s t on n iekom pletny, jest 6-zgłoskowym dopełnieniem norm alnego w dram acie 11-zgłoskowca. Sposobem graficznego rozm ieszczenia (rozpoczęcie od śro d k a k a rty ) poeta zaznaczył, że nie jest to p rzy ­ padkow e zw ichnięcie ry tm ik i w iersza, w ynikające z pośpiechu, lecz św iadom e, zam ierzone jego dokończenie. N ależałoby wobec tego przypuszczać, że końców ka ta pow inna naw iązyw ać do jakiegoś zaczętego pięciu zgłoskam i, lecz niedokończonego w iersza. T ru d ­ ność polega na ty m , że takiego w iersza w sąsiednich fragm entach dialogow ych nie widać. Tym czasem , przed ostatecznym rozstrzyg­ nięciem tej spraw y, trzeb a rozpatrzyć spraw ę pierw szą — logiczne pow iązanie dialogu. Z aczynające k. 23v słowa, k tó re niew ątpliw ie — zgodnie z daw niejszym i w ydaniam i — m ogą być w ypow iedziane ty lk o przez H albana:

Przecież to schronienie I te z duchami tajnem i zabawy

T w e są szaleństwem...

b y ły d ru k o w an e tak , ja k je poeta um ieścił w autografie, po pełnych rezy g nacji i tłum ion y ch uczuć słow ach W altera, w yrażający ch żal za ojczyzną, k tó rą m a porzucić, b y stać się dla jej dobra „w idm em w yroków straszliw y m “ :

Zabiorę z sobą tak — pamięć żurawia, K tóry w ogromnym i posępnym lesie Pam ięta drzewo... sw e dawne matczyne...

I cały łańcuch... doń — prowadzi z jękiem....

(9)

po zakończeniu fra g m en tu zaczynającego się od słów: „G dybym się nie czuł [...]“ — b ra k jakiegokolw iek logicznego pow iązania, co ty m bardziej razi, kiedy się zestaw i przytoczone słow a H albana, k ry ty k u ją c e postępow anie W altera, z a rg u m e n ta c ją tego starca, g d y nieco wcześniej bezpośrednio in sp iru je m łodego b o h a te ra do podjęcia decyzji pociągającej za sobą ty le w yrzeczeń:

Jeśli z tych rzeczy złożyłeś ofiarę,

To reszta pójdzieć łatwo.... idź, Walterze, I bądź jak człowiek, gdy oczyma bierze Z ojczyzny... tylko sen piękny i m arę I tę w pam ięci kładnąc... z sobą niesie,

A resztę — ludziom cielesnym zostawia...

Nie ulega w ątpliw ości, że słowa H albana, „szaleństw em “ n a z y ­ w ające „schronienie“ W altera i jego „z ducham i ta jn e m i zab aw y “ , nie m ają nic w spólnego ze sceną pożegnania W altera z ojczyzną, n ato m iast z ich sensu w ynika, że są hezpośrednim naw iązan iem do słów młodego b o h atera o jego sam otnym życiu w puszczy n a d je ­ ziorem w „glinianej ch ału p ie“ , k tó ra „takie głosy roni J a k sk rzy p ­ ce z stary ch deszczułek jab ło n i“ .

Czyżby więc odnalazł się poszukiw any dotąd n ad arem n ie fra g ­ m en t, k tó ry b y w ypełnił lukę po w. 19 tej sceny (licząc w iersze w edług nowego proponow anego jej układu) i b y ł k o n ty n u acją dialogu z k. 19 R aptularza? Je śli tak, to pow inniśm y jeszcze w y ­ jaśnić, dlaczego ury w ek z k. 23v, rozpoczynający k ry ty c z n ą w y po ­ wiedź H albana o sam otniczych p rak ty k a ch W altera, m a pierw szy w iersz niepełny. W poszukiw aniu za 5-zgłoskow ym początk iem tego w iersza trzeb a w rócić jeszcze do k. 19 Raptularza. I choć, ja k to już wcześniej zostało stw ierdzone, o statn i na tej karcie w iersz nie m oże być b ra n y pod uwagę, gdyż jest p ełny m 11-zgłoskow cem — i to w do datku pozbaw ionym kreśleń i popraw ek — z w racają uw agę dw a poprzedzające go w iersze (17 i 18), k tó re b y ły przez poetę przeredagow yw ane. Zaczął je kształtow ać następująco:

Żyje... i moim duchem gra... staruszka Jak stare skrzypce... z suchej gdzieś

Nie dokończyw szy w iersza 18, przekreślił poeta o statn i w y raz w w. 17 i n ap isan y fragm en t w iersza 18. N ad „ staru szk a“ dopisał „na sta w y “ , a poniżej zaniechanej w ersji w. 18 dał jego k olejn y w arian t: „Staruszka... patrzaj odm łodniała n ib y “ , n astęp n ie prze- m azał o statn ie dwa w yrazy drugiej redak cji w. 18, końcow e „ j“ słow a „ p a trz a j“ zm ienił na „ch“ , popełniając niew ątpliw ie w po­

(10)

śpiechu om yłkę (powstało w te n sposób „p atrzach “), gdyż sens prze­ róbki mógł polegać ty lk o na zam ianie „ p a trz a j“ na „p atrząc“ , k tó ­ re by się wiązało logicznie ze zm ienionym zakończeniem wiersza poprzedniego: „na staw y Staruszka... p a trz ąc “ ; praw dopodobnie te ­ raz odw rócił k a rtę (biorąc przez nieuw agę kilka k a rt razem) i n a ­ pisał słowa H albana, zaczynając je jako graficznie praw idłow e do­ kończenie zaczętego w iersza:

[WALTER] Staruszka... patrząc

[HALB AN]

Przecież to schronienie [itd.]

Do w ysnucia hipotezy o zam ierzonym przez poetę takim w łaśnie dalszym rozw inięciu dialogu z k. 23v i pow iązaniu go ze słow am i um ieszczonym i n a k. 19 upow ażnia w dużym stopniu dobór i układ rym ów . D rugi w iersz słów H albana kończy się rym em do prze­ robionego zakończenia w. 17 („na staw y “ — „zabaw y“). W w yniku jed n ak przy jęteg o przez poetę dla całego utw oru sposobu rym ow a­ nia abba 15, przestrzeganego dotychczas, ja k to wyżej zaznaczono, dość rygorystycznie, m iędzy dw om a ty m i w ierszam i pow inny się były znaleźć dw a ry m u ją ce się z sobą w iersze, tym czasem był tam tylko w iersz jeden:

[WALTER]

Żyje... i moim duchem gra... na staw y Staruszka... patrząc

[HALB AN]

Przecież to schronienie I te z duchami tajnem i zabawy [itd.]

Z tru d ności w y b rn ą ł poeta na razie połowicznie. Z łam ał ty m razem obow iązującą w utw orze kolejność rym ów i jako wiersz n a stę p n y dopisał dokończenie słów H albana i początek odpowiedzi W altera:

Twe są szaleństwem... [WALTER]

Tak: m ary i cienie [itd.]

— kończąc go ry m e m do „schronienie“ (abab). T akie rozw iązanie nie zadowoliło jed n a k Słowackiego. W rócił jeszcze raz do w. 18

15 K l e i n e r , Układ i te k st dzieł Słowackiego, s. 318, przypis. I odbit­ ka, s. 43.

(11)

na k. 19, n ad przekreśloną częścią końcow ą jego drugiej redakcji dopisał now e zakończenie: „takie głosy ro n i“ , i niżej, na dole s tro ­ ny, dodał jeszcze jed en w iersz, zaw ierający ry m do poprzedniego: „ Jak skrzypce z stary ch deszczułek ja b ło n i“ . Na tych przeró b ­ kach poeta jed n ak p oprzestał i w tekście na k. 23v nic ju ż nie zm ienił. Sądzić by należało, że po pro stu przeoczył dw ie spraw y: 1) pozostaw ienie u góry k. 23v niepełnego w iersza; 2) przez prze­ robienie zakończenia w. 18 i dopisanie ry m ującego się z nim w. 19 nie usunął zakłócenia w sposobie rym ow ania, tylko je nieco p rze ­ sunął. J e s t jeszcze jed na ew entualność: poeta nie dopełnił w. 20 (pierwszego z k. 23v) dlatego, że uznał go — i cały u ry w ek d ialo ­ gu z tej k a rty — za niepotrzebny. W w y pad k u p rzy jęcia drugiej m ożliwości należałoby w w ydaniach przesunąć tę część sceny do rzu tó w zaniechanych. Są jed n ak pew ne arg u m en ty , k tó re nie po­ zw alają n a usunięcie tego frag m en tu z tek stu głównego. Je d n y m

7 nich je st fak t, że poeta najczęściej przekreślen iem uniew ażniał te

w iersze czy całe u stęp y w autografie, k tó re chciał opuścić, a w ty m w y p ad ku tego nie zrobił. W sposób daleko b ardziej isto tn y za pozo­ staw ieniem tego fra g m en tu w tekście przem aw ia jego treść: p o stę­ p u jący dialog wnosi now e elem enty do rozw oju akcji. K ońcow e zaś słow a W altera, k tó ry ukazującego m u się ducha nazw ie „jedn ym z przedw iecznych ry c e rz y “ , godnym , by m u „chorągiew żyw ota po- ruczyć, A w ygra...“ , m ożna z pew nością uw ażać za p u n k t w yjścia i uzasadnienie dalszej dysk u sji m iędzy W alterem i H albanem na tem a t ducha-ry cerza, k tó ra w ypełnia k. 22v i 23 Raptularza. Tak więc w yd aje się spraw ą bezsporną, że u ry w ek dialogu z k. 23v, d r u ­ kow any dotąd jak o zakończenie sceny, w inien pozostać w tekście głów nym , lecz um ieszczony po w. 19, m a być w ażnym ogniwem w iążącym dw a w iększe frag m en ty dialogu ty ch sam ych osób w jedną zw artą scenę. T rzeba jed n ak stw ierdzić, że je st on niedo­ pracow any pod w zględem form alnym . Prócz ukazanych ju ż b r a ­ ków w początkow ym w ierszu, zanotow ać trz e b a jeszcze jedno n a ­ ruszenie porządku rym ów (zam iast abba — abab w w. 27— 30) oraz pozostaw ienie ostatniego 3-zgłoskowego w iersza bez dopełnienia.

Jeśli więc k o n ty n u acją omówionego frag m en tu z k. 23v m a być dialog z k. 22v (i 23), to trzeba jeszcze raz powrócić do um ieszczo­ nego u gó ry tej k a rty nieprzekreślonego słow a „K tó re?“ , ab y sp raw ­ dzić, czy nie udałoby się go w łączyć do dialogu w proponow anym now ym jego układzie. Tekst n asuw a jed n ak zdecydow anie n eg a­ ty w n ą odpowiedź. G dyby naw et po słowach W altera ukazującego

(12)

H albanow i „du ch a“ , jednego „z przedw iecznych ry cerzy “ , k tó ry „tam zn ik a“ , p y tan ie dalsze brzm iało „K tó ry ?“ , a nie ta k jak w au to g rafie „ K tó re ? “ (lub „K tó ra?“), a więc gdyby naw et nie m o­ gło ulegać w ątpliw ości, że w iąże się ono z poprzednim i słowami, to i tak trzeba b y to n ie p rzekreślone w praw dzie przez poetę p y tan ie uznać za zaniechaną próbę k o n ty n u acji dialogu — wobec tego, że w n astęp n y ch w ierszach inaczej przecież sform ułow ał odpowiedź H albana na słowa W altera („Mówięć, że tak i ry cerz — tera z jeszcze W L itw ie nie może zjaw ić się...“) i od tego m iejsca toczy się już żyw y dialog w sposób n iep rzerw an y aż do końca sceny. Nie ulega w ątpliw ości, że słowo to, opuszczane w e w szystkich w ydaniach daw ­ niejszych, pow inno być u sunięte i w now ym układzie sceny p ierw ­ szej — z te k stu głównego do odm ian tek stu.

W ten sposób m ożna b y uw ażać za w yczerpaną spraw ę u kładu pierw szej sceny W altera Stadiona. W porów naniu do w yd ań d aw ­ niejszych w zbogacona została dzięki odkryciu Ju liu sza K leinera 0 fra g m en t zaczynający się od słów: „G dybym się nie czuł [...]“ , a w układzie przekształcona w w y n ik u obecnych b adań z luźnych 1 n ie pow iązanych z sobą frag m en tó w w jedno litą, konsekw entnie rozw ijaną scenę. Że jest to w łaśnie scena pierw sza — d ecy du je o ty m logika zdarzeń. Od m yśli o rycerzu , k tó ry m a być „w idm em w yro­ ków stra szliw y m “ , dochodzi W alter w chy trze przez H albana p ro ­ w adzonej rozm ow ie do uśw iadom ienia sobie, że on jest ty m ry ce­ rzem , i do decyzji opuszczenia ojczyzny, b y spełnić straszną m isję. D la unaocznienia w y n ik u b ad ań nie od rzeczy będzie przypom nieć, że s tru k tu ra sceny w edług w ydań daw niejszych, dopełnionych p ro ­ pozycjam i Ju liu sz a K leinera w m onografii o Słow ackim , p rzedsta­ w iała się następ ująco (num erację w ierszy sceny podaje się w edług nowego proponow anego uk ład u jej tek stu , zamieszczonego na s. 527— 529): w. 32— 65, 20— 31, 1— 19. Scena dru ga zaw iera po­ żegnanie W altera z M atką i rozm owę z H albanem po odejściu M atki; scena trzecia — dialog posłańca W altera z jego k o c h a n k ą 16.

D ru gim w ażn y m zagadnieniem w W alterze Stadionie, k tó re w y ­ m aga om ów ienia, jest w łaściw y rozkład ról. Osób d ram a tu poeta

18 By zasygnalizow ać zakończenie tej sceny, poeta um ieścił poniżej ostat­ niego jej w iersza poprzeczną kreskę, a na niej ornam entacyjny znak w kształcie nie zam kniętego „O“, zaś pod tą kreską dopisane zostały w dwu w ierszach ołówkiem słowa: „Scena“ (podkreślone) i w następnym w ierszu „w Malborgu“. Dopisek ten, charakterem pisma zbliżony bardzo do ręki S ło­ w ackiego, w prow adził w iele zam ieszania do edycji dawniejszych i przez w szystkich w ydaw ców był uważany za zapowiedź nowej sceny, napisany ręką

(13)

w rękopisie w ogóle nie nazyw ał, ograniczył się do zaznaczenia pauzą zm iany osoby, niekiedy zaś tylko rozpoczynaniem w ypo­ wiedzi od now,ego w iersza. W tej sytuacji n ietru d n o było o nieporo­ zum ienia, k tó re zak rad ły się do w ydań. Nie było ow ych niepo­ rozum ień w tej części d ram a tu (część sceny 2 i 3), k tó rą znał i w y­ dru ko w ał M ałecki w Pism ach pośm iertnych. D ialog W altera z M atką i H albanem daw ał tak w yraźne aluzje do osób, że M ałecki rek o n ­ s tru u ją c y na au to g rafie im iona postaci określił je tra fn ie . W scenie 3 ani M ałecki, ani późniejsi w ydaw cy nie kusili się o nazw an ie osób prow adzących dialog. K ilka takich nieporozum ień w scenie p ierw ­ szej p ro stu ją badania obecne. W w yniku przyjęcia now ego układu sceny pierw szej, po w yznaniu W altera, że „św iat jest cały m ar objaw em “ , i u kazaniu ducha — „jednego z przedw iecznych ry ce rz y “ , k tó re m u „chorągiew żyw ota poruczyć A w yg ra....“ , n a stę p u ją słow a:

Mówięć, że taki rycerz — teraz jeszcze W Litw ie nie m oże zjawić się...

W brew p rzy ję te m u w dotychczasow ych w yd an iach rozkładow i ról, przypisać je należy nie W alterow i, lecz H albanow i. H alb an opo­ n u je przeciw pow ierzaniu „chorągw i żyw ota“ bliżej nie określone­ m u „jednem u z przedw iecznych ry cerzy “ , bo ry cerz ta k i w jego przekonaniu m usi spełnić dodatkow e w aru n k i, m usi m ieć „lód w głowie, a w sercu p iekło“ . Po pierw szym n egującym odezw aniu się H albana W alter p ró b u je poddać j,ego sąd w w ątpliw ość słow am i „A k to w ie?“ G dy H alb an z kolei sprecyzuje w aru n k i, ja k im m usi odpow iadać ów rycerz („trzeba lodu w głowie, A w sercu piekła...“), wów czas W alter — poruszony nagły m przypom nieniem rozsadza­ jących go z siłą w ulk an u uczuć nienaw iści do św iata, któ ry ch przeciw w agą b y ła chłodna świadomość przynależności do grona „n ie­ śm iertelny ch duchów “ (początek d ram atu ) — uśw iadam ia sobie, że to on jest oczekiw anym duchem -rycerzem . Jeg o okrzyk „Ha....“ w odpowiedzi n a słow a H albana zaw iera w sobie sprzeczne uczu­ cia zaskoczenia, nagłego olśnienia i determ inacji wobec czekających go w yrzeczeń i tru d ó w . Z kolei H alban k o n ty n u u je sw ą arg u m en

-poety. Jednak w w yniku badań autografu, przeprowadzonych w związku z niniejszym i uwagam i, trzeba tu wprowadzić zasadnicze sprostowanie. A utorem dopisku jest nie poeta, lecz A ntoni M a ł e c k i . Jakkolw iek cha­ rakter pisma jest łudząco podobny do pisma Słowackiego, z porównania sze­ regu liter w ynika niezbicie autorstwo M ałeckiego. Dodatkowym argum en­ tem jest tu fakt, że poeta nie posługiwał się przy pisaniu dramatu ołówkiem, częste zaś są tym samym ołówkiem pisane uw agi M ałeckiego. Wobec tego sprawa rzekomo zapowiedzianej przez poetę sceny 4 staje się nieaktualna.

(14)

tację o niem ożności tra fie n ia na ducha podobnego szatanom , i dal­ szy rozdział w ypow iedzi zgodny jest już z daw niejszym i w ydaniam i. P rócz zm iany W altera na H albana, i na odw rót, k tó rą w stosunku do w y d ań daw niejszych, zgodnie z logiką w now ym układzie dialogu, w prow adza propozycja obecna w om ów ionym fragm encie poczy­ n ając od słów: „Mówięć, że tak i ry cerz“ , kończąc zaś n a okrzyku „H a....“ , now e w proponow anym układzie je s t oddzielenie „Ha....“ , jak o o krzyk u W altera, od następ ny ch słów H albana. W szyscy w y­ daw cy d aw niejsi łączyli te n okrzyk ze słow am i H albana, drukując: „Ha... M y starzy wieszcze“ itd. Niezależnie od przytoczonej już arg u m en tacji, uzasadniającej oczywistość nowego rozkładu ról, trzeb a dodać jeszcze jeden, decydujący w tej spraw ie argum ent: poeta napisał „H a....“ w osobnym w ierszu jak o głos drugiej osoby, przeto nie wolno było łączyć tego okrzyku z um ieszczonym i w n a ­ stępn ym w ierszu słow am i H albana.

W w yniku om ów ionych powyżej przestaw ień i zm ian scenę pierw szą W altera Stadiona należy drukow ać w następ u jący m u k ła ­ dzie:

[SCENA 1]

[WALTER — HALBAN] [WALTER]

Gdybym się nie czuł nieśm iertelnym duchem, Rozrzuciłbym świat.... grzechów m ych wulkanem .

[HALBAN] Ha...

[WALTER]

Gdybym nie czuł się natury panem, A czuł naturę na w oli łańcuchem,

Tobym się rzucił jak lew.... na tym ścierw ie 5 Ciał.... i gryzł żywcem — i gryzł nawet trupa...

[HALBAN] Ha?...

[WALTER] Moja biedna gliniana chałupa, Gdziem żył jako wilk.... a św iatow e czerwie Pozwalał, że mię toczyło powoli,

Póki nie doszło — aż do serca rdzeni. 10 Teraz ta chata jak pałac z płom ieni

Wachlarzem wodnych złocistych topoli Od różanego księżyca zakryta

N iby dziewica... patrz... ta chata w bluszczach

(15)

Jak Świtezianka albo Am fitryta Żyje... i moim duchem gra... na staw y

Staruszka... patrząc takie głosy roni Jak skrzypce z starych deszczułek jabłoni.

[HALB AN] Przeqież to schronienie I te z duchami tajnem i zabawy

Tw e są szaleństwem... [WALTER]

Tak: mary i cienie, Nic więcej... św iat jest cały mar objawem,

W nich rozum... a w nas domysł — i logika. Czy widzisz?... ten duch, patrz, który tam znika, Czy wiesz, pod jakim zaklęciem i prawem

Przychodzi?...

[HALB AN]

O! o! pedant, widzę, św ieży Jużby samego diabła chciał nauczyć...

[WALTER]

Ten duch to jeden z przedwiecznych rycerzy, Jem u chorągiew żywota poruczyć,

A wygra....

[HALB AN]

Mówięć, że taki rycerz — teraz jeszcze W Litw ie nie może zjaw ić się...

[WALTER]

A kto wie? [HALB AN]

Bo na to, mówię... trzeba lodu w głowie, A w sercu piekła...

[WALTER] Ha....

[HALBAN]

My starzy wieszcze, Którzyśmy nieraz w e snach w ym yślali

Ludzi podobnych szatanom... nie możem, Rzucając m yślą naszą, jako nożem,

W krwaw ość przedstworną rzeczy — co się pali Jak płom ienisty wiatr... często przed nami,

Nie możem, mówię.... choć widm zawierucha Cerkwiami trzęsie... na takiego ducha Trafić.... rzucając w m głę duchów nożami.

(16)

[WALTER] Trafiłeś stary nożem w serce żywe,

Jam jest.... trafiłeś nożem w serce moje... 45 0 sław ę nie dbam — o życie nie stoję,

Chcę być jak widmo wyroków straszliwe, Przed którym księgi losów się rozdarły,

Przed którym — pobladł czas.... skrzydła otworzył

1 uciekł: jam się... duchem podniósł — zBożył, 50 Zwszechmocniał: a tu chcę być jak umarły

I zapomniany...

[HALBAN]

Będziesz... serca ludzi Sław a otwarta zawsze upakarza,

Cnota i w ielkość odkryta przeraża,

A pam ięć wieczna i serdeczna — nudzi... 55 Jeśli z tych rzeczy złożyłeś ofiarę,

To reszta pójdzieć łatwo... idź, Walterze, I bądź jak człowiek, gdy oczyma bierze Z ojczyzny... tylko sen piękny i marę

I tę w pam ięci kładnąc... z sobą niesie, 60 A resztę — ludziom cielesnym zostawia...

[WALTER]

Zabiorę z sobą tak — pamięć żurawia, Który w ogromnym i posępnym lesie Pam ięta drzewo... sw e dawne matczyne...

I cały łańcuch... doń — prowadzi z jęk iem ....17 65

17 Na m arginesie uwag o układzie Waltera Stadiona zanotować należy kilka poprawek w tekście utworu po ponownym przestudiowaniu autografu poety dla edycji Dzieł w szystkich . Ogólnie trzeba stwierdzić, że dzięki dość dobrej czytelności autografu było stosunkowo niew iele przeoczeń dawniejszych w ydawców. Kilka z nich w yłow ił zresztą i poprawił K l e i n e r , najpierw w recenzji jubileuszow ego w ydania Dzieł (por. przypis 5), a później w m o­ nografii o Słowackim. W toku badań, których rezultatem jest niniejszy arty­ kuł, udało się poprawić zniekształcony w wydaniach dawniejszych wiersz 25. W zdaniu w zględnym , w skutek om yłki w odczytaniu, brak było orzeczenia:

Czy widzisz?... ten duch, patrz, który tam z n i e b a... Czy w iesz, pod jakim zaklęciem i prawem

PTzychodzi?

Tym czasem można łatw o w autografie stwierdzić, że przytoczony pierw­ szy w iersz brzmi: „Czy widzisz?... ten duch, patrz, który tam z n i k a . . . “ Słowo „znika“ w pełni przywraca w ierszow i sens. Poprawiono nadto powtarzaną w w ydaniach om yłkę w w. 40: „prom ienisty“ na „płom ienisty“ ; w w. 45 przywrócono opuszczony w yraz „nożem“ itp.

Cytaty

Powiązane dokumenty