• Nie Znaleziono Wyników

Stanisław Herakliusz Lubomirski w czasie spisku przeciwko Janowi III : paszkwile na Stanisława Antoniego Szczukę

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stanisław Herakliusz Lubomirski w czasie spisku przeciwko Janowi III : paszkwile na Stanisława Antoniego Szczukę"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Dürr-Durski

Stanisław Herakliusz Lubomirski w

czasie spisku przeciwko Janowi III :

paszkwile na Stanisława Antoniego

Szczukę

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 56/3, 179-191

(2)

J A N D Ü R R -D U R SK I

STANISŁAW HERAK LIUSZ LUBOM IRSKI W CZASIE SPISK U PRZECIW KO JANOW I III

PA SZK W ILE N A STAN ISŁAW A ANTONIEGO SZCZUKĘ

W rękopisie kasztelan a m iędzyrzeckiego A dam a Żychlińskiego z n a j­ d u ją się kopie dw u w ierszow anych paszkw ilów na refe re n d a rz a k o ro n ­ nego, S tanisław a A ntoniego Szczukę к U tw ory te, dotychczas nie odno­ tow ane bibliograficznie, nie pow tarzają się w innych rękopisach 2, co zaś szczególnie ważne, fig u ru je n ad nim i nazwisko au to ra — nie byle kogo, bo znakom itego poety, S tanisław a H erakliusza Lubom irskiego.

Pow iedzm y od razu, te k sty te należą do najciekaw szych w całej s ta ­ ropolskiej poezji politycznej: dotyczą burzliw ych w ypadków nadzw yczaj­ nego sejm u w arszaw skiego, 17 listopada 1688 — 1 k w ietn ia 1689, u w a­ żanego za „n ajstraszn iejszy z sejm ów ” epoki Ja n a I I I 3; rzu c a ją światło n a w yjątkow o d ram atyczn y m om ent w życiu poety, kiedy zawisła nad nim groza b an k ru ctw a politycznego; stanow ią wreszcie jed y n y w swoim rod zaju p rzejaw jego działalności pisarskiej na polu nie znanym d o ty ch ­ czas z jego biografii.

Na sejm ie ty m w śród niebyw ałego podniecenia zdem askow ała się p rz y p a rta do m u ru opozycja m agnacka i ujaw niła istnienie form alnego

1 O becnie w ła sn o ść p łock iej B ibl. im . Z ieliń sk ich PA N , rkps nr 114, s. 267—270. J est to ręk op is (31,6X19,9 cm), tabl. 1, VIII, 376, p ol.-łac. z la t 1683— 1689, za w iera ­ ją c y kopie i tłu m a czen ia m ów , listó w , różnych dok u m en tów dotyczących p olsk iej p o lity k i w ew n ętrzn ej i zagranicznej, g łó w n ie z okresu panow ania Jana III S o b ies­ kiego.

2 W sp alon ym w r. 1944 rkpsie B ibl. N arodow ej sygn. R. F. X V II. 20, k. 333, m ie śc ił się ty lk o fra g m en t (w. 1— 20 i 27—30) o b szern iejszego z tych p a szk w iló w , za rejestro w a n y przez J. N o w a k a - D ł u ż e w s k i e g o (B ib lio grafia s t a r o p o ls k ie j o k o li c z n o ś c i o w e j p o e z j i p o li ty c z n e j. {X V I —X V I I I w.). W arszaw a 1964, s. 76). Z acho­ w a ł się on w k op ii zrobionej przez prof. N o w a k a -D łu żew sk ieg o , za której u ży cze­ n ie u p rzejm ie Mu d zięk u ję. T ek st w rk p sie O ssolineum , sygn. 3568, s. 325 (odnoto­ w a n y w tejże B ib lio g ra f ii, s. 76), nie p ok ryw a się z fragm en tem w Bibl. N arodow ej, sy g n . R. F. X V II. 20, k. 333. J est to odrębny tek st fra szk i N a Szczukę.

(3)

180 J A N D Ü R R -D U R S K I

sprzysiężenia dążącego do detron izacji J a n a III. J a k wiadomo, p lan poz­ baw ienia Sobieskiego k o ro n y zrodził się w kołach opozycji w odpowiedzi na czynione przezeń p ró b y n ap raw ien ia zerw anych w ro k u w yp raw y w ie­ deńskiej stosunków z F ra n cją , prow adzącą p olitykę an ty h ab sbursk ą. Po klęsce g en eraln ej k am p an ii w r. 1686 Sobieski zrezygnow ał ostatecznie z m yśli o pokonaniu T urków , zajął się n atom iast um acnianiem pozycji syna J a k u b a w k ra ju . Ludw ik XIV, choć odm ówił posiłków n a w ojnę z T u rcją, ch ętn ie p rzy rzek ł pomoc w zapew nieniu tro n u królew iczow i Jakubow i.

P rzy p o m in ając n ajw ażniejsze fa k ty dla zrozum ienia tła historycznego paszkw ilów 4, prag n ę zwrócić uw agę na m om enty dotyczące udziału m a r­ szałka w ielkiego koronnego w ów czesnych in try g a ch politycznych. M a­ czał w nich palce idąc w ślady ojca, k tó ry w znieceniem rokoszu zamącił cały k ra j.

Ze sw oją niechęcią do dw oru nie taił się od daw na. Św iadczą o niej m. in. w ierszyki w M elodii d u cho w n ej o przesło dkiej narodzenia naszego

Zbawiciela... ta je m n ic y (K raków 1682):

S ta b a t P e tr u s in atrio p r in c ip is e t i t e r u m n e g a v it N au czy dw ór ob łu d y i kto raz do dw oru N ogę w sta w i, zapom ni cn oty d la faw oru.

Ś w ia d k iem P io tr, choć ty lk o raz w eszła jego noga N a pałac, aż trzy razy o d p rzysiągł się Boga. C hoć tylk o w s ie n i stanął, a p ob łąd ził w w ierze. Cóż dopiero, g d y b y b y ł z raz w antykam erze.

H aec a u te m c u m d ix i s s e t , unus m i n i s t r o r u m d e d i t J esu ala p a m P raw d ą w ieczn ą jest C hrystus, przecię go nie znają

N a dw orze i o praw d ę p raw d y się pytają. W ięc że cierpi p oliczek , g otow a przyczyna. U dw oru dać po g ęb ie praw d zie n ie now ina.

Nie m am y co do tego w ątpliw ości, że w ścisłym zw iązku z ak cją pod­ ję tą przez opozycję pozostaw ał n a g ły w yjazd Lubom irskiego za granicę w lu ty m 1687. M otyw ował go w k ró tk im liście do k ró la zam iarem od­ bycia pobożnej pielgrzym ki do Rzym u 5. W rzeczyw istości była to podróż

4 W oparciu o pracę K. P i w a r s k i e g o , M i ę d z y F ran cją a A u str ią . Z d z i e j ó w p o l i t y k i J a n a III S o b ie s k ie g o w latach 16371690. K raków 1933. „R ozpraw y W y­ działu H isto ry cz n o -F ilo lo g iczn eg o P A U ”, seria II, t. 34, nr 1.

5 R kps PAN 1077, s. 137. W ten sam sposób w y ja śn ia ł sw ój w yjazd przed se n a ­ tem po p ow rocie (zob. V o t u m na B,adzie p o s t k o m i c y j a l n e j po r o z e r w a n y m s e jm ie w G rodn ie 20 m a r c a 1688. R kps P A N 1077, s. 69 n., także w osobnym druku). Czas trw an ia podróży ok reślić m ożna b liżej, p o n iew a ż 6 III p isze z R zym u lis t (rkps B ibl. C zartoryskich 5876, 22625), a 13 III p isze już z W arszaw y (rkps B ibl. C zarto­ ry sk ich 5876, 22626) — cyt. R. P o i l а к w e w stę p ie do: S. H. L u b o m i r s k i , W y b ó r pis m . W rocław 1953, s. X X V III. BN I, 145.

(4)

w sek retn ej m isji politycznej, zleconej m u przez opozycjonistów przygo­ tow ujących spisek detronizacyjny. W czasie tego pobytu za granicą L u ­ bom irski odbył k o n ferencje n a dworze cesarskim (dw ukrotnie), u doży w W enecji, w W atykanie u papieża. Odwiedził rów nież księcia lo tary ń - skiego i wdowę po k ró lu M ichale K orybucie.

W kilka m iesięcy po powrocie Lubom irskiego zaw arte zostało poro­ zum ienie spiskowców, którego a k t (nie ujaw n iony nigdy) m ieli podpisać obok niego: Ja n W ielopolski, M arcin Zam ojski, Jędrzej Chryzostom Zału^- ski, Michał Radziejowski, B enedykt Sapieha, Franciszek Gałecki, B ona­ w e n tu ra M adaliński. Lubom irski był w ty m gronie przodującą in d yw i­ dualnością pod względem in telek tu alny m . Można przypuszczać, że w jego rękach spoczywało kierow nictw o kam panią prasow ą, m. in. rów nież cała paszkw ilancka robota.

P a rtia pozostająca p rzy k ró lu i rep rezen tu jąca politykę dw orską b yła o wiele skrom niejsza. Do n apraw dę oddanych i pew nych stronników n a ­ leżeli: reg en t k ancelarii królew skiej, od r. 1688 referend arz, S tanisław A ntoni Szczuka, biskupi Ja n M ałachowski i Ja n Zbąski, M arek M at- czyński, S tefan Bidziński.

Tak przedstaw iał się rozkład sił, kiedy k ról Ja n Sobieski niespodzie­ w anie zachorow ał i przed p artiam i zarysow ała się m ożliwość bliskiej elekcji, co m usiało wzmóc ich działalność. Naczelnym hasłem jednej była „ekskluzja P ia sta ” i popieranie któregoś z kand ydatów W iednia i Berlina, hasłem drugiej — zapew nienie tro n u królewiczow i Jakubow i.

Opozycja czując przew agę zaczęła się dom agać zwołania sejm u. P ra g ­ n ęła oficjalnie zarzucić królow i łam anie p raw szlacheckich, w yrażające się w plan ach dynastycznych. W' ty ch w arunkach dwór postanow ił przejść do ofensyw y, aby uprzedzić zarzuty. W ykorzystując napływ ające zewsząd ostrzeżenia o istn ien iu spisku m agnatów , a zwłaszcza listy (przejęte w Oliwie) m ówiące w yraźnie o porozum ieniu Sapiehów z B erlinem i W ie­ dniem , zw olennicy Sobieskiego p ragnęli w ysunąć hasło obrony wolności elekcji, k tó ra nie pozw alała na tw orzenie sprzysiężeń za życia króla. P lan ten oznaczał pobicie opozycji jej własną bronią. W ykonanie powierzono zaufanem u stronnikow i dw oru — Stanisław ow i A ntoniem u Szczuce.

K ról cenił w nim nie tylko człowieka szczerze oddanego spraw om k ra ju , ale i szeroki um ysł w sp a rty gruntow ną wiedzą praw niczą (w y­ szydzaną przez m agnatów ). Poza w ypow iedziam i dyktow anym i zazdrością o łaski k ró la wszyscy współcześni w yrażali się o jego osobie z w ielkim uznaniem . D obry znawca tej epoki, Ju lian Bartoszewicz, pisze o nim:

była to praw ość chodząca: oddałby w szystk o w potrzebie dla R zeczypospo­ litej [...], b y ł m ężem stanu [...] w całym znaczeniu tego w yrazu [...]6.

6 J. B a r t o s z e w i c z , A n to n i Szczuka. „T ygodnik Ilu stro w a n y ” 1862, t. 4, nr 146, s. 18.

(5)

182 J A N D Ü R R -D U R S K I

Sejm grodzieński (27 I — 5 III 1688) stał się polem bezowocnych zm agań m iędzy obu p artiam i. W trzecim dniu obrad w ynikła spraw a chorążego w ileńskiego, K azim ierza Stanisław a D ąbrow skiego, stro n nik a Sapiehów , k tó re m u odm ówiono p raw a głosu ze w zględu na ciążący na nim pozew sądowy. Opuścił on izbę z p ro testacją, z czego opozycja uczy­ niła zarzut, iż p a rtia dw orska dąży do zapew nienia sobie większości przez pozbycie się wrogów. Szczuka w ystąpił z pro jek tem k o n sty tu c ji z ab ra­ n iającej m ów ić o elekcji za życia króla. Było to ty m bardziej a k tu aln e, że k ró l J a n III niespodziew anie w yzdrow iał. P ro je k t Szczuki zyskał apro b atę szlach ty i dw ór zaczął powoli przechodzić do ofensyw y.

Opozycja zaskoczona zm ianą sy tu acji postanow iła silniej się zjedno­ czyć. Z aw arto drugi z kolei układ, k tórego ak t podpisali przedstaw iciele Litw y: Sapiehow ie, O gińscy i w ojew oda now ogrodzki U niechowski.

O brady b y ły bard zo u tru d n io n e, poniew aż nie uzyskano zgody n a w y­ b ó r m arszałka. L itw ini nie zgadzali się n a żadne propozycje, uzależnia­ jąc w szystko od pow rotu do izby D ąbrow skiego. Po m iesiącu bezpłodnych dysk u sji okazało się, że w łaściw ie dalsze trw an ie sejm u, faktycznie dotąd nie ukonstytuow anego, nie leży w in teresie żadnej ze stron. Ale w inę za zerw anie sejm u dw ór chciał zepchnąć na opozycję — usiłując zyskać n a czasie wobec tego, że czas zaczął pracow ać na jego korzyść. Z m arł bow iem k an clerz W ielopolski, a część jego papierów , k tó re d o stały się w ręce dw oru, św iadczyła o form aln ej zmowie przeciw ko królow i, co m ogło pogrzebać opozycję w oczach społeczeństw a. W przychw yconych rów nocześnie listach znaleziono w zm ianki o 63 a rty k u ła c h zaw arty ch w akcie sprzysiężenia z ro k u 1687. N ajdalej z nich idące dotyczyły p la ­ nów zam achu n a skarb królew ski w M alborku, skąd łup y chciano p rze­ znaczyć n a obronę w olnej elekcji.

P od koniec kad en cji pow rócił do izby D ąbrow ski, przek u pio ny w k o ń ­ cu przez k ró la — w edług zdania W acława Potockiego, w którego tw ó r­ czości sp raw a znalazła żyw y oddźw ięk 7. O p rzekup ien iu D ąbrow skiego rozgłaszano wieści, ab y przekonać społeczeństw o o dobrych in ten cjach króla, pragnącego doprow adzić sejm do pom yślnego końca. P ow ró t D ą­ brow skiego nie przyczynił się jedn ak do zgody w izbie — sejm został zerw any.

Dogodną sy tu ację po zerw aniu sejm u w yko rzy stali naty ch m iast po­ słowie opow iadający się po stron ie króla, uk ładając M an ifest poslóyj, w o­

jew ó d ztw i pow iatów . W ystąpili w nim ostro przeciw ko klikom m agnac­

kim , obciążając je w iną za zm arnow anie sejm u, „ k tó ry się skończył, nim

7 W. P o t o c k i , P i s m a w y b r a n e . T. 2. W arszaw a 1953, s. 84— 86 (w iersze: Ś cię cie nie na ś m ie r ć , U j m o w a n i e s w o w o l n y c h po słów).

(6)

S. H. L U B O M IR S K I W C Z A S IE S P IS K U PR Z E C IW K O J A N O W I III 183

być zaczął” . P odkreślali n atom iast dobrą wolę króla i wzyw ali szlachtę do pospolitego ruszenia, „aby bracia w dom ach pozostali w raz z nam i obronę R zplitej obm yśleli” .

Opozycja puściła w obieg Inform ację praw dziw ą i dostateczną roze­

rwania se jm u oraz ogrom ną ilość paszkwilów. Godziły one bardzo mocno

w stronników dw oru, a naw et w osobę samego m onarchy. Szczuka odpo­ w iadając na te atak i w utw orze R espons posła bez interesu na inform ację

paszkw ilow ą status dowodził, iż n a zerw aniu sejm u zależało L ub om irsk ie­

m u, „by się nie spytano, po co, od kogo i z jakim i propozycjam i do panów postronnych jeździł” 8, a także B enedyktow i Sapieże, którego n a d ­ użycia finansow e na L itw ie m ogły zostać od kry te i publicznie n ap iętn o ­ wane.

Jeśli chodzi o Lubom irskiego, to na zwołanej przez króla radzie po­ se jm ow ej, k tó ra m iała dać obraz nastrojó w w śród szlachty, wygłosił m owę p ełną niebyw ałej obłudy (ogł. pt. V o tu m na radzie p ostko m icyja l-

nej). P rzypom niał elekcję Ja n a III i fakt, że on w łaśnie ogłosił jego w y­

bór. Podkreślił, że jest pełen szacunku i m iłości do króla, m usi jednak z obow iązku senatorskiego dbać o poszanow anie wolności. U spraw iedli­ w iając się ze swej podróży do Włoch, m otyw ow ał ją celam i pryw atnym i. Oczywiście było to jaw ne kłam stw o.

A by zadać decydujący cios opozycji, Sobieski postanow ił zwołać sejm w W arszawie. Poprzedziły go burzliw e sejm iki elekcyjne, poniew aż opo­ zycja sta ra ła się u tru d n ić w ybór posłów z kręgów dw orskich. Nie od­ niosła jedn ak większych sukcesów, tak że otw arcie sejm u nastąpiło 17 g ru d nia 1688 p rzy zdecydow anej przew adze stronnictw a dworskiego. P o tra fiło ono przeprow adzić w ybór Szczuki m arszałkiem izby poselskiej, ale na ty m skończyła się jednom yślność posłów. Opozycjoniści zaczęli u tru d n ia ć i opóźniać obrady. Szczuka próbował przeprow adzić ważną k o n sty tu c ję o porządku obrad sejm owych. Nie pozwolono m u jednak na odczytanie ustaw dotyczących bezpośrednio k róla i jego rodziny. Sobieski wobec ogrom nego w zburzenia na sali, b y nie przew lekać obrad, zgodził się na pom inięcie w łasnych spraw . Senatorow ie złożyli m u podziękow a­ nie, ale Szczuka żądał, ab y król o trzym ał satysfakcję za zniewagi. O po­ zycja wszczynając tu m u lty uniem ożliw iała odczytanie jakiegokolw iek p ro je k tu przez m arszałka. W tej sytu acji Sobieski n a ta jn y m zebraniu n ajw iern iejszy ch senatorów postanow ił przedstaw ić dow ody istnienia sprzysiężenia, a więc te k st a k tu grodzieńskiego (wcześniejszego nie udało się zdobyć), listy Lubom irskiego do m in istrów cesarskich oraz dowody um ow y m iędzy Sapieham i a dw orem n euburskim . Opozycja usiłow ała za w szelką cenę nie dopuścić do jaw nego skandalu, co się jej rzeczywiście

(7)

184 J A N D Ü R H -D U R S K I

udało, choć sejm został pow iadom iony o istn ien iu sprzysiężenia. K om isja, k tó rą w yznaczono dla śledztw a, w ykazała dziw ną nieudolność. Nie p o tra ­ fiła znaleźć klucza do zaszyfrow anych listów Lubom irskiego, ta k że oskarżenie przeciw ko n iem u w łaściw ie upadło. Zarów no w tej spraw ie, jak i na każdym kro k u znać było ręk ę dyplom acji h absbu rsk o-w atykań skiej.

Szczuka nie daw ał za w ygraną, chcąc przyw rócić porządek w o b ra ­ dach. Zaczął czytać p ro je k t K o n s ty tu c ji o k o n fid en cji stanów R zplitej. N aty chm iast p rzerw ał m u L ubom irski, podnosząc z krzykiem , że n ie ­ praw n e p rzetrzy m y w an ie jego koresp on den cji jest sprzeczne z założenia­ m i takiej k o n sty tu cji. R eszta posłów nie m iała nic przeciw ko w ysłuchaniu p ro je k tu pod w aru n kiem , że nie będzie w nim niczego przeciw wolności szlacheckiej. K o n sty tu c ja zaw ierała podziękow anie k ró la za przejęcie się stanów jego krzy w d am i oraz rezy g nację z w łasnych p reten sji. Stanowczo jednak, w oparciu o daw niejsze k o n sty tu c je z r. 1668 i 1674, zabraniała korespondencji z obcym i dw oram i oraz sam ow olnych w yjazdów za g ra ­ nicę. O głaszała w reszcie skasow anie w szelkich szkodliw ych państw u i królow i spisków.

P iek ieln a b u rza ro zp ętała się, gdy w kontekście a k tu p ad ły zdania n a tem at „wiecznie trw ają ce j szczęśliwości dom u królew skiego” . Opo­ zycjoniści tra k to w a li je jako zagrożenie w olnej elekcji i zapowiedź przesądzającą następstw o tro n u . A by położyć wreszcie kres atakom opozycji, k ró l oznajm ił, że przedstaw i dow ody k o n sp iracji Sapiehów. N atych m iast w ystąp ił B en edykt Sapieha i, nie m ając innego w yjścia, z podniesioną głową odczytał o ry g in aln y ak t spisku, podjętego rzekom o ty lk o dla ob rony wolności przed zam achem sukcesyjnym Sobieskich.

Tak jaw ne opow iedzenie się przeciw ko królow i wyw ołało ogólne obu­ rzenie. 15 m arca M ałopolanie i osobno W ielkopolanie na sesjach p ro w in ­ cjonalnych dom agali się zatw ierdzenia spo rnych k o n sty tu c ji albo k o nfe­ deracji p rzy k rólu w zględnie sejm u konnego dla u k aran ia w innych. Izba poselska stała się w idow nią tak gw ałtow nych sporów, że w końcu gw ar­ dia królew ska m u siała zaprow adzić porządek w śród posłów, poniew aż rzu cali się n a siebie naw zajem z obnażonym i szablam i. 1 kw ietnia nie pociągnięci do odpow iedzialności Sapiehow ie zerw ali sejm .

Do klęski dw oru w całej spraw ie przyczynił się w dużym stopniu sam król, k tó ry w decydującym m om encie zachw iał się, dając posłuch doradcom (należał do nich nu ncju sz C antelm i), aby pójść n a ustępstw a.

Paszkw ile L ubom irskiego na Stanisław a A ntoniego Szczukę, m arszałka sejm u w arszaw skiego 1688— 1689, napisane zostały przed burzliw ym i zajściam i w sejm ie spow odow anym i w yzyw ającym ujaw nieniem spisku przez B en edy k ta Sapiehę. P ełno w nich nienaw iści do Szczuki, k tó ry kierow ał ak cją przeciw spiskowcom, ale nie zn ajd u jem y echa ty ch o pa­

(8)

S . H. L U B O M IR S K I W C Z A S IE S P IS K U PR Z E C IW K O J A N O W I III 185

łów, w jakich znalazł się Lubom irski na skutek w ykrycia jego listów i odsłonięcia jego działalności spiskow ej. B yły one frag m en tem kam panii obrzucania błotem stronników królew skich. A sum pt do ich napisania dała pochw alna w iernopoddańcza m ow a wygłoszona przez Szczukę na pow i­ tan ie k ró la po przybyciu do izby se jm o w e js.

Mowa Szczuki to prod u k t typow y barokow ej sztuki reto rycznej: n a ­ pisana je st prozą m akaronizującą, w tonie górnolotnego p anegiryku, aż ugina się od czołobitnych frazesów. Z nalazły się w niej takie np. w ier- nopoddańcze hiperbole: „Owo zgoła nie m asz takiego im ienia, k tóry m b y śm y cię, N ajjaśniejszy M ościwy Panie, nazwać m ogli bez naszego obow iązku” , albo: ,,Z poddaństw em uniżonym życzym y, aby św iat od­ stąpiw szy baśliw ych siedm i cudów, panow ania Waszej K rólew skiej Mości

m ire tu r m iracula”. Pod niebiosa wynosi try u m fy odniesione przez króla

w w ojnach z T urkam i, a zwłaszcza zwycięstwo pod W iedniem . Szczuka z uniżonością zw racał się nie ty lk o do króla, ale także do królow ej i k ró ­ lewicza Jak u b a. Ubolewał, „jeżeli na ostatek na dziedzicznej schodzić będzie wdzięczności, jeżeli się na nią R zplta zdobywać nie p o tra fi” .

O bfita reto ry k a nie przesłaniała jednak w tej m owie istotnej in te n ­ cji: forsow ania polityki dynastycznej Sobieskich. O te in ten cje chodziło w istocie rzeczy L ubom irskiem u w jego paszkw ilach będących odpo­ w iedzią n a tę mowę. O sposób trak to w an ia przez Szczukę elekcyjnego k róla jako dziedzicznego m onarchy.

Zapoznajm y się z paszkw ilam i Lubom irskiego (ze względu na m ałe w yrobienie ortograficzne i niedokładność kopisty pisow nia paszkw ilów została zm odernizow ana, ale drobne osobliwości zachowano).

PROJEKT NA TĘ MOWĘ N A PISA N Y PRZEZ JEGO MOŚCI P A N A ST A N I­ SŁAW A LUBOMIRSKIEGO, M ARSZAŁKA WIELKIEGO KORONNEGO, 1688

K to w o ln y sobie, a kto sługa, z m ow y Znać, po u k łon ie, ale w ięcej słow y. W yszła z słu g cnota i honor w rodzony W w oln ości czy li w n iew o li spłodzony. 5 D o ciebie, Szczuka, m oja idzie m ow a,

Ż eś nędzarz, służka i szalbierska głow a. K okoszym szczęściem łask ać się trafiła I pracow ite G rabie ozdobiła.

9 P e łn y tek st tej m ow y, pt. P o w i ta n i e K r ó la Jegom oś ci Jana T rzeciego od I z b y P o s e l s k i e j p r z e z I m ć Pana S czu k ę , M a r sza lk a n a te n c z a s P o s e ls k ie g o na r o z e ­ r w a n y m S e j m i e w czas ie do 29 D ecem bris. A. 1688, m ieści się w ręk op isie Ż y ch liń - skiego. R kps Bibl. im . Z ieliń sk ich P A N , sygn. 114, s. 262—267.

(9)

186 J A N D Ü R R -D U R S K I

M iasto w d zięczn o ści zrodzonej w sw ob od zie, w U sta m iś m ó w ił jak b y na ogrodzie.

C ny naród p o lsk i sied zia ł pod sw y m panem ; W ie, że je s t królem , le c z b y ł i hetm an em , W oln ym i g ło sy na tron w y n ie sio n y , B ro n ił w o ln o ści, ró w n ie w n iej zrodzony. 15 M o sk iew sk im tryb em czołgn ąc się na brzuchu,

W y żeg łe ś izbę, n ie w o ln ic z y duchu! W ięceś n ap raw ił im ie n ie m ry cerstw a ,

N ie m a ją cy w tym zlecen ia — z p och leb stw a. Z a m ilk łeś k lęsek , c h w a liłe ś w ygran e,

2(ł A krom w ie d e ń sk ie j są w sz y tk ie przegrane. Ł oży cna P o lsk a p rzew agi na ludzi,

J a sy r han co rok bierze, a n ie w zbudzi C ię praw da, słu g ą w sz a k e ś je s t u pana. B ądź p raw d y stróżem ! C h yb aś k in n ik an a 25 P otom ek , k tóry jak P roth eu s lice

W yw racał, p raw d ę ty w za jem na nice. O drodkiś nazw ał lite w s k ie narody, K tóre n ie z złości, lecz p raw ie z przygody S ejm op u ścili, g d y dw ór pragn ął ch ciw ie 30 P ra w a podeptać, n ie p om n iąc w ła śc iw ie

N a sw e p rzy sięg i i praw a zaw arte, Że n iew zru szo n e m ia ły być, n iesta rte, Bo ich p rzod k ow ie w ła sn ą k rw ią n abyli; D ziw , gdyby on ych za P ia sta pozbyli. 35 O brałeś m ow ę, w sz c z ą łe ś k u la w eg o .

C udzą rzecz m ó w ić — d zieło n ied b ałego, L ecz żeb y w o ln o ść n ie szła pod chrom otę, P om n ij na Boga, je ś li n ie na cnotę. S zczy p iesz im io n a i serca w sp a n ia łe, 40 F a łszem n ie z w y k ły m ud ajesz zu ch w ałe,

Że ta źrzenica, gd y cierpi w o ln o ści Z n o w y ch w y m y słó w , żal m a w ob fitości. N ie sam n a leży sz, lisie , do K orony, M iłość i zgoda osiad ają trony.

45 P rzeciw statu tom , praw om , p a n ie pośle, D a w n y w ie k n ie dał m ów ić, a ty, ośle, Ś m ia łe ś w y zio n ą ć! B y -ć k ije m n ie dano,

B o -ć ich jak o słu p ięć se t obiecano. C horąży nu rsk i, brat tw ój p o u fa ły , 5° N ie d issu a d o w a ł, p om n iąc zak am iały,

Jak na p o se lstw o czersk ie d yb ał ch ciw ie, Gdy, że źle m ó w ił, w y ta r g a ł m u k n iw ie.

w 9 N D ; zrodzony, w . 14 N D : rów n ież.

w . 15 N D : M o sk iew sk im d u chem ; N D i rkps Ż y ch liń sk ieg o : czołgać się. w . 17 N D : W ieleś nagadał,

(10)

S. II. L U B O M IR S K I W C Z A S IE S P IS K U PR Z E C IW K O J A N O W I III 187

L ech o w ie starzy i J a g iello n o w ie P raw a nadali, a czem uż P ia sto w ie 55 M ają je znosić, zw yczaje i m ody

W szczynać n ie bez sw ej tudzież p olsk iej szkody? W ziąłeś i k on iec m ow y z zak ristijej,

W łaśn ie jakoby biskup z ch aristijej. M ów iłeś, praw da, godnych w ie le rzeczy, co Lecz, jak m asz zw yczaj, n ie zapom niał pieczy

P och leb stw a, k tórym fa łszem zn am ien itym Z ostałeś w ła sce k ró lew sk iej obfitym . N igd y an cillae w k o ściele w oln ości N on quadrat im ię, chybaby z gnuśności, 65 ż e każdy na n ię jak drzew o p och yłe

H artow ną czy li słabą ściąga żyłę. T obie sam em u exoram en służy,

Żeś k iep , n iew o ln ik , nic n ie p iszę dłużej.

PODOBNY PIERW SZEM U PROJEKT NA TEGOŻ P A N A SCZUKĘ

Jak n ie był strach ani trw oga! Ś m ierteln eg o króla w B oga Gdy z p och leb stw a m ie n ił Sczuka. M owa głupia, głu p ia sztuka 5 R ów nać króla do w ieczności!

Tw arz i p rom ien ie jasn ości Przyznać, co b óstw u należy. Bóg jest św ia tłem , a król w w ie ż y Śm ierteln ego sied zi ciała;

io Proch, gnój, sm ród jest jego chw ała. A ni rów nej z B ogiem pragnie C hw ały, w ied ząc, że upadnie N agle; kto się górą nosi,

C zęstokroć się w bólach rosi. 15 O jaka to znaczna strata

M ądrego k sięd za opata, Co m u ło ży ł na nauki, A on przeszedł i nieuki. Źle m ało, źle u m ieć siła, 20 R ozum nauka skaziła.

Rzeczą najb ard ziej widoczną w obu paszkw ilach jest ogrom ne u czu­ ciowe zaangażow anie się autora. L ubom irski, dbający zw ykle o w ytw orn ą form ę sw ych w ypow iedzi, tu przem aw ia z praw dziw ą pasją, obrzucając Szczukę stekiem m niej lub więcej o rd y n arn y c h inw ek ty w . W paszkw ilu pierw szym robiąc alu zję do ludowego przysłow ia: tra fiło się jak ślepej k u rze ziarno, k a rie rę Szczuki określa jako „kokosze szczęście” , b y ty m dosadniej w yrazić swe lekcew ażenie, naw et pogardę, dla niezasłużonych zaszczytów , k tó ry m i Szczukę dw ór obdarzył. O kreślenie „pracow ite”

(11)

188 J A N D Ü R R -D U R S K I

w zastosow aniu do h e rb u Szczuki — G rabie — to w yraźna złośliwa a lu zja do rzekom o niskiego pochodzenia m arszałka. P raco w ity m i n azy­ w ano zazw yczaj chłopów. M ieszczanom przysługiw ał ty tu ł: sław etny. M agnatów oburzał fak t, że ten „sztach etka” , jak Szczukę nazyw ano, piął się w górę dzięki królow i.

Ton w iersza sta je się spokojniejszy, bardziej rzeczow y, kiedy L u bo ­ m irsk i przypom ina, że Sobieski by ł n a jp ie rw h etm anem , a tro n zaw dzię­ cza „w olnym głosom ” . Tak wysoko został w yniesiony dlatego, że bron ił p ra w — ty c h sam ych, k tó re dziś łam ie. Przechodząc znów do bezp o śred­ niego atak u , L u b o m irski obciąża m arszałka w iną za zerw anie sejm u g ro ­ dzieńskiego (5 III 1688) i podkreśla, że nie m iał on p raw a przem aw iając w im ien iu w olnych ludzi używ ać tak w iernopoddańczych ’zw rotów ; do tego n ik t go nie upow ażnił.

R o zp atru jąc m owę Szczuki, L u bo m irsk i zarzuca jej kłam liw ość i w y ­ paczanie praw d y : oprócz w iedeńskiej w szystkie k am p an ie b y ły przegrane. W róg n ieu sta n n ie nachodzi granice państw a, któ rego daw ny b o h a te r Walki z Półksiężycem nie m a ju ż siły obronić. W arto zwrócić uw agę na o ry g in aln ą inw ek ty w ę: „C hybaś k in n ik a n a P o to m ek ” . W rękopisie fig u ­ r u je błędnie: „ K in n id a n a ” . J e st to oczyw ista pom yłka kopisty, powinno być: k in n ik a n a (od k in n ika n u s) = zbliżony do kyn ikó w (cyników).

L ubom irski, czując się zobow iązany do ob ro ny Sapiehów , uważa, że n ik t nie m a p raw a obw iniać posłów litew skich z pow odu opuszczenia sejm u, poniew aż postąpili, jak im n akazy w ała sy tuacja, gdy dw ór chciał podep tać praw a, k tó re m ia ły być niew zruszone, „bo ich przodkow ie w ła ­ sną k rw ią n a b y li” .

Mowa m arszałk a Szczuki b y ła „o b ran a” z rozum u, „kulaw a” i nie m iał on p raw a b ro n ić kró lew sk ich interesów , to nie było jego rzeczą. P rz y w o łu je go do opam iętania: „P om nij na Boga, jeśli nie na cno tę” . P rzy p o m in a m u spraw ę siostrzeńca, S tanisław a Godlewskiego, pisarza (nie chorążego) nursk ieg o i bielskiego, późniejszego re g e n ta k an celarii m n iejszej k o ro n n ej, s ta ro sty nurskiego. Je m u to m iał Szczuka, gdy m ów ił nie po jego m yśli, w y targ ać „k niw ie” (tj. włosy) jak badyle.

M arszałek zakończył swą m ow ę zw rotam i zaczerp n ięty m i z łacin y litu rg ic zn e j — i to tak że w yśm iew a L ubom irski. Zgadza się w reszcie zupełnie niespodziew anie, że w iele rzeczy w m owie Szczuki było słu sz­ nych: „M ówiłeś, praw d a, godnych w iele rzeczy ” , okraszone jed n ak zo­ s ta ły n iep o trzebn ie pochlebstw em . Św iętym tarczom w kościele wolności (sc il. polskiej) nie zrów na sław a Ja n a III. Z g n uśn iały — dom yślne: k ró l — nie m oże zapobiec, a b y n ik t wolności nie w ykorzystyw ał („ściągał ży łę ” ). F orm a ,,ancillae” — b łąd a u to ra w zględnie kopisty. A n c ile } -is to tarcza, k tó ra za panow ania N um y m iała spaść z nieba. Uchodziła za św iętość i sym bol trw ało ści pań stw a rzym skiego. W celu uniem ożliw ienia

(12)

S. H . L U B O M IR S K I W C Z A S IE S P IS K U PR Z E C IW K O J A N O W I III 189

kradzieży dorobiono 11 podobnych tarcz i w szystkie znajdow ały się pod opieką kapłańskiego b ractw a Saliów. W spom inano je często w ówczesnej Polsce, stosując do określenia złotej wolności (np. W acław Potocki w Poczcie herbów).

P aszkw il swój zam yka L ubom irski ohydną obelgą pod adresem Szczuki. W drugim paszkw ilu p u n k t ciężkości został p rze su n ięty z o brony p ra w łam any ch przez k ró la — na w ykazanie, że całe w ystąpienie m a r­ szałka to „m ow a głupia, głupia sztu k a” . W szystkie atak i kierow ane są w yłącznie pod adresem Szczuki, popełniającego tak niesłychane zdaniem a u to ra zuchw alstw o, jakim jest porów nyw anie k róla do wieczności, n a d a ­ w anie m u cech bóstw a, k ied y jest ty lk o zw ykłym człowiekiem . L ub o ­ m irsk i bierze n aw et w pew nym sensie w obronę Sobieskiego, sugerując, że te n o statn i nie chciał takiej m owy, że na pewno także raziła go jej przesadność. „Ani rów nej z Bogiem pragn ie Chw ały, wiedząc, że u padnie N agle” . W form ie przestrogi przypom ina, jak niebezpiecznie je s t wynosić zbytnio jakiegokolw iek człow ieka — m oże się to skończyć jego jeszcze w iększym poniżeniem . W zakończeniu wiersza, b y p o d k reś­ lić głupotę Szczuki, w yraża obłudnie współczucie dla opata paradyskiego, K azim ierza Ja n a Szczuki, późniejszego b isku pa chełm ińskiego, stry ja refe re n d a rz a : fin an su jąc n au k ę dzisiejszego m arszałka, na pew no nie przew idyw ał tak ich sm utnych, zdaniem a u to ra paszkw ilu, rezultatów .

Oba paszkw ile L ubom irskiego, choć dotyczą tych sam ych spraw , ró ż­ n ią się m iędzy sobą zasadniczo tonem i sposobem w ypow iedzi. P ro jek t

na tę m ow ę napisany p rzez Jego Mości Pana Stanisław a Lubom irskiego, M arszałka W ielkiego K oronnego, 1688, k o n c e n tru je w sobie w szystkie ce­

chy poezji barokow ej: nad m iern e bogactw o fig u r retory czn ych , zawiłość i opisowość w iersza, operow anie k o n trastem , kunsztow ność rym ów . P rze- rzu tn ie, skom plikow ane in w ersje u tru d n ia ją niejedn ok ro tnie nadążanie za biegiem m yśli au to ra. P rzenośnie i porów nania zaczerpnięte z m ito ­ logii w y m agają pew nej w iedzy filologicznej.

P aszkw il pt. P odobny p ierw szem u p ro je k t na tego ż pana S zczu kę m ożna uw ażać za swego rod zaju ek sp ery m en t form alny, p olegający na użyciu innego k a lib ru środków p isarskich w celu uzyskania jak n a jw ię k ­ szego dynam izm u wypowiedzi. Świadczy, że L ubom irski rozum iał w a r­ tość słowa zwięzłego i dobitnego, czego dowodzą rozsiane w jego pism ach aforyzm y, k tó ry ch nie b ra k i w ty m paszkw ilu. Nie sta ra się w nim o a r ­ g u m en ta cję staw ianych zarzutów . Zm ierza zdecydow anie do konkluzji, podsum ow ania zaw artego w słowach: „Mowa głupia, głupia sztuka Rów ­ nać k róla do wieczności!” O ile pierw szy u tw ó r silił się chw ilam i na rz e ­ czowość, a naw et na pew ną ugodowość — „Mówiłeś, praw da, godnych rzeczy w iele” , o ty le drugi jest zw ykłą napaścią, w yładow aniem n ie n a ­

(13)

190 J A N D Ü R R -D U R S K I

Zachow ał się z ty ch czasów jeszcze jeden p a s z k w il10, w ro dzaju k ró t­ kiej fraszki — n iestety , anonim ow y.

NA SZCZUKĘ

P rzy sto jn ie tob ie nad ch łop y w łod arzem B yć, niż szla ch eck im praw stróżem , szafarzem , A lb o ju rystą, w ó jtem , in sp ek torem ,

N iż ry cersk ieg o k oła d yrektorem . 5 B o te p och leb n e w y d a ją cię m ow y,

Ż eś n ie w o ln ic z e jarzm o w zią ć gotow y, B oś z m łodu p rzy w y k ł m ieć pana nad sobą; N ie chce-pod n im być w o ln y naród z tobą. T rzym aj dla sieb ie pana u d zieln ego — 10 P raw o jest p an em stanu sw ob od n ego.

W ierszyk Na S zc zu k ę n ależy rozp atry w ać w ram a ch poetyki — tra d y ­ cy jn ej fraszk i p olitycznej, znanej ta k dobrze z tw órczości staropolskich poetów . Nie m a więc w tym w ierszu, jako fraszce, m iejsca n a pełne uzasadnienie postaw y au to ra, k tó ry a ta k u ją c nie m oże oskarżenia popie­ ra ć szerzej arg u m en tam i. Do w yciągnięcia w niosków ogólniejszej n a tu ry , do sform ułow ania m o rału , w ystarcza m u tylk o zaznaczenie k o n k retn ej sy tu acji: ,,Bo te pochlebne w y dają cię m ow y” .

T ra k tu ją c w ierszyk Na S zczu kę jako fraszk ę polityczną, b ierzem y pod uw agę jego k sz ta łt zry g o ryzow any i zam k n ięty w sobie; tak więc w y­ kluczone jest, a b y m ożna go uznać za fra g m e n t dłuższego paszkw ilowego u tw o ru , k tó ry się nie zachow ał. Że to jest fraszka, św iadczy i samo sfo r­ m ułow anie ty tu łu w sposób odpow iadający konw encjom tego gatunku. J a k w idzim y, każd y z opublikow anych tu paszkw ilów je st in n y w swoim rodzaju. Ta rozm aitość ich form św iadczy dobrze o k u ltu rz e literackiej ty ch czasów.

Na podstaw ie tak k rótk ieg o te k s tu tru d n o w ydać opinię o jego tw órcy i zidentyfikow ać go. A utorstw o Lubom irskiego nie jest wykluczone. W każdym razie jest to fraszka dobrego pióra, zapraw ionego w pisaniu tego rod zaju utw orów . A u tor te n pozostaw ał na służbie opozycji.

Rom an P ollak, w ydaw ca W yb o ru pism Lubom irskiego, postaw ił już p rzed dziesięciom a la ty p o stu la t rew izji poglądów na osobę poety:

W yd aw ało się ty m , którzy zajm ow ali się osobą S ta n isła w a H erak liu sza L u ­ b om irsk iego, że tak odcina się on od tego, o iczym się m ó w i i pisze u sch y łk u w X V II w P o lsce pogrążającej się w sask ą pom rokę, że n a leży go w y łą czy ć poza n a w ia s, rozp atryw ać odrębnie w ob ec tych r y só w w y ją tk o w y c h , d op atryw ać się u n iego fe n o m en a ln ej eru d ycji, o ry g in a ln o ści i sam od zieln ości p ogląd ów i nie

(14)

S. H . L U B O M IR S K I W C Z A S IE S P IS K U PR Z E C IW K O J A N O W I III 191

podciągać go pod stry ch u lec u ogólnień, tak częstych w ch arak terystyce tych czasów .

W isto cie jednak w łą czen ie go w krąg m agnackiej k u ltu ry i ideologii, w trad ycyjn e k oleje w ielk o p a ń sk iej ed u k acji i kariery, w a tm osferę dw orską w reszcie — pozw ala go sprow adzić do w ła ściw y ch ■wymiarów i oprzeć m ocniej na w sp ó łczesn ej historyczn ej rzeczyw istości. J est on przecież w ielm o żą z d zia­ da-pradziada, ich au to ry ta ty w n e, w y b itn e postaci i przynależność do klanu m a- gn a terii w y cisk a ją m ocne piętn o n a jego losach n .

Sądzić należy, iż żaden z biografów poety nie będzie mógł pom inąć jeg o paszkw ilów n a Szczukę, są to bowiem m a te ria ły podstaw ow e do podjęcia tej rew izji. Ja k żaden in n y dokum ent, rzu cają św iatło na ch a­ ra k te ry sty cz n e ry sy osobowości „Salom ona polskiego” , k tó ry godził w so­ bie nieprzeciętne uzdolnienia tw órcze z w szystkim i ujem nym i cecham i w yniesionym i ze środow iska m agnackiego. M iędzy jego p rak ty k ą p isa r­ ską a p ra k ty k ą życiową nie było, jak dowodzi p rzykład paszkw ilów, t a ­ kiej przepaści, b y m ożna mówić o jego osobowości jako pełnej zagadko­ w ych przeciw ieństw , k tó ry c h doszukiw ali się w nim daw niejsi h istory cy lite ra tu ry .

Paszkw ile Lubom irskiego w skazują, że po trafił on, gdy chodziło o za­ grożenie jego w łasnych interesów , jego nieposkrom ionej am bicji, żądzy władzy, bogactw a i użycia, walczyć wszelkiego ro d zaju bronią, że jego n aw yki k u ltu ra ln e szły w tedy w kąt, a b ra ły górę niskie p rzejaw y d u ­ chowej podłości i cynizm u.

W ierszy o ta k ie j niepoham ow anej gwałtow ności jak paszkw ile na Szczukę ty lk o kilk a m ożna w yliczyć w litera tu rz e polskiej X V II wieku. Niew iele u stę p u ją one pod ty m względem antym onarchicznym wierszom D aniela Naborowskiego (A uńzyje domowe...) czy W acław a Potockiego (Na

szczęśliw y ze Śląska powrót... Jerzego Lubom irskiego).

W paszkw ilach na Szczukę obnażają się pow ierzchow nie tylko s tłu ­ m ione ludzkie pasje p oety-m agnata, jego niebotyczna w stosunku do niższych pycha, paląca zawiść wobec króla, brak poczucia sp raw ied li­ wości. M iotając oszczercze zarzu ty i plugaw e w yrazy, zapom niał o god­ ności p isarskiej i łam ał zasadnicze m oralno-ideow e dążenia każdego wielkiego tw órcy, a b y służyć praw dzie i wolności ludzkiej, choć o po­ trzebie ich ob rony m ówił — jakże przew rotnie — sam w paszkw ilach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Substance Abuse Treatment with Correctional Clients. Practical Implications for Institutional and Community Settings, red. Majcherczyk, Specyfika terapii uzależnienia od

W programie znalazły się również filmy z czterech kra- jów, które trudno przyporządkować do którejś z tych dwóch grup 14 – mam na myśli Maroko (Krwawe gody /Noces de

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Dzieje się tak, gdyż najwyższym priorytetem dla człowieka nie jest bynajmniej działanie zgodne z rozsądkiem, w imię największego pożytku, lecz poczynania zgodne z własną,

Studium Pana Lilly jako „badacza trucizn” deprawującego młody umysł. swojej podopiecznej w Złodziejce

Całkowita siła działająca na ładunek znajdujący się jednocześnie w polach elektrycznym i magnetycznym jest sumą wektorową sił od pola elektrycznego i magnetycznego i wyraża

65 Zdjęcia z pokazu Alexander McQueen (sezon wiosna-lato 2003), op.. niny w abstrakcyjny, kwiatowy wzór 66. Według domu mody Versace współ- czesny mężczyzna to typ macho, który

szkoły odpowiedzialnością za polonizację arystokracji rosyjskiej. Absurdal- ność tego zarzutu mogła się chyba tylko równać ze stylem, w jakim przepro- wadzono likwidację