• Nie Znaleziono Wyników

Za Husserlem: moje ciało

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Za Husserlem: moje ciało"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludovic Robberechts

Za Husserlem: moje ciało

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (32), 187-193

(2)

Świadectwa

Ludovic Robberechts

Za Husserlem: moje ciało *

Mając już i Ja, i świat, określm y teraz ści­ ślej tę podwójną a pierwotną obecność i n a z w ijm y ją po imieniu: moje ciało.

Czytelnik u jr zy natychmiast to ciało w opozycji do jego t r a d y c y j­ nego korelatu — duszy. A tego właśnie trzeba uniknąć. Dwadzieścia c z te ry stulecia platonizmu w yk ształciły w пая takie odruchy, spró­ b u jm y jednak uwolnić się od nich. Ciało dające się oddzielić, czy po prostu różne od Ja i tego, co nazwano duszą, nie jest już ciałem, jest trupem.

Ewolucja fizjologii jest pod t y m względem bardzo znamienna. Fizjologia, nauka o funkcjach życiowych, o organizmie i jego c zyn ­ nościach, wychodziła od postulatu, iż organizm określają jedynie czynniki natury fizyko-chemicznej. Doświadczenia dowiodły, że takie stanowisko jest niewystarczające.

В e h a v i o r y z m tłum aczył funkcjonowanie system u nerwowego jako proces mechaniczny. Doznanie dotykow e, wzrokow e itp. skła­ dałoby się z p ew n ej liczby bodźców punktowych, z których każdy p rzek a zy w a n y b y łb y mięśniowi reakcji, i ty lk o jemu, w y sp e c ja ­ lizow anym kanałem biegnącym z w y k le przez mózg. Doszlibyśm y w ten sposób do geograficznego opisu sy ste m u nerwowego, gdzie k a żdy kanał łączyłby dane p u n k ty i miał raz na zawsze określone zadanie.

Otóż najm niejszy choćby odruch składa się z tak wielu różnora­ kich elementów, że fizjologia musi zrezygnow ać z tej geograficznej

(3)

ŚW IA D E C T W A 1 8 8

hipotezy. Nie dość, że bodziec nigdy nie jest punktow y, czy to w czasie, czy to w przestrzeni, ale też i ruchy, które powoduje, różnią się znacznie, na przykład zależnie od położenia ciała: to samo doznanie w y w o łu je reakcję różnych mięśni w zależności od tego czy stoję, czy leżę, kiedy je odczuwam. Każde zakończenie czuciowe musiałoby być za tem połączone z ka żdym zakończeniem ruchowym. Odraczałoby to tylko problem, w jaki bowiem sposób dochodziłoby wówczas do w ybo ru spośród tych niezliczonych m oż­ liwości? Na t y m polegałaby rola mózgu. Mózg b y łb y ośrodkiem skupiającym bodźce zew nętrzne i wew nętrzne, zachowującym w so­ bie bodźce wcześniejsze i zapowiedziane, kierującym ich p r z e p ły ­ w e m drogami, jakich w y m a g a łb y całokształt sytuacji. Funkcjono­ w a łby jak zwrotnica kolejowa lub centrala telefoniczna.

Ale naw et w odniesieniu do mózgu hipoteza geograficzna okazuje się niewystarczająca. Jeśli odłamek pocisku zniszczy pewną część mózgu, nie stw ie rd za m y jakiegoś określonego zakłócenia, lecz na przykład ogólne zmniejszenie wrażliwości odruchowej. B yw a też, że te same zaburzenia motoryczne lub czuciowe spowodowane są całkiem różnym i uszkodzeniami. C zy to znaczy, że jakakolwiek lo­ kalizacja funkcji jest niemożliwa? Tak i nie. Ten obszar spełniać będzie raczej, ale niekoniecznie, taką to a taką funkcję, a kategoria odruchów będzie głównie, ale nie wyłącznie, dotknięta takim to a takim uszkodzeniem korowym . Nie w szy stk o służy więc w s z y s t ­ kiemu w system ie ne rw o w ym , jednakże żadna s zty w n a i defini­ ty w n a lokalizacja funkcji nie jest dozwolona. Mózg nie jest raz na zawsze z m o n to w a n ym mechanizmem, lecz e l a s t y c z n y m s y ste m e m c a ł o ś c i o w e j organizacji naszych funkcji.

Można to zw e ry fik o w a ć na faktach dwojakiego rodzaju: kom pen­ sacjach, jakie i m p r o w i z u j e sy ste m n e rw ow y, kiedy orga­ nizm znajdzie się w warunkach całkowicie dla niego now ych — amputacja kończyny, wycięcie części mózgu, zlikwidowanie obsza­ ró w wyspecjalizowanych w percepcji niektórych kolorów; i z dru­ giej strony, selekcji i u s t r u k t u r o w a n i u bodźców punkto­ wych: nie b y ło b y percepcji ani reakcji, g d y b y organizm mecha­ nicznie rejestrow ał w s z y s tk ie bodźce oddziałujące nań nieprzer­ wanie. Doznanie było przez długi czas przedstawiane jako proto typ całkowitej bierności. Atoli nim nie jest. Doznanie jest już pewną operacją. Dowodzą tego słynne progi doznania. Organizm nie jest aparatem rejestrującym ; interpretuje on i opracowuje dane z m y ­ słowe, z a tr z y m u je jedynie intensyw n e wrażenia, zachowuje nie­

(4)

1 8 9 ŚW IA D E C T W A

które tylko elem enty, inne zaś pomija, w y d o b y w a pewną f i g u r ę na p e w n y m 11 e, organizuje spektakl, nadając jego częściom właści­ wości, jakich by w innym kontekście nie miały.

A kontekst ten jest nieograniczony. Postrzeżenia i odruchy określa z n a c z e n i e b i o l o g i c z n e , jakie nadaje im organizm. Ten sam gest, prosty i skuteczny w życiu codziennym, staje się nie­ zręczny i niepew ny w laboratorium, kiedy w y k o n y w a n y jest na rozkaz. Raz jeszcze fizjologia mechanistyczna została przekroczoną przez swój własny rozwój: nie można wyjaśnić odruchu, nie odwo- łując się do całościowego znaczenia jego funkcji.

Decydujące postępy poczyniła na tej drodze G e s t a l t t h e o r i e , k iedy zdefiniowała zachowania już nie jako sumę odruchów m e­ chanicznych — na w et «uwarunkowanych», lecz jako struktury, jako całości znaczące, których części nie mają stałych własności, tylko zależne są od własności całości. Bodźce, szlaki nerwowe, obw ody mózgowe i reakcje mięśniowe nie są dającymi się w y o d ­ rębnić zjawiskami, lecz aspektami czy elementami z a c h o w a ń , które d y k tu ją rolę i cechy każdego z nich.

Odkrycia te zrewolucjonizowały naszą wiedzę: nie można już mó­ wić, w odniesieniu do ciała ludzkiego i jego gestów, o t r e ś c i a c h specyficznie fizycznych, biologicznych bądź ludzkich. Zachowanie nie jest problem atycznym nawarstwieniem składników fizycznych, biologicznych i świadomych, nie jest r z e c z y w i s t ą sumą róż­ norodnych elementów: w szystko przenika się wzajem. Organizacja fizyczna ciała zdeterminowana jest biologiczną celowością, a zdol­ ność rozumienia szlakami nerwowym i. U człowieka przecięcie ner­ w u zmniejsza wolę, a intelektualne lenistwo powoduje atrofię m ię ­ śni. Gruczoły warunkują charakter, ten zaś kształtuje r y s y tw arzy. Chory ząb paraliżuje życie duchowe, a filiżanka k a w y zwiększa jego wydajność. Nie ma z jednej strony mojego ciała, a z drugiej mojego rozumującego Ja: jest jeden tylko organizm prowadzący dialog ze światem.

W t y m właśnie dialogu m ożem y wyróżnić rozmaite p o z i o m y zachowań, różne stopnie ustrukturowania bodźców i odpowiedzi: synkretyczne, instynktowne lub rozumujące. Dany poziom nie jest każdorazowo negowany ani przekraczany, lecz integrowany w bar­ dziej rozbudowanej strukturze; wzbogacony, staje się podstawą całości wyższego rzędu. Nie przechodzimy od jednego porządku rzeczywistości do drugiego, od ciała do duszy czy od rzeczy do świadomości, lecz od s t r u k t u r y rudymentarnej do struktury

(5)

Ś W IA D E C T W A 1 9 0

bardziej autonomicznej, bardziej znaczącej, bardziej zintegrowanej. Ale tu wszelako przekraczam y ju ż nie ty lk o fizjologią, ale i same­ go Husserla, a ta całkowita odnowa tra d y c y jn ej d o k try n y d uszy jest zasługą Merleau-Ponty*ego. Husserl ją jednak przygotował i zapoczątkował ten p ow rót do oczywistości.

W ykazał na przykład, że nie można mówić o duszy («Seele») inaczej jak o funkcji ciała, które ona o ż y w i a , a które ją u j a w n i a . Jeśli p rzyjąć za punk t w yjścia ju ż nie ciało, ale osobę, Ja, wówczas jawi się ono nie jako wyizolow ane i istniejące dla siebie, lecz zato­ pione w świecie działających nań osób i rzeczy, na które to Ja z kolei oddziaływa. Ja nie je s t daną raz na zawsze wewnętrznością: jest cał­ kowicie kierowane przez zewnętrzność i ku zewnętrzności, jest i n- t e n c j o n a l n o ś c i ą . Siła i głębia Husserlowskiej analizy je d ­ ności ciała i duszy jako s t r u k t u r y («Gestalt») jest niejako kom ­ pensatą tego, że Husserl sam jeszcze posługuje się czasem kategorią ciała uprzedmiotowionego.

Szczególnie ważne są jego analizy doznań ruchowych (kinestetycz- nych) i dotyk o w ych . Pierwsze ukazują mi, do jakiego stopnia z a­ m i e s z k u j ę moje ciało i w ypełniam samą jego materię; drugie stw ierdzają nierozerwalny zw iązek («Verflechtung») tego ciała i rze­ czy otaczających. Husserl wskazuje jedną z przyczyn, które do­ prow adziły do rozróżnienia Ja od organizmu tego Ja, kiedy mówi, że świadomość wyłącznie wizualna może postrzegać ciała materialne, ale nie swoje własne ciało («Leib»): tylk o dla mego wzroku moje ciało może stać się przedm iotem. A filozofia klasyczna opisywała świadomość w pojęciach widzenia i myślenia. C zy nie dlatego ana­ lizy Maine de Birana dotyczące w łaściw ej nam motoryczności tak długo b y ły nie rozumiane?

Moje ciało jest nie tylk o ciałem («mehr als materialles Ding»), jest organem percepcji i in icja tyw m otorycznych, jest siedliskiem moich doświadczeń, w s z y s t k i c h moich doświadczeń, podkreśla Hus­ serl. Dzięki niemu należę do świata i do w szystkich rzeczy, wlicza­ jąc w to rzeczywistość duchową: w szystko, naw et sądy wartościujące przechodzą zawsze p rzez ciało.

Trudność polega na ty m , aby w y jś ć poza mentalność mechanistycz- ną, która stara się tłum aczyć rzec zy p rzez ich części i ujm uje w szel­ ką rzeczyw istość w e d le wzorca przestrzeni euklidesowej, jako zespół prostszych rzeczywistości. Nauka nowożytna, przeciwstawiając się m eta fizy czn ym wyjaśnieniom A rystotelesa i średniowiecza, p r z y ­ zw yczaiła nas do szukania wyjaśnienia w szystkiego w elementach,

(6)

1 9 1 Św i a d e c t w a

jakie wyróżnia analiza. Analiza natomiast jest operacją wtórną, g d y ż p r a w d z i w y m przedm iotem je s t ten, k tóry jest korelatem od­ słoniętym analizą, ten, od którego analiza w y c h o d z i i który u s i ł u j e odnaleźć, a nie odnajdzie nigdy, bowiem s t r u k t u r a nie daje się rozłożyć na odrębne składniki, skoro elem en ty ustruk- turowanej całości tracą w niej właściwości, jakie mają poza tą ca­ łością.

W e źm y dla przykładu p s y c h o a n a l i z ę . Co różni zachowanie unieruchomione p rzez k o m p l e k s od zachowania elastycznego i przystosowanego? To, że pierwsze zachowało dawny odruch z a ­ miast zasymilować go i zintegrować w całości aktualnej sytuacji. K om pleks jest stanem patologicznym, bo stanowi, u dorosłego, nie­ zależne, obiektywne, niezmodyfikowane przetrwanie wcześniejszego doświadczenia. Chorobliwa osobowość przejawia się w rozproszonych zachowaniach, zawiera elementy istniejące odrębnie, każdy z osobna, części, które trw a ją dla samych siebie, nie integrując się z całością i zachowując te właściwości, jakie miały, kiedy trau m atyzm wstrząs­ nął świadomością.

A to znaczy, że mechanistyczne tłumaczenie odwołujące się do nie­ świadomości ważne jest tylko dla osobowości niezintegrowanych, osobowość zaś autentyczna, jakkolwiek byłaby rzadka, przekształca te elem en ty i określa się przez jedność znaczeniową, którą im na­ rzuca. To właśnie dlatego sublimacja libido w sztuce czy religii może mieć znaczenie inne niż biologiczne. Popęd płciowy nie został usu­ nięty, przeciwnie — został zachowany; nie tłum aczy sublimacji, lecz sam tłumaczy się przez sublimację, czerpie z niej swe rzeczyw iste znaczenie, które nie należy już do świata biologicznego.

W ten sam sposób należy rozumieć trwanie w porządku ludzkim porządku biologicznego i fizycznego. W miarę jak integracja doko­ nuje się na poziomie ludzkim — a rozumiemy teraz, że nie dzieje się to w sposób nieuchronny i ostateczny, że nie jest się człowie­ kiem raz na zawsze, że zd o b y w a m y i tracimy nasze człowieczeństwo, że istnieją szaleńcy i monstra, że czekają nas w z lo ty i upadki — lekarz i biolog mogą mówić o przedmiotach swojej specjalności t y l ­ ko odwołując się do danych wyższego poziomu. P rzedm ioty te nie są autonomiczne. W przeciwnym razie budowałoby się fizykę w czło­

wieku, a nie fizykę człowieka, jak to sprawdziliśmy w w ypadku fizjologii.

M etody terapeutyczne psychiatrii, a także w coraz w ięk szym stop­ niu m ed y c y n y somatycznej, potwierdzają to w szystko niezbicie. Ileż

(7)

Św i a d e c t w a 1 9 2

to ra zy decyzje pacjenta unieskuteczniły działanie chemiczne ja­ kiegoś leku? Wiadomo obecnie, że ból fizyczn y jest zawsze czym ś więcej niż bólem fizyczn ym , że choroba jakiegoś organu jest także chorobą psychiki i że są wypadki, k iedy to właśnie psychika zdaje się determinować procesy, jakie uważano za fizyczne. («Zdaje się» determinować: w istocie, kiedy zarzucim y filozofię substancji na rzecz filozofii struktur, to m u sim y również zarzucić pojęcie p r z y - czynowości linearnej na rzecz pojęcia przyczynowości kolistej. Skoro elem enty nie dają się ju ż odizolować, to jak przypisać jednem u w ytw a rzan ie drugiego? C zy ż nie jest wiadome, że ten p ierw szy był już w jakiś sposób uw arunkowany przez drugi? Skutek działa tu na p r z yc zy n ę ).

Inną konsekwencją psychoanalizy, podobnie jak i fenomenologii, był kres Kartezjańskiego marzenia o przezroczystej świadomości. Od czasu Kartezjusza świadomość definiowana była p rzez posiadanie siebie, swoich m yśli i czynów. Obecność siebie dla siebie była miejscem i wzorcem zupełnej oczywistości.

W w yn iku zapoczątkowanej przez Freuda penetracji podświadomości oczywistość stała się czym ś w ręcz przeciwnym : świadomość ulega złudzeniom, kiedy ufa ja sn ym w izjom c zystej myśli. Super-ego, stłumienie, regresja, opór, przeniesienie, kompensacja, sublimacja — ty le ż fa k tów obalających wiarę, nierozłącznie związaną z filozofią klasyczną, w prostą i przezroczystą świadomość, którą przeciwsta­ wiano n iczym demiurga niezbornej różnorodności danych zm y s ło ­ wych. Od Platona właśnie m yśl była ty m , co charakteryzowało czło­ wieka, zbawiało św ia t od chaosu, a historię od bezsensu. Była to m yśl niematerialna, logiczna i niezmienna, która ratowała nas przed upadkiem — upadkiem w ciało i świat. W ydaje się teraz, że ta m yśl jest igraszką tysiąca nieznanych jej sił. Świadomość, co kontemplo­ wała w s zy stk o i w s z y s tk o miała opanować, nie potrafi naw et zapa­ nować sama nad sobą. Jej przejrzystość, wedle której mierzono wszelką oczywistość, staje się otchłanią kłębiącą się od agresywnych i egoistycznych popędów, pradawnych i narcystycznych, do których można i nie można się przyznać.

Jeśli porównam y to z tym , co m ó w iliśm y w y ż e j o tłumieniu i osobo­ wości zaadaptowanej, z ro zu m iem y, że świadomość nie określa się już przez «dumną izolację», przez w izję albo m yśl kontemplacyjną; że nie jest ona eteryczną istotą, zw iew ną duszą unikającą — nie w ia ­ domo jak — kompromitacji w t y m świecie. Nie, świadomość jest zadaniem, projektem , stawaniem się, nieustannym d opasow yw a­

(8)

1 9 3 ŚW IA D E C T W A

niem się do świata. Jest z isto ty sw ej dziejowa, rzucona w świat nie po to, b y od niego uciekać, lecz by go wchłonąć w siebie i w ten sposób wyrazić. By wyłonić się zeń, zatapiając się w nim. By zm ie­ niając go, stw o rzyć siebie. B y budować siebie dzień po dniu w nie­ przerw a nym wysiłku, by odzyskać swoją jedność przez to, co w nią wnika i ją rozprasza. Świadomość, która wie o sw ej przypadkowości i efe m e ry czności, pragnie zagarnąć zewnętrzne siły, uczynić z nich własną substancję, scalić je w osobowości, jaką w sobie przygoto­ wuje.

To, co nazwano duszą, nie jest więc nowego rodzaju istotą, super- strukturą nadbudowaną na piętrze biologicznym i fizycznym , która w zasadzie w ystarczałaby sama sobie. Człowiek nie jest zw ierzę­ ciem obdarzonym rozumem, nie jest ciałem i duchem, naw arstwie­ niem substancyj. Jego p rzyw ilejem jest nowe ustrukturowanie składników biologicznych i chemicznych, nadanie im nowej form y jedności. Trzeba kategorycznie stwierdzić, że człowiek to dialektyka i wysiłek, dążenie do coraz lepszego opanowania ludzkiej struktury. Posiadanie siebie i rzeczywistości, które określało świadomość kla­ syczną, staje się u Husserla ideą graniczną i nigdy nieosiągalnym kresem cierpliwego wysiłku, aby zrozumieć i wyjaśnić nasze histo­ ryczne doświadczenia, wysiłku, który pokrywa się z samą filozofią. Całkowita jedność nie znajduje się już na początku, lecz na końcu, u kresu stuletnich i tysiącletnich trudów odnajdywania się i p r z y ­ stosowywania; świadomość i rozum, filozofia i prawda nie są już go­ tową rzeczywistością, lecz rzeczywistością w trakcie stawania się czy — jak powie De Waelhens — w trakcie ustanawiania.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak to się nie zawsze udaje – są tacy, którzy wiedzą, czym jest harmonia i układają się ze wszystkimi, lecz nie znają norm obyczajowych, i wtedy właśnie to się nie

niecznie całkowite wyłączenie •— kar za zażywanie i posiadanie takich środków w małych ilościach dla osobistego użytku.15 Oprócz tego kwestia ta jest przedmiotem

Jak już stwierdzono (w poprzednim podrozdziale), osoby o najniższych dochodach często doznają uczucia skrępowania i zawstydzenia przebywając we wnętrzu postrzeganym

Nasze miasteczko jeszcze raz stało się miejscem chwilowego wypoczynku, marszu do przodu i cofania się wojsk.. Kilku naszych Żydów od razu zrobiło się komunistami i jak tylko

In dit artikel schetsen we wat de bronnen en de routes van geneesmiddelen in de watercyclus zijn, voor welke medicijnen is aangetoond dat zij in de watercyclus voor­ komen, wat

Ważne, żebyście – myśląc o swoim wyglądzie(tym, który tak bardzo się przecież zmienia w okresie dojrzewania) – nie zapominały, że piękno człowieka

ówczesny minister zdrowia i opieki spo³ecznej, Jacek ¯ochowski, uzasadniaj¹c rz¹dowy projekt ustawy o zapobieganiu narkomanii i zwalczaniu nielegalnego obrotu œrodkami odurzaj¹cymi

Pytanie „kiedy malowidło staje się obrazem?” zapytuje nie tyle o mo- ment tej przemiany, co o miejsce, w którym ona zachodzi, a ponieważ dokonuje się ona w oku widza – to