• Nie Znaleziono Wyników

Znaki, tropy, mgławice : księga pamiątkowa w sześćdziesiątą rocznicę urodzin profesora Wojciecha Kalagi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Znaki, tropy, mgławice : księga pamiątkowa w sześćdziesiątą rocznicę urodzin profesora Wojciecha Kalagi"

Copied!
198
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Znaki, tropy, mgławice

(4)

NR 2721

(5)

Znaki, tropy, mgławice

Księga pamiątkowa w sześćdziesiątą rocznicę urodzin Profesora Wojciecha Kalagi

pod redakcją

Leszka Dronga i Jacka Mydli

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego Katowice 2009

(6)

Redaktor serii: Historia Literatur Obcych

Magdalena Wandzioch

Recenzent

Jacek Fabiszak

Publikacja będzie dostępna — po wyczerpaniu nakładu — w wersji internetowej:

Śląska Biblioteka Cyfrowa www.sbc.org.pl

(7)
(8)
(9)

Bibliografia prac Wojciecha Kalagi

Publikacje książkowe

Monografie

Nebulae of Discourse: Interpretation, Textuality, and the Subject. Frank- furt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 1997, 213 s.

Mgławice dyskursu: podmiot, tekst, interpretacja. Kraków: Universitas 2001, 318 s.

Mlhoviny discursu. Subjekt, text, interpretace. Přel. L. M a r t i n e k. Brno:

Host, 2006, 288 s.

The Literary Sign: A Triadic Model. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1986, 119 s.

Mental Landscape: The Development of the Novel of Samuel Beckett.

Katowice: Uniwersytet Śląski, 1981, 124 s.

Prace zbiorowe

Political Correctness: Mouth Wide Shut? Eds. ..., J. M y d l a, K. A n - c u t a. Frankfurt am Main—Berlin—New York—Oxford: Peter Lang, 2009, 223 s.

Repetition and Recycling: Turns and Returns of Culture. Eds. ..., M. K u b i s z. Częstochowa: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lin- gwistycznej, 2008, 158 s.

(10)

Multicultural Dilemmas: Identity, Difference, Otherness. Eds. ..., M. K u b i s z. Frankfurt am Main—Berlin—New York—Oxford: Pe- ter Lang, 2008, 187 s.

PASE Papers 2007. Vol. 2: Studies in Culture and Literature. Eds. ..., M. K u b i s z, J. M y d l a. Katowice: Para, 2007, 428 s.

Narrating the Other. Cultures and Perspectives. Eds. ..., M. K u b i s z.

Częstochowa: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lingwistycznej, 2005, 180 s.

Literature and Linguistics. English Studies. In: “Academic Papers of College of Foreign Languages”, Vol. 3. Eds. P. K a k i e t e k, ...

Częstochowa: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lingwistycznej, 2005, 282 s.

Wielokulturowość: praktyka i postulat. Red. L. D r o n g, ... Katowice:

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2005, 285 s.

The (Trans)human: Bodies, Spaces, Virtualities. Ed. ... Katowice: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2005, 189 s.

Feeding Culture: The Pleasures and Perils of Appetite. Eds. ..., T. R a - c h w a ł. Frankfurt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 2005, 175 s.

The Same, the Other, the Third. Red. ... Katowice: Wydawnictwo Uni- wersytetu Śląskiego, 2004, 275 s.

Spoiling Cannibals’ Fun? Cannibalism and Cannibalization in Culture and Elsewhere. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Frankfurt am Main—Ber- lin—New York: Peter Lang, 2004, 200 s.

Dylematy wielokulturowości. Red. ... Kraków: Universitas, 2004, 366 s.

Tropy tożsamości: inny, obcy, trzeci. Red. ... Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2004, 209 s.

„My som tukej”. Kilka szkiców o przestrzeniach Śląska. Red. ... Katowi- ce: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2004, 110 s.

Literary Theory. A Critical Reader. Ed. ... Katowice: Wydawnictwo Na- ukowe „Śląsk”, 2004, 580 s.

Viands, Wines and Spirits. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Katowice: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2003, 133 s.

Styl późny w muzyce i literaturze. Red. ..., E. K n a p i k. Katowice:

Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, 2002, 240 s.

(11)

Trans-Formations 1: Identity and Property. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Ka- towice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2002, 200 s.

Literature and Linguistics/Literatur und Linguistik. Eds. ..., Z. M i e l - c z a r e k, T. R a c h w a ł. Vol. 1. Częstochowa: Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lingwistycznej, 2002, 267 s.

The Writing of Exile. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Wydawnictwo Nauko- we „Śląsk”, 2001, 249 s.

Exile: Displacements and Misplacements. Eds. ..., T. R a c h w a ł.

Frankfurt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 2001, 181 s.

PASE Papers in Literature. Red. ..., L. D r o n g. Katowice: Wydaw- nictwo Naukowe „Śląsk”, 2000, s. 204.

The (Aesth)Etics of Reading. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Katowice: Wy- dawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2000, 180 s.

Simulacra and the Real. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Frankfurt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 2000, 198 s.

Memory and Forgetfulness. Essays in cultural practice. Eds. ..., T. R a - c h w a ł. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 1999, 178 s.

Memory — Remembering — Forgetting. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Frank- furt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 1999, 199 s.

The Wild and the Tame. Essays in cultural practice. Red. ..., T. R a - c h w a ł. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 1997, 123 s.

„Facta Ficta”. Z zagadnień dyskursu historii. Red. ..., T. S ł a - w e k. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 1992, 103 s.

“We Are All Indians”. Violence/Intolerance/Literature. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1990, 125 s.

Discourses/Text/Contexts. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwer- sytet Śląski, 1990, 168 s.

Discourse and Character. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersy- tet Śląski, 1990, s. 158.

Interpretacje i style krytyki. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwer- sytet Śląski, 1988, 185 s.

Tekst — (Czytelnik) — Margines. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uni- wersytet Śląski, 1988, 220 s.

(12)

Znak — Tekst — Fikcja. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1987, 143 s.

Znak i semioza. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1985, 124 s.

Podręczniki

[Co-operation:] T. B a c z, A. B r a n n y, Z. M a z u r, M. P a ź - d z i o r a, J. S t r z e t e l s k i: The Study of the Literary Work. Part 2. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1981, 136 s.

[Co-operation:] T. B e l a, A. B r a n n y, K. S t a m i r o w s k a, J. S t r z e t e l s k i: The Study of the Literary Work. Introduction.

Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1979, 217 s.

Studia, rozprawy, artykuły

Filozofia a paradygmat literaturoznawstwa. W: Literackość filozofii — fi- lozoficzność literatury. Red. B. S i e n k i e w i c z, T. S o b i e r a j.

Warszawa: Wydawnictwo Naukowe „Semper”, 2009, s. 13—49.

Inspiracje filozoficzne a przemiany we współczesnej nauce o literaturze.

W: „Prace Komisji Nauk Filologicznych Oddziału Polskiej Aka- demii Nauk we Wrocławiu”. Red. P.P. C h r u s z c z e w s k i, S. P r ę d o t a. Wrocław: Polska Akademia Nauk, 2009, s. 161—

177.

Trzecie ciała — porażka logosu. W: „Kres logocentryzmu” i jego kulturo- we konsekwencje. Red. E. W i n i e c k a, M. L a r e k. Poznań:

Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, 2009, s. 97—115.

Tyìàííîñò³ òåêñòó [Mgławice tekstu, przekł. ukraiński rozdz. V Mgławic tekstu]. B:Òåîð³ÿ ë³òåðàòóðè â Ïîëúù³. Àíòîëîã³ÿ òåêñ- ò³â. Äðóãà ïîëîâèíà XX–ïî÷àòîê XXI ñò. Óïîðÿä. Á. Á à ê ó ë è.

(13)

Êè¿â [Ukraina]: Âèä. ä³ì Êèºâî-Ìîãèëÿíñüêà àêàäåì³ÿ, 2008, s. 141—171.

Twarz, maska, fasada. „Kultura Współczesna” 2006, nr 3 (49), s. 15—34.

Metateksty genologii: tropy nomadyczne. W: Spotkanie. Księga jubile- uszowa dla Profesora Aleksandra Wilkonia. Red. M. K i t a, B. W i - t o s z. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2005, s. 81—92.

The Other as Obligation. In: Transgressing Cultural and Ethnic Borders, Boundaries, Limits and Traditions. Ed. A. C o e t z e e, general ed.

I. G r ä b e. Pretoria [RPA]: UNISA Press, 2004, s. 168—177.

Obowiązek Innego. Trzeci. „Er(r)go: Teoria — Literatura — Kultura”

2003, nr 6, s. 81—93.

Przedruk w rozszerzonej wersji: Dylematy wielokulturowości. Red. ...

Kraków: Universitas, 2004, s. 41—65.

The Trouble with the Virtual. “Symploke–” [USA] 2003, No. 3, s. 96—103.

Translating the Exile Self. In: Exile: Displacements and Misplacements.

Eds. ..., T. R a c h w a ł. Frankfurt am Main—Berlin—New York:

Peter Lang, 2001, s. 49—56.

(Mis-)reading — Ethos — Logos. In: The (Aesth)Etics of Reading. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2000, s. 16.

Culture and Signification. In: Britishness and Cultural Studies. Continu- ity and Change in Narrating the Nation. Eds. K. K n a u e r, S. M u r r a y. Katowice: Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, 2000, s. 51—69.

Intertekstualność a ontologia tekstu. „Kwartalnik Neofilologiczny”

1999, nr 3/4, s. 169—176.

Memory as Nature and Culture. In: Telling It Slant. Polish Insights into American Culture and Literature. Essays in honor of professor An- drzej Kopcewicz on his 65th birthday. Eds. M. W i l c z y ń s k i, M. Z a p ę d o w s k a. Poznań: Wydawnictwo Naukowe Uniwer- sytetu im. Adama Mickiewicza, 1999, s. 183—190.

Homo textualis: podmiot — interpretacja — etyka. „Kultura Współczes- na” 1999, nr 19, s. 36—51.

(14)

Memory and Ontology. In: Memory/Remembering/Forgetting. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Frankfurt am Main—Berlin—New York: Peter Lang, 1999, s. 29—40.

Przekład — interpretacja — etyka. W: Przekład artystyczny a współczesne teorie translatologiczne. Red. P. F a s t. Katowice: Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, 1998, s. 23—30.

Two Thresholds of Signification. In: In the World of Signs. Ed. J.J. J a - d a c k i, W. S t r a w i ń s k i. Amsterdam—Atlanta [Holandia], GA: Rodopi, 1998, s. 445—452.

Granice tekstu — mgławice tekstu. „Teksty Drugie” 1998, nr 52, s. 5—32.

Tradycja, tekst, interpretacja. „Teksty Drugie” 1998, nr 52, s. 91—103.

Pamięć ponowoczesna. W: Ponowoczesność a tożsamość. Red. B. T o - k a r z, S. P i s k o r. Katowice: SPP, 1997, s. 244—252.

Tekst — wirtualność — interpretacja: w sprawie przybijania gwoździ.

„Teksty Drugie” 1997, nr 48, s. 83—92.

Komizm a przekładalność. W: Komizm a przekład. Red. P. F a s t. Ka- towice: Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, 1997, s. 9—17.

“Tertium non datur?” Wildness and Methodology. In: The Wild and the Tame. Eds. ..., T. R a c h w a ł. Katowice: Wydawnictwo Uniwer- sytetu Śląskiego, 1997, s. 10—17.

Signification and Objects. In: Signum um Signum. Elisabeth Wal- ther-Benste zu Ehren. Hrsg. U. B a y e r, K. G f e s s e r, J. H a n - s e n. [Sonderausgabe. Semiosis 85—90, H. 1/4]. Baden-Baden:

Agis-Verlag, 1997, s. 61—70.

The Nebular Text. In: Semiotics around the World: Synthesis in Diversi- ty. Proceedings of the 5th Congress of the International Association for Semiotics Studies. Eds. I. R a u c h, G.F. C a r r. Berlin—New York: Mouton de Gruyter, 1997, s. 1081—1084.

Paradigms of the Self: Recuperating the Subject. In: Language and Lite- rature Today. The Proceedings of the XIX Triennial Congress of the In- ternational Federation for Modern Languages and Literatures. Ed.

N. de F a r i a. Brasilia [Brazylia]: Universidade de Brasilia, 1996, s. 148—156.

Jaźń — interpretacja — przekład. W: Polityka a przekład. Red. P. F a s t.

Katowice: Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, 1996, s. 7—17.

(15)

Antetension, Indexicality, and Possible Worlds. In: Peirce’s Doctrine of Signs: Theory, Applications, and Connections. Eds. V. C o l a - p i e t r o, T. O l s h e v s k y. Berlin—New York: Mouton de Gruy- ter, 1996, s. 119—128.

Interpretacja i ontologia. „Teksty Drugie” 1996, nr 37, s. 42—58.

Interpretation and Signs: Semiotics versus Hermeneutics. “S-European Journal for Semiotic Studies” [Austria] 1995, 7 (3/4), s. 559—586.

Subjectivity and Interpretation. “Semiosis” [Niemcy] 1995, Bd. 20, H. 79—80, s. 33—65.

The Ambivalent Autonomy of the Real. “Transactions of the Charles S.

Peirce Society” [USA] 1995, Vol. 31, s. 416—429.

Semiosis, Continuity, Teleology. “Semiotica” [USA] 1995, 106, No. 3/4, s. 257—272.

Nasycona żądza, stracone szaleństwo: przekłady świata w sonecie 129.

W: Topika erotyczna w przekładzie. Red. P. F a s t. Katowice: Wy- dawnictwo Naukowe „Śląsk”, 1994, s. 9—17.

[Przekład:] Lust Satisfied — Madness Lost. Translations of the World in Shakespeare’s Sonnet 129. In: Forum: Studies in Comparative Litera- ture and Translation. Eds. P. F a s t, W. O s a d n i k. Vol. 1. Kato- wice—Edmonton: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 1998, s.

103—108.

Przedmiot znaku: ekstensja/antetensja — odniesienie/wyznaczanie.

„Studia Semiotyczne” 1994, nr 18, s. 91—102. [Rozszerzona pol- ska wersja Antetension and Pertaining: On the Relation between Sign and Objects z: L’homme et ses signes/Signs of Humanity. Ed.

M. B a l a t, J. D e l e d a l l e - R h o d e s, G. D e l e d a l l e. Ber- lin—New York: Mouton de Gruyter, 1992].

[Mitverfasser I. B e i s e l]: Interpretant und Sympraxismechanismen.

„Semiotische Berichte” [Austria] 1992, 16(3—4), s. 245—263.

Signs and Potentiality. “Semiosis” [Niemcy] 1992, H. 65/66, s. 48—54.

Antetension and Pertaining: On the Relation between Sign and Objects.

In: L’homme et ses signes/Signs of Humanity. Eds. M. B a l a t, J. D e l e d a l l e - R h o d e s, G. D e l e d a l l e. Vol. 1. Ber- lin—New York: Mouton de Gruyter, 1992, s. 119—128.

Sign: Teleology without the Telos? “Znakolog” [Niemcy] 1991, Vol. 3, s. 241—250.

(16)

[Mitverfasser I. B e i s e l]: Interpretant: Aktualität und Potentialität.

„Semiotische Berichte” [Austria] 1991, 15, s. 17—32.

Antetension. “Semiosis” [Niemcy] 1991, H. 61/62, s. 33—44.

Saving the (Implied) Reader. “Southern Review” [Australia] 1990, Vol. 23, s. 142—152.

[Co-operation: E. P r o w e r]: The Reader as Character. In: Discourse and Character. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 1990, s. 31—39.

Przedmiot poznania w epistemologii C. S. Peirce’a. „Studia Filozoficz- ne” 1990, T. 1, s. 169—181.

The Reader’s Throat: To Cut or not to Cut? In: Discourses/Texts/Con- texts. Eds. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1990, s. 118—127.

Interpretant dzieła literackiego. „Studia Semiotyczne” 1990, T. 20, s. 77—91. [Polska wersja artykułu The Concept of Interpretant in Li- terary Semiotics z Transactions of the Charles S. Peirce Society].

Czytelnik jako interpretant. W: Tekst — (Czytelnik) — Margines. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1988, s. 71—97.

Margines. W: Tekst — (Czytelnik) — Margines. Red. ..., T. S ł a w e k.

Katowice: Uniwersytet Śląski, 1988, s. 194—201.

O tożsamości czytelnika. W: Tekst — (Czytelnik) — Margines. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1988, s. 100—115.

Semioza wielopoziomowa a struktura znaku. W: Interpretacje i style krytyki. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1988, s. 171—185.

Antetensja i fikcjonalność. W: Znak — Tekst — Fikcja. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1987, s. 62—75.

Przedmiot i referent w świetle triadycznej teorii znaku. W: Znak — Tekst

— Fikcja. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1987, s. 45—61.

The Concept of Interpretant in Literary Semiotics. “Transactions of the Charles S. Peirce Society” [USA] 1986, Vol. 22, s. 43—59.

Indeterminacy in the Literary Work. „Zagadnienia Rodzajów Literac- kich” 1985, T. 26, s. 59—75.

Semiotyczna ironia Hellera i Crane’a. W: Znak i semioza. Red. ..., T. S ł a w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1985, s. 98—115.

(17)

Semioza literacka: ślad i głos. W: Znak i semioza. Red. ..., T. S ł a - w e k. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1985, s. 9—26.

Literární semióza: stopa a hlas. Přel. P. V i d l á k. V: Od poetiky k diskur- su. Výbor z polské literarní teorie 70.—90. let XX století. Sestavil J. T r á v - n í c e k. Brno: Host, 2002, s. 196—213.

Courage, Cowardice, and Maturity: The Red Badge of Courage and Catch 22. In: The Image of War in Anglo-American Literature of the 20th Century. Ed. M. Ł o b z o w s k a. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1983, s. 7—18.

An Approach to States of Affairs in the Literary Work. W: „Prace Hi- storycznoliterackie Uniwersytetu Jagiellońskiego”, T. 42. Kraków 1981, s. 57—56.

Metanarrator and His Delegates: The Evolution of Narrative Strategy in the Novels of Samuel Beckett. „Literatúra” [Litwa] 1980, 22, s. 17—36.

Disintegration of the Body in the Novels of Samuel Beckett. W: „Prace Historycznoliterackie Uniwersytetu Śląskiego”, T. 15. Katowice:

Uniwersytet Śląski, 1980, s. 61—81.

Harold Pinter’s Tragicomic Techniques. „Studia Anglica Posnaniensia”

1977, T. 9, s. 197—208.

Tragi-Comedy or Tragicomedy? „Zagadnienia Rodzajów Literackich”

1977, T. 20, s. 37—44.

Toward a Non-Interpretation of Endgame. W: „Prace Historycznolite- rackie Uniwersytetu Śląskiego”, T. 6. Katowice: Uniwersytet Śląski, 1977, s. 16—25.

Beckett, czyli w poszukiwaniu sensu istnienia. „Człowiek i Światopo- gląd” 1976, nr 5, s. 80—87.

Poeci, sagi, bardowie. „Literatura na Świecie” 1976, nr 4, s. 170—178.

Recenzje, prace popularne, inne

Samuela Becketta pejzaże umysłu. „Topos” 2006, nr 6 (91), s. 24—25.

Ciągłość jako zasada. [Rec.: Tomasz Komendziński. „Znak i jego ciągłość. Semiotyka C. S. Peirce’a między precepcją a recepcją”. To- ruń 1996]. „Teksty Drugie” 1997, nr 1/2, s. 81—86.

(18)

[Rec.:] R. Stam, R. Burgoyne, S. Litterman-Lewis: “New Vocabularies in Film Semiotics: Structuralism, Post-structuralism and Beyond”. “Cine- mas: Journal of Film Studies” [Kanada] 1994, 4, s. 167—175.

[Rec.:] W. Krajka, A. Zgorzelski: On the Analysis of the Literary Text.

W: „Studia Anglica Posnaniensia” 1989, T. 21, s. 249—253.

[Esej aforystyczny:] [Współautorzy: E. P r o w e r, T. R a c h w a ł, T. S ł a w e k:] Kamień i ślad. „Studio” 1984, 6, s. 25—32.

[Esej:] Granice Eksperymentu. „Studio” 1982, 2, s. 41—48.

Poezja irlandzka w polskim przekładzie [Rec.: Miodopój. Wybór i tłum. E. B r y l l, M. G o r a j]. „Literatura na Świecie” 1981, nr 1, s. 220—227.

[Rec.:] H. P. Abbott: “Form and Effect: The Fiction of Samuel Beckett”.

W: „Studia Anglica Posnaniensia” 1977, T. 9, s. 240—242.

[Rec.:] Tuczyński Jan: „Marynistyka polska. Studia i szkice”. „Ruch Li- teracki” 1976, z. 2, s. 129—131.

Przekłady

Susan Sontag: Pod znakiem Saturna [Under the Sign of Saturn]. “Res Publica Nowa” 1994, nr 6.

Hillis Miller: Krytyk jako gospodarz/żywiciel [The Critic as Host]. W:

Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4, cz. 2. Red.

H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1992 [wznowienie — 1997], s. 231—245.

Jacques Derrida: Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycz- nych [Structure, Sign, and Play in the Discourse of Human Sciences].

W: Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4, cz. 2. Red.

H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1992 [wznowienie — 1996], s. 152—174.

Harold Bloom: Lęk przed wpływem. Teoria Poezji [The Anxiety of Influ- ence. A Theory of Poetry]. W: Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4, cz. 2. Red. H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wy- dawnictwo Literackie, 1992 [wznowienie — 1996], s. 250—260.

Harold Bloom: Międzyrozdział. Manifest krytyki antytetycznej [Inter- chapter]. W: Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4,

(19)

cz. 2. Red. H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wydawnictwo Literac- kie, 1992 [wznowienie — 1996], s. 260—263.

Harold Bloom: Na mapie błądzenia [A Map of Misreading]. W:

Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4, cz. 2. Red.

H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1992 [wznowienie — 1996], s. 264—288.

Paul de Man: Semiologia i retoryka [Semiology and Rhetoric]. W:

Współczesna teoria badań literackich za granicą. T. 4, cz. 2. Red.

H. M a r k i e w i c z. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1992 [wznowienie — 1996], s. 209—230.

Edward Stankiewicz: Baudouin de Courtenay a podstawy językoznaw- stwa strukturalnego [Baudouin de Courtenay and the Foundation of Structural Linguistics]. Wrocław: Ossolineum, 1987, 77 s.

John Fiske, John Hartley: Kody telewizji [Television Codes] „Kino”

1984, nr 8. [Współpraca: L. M a l i k - K a l a g a].

Roger Silverstone: Telewizja a kultura [Television and Culture]. „Prze- kazy i Opinie” 1986, XLIV/XLV, s. 49—62. [Współpraca:

M. T r e l a].

Linda Williams: Prolog do Psa Andaluzyjskiego: Filmowa metafora sur- realisty [The Prologue to Un Chien Andalou: A Surrealist Film Meta- phor]. „Kino” 1979, nr 1 [wkładka: „Teoria Filmu”]. [Współpraca:

L. M a l i k - K a l a g a].

Sol Worth: Poznawcze aspekty sekwencji w komunikacji wizualnej [Co- gnitive Aspects of Sequence in Visual Communication]. „Kino” 1977, nr 4 [wkładka: „Teoria Filmu”]. [Współpraca: L. M a l i k - K a - l a g a].

(20)
(21)

Wstęp

Richard Rorty w jednej ze swoich najciekawszych prac poświęco- nych edukacji napisał znamienne słowa:

jedynym powodem, dla którego zachowuje się na uczelniach prawdziwych, żywych profesorów zamiast wprowadzać terminale komputerowe, projekcje wideo i odbitki notatek z wykładów, jest potrzeba namacalnego doświadczenia przez studentów wolności tak, jak jest ona demonstrowana przez konkretne jednostki1.

Takich powodów jest z całą pewnością znacznie więcej. Auten- tyczny profesor to nie tylko żywy przykład nonkonformizmu inte- lektualnego — to człowiek, którego chce się naśladować, pomimo że on takiego naśladownictwa się nie domaga. Dla wielu z nas — przy- jaciół, koleżanek, kolegów, uczniów i studentów — takim człowie- kiem jest Profesor Wojciech Kalaga, któremu dedykowane są eseje zebrane w niniejszym tomie.

W sześćdziesiątą rocznicę Jego urodzin postanowiliśmy wyrazić Mu wdzięczność i szacunek między innymi za to, że nie tylko sam często manifestuje potrzebę wolności, ale także potrafi uszanować ją u innych. Trudny to rodzaj wolności, albowiem niełatwo pogo- dzić się z tym, że ktoś obok nas inaczej myśli, ma inną wrażliwość

1 R. R o r t y: Edukacja bez dogmatu. Tłum. A. M i t e k. „Er(r)go” 2006, nr 12, s. 100.

2 — Znaki, tropy...

(22)

i wyznaje odmienny system wartości. A jednak takim pragnieniem do kroczenia własną ścieżką większość z nas Profesor „zaraził”, a sam także dokonywał trudnych i śmiałych wyborów. Jako literatu- roznawca musiał zdobyć się na dużą odwagę, by podjąć pionierskie tematy badawcze, uprawomocnić w swoim środowisku naukowym teorię jako dziedzinę równorzędną wobec historii oraz interpretacji literatury i zachęcić rzeszę swoich doktorantów do rozwijania roz- maitych zainteresowań. Od podstaw zbudował nowe czasopismo naukowe „Er(r)go” o unikalnym profilu wydawniczym, po czym skupił wokół siebie grupę ludzi podobnie jak On zaangażowanych w powodzenie tego przedsięwzięcia. Od wielu lat sprawuje równo- cześnie pieczę redakcyjną nad prestiżową serią wydawniczą Literary and Cultural Theory, publikowaną przez oficynę naukową Peter Lang, umożliwiając wielu polskim badaczom dotarcie do międzyna- rodowego czytelnika.

Znaki, tropy, mgławice to szczególny hołd złożony na wiele róż- nych sposobów przez osoby związane z Jubilatem, a przede wszyst- kim przez tych, dla których On jest postacią bliską i znaczącą. Przy- gotowując ten tom, nie zakładaliśmy jednego wspólnego klucza metodologicznego czy formalnego. W gronie najbliższych współpra- cowników Profesora doszliśmy do wniosku, że należy uszanować w przypadku każdego zainteresowanego wyrażeniem Mu sympatii i wdzięczności prawo do wyboru formuły i stylu wypowiedzi.

Otwarte ramy naszej księgi pamiątkowej to także odzwierciedlenie postawy Jubilata wobec tych, nad których ścieżkami naukowymi czuwał i nadal czuwa, jednocześnie nie wytyczając kierunku, ani nie forsując za wszelką cenę tempa marszu.

Zamieszczone tutaj teksty cechuje — obok różnorodności i zna- miennego eklektyzmu — także rozmaity stopień powiązań z dorob- kiem Profesora. Trudno dać wyraz zainteresowaniu, podziwowi czy inspiracji, po prostu przepisując czyjeś słowa, niczym Pierre Me- nard w opowiadaniu Jorge Luisa Borgesa, kopiujący Don Kichota w przekonaniu, że tworzy własny utwór2. Dlatego też nie w każdym

2 Zob. J.L. B o r g e s: Pierre Menard, the Author of Don Quixote. In: Authorship:

From Plato to the Postmodern. Ed. S. B u r k e. Edinburgh 1995, s. 88—95.

(23)

tekście tomu znajdziemy bezpośrednie odniesienia do publikacji Profesora Wojciecha Kalagi. Jednak o skali Jego wpływu świadczy to, że wielu z nas nieustannie dostrzega w tym, co czyta i pisze, ślad osobowości lub wątek zbieżny z myślą Jubilata. A nawet jeśli przychodzi nam polemizować z Jego stanowiskiem, czynimy to w duchu Nietzscheańskiego przezwyciężania tego, co nas ukształ- towało, w imię ideałów, które niemiecki filozof przekazywał swoim uczniom ustami Zaratustry: „Tak więc wzywam was, abyście mnie zgubili, a w zamian samych siebie znaleźli; i kiedy wszyscy mnie się zaprzecie, naonczas dopiero do was powrócę”3. Tak naprawdę wie- lu spośród autorów odnalazło swoją ścieżkę w ostępach współcze- snej humanistyki właśnie dzięki Profesorowi.

Rolą księgi pamiątkowej, przynajmniej w tym wypadku, nie jest wykuwanie marmurowych posągów i wynoszenie ich na piedestał.

Wojciech Kalaga pozostanie dla nas „profesorem żywym”, człowie- kiem z krwi i kości, kimś, kto z z życzliwym uśmiechem wita daw- no niewidzianych przyjaciół, kto ma dużo cierpliwości dla opie- szałego lub intelektualnie zadyszanego ucznia i wyrozumiałości dla ułomności swoich współpracowników oraz podwładnych, lecz też nie wypiera się własnych słabości, których miłym symbolem pozo- stanie nieodłączna fajka. Zapewne niełatwo jest szanować kogoś, w kim dostrzegamy podobną sobie istotę ludzką (a nie przysłowio- wy posąg odlany z brązu czy wykuty w marmurze), ale jeśli szacu- nek wspiera się na solidnym fundamencie autorytetu, to wierzymy, iż nic nie wyrazi go lepiej niż słowo wydrukowane na karcie książki Jemu poświęconej.

Leszek Drong, Jacek Mydla

3 F. N i e t z s c h e: Tako rzecze Zaratustra. Tłum. W. B e r e n t. Warszawa 1990, s. 92.

2*

(24)
(25)

Katarzyna Ancuta

W przestrzeniach gotyku:

Bangkok, czyli Miasto Odmiennych Aniołów

W Kamieniach Wenecji John Ruskin nazywa gotyk najdoskonal- szym i „jedynym racjonalnym” rodzajem architektury1. W ujęciu Ruskina, gotyk tożsamy jest zawsze z estetyką Zachodu, gdyż według autora wschodnia wyobraźnia preferująca harmonię kształtów i barw2 nie jest w stanie docenić piękna gotyckiej formy, którą charakteryzuje spójność sześciu elementów: barbarzyńskości, zmienności, naturalizmu, groteski, sztywności oraz nadmiaru3. Rus- kin elokwentnie mnoży przykłady ilustrujące zachodnią doskona- łość gotyckich budowli, ale to właśnie wspomniana elokwencja autora i skłonność do formułowania otwartych metafor, którą zastę- puje brak praktycznej wiedzy architektonicznej, pozwala nam zoba- czyć gotyk tam, gdzie według Ruskina absolutnie miało go nie być.

Ruskinowska „barbarzyńskość” gotyku miała oddawać uparty i szorstki charakter ludów Północy. Stożkowe kamienne stupy (che- di), górujące nad dachami tajskich świątyń, mogą jednak konkuro- wać w tej kategorii ze strzelistymi europejskimi katedrami. Gotycka

„zmienność”, według Ruskina, dostrzegalna jest w nieskończonej ilości wariantów wykończenia budowli, zawsze gotowej zmieścić

1 J. R u s k i n: The Stones of Venice. London 2001, s. 168.

2 Ibidem, s. 169.

3 Ibidem, s. 160.

(26)

jeszcze jeden wykusz, wieżyczkę czy kolumnę. Klasyczna tajska for- ma architektoniczna w dużej mierze zawdzięcza swoją specyfikę stromym, wielopoziomowym, spiczasto zwieńczonym dachom4. Jed- nak mimo — wydawałoby się — tak wąsko zdefiniowanej formy, w praktyce trudno jest znaleźć dwa identyczne tajskie dachy. „Natu- ralizm” rozumiany jest przez Ruskina jako „umiłowanie natury”, którą budowniczy oddają w formach architektonicznych bez arty- stycznego zniekształcenia5. Tajska sztuka rzadko stylizuje naturę, zaś naturalne elementy — kwiaty, zwierzęta lub ludzie — stanowią typowe zdobnictwo budynków.

„Groteska” to dla Ruskina instynkt gotyckiej wyobraźni, lubującej się w tym, co fantastyczne i wzniosłe. Mityczne stworzenia z lasu Himmapan, hybrydyzujące ludzkie, boskie i zwierzęce elementy, których podobizny zdobią setki tajskich budynków, nie ustępują w swej groteskowości znajomym kamiennym gargulcom. Element, nazwany przez Ruskina „sztywnością”, jest być może najtrudniejszy do scharakteryzowania ze względu na dużą metaforyczność opisu („energia stabilności”, „elastyczne napięcie przenoszące siłę z jednej części do drugiej”6). Jednak praktycznie wszystkie komentarze au- tora dotyczące „naelektryzowanej” odrębności gotyckiej ornamenta- cji z powodzeniem można odnieść do zdobnictwa tajskich budowli.

Wreszcie ostatni element — „nadmiar”, oryginalnie odnoszący się do skumulowania ozdobnych gotyckich ornamentów, wydaje się esencją tajskiej estetyki, dla której „nadmiar” to norma.

W ten oto sposób, absolutnie wbrew intencji Ruskina, Bangkok zaczyna nam się jawić jako gotycka metropolia. I choć, rzecz jasna, z architektonicznego punktu widzenia trudno byłoby udowodnić

„gotyckość” tajskiej architektury, z wyjątkiem sporadycznych bu- dowli powstałych na skutek udokumentowanej fascynacji europej- skim gotykiem, niemniej jednak Bangkok jest doskonałym przy- kładem gotyckiej przestrzeni realizowanej przez połączenie struktur

4 J. H o s k i n: Bangkok: Subways, Skytrains and a City Redefined. Fot. N. D u n - l o p. Bangkok 2000, s. 21.

5 J. R u s k i n: The Stones of Venice..., s. 169.

6 Ibidem, s. 174.

(27)

urbanistycznych i żyjących w ich obrębie ludzi. Gotycka przestrzeń tego typu to gotyk żywy, odnoszący się do definicji przestrzeni w ujęciu proponowanym przez Michela de Certeau, do zaistnienia której niezbędne jest uwzględnienie wektorów kierunku, prędkości i zmiennej czasu. De Certeau widzi przestrzeń jako „nałożenie się na siebie ruchomych elementów” lub „miejsce praktykowane”7, oży- wiane przez przechodniów, którzy dzięki swojej aktywności zmie- niają nieruchomą lokalizację w doświadczenie społeczne8. Bangkok rozumiany jako tego typu „przestrzeń” miejska to nie tylko plątani- na ulic i autostrad, chińskie sklepy, slumsy i wieżowce, ale także kilkanaście milionów mieszkańców (legalnych i nielegalnych, sta- łych i tymczasowych), których sposoby praktykowania codzienno- ści nadają miastu jego przestrzenną tożsamość.

Począwszy od nazwy, której tajska wersja liczy około 168 znaków (w zależności od tłumacza), poprzez węzeł gordyjski miejskiej infra- struktury, po chaotyczność lokalnej kultury miasta i jego mieszkań- ców, tajskie Miasto Aniołów9 to odurzający labirynt, paradoksalne miasto nierzeczywiste, którego nieopisywalność zachwyciłaby nie- jednego „gotycystę”. Miasto Bangkok istnieje w wyobraźni reszty świata jako konkretny punkt na mapie, jednak z bliższej odległości wszelkie konkrety okazują się iluzją. Dowiadujemy się, że nazwa Bangkok używana jest wyłącznie „na eksport”, podczas gdy tajskie słowo „Bangkok” odnosi się do jednej niezbyt ważnej dzielnicy miejskiej. Populacja miasta szacowana jest w źródłach oficjalnych ostrożnie na pomiędzy 5 a 15 milionów. Mapy dystryktów nie są absolutnie ze sobą kompatybilne, niewiele osób wie, gdzie dokład- nie przebiegają granice miasta. Pisząc o rzeczywistym i kartograficz- nym Bangkoku, Richard O’Connor słusznie zauważa, że „nie istnie-

7 M. de C e r t e a u: The Practice of Everyday Life. Transl. by S. R e n d a l l. Ber- keley 1997, s. 117.

8 Ibidem, s. 103.

9 Krung Thep, tajska (krótka) nazwa Bangkoku tłumaczona jest najczęściej jako

‘Miasto Aniołów’. Pełna tajska nazwa miasta brzmi mniej więcej: Krung Thep Maha- nakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratcha- thani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit.

(28)

je mapa Bangkoku. Są tylko mapy ulic”10. Ulice mają nieraz po kilka nazw — tajskich, chińskich, angielskich, oficjalnych i lokal- nych, zapisywanych w kilkunastu romanizowanych wersjach11; domy numerowane są najczęściej w odniesieniu do czasu ich po- wstania, nie adresu; ulice mogą nieoczekiwanie zmienić nazwę lub też nie mieć nazwy w ogóle, jako że powstały przypadkowo12. O’Connor podsumowuje, że przy braku ekonomicznego uzasadnie- nia ich istnienia większość ulic Bangkoku jest „niezamierzoną kon- sekwencją sposobu, w jaki funkcjonuje tajskie społeczeństwo”, ra- czej niż wynikiem przemyśleń specjalistów od topografii13.

Jak zauważa Hoskin,

Bangkok nie jest bynajmniej pięknym miastem. Nie posiadając ani naturalnych zalet Hongkongu, ani miejskiej precyzji Singapu- ru, Bangkok rozlewa się poprzez nieubłaganą monotonię płaskie- go krajobrazu w sposób absolutnie niezaplanowany i mało ocze- kiwany14.

Z punktu widzenia urbanistyki Bangkok wydaje się chaotycznym miastem-pomyłką. Jeśli przyjmiemy jednak bardziej kulturoznawczy model, jak na przykład proponowany przez Elizabeth Grosz, która definiuje miasto jako „złożoną, interaktywną sieć łączącą ze sobą, często w przypadkowy sposób, niezależne od siebie działania, pro- cesy i relacje społeczne z czynnikami architektonicznymi, geogra- ficznymi, administracyjnymi i politycznymi”15, wówczas opisywana

10 R.A. O’C o n n o r: Place, Power and Discourse in the Thai Image of Bangkok. In:

The Society of Siam: Selected Articles on the Siam Society’s Centenary. Ed. Ch.

B a k e r. Bangkok 2004, s. 382.

11 Przykładowo, Petburi nieoczekiwanie rozrasta się do Phetchaburee, Rajevee zyskuje 1—2 dodatkowych sylab jako Ratchathewi, zaś Si Nakarin bez zapowiedzi staje się Srinakarintara, podczas gdy Rama IX Road gwałtownie zmienia się w Thannon Pharam Gao, a swojsko brzmiąca Wireless Road to naprawdę Than- non Witthayu.

12 R.A. O’C o n n o r: Place, Power and Discourse..., s. 386.

13 Ibidem, s. 400.

14 J. H o s k i n: Bangkok by Design. Architectural Diversity in the City of Angels.

Fot. A.W. H o p k i n s. Bangkok 1995, s. 12.

15 E. G r o s z: Space, Time and Perversion. New York—London 1995, s. 105.

(29)

uprzednio chaotyczność, niestabilność i iluzoryczność Bangkoku niekoniecznie musi być wadą. Bangkok funkcjonuje jako przestrzeń wypełniona poruszającymi się przez nią mieszkańcami. Gotyckość tej przestrzeni wykracza jednak daleko poza eksploatacyjną fantazję orientalnego „miasta grzechu”, kuszącego zachodnich turystów nad- miarem cielesnych wrażeń.

Teoretycy badający gotycką estetykę wyodrębnili szereg tropów i konwencji, charakterystycznych dla gotyckich tekstów. I choć ory- ginalnie konwencje te nie opisywały gotyckich przestrzeni (z wy- jątkiem przestrzeni fikcyjnych, w których rozgrywały się losy boha- terów), niemniej jednak można zasugerować, że jeśli „gotyckość”

danego tekstu mierzona jest obecnością w nim wspomnianych kon- wencji, wówczas „gotyckość” przestrzeni miejskiej powinna być oceniana według podobnych kryteriów. Wśród wspomnianych konwencjonalnych kryteriów „gotyckości” siedem wydaje się naj- istotniejszych: antyrealizm i fantazja, lęk przed powrotem do barba- rzyńskiej przeszłości, brak lub pozbawienie czegoś, rozdwojenie przestrzeni poprzez izolację, transgresja, nadmiar oraz specyficzny stosunek do społecznego tabu16.

Antyrealizm i fantastyczność Bangkoku zauważalne są na pierw- szy rzut oka. Z architektonicznego punktu widzenia współczesny Bangkok jawi się nam jako surrealistyczny koszmar wymieszanych stylistyk, gdzie

spośród palm kokosowych wyłania się rzymska willa, gotyckie zamczysko straszy ponad dachami chińskich sklepików, a szklana wieża dominuje nad świątynną stupą. Kryzys osobowości objawia się ze schizofreniczym uporem nawet w pojedynczych budyn- kach, [...] które nie potrafią się oprzeć fantazji posiadania jońskiej kolumny, lub gotyckiego wykusza17.

16 Wspomniane gotyckie konwencje zostały wyodrębnione na podstawie kla- sycznych już dzisiaj opracowań teorii gotyku autorstwa Davida Puntera, Eve Ko- sofsky-Sedgwick i Freda Bottinga, choć niewątpliwie powtarzają się one w tekstach wielu innych autorów.

17 J. H o s k i n: Bangkok by Design..., s. 29.

(30)

Jak zauważa ze smutkiem architekt Sumet Jumsai, style architek- toniczne Bangkoku wymuszane są najczęściej decyzjami finansowy- mi — za odpowiednie pieniądze nawet wybitni architekci gotowi są dostosować się do nowobogackich fantazji swoich klientów18.

Fantazja architektów to jednak tylko jeden wymiar antyrealizmu Bangkoku. Znacznie bardziej istotny jest tutaj portret Miasta Aniołów jako przestrzeni, w której ucieleśnione zostają potrzeby duchowe jego mieszkańców. Tajlandia może wydawać się krajem przeważająco buddyjskim, jednak dzięki materialistycznemu nasta- wieniu do życia mieszkańców Bangkoku tajski buddyzm zlewa się z animistycznymi formami wierzeń oferującymi natychmiastową, choć krótkoterminową gratyfikację. Pasuk Phongpaichit i Chris Ba- ker poświęcili wiele uwagi zmieniającym się formom religijności we współczesnym Bangkoku. Opisane przez nich popularne praktyki religijne faworyzowane przez miejską klasę średnią skupiają się na promowaniu centrów medytacyjnych, kolekcjonowaniu amuletów, popularyzowaniu mediów i wróżbitów oraz tworzeniu nowych kul- tów religijnych i pseudoreligijnych, opartych na charyzmatycznych postaciach (żyjących i nieżyjących)19. Jeśli dodamy do tego zapoży- czony od chińskiej części populacji kult przodków, a także tajskie animistyczne wierzenia i przesądy promujące magiczne rytuały, za- pewniające powodzenie w miłości, biznesie i polityce oraz chro- niące przed niebezpieczeństwem ze strony wszechobecnych złych duchów, jasno widać, że rozwój duchowy współczesnego społe- czeństwa rozumiany jest powszechnie jako materialnie wymierna inwestycja (w końcu nawet pomniejsze ofiary dla bóstw i duchów opiekuńczych można często oficjalnie odpisać od podatku). Wyni- kiem tego materialistyczno-spirytualistycznego melanżu jest specy- ficzna codzienność Bangkoku, gdzie duchy jeżdżą kolejką nad- ziemną i posługują się telefonią komórkową, zaś politycy dokonują puczu, rzucając na siebie klątwy i uroki.

18 Ibidem, s. 18.

19 P. P h o n g p a i c h i t, Ch. B a k e r: Thailand’s Boom and Bust. Chiang Mai 1998, s. 166—172.

(31)

Bangkok z uporem stara się zatrzeć wszelkie ślady swojej prze- szłości. Z historycznego punktu widzenia dwustuletni Bangkok nie jest zdecydowanie starym miastem. Urbaniści zgodnie jednak oce- niają, że w ciągu ostatnich 50 lat Bangkok przeszedł szereg gwałtownych transformacji, które europejskim metropoliom zabrały 2—3 stulecia. Obecnie tajska stolica przypomina niekończący się plac budowy. Wszystko musi być nowe, nowsze, najnowsze, naj- większe w Tajlandii, Azji, na świecie, najbardziej luksusowe... Wie- żowce wybudowane 10 lat temu burzone są, aby ustąpić miejsca nowym. Przytłaczające luksusem centra handlowe mnożą się i nie- ustannie rozbudowują, pokrywając każdy centymetr sześcienny przestrzeni. Wszystko wskazuje na to, że za kilkanaście lat central- ny Bangkok przypominać będzie Ballardowskie nieskończone „mia- sto skoncentrowane”. Przeżywający gwałtowną modernizację Bang- kok boi się patrzeć w przeszłość. Opisując skutki azjatyckiego kryzysu, Marc Askew twierdzi:

w Bangkoku podczas kryzysu finansowego w 1997 roku [...] nie można było znaleźć bardziej wyrazistego symbolu łączności po- między formą miejską, a globalną ekonomią niż niewykończone wieżowce20.

Ponad 10 lat później topografia Bangkoku wciąż naznaczona jest pozostałościami po nieudanych inwestycjach budowlanych nisz- czejącymi w bezlitosnym słońcu i zarastanymi przez miejską dżun- glę. Te martwe strefy Bangkoku, otoczone tętniącymi życiem ulica- mi, wydają się nieustannie przypominać miastu o przerażającej możliwości regresji, zdziczenia i powrotu do barbarzyństwa.

Wiele można by napisać o tym, czego Bangkokowi brakuje;

biorąc jednak pod uwagę szeroko rozumianą funkcjonalność mia- sta, trzy zagadnienia wydają się najistotniejsze: swoboda ruchu, zanieczyszczenia i ubóstwo. Tłok i korki uliczne są cechą charakte- rystyczną Bangkoku. Jednym z najczęściej przytaczanych w publi-

20 M. A s k e w: Bangkok: Place, Practice and Representation. London—New York 2002, s. 226.

(32)

kacjach cytatów jest skarga obcokrajowca dotycząca czasu tracone- go na przemieszczanie się przez miasto:

Jeśli ma się coś do załatwienia o milę od miejsca zamieszkania, co normalnie zajęłoby godzinę, tutaj zajmuje to trzy do czterech go- dzin21.

Gdy dodamy, że wspomniany podróżny narzekał tak naprawdę na zatłoczone kanały miejskie w 1836 roku, zaczynamy rozumieć, że korki uliczne (lub rzeczne) to w Bangkoku pewnego rodzaju tra- dycja. Argumentacja de Certeau, że przestrzeń miejską tworzą poru- szający się przez nią piesi, również musi zostać poddana radykalnej krytyce. Niejako nieświadomy tego Bangkok wydaje się szczególnie wrogo nastawiony do pieszych, widząc w chodzeniu jedynie kom- ponent złożonej aktywności konsumpcyjnej (chodzenie + zakupy w centrach handlowych; chodzenie + konsumpcja żywności na skrawkach miejskich chodników). Zarówno ruch kołowy, jak i ruch pieszy w Bangkoku charakteryzuje, ironicznie, brak ruchu, zaś go- tycka konwencja „pogrzebania żywcem” bardzo skutecznie może zostać unowocześniona jako „żywcem zaparkowani”.

Pomimo że warunki klimatyczne w Bangkoku są prawie nie- zmienne przez cały rok, mieszkańcom stolicy ciężko jest dopatrzyć się błękitu nieba, zaś centrum miasta przez większą część dnia spo- wijają zwoje industrialnych mgieł. Wydany w 2004 roku przez rządowy Wydział Kontroli Zanieczyszczeń raport deklaruje 25%

wód gruntowych Tajlandii jako wysoce zanieczyszczone22, ocenia, że w 2004 roku Bangkok produkował 9356 ton odpadów stałych na dzień23, szacuje ilość szkodliwych chemikaliów, wyprodukowa- nych lokalnie lub sprowadzonych z zagranicy, na około 30 milio- nów ton24 i oblicza 24-godzinny poziom hałasu na 72—73 decybeli (poziom hałasu, który pozwala na całkowitą słyszalność rozmówcy

21 J. H o s k i n: Bangkok: Subways, Skytrains..., s. 7.

22 Thailand’s State of Pollution Report 2004. Dostępne w Internecie: http://infofile.

pcd.go.th/mgt/pollution2547_full_en.pdf [data dostępu: 12.07.2009], s. 77.

23 Ibidem, s. 50.

24 Ibidem, s. 66.

(33)

to 45 decybeli)25. Ubóstwo dużej części populacji miasta, którego publiczny wizerunek dopasowany jest do standardów życia zamoż- nych elit, również przyczynia się do zauważalnego poczucia braku

— braku możliwości pełnego funkcjonowania w społeczeństwie.

O slumsach Bangkoku napisano już wiele, jednak — jak słusznie zauważa Askew, skupiając się na slumsach — wykluczamy z dysku- sji najuboższych, których nie stać na posiadanie jakiegokolwiek miejsca zamieszkania26. Dodatkowo musimy pamiętać, że klasyfika- cja osiedla jako „slums” najczęściej służy politycznemu potępieniu jego mieszkańców jako „niewygodnych” dla społeczeństwa27. Choć Klong Toey, przykładowo, do dziś traktowane jest jako najdłużej ist- niejący w Bangkoku slums (od ok. 1950), to socjolodzy i antropolo- dzy regionu zauważają, że społeczność ta jest do pewnego stopnia wyjątkowa. Klong Toey charakteryzowany jest najczęściej jako „bo- gaty slums”, w którym postawione na chybił trafił blaszaki zaopa- trzone są w lodówki, klimatyzatory i anteny satelitarne, dzieci chodzą do szkoły, a mieszkańcy łączą się w związki zawodowe.

Bangkok wabi możliwościami łatwego zarobku tysiące zubożałych przybyszów, którzy pozostają w mieście latami — legalnie i nielegal- nie, bez zameldowania i stałego miejsca zamieszkania, przemiesz- czając się od jednego placu budowy do drugiego, wynajmując się do pracy za skrawek dachu nad głową (niejednokrotnie bardzo pro- wizorycznego dachu). Ich umykająca statystykom codzienność rów- nież jest integralną częścią przestrzeni miejskiej.

Opisując gotycką izolację, Eve Kosofsky-Sedgwick zauważa, że doprowadza ona do swoistego rozdwojenia przestrzeni, w efekcie czego życie bohatera toczy się w oderwaniu od zewnętrznej rze- czywistości. Jedną z charakterystycznych cech Bangkoku jest od- zwierciedlony w formach i kształtach miejskich upór, z jakim mieszkańcy miasta rozdzielają przestrzeń. Niezależnie od stylu i przeznaczenia budynków najbardziej widocznym elementem wy-

25 Ibidem, s. 45.

26 M. A s k e w: Bangkok: Place, Practice..., s. 141.

27 P. Marris, cytowany w: Rüdiger K o r f f: Bangkok: Urban System and Everyday Life. Saarbrücken 1986, s. 165.

(34)

kończeniowym większości konstrukcji są kraty i klatki. Bangkok nie należy do miejsc szczególnie kryminogennych, jednocześnie trudno jest uważać metalowe klatki i okratowania za element wyłącznie es- tetyczny. Ciekawostką może być tu obserwacja dotycząca niedawnej mody na szerokie obramowania samochodowych tablic rejestra- cyjnych. Szerokie metalowe obrzeża tablic zakrywają część tajskiej nazwy miasta, zmieniając bardzo wymownie „Miasto Aniołów”

w „Klatkę dla Aniołów”. Trudno by pokusić się o lepszą metaforę.

Gotycka transgresja przywodzi na myśl łamanie zasad — Ruski- nowski element zmienności jest tego wyobrażeniem. Bangkok moż- na z łatwością opisać jako miasto żyjące zmianą, definiujące i redefi- niujące się nieustannie „jak kobieta przymierzająca sukienki przed wyjściem na przyjęcie”28. Hoskin proponuje zaakceptowanie para- doksalności Bangkoku — „oazy spokoju i chaosu, miasta historycz- nego i nowoczesnego, świętego i bluźnierczego, służącego nowobo- gackiej chciwości i dumnie dbającego o tradycyjne wartości”29, ponieważ taka, według niego, jest właśnie prawda o Bangkoku.

Bangkok paradoksalny jest miastem wykraczającym poza normy, zaś postawę moralną jego mieszkańców bardzo dobrze oddaje nie- dawna reklama telewizyjna jednej z tajskich telefonii komórkowych, która sugerowała klientom robienie różnych nie do końca logicz- nych rzeczy just because — „bo możesz”.

Ponieważ mieszkańcy Bangkoku zachęcani są ze wszystkich stron do robienia tego, co chcą, „bo mogą”, przekłada się to na spo- sób, w jaki wygląda i funkcjonuje miasto. Budynki można przecież malować każdą kombinacją kolorów, można przecież jechać pod prąd, jeśli w ten sposób droga jest krótsza, lub zabetonować część publicznej jezdni, aby zbudować sobie prywatny parking. Można oświetlać ulice tysiącem żarówek i konstruować ociekające wodą fontanny, podczas gdy elektryczność często jest nieosiągalnym luk- susem, a reszta kraju zmaga się z suszą. Opisując tradycyjną tajską architekturę, Claren Aasen zauważa:

28 J. H o s k i n: Bangkok: Subways, Skytrains..., s. 1.

29 Ibidem, s. 2.

(35)

dla Tajów obiekt architektoniczny, zwłaszcza natury religijnej, a przede wszystkim te jego części, które miały wzbudzać emocjo- nalną reakcję u wiernych, musiały być „przyozdobione” złocenia- mi, ceramiką, freskami lub kolorowymi szkiełkami, aby osiągnąć pełnię znaczenia30.

Przytłaczające zdobnictwo tajskiej sztuki przekłada się w kultu- rze popularnej na sposób, w jaki mieszkańcy miasta dekorują swoje domy, sklepy i ulice, nieustannie dodając więcej kolorów, tekstur i światła.

Nadmiar jest również widoczny w entuzjastycznym stosunku taj- skiego społeczeństwa do materializmu przedstawianego niejednokrot- nie jako sens życia. W swej książce o tajskiej ekonomii dobrobytu Phongpaichit i Baker opisują charakterystycznie tajski typ reklamy, który można sprowadzić do sloganu: „Masz pieniądze — pokaż to in- nym!”31. Przy takim nastawieniu luksus (często utożsamiany z hedoni- styczną europejską dekadencją) staje się wartością nabywczą samą w sobie. W 2005 roku w Bangkoku otworzony został Siam Paragon — dom towarowy, w którym każdy multimilioner znajdzie wszystko, cze- go mu akurat potrzeba. Przez krótki okres po oficjalnym otwarciu sklep był reklamowany przez „żywe manekiny” — półnagich białych modeli w ironiczny dość sposób pozujących jako orientalistyczne fan- tazje egzotycznych „dzikich” tubylców sfeminizowanych przez kolek- cję damskich akcesoriów, którymi zostali przystrojeni. Obecnie jedną z ciekawszych ekstrawagancji proponowanych przez Siam Paragon jest tzw. Polar Experience, czyli pokój symulujący zimę, w którym za sto- sunkowo duże pieniądze można porządnie zmarznąć. Nikogo to jed- nak zbytnio nie dziwi, bo przecież można.

Ostatnim punktem na mojej liście gotyckich konwencji jest spe- cyficzny stosunek do społecznego tabu. Na ten temat można by na- pisać wiele, w końcu — jak słusznie zauważa Hoskin — Bangkok łączy w sobie „buddyjską stolicę z Disneylandem cielesności”32. Taj-

30 C. A a s e n: Architecture of Siam: A Cultural History Interpretation. Kuala Lum- pur 1998, s. 198.

31 P. P h o n g p a i c h i t, Ch. B a k e r: Thailand’s Boom..., s. 165.

32 J. H o s k i n: Bangkok: Subways, Skytrains..., s. 3.

(36)

ska „kraina uśmiechu” z uśmiechem przyjmuje cenzurę większości sfer życia publicznego; problemy społeczne, takie jak: prostytucja, pornografia, korupcja czy przemyt narkotyków, które przyczyniają się do negatywnego stereotypu Tajlandii za granicą, często pomija- ne są wymownym milczeniem. W Bangkoku żyjącym zmianą pew- ne zachowania wydają się niezmienne, choć kulturowe strategie ne- gocjowania tabu mieszkańców Bangkoku zasługują na odrębną analizę.

H.P. Lovecraft utrzymywał, że przestrzenie wykorzystujące nie- -Euklidesową geometrię mogą nabrać własności okultystycznych, zaś ich „specyficzne” lub „dziwne” kąty stają się wtedy bramami do odmiennych, demonicznych wymiarów. W jednym z opowiadań Lovecrafta bohater przechodzi przez taką bramę i udaje mu się do- strzec miasto będące uosobieniem Chaosu. Z opisu, który następuje w opowiadaniu, wynika jasno, że mieszkańcy Bangkoku poczuliby się tam jak w domu. Bangkok może i nie jest pięknym miastem, ale

— jak podsumował Lovecraft — „moi ulubieńcy nie są piękni, bo tam, skąd pochodzą, standardy piękna są bardzo odmienne”33. Go- tycki Bangkok to jedna z możliwości afirmacji tej odmiennej prze- strzeni miejskiej, w której Bangkok staje się sobą — Miastem Od- miennych Aniołów.

33 H.Ph. L o v e c r a f t: From Beyond. Dostępne w Internecie: www.dagonbytes.

com/thelibrany/lovecraft/frombeyond.htm [data dostępu: 21.09.2009]. Tłum. — K. A.

(37)

Zbigniew Białas

Litwin jako zagadka Eseje Tomasa Venclovy

W czasach, kiedy „wielokulturowość” robi bezprecedensową, oszałamiającą karierę akademicką, w czasach, kiedy — jak podkreśla Wojciech Kalaga — niemal nie sposób mówić o tożsamości, naro- dzie czy narracjach historyczno-ideologicznych bez odwołania się do tego terminu1, dla wielu Polaków Tomas Venclova pozostaje trudną do rozwiązania zagadką i niekoniecznie dlatego, iż dusza polska, jak zwykł mawiać Czesław Miłosz, jest anima naturaliter en- deciana i w związku z tym w pewnym sensie upośledzona oraz nie- zdolna do rozwiązania zagadki jakiejkolwiek odrębności. To akurat osobna kwestia, a dla przeciwwagi, a może — paradoksalnie — dla potwierdzenia, przypomina mi się pean na cześć polskiej duszy, wygłoszony w 1932 roku przez Augusta Hlonda w kontekście za- grożenia bolszewizmem:

Dusza polska, z gruntu religijna, łagodna „z samego przyrodzenia chrześcijańska”, nie jest zdolna do bluźnierstwa, a kto ją do bluź- nierstwa wykrzywia, dopuszcza się potwornej perwersji2.

1 W. K a l a g a: Preface. In: Multicultural Dilemmas: Identity, Difference, Other- ness. Eds. W.H. K a l a g a, M. K u b i s z. Frankfurt am Main 2008, s. 7.

2 Fragment przemówienia wygłoszonego w Poznaniu w 1932 roku:

http://www.omp.org.pl/index.php?module=subjects&func=printpage&pageid=

215&scope=all [data dostępu: 11.02.2009].

3 — Znaki, tropy...

(38)

Mówiąc o duszy polskiej, archaizuję nieco i psychologizuję naród jako całość, gwałcę dzisiejsze zasady wielokulturowości, ale robię to wyłącznie na potrzeby eksperymentu, a nie z przekonania; zresztą jest to poniekąd wina samego Tomasa Venclovy, który też często na- rody psychologizuje.

Wobec Venclovy dusza polska stawia wyjątkowo dużo pytań.

Prawda, względem każdego i wszystkiego można stawiać pytania, ale w tym szczególnym przypadku mamy do czynienia z pytaniami strategicznymi i brzemiennymi, z gatunku tych, w których dusza polska się lubuje, nienawidząc ich jednocześnie; z tych, które muszą zostać zadane i bez względu na odpowiedź same w sobie dobrze brzmią, gdyż brzmią podejrzanie, a zatem są bezwzględnie fascynujące. Nie bez powodu na okładkę tomu esejów Tomasa Venclovy, wydanego przez Pogranicze w roku 2001, wybrano cytat ze wstępu Krzysztofa Czyżewskiego. Pytania podszyte wielokulturo- wością padają jak serie z karabinu maszynowego: kim jest Tomas Venclova, cóż to za obieżyświat, cóż to za kosmopolita, cóż to za narodowiec, cóż to za Litwin, cóż to za Wilnianin, cóż to za poeta?3 Zagadki się mnożą, pączkują i nie pozwalają na siebie odpowie- dzieć, albowiem są to pytania kłącza. Zanim się złapie jeden wątek, już gdzieś umyka inny i odrasta pokątnie. Brzmią w pytaniach Czy- żewskiego, który zna dobrze Venclovę, echa niemal Norwidowskie- go zakłopotania: „Coś Ty Atenom zrobił, Sokratesie?” Zadziwienie norwidowskie, emigranckie raczej niż romantyczne w rodowodzie, musi zresztą być i samemu Venclovie bliskie, skoro Bema pamięci żałobny rapsod, który sam przełożył na język litewski, uważa za

„najlepszy wiersz świata”4. „Gazeta Współczesna” tytułuje krótką informację dotyczącą wydania publicystyki Venclovy tak oto: „Nie wiadomo kto, czyli — Venclova”. A w samym tekście poeta określo- ny jest dosłownie jako „Litwin zagadka”5.

Skąd się to bierze? Dlaczego słowo „Litwin” kolokuje w języku polskim ze słowem „uparty”? Podobnie jak „Żmudzin” ze słowem

3 K. C z y ż e w s k i: Człowiek z innej strony. W: T. V e n c l o v a: Eseje. Publicy- styka. Sejny 2001, s. 6.

4 Ibidem, s. 17.

5 „Gazeta Współczesna”, 05.10.2001.

(39)

„zajadły”? Skąd, zapomniane już nieco, ale jednak znamienne pol- skie powiedzonka w stylu: „Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina, od jadu Żmudzina zdycha gadzina”? Na te akurat pytania nie tak trudno od- powiedzieć. Im bardziej niekonsekwentna i chaotyczna była polity- ka Polaków wobec Litwinów (szczególnie w latach międzywojen- nych), tym bardziej Litwini byli postrzegani jako niezrozumiali i uparci.

Akademicko opracowywane klucze do „wielokulturowości” po- zwalają nam odpowiedzieć dzisiaj na wiele pytań, ale tyle samo no- wych stawiają, a wiele innych problematyzują. „Wielokulturowość”, tak rozumiem odczytanie tego pojęcia przez Wojciecha Kalagę, jest

— na dzień dzisiejszy — dosyć zagadkowa i wieloznaczna6.

Z zupełnie innych powodów niż w Polsce jest Venclova zagadko- wy dla czytelnika w Stanach Zjednoczonych. Zarówno Polska, jak i Litwa, bogato obdarzone mniej lub bardziej zrozumiałymi — za to namiętnie hodowanymi — demonami, są dodatkowo naznaczone pewnym przekleństwem geopolitycznym i nie mam tu na myśli by- najmniej bliskości Rosji (zresztą i sam Venclova na taką interpre- tację przekleństwa geopolitycznego by się nie zgodził, co często przysparza mu krytyków wśród tych intelektualistów wschodnio- europejskich, którzy chcą widzieć w bliskości Rosji zagrożenie pod- stawowe). Mam na myśli przekleństwo rzucone przez Zachodnią Europę, którego moc znacząca działa do dziś, także w Stanach Zjednoczonych, gdzie Venclova opublikował swoje eseje: Forms of Hope, w 1999 roku7. Przekleństwo polega na koncepcyjnym podzia- le Europy funkcjonującym niemal od zawsze, a zbudowanym według prymitywnego, aczkolwiek skutecznego binaryzmu. Do cza- sów oświeceniowych, a konkretnie do chwili, kiedy Voltaire i Rous- seau wzięli sprawy we własne ręce, Europa dzieliła się na połu- dniową (śródziemnomorską = cywilizowaną) i północną (bałtycką

= barbarzyńską). Jeśli Litwa i Polska były dzikie, to dlatego, że nale- żały do krain północnych. Oczywiście dla niektórych krytyków pol-

6 Por. W. K a l a g a: Preface..., s. 7. Także por. problematyzację tożsamości w: W. K a l a g a: Introduction. In: The Same, The Other, The Third. Ed. W. K a - l a g a. Katowice 2004, s. 7.

7 T. V e n c l o v a: Forms of Hope: Essays. Riverdale-on-Hudson 1999.

3*

(40)

skich Litwa i dzisiaj należy do „północy”, choć jest to w pewnej mierze myślenie przedoświeceniowe. Wojciech Wenzel pisze na przykład o specyficznym imaginarium kultury północy tworzonym od stuleci, zaś Venclova miałby być jej częścią.

Ukształtowana w tym kręgu wrażliwość owocuje zbawiennym dla sztuki dystansem, skupieniem myśli, metafizyczną głębią, dyscy- pliną, ascetyzmem i twórczą konsekwencją. […] Szacunek dla su- rowej rzeczywistości jest bowiem wpisany w duchową aurę Północy, podobnie jak dbałość o regularną formę. Stąd rytm i rymy, stanowiące o sile poezji Brodskiego i Venclovy8.

W każdym razie w czasach oświecenia nastąpiła radykalna zmia- na i francuscy filozofowie (a nie Churchill w czasie drugiej wojny światowej) zadekretowali, że podział w Europie ma miejsce między Wschodem, a Zachodem, przy czym Zachód jest ostoją cywilizacji, a Wschód — barbarzyństwa. Było to pochodną dynamicznego roz- woju cywilizacyjnego i ekonomicznego Zachodu zapoczątkowanego przez ekspansję kolonialną. W efekcie przewartościowania Litwa i Polska tym razem były dzikie (i dla wielu nadal pozostają, bo ów epistemé, jak by to określił Foucault, wciąż obowiązuje) nie dlatego, że leżą na północy, ale dlatego, że leżą na wschodzie.

Europejska metropolia zapewniła sobie własne pogranicze i ob- szary barbarzyństwa, których istnienie, a właściwie których koniecz- ność istnienia wynikała bezpośrednio ze sposobów reprezentacji narzuconych przez myśl oświeceniową. Nie tylko Amerykę „wymy- ślono” dla celów późniejszej kolonizacji. Wschodnią Europę rów- nież. Różnica polegała na tym, że Europę Wschodnią odkryto już w czasach starożytnych jako Europę Północną. Myśliciele epoki oświecenia potrzebowali krain niecywilizowanych (im więcej, tym lepiej), ponieważ bez barbarzyństwa (im więcej, tym lepiej) nie można wychwalać zalet własnej nie-barbarzyńskiej kultury (a im bardziej jest ona zagrożona, tym lepiej). Wschodnia Europa stała się obszarem rzekomo „czytelnym zarówno z perspektywy Europy,

8 W. W e n z e l: Pejzaże północy. Dostępne w Internecie: http://www.nowe- panstwo.pl/12_2002_miesiecznik/12_2002_kultura.htm [data dostępu: 11.02.2009].

(41)

jak i Azji”9. Czyli, na dobrą sprawę, dla Zachodniego Europejczyka nieczytelnym. Nawet współcześnie wybitni krytycy w Stanach Zjed- noczonych (np. Edward Said), pisząc o Conradzie, próbują go zrozumieć nie tyle w kontekście angielskiego kolonializmu, ile w kontekście późnodziewiętnastowiecznej tendencji powrotu Euro- py Wschodniej do swych „prymitywnych korzeni”10.

Z tej perspektywy Tomas Venclova stanowi i dla Zachodu zagad- kę, jest egzotyczny i w jakiś sposób nierealny. Mówię o tym prze- kornie, bo z kolei w przypadku Venclovy bywało odwrotnie: Euro- pa widziana z komunistycznej Litwy powojennego dzieciństwa była nie tylko „nierealna”, ale wręcz „zakazana”. W Dialogu o Wilnie, dwugłosie napisanym z Czesławem Miłoszem, który otwiera amery- kańskie wydanie Kształtów nadziei (albo raczej: niemal otwiera, bo poprzedza go słynny list do Centralnego Komitetu Litewskiej Partii Komunistycznej z roku 1975), pisze Venclova tak:

Nie istniała także większość krajów świata. Francja albo Anglia były dla mnie wyłącznie pojęciem literackim, w rodzaju wysp Ju- les Verne’a; Polska zresztą też. Były po prostu wymyślone albo, w najlepszym wypadku, należały do przeszłości; w teraźniejszości pozostał jakiś nie zróżnicowany i absolutnie niedostępny (bo wrogi) obszar11.

Za Europą nierealną poeta litewski odczuwa „okropną nostal- gię”12. Zagadka zatem z każdej perspektywy: punktem wyjścia są światy niejasne, fragmentaryczne i aluzyjne. Czy wyobrażalny jest dialog między tak skonstruowanymi niemożliwościami? Otóż jest wyobrażalny, ba, nawet wskazany i dzieje się tak — przynajmniej w pewnym sensie — od zarania metaforycznej dyskursywności. Na przykład Arystoteles tak pisał w Poetyce w kwestii paradoksów i za- gadek: „Istota zagadki jest taka, że mówiąc o tym, co rzeczywiście

9 B. A s h c r o f t, G. G r i f f i t h s, H. T i f f i n: The Empire Writes Back: The- ory and Practice in Post-Colonial Literature. London 1989, s. 159. Tłum. — Z.B.

10 Ibidem, s. 157.

11 T. V e n c l o v a: Forms of Hope..., s. 19. Polska wersja: T. V e n c l o v a: Ese- je..., s. 55—56.

12 T. V e n c l o v a: Eseje..., s. 48.

(42)

istnieje, łączy niemożliwości”13, czyli: istotą zagadki jest sprzecz- ność. Z punktu widzenia logiki, także tej Arystotelesowskiej, uświa- domienie sobie sprzeczności jako sprzeczności jest możliwe tylko wówczas, gdy zagadka nie jest danym przez wyrocznię znakiem od boga, a znakiem używanym przez człowieka w relacjach z innymi ludźmi. Takie były zalążki w czasach klasycznych na „cywilizo- wanym” południu Europy idei „wieszczenia”, która apogeum osiągnęła w romantyzmie w „barbarzyńskich” północno-wschod- nich krainach.

Czy Venclova w swych esejach coś przepowiada, czy używa swo- jej zagadkowości, w którą ubrałem go tutaj formalnie, dla ustawie- nia się w relacjach z innymi ludźmi? Albo zapytam wprost: czy Venclova jest wieszczem w sensie, który naszkicowałem powyżej?

Anatol Lieven w pierwszym zdaniu swego wstępu do amerykań- skiego wydania Kształtów nadziei nie pozostawia żadnych wątpliwo- ści co do wieszczostwa Venclovy:

Dopóki istnieje język litewski, dopóty poezja Tomasa Venclovy będzie czytana i cytowana. Ma on zapewnione miejsce w pante- onie największych poetów swego kraju14.

A że tytuł tego wstępu brzmi: Tomas Venclova: The Essential Lithu- anian, to znaczy, że Lieven utożsamia konkretnego człowieka z na- rodem poprzez ideę esencjonalności, czymkolwiek miałaby ona być (dosyć ryzykowny zabieg, gdyby oznaczał stereotypy narodowe). Je- śli to z kolei zestawić z cytowanymi już przeze mnie polskimi eks- presjami kognitywnej bezradności, to już wiemy, w jakiej logice mogłoby się układać nikomu niepotrzebne równanie: Venclova = Uosobienie Litewskości/Zagadka/Nie wiadomo kto. Z tego równa- nia bije nie tylko bezradność według zakładanego a priori misty- cyzmu. Widać też, chociaż niebezpośrednio, że w popularnej wy- obraźni Litwa rodzi wieszczy może nie na pniu, ale jednak

13 A r y s t o t e l e s: Poetyka. Tłum. [z grec.] i oprac. H. P o d b i e l s k i. War- szawa 1989, s. 22, 24—26.

14 A. L i e v e n: Tomas Venclova: The Essential Lithuanian. In: T. V e n c l o v a:

Forms of Hope..., s. IX. Tłum. — Z.B.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla wygody zainteresowanych lekturą księgi pamiątkowej podzielimy jej zawartość na pozycje dotyczące Starego i Nowego Testamentu, Ojców Kościoła i pisarzy

rozpoczyna od analizy tekstu i kontekstu ujętego w tytule fragmentu, następnie zaś, opierając się na nim, rozwija podstawowe zagadnienia związane z etyką Pawłową:

Natomiast po II wojnie sytuacja była już łatwiejsza, gdyż istniał już aparat państwowy poprzednio uformowany i większość urzędni­ ków stawiła się do pracy, a niewielkie

W 1966 roku Leon Kieres rozpoczął stu- dia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego, z którym jego losy związały się na stałe przez

Dodatkowo pewne elementy wyposaże- nia (na przykład ławki dla interesantów) mogą być dostawiane albo zabierane, niektóre źródła sztucznego oświetle- nia mogą

W tym sensie urządzenia działają jak foucaultowskie episteme ze Słów i rzeczy lub formacje dyskursywne, które odnajdujemy w Archeologii wiedzy, z tąjednak różnicą (Deleuze

Poznanie treści refleksji nauczycieli języka obcego może poszerzyć naszą wiedzę dotyczącą ich świadomości i rozumienia procesów nauczania i uczenia się języków

Po uzyskaniu niepodległości sytuacja Sem inarium zmieniła się zasad­ niczo144. Wprawdzie skomplikowane spraw y narodowościowe w archidie­ cezji wileńskiej znalazły