• Nie Znaleziono Wyników

Rok 1937 : cz. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rok 1937 : cz. 2"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok 1937 : cz. 2

Palestra 40/3-4(459-460), 178-193

(2)

’Palestra” przed laty

Rok 1937

- cz.

ii

Zjazd Z w iązku A d w ok atów Polskich

W d n iach 8 i 9 m aja o d b y ł się w W arszaw ie zjazd, zw o łan y p rzez Zw iązek A d w o k a tó w Polskich, w któ ry m w zięli b a rd z o liczny u d z ia ł zarów ne człon­ k ow ie Z w iązk u ze w szystkich niem al m iejscow ości Rzeczypospolitej, jak i adw o k aci - Polacy, którzy, chociaż p rz e d d a tą Z jazd u jeszcze do Zw iązku nie przy stąp ili, ale uzn ają jego h asła i cele.

N ab ożeń stw o w Katedrze

R ozpoczęcie Z jazdu p o p rze d z iło u roczyste n a b o ż eń stw o w Kościele K ate­ d ra ln y m św . Jana, o d p raw io n e d n ia 8 m aja o godz. 9 ran o przez naj- p rzew ielebniejszego ks. Infułata K azim ierza Bączkiew icza, p o czym Jego Ekselencja ks. B iskup d r A nto n i Szlagow ski w yg łosił z am bony następującą p ięk n ą i p o d n io słą mowę*.

M ow a ks. Biskupa A. S zlagow sk iego

Jeśli n a iskrę d m u ch ać będziesz, rozp ali się, jako og ień (Ekli 28, 14).

„C zcigo dn a, D ostojna A d w o k a tu ro polska, po łączyłaś się i otw orzyłaś zb io ro w e u sta, k tóre p o tężn y m od d ech em p łu c ro d zim y ch zasilone, ro z ­ żarzają iskrę d u ch o w y ch n aszy ch ideałów , aby się w ciąż rozpalała i trw ała jako ognisko, p rz y którego św ietle i ciepłe ro zk o szo w ałab y się dusza polska. Z rzeszyliście w ięc p an o w ie u sta a d w o k a tu ry w aszej, aby tchnieniem sw ym życiod ajnym ro zd m u c h iw ały iskrę n aro d o w y c h naszy ch uczuć i przek onań

* Przytaczamy ją według tekstu, zamieszczonego w „Kurierze Warszawskim” z dnia 14 maja 1937 r. Nr 131.

(3)

„Palestra” przed laty

w nieustający p ło m ień sił n aszy ch żyw o tn ych . A pam iętajcie p rz y tym , że łaska i p ra w d a p rz e z Jezusa C h ry stu sa się stała i z pełności Jego m y śm y w szyscy w zięli (Jan 1, 17, 16).

Jeżeli n a iskrę d m u ch ać będziesz, ro zp ali się, jako ogień.

A d w o k a tu ra n a sza z czasów niew oli w y ro b iła sobie u z n a n ie i sław ę służbą sw oją obyw atelską, społeczną, n a ro d o w ą , w y sok ą etyką w e w sp ółżyciu, w zw yczajach i z a d an ia ch sw ego w ielkiego z aw o d u . A d w o k a t z tych czasów to rzecznik sp ra w y narodow ej, ob rońca u cieśnionych ro d ak ó w , tw órca zrzeszeń ro dzim ych , k iero w n ik p lacó w ek ekonom icznych, społecznych. Z gorącym u m iło w an iem , z pośw ięcen iem i o d w a g ą cyw ilną b ro n ił każdej sp raw y naszej narod o w ej. G łośna b y ła sw ego czasu sp ra w a m ło d z ie ż y polskiej, oskarżonej o czytanie arcy dzieł w ieszczów naszych. Jeszcze głośniej­ szą, d o n o śn y m echem ro zch o d zą się p o św iecie całym , była s p ra w a K roży, gdzie lu d piersią w łasn ą b ro n ił odw iecznej swej św iątyni. Polski a d w o k a t staw ał się rycerzem słow a, zap aśn ik iem d u cha, ale b y w a ł o n w te d y i p o słem od społeczeństw a, a kratk i sąd o w e p rze tw a rza ły się dla niego w try b u n ę sejm ow ą, g dzie k o rzy stał ze w zględnej sw o b o d y słow a. Z u s t zaś jego p a d a ły iskry, k tóre były n a u m ocnienie i p ok rzep ien ie serc... Z m ieniły się czasy, ale w w olnej O jczyźnie nie p rze rw a ła się ani u stała o b y w atelska słu ż b a a d ­ w o k a tu ry polskiej. Poza pracą z a w o d o w ą p rzynosicie nam , czcigodni p a n o ­ w ie, sw ą w ied zę praw niczą, sw e w y ro b ienie społeczne, sw e d o św iad czen ie ekonom iczne, dajecie siebie sam ych. I g d y b y iskrę p o iskrze niecicie n a p rz ó d p o b ud kę, p o tem w y tw arzacie ro z p ę d i k iero w nictw o w ielu p rze d sięw z ię ć rodzim ych. (...)

Jeżeli n a iskrę dm u ch ać będziesz, ro zp ali się jako ogień. Sw. B ernard podaje taki o braz ad w okata: staje o d w a ż n ie w o bronie ucieśnionych, sądzi u m iarkow an ie, w obyczajach o p an o w an y , łag o d n y aż do cierpliw ości, w oce­ nie p raw y, w ra d a c h ostrożny, w d z ia łan iu zapobiegliw y, w m o w ie sk rom n y, w gorliw ości trzeźw y . A d w o k a t w d u sz y swej p o n a d p raw o św ieckie m a dzierżyć p raw o Boże, p raw o C h ry stu so w e. A d w o k a t i człow iek to jedno m iędzy tym , co m ów i, a tym , co m yśli, nie m a rozbieżności. Jego o b ro n a słow na i jego p rze k o n a n ia w e w n ętrzn e m ają być w zgod zie ze sobą. Rozjaś­ nia, nie zaciem nia; ułatw ia, nie u tru d n ia . W y p ro w a d za sp ra w ę n a b ity gościniec spraw ied liw o ści, nie z a p ę d z a jej n a m anow ce i b e z d ro ż a . Broni n iew innego, osłania w inow ajcę, ale sp ra w y nieuczciw ej nie w nosi, ani śro d k ó w n ieuczciw ych nie u ży w a. A d w o k a t ted y i człow iek to jedno. Ale nasz a d w o k a t i P olak to jedno; nie d ziała n ig d y w sw y m zaw o d z ie n a szk o d ę społeczeństw a, n a ro d u i p ań stw a. N asz a d w o k a t i katolik to jedno: pracę sw ą g odzi z su m ien iem i z zasad am i religijnym i. (...)

(4)

Przemówienie prezesa Związku mec. Cezarego Ponikow skiego

Zjazd o tw o rzy ł Prezes Z w iązk u A d w o k ató w Polskich, w ieloletni prezes N aczelnej R ady A dw okackiej, senior a d w o k a tu ry stołecznej m ecenas C ezary Ponikow ski.

Po w y razach p o w itan ia p o d ad resem W icem inistra Spraw iedliw ości, p ier­ w szych prezesó w S ądu N ajw yższego i N ajw yższego T ry b u n ału A d m in ist­ racyjnego, W icep rezy den ta M iasta i w szystkich czcigodnych przedstaw icieli w ładz, n au k i i zrzeszeń oraz dro g ich kolegów prezes C. Ponikow ski p od nió sł szczególne znaczenie obecnego Z jazdu Z w iązk u A d w o k a tó w Polskich.

Z aznaczyw szy, że w ro k u ubiegłym upły n ęło dw adzieścia pięć lat od założenia Z w iązku, m ów ca w jęd rn y ch słow ach zo b razo w ał historię p o ­ w stania, rozw oju i d otychczasow ych p rac Z w iązk u w ciągu ćw ierćw iecza.

Chociaż w życiu Z w iązk u zaczął się obecnie n o w y okres, pozostają w istocie, te sam e cele i zadan ia, które były źród łem i p o b u d k ą do p o w o łania Z w iązk u do życia i nicią p rze w o d n ią jego działalności p rze z cały czas jego istnienia:

„ d ążen ie do p o d n o szen ia sta n u obrończego i u trz y m y w a n ie n a m ożliw ie najw yższy m poziom ie in telek tu aln y m i m oralnym , aby m ógł spełniać obo­ w iązki sw ego p o w ołan ia bez z a rz u tu i cieszyć się p ra w d z iw y m i zasłu żo n y m u z n an iem i zau fan iem społeczeństw a;

„u siło w an ie p raw d z iw e harm onijnego, w sp ó łd ziałan ia z o rg an am i p o w o ­ łanym i do w y m iaru spraw iedliw ości, aby skutecznie dop o m ag ać d o w z o ro ­ w ego sp ełnian ia tych w zniosłych zadań;

„zachow an ie p rzez a d w o k a tu rę polską p raw d z iw ie polskiego oblicza - w y tw o ru najlepszych tradycji z przeszłości - d o sto sow an y ch do now ych w a ru n k ó w życia, - zachow ującego p rzy ty m rysy sw oiste, nie zniekształcone obcym i w p ły w a m i".

P rzem ó w ienie sw e mec. C. P onikow ski zakończył w sp o m n ien iem o tych, co p rze z czas istnienia Z w iązk u opuścili go - od chod ząc w zaśw iaty.

„T en k o ro w ó d żało b ny obejm uje k ilkadziesiąt postaci... W iele m ięd zy nim i postaci czcigodnych, zasłu żo n ych nie tylko Z w iązkow i - a są i tacy, k tó rzy w chw ilach ciężkich, jakie p rze ż y w a ł w tym okresie kraj i L w ów w szczegól­ ności - pom im o głów p rzy p ró szo n y ch siw izną - szli zbrojnie go rato w ać"...

„W ym ienić w szystkich nie sposób. Jednego jedn ak należy w yw ołać. To d łu g oletn i Prezes Z w iązk u ś.p. dr. A ntoni D ziędzielew icz. O bjął p rze w o d n ic ­ tw o w ro k po zało żen iu Z w iązk u i niep rzerw an ie d o trw ał n a tym stan o w isk u do śm ierci w p o czątk u ro k u 1935".

„G d y rozpoczął sw ą pracę w Z w iązk u , m iał ju ż po za sobą d łu g ie lata pracy społecznej i p o w a ż n e zasługi. Z w iązkow i o d d a ł się cały - bez z a ­ strzeżeń, p rzy w ią z a ł do niego szczerze i u m iał u dzielać in n y m uczucia, jakie żyw ił. N ie m iał w sp ó łz aw o d n ik a i w p rzy w ią z a n iu i w zasługach, jakie o d d aw ał"...

(5)

„Palestra” przed laty

„D ziś, w e w sp o m n ien iu , d o w o d zi hu fco m tych, co odeszli"...

Z eb ran i o d d a li Z m arły m objaw czci p rze z p o w stan ie z miejsc po dczas przy to czo n eg o w yżej u stę p u przem ó w ien ia.

U chw ały Zjazdu

Z jazd p o w z ią ł jednogłośnie u ch w ały następujące:

O b rad u jący w W arszaw ie w dn iach 8 i 9 m aja ogólny Z j a z d Z w i ą z k u A d w o k a t ó w P o l s k i c h :

„W itając z rad o ścią d o k o n an y fakt zjednoczenia w „Z w ią zk u A d w o k ató w P olskich" ad w o k a tó w - P olaków bez różnicy p rze k o n a ń politycznych i p o ­ g ląd ó w społecznych, w im ię zdecydow anej w alki o u chron ienie a d w o k a tu ry p rz e d obcym zalew em i p rzyw ró cen ie jej p ra w d z iw ie polskiego oblicza i ch arak teru , a zarazem w im ię d ążenia do dźw ig n ięcia a d w o k a tu ry polskiej na p o zio m najw yższy,

-dając w y ra z niezłom nej w oli zjednoczenia a d w o k a tu ry polskiej p ro w a d z e ­ nia podjętej w ali o polskość a d w o k a tu ry w Polsce aż d o zu p ełn eg o osiąg­ nięcia zam ierzo neg o c e lu

,-s t w i e r d z a : I.

1. Spraw a polskości adw okatury nie jest jej spraw ą w ew nętrzną. Racja stanu Rzeczypospolitej i interes N aro d u Polskiego w ym agają utrzym ania polskiego charakteru adw okatury, jako czynnika, pow ołanego do spełnienia w ażnych funkcyj o charakterze państw ow o-społecznym , wyw ierającego w ażki w pły w na kształtow anie się pojęć praw nych i etycznych społeczeństwa, na jego stosunek do w ykonyw ania obow iązków publicznych oraz d o sądów i urzędów .

2. Z ap ew n ien ie polskiego ch arak teru a d w o k a tu ry i w y tw o rzen ie n iez b ę d ­ nego dla N a ro d u i P ań stw a Polskiego ty p u a d w o k a ta jest niem ożliw e bez zasadniczej zm ia n y obecnego sto su n k u liczebnego w a d w o k a tu rz e P olaków i Ż y d ó w i p rzy w ró cen ia n a tej d ro d ze Polakom w łaściw ej p rzew ag i, a tym sam y m decydującego g łosu w org an ach s a m o rz ą d u adw okackiego.

3. N ieproporcjonalnie w ielka w p o ró w n a n iu z o dsetk am i lu dności ż y d o w ­ skiej w Państw ie, rosnąca od szeregu lat w coraz szy bszy m tem p ie liczba ad w o k a tó w -Z y d ó w p rzek racza już dzisiaj po ło w ę ogólnej liczby ad w o k a tó w w całym P aństw ie, a w poszczególnych Izbach A d w okackich stan ow i p rz y ­ tłaczającą p rzew agę. Taki stan g odzi w isto tn y interes N a ro d u i Państw a, m u si zatem ulec radykalnej zm ianie.

A by stan obecny nie uległ d alszem u pogorszeniu, konieczne jest niezw łocz­ ne zatam ow anie d o p ły w u Ż y dó w d o ad w o k a tu ry i do aplikacji adwokackiej.

(6)

4. N ależyte u re g u lo w a n ie sp ra w y żydow skiej w a d w o k a tu rz e przyczyni się zarazem skuteczn ie d o u reg u lo w an ia sp raw y n a d m ia ru a d w o k ató w w poszczegó ln y ch Izbach A dw okackich.

5. Ze sp ra w ą u reg u lo w a n ia sto su n k u liczebnego Ż y d ó w w a d w o k a tu rz e łączy się niero zerw aln ie sp ra w a o d p o w ied n ieg o u n o rm o w an ia d o stę p u m łod zieży polskiej i żydow skiej n a w y d ziały p raw n e U n iw ersytetów .

6. Dla u su n ięcia obecnego n ien o rm aln eg o sk ład u a d w o k a tu ry konieczne jest energiczne i so lid arn e w spó łd ziałan ie: zjednoczonej a d w o k a tu ry polskiej, społeczeństw a polskiego i czy n n ikó w p ań stw o w y ch.

II.

1. W niesiony do Sejmu rządow y projekt now ego praw a o ustroju adw okatu­ ry, przew idujący przyw rócenie aplikaqi sądowej, jako norm alnej drogi przygo­ tow ania do z aw o d u adwokackiego, oraz m ożność odpow iedniego regulow ania dopływ u do adw okatury, zapow iada p opraw ę obecnego stanu praw nego.

U chw alenie ustaw y, w prow adzającej tę reformę, jest naglącą koniecznością. 2. Jako p o d sta w a reg u lo w an ia d o p ły w u d o a d w o k a tu ry p o w in n a być p rzyjęta zasada:

a) że liczba a d w o k a tó w Ż y d ó w nie m oże, w zasadzie, przekraczać p ro cen ­ tow ego sto su n k u lu d n o ści żydow skiej do ogółu ludności Państw a; b) że w Izbach A dw okackich, w k tó ry ch liczba a d w o k ató w i ap lik an tó w

Ż y d ó w p rze k ra cz a p o w y ższą norm ę, n astąpić m usi niezw łocznie z a ­ m knięcie list a d w o k a tó w i ap lik an tó w adw okackich dla k a n d y d a tó w naro d o w o ści żydow skiej.

3. W skazana w yżej z asad a p rzyjęta być p o w in n a rów n ież za p o d sta w ę n o rm o w an ia d o p ły w u m łodzieży n a w y d ziały p raw n e U niw ersytetó w .

4. N ow e p raw o o ustroju ad w okatury zawierać pow inno przepisy, które, nie naruszając zasad y sam orządu i wybieralności w ładz sam orządow ych, daw ałyby skuteczne gw arancje niezw łocznego zapew nienia zdecydow anej większości w e wszystkich w ładzach sam orządu adwokackiego dla adw okatów Polaków.

III.

O siągnięte, w im ię w alki o polskość ad w o k a tu ry i jej w ysoki poziom , zjednoczenie a d w o k a tó w Polaków w „Z w iązk u A d w o k ató w Polskich" m u si być stale ro zszerzan e, u m acn ian e i u trw alan e, by stw orzyć spójnię a d ­ w o k a tu ry polskiej tak m ocn ą i trw ałą, że nic jej rozbić nie zdoła.

2. C złonkom Z w ią z k u A d w o k a tó w Polskich nie w olno p od ejm o w ać się obow iązków p a tro n ó w w obec ap lik a n tó w adw okackich Ż ydów .

W im ię troski o polskość a d w o k a tu ry do zak azu tego p o w in n i się z a ­ stosow ać w szy scy w ogóle adw o k aci Polacy.

3. P odniesien ie a d w o k a tu ry polskiej na najw yższy poziom etyki c h rz e ś­ cijańskiej i g o d n o ści stanu, tu d zie ż zajęcie przez nią należnego stan o w isk a

(7)

„Palestra" przed laty

w społeczeństw ie m usi być n a d a l stały m d ążen iem Z w ią z k u A d w o k a tó w Polskich, p rze d m io te m jego p rac i w ysiłków .

Jedn ym ze śro d k ó w w ty m k ieru n k u p o w in n o być w zm o żen ie działalności sąd ó w koleżeńskich Z w iązku.

4. N ależy ta opieka n a d p olską m ło d zieżą ad w o kack ą m u si być stałym z a d an ie m Z w iązk u A d w o k ató w Polskich i jego członków .

S tw orzenie kasy sam opom ocy koleżeńskiej w łonie Z w ią z k u A d w o k a tó w Polskich dla po p ieran ia polskiej m ło d zieży adw okackiej p rz y tw o rze n iu n o w y ch placów ek pracy zaw odow ej o raz dla p o p iera n ia w y d a w n ic tw o za­ g ad n ien iach a d w o k a tu ry polskiej - jest koniecznością".

U chw ały pow yższe, n a d a n e w d n iu 9 m aja p o p o łu d n iu p rze z „Polskie R adio", zostały, b ą d ź w p ełn y m b rzm ien iu b ą d ź w streszczeniu, zam iesz­ czone w e w szystkich bodaj o rg an ach p rasy codziennej w Państw ie.

t

U dział adw okatury w zbiórce

na Fundusz O brony N arodow ej

O bjętą p ro g ram em Z jazd u sp raw ę u d z ia łu a d w o k a tu ry w zbiórce na F u n d u sz O brony N arodow ej zreferow ał k ró tk o w d ru g im d n iu o b ra d W ice­ prezes Z. A. P. Leon N o w o d w o rsk i, po czem p o w zięta zo stała uch w ała następująca:

„Z jazd Z w iązk u A d w o k a tó w Polskich, m ając n a u w a d z e ,

że w r. 1936 z inicjatyw y Z rzeszen ia Sędziów i P ro k u ra to ró w R zeczypos­ politej Polskiej z o rg an izo w an a została zbió rk a n a F u n d u sz O b ro n y N a ro d o ­ wej w śró d całego p raw n ic tw a polskiego i że d o jej a k q i p rz y stą p ił od pierw szej chw ili Z w iązek A d w o k a tó w Polskich;

że w a k q i pow yższej bierze ró w n ież u d z ia ł N aczelna R ada A dw okacka, któ ra u staliła dla w szystkich w ogóle ad w o k a tó w n o rm y składek, zależne od dochodu;

że w d o b row o ln ym o p o d a tk o w a n iu się całego p raw n ic tw a po lskiego na cele obrony n aszeg o P ań stw a p rz e d z e w n ę trz n y m i w ro g am i nie m oże z ab raknąć żad n eg o członka Z w iązk u A d w o k a tó w Polskich,

w z y w a

w szystkich członków Z w iązk u , aby - choćby z najw iększym w y siłkiem - w płacili sw e składki n a F u n d u sz O b ro n y N arodow ej w e d łu g norm , ustalo ny ch p rzez N aczelną R adę A dw o k ack ą".

(8)

W k w estii kodyfikacji norm

adw okackiej etyki zaw odow ej

W zw iązk u z zam ieszczeniem w N r 11 P alestry z r. 1936 tek stu ru m u ń s­ kiego k o d ek su adw okackiej m oralności zaw odow ej, w Sekcji Z aw odow ej S em inarium A p lik an tó w A d w okackich p rzy R adzie A dw okackiej w W ilnie o db yła się p o d p rzew o d n ic tw e m p. D ziekana St. Bagińskiego, dysk usja na tem a t ew en tu aln eg o skod y fik o w an ia n o rm m oralności zaw od ow ej dla a d ­ w o k a tu ry polskiej. Tezy a u to ró w tej dyskusji zostały streszczone w N r 6 W ileńskiego P rzeg ląd u Praw niczego.

W dy sk u sji p o d n ie s io n o z a g a d n ie n ie , czy jest w s k a z a n e i celow e u k ła ­ d a n ie n a k a z ó w m o ra ln y c h w sy ste m p rz e p is ó w p ra w a p o z y ty w n e g o .

„S tre sz cz a ją c p o w y ż sz e w y w o d y - c z y ta m y w a rty k u le - n a le ż y w y p o ­ w ie d z ie ć się p rz e c iw k o p o m y sło w i sk o d y fik o w a n ia n o rm ad w o k a c k ie j e ty k i z a w o d o w e j, g d y ż k o d y fik acja tak a z a fik so w a ła b y je d y n ie p e w ie n m in im a ln y p o z io m e ty c z n y p o s tę p o w a n ia , nie dając je d n o c z e śn ie ż a d n e g o im p u ls u d o w z n o s z e n ia się n a d p o zio m , m o g ła b y z a w ie ra ć ty lk o n ie k tó re p rz e p is y , nie n o rm u ją c sz cz e g ó ło w o c a ło k sz ta łtu w ie lo b a rw n e j i bogatej d z ia ła ln o śc i z a w o d o w e j a d w o k a ta i całko w icie ro z m in ę ła b y się z celem , k tó re m u m a słu ży ć. L epiej w ięc, ab y n o rm a ety k i za w o d o w e j b y ła ży w a , choć n ie p is a n a i aby ż y w e p o c z u cie e ty c z n e u z g a d n ia ło d z ia ła n ie z a w o d o ­ w e a d w o k a ta z jego sz c z y tn y m i z a d a n ia m i, jak o rz e c z n ik a p ra w a i s łu s z ­ ności.

W ypow iadając się przeciw k o kodyfikacji, uzn ajem y jed n ak za b a rd z o p o ż ą d a n e op raco w an ie zasad p o stęp o w an ia w poszczególnych d zied zin ach życia z a w o d o w eg o (stosunek do sąd u , d o kolegiów , d o k lien tów itp.) na p o d sta w ie ogólnie p rzyjętych w życiu korp oracy jny m p o g ląd ów , u c h w a ł i zaleceń o rg an ów a d w o k a tu ry o raz o rzecznictw a d yscy p lin arn eg o z p o d a ­ niem należy tego u m o ty w o w a n ia p o szczególnych zasad. O czyw iście p raca tak a m iałaby na celu jedynie dan ie p rz e g lą d u k u ltu raln eg o i etycznego d o ro b k u stan u ad w okackiego i stałaby się cennym d ro g o w sk azem dla członków palestry, jed n a k bez pretensji do w y czerp ania i n o rm a ty w n e g o u re g u lo w a n ia p rzed m io tu . W ty m zakresie zbiór taki niew ątp liw ie spełniłby sw oje po żyteczn e z a d an ie ". (...)

(9)

„Falestra” przed laty

S aw eliu sz Lewitan

Sąd nad sp raw ied liw ością w literaturze pięknej

I.

Kto z a n u rz a ł w zro k w błękitne w o d y litera tu ry pięknej, w id z ia ł w nich nietylko o d b ły sk gw iazd, nietylko grę k o loró w i linij: w id z ia ł lu d zk ie postacie, śled ził losy człow ieka i społeczeństw a. L iteratu ra by ła zaw sze nietylko ź ró d łe m w ra ż eń estetycznych. O b o k socjologii i psychologii jest jed n y m ze śro d k ó w po zn an ia życia zbio ro w eg o i in d y w id u aln e g o . Ten sztu czn y a c u d o w n y św iat, k tó ry się litera tu rą pięk n ą zow ie, jest zarazem w ielkim ekspery m en tem , d o k o n a n y m n a d lu d źm i i ich u rzą d z e n ia m i, dla zb a d an ia istoty i w artości społeczeństw a ludzkiego. D latego lite ra tu ra z aw ie­ ra nie tylko obraz, lecz także krytykę, a nieraz i p ro g ra m n a p ra w y rzeczyw is­ tości.

By w y n ik ek sp ery m en tu literackiego należycie ocenić, trzeba jednocześnie znaleźć się w roli histo ry k a literatu ry i fachow ca tej d zied zin y życia, k tó ra się na w arsztacie literackim znajduje. Polityk i lekarz, h isto ryk i psycholog, jeśli p rag n ą skorzystać z d an y ch literatu ry pięknej dla pogłębienia swej w ied zy fachow ej, p o w in n i zap o zn ać się z osobliw ościam i m eto d y artystycznej i w a ­ ru n k am i p o w sta n ia dzieła literackiego, m u sz ą zd ać sobie sp ra w ę z ch arak ­ teru dzieła, z intencji autora. Ci n atom iast, co w ied zę o życiu i znajom ość poszczególnych za g ad n ie ń społecznych czerpią z u tw o ró w literackich - a do tych w łaśnie lu d zi należy p rze d e w szy stk im szeroki ogół m iło śn ikó w litera­ tu ry pięknej - p o w in n i w ysłuchiw ać głosu fachow ców , by należycie ocenić słuszność konstrukcji artystycznych.

P ra w o i sąd, strony , o bro ń cy i sę d zio w ie zn aleźli się tak ż e w w ielk im la b o ra to riu m lite ra tu ry pięknej. P isarze ró żn y c h n a ro d ó w i ró żn y c h czasó w zajm ow ali się z a g a d n ie n ie m w y m ia ru sp ra w ie d liw o śc i ludzk iej. „ N ę d z ­ n icy " W iktora H u g o , „W in a i k a ra " D o stojew skiego, „ B o sto n " Sinclaira, „ A m e ry k a ń sk a tra g e d ia " D rejsera, „ M ły n s p ra w ie d liw o śc i" L o th ara M ullera, n a w e t P itigrillego, „M ężczy zn a sz u k a m iło ści" - oto k ilk u a u to ró w i kilka ty tu łó w , p rz y p a d k o w o i b ez sy ste m u d o b ran y c h , n a z w isk a p isa rz y z rozgłosem , m niej lub więcej z a słu ż o n y ch , z k tó ry c h k a ż d y z a g a d n ie n ie w y m ia ru sp ra w ie d liw o śc i u c z y n ił g łó w n y m te m a te m d zieła literackiego. P o śró d u tw o ró w tych nie w y m ien iłe m jed n a k p ięciu, k tó re sta n o w ią p o d s ta w ę p rac y niniejszej - b o d a jż e n ajlep szych , n ajb ard ziej ch arak tery sty czn y ch , tw o rzący ch jed n ą całość, u m o żliw iający ch p e w n ą

(10)

k o n s tru k q ę , jeżeli cho d zi o o d p o w ie d ź n a z a sa d n icz e p y tan ie , które p ra g n ę p o sta w ić i k tó re chciałb ym ro zstrzy g n ąć: jak reaguje lite ra tu ra piękna n a p ra w o i sąd?

O tóż p rz e d e w szy stk im - czy m o żn a w ogóle m ów ić o sto su n k u do p ra w a litera tu ry pięknej jako jednej określonej całości - czy nie należy raczej o d różniać sto su n ek do p ra w a Tołstoja, S hakespeara i t.d.? Zobacz} m y, że w łaśnie litera tu ra p ięk n a niezależnie o d osoby jej przedstaw iciela stale w określon y sposób reaguje n a za sa d y i u rz ą d z e n ia p raw n e. Inne są z a g a d ­ nienia, któ re k ażd y z p isarzy p o d n osi, z innej stro n y k a ż d y autor do tego sam ego p rz e d m io tu się zbliża, ale reakq'a literacka jest w e w szystkich w y p a d k a c h jed n ako w a. M ała w ęd ró w k a, jednocześnie p raw n ic z a i literacka, w granicach, zak reślonych u tw o ra m i S hakespaera, Tołstoja, Franęa, Kleista i W asserm ann a, p o w in n a n a s o ty m przekonać. Słuszność zaś spostrzeżeń niniejszych sp ra w d z i czytelnik, analizując inne u tw o ry literackie, z których n iektóre zostały ju ż pow yżej w ym ienione. (...)

?

Jubileusz m ecenasa D obrosław a K leyny

W d n iu 29 m aja r. b. o d b y ł się w P iotrkow ie obchód rzad k ieg o i pięknego jubileuszu: sześćdziesięciolecia pracy zaw odow ej a d w o k a ta D cbrosław a Kleyny, członka Izby A dw okackiej W arszaw skiej.

D obrosław K leyna u ro d z ił się d n ia 15 sierpn ia 1851 r. w Płocku Już jako m łodzieniec, n im zo stał ad w o k atem , stał się obrońcą - obrońcą m ow y ojczystej: g d y w 1869 r. b y ł w ostatniej klasie gim nazjalnej w Płocku, w ładze rosyjskie w y d a ły ro zp o rząd zen ie, aby w y k ład y religii i codzien n e m odlitw y w klasach o d b y w ały się p o rosyjsku; jako w y ra z p ro te stu K leyna zainicjował strajk szkolny, któ ry o g arn ął w n e t całe gim nazjum . R ozpoczęły się areszty i w y d a la n ia uczniów , ale ostatecznie ro zp o rząd zen ie, które strajk w yw ołało, zostało cofnięte.

Z araz po o tw arciu w W arszaw ie U n iw ersy tetu K leyna w stąpii d o ń na W y dział P raw ny , g dzie m iał p ro feso ró w i kolegów jeszcze ze Szkoły G łów ­ nej. U k o ńczy w szy u n iw e rsy te t w 1874 r. p rze z d w a lata b ył aplikantem w Sądzie Polskim . Jako p oczątkujący ad w o kat, p raco w ał w b. Banku Polskim w w yd ziale p ro cesó w i d e p o z y tó w sądow ych, lecz stan o w isko to Dorzucił, g d y Bank Polski p rzek ształco n o n a k a n to r rosyjskiego B anku Państw a i o d d a ł się w olnej p rak ty ce adw okackiej z p o czątk u w W arszaw ie, a p o tem w P io tr­ kow ie. Zajęcia za w o d o w e nie w y czerp y w ały n ig d y jego działalności; w dobie u cisk u n a ro d o w e g o na placó w k ach p racy społecznej, któ re b ą d ź sam tw o rzy ł w zakresie, n a k tó ry p o zw alały ów czesne w aru n k i, b ą d ź d o któ ry :h p rz y ­ stępow ał, b y ł stałym obrońcą polskości p rz e d obcym uciskiem . Z ało ży ł

(11)

„Palestra’’ przed laty

i p rzez szereg lat p ro w a d z ił w P iotrk o w ie T o w arzy stw o W zajem nego K redy­ tu; zało żył T o w arzy stw o G im nastyczne „Sokół", w k tórym jako długo letni prezes p o d trz y m y w a ł stale ideę m iłości O jczyzny i karneg o w ych o w y w an ia m łodego pokolenia, jako n ieo d zo w n y w a ru n e k w alki o w olność; założył T o w arzy stw o C yklistów , którego b y ł d łu g o letn im p rezesem , a k tó re stało się o środkiem życia to w arzyskieg o spo łeczeń stw a polskiego z całej okolicy; był jed n y m z założycieli T o w arzy stw a M uzycznego, b y ł w icep rezesem T ow arzy­ stw a D obroczynności i w dobie, g d y by ło to zabronione, u z y sk ał zezw olenie u rzą d z e n ia n a d o ch ó d T o w arzy stw a cyklu o d czy tó w p u b liczny ch w polskim języku, k tó re zorganizow ał.

W 1905 r., g d y ro zpo częto w p ro w a d z a n ie języka polskiego d o sądó w i u rz ę d ó w gm innych, D obrosław K leyna, jako w łaściciel p o d ó w czas m ajątku ziem skiego w Płockim , jed en z p ierw szy ch w ziął w tej akcji udział; za­ p ro w a d z iło go to d o w ięzienia w Płocku i k a zam ató w w M odlinie, gdzie p rzeb y ł p ó ł roku.

Po o d z y sk an iu w olności b y ł w spółzałożycielem T o w arzy stw a Szkoły Śred­ niej, m ającego n a celu u trz y m y w a n ie p ry w a tn y c h szkół polskich.

Jako a d w o k a t p o z y sk ał o pinię dobrego, św iatłego i p o w szechn ie szan o w a­ nego p ra w n ik a cyw ilisty. K ilkakrotnie b rał u d z ia ł w o b ron ach k am o-poli- tycznych.

W głośny m w 1911 r. procesie M acocha, D obrosław Kleyna, m ający już w ów czas za sobą d łu g i szereg lat p rak ty k i adw okackiej, w yzn aczo n y został obrońcą z u rz ę d u . Był to proces n iezw y k ły i ob ro na niezw ykła. W ieść 0 zabójstw ie, p o p e łn io n y m w m u ra c h klaszto ru , w strząsn ęła op in ią publicz­ ną, a rzą d rosyjski z am ierzał p o ch op n ie w y k o rzy stać tę zb ro d n ię, jako p retek st d o zam knięcia k laszto ru Jasnogórskiego, k tórego dzieje i tradycja tak w ielką w życiu religijnym i n a ro d o w y m Polski o d g ry w ały rolę. N a ro zp raw ę sąd o w ą w y d e le g o w a n y zo stał specjalnie z P etersb u rg a w iced y rek to r D ep ar­ tam e n tu M in isterstw a W y zn ań Religijnych i O św iecenia Publicznego. Kleyna d osko nale z ro z u m ia ł to znaczenie p ro cesu i w ynikającą stą d sw ą ciężką 1 o d p o w ie d z ia ln ą rolę obrońcy: m u si sum iennie, rzetelnie bron ić przestępcy, ale m usi z a razem b ro n ić k lasztoru; m u si w ykazać, że z p rze stęp stw a jed no ­ stki nie m oże paść cień n a k laszto r cały; m u si przekonać, że k lasztor sam na z b ro d n ię zareag o w ał, o d ro d ził się, w y b ra ł n o w y z arząd , z a p ro w a d z ił w zo ro ­ w y ład i k u lt religijny. To sw e p o d w ó jn e z a d an ie ob ro ny m ecenas Kleyna spełn ił z w ielkim talen tem i z w ielką godnością. I g d y b y w swej praktyce adw okackiej m iał tylko tę jed n ą obronę, w y starczałab y sam a p rz e z się, aby go zaliczyć d o a d w o k a tó w wielkiej m iary.

W ypadki w ojny św iatow ej zagn ały D ob ro sław a K leynę do Petersburga; p rze z cały czas, g d y z m u su tam pozo staw ał, nie szczęd ził swej pracy w C entralny m K om itecie O by w atelsk im opieki n a d licznym i rzeszam i Pola­ k ów - w ygnańców .

(12)

p o d jął się tu obow iązk ów p rezesa k o m itetu ratu n k o w eg o dla najbiedniej­ szych.

O d pierw szej chwili, g d y a d w o k a tu ra w o drodzonej Polsce pozyskała s a m o rz ąd , adw . D o brosław K leyna stale i ży w o interesuje się jego spraw am i; od lat d w u n a s tu bez p rze rw y jest w P iotrkow ie D elegatem R ady A d w okac­ kiej w W arszaw ie; te swoje obow iązki pełni zaw sze z w ielkim um iłow aniem , taktem , sum iennością i godnością, podob n ie, jak zaw sze p ełn ił w szelkie sw e ob o w iązk i zaw o d o w e i obyw atelskie. (...)

t

U d zielen ie porady, naruszającej ob ow iązk i i prawa adwokata

U dzielen ie k lientow i p o rad y , zm ierzającej do sztucznej zm ian y foru m sąd o w eg o , stano w i w ykroczenie.

S.D.O. 17.1.1937 r. Nr. spr. 145/36.

G odność stanu. Zakaz przyjm ow ania spraw na korytarzach b ezpośred nio przed rozprawami

P rzyjm o w an ie sp ra w n a k o ry tarzach sąd o w ych b ezp o śred n io p rze d ro z­ p ra w a m i g o d zi w p o w ag ę ad w o k atu ry .

S.D.O. 20.IX.1936 r. N r. spr. 112/36.

G odność stanu. O bow iązek m ów ien ia prawdy

O b ow iązk iem adw o k ata, jako w sp ó łczy nn ik a w y m iaru spraw iedliw ości, jest m ów ić p ra w d ę bez ża d n y ch zaciem nień i odchyleń; zaufanie do sta n u adw o k ack ieg o opiera się w znacznej m ierze n a tym w łaśnie o b ow iązk u i sp rzeczn e z nim zach o w an ie się ad w o k a ta trak to w ać w y p a d a , jako p rz e w i­ nienie. D otyczy to w szczególności o bo w iązk u św iad czenia p rz e d sądem .

S.D.O. 20.IX.1936 r. N r. spr. 102/36.

Pow aga stanu. N ienaganna forma obrony

Je d n y m z zasad n iczy ch o bo w iązk ó w ad w o k a ta jest um iejętność p o g o d z e ­ nia najsum ienniejszej o b rony z n ien a g a n n ą form ą.

S.D.O. 21.XI.1936 r. N r. spr. 127/36.

Art. 24 P.u.a. W olność słow a

(13)

„Palestra” przed łaty

nika, lecz jed y n ie dla określenia sam ego z a rz u tu , nie jest jeszcze w y k ro cze­ niem , zasług u jący m n a represję.

S.D.O. 19.DC.1936 r. N r. spr. 92/36.

U staw a o Św ięcie N iep o d leg ło ści

Art. 1 u sta w y z d n ia 23 kw ietn ia r.b. (Dz. U. N r. 33 poz. 255) głosi, że d z ie ń 11 listo pada, jako rocznica o d zy sk an ia p rzez N a ró d Polski n iep od ległeg o b y tu p a ń stw o w e g o i jako d zień p o w sze czasy zw iązan y z w ielkim im ieniem Józefa Piłsudskiego, zw ycięskiego W o d za N a ro d u w w alkach o w oln o ść O jczyzny - jest u ro czy sty m Św iętem N iepodległości.

Z Rady A dw okackiej w W arszawie

Rocznica śm ierci M arszałka Józefa P iłsu d sk iego

(Protokół p o sied zen ia R ady A dw okackiej z dn. 18 m aja 1937 r. § 1). D ziekan zak o m u n ik o w ał, że z okazji dw uletn iej rocznicy śm ierci M arszał­ ka Józefa P iłsu dsk iego P re zy d iu m R ady A dw okackiej obecne było w d n iu 12 m aja r.b. na o d p ra w io n y m w K atedrze u ro czy sty m nabożeństw ie, a n a s tę p ­ nie - w g o d zin ach przezn aczo n y ch w p ro g ram ie uroczystości dla s a m o rz ą d u g o spodarczeg o i zaw o d o w e g o - złożyło w im ieniu R ady A dw okackiej w W arszaw ie w ieniec u stó p w y staw io n eg o w tym d n iu na tarasie p ałacu belw ederskieg o p o m n ik a M arszałka.

?

Sprawa o fundację ś.p. Fr. K oterm anow iczow ej

Z m arła w W arszaw ie w 1929 r. ś.p. Franciszka K oterm ano w iczo w a tes­ tam en tem w łasn o ręczn y m zap isała swój d o m w W arszaw ie p rzy ul. C hm iel­ nej 23 R adzie A dw okackiej w W arszaw ie, jako fundację w ieczystą na zapom ogi dla b ied n y c h p raw n ik ó w n a d alsze kształcenie się. R ada A d ­ w okacka zap is p o w y ż sz y przyjęła, o p raco w ała o d p o w ie d n i sta tu t fundacji i uzy sk ała jego zatw ie rd z e n ie p rze z M inistra W y zn ań Religijnych i O św iece­ nia P ublicznego w d. 1 lutego 1930 r.

W edle tego s ta tu tu d o ch o d y z m ajątk u fundacji obracane będą, z g o d n ie z intencją testatorki, n a zasiłki, n a k o n ty n u o w a n ie stu d ió w lub w y d a w n ic tw w łasnych p rac dla n iezam o żn y ch Polaków , o byw ateli R zeczypospolitej Pol­

(14)

skiej, k tó rz y kończą, b ą d ź ukończyli już stu d ia p raw nicze i zam ierzają się pośw ięcić n au ce p raw a. Z a rzą d fundacji sp ra w u je R ada A d w o k ack a w W ar­ szaw ie, k tó ra celem b e z p o śred n ieg o za w iad y w a n ia m ajątkiem fundacji m oże w yłonić ze sw ego gro n a k o m itet p o d p rze w o d n ic tw e m D ziekana.

W m arcu 1930 r. sp ad k o b iercy Zm arłej w y stąp ili d o S ądu O kręgow ego w W arszaw ie o u zn a n ie w sp o m n ian eg o testa m e n tu za n iew ażny; Sąd O krę­ gow y p o w ó d z tw o oddalił, ale Sąd A pelacyjny o rzek ł niew ażn ość testam entu. W sk u tek skargi kasacyjnej R ady A dw okackiej w W arszaw ie Sąd N ajw yższy w y ro k S ąd u A pelacyjnego uchylił, w w y n ik u czego sp ra w a b y ła ro zp o ­ zn a w a n a p o n o w n ie p rze z Sąd A pelacyjny, k tó ry w yro kiem z d n ia 7-21 m aja 1937 r. z a tw ie rd z ił w y ro k S ąd u O kręgow ego, oddalający p o w ó d z tw o su k ­ cesorów .

W czasie p o w y ższeg o p ro cesu n a d zap isa n ą n a rzecz fundacji nieru ch o m o ­ ścią b y ł u sta n o w io n y sekw estr sądow y. N ie jest jeszcze w iado m ym , czy stro n a p o w o d o w a w niesie skargę kasacyjną, czy jej zaniecha.

N a p o sie d z e n iu w d n iu 25 m aja r.b. R ad a A dw okacka w W arszaw ie uch w aliła w y razić gorące p o d zięk o w an ie w szy stk im ad w o k a to m - członkom Izby, k tó rz y w procesie p o w y ższy m w y stęp o w ali b ezin teresow n ie w im ieniu R ady A dw okackiej*, w szczególności zaś i zw łaszcza członkow i R ady ad w. Feliksow i Z ad ro w sk iem u , k tó ry sp raw ę p ro w a d z ił od p oczątku aż do o stat­ niej chwili, a k tórego wielkiej, ofiarnej pracy i energii zaw dzięczać należy, n iew ątp liw ie, tak p o m y śln y w y n ik procesu.

A dw . F. Z ad ro w sk i ośw iadczył, że m iał jak najgłębsze p rzek o n an ie o słusz­ ności bronionej sp raw y, a p o d n ietą w p racy i w obronie była m u zaw sze m yśl, że w razie u trz y m an ia testam en tu i stw orzonej nim fu n d a q i w m ocy, stołeczna R ada A d w ok acka ro zp o rz ą d za ć b ę d z ie środkam i, pozw alającym i na o d p o w ie d n ie w sp ieran ie i kształcenie m ło d y ch p raw n ik ó w polskich, tj. na a k q ę tak b a rd z o p o trz e b n ą i pożyteczną.

?

Przekazanie in sy g n ió w D ziek a n o w i W ydziału Prawa

U niw ersytetu Józefa P iłsu d sk iego

W d n iu 4 listo p ad a r. b., w a u d y to riu m n o w e g o gm ach u W ydziału P raw a U n iw ersy tetu Józefa P iłsudskiego odb y ła się u roczystość w ręczenia p rzez D ziekana R ady A dw okackiej w W arszaw ie L eona N o w o dw orsk iego in sy g ­ n ió w w ład zy , tj. łań cu ch a i berła, D ziekanow i W y d ziału P raw a U n iw ersy tetu prof. R. R ybarskiem u.

* Bolesław Bielawski, Wacław Brokman, Ludwik Domański, Stanisław Janczewski, Stanisław Szczepań­ ski, Feliks Zadrowski.

(15)

„Falesira’’ przed laty

N a uroczystości obecni byli p.p.: W icem inister S praw iedliw ości prof. A. C hełm oński, P ierw szy Prezes S ąd u N ajw y ższeg o L. Supiński, D y re k to r D e p a rta m e n tu M in isterstw a W y z n ań Religijnych i O św iecenia P ublicznego, prof. A leksan d ro w icz, Prezes N aczelnej R ady A dw okackiej L. D om ański, członkow ie w ła d z ad w o k ack ich i ciała profesorskiego, oraz liczni p r z e d ­ staw iciele są d o w n ictw a i p ro k u ra tu ry , p rezesi sto w arzy szeń p raw n ic z y c h i red a k to rz y p rasy p raw niczej w W arszaw ie. Ł aw ki zajęte były p rze z stu d e n tó w . N a p o d iu m zasiedli: J.M. R ektor U n iw e rsy te tu prof. d r A n ­ toniew icz, D ziekan R ady A dw okackiej Leon N o w o d w o rsk i i D ziekan W y ­ działu P ra w a prof. R om an R ybarski.

U roczystość z a g a ił J.M . R e k to r p ro f. A n to n iew ic z , w itając serd ecznie przybyłych, pod kreślając c h arak ter i w ielkie znaczenie uroczystości i w k ró t­ kich słow ach p rzed staw iając p o ch o d zen ie in sy g n ió w uniw ersyteckich. D z ie k a n Leon N o w o d w o rs k i w y g ło s ił n a stę p u ją c e p rze m ó w ien ie :

M agnificencjo,

Panie D ziekanie W y d ziału P raw a, P rześw ietna R ado W ydziału!

Z racji zajm ow anego stanow iska D ziekana R ady A dw okackiej w W arszaw ie p rzy p a d ł m i w udziale zaszczyt nie lada: p rzek azania U niw ersytetow i Józefa Piłsudskiego insygniów dla D ziekana W ydziału Praw a - w w y k o n an iu zam iaru, który już p rze d p iętn a stu laty po w stał w śró d ad w o k atu ry w a rsza w s­ kiej, który następ nie przyjęty został p rzez szerokie koła stołecznego praw nict- wa, ale którego urzeczyw istnienie tak b a rd z o się odw lekło.

W szakże „lepiej p ó ź n o - n iż n ig d y " m ó w i polskie przysłow ie.

W 1922 r. R ada A d w o k ack a w W arszaw ie w ezw ała a d w o k a tó w - człon­ ków Izby do sk ład ek d o b ro w o ln y ch na u fu n d o w a n ie berła d la D ziek an a W ydziału P raw a U n iw e rsy te tu W arszaw skiego; w ezw an ie zn alazło z ro z u ­ m ienie należyte i o d d ź w ię k żyw y; składki poczęły n ap ły w ać obficie. (...)

N a łańcu chu d zie k a ń sk im u d o łu w idnieją d w ie postaci - sym bole: ze strony lewej - p o p iersie C esarza Justy n iana, w ielkiego k o d y fik ato ra p raw a rzym skiego - w dobie, g d y b yło ju ż tak obfite i rozw inięte, że raczej na p rzero st cierpiało - k tó ry d o w y k o n a n ia dzieła kodyfikacji p o w o ła ł w łaśnie w ybitn ych p ro feso ró w p ra w a i ad w o k ató w ;

ze stro n y praw ej - p o p iersie naszeg o króla K azim ierza W ielkiego, k tó rego „S tatu t W iślicki" b y ł zaczątk iem zm ierzającej d o ujed no stajn ien ia kodyfikacji ów czesnych p ra w polskich, a za ra z em ich refo rm y w d u c h u p o trz e b czasu; k tó ry rozum iał, że u g ru n to w a n ie w P ań stw ie p o rzą d k u , o p a rte g o n a p o ­ słuszeństw ie p ra w u , nie m o że być d o k o n an e w ła d z ą sam ego K róla, bez w sp ó łd ziałan ia spo łeczeństw a, k tó ry w tej m yśli u fu n d o w a ł (w r. 1364) w K rakow ie p ierw sz ą n a szą A kadem ię, p o św ięcon ą w łaśnie g łów n ie nau ce

(16)

p raw a, bo aż osiem k a te d r tego p rze d m io tu W ielki Król u sta n o w ił i hojnie upo sażył, a obok p ra w a kan o nicznego obejm ow ały one K odeks Justyniana.

Pom iędzy tym i d w iem a postaciam i - n a tarczy - m iecz i w aga. Miecz, o k tó ry m pisał K ochanow ski:

„M iecz p ra w a b o w iem złem u tylko srogi, N iew in n em u w su m ien iu nie u czyni trw o g i".

W aga - sym bol w y m iaru spraw iedliw ości, której p o d sta w ą w życiu p a ń stw o w y m m oże być tylko p o szan o w an ie i stosow anie p raw a.

U d ołu nie w ym agający w y k ła d u napis: „Jus su u m cu iq u e".

N a berle dziekańskim , u ż y w a n y m w szczególności p rz y p ro m o w an iu d o k to ró w p ra w a - p ostać T em idy z o p ask ą n a oczach.

Ktoś złośliw y p o w ied ział kiedyś, że do b rze jest, iż bogini spraw ied liw ości m a zaw iązan e oczy, bo by się zm artw iła, w idząc, co z nią św iat w yrabia.

Ale przecież w łaśnie zad an iem p raw n ik ó w w p ań stw ie jest stałe d ążenie i baczenie, iżby o p arta na p raw ie i w im ieniu p ra w a w y m ierz an a sp ra w ie d ­ liw ość z z a rz u te m takim n ig d y się sp otkać nie m ogła.

M agnificencjo!

Raczy M agnificenqa przyjąć z rąk m oich te insygnia.

M agnificencjo, Panie D ziekanie, P rześw ietn a R ado W ydziału,

zechciejcie ten sk rom ny d a r a d w o k a tu ry i w ogóle p raw n ic tw a polskiego p o trak to w ać tak w łaśnie, jak b y ł p om yślany.

T

W sp om nienie pośm iertne

LEON OKRĘT

Był człow iekiem , w k tó ry m zacierała się granica zalet i p rzy w ar. Jego p rz y w a ry były raczej zaletam i, tak jak zalety w y d aw ać się m o gły p rz y w a ra ­ mi. Braliśm y go p rzeto zaw sze takim , jakim był. W łaśnie z ty m i jego zaletam i i z ty m i p rzy w aram i. O d pierw szej chwili, g d y zjaw ił się po latach tułaczki na stołecznej sali sądow ej, aż do ostatka, do ostatniej niem al chw ili ziem skiej jego w ęd ró w k i. - N ie dzielił go n ig d y od otoczenia d y stan s odległości. N ie kroczył n ig d y na koturn ach . Lata d o św iad czeń (jak b a rd z o ciężkich) nie zam ąciły jego w rodzonej p o g o d y i nie p rzeżarły go n ig d y rd z ą goryczy. P łonął w n im zaw sze, zd aw ało się, n iew ygasły ogień energii i w iecznie m ło d eg o zap ału . E nergia i z a p a ł d ecy d o w ały o jego duchow ej p ostaw ie. L u dzie m łod zi tracili p rz y n im z w id o k u jego siw ą głow ę, ró w n ali z n im się, albo w iem na św iat m iał p o g ląd jed n ak i z nim i. N ie w ied ział i nie ro zu m iał nig d y , co niesie za sobą - „za p ó ź n o ". N a ru m o w isk ach straconych n ad z ie i i zacho dó w , ufnie w y p atru jąc d zień jutrzejszy, w y d ź w ig a ł n ow y tru d . - D zień dzisiejszy istn iał d lań p o to, ażeby m ocow ać się z n im o Jutro. K iedy

(17)

„Palesira” przed iaty

zaś Jutro nadeszło, niosąc ro zczaro w ania i b ru ta ln ie depcząc złu d zen ia, nie p rz e sta w a ł w ierzyć, iż to trw a tylko Dzisiaj. L u d zie o d e ń starsi lub m u ró w n i p o d ziw iali gorejącą w nim m łodość. Sprzęgało ich w sp ó ln e i d alekie w ej­ rzenie w stecz, ale dzieliło jego p ełne w iary spojrzenie w p rzód .

Był d o o statk a m ło d y m w śró d o d ch o d zący ch i ró w n y m w śró d idących. Tkw iła w nim zaw sze p rze o g ro m n a ż ą d za p o zn an ia. Sięgał nie tylko w z w y ż, ale docierał w y trw a le i dociekliw ie, głęboko, w n ajdalsze p o k ład y i złoża.

P raw o - H istoria - L iteratu ra - Filozofia - M uzyka. Do każdej z ty ch d z ie d z in się zbliżał, m ocow ał z nim i i w ch łaniał żarliw ie d o swojej jaźn i ich treść. C echow ał go z a p ał odkryw cy: jego w iara i ufność w osiągnięcia.

N iew iad om o b yło n igdy, co bardziej w nim p odziw iać: czy w iarę i ż a r­ liw ość obrońcy, czy w rażliw o ść estety, czy ch ło d n y u m ia r k rytyka? B udziła p o d ziw chęć jego w n ik an ia w k a żd e zd a rz e n ie i w k a żd e zjaw isko, tale n t w p rzy sw ajan iu i um iejętność w p rz e d sta w ia n iu w łasn y ch d o z n a ń i przeżyć.

W nosił te w szy stk ie w łaściw ości n a salę sąd o w ą, g d y w czarn y m n a szy m stroju w y p a d ło m u d o w o d zić swojej racji. W ierzył w nią zaw sze, p rz e ż y w a ł ją głęboko, z esp alał się z nią i id entyfikow ał. - G łębokie z n a w stw o litera tu ry pięknej kroczyło za nim jak w iern y cień. I k ied y p rzem aw iał, d u c h jej b łąk ał się za jego ży w y m słow em . (...)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Peter Goldmann Coaching Und Consulting Austria

Biuro Prasowe - Rudna - Rynek - Ratusz, 15 minut po dekoracji konferencja prasowa ze zwyciêzc¹ etapu Press Office Rudna the market place the town hall 15 minutes after

Dozownik z nawilżaczem, zakres 0-17 l/min, mocowany na szynie DIN/MODURA z uchwytem, wężem i wtykiem kątowym AGA. Dozownik z nawilżaczem, zakres 0-17 l/min, mocowany na szynie

ny napotyka w obwodzie, czyli oporność pozorną. T ę wielkość przesunięcia prądu względem napięcia o kąt 90) zaznaczamy, kreśląc trójkąt oporności w

(Dz.Urz.Woj.. Rozstrzyga się o sposobie rozpatrzenia uwag do projektu zmiany planu zgodnie z załącznikiem Nr 1 do niniejszej uchwały. Rozstrzyga się o sposobie

Znajdziecie w niej menu pełne SUPER FOODS, opracowane przez naszego Szefa Kuchni we współpracy z profesjonalnym dietetykiem, zawierające antyoksydanty stymulujące

Właśnie wtedy działy się te męskie sprawy między nami - w ciszy, jak na OIOM-ie.. Tylko mężczyźni potrafią tak milczeć - pełnymi zdaniami,

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej SEAT i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej