• Nie Znaleziono Wyników

Upadek i odrodzenie Młodej Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Upadek i odrodzenie Młodej Polski"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Hutnikiewicz

Upadek i odrodzenie Młodej Polski

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5, 27-50

1970

(2)

UPADEK I ODRODZENIE MŁODEJ POLSKI

W r . 1938 znany w krakowskim św iatku lite ra c k im i p o lity c z ­ nym p u b lic y sta , d zien n ik arz, trochę l i t e r a t , a przede wszystkim in s p ir a t o r najrozm aitszych in icjaty w ku ltu raln ych Adam Polewka wpadł na k ap italn y pomysł. Oto w ystaw iając w eksperymentalnym teatrzy k u Jó z e fa Jaremy "C ric o t" komedię Aleksandra Fredry” Mąż i żona” wprowadził na scenę dwu antagonistów w głośnym sporze o zakończenie t e j kom edii, Boya i Kucharskiego. W ten sposób jeden z pierwszoplanowych bohaterów negatywnych "Obrachunków fredrow skich” oraz jego pogromca s t a l i s i ę p ostaciam i dramatu wzbogacając znakomitą komedię o je sz c z e jeden w spaniały akcent satyryczn y.

Fre4ro nie b ył jednakże jedynym placem b o ju ,n a którym sp o t­ k a l i s i ę p ro fe so r i jeg o sark astyczn y prześmiewca. J e ś l i i s t ­ n ie je coś ta k ie g o , ja k Ananke, Nemezis, L os, P rzezn aczen ie, to należałoby przypuszczać, że są one obdarzone znakomitym n ie­ kiedy poczuciem humoru. Boy i Kucharski tak ustaw iczn ie i tak długo przedziwnym zbiegiem o k o lic z n o śc i w ik ła li s i ę w obustron­ ne spory, aż lo s p o łą czy ł ic h we wzajemnym k oleżeń stw ie, kiedy to Boy, zap rzy się g ły przeciw nik p ro fe so rsk ic h autorytetów ,kw i­ tu ją c y c a ło ść o sią g n ię ć ówczesnej f i l o l o g i i un iw ersyteckiej zjad liw ą form ułą "p o lo n isty k a od pana Zagłoby” , w o s ta tn ie j fa­ zie swego życia sam w szedł w to z tak ą ir o n ią traktowane przez s ie b ie środowisko p ro fe so r sk ie s t a j ą c s i ę jako wykładowca l i ­ te ra tu ry fr a n c u sk ie j k o legą Kucharskiego na tym samym w ydziale uniw ersytetu we Lwowie.

Ale zanim to s i ę s t a ł o , na d z ie s ię ć mniej w ięcej l a t przed rozpętaniem s i ę burzy wokół F redry, w r . 1924 obaj a n ta g o n iśc i

(3)

a p ó źn iej koledzy s p o tk a li s i ę przy zupełnie in n ej o k a z ji. Oto K ucharski, ówcześnie je sz c z e docent, wydał b ył w "B ib lio te c e Narodowej" Wybór p o e z ji Asnyka, poprzedzony własnym wstępem i opatrzony komentarzem. We w stępie tym zn a laz ł s i ę znamienny fragm ent, zaw ierający n iesły ch an ie o s tr ą i impetyczną krytykę lit e r a t u r y okresu Młodej P o ls k i. Komentując mianowicie znany w iersz Asnyka "Szk ic do w spółczesnego obrazu" oraz nawiązując do demokratycznych poglądów poety w ypisał Kucharski zask ak u ją­ co surową d iatry b ę antym odernistyczną, k tó rą warto jako wypo­ wiedź dość znamienną d la postawy dw u d ziesto lecia międzywojen­

nego wobec Młodej P o lsk i t u t a j przytoczyć.

"Prawdziwą niespodziankę w tym w zględzie - p i s a ł Kucharski - stanow i w "Szk icu do współczesnego obrazu" przeciw staw ienie zbuntowanej masy wydziedziczonych wytwornej grupce pięknodusz- ków i bawidamków, rozpływ ających s i ę w e k sta z ie "najnow szej s z t u k i" . Na pierw szy rzut oka ten k o n trast zdumiewa. Co wspól­ nego z s t a r ą krzywdą społeczną może mieć nowa poezja,nowa sztu ­ k a, w ielbiona jako n a jsz la c h e tn ie jsz y kwiat duchowej k u ltu ry ? J a k i związek i s t n i e je między "łaknieniem ziem i, pow ietrza i ch leba" a pragnieniem ideałów artystyczn ych , a modernizmem? A jednak d la poety łączn ość ta nie ty lk o i s t n i e j e , a le go p a l i ja k żrąca ran a, bo posiada on żywą świadomość, że cały ten mo­ dernizm z swym przerafinow aniem , n astro ja m i, nagą du szą, amo- ralizmem, erotom anią, "nowym dreszczem " i w szelkim i innymi"ab- so lu tam i" j e s t typowym wytworem k a p ita lis t y c z n e j k u ltu ry , pa­ so ży tn iczą r o ś lin ą , k tó ra w yrosła i zakwita na krzywdzie i wy­ zysku tych "zza bramy". J e s t sztu k ą godną pana, k tóry j ą opła­ ca "trubadurom, stojącym u pań skich, bankierskich, bram" - a - moralną i cyn iczn ą, bo przeznaczoną d la warstwy, k tó ra wyzbyła s i ę m oralności przy "ro b ie n iu " m ajątku, przerafinow aną, bo do zmysłów stę p ia ły c h mówiącą, wyłączną i tłumem gard zącą, bo c ie sz y ć ma wybrane uszy dystyngowanych - trutniów . To, co j a s ­ ne s i ę s t a je d z i s i a j , d o strzeg a Asnyk w dobie rosnących zach­ wytów d la "modernizmu", d o strzega wtedy, gdy n a jw a ln ie jsi so - c ja l n i tręb acze p i s a l i peany na cześć "młodej s z tu k i" .

W ystąpienie Kucharskiego wywołało nieoczekiwaną replikę Bo­ y a , s ta ją c e g o w obronie lit e r a t u r y , k tó ra stan ow iła rzeczyw

i-2

(4)

argu-menty w tym krótkim polemicznym s p ię c iu wydają s i ę być b a rd z ie j przekonywujące, trudno o sąd zić wobec fa k tu , że tak in t e r e s u ją ­ co zaczęta i zapow iadająca s i ę d y sk u sja ro z p e łz ła s i ę na n i­ czym. Obu dyskutantów p on iosła p a s ja i rzecz c a ła rozpłyn ęła s i ę w osob isty ch przycinkach. J e ś l i więc przypominam w t e j obwi­ l i ów epizod sprzed l a t tak od ległych , to wyłącznie d la te g o ,ż e zd aje s i ę on dość dobrze ilu stro w ać zjaw isko sw o iste j p o lary ­ z a c j i dwu przeciwnych stanow isk wobec Młodej P o lsk i.

Postawa Boya wydaje s ię tu na t l e dość powszechnej o p in ii i ogólnego klim atu umysłowego l a t międzywojennych r a c z e j n ie­ typowa i odosobniona. Boy, n ajczaro w n iejszy , niezrównany b rą-

zownik b ro n ił oczyw iście sw ojej w łasn ej " z ł o t e j legen dy". Mło­ da P olska to była p rzecież jego m łodość,jego p r z y ja c ie le , po­ winowaci, to był jego n a jo so b istsz y okres heroiczn y. W p ro te ś­ c ie Boya argum entacja merytoryczna nie odgrywa n ajm n iejszej ro­ l i , w łaściw ie bo j e j po p ro stu nie ma. Boy nie podejmuje żad­ nej zasa d n iczej d y sk u sji z- tymi zastrzeżen iam i wobec spuścizn y m ło d o p o lsk iej, ja k ie wytoczył Kucharski i ja k ie z n ajrozm ait­ szych stro n wysuwano je sz c z e w c z a sie trwania i aktywności a r ­ ty sty c z n e j m odernistycznego modelu s z tu k i. Satyryk i fra sz k o - p is a r z Zielonego Balonika prześmiewał co prawda w swym c z a sie ep igo ń sk ie dew iacje i p rzero sty m łodopolskiego patosu i kapłań­ stw a, a le w is t o c i e sam pozostaw ał zawsze w ramach kulturowych ep ok i, jego krytyka była immanentna i konform istyс zna, była - ja k słu sz n ie o sta tn io zauważono* - sw oistą k lap ą b ezp ieczeń st­ wa, k tó ra pozw alała wyładować s i ę pewnym nadmiarom i przero­ stom. Problemy zasadnicze epoki, których niepodobna było za­ łatw ić żartem , Boya nie in teresow ały z g o ła, brązoburca zasad­ n iczo aprobował is t n ie ją c y sta n rzeczy jako sta b iln y i nienaru­ sz a ln y , sztukę epoki en bloc akceptował i odrzucał epitety dys­ k re d y tu ją c e , jak im i j ą obsypał adw ersarz. Nie mogło być in a­ c z e j u p is a r z a , związanego pochodzeniem, pozycją,kon eksjam i to­ warzyskim i i więzami p rz y jaź n i z kręgiem środowiskowym konser­ watywnego "Czasu” .

Postawa Kucharskiego wydaje s i ę być pod tym względem anty­ te z ą Boyowskiej. Kucharski b ył impetykiem i ten jego tempera­ ment p o n o sił go zbyt często w s t a r c ia c h polemicznych.Bywał jed­ nostronny i przesadny zw łaszcza w rozm aitych lit e r a c k ic h id io

(5)

-syn k razjach i animozjach. Ale byłoby rzeczą ciekawą zbadać пр., o i l e baza m ate rialn a , gen ealogia sp o łeczn a, środowisko ideowe mogą mieć wpływ na poglądy badaczy i historyków l i t e r a tury.K u­ ch arsk i pochodził z w ie lo d zie tn e j rodziny ro b o tn ic z e j, o jc ie c jego był technikiem wiertniczym w drohobyckim zagłębiu p o lsk ie

go przemysłu naftowego . Tło m łodości p rzy szłego fre d ro lo g a stanow iły jaskraw e k o n trasty sp o łeczn e, wyzysk obcego k a p ita ­ łu , o s z a la ła sp e k u la c ja giełdow a, ustaw iczna niepewność ju t r a tow arzysząca ówczesnym początkom i pierwocinom g a lic y jsk ie j in ­ d u s t r i a l i z a c j i . L ata wczesnej m łodości sp ę d z ił na guwernerce. Lwów w przeciw ieństw ie do sta r e g o , trumiennego, opanowanego przez stańczyków, h ip e rlo ja ln e g o i centusiowego Krakowa ucho­ d z i ł ówcześnie za s ie d lis k o czerwonej nieomal dem okracji, bun­ tow niczej m łodości, kuźnię a s p i r a c ji niepodległościowych.W l a ­ tach swoich akademickich prow adził Kucharski pośród s t u d e n te r ii lwowskiej ta jn e studium p rzysposob ien ia wojskowego, a jako mło­ dy n au czyciel był gorliwym - ja k byśmy to d z i s i a j p o w ied zieli - ak tyw istą Towarzystwa Teatrów i Chórów W łościańskich.Nawet po­ lo n isty k a lwowska, sygnowana nazwiskami sta re g o M ałeckiego, P i ł a t a , Chmielowskiego i B ruchn alskiego, przewodząca kultow i nonkonformistycznego, radykalnego Słow ackiego,zdaw ała s i ę mieć w stosunku do krakowskich Tretiaków i Tarnowskich jakby odcień z lekka różowy. Nie zapominajmy w reszcie, że Lwów i w ogóle wschodnia G a lic ja były główną bazą nakładową pism n ajw y b itn iej­ szego krytyka moderny p o ls k ie j Stan isław a Brzozowskiego i głów­ nym sie d lisk ie m jego n ajżarliw szy ch obrońców, Irzykowskiego i Ortwina oraz tak u d erzająco zbieżnego w w ielu swych poglądach z myślą au to ra "Legendy", przedw cześnie zmarłego Tadeusza Dąb­ row skiego.

W sp u ściźn ie po Kucharskim zachował s i ę egzemplarz "Legen­ dy Młodej P o lsk i" z r . I910. Znamienne s ą w t e j k sią ż c e m argi­ nalne z a k re śle n ia , pochodzące z c a łą pewnością z r ę k i w ła śc i­ c i e l a . Charakter tych zak reśleń zdaje s i ę wskazywać na organ i­ czny związek między zasadniczym i punktami m yśli krytycznej Brzo­ zowskiego, a in te n c ją ideową owej impetycznej diatry b y an ty- m odernistycznej ze wstępu do p o e z ji Asnyka. Tak więc Lwów już przed r . 1914 s t a ł s i ę ośrodkiem n a r a s ta ją c e j o p ozy cji wobec

(6)

dziedzictw a coraz g łę b ie j grzęzn ącej w epigonizm ie krakow skiej Młodej P o lsk i.

Zarzuty formułowane pod adresem moderny p o lsk ie j już w o- s t a t n i e j fa z ie j e j aktywnego is t n i e n ia , układały s i ę koncen­ try cz n ie wokół k ilk u ośrodków głównych o p ozy cji in te le k tu a ln e j. Pierw szy z nich to n iew ystarczaln ość i nieprzydatność o rie n ta ­

c j i ideowej modernistycznego modelu sz tu k i i k u ltu ry d la budo­ wania nowoczesnej stru k tu ry i o r g a n iz a c ji ż y c ia . To te za Brzo­ zowskiego^. Podstawowej omyłki programu ideowego i e ste ty k i m łodopolskiej dopatrywał s i ę on w sprowadzaniu w arto ści sz tu k i do ta le n tu a r ty sty i do o ry g in aln o śc i jego wzruszeń, gdyż w je ­ go przekonaniu w każdej sztu ce chodzi w pierwszym rzęd zie o s a ­ mą w artość stan u duchowego, rep rezen tu jącego cen n ą,słuszn ą,spo­

łe czn ie pozytywną i płodną koncepcję ż y c ia . O stateczną m iarą sz tu k i m iało być bowiem ż y c ie , o w arto ści sz tu k i decydować wy­ rażona przez n ią w artość życiowa, przy czym o i l e możności war­ to ść o znaczeniu powszechnym, powszechnie obow iązująca, odpo­ w iad ająca doświadczeniu w ielkich gromad ludzkich . Taką w artoś­ c ią o najszerszym i najtrw alszym zasięg u b y ła d la Brzozowskie­ go - p ra c a . Sztuka wieczna to ta k a , k tóra do godności id e a łu wynosi w ysiłek i pracę ludzką. Mierząc tym kryterium sztukę Mło­ d e j P o ls k i Brzozowski zarzu cał j e j brak zrozumienia d la warto­ ś c i pracy, że s i ę niczym nie przy czy n iła do ugruntowania w spo­ łeczeń stw ie polskim zrozumienia d la w arto ści ży cia opartego na p racy , jako na jedynej podstawie ludzkiego is t n ie n ia .

Ta myśl Brzozowskiego przew ija s i ę w rozm aitych w ariantach we w szystk ich zasadniczych rew izjach dziedzictw a Młodej P o lsk i l i t e r a c k i e j , uzupełniana zastrzeżen iam i dodatkowymi, a le zaw­ sze w o sta te c z n e j in s t a n c ji dającym i s i ę sprowadzić do owej k w e stii g e n e ra ln e j.

Kierunek d ru g i ataku koncentrował s i ę na coraz b a rd z ie j po­ g łę b ia ją c e j s i ę sp o łeczn ej i z o l a c j i pokolenia moderny.Ten nurt o p o zy cji reprezentow ał n a jd o b itn ie j Krzyw icki, a także Mar­ chlew ski i Dąbrowski. Zrazu przyjm ujący modernizm nader przy­ chylnie jako objaw zdrowego i naturalnego buntu przeciw ów­ czesnemu s t a t u s quo społeczno-ustrojow em u Krzywicki zrewidował dość szybko swe stanow isko zniechęcony coraz siln ie jsz y m odda­ laniem s i ę ówczesnej sz tu k i od jakichkolw iek form społecznego

(7)

zaangażowania^*. Zrażony tym postępującym absenteizmem zarzu­ c a ł Młodej P o lsce zupełną obojętn ość d la jakichkolw iek innych aspektów rz e c z y w isto śc i poza N irvaną, nagą du szą, absolutem ,

jałow ą, biern ą opozycją, k tó ra nie m iała już nawet s i ł y i roz­ machu rozpaczliw ych buntów Przybyszewskiego i b y ła jedynie -według o k re śle n ia Brzozowskiego - "dem oralizującym pieczeniar-

7

stwem n e g a c ji" .

Na aspołeczny i arystokratyczn y estetyzm , zw łaszcza w wy­ daniu Miriamowskim, zwracał również uwagę z dezaprobatą Juliang Marchlewski , a Tadeusz Dąbrowski w skazując na sze rze n ie s i ę wśród najmłodszego pokolenia w ciąż nadal żywych id e i stry w ia- lizowanego nietzscheanizm u i przybyszewszczyzny, pogardy d la zbiorow ości, apoteozy życia osobniezego,arystokratyzm u ducho­ wego, odgran iczającego s i ę w wyniosłym odosobnieniu od św iata tw órczej pracy sp o łe c z n e j, w id z iał w tych objawach c a ły s y s­ tem mitów filo z o fic z n y c h , h istoryczn ych , kulturowych i l i t e ­ ra c k ic h , którymi usiłowano o p lątać życie p o lsk ie w złudnej na­ d z ie i p o d n iesien ia go tą drogą na wyżyny światowe. Tymczasem w zaw ierusze celeb raln ych , w ielk ich a pustych słów zagubił s i ę

zupełnie w łaśnie in styn k t ży c ia ^ .

T rzecia l i n i a ataku wymierzona była przeciwko obyczajowo­ ś c i moderny. S p e c ja lizo w ał s i ę n iejak o w tym gatunku op ozy cji głównie Nowaczyński, demaskując zakłamanie wewnętrzne moder­ nistycznego konwenansu i s t y lu ż y c ia , jaskraw ą choć sta ra n n ie p rz e sła n ian ą sprzeczność i rozbieżność między gestem rzekomo a n t y filis t e r s k im , a praktyczną u le g ło ś c ią wobec n iepisanych kanonów m ieszczańskiego s a v o ir - v iv r e *u.

j

Z innego zupełnie stanow iska o sąd zał b ila n s Młodej P o lsk i K arol Irzykow ski. Uczulony na technikę i konwencje, immanent- ne problemy lit e r a t u r y jako dziedzin y tw ó rczej, sam o istn ej i autonom icznej, zarzu cał Młodej P olsce przede wszystkim zmar­ nowanie jedynej i w ie lk ie j szan sy , sygnalizow anej i z a in ic jo ­ wanej przez Przybyszew skiego, a mianowicie stw orzenia l i t e r a ­ tu ry par excellen ce m odernistyczn ej, t j . ab so lu tn ie wolnej od obciążeń i serwitutów h istoryczn ych . Stąd niechęć b u ko w sk ie­ go do Wyspiańskiego i Żeromskiego przede wszystkim jako tych p isa r z y , którzy swą u le g ło ś c ią wobec tradycyjnych zobowiązań

10

(8)

ten sposób Młoda Polska jak o pewien model kultury,obyczajow o­ ś c i i sz tu k i z o sta ła zakwestionowana je sz c z e w c z a sie swojego trwania na gruncie przede wszystkim t e j dziedziny p isa rstw a , k tó ra pretendowała do r o l i najwyższego areopagu i najw yższej świadomości sw ojej epoki.

Ale nie tylk o na gruncie k ry ty k i sp o łeczn ej i f i l o z o f i c z ­ n e j, le c z i na gruncie ży cia samego. Decydujące znaczenie miał tu rok 1905* P ostaw ił on l i t e r a t u r ę wobec k o n ieczn ości nie da­ jąceg o s i ę uniknąć wyboru. Wobec perspektywy n adciągających nieuchronnie kataklizmów h istoryczn ych , wobec rosnącego na­ p ię c ia społecznego, którego rew olucja nie ro z w ią za ła ,le cz wręcz przeciw n ie, z a o strz y ła i pozostaw iła jako pierw szy i p o d sta­ wowy problem ży cia zbiorowego, wobec przebudzonego jedn ocześ­ nie romantyzmu p o lity czn ego i gwałtownie n ara sta ją c y c h ten­ d e n c ji niepodległościow ych lit e r a t u r a » u s ił u ją c a kontynuować wskazania estetyzm u spod znaków "Ż y cia" i "Chimery", indywi­ d u a listy czn e bunty, postawę w yn iosłej i z o l a c ji ,z a c z ę ł a t r a c ić oddech i grunt. W ciągnięta w wir n adciągających wydarzeń,zmu­ szona zdeklarować s i ę wyraźnie po jed n ej lub d ru g ie j stro n ie barykady, alb o obozu rew o lu cji alb o coraz b a r d z ie j konserwa­ tywnego sp o łeczn ie nacjonalizm u, lit e r a t u r a coraz w yraźniej wycofuje s ię z tych p o z y c ji wewnętrznej n ie z a le ż n o śc i i su­ werenności wobec ż y c ia , od których rozpoczęła ongiś swój s ta r t. Oznaczało to początek końca Młodej P o lsk i jako określonej fo r ­ m acji kulturow ej i a r ty s ty c z n e j. Wojna i n iep o d leg ło ść naro­ dowa stw arzając zupełnie nową sy tu a c ję zdawały s i ę oznaczać jedn ocześn ie o sta te czn ą lik w id a c ję dziedzictw a m odernistycz­ nego.

’ Zjawisko było zupełnie zrozum iałe, j e ś l i uwzględnić pewną normę, p rz e ja w ia ją c ą s i ę w ew olu cji i w p rzebiegu luzujących s i ę k olejn o fa z i ogniw procesu h istory czn ego, a mianowicie sw o istą d ialek ty k ę przeciw ieństw . Epoka n astęp u jąca wykazuje n atu raln ą skłonność do z a sa d n ic z e j n ie u fn o śc i wobec okresu bezpośrednio w yprzedzającego, skłonność do o k re śla n ia samej s ie b ie poprzez opozycję. Sprzeciw ten ogarn ął c a ło ść produk­ c j i a rty sty c z n e j okresu, p o e zję , prozę. W italizm, biologizm , energetyzm, fa sc y n a c ja życiem, nowością, techniką,urokam i wiel­ k iego m ia sta , k u lt szareg o człow ieka i potocznej codziennoś­

(9)

c i , p le b e jsk o ść , "nowa rzeczow ość", autentyzm, l i t e r a t u r a do­ kumentu - zdawały s i ę być jaskrawym przeciwieństwem h ie ra ty c z ­ nego patosu , arystokratyzm u i m etafizycznych a s p i r a c ji moder­ ny. W P olsce n ie p o d le g łe j, po zrzuceniu s tu le tn ic h ograniczeń, którymi uspraw iedliw iano dotychczas bezczynność, nie można już

11

było so b ie pozwolić na "program t o t a ln e j n e g a c ji i bezruchu" Nawet n a jb a rd z ie j na pozór tr a d y c jo n a listy c z n ie nastawiony Ska- mander, fe tu ją c y Żeromskiego i u w ielb iający S t a f f a , z re sz tą św ietn ie dopasowującego s i ę do zmienionej s y t u a c ji i niebawem niezwykle skamandryckiego, m anifestow ał swój szacunek d la nie­ dawnej p r z e s z ło ś c i r a c z e j w gestach r y c e r s k ie j k u r tu a z ji, niż w praktyce p o ety ck iej sy g n a liz u ją c od pierw szego w ystąpien ia no­ wy zupełnie k lim a t, aurę i to n ację. Cóż dopiero mówić o k ie ­ runkach awangardowych. 0 fu tu ry sta c h odżegnujących się gwałtow­ nie od trumiennej p r z e s z ło ś c i w imię szalo n ego , niepowstrzyma­ nego d z iś , walącego do w szystkich okien i drzw i. "Wymiatamy z mętnej karczmy nieskończoności - można było przeczytać w jed ­ nodniówkach futurystów z wyraźną a lu z ją do m łodopolskiego in ­ dywidualizmu i m odernistycznej uczuciow ości - nędzne h isto ry ­ czne twory zwane poetam i, przywalone niedosytem, bólem, rad

oś-12

c ią ż y c ia , e k sta z ą , e ste ty k ą , natchnieniem, w ieczn ością"

"Sztuka nasza nie je s t an i odzw ierciedleniem i anatomią duszy /p sy c h o lo g ia /, an i wyrazem naszych dążeń ku zaświatom Bo­ ga k/ r e l i g i a / , an i roztrząsan iem odwiecznych problemów / f i l o z o ­ f i a / . . . Sztuka nie j e s t również pamiętnikiem skądinąd może c ie ­ kawych przeżyć i p e r y p e tii wewnętrznych artysty.D ziadkow ie na­ s i dosyć namęczyli cierpliw ych współczesnych swymi tęsknotam i,

1

Ъ

cierp ien iam i i erotom anią" . Młodzieńczy Przyboś atakował Kas-14

prowicza w głośnym pam flecie o "chamułach p o e z ji" , a P eiper polem izujący z Żeromskim, zalecającym w "Snobizmie i p o stę p ie " się g a n ie do pierw otnie p o lsk ic h , rodzimych i ludowych źródeł k u ltu ry u siłow ał wykazywać muzealną niewspółmierność i

ewiden-15

tną starzyzn ę tego programu . Brutalny i bezwzględny Kaden, o f ic ja ln ie przyzn ając Żeromskiemu pozycję "proroka niepodleg­ ł o ś c i " , w wypowiedziach prywatnych nie o k r e śla ł go in a c z e j jak "te n s ta r y h is te r y k ", a jego u liry czn io n ą prozę jako "laksę l i - ryc zną” .

(10)

Charakterystyczna j e s t zupełnie nieomal nieobecność nawet n ajw yb itn iejszych i n a jśw ie tn ie jsz y c h nazwisk Młodej P o lsk i w czynnym, aktywnym życiu lite ra c k im d w u d ziesto lecia, w k s z t a ł ­ towaniu tego ży cia poprzez w łasną tw órczość. Tetm ajer»Kaspro­ wicz egzystow ali w świadomości epoki ra c z e j jako szacowne,mu­ zealne zabytki i r a c z e j s i ł ą bezwładu niż a k tu a ln o śc ią sw ojej p o e z ji. Nikt s i ę na nich nie powoływał, n ik t nie wzorował. Leśmian był świadomie ignorowany. M iciński był p o sta c ią m ity­ czną i d o szczętn ie w łaściw ie zapomnianą. 0 poetach "n iższego lo tu " szkoda nawet i mówić; w ielu z nich je sz c z e ż y ło ,a le ich twórczość s t a ł a s ię już ty lk o pozycją b ib lio g r a fic z n ą . Przy­ byszew ski zaciekaw iał i b aw ił, a le niemal wyłącznie w skanda- liz u ją c y c h n ied ysk recjach anegdotycznych. Żeromski o sią g n ą ł mocne stanow isko uznanego powszechnie k lasy k a lit e r a t u r y na­ rodowej, którego jednakże coraz mniej czytano poza m łodzieżą li c e a ln ą , a ju ż n ikt nie zam ierzał jego s t y lu p isarstw a kon­ tynuować. Wtedy to rozpow szechniają s i ę pejoratywne terminy "m łodopolszczyzna", "m łod opolski", k tóre odczuwane są niemal ja k o b e lg i. Zawiera s i ę w nich w szystko, co uznane z o sta ło za n a jc ię ż sz y z możliwych grzechów lit e r a t u r y , a co w łaśnie ry ­ czałtem przypisywano Młodej P o lsc e : werbalizm, bombastyczną fr a z e o lo g ię , upajan ie s i ę akcydensami sz tu k i l i t e r a c k i e j : na- stro jo w o śc ią , czy sto brzmieniowymi walorami język a,pogard ą dla miary a rty sty c z n e j i d la w ysiłku twórczego; im presjonizm ,roz­ lu źn ien ie stru k tu r formalnych i zw ięzło ści w y razu ,ek sh ib icjo ­ nizm uczuciowy it p .

Bardzo znamiennie prezen tu je s i ę ten stosunek dw udziesto­ le c ia względem Młodej P o lsk i w h i s t o r i o g r a f i i lit e r a c k ie j.K ie ­ dy s i ę p rzegląda zestaw ien ia b ib lio g r a fic z n e , to odnosi się to wręcz u d erzające wrażenie zupełnej niemal p u stk i między r.1920 a mniej w ięcej połową l a t p ię ć d z ie sią ty c h , niezwykłego ubós­ twa t e j lit e r a t u r y k ry ty czn ej. Większość podstawowych studiów o Młodej P o lsce ukazała s i ę je sz c z e przed r . 1914, a więc w c z a sie j e j trw ania. Po t e j d acie n astępuje gwałtowny spadek. Żaden nawet z najw iększych liryków czy prozaików tego okresu nie doczekał s i ę w dw u dziestoleciu s o lid n e j, gruntownej mono­ g r a f i i . S tu d ia i zarysy Kołaczkowskiego o Kasprowiczu /1 9 2 4 /, Adamczewskiego o Żeromskim /1 9 3 0 /, Krzyżanowskiego o Reymon­

(11)

c ie /1937/ pojaw iły s i ę r a c z e j na zasad zie wyjątku.Benedyktyń­ s k i trud Stan isław a H elszty ń sk iego , wydawcy już przed r . 1939 dwu opasłych tomów korespondencji autora "De p ro fu n d is", b ył in icjaty w ą naukową odosobnioną i podyktowaną głównie n a jo so b i- stszym sentymentem i zobowiązaniem moralnym.

Spośród koryfeuszy Młodej P o lsk i dwu jedynie potraktow ał okres międzywojenny z uwagą i z zainteresowaniem n a jzu p e łn ie j wyjątkowym: Brzozowskiego i W yspiańskiego. To osobliwe wyróż­ n ien ie d a je s i ę łatwo wytłumaczyć; zadecydowała wspólna obu p i­ sarzom nieprzejednana opozycja przeciw szamańsko-mistycznym - ja k to wówczas mówiono - egzageracjom Młodej P o ls k i, opozycja w imię życia i twórczego d z ia ła n ia . Nie było więc rzeczą przy­ padku, że m łodziutki Lechoń kończył swe inaugurujące przemówie­ nie na pierwszym w ieczorze “SKamandra" znamiennym cytatem z "dobrego n au c z y c ie la", Stan isław a Brzozowskiego: "tam wszędzie, gd zie styk a s i ę p i e r s ią w p ie r ś moc ludzka, stw a rz a ją c a sie b ie , z wielkim nieznanym czynu, tam, gdzie s i ę ro d z i ży cia ' - tam

A LL

j e s t P o lsk a, j e s t s i ł a , p rz y sz ło ść "

Pozycja Brzozowskiego j e s t tu szczeg ó ln ie znamienna. Nie­ przychylny mu z re sz tą Andrzej Stawar już w r . 1928 p i s a ł , że Brzozowski "w-pewnym se n sie nie p r z e s ta ł być pisarzem współ­ czesnym. Wpływ jego ciąży d z iś bezwzględnie s i l n i e j niż k ied y ­ kolwiek - co do tego nie może być dwóch zdań.Ogromna zależn ość p u b lic y sty k i l i t e r a c k i e j dnia d z is ie js z e g o przejaw ia s i ę choć­ by w formach zewnętrznych: w s t y lu , sposobie podania m y śli,

17

z a k re sie poruszonych tem ató w ..." . A w r . 1960 dodaw ał,że po­ woływali s i ę na Brzozowskiego fu t u r y ś c i i e k sp r e sjo n iśc i,w a s ­ pekcie krytycznym ro z w ija ł jego f i l o z o f i ę pracy Jan Nepomucen M ille r , śla d y oddziaływań Brzozowskiego odnaleźć można w pub­ lic y s ty c e l i t e r a c k i e j Wilama Horzycy i Stan isław a Baczyńskiego oraz w programowo kontynuującej idee au to ra "Legendy" sk upio­ n ej wokół "M archołta" szk o le krytyków z Kołaczkowskim na cze­ l e . Z najmłodszych wymieniał Staw ar Frydego, P ietrza k a i Ka­ zim ierza Wykę, poprzez którego "oddziaływ ania te s ię g n ę ły ... aż do młodszego pokolenia krytyków współczesnych, krzyżując s i ę w

A

O ciekawy sposób z wpływami Irzykow skiego"

(12)

A W yspiański? To p rze cie ż Fik p i s a ł o aim wiążąc go paro- d oksaln ie z n a jb a rd z ie j przeciw t r a d y c ji zorientowanym k ie ­ runkiem s z tu k i, z futuryzmem:

”Nie trzeb a zapominać, że największym fu tu r y stą u nas b y ł Stan isław W yspiański. Twórczość je g o , an alo giczn ie do d z ia ­ ł a ln o ś c i futurystów w łoskich , cechuje ta sama opozycja prze - ciw uciskow i spatynowanej p r z e s z ło ś c i, ten sam an archistyczn y bunt przeciw św iętościom narodowym /p o e z ja , mesjanizm,Wawel/, p araliżu jący m b ieżące ż y c ie , ta sama afirm a c ja b io lo giczn ego ż y c ia , podobna w reszcie gorączka twórcza, wyłamująca s ię z w szystkich określonych k ształtów literack ich .T em u p rzeciw sta­ wiona j e s t apoteoza nie określonego b l i ż e j czynu* powszednoś- c i , państwowotwórczego nacjonalizm u. A rcyfuturystyczny j e s t końcowy e fe k tł,A k ro p o lisn,g d z ie w gruzy w ali s i ę Wawel, a na rydwanie wjeżdża Chrystu-Apollo""* 9 .

O stateczn ie za kw intesencję poniekąd postawy dw udziesto­ le c ia wobec dziedzictw a Młodej P o lsk i można by uznać to , co n a p isa ł Nowaczyński na pow itanie skamandrytów w głośnym a r ty ­ kule z r . 1921 p t. "Skamander p o ły sk a, w iślan ą św ietlący s i ę f a l ą . . . " . D o strzegając n a jis t o t n i e js z ą zasłu gę młodych poetów w jaskrawym zaprzeczeniu tego w łaśn ie zworu i modelu p o e z ji,

ja k i stw orzyła Młoda P o lsk a, p i s a ł m .in .:

"Przypomnijmy so b ie , my, co tak wszystko szybko zapomina­ my, / • • • / ja k to w zarysach szkicowych p rzed staw iał s i ę w ize­ runek piśm iennictw a na godzinę przed wojną. Przeżywało sięwon- czas z pełn ą świadomością i przeczuciam i nadchodzących k atak ­ lizmów agoniezne czasy zapadającego s i ę "skapanego" św iata i kończącej s i ę dawnej c y w iliz a c ji. Przeżuwało r e s z t k i uczty zastaw ion ej przez Młodą, a le srogo już p o d sta rz a łą Polskę l i ­ te ra c k ą . T eatry ogrywały zbożnie postr.omantyczne p o lity czn e w izje W yspiańskiego, Kasprowicz ra z po raz zawodził requiem gi­ nącemu św iatu , na czwartakach pochłaniano ciężarn e jasnow i­ dzącą erudycją f o l i a ł y nieodżałowanej pam ięci Brzozowskiego, Eeymont i Żeromski za p u sz c z a li s i ę mniej lub w ięcej fo rtu n n ie w głęb in y d ziejo w ości p o ls k ie j, cyzelow ał swe m iste rn o ści Fra Leopoldo S t a f f , Weyssenhoff i Tetm ajer p o w tarzali samych s i e ­ b ie coraz św ie tn ie j, a le i coraz monotonniej. A ty lk o z kopyt rozhukanego a stra ln e g o b u c e fa ła , którego d o sia d ł Syndbad

(13)

Mi-c iń s k i, sz ły w lit e r a t u r ę skry i ły sk i o ś le p ia ją Mi-c e i fo sfo ry ­ czne. Nie s t a ł o już a le k sa n d r y jsk ie j, r a fin a c k ie j i rab in ac- k ie j "Chimery", i s t n e j encyklopedii najw ytw orniejszej twór­ c z o śc i wszechczasów, a j e j m iejsce z a ją ł w ysilony, anemiczny, krakowskim zaściankiem i b elfersk im konserwatyzmem w oniejący

"Museion" / . . . /

Tak więc mniej w ięcej w yglądała ciemno o św ie tlo n a,d u szna, zapajęczona i nie obmieciona na f e s t n ie p o d le g ło śc i arena na­ s z e j lit e r a t u r y kiedy na n ią z tętentem i z okrzykami "evoe" i "hosanna" wcwałował.jakby na centaurach huf zdawało s i ę gib­ k ich picadorów, toreadorów i skam andrząt, pierw sza grupa l i ­ terack a n ie p o d le g łe j P o lsk i. Za nimi przez szeroko rozwarte w ierzeje wionęła od razu f a l a czy steg o , nowego,ozonowego po­ w ietrza / . . . / Wszystko u tych d zik ich jeźdźców było niby inne, barwne, bujn e, w zorzyste, n ien ask ie / . . . / Już w r y s o p is ie cy­ wilnym całkiem in n i od kaktusowatych litera tn ik ó w / . . . / B iło od nich fizycznym zdrowiem i ju rn o c ią , szcze rzy ły s i ę b ia łe zęby do sło ń c a , do św ia tła , do wina, do dziewczyn. Z poprzed­ nich fa la n g wszyscy b y li w patrzeni ty lk o w s i e b i e , w dusze i d u szyczk i, w swe pępki i swą p a to lo g ię ; p oezja "sta ry c h " była przeważnie nastrojowym ekshibicjonizmem autoanalityczpym Nar­ cyzów i Pierrotów , n ieustającym jęczeniem , skarżeniem s i ę , sklamrzeniem, apelowaniem do w spółczu cia, n egacją i a b e ra c ją . Kawalerowie z "Pro A rte" w chodzili natom iast w życie rozko­ chani w nim po same uszy, r a d z i ży ciu , c ie sz ą sy s i ę nim wnie­ b o gło sy . Afirmowali ju ż rzeczy w isto ść, nie negowali j e j , tym b a r d z ie j, że ta rzeczy w istość staw ała s ię już w ich o c z a c h ... n ie p o d le g ło śc ią / . . . / A co j e s t n a jd o n io śle jsz e w barwach t e ­ go nowego zastęp u , to ich ap atety czn o ść, to śm iałe i bez­ względne zerwanie z c a łą polsk ą rom antycznością lit e r a c k ą ,t a k d o szczętn ie już sfermentowaną, to ten kompletny rozwód z ideo­ lo g ią mesjanizmu p o lsk ie g o , s t r z ą ś n ię c ie z s ie b ie wilgnych i lep k ich śn ie d z i m etafizyczn ej s p e k u la c ji / . . . / W tym te ż leży ju ż d z i s i a j po trzech la ta c h n iespożyta zasłu ga p le ja d y sk a- mandrytów, że nawet e l i c i e umysłowej w P olsce o d e b ra li apetyt czy oduczyli p a s j i grzebania s i ę w pewnych gigantycznych po­ ron ien iach n aszej w ie lk ie j p o e z ji, k tóre w łaśnie w o sta tn ic h la ta c h przed wojną na nowo wydobyte, zaczęły do cna zaciem niać

(14)

i d o sto jn ie otumaniać p o lsk ie , z r e sz tą niezbyt jasn e z natury m ózgi. Wyzwolenie s i ę z k rę p u ją c e j i p ę ta ją c e j hipnozy n aszej w ie lk ie j u ro c z y ste j p o e z ji rom antycznej, definityw ne przezwy­ c ię ż e n ie w umysłowości t e j grupy całego romantycznościowego św iatopoglądu, ab solu tn e zerwanie z cmentarną atm osferą ducha i z wieczystym jeremiaszowaniem na gruzach Jerozolim y - na tym zasadza s i ę to w ypełnienie ś c i s ł e przykazań t es tanie n tarycz-nych Wyspiańskiego i dokonanie r e w iz ji stosunku do p r z e sz ło

ś-20

c i , do ja k ie j nawoływał S t . B rzo z o w sk i..."

Druga wojna światowa i głęb ok ie przemiany u stro jo w e ,ja k ie dokonały s i ę w naszym k r a ju jak o j e j bezpośredni r e z u lt a t ,p o ­ sta w iły zagadnienie młodej P o lsk i na zupełnie nowej p ła szczy ź­ n ie . W tr a k c ie generalnych przewartościowań c a ł e j t r a d y c ji hi­ sto ry c zn e j to ta ln a rew izja nie mogła też ominąć i t e j epoki, tak skomplikowanej i tak wyjątkowo kon trow ersyjn ej. Dystans czasowy, jakby podwójnie wydłużony głęb o k o ścią przemian, zda­ wał s i ę stw arzać n are szcie s p r z y ja ją c e warunki d la oceny rz e ­ czowej i obiektyw nej. J e ś l i tak nie od razu s i ę s t a ł o , to za­ ważyły na tym opóźnieniu wydarzenia l a t 1940-1955» a więc o- k r e s , jak to wówczas mówiono, gen eraln ej przebudowy podstaw m etodologii hum anistycznej. W d z ie ja c h pozgonnych Młodej P ol­ s k i j e s t to epizod n a jg łę b sz e j d e p r e c ja c ji dorobku a r ty sty c z ­ nego t e j epoki. Zaczęło s i ę od nomenklatury. W r . 1948 Jan Zygmunt Jakubowski p i s a ł w "P o lo n isty c e ": "Wbrew dotychczas stosowanym terminom proponujemy nowy: lit e r a t u r a epoki impe-

21

ria liz m u " . Zmiana t a , na pozor ty lk o term in ologiczn a, m iała oczyw iście swoje następstw a m ery to ry czn e.L iteratu ra "uw stecz­ n ia ją c e j s i ę b u r ż u a z ji" m usiała być z natury rzeczy sztu k ą u- padku. Przym iotnik "w steczny" s t a ł s i ę nieomal słowem-kluczem,

otw ierającym w szy stk ie tajem nice i ujawniającym w szystk ie nie­ omal grzechy pierworodne i główne sz tu k i okresu.Według t e j no­ wej egzegezy l i t e r a t u r a okresu Młodej P o lsk i s t r a c i ć miała j a ­ koby całkow icie sw oją w artość poznawczą. Hasło "sztu k a d la sz tu k i" ocenione z o sta ło jako program w steczny, ponieważ za­ chęcało rzekomo do pogodzenia s i ę z istn ie ją c y m ustrojem n ie

-22

sp raw ied liw o ści sp o łe c z n e j . Co w ię c e j, już w samym jego za­ łożen iu zaw ierać s i ę m iała jakoby "d eg rad acja sp o łeczn ej r o l i a r ty s t y i pozbawienie sz tu k i w szelkiego sensu życiowego” ^ .

(15)

Zwrot do ludowości m iał ch arakter konserwatywny i m isty fik a - 24

t o r s k i . Dramaty symboliczne uznane z o sta ły za utwory o lu -25

dziach i o sprawach pozornych . Schyłkowe n a str o je t e j p o e z ji, j e j bezpłodny pesymizm uczyniły z n ie j jakoby pozycję p isa r sk ą w olbrzym iej c z ę ś c i całkow icie martwą i bezużyteczną.

Oczywiście nie podobna było c a ł e j epoki l i t e r a c k i e j odesłać do lamusa starzy zn y , a le n a stą p iły za to znamienne p rzesu n ię­ c ia akcentów. Stosowanie na szero ką sk a lę n iesły ch an ie uprasz­ czających i w ulgaryzujących schematów opisowych pozw alało na łatwe i bezproblemowe przechodzenie do porządku nawet nad a r ­ cydziełam i, przy jednoczesnym wysuwaniu na plan pierw szy utwo­ rów miernych, a le poddających s i ę bez oporu k la so w o -so c jo lo g i- cznym szablonom in terpretacyjnym . Przykładem klasycznym i szcze­ g ó ln ie wymownym może być sprawa Kasprow icza. L in ię rozwoju je ­ go p o e z ji uznano za s t a l e i permanentnie opadającą,"Hymny” za k lęsk ę arty sty czn ą poety, natom iast za część najw artościow szą twórczość l a t młodzieńczych, w i s t o c i e n ieorygin aln ą i konwen­ cjo n aln ą w t r e ś c i i form ie.

P aździern ik r . 1956 s t a ł s i ę - ja k wiadomo - przełomem nie ty lk o politycznym , a le i kulturalnym . Przełomem również i to zaskakującym w *poglądach i w stosunku do Młodej P o ls k i. Wobec pow ściągliw ej rezerwy d w u d ziestolecia i zdecydowanie negatyw­ nej postawy l a t p ię ć d z ie sią ty c h po roku 1956 można by w ła śc i­ wie mówić o gwałtownym i zdumiewającym przyborze zainteresow ań d la t e j epoki. K ilk a danych b ib lio g ra fic z n y c h z ilu s t r u je n a j­ l e p i e j to zjaw isk o. Po stro n ie tw órczości m an ifestu je s i ę ono w liczn y ch i nie mających precedensu w dw u dziestoleciu między­ wojennym wydaniach zbiorowych i wyborach d z ie ł : T etm ajera,K as­ prowie za, S t a f f a , Leśmiana, L ie d e ra , W yspiańskiego,Przybyszew­ sk ie g o , M iciń skiego, R ittn e ra , Rostworowskiego, Żeromskiego, Reymonta, przy czym owe wybory i wydania m iały w w ielu wypad­ kach po k ilk a wznowień. Dodać trzeb a do tego a n to lo g ie p o e z ji

i k ry ty k i okresu oraz lic z n e reed y cje pojedynczych utworów. Je sz cz e d o b itn ie j ujawnia s ię ten sw oisty ren esan s i trium f pozgonny Młodej P o lsk i po str o n ie opracowań. Na plan pierw szy wysuwają s i ę oczyw iście kompendia i u ję c ia całościow e: "Neoro- mantyzm p o lsk i" Ju lia n a Krzyżanowskiego /1 9 6 3 /» znakomita k siąż­ ka Kazim ierza Wyki "Modernizm p o ls k i" , k tóra o sią g n ę ła dwa już

(16)

wydania /1959» 1 968/, w reszcie s e r i a młodopolska w wielkim wy­ dawnictwie zbiorowym "Obraz lit e r a t u r y p o lsk ie j XIX i XX wie­ k u ", k tó r e j dwa pierw sze tomy już s i ę ukazały /1967» 1968/, a dwa następne s ą gotowe do druku. D alej stu d ia o przełom ie an­ ty pozytyw i s tycznym i o poszczególnych fazach modernizmu p o l­ sk ie g o Weissa /1 9 6 6 /, Zimanda /1 9 6 4 / i Prokopa /1 9 7 0 /,tomy l i ­ stów i wspomnień o Kasprow icza /1967/» Leśmianie /1 9 6 6 /, S t a f ­ f i e /1 9 6 6 / z o s ta tn ią n ajw y b itn ie jszą re w elacją wydawniczą l i ­ stam i Brzozowskiego na czele /1 9 7 0 /. Zbeletryzowane b io g r a fie i stu d ia b io g ra fic z n e : H elsztyń sk iego o Przybyszewskim /1 9 5 8 /, Ja b ło ń sk ie j o Tetm ajerze /1969/» Lotha i Jo d e łk i o Kasprowiczu /1962, 1964/, Dużyka o Rydlu /1 9 6 8 /, Kaltenbergha o Wyspiań­ skim /1 9 6 2 /, Sowińskiego i Maciąga o Żeromskim /1 9 5 ^ ,1 9 6 4 /,mo­ n o g ra fie h isto r y c z n o lite r a c k ie : L ip sk ieg o o Kasprow iezu/1967/» M aciejew skiej i Kwiatkowskiego o S t a f f i e /1964,1966/ oraz Stu ­ denckiego o S t a f f i e młodszym /1963/» prace Łem pickiej i Nowa­ kowskiego o Wyspiańskim, T aborskiego o Przybyszewskim i K is ie ­ lewskim, Raszewskiego o R ittn e rz e , Karwackiej o Żuławskim s t u ­ d ia Wyki i Markiewicza o Żeromskim i Reymoncie - przytaczam te ty tu ły tylk o przykładowo, a ich i l o ś ć można by wydatnie pomno­ żyć.

To zaskakujące zjaw isko tak gwałtownie obudzonego i wciąż s i ę utrzym ującego zainteresow ania epoką /św iaczą o tym liczn e prace doktorskie i h a b ilita c y jn e , dotąd n ie o g ło szone lub w przy­ gotowaniu/ nabiera wyjątkowej wymowy, j e ś l i uw zględnić, że nie j e s t to fa k t kulturowy znamienny jedyn ie d la określon ego, wąs­ k iego kręgu p ro fe sjo n a listó w , le c z zdaje s i ę ogarniać o w iele r o z le g le js z e regiony rz e c z y w isto śc i. I s t n ie je d z iś n iew ątp li­ wie moda na Młodą P o lsk ę, na s e c e s ję , na se cesy jn e b ib e lo ty ,n a

lampy naftowe z wmontowaną w m iejsce knota żarówką, na kabare­ t y , piw nice, na cy gan erię, na brody, na s t r ó j w yróżniający a- deptów współczesnego "modernizmu" od f i l i s t e r s k i e j p rzeciętn o ­ ś c i , na p io sen k i tam tej ep ok i, na m łodopolski t e a t r w jego f o r ­ mach n a jb a rd z ie j ekskluzywnych i na pozór przebrzm iałych, jak Przybyszew ski i M iciń ski. Epoka, k tó rą przywykło s i ę " z a ł a t ­ w iać" wzgardliwym określeniem "m łodopolszezyzna" jako synoni­ mem k iczo w atości i złego smaku, zd aje s i ę przeżywać obecnie swoje prawdziwe odrodzenie.

(17)

Ja k ie są powody i źródła tego fenomenu? Niew ątpliw ie l i b e ­ r a l iz a c ja ży cia k u ltu raln ego po r . 1956 i możność jawnego prze­ ciw staw ienia s i ę nazbyt wulgaryzującym stereotypom , jakim i za­ łatwiono modernizm w la ta c h p ię ć d z ie sią ty c h , s t a ł y s i ę z ie lo ­ nym światłem d la nieuprzedzonych, rzeczowych badań nad tą epo­ k ą. Rosnący dystan s czasowy między w spółczesn ością a przełomem s t u le c i zniwelował uprzedzenia i resentym enty, tak znamienne i tak zrozumiałe d la epok bezpośrednio ze sobą sąsiadujących.Zm ie­ nia s i ę również i modyfikuje ustaw icznie pogląd nasz na i s t o t ę i zadania l i t e r a t u r y . Oczywiście jako fa k t społeczny i sp o łe c z ­ nie od d ziału jący l it e r a t u r a może być adresatem n ajrozm aitszych żądań i w tym se n sie ob iek cje i p o stu la ty Brzozowskiego i jego krytycznych adherentów zachowują nadal swą w artość oraz h is t o ­ ryczną d o n io sło ść . Nie wydaje s i ę jednak, by mogły one preten ­ dować do ra n g i j a k i e j ś gen eraln ej formuły o c e n ia ją c e j. Nawet gdyby zarzuty kierowane w stro n ę modernizmu p o lsk ie g o okazały s i ę z określonych punktów w idzenia jak n a jb a rd z ie j słu sz n e ,p o ­ z o sta je p rzecież ta r e s z t a , wcale nie mała i nie ob ojętn a. Wzgląd jednakże n a jis t o t n ie js z y zdaje s i ę sprowadzać do tego, że ub iegający czas zm ienił zupełnie perspektywę widzenia i oto t o , co wydawało s i ę raz na zawsze przeb rzm iałe,ok azało s i ę nie­ omal w spółczesne. Dopiero z perspektywy l a t sz e ść d z ie sią ty c h i sied em d ziesiątych widać w yraźnie, jak wszystko t o , co zw ykliś­ my zamykać w p o ję c iu XX s t u l e c ia , w szystkie jego o lśn ie n ia i rew olucje, a le także k a ta stro fiz m y , p rzerażen ia i lę k i mają swe n ajgłęb sze korzenie w tam tej epoce.

Spróbujmy zatem choćby w telegraficzn ym sk ró c ie zestawić bi­ lan s Młodej P o ls k i, to w szystko, co wydaje s i ę być j e j h is t o ­ rycznym, bezspornym o siągn ięciem i co d z iś odczuwane jako szcze­ góln ie znamienne d la k u ltu ry naszego wieku w Młodej P olsce

o-26

trzymało swój zaczątkowy impuls i podnietę .

A więc przede wszystkim uświadomić by so b ie n a le ż a ło , że j e s t to bodaj o s ta tn ia ja k dotąd w n aszej lit e r a t u r z e epoka w ielk ich indyw idualności p is a r s k ic h . Już w dw u dziestoleciu mię­ dzywojennym lit e r a t u r a nie p o sia d a ła tego a u to ry te tu , a słowo p is a r z nie znaczyło tak w ie le . Cóż dopiero mówić o w spółczes­ n o śc i, gdy coraz mniej p isa r z y , a coraz w ięcej lite r a tó w . Ale Tetm ajer, Kasprow icz, Przybyszew ski, W yspiański, Żeromski,

(18)

na-wet Berent czy M iciński b y li naprawdę poetami i pisarzam i w podstawowym i pierwotnym tych słów znaczeniu, tj.tw ó rc a m i,d la k tórych lit e r a t u r a nie była tylk o i wyłącznie środkiem zarob­ kowania, le c z przede wszystkim powołaniem i odpow iedzialnoś­ c i ą . Każdy z nich był poza tym osobow ością, tak iż r a c ję mie­ l i poniekąd Przybyszew ski i Miriam, gdy z a p rz e c z a li kategory­ c z n ie , jakoby i s t n i a ł a kiedykolwiek ja k a ś Młoda P olska jako grupa czy program, każdy bowiem z tych w ielk ich był sam d la s i e b i e , choć ich zapewne ja k ie ś rysy wspólne łą c z y ły . Impre­ sjonizm liry cz n y T etm ajera, symbolika moralna ’’Hymnów" Kaspro­ w icza, w izjonerstw o i nowatorstwo te a tr a ln e Wyspiańskiego »fan­ tasm agorie M iciń skiego, przenikliw e a n a liz y zjaw isk a dekaden­ c j i w pow ieściach B eren ta, orygin aln ość d ram atu rgii Nowaczyń- sk ie g o , p ow ieściop isarstw o Brzozowskiego, tak odmienne odprze- ciętn eg o poziomu n aszej powieściow ej produ kcji swoim in te le k ­ tualnym klimatem, "Pałuba" Irzykow skiego, tak g e n ia ln ie wy­ p rzed zająca o i l e ż p ó ź n ie jsz e objaw ienia psy ch oan alizy , c a ła buntow niczo-apostolska d z ia ła ln o ś ć Przybyszew skiego- to są zja­ w isk a, których ranga p is a r s k a j e s t o w iele wyższa niż tylk o p o lsk a , lo k a ln a .

L ite r a tu r a modernizmu rozw inęła s i ę jako ruch opozycyjny w stosunku do ep o k i»p o p rzed n iej, a więc li t e r a t u r y realizm u i n aturalizm u, aczkolw iek była jedn ocześn ie nurtów tych konty­ n u acją. Otóż realizm i naturalizm nawet przy największym wkła­ d zie inw encji indyw idualnej a r ty s ty są z natury rzeczy sztu ką odtw órczą, mimetyczną i naśladow czą. Tymczasem p is a r z pragnie n iekiedy w yjść poza ów mus odtw arzania i naśladowania i s t a ć s i ę naprawdę tw órcą, demiurgiem, k tóry powołuje do is tn ie n ia ja k ie ś św iaty zupełnie nowe i w niczym do rz e c z y w isto śc i po­ to czn ej niepodobne. Sztuka k re acjo n isty c zn a - by użyć modne­ go d z iś wyrazu - j e s t równie n ieodpartą potrzebą człow ieka,co sztu k a r e a lis t y c z n a , zadow alająca pragn ien ie oglądan ia raz je sz c z e konkretu życia w artystycznym przetw orzeniu. Otóż ów głód im a g in a c ji, tę potrzebę k r e a c ji sztuka modernizmu w sz e ­ rokim za k re sie u siło w ała zaspokoić s t a ją c s i ę dzięku temu ko­ niecznym i cennym dopełnieniem i wzbogaceniem n aszej l i t e r a ­ tury narodowej. Stąd to bogactwo tematyczne prozy i p o e z ji t e ­ go okresu, j e j o ry g in aln o ść , niezw ykłość, sw oista egzotyka i

(19)

ezoteryczn ość, karmione in s p ir a c ją n ajdziw n iejszych kultów ,o- kultyzmów, wiedzy tajem n ej, m isty ki i f i l o z o f i i i sw oiście eksploatowanych n ajśw ieższych zdobyczy naukowych, zw łaszcza z zakresu n eu ro lo g ii i p sy c h o lo g ii. Przeciętnem u czytelnikowi te ek scen try czn ości mogą s i ę wydawać niekiedy czymś niezwykle od­ ległym i poniekąd dziwacznym, a le d la tych , d la których sz tu ­ ka i li t e r a t u r a s ą cząstk ą ich własnego ż y c ia , mogą być one jedyn ie in teresującym dowodem niezwykłego bogactwa kultury lu ­ d z k ie j i j e j niewyczerpanych m ożliw ości.

J e s t to d a le j pierw sza epoka w naszym p iśm ien n ictw ie,któ­ ra p o ję ła lit e r a t u r ę jako funkcję ży cia narodu n iepod ległego. Po ra z pierw szy twórczość p isa r sk a z o sta ła uznana za d z ia ła ­ nie w aspek cie społecznym podobnie równoprawne i równowartoś­ ciowe, co każde inne. W tym se n sie h asło "sztu k a d la s z tu k i” nie było bynajm niej żadnym przekreśleniem społecznych fu n k c ji li t e r a t u r y , le c z uzasadnionym żądaniem uwolnienia j e j od do­ ra źnointerw encyjnej słu żeb n o ści na rzecz wewnętrznej swobody i autonom ii. Było uświadomieniem sam o istn o ści i suwerenności sz tu k i. Można by nawet pow iedzieć, że przed modernizmem kwe­ s t i a lit e r a t u r y jako sz tu k i nie i s t n i a ł a w P o lsc e 2 '7.T oteż nie k to inny, ja k p is a r z tak uwrażliwiony nam oralno-społeczne a s ­ pekty l it e r a t u r y , ja k Maria Dąbrowska przyznawała Młodej P ol­ sc e w łaśnie tę olbrzym ią za słu g ę , gdy p i s a ł a o Przybyszewskim: ’’Kochało s i ę ju ż wtedy sztu k ę, le cz nie rozum iało s i ę wcale j e j m iejsca w życiu - ni skąd płyn ie j e j c z a r . Przybyszewski nam to pierwszy pow iedział. Wyjawił nam is t o t ę znaczenia sz tu -po k i , u s t a l i ł raz na zawsze właściwy do n ie j s t o s u n e k ...” .

J e s t więc nieporozumieniem mówić o jakim ś przysługującym jakoby gen eraln ie c a łe j Młodej P olsce czystym estety zm ie. Sam Przybyszew ski mocno był podszyty m o r a listą , głęboko uczulonym na w szelkie sprawy sum ienia - winy, k ary , odpow iedzialn ości. Młoda Polska p rzerzu cała jedynie te problemy w. płaszczyzn ę b a rd z ie j niż to dotąd w piśm iennictw ie naszym bywało uniwer­ s a ln ą , a le i to było p rzecież osiągn ięciem , bo wyprowadzało nas z p o lsk iego zaścian k a, nadając problematyce t e j l i t e r a t u ­ ry ch arakter powszechny. Była to więc sztuka ja k n a jb a rd z ie j zaangażowana, w se n sie negatywnym i pozytywnym. W negatywnym jako bunt przeciw istn iejącem u stanowi rzeczy»przeciw już wów­

(20)

czas d o strze g a n e j, a d z iś tak dotkliw ie odczuwanej a l i e n a c ji człow ieka, poddanego p r e s j i przedmiotów. Bunt n ie ja sn y , ideowo zagmatwany, żywiołowy, często anarchiczny, ale będący mimo wszy- stk o sojusznikiem postępu. W se n sie zaś pozytywnym j e s t to l i ­ te ra tu ra w alcząca zarówno w re a listy c z n y c h d z ie ła c h w ty pie p i­ sarstw a Żeromskiego, jak i w symbolicznych, w izjon ersk ich ob­ razach Wyspiańskiego i tóiciń skiego, w liryczn ych "snach o po­ tęd ze" czy w reszcie w symbolicznych poematach Kasprowicza o k s z t a ł t życia na najwyższym poziomie samowiedzy m oralnej.

Jednocześnie to w szystko, co było ju ż osiągnięciem okresu poprzedniego, w ie lk ie j lite r a t u r y realizm u, z o sta ło poszerzone i wzbogacone dopływem t r e ś c i , naniesionych naciskiem zmienia­ ją c e j s i ę gwałtownie s y t u a c ji p o lity c z n o -sp o łe c z n e j. Emancypa­ c ja wyzwalającego s i ę p r o le ta r ia t u i chłopstwa /co mimochodem mówiąc m iało tak znaczący wpływ n& sw o istą demokratyzację skła­ du osobowego l i t e r a t u r y / , rosnące n apięcie antymonii sp o łecz­ nych, polaryzowanie s i ę stanow isk w pryncypialnych dyskusjach ideologiczn ych , wszystko to o k re śla ło w coraz wyższym stopn iu świadomość ideową epoki. Problematyka walk klasowych, aczk o l­ wiek nie w klasowych zazwyczaj k atego riach pojmowana i formu­ łowana, wpłynęła szerokim nurtem na k arty d z ie ł Żeromskiego, Kasprow icza, Reymonta, Berenta, Orkana, Niemojewskiego, Dani­

łow skiego, Brzozowskiego, M icińskiego i innych, nadając l i t e ­ ra tu rze Młodej P o lsk i na przekór obiegowej o p in ii charakter wy­ b it n ie zaangażowany. Tak samo wbrew potocznym pomówieniom o ko­ sm opolityczny indyferentyzm narodowy była to l it e r a t u r a prze­ n ik n ięta bardzo silnym poczuciem związku z ak tu aln ą sy tu a c ją narodu, u d ział motywów p atriotyczn ych j e s t w n ie j o w iele s i l ­ n ie jsz y niż w epoce p o przed n iej. N astąp iło przy tym znamienne p rzesu n ięcie tematyczno-ideowe. Przede wszystkim poddano za­ sa d n ic z e j r e w iz ji trad y c ję h isto ry czn ą , wydobywając z p rzesz­ ł o ś c i nurty postępowo-demokratyczne, elementy s i ł y i pragma­ tyzmu p olityczn ego w m iejsce romantycznego mesjanizmu, dążenia n iepodległościow e. Nic więc dziwnego, że ty lu p r z e d sta w ic ie li cy g a n e rii m łodopolskiej przyw działo w r . 1914- legionowe mundu- /Ż uław ski, Daniłow ski, S tr u g , S ło ń sk i, N alep iń sk i, S zczęsn y /, a c i , co nie w łą c zy li s ię w s z e r e g i w alki b e zp o śre d n ie j, anga­ żow ali s i ę piórem i akcesem ideowym' /T etm ajer, M iciń sk i, Przy­

(21)

b y szew sk i/. W ten sposób pokolenie Młodej P o lsk i staw ało s ię istotnym ogniwem w walce o n iep o d legło ść narodową i o wolność sz tu k i w niepodległym państw ie.

To prekursorstw o epoki w stosunku do tych zja w isk ,k tó re o- kreślam y d z iś ogólną nazwą re w o lu cji a rty sty c z n e j XX s t u l e c ia , ujaw nia s ię szczegó ln ie d o b itn ie w sw o iste j p r e f ig u r a c ji zna­ miennych d la d w u d ziestolecia i okresu po I I w ojnie światowej te n d e n c ji artystyczn ych i ideowych. A więc nowoczesnego su i ge­ n e r is pozytywizmu i nowej obyczajow ości. Tak znamienny d la o- k re su po r . 1918 zwrot ku cod zien n ości, sw oisty pragmatyzm l i ­ t e r a tu r y , p o stu lu ją c e j konieczność budowania nowej stru k tu ry społeczeństw a na podstaw ie nowocześnie p o ję t e j te ch n ik i i pra­ cy, w ystępuje ju ż przed r . 1914- w n a jb a rd z ie j nawet fa n ta s ty ­ cznych w izjach czy nieprawdopodobnych pomysłach fabularn ych Mi- c iń sk ie go i Żeromskiego oraz w krytycznych p o stu la ta c h Brzo­ zowskiego i Nowaczyńskiego. Nie podobna również zrozumieć za­ sadniczych przeobrażeń w p o jęciac h obyczajowych naszego wieku bez uświadomienia so b ie owej pracy przygotowawczej, k tó r e j do­ konała na te re n ie lit e r a t u r y jako in s p ir a t o r k i i o rg a n iz a to rk i ż y c ia Młoda Polska lit e r a c k a . Trudno byłoby np. wyobrazić so ­ b ie liry k ę Paw likow skiej i odwagę p le ja d y p isa re k dw udziesto­ l e c i a w ujaw nianiu n a jta jn ie js z y c h sekretów ży cia kob iety bez uprzedzającego u d ziału w owej rew o lu cji pojęć Kom ornickiej»Za­ w isto w sk iej, młodej Nałkowskiej i c a ł e j t e j gromady młodopol­ sk ic h poetek, k tóre dokonały d la p r z y sz ło śc i k ob iet może wię­ c e j niż Orzeszkowa, tra k tu ją c kw estię em ancypacji o w iele g łę ­ b i e j i s z e r z e j jak o prawo do obrony i do ujaw niania w łasn ej o- sobowości duchowej. Nowy obyczaj erotyczny, obnażanie se k su a l­ nych pobudek ludzkiego postępow ania, wydatne ro z sz e rz e n ie pola zainteresow ań lit e r a t u r y na problemy psych ologiczn e, nigdy nie stanow iące n a js i l n i e js z e j stron y naszego piśm iennictwa narodo­ wego, było również niew ątpliw ą zdobyczą modernizmu. Wyzwolenie pow ieści z ograniczeń naturalizm u i wywalczenie d la n ie j prawa do p o e z ji oznaczało równocześnie otw arcie szero k ich perspektyw rozwojowych d la romansu obyczajowego, psychologicznego i epo- łecznego w najgłębszym tych określeń znaczeniu. Powieść uwal­ n ia s i ę od obowiązku p lo tk arstw a, p r z e c ię tn o śc i motywów,konie­ c z n o śc i zabawiania in try g ą i anegdotą, p o głęb ia swe tematy o

(22)

c a łą sk a lę problemów filo z o fic z n y c h i e ty c z n y c h ,sta je s i ę s t u -

29

dium duszy .

T ej nowej tematyce i problematyce tow arzyszyły oczyw iście bardzo d o n iosłe w swych następstw ach zmiany stru k tu ra ln e . Eu­ r o p e iz a c ja lit e r a t u r y p o ls k ie j dokonana na przełom ie s t u l e c i j e s t faktem nie podlegającym d y sk u sji i nie ma w tym tw ierdze­ niu a n i żadnych bezpodstawnych uroszczeń an i snobizmu. Okres Młodej P o lsk i był epoką szczegó ln ie intensywnej i chłonnej r e ­ c e p c ji doktryn poetyckich Zachodu, d a ją c e j - co godne je st pod­ k r e śle n ia - nie ja k ie ś r e z u lta ty naśladowcze i w tó rn e,ale włas­ ne i o rygin aln e. Nie ty lk o parnasizm , im presjonizm , symbolizm, prądy trad y cy jn ie z Młodą P olsk ą związane, form ują o b lic z e l i ­ te ra c k ie epoki, a le je sz c z e przed r . zaczyn ają w spółucze­ stn ic z y ć w życiu artystycznym okresu czynnie lub jako pierw sze inform acje kubizm, ekspresjonizm , formizm, futuryzm. Tak zna­ mienne d la naszego s t u le c ia tendencje synkretyczne zn a la z ły ch arakterystyczny wyraz w modernistycznym p o stu la c ie syntezy sz tu k , w l i r y z a c j i i t e a t r a l i z a c j i prozy, w umuzycznieniu j ę ­ zyka, w nasyceniu lit e r a t u r y walorami m alarskim i.Syntezę wszy­ stk ic h tych te n d e n cji rep rezen tu je w ie lk i, nowatorski t e a t r W yspiańskiego, w iążący w orygin aln ą jedność słowo p o ety ck ie, sym bolikę, n astrojow ość, z efektam i kostiumowo-widowiskowymi.In- t e le k t u a liz a c ja prozy posiada wybitnych i znakomitych poprzed­ ników w Brzozow skim -pow ieściopisarzu i w Irzykowskim, autorze "P ału b y ". Tak znamienne d la w spółczesn ości przesuwanie s i ę l i ­ te ra tu ry ku obrzeżom i pograniczom gatunkowym zapoczątkowane ju ż z o sta ło wówczas. Nie wchodz4c w rozw ażania, czy to dobre czy z łe , trzeb a po p ro stu stw ie rd z ić , że to Młoda Boiska zaczę­ ła pierw sza na szero k ą sk a lę łamać konwencje.Pow staje nowy typ n a r r a c ji, niezrównoważonej, rw ącej s i ę co chw ila, bez e p ic k ie ­ go d ystan su , u jaw n iają ce j świadomie " j a " a u to r sk ie . Stru k tu ry klarowne i harmonijne zaczyn ają ustępować rozwichrzonym,docho­ dząc niekiedy ja k w quasi-pow ieáciach M icińskiego aż do stan u a m o rfii. Ale to w szystko zdaje s i ę le ż e ć ja k n a jb a rd z ie j na l i ­ n i i generalnych te n d e n c ji sz tu k i w spó łczesn ej. Podobnie wbrew potoczn ej d e p r e c ja c ji s t y l i s t y k i m łodopolsk iej jako wyjątkowo nieznośnej i nie do p r z y ję c ia , jesteśm y d z i s i a j sk łon n i n ieco in a c z e j sp o jrz e ć na j e j secesyjno-barokow ę p ię k n o śc i. Na t l e

(23)

dwudziestowiecznych dążeń do emancypacji języka artystyczn ego i nieomal sprowadzania c a ł e j w ogóle lit e r a t u r y do problemów języka s t y l m łodopolski wydaje s i ę być po p ro stu jedną z wie­ lu możliwych, uprawionych form autonom izacji sz tu k i w stosu n ­ ku do konwencjonalnych środków potocznej kom unikacji języko­ w ej. Koncepcja "m etasłow a" Przybyszewskiego była np. w swych konsekwencjach artystyczn ych niezwykle b lis k a t e j odmianie da- daizmu, k tó ra traktow ała słowo jak o bezpośredni wyraz uczuć i doznań człowieka^®.

Wreszcie w e rsy fik a c ja . Nawet nieprzejednana wobec moderny awangarda nie mogła zaprzeczyć i przeoczyć p rek u rsorsk ich w tym z ak re sie o sią g n ię ć l i r y k i m ło d o p o lsk iej, zwłaszcza Kaspro­ w icza. To modernizm p rze cie ż uw olnił w iersz poetyck i od sztyw­ nych, schematycznych regu ł metrycznych wyzwalając żywioł to ­ nie zny i to ru ją c drogę układom wersyfikacyjnym nienumerycznym, całk ow icie wyzwolonym z krępujących w ędzideł mechanicznego ryt­ mu, rymu i s t r o f y .

Tak więc wkład Młodej P o lsk i w rozwój n aszej lit e r a t u r y narodowej wydaje s i ę z perspektywy czasu coraz b ardziej i s t o t ­ ny. J e s t on ogniwem i to bardzo ważnym, bo in icjaln ym głęb o­ k iego procesu h isto ry c z n o lite ra c k ie g o , wiodącego do u k sz ta ł­ towania s i ę zupełnie nowej s y t u a c ji w lit e r a t u r z e . Należy s ą ­ d z ić , że d a lsz e , coraz gruntow niejsze badania nad t ą epoką tę

j e j d o n io sło ść i ważność je sz c z e p e łn ie j potw ierdzą i uwiary­ godnią. Tak więc Młoda Polska po ok resie zasadniczych sp rz e ­ ciwów, em ocjonalnej wobec n ie j n iech ęci, programowych uprze­ dzeń i potępień zdaje s i ę wchodzić w nowy, b a rd z ie j przychyl­ ny okres swego pozgonnego is t n ie n i a , jakby przeżywać swój r e ­ nesans zarówno w odbiorze czytelniczym , ja k w zainteresow aniu badawczym, coraz b a rd z ie j bezstronnym i obiektywnym.

P r z y p i s y

^ A.Asnyk, "Wybór p o e z ji" . Kraków 1924. BN S . I . Nr 67» s . XXIV-XXV.

p

T .B oy-Z eleń ski, "Komentarz do kom entarza". "K u rier Po­ ranny" 1924, nr 92; E .K uch arski, "Nienawiść do lit e r a t u r y i d u lszczy zn a". "Słowo P o lsk ie " 1924, nr 118; T. B oy-Ż eleński,

(24)

"Je sz c z e o "sztu c e d la bankierów ". "K urier Poranny" 1924, nr 123; E .K uch arski, "Przeciw obcym bóstwom". "Słowo P o lsk ie " 1924, nr 133-134» T .B oy-Ż eleń ski, "Polskim butem" w obce bóstw a". "K u rier Poranny" 1924, nr 139*

^ Zob. J.P ro kop , "Z przemian w lit e r a t u r z e p o ls k ie j l a t

1907-1917"» Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, s . 77-81. л

Zob. Z.Czerny, "Człowiek - Kolega - P r z y ja c ie l" . W k sią ż c e zbiorow ej: "Eugeniusz K u ch arsk i". Toruń 1957» s . 59-64.

^ Zob. J.Sp y tk o w sk i, "Stan isław B rzozow ski,e s t etyk-krytyk". Kraków 1939 passim .

g

Zob. K.Wyka, "Młoda Polska jako problem im odel k u ltu ry ". Pam iętnik L iterack ,i 1963» z. 2, s . 375

^ S.B rzozow ski, "Legenda Młodej P o ls k i" . Lwów I9IO, s .2 4 6 . Q

J.M archlew ski, "Chimeryczny pogląd na stosunek sp o łeczeń ­ stwa do s z t u k i" . W: "P o lsk a krytyka lit e r a c k a . M ate riały ". T. IV. Warszawa 1959» s . 169-177.

^ Zob. J.E .P ło m ie ń sk i, "Zapomniany krytyk. Tadeusz Dąbrow­ s k i jako krytyk l i t e r a c k i " . Lwów-Warszawa-Kraków 1927, s . 7 n. 10*Zob. K.Wyka, "Programy, syntezy i polem iki okresu ". W: "Obraz lit e r a t u r y p o ls k ie j XIX i XX wieku. L ite r a tu r a okresu Młodej P o ls k i" . T. I . Warszawa 1968, s . I34 n.

11

Zob. H.Zaworska, "O nową sz tu k ę ". Warszawa 1963, s . 200.

12

"GGA, pierw szy p o lsk i almanach p o e z ji futurystycznej.D w u­ m iesięczn ik prym itywistów". W arszawa,grudzień 1920, s . 46.

1v "Jednodnuwka Futurystuw , m an ifesty futuryzmu p o lsk ie g o ". 3 ' Krakuw, czerwiec 1921.

14

"Zw rotnica" 1926, nr 7«

^ Zob. T .P e ip e r, "Tędy". Warszawa 1930. ^ "Skamander" 1920, z. 1 .

^ A .Staw ar, "Szk ice l i t e r a c k i e " . Wybór. /Warszawa 1 9 5 7 /, s . 73.

Л O

A .Staw ar, "0 Brzozowskim i inne s z k ic e " . /Warszawa/1961, s . 112.

^

I .F i k , "Dw adzieścia l a t lit e r a t u r y p o lsk ie j/1 9 1 8-19 3 9 /". Kraków 1939» s . 44—45»

20

Zob. A.Nowaczyński, "Góry z p iask u . Szkice".W arszawa 1922 s . I5I - I56. Prwdr. "Skamander" 1921, nr 9«

(25)

^ "P o lo n isty k a” 1948, nr 2.

22 Ibid.

2^ J.Z .Jak u b o w sk i, ” Zarys li t e r a t u r y p o lsk ie j na przełom ie XIX i XX w .". Warszawa 1955, s . 29.

Oh.

"Polonistyka” , j.w .

2^ J.Z .Jak u b o w sk i, " Z a r y s . . . " , s . 11.

Wiele trafn y ch sp o strzeżeń w tym z ak re sie zaw ierają prze­ de wszystkim stu d ia i rozprawy K.Wyki, " L ite r a tu r a polsk a l a t 1890-4939 w k on tek ście europejsk im "."P am iętn ik L ite ra c k i"1 9 6 2 , z . 3; "Młoda P olska jako problem i model k u ltu ry ". Ib id . 1963» z . 2 oraz cytowane arty k u ły w "O brazie lit e r a t u r y p o ls k ie j XIX i XX wieku” . Zob. te ż a r t . A.Makowieckiego, "Młoda Polska -d z i s i a j " . "P o lity k a " 1967, nr 32.

2^ Zob. S .B a czy ń sk i, "Losy romansu". Warszawa 1927» s . 76.

PR

M.Dąbrowska, "D ziedzina p rz e ra ż e n ia ". W: "Pisma rozpro­ szo n e ". T. I I . Kraków 1964, s . 463.

2^ Zob. S.B a czy ń sk i, o p . c i t . , s . 83. Zob. H.Zaworska, o p . c i t . , s . 124.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nieznane dwa wizerunki maryjne oraz widok Lwowa z biblioteki klasztoru reformatów.. przy

Osada kultury przeworskiej z późnego okresu lateńskiego, wczesnego i późnego okresu wpływów czymś kich, kultury hityckiej z epoki fcrązu i okresu halsztacki ego

Jeśli z natury teologii, jako kry­ tycznej refleksji nad objawieniem, przeprowadzanej zarówno w świetle wiary jak i rozumu, wynika możliwość osiągnięcia

Moje uwagi i refleksje (ograniczać się one będą przede wszystkim do szkol- nictwa, piśmiennictwa, czasopiśmiennictwa, zrzeszeń i biogramów elektryków, w tym bowiem zakresie

Koło odegrało o grom ną rolę w obronach wuęźniów politycznych... P ro ces toczył się częściowo przy d rzw iach

[r]

Kostkiewiczowa,Stefan Żółkiewski Sprawozdania z podróży naukowych. Biuletyn Polonistyczny 20/3

Kleszcze te należały do gatunków: Ixodes ricinus, Dermacentor reticulatus, Argas reflexus i zostały zebrane z roślin bądź zdjęte ze skóry ludzi i zwierząt.. W ostatnich