• Nie Znaleziono Wyników

Projekt okładki i opracowanie graficzne Olgierd Chmielewski. Korekta Małgorzata Biernacka Barbara Gąsiorowska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Projekt okładki i opracowanie graficzne Olgierd Chmielewski. Korekta Małgorzata Biernacka Barbara Gąsiorowska"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

„Napisałem tę książkę, aby przyjrzeć się bliżej zawodowi, który uprawiam, i z nadzieją, że może przyciągnie ona uwagę Czytelnika, gdyż mówi o rzeczach, które prędzej czy później dotkną każdego z nas, jak choroba czy cierpienie. Książka opowiada o sztuce lekar- skiej, a więc o umiejętności rozpoznawania choroby i darze przewidywania, czyli progno- zy, który wzbudza podziw wśród postronnych obserwatorów. Nie zapomina o bezradności lekarza, o długich nieraz okresach błądzenia po omacku w świecie znaczonym przez ból i nieszczęście. Tekst raz po raz zapuszcza się na tereny poezji i muzyki, co autor usprawie- dliwia swoim przekonaniem, iż medycyna i sztuka mają wspólny rodowód – magię.

Wątki przewodnie wywodzą się z odwiecznych snów, mitów, zwłaszcza greckich, a tajemni- cze oczyszczenie, zawarte w tytule, znajduje naświetlenie zarówno w historii medycyny, jak i historii estetyki, której zręby kładli Pitagoras i Arystoteles.

Książka nie próbuje epatować postępem medycyny, choć nie pomija jej zawrotnych osiągnięć. Na tej kanwie mówi o przenikaniu medycyny przez naukę, wspomina o odkry- ciach, których autor był świadkiem, porusza sprawy erozji etyki lekarskiej i snuje wizje medycyny przyszłości”.

Andrzej Szczeklik

ANDRZEJ SZCZEKLIK ukończył studia na Wydziale Lekarskim AM w Krakowie w roku 1961, a następnie kontynuował naukę na uni- wersytetach w USA i w Szwecji. Habilitował się w roku 1969. Kieruje II Katedrą Chorób Wewnętrznych UJ w Krakowie.

Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół chorób serca i płuc. Jest laureatem prestiżowych nagród, m.in. Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, czasopisma „Lancet”, Royal College of Physicians w Londynie, im. Roberta A. Cooka (USA), otrzymał liczne doktoraty honorowe, a w 1998 został wybrany Krakowianinem Roku. Autor około 600 prac, w tym kilku monografii i podręczników publi- kowanych m.in. w USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Członek Papieskiej Akademii Nauk, PAU, PAN oraz innych towarzystw naukowych – międzynarodowych i krajowych.

Przyjaciel i opiekun artystów i pisarzy, znany jest ze swoich improwizowanych występów przy fortepianie w Piwnicy pod Baranami.

Jako lekarz i jedna z najbarwniejszych posta- ci Krakowa uwielbiany jest przez pacjentów, współpracowników i krakowską bohemę.

fot. Daniel Malak

9 788324 002429 ISBN 978-83-240-0242-9

Cena detal. 36 zł

Katharsis obwoluta_2012.indd 1 2012-01-09 15:36:26

(2)
(3)

W Y DAW N IC T WO Z N A K • K R A KÓW 20 0 9

Szczeklik_Katharsis_1-3.indd 3

Szczeklik_Katharsis_1-3.indd 3 2009-04-01 13:52:132009-04-01 13:52:13

(4)

4 Projekt okładki i opracowanie graficzne Olgierd Chmielewski

Korekta

Małgorzata Biernacka Barbara Gąsiorowska

Copyright © by Andrzej Szczeklik ISBN 978-83-240-0242-9

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

(5)

9

ŻYWA PAGINA

Konieczność ma na imię Ananke. Podlega jej każdy, nawet bogowie na Olimpie. Jej jednej nie wcielił Homer w żadną postać i dlatego wątpiono, czy ma twarz. Pokazał tylko jej córkę, Mojrę, która przę- dzie nić życia. U Hezjoda są już trzy Mojry: pierwsza – przędzie na wrzecionie, druga – czuwa nad długością nici, trzecia – czeka z no- życami w ręku. Nad nimi góruje ta, którą otacza najwyższa tajem- nica, a od jej wyroku nie ma odwołania, ta, którą Ajschylos nazywa

„silną Mojrą”, Ananke.

W Grecji wielu ludzi podawało w wątpliwość istnienie bo- gów, ale nikt nie wątpił w istnienie tej sieci, która swoją mocą przewyższała moc boską. A przecież była niewidzialna. Jej mi- gotliwy ślad można oglądać na niebie jako Drogę Mleczną, a także wiernie pomniejszoną w przepasce na biodrach Afrodyty – „gdzie czary się kryły wszelakie, na ludzi rzucone”. I tak Droga Mlecz- na – „tamta nocna przepaska, rzucona jako jasna smuga na ciem- ności nieba” – zmieniła się w złudę na ciele Afrodyty. Jakby „de- likatna warstwa złudzeń ciągle przesłaniała nieustępliwy węzeł konieczności”.

WSTĄŻKI

Oto sieć. Tak stara jak ten świat. Odwieczna.

Opada aż z nieba na ziemię, w okręgach.

Otacza wszystko, co istnieje. Otula.

Objęciem – łączy nas, owija w konieczność.

szczeklik_dodruk_2009.p65 9 09-04-01, 14:29

(6)

10

Zachowała się „relacja naocznego świadka” podróżującego po gwiezdnych szlakach, który dotarł do początków sieci. Opowiada nam o tym Er, bohater jednej z najpiękniejszych legend Platona, kończących jego Państwo. Er potrzebował dwanaście dni, by zna- leźć się w miejscu, skąd widać było Wrzeciono Konieczności.

Oczom jego ukazał się „snop światła, przez całe niebo i ziemię roz- pięty, niby słup – najbardziej do tęczy podobny, tylko jaśniejszy i czystszy”. Wrzeciono napędzane było przez osiem kosmicznych kręgów. Na każdym z nich mieszkała Syrena. W rytm obrotów ko- smicznego przęślika osiem syren śpiewało „w jednym harmonijnym współbrzmieniu”. Tu właśnie krzątały się Mojry, dzieworodne cór- ki Konieczności. To u nich też wędrujące w zaświaty zmarłe dusze ciągnęły losy rozstrzygające o ich kolejnym wcieleniu po czasie Sądu.

Wszystko tonęło w jasności, dającej początek świetlistej sieci.

Sieć zespala niebo z ziemią i byty ziemskie między sobą.

To złączenie wszystkiego z wszystkim pozostaje dla naszych oczu zakryte. Gdyby ludzie mieli cały czas widzieć sieć, nie znieśliby tego widoku. Zaraz by się w nią zaplątali i zostali uduszeni. I tyl- ko w rzadkich, darowanych chwilach wraca o niej wspomnienie.

Dzieje się tak, gdy coś rozkrusza zobojętnienie, gdy wydobywa- my się z świeckiej monotonności, gdy wzmaga się intensywność życia – „poprzez honor lub śmierć, zwycięstwo lub ofiarę, zaślu- biny lub błaganie, wtajemniczenie lub opętanie, oczyszczenie lub żałobę – więc poprzez to wszystko, co porusza i domaga się zna- czenia”. Przed nadchodzącym świętem na polskich dróżkach i dro- gach zaczynają trzepotać na wietrze kolorowe wstążki. To dzieci przywiązują je do gałęzi drzew i krzewów, do zwieńczeń przy- drożnych kapliczek. Podobnie Grecy, przed tysiącami lat, dla uświetnienia rzadkich, świątecznych chwil wiązali wstążki wokół torsów zwycięskich olimpijczyków, na dziobach statków i ramio- nach posągów. Czym były te trzepoczące na wietrze wstążki – „te taśmy skrzydlate i daremne”? Wyłanianiem się na świat sieci, przy-

szczeklik_dodruk_2009.p65 10 09-04-01, 14:29

(7)

11

W S TĄ Ż K I

pomnieniem o naszym wspólnym losie, o więzach, które łączą wszystko z wszystkim, odsłonięciem nici tej osnowy, która nada- je sens naszemu życiu.

Żyjemy we wszechświecie, którego najgłębsze pokłady utwo- rzone są przez układ kwantów. Struktury kwantowe kształtują rze- czywistość na poziomie atomowym i subatomowym. A czynią to w sposób, który nie mieści się w naszym codziennym doświadcze- niu i zaprzecza intuicji płynącej ze zdrowego rozsądku. Części ukła- du kwantowego są mianowicie ze sobą tajemniczo „splecione” tak, że jedne wiedzą o drugich. Wyrażenie „splecione” (entangled) nie jest figurą retoryczną. W fizyce to termin techniczny. Splecenie układu kwantowego oznacza, iż jest on doskonałą całością i najde- likatniejsza manipulacja jakąkolwiek jego częścią natychmiast od- bija się na całej reszcie. „I to bez względu na przestrzenne oddale- nie: dwa fotony mogą tworzyć układ spleciony nawet wtedy, gdy znajdują się na przeciwległych krańcach supergromady galaktyk”.

Tak jakby świat kwantów oplotła odwieczna sieć. Ta, która otacza, otula, owija w konieczność.

Etymologia mówi nam, iż w imieniu Ananke brzmi i „przy- muszenie”, i „powinowactwo”. Taki podwójny sens semantyczny oddawałby wyraz „więzi”. Inni natomiast widzą bliskość słowa anánké ze zwrotem „brać w ramiona”. Ta dwoistość, a nawet prze- ciwstawność, znajduje odbicie w sieci Konieczności. Zaciska się ona nieuchronnie i bezwzględnie wokół człowieka, gdy świat rozpry- skuje się, pierzcha na boki. Ale napięcie sieci spada w zbliżeniu, gdy odkrywamy więzi łączące nas z drugimi, a nić staje się nicią porozumienia, sympatii, zaufania. Może to zdarzyć się nieoczeki- wanie i jest wtedy jak skok iskry między dwiema elektrodami, jak błysk metafory spinającej dalekie słowa. W błysku odsłania się po- krewieństwo i sieć zaczyna świecić wszystkimi gwiazdami Drogi Mlecznej. Medycyna – to odnajdywanie tego pokrewieństwa.

szczeklik_dodruk_2009.p65 11 09-04-01, 14:29

(8)

12

W każdym zawodzie istnieją sytuacje esencjalne, które od- słaniają jego istotę. W medycynie jest to spotkanie dwóch ludzi.

Chorego z lekarzem. Chorą może być na przykład góralka, która pierwszy raz położyła się w szpitalu, dopiero gdy stuknął jej ósmy krzyżyk. Ileż to rzeczy musi ją dziwić, nieraz śmieszyć, ilu się boi, jak tej choroby, z którą przyszła. Kiedy indziej chory to ktoś wi- dziany pospiesznie w poradni, kto dźwiga w sobie rozliczne, znie- chęcające doświadczenia kontaktów z medycyną. Zmieniają się lu- dzie, zmienia sceneria – z pogotowia, poprzez przychodnię, gabi- net lekarski po salę szpitalną – ale sytuacja pozostaje ta sama.

Spotkanie dwóch ludzi: chorego z lekarzem.

Chory przychodzi ze swoim bólem, zgryzotą, cierpieniem, trwogą i woła o pomoc. To wołanie, oczywiście, rzadko jest dosłow- ne. Ma ono różne formy wyrazu. Może to być potok słów, ażeby zażegnać trwogę, albo skamieniałe rysy twarzy, za którymi kryje się nieufność do lekarza. I chory opowiada. Trzeba słuchać, wysłu- chać opowieści. Od czasu do czasu pytaniem zapobiec utracie wąt- ku, odsłonić ważki szczegół, uściślić chronologię. Dla opowiadają- cego – ta historia to rzecz pierwszorzędna. A słuchający niech pa- mięta, iż jedno z tych opowiadań stanie się jego własnym, któraś z tych chorób dotknie i lekarza. Czy ją wtedy rozpozna? Młody medyk, bez doświadczenia, podejrzewa u siebie, co rusz, jedno z roz- licznych schorzeń, o których słyszy. A doświadczony lekarz? Ma większe szanse na poprawną autodiagnozę, pod warunkiem, iż do- świadczenie, ta „latarnia nad morskim wybrzeżem, do której czło- wiek w dzień pochmurny zmierza”, nie stało się dla niego „bawełną w uszach od ludzkiego jęku”.

Pierwszą rozmowę z chorym, zbieranie wiadomości o cho- robie, wywiad lekarski nazywają medycy anamnezą. Tak nawiązują do Platona. A choć odcień platońskiej anamnezy był nieco inny, a jej sens głębszy, to przecież była ona najważniejszym i najorygi-

szczeklik_dodruk_2009.p65 12 09-04-01, 14:29

(9)

13

W S TĄ Ż K I

nalniejszym sposobem poznania. Podobnie w sztuce lekarskiej – dla poznania choroby ma znaczenie pierwszorzędne.

U Platona stanowiła anamneza wiedzę pierwszą, która po- strzeganie wyprzedza. A czyż nie jest tak w medycynie? Zanim le- karz zacznie „postrzegać” – zanim przystąpi do oględzin, opuki- wania, osłuchiwania, słowem do tych wszystkich czynności, które nazywamy badaniem przedmiotowym – słucha opowieści z prze- szłości. Umiejętnym słowem pomaga wydobyć na jaw wiedzę, któ- ra jest historią, przypomnieniem. Musi być przy tym ciekaw tej historii, tak aby chory czuł, że ktoś, może po raz pierwszy, intere- suje się naprawdę jego biedą. Trzeba, aby mówił z chorym jednym językiem. Nierzadko rytm mowy, barwa głosu skierują jego uwagę na właściwe rozpoznanie. Zdania wyrzucane szybko, goniące jed- no drugie, jakby przynaglane jeszcze przez wilgotne, ruchliwe dło- nie, niepokój frazy, a nawet jej wzburzenie każą myśleć o nadczyn- ności tarczycy. Ochrypły, niski głos, wydobywający się wolno z na- brzmiałej twarzy o odcieniu wosku, mówi o niedoczynności tego samego gruczołu. Wystarczy słuchać. I tylko czasem potrzebna jest pomoc osoby trzeciej...

Mój ojciec, lekarz, był przed wojną poproszony do podmiej- skiej posiadłości księcia X, który zaniemógł. Książę siedział w wy- sokim fotelu, tuż za nim stał kamerdyner Jan. W trakcie zbierania wywiadu, pod koniec litanii zadawanych przez lekarza pytań, zja- wia się zwykle ostatnie, o przebyte choroby, z kręgu tak zwanych wstydliwych. Pytanie padło. Zaległa cisza. Wreszcie książę skłonił lekko głowę do tyłu i spytał: „Janie, czy wtedy w Paryżu to było to?” – „Nic nie było, Wasza Wysokość” – padła odpowiedź. „Nie, nic nie było, Panie Doktorze” – odpowiedział książę.

I tak lekarz wchodzi w świat chorego, zawierający niekiedy treść intymną, zapomnianą lub ukrywaną przed otoczeniem, a nawet przed samym sobą. Ten świat, jak na przykład w schizofrenii, wypeł-

szczeklik_dodruk_2009.p65 13 09-04-01, 14:29

(10)

14

niać mogą tajemnicze energie, siły dobre i złe, przenikać fale kierują- ce ludzkim postępowaniem. „Pod zwykłym obrazem świata kryje się inny”. Chory jest przekonany, iż odkrył istotę rzeczywistości, pod- czas gdy my – reszta – znamy tylko jego pozory. Jakże trudno do tego świata się przebić, przeniknąć go. Chyba że ma się szczęście.

Mój egzamin z psychiatrii... Profesor wprowadził mnie do przestronnej sali. „Proszę się zgłosić, jak zbierze kolega anamne- zę” – powiedział i wyszedł, zamykając drzwi bez klamki. Przed za- ryglowanym oknem, w szpitalnej piżamie w paski, nieruchomy niby posąg, stał prosto na jednej nodze mężczyzna. Drugą trzymał unie- sioną, bez ruchu, zgiętą w kolanie. Był cały zapatrzony w dal, z oczy- ma mocno otwartymi, zastygły gdzieś w punkcie czasu. Nie reago- wał na nic. Na żadne słowo, na propozycję papieroska, na wyniki ostatnich rozgrywek ligowych, na nucone i gwizdane przeze mnie melodie, na miauczenie kota i szczekanie psa, które próbowałem udawać. Pozostał niewzruszony na prośby, iż od kilku jego słów zależy wynik mojego egzaminu. „Trudno – pomyślałem. – Miał ra- cję stary Kant, otaczają nas Ding an sich, zjawiska nierozpoznawal- ne, rzeczy same w sobie”. Odwróciwszy się plecami do mojego słup- nika, zacząłem machinalnie serwować piłeczki na stole pingpongo- wym, ustawionym w drugim rogu salki. Raz, dwa, raz, dwa – wybijały miarowo rytm celuloidowe kulki, skacząc z mojego pola na pole nieobecnego przeciwnika. Nagle – czy coś tąpnęło? Od- wróciłem się. Uniesiona noga wróciła na ziemię. „Zagramy?” – usły- szałem. Był świetnym graczem. W trzecim secie zaproponował mi przejście na ty. Cóż za zdumiewające rzeczy później usłyszałem!

Egzamin zdałem bez kłopotów.

Rytmiczny stukot piłeczki pingpongowej przebił ciszę, w której zamknął się chory. Nastąpiło otwarcie. Poszukiwanie klu- czy, które otwierałyby wrota anamnezy, zaprzątało uwagę Greków.

Anamneza była bowiem jedyną drogą dotarcia do nadrzędnego bytu,

szczeklik_dodruk_2009.p65 14 09-04-01, 14:29

(11)

15

W S TĄ Ż K I

który odkrył Platon, do świata idei. Tak myśl grecka wracała do archaicznego mitu, do czasu przed narodzeniem, do illud tempus, kiedy człowiek oglądał idee. Trzeba było przypomnieć sobie ten czas, aby poznać prawdę i odnaleźć się w Bycie.

W medycynie przypomnienie nie sięga tak daleko. Zatrzy- muje się na początku choroby. Choć próbuje dociec jej pierwszych objawów, porusza się po obszarze granicznym, penetruje świat inny, wcześniejszy, świat zdrowia, świat bez choroby. Ten proces jest utrudniony dziś, kiedy pęka wiele barier i sfera międzyludzkiego obcowania wyzwala się z wszelkich norm. Zmienia się ustawienie do drugiej osoby. „Po prostu nie wiadomo, czego można się spo- dziewać po Innym”. Odsłonić się więc trudniej, za dużo wokół nie- bezpiecznych niewiadomych. A przecież bez tego nie ma medycy- ny. Oczywiście, muszą być spełnione warunki podstawowe: lekarz nie może być sędzią chorego ani go potępiać, lecz starać się go zro- zumieć, pomóc mu. Winien otworzyć się na tego, kto poddany jest szczególnemu ciśnieniu samotności. W trudnych sytuacjach lekarz sięgnie po najtajniejsze arkana swej sztuki, by nawiązać nić poro- zumienia, odkryć więzy łączące dwóch ludzi. Nagrodą – w chwi- lach szczególnych – niechby mu był trzepot wstążek na wietrze.

szczeklik_dodruk_2009.p65 15 09-04-01, 14:29

(12)

172

szczeklik_dodruk_2009.p65 172 09-04-01, 14:29

(13)

173

ŹRÓDŁA

Czesław Miłosz, WSTĘP . . .  5

WSTĄŻKI . . .  9

KONSTELACJE . . .  17

ELIKSIR ŻYCIA . . .  31

WĘŻOWY SPLOT . . .  43

MIĘDZY SZTUKĄ A NAUKĄ . . .  53

RYTM SERCA . . .  65

OCZYSZCZAJĄCA MOC . . .  79

CIERPIENIE . . .  91

EXITUS . . .  103

CHIMERA . . .  115

PO GENOMIE . . .  125

PRZEMIANY I POWROTY . . .  139

ŹRÓDŁA . . .  151

SPIS TREŚCI

szczeklik_dodruk_2009.p65 173 09-04-01, 14:29

(14)

„Napisałem tę książkę, aby przyjrzeć się bliżej zawodowi, który uprawiam, i z nadzieją, że może przyciągnie ona uwagę Czytelnika, gdyż mówi o rzeczach, które prędzej czy później dotkną każdego z nas, jak choroba czy cierpienie. Książka opowiada o sztuce lekar- skiej, a więc o umiejętności rozpoznawania choroby i darze przewidywania, czyli progno- zy, który wzbudza podziw wśród postronnych obserwatorów. Nie zapomina o bezradności lekarza, o długich nieraz okresach błądzenia po omacku w świecie znaczonym przez ból i nieszczęście. Tekst raz po raz zapuszcza się na tereny poezji i muzyki, co autor usprawie- dliwia swoim przekonaniem, iż medycyna i sztuka mają wspólny rodowód – magię.

Wątki przewodnie wywodzą się z odwiecznych snów, mitów, zwłaszcza greckich, a tajemni- cze oczyszczenie, zawarte w tytule, znajduje naświetlenie zarówno w historii medycyny, jak i historii estetyki, której zręby kładli Pitagoras i Arystoteles.

Książka nie próbuje epatować postępem medycyny, choć nie pomija jej zawrotnych osiągnięć. Na tej kanwie mówi o przenikaniu medycyny przez naukę, wspomina o odkry- ciach, których autor był świadkiem, porusza sprawy erozji etyki lekarskiej i snuje wizje medycyny przyszłości”.

Andrzej Szczeklik

ANDRZEJ SZCZEKLIK ukończył studia na Wydziale Lekarskim AM w Krakowie w roku 1961, a następnie kontynuował naukę na uni- wersytetach w USA i w Szwecji. Habilitował się w roku 1969. Kieruje II Katedrą Chorób Wewnętrznych UJ w Krakowie.

Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół chorób serca i płuc. Jest laureatem prestiżowych nagród, m.in. Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, czasopisma „Lancet”, Royal College of Physicians w Londynie, im. Roberta A. Cooka (USA), otrzymał liczne doktoraty honorowe, a w 1998 został wybrany Krakowianinem Roku. Autor około 600 prac, w tym kilku monografii i podręczników publi- kowanych m.in. w USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Członek Papieskiej Akademii Nauk, PAU, PAN oraz innych towarzystw naukowych – międzynarodowych i krajowych.

Przyjaciel i opiekun artystów i pisarzy, znany jest ze swoich improwizowanych występów przy fortepianie w Piwnicy pod Baranami.

Jako lekarz i jedna z najbarwniejszych posta- ci Krakowa uwielbiany jest przez pacjentów, współpracowników i krakowską bohemę.

9 788324 002429 ISBN 978-83-240-0242-9

Cena detal. 36 zł

Katharsis obwoluta_2012.indd 1 2012-01-09 15:36:26

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ten proces już trwa, ja reprezentuję instytucję, która jest dość zaawansowana w temacie troski o zrównoważony rozwój dzięki współpracy z między- narodową

„– Spodnie nie dotyczą kota, messer – niezmiernie godnie odpowiedział kocur, – Może polecisz mi, messer, włożyć jeszcze buty? Koty w butach występują jedynie

Żeby dowiedzieć się więcej na temat tego, co dzieje się w konkretnej grupie, możesz przeprowadzić ćwiczenie – poproś uczniów, żeby wyobrazili sobie hipotetyczną

Wracając do metafory Freuda przeniesienia widzianego jako pole bitewne, dla mnie tym kluczowym punktem strategicznym, zasadniczym dla przebiegu terapii, jest zwróce- nie uwagi

Nagród się tu nie przyznaje, formą wyróżnienia jest wybór filmu jako tematu do obrad i dyskusji „okrą­.. głego stołu” - seminarium

Taka pozycja zapobiega zapadaniu się języka u nieprzytomnego poszkodowanego oraz zakrztuszeniu się własnymi wydzielinami. Takie ułożenie zapewnia utrzymanie drożności

” Narodowy płatnik tak nisko wycenia procedurę leczenia odwykowego osób uzależnionych od nikotyny, że zamykane są kolejne poradnie antynikotynowe

Strona ta w pewien sposób kumuluje wiedzę ze wszystkich źródeł, na które składają się nie tylko książki, lecz także filmy i wywiady z Rowling, dzięki czemu