• Nie Znaleziono Wyników

Powszechność prawa naturalnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Powszechność prawa naturalnego"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Hanna Waskiewicz

Powszechność prawa naturalnego

Studia Philosophiae Christianae 6/1, 236-268

(2)

S tu d ia P hil. C h ristian a e A TK

6/1970/1

Z ZAGADNIEŃ FILOZOFII PRAWA

W a ś k i e w i c z H .

P ow szechność p ra w a n a tu ra ln e g o I w a n i c k i J.

U w agi do p rac y H. W aśkiew icz, Pow szechność p ra w a n a tu ra ln e g o

HA NNA W A ŚK IEW ICZ

POWSZECHNOŚĆ PRAWA NATURALNEGO*

Z ag ad n ien ie pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o je s t zagadnieniem sta ry m , ta k n ie m al stary m , ja k filozofia p raw a. O dkąd w ram a ch k u l­ tu r y e u ro p e jsk ie j uśw iadom iono sobie istn ie n ie p ra w a n a tu ra ln e g o , a stało się to bardzo w cześnie, bo ju ż w sta ro ż y tn e j G recji, zaw sze w y su w an o ja k o dw ie jego cechy zasadnicze: pow szechność oraz n ie ­ zm ienność. Z aw sze uw ażano, że te dw ie cechy d e c y d u ją n ie ty lk o o o d ­ rębności p ra w a n a tu ra ln e g o od pozytyw nego p ra w a ludzkiego, ale ró w ­ nież i o jego w yższości n ad p ra w e m ustan o w io n y m przez ludzi.

M ów iąc je d n a k o pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o m ożna m ieć n a m yśli k ilk a różnych rzeczy. Badacze, k tó rzy w spółcześnie to zagadnienie

* W num erze 4/1968/1 naszego czasopism a zam ieszczono n a stro n ac h 119 do 134 streszczenie a rty k u łu doc. d ra H an n y W aśkiew icz p.t. P o ­ w szechność p ra w a n a tu ra ln e g o , k tó ry był też odczytem A u to rk i w ygło­ szonym w А .Т.К. dn ia 18.V.1967 i streszczenie to m y ln ię opatrzono n azw isk iem A utorki.

N a p o n aw ia n e żądanie A u to rk i re d a k c ja zam ieszcza om aw iany a rty ­ k u ł w całości w n in iejszy m num erze.

(3)

d y sk u tu ją , lu b też d y sk u to w ali je w przeszłości, często n ie d ostrzegali, :że m a ją n a m y śli różne rzeczy, oznaczane ty m sam ym te rm in e m p o ­ w szechności p ra w a n atu ra ln e g o ; w zw iązku z tym p ow staw ało i n a d a l p o w sta je w iele nieporozum ień, w iele d y sk u sji je s t bezprzedm iotow ych.

M ów iąc o pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o m ożna n a jp ie rw m ieć n a m yśli sam f a k t jego istn ien ia, i w ted y jego pow szechność oznacza, że istn ie je ono zaw sze i w szędzie. M ów iąc je d n a k o pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o m ożna ró w n ież m ieć n a m yśli u św ia d am ian ie sobie przez lu d zi f a k tu jego 'istnienia, a w ted y jego pow szechność oznacza, że w szys­ cy ludzie, zaw sze i w szędzie p o sia d a ją św iadom ość istn ie n ia p ra w a n a tu ra ln e g o . Często je d n a k m ów iąc o pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o bierze się pod uw agę n ie jego istn ien ie, ale treść jego norm , i. w ted y albo pow szechność ta oznacza, że n o rm y p ra w a n a tu ra ln e g o w szędzie i zaw sze za w ie ra ją ta k ie sam e n ak azy o raz zakazy, w zględnie też p r z y j­

m u je się, iż pow szechność p ra w a n a tu ra ln e g o oznacza, że w szyscy ludzie w szędzie i zaw sze u św ia d a m ia ją sobie co im p raw o n a tu ra ln e n ak a zu je, a czego zakazuje. A w reszcie są i badacze, k tó rzy m ów iąc o pow szech­ ności p ra w a n a tu ra ln e g o m a ją n a m y śli jego realizację. A le i to s ta n o ­ w isko nie je s t jednoznaczne. J e d n i m ów iąc o re a liz a c ji p ra w a n a tu r a l­ nego m a ją n a m yśli jego rea liza cję w p ozytyw nym p ra w ie ludzkim , a w ted y pow szechność p ra w a n a tu ra ln e g o m a oznaczać, że w e w sz y st­ k ic h p ra w a c h ludzkich z n a jd u je m y p ew n e w spólne, zaw sze p o w ta rz a ją c e

się norm y, k tó re są n o rm am i p ra w a n a tu ra ln e g o , za w arty m i w p o zy ty w ­ n y m p ra w ie ludzkim . In n y m n a to m ia st chodzi głów nie o rea liz a c ję p r a ­ w a n a tu ra ln e g o w działalności organów w ład z y społecznej, w p ierw szy m rzędzie w działalności o rg an ó w w ładzy sądow niczej, a w ted y pow szech­ ność p ra w a n atu ra ln e g o oznaczałaby, że w każdym orzecznictw ie sąd o ­ w y m m ożna w y k ry ć p ew n e elem en ty w spólne, k tó re są re a liz a c ją n o rm p ra w a n atu ra ln eg o . A w reszcie inni, m ów iąc o re a liz a c ji p ra w a n a t u r a l­ nego, m a ją n a m yśli jego rea liza cję p rze z lu d z i w ich p o stę p o w an iu , a w ted y pow szechność p ra w a n a tu ra ln e g o oznaczałaby, że w szędzie i zaw sze ludzie w sw ym p o stęp o w an iu k ie ru ją się n o rm am i p ra w a n a ­ turaln eg o .

W ciągu w ielo w iek o w y ch ro zw ażań n a d p ra w e m n a tu ra ln y m zagad­ n ie n ie jego pow szechności, podobnie ja k i niezm ienności, było rozw ażane n ie m al n ieskończoną ilość razy , w różn y ch w ersja c h , z różn y ch p u n k tó w w idzenia. W obec ogólnej te n d e n c ji do tr a k to w a n ia b ad a ń n a d p raw em n a tu ra ln y m ja k o w yłącznej dom eny dociekań filozoficznych oraz w obec te n d e n c ji do o g ran ic za n ia całej n a u k i p ra w a n a tu ra ln e g o do b u d o w an ia jego teorii, ró w n ież i zagad n ien ie pow szechności p ra w a n atu ra ln e g o , podobnie ja k i jego niezm ienności, z reg u ły było ro z p a try w a n e n a p ła sz­ czyźnie filozoficznej, a w szczególności u za sa d n ien ie tezy, że p ra w u n a

(4)

-238 H. Waśkiewicz [3]

tu ra ln e m u p rzy słu g u je cecha pow szechności p rze p ro w ad z an e było w dro ­ dze rozu m o w ań d edukcyjnych.

T ak ie podejście do zag ad n ien ia pow szechności i niezm ienności praw a, n a tu ra ln e g o osiągnęło swój p u n k t szczytow y w rac jo n alisty c zn ej szkole p ra w a n atu ra ln eg o . N iem niej je d n a k ju ż w o k resie jej p o zornie b e z ­ spornego p an o w an ia, bo w ciągu w iek u X V III, zaczyna się kształto w ać now e podejście do b a d a n ia p ra w a ; w y n ik i bad ań , p row adzonych z ty m now ym n astaw ie n iem , p rz y użyciu now ych m etod, w aln ie p rzy czy n iły się do zak w estio n o w an ia zarówrio pow szechności, ja k i niezm ienności, p ra w a n a tu ra ln e g o , a n a s tę p n ie rów n ież i jego istn ien ia.

W ciągu w iek u X V III n a s tę p u je pow olny, niem n iej je d n a k stale p rz y b ie ra ją c y n a sile w zro st z a in te re so w an ia dla b ad a ń historycznych, i histo ry czn o -p o ró w n aw czy ch n a d praw em . B a d an ia tego ty p u o d g ry w a ją n a s tę p n ie ogrom ną ro lę w ciągu całego w iek u X IX i nie u tra c iły z n a­ czenia rów n ież i w czasach w spółczesnych. W czesnych h isto ry k ó w p r a ­ w a, zw łaszcza tych, któ rzy p ro w a d zili b ad a n ia porów naw cze, u d erz ały w p ierw szy m rzędzie rozbieżności w y stę p u jąc e w p ra w a c h różnych lu ­ dów i różnych czasów. R ozbieżności te sk ła n ia ją badaczy do w y cią g an ia krań co w y ch w niosków , bardzo m odnych w ciągu całego w. X IX i p ie rw ­ szych d ziesiątk a ch w iek u X X , a w p ew n y ch kołach n a u k o w y c h u trz y ­ m u ją cy c h się n a w e t do dziś dnia, że pom iędzy p ra w a m i różnych ludów,, żyjących n a w e t na ta k im sam ym szczeblu ro zw o ju k u ltu ra ln e g o , a tym b ard z iej pom iędzy p ra w a m i lu d ó w żyjących w ram a ch różn y ch k u ltu r, żyjących w różnych czasach, nie is tn ie ją ja k iek o lw iek elem e n ty w spólne. Na ty c h w n io sk ach pozytyw iści p ra w n i różnego a u to ra m e n tu o p ie ra ją je d en z n a jb a rd z ie j u lubionych sw oich arg u m e n tó w przeciw k o p ra w u n a tu ra ln e m u . T w ierd zą oni, iż rozbieżności pom iędzy p ra w a m i różnych ludów , różnych k u ltu r i różnych czasów, św iadczą n iezbicie o tym , że nie is tn ie ją ja k ie k o lw ie k n o rm y postępow ania, k tó re b y łyby znane i r e ­ sp e k to w an e p rzez w szy stk ich ludzi, to zaś je s t w p rz e k o n a n iu p o zy ty ­ w istó w p raw n y ch , głów nie w ie k u X IX , n a jb a rd z ie j p rze k o n y w u jący m arg u m e n tem , że p raw o n a tu ra ln e nie istn ieje, a jego rzekom e istn ien ie je s t je d y n ie w y tw o re m sp e k u lac ji m yślow ych, nie zn a jd u ją cy c h p o tw ie r­

dzenia w rzeczyw istości p ra w n e j.

P ow szechność i niezm ienność p ra w a n atu ra ln e g o , a w n a stę p stw ie i istn ie n ie p ra w a n a tu ra ln e g o , zostały za k w estio n o w an e w dużej m ierze w w y n ik u b ad a ń szczegółow ych i ich n eg a cja u z a sa d n ian a b y ła w drodze- ind u k cji. J a k ie stanow isko w obec takiego p o sta w ien ia sp raw y zajęli zw olennicy p ra w a n a tu ra ln e g o ? N iektórzy z ich g ro n a p ró b o w a li ra to w a ć istn ie n ie p ra w a n a tu ra ln e g o za cenę jego pow szechności i niezm ienności,, b u d u ją c te o rie p ra w a n a tu ra ln e g o o zm iennej treści. In n i kw estionow ali, w y n ik i o siąg an e przez h isto ry k ó w p ra w a i etnologów , tw ie rd z ąc , że- u w y p u k lan e p rzez n ich rozbieżności są m ocno przesadzone, że p om iędzy

(5)

p ra w a m i różnych lu d ó w is tn ie ją je d n a k p ew n e elem enty w spólne, cho­ ciaż sam i u n ik a li raczej bliższego o k re śla n ia tych elem en tó w w spólnych, p o zostając n a jc h ę tn ie j w sferze ogólników . Z re sz tą n a czym o p ie ra li sw oje stanow isko? P rz y u trz y m u ją c y m się n a d a l w śró d w iększości zw o­ lenników p ra w a n atu ra ln e g o n a s ta w ie n iu n a w yłączn ie filozoficzne b a ­ d anie zagadnienia, nie s ta ra li się oni (dotyczy to zw łaszcza p rzełom u X IX i X X w ieku) o grom ad zen ie now ych danych em pirycznych, lu b chociażby o ja k ą ś n o w ą in te rp re ta c ję danych ju ż istn iejący c h , o in te r ­ p re ta c ję , k tó ra pozw oliłaby sk u teczn ie podw ażyć w n io sk i pozy ty w istó w p raw n y ch . W ręcz p rzeciw nie, tw ie rd z ili oni, że pom iędzy p ra w a m i ró ż ­ n y ch k u ltu r i różnych czasów^ m u szą istn ieć elem e n ty w spólne, p o n ie ­ w aż do tak ieg o w n io sk u p ro w a d zą logicznie p o p raw n e rozum ow ania, prze p ro w ad z an e w ram a ch te o rii p ra w a n a tu ra ln e g o ; pow szechność i niezm ienność p ra w a n a tu ra ln e g o w y p ro w a d za li d ed u k c y jn ie z defin icji p ra w a n atu ra ln e g o , k tó ra z kolei była w y p ro w a d za n a d ed u k c y jn ie z p rz e ­ sła n ek ogólno-filozoficznych. Ja k k o lw ie k ta k ie p o sta w ien ie sp raw y było z ich p u n k u w id zen ia rozstrzy g ające, n ie w iele w nosiło ono je d n a k do rozstrzy g n ięcia zagadnienia, ja k daleko id ą w rzeczyw istości rozbieżności p om iędzy p ra w a m i różnych lu d ó w i czy m ożna z tego wnioskowmć o p o ­ w szechności p ra w a n a tu ra ln eg o , a co za ty m idzie i o jego istn ie n iu lu b n ie istn ien iu . W ydaw ać by się mogło, że za rz u ty p rze ciw n ik ó w p ra w a n a tu ra ln eg o , o p a rte na bazie em pirycznej i u za sa d n ian e in d u k c y jn ie , m ogą być e w e n tu a ln ie sk u teczn ie o balone p rzez w nioski rów n ież o siąg ­ n ię te i u z a sa d n ian e w drodze in d u k c y jn ej. A le ta k ie podejście do b ad a ń n ad p raw em n a tu ra ln y m , do za g ad n ien ia jego pow szechności i n ie zm ien ­ ności, było n ie m al dla w szy stk ich jego zw olenników w ciągu w ie k u X IX i w pierw szych d ziesiątk ach la t w iek u X X n ie do pom yślenia. I n a d a l jeszcze znaczna część badaczy p ra w a n a tu ra ln e g o u siłu je oba te zag ad ­ n ie n ia ro zw iązyw ać w yłącznie w ra m a c h filozofii, p rz y pom ocy ro zu m o ­ w ań d edukcyjnych.

N iem niej je d n a k w ra m a c h II O drodzenia p ra w a n a tu ra ln e g o , k tó re nie tylk o szuka now ych, w łaściw ych naszej epoce rozw iązań dla p ro ­ blem u p ra w a n atu ra ln e g o , ale sk ło n n e je s t ró w n ież szukać ty c h ro z ­ w iązań, o ile zachodzi tego potrzeb a, n a now ych drogach, p o ja w ia się o dm ienne podejście do za g ad n ien ia pow szechności p ra w a n atu ra ln eg o , a p o śred n io ró w n ież i do zagad n ien ia jego istn ien ia. N iektórzy p rz e d s ta ­ w iciele II O drodzenia p ra w a n a tu ra ln e g o sto ją n a stan o w isk u , że skoro- tw ie rd z en ie , iż pom iędzy p ra w a m i różn y ch ludów , różn y ch k u ltu r nie; is tn ie ją żadne elem e n ty w spólne, zostało w y su n ię te w w y n ik u badań, em pirycznych, to trafn o ść lu b n ie tra fn o ść tego tw ie rd z e n ia może być. w pełni zw e ry fik o w an a rów nież tylko w w 'yniku b ad a ń em pirycznych l.

(6)

'240 H. Waśkiewicz [5]

W o d n ie sie n iu do pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o badacze ci w y su ­ w a ją d w a kom pleksy zagadnień. Z je d n ej stro n y chodziłoby o u sta le n ie,

czy w sy stem ach p ra w n y c h różn y ch ludów , żyjących n a ró żn y c h sto p ­ n iach rozw oju społecznego, m ożna w y k ry ć p ew n e id entyczne, lu b cho­ ciażby ty lko zbliżone do siebie in sty tu c je p ra w n e , czy m ożna w nich w y k ry ć n o rm y p raw n e, choćby ty lko najo g ó ln iejsze, o iden ty czn ej lu b zbliżonej treści.

Z dru g iej stro n y je s t je d n a k rów n ież i od m ien n y aspe-kt p ro b lem u pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o , z którego istn ie n ia badacze od n ie ­ d aw n a zaczęli sobie jasn o zdaw ać sp raw ę. Je że li bow iem p raw o n a t u ­ r a ln e rzeczyw iście istn ieje, jeżeli istn ie ją n o rm y p o stę p o w an ia człow ie­ ka, m a jąc e sw oje źródło w sam ym jego człow ieczeństw ie, n o rm y p o zn a­ w an e przez człow ieka spontanicznie, to, ja k tw ie rd z ą n ie k tó rzy badacze, p o w in n a być w spólna w szy stk im ludziom , n iezależn ie od w a ru n k ó w cza­ su i m ie jsc a, ró w n ież i św iadom ość istn ie n ia ta k ic h norm . P rzeciw n icy p ra w a n a tu ra ln e g o w y su w ali i w y su w a ją zarzut, że św iadom ość ta k a w y stę p u je w yłącznie w ram a ch k u ltu r y c h rz eśc ija ń sk o -e u ro p e jsk ie j z tej rac ji, że i cała k o ncepcja p ra w a n a tu ra ln e g o je s t w y tw o re m w y ­ łącznie tej k u ltu ry .

P rz ed w spółczesnym i bad aczam i za g ad n ien ia pow szechności p ra w a n a tu ra ln eg o , k tó rzy chcą to za gadnienie rozstrzy g ać n a płaszczyźnie b a ­ d a ń em pirycznych, s ta ją w ięc dw a kom pleksy zagadnień:

1. Z agadnienie pow szechnego w y stę p o w a n ia w różnych system ach p ra w n y c h ty c h sam ych lu b zbliżonych in s ty tu c ji p raw n y ch .

2. Z agadnienie pow szechnego w y stę p o w a n ia w różnych k u ltu ra c h i w różnych sy stem ach relig ijn y ch św iadom ości istn ie n ia p ra w a n a t u r a l­

nego, n a w e t jeżeli n ie byw a ono n azy w an e ty m im ieniem .

W m yśl sw oich założeń b adacze ci sz u k a ją d la w y m ien io n y ch zagad­ n ień ro zw ią zan ia n a drodze żm udnych, czasochłonnych, z re g u ły bardzo tru d n y c h , b ad a ń n ad sy stem am i p ra w n y m i różnych ludów , żyjących n a ró ż n y c h szczeblach ro zw oju k u ltu ra ln e g o , podobnie ja k n ad p o zachrze- śc ija ń sk im i sy stem am i relig ijn y m i.

B ad an ia te cechuje tro sk a o ja k n a jd a le j p o su n ię ty obiektyw izm , w y ­ raż a ją c a się p rzede w szy stk im w tym , aby dane grom adzone em p iry cz­ nie, np.: w w y n ik u o d pow iednich b ad a ń te re n o w y ch w w y p a d k u ludów żyjących n a niższych szczeblach rozw oju społecznego i k u ltu ra ln e g o , p o d d aw a n e były in te rp re ta c ji, w pełn i uw zg lęd n iającej specyficzne ce­ chy ty c h danych, nie zaś in te rp re ta c ji su g ero w an ej przez e u ro p e jsk ie

p o jęcia p ra w n e ; to sam o dotyczy b ad a n ia św iadom ości istn ie n ia p ra w a n a tu ra ln e g o w p o za ch rze ścijań sk ich sy stem ach re lig ijn y c h i w w y ­ k ształconych pod ich w pływ em k u ltu ra c h . I tu ta j chodzi o u sta le n ie w łaściw ych im ujęć, a n ie o e w e n tu a ln e doszukanie się w n ich odpo­ w iednich k o ncepcji eu ropejskich.

(7)

D ru g ą cechą now ych b ad a ń n ad zag ad n ien iem pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o je s t ja k n a jd a le j p o su n ię ta ostrożność co do u o g ólniania w niosków o trzy m an y ch w drodze in d u k c ji. B adacze w ie k u X IX , za­ ró w n o p rzeciw nicy p ra w a n a tu ra ln eg o , ja k i ci n ieliczn i jego zw olen­ n icy, k tó rzy decydow ali się n a odw o ły w an ie się do d anych em p iry cz­ ny ch , w y k az y w a li du żą te n d e n c ję do g en e raliz o w an ia sw oich osiągnięć. O p eru ją c n ielicznym i, często dosyć m g listy m i danym i, że np. w życiu p ra w n y m jak ieg o ś jednego lu d u pierw o tn eg o w y stę p u ją lu b nie w y s tę ­ p u ją pew ne in sty tu c je p ra w n e , k tó re sk ło n n i b yliby uznać za in sty tu c je p ra w a n atu ra ln e g o , bez w a h a n ia stw ie rd z ili, że in sty tu c je ta k ie w y stę ­ p u ją (zw olennicy p ra w a n atu ra ln eg o ), lu b n ie w y stę p u ją (jego p rze ciw ­ nicy) u w szy stk ich ludów , w szystkich czasów. W spółcześni badacze w y ­ k a z u ją n a to m ia st w y ra ź n ą niechęć do g en e raliz o w an ia sw oich osiągnięć. Je że li w to k u b ad a ń u d a im się ustalić, że w p ew nych sy ste m a c h re li­ g ijn y c h lu b w p ew n y ch k u ltu ra c h w y stę p u je św iadom ość istn ie n ia , p r a ­ w a n a tu ra ln eg o , stw ie rd z a ją je d y n ie, że w ty c h sy stem ach re lig ijn y c h lu b k u ltu ra c h św iadom ość ta istn ieje, ale w żadnym raz ie n ie w y su w a ją z tego w niosku, że św iadom ość ta k a je s t pow szechna. W ich m n ie m a n iu obecny sta n b ad a ń n ie pozw ala jeszcze n a w y su w an ie ta k ic h ogólnych tw ierd zeń .

T a daleko p o su n ię ta ostrożność, cechująca w spółczesnych badaczy p o ­ w szechności p ra w a n a tu ra ln e g o n a drodze b ad a ń em pirycznych, je s t w pełn.i uzasadniona. Ja k k o lw ie k bow iem p o stu la ty co do now ego sp o ­ sobu b a d a n ia zag ad n ien ia pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o są dość w y ra źn ie sfo rm u ło w an e, i zw łaszcza w p ew n y ch o środkach n a u k o w y c h np. : In s ty tu t P ra w a N atu ra ln eg o U n iw e rsy te tu N otre D am e w pełn i ap ro b o w an e , to je d n a k sam e b a d a n ia pro w ad zo n e w m y śl ty c h p o stu la ­ tó w z n a jd u ją się zaledw ie w fazie p oczątkow ej. Ich w y n ik i są n a raz ie jeszcze bardzo skrom ne, niem n iej je d n a k ju ż i one p o zw a lają p rzy p u sz­ czać, że jeżeli b a d a n ia tego ty p u będ ą k o n ty n u o w an e, m ogą one w nieść w iele ciekaw ych elem en tó w do p ro b lem u pow szechności p ra w a n a t u ­ ralnego.

Z dw óch zagadnień: obecności norm p ra w a n a tu ra ln e g o w sy stem ach p ra w n y c h różnych ludów , o raz św iadom ości istn ie n ia p ra w a n a tu ra ln e g o w różnych k u ltu ra c h i system ach zagadnieniach, to dru g ie za gadnienie je s t nieco szerzej zbadane, chociaż i tu ta j b a d a n ia nie p rzekroczyły je s z ­ cze fazy początkow ej. W b ad a n ia ch tych należy o dróżnić dw ie, w znacz­ n y m sto p n iu o d rę b n e g ru p y :

1. B a d an ia p ro w a d zo n e p rzez etnologów , głów nie przez tzw. w te r ­ m inologii am e ry k a ń sk ie j antropologów społecznych n ad lu d am i ży jąc y ­ m i a k tu a ln ie n a w cześniejszych e tap a ch rozw oju k u ltu ra ln eg o o , a w szczególności społecznego.

(8)

242 H. Waśkiewicz [71

2. B a d an ia p row adzone n a d n ie k tó ry m i system am i re lig ijn y m i po za­ eu ro p e jsk im i, oraz n a d n ie k tó ry m i w ysokim i, sta ry m i k u ltu ra m i po za­ euro p ejsk im i.

I

R ozpatrzm y n a jp ie rw , ja k k sz ta łtu je się w najnow szych b a d a n ia c h z a ­ g ad n ien ie pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o w o d n ie sie n iu do ludów , k tó re ciągle jeszcze żyją n a n isk ich sto p n iac h ro zw o ju kulturalnego,, w ra m a c h p ry m ity w n y c h form życia społecznego. Nie n ależy zapominać,, że w łaśn ie pierw sze b a d a n ia n a d życiem społecznym i p ra w n y m ta k ic h lu d ó w dostarczyły p rze sła n e k do stanow czej neg acji p ra w a naturalnego.. W cześniejszych badaczy u d erz ały p rze d e w szy stk im różnice w y stę p u ją c e pom iędzy p ra w a m i różnych ludów , i n a tej zasadzie p o sta w ili tezę, że pom iędzy p ra w a m i różnych lu d ó w nie m ożna w y k ry ć ja k ic h k o lw ie k zbieżności, k tó ry ch istn ie n ie pozw oliłoby przypuszczać, że p ew n e norm y są pów szechnie p rz y ję te i resp e k to w an e , co św iadczyłoby o istn ie n iu p ra w a n a tu ra ln eg o .

W najnow szych b ad a n ia ch k w estio n u je się je d n a k zarów no sam w niosek, jalk i p rze słan k i, n a k tó ry c h został on o p arty . W spółcześni etnologow ie za rzu ca ją sw oim kolegom z X IX w iek u , a n a w e t i z p o ­ czątk u w ieku. X X , że p rz y gro m ad zen iu m a teria łó w p o sługiw ali się n ie ­ w łaściw ym i m etodam i, a to rzu to w a ło rów n ież i na treść grom adzonych p rze z nich danych. D ane te, zw łaszcza w o k re sie w cześniejszym , rza d k o tylk o były grom adzone p rze z fach o w y ch etnologów , w to k u sp ecjalnych b ad a ń teren o w y ch ; w iększość m a te ria łó w b y ła g rom adzona p rzez k u p ­ ców, podróżników , m isjonarzy, z reg u ły przypadkow o, n a ogół biorąc bez w iększego zrozum ienia dla m e to d ich grom adzenia, ja k i dla doboru bad an y ch p rz e ja w ó w życia lu d ó w p ierw o tn y ch . Z resztą n a w e t w w y p a d ­ k u g ro m ad z en ia m a teria łó w p rzez ów czesnych fachow ców etnologów , ró w n ież i w ich m e to d ac h p rac y w y stęp o w ały pow ażn e b ra k i. N ajw a ż­ niejszym z n ic h był z reg u ły b r a k znajom ości ję zy k a b a d a n y ch ludów , grom adzenie danych za p o śred n ic tw em tłum acza, k tó ry n ajczęściej znał słabo język zarów no b adacza ja k i b adanych, a zaw sze n ie m ia ł żadnego zro zu m ien ia dla celów, ja k ie b ad a cz p ra g n ą ł osiągnąć. P rz y tym b a d a n ia o d b y w ały się głów nie w fo rm ie w y w iad u , w fo rm ie odpow iedzi n a p y ­ ta n ia sta w ia n e przez badającego. Rzecz oczyw ista, że n a w e t w w y p ad k u fachow ego etnologa, p y ta n ia ta k ie były w w iększym sto p n iu w a ru n k o ­ w a n e w łasn y m zapleczem k u ltu ra ln y m badacza, o ra z tym co spodziew ał się w y k ry ć u b ad a n y c h ludów , w b ad a n ej k u ltu rz e , niż jej specyficzny­ m i w łaściw ościam i, niż w łasn y m i, specyficznym i p ojęciam i i p rak ty k a m i, b ad an y ch . G dy zaś dane były grom adzone przez niefachow ców , a w ciągu całego w iek u X IX m a te ria ły etnologiczne ta k były głów nie grom adzone,

(9)

p rzew ażały w nich in fo rm ac je o tym , co b ad a ją cy c h uderzało ja k o now e, ró żn e od ich w łasn y ch pojęć, zw yczajów , p ra k ty k . P rz y ty m inform acje- te były często pow ierzchow ne, przy p ad k o w e, p oniew aż w n ajlep szy m w y p a d k u grom adzone b y ły w czasie tzw. w y p raw , a w ięc w ciągu k r ó t­ kiego p o b y tu b adającego w śród badanych, lu b n a w e t w czasie podróży w celach np. h a n d lo w y c h 2.

Na tle danych, dostarczonych p rzez ta k ie b a d a n ia u k sz ta łto w a ła się te o ria, że p ra w a różnych ludów , żyjących n a różnych szczeblach k u ltu ­ ry , w ra m a c h różn y ch fo rm życia społecznego, są od siebie zasadniczo różne, że nie m ożna w n ic h w y k ry ć żadnych zbliżonych do siebie n o rm ; p odobnie też i w y kształciło się w śród badaczy p rze k o n an ie , że u lu d ó w ty c h b ra k je s t św iadom ości istn ie n ia norm postępow ania, k tó re byłyby w sp ó ln e w szy stk im ludziom .

P odobnie ja k po słu g iw an ie się n iew łaściw y m i m e to d am i b ad an , w spółcześni etnologow ie za rzu ca ją sw oim w cześniejszym kolegom ró w ­ nież i niew łaściw e p o stęp o w an ie p rzy b u d o w an iu te o rii. Ja k o głów ny ich b łą d w ysuw ają, że p u n k te m w y jśc ia dla b u d o w an ia te o rii było dla n ich p y ta n ie , m oże nie zaw sze całkiem w y ra źn ie sform ułow ane, niem n iej je d n a k zaw sze obecne: „gdybym był człow iekiem p ie rw o tn y m , człow ie­ kiem , k tó ry dopiero zaczyna być życiem w pełn i ludzkim , cabym w te d y m yślał, ja k b y m działał w ta k ich lu b in n y c h okolicznościach?”. W o d ­ pow iedzi n a to p y ta n ie etnologow ie w. X IX i p o czątk u w. X X albo w zupełnym o d e rw a n iu od m a te ria łu faktycznego, a p rio ri p rzy jm o w a li p e w n ą tezę, albo też, co m iało n ajczęściej m iejsce, w o p arc iu o bardzo cząstkow e dane p ra k ty c z n e пр.: o je d n ą p ra k ty k ę w y stę p u ją c ą u je d ­ nego lu d u lu b n a je d n y m te ry to riu m , b u d o w ali całą teorię. W szelkie d a l­ sze dan e em piryczne służyły je d y n ie ilu s tra c ji lu b u za sa d n ien iu ju ż istn iejące j te o rii i pod ty m k ątem w idzenia, w zupełnym o d erw an iu od ich k o n te k stu geograficznego, historycznego, k u ltu ra ln e g o , a zw łaszcza społecznego, b yły d o b ieran e i in te r p re to w a n e 3.

P u n k te m zw ro tn y m w b ad a n ia ch etnologicznych, zw łaszcza gdy cho­ dzi o b ad a n ia n a d życiem społecznym w e w szystkich jego p rz e ja w a c h b y ły b ad a n ia M alinow skiego. Z apoczątkow ał on now y ty p badań, w p ro ­ w adził now e m e to d y 4, k tó re ulepszone i ro zb u d o w an e są dzisiaj w p o ­ w szechnym użyciu w śró d etnologów . B a d an ia etnologiczne są dzisiaj prow adzone przez fachow ców , przez ludzi o o d pow iednim p rzy g o to w a­ n iu n aukow ym , k tó re n ie ty lko uczy ich w łaściw ych m etod badaw czych, a le ró w n ież pozw ala n a p ełn e zrozum ienie i w łaściw e u sta w ien ie p ro b le

-2 G luckm an M ax, P olitics, L aw and R itu al in T rib al S ociety, O xford, 1965, 22—24.

3 ibid. 2—7, 10—13. 4 ibid. 24—34.

(10)

244 H. Waśkiewicz [9]

m a ty k i badań, a w szczególniejszy sposób pozw ala n a zrozum ienie i w łaściw ą ocenę b ad a n y ch zjaw isk. C onditio sine qua no n je s t dzisiaj znajom ość ję z y k a b ad a n y c h ludów , a b a d a n ia p row adzone są w czasie długiego, n ie ra z w ie lo k ro tn ie p o w tarz an eg o w ielo letn ieg o p o b y tu b a ­ dacza w śró d b ad an y ch . B a d an ie życia społecznego jak ieg o ś lu d u polega n a b a d a n iu go w jego działan iu , n a w ielo letn iej o b se rw ac ji jego codzien­ n y c h p rze jaw ó w . W o d n ie sie n iu do życia p raw n eg o oznacza to n ie tylk o zap o zn an ie się z b ędącym i w m ocy zw yczajam i p raw n y m i, ale w ym aga sta ra n n e j o b se rw ac ji jego s tr u k tu r y i jego d ziałania, n a o b se rw a c ji co­ d zien n y ch p rz e ja w ó w życia p raw n eg o 5.

W yniki ta k p row adzonych b ad a ń w znacznym sto p n iu p odw ażyły ju ż k o n k lu z je, do ja k ic h dochodzili badacze w p o p rzed n im okresie, o c a ł­ k o w ite j rozbieżności pom iędzy p ra w a m i ró żn y c h ludów , o niem ożności w y k ry c ia w ich życiu p r a w n ym ja k ic h k o lw ie k śladów p ra w a n a t u r a l­ nego. W praw dzie i dzisiaj jeszcze z d a rzają się badacze np. B ohannan, k tó rzy w szczególniejszy sposób p o d k re śla ją odręb n o ści pojęć p ra w n y c h lu d ó w a fry k ań sk ich . B o h an n an idzie ta k daleko, że tw ierd zi, iż nie tylk o n ie m a żadnych p u n k tó w stycznych m iędzy p ra w a m i ludów a fry k a ń sk ic h a p ra w a m i euro p ejsk im i, ale n a w e t a fry k a ń sk ie p o ję cia p ra w n e nie m ogą być w y ra żo n e w e u ro p e jsk im p ra w n y m a p a racie pojęciow ym , p o ­ n ie w a ż istn ie ją pom iędzy n im i ta k zasadnicze ró ż n ic e 6 Ten p u n k t w i­ dzenia n ie zn a jd u je je d n a k obecnie licznych zw olenników . P rz ew aż a r a ­ czej opinia, iż b ad a n ia p row adzone p rz y pom ocy w spółczesnych m etod w y k az u ją, że pom im o całej ich pozornej rozbieżności, pom iędzy p ra w a m i lu d ó w żyjących n a w cześniejszych e tap a ch życia społecznego is tn ie ją znaczne p odobieństw a, co w ięcej p o d o b ień stw a ta k ie , ja k k o lw ie k o g ra­ n ic za jąc e się czasem do b ardzo tylk o ogólnych rysów , is tn ie ją rów nież p om iędzy p ra w a m i tych ludów a w ysoko ro zw in ię ty m i p ra w a m i e u ro ­ p ejsk im i. P o d o b ień stw a te w y ra ż a ją się p rze d e w szy stk im w tym , że za­ ró w n o w p ra w a c h e u ro p e jsk ic h , ja k i w p ra w a c h n aro d ó w żyjących n a w czesnych e ta p a c h rozw oju społecznego, w y stę p u ją p e w n e podstaw ow e in sty tu c je p ra w n e , ta k ie ja k np. m ałżeń stw o , rodzina, w łasność, k a ra za p o p ełn io n e b ez p raw ia itp. W szczegółach in s ty tu c je te n ie w ą tp liw ie ró ż ­ n ią się od siebie, i to n ie ra z w znacznym stopniu, n ie m n ie j je d n a k nie tra c ą p ew n y ch sw oich zasadniczych rysów , n ie p rz e sta ją być w y ra źn ie za ry so w a n ą in s ty tu c ją p ra w n ą rodziny, czy np. w łasności. Z d aje się

5 ibid. 24— 34, 209—213.

6 G lu ck m an M ax, N a tu ra l Ju stic e in A frica, N a tu ra l L a w F orum , yol. 9, 1964, 43. ró w n ie ż p a trz B o h a n n an P au l, Ju stic e and Ju d g m e n t A m ong th e T iv, London, 1957.

(11)

n ie ulegać w ątpliw ości, że bard ziej w n ik liw a an a liz a p o w tarz ają cy c h się u różnych ludów , żyjących n a różnych szczeblach ro zw o ju społecz­ nego, in sty tu c ji p ra w n y c h , m oże dostarczyć ciekaw ych danych dla ro z ­ w ią z a n ia za g ad n ien ia pow szechności p ra w a n atu ra ln eg o . Na p ełn e je d ­ n a k w y k o rz y sta n ie k ry ją c y c h się tu ta j m ożliw ości w y p ad n ie jeszcze p o ­ czekać; b a d a n ia bow iem w ty m zakresie, a raczej od p o w ied n ia in te r p r e ­ ta c ja w y n ik ó w n ajn o w szy ch b ad a ń tere n o w y ch , zn a jd u je się ciągle je sz­ cze w sta d iu m zu pełnie początkow ym .

B a d an ia w spółczesnych etnologów w y k az ały rów nież, że zbadane p rz e z n ic h lu d y a fry k a ń sk ie u św ia d a m ia ją sobie istn ie n ie p ew n y ch n o rm p raw n y ch , obo w iązu jący ch w szy stk ich bez w y ją tk u ludzi, chociaż w ic h słow nikach p raw n y ch nie zn a jd u je m y bezpośredniego o d p o w ied n ik a t e r ­ m in u praw o n a tu ra ln e . Szczególnie in te re s u ją c e są w tym zak resie b a ­ d an ia М аха G luckm ana. Z w łaściw ą w spółczesnym badaczom o stro ż­ nością, etnologow ie, a w p ierw szym rzędzie G luckm an, n ie tw ie rd z ą b y ­ n a jm n ie j, że św iadom ość istn ie n ia ta k ic h n o rm w y stę p u je u w szy stk ich lu d ó w afry k a ń sk ic h , a tym bard ziej u w szy stk ich ludów , żyjących w r a ­ m ach w cześniejszych fo rm życia społecznego. G lu ck m an ogran icza się do stw ie rd z en ia, że w y stę p u je o n a w życiu p ra w n y m ty c h ludów , k tó re sam b ad ał oraz w życiu p raw n y m całego szeregu, w y ra źn ie je d n a k z im ien ia w y m ien io n y ch lu d ó w a fry k a ń sk ic h , k tó ry c h życie p ra w n e było przed m io tem b ad a ń in n y c h w spółczesnych e tn o lo g ó w 7. P ozo staw ia je d n a k zup ełn ie w y ra ź n ie o tw a rtą k w estię, czy św iadom ość ta w y s tę ­ p u je u w szy stk ich lu d ó w a fry k a ń sk ic h ; dotychczasow e b a d a n ia nie do­ sta rc z a ją danych an i d la tw ie rd z ąc ej, an i dla przeczącej odpow iedzi.

S p ró b u jm y te ra z u stalić, ja k ta św iadom ość istn ie n ia n o rm p o stę p o ­ w a n ia w spólnych w szy stk im ludziom i n iezależnym od ludzkiego u s ta ­ n o w ien ia k sz ta łtu je u tych lu d ó w afry k a ń sk ic h , k tó ry ch życie p ra w n e zostało ju ż pod ta k im k ątem w id ze n ia zbadane.

Swuadomość ta w y stę p u je n a jp ie rw ja k o przek o n an ie, że są pew ne n o rm y p raw n e, k tó re o b o w iąz u ją n a w e t n a jb a rd z ie j absolutnego w ła d ­ cę, norm y, k tó ry m pow in ien p odporządkow ać się pod grozą u tr a ty z a j­ m ow anego stan o w isk a, a n a w e t życia. W praw dzie liczne lu d y a fr y k a ń ­ skie nie z n a ją jeszcze p a ń s tw a i żyją w sp ołeczeństw ach p lem ien n y ch , rodow ych lu b n a w e t w ra m a c h dużych rodzin, n ie m n ie j je d n a k są i b yły ta k ie, k tó re w y tw arza ły , n ajczęściej w drodze podboju, n ie k ied y n a w e t duże o rg an izm y p aństw ow e. Co u d erz a w h isto rii w szy stk ich tub y lczy ch p a ń s tw i p a ń ste w e k a fry k ań sk ich , to p o w ta rz a ją c e się w nich n ie z m ie r­ n ie często rew o lu c je, często są to tylk o rew o lu c je pałacow e, k tó re z r e ­ g u ły kończyły się usunięciem , n ajczęściej w drodze zab ó jstw a, rz ą d z ą c e

(12)

246 H. Waśkiewicz [И ]

.go w ład cy i zastąp ien iem go now ym , często z g ro n a jego najbliższej

r o d z in y 8. ;

B a d an ia w spółczesnych etnologów , a zw łaszcza G luckm ana, w y k ry ły ciek aw e przyczyny ty c h rew o lu c ji i zam achów sta n u — o d b y w a ją się on e w obro n ie p ra w a , k tó re w m n ie m a n iu tych lu d ó w stoi ponad w ładcą.

Tubylcze p a ń stw a i p a ń s te w k a a fry k a ń sk ie z re g u ły były rząd zo n e p rz e z w ładców absolu tn y ch , k tó rzy n ie tylk o m ieli daleko idące ko m p e­

te n c je w z a k resie sta n o w ie n ia p raw , ale ró w n ież i w za k resie ich stoso­ w a n ia cieszyli się d u żą sw obodą. Z arów no je d n a k poddani, ja k i sam i w ła d c y zgodnie przy jm o w ali, że są pew ne p raw a, k tó re m usi re sp e k to ­ w a ć n a w e t n a jb a rd z ie j ab so lu tn y w ładca, k tó ry m m usi się p o d p o rzą d ­ k ow ać, n a w e t jeżeli to n ie o d p o w iad a jego interesom . N aru sze n ie k tó - regokolw iek_z tych p ra w k w a lifik u je w ład cę ja k o ty ra n a , n ie n a d a ją c e ­ go się do sp raw o w an ia rządów , k tó ry może, a n a w e t pow in ien być u s u ­ n ię ty i zastąpiony now ym w ła d c ą , co do którego istn ie je n ad z ie ja, że b ęd z ie re sp e k to w a ł w iążące k ró la p ra w a 9.

T ak w ięc w p rze k o n an iu całego szeregu ludów a fry k a ń sk ic h w p a ń ­ s tw ie is tn ie ją dw a ro d zaje p ra w a : p raw o, k tó re n a w e t jeżeli n ie je s t p rz e z w ład cę u sta n aw ia n e, bo często je s t to praw o zw yczajow e, może je d n a k być p rzez niego zm ienione lu b uchylone, o raz p raw o, k tó re stoi p o n ad w ładcą, któ reg o n ie m oże on an i zm ienić, an i uchylić. P ra w o to z re sz tą obow iązu je nie ty lko w ładcę, ale rów nież bezpośrednio każdego z podd an y ch w ró w n y m stopniu. Byłoby n ie w ą tp liw ie rzeczą n ie zm iern ie in te r e s u ją c ą u sta le n ie ja k ą je s t treść tego, stojącego p onad w ład c ą p r a ­ w a, zw łaszcza u sta le n ie, czy chociaż u tych w szy stk ich lu d ó w a fry k a ń ­ skich, k tó re zostały d otąd o b ję te o d pow iednim i b ad an iam i, tre ść ta je s t podobna, czy też is tn ie ją w n iej rozbieżności i ja k ie? Na p o d sta w ie do­ tychczasow ych w y n ik ó w b ad a ń tru d n o n a raz ie dać w y cz e rp u ją c ą o d ­ po w ied ź n a te p y ta n ia. O dnosi się w rażen ie, że chyba w szędzie zalicza się do tych p ra w n o rm y ud ziela ją ce o ch ro n y życiu oraz w ła s n o ś c i10; czy w chodzą tu ta j rów n ież i inne jeszcze norm y, tru d n o na razie ustalić.

Ze szczególną ja sn o ścią św iadom ość istn ie n ia n o rm p o stę p o w an ia p o ­ w szechnych, obow iązujących w szy stk ich ludzi ry su je się w p ra k ty c e s ą ­ dow ej całego szeregu ludów a fry k ań sk ich . J e s t rzeczą u d erz ają cą , że św iadom ość ta ry s u je się ta k jasn o 1 w p ra k ty c e sądow ej, a nie w u sta w o

-8 G lu ck m an , ibid. 26-—2-8, 32. p a trz ró w n ież : tenże, O rd e r and R ebellio in T rib a l A frica, London, 1963. M. F o rte s and EE. E v a n s -P ritc h a rd (ed), A fric a n P o litic al Sysem s, London, 1966.

9 G luckm an, ibid.

(13)

daw stw ie. W yjaśnienie takiego sta n u rzeczy n ie n a su w a w iększych tru d n o śc i; w szystkie lu d y a fry k ań sk ie, poczynając od tych, k tó re w y tw a ­ rz a ły w łasn e p ań stw a, a kończąc na tych, k tó re ży ją ciągłej jeszcze w r a ­ m ach niezm iernie! p ry m ity w n y c h fo rm życia społecznego, ja k np. szczepy P o k o t w W schodniej A fryce, w szy stk ie one ży ją pod p an o w a n iem p ra w a z w y c za jo w eg o 11. D ziałalność u staw odaw cza, jeżeli w ogóle ta k a istn ieje, czy to w ładcy, czy n ac ze ln ik a plem ien ia, rodu, czy n a w e t rodziny, o d ­ byw a się n a tle istniejącego p ra w a zw yczajow ego, jako jego u z u p e łn ie ­ nie, jako jego sw oistego ro d z a ju in te rp re ta c ja legalna. W znacznym sto p n iu b ard z iej tw órczym dla życia p raw n eg o tych społeczności, je st o rzecznictw o sądow e, i tu ta j nasz p ro b lem ry s u je się ze szczególną

o stro ścią. ;

P rz ec iętn y A fry k ań c zy k żyje w ra m a c h m ałej społeczności; n a w e t je ż e li stan o w i ona część sk ład o w ą np. p ań stw a, jego życie codzienne u p ły w a w tej m ałej społeczności, w k tó re j żyje p rze w a żn ie od u ro d zen ia do śm ierci, w niej zdobyw a śro d k i u trzy m an ia , w niej w y ch o w u je sw oje dzieci. S to su n k i pom iędzy członkam i ta k ie j m ałej społeczności są, siłą rzeczy , bardzo bliskie, a k ażde n aru sz en ie rów now agi p ra w n e j n a w e t p o ­

m iędzy dw om a tylk o jej członkam i, m oże znajdow ać oddźw ięk w śró d in n y c h członków tej sam ej społeczności, może w bardzo szerokim za­ k re sie zachw iać rów now agę stosunków społecznych, może w n ie k tó ry c h w y p ad k a ch zagrozić sam ej n a w e t egzystencji danej społeczności. W yrok sądow y p o w in ien w ięc nie tÿllko ro zstrz y g n ąć spraw ę, b ęd ą cą bezpo­ śre d n im p rze d m io te m sporu, ale pow in ien doprow adzić do pogodzenia się pozostających w spoi ze, ja k i tych w szystkich, k tó ry ch sto su n k i spo­ łeczne, w w y n ik u sporu, zostały zach w ian e lu b naruszone. J a k w y n ik a z cytow anych p rzez G lu ck m an ’a oraz in n y c h w spółczesnych etnologów p r z y k ła d ó w 12, sędziow ie a fry k ań sc y dobrze zd a ją sobie sp ra w ę z tego ciążącego n a nich obow iązku. Ich w y ro k o w a n ie zdecydow anie idzie po lin ii nie tylk o ro zstrzy g n ięcia bezpośredniego p rze d m io tu sporu, ale ró w ­ nież p rzy w ró c en ia rów now agi społecznej, a n a w e t z re k o n stru o w a n ia sto su n k ó w społecznych, jeżeli zostały one p rzez spór stan o w iący p rz e d ­

m iot procesu zach w ian e lu b n aw e t zupełnie zniszczone. O kazuje się je d ­ n a k , że w w ielu w y p ad k a ch zastosow anie obow iązującego w danej spo­ łeczności p ra w a pozw ala w p ra w d zie n a ro zstrz y g n ięc ie sporu, będącego p rzed m io tem procesu, ale nie tylko n ie pozw ala n a p rzy w ró c en ie zachw ianej rów n o w ag i społecznej, ale n a w e t może spow odow ać dalsze jeszcze je j zachw ianie. W tedy to w- sw ym w y ro k o w a n iu sędziow ie a fr y ­ k ań scy o d w o łu ją się do norm p o stę p o w an ia w ich m n ie m a n iu oczyw is­

(14)

248 H. Waśkiewicz [13]

tych, ob o w iązu jący ch w szy stk ich ludzi, p rzez w szy stk ich lu d zi re sp e k ­ tow anych. N ie oznacza to je d n a k , aby W im ię ty c h n o rm p o m ijali lu b n a ru sz a li n orm y p ra w n e , głów nie zw yczajow e, obow iązujące w d an ej społeczności. T ubylcze orzecznictw o a fry k ań sk ie, ró w n ie m ocno ja k i e u ro p e jsk ie re s p e k tu je zasadę „dura le x sed le x ”, ale jednocześnie, re sp e k tu ją c obow iązujące p raw o w całej rozciągłości, sędziow ie a f ry k a ń ­ scy p o tra fią w prow adzić, gdy w ich m n ie m a n iu zachodzi tego p o trze b a, do sw ych orzeczeń ró w n ież i w y m ag a n ia , sta w ia n e przez ow e w yższe, ogólnoludzkie n o rm y p ostępow ania. J a k p o tra fią tego dokonać, n a jle p ie j w y ja ś n i je d en z cytow anych przez G lu ck m an ’a p rzykładów , zacz erp n ię ty z p ra k ty k i sądow ej p le m ie n ia B a ro tse 13.

P lem ię B aro tse żyje w dorzeczu G órnej Zam bezi, n a te re n a c h p e rio ­ dycznie zalew anych pow odzią. C złonkow ie p le m ie n ia b u d u ją w ięc sw oje osady n a w zgórkach, do k tó ry c h pow ódź nie dociera; k ażd a o sa d a je s t w p ew n y m sensie sa m o w y starc zaln a, całe jej życie gospodarcze k o n ce n ­ tr u je się n a n ajb liż ej położonych te re n a c h . Z tej r a c ji in s ty tu c ja p ra w a w łasności je s t u B a ro tse b ardzo sw oiście u k sz ta łto w a n a — k ażdy m iesz­ k an iec osady je s t w łaścicielem p ew n e j działki n a te re n a c h n ależących do

osady, ale je s t je j w łaścicielem ty lk o ta k długo, ja k długo m ieszka w d a ­ nej osadzie; z chw ilą, gdy ją opuści, tra c i też p raw o do działki, do k o rz y ­ sta n ia ze zn a jd u ją cy c h się n a n iej urząd zeń np. ta m do ła p a n ia ry b n a p rze p ły w a ją c y m przez działkę s tru m ie n iu itp.

W je d n ej z osad p le m ie n ia B a ro tse do m iejscow ego są d u w p ły n ęła n a s tę p u ją c a sp ra w a : w sw oim czasie n ac ze ln ik iem osady1 był M ahalih ali, człow iek o bardzo tru d n y m ch a ra k te rz e . Na sk u te k różn y ch k o n flik tó w znaczna część ludności opuściła osadę, n ie k tó ry c h w ygnał sam M a h ali­ hali, jak] np.‘ sw oją rod zo n ą siostrę, o sk a rż a ją c ją o czary. Po jego śm ie r­ ci jego syn M a h alih ali II został n ac ze ln ik iem osad y słabo zalu d n io n ej; jej m ieszk ań cy nie byli w sta n ie u p raw ić w szy stk ich te re n ó w należący ch do osady w iele z n ic h leżało odłogiem , podobnie ja k n ie m ia ł kto k o rzy ­ stać z n ie k tó ry ch u rząd zeń zn a jd u ją cy c h się n a te re n a c h p rzy n a leż n y ch do osady. W tej sy tu a cji M a h alih ali II w y stą p ił n a drogę sąd o w ą p rz e ­ ciwko sw ym kuzynom , synom w y g n an ej w sw oim czasie pod zarzu tem czarów ciotki, że chociaż nie m ie sz k a ją w osadzie, k o rz y sta ją z ta m y n a rzece, zn a jd u ją ce j się n a te re n a c h p rzy n a leż n y ch do osady. S p ra w a nie b y ła p ro sta ; w p ra w d zie p raw o było ja sn e — kto nie m ieszka w danej osadzie, nie m oże k arz y stać z jej zasobów gospodarczych. F a k t je d n a k , że k u zynow ie n aczeln ik a nie m ieszkali w osadzie, n ie był przez nich za­ w inio n y , a z dru g iej stro n y k o rzy sta n ie przez n ic h z zasobów gosp o d ar­ czych osady nie n a ru sz ało w niczym in te resó w jej m ieszkańców , p o

(15)

n ie w a ż i ta k było ich zbyt m ało do w y k o rz y sta n ia tych zasobów. P rzy ro z p a try w a n iu sp raw y sędziow ie w ie lo k ro tn ie p o d k reśla li, że sk a rg a M a h alih ali II zw raca się p rzeciw ko ludziom , k tó rzy „nie uczynili nic złego, a n o rm y w sp ó ln e w szy stk im ludziom z a b ra n ia ją k a ra ć tak ich , ludzi. Z dru g iej stro n y prawo, co do zasad k o rz y sta n ia z zasobów gospo­ darczych osady je s t zu pełnie ja sn e i sędziow ie w y ra źn ie p o d k reśla li, że n ie leży w ich m ocy zm ienianie p ra w a ze w zględu n a n ie słu sz n ą sk a rg ę M a h alih ali II. W orzeczeniu stw ie rd z ili w ięc, że zgodnie z o b o w iąz u ją­ cym i p ra w a m i pozw ani nie m ogą ko rzy stać z tam położonych n a rzece p rze p ły w ają ce j przez te ry to riu m osady, chyba że za m ie szk a ją z p o w ro ­ tem w osadzie. A le z d rugiej stro n y o rzeczenie m ocno p o d k re śla i p rz y ­ p om ina pow odow i o p arty n a n a tu ra ln e j sp raw ied liw o ści obow iązek ży­ czliwego, m iłosiernego u sto su n k o w a n ia się do k rew n y ch , zw łaszcza p o ­ zostających w p o trzeb ie; jeżeli M a h alih ali II n ie zasto su je się do tych n orm , sąd sk o rzy sta z p rzy słu g u jąceg o m u p ra w a i u su n ie go ze s ta n o ­ w isk a n a c ze ln ik a osady.

O statecznie w ięc orzeczenie sądu, n ie po d w ażając obow iązujących w danej społeczności norm p raw n y ch , d aje je d n a k p ierw szeń stw o n o r ­ m om , k tó re sta w ia w yżej od ta m ty c h , norm om , k tó re c h a ra k te ry z u ją się tym , że pew ne w arto śc i lu d zk ie s ta w ia ją w yżej od w arto śc i tylk o m a te ria ln y c h . W tym , i w podobnych p rzy p a d k ach , sędziow ie z a p y ta n i przez G lu ck m an a dlaczego w y ro k o w a li w ta k i sposób, o d pow iadali, że w y ro k o w a li zgodnie z „m ilao y a b u tu ” — z p ra w a m i ogólnoludzkim i. P ra w a te są rów n ież o kreślone p rzez członków p le m ie n ia B aro tse jako „ p ra w d a ”, „ro zu m ”, „zdrow y ro zsą d ek ”. P a n u je tu ta j głębokie p rz e k o ­ nanie, że k ie ru ją c się sw oim w łasnym rozum em , w zględnie zdrow ym rozsąd k iem , sędziow ie z n a jd ą ro zw iązan ie dla sp raw , dla k tó ry c h słusz­ nego ro zstrz y g n ięc ia n ie w y starczy sam o zastosow anie p ra w m iejsco ­ w y ch : kto bow iem k ie ru je się rozum em , k ie ru je się jednocześnie n o r­ m am i p o stęp o w an ia w spólnym i w szy stk im ludziom . R ozstrzygnięcie spraw y, zgodnie z rozum em , ze zdrow ym ro zsąd k iem u w a ż a ją za roz­ strzy g n ięcie „ p ra w d z iw e” , „zgodne z p r a w d ą ” u .

C złonkow ie p le m ie n ia B a ro tse bardzo w y ra źn ie p rz y jm u ją istn ie n ie n o rm p o stę p o w an ia w spólnych w szystkim ludziom i przez w szy stk ich ludzi, n a w e t przez białych, resp e k to w an y c h . Istn ie n ie tych norm , zresz­ tą nie ty lko dla B arotse, ale ró w n ież dla całego szeregu innych lu d ó w afry k a ń sk ic h je s t rzeczą oczyw istą, ta k oczyw istą, że zdziw ienie bu d zą p y ta n ia etnologów , sk ą d w iedzą o ich istn ien iu , sk ą d w iedzą, że n o rm y te są p rzez w szy stk ich ludzi resp e k to w an e . N orm y te bow iem są w ich p rz e k o n a n iu n a stę p stw e m fa k tu , że ludzie są ludźm i a n ie zw ierzętam i, a w ięc, uży w ając eu ropejskiego ję zy k a filozoficzno-praw nego, m a ją o n e

(16)

250 H. Waśkiewicz [15]

sw oje źródło w sam ym człow ieczeństw ie, w n a tu rz e lu d zk iej. N iek tó re p le m io n a tw ie rd z ą, że p ra w a te są p raw am i bożym i, poniew aż je d n a k etnologow ie stw ierd zili, że ta k ie u ję cie sp ra w y w y stę p u je tylk o u tych plem ion, k tó re m iały szersze k o n ta k ty z m isjo n arza m i ch rześcijań sk im i, .przypuszczają, że chodzi tu ta j ju ż nie o k o ncepcję rd ze n n ie a fry k a ń sk ą , ale raczej o rem in iscen cje, choćby tylk o dalek ie i m gliste, c h rz eśc ija ń ­ sk ie g o Boga — p raw o d aw cy ,s.

P o jaw ia się te ra z p y ta n ie, ja k plem io n a a fry k a ń sk ie o k re ś la ją treść n o rm p o stę p o w an ia w spólnych w szystkim ludziom . D otychczasow e w y ­ n ik i b ad a ń nie p o zw a lają jeszcze n a d an ie w y cz erp u jąc ej odpow iedzi na to p y ta n ie. M ożna je d y n ie p rzykładow o w y m ien ić tre ś ć n ie k tó ry ch z nich, a w ięc w sp o m n ian ą ju ż norm ę, że n ie w olno k a ra ć człow ieka, k tó ry n ie p o p ełn ił nic złego. R ów nież jako n orm ę w sp ó ln ą w szystkim ludziom p rze d staw ic ie li licznych plem ion afry k a ń sk ic h w y m ie n ia ją n o r­ mę, k tó ra za b ra n ia zachow ania korzyści z czynu bezpraw nego. G dyby ten, k to w zbogacił się n a drodze sprzecznej z p raw em , w y stą p ił do sądu z pow ództw em cyw ilnym o o ch ro n ę n ab y ty ch w te n sposób dóbr, sąd n ie ty lk o je st obow iązany do od d alen ia takiego pow ództw a,, ale pow in ien m u o d eb ra ć rzecz n ie p ra w n ie n a b y tą o raz u k a ra ć go za p o stęp o w an ie sprzeczne z praw em . U w ielu ludów afry k a ń sk ic h jako n o rm a w sp ó ln a w szy stk im ludziom w y su w an a je s t zasada, k tó rą w sw oim czasie sfo r­ m u ło w ali R zym ianie ja k o zasadę „v o le n ti non fit in iu ria ”. P o dobnie p o ­ w sze ch n ie p rzy jm o w a n a je s t ja k o n o rm a ogólnoludzka, zasada, że n ik t n ie m oże ponosić odpow iedzialności za w y p ad k i spow odow ane siłą w y ż­ szą. W śród n o rm zaliczonych p rzez liczne lu d y a fry k a ń sk ie do n o rm ogólnoludzkich, zn a jd u je m y norm y, n ak a z u ją c e życzliw y sto su n ek do k rew n y ch , a n a w e t do w szy stk ich ludzi, zw łaszcza jeżeli z n a jd u ją się w potrzebie. P odobnie też ja k o ogólnoludzkie k w alifik o w a n e są p raw a, w y k lu cz ając e m a łże ń stw a pom iędzy ludźm i zw iązanym i w ięzam i p o k re ­ w ień stw a, a w p ew nych w y p a d k a c h rów n ież i p ow inow actw a. Z a ogól­ n o lu d zk ie uw ażane są w reszcie n o rm y p ra w n e u sta n a w ia ją c e obow iązek poszanow ania w ładzy s p o łe c z n e j16.

P lem io n a a fry k a ń sk ie p rz y w ią z u ją og ro m n ą w agę do pow szechnych, w sp ó ln y ch w sw ej treśc i dla w szystkich ludzi, i p rze z w szy stk ich ludzi resp e k to w an y c h , norm postęp o w an ia. T w ierdzą, że gdyby ta k ie n o rm y n ie istn iały , gdyby nie istn iały in sty tu c je p ra w n e p ra w a ogóln o lu d zk ie­ go: w ładza społeczna, rodzina, w łasność tip., ludzie nie ró żn ilib y się od zw ierząt. Jeżeli zachodzi w yp ad ek , że należy zadecydow ać, czy pew ne isto ty są ludźm i, czy zw ierzętam i, p le m io n a a fry k a ń sk ie ja k o k ry te riu m

15 ibid. 39. 16 ibid. 38—39.

(17)

oceny u ży w a ją p ra w a ogólnoludzkiego. G lu ck m an p o d a j e 17, że kiedyś p rz y słu c h iw a ł się d y sk u sji gru p y członków plem io n a B arotse, czy żyjący n a zachodnich g ran ic ac h ich posiadłości B ushm eni są ludźm i czy zw ie­ rz ę ta m i. G luckm an opisał im p ra w o m ałżeń sk ie B ushm enów , u zn a w an e p rz e z nich ta b u w sto su n k u do m a łże ń stw pom iędzy k rew n y m i, a w ted y B a ro tse ośw iadczyli stanow czo: „to są ludzie, poniew aż zn a ją i p rz e ­ strz e g a ją p ra w a ro d za ju ludzkiego”. P odobnie za arg u m e n t p rz e m a w ia ­ ją c y za ludzkim: c h a ra k te re m B ushem nów u w a ż a ją B a ro tse ia k t, iż darzą oni szacunkiem tego, kto rządzi w danej sp o łe cz n o ści18.

Nie ulega w ięc w ątpliw ości, że n ajn o w sze b a d a n ia etnologiczne w y k a ­ zują, iż p rz y n a jm n ie j n ie k tó re, dość n a w e t liczne, lu d y a fry k ań sk ie, ży­ ją ce n a w czesnych etap a ch rozw oju społecznego i k u ltu ra ln e g o , k tó re n ie m ogły tego p rze k o n an ia zaczerpnąć z k u ltu ry eu ro p e jsk ie j, p o sia d ają św iadom ość istn ie n ia n o rm p o stę p o w an ia w spólnych w szy stk im lu ­ dziom , m ający ch sw o je źródło w sam ym fakcie, że człow iek je s t człow ie­ kiem , w jego człow ieczeństw ie, uży w ając a p a ra tu pojęciow ego filozofii p ra w a , m ożnaby pow iedzieć, w n a tu rz e lu d zk iej. Z godnie z o stro żn y m n a s ta w ie n ie m w spółczesnych badaczy, nie m ożna tego w nio sk u g e n e ra ­ lizow ać tw ierd ząc, że św iadom ość ta k a istn ie je zaw sze i w szędzie, u w szystkich ludzi. Nie m ożna n a w e t, p rzy obecnym sta n ie b ad a ń tw ie r ­ dzić, że istn ie je o n a u w szy stk ich ludów afry k ań sk ich . N iem niej je d n a k w y k ry c ie jej istn ie n ia u całego sz ereg u tych ludów , do starcza ciekaw ych elem entów , k tó re m ogą być ow ocnie u ży te p rzy ro z p a try w a n iu zag ad ­ n ie n ia pow szechności p ra w a n a tu ra ln e g o , a p o śred n io i p y ta n ia, czy p r a ­ w o n a tu ra ln e istn ie je , czy je s t tylko fik cją.

II

W śród ró żnorodnych p rze ciw n ik ó w p ra w a n a tu ra ln e g o byli i n a d a l jeszcze są tacy, k tó rzy sto ją na stan o w isk u , że cała k o ncepcja p ra w a n a ­ tu raln eg o je s t w y łącznie w y tw o rem relig ii ch rześcijań sk iej l9. T w ierd zą oni, że w o p a rc iu o re lig ijn ą w ia rę w istn ie n ie p ra w a n a tu ra ln e g o , k u l­ tu r a ch rz e śc ija ń sk o -e u ro p e jsk a rozbudow ała n au k o w e ro zw aż an ia n a d p ra w e m n a tu ra ln y m , p row adzące do zb u d o w an ia całego szeregu jego teorii. K oncep cja p ra w a n atu ra ln e g o stan o w i w ięc część składow ą k u

l-” ibid. 39. 18 ibid. 39.

18 E d ito rs P re fa c e w : U n ive rsity of N otre D am e N aural L a w In s titu te

P roceedings, vol. V, 1953, 4— 5. Tam że H esb u rg h T heodore M. E pilogue,

(18)

252 H. Waśkiewicz [17]

tu r y ch rz eśc ija ń sk o -e u ro p e jsk ie j i tylk o w je j ram a ch je s t m ożliw a do pom yślenia. A rg u m en tem , k tó ry m ia ł p rze m aw ia ć za p raw d ziw o śc ią tego sta n o w isk a, było w y su w an e przez jego zw olenników tw ie rd z en ie , że ż a ­ den system re lig ijn y poza chrz eśc ija ń stw em , a n a w e t raczej poza K oś­ ciołem rzy m sk o k a to lick im ('bo a firm a c ję p ra w a n atu ra ln e g o , i to jako p ra w a o drębnego od pozytyw nego p ra w a bożego uw ażano n a w e t nie tyle za dziedzictw o całego ch rz eśc ija ń stw a, ile raczej K ościoła rzy m sk o - -katolickiego), nie zna p ra w a n a tu ra ln eg o , podobnie ja k i żad n a k u ltu r a , poza c h rz e śc ija ń sk o -e u ro p e jsk ą n ie u św ia d am ia sobie istn ie n ia p ra w a n a tu ra ln e g o , nie in te re s u je się nim n a płaszczyźnie n au k o w e j, nie b u d u ­

je żadnych jego teorii. T w ierd zen ie to po p ieran o zazw yczaj arg u m e n ta m i czerp an y m i z pow ierzchniow ej znajom ości zarów no p o za ch rze ścijań - skich system ów relig ijn y c h , ja k i doro b k u k u ltu r pozaeu ro p ejsk ich . J e s t rzeczą znaną, że p rz y pobieżnej ich znajom ości u d e rz a ją zazw yczaj, cza- sem| pow ierzchow ne, ale o stro ry su ją c e się różnice, odrębności, n a to m ia st dla w y k ry c ia p ew nych elem en tó w w spólnych pom iędzy różnym i k u ltu ­ ram i (o ile ta k ie istn ieją) trz e b a b ad a ń pogłębionych, b ard z iej szczegóło­

w ych. ;

K iedy d ru g ie O drodzenie p ra w a n a tu ra ln e g o postaw iło sobie za za­ dan ie p rze b ad an ie na now o całego p ro b le m u p ra w a n a tu ra ln e g o w ró ż­ nych jego asp ek ta ch , m u siało n a tk n ą ć się rów n ież i-n a p y ta n ie, czy rz e ­ czyw iście p rze k o n an ie o istn ie n iu p ra w a n a tu ra ln e g o p o ja w ia się w y ­ łączn ie w ram a ch k u ltu ry eu ro p e jsk ie j i ch rześcijań sk iej, czy też m ożna je o dnaleźć rów n ież i w innych system ach re lig ijn y c h i w k u ltu ra c h , k tó re się w pow iązan iu z ty m i sy stem am i w y tw o rzy ły lu b ro zw ija ły . W p ierw szy m w y p ad k u istn ie n ie p ra w a n a tu ra ln e g o m ogłoby być is to t­ nie sta w ia n e pod znakiem za p y tan ia, w y k ry c ie n a to m ia st a firm a c ji p r a ­ w a n a tu ra ln e g o w p o zach rześcijań sk ich sy stem ach re lig ijn y c h o raz w sta ry c h w ysokich k u ltu ra c h p o zaeu ro p ejsk ich , byłoby w ażnym a rg u ­

m en tem za pow szechnością k o ncepcji p ra w a n a tu ra ln eg o . ;

Ja k k o lw ie k od szeregu la t w bardzo znacznym sto p n iu poszerza się i pogłębia znajom ość sy stem ó w re lig ijn y c h pozach rześcijań sk ich , po ­ dobnie ja k i k u ltu r p o zaeu ro p ejsk ich , n ie m n ie j je d n a k ich opracowanie- pod k ą te m w y stę p o w a n ia w n ich lu b n ie w y stęp o w a n ia kon cep cji p ra w a n a tu ra ln e g o zn a jd u je się ciągle jeszcze w fazie p oczątkow ej. D otychcza­ sowe, zaledw ie w stę p n ie o rie n tu ją c e b a d a n ia o b ję ły g łó w n ie ju d aizm , islam , hin d u izm , b uddyzm oraz k u ltu rę chińską, a w jej ra m a c h kilka, różnych system ów relig ijn y ch . Je d y n ie n a te m a t ch rześcijań sk ich k o n ­ cepcji p ra w a n a tu ra ln e g o istn ie je ju ż tro ch ę lite ra tu r y , głów nie p ra c e Jo se p h a N eed h am a oraz K.S. L a to u re tte ’a, n a to m ia st w w y p ad k u innych system ów relig ijn y ch m a m y dopiero dosłow nie pie rw sz e p róby. Badania, te zre sztą nie są ła tw e; o ile są one p row adzone przez p rze d sta w ic ie li k u ltu r y eu ro p e jsk ie j, istn ie je zaw sze niebezpieczeństw o, że będ ą się oni.

(19)

sugerow ali pojęciam i i te o riam i euro p ejsk im i, nie p o tra fią c w czuć się .należycie w odrębność i w łaściw e znaczenie b a d a n y ch koncepcji. D rugą ew e n tu aln o ścią b y łyby b a d a n ia p row adzone p rzez p rze d staw ic ie li b a d a ­ n y ch system ów re lig ijn y c h lu b k u ltu r, ale tu ta j znow u grozi n ie b ez­ pieczeństw o, że m a ją c p ew n e zrozum ienie i w yczucie badanego p u n k tu w idzenia, nie b ęd ą m ieli dostatecznego ro ze zn an ia sam ego p ro b lem u p ra w a n atu ra ln e g o , lu b też b ęd ą sk łonni w idzieć go tylk o w jego e u ro ­ p ejsk ie j w ersji.

D otychczasow e b ad a n ia oraz ich w y n ik i m ożna by ugru p o w ać w edług n astęp u jące g o sc h em a tu : p ro b lem p ra w a n a tu ra ln e g o , jeżeli w eźm ie się go w jego n ajogólniejszej postaci, m oże być sp row adzony do p y ta n ia , czy is tn ie ją n o rm y po stęp o w an ia człow ieka, k tó re zarów no w sw ym is tn ie ­ n iu, ja k i w sw ej treści, są niezależne, od pozytyw nego, zarów no lu d z k ie ­ go, ja k i bożego u stan o w ien ia. R ozw iązanie w ięc zagadnienia, czy poza- c h rz eśc ija ń sk ie system y re lig ijn e o raz k u ltu ry o d ręb n e od c h rz eśc ija ń - s k o -eu ro p ejsk iej p rz y jm u ją istn ie n ie p ra w a n atu ra ln e g o , spro w ad za się do znalezienia odpow iedzi n a p y ta n ie, czy zn a jd u je m y w nich św ia d o ­ m ość istn ie n ia norm p o stę p o w an ia n iezależnych zarów no od ludzkiego

ja k i bożego pozytyw nego u stan o w ien ia. D alszym dopiero zag ad n ien iem byłyby p y ta n ia , ja k te n o rm y są pojm ow ane, ja k a b y w a im n a d a w a n a treść. A zu pełnie ju ż d ru g o rz ęd n ą sp ra w ą je s t nazw a, ja k ą b y w a ją one ■określane.

O dpow iedzi n a w yżej w ym ienione p y ta n ia w o b jęty ch d otąd b a d a ­ n ia m i sy stem ach re lig ijn y c h i pow iązan y ch z n im i k u ltu ra c h k sz ta łtu je

się dość różn o ro d n ie, ale je d n o je s t im w spólne: w szystkie one p rz y jm u ­ ją istn ie n ie o b o k p ra w a ludzkiego, lu b p onad nim , rów n ież i n o rm p o stę ­ p o w a n ia niezależn y ch od ludzkiego u sta n o w ien ia. Czy je d n a k w każdym w y p a d k u n o rm y te są odpo w ied n ik iem p ra w a n a tu ra ln e g o , czy też może j e s t to po p ro stu pozy ty w n e praw o boże?

N ajb a rd zie j k ra ń c o w ą odpow iedź n a to p y ta n ie d aje J u d a iz m 20, p rz y jm u ją c , że istn ieje w yłączn ie p raw o niezależnie od u sta n o w ien ia ludzkiego. Jego p raw o d aw c ą, jed y n y m p raw o d aw c ą je s t Bóg, człow iek nigdy, w żadnych okolicznościach nie m oże w y stęp o w ać ja k o p ra w o ­ daw ca. W szelkie w ięc p raw o , ja k ie istn ieje, zostało u sta n o w io n e przez Boga, je s t p raw em b o ż y m 21. Czy je d n a k oznacza to, że w szelkie p raw o ja k ie istn ie je je s t pozy ty w n y m p raw em bożym ? G dyby ta k było, tru d n o byłoby w ciągać Ju d a izm do k ręg u naszych rozw ażań. Ju d a izm posiad a

20 F re eh o f Solom on, T he N a tu ra l L aw in th e Je w ish T ra d itio n , tam że, 15-26.

(20)

254 H. Waśkiewicz [19]

je d n a k bardzo specyficzną k o ncepcję p ra w a bożego, k tó re w p ew n y m zak resie je s t p ra w e m n a tu ra ln y m , ja k k o lw ie k bardzo sp e cja ln ie ro z u ­ m ianym .

W edług tr a d y c ji żydow skiej cały S ta ry T e sta m e n t je s t je d n y m w ie l­ kim kodeksem p ra w a bożego, ustanow ionego p rzez jednego p ra w o d a w ­ cę — Boga. K rólow ie Iz ra e la n ig d y nie p o sia d ali w ładzy praw odaw czej,, byli je d y n ie stra ż n ik a m i i w ykonaw cam i p raw a. Je że li pod ejm o w ali k ie d y k o lw iek p ró b y sta n o w ien ia p raw , było to z ich stro n y w yraźnym , p rzek ro czen iem p rzy słu g u jąc y ch im k o m p e ten c ji i k w alifik o w ało ich. ja k o ty r a n ó w 22.

T ra d y c ja żydow ska p rz y jm u je je d n a k , że n a górze S ynai, obok p ra w a pisanego, M ojżesz o trz y m a ł od Boga rów n ież i praw o niep isan e, którego Bóg n au c zy ł go u stn ie; p raw o to w u stn y m n au c ze n iu M ojżesz p rzek azał Izraelow i, a w szczególniejszy sposób sw ojem u n astęp cy , te n zaś w re sz ­ cie uczonym w P iśm ie. U czeni w P iśm ie z pokolenia w p okolenie p rz e ­ k a z u ją znajom ość p ra w a niepisanego. S am i n a to m ia st znajom ość jego. zdobyw ają za pośrednictw em ... p ra w a pisanego. N iezależnie od tego bo­ w iem , że Bóg u stn ie pouczył M ojżesza o p ra w ie niep isan y m , je s t ono ró w n ież za w a rte p o te n cja ln ie w p ra w ie pisanym . W nikliw a, drobiazgo­ w a in te rp re ta c ja p ra w a pisanego, w edług tr a d y c ji żydow skiej, p ro w a d z i do w y k ry c ia zaw artego w n im niepisanego. I n te rp re ta c ja ta k a je s t do­ ko n y w an a p rzez n a tu ra ln y rozum ludzki, stą d i p raw o w y k ry w a n e p rzy jej pom ocy nosi w ju d aizm ie m iano p ra w a n a tu ra ln e g o 23.

W obec tego, ja k k o lw ie k w tra d y c ji żydow skiej w szelkie p raw o, ja k ie istn ie je je s t p ra w e m bożym , ro zp a d a się ono je d n a k n a dw ie w y ra źn e grupy. P ierw sza o b ejm u je p raw o boże p isa n e — ,,boże. p raw o boże” w term inologii ju d a izm u . J e s t ono n ie w ą tp liw ie w ścisłym tego słow a znaczeniu p ozytyw nym p ra w e m bożym. D ruga g ru p a o b e jm u je praw o boże niepisane, w y k ry w a n e w p ra w ie p isa n y m przez n a tu ra ln y rozum ludzki. Nie je s t ju ż w ięc ono w ścisłym tego słow a znaczeniu p o zy ty w ­ n y m p ra w e m bożym. T ra d y c ja żydow ska to p raw o o k reśla m ia n em p r a ­ w a n a tu ra ln e g o albo „ n a tu raln e g o p ra w a bożego” 24.

N a tu ra ln e praw o boże zaw sze odgryw ało w ju d a iźm ie bardzo w ielk ą rolę. P ra w o boże p isa n e („boże p raw o boże”), ja k p rzy jm o w a ła tra d y c ja żydow ska, je s t w w ielu w y p ad k a ch b ardzo ogólne; nie uw zględniało ono i nie mogło uw zględniać zm ieniających się w a ru n k ó w życia naw et, i w sam ej P ale sty n ie , a w w iększym jeszcze sto p n iu nie m ogło te m u p o

-23 ib id . 16— 18. 23 ibid. 18— 19. 24 ibid. 19.

(21)

dolać, gdy po zb u rzen iu św ią ty n i Żydzi m u sieli żyć w rozproszeniu. P r a ­ w o boże p isa n e w ym agało u zupełnień, życie dom agało się aby uległo ono p ew n e m u rozw ojow i. P oniew aż je d y n y m p ra w o d a w c ą je s t Bóg rozw ój te n nie m ógł odbyw ać się za p o śred n ic tw em p ra w a ludzkiego, k tó re ogólne n o rm y p ra w a pisanego m ogłoby stosow ać do zm iennych w a ru n ­ ków czasu i m iejsca. R ów nież i Bóg — p raw o d aw c a nie w y d a ł ju ż ż a d ­ nych norm now ych p ra w a pisanego, ta k w ięc dalszy jego rozw ój m ógł się odbyw ać i rzeczyw iście odbyw ał się za p o śred n ic tw em p ra w a n a t u ­ ralnego, takiego ja k je ro zu m iała tra d y c ja żydow ska. C oraz now e po k o ­ le n ia uczonych w P iśm ie p o d d aw a ły n o rm y p ra w a pisanego w nikliw ej,, drobiazgow ej, bardzo k azuistycznej, in te rp re ta c ji, w y k ry w a ją c n a tej drodze n o rm y p ra w a bożego niepisanego czyli n o rm y p ra w a n a tu ra l­ nego, o d p o w iad a ją ce dan y m a k tu a ln y m w aru n k o m czasu i m iejsca. W p ra w ie bożym za w a rte są bow iem n o rm y dla w szy stk ich m ożliw ych p rzy p a d k ó w i sy tu acji, n ie m n ie j je d n a k dla ich w y k ry c ia p o trze b n y je st o d p ow iedni w y siłe k uimysłu ludzkiego. W obec tego olbrzy m ie k o m e n ­ ta rz e do p ra w a pisanego, z k tó ry ch n a stę p n ie ufo rm o w ał się T alm ud, podobnie ja k i niezliczone k o m e n tarze do T alm u d u , z a w ie ra ją p raw o n a tu ra ln e tj. p raw o boże w y k ry w a n e przez ro zu m lu d z k i w p ra w ie pisa-- nym i n a s tę p n ie p rzez rozum lu d zk i fo rm u ło w a n e w k o n k re tn e n ak azy i zakazy 2δ.

Całe życie społeczne Żydów, n a jp ie rw w P ale sty n ie , a n a stę p n ie w e ­ w n ą tr z gm in żydow skich, rozsianych po całym św iecie, aż do w. XX, k iedy uległy one in te g ra c ji do społeczności pań stw o w y ch , n a k tó ry ch te re n ie się znajdow ały, za chow ując je d y n ie c h a ra k te r gm in w y zn an io ­ w ych, norm o w an e było w yłączn ie p rze z p ra w o boże p isa n e o raz n a ­ tu ra ln e . W ładze gm in żydow skich, podobnie ja k daw niej k ró l Izrae la, n ie posiadały n a w e w n ą trz gm in k o m p e ten c ji praw odaw czych, w y stę p o ­ w a ły je d y n ie ja k o straż n ic y i in te rp re ta to rz y p ra w a bożego. Z najom ość norm p ra w a bożego by ła w p ra w d zie p o w szechna w śró d członków gm iny, ale w różnym zakresie. K ażdy bow iem członek gm iny p o sia d ał ją w ta k im zakresie, w ja k im odpow iadało to jego pozycji społecznej i zadaniom ja k ie p rze d nim stały. P e łn ą znajom ość p ra w a bożego, zw łaszcza n atu ra ln e g o , p o siad ali tylk o n ieliczni uczeni w P iśm ie. Do znajom ości p ra w a bożego dochodzi się bow iem w w y n ik u długich i u cią­ żliw ych s tu d ió w 26.

R e asu m u jąc należy stw ierdzić, że ju d a izm obok pozytyw nego p ra w a bożego p rz y jm u je rów nież i istn ien ie p ra w a n a tu ra ln e g o , chociaż rozu-- m ie go w bardzo szczególny sposób.

25 ibid. 19, 21. 26 ibid. 20—23.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozważania niniejszej pracy, wbrew tytułowi sugerującemu ukazanie ewolucji od parlamentaryzmu do rządów autorytarnych, w głównej mierze koncentrują się wokół

In het nieuwe volkshuisvestingsplan wordt gesignaleerd dat de laatste jaren (te) weinig aandacht besteed is aan de midden- en hogere-inkomensgroepen. Het

Kleine moleculen hebben allemaal dezelfde looptijd. Datzelfde geldt voor grote moleculen, die de gel helemaal niet in gaan. De gel kan alleen moleculen schei- den die niet te groot

The spatial planning of an urban area, for instance, has an effect on local wind patterns, and the materials used in buildings in a neighbourhood (such as the use of materials

LISTA WNIOSKÓW O PRZYZNANIE POMOCY WYBRANYCH DO FINANSOWANIA W RAMACH LSR STOWARZYSZENIA LGD „LI­ DER W EGO” na lata 2009-2015, Działanie 413: Wdrażanie lokalnych

Sądzę, że interpre­ tacja myślenia jako dziękczynienia, filozoficznie zainicjowana i szeroko rozwi­ nięta przez Heideggera, a przecież uobecniająca się fragmentarycznie

Wyżsi przełożeni kleryckich instytutów zakonnych na prawie papieskim czy też kleryckich stowarzyszeń życia apostolskie- go na tym samym prawie sprawują, jako ordynariusze,

na wschodzie Europy, a sam Buber stał się jednym z tych zachod- nich Żydów, którzy nie tylko nie pogardzali wschodnimi braćmi, ale widzieli w nich początek odrodzenia tego,