Między
nakazem* wyborem
M oralne dylem aty m ałżeń stw i ro d zin w Polsce
Pod redakcją Józefa Baniaka
NOMOS
Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowy
wana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środ
kach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Recenzje: dr hab. Elżbieta Firlit, prof. SGH prof, d r hab. Krystyna Siany
Publikacja dofinansowana przez M inistra Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Redakcja wydawnicza: Jadwiga Nagły
Redakcja techniczna: Pracownia Edytorska MP II korekta: A nna Grochowska-Piróg
Projekt okładki: Kompania Graficzna - Joanna i Wojciech Jedlińscy
ISBN 978-83-7688-080-8
KRAKÓW 2012
Zakład Wydawniczy »NOMOS«
31-208 Kraków, ul. Kluczborska 25/3u; tel./fax: 012 626 19 21 e-mail: biuro@ nomos.pl; www.nomos.pl
SPIS T R EŚC I
W PR O W A D Z E N IE ... . . . 7 Józef Baniak, Kondycja współczesnej rodziny polskiej - ja k a ona jest naprawdę
i co je j zagraża? ... 7 I. KONTEKSTY I C ZY N N IK I PR ZEM IA N W SPÓŁCZESNEJ RO D ZIN Y
POLSKIEJ ... 29 Ewa W ysocka, D ylem aty i w yzw ania w obszarze wychowania moralnego
w świecie ponow oczesnym ... 29 Agnieszka Z duniak, Szkoła katolicka - wychowanie do autonom ii czy
in d o k try n a c ja ? ... 49 M aria Beyga-Cegiołka, A n n a W achowiak, Którą drogą? Aksjologiczny
i ontologiczny w ym iar wyborów zw iązanych z m ałżeństw em i rodziną
w P olsce... 63 Ewa Budzyńska, M iędzy praw em i lewem: rodzinne dylem aty P o la k ó w ... 85 Janusz M ariański, R odzina polska na rozdrożu: kryzys czy transformacja
wartości moralnych? ... 105 II. M A ŁŻEŃ STW O , R O D ZIC IELSTW O , O JC O ST W O -
IC H UW A RUN K O W A N IA ... 127 Iw ona Przybył, Zostać rodzicem m im o wszystko: uw arunkow ania działań
prokreacyjnych m ałżonków niepłodnych...127 M ikołaj Gębka, M iędzy nakazem tradycji a nowoczesnością - czyli
o zadaniach ojca w r o d z in ie ...143 K atarzyna Piątek, Jakość relacji m ałżeńskich w zw iązkach kobiet z niepełną
sprawnością f i z y c z n ą ... 157
III. M A ŁŻEŃ STW O I R O D Z IN A W W Y O B R A ŻEN IA C H I O C E N A C H M ŁO D ZIEŻY ...171 Józef Baniak, Katolicki m odel m ałżeństw a i rodzinny w świadomości
m łodzieży g im n a zja ln e j... 171 D ariusz Tułowiecki, Jakość relacji i moralność w ew nątrzrodzinna w świetle
deklaracji o siem n a sto la tkó w ... 211
IV. KRYZYSY ŻYCIA M A ŁŻEŃ SK IEG O I R O D Z IN N E G O ... 229 W ładysław M ajkowski, Niesakram entalne zw ią zki m ałżeńskie katolików -
koniec dysfunkcji czy nowa udręka?...229
V. K O H A B ITA C JA JAKO A L TER N A TY W N A FO R M A ŻY CIA
R O D Z I N N E G O ... 257 A ndrzej Potocki OP, Polska kohabitacja: m iędzy religijnym nakazem
a liberalnym w y b o r e m ...257 M arcin Lisak, Religijność a poglądy moralne katolików żyjących w kohabitacji
na p rzykładzie polskich emigrantów w Dublinie ... 271
B IB L IO G R A F IA ... 299 SUMMARY: Between Precept and Choice: M oral D ilem m as o f Marriages and
Families in P o la n d ... 327
W P R O W A D Z E N IE
Józef Baniak
U n iw e r s y t e t im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
k o n d y c j a w s p ó ł c z e s n e j r o d z in y p o l s k ie j
-
j a k aONA JEST NAPRAWDĘ I CO JEJ ZAGRAŻA?
Jaka jest kondycja dzisiejszych w spólnot m ałżeńskich i rodzinnych w Polsce na tle aktualnej zm iany społecznej? Czy m ałżeństw o i ro d zin a stanow ią dziś p o d stawowe w artości nadające sens życiu ludzi w nich trw ających? Jakie jest obecnie nastawienie ludzi do religijnego m odelu m ałżeństw a i rodziny, propagow anego przez Kościół rzym skokatolicki? Czy katolicy polscy akceptują i stosują w swoim życiu m ałżeńskim i rodzinnym zasady katolickiej m oralności m ałżeńskiej, ro d z in nej i seksualnej? Jaka jest trw ałość m ałżeństw, a ja k wielki ich odsetek ulega ro z
padowi w w yniku rozwodów? Czy m ałżeństw o i rodzina nadal są podstaw ow ym środow iskiem dla biologicznych i duchow ych n aro d zin człowieka? Czy dzisiejsze rodziny gw arantują swoim dzieciom bezpieczeństw o em ocjonalne, psychiczne i socjalne? Czy dzisiejsze rodziny właściwie spełniają w łasne funkcje? Czy rodziny w Polsce m ają opiekę państw a i sam orządów ? Jak wielkie zainteresow anie m a ł
żeństw em i rodziną przejaw ia dzisiejsza m łodzież polska - ucząca się i studiująca czy pracująca zawodowo? Czy m ałżeństw o rodziców stanow i w zór do naśladow a
nia dla dzieci planujących zakładanie w łasnych w spólnot m ałżeńsko-rodzinnych?
Czy rodzicielstw o dla dzisiejszych m ałżeństw stanow i cel czy problem tru d n y do rozw iązania? Jak do rodzicielstw a ustosunkow ują się kandydaci n a m ałżonków - kobiety i mężczyźni? Czy kohabitacja i inne alternatyw ne form y życia rodzinnego są konkurencyjne dla form alnie założonych w spólnot m ałżeńskich i rodzinnych?
C zy m łodzież polska jest zainteresow ana alternatyw nym i form am i życia ro d z in nego? Z jakim i m oralnym i dylem atam i są dziś zm uszone uporać się m ałżeństw a i rodziny katolickie i laickie? Dlaczego Kościół katolicki narzuca sw oim członkom w łasną doktrynę m o raln ą z zakresu życia m ałżeńskiego, rodzinnego i seksualne
go? Jak wielki odsetek katolików polskich żyje w niesakram entalnych związkach m ałżeńskich z pom inięciem m ożliw ości m ałżeństw a sakram entalnego? Z jakich pow odów katoliccy m ałżonkow ie rezygnują z m ałżeństw a sakram entalnego, uzyskują cywilny jego rozw ód, a następnie zawierają ponow ny świecki związek
m ałżeński? Jak wielki odsetek m łodych katolików w Polsce podejm uje „na p ró bę” życie m ałżeńskie i korzysta z upraw nień m ałżeńskich, m ając św iadom ość, że w ten sposób łam ie zakaz etyki katolickiej i od rzu ca nauczanie m o raln e Kościoła w tej kwestii? Czy i jak duży odsetek katolików polskich m a (odczuw a) dylem aty m oralne lub w yrzuty sum ienia w w yniku św iadom ego łam ania zasad etycznych dotyczących m oralności seksualnej i m ałżeńskiej? Czy antykoncepcja stosow ana w okresie przedm ałżeńskim i w pożyciu m ałżeńskim jest postrzegana i oceniana przez katolików polskich jako zło i czyn m oralnie zakazany? Jak wielki odsetek k a tolickich m ałżeństw w Polsce kw estionuje i o drzuca w skazania m oralne Kościoła, dotyczące etosu seksualnego i m ałżeńskiego? Jakie są głów ne przyczyny zniechę
cające m łodych katolików polskich do zaw ierania m ałżeństw a w obrządku religij
nym? Czy katoliccy rodzice w Polsce nadal w ychow ują w łasne dzieci w edług etyki chrześcijańskiej z zakresu etosu m ałżeńskiego i rodzinnego? Jak polska m łodzież ustosunkow uje się do katolickiej etyki seksualnej, m ałżeńskiej i rodzinnej oraz do zaleceń Kościoła dotyczących tej sfery życia ludzi? Jak wielki odsetek m ałżeństw cierpi na bezpłodność, a jednocześnie pragnie usilnie posiadać w łasne p o to m stwo, niekiedy za wszelką cenę, i w ykorzystuje m etodę zapłodnienia in vitrol Czy rodzina nuklearna została d o tk n ięta trw ałym kryzysem ? Jakim i m otyw am i kie
rują się m łodzi ludzie, kobiety i m ężczyźni, przy w yborze p artn eró w i p artn erek do m ałżeństwa? Jaki m odel m ałżeństw a i rodziny jest p o p u larn y w środow isku dzisiejszej m łodzieży polskiej? Jak funkcjonują m ałżeństw a i rodziny, w których partn erzy są dotknięci ograniczoną spraw nością fizyczną i psychiczną? Czy dla dzisiejszej m łodzieży seks stanow i w artość w yłączną i autonom iczną, realizow aną poza m ałżeństw em i rodziną, z pom inięciem prokreacji i m iłości?
Pytania takie m ożna by m nożyć, chcąc d o kładnie opisać kondycję dzisiejszych m ałżeństw i rodzin polskich. W iele z tych pytań stanow i podłoże dla p roblem a
tyki podniesionej i ukazanej w tej publikacji zbiorowej, w której próbujem y wziąć pod uwagę m oralne (i inne) dylem aty m ałżeństw i rodzin polskich. Czy wszystkie m ałżeństw a i rodziny są w stanie sam odzielnie up o rać się z tym i dylem atam i, czy też liczą w tym na po m o c różnych czynników zew nętrznych - państw a, Kościoła, władz lokalnych, w łasnych rodzin pochodzenia, przyjaciół, służby zdrowia, szkoły itp.? Na te pytania odpow iem y w znacznym zakresie w treści tej książki, w kolej
nych rozpraw ach autorskich.
Na m ałżeństw o i rodzinę m ożna (należy) patrzeć z wielu p u n k tó w w idzenia:
religijnego i świeckiego, aksjologicznego i ontologicznego, filozoficznego i psy
chologicznego, pedagogicznego i wychowawczego, kulturow ego i socjologiczne
go, teologicznego i etycznego lub m oralnego. W szczególności je d n a k rodzina jest sw oistym m ikrokosm osem zależnym obecnie o d kontekstu i uw arunkow ań m a- krostrukturalnych i globalnych, które podporządkow ują życie ro d zin n e w łasnym interesom ekonom icznym , gospodarczym , politycznym czy kulturow ym , a tym sam ym ograniczają jej suw erenność i rozwój. K rystyna Siany zaznacza trafnie, że w przeszłości, w daw nym typie społeczeństw, rodzina była instytucją bardziej autonom iczną, m niej uzależnioną o d różnych czynników zew nętrznych, więc ła
twiej m ogła podejm ow ać i skuteczniej realizować w łasne role i funkcje społeczne, zwłaszcza związane z rozw ojem i w ychow aniem dzieci. R odzina w tedy była p o d stawową w artością, nie do zakw estionow ania przez inne, naw et istotne, w artości oczekiw ane i pożądane przez m łodych łudzi, którzy w łaśnie w niej upatryw ali sens i ceł swojego życia i planów perspektyw icznych. Sytuacja rodziny inaczej k ształtu je się obecnie - zarów no w lokalnych w arunkach narodow ych, jak i w globalnych w arunkach świata. A utorka dodaje, że dzisiaj au tonom ia rodziny jest znaczniej ograniczona przez liczne czynniki; że konsekw encje restrukturyzacji gosp o d ar
ki i źle przygotow yw ane reform y ekonom iczne, rozszerzające i pogłębiające b ez
robocie obejm ujące coraz m łodsze grupy pracow ników i absolw entów uczelni wyższych, m igracja za pracą i godnym i w aru n k am i życia, pogłębiająca się bieda, bezdom ność oraz rosnące m ożliw ości „konsum ow ania” życia, nasilający się in dyw idualizm i liberalizm m oralny, w pływają bezpośrednio na orientacje życiowe ludzi, w tym n a ich nastaw ienie do instytucji m ałżeństw a i rodziny. W efekcie tego w pływ u coraz liczniejsze jed n o stk i ko n cen tru ją się bardziej n a sobie i n a własnych potrzebach, aniżeli na w artości i potrzebach grupy i w spólnoty rodzinnej. T ru d ne i skom plikow ane życie m ałżeńsko-rodzinne często bywa pom ijane św iadom ie i zastępow ane sam otnością z w yboru lub zrządzenia losu. M oralność katolicka, będąca kiedyś gw arantem stabilności, trw ało ści i w artości rodziny, obecnie w y
daje się być zagubiona w kontekście tych oddziaływ ań i przy nap o rze ró ż n o ro d nych św iatopoglądów , często sprzecznych ze sobą, zgoła inaczej definiujących istotę, podstaw ow e cele i funkcje rodziny. W ocenie Siany, szybkie i głębokie przem iany w spółczesnego św iata, określanego jako ponow oczesny, wyw ierają b e zp o śred n i w pływ na g ru p ę ro d zin n ą , k tó ra o d zarania dziejów ludzkości była uzn aw an a za u niw ersalny m ikrośw iat człow ieka, za fu n d a m e n t człow ieczeń
stw a, za m iejsce jego życia i kształtow ania losu. Dziś zm iany globalne docierają b e z p o śred n io do sam ych jed n o stek , do ją d ra ich osobistego życia. Z m ian y te n a now o w iążą z dekonfiguracją i rekonfiguracją znaczenia seksualności, d o b o ru p a rtn e ra , fo rm ow ania m ałżeństw a, rodzicielstw a, trw ało ści rodziny, jej sakral- ności czy złożoności fo rm życia rodzinnego. W efekcie zacierają się granice m ię
dzy tym , co w przeszłości było jed n o zn a czn ie definiow ane i o cen ian e przez takie system y n o rm aty w n e, jak: m oralność, obyczaj, religia i prawo. Jesteśm y zatem w śro d k u rew olucji globalnej, k tó ra radykalnie zm ienia u tarte d o tą d schem aty i zasady definiow ania m ałżeństw a i rodziny, elim inuje ustalenia, czym jest oraz jak a jest isto ta m ałżeństw a i rodziny, w prow adzając zarazem zam ęt w p o strz e g an iu jej przez ludzi m łodych, bojących się podjąć w aru n k i tw orzenia i życia we w spólnocie m ałżeń sk o -ro d zin n ej (Słany 2002). Z bigniew Tyszka pow iedział (1974), że najw ażniejszy je st w ym iar in sty tu cjo n aln y i w spólnotow y m ałżeństw a i rodziny, poniew aż spełniają o ne w szelkie k ry te ria staw iane przez teoretyków takich kategorii socjologicznych, jak im i są w łaśnie te instytucje i w spólnoty ludzkie. W socjologii ro d zin ę ujm uje się jako g ru p ę p ierw o tn ą i podstaw ow ą, p oniew aż o dgryw a o n a zasadniczą rolę w rozw oju wszelkich form życia społecz
nego i biografii je d n o stk i, a zarazem zawsze stanow iła i nadal stanow i elem entar- W prowadzenie: Kondycja w spółczesnej rodziny po lskie j - ja k a ona je s t... 9
ną jednostkę organizacyjną każdego historycznego społeczeństw a (zob. Turowski 1998: 11). Janusz M ariański uważa, że rodzina
[...] odgrywa pierwszoplanową rolę w procesie wychowania i socjalizacji, w tym w sferze religijnej i moralnej, w zaspokajaniu podstawowych potrzeb ludzkich: m i
łości i przyjaźni, uznania i szacunku, poczucia stabilności i równowagi psychicznej i emocjonalnej (funkcja psychiczno-higieniczna). W procesie socjalizacji rodzice wprowadzają swoje dzieci najpierw we wspólnotę rodzinną, a następnie do struk
tury społeczeństwa (Mariański 2003: 399).
R odzina jest więc w spólnotą w yjątkową i oryginalną, której nie potrafi zastąpić żadna inna instytucja i w spólnota ludzka, ani świecka, ani religijna i kościelna, gdyż u podstaw rodziny znajduje się bezinteresow na m iłość m ałżeńska i rodzi
cielska oraz m iłość łącząca w szystkich członków rodziny; bez tej m iłości rodzina, a wcześniej związek m ałżeński, nie m iałyby szansy na swoje dozgonne trw anie i funkcjonow anie (zob. B aniak 2007c). Tę w yjątkową atm osferę em ocjonalną ro dziny trafnie opisuje Ewa Budzyńska i zaznacza, że:
Wyjątkowość rodziny w oddziaływaniu na dziecko polega na tym, iż jest ona naj
ważniejszym elementem społecznych więzi dziecka, gdyż jej członkowie, tworząc najbliższe otoczenie dziecka, są osobami najbardziej znaczącymi w pierwszych latach jego życia. Na podłożu kontaktów z członkami rodziny rozwijają się po
stawy dziecka w stosunku do ludzi, rzeczy i życia w ogóle. Kontakty te decydują o przyszłych wzorach przystosowania i uczą dziecko myśleć o sobie tak, jak myślą o nim członkowie rodziny. [...] To, czego dziecko uczy się w rodzinie, utrwala się w jednostce na całe jej życie (Budzyńska 2000: 257).
R odzina swoją wyjątkow ością wpływ a na każdą sferę życia w łasnych członków.
W ojciech Świątkiewicz tw ierdzi, że „ [...] o d licznych rodzin zależy to, czy m a- krospołeczne cele społeczeństw a zostaną urzeczyw istnione czy też odrzu co n e lub b ęd ą częściowo realizow ane” (1996: 119). Z daniem Petera L. Bergera (1988: 84), rodzina integruje jednostkę ze społeczeństw em i w różnym stopniu um ożliw ia jej w yodrębnienie się ze społeczeństw a, a niekiedy także izolację od jego stru k tu r i wpływów. R odzina tw orzy zespół w artości, które m o cn o eksponują do m jako m iejsce schronienia jed n o stk i przed napięciam i świata i przestrzeni, w której ona sam a realizuje się w każdej sferze swego życia, we własnej biografii. Józef R em bow ski dodaje w tym kontekście, że „ [...] w rodzinie pochodzenia, jako grupie m acierzystej, dojrzew ają dzieci i m łodzież, tu są ukierunkow yw ane ich postaw y życiowe, nastaw ienie do innych ludzi, tu też uczą się w spółżycia z ludźm i w każ
dej okoliczności życia” (1979: 127). Badacz problem ów rodziny, Leon Dyczewski, pisze w tej kwestii, że:
Rodzina i dom są instytucjami, w których przede wszystkim i na pierwszym miej
scu szuka się pom ocy w sytuacji kryzysowej i w okolicznościach trudnych, a nie w instytucjach do tego wyspecjalizowanych. Rodzina też przed innymi instytucja
mi pośredniczy w poszukiwaniu mieszkania, pracy, w zmianie środowiska. Poko
lenia w rodzinie czują się nadal silnie związane (Dyczewski 2001: 35).
Z relacji tej wypływa w niosek, że poza ro d zin ą i bez jej wielorakiej pomocy, stale św iadczonej bezinteresow nie, rozwój dziecka byłby bardzo u tru d n io n y i n a
rażony na różne patologie, jeśli w ogóle byłby m ożliw y do realizacji. W życiu każ
dej jed n o stk i rod zin a m acierzysta odgryw a rolę podstaw ow ą i nie do zastąpienia przez nikogo innego - w w ym iarze jednostkow ym i w spólnotow ym .
Socjologowie niem ieccy zaznaczają, że rod zin a jako w spólnota kształtuje się poprzez społeczne kom unikow anie, dlatego jest traktow ana jako specyficzny ośro
dek skupienia jednostek, które łączy dialog, w ym iana inform acji i dóbr, wspólne obchodzenie świąt i różnych uroczystości rodzinnych, w spólne używ anie różnych środków społecznego kom unikow ania (zob. Kepler-Seel i K noblauch 1998: 50).
Polscy socjologow ie tw ierdzą, że system kom unikow ania wspólnotow ego w rodzi
nie jest in n y i różny od system ów kom unikow ania społecznego. W zasadzie każda rodzina w ytw arza w łasną i oryginalną atm osferę życia dom owego, n a którą o d działują stosunki w zajem ne członków rodziny, kultyw ow anie tradycji oraz uznane i realizow ane w artości (zob. A uleytner i G łębicka 2001: 185). Problem ten wy
jaśnia też Dyczewski, pisząc, że: „‘Bycie w d o m u ’ należy do podstaw ow ych form zakorzenienia społecznego. M ówi się naw et o specyfice’ d om u rodzinnego” (2001:
32-33). W innej swej pracy Dyczewski pisze, że:
Rodzina to archetyp życia społecznego. Stopniowo z kręgów pokrewieństwa kształtowały się społeczności lokalne, z nich powstało społeczeństwo. Coraz wy
raźniej dostrzega się obecnie znaczenie tych więzi, kształtujących wzajemne zaufa
nie, współpracę i pomoc. W rodzinie rodzi się umiejętność bycia razem, wspólne
go spędzania czasu wolnego, praktykowania wspólnych rytuałów, uczestniczenia w różnych wydarzeniach. Tutaj rozładowuje się napięcia przeżywane w środowisku kształcenia, pracy, zabawy itp. Rodzina decyduje o kierunku, formach i poziomie edukacji, m a wpływ na karierę zawodową oraz modeluje przyszłe życie rodzinne, zapewnia swoim członkom bezpieczeństwo socjalne. Wszystko, czego jednostka doświadcza w rodzinie, ma przełożenie na życie społeczne. Cele rodziny i społe
czeństwa są bowiem takie same: harm onijny rozwój osoby ludzkiej i tworzenie do tego najlepszych warunków (2007b: 9-10).
W życiu każdego człowieka, zwłaszcza w okresie dzieciństw a i adolescencji, podstaw ow ą rolę odgryw a jego dom rodzinny, zbudow any w każdym w ym iarze przez jego rodziców. Elżbieta H ałas zaznacza, że w yrażenie
[...] „czuć się jak w dom u” oznacza typ specyficznych stosunków społecznych między ludźmi, czyli taki ich typ, który wyraża się w doświadczeniach osobistych i bezpośrednich, a także odznacza się swoistą intymnością wspólnego życia co
dziennego. Taki dom jest miejscem, do którego wraca się w myślach, do którego chce się powracać nawet po wielu latach oddalenia (1998: 35-36).
W prowadzenie: Kondycja współczesnej rodziny po lskie j - ja k a ona je s t. . . 11
M irona O gryzko-W iew iórowska słusznie dodaje, że „ [...] dom rodzinny, jako w artość sym boliczną, tw orzą codzienne interakcje m iędzy m ałżonkam i, relacje ro dzice - dzieci i relacje pom iędzy rodzeństw em (tzw. atm osfera rodzinna). D om ro dzinny stanowi swoistą oazę, obiekt identyfikacji, m ałą ojczyznę” (1999: 117). Rolę dom u rodzinnego w rozwoju i w codziennym życiu człowieka akcentuje papież Jan Paweł II w swoim orędziu na Wielki Post w 1997 roku, zaznaczając z naciskiem:
Dom jest siedzibą rodzinnej wspólnoty, jest środowiskiem, w którym z wzajemnej miłości żony i męża rodzą się dzieci, i gdzie uczą się zasad życia oraz poznają p o d stawowe wartości m oralne i duchowe, które w przyszłości uczynią z nich członków społeczeństwa i chrześcijan. W dom u ludzie starzy i chorzy doświadczają tej atm o
sfery troski i serdeczności, która pomaga im przeżyć także czas cierpienia i zaniku sił fizycznych (Jan Paweł II 1997b: 4).
Z naczenie d o m u rodzinnego we w łasnym rozw oju i życiu docenia też m ło dzież szkół średnich, pytana o to w badaniach socjologicznych przez Janusza M a
riańskiego. M łodzież ta na pytanie: „Czym dla ciebie jest dom rodzinny?” udzieliła następujących odpow iedzi:
a) to miejsce, w którym czują się kochani i rozumiani, gdzie jest im najlepiej (54,1% - 64,3%); b) to miejsce, w którym są kochani, ale nie są rozum iani (19,5%
- 29,0%); c) to miejsce, w którym nie są kochani i rozumiani (0,4% - 2,3%); d) to miejsce, w którym tylko są spożywane posiłki i się śpi (3,5% - 17%); e) inne okre
ślenia dom u rodzinnego (4,1% -11,6%). Atmosferę dom u rodzinnego respondenci określają najczęściej w kategoriach: wzajemnego szacunku (16,9% - 39,8%), um ie
jętności przebaczania (16,0% - 37,7%), przyjaźni (12,1% - 33,4%), wyrozumiałości (10,4% - 29,7%). M łodzież ta mówi też o nieporozum ieniach wewnątrzrodzinnych:
sami żyją w atmosferze napięć i konfliktów (17,2% - 25,0%), relacje z rodzeństwem regulują nakazy i zakazy (10,4% - 13,0%), a własną odpowiedzialność za rodzinę uznaje znikomy ich odsetek: 3,5% - 21,1% (Mariański 2003: 403).
W rodzinie dziecko poznaje - zaznacza Janusz M ariański (2007b: 205) - o ta
czający je świat, uczy się nazywać i klasyfikować rzeczy, przygotow uje się do o d gryw ania ról społecznych w życiu dorosłym . W kontekście dośw iadczeń ro d z in nych w ybiera w łasne cele i m etody ich osiągania, a także kształtuje swój system w artości i znaczeń. Zbigniew Tyszka i A nna W achow iak zaznaczają, że: „Praw i
dłow o ukształtow ana rodzina jest dla norm alnej jed n o stk i tzw. g ru p ą odniesienia, z k tórą św iadom ie i m ocno ona się identyfikuje jako jej członek i reprezentant, w spółtw orzy i przyjm uje kultyw ow ane poglądy, postawy, obyczaje, w zory zacho
w ania i postępow ania” (1997: 56). R odzina odgryw a głów ną rolę w kształtow aniu osobow ości społecznej dzieci i młodzieży, jest też podstaw ow ym środow iskiem wychowawczym. W rodzinie są stosow ane różne style w ychow ania, a badacze za
znaczają, że nie m a tzw. „czystych” stylów, z reguły są one „m ieszane”, uw zględnia
jące elem enty odm iennych sposobów oddziaływ ania na dzieci i m łodzież. Często m ów i się więc o stylu nieokreślonym w w ychow aniu, w skazując na b rak konse
W prowadzenie: Kondycja w spółczesnej rodziny po lskie j - ja k a ona je st. 13
kw encji w oddziaływ aniach wychowawczych rodziców. D anuta B orecka-B iernat i K rystyna W ęgłowska-Rzepa wskazują na dwa wadliwe środow iska rodzinne, ge
nerujące agresję u dzieci:
[...] rodzina zim na pobłażliwa, cechująca się bezwarunkową nieakceptacją dziec
ka, brakiem sprecyzowanych nakazów i oczekiwań oraz częstymi i surowymi ka
rami, oraz rodzina zim na ograniczająca, charakteryzująca się wrogością, brakiem akceptacji dziecka, wysokimi wymaganiami i karaniem, jako głównym sposobem wpływania na zachowania dziecka (2000: 43).
Stosując określone style w ychow ania, rodzina w yw iera w pływ na swoich człon
ków i dostarcza im aprobow anych społecznie w zorów zachow ań i celów zasługu
jących n a realizację.
Ścisłe powiązania zachodzą m iędzy rodziną i społeczeństwem , obie te rzeczywi
stości społeczne oddziałują n a siebie wzajem nie i w arunkują swoje funkcjonow anie w państwie. Mając na uwadze te obopólne zależności, Leon Dyczewski zaznacza, że:
Małżeństwo i rodzina są trwałymi instytucjami i środowiskami życia człowieka.
To, jak one funkcjonują, jak są rozumiane, w dużym stopniu zależy od społeczeń
stwa, od czasów, w jakich żyjemy. Obecnie życie małżeńskie i rodzinne jest inne niż 100 lat temu. Jego postać zależy od kręgu kulturowego, odm ienna będzie w społe
czeństwie chińskim niż w polskim. Społeczeństwo zmienia się tak, jak formy życia małżeńskiego i rodzinnego, struktura i funkcje rodziny, charakter wzajemnych re
lacji małżeńskich, rodziców i dzieci, zasady podziału obowiązków, typ autorytetu.
To, co dzieje się w rodzinie, jak przebiega w niej proces socjalizacji, ma wpływ na bliższe i dalsze środowisko społeczne. W spółzależność zmian społeczeństwa i ro
dziny jest dzisiaj bezdyskusyjnie przyjmowaną tezą (2007b: 11).
A utor dalej tw ierdzi, zresztą zasadnie, że życie m ałżeńskie i życie ro dzinne, jak i postaw y ludzi wobec nich, jako w zorów życia wspólnego, są istotnie zależne od następujących zjawisk kulturow ych: wielości ujęć w artości, n o rm i w zorów zacho
wań; laicyzacji św iadom ości i osłabienia m otyw acji religijnej w m yśleniu i dzia
łaniu; rozluźnienia zw iązku życia pryw atnego i publicznego z praw am i n atu ry i z praw em boskim , z w yraźną dom inacją praw a pozytyw nego, w w yniku czego zasady są relatyw ne; łatw ości życia, preferencji szczęścia osobistego i sam orealiza
cji, upow szechniania przeżyw ania przyjem ności, łączenia rodziny przede w szyst
kim z jednostką, dużo słabiej niż dawniej, ze społecznością lokalną i rodzinną, ze społeczeństw em i narodem , państw em , religią. M ałżeństw o i rodzinę postrzega się przede w szystkim jako jed en ze sposobów osiągania osobistego szczęścia, jako je d n ą z dróg sam orealizacji (Dyczewski 2007b: 12).
Życiu m ałżeńskiem u i ro d zin n e m u w łasną, dość krytyczną, ocenę wystawia też m łodzież polska, pytana o to w badaniach m iędzynarodow ych. M łodzi Polacy tw ierdzą tu, że m ałżeństw o i rodzina w now oczesnym społeczeństw ie mają: a) co
raz większe znaczenie (18,5%); b) to sam o znaczenie, jak w przeszłości (30,6%); c) coraz m niejsze znaczenie (42,8%); brak rozeznania (8,0%). Uwagę należy zwrócić
na stosunkow o duży odsetek respondentów uważających, że w przyszłości życie m ałżeńskie i ro d zin n e straci na dotychczasow ym znaczeniu, a być m oże zosta
nie ono zastąpione szerzej alternatyw nym i form am i życia rodzinnego. Dyczewski, analizując w yniki tych badań dodaje, że o cena życia rodzinnego
[...] dokonywana przez polską młodzież zależy także od oceny par żyjących bez ślubu kościelnego, zrównania związków bez ślubu z małżeństwem, praw hom o
seksualistów do zawarcia związku małżeńskiego, od stosunku do aborcji. Kierunek zależności jest tutaj następujący: liberalne poglądy w wymienianych wyżej spra
wach sprzyjają opinii, że życie rodzinne/rodzina ma coraz mniejsze znaczenie. Jest to zależność statystycznie istotna, choć o słabej sile związku zależności. Najm oc
niej oddziałuje czynnik religijny. Osoby wysoko oceniające swoją religijność naj
częściej też uważają, że rodzina/życie rodzinne ma coraz większe znaczenie. [...]
Zdecydowanie korzystniej niż życie rodzinne i rodzinę młodzież ta ocenia m ał
żeństwo. Zdecydowana większość młodego pokolenia w pięciu krajach objętych tymi badaniam i uważa, że ma ono i będzie miało duże znaczenie w nowoczesnym społeczeństwie. [...] W ybór małżeństwa przed rodziną można interpretować jako przejaw tendencji do jego wyodrębniania się, bowiem niedawno było ono w nią wszechstronnie wtopione, niemal niedostrzegalne. Dzisiaj, kiedy dzieci przycho
dzą na świat nieco później niż po zawarciu ślubu i dość szybko usamodzielniają się, kiedy małżonkowie przez wiele lat żyją wspólnie bez dzieci, małżeństwo sta
ło się instytucją bardziej widoczną. Sami je tworzący mają większą świadomość potrzeby troszczenia się o więź małżeńską. Uprzywilejowanie małżeństwa (przed rodziną) może też wynikać z wieku respondentów. Młodzi ludzie są bardziej za
interesowani małżeństwem niż rodziną, bo stają przed jego zawarciem, a własna rodzina pojawia się w dalszej perspektywie czasowej (Dyczewski 2007b: 17-18).
Liczni badacze zaznaczają, że m ałżeństw o jest pow szechnie akceptow aną for
m ą w spólnego życia kobiety i mężczyzny, a także najczęściej stosow anym sp o sobem budow ania w spólnoty rodzinnej. M ałżeństw o, jako jedyne, gw arantuje stabilność życia we dwoje i w rodzinie, zabezpiecza interesy m ałżonków i ich p o tom stw a. Z tej racji opow iadają się za nim licznie m łodzi ludzie, chociaż m ają też do w yboru alternatyw ne form y życia we dwoje. M ałżeństw o i rodzina są najbar
dziej pożądanym i w artościam i przez polską m łodzież (zob. Baniak 2010). W p rze
k o n an iu Leona Dyczewskiego:
Wybory, jakich dokonuje młodzież, potwierdzają upowszechniający się wzór uda
nego życia małżeńskiego, opartego przede wszystkim na tzw. więzi osobowej. Dla współczesnego małżeństwa ważne są: wzajemny szacunek, wierność emocjonalna i seksualna, wzajemna tolerancja. Na drugim miejscu plasują się elementy tworzą
ce więź strukturalno-funkcjonalną, a więc: odpowiednie dochody, dobre warunki mieszkaniowe, wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. [...] Na trzecim miejscu młodzież wymienia czynniki, które kształtują więź kulturową, a więc:
wspólne zainteresowania, przekonania religijne, takie samo pochodzenie społecz
ne, zgodność poglądów politycznych (Dyczewski 2007b: 23-24).
W prowadzenie: Kondycja współczesnej rodziny polskiej - ja k a ona je s t.. 15
Rozw ody w now oczesnym społeczeństw ie to zjawisko najnorm alniejsze, nik o go już nie zadziwiające, co więcej, ew entualny spadek ich w skaźników w jakim ś kraju wywołuje zdziw ienie i pytanie, jakie czynniki spow odow ały tu w zrost d e m o graficzny? Barbara Dafoe W hitehead jest zdania, że w spółcześnie m am y do czynie
nia z tzw. k u ltu rą rozw odu (1997: 26), czyli z czymś, co już m o cn o zakotwiczyło się w św iadom ości ludzi dążących egoistycznie do realizacji swojego szczęścia, często za wszelką cenę, a więc kosztem rozpadu m ałżeństw a i m ożliw ością ponow nego jego zawarcia z kim ś innym , kto m oże takie szczęście zagw arantow ać bardziej niż p o przedni p a rtn e r lub p artn erk a w rozbitym ju ż „starym ” m ałżeństw ie; ponadto, sytuacja ta dzieje się przede wszystkim kosztem dzieci, których losu często rodzice nie biorą p o d uwagę podczas planow ania swoich now ych związków m ałżeńskich i rodzinnych. W świetle tych zdarzeń socjologowie m ów ią, że obecnie rozszerza się akceptacja tzw. sukcesywnej poligam ii lub m onogam ii w ielokrotnej (zob. D y
czewski 2007b: 25). W ładysław M ajkowski trafnie określa istotę i skutki rozw odu, kiedy zaznacza, że:
Niewiele jest w życiu człowieka takich zdarzeń, które miałyby dla niego, jak i dla społeczeństwa, tak wielorakie konsekwencje, jak rozwód. Rozwód jest anihilacją rodziny, która stanowi najbliższe środowisko życia człowieka, jest rozpadem gru
py podstawowej, jest przejściem do kategorii ludzi społecznie nisko ocenianych, a nawet stygmatyzowanych, m a głęboki wymiar moralny ze względu na swą istotę, jak i jego konsekwencje. Rozwód to trudne przeżycie, należy do najbardziej trau
matycznych zdarzeń, jakie mogą zaistnieć w życiu człowieka. Rozwód, bowiem, nie tylko znacząco zmienia konstelację życia człowieka, ale stwarza w nim poczu
cie klęski, społecznie go stygmatyzuje, zwykle głęboko rani jego samego i innych:
współmałżonka i dzieci, jest niedochowaniem przysięgi czy małżeńskiej umowy (Majkowski 2009a: 299).
W innej swojej rozpraw ie naukowej au to r ten dodaje, że: „Rozw ód nie m oże być żadną m iarą traktow any jako pow rót do sytuacji wyjściowej, to jest sprzed zawar
cia zw iązku małżeńskiego. Zaistniałe fakty nie m ogą zapaść w nicość, nie m ożna uczynić ich niebyłym i. Jest ta k szczególnie w odniesieniu do ich skutków ” (M aj
kow ski 1997: 11). N ie ulega wątpliwości, iż rozw ód jest bolesny dla m ałżonków naw et wtedy, kiedy decyzję o nim podjęli wspólnie, poprzedzając ją dłuższą re
fleksją. Zdarzają się je d n a k sytuacje odm ienne, w których decyzja o rozw odzie m ałżeństw a jest podejm ow ana w stanie agresji i nienaw iści m ałżonków do siebie, w poczuciu „zm arnow anego życia”, a zarazem z nadzieją wyjścia z tego „koszm a
ru ” czy tru d n eg o dylem atu życiowego. Stąd rozw ód jest tu w idziany jako swoiste
„wybawienie” z istniejących opresji i tru d n eg o pożycia. Taką sytuację rozw odo
wą trafnie ujm uje Lechosław Gapik, pisząc: „Ile trzeba przeżyć, aby od m iłości, przysiąg, wspólnych planów i wspólnej części życia, dojść do obojętności, niekie
dy wrogości, pogardy, a zawsze żalu i ostatecznej decyzji o rozstaniu” (1989: 24).
W przekonaniu Majkowskiego:
Rozwód jest anihilacją podjętych wcześniej wszelkich decyzji, końcem wspólnej drogi życiowej, rozczarowaniem. Stąd nie mogą dziwić dane, że dla 28,0% respon
dentów, którzy przeżyli rozwód, stanowił on dramatyczne przeżycie; bardzo tru d nym zdarzeniem był dla 38,0%; trudnym - dla 19,0%. Jedynie 10,0% respondentów wyraziło przekonanie, że rozwód był dla nich stosunkowo łatwy, a dla 5,0% - cał
kiem łatwy. Jednak i w tych ostatnich dwóch kategoriach respondentów nie tyle sam rozwód był oceniany jako łatwy, ile raczej pozytywnie oceniano jego bezpośredni skutek - uwolnienie się od problemów rodzinnej patologii (Majkowski 1997: 112).
A utor ten, oceniając m oralnie rozw ód i jego skutki, zaznacza otwarcie, że
[... ] rozwód będzie tym, czym jest, to znaczy dezintegracją, końcem rodziny, nigdy nie będzie m oralnie obojętny, aksjologicznie sterylny. Na gruncie prawa natural
nego jest niedotrzym aniem umowy, i to w kwestii ogromnej wagi, na forum religii uderza w sacrum rodziny, nawet wtedy, gdy małżeństwo nie ma atrybutu sakra
m entu, jak to ma miejsce w religiach protestanckich. Jego aksjologiczność wyra
sta również w kontekście następstw: dla poszkodowanego małżonka, dla dzieci pozbawionych środowiska rodzinnego i dla społeczeństwa obarczonego kosztami związanymi z opieką społecznych sierot. Kryzys rodziny jest zawsze odzwiercied
leniem kryzysu społeczeństwa (Majkowski 2009a: 306).
D om inująca w iększość m ałżeństw pragnie m ieć w łasne dzieci, chociaż wiele spośród nich decyduje się na opóźnienie poczęcia dziecka, albo decydują się tylko na jed n o dziecko. M odel rodziny z jednym dzieckiem dziś staje się bardzo p o p u larny w środow isku m łodych m ałżeństw , a także w środow iskach m łodzieżow ych, dopiero planujących swoje przyszłe życie m ałżeńskie i rodzinne. Pragnienie p o siadania własnego dziecka nasila się szczególnie m o cn o u m ałżonków dotkniętych niepłodnością jednego z nich, choć częściej dotyczy ona kobiet - żon. Pragnienie to niem al zm usza te m ałżeństw a do długoletniego często leczenia bezpłodności, albo do sięgania po m eto d ę zapłodnienia in vitro, nierzadko w brew w łasnym p rzekonaniom religijnym i etyce rodzinnej Kościoła rzym skokatolickiego (zob.
Przybył 2000). Dzieci pojaw iają się też często w planach m ałżeńsko-rodzinnych m łodzieży. Problem ten ukazuje Leon Dyczewski w świetle badań m iędzynarodo
wych, z których jasn o w ynika, że
[...] ogrom na większość młodzieży, w każdym kraju badanym, chce mieć własne dzieci, a ta postawa dotyczy też polskiej młodzieży. W Polsce dzieci chce mieć 81,8% badanej młodzieży, a w Niemczech - 76,3%, w Hiszpanii - 85,0%, na Litwie - 90,0%, w Korei - 74,0%. Brak takiej chęci dostrzeżono odpowiednio u 10,0%, 17,8%, 6,7%, 16,0% badanych. Natomiast nie chcą mieć własnych dzieci następu
jące ich odsetki: 2,2%, 5,9%, 3,0%, 3,3%, 10,0%.
Z jakich m otyw ów b ad an a m łodzież chce m ieć w łasne dzieci? Dyczewski zazna
cza, że m otyw y te nieco inaczej są preferow ane w poszczególnych krajach b ad a
nych. N atom iast
[...] młodzież polska chce mieć dzieci - wyjaśnia autor - ponieważ one nadają sens mojemu życiu (57,0%); dzieci sprawiają, że rodzina jest prawdziwa (43,0%);
bo dzieci wzbogacają moje życie (42,4%); dzieci wzmacniają więź między rodzi
cami (26,2%); bo podoba mi się rodzina z dzieckiem (19,2%); bo chcę, żeby moje dziecko nie zaginęło (14,3%); bo małżeństwa z dziećmi są szczęśliwe (12,1%); dzie
ci należą do małżeństwa (6,6%); posiadanie dzieci podoba się Bogu (4,6%); bo taki jest mój społeczny obowiązek (2,1%); małżonkowie z dziećmi więcej znaczą społecznie - 1,9% (Dyczewski 2007b: 26-28).
A utor tw ierdzi, że u badanej m łodzieży jest dostrzegalne indyw idualne i spryw a
tyzow ane w idzenie dziecka. M łodzież pragnie dziecka, poniew aż przyczynia się ono do rozw oju więzi m ałżonków , nadaje sens ich życiu osobistem u i w spólnem u, jest centralnym elem entem życia rodzinnego. Rzadko m łodzież uzasadnia w łasną chęć p osiadania dziecka w przyszłym swoim m ałżeństw ie m otyw am i religijnym i i społecznym i. U polskiej m łodzieży w ybór m otyw ów posiadania dziecka istot
nie różnicują dw ie zm ienne: płeć i religijność - częściej chcą m ieć dzieci kobie
ty i osoby bardziej religijne, niż m ężczyźni i osoby m niej religijne lub zupełnie niereligijne. Postaw y religijne w ogóle w zm acniają, tw ierdzi autor, nastaw ienie prokreacyjne znacznej części badanej młodzieży. N atom iast b rak um iejętności w odgryw aniu ról rodzicielskich - m atki i ojca - to najczęściej podaw any m otyw przez tych m łodych respondentów , którzy zdecydow anie rezygnują z posiadania własnych dzieci (tam że: 28).
W now oczesnym społeczeństw ie m ałżeństw o napotyka coraz częściej na al
ternatyw ne form y życia w społeczeństw ie, które są ukazyw ane jako rów norzędne lub alternatyw ne w obec tradycyjnie rozum ianego życia m ałżeńsko-rodzinnego.
Badacze tego zagadnienia wskazują na następujące alternatyw ne form y życia m ał
żeńskiego i rodzinnego:
a) single - osoby żyjące w sam otności z w yboru lub z losu, w idzące w tym styl w łasnego życia indyw idualnego; to osoby dorosłe, ekonom icznie niezależne, k tó re nie w chodzą w trw ały związek, seksualnie współżyjące z osobiście w ybranym p a rtn e re m /p a rtn e rk ą (zob. Ż urek 2008; Tymicki 2001; H eath i Cleaver 2003);
b) związek D IN K („dual [double] incom e - no kids” - „podw ójny do ch ó d - żadnych dzieci”) - tu dw ie dorosłe osoby tw orzą trw ały związek, lecz postanowiły, że nie będą m ieć w n im dzieci, gdyż wolą w ygodne życie czy w łasną karierę zawo
dow ą (zob. B iernat i Sobierajski 2007:18);
c) związek LAT („Living A part Together” - „żyjąc razem oddzielnie”) - to para dorosłych ludzi, k tó ra nie prow adzi w spólnego gospodarstw a dom owego, lecz oboje żyją oddzielnie, choć postrzegają siebie jako parę żyjącą w związku, a p o d o b n ie w idzi ich też najbliższe otoczenie; ludzi tych łączy stała więź seksualna, zaś ich m iłość w zajem na nie ogranicza w niczym ich osobistej w olności i sw obody decydow ania o sobie sam ych (zob. tam że: 20);
d) kohabitacja - tw orzą ją dwie dorosłe osoby bezdzietne lub z dziećm i, które żyją ze sobą w zw iązku nieform alnym , bez ślubu cywilnego lub religijnego (k o n W prowadzenie: Kondycja w spółczesnej rodziny po lskiej - ja k a ona je s t... 17
kubenci). W takim zw iązku żyją ludzie z różnych powodów, lecz nie chcą, lub nie m ogą, form alizow ać swojego związku, m ają nie do poko n an ia przeszkodę do zawarcia ślubu, traktują k o nkubinat jako próbę przed zawarciem form alnego związku m ałżeńskiego (zob. Siany 2002: 134-200; Kwak 1995a, 1995b; Rindfuss i V andenheuvel 1990; Janicka 2006; Ćwiek 2002; Gizicka 2008a, 2008b; Jedynak 2007; Piątek 2007; Szukalski 2004; Szum ilas-Praszek 2008);
e) m on o p aren taln o ść - sam otne rodzicielstw o lub sam otni rodzice, zarów no m atki, jak i ojcowie. K rystyna Siany pisze, że:
Rodziny m onoparentalne to niejednorodne zjawisko, różnicują się one w zależ
ności od przyczyny ich powstania i głowy rodziny. Rodziny tego rodzaju mogą być tworzone przez sam otne matki lub przez samotnych ojców. Głównymi przy
czynami ich powstania są śmierć rodzica, rozwód lub separacja oraz urodzenie dziecka przez sam otną kobietę poza małżeństwem. Samotnymi rodzicami mogą być także osoby kohabitujące, pom im o iż dzieci wychowują się w gospodarstwie dwuosobowym. Potocznie pojęcie „samotny rodzic” jest przypisane najczęściej, co znamienne, kobietom ponoszącym odpowiedzialność za wychowanie dzieci. [...]
Według potocznego wizerunku, najkorzystniej przedstawia się sytuacja wdów, które są uważane za dzielne ofiary losu, zasługujące na pom oc społeczną i w spół
czucie ludzi. [... ] Mężczyźni samotnie wychowujący dzieci nie należą do rzadkości (Siany 2002: 124-128).
A n n a D udak dodaje w łasny pogląd na ten tem at i uzasadnia, że:
Samotne ojcostwo jest problemem społecznym, również z powodu zmiany pozy
cji, ról i obowiązków wewnątrz rodziny. Ojciec, po uzyskaniu prawa do bezpo
średniej pieczy nad dzieckiem, musi sprostać, zazwyczaj nowym dla niego, zada
niom. Po pewnym czasie zdąży się już nauczyć wykonywania pewnych czynności związanych z prowadzeniem dom u i codzienną troską o dziecko, jeśli tego rodzaju obowiązki do niego przedtem nie należały. [...] We współczesnym świecie roś
nie zainteresowanie specyfiką roli ojca w rodzinie i jego kompetencjami wycho
wawczymi. Częściej niż do tej pory są stawiane pytania o możliwość wychowania dziecka przez samotnego ojca. [•..] Ojciec, jednak, ma małe szanse na przyznanie m u przez sąd opieki nad dzieckiem, nawet wtedy, kiedy jest to zgodne z interesem dziecka (D udak 2006: 60).
M aria B raun-G ałkow ska uważa, że obecność ojca w rodzinie wpływ a na naturalny sposób bycia dziecka w grupie społecznej. Ojciec rozszerza kontakty dziecka ze św iatem zew nętrznym , uczy dziecko zachow ań w grupie, oswaja je z dyscypliną, niweluje egoizm z jego postaw i zachow ań, a zarazem w skazuje n a rolę em patii w relacjach z innym i ludźm i (1992: 69). W przekonaniu Jerzego W itczaka „ [...]
obecność ojca w procesie w ychow ania jest nie tylko w ażna i konieczna, ale n ie
m ożliw a do zastąpienia. Ojciec, bow iem , dostarcza dziecku tych bodźców i w zo
rów w jego rozw oju społecznym i m oralnym , których m atka nie m oże zupełnie lub w takim szerokim zakresie m u ofiarować” (1987b: 131);
W prowadzenie: Kondycja współczesnej rodziny polskiej - ja k a ona je st. 19
f) związki hom oseksualne - tw orzą osoby tej sam ej płci: m ężczyźni - geje i k o biety - lesbijki. M ałżeństw a hom oseksualne są dziś zaw ierane w H olandii, Belgii, H iszpanii, Szwecji, Kanadzie, RPA, a w Polsce ciągle związki te są zwalczane w róż
ny sposób, w tym przez radykalnych fundam entalistów katolickich i praw osław nych oraz przez duchow ieństw o tych w yznań (zob. Siany 2002: 128-131). Liczni badacze pytają, czy te wszystkie form y alternatyw ne są w jakim ś sto p n iu „kon
kurencyjne” dla m ałżeństw a i rodziny w ponow oczesnym świecie. O dpow iedź jednoznaczna na to pytanie jest u tru d n io n a , poniew aż, z jednej strony, znaczący odsetek osób dorosłych i m łodych lokuje swoje szczęście i plany życiowe właśnie we w spólnocie m ałżeńskiej i rodzinnej, natom iast, z drugiej strony, w zrasta zainte
resowanie, zwłaszcza w śród młodzieży, niektórym i form am i alternatyw nym i, jak choćby k o nkubinatem czy sam otnością z w yboru.
N a istotną i w yłączną rolę m ałżeństw a i rodziny w skazuje papież Jan Paweł II w sw oim Liście do rodzin, w k tórym zaznacza z naciskiem : „ [...] aby człowiek pojął, jak wielkim dobrem jest m ałżeństw o, rodzina i życie, jak w ielkim niebezpie
czeństw em jest b rak poszanow ania dla tych rzeczywistości, bagatelizow anie tych największych w artości, które składają się n a życie rodziny i stanow ią o g o d n o ści człowieka” (Jan Paweł II 1994). Znając wielość i różn o ro d n o ść zagrożeń dla w spółczesnej rodziny, jakie są w idoczne w świecie ponow oczesnym , papież ten w ypow iedział w 1997 roku następujące ostrzeżenie:
W ostatnich latach obserwujemy z głębokim niepokojem, że rodzina jest przed
m iotem nieustannych ataków, uderzających w trwałe wartości, które stanowią fundam ent tej instytucji naturalnej. Pod pozorem troski o rodzinę i jej ochrony, lekceważy się jej wzorzec ukształtowany i pobłogosławiony przez Boga. Neguje się szczególny charakter przymierza małżeńskiego między kobietą a mężczyzną, umniejszając wartość tego nierozerwalnego związku. Czasem próbuje się też wpro
wadzić inne formy wspólnoty dwóch osób, sprzeczne z pierwotnym zamysłem Boga wobec rodzaju ludzkiego. W ten sposób podważa się lub osłabia prawa ro
dziny, naruszając tym samym najgłębsze fundam enty społeczeństwa i przekreśla
jąc jego przyszłość. W rzeczywistości bowiem małżeństwo, czyli małżeńskie przy
mierze kobiety i mężczyzny, wyrażające się we wzajemnym darze z samego siebie i w przekazywaniu życia, to podstawowa wartość społeczna, której prawodawstwo państwowe nie może ignorować, ani zwalczać. [...] Sprawą o zasadniczym znacze
niu jest niewątpliwie to wszystko, co wiąże się z podstawowymi prawami dzieci:
z ich prawem do posiadania prawdziwego dom u rodzinnego, do akceptacji, do miłości, do wychowania i do dobrego przykładu rodziców. Dzieci są najbiedniejsze wtedy, kiedy brakuje im miłości, opieki i rodzinnego ciepła (Jan Paweł II 1997b: 4).
Problem y wyżej po d n iesio n e i p o d d an e analizie upow ażniają do postaw ienia ogólnego pytania o w ielow ym iarow ą kondycję w spółczesnej rodziny w Polsce. Py
tanie to stanow i elem ent problem u głów nego zam ieszczonego w tytule tej p u b likacji naukow ej, noszącej tytuł: M iędzy nakazem a wyborem. M oralne dylem aty m ałżeństw a i rodziny w Polsce. Jak więc się rodzą i co oznaczają dylem aty w życiu
m ałżeńskim i rodzinnym ? Jeśli dylem atem m oralnym nazw iem y sytuację, w której ktoś m usi dokonać w yboru pom iędzy dw iem a lub kilkom a m ożliw ościam i, a w y
b ó r ten spow oduje rozdarcie w ew nętrzne, zaś on sam nie będzie ani oczywisty, ani jasny, to w ybranie jednej m ożliw ości pociągnie za sobą zrezygnow anie z in nej, rów nie wartościow ej idei. To określenie istoty dylem atu m oralnego pozw a
la wyobrazić sobie zakres i specyfikę m oralnych dylem atów związanych w prost z życiem m ałżeńskim i rodzinnym , jak i z okresem przygotow aw czym k an d y d a
tów do m ałżeństw a. U podłoża tych dylem atów staną na pew no n o rm y m oralne i religijne katolicyzm u, podaw ane i w yjaśniane ludziom przez Kościół, kiedy oni - jako osoby w ierzące i praktykujące - m uszą dokonać w yboru m iędzy w łasnym p u n k tem w idzenia lub osobistą potrzebą życiową a n o rm ą etyczną i decyzją Koś
cioła, będącą w sprzeczności z ich oczekiw aniam i m ałżeńskim i i rodzinnym i, czy z własnym życiem seksualnym . W ybory te są zazwyczaj tru d n e, w ym agają o d osób n im i „dotkniętych” odw agi w podejm ow aniu decyzji, często też w brew w łasnem u sum ieniu, wcześniej ukształtow anem u albo w edług zasad m oralności katolickiej, albo w edług reguł m oralności świeckiej, jak i w opozycji do w skazań i zaleceń Kościoła. O pow iedzenie się po jednej stronie, zawsze zdeterm inow anej przez jakiś interes (w łasny łub instytucjonalny), nie jest nigdy spraw ą p ro stą i b ezproblem o
wą. W ręcz przeciw nie, zawsze w yw ołuje ono poczucie niepew ności i zagubienia, obaw y o to, czy p o d jęta decyzja jest w pełni trafn a i słuszna z m oralnego p u n k tu widzenia. To są w łaśnie cechy dylem atu m oralnego, k tó ry rodzi się w św iado
m ości, w m yśleniu i uczuciu osoby dotkniętej koniecznością doko n an ia w yboru w sferze m oralności życia m ałżeńskiego i rodzinnego, czy w każdej innej sferze życia indyw idualnego i społecznego, m iędzy tym , co dla niej sam ej wydaje się naj
lepsze i niezbędne, a tym , co w tej kw estii nakazuje lub zaleca jej określony etyczny kodeks postępow ania. Takie w ybory nie są i nie m ogą być łatwe, bow iem zawsze pow odują określone skutki n atu ry egzystencjalnej i m oralnej w życiu tej osoby, jak w życiu osób w prost z nią związanych, choćby węzłem m ałżeńskim i w spólno
tą rodzinną, czy zobow iązaniam i religijnym i i m oralnym i w spólnoty kościelnej, z którą czuje się związana. Podjęta decyzja m oże w zbudzać w ątpliwości określo
nej n a tu ry czy kłopoty sum ienia, które będą wywoływać pytanie, czy została ona trafnie i słusznie podjęta, czy też opierała się na postaw ie egoistycznej i wadliwych przesłankach etycznych. Na niektóre z tych pytań odpow iadają w różnym zakresie autorzy opracow ań tw orzących stru k tu rę tej książki.
Czy lektura tej książki m oże wywołać w czytelniku swoisty niepokój? Być m oże taka sytuacja wystąpi, jeśli czytelnik oczekiwał, że znajdzie w niej, w treści poszczególnych jej części, wyjaśnienia dylem atów nękających dzisiejsze katolickie i laickie m ałżeństw a i rodziny, albo narzeczonych przygotow ujących się do zaw ar
cia w łasnego m ałżeństw a lub założenia rodziny, w edług w łasnego p u n k tu ich p o strzegania i oceniania, zaś lektura książki takiego w yjaśnienia nie da w zupełności lub um ożliw i je zaledwie częściowo, więc niesatysfakcjonująco. Z jednej strony widzimy, że m ałżeństw o i rodzina są nadal prostą „drogą” do osiągania szczęś
cia i pow odzenia życiowego dla licznych jednostek obojga płci, że ich dom inacja
W prowadzenie: Kondycja współczesnej rodziny po lskie j - ja k a ona je s t. 21
w system ie aksjologicznym Polaków jest nie do podw ażenia, z drugiej zaś strony, badacze w skazują otwarcie, że zarów no w skali świata, jak i w naszym k raju zanika popyt” na związki m ałżeńskie, zwłaszcza sakram entalne, a w zrasta w śród ludzi m łodych i w śród osób już „zranionych nieudanym m ałżeństw em ” zainteresow a
nie związkam i nieform alnym i, zarów no krótkotrw ałym i, jak i podejm ow anym i na dłuższy okres, czy naw et na całe życie. In n i m ów ią też o tym , że dzisiejsze czasy nie sprzyjają życiu m ałżeńskiem u i rodzin n em u , więc m łodzi ludzie boją się zakła
dać w łasne w spólnoty m ałżeńsko-rodzinne, a realizują się w innych sferach życia, czy też decydują się na sam otne rodzicielstw o. Jeszcze inni tw ierdzą, że obecnie występuje kryzys życia m ałżeńskiego i rodzinnego, m ający u swego p odłoża licz
ne przyczyny, a także w idoczny w różnych przejaw ach, jak choćby w nasilającym się odsetku rozw odów i w patologii codziennego życia m ałżeńskiego i ro d zin n e
go w m iastach i w ioskach, czy też w m oralnym up ad k u rodziny, k tó ra elim inuje z w łasnego funkcjonow ania zasady etyki katolickiej i w skazania Kościoła z tego zakresu. Krytyką jest też objęty Kościół katolicki, k tó ry ciągle głosi swoją do k try n ę m oralną w sposób arbitralny i patriarchalny, nie licząc się z opiniam i swoich w ier
nych, a w rezultacie w zbudza w nich swoistą „kulturę w iny” za grzechy, zwłaszcza dotyczące m oralności seksualnej, obciążając nią bardziej kobiety niż mężczyzn.
N iekiedy m ożna usłyszeć też opinię w kościelnym środow isku, że za kryzys ro d zi
ny bardziej są odpow iedzialne kobiety, a nie m ężczyźni, chociaż w rzeczywistości m oże być odw rotnie, czy też w ina m oże rozkładać się rów no po obu stronach.
Liczni katolicy odm aw iają też Kościołowi i księżom kom petencji do zajm ow ania się życiem m ałżeńskim i ro dzinnym ludzi, zwłaszcza życiem seksualnym , zarzuca
jąc im nieobiektyw ność i nadgorliw ość w załatw ianiu tych spraw. Z bad a ń w ynika, że liczni katolicy polscy, m ałżonkow ie i wiele rodzin, traktują m o raln ą doktrynę Kościoła w sposób peryferyjny, akceptując te jej zasady, które są im w ygodne, k tó re w m niejszym stopniu naruszają ich osobiste poczucie wolności i niezależności, a pozostałe kw estionują i odrzucają jako zbędne i dla nich niekorzystne. Janusz M ariański m ów i o „szarej strefie m oralnej” i wskazuje n a ew identne łam anie i p o m ijanie przez katolików w Polsce zasad m oralnych dotyczących życia m ałżeńskie
go i rodzinnego, a w szczególności obejm ujących seksualność przedm ałżeńską, m ałżeńską i pozam ałżeńską. W tej sferze w łasnego życia katolicy polscy nie chcą żadnej ingerencji księży parafialnych, coraz częściej ze śm iechem po d ch o d zą do ich rad i pouczeń, a własnych postaw i zachow ań zw iązanych z seksem nie traktują jako czynów złych m oralnie, chociaż wiedzą, że w ten sposób naruszają n orm y d o ktryny m oralnej Kościoła, z którym są ciągle związani form alnie aktem chrztu.
Z tej szarej strefy usuw ają więc bez tru d u zakaz stosow ania antykoncepcji, seksu przedślubnego i pozam ałżeńskiego, zakaz zdrady m ałżeńskiej i rozwodów, czy też zakaz aborcji i zapłodnienia in vitro. O d daw na w iadom o już z bad ań socjologicz
nych, że katolicy polscy w swej większości statystycznej nie łączą zasad religijnych z praktyką m oralną w swoim życiu osobistym , m ałżeńsko-rodzinnym i społecz
nym , że norm y religijne traktują jako o drębne „przepisy” Kościoła dotyczące k u l
tu, ale nie łączą ich z dyscypliną m oralną obejm ującą ich m oraln o ść m ałżeńską
i rodzinną. C o najwyżej uważają, że cerem oniał religijny jest bardziej atrakcyjny niż cerem oniał laicki podczas składania przysięgi m ałżeńskiej, że św iątynia jest lepszym „obiektem ” do tego celu niż sala U rzędu Stanu Cyw ilnego. N ie oznacza to jednak, że ten arg u m en t pow oduje w zrost o dsetka n u p tu rien tó w zainteresow a
nych ślubem kościelnym , a przeciw nych ślubow i św ieckiem u. W praktyce bow iem jest odw rotnie, gdyż m łodzi uważają, że m ałżeństw o sak ram en taln e przysparza znacznie więcej kłopotów niż ślub cywilny, choćby w zakresie rozw odu. Stąd m a leje w śród nich o dsetek chętnych do zaw ierania m ałżeństw a sakram entalnego.
Katolicy polscy często traktują n o rm y religijne i m o raln e K ościoła jako jego n a kaz, a rzadziej czynią je w łasnym w yborem , poniew aż uważają, że należy się im w olność także w tej sferze życia osobistego i publicznego, zaś K ościół stara się jedynie narzucić świeckim swoją wolę i decydow ać za nich w spraw ach najbardziej delikatnych i zasadniczych. Takiej postaw y i strategii działania K ościoła ci katolicy już nie akceptują, więc odrzucają ją jako infantylną i niekorzystną dla siebie p o d każdym względem . W takiej sytuacji tru d n o spodziew ać się m ożliw ości p o godze
nia, przez katolików separujących się o d Kościoła i o d jego m oralnej doktryny, nakazu kościelnego czy „dyktatu” m oralnego księży z osobistym i ich w yboram i etycznym i, czy m ożliw ości tw orzenia n a szeroką skalę spójnych tożsam ości w p ro jektach życiowych ludzi m łodych, którzy najostrzej krytykują Kościół i jego stra te gię pastoralną. Ludzie m łodzi nie chcą, aby to Kościół i kler parafialny określał im m oralne p riorytety i projekty życia, nie licząc się z ich w łasną wizją perspektyw y życiowej. Rola Kościoła jest tu już ograniczona, co najwyżej pom ocnicza, i m ogą z niej skorzystać niektórzy ludzie m łodzi i dorośli. Tym czasem K ościół in stytucjo
nalny trw a i będzie trw ał stabilnie w spełnianiu swej roli w śród w iernych i nie p o zwoli na sw obodne traktow anie swej d o k try n y m oralnej i religijnej, zarów no przez jednostki, jak i przez grupy społeczne. Taka sytuacja konfliktow a będzie zapew ne pow odow ać kolejne dylem aty m oralne p o obu stronach.
Książka ta, jako praca zbiorow a, została zbudow ana z pięciu rozdziałów (czę
ści), w których 14 autorów prezentuje własne prace naukow e o profilu teoretyczno- -analitycznym i em pirycznym . Każda z tych prac ukazuje w jakim ś stopniu głów ny problem , p odniesiony w tytule książki, czyli m oralne dylem aty dotykające dzisiej
szych m ałżeństw i ro d zin polskich. D ylem aty te często są p o n a d m iarę m ożliw ości o p o ru i działań w ielu m ałżeństw i rodzin, w efekcie czego przeżyw ają one kryzysy swego funkcjonow ania i realizacji podstaw ow ych zadań w ynikających z ról o d gryw anych w społeczeństw ie.
W rozdziale pierw szym , zatytułow anym Konteksty i czynniki przem ian współ
czesnej rodziny polskiej, pięcioro autorów prezentuje w łasne przem yślenia, sp o strzeżenia i refleksje dotyczące różnych aspektów życia m ałżeńskiego i rodzinnego w now oczesnym społeczeństwie.
Prof. Ewa W ysocka w opracow aniu p o d tytułem „D ylem aty i w yzwania w o b szarze w ychow ania m oralnego w świecie ponow oczesnym ” k o ncentruje swoją uwagę na zjawisku m oralności dzisiejszej m łodzieży polskiej, ja k i n a w yzwaniach
W prowadzenie: Kondycja współczesnej rodziny po lskie j - ja k a ona je s t. . . 23
; dylem atach wiążących się ściśle z procesem m oralnego w ychow ania m łodego pokolenia. A utorka stawia tu w ażne poznaw czo pytania: czy m oralność m łodych Polaków m ożna określić jako znajdującą się w kryzysie? Czy m łodzież dotyka zja
wisko karnaw alizacji obyczajowości, relatyw izm u i perm isyw izm u m oralnego?
Czy praw dziw e jest to, iż m łodzież cechuje rozbieżność m iędzy sferą aksjonor- m atyw ną w aspekcie deklaracji a rzeczyw istym i zachow aniam i? Czy też m łodzież staje się bardziej konserw atyw na o d swoich rodziców? Jaka jest zatem prawda? Na te pytania autorka daje odpow iedź w treści opracow ania, zaznaczając zarazem , iż w yjaśnienia jej m ają charakter częściowy, ze w zględu na złożoność podjętej p ro b lem atyki m oralności m łodzieży i m oralnego jej w ychow ania w rodzinie i szkole.
D r A gnieszka Z d u n iak wyjaśnia rolę szkoły zideologizowanej religijnie w w y
chow aniu m łodzieży w tekście p o d tytułem „Szkoła katolicka - w ychow anie do autonom ii czy indoktrynacja?”. We wstępie opracow ania autorka zaznacza, że szko
ła, obok rodziny, jest zaliczana do tzw. długotrw ałych środow isk wychowawczych, które wywierają szczególnie duży wpływ na rozwój osobowości m łodej jednostki.
W tym kontekście pyta, czy szkoła katolicka stanow i najlepsze środow isko religij
nej socjalizacji dzieci i młodzieży, czy też pew ne zjawiska, związane z wyznaniowo ukierunkow aną edukacją, m ogą być dysfunkcjonalne dla rozwoju indywidualnej religijności? Czy szkoła katolicka, jasno zorientow ana w sferze ideologii religijnej i opierająca się na jej zasadach w swych działaniach edukacyjnych, wychowuje m ło
dzież do autonom ii i w olności osobowej, czy też wpaja jej doktrynę katolicką i m oc
no stygmatyzuje w ten sposób rozwój osobow y m łodej jednostki? Na te pytania autorka odpow iada szeroko w treści tego opracowania: „W tym właśnie kontekście chciałabym umieścić moje rozważania n ad szkołą katolicką, jej miejscem we w spół
czesnym systemie edukacyjnym , rolą, jaką m oże ona odegrać w przekazyw aniu wie
dzy i w iary kolejnym pokoleniom oraz dość licznymi kontrow ersjam i związanymi z sam ą ideą szkoły wyznaniowej we współczesnej pluralistycznej kulturze” (s. 50).
Prof. A n n a W achow iak i d r M aria Beyga-Cegiołka zwracają uwagę n a rolę spe
cyficznych uw arunkow ań w yborów ściśle złączonych z m ałżeństw em i rodziną, w interesującym opracow aniu „Którą drogą? A ksjologiczny i ontologiczny w y
m iar w yborów związanych z m ałżeństw em i rod zin ą w Polsce”. We w prow adzeniu do tej pracy autorki zaznaczają, że obecnie m ałżeństw o i rodzina przeżywają k ry zys, że dzisiejsza ro d zin a jest coraz bardziej krucha, p o d atn a n a wstrząsy, niestała, podlegająca rozpadow i. Na tym tle stawiają pytanie o kondycję dzisiejszej rodziny polskiej w kontekście obecnej zm iany społecznej: czy obecnie w idzim y zm iany w jej stru k tu rze i funkcjonow aniu?
Prof. Ewa B udzyńska w opracow aniu zatytułow anym „M iędzy lewem a p ra wem: ro d zin n e dylem aty Polaków ” zwraca uwagę na zm ianę postaw m ałżeńskich i rodzinnych naszych rodaków, w w yniku której wielu o dchodzi od tradycyjnego, katolickiego m odelu m ałżeństw a i rodziny, wpajanego im od wieków w procesie w ychow ania i socjalizacji religijnej w d om u rodzinnym n a rzecz m odelu typow o laickiego, w ytw arzanego w obecnym , niereligijnym system ie w artości, lansow a
nym przez świeckie państw o i społeczeństw o. Z m iana ta m usi n ieuniknienie p ro
w adzić do kryzysu w rodzinie i pow odow ać dylem aty ro d zin n e o profilu m o ral
nym , religijnym i psychologicznym . D ylem aty te nie są i nie m ogą być obojętne dla atm osfery em ocjonalnej w m ałżeństw ie i rodzinie.
Prof. Janusz M ariański zastanaw ia się n ad kłopotam i dzisiejszych polskich ro dzin na tle zm ian w system ach w artości m oralnych. Z agadnienie to au to r ukazuje w opracow aniu p o d tytułem „R odzina polska na rozdrożu: kryzys czy tran sfo rm a
cja w artości m oralnych”. We w stępie opracow ania autor zaznacza, że
We współczesnym świecie, a także w Polsce, ścierają się dwa potężne nurty idei moralnych, płynące wyraźnie w przeciwnych kierunkach: nurt moralności kato
lickiej i nurt m oralności laickiej - (liberalnej, postmodernistycznej). [...] W o d niesieniu do rodziny chodzi tu o konflikt między uznawanymi i odczuwanymi przez Polaków tradycyjnymi wzorami religijności a pragmatycznymi wymogami codzienności. [...] Przemiana wartości, rozum iana jako przekształcenia w posta
wach i wzorach zachowań Polaków, objęła także sferę małżeństwa i rodziny. War
tości prorodzinne podlegają wielorakim przem ianom na poziomie świadomości społecznej i praktyki codziennej. Niektóre z tych zmian mogą oznaczać postępu
jącą personalizację życia we wspólnotach małżeńskich i rodzinnych (transform a
cja wartości), inne prowadzą do rozpadu tradycyjnych, głównie chrześcijańskich, form i kształtów życia w rodzinie (kryzys moralny) (s. 105-106).
W swoich rozw ażaniach autor w ychodzi z założenia, że Polsce nie grozi jakaś katastrofa w świecie w artości prorodzinnych, natom iast m ożna m ów ić o swoistej am biw alencji, szansach i ryzyku, o stratach i zyskach, o poszerzającej się sferze przyzw olenia na postaw y i zachow ania dezaprobow ane w m odelu m oralności gło
szonej w Polsce przez Kościół katolicki.
R ozdział drugi, zatytułow any M ałżeństwo, rodzicielstwo, ojcostwo - ich uwa
runkowania, prezentuje prace trojga autorów.
D r Iw ona Przybył zastanaw ia się n ad w artością dziecka w m ałżeństw ie w ogó
le, jak i w m ałżeństw ach dotkniętych bezpłodnością, biorąc zarazem p o d uwagę sposoby niesienia p om ocy tym m ałżeństw om poprzez m etodę zapłodnienia in vitro. Z agadnienie to precyzyjnie i w ieloaspektow o ukazuje i wyjaśnia w tekście zatytułow anym „Zostać rodzicem m im o wszystko: uw arunkow ania działań p ro kreacyjnych m ałżonków niepłodnych”. N a początku autorka zaznacza, że celem jej opracow ania jest nie tyle w yczerpująca analiza d ete rm in an t korzystania z tech n ik w spom aganego rozrodu, gdyż skupia się tu tylko na kilku z nich, ile w skazanie p a radoksu czy dylem atu, w jaki są uw ikłani m ałżonkow ie. Paradoks ten, jej zdaniem , polega na tym , że osoby głęboko identyfikujące się z głów nym celem m ałżeństw a, jakim jest rodzicielstw o, a korzystające z tech n ik w spom aganego rozrodu, d o świadczają konfliktu sum ienia, k tó ry często oddala ich od praktyk religijnych, a naw et prow adzi do zm iany przekonań religijnych - tak wielką cenę m uszą one zapłacić, aby, m im o swej niepłodności, zrealizować m arzenie rodzicielskie, jakim jest u rodzenie i p osiadanie w łasnego dziecka.