• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Chrześciańska, 1902, R. 1, nr 26

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Chrześciańska, 1902, R. 1, nr 26"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok I. Katowice, Niedziela, 23-go Listopada 1902 r. Nr. 26.

Rodzina chrześciańska

Pisemko poświęcone sprawom religijnym, nauce i zabawie.

Wychodzi raz na tydzień w Jfiedzielę.

»Rodzina chrześciańska« kosztuje razem z »Gómoślązakiem« kwartalnie 1 m a rk ę 60 fen . Kto chce samą sRodzinę chrześciańską«

^bonować, może ją sobie zapisać za 50 f. na poczcie, u pp. agentów i wprost w Administr. » Górno,ślązaka« w Katowicach, ul. Młyńska 12,

Na Niedzielę 27 po Świątkach

Ewangelia u Mateusza świętego

w Rozdziale X X IV .

O n ego czasu m ówił Jezus Uczniom swoim:

G dy ujrzycie brzydkość spustoszenia, które jest przepow iedziane przez Daniela, Proroka, stojące na miejscu świętym, kto czyta, niech rozumie: tedy, którzy są w judzkiej ziemi, niech uciekają na g ó ry ; a ktoby b yl na domu, niechaj nie zstępuje, aby co w ziął z domu sw ego; a kto na roli, niech się nazad nie Wraca brać sukni swojej. A biada brzemien­

nym i piersiami karmiącym w one dni!

Proścież tedy, aby uciekanie w asze nie było w zimie, albo w sabbat. A lbow iem na ów czas będzie wielki ucisk, jaki nie b ył od p o­

czątku świata, aż dotąd ani nie będzie. A g d y b y nie b y ły skrócone dni one, nie b yłb y zach o­

wany żaden człow iek; ale dla w ybranych będą skrócone dni one. T ed y, jeślib y wam kto rzekł: oto tu jest Chrystus, albo indziej, nie wierzcie. A lbow iem powstaną fałszyw i C h ry­

stusowie i fałszywi P rorocy, i czynić będą znamiona wielkie i cuda; tak, iżby zwiedli, by m ogło być, i "wybrane. Otom ci wam pow ie­

dział. Jeśliby tedy wam rzekli: oto na puszczy jest, nie w ychodźcie; oto jest w tajemnych

^gmachach, nie wierzcie. A lbow iem , jako błyskaw ica w ychodzi od wschodu słońca, i uka­

zuje się aż na zachodzie, tak będzie i przyj­

ście Syna człow ieczego. G dziekolw iek będzie ścierw, tam się i orły zgrom adzą. A natych­

miast po utrapieniu ow ych dni, słońce się zaćmi, i księżyc nie da światłości sw ojej;

a gw iazd y będą padać z nieba, i m ocy nie­

bieskie poruszone będą; a naów czas ukaże się znak Syna czło w ieczego na niebie. I w tedy narzekać będą w szystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człow ieczego, przych od zącego w obłokach niebieskich z mocą w ielką i z ma­

jestatem. I pośle A n io ły swe z trąbą i głosem wielkim, i zgrom adzą w ybrane Jego ze czte­

rech wiatrów, od krajów niebios, aż do granic ich. A od figo w ego drzewa uczcie się podo­

bieństwa: g d y ju ż gałąź je g o odmładza się i liście w ypuszcza, w iecie, iż blizko jest lato.

T ak że i w y, g d y ujrzycie to wszystko, w iedz­

cie, iż blizko jest, w e drzwiach. Zapraw dę powiadam wam, iż nie przeminie ten naród, ażby się stało to wszystko. N iebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.

N auka z tej Ewangelii.

»Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz Proroki i kamieniujesz te, którzy do ciebie są posłani. Ile­

kroć chciałem zgrom adzić syny twoje, jako kokosz kurczęta swoje pod skrzydła zgromadza, a nie chciałoś!* T ak wyrzekał Pan Jezus w świątyni Jero­

zolimskiej nad narodem żydowskim, a wyrzekając, wspominał o zburzeniu miasta i kościoła: »oto wam zostanie.dom wasz pusty*. Zadumieli się Apostoło­

wie na te słowa; bo im się zdawało rzeczą niepo­

dobną, aby kiedy to nastąpić mogło. Dla tego jeden z nich, gdy wychodzili z domu B ożego, odezwał się do Chrystusa, wskazując na ten ogromny gm ach:

»Nauczycielu! patrz, jakie kamienie, i jakie budowa­

nia!* A Jezus odpowiadając rzekł mu: * W idzisz te wszystkie wielkie budowania? nie zostanie kamień na kamieniu, któryby nie był rozwalon«. I udał się na górę oliwną i siedział tam z Uczniami swymi z zwróconą twarzą ku kościołowi. A gdy siedział na górze oliwnej przeciw kościołowi, pytali Go osobno Piotr i Jakób, i Jan i A n d rzej: »powiedz nam kiedy się to stanie? i co za znak będzie, gd y się to

(2)

202 wszystko pocznie? A co za znak przyjścia twego i dokonania świata?* A Jezus im na to:*) »czas ten nie jest zbyt daleki; ale potrzeba wprzódy, aby Syn człowieczy wszystko, co jest właściwe synom świata, ucierpiał, i był ze wzgardą odepchnięty od narodu tego. Nastąpi potem, że wy, dla Imienia mego prześladowania znosić będziecie. Ścigać was będą najbliżsi krewni; wydadzą was na udręczenie najzaufalsi przyjaciele. Pełno ujrzycie zdrad wza­

jemnych: rozmnożą się niezliczone zgorszenia: nie­

prawość tak przejdzie granice, źe śladu miłości wza­

jemnej nie zostanie w sercach ludzkich; wy jednak przetrwać macie cierpliwie. Należy wam na pilnej mieć się ostrożności, abyście się złudzić nie dali;

przyjdzie chwila, gdy usilnie żądać będziecie oglądać Syna człowieczego, ale go nie oglądacie. Będą wam mówić, żem jest na puszczy, nie wychodźcie; żem w domu zamknięty, nie wierzcie; albowiem przyjście Syna człowieczego będzie widoczne na kształt błyska­

wicy, która wychodzi od wschodu słońca, i odbija się aż na zachodzie: nikt nie będzie potrzebował być o tem uwiadomionym. Będą fałszywi Prorocy, którzy na się przybiorą Imię moje, aby was zwieść, jakoż wielu się zwiedzie. G dy więc usłyszycie wieści o wojnie, o spiskach, o bitwach, nie trwóżcie sobą:

boć się to dziać musi, i jeszcze to nie będzie koniec utrapień. Ale, gdy ujrzycie obrzydłe spustoszenie, o którem mówi Daniel, a ci go czytali, zrozumieją mnie, stojące na miejscu świętem, gdzie nie powinno było być nigdy doświadczone: gdyż ujrzycie w oj­

skiem Jeruzalem otoczone, wiedzcie, że się naówczas zbliżyła zguba jego . W tedy ci, co są w domach, niech wychodzą z nich coprędzej; co się najdą na dachach, niechaj nie schodzą do izb unieść rzecz jaką; co są w okolicach poblizkich, niechaj się już nie wracają. Pamiętajcie na żonę Lotową: a ktoby- kolwiek najdował się na polu swoim, niechaj nie wraca się brać sprzęt, lub od zież; ale w szyscy nie­

chaj uciekają na góry. Biada brzemiennym w dni one u cieczki! biada piersiami karm iącym ! Zaprawdę powiadam wam: żeć się nie skończy to pokolenie, aż to, co przepowiadam, uiści się.

Raczej niebo i ziemia przeminą, słowa zaś moje nie chybią dopełnienia. Dni te będą pomsty, w które się spełni wszystko, co tylko kiedy z po­

gróżek było zapisane. Ucisk na ów czas będzie tak wielki, jaki nie był od początku, jak B óg świat stwo­

rzył, ani podobny widziany będzie, aż do skończenia jego . Nie było przykładu, aby kiedy zagniewane niebo straszniejsze okazało skutki nad te, które w dni owe dadzą się uczuć temu ludowi. Polegną od ostrza miecza, zapędzą je w niewolę pomiędzy wszystkie rody: Jeruzalem deptane będzie od pogan, aż póki też i im nie zostanie czas dopełnienia. Albowiem jeszcze to nie będzie koniec świata; nim ten nastąpi, wsprzód po wszystkiej ziemi będzie przepowiadana

) Mowa ta Pana Jezusa, osnuta na opowiadaniu czte­

rech Ewangelistów śś., wyjęta z Życia Jezusa Chrystusa przez opata Saint-Reala.

ta Ewangelia: wprzód wszystkie świata, narody od­

dadzą świadectwo prawdzie. Na ów czas, co z mie­

szkańcami miast bezwstydnych, których ogień z nieba spuszczonych poniszczył, a wprzód jeszcze przed niemi, co z wszystkiemi ludźmi, których właśnie w chwili gd y jedli, pili, żenili się, potop z a la ł: to samo i z nimi przy końcu wieków zrobi Syn czło­

wieczy ; nikt albowiem nie wie, nawet i Aniołowie w niebie, je g o przybycia godziny.

Niech przeto życie wasze będzie czyste i świą­

tobliwe, abyście się stali godnym i i ujść dnia tak strasznego nieszczęść, i stanąć w obliczu Syna czło­

w ieczego. T o, co do was mówię, całemu mówię światu. Niechaj serca wasze nie będą obciążone obżarstwem, opilstwem, i zachodami żywota tego:

bądźcie zawsze gotowym i przyjąć go, i nie ociągaj­

cie się do ostatniej Jego okazania się g o d z in y : w zo­

rem owych niebacznych panien, które zasnęły cze­

kając Oblubieńca, i wcale nie myśliły opatrzyć się w potrzeby, aby wynijść ku niemu, aż dopiero wten­

czas, gdy go usłyszały kołacącego do drzwi. C zu ­ wajcie więc i módlcie się, bo nie wiecie dnia ani godziny. U jrzycie powstający naród przeciw naro­

dowi, i królestwo przeciw królestwu. Nastąpią trzę­

sienia ziemi, mory i głody. Okropne znaki ukażą się na niebie: dadzą się oraz widzieć na słońcu, miesiącu i gwiazdach. M ieszkańcy zaś ziemi do­

świadczą wszystkich ucisków, nawałności morskie szumem swoim przytomności im odbiorą, i schnąć będą od strachu i oczekiwania nastąpić mającej zguby na świat cały.

To wszystko atoli nie będzie, ja k tylko po­

czątkiem utrapień. Powstanie wiele fałszywych Chrystusów, którzy na poparcie prawdy nauki swojej, okażą tak wiele cudów, iżby, gdyby to być mogło>

znieść mogli nawet i wybrane, ale Pan przez wzgląd na nich, ukróci strasznych dni o n y ch ; i będzie to znakiem ich skończenia, kiedy słońce się zaćmi, księżyc nie da jasności, gwiazdy jakby pospadają i wszystkie m ocy niebieskie poruszone zostaną. Na ów czas ukaże się znak Syna człow ieczego na po­

wietrzu: wszystkie pokolenia ziemskie, w duchu peł­

nym trwogi i przerażenia, ujrzą G o przychodzącego w obłokach z mocą i majestatem wielkim. W tedy pośle A nioły swe, którzy za odgłosem trąby grom a­

dzą wybrane Jego ze czterech stron świata: echo to słyszeć się da nawet w podziemnych krainach. G dy się to dziać pocznie, poglądajcie, a podnoście głow y wasze, boć się przybliża odkupienie wasze. Myślcież w ięc o sobie, wszakżem wam ostrzegł i wszystkom wam wprzód powiedział. Będzie to chwila na ów czas rachunku od każdego z talentu, jaki mu był dany, na zawstydzenie tych, którzy z niego korzystać nie umieli. Z dwóch osób, które najdzie na jednem łożu; z dwóch niewiast, które mleć będą społem, weźmie jedną, drugą zostawi. Nastąpi ciał wskrze­

szenie, a to będzie dla cnotliwych, aby posiąść ży­

wot wieczny; zaś dla niezbożnych, aby widzieli swe potępienie. W towarzystwie Aniołów zasiądzie na

(3)

203 tronie chwały Syn człow ieczy: przywoła przed siebie wszystkie narody; jako prawdziwy pasterz odłączy kozły, które postawi na lewicy od owiec, którym da miejsce na prawej stronie. W tedy rzecze tym, którzy będą po prawicy Jego: ^pójdźcie błogosławieni O jca meg°> posiądźcie królestwo wam zgotowane od za­

łożenia św iata: albowiem łaknąłem, a daliście mi leść; pragnąłem, a napoiliście mię; byłem nagim, a przyodzialiście mię; byłem podróżnym, a przyję­

liście mię; byłem chorym, pocieszaliście mię«. Na tę mowę sprawiedliwi będą zrazu ujęci podziwieniem, ani pojmą tego, jakim sposobem oni mogli mu się z tych miłosierdzia w ypłacić obowiązków; ale On da

"n poznać, iż co czynili jednern z najmniejszych braci Jego, Jemu to czynili. Co się zaś tyczy nie- zbożn ych! tym wyrzuciwszy na oczy, iż nic podo­

bnego dla Niego nie uczynili, skaże ich na cierpie­

nie bez końca; a tymczasem sprawiedliwi odziedzi­

czą żyw ot wieczny.

Trzy prawdy o czyścu.

Dzień w dzień na sądy B oże dusze się spieszą, jedne się smucą, drugie cieszą — tak mówi jeden z naszych rzewnych swojskich pieśniarzy.

Po wyjściu z ciała dusza w jednem mgnieniu oka, przeniknięta promieniem Bożej światłości, wie jaki ją los czeka, wie, czy będzie szczęśliwa, czy nieszczęśliwa na wieki. Skoro wyrok zapadnie, idzie na miejsce wiekuistego przeznaczenia swojego.

Obciążona grzechem śmiertelnym zapada w otchłań wiekuistej boleści. T a zaś, co w pokucie, co w łasce Boskiej zeszła ze świata, ale nie dosyć czysta, by się m ogła ostać przed tym, przed którym nic zma­

zanego ostać się nie może, idzie na miejsce oczysz­

czenia — do c z y ś ca.

Z e jest takie miejsce pośrednie między niebem a piekłem, że jest czyściec, to wiemy z objawienia Bożego, wiemy z nauki Kośęioła, w to wierzył wszystek rodzaj ludzki, w to wierzyć każe nasz rozum.

Są ludzie, którzy życie kończą w ostatecznej niepokucie, w zatwardziałości i ta niepokuta, ta za­

twardziałość w grzechu stanowi o ich losie. B ó g karze ich z całą surowością sprawiedliwości swojej, skazuje na wiekuiste więzienie. W szelako są też ty­

siące i tysiące takich, co za życia zeszli z drogi pra­

wej, błądzili i błądzili po rozmaitych ścieżk ach ; ale jednak nie odwrócili się zupełnie od celu swojego ostatecznego. Pełno jest takich zboczeń w życiu ludzkiem. My te zboczenia zowiemy małemi, a to w porównaniu do wielkich zbrodni i nieprawości;

ale same w sobie one są jednak zniewagą naj­

świętszego majestatu Boskiego. Z takiemi zb ocze­

niami idą tysiące i tysiące na drugi świat — co się z nimi stanie ? B ó g wie, żeśmy proch, że w sobie

nosimy kwas nieprawości od urodzenia aż do z g o n u ; wie, żeśm y gnuśni w czynieniu pokuty, dla tego chce być miłosiernym i tam w wieczności, czas po­

kuty i po za grobem przedłuża.

Inni znowu byli może wielkimi dłużnikami, nie- zbożnikami, ale dostąpili za życia łaski żalu, nawró­

cenia się; jednakże nie starczyło ju ż czasu do od­

pokutowania, do wycierpienia tutaj doczesnego ka­

rania, jedni i drudzy idą do czyśca, do więzienia, w którem przez cierpienia muszą długi spłacić spra­

wiedliwości, do więzienia, z którego nie wynijdą prę­

dzej, aż się wypłacą do ostatniego szelążka.

I to jest pierwsza prawda: jest czyściec.

Co one dusze w czyścu cierpią, tego B ó g nie objawił K ościołow i i K ościoł nie wie, nie naucza, ani gdzie jest czyściec, ani co cierpią, ani jak długo cierpią.

W szelako my sami możemy dochodzić, jakie są w czyścu cierpienia. A najpierw: największa nę­

dza jest ta, że one dusze nie mogą jeszcze posiadać B oga, nie mogą oglądać jasności B oskiej; te dusze są w więzieniu, są dłużnikami. Otóż to pozbawienie oglądania twarzy Boskiej jest dla nich nędzą naj- pierwszą i najcięższą. Już tu na ziemi dusze koch a­

ją ce B o ga żalą się i wzdychają na więzienie ciała, że nie mogą uwolnić się z tych więzów ciała, ziemi i ja k gołębica wzlecieć do nieba i na łonie Stwórcy swojego spocząć. Jakaż to więc męka dla duszy, która wyszła z ciała, ale jednak związana, uwięziona.

Całą miłości swojej potęgą rwie się do Boga, do najw yższego dobra swojego, a jednak nie może wy- nijść, bo zamknięta w więzieniu czyścowem.

Prócz tego są i męki zwierzchne, zewnętrzne.

Doktorowie kościoła nauczają w szyscy bez wyjątku, że w czyścu jest kara ognia.

Kto chce niech rozmyśla nad tą karą.

I to druga prawda o c z y ś c u : dusze cierpią nie- pojęcie. Jest jeszcze trzecia prawda, że one dusze sobie samym nic a nic pomódz ani ulżyć nie mogą. Oddane w ręce sprawiedliwości Boskiej, nie mogą się same uwolnić z kajdan, nie mogą wydostać się z krainy wygnania. Jedna- jedyna dla nich pociecha, że my tu żyjący na ziemi, bracia ich i siostry, na funda­

mencie artykułu W iary o Świętych obcowaniu tym duszom, temu Kościołowi cierpiącemu możemy do­

pomagać. Tak naucza K ościół św.

K ażdy wierny, żywy .członek K ościoła, je st nader bogaty, bo otwarta dlań skarbnica łask od ku ­ pienia.

Pierwsze miejsce zajmuje ofiara Mszy św. T o ­ masz św. naucza: »Krew Chrystusowa jest kluczem do raju, i jest kluczem do czyśca, którego bramy otwiera. Judasz M achabejczyk posłał do K ościoła w Jeruzalem dwanaście tysięcy drachem jako ofiarę za dusze poległych na wojnie; a ileż więcej Krew Chrystusowa oczyści dusze, ta Krew, która potężnej niż krew niewinnego A b la przemawia, ta Krew, któ­

rej jedna kropelka dostateczna, winy wszystkich św iatów zgładzić i zmazać. D opóki ta Krew się

(4)

we Mszy św. ofiaruje, dusze wszystkie, za które się ofiaruje, dostąpią łaski.

Następnie idą o d p u s t y k o ś c i e l n e . W czasie zadusznym O jciec św. udziela w znanych warunkach o d p u s t z u p e ł n y , który za dusze w czyścu może być ofiarowany.

Na ostatku każdy dobry uczynek: modlitwa, post, jałmużna. O modlitwie mówi Pismo, że święta i zbawienna rzecz modlić się za umarłych, aby wy­

bawieni byli od grzechów, od kar czyścowych. Mo­

dlić się może każdy.

Dusze w czyścu nie mogą same spłacić dłu­

gów, chyba cierpieniem; za to my możemy spłacać te długi ich, bośmy bogaci, mając skarbiec łask ko­

ścielnych i mając możność dobrych uczynków. A nie- tylko możemy, lecz i powinniśmy płacić za nie, bo to bracia nasi, siostry nasze, bo wreszcie sami po­

trzebujemy przyczyńców u tronu Bożego. K toby nie ratował syna królewskiego, który może dziś w ucisku i niedoli, ale jutro już zasiędzie na tronie! Dusza wyzwolona z mąk czyścowych po wszystkie wieczno­

ści nie przestanie wysławiać cudów miłosierdzia B o ­ skiego, ale i dziękować tym, którzy jej dopomogli, którzy jej przynieśli ratunek.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosier­

dzia dostąpią.

<$>

Radujcie się.

Radujcie się! Pan wielki narodów nadchodzi!

Radujcie się! bo prawdy wybiła godzina, Strach się ju ż B o ży rodzi,

Strachem Pan jako mieczem ognistym pościna.

Któż wytrwa, gdy go ognie niebieskie pochwycą?

Któż miecz podniesie, drżący jak osiny Przed Pańską błyskawicą,

W strachu p rzyjścia Pańskiego i wielkiej godziny?

Na obłokach się zjawią w postaci człowieka, Święci ogniści staną w chmurzycach za Pajlem,

Szatan na blask zaszczeka,

Trzody na polach drżące przypadną kolanem.

Pastuszkowie otworzą usta, światłością zdziwieni, W idząc jasne obłoki i Pana w obłokach;

Świat się cały spłomieni,

Ujrzy swe archanioły na ogniach i smokach.

Chwała Panu, że z ciałem się zjawił rzetelny, Ż e dotrzymał a przyrzekł ratować niewinne

Chrystus Pan nieśmiertelny,

Nasz Pan, który nagrodził swym świętym uczynne.

Podnieście teraz czoła od wieków trapieni, A więcej się nie bójcie żadnego ucisku;

Pan ciała wam przemieni

I miasto swoje złote postawi na błysku.

Pan nasz zamieszka z nami i nigdy ju ż więcej Nie zostawi na ziemi, ja k teraz, sieroty

K ról tysiąca tysięcy

Na stolicy słonecznej ognisty i złoty!

Król nasz umiłowany, Baranek łagodny,

Sędzia nasz sprawiedliwy, ciał naszych przemieńca, Syn B oży pierworodny

W ołający swe święte do chwały i wieńca.

J. Słowacki.

•mg*

Z a k o n y.

(Ciąg dalszy).

Af- Jezuici.

V.

Lecz w Anglii Jezuici najokropniejsze wytrzy­

mali katusze, męczarnie i prześladowania. Tam K o­

ściół katolicki okropnie udręczony, a Jezuici szli tam chętnie na Misye, chociaż wiedzieli dokładnie, że tam ich okropne męki i śmierć czekają. Przez sześć tygodni w roku 1581 uwięziono 50 tysięcy katolików, iż nie chcieli odstąpić swej Wiary, i zabrano im ma­

jątek, a w jednym roku 10 tysięcy odszczepienców nawrócili Jezuici do Kościoła. I dla tego rząd angielski ścigał Jezuitów jak dzikie zwierzęta. D o - n a l schwycony i powieszony; B r i a n t głodem i kol­

cami m ęczony; C a m p i a n po dwakroć męczony, aby się wyrzekł W iary K ościoła; lecz nie uległ po­

kusom, wytrwał do końca.

Królowa Elżbieta wydała rozkaz wypędzenia wszystkich księży katolickich, a więc i Jezuitów, wy­

myślała żelaza i obręcze na ich męki; zginęło wów­

czas 200 księży, a Katolików do żadnego urzędu nie przypuszczano, i prawa wszelkie im odjęto. Co większa, gdy spisek przeciw królowi Jakóbowi ukuty się wydał, i gdy dziewięciu przekonanych o ten spisek powieszono, obwiniono i Jezuitów, jakob y mieli zmowy z spiskowymi. Jezuita G a m e t schwy­

tany, okropne poniósł katusze i wytrzymał męczarnie dni 36, a jednak nic nje w yznał; aż nakoniec śmierć męczeńską poniósł: serce mu z piersi wydarto. T ak to się pastwiono nad niewinnemi i bezbronnemi ofiarami.

I w I r l a n d y i , który to kraj do Anglii należy, krocie katolików ginęło dla W iary od szubienicy, miecza, ognia, głodu, nędzy. Nieraz lud bezbronny ścigano i działowym ogniem zmiatano, albo w sto­

dołach zamknięto i palono, albo w jamach ukrytych duszono.

T yle Kościół katolicki poniósł prześladowania od samych Chrześcian, ile w pierwiastkowych wie­

kach od pogan doznał.

(5)

2 0 5 Po tylu prześladowaniach i męczarniach przy­

szedł też i koniec na Jezuitów. Zniósł ten zakon Papież Klemens XIV. 21 lipca 1773 roku. — O stat­

nim ich Jenerałem był R i c c i ; tego uwięziono w Rzymie na zamku Anioła, gdzie umarł w dwa lata później, to jest roku 1775. — W szyscy Monar­

chowie przyjęli chętnie owo zniesienie tego zakonu.

Tylko Katarzyna II., carowa Rosyjska, zabrawszy przez pierwszy podział Polski Białąruś, zastała tam dwa kolegia Jezuickie, t. j. w Mohilowie i Połocku, nie pozwoliła ogłoszenia bulli papiezkiej, ogłaszającej zniesienie Jezuitów, owszem zostawiła im owe dwa kolegia i kazała im sobie obrać Jenerała dla Rusi roku 1772. — A Papież zezwolił na dalsze istnienie tego zakonu na Rusi.

Polska miała przed rozbiorem w Koronie:

kolegiów . 24, a w Litwie również 24;

rezydencyi 12, » » » » 8;

misyi . . 36, > » » » 47;

zakonników 990, » » » » 998.

Blizko więc dwa tysiące Jezuitów liczyła wów- czas cała Polska w 48-miu kolegiach, i nie mile Przyjęła ową wieść o zniesieniu tego zakonu.

Również zakazał ogłoszenia tej bulli Fryderyk II., W ielki król Pruski, i napisał do posła swego w Rzy­

mie: »Mocno postanowiłem utrzymać Jezuitów; sto­

sunki K ościoła katolickiego w Śląsku raz zastrzegłem, a do tego nigdzie nie znalazłem lepszych księży od Jezuickich. Będąc heretykiem, nie mogę zmusić Pa- Pieża, żeby mnie uwolnił od przyjętego obowiązku*, a w innym liście tak pisze: »Nigdzie nie znaj­

dziesz uczeńszych Katolików ja k u Jezuitów; oni Wychowują profesorów*. I dopiero na wyraźne żą­

danie W ład zy Duchownej W rocławskiej pozwolił Król Fryderyk II. na zniesienie Jezuitów roku 1776, a ich dobra przeznaczył na fundusz szkolny i na utrzymanie członków Jezuitów, którzy jako św ieccy księża trudnili się jeszcze wychowaniem młodzieży.

T ak więc zginął ów zakon wielki, tyle tysięcy członków Uczący, a zginął przez zawiść, zazdrość i chciwość wielkich tego świata. — Papież znosi ich, aby utrzymać pokój, ale często potem maw.ał: »zna- glony to uczyniłem*.

L ecz ten zakon nie zginął na długo, w 41 lat po swem zniesieniu powstał na nowo. Papież Pius VII. przywrócił go roku 1814. Jestto ten sam Papież, co nie lękając się ani dział, ani bagnetów Napoleona, przed którymi w szyscy drżeli, ogłosił klątwę przeciw gwałcicielom Kościoła, za co go N a­

poleon uwięził, i do Francyi odwieźć kazał, i dopiero po wielu cierpieniach roku 1814 powrócił Papież do Rzymu. I w tym samym roku przywrócił Jezuitów, 7 sierpnia. — Przyjęto ich w wielu krajach, w S y­

cylii, Sardynii, Belgii, Hiszpanii, w Fryburgu, Ga-

licyi, a nawet w Amerye. £

Zakon ten na nowo rozpoczął swoje zbawienne prace. Pamiętne są i u nas misye odprawiane przez księży Jezuitów pod przewodnictwem głośnego na całą Polskę ks. Karola Antoniewicza. Ż y ją jeszcze

pomiędzy nami tacy, którzy patrzeli na owe prace i trudy, które Jezuici dla zbudowania i pozyskania dusz Chrystusowi podejmowali. G dzie tylko mogli, urządzali misye, aby tylko ustalić Chrześcian w W ierze i w moralności, aby coraz bardziej obfitowali w cnoty, a przez to, aby Królestwo Niebieskie ustaliło się na ziemi.

Atoli nowy cios spotkał ten zakon, który tyle dobrego zdziałał dla K ościoła katolickiego i całego świata.

K iedy wszechwładny Bismark upojony zwy- cięztwami, jakie Prusy odniosły w wojnach z Danią, Austryą i Francyą wypowiedział wojnę Kościołowi katolickiemu i postanowił zamienić K ościół katolicki w służebnicę nowego cesarstwa protestanckiego;

więził, wyganiał biskupów, dziekanów, gorliwych księży, wywołał z kraju zakony, zamykał kościoły, szkołę zamienił w kasarnię dziatwy. Największą j e ­ dnak nienawiścią pałał na Jezuitów.

Już okiełznana kazalnica, ju ż duchowieństwo ze szkół wydalone, ale jeszcze Jezuici zawadzają w kon- fesyonałach i na misyach przeciwko pijaństwu. Precz z nimi, bo to filary papieztwa, bo to oni Papieża szczują przeciwko Prusom i Niemcom! Tak huknęło dziennikarstwo masońskie po N iem czech!«

A kiedy tak »cały naród« woła, to też rząd

»nie może być głuchym* na wołanie ludu i niby to chcąc nie chcąc musi Jezuitów wydalić.

O jciec św. Pius IX. naprzód ju ż o tych za­

mysłach uwiadomiony, wydał ju ż w marcu r. 1871 Breve, gdzie wręcz przeczy ternu, aby to Jezuici byli go opanowali, albo nim rządzili. Z a Ojcem św.

poszli biskupi całych Niemiec i Prus, w ychw alając Jezuitów, jako dzielnych współpracowników na polu umoralnienia ludności, mianowicie fabrycznej i ro­

botniczej, którą musieli powstrzym ywać od za- wichrzeń kom unistycznych i socyalistycznych. Za biskupami poszła ludność, i dość powiedzieć; źe za Jezuitami posłano do Parlamentu przeszło 2000 pe- tycyi pokrytych podpisami dochodzącemi do dwóchset i kikadziesięciu tysięcy obywateli. U jął się za Jezui­

tami nawet protestant, poseł Gerlach — ale nic im to nie pomogło.

Po dwudniowej walce, 15 i 16 go maja roku 1872-g0, Parlament 200 i 5 głosami przeciw 84 za­

dekretował nietylko usunięcie wpływu i wydalenie Jezuitów, ale zarazem wszystkich innych zakonów, które również niebezpieczne wyznają tendencye, czyli usiłowania!...

Bismark nie doczekał się jednak upadku K o ­ ścioła katolickiego w N iem czech; pomimo całej złości i nienawiści i wszystkich prześladowań na ja­

kie tylko mógł się zdobyć, nie zdołał wywrócić K o ­ ścioła katolickiego. K ościół w yszedł z tej walki zwycięzko, a rząd pruski z Bismarkiem na czele musiał się upokorzyć przed Jego majestatyczną po­

wagą i zawrzeć pokój z Kościołem .

W alka kulturna ustała, lecz Jezuitom dotych­

czas nie pozwolono powrócić do Prus. Pomimo iż

(6)

2o6 posłowie katoliccy już kilkakrotnie wznosili petycye do parlamentu o powrót Jezuitów, rząd ciągle się jeszcze upiera.

W zbudził Pan B óg Jezuitów, a przez nich od­

żyła na nowo w wielu krajach wiara i dawna po- boiność. '/ Ć tfa

(/ o r

<&>

0 wpływie mieszkań na zdrowie,

z szczególnem uwzględnien em stosunków w powiatach przemysłowych,

przez Dr. Chłapowskiego.

(Podług wykładu powiedzianego w Kółku Towarzyskiem w Królewskiej Hucie, roku 1873).

(Ciąg dalszy).

Człowiek dorosły wiele może wytrzymać, i gór­

nik pod ziemią głęboko pracuje w miej ach, gdzie lampa tylko słabo się pali, ale wychodzi na świeże powietrze po pracy: a dziecko 1 'b chory zostawiony w chałupie, w której nikt nie pomyśli o odświeżeniu powietrza, ulega powoli tym szkodliwyw wpływom 1 temu to przypisywać można w części tak tę wielką śmiertelność, jako też tą pozorną słabowitość dzieci biednych wyrobników, złe mieszkania mających. — Człowiek do oddychania, tak jak płomień, potrze­

buje ciągle świeżego powietrza.

W reszcie, że w studniach i szybach nowowyro- bionych nieraz gaz zabójczy, w którym ani lampa się palić, ani człowiek ży ć nie może: gaz ten jest kwasem węglowym i powstaje ze spalenia s ę węgla.

Człowiek oddychając równie jak lampa, gdy się świeci, wydaje go ustawicznie: i dlatego w izbie po­

winno się powietrze wciąż zmieniać. Mieszkanie nizkie, zwłaszcza podziemne podobnież, choć w mniej­

szym stopniu, są niebezpieczne, ja k te szyby, w któ­

rych się kwas węglany, cięższy od powietrza, na spodzie nagromadza. Mieszkania wilgotne, jakiemi są zwykle podziemia, a także i w nowych budynkach wyższe piętra, stają się powodem innych znowu cier­

pień, z zaziębienia powstających, a takiemi są roma- tyzmy. nadbrzmienia stawów, boleści w krzyżach i t. d. — Podlegam y również w wilgotnych mieszka­

niach rozmaitym katarom, mianowicie płucnym itd.

Obok wilgoci, przyczyną chorób w mieszka­

niach podziemnych i ciemnych jest brak światła.

Nietylko rośliny światła potrzebują. I ludzie tracą czerstwość, skoro są pozbawieni światła. — Poznasz łatwo osoby, które wzrosły w niemających dosta­

tecznego światła miejscach. Zwykle są one małego wzrostu i słabej budowy ciała. Skóra ich blada, nabrzmiała, jakoby nalana; na twarzy często widzimy wyrzuty. Lada rzecz im szkodzi, zwykle wcześnie umierają, albo pędzą żywot uciążliwy. Wspomniane upośledzenie w rozwoju, mianowicie kości, tak zwana

angielska choroba (zdarzająca się po wielkich mia­

stach, gdzie ludzie ściśnieni mieszkają) pozostaje nawet przy późniejszej korzystnej zmianie warunków życia, a pozostaje widoczną na całe życie i czyni mężczyzn niezdatnemi do wojska, a kobiety do ma­

cierzyństwa. O tem będę miał sposobność mówić wam w innym wykładzie.

Pojmiecie jak trudnem jest położenie lekarza, gdy ma do czynienia z chorymi w takich mieszka­

niach wzrosłymi i podczas swej choroby w nich przemieszkiwającemi. Jakże tu pomódz lekarstwem, kiedy przyczyna charłactwa tak stara, jak sama osoba, a może i starsza, bo ta wielkość i usposo­

bienie chorobliwe może już są od ziedziczon e!

Pomódz istotnie, t. j. zupełnie, można dopiero przez zupełną zmianę warunków mieszkania, dalej przez ciągły pobyt na wolnem powietrzu, np. przez zajęcie w polu przy rolnictwie lub tym podobnie.

Niektóre jednak zmiany małym kosztem dałyby się przeprowadzić. Do oszuszenia np. pokoju w y­

starczy czasem zwiększenie okna i częste tegoż otwieranie, paląc równocześnie silnie w piecu; wiele pomoże także danie posadzki, jeżeli nie drewnianej, co jest najlepszem, to przynajmniej kamiennej lub ceglanej. Zaprowadzenie sklepu czyli podziemia, ma wielkie korzyści i dom najlepiej osusza. Teraz ju ż nikt nie powinien budować domu bez podziem­

nego sklepienia,1) mianowicie jeżeli grunt, na którym go się muruje, nie zupełnie suchy. Należy szczegól­

niej przywięzywać wagę do wyboru miejsca, gdzie się ma dom budować. Przedewszystkiem nie należy stawiać domu nad bagnem; wyziewy z niego, a cho­

ciażby tylko z poblizkiej kałuży, przesiąkłej gno­

jówką, wywołują różne gorączki niewyleczalne pra­

wie, dopóki się mieszkania nie opuści. — Jeżeli kto mieszka ju ż w blizkości bagna lub stawu, niech przy­

najmniej zasadzi drzewka od je g o strony, niech drzwi i okna z tej strony zamuruje, a z przeciwnej otwiera, i dokłada wszelkich usiłowań, aby mieszkanie było suche.

Jak dalece bagnisty grunt wpływa niepomyślnie na zdrowie mieszkańców, najlepszym tego dowodem Królewska Huta, której wiele części potajemnych w dolinach, jak np. P o ł u d n i o w e Ł a g i e w n i k i , Piaśniki itd., co rok najwięcej stosunkowo wydają ludzi chorych na różne gorączki, tyfusy, na zimnicę i t. d. Mieszkania stawiane na wysokości, na pa­

górkach powinny znowu tak być stawiane, aby wie­

jące silne wiatry, u nas mianowicie, od wschodu, nie wiały do wnętrza przez szczeliny okien, lub drzwi.

T e więc winny być zwrócone ku przeciwnej stronie.

W okolicy fabiycznej, jak powiat Bytomski, jeszcze i inne względy trzeba mieć na uwadze przy stawia­

niu domów.

ł) Polecając budowanie podziemnych sklepów, czyli piwnic, nie polecam wszakże, by w nich mieszkano.

(Ciąg dalszy nastąpi).

4

(7)

Przestrogi i rady.

Szkodliwość palenia tytoniu.

Jeden z lekarzy angielskich robił dłuższe bada­

nia nad szkodliwością palenia tytoniu przez mało­

letnich chłopców i przekonał się, że na 38 chłopców, którzy się z namiętnością paleniu cygar oddawali, u 27 wzrost był powstrzymany, 32 okazywało nie­

prawidłowe bicie serca, osłabienie trawienia, jakoteż skłonności do kaszlu. A zatem nie pozwalać mało­

letnim palić tyton iu !

Dzieciom wina nie daw ać!

Z e nawet drobne dawni alkoholu dzieciom są szkodliwe, poświadcza nam dr. Hiirlimann w swem osobistem wyznaniu. W swej co dopieio ogłoszonej książeczce »Dwadzieścia lat w służbie pielęgnowania 1 wychowania dzieci* wspomina on z żalem, iż był tak nierozsądnym (thóricht), że myślał poprawić skutki wychowania i podnieść wyniki w swej uzdro- wnicy dziecięcej (Augerstsee w Szwajcaryi) przez to, lż w pierwszych dziesięciu latach kazał dzieciom ponad 8 lat dawać dziennie dziesiątkę wina do picia.

Teraz dopiero otworzyły mu się oczy. Otóż prze­

konał się, że dziatki jego małokrwiste i zdenerwo­

wane po wypiciu pół szklanki wina albo, na w y­

cieczkach, jeszcze mniejszej ilości z początku co- prawda zostały na chwilkę pobudzone, ale wnet potem traciły chęć do pracy, chęć do dalszego biegania. Długi czas jeszcze przed rozpoczęciem ruchu wstrzemięźliwości w Szwajcaryi na podstawie swych doświadczeń i naukowych przekonań, był zniewclony zaprzestać dzieciom dawać wina w jakiej bądź postaci. »Po wszystkiem, co na tysiącach dzieci widziałem i doświadczyłem, mogę stanowczo wypowiedzieć: Nie widziałem żadnej korzyści przy podawaniu dzieciom napojów wyskokowych, ale by­

łem raczej świadkiem pośrednich i bezpośrednich szkodliwych skutków na ciele i duszy. Czuję się zniewolonym usilnie ostrzedz rodziców i oświadczyć jako lekarz: Nie da)cie kochanym dziatkom W aszym ani kropelki wina, piwa lub podobnych napojów w yskokow ych !«

Szkodliwość t. zw. „dobrego" poży­

wienia u dzieci.

Nie rzadko się zdarza, że dzieci, które już przeszły wiek niemowlęcy, nadal bywają odżywiane nierozumnie. Jeżeli bowiem podaje się dzieciom ta­

kim za dużo mleka, jaj i mięsa, to pożywienie to jest niby na oko »pcsilne«, ale w rzeczywistości niewy­

starczające; zawiera ono wprawdzie dużo białka, ale za mało soli ugowcowych (alkolicznych) i w ęglow o­

danów. Jednostronne to odżywianie dzieci mlekiem bywa powodem ciężkiego zaparcia, lub też prze­

ciwnie biegunek połączonych z wydzielaniem śluzu.

W yłączne odżywianie mięsem wywołuje u dzieci wy­

dzielanie w moczu dużej ilości moczanów.

Często u dzieci, tak nierozumnie odżywianych, znaleść można różne choroby skóry, niespokojny, przerywany sen, newrasteryę, a często i histeryą.

Podnieść jeszcze wypada, że dzieci takie nie mają tyle odporności w chorobach zakaźnych jak błonica (dyfterya), szkarlatyna, żarnica i inne, co dzieci od­

żywiane prawidłowo. G dy się wreszcie u takich dzieci stosuje przez pewien czas odżywianie prawi­

dłowe, posiadające konieczną ilość soli alkolicznych i węglowodanów, a więc potrawy roślinne, to objawy chorobowe nikną napewno. (Dr. Czerny. Jahrb. fur Kinderheilkunde).

Ą%

Wesoły kącik .

W sądzie.

W i e ś n i a c z k a : »Proszę o bilet czwartej klasy«.

U r z ę d n i k : »A dokąd?*

W i e ś n i a c z k a : »Patrzcie jaki to ciekaw y!«

* *

*

W

szkole.

N a u c z y c i e l : »Przyszedłeś do szkoły nieu­

czesany, czy to nie macie grzebienia ?«

U c z e ń : »Mamy trzy, ale u wszystkich zęby połamane*.

* *

N a u c z y c i e l : »Powiedz mi Jasiu, które drzewa są najlepsze do opału ?«

J a ś : »Zapałki!*

* *

* U lekarza.

L e k a r z : »Czy wasz chłopiec zawsze się za- jęka?*

M a t k a : »Nie, tylko wtedy gdy mówi«.

W o b e rż y .

P o d r ó ż n y : »Ue kosztuje u pana nocleg?*

G o s p o d a r z : »Cztery czeskie«.

P . : »Ja mam tylko trzy, każ mię więc za czeski prędzej obudzić«.

(8)

208

Logogryf.

I- ki - uro - wrak - bier - ślub - dii - horst - cy - nar - (h)in - i m - o - g ra ł -ko- wind -i- pa -e- cech - kol - mam - zy.

1. Były poseł do sejmu pruskiego, słynny mówca z centrum.

2. Kraj starożytny w Azyi, sławny ze swych ksiąg świętych (z oposzeniem aspiracyi).

3. Przyrzeczenie Bogu.

4. Piękne kwiaty biało kwitnące.

5. Korzeń do przypraw, mianowicie rosołu i do pasztetów.

6. W ażna część twarzy.

7. Mały okręt.

8. Bawił się innym wyrazem.

q. Najważniejsza dla nas część ziemi.

10. Bractwo rzemieślników.

11. Nieznośny ból w bokach.

12. Kapłan turecki, przełożony moszei.

Litery końcowe z dołu do góry i początkowe z góry na dół, dają imię własne, herbowe i nazwisko jednego króla polskiego.

Za dobre rozwiązanie wyznaczona nagroda.

Rozwiązanie logogryfu z nr. 25-go:

Gdym tą zagadkę przeczytał, Tom się sam siebie zapytał:

Znasz ty tego króla imię Który strzegł tę naszą ziemię?

Był kochany nasz Bolesław?

Nie, — imię jeg o jest Przemysław.

A b y się nie długo nudzić, Zaczynam więc dalej radzić.

I to rzecz do oświetlenia Izby naszej, jest potrzebna.

Mamy w izbach naszych jasno Póty, aże słońce zaszło.

K ończy się światło wieczorem, Bo ta rzecz w murach otworem:

Okno więc to światło daje Tylko w dzień, wieczór ustaje.

Trzecia rzecz do zamykania Zgadłem już bez namyślania.

Zamkiem się zabezpieczamy, Gdy się wieczór spać udamy.

A zaś pierwszym dniem tygodnia, T o Niedziela tego godna.

Dalej więc do gramatyki, Może na to jakie leki Znajdą się jeszcze i u mnie, I powiedzieć mogę dumnie:

Alwar, tytuł gramatyki, K tóry to słynął przez wieki.

Na wspomnienie umarłego, D reszcze przejdą mnie całego.

Ponieważ się śmierci boję, I o zdrowie tylko stoję.

L ecz jednak wymienić muszę, G dy Pan B ó g powoła duszę, Bądź to z którego człowieka Zrobi z niego Niebożczyka.

A gdy zaś czytam y z góry, T o początkowe litery Dają miasto, Poznań zwane, O d wszystkich Polaków znane.

A końcowe zaś litery, Czytając z dołu do góry

Znajdziem nasze miasto Kraków, Nawiedzane od Polaków.

Tam się każdy rok schadzamy I O jczyznę odczuwamy.

Emanuel Fójcik z Szobiszowic.

O prócz pow yższego, rozwiązania nadesłali jeszcze dobrze: p. Jadwiga Badura z Roździenia, pp. Józef Chwila, Stanisław S zega z Bogucic, Antoni Brychcy z Katowickiej Hołdy, Maks. Ciem ięga z K a­

towic, Leon Zarzecki z Birtułtowy, Jan Sobota z B y­

tomia, Klemens Komendera z Roździenia, Teodor Stareczek z Zabrza, Ignacy Pudlik z Niem. Piekar, J. W iśniewski z Bytomia, Filip Szulc ze Starej Kuźni, Jan Stych z Szopienic, Teofil Kowol z Chro- paczowa, Szczepan Kawoń z Michałkowie, Szym on Zmuda z Katowickiej Hołdy, Henryk Kiera z S a­

dzawek, A leksy Hornig z Huty Wilhelminy, B. L e­

szczyński z Huty Bismarka, Michał Chowaniec z Frydenshuty, Karol Markowiak i W incenty Kura- siak z Niem. Przysieki, Aleksy Dragon z Zabrza, Augustyn Giemza z Frydenshuty, W iktor Gałąska z Gliwic, Jan Szulc z Poznania, Edward Twardenga z Chebzia, Jan Sojka z Zawodzia, J ó ze f> Dyrda z Laurahuty, Augustyn Tom aszewski z Bielszowic, O. M. z Siemianowic, Jan Krząkała z Bykowiny, Franciszek Janas z Starego Chechła, Paweł Ku- bicek z Huty Wilhelminy, Emanuel Łabisz, Ludwik, Leon i Stanisław Piechowie z Zaborza, W incenty Rzychoń z Józefowca, Franciszek Strzoda z B yko­

winy, Franciszek Maj z Borsigwerku, Jan Słoty z Botropu, Franciszek W idera z Józefowca, Bernardy Poloczek z Niem. Piekar, Jadwiga Fuchs z Huty W ilhelminy, Paweł Moczała z Botropu, Józef Kocyba z Katowickiej Hołdy, Teofil Goraus z Lyonu, Jan W iklacz z Katowickiej Hołdy, Paweł Krzoska z Sa­

dzawek, Ezechiel Krzemyk z Botropu, BY. Z g o ł z Batenbrok, Teodor Szeja z Chropaczowa, Edmund Korfanty z Małej Dąbrówki.

Nagroda przypadła: pp. Wincentemu Rzycho- niowi, Emanuelowi Fójcikowi i Janowi Słocie.

Nakładem i czcionkami » Górnoślązaka*, spółki wydawniczej z ograniczoną odpowiedzialnością w Katowicach.^

Redaktor odpowiedzalny: Adolf Ligoń w Katowicack,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miasto Naim leżało w dolnej Galilei, między Górami Tabor i Hermon, w pięknej bardzo okolicy. Szedł właśnie do niego z Kafernaum Zbawiciel, gdzie był uzdrowił

I na onego ślepo narodzonego ślepotę, i na Łazarza śmierć był przepuścił, nie dla żadnego grzechu jego, ani rodziców jego, ale jako sam powiedział dla

Faryzeuszowie cieszyli się, że Sadduceuszowie zawstydzeni odeszli; ale tego nie mogli znieść na sobie, że Pan Jezus ich zawstydził; zeszli się tedy pospołu i

Więc rozległy się straszne okrzyki tego ludu, domagającego się, aby chrześcian rzucano w cyrkach, w czasie publicznych igrzysk, lwom na pożarcie!. Tak się też

bierz sukienkę białą, w której nieskalanej masz się stawić przed sąd Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyś otrzymał życie wieczne. Bracia, przypatrzmy się

ścioła; goreje przy nich światło, i Kler zebrany od- prawuje tam jutrznią ku czci Świętych, których są te relikwije. Dyakon zaś w kościele będący, pyta

klął ziemię, żeby ju ż skarbów swoich nie wydawała więcej, że ju ż wyschły wszystkie zarobku źródła, że drogich kruszców żyły zamieniły się w popiół,

Tak więc Jezuici rozszerzyli się po całej Polsce, a innowiercy przez nich zwojowani albo odstąpili swych błędów, albo też osłabli i zaniemieli, źe ani