• Nie Znaleziono Wyników

Słowacki wobec "służby" Goszczyńskiego dla Mickiewicza na początku 1848 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Słowacki wobec "służby" Goszczyńskiego dla Mickiewicza na początku 1848 roku"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Ksenia Kostenicz

Słowacki wobec "służby"

Goszczyńskiego dla Mickiewicza na

początku 1848 roku

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/2, 543-553

(2)

SŁOWACKI WOBEC „SŁUŻBY” GOSZCZYŃSKIEGO DLA MICKIEWICZA NA POCZĄTKU 1848 ROKU

W styczniu 1848 w ierni Towiańskiemu członkowie Koła Spraw y Bo­ żej usiłowali powstrzymać „odszczepieńca” — Mickiewicza od podróży do Rzymu. W zainicjowaną przez Seweryna Goszczyńskiego kampanię, oprócz braci-towiańczyków, zamieszany został Słowacki.

Przebieg tej historii przez dłuższy czas pozostawał niejasny, w łań­ cuchu brakowało ogniw. Szczególnie trudna do uchwycenia, a ze zrozu­ m iałych względów szczególnie interesująca była rola Słowackiego. Treść jego zachowanych wypowiedzi wiążących się z akcją Goszczyńskiego prze­ ciwko Mickiewiczowi pozwalała domyślać się, że mamy przed sobą jakiś istotny rozdział „biografii przeżyć”, „psychicznej biografii” poety. Nie sposób było jednak tego rozdziału odczytać bez dokładniejszej wiedzy o działalności innych uczestników epizodu. Na domiar brak dat na owych wypowiedziach-listach Słowackiego przeszkadzał w ustaleniu ich kolej­ ności. Pewne światło na tę kwestię rzuciły prace Eugeniusza Sawrymo- wicza: Kalendarz życia i twórczości Juliusza Słowackiego (datowanie listów) i wydanie Korespondencji Juliusza Słowackiego (komentarz). O statnio w związku z przygotowywaną pod naukową redakcją Stanisła­ wa Pigonia Kroniką życia i twórczości Mickiewicza za lata 1848— 1855 1 wyszły na jaw nowe okoliczności, które pozwalają na bodajże pełne już odtworzenie wydarzeń, a prócz tego — na pewne propozycje edytorskie.

Trzeba pokrótce przypomnieć sytuację wyznawców towianizmu w e­ dług stanu na rok 1848. Mistrz Andrzej od dawna mieszkał w Szwajcarii. W Paryżu po rozłamie (w 1846 r.) działały: nauce Mistrza bez zastrze­ żeń w ierne Koło pod batutą Karola Różyckiego i Koło nowe, Mickiewi­

1 Pod n au k ow ą redakcją S. P i g o n i a , w ram ach prac In sty tu tu B adań L ite ­ rackich PA N , p rzy g o to w y w a n a jest całość K r o n i k i m i c k i e w i c z o w s k i e j . D otąd op u ­ b likow ano: M. D e r n a ł o w i c z , K. K o s t e n i c z , Z. M a k o w i e c k a , K r o n i k a

ż y c i a i tw ó r c z o ś c i M i c k ie w ic z a . L a ta 1798— 1824 (W arszawa 1957). — M. D e r n a ł o ­ w i c z , Od „ D z ia d ó w ” czę ści t r z e c ie j do „Pana T a d e u s z a ” (W arszawa 1966).

(3)

czowskie. Do pierwszego należeli: Sew eryn Goszczyński, Michał Szwej- cer, Teodor Ernest Rutkowski, Ludm ilew Korylski i kilku jeszcze. Przy Mickiewiczu pozostawali m. in.: żona Celina, Feliks W rotnowski i Julian Łącki. Z dala od obu tych ugrupow ań znajdował się Słowacki. Zerwaw­ szy w r. 1843 z jednolitym wówczas jeszcze Kołem, wyniósł on ze sobą własne pojm owanie Spraw y Bożej. Od Mickiewicza i dawnych braci od­ separował się zdecydowanie. U schyłku 1847 r. jednak zaszła w nim zmiana: w korespondencji z Goszczyńskim dał wyraz chęciom naw ią­ zania kontaktu i „spółki b ratn iej” z Różyckim 2.

Zam iar w yjazdu do Włoch powziął Mickiewicz jeszcze w paździer­ niku 1847. Przebyw ający w Strasburgu Seweryn Goszczyński dowiedział się o tym w połowie stycznia 1848, kiedy z Paryża nadszedł list od Boh­ dana Zaleskiego. Obok historiozoficznych i religijnych rozważań znalazła się tam lakoniczna informacja: „Adam w tych dniach puszcza się do Rzymu [. . .] ” 3. Dla Goszczyńskiego była to wiadomość alarm ująca. Po­ rozumieć się ze Stolicą Apostolską nie udało się przecież dotąd ani To- wiańskiemu, ani jego w ysłannikowi Gerszonowi Ramowi. G dyby udało się Mickiewiczowi — im prim atur papieskie uzyskałaby nauka nie Mi­ strza, lecz secesjonisty.

Goszczyński postanowił działać energicznie. W ciągu trzech dni zo­ stało zredagowane groźne i obszerne pismo do Mickiewicza, słynne pismo z 18 stycznia 1848. Głosiło ono, że jeśli celem w yjazdu do Rzymu ma być pozyskanie papieża dla Spraw y Bożej, to uprzednie pojednanie się Mickiewicza z Towiańskim jest konieczne. Niedopełnienie tego obo­ wiązku będzie „zamachem na Spraw ę” i ciężkim grzechem. Będzie ozna­ czało, że Mickiewicz

m a w e z w a ć p ierw szy U rząd K ościoła do przyjęcia w o li bożej, sam jej n ie p rzyjm u jąc; m a m u dać en erg ię ch rześcija ń sk ą do jej p ełn ien ia , sam dotąd n ie m ogąc na n ią się zdobyć; m a go p rzyp row ad zić do b ra terstw a z duchem i czło ­ w ie k ie m M ęża ep ok i, sam n ie w ie r n y tem u b r a te r s tw u !4

2 Zob. lis ty do S. G oszczyń sk iego, z 26 X I 1847: „pozdrów brata R óżyck iego ode m n ie, a le to ty lk o w te d y , je ż e li sądzisz, że m u b ra tersk ie m o je i p e łn e m iłości w sp o m n ie n ie n ie b ęd zie obcym [...]” ; i z 28 X II 1847: „P ozdraw iam cię w duchu św ię ty m S p raw y, łącząc się z tobą w o czek iw a n iu i w tru d zie tera źn iejszej pracy. Czuję cieb ie [...] i p roszę Boga, aby na drogach p raw dy, w d op ełn ien iu czyn u zb liżył nas i razem p o sta w ił. [...] W ielu się p rzy b liży ło i rozjaśn iło w duchu n ow ej epoki — b rak n ie ty lk o w sp o ln ic tw a serd eczn ego od w a s [...]”. К 153, 159. W ten sposób ozn aczam y p ozycję: K o r e s p o n d e n c j a Juliu sza S ło w a c k i e g o . O pracow ał E. S a w r y - m o w i с z. T. 2. W rocław 1963. L iczb y w sk a zu ją stronice.

3 K o r e s p o n d e n c j a J ó ze f a B oh dan a Z aleskiego. W ydał D. Z a l e s k i . T. 2. L w ów 1901, s. 86.

4 L i s t y S e w e r y n a G o szc zy ń s k ie g o . (1823— 1875). Z ebrał i do druku p rzygoto­ w a ł S. P i g o ń . K rak ów 1937, s. 242.

(4)

Pismo podpisali na razie Goszczyński i Szwejcer, trzeba było jeszcze, żeby dołączyli się pozostali towiańczycy z prawowiernego Koła. W tym celu Goszczyński ekspediował pismo do Paryża pod adresem Teodora Ernesta Rutkowskiego 5, zalecając mu wezwać braci do „spółki” i dorę- czyć je Mickiewiczowi. Nie dość tego. N azajutrz, 19 stycznia, sporzą­ dzono i także wysłano Rutkowskiemu inne jeszcze pisma. Były to listy Goszczyńskiego i Szwejcera do Celiny Mickiewiczowej i do „ogółu b ra­ ci”, tj. właściwie do braci z Koła Mickiewicza, których również proszono o „spółkę” w potępieniu rzymskich planów Brata Wieszcza.

W Paryżu, wykonując zlecenie, Rutkowski z pismem do Mickiewicza obszedł swoich i w pół dnia zebrał podpisy; wyłam ał się jeden tylko, brat Korylski, który „wszedł na drogę dyskusji” i nie potrafił zrozu­ mieć, na czym polega „zdrada brata Adama”.

22 stycznia, w ostatniej chwili przed wyjazdem Mickiewicza do Italii, Rutkowski oddał mu pismo. Przyjął je poeta „w wielkim skupieniu”, m ilcząc6, i... Paryż opuścił.

Główne zadanie Rutkowski więc wykonał, choć przyszło mu to nie­ łatwo 7. Pozostawało jeszcze doręczyć pani Celinie i tam tym braciom sztrasburskie listy z 19 stycznia wraz z kopią listu do Mickiewicza. P rze­ ciwko tej m isji Rutkowski się zbuntował i po tygodniu w dość ostrym tonie zawiadomił Goszczyńskiego, że Kołu Mickiewiczowskiemu przeka­ zał tylko kopię z własnym krótkim pojaśnieniem, zatrzym ując list do Celiny, jako nieaktualny, tudzież list do „ogółu braci” — jako całkowi­ cie w swej treści chybiony.

Goszczyński zareagował natychm iast, ale skierował się tym razem do Słowackiego, z którym od niedawna korespondował coraz serdeczniej. Kalkulacja była przejrzysta: zwracanie się do kogokolwiek z w iernych w Paryżu groziło bądź odmową, bądź nowym rozłamem; Słowacki zaś nie znał dotąd sprawy, uprzedzony nie był, a że od pewnego czasu odczuwał

5 S tojący na czele ortod ok syjn ego K oła S p raw y B ożej K arol R óżyck i p rzeb y w a ł w ó w cza s na w sch o d zie Francji, blisko Szw ajcarii, w M ulhouse, potem w S a in t- -L ou is. Pod n ieob ecn ość Brata W odza, tj. R óżyckiego, w P aryżu sta rszeń stw o p rzy ­ padło R u tk ow sk iem u .

6 L ist T. E. R u t k o w s k i e g o do S. G oszczyńskiego, z 22 I 1848. B ibl. N a ­ rodow a, rkps 2957, k. 195— 196.

7 Z n ie zn an ych dziś w zg lęd ó w (być m oże n atury p ryw atn ej) R u tk o w sk i sądził, że w ob ec M ick iew icza jest „w p ołożeniu zu p ełn ie w y ją tk o w y m ”, i dlatego na p iśm ie z 18 I n ie p ołożył sw ego podpisu razem z in n ym i, lecz osobno; na d ole k arty n a k reślił k ilk a słó w o sw ej solidarności z poglądam i braci. Z ty ch że sam ych p ow od ów R u tk ow sk i z dużym i oporam i zd ecyd ow ał się oddać M ick iew iczo w i pism o o sob iście. P rzypuszczał, że dla poety będzie to „u tru d n ien iem ”, jako że jest „ jed ­ nym z tych braci, k tórego b rat A dam zn ieść n ie m oże” (list do G oszczyńskiego, jw.).

(5)

duchową samotność, zaangażowanie go mogłoby przechylić wagę na rzecz jawnego powrotu do Koła.

2 lub 3 lutego poczta przyniosła Słowackiemu spory pakiet. Znalazły się w nim: list Goszczyńskiego do Słowackiego, dalej list, k tó ry należało przekazać Rutkowskiem u (oba z 1 lutego 1848), i wreszcie — do wglą­ du — kopia pisma do Mickiewicza z 18 stycznia. Słowackiemu Goszczyń­ ski wyłuszczał ostatnie wykroczenia Mickiewicza przeciwko Sprawie Bo­ żej, podnosił konieczność poinformowania o tym braci z jego Koła i pro­ sił o pomoc. Słowacki mianowicie miał odebrać od Rutkowskiego i prze­ słać Celinie Mickiewiczowej i Wrotnowskiemu lub Łąckiemu te listy Goszczyńskiego, których Rutkowski, poddając się „złemu jakiemuś na­ tchnieniu”, nie przesłał. Załączone nie zapieczętowane „pisemko” do R ut­ kowskiego zawierało srogą admonicję i polecenie przekazania tychże nie doręczonych listów Słowackiemu.

Kilka następnych dni Słowacki przeżył w napięciu, przem yśliwując swoje stanowisko, w ahając się i błądząc w poszukiwaniu właściwego w y j­ ścia. Problem em był stosunek do. Towiańskiego i do Goszczyńskiego, pro­ blemem — etyczne, całkowicie fair potraktowanie Rutkowskiego, proble­ mem bez w ątpienia najdonioślejszym — osądzenie wielkiego przeciwnika, Mickiewicza. Zaw ikłany ślad tych przeżyć Słowacki utrw alił na dwóch kartkach papieru. Późniejsza z nich jest zupełnie czytelna; wcześniejsza, zaw ierająca chaotycznie kreślone uryw ki, zapisana dwustronnie, nie dato­ wana, stanow i zagadkę tym trudniejszą, że autograf się nie dochował. Na podstawie opisu owej kartki, dokonanego przez Leopolda Méyeta i przez M anfreda K ridla, można uchwycić trzy fazy myśli i doznań Słowackiego.

W ydaje się, że pod świeżym jeszcze wrażeniem poczty ze Strasburga, wyobrażając sobie obrazę Rutkowskiego i przykrą wizytę w Mickiewi­ czowskim Kole, a jednocześnie z całym zaufaniem podzielając oburzenie Goszczyńskiego na „zdradę” Mickiewicza — Słowacki na czystej karcie papieru zaczął pisać:

[Poz. 1. List do Goszczyńskiego (pierwszy)]

P o n iew a ż B rat A dam w y je c h a ł — od d an ie p ism już n ie m ogących go za­ trzym ać sta ło b y s ię n ie w D uchu p ra w d y — ale w duchu leg a ln o ści — którem u ja słu ży ć n ie m ogę — a lb o w iem je s t m arą p raw dy, n ie zaś jej rzeczy w isto ścią D uchow ą.

Jed n o ty lk o b y teraz p ozostało — p ro testo w a ć p u b liczn ie — że poddanie ducha S p raw y — d u ch ow i tera źn iejszem u K ościoła [skreślone: b ęd zie (b y ło b y ) zdradą id e i B ożej] n ie jest ogóln ym p oczuciem p raw d ziw ego koła [...], które trw a w N a tch n ien iu [skreślone: D ucha Ś w ięteg o , a le ty lk o poczuciem p ry ­ w a tn y m brata A dam a], [K 165— 166]

List ten pozostał w brulionie. Słowacki rzucił go pojąwszy, że to, co w nim mówi, jest w łaśnie tylko „m arą praw dy”. Jest uchyleniem się od

(6)

niesmacznego pośrednictwa, a obok tego potępieniem Mickiewicza tak skrajnym , że aż domagającym się publicznej rozpraw y nad nim. W po­ kornym przeświadczeniu, że zbłądził, że nie on, lecz bracia mogą „trw ać w N atchnieniu” i widzieć jaśniej, Słowacki odwrócił papier i na stronie

verso napisał:

[Poz. 2. List do Rutkowskiego (pierwszy)]

Brat S ew ery n G oszczyński w im ię m iło ści b ratersk iej w ezw a ł m ię, abym ci tu list załączony odesłał. — Tem u jed y n ie duchow i p osłu szn y, sp ełn iam jego żąd an ie — ośw iadczając, iż m am p olecen ie, ażebym pism a, o k tórych jest rzecz, je ś li będą u m n ie złożone, podług adresu p orozsyłał. R acz w ię c w tym razie sam osądzić, jak ci w tym duch S p raw y postąpić rozkazuje — i w ierz, żem ci jest zaw sze ży czliw y m słu gą — i w D uchu C h rystu sow ym bratem . [K 163]

I ten list nie został w ysłany (zob. poz. 3). Nie przyniósł autorowi uspo­ kojenia, a więc najw yraźniej rozwiązanie nie było słuszne, przede w szyst­ kim w stosunku do Mickiewicza. Sąd nad nim nie mógł należeć tylko do Goszczyńskiego, ani tym mniej do Rutkowskiego. Należało powiedzieć to otwarcie i przeszkodzić niedobrej sprawie, zatrzym ując u siebie list Goszczyńskiego do Rutkowskiego i kopię pisma z 18 stycznia, bez której, jak się Słowacki dom yślał8, listy przeznaczone dla Mickiewiczowskiego Koła stałyby się niezrozumiałe. K artkę papieru Słowacki ponownie od­ wrócił. Na wolnych miejscach pow stał trzeci brulion, najobszerniejszy, pisany w taki sposób, że część środkowego tekstu znalazła się nad jego początkiem (ale pod listem poz. 1), zakończenie zaś trafiło na odwrotną stronę kartki — między wiersze poz. 2, tj. listu do Rutkowskiego.

[Poz. 3. List do Goszczyńskiego (drugi)]

Jużem b y ł n a p isa ł lis t do brata R u tk ow sk iego, p rzesy ła ją c m u pism o tw o ­ je — gdy po g łęb szej rozw adze duch C hrystusa zabronił m i — udziału w s z e l­ k ieg o w sp raw ie, do k tórej w duchu m iło ści i p raw d y n ie zo sta w szy u ży ty — tera z p o w o ła n y do niej n ie w im ię boże, m u siałb ym jej jako narzędzie c ie ­ le s n e służyć — przez ducha rozszczepienia — p ow ięk szając rozdział, k tórego w in ie n n ie jestem . Przez zatrzym an ie p ism w a szy ch uw ażam rzecz za s p e ł­ n ion ą — z w y ja zd em zaś brata A dam a oddanie tych pism , już n ie m ogących go zatrzym ać, stałob y się n ie w duchu p raw d y [...]. Do M istrza n a leży p o w ie ­ d zieć otw arcie, jeżeli krok A dam a jest lub n ie zgodny z n a tch n ien iem D ucha Ś w ięteg o [...]. W iem że ja, azali brat A dam jest p rzez M istrza za sw ój czyn potępion?

C ierpię ja m ocno za w sz y stk ie rzeczy, które się p rzeciw k o S p ra w ie d z ie ­ ją [...]. T eraz czyn, którego po m nie [...] żądasz, choćby w duchu u sp r a w ie d li­ w io n y , w y sz e d łb y na pu b liczn e zgorszenie. [K 164— 165]

8 S ło w a ck i n ie w ied zia ł, że kopię tę K oło M ick iew iczo w sk ie otrzym ało już od R utk ow sk iego.

(7)

List — jak poprzednie — znowu nie został w ysłany 9. W dalszym jego ciągu były rem iniscencje dawnego konfliktu Słowackiego z Kołem, ujście znalazł obudzony żal do Goszczyńskiego. Na końcu zaś jakieś, w trakcie urwane, zwierzenie: „Mowy b rata Adama od roku w Kole miewane...” Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że w łaśnie rozważania o Mickiewiczu i o tym, k u czemu prow adził on swoje Koło teraz, przyczyniły się do za­ rzucenia i tego listu.

W ahania trw ały. Niebawem jednak zdarzyło się coś, co Słowacki zro­ zumiał jako „znak i rozkaz” do położenia kresu rozterce. 6 lutego przelot­ ne, bez słowa rozmowy, spotkanie z niczego nie podejrzewającym R ut­ kowskim stało się d la Słowackiego bodźcem do natychmiastowego zlikwi­ dowania przykrej sprawy. Ponieważ dotąd faktyczny jego udział w za­ mysłach Goszczyńskiego sprowadzał się do zatrzym ania pism, trzeba było bez zwłoki wycofać się — oddając pisma Rutkowskiemu. W ten sposób sytuacja w racałaby do stanu pierwotnego, ze stycznia, jeszcze bez jakie­ gokolwiek uczestnictwa Słowackiego. W poniedziałek 7 lutego powstał więc na osobnej już karcie jedyny z tej serii listów Słowackiego w y s ł a ­

n y :

[Poz. 4. List do Rutkowskiego (drugi)]

S p o tk a n ie się n a sze w czo ra jsze uw ażam za znak i rozkaz, ażebym pism o tu załączone (a k tó re już bratu G oszczyń sk iem u zw rócić chciałem ) do rąk tw o ich tera z p rzesła ł [...].

Od dep ozytu w sza k że d alszego pism u cieb ie złożon ych w każdym razie ch ciej m n ie u w o ln ić, d alszego b ow iem ob ow iązk u p rzesy ła n ia ty ch pism na sie b ie n ie biorę — jako n ie ch cący g w a łc ić w o ln o śc i braci — w sp raw ie, w k tórej p ow od y z obu stron n ie są m i zarów no w iad om e. [K 166]

Z przechowywanej w dziale rękopisów Biblioteki Narodowej korespon­ dencji Goszczyńskiego można się dowiedzieć o dalszym ciągu historii. Rozgrywał się on już bez udziału i wiedzy Słowackiego, aczkolwiek Sło­ wackiego głównie dotyczył.

Około 16 lutego dostał Goszczyński gorzką wymówkę od paryskich braci. W liście z 14 lutego pisał do niego pałający oburzeniem Rutkowski:

N ie od b ierając p rzez dni k ilk a n a ście żadnej o d p ow ied zi, n ie w ie d z ie liśm y , jak tłu m a czy ć to m ilczen ie, aż lis t od S ło w a ck ieg o , który odebrałem dnia 9 bm. razem z załączonym od cieb ie p isem k iem , o b jaśn ił nam pow ód tej z w ło ­ ki. Z m iana tak n agła, upadek tak w ie lk i w b raciach ty le nam drogich [tj. w G oszczyń sk im i S zw ejcerze] ciężkim dla nas w sz y stk ic h b y ł ciosem .

9 Jak św iad czą p a p iery G oszczyń sk iego (w B ibl. N arodow ej), od S ło w a ck ieg o n ie o trzym ał on żadnej od p ow ied zi, k oresp on d en cja urw ała się. O sta n o w isk u S ło w a c ­ kiego d o w ied zia ł się G o szczy ń sk i za p ośred n ictw em R u tk o w sk ieg o , który p rzesła ł m u odpis listu , tutaj c y to w a n eg o jako poz. 4 (zob. też p rzy p is 11).

(8)

I dalej, snuje piszący domysły i zarzuty: widać dlatego, że Rutkowski szczerze ocenił wartość pism do Celiny Mickiewiczowej i do „ogółu b ra­ ci”, Goszczyński poczuł się dotknięty i „dla obrażonej pychy”, w uniesie­ niu, załatwienie poufnej m isji poruczył Słowackiemu —

czło w ie k o w i, który zdeptał ofiary M istrza i P ana naszego, który w p lu g a w y ch p ism ach sw oich , co krążą z rąk do rąk, szydzi z M ęża epoki, z ta jem n ic ducha pod an ych ziem i przez n ie g o 10. [...] J a k ie w y o b ra żen ie d a jecie na zew n ątrz o S p ra w ie św ię te j i jej sługach, obierając S ło w a ck ieg o jako organ do d z ia ­ ła n ia z braćm i, w ten cza s k ied y ten że sam S łow ack i w ie, że w P aryżu są b ra ­ cia w iern i M istrzow i, w ie r n i S p raw ie Bożej [...]. W liście sw o im p ow iad asz do m nie, że je ś li po tym p rzed sta w ien iu su m ien ie m oje n ie p ozw oli m i sp ełn ić tej bratniej posługi, abym p ism o od esłał S ło w a ck iem u — a list ten , w k tórym zagrażasz m i Słow ackim , n ie m nie, a le S łow ack iem u , n ie za p ie­ częto w a n y n aw et, o d sy ła sz [...]. P osyłam w am list S łow ack iego, w k tórym p rze­ s ła ł m i pism o w a sz e 11 [...] ł2.

Co się tyczy spornych pism do Celiny i do Koła Mickiewiczowskiego, to w strząśnięty „urąganiem się Sprawie Bożej”, w tajemniczaniem Sło­ wackiego, Rutkowski sam odniósł je Łąckiemu, ale odesłano je z po­

wrotem.

Nie odpowiadając Rutkowskiemu na tę epistołę, Goszczyński wniósł skargę do wyższej instancji — do B rata Wodza, tj. K arola Różyckiego, który już wiedział o piśmie do Mickiewicza z 18 stycznia i razem z To- wiańskim je ap ro b o w ał13. Skargę Goszczyńskiego, dziś nie znaną, odtwo­ rzyć można tylko we fragmencie, jaki w swojej replice zacytował Różycki:

W ogólności p o w iem to tylko, że [list R u tk ow sk iego] m a lu je b. źle stan br. E rnesta, a na m n ie w k ła d a ob ow iązek tak iego od p ow ied zen ia, aby to m o ­ 10 R u tk o w sk i m a na m y śli satyryczn e w iersze S ło w a ck ieg o o tow iań szczyźn ie, jak M ó j Adamito..., Polsko, ojczyzno!..., Oto Bóg, k t ó r y łona t a j e m n i c o d m yka... i inne. C zas nap isan ia ich n ie jest w iadom y.

Ze św ia d ectw a R u tk ow sk iego w y n ik a łb y fa k t dotąd b odajże rów nież n ie znany: zap ew n e za zgodą autora puszczone w obieg, w iersze te e k sc y to w a ły czy teln ik ó w aż do r. 1848, k ied y na ogół „heretyck ą se k tą ”, tzn. tow iań szczyzn ą, em igracja p rzestała się zajm ow ać.

II Tj. list poz. 4. A u tograf p osiad an y przez R u tk ow sk iego n ie doch ow ał się i tek st znany jest jed y n ie z przesłan ej G oszczyń sk iem u kopii (Bibl. Narodowca, rkps 2961, k. 21).

12 B ibl. N arodow a, rkps 2957, k. 199r, 200v— 201r.

13 Zob. list K. R ó ż y c k i e g o do S. G oszczyń sk iego, z 2 II 1848 (i b i d e m , k. 127): „M istrz cieszy się z czynu w aszego, m ów i, że to je s t w M yśl B ożą i że to jest rzecz w ażn a, że brat A dam m iał to sob ie w y sta w io n e przed R zym em ”. — W zw ią zk u z tym że p ism em G oszczyńskiego i S zw ejcera ułożona została przez T o w iań sk iego Idea, pism o p otęp iające M ickiew icza, który „w K ole w ię z ił ducha b ra tn ieg o ” i sp ow od ow ał rozłam w śród w y zn a w có w S p raw y Bożej. T ek st Idei, p o m in ięty w zbiorow ym w y d a n iu pism A. T o w i a ń s k i e g o (Turyn 1882), o g ło ­ sił S. P i g o ń (L i s t y S e w e r y n a G o szc zy ń s k ie g o , s. 243).

(9)

gło w esp rzeć i jego, i in n y ch braci. Sp od ziew am się po B raciach m oich [tj. po R óżyck im ], że m i zechcą przyjść w pom oc sw oim w id zen iem 14.

Zamiast pomocy w naganieniu paryskich braci, a zwłaszcza rebelianta Rutkowskiego, naganę otrzym ał sam Goszczyński. Odpowiedź Karola Ró­ życkiego, z 21 lutego, brzmiała:

W liś c ie brata E rn esta z 14 lu teg o br., do cieb ie, b racie S ew ery n ie, a d reso ­ w a n y m , jest rzecz, w obronie której sp olę się z tym bratem . M iłością i ofiarą ty lk o tw o ją c h r z e ś c ija ń s k ą ] zn ajd ziesz tak że w id oczn ą tam praw dę, do czego w sp ó ln ie z in n y m i braćm i m oim i w zy w a m cieb ie. [...] O w oce brata Juliusza [S ło w a ck ieg o ], dziś złożone, w części i do tw o jeg o spożycia należą. D uch tego b rata od d aw n a tę sk n i i szuka b ra terstw a c h r z e śc ija ń sk ie g o ], a w tej w ażn ej sp ra w ie sw o jej cieb ie, b racie, za p ośred n ik a obrał. A le ty p rzez n ieczułość tw o ją [...], zatrzy m a w szy jego n a leży to ść n iek o m u n ik o w a n iem m u m ojego uczucia, m ojej m iło śc i bratn iej [...], dziś w ezw a łeś br. Ju liu sza na pole, na k tó ry m sam o złe jego utrzym ać go u siło w a ło i u s i łu j e 15.

Odpowiedzi Goszczyńskiego nie znamy. Widocznie jednak oczyścić się z zarzutów nie zdołał, bo dochowane listy Różyckiego do niego jeszcze w m arcu 1848 tchną chłodem.

Skutki nieudanego przedsięwzięcia były w ogóle dla Goszczyńskiego żałosne, w bilansie figurow ały same pasywa: przyjaźnie zostały zachwia­ ne, autory tet nadwerężony, szansa odzyskania Słowackiego dla Sprawy Bożej stracona, rozdział między Kołami powiększony. Bez wątpienia jasne to było dla Różyckiego, domyślali się tego chyba i inni bracia. W ukryciu pozostał za to najboleśniejszy może cios, którego doznał Gosz­ czyński: wniwecz się obróciło jego m arzenie o rządzie dusz.

P rojek t orędzia Goszczyńskiego do towiańczyków datow any jest 28 stycznia 1848. Pochodzi więc z okresu, kiedy można było się łudzić, że Słowacki usłucha wezwania i przyjdzie w sukurs równie gorąco jak owoc­ nie i że zbłąkane owieczki dadzą się oderwać od Mickiewicza. Wstrząs, przełom, a potem odrodzenie Spraw y Bożej byłyby dziełem Goszczyń­ skiego. W orędziu pisał:

Z esp o liliście się ze m ną, k och an i bracia, w słu żb ie dla brata A d am a 16 [...]. M am so b ie za ob o w ią zek przeciągać odtąd n iep rzerw a n ie ten ton w stosunkach z w a m i [...], n ie p u ścić już n ig d y tej n ici, którą B óg d ozw olił zw iązać nasze b ra terstw o ściślej, niż dotąd b yło zw ią za n e [...]. N ie p o w iem w am coś w ięcej jak M istrz, coś now ego, nie; [...] a le dano m i w o ln o ść m ów ić w ię c e j do czło ­ w iek a , w sposób p rzy stęp n iejszy czło w ie k o w i, n ie w y m a g a ją c y od słu ch ającego ta k ieg o p o d n iesien ia ducha, ta k ieg o stop n ia ofiary, jak iego potrzeba do w zięcia tego, co sam M istrz podaje [...]. N ie ja sam dałem so b ie tę w o ln o ść, ale taka 14 B ibl. N arodow a, rkps 2957, k. 129r.

15 I b i d e m , k. 129r— v.

16 Z god n ie z term in o lo g ią to w ia ń czy k ó w , słu żb ą dla kogoś (w tym w y p a d k u dla M ick iew icza) było już sam o u siło w a n ie w y tłu m a czen ia m u b łęd ów , naw rócen ia go itp.

(10)

jest w o la Boża, p okazana m i przez M istrza. W olno mi, n ie fa łszu ją c D ucha S praw y, od ziew ać go w form y n ajp ow ab n iejsze d la człow ieka, w oln o m i stroić go k w ia ta m i i tak ustrojonego podaw ać ludziom 17.

Na odwrocie — nie wiadomo, czy braci uspokajając, czy samego sie­ bie — Goszczyński nakreślił wymowne zdanie: „Nie stawiam się na m iej­ scu M istrza”.

Złudzenia, jak wiemy, rozwiały się szybko, orędzie wypadło schować między przedawnione akta. Donosząc Różyckiemu o swej przegranej z Rutkowskim i Słowackim, Goszczyński być może oczekiwał jeszcze, że coś pozytywnego spowoduje „w skupieniu” przez Mickiewicza przyjęte pismo z 18 stycznia. Nie spowodowało ono jednak niczego. Czas pokazał, że Mickiewicz dalej szedł własną, samodzielnie wytyczoną drogą.

Porządek cytowanych wyżej listów Słowackiego do Goszczyńskiego (poz. 1 i 3) jest odmienny od przyjętego w wydaniach jego koresponden­ cji. W kom entarzu podjęto próbę odtworzenia „wie es eigentlich gewe­

sen ”, dostarczenia argumentów na poparcie tego właśnie porządku, na

w yjaśnienie motywów i — co za tym idzie — na poparcie odpowiednie­ go postulatu n atury edytorskiej.

Autograf listów do Goszczyńskiego i pierwszego listu do Rutkowskie­ go (poz. 1, 2, 3) był w posiadaniu Leopolda Méyeta, k tó ry ogłosił jego tekst i opis w 1896 roku. Wydawca przyjął kolejność następującą: poz. 2 (do Rutkowskiego); poz. 3 (do Goszczyńskiego) — pełny tekst z uwagą:

Na tym lis t uryw a się, tylk o na początku tej kartki zn ajd u ją się dw a ustępy, z k tórych jeden zam ieszczony w p raw d zie w tek ście listu , le c z p od ajem y je dla całości,

po czym poz. 1 w dwóch akapitach:

[a] P o n iew a ż Brat A dam w y jech a ł, oddanie p ism już n ie m ogących go zatrzym ać stałob y się n ie w D uchu praw d y, ale w duchu leg a ln o ści, którem u ja słu ży ć n ie m ogę, alb ow iem jest m arą p raw dy, n ie zaś [jej] rzeczy w isto ścią D uchow ą.

[b] Jedno ty lk o [by] teraz pozostało — p rotestow ać p u b liczn ie [...] 18. 17 Bibl. N arodow a, rkps akc. 7269/6: O d p is y te k G o s z c z y ń s k ie g o (oryginały u le ­ g ły zn iszczen iu podczas w ojn y; kopie sporządzone b y ły w cześn iej staran iem J. K o ­ m endy, za czasu p ierw szej w o jn y pom ocnika b ib liotek arza M uzeum w R ap ers­ w ilu , i za p ośred n ictw em S. P igon ia p rzekazane do d ziału ręk op isów B ibl. N a ro ­ dow ej). O m aw iany p rojek t n osi ty tu ł N o t a t y do listu do bra ci, го p rz e ciągnieniu

s p ó l n e j s ł u ż b y dla b r a ta A d a m a . Obok późniejsza uw aga: „List ten n ie został w y ­ sła n y przez [tj. z w in y ] braci, którzy p ierw si nić tej sp ółk i z e r w a li”. W tej sam ej grupie notatek G oszczyńskiego znajdują się jeszcze d alsze u stęp y u trzym an e w to ­ n ie p ok rew n ym p ierw szem u .

18 L. M é y e t, L i s t y n ie z n a n e Juliusza Sło w a ck ieg o . „B iblioteka W arszaw sk a” 1896, t. 1, s. 311—315. Cyt. na s. 314, 314— 315.

(11)

Sugestii M éyeta ulegli późniejsi w ydawcy listów Słowackiego. Poz. 3 d rukują p r z e d poz. 1, uważaną tylko za w ariant fragm entu: M. Kridl

(Listy Juliusza Słowackiego. T. 3. Warszawa 1915, s. 267-270; układ

„w porządku logicznym”, tamże opis autografu); L. Piwiński (Listy. T. 3. W arszawa 1932, s. 206-208; z zastrzeżeniem: „Układ urywków [...] podług M éyeta”, s. 202); T. Pini (Listy. Warszawa 1937, s. 431; w ogóle opuszczając poz. 1); J. Pelc (Dzieła. Pod redakcją J. Krzyżanowskiego. T. 14. Wyd. 3. W rocław 1959, s. 246-248 (poz. 3), s. 367 (poz. 1), z na­ główkiem: „Odmienna redakcja fragm entu listu [5] do Sew eryna Gosz­ czyńskiego [...]”, tj. poz. 3, i z uw agą na s. 419: „Układ fragm entów wg M éyeta”); wreszcie E. Sawrymowicz (K 164-166; poz. 3 jako kolejny list nr 218, na którego końcu pod nagłówkiem „Odmienna redakcja fragm en­ tu listu ” znajduje się poz. 1).

Znając zaledwie część faktów z początku r. 1848 19, Méyet był zmuszo­ ny szukać po omacku. Uderzony podobieństwem ustępu [a] poz. 1 i frag­ m entu poz. 3, w ydrukow ał je w b r e w p o r z ą d k o w i a u t o g r a f u , ale — jak lojalnie zaznaczył — „w porządku logicznym”, ściślej, w po­ rządku, który w ydaw ał mu się jedynym wyjściem z labiryntu, pod w a­ runkiem , że poz. 1 uzna się za w ariant poz. 3.

Domniemaniu M éyeta można dziś przeciwstawić inne: poz. 1 jest b ru ­ lionem określonej całości, samodzielnego listu, wyrażającego poglądy Sło­ wackiego na spraw ę w określonym momencie. Po nim, pisany na odwro­ cie kartki, następuje list do Rutkowskiego (poz. 2) i dopiero później — drugi list do Goszczyńskiego (poz. 3 ) 20. Powtórzenie części poz. 1 w toku poz. 3 jest po prostu zużytkowaniem gotowych sformułowań, nie koli­ dujących z nowym ujęciem zagadnienia. Pragnąc także w poz. 3 powie­ dzieć Goszczyńskiemu, że pośrednictwa odmawia, i mając przed oczami

ustęp [a] poz. 1, Słowacki napisał:

P rzez zatrzy m a n ie pism w a sz y c h uw ażam rzecz za sp ełn io n ą — z w y ­ jazdem zaś brata A d am a od d an ie tych p ism , już n ie m ogących go za trzy ­ 19 M. in. M éyet n ie znał jeszcze d rugiego lis tu S ło w a ck ieg o do R u tk ow sk iego (poz. 4). O g ło sił go dopiero K r i d l (L i s t y J u liu sza S ło w a c k i e g o , t. 3, s. 340).

20 K w e stia dok ład n ego czasu n a p isa n ia p ierw szeg o listu do R u tk o w sk ieg o pozo­ sta je o tw a rta i m o żliw a jest in n a k o lejn o ść n iż prop on ow an a tutaj. M ogło być m ia n o w icie i tak, że n a jp ierw p o w sta ł lis t do R u tk o w sk ieg o , czy li poz. 2 (S łow ack i je s t ty lk o p o śred n ik iem w d oręczen iu k oresp on d en cji), p otem — na od w rocie k a r t­ ki — p ie r w sz y lis t do G oszczyń sk iego, czy li poz. 1 (S ło w a ck i od m aw ia p o śred n ic­ tw a, a le dom aga się p u b liczn eg o p o tęp ien ia M ick iew icza), i w r eszcie, b ezsp orn ie n a j­ p óźn iejszy, drugi lis t do G oszczyń sk iego, czyli poz. 3 (odm ow a p o śred n ictw a i p rzy­ znanie p raw a sąd u nad M ick iew iczem ty lk o M istrzow i). W yd aje się, że p y ta n ie, czy list do R u tk o w sk ieg o pop rzed zał lis ty do G oszczyń sk iego, czy też je p rzed zielał, jest dla n in iejszy ch rozw ażań m n iej isto tn e, p o n iew a ż cel ich sta n o w i w y k a za n ie, że oba listy do G oszczyń sk iego są lista m i osobnym i.

(12)

mać, stałob y się n ie w duchu praw dy, ale w duchu leg a ln o ści, k tórem u ja słu żyć n ie m ogę, a lb o w iem jest m arą — i oszu k ań stw em czło w iek a , k tórego zw odzi z drogi, zasp ak ajając i u w aln iając go od p ra w d ziw eg o czynu.

Niniejszy szkic zgodnie z tym rozumowaniem przyjm uje samodziel­ ność i pierwszego, i drugiego listu do Goszczyńskiego, i w kolejności poz. 1—4 obrazuje także pewien porządek logiczny przebiegu, w spierając go ponownym rozpatrzeniem układu tekstów w autografie. Porządek auto­ grafu Słowackiego zostaje przy tym uszanowany, zgodność zaś obu po­ rządków, logicznego i graficznego, uprawomocnia hipotezę. W rezultacie uzasadniona w ydaje się propozycja, aby przyszłe w ydania koresponden­ cji Słowackiego przyjęły omówioną tu kolejność listów do Goszczyńskie­ go, a może również i pierwszego listu do Rutkowskiego, z dodaniem przy poz. 1: ,,I list, nie w ysłany adresatowi”; przy poz. 2: „I list, nie w ysłany”; przy poz. 3: ,,II list, nie w ysłany”; przy poz. 4: ,,II list, w ysłany”.

Cytaty

Powiązane dokumenty