• Nie Znaleziono Wyników

Od Lessinga do Przybosia : teoria i kompozycja opisu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od Lessinga do Przybosia : teoria i kompozycja opisu"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Seweryna Wysłouch

Od Lessinga do Przybosia : teoria i

kompozycja opisu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 82/4, 5-26

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X X II , 1991, z. 4 P L I S S N 0031-0514

SE W ER Y N A W YSŁOUCH

OD LESSINGA DO PRZYBOSIA

TEO RIA I KO M POZYCJA O PISU

Rewolucja Lessingowska

Idea pokrewieństwa sztuk datuje się od czasów starożytnych, już Si­

monides z Keos (556—467 p.n.e.) nazwał poetę mówiącym malarstwem,

a m alarstw o niemą poezją \ Formułę „ut pictura poesis” potwierdził

swym autorytetem Horacy w Liście do Pizonów, chociaż on sam użył jej

nieobowiązująco, dla podkreślenia relatyw ności odbioru każdej z dzie­

dzin 2. Niemniej w renesansie form uła ta stała się popularna i funk­

cjonowała na kształt figury retorycznej w rozważaniach na tem at sztuk 3,

a potwierdza jej popularność rozwój renesansowej em blematyki 4.

W XVII i XVIII w. form uła „ut pictura poesis” staje się dyrektyw ą

pisarską. Wraz ze swoim odwróceniem: „ut poesis pictura”, waży nie

tylko na świadomości teoretyków, ale także na ówczesnej praktyce tw ór­

czej. Malarstwo preferuje symbol i alegorię, w literaturze rozwija się

1 P ro b lem a ty k ę u t p i c t u r a p o e s i s w teorii poezji od czasów Sym onidesa z K eos do la t ostatn ich om ów ił k om p eten tn ie H. M a r k i e w i c z w pracy O b r a z o w o ś ć a i k o n i c z n o ś ć l i t e r a t u r y (w: W y m i a r y d z i e ł a l i t e r a c k i e g o . K raków ).

8 Zob. H o r a c y , L i s t d o P i z o n ó w . W: T r z y p o e t y k i k l a s y c z n e . A r y s t o t e l e s

H o r a c yP s e u d o - L o n g i n o s . Przełożył, w stęp em i ob jaśn ien iam i opatrzył T. S i n - k o. W yd. 2, zm ien ion e. W rocław 1951, s. 84. B N II 57: „P oem at to jak obraz: J ed en cię bardziej u jm ie, je ż e li sta n iesz b lisk o, drugi z w ięk szej odległości; dla jed n eg o jest pożądany cień , drugi ch ce być ogląd an y w jasn ym św ie tle , bo n ie b o i się b y streg o sp ojrzen ia krytyka; jed en podoba się raz, drugi b ęd zie się podo­ b ał i przy d ziesięcio k ro tn y m ogląd an iu ”.

* Zob. M. K o m o r o w s k i , P o e z j a, r e t o r y k a i h i s t o r i a w r e n e s a n s o w e j d o k t r y ­ n i e „ U t p i c t u r a p o e s i s”. W zbiorze: S ł o w o i o b r a z . M a t e r i a ł y S y m p o z j u m K o m i t e t u N a u k o S z t u c e P o l s k i e j A k a d e m i i N a u k . N i e b o r ó w , 29 w r z e ś n i a1 p a ź d z i e r n i k a 1977 r. W arszaw a 1982.

4 J. P e l c ( „ U t p i c t u r a p o e s i s e r i t ” . M i ę d z y t e o r i ą a p r a k t y k ą t w ó r c ó w . W: jw ., s. 53) pisał: „W yrazem tryu m fu sw o iście rozum ianej fo rm u ły H oracjańskiej pod­ k reśla ją cej w sp ó łb ieżn o ść czy n a w et jedność sztuk p la sty czn y ch i literatury b y ły p ro cesy w sp ó łtw o rzą ce narod zin y n o w o ży tn ej, ren esa n so w ej em b lem atyk i, w której szczególna, p rzew od n ia rola p rzypadała lem m atom , m ottom , a w ię c sen ten cjo n a l­ n y m k o n stru k cjo m sło w n y m ”.

(3)

poem at opisow y5. Nie dzieje się tak przypadkiem. Problem atyka opisu

staje się najważniejszym elementem rozważań o „ut pictura poesis” 6.

P ostulat „malowania słowami”, wywiedziony z idei pokrew ieństw a sztuk,

łączy się z XVIII-wiecznym sensualizmem, który podkreślał rolę bodźców

zmysłowych w procesie powstawania wyobrażeń. W ten sposób opis, uza­

sadniony estetycznie i filozoficznie, zyskał niepodważalną pozycję w lite­

raturze XVIII wieku. Toteż w świadomości estetycznej tego czasu roz­

praw a Lessinga Laokoon, czyli o granicach malarstwa i poezji (1766) 7

odegrała rew olucyjną rolę. Lessing z tem peram entem urodzonego dydak­

tyka i polemisty zaatakował Horacjańską formułę i chociaż nie był je­

dynym oponentem 8, stworzył spójną i konsekwentną teorię literatu ry

i malarstw a, pokazał różnice między nimi i postulował „poesis ut poesis”

i „pictura ut pictura”, stając się rzecznikiem swoistości poszczególnych

sztuk. Posłużył się przykładem jednej z najsłynniejszych rzeźb antycz­

nych, przedstawiającej dram at mitologicznego Laokoona, i skonfrontował

ją z literackim opisem tej samej sceny w Eneidzie. Różnice znalazł liczne

i nieprzypadkowe. U Wergiliusza węże oplątują brzuch i szyję krzyczą­

cego Laokoona, na rzeźbie — szyję, ręce i nogi nagiego bohatera, którego

oblicze wyraża cierpienie, ale na pewno nie krzyk. Różnice te według

Lessinga w ynikają z odmienności tworzywa, jakim operuje rzeźba, oraz

z nadrzędnego celu tej sztuki: piękna. Rzeźba eksponuje harmonię ciała,

dlatego właśnie bohater jest nagi, a sploty wężowe nie zasłaniają jego

korpusu. K rzyk i przerażenie, które zniekształcają rysy tw arzy człowieka,

w rzeźbie są niedopuszczalne. Inaczej w literaturze. Ekspresyjne zachowa­

nie nie szpeci, ale potęguje wrażenie, toteż bohaterowie literaccy nie stro­

nią od płaczu i głośnych narzekań. Nagość wcale nie jest potrzebna, a na­

w et byłaby nieuzasadniona w sytuacji, kiedy bohater-kapłan zostaje zaata­

kowany na stopniach ołtarza, jak było w w ypadku Laokoona.

Ten sam epizod inaczej został przedstawiony w rzeźbie i w literatu ­

rze, a rozwiązania, jakie znaleźli twórcy, zgodne są — zdaniem Lessin­

ga — z wymogami i ograniczeniami każdej ze sztuk. M alarstwo i poezja

operują innymi tworzywami. Malarstwo posługuje się „znakami n atu ­

ralnym i”, które odwzorowują kształty spotykane w naturze, literatu ra —

„znakami dowolnymi”, które oparte są na konwencji, jak słowa, sym ­

bole, alegorie. Odmienność tworzywa powoduje dalsze różnice. M alar­

stwo to sztuka p r z e s t r z e n n a , ukazuje ciała usytuowane w prze­

strzeni, ale unieruchomione w czasie. L iteratu ra natom iast jest sztuką

c z a s o w ą , przedstawia następstwo elementów w czasie („akcje”). Zatem

tworzywo określa specyfikę sztuk, „czasowość” lub „przestrzenność”.

Lessing zwrócił uwagę na struk turaln ą odmienność m alarstw a i lite­

ratu ry , na ich swoistość. Ze swej koncepcji wyciągnął jednak wnioski

s Zob. A. W i t k o w s k a , P o e m a t o p is o w y . W zbiorze: S ł o w n i k li t e r a t u r y p o ls k ie g o O św ie cenia . W rocław 1977, s. 488— 496.

® Zob. N. R. S c h w e i z e r , T r a d y c y j n a p o z y c j a „Ut p ic t u r a p o e s i s ”. P rzeło ­ żyła I. F e s s e l . „ P am iętn ik L itera c k i” 1985, z. 3, s. 281— 284.

7 P ierw szy przekład p olski, pióra K. B r o n i k o w s k i e g o , ukazał się w r. 1902 (w ed le E streichera — w 1901). W n in iejszej pracy k orzystam z w yd.: G. E. L e s - s i g, L a o k o o n , c z y l i o gra nicach m a l a r s t w a i p o e zji. Cz. 1. O p racow ała J. M a u ­ r i n B i a ł o s t o c k a . P rzełożył H. Z y m o n - D ę b i c k i . W rocław 1962.

(4)

norm atywne: „następstwo w czasie to pole działania dla poety, tak jak

przestrzeń jest polem działania dla m alarza” 9.

W imię specyfiki i „czystości” sztuk zaatakował malarstwo opowiada­

jące, alegoryczne i gromił w poezji „manię opisywania”. Według niego

jeden i ten sam tem at (np. rozpraw a sądowa) m usi być inaczej przedsta­

wiony przez artystę-m alarza, a inaczej przez poetę:

A rty sta , k tó ry m a p rzed staw ić tak i tem at, m oże zu żytk ow ać w ty m celu naraz jed en ty lk o m om ent: a lb o m om en t skargi, a lb o p rzesłu ch iw a n ia św ia d ­ ków , albo ogłoszen ia w yrok u , albo też w ogóle ja k iś m om en t, w cześn iejszy lub p óźn iejszy, lu b też le ż ą c y p om ięd zy ty m i m om en tam i, taki, który w y d a je m u się n ajd ogod n iejszy. T en jed y n y m om en t u w y d a tn i w m iarę m ożności, robiąc go ta k łu d zącym , jak to ty lk o potrafią sztu k i p la sty czn e w p rzedsta­ w ie n ia c h p rzed m iotów w id zia ln y ch , górując w ty m nad poezją. Cóż m oże u czyn ić poeta, n iezm iern ie pod tym w zg lęd em u p ośled zon y, g d y m alu jąc ten sam tem a t sło w a m i n ie chce doznać porażki; m u si o c zy w iście ró w n ież sk o­ rzystać z p r z y w ile jó w w ła śc iw y c h jego tw orzyw u . Ja k ież to p rzyw ileje? S w o ­ boda, która pozw ala p oecie przekroczyć granice jed yn ego m om entu p rzed sta­ w io n e g o w d z ie le p lastyczn ym , zarów n o w przeszłość, ja k w p rzyszłość, oraz m ożność p rzed sta w ien ia n ie ty lk o tego, co artysta ukazu je, lecz i tego, czego pozw ala się nam dom yślać. D zięk i tej sw obodzie, d zięk i tej u m iejętn o ści tylk o m oże p oeta zrów nać się zn ów z artystą. D zieła ich zaś w te d y będą do sieb ie najbardziej podobne, k ied y o d d ziaływ an ie ich b ęd zie jed n a k o w o żyw e; n ie zaś w te d y , g d y d zieło p o ety ty le ż p otrafi dać c z ło w ie k o w i za p o śred n ictw em słu ­ chu, i a n i m n iej, ani w ięcej, n iż to m oże p rzed staw ić w zro k o w i dzieło m a ­ larza 10.

Wzorem dla Lessinga był Homer, który w ykorzystując specyfikę lite­

ra tu ry przedstawiał elem enty współistniejące jako następujące po sobie.

Nie opisywał tarczy Achillesa, ale pokazał, jak ją Hefajstos kuje i w jaki

sposób ją zdobi. Toteż pokazał p r o c e s p o w s t a w a n i a p r z e d ­

m i o t u , a nie katalog jego części. Dlatego też uznania Lessinga nie zy­

skał enum eratyw ny opis tarczy Eneasza z Eneidy. Poezja według Lessin­

ga nie powinna opisywać fizycznego piękna:

P ięk n o fiz y c z n e rodzi się z harm on ijn ego od d zia ły w a n ia rozm aitych części, k tóre m ożem y naraz objąć sp ojrzeniem . W ym aga ono przeto, by te części w y stę p o w a ły obok sieb ie, a p o n iew a ż rzeczy, k tó ry ch części w y stęp u ją obok sieb ie, są w ła śc iw y m przedm iotem m alarstw a, w o b ec tego ono i ty lk o ono jed y n ie p otrafi n aślad ow ać p ięk n o fizyczn e.

D la teg o poeta, który elem en ty p ięk n a u k a zy w a ć m ógłby ty lk o jed en za drugim , w strzy m u je się zu p ełn ie od p rzed sta w ien ia p ięk n a fizyczn ego jako pięk n a. C zuje on, że e lem en ty te, ułożone jed en za drugim , n ie m ogą w y ­ w o ła ć tak iego w rażen ia, ja k ie w y w o łu ją w y stęp u ją c obok siebie; że k on cen ­ trując sp ojrzenie, k tóre ch cem y rzucić na n ie w sz y stk ie razem po ich w y lic z e - czeniu, n ie da nam h arm on ijn ego obrazu; że w yob raźn ia ludzka nie jest zdolna p rzed sta w ić sobie, jak i e fe k t dają razem te u sta i te n nos, i te oczy, je ś li n ie p rzyp om n im y sobie podobnej k om p ozycji takich c zęści w n atu rze czy s z t u c e u .

• L e s s i n g , op. cit., s. 74. 10 I b i d e m , s. 81— 82. 11 Ib i d e m , s. 85— 86.

(5)

Według Lessinga dobrze rozumiał te spraw y Homer, który nie zde­

cydował się na opis pięknej Heleny, ale opisał wrażenie, jakie jej uroda

w yw arła na zebranych. P r o c e s u a l n o ś ć j ę z y k a p r z e k r e ś l a

z a t e m o p i s o w o ś ć w l i t e r a t u r z e . Lessing form ułuje to jedno­

znacznie:

P ow tarzam w ięc: n ie od m aw iam w ogóle m o w ie lu d zk iej zd o ln o ści przed­ sta w ia n ia fizyczn ego p rzedm iotu poprzez o p isy w a n ie k o lejn o sk ład ających się na niego części. [...] O dm aw iam tej zd oln ości m o w ie jak o narzędziu poezji, gdyż tego rodzaju sło w n e opisy p rzed m iotów n ie w y w o łu ją n ig d y u łu d y, o co przede w szy stk im chodzi w poezji. N ie m ogą w y w o ła ć tej u łudy, p ow tarzam , p on iew aż zachodzi tu rozd źw ięk m ięd zy w sp ó łistn ie n ie m e le m e n tó w przedm iotu a n a stęp o w a n iem po sobie e le m e n tó w m ow y. P oprzez p rzek szta łcen ie jed n ego w drugiej zostaje nam w p raw d zie u ła tw io n e ro zło żen ie całości na części, a le jed n ocześn ie czyn i się o stateczn e p ołączen ie tych cz ę śc i w całość n ie z w y k le trudnym albo też w ręcz n iem o żliw y m 12.

A więc nie tylko sukcesywność języka, ale i wzgląd na odbiorcę, który

musi scalić rozproszone elementy, skazuje opis w literaturze na banicję.

Rozprawa Lessinga staw ia przed teoretykam i literatu ry dwa proble­

my: 1) problem obrazu i obrazowości w poezji, tj. przedstawień w yobra­

żeniowych (w yglądów )13, oraz 2) zagadnienia techniki literackiej, tj. pro­

blem opisu w literaturze. Lessing pokazał nie tylko ograniczenia w yni­

kające z odmiennego tworzywa literatu ry i odm iennych warunków od­

bioru, ale i sposoby pokonywania tych ograniczeń (np. opis przedmiotów

w ruchu, w procesie powstawania) — ten w ątek jego rozważań chciałabym

tu kontynuować.

O ile w teorii Lessing dopuszczał „nieznaczne przekraczanie granic” u ,

w zakresie techniki literackiej stał na stanowisku norm atyw nym i ten

normatywizm długo pokutował w pracach polskich historyków litera­

tury.

Teoria i praktyka

Laokoon, który zdecydowanie zakwestionował formułę ut pictura

poesis i walczył z opisem, nie w płynął zasadniczo na praktykę pisarską.

Poem at opisowy, popularny w Europie w XVIII wieku, w, Polsce rozwinął

się w wieku XIX, inicjuje go Sofiówka Stanisław a Trembeckiego (1802),

zamyka — Ziemiaństwo K ajetana Koźmiana (1839). Zupełnie inna jest

sytuacja w sferze poglądów na literaturę, którym patronuje Lessing —

od Kazimierza Brodzińskiego 15 do Ju liana Przybosia.

12 I b i d e m , s. 72.

18 Ten problem o m ów ił M a r k i e w i c z (op. cit.).

14 P isa ł (op. cit., s. 75): „Jednakże podobnie ja k d w ó ch zgodnych i przyjazn ych sobie sąsia d ó w n ie ścierpi, co praw da, aby jed en p o zw a la ł sobie na n iep rzystojn e sw ob od y w sercu k ró lestw a drugiego, zgadza się n a to m ia st na n iezn aczn e w za ­ jem ne przekraczanie granic, n a n ie w ie lk ie p rzelo tn e w y p a d y na teren sąsiada, u p raw ian e p okojow o przez obie strony, gdy zm u szają do tego ok oliczn ości, tak też d zieje się z m a la rstw em i p o ezją ”.

16 W zm ianki o L essin gu m ożna zn aleźć u A. K. C zartorysk iego i L. B o ro w sk ie­ go, a le dopiero K u r s e s t e t y k i K. B rod ziń sk iego d a je p o d sta w ę do tw ierd zen ia o zn a ­ jom ości teo rii L essin ga (zob. W. K u b a c k i , U w a g i n a d p o e t y k ą „Pana T a d e u s z a ”. „K uźnica” 1948, nr 16, 17).

(6)

Brodziński w Kursie estetyki przyjm uje tezę o odrębności poezji i m a­

larstw a, a w konsekwencji o niższości poezji opisowej:

W łaściw ie p oezja o ty le tylk o m alarską być m oże, o ile w głów n ych zarysach pod aje p rzedm iot im a g in a cji czyteln ik a, do tw orzen ia sobie obrazu. Jeżelib y zaś p o eta ta k ch ciał m alow ać dla oka, jak m alarz, to je s t gdyby ch cia ł szczeg ó ło w o i sp ó łcześn ie obrazy w y sta w ia ć, p rzeszedłby gran ice poezji. W szystk ie sztu k i p ięk n e będąc siostram i m ają osobny sw ój zakres, n a którym jed n a ty lk o panow ać m oże. D latego najn iższym m oże z rod zajów poezji jest dziś tak zw a n a opisująca, która szczegółow o p rzedm ioty sam ego oka ch ce m alow ać ie.

Od czasów Brodzińskiego tezy Lessinga nie tylko są powtarzane przez

literaturoznaw ców , ale stają się podstawą wartościowania dzieł literac­

kich. Szczególnie wymowny przykład stanowią tu pierwsze, ambitne mo­

nografie dzieła literackiego: H enryka Biegeleisena „Pan Tadeusz” Ada­

ma Mickiewicza. Studia estetyczno-literackie (1884) i polemiczna wobec

niego książka Walerego Gostomskiego Arcydzieło poezji polskiej Adama

Mickiewicza „Pan Tadeusz”. Studium krytyczne (1894) 17. Najwięcej kło­

potu spraw iała monografistom sprawa opisów w Panu Tadeuszu, a trudno

było ten problem ominąć.

Biegeleisen — za Lessingiem — rozgraniczał „środki i drogi obu sztuk”,

a w konsekwencji stał się przeciwnikiem opisu w poezji:

J eszcze przed w ie k ie m w y k a za ł g en ia ln y L essin g w L aokoonie , że części sk ła d o w e p rzedm iotu n ie m ogą stać w p oezji obok sieb ie, lecz po s o b ie 18.

Sukcesywność wyklucza opis, który zatrzym ując czas przeszkadza to­

czącej się akcji:

Opis zaś chcąc się zatrzym ać przy każdym zew n ętrzn ym m om encie, czepia się m iejsca i tam u je tok op ow iad an ia m a lo w a n iem jednej c h w ili albo jed ­ n ego m iejsca i sytu acji. T ak ie op isy n ie są już na m iejscu ie.

Dlatego m onografista Pana Tadeusza sądzi, iż nie należy opisywać,

ale p r z e d s t a w i a ć , i wskazuje na wyższość dialogu nad opisem.

Opis zaś, zam iast stanowić wyliczenie cech i właściwości, powinien uka­

zywać zjawisko procesualne. Toteż Biegeleisen chwali te opisy, w których

Mickiewicz ukazał rzeczy i osoby w ruchu, w działaniu, jak np, opisy

Zosi czy opis arcyserwisu, wzorowany na tarczy Achillesa z Iliady. Kłopot

polegał jednak na tym , że nie wszystkie opisy w Pana Tadeuszu spełniają

te wymogi.

I w takich w ypadkach autor przyjm uje stanowisko normatywne, mó­

wi o m anierze Mickiewicza i „niepoetycznym m alowaniu”:

T ak im n iep o ety czn y m m a lo w a n iem g rzeszy czasem P a n Tadeusz. M ożna by tu w y m ie n ić opis grzybów , ogrodu, stroju Z osi (w p rzed ostatn iej p ieśni), T elim en y (w I p ieśn i) i P odkom orzego *°.

i e K. B r o d z i ń s k i , P ism a. T. 6. P oznań 1873, s. 228.

17 Zob. H. M a r k i e w i c z , P o lsk a n a u k a o liter a tu rz e. W arszaw a 1981, s. 106. 18 H. B i e g e l e i s e n , „Pan T a d e u s z ” A d a m a M ic k ie w ic z a . S t u d i u m e s t e t y c z -

n o -lite ra c k ie . W arszaw a 1884, s. 113.

18 I b id e m . *° Ib id e m .

(7)

Badacz uzasadnia negatywną ocenę wymienionych opisów praw am i

czytelniczej percepcji: nagromadzenie szczegółów u trudnia czytelnikowi

scalenie elementów w jeden obraz. Oto co sądzi o opisie sadu:

P rzez n ieszczęśliw e z esta w ien ie tych ta k p ięk n ie u jęty ch p rzed m iotów jako obok sieb ie leżących , n ie m oże czy teln ik objąć całości. W yobraźnia jego w id zi kapustę, bób, sło n eczn ik i w ie le in n ych szczegółów , ale n ie w id z i ogrodu, na czym jed y n ie zależeć p ow in n o poecie. S k ła d o w e części ogrodu połączone prozaicznie partyk u łam i: „tu — tam — ów dzie — g d zien iegd zie i w śro d k u ”. S łu szn ie p rzed staw ił zatem G oethe w H e r m a n i e i D o r o c i e ogród w arzyw n y poprzez czy n n o ści g o s p o d y n i21.

Recenzenci z furią zaatakowali Biegeleisena nie szczędząc mu roz­

m aitych złośliwości22. Do mnóstwa innych zarzutów (jak drobiazgowość,

normatywizm, niekonsekwencje) Sygietyński dorzucił jeszcze ten:

Z apraw dę p. B ieg eleisen jest za m ało ła sk a w na opisy. C zyżby m iał nie rozum ieć isto ty ich pięk n ości, ja k n ie rozum ie ich potrzeby? 28

— i bronił mimetycznej funkcji opisów, potrzebnych jego zdaniem do

charakterystyki tła zdarzeń. Dzięki nim Mickiewicz „wyprzedza epokę,

staje na równi z dzisiejszymi naturalistam i” 24. Nieco wcześniej tezę o pre-

kursorstw ie Mickiewicza w tym względzie sformułował Stanisław Witkie­

wicz w studium Mickiewicz jako kolorysta (1885) 25. Uznając za najw aż­

niejsze w sztuce kryterium praw dy mierzonej „zmysłowym okiem”, spoj­

rzał na Pana Tadeusza okiem m alarza 26 i ukazał Mickiewicza-impresjo-

nistę, wrażliwego na wszelkie niuanse kolorystyczne, zależnie od światła,

sąsiedztwa barw i oddalenia 27. Dla Witkiewicza, który podkreślał realizm

opisów:

M ick iew icz isto tn ie pod w zg lęd em ścisło ści ob serw acji i jasn ości przed­ sta w ien ia zjaw isk b arw nych, jak i in nych, jest n a t u r a l i s t ą, u którego n a w et rea liści tej m iary co Zola m oglib y się dużo n auczyć 28.

Estetyka naturalizm u 29 pozwoliła więc na obronę Mickiewiczowskich

opisów. Wspólne dla poezji i m alarstw a kryterium „zmysłowego oka”

21 I b i d e m , s. 236.

22 N a jlep szy m przyk ład em jest ogrom na, ciągn ąca się w ośm iu num erach „W ęd row ca” (1886, n ry 10— 17) recen zja A . S y g i e t y ń s k i e g o pt. „Pan T a d e u s z ” w ś w i e t l e k r y t y k i p . B i e g e l e i s e n a .

28 „W ędrow iec” 1886, nr 13, s. 147. 24 I b i d e m .

25 S. W i t k i e w i c z , M i c k i e w i c z j a k o k o l o r y s t a . ,,W ęd row iec” 1885, nry 49— 53. 28 M. O l s z a n i e c k a („P o e s i s u t p i c t u r a ”. „B iu letyn H istorii S ztu k i” 1984, n r 1) zw raca u w agę na znam ienną n iek o n sek w en cję w poglądach S. W itk iew icza, k tóry w a lczy ł z litera ck o ścią m alarstw a, n atom iast w p oezji zezw a la ł na w y ra ża ­ n ie treści literack ich za pom ocą środ k ów plastyczn ych : k szta łtó w i barw .

27 T ezy tej p racy w zb u d ziły w ą tp liw o śc i K. W y k i ( „ P a n T a d e u s z ”. [T. 2:]

S t u d i a o t e k ś c i e . W arszaw a 1963, s. 180), który tw ierd ził, że n ależałob y przebadać zn a c z e n ie sło w n ictw a u żyw an ego przez M ick iew icza.

28 S. W i t k i e w i c z , M i c k i e w i c z j a k o k o l o r y s t a . W arszaw a 1924, s. 42— 43. M Zob. H. M a r k i e w i c z , Z a k r e s i t r e ś ć p o j ę c i a „ n a t u r a l i z m ” w b a d a n i a c h l i t e r a c k i c h i e s t e t y c e X X w i e k u . W: P r z e k r o j e i z b l i ż e n i a d a w n e i n o w e . W arszaw a 1976.

(8)

i praw dy w gruncie rzeczy kwestionowało swoistość i odrębność m alar­

stwa i literatury. Studium Witkiewicza, traktujące Mickiewicza jak m a­

larza, skłaniało wręcz do operowania m alarskim i paralelami. N aturalizm

unieważnił Lessingowską problem atykę i zdawało się, że problem opisów

przestanie gnębić badaczy. Tak się jednak nie stało. Lessing znacznie głę­

biej oddziałał na historyków literatu ry niż estetyka naturalistyczna. Ko­

lejnem u monografiście Pana Tadeusza, W aleremu Gostomskiemu, realizm

też nie wystarcza, by obalić teorię Lessingowską. Szuka on dodatkowych

argumentów — zarzuca Lessingowi jednostronność, oparcie się na wzo­

rach klasycznych, a ponadto opowiada się za „siłą geniuszu” i uważa, że

celem opisu jest wywołanie wyobrażenia („żywy, konkretny kształt obra­

zowy”):

P oeta n ie m oże przed staw ić sw ego obrazu w lin ia ch i b arw ach, ale za pom ocą ż y w eg o opisu, m oże w y w o ła ć go w naszej w yobraźni; a to li w te d y ty lk o ten sk u tek zd oła osiągnąć, gdy w sz y stk ie szczegóły tak opisze, jak b y one z p ew n ego przyp u szczaln ego punktu w id zen ia p rzed staw ić się nam m ogły; w p rzeciw n ym b o w iem w y p ad k u w w yob raźn i czy teln ik a n ie p o w sta n ie żaden obraz, lecz ty lk o u p rzytom n i się jej p ew n a ilość n ie złączonych organicznie zarysów *°.

Gostomski stara się wybronić opis jako środek wywoływania żywych

wyobrażeń, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z trudności tej techniki

i do dopuszczanych przez Lessinga sposobów opisu dodaje jeszcze jeden:

zachowanie określonego punktu widzenia. Tak zdaniem monografisty zo­

stały przedstawione pola litewskie w księdze I, oglądane z lotu ptaka,

dwór soplicowski (z oddalenia) czy zamek w księdze II (z bliska).

Mimo krytycznego stosunku do Lessinga przejm uje Gostomski jego

normatywizm i nie umie sobie poradzić z opisami sadu i grzybów, a w

końcu konstatuje, że „opisy w Panu Tadeuszu nie zawsze szczęśliwie zo­

stały u jęte” 31.

Sprzeczność między teorią Lessinga a praktyką opisową Mickiewicza

odnotował również Józef Tretiak i zdecydowanie rozstrzygnął na ko­

rzyść poety:

Jeszcze p rzedtem L essin g w sw oim L a o k o o n i e zam knął bram y poezji przed opisow ością, zo sta w ia ją c ją d zied zin ie m alarstw a, i m iał słu szn ość, o ile zakaz jeg o sto so w a ł się do m artw ej op isow ości, jaka p an ow ała w poezji fran cu sk iej X V III w iek u , szczeg ó ln ie w czasach, które n a stą p iły już po ukazaniu się

L a o k o o n a (D elille i jego szkoła). M ick iew icz w b rew przepisom L essinga w pro­ w ad ził krajobraz do sw o jej ep op ei i d ow iódł, że te przep isy n ie są b ezw zg lęd ­ n ie słu szn e 82.

A przecież teoria Lessinga nie musiała prowadzić do wniosków nor­

matywnych, o czym przekonuje Stylistyka polska Piotra Chmielowskiego

(1903), który charakteryzując opis i opowiadanie uwzględnia — za Lao-

koonem — kategorie czasu, przestrzeni oraz sukcesywność wypowiedzi

językowej. Dlatego według Chmielowskiego opowiadanie jest

najprost-80 W. G o s t o m s k i , A r c y d z i e ł o p o e z j i p o l s k i e j A d a m a M i c k i e w i c z a „ P a n T a d e u s z ” . S t u d i u m k r y t y c z n e . K raków 1894, s. 173.

81 I b i d e m , s. 176.

82 J. T r e t i a k , O b r a z y n i e b a i z i e m i w „ P a n u T a d e u s z u ” . W: K t o j e s t M i c k i e ­ w i c z . S z e ś ć s z k ; K rak ów 1924, s. 93.

(9)

szym i najnaturalniejszym sposobem wypowiedzi, natom iast oprs sy tu u ją­

cy przedmioty istniejące obok siebie w przestrzeni wydaje się niepodo­

bieństwem. Ale mimo to nie odmawia artystycznem u opisowi racji bytu

i jego szansę widzi w podmiotowym charakterze i interpretującej funkcji

sło w a33.

Dylem aty historyków literatu ry dowodzą, że teoria Lessinga była pod­

stawą wartościowania w pracach literaturoznaw czych sprzed pierwszej

w ojny światowej, a dzieje jej recepcji pokazują słabość estetyki n atu ra­

lizmu, która nie okazała się wobec niej konkurencyjna. Z drugiej zaś

strony mistrzostwo Mickiewicza (przede wszystkim przedstawianie po­

staci w ruchu) skłaniało krytyków do mniemania, że Mickiewicz znał

teorię Lessinga i starał się ją stosować w praktyce 34.

Opisy Mickiewiczowskie wybronił dopiero Juliusz Kleiner. Kleine-

rowska polemika z Lessingiem, przeprowadzona mimochodem, przy ana­

lizie Pana Tadeusza 35, nie dotyczy punktu wyjścia jego teorii, odmien­

ności tworzyw i znaków oraz rozgraniczenia sztuk na czasowe i przestrzen­

ne. K leiner przyznaje rację Lessingowi co do istoty poezji, ale jedno­

cześnie sądzi, że opis przedm iotu nie jest tożsamy z obrazem. Wyliczenia

form i kolorów wcale nie sugerują nam obrazów, bo „Opis przedm iotu

nie jest obrazem, jest tylko inform acją o wyglądzie” 36. Poem at według

Kleinera jest budowany nie tylko ze słów, ale z ewokowanych przedsta­

wień, którym i umysł może dowolnie operować. A jeśli tak, wymóg suk-

cesywności zostaje uchylony i „informacje o wyglądzie” m ają w poezji

rację bytu.

A rgum enty K leinera zaczerpnięte zostały z teorii Ingardena. Kleiner

starał się skomplikować problem atykę opisu w dziele literackim sięga­

jąc do koncepcji wyglądów, które podsuwają czytelnikowi jakości zmy­

słowe i powodują powstawanie „plastycznych” wyobrażeń. Sfera wyglą­

dów jako specyficzna dla dzieła ma uprawomocnić opis i unieważnić

norm atywne tezy Lessinga. Natomiast w konkretnych analizach K lei­

ner starał się pokazać scalającą rolę m etaforyki i w ten sposób wybronić

atakowane przez Biegeleisena i Gostomskiego opisy sadów i grzy­

bów 37.

Sam Ingarden również wypowiedział się na tem at Laokoona. Podkre­

ślił jego nowatorstwo, jakim było „poszukiwanie ogólnej stru k tu ry sa­

mego dzieła sztuki literackiej” 38 i próba ukazania jego specyfiki. Zapre­

zentował Lessinga jako tego, który przeczuł warstwową teorię dzieła,

dostrzegł przedm ioty przedstawione, wyglądy i brzmienia, a nie zauw a­

żył jedynie w arstw y sensów. Ingarden zwrócił też uwagę, że Lessing

porównywał obraz m alarski z poetyckim nie precyzując samego pojęcia

88 P. C h m i e l o w s k i , S t y l i s t y k a p o l s k a . W arszaw a 1903, s. 193— 196. 84 T ak są d zili H. 2 y c z y ń s k i (B r o d z i ń s k i i M i c k i e w i c z w o b e c „L a o k o o n a ” L e s s i n g a . „A rchiw um T ow arzystw a N au k ow ego w e L w o w ie ”, W ydział F ilologiczn y, t. 1 <1924» i J. K l e i n e r (M i c k i e w i c z. T. 2, Cz. 2. L u b lin 1948, s. 418). B ezp od ­

staw n ość tych sąd ów w y k a za ł K u b a c k i (op. c it.) .

85 K l e i n e r , o p . c i t . , s. 415— 416. ■ ‘ I b i d e m , s. 416.

*7 I b i d e m , s. 421, 422.

88 R. I n g a r d e n , L e s s i n g a „ L a o k o o n " . W: R. I n g a r d e n , S t u d i a z e s t e t y k i .

(10)

obrazu i problem u naoczności. Intuicyjnie dotarł do w arstw y wyglądów,

lecz nie rozwinął tego problemu.

Batalia o opisy w Panu Tadeuszu nie skończyła się jednak na Klei­

nerze. Gwałtowniej niż Biegeleisen zaatakował opisy przyrody Julian

Przyboś w artykule „Widzę i opisuję” 39.

Przyboś, rzecznik autonomii i swoistości widzenia poetyckiego, po­

dzielał opinie Lessinga, a naw et był bardziej niż on radykalny:

Opis — n a w e t ta k ru ch liw y , tj. p rzed sta w ia ją cy przed m ioty w ruchu, jak opis M ick iew icza — jest z n a tu ry sw ojej n iezgod n y z isto tą p o ety ck ieg o w i­ d zenia. I to n ie dlatego, że w yraża akcję, a w ię c ro zw ija ją ce się w czasie n a stęp stw o przed m iotów , podczas gdy m alarstw o jest sztuką jednego m om entu. W iadom o, że L essin g pisząc sw oją teorię poezji i m a la rstw a m ia ł ciągle na oku rzeźbę grecką, jak o n ied o ścig ły w zór pięk n a, i że stąd pochodzą jego restry k cje w ob ec m alarstw a. Opis jest n iezgod n y z isto tą p oetyck iego w id ze­ nia, a w ię c i od tw orzen ia sobie tego w id zen ia przez czyteln ik a. N ie w id z i się obrazu od przed m iotu d o przedm iotu, od p rzedm iotu do przedm iotu obraz się o g l ą d a . W id zen ie obrazu — n a w et m alarsk iego — jest a k tem sy n tety czn eg o u c h w y c e n ia w szy stk ich ogląd ów — w jednej ch w ili. W i d z i s i ę go — m niej lu b bardziej d ok ład n ie — od razu w całości. J a k tę w iz ję w y w o ła ć słow am i, ta k żeby dała c zy teln ik o w i i u trw a liła tak i o d r a z u c a ł y b ł y s k a w i c z ­ n y o b r a z ? 40

Nie tylko sukcesywność języka, ale praw a percepcji i mechanizm

pow staw ania wyobrażeń świadczą według Przybosia przeciwko opisom.

Wychodząc z Lessingowskich założeń, Przyboś postuluje syntetyczne

widzenie poruszające wyobraźnię czytelnika, które jest nie do pogodzenia

z dotychczasową praktyką opisową:

O bfitość h am u je w yob raźn ię, w y o b ra źn ia obciążona zb yt w ie lu o k reśle­ n ia m i przed m iotu p rzestaje być ru ch liw a. Bo w op isie litera ck im n ie chodzi ani o dok ład n ość, a n i o b o g a ctw o szczegółów . C hodzi o to, żeby b y ł taki, by w y o b ra źn ię pobudzał do tw orzen ia w yobrażeń, a n ie za cieśn ia ł do ok reślo­ n ych — a w ię c ogran iczon ych — cech przedm iotu 41.

P ostulaty Przybosia-teoretyka realizuje Przyboś-poeta, który w ypra­

cował specyficzne metody dynamizowania wizji poetyckiej i — zdaniem

Jana Józefa Lipskiego — rozwiązał w sposób idealny dylem aty Lessingow-

skie 42. Niemniej stanowisko Przybosia potwierdza żywotność i atrakcyj­

ność teorii Lessinga, która akcentując swoistość sztuk patronow ała XX-

-wiecznym kierunkom awangardowym.

Nie znaczy to jednak, że nie było innych, nielessingowskich wątków

w myśleniu o literaturze. Świadczą o nich dowodnie Ćwiczenia porównaw­

cze z dziedziny poetyki Kazimierza Wóycickiego (1918), wedle autora —

„książka współzawodnicząca z podobnymi pracami z zakresu m alarstw a,

którym też niejedno zawdzięcza” 43. P atronuje jej wyraźnie Wölfflin, co

uwidacznia się w sformułowanych celach i metodach pracy Wóycickiego.

89 J. P r z y b o ś , „ W i d z ę i o p i s u j ę”. W: C z y t a j ą c M i c k i e w i c z a . W arszaw a 1950. 40 I b i d e m , s. 91— 92. 41 I b i d e m , s. 60. 42 J. J. L i p s k i , P r ó b a k l a s y c z n o è c i . „W spółczesność” 1961, nr 19, s. 5. 48 K. W ó у с i с к i, Ć w i c z e n i a p o r ó w n a w c z e z d z i e d z i n y p o e t y k i . C z . 1. W ar­ szaw a 1918, s. III.

(11)

Celem naczelnym jest „zdolność widzenia obrazu poetyckiego”, a metoda

porównawcza, polegająca na zestawianiu kontrastujących ze sobą tekstów

usuwa w cień autorów i koncentruje uwagę na cechach poetyki. Metoda

ta pozwala Wóycickiemu także na konfrontację dzieł literackich i m alar­

skich poświęconych tym samym tematom (Matejki Bitwa pod Grunwal­

dem i Konopnickiej Grunwald; G rottgera Lithuania i Konopnickiej Z teki

Grottgera; Andriolli i Maria Malczewskiego). Porównania m ają pokazać

różnice między skutkam i i kształcić w i d z e n i e ucznia, który na końcu

winien odpowiedzieć na pytania natury ogólnej:

C zy m alarstw o i r y su n ek m ogą przed staw ić ciągłość działan ia, czy ty lk o jed n ą ch w ilę, fazę? [...]. Czy m alarstw o m oże w y ra zić m y śl i uczu cie, n ie posłu gu jąc się k szta łtem obrazu w zrokow ego? A p o e z ja ? 44

W okresie międzywojennym wolne od norm atywizm u Lessinga były

także w ybitne monografie o charakterze analitycznym, koncentrujące się

na sztuce słowa i próbując opisać „oryginalność kolorytu i sty lu ” (J. U jej­

skiego Antoni Malczewski. (Poeta i poem at), 1921, czy ukończone przed

wojną studium M. Rzeuskiej „Chłopi” Reymonta) lub też „duszę tw ór­

czości”, „wspólną zasadę twórczą’” (S. Adamczewskiego Serce nienasyco­

ne. Książka o Żeromskim, 1930).

Typologia opisu

Opis, czyli orzekanie o właściwościach rzeczy, postaci i zjawisk jest,

jak się okazuje, najbardziej kontrow ersyjną z technik literackich i n a j­

bardziej atakowaną w pracach literaturoznaw czych od Lessinga do P rzy ­

bosia. Z trudności tej techniki doskonale sobie zdawał spraw ę młody Mic­

kiewicz:

P oezja op isow a na p ierw szą u w agę zdaje się być ła tw ie jsz ą od in n y c h rodzajów , b o g łó w n ą część dzieła, rzecz jego, sam o n a stręcza przyrod zen ie, zo sta w ia ją c tylk o ta le n to w i p o ety ck iem u rozkład p rzedm iotu i sto so w n e w y ­ danie. A le ta ła tw o ść jest ty lk o pozorną, bo r z e c z y w iśc ie n ie ła tw e d o z w a l­ czen ia sp otyk ają się trudności. O pisując na przykład przed m ioty p ow szed n e, każdem u znajom e, ja k iejże potrzeba sztuki, aby je czy to zręczn ym w szy stk ich części w y sta w ie n ie m i odbiciem , czy w trą ca n iem w ła sn y c h m y śli, postrzeżeń i u stęp ó w pod n ieść, u śla ch etn ić i b arw ą n o w o ści przyodziać! W m a lo w a n iu o k o lic n ajh ojn iej od natury u p ięk n ion ych i godnych p o d ziw ien ia ślisk i jest nader środ ek m ięd zy p och w ałą zbyt ogólną, d ek lam acyjn ą, a d o k ła d n y m tylk o, top ograficzn ym szczegółów w y licza n iem . D od ajm y trudność u trzym an ia in t e ­ resu tam , gd zie żadnej n ie m asz akcji, gdzie nic do n a m iętn o ści n ie przem aw ia, gd zie w sz y stk ie za lety obrazu p o ety ck ieg o kończą się na dosk on ałej p ersp ek ty ­ w ie , św ia tło cien iu i kolorycie, a poznam y, ja k w ie lk ie g o ta len tu , ja k w y so k o u k ształcon ego sm aku poem a op iso w e w y m a g a 4б.

Wszyscy przeciwnicy opisu podkreślali, że przedm iot opisu zostaje

„rozłożony” na elementy, które czytelnik musi na pow rót scalić, co w e­

dług Lessinga jest „niezwykle trudnym albo też wręcz niemożliwym”.

44 Ibidem ,, cz. 2.

45 A. M i c k i e w i c z , O bjaśn ien ia do p o e m a t u o p is o w e g o „ Z o f i j ó w k a ”. W: Dzieł a. W yd. Ju b ileu szow e. T. 5. W arszaw a 1955, s. 205.

(12)

A więc wzgląd na czytelnika był tu koronnym argumentem . Niebezpod-

stawnie. Badania procesu czytania, przeprowadzone w latach trzydzie­

stych (w małym zresztą zakresie) przez Hannę Dobrowolską 49 pokazały,

że czytelnikom największe trudności spraw iają właśnie opisy, które w y­

magają uwagi, koncentracji, umiejętności scalania elementów i które w

związku z tym czyta się wolniej albo też po prostu opuszcza 47.

Opis jest tru dn y w odbiorze, ponieważ — jak pisze Janusz Sławiń­

ski — ma naturę a n a r c h i c z n ą 48. Podstawową techniką opisu jest

wyliczenie, a wyliczenie nie zna ograniczeń, dopuszcza dowolną liczbę

składników, jest więc otw arte, podatne na amplifikacje, intruzje i inw er­

sje 49. Anarchiczne wyliczenie i — strukturalizacja elementów, konieczna,

by opis był przez czytelnika zrozumiany, to podstawowa antynomia opisu.

Philippe Hamon pisał:

C zyteln ość opisu w zra sta często d zięk i tem u, że zostaje on n ie tylk o u ję ty w p ew n ą strukturę, lecz i uporządkow any, że w obrębie ciągu T przestrzega on p ew n ej u stalon ej k olejn ości: od góry do dołu (herb), od tego, co bliskie,, do tego, co oddalone (pejzaż), od w y g lą d u zew n ętrzn ego do p sy ch ik i (portret), itd., lu b tw orzy p e w ie n „topos” złożony ze sta ły ch m o ty w ó w , np. topos „locus

a m c e n u s ” so.

Hamon sygnalizuje środki porządkowania opisu jak topika czy

ustalona kolejność elementów, które wprawdzie powodują (czy po­

praw iają) czytelność, ale prowadzą do banalizacji. Znacznie ciekawsze

są obserwacje Sławińskiego, który traktując wyliczenie jako podstawową

technikę opisu wskazywał na te czynniki, które poddają enum erację do­

datkowym ograniczeniom, powodując hierarchizację opisu jak gradacja,

kontrast, analogia, antytetyczność. Pisał:

W olno tw ierd zić, że w sz e lk ie tech n ik i opisu litera ck ieg o są u p lątan e w roz­ g ry w k ę ze sk ład n ią i sem an tyk ą w y licze n ia . M am y tu n ieo d m ien n ie do c z y ­ n ien ia bądź z próbam i m etod yczn ego p osk ram ian ia i ograniczania en u m era cy j- ności, bądź — p rzeciw n ie — z w yraźn ym u ob ecn ian iem jej czy n a w e t w y s u ­ w a n ie m na p lan p ierw szy 61.

Ta właśnie problem atyka winna stać się podstawą typologii opisu. Ze

względu na pozycję wyliczenia i sposoby strukturalizacji elementów moż­

na wyodrębnić pięć typów opisu:

1) opis „anarchiczny”, oparty na nieposkromionym wyliczeniu;

2) opis z ram ą uspójniającą;

3) opis z dominantą semantyczną, dodatkowo scalającą elementy;

4) opis kinetyczny;

5) opis deform ujący przestrzeń.

Poszczególne typy opisu postaram się zilustrować przykładam i za­

czerpniętym i z poematów o charakterze epickim, w których opis gra nie­

46 H. D o b r o w o l s k a , G r a f i k a k s i ą ż k i a c z y t a n i e . W arszaw a 1933.

47 N iech ęć m łod zieży szkolnej do o p isó w odn otow ał P r z y b o ś (C z y t a j ą c M i c k i e w i c z a, s. 74).

48 J. S ł a w i ń s k i , O o p i s i e. W zbiorze: S t u d i a o n a r r a c j i . W rocław 1982. 49 I b i d e m .

50 Ph. H a m o n , C z y m j e s t o p i s ? P rzełożyły A. K u r y ś i K. R y t e l . „P a­ m iętn ik L itera c k i” 1983, z. 1, s. 211, przypis 36.

(13)

bagatelną rolę: Pana Tadeusza Mickiewicza i Kwiatów polskich Tuwima.

Epicka postawa wobec świata, charakteryzująca się fascynacją szczegó­

łem 52, który jest ważniejszy dla mówiącego niż napięcie dramatyczne

czy rozwój fabuły, prowadzi do usamodzielnienia opisu. Opis nie zostaje

podporządkowany innym formom wypowiedzi, w chłonięty przez n arra­

cję 53, ale wręcz przeciwnie — rozrasta się, wyodrębnia z całości i po­

zwala traktow ać autonomicznie. Takie właśnie „m akroopisy” zawłaszcza­

jące opowiadanie stanowią ciekawy i nie przebadany dotąd problem

teoretyczny.

O p i s „ a n a r c h i c z n y ”

Najprostszym typem opisu jest opis o p arty na w y l i c z e n i u cech

postaci, rzeczy i zjawisk i — jak się okazuje — opis taki w ymaga dodat­

kowych uzasadnień. Tak właśnie została opisana Zosia w XI księdze

Pana Tadeusza, co bulw ersuje krytyków:

S pód n iczk ę m iała długą, białą; su k n ię krótką Z zielon ego k am lotu z różow ą obw ódką; G orset tak że zielo n y , różow ym i w stę g i Od łon a aż do szy i szn u row an y w pręgi;

Pod n im pierś ja k o pączek pod listk ie m się tuli. Od ram ion św iecą b iałe r ęk a w y koszuli,

Jako sk rzyd ła m o ty le do lotu w y d ęte, U d łon i sk arb ow an e i w stążk ą opięte; Szyja tak że koszulką obciśniona w ąską, K ołn ierzyk zadzierzgniony różow ą zaw iązką; Z auszniczki w y rżn ięte sztucznie z p estek w iszn i, K tórych się w y ro b ien iem S ak D ob rzyń sk i p yszn i (B yły tam dw a serduszka z grotem i p łom yk iem , D an e dla Zosi, gdy Sak b y ł jej zalotnikiem ); N a k ołn ierzyk u w iszą dw a sznurki bursztynu, N a skroniach zielon ego w ia n ek rozm arynu, W stążki w a rk o czó w Zosia rzu ciła na barki, A na czo ło w ło ży ła zw y cza jem żn iw iark i S ierp k rzyw y, św ieży m żęciem tra w oszlifow an y,

Jasny, jak n ó w m iesięczn y nad czołem D yjan y. [ks. X I, w . 621— 6 4 0 ]64

Opis to w yjątkow y w Panu Tadeuszu (bo Zosia zwykle ukazywana

jest w ruchu) i — o zgrozo — składa się wyłącznie z katalogu elementów

(spódniczka, gorset, kołnierzyk, rękaw y itd.). Ale katalog ten jest podany

czytelnikowi w nienaturalnym porządku: od dołu (spódniczka) do góry

(ozdoby głowy). Niezwyczajny porządek opisu znajduje uzasadnienie sy­

tuacyjne: wzruszony narodowym strojem Kniaziewicz staw ia na stole

dziewczynę, która staje się przedmiotem ogólnego podziwu

żołnierzy-tu-62 Zob. E. S t a i g e r , G r u n d b e g r i f f e d e r P o e t i k . Zürich 1959, s. 102— 110. 88 T ak ie w y p a d k i a n a lizo w a ł na przyk ład zie N o c y i d n i К . В u d z у к (Z z a ­ g a d n i e ń s t y l i s t y k i . W: S t y l i s t y k ap o e t y k a t e o r i a l i t e r a t u r y . W rocław 1966, s. 43—47).

64 W szystk ie c y ta ty z P a n a T a d e u s z a w e d le w yd.: A. M i c k i e w i c z , Pan

T a d e u s z . O pracow ał K. G ó r s k i . W rocław 1981. Za tym w y d a n ie m p odkreślenia k u rsy w ą . P od k reślen ia spacją pochodzą ode m nie.

(14)

łączy. Linia wzroku obserwatora, oglądającego wysoko stojącą Zosię w y­

znacza kolejność opisywanych elementów. A więc opis dokonany jest

z punktu widzenia postaci, bohaterów powieściowych wydarzeń i m oty­

wowany narodowymi sentymentami.

Cytowany opis jest w tym sensie anarchiczny, że nie istnieją żadne

ograniczenia stylistyczne wyliczeń — z w yjątkiem arbitralnych decyzji

autorskich (np. pominięcie bucików bohaterki).

Cecha anarchiczności dotyczyłaby więc tylko aspektu ilościowego

(szczegółowości opisu), a nie porządku wyliczenia, który w ynika z okre­

ślonych zasad p erce p cji55.

W opisach anarchicznych wyliczenie może być szczególnie wyekspo­

nowane poprzez retoryczne ukształtowanie tekstu, jak w następującym

fragmencie Kwiatów polskich:

A na łyżeczk ach („na p la tera ch ”, P ow iad a dziadzio) F litera, R zadka i obca... m niej ją lubi... („W łasność oznacza”, dziadzio m ów i.) F na w id elca ch , nożach, łyżk ach , F na k ieliszk ach , F na m isk ach , F na talerzach, salaterkach, F na serw ecie, F n a ścierkach, F n a tej szk lan ce i na spodku, F — F — od ziem i do sufitu... I (w ybacz żarcik, czyteln ik u !) S u fit m a także F p o śr o d k u Бв.

Anafory, powtórzenia i paralelizm y składniowe podkreślają jednorod­

ność szeregu, ponadto poprzez inercję rytm iczną sugerują jego n i e p o-

l i c z a l n o ś ć . Szereg taki może się ciągnąć w nieskończoność i najczę­

ściej pełni funkcję żartobliwą lub ironiczną.

Wyliczenie może stanowić autorski wybieg — rezygnację z „właści­

wego” opisu zjawiska, które jest nieopisywalne. Taki chw yt zastosował

Mickiewicz w opisie Telimeny:

A ty m cza sem R ejen ta nadobna kochanka, T elim en a, roztacza b lask i sw éj urody

I ubiór od stóp do g łó w co n a jśw ieższej m ody. Jaką m iała su k ien k ę, jak i strój na g łow ie, D arem n ie p isać, pióro tego n ie w y p o w ie. C hyba p ęd zel by sk ry ślił te tiu le, p tyfen ie, B lon d yn y, kaszem iry, p erły i kam ien ie,

I ob licze różane i ży w e w ejrzen ie, [ks. X II, w . 427—434]

O p i s z r a m ą u s p ó j n i a j ą c ą

Jednym ze sposobów poskramiania anarchii wyliczenia jest r a m a

u s p ó j n i a j ą c a , która sygnalizuje początek opisu i jego koniec,

pod-68 O różn ych zasad ach p orządkujących opis p isał M a r k i e w i c z (W y m i a r y

d zie ła li terackiego, s. 136).

88 J. T u w i m , K w i a t y p ols kie . W arszaw a 1975, s. 211. P ozostałe cy ta ty z tegoż w y d a n ia .

(15)

suwając instrukcje scalające. A oto parę przykładów z Pana Tadeusza:

W ślad gospodarza w s z y s t k o z e ż n i w a i z b o r u ,

I z ł ą k , i z p a s t w i s k r a z e m w r a c a ł o d o d w o r u . Tu o w iec trzoda becząc w u licę się tłoczy

I w zn o si chm urę pyłu; daléj z w oln a kroczy Stado cielic tyrolsk ich z m o siężn y m i dzw onki. T am k o n ie rżące lecą ze skoszonej łąki;

W s z y s t k o b i e ż y k u s t u d n i , której ram ię z drzew a R az w raz sk rzyp i i napój w koryta rozlew a, [ks. I, w . 234—241]

I opis zwierząt um ierających śmiercią naturalną w mateczniku:

M a j ą t e ż i s w ó j s m ę t a r z , k ęd y b liscy śm ierci P ta k i sk ład ają pióra, czw oronogi sierci.

N ied źw ied ź, gdy zjad łszy zęby, stra w y n ie p rzeżuw a, J e le ń zgrzyb iały, gdy ju ż le d w ie nogi suw a,

Zając sęd ziw y , gd y m u już k rew w żyłach krzepnie, K ruk, gd y już p osiw ieje, sokół, gdy oślep n ie, Orzeł, gd y m u dziób stary ta k się w k ab łąk sk rzyw i, Że za m k n ięty na w ie k i ju ż gardła n ie żyw i,

Idą na sm ętarz. [ks. IV, w . 530— 538]

A teraz przykład z Tuwima:

R o z d z i a ł z d z i e c i n n e j „F a r b e n l e h r e Ś ród m ieście m a ziem istą cerę,

W bram ie rob otn ik u siad ł stary, S u ch e k a rto fle z m isk i je, A kolor jego żółtoszary,

B o głodno, chłodno, brudno, źle. N a cm entarz żółta trójk a w ied zie, Do dom u szóstka granatow a, Z ieloną czw órką się dojedzie D o zielon ego H elen ow a.

Popatrz na usta tej d ziew czy n y P odręcznej z m agazynu mód: A kolor ich n ieb iesk osin y, B o sm utno, trudno, chłód i głód. P iątk a, spod lasu , też zielon a, Lecz b ia ły m p asem przedzielona; W tryb y m aszyn y rozpętanej R obotnik rzuca resztk i sił. A kolor jego ołow ian y, B o na n im m eta lo w y pył. D ziesiątk a jest n ieb iesk o -b ia ła , D w ójk a czerw ien ią fa b ry k pała, W drukarni, znad zecersk iej k aszty R um ień cem p łon ie chuda tw arz, A k olor jego jest c eg la sty —

— I c a ł ą „F a r b e n l e h r e ” m a s z .

( K w i a t y pols k ie, s. 50— 51. P od k reśl. S. W.)

Opis traw estuje dwuwiersz Czerwonego sztandaru Bolesława Czer­

wieńskiego („A kolor jego jest czerwony, / Bo na nim robotników k rew ”)

i w ykorzystuje zasadę kontrastu (czyste, wesołe barw y przedw ojennych

(16)

tram w ajów i brudne, niezdrowe kolory łódzkiej nędzy). Pojęcie „dziecin­

nej »Farbenlehre«” pozwala scalić różnorodne, skontrastow ane elementy.

I jeszcze jeden przykład:

— A b u f e t ! M ó g ł b y m „ B u f e t i a d ę ” N a p i s a ć p o l s k ą ! [...]

[...] pokrótce w sp o m n ę

D elicje przednie, chociaż skrom ne: S ło n in k i różow aw e plastry Pod pudrem papryki ceglastej; Przez pół na długość p rzekrajane C zółenka tw ard ych jajek z chrzanem ; R olm opsy; ow czy ser w talarki; M y śliw sk ich k ab an osów parki (P robierczy kam ień w ęd lin iarsk i); C hrzanow y sos i sos tatarski; K iełb asa w k ab łąk — żm ija śpiąca, W łasny sw ój ogon całująca;

W p iep rzon ym occie u lik w dzw onka I w ok ół garnir z korniszonka; C ielęce nóżki w galarecie

(B ied actw a! Jeszcze się trzęsiecie?) I w reszcie on, srebrzystej w ó d k i (K oniecznie dużej, zim nej, czystej) N aju lu b ień szy druh srebrzysty, K a w io r ubogich, ust pokusa, B ezsen n e noce L ukullusa, M odły k a rto fli p arujących,

W niebo pod n ieb ień dym w zn oszących , Brat m leczn y żw a w y ch ryb ich panien: M aryn ow an y śled ź w śm ietan ie!

[...Î

T a m b u f e t b y ł , j a k B ó g p r z y k a z a ł !

(K w i a t y pols k ie, s. 151— 152. P od k reśl. S. W.)

K onstrukcja „B ufetiady” oparta jest na gradacji elementów: od de­

licji skromnych: słoninki, jajek, sera — poprzez różne gatunki wędlin —

aż do dania uznanego za najważniejsze: marynowanego śledzia w śmie­

tanie. „M arynowany śledź” wkracza do tekstu w sposób szczególny. Zda­

nie stanowi okres retoryczny, którego pierwszy człon to patetyczne na­

gromadzenie m etafor (kawior ubogich, modły kartofli), które skutecznie

opóźniają ujaw nienie rzeczownika bardzo pospolitego...

W cytowanych fragm entach opis poddany jest dodatkowym regułom

porządkującym (kontrast, g rad acja)57, a przede wszystkim posiada r a-

m ę u s p ó j n i a j ą c ą . Rama ta polega na powtórzeniu na początku

i na końcu tej samej form uły językowej, która na wstępie podaje tem at

opisu, a w zakończeniu ma charakter podsumowania, uogólnienia czy wnio­

sku. Opis karczmy w Panu Tadeuszu tak się zaczyna:

K arczm a z przodu ja k korab, z tyłu ja k św ią ty n ia : [ks. IV, w . 177]

(17)

— a kończy:

S ło w em z d a lek a karczm a ch w ieją ca się, krzyw a,

Podobna jest do Żyda, gdy się m odląc kiw a: [w. 205— 206]

Opis szuflady w Kwiatach polskich ma następujący początek:

Mój dom. M ieszkanie. Pokój. B iurko. A w n im (pam iętasz?) ta szu flad a,

— a koniec:

S łow em , w iesz, jaka to szuflada... [s. 83]

Nie zawsze ram a uspójniająca ma charakter pierścienia, bywa także

niepełna. Sygnalizuje wówczas tylko na wstępie tem at opisu: „Był sad”,

„Grzybów było w bród”. „Twarde początki”, o których pisał Sławiń­

ski 58, pełnią więc funkcję niepełnej ram y, która jest tak w yrazista, że

nie wymaga zamknięcia. I właśnie ona, a także wyodrębnienie graficzne

fragm entów tekstu, poskramia anarchię opisu.

O p i s z d o m i n a n t ą s e m a n t y c z n ą

Zupełnie inny jest opis, który wprawdzie nie rezygnuje z wyliczenia,

ale podporządkowuje je określonej d o m i n a n c i e s e m a n t y c z n e j ,

zastępującej ram ę uspójniającą. Dominantę taką stanowi najczęściej m e­

tafora lub rozbudowane porównanie. Tak właśnie skonstruowany został

opis „pospólstwa grzybów” w Panu Tadeuszu:

N a zielo n y m obrusie łąk, jako szeregi

N a c z y ń s t o ł o w y c h s t e r c z ą ; tu z k rągłym i brzegi

S u r o j a d k i sreb rzyste, żółte i czerw one,

N ib y czareczki różnym w in em n apełnione;

K o ź l a k jak p rzew rocon e kubka dno w y p u k łe, L e j k i jako szam p ań sk ie k ieliszk i w y sm u k łe, B ie l a k i krągłe, białe, szerok ie i p łask ie,

Jakby m lek iem n alan e filiża n k i saskie. I k u lista, czarn iaw ym p y łk iem nap ełn ion a

P u r c h a w k a , jak p iep rzniczka — zaś in n y ch im iona

Z nane ty lk o w zajęczym lub w ilc z y m język u ,

Od lu d zi n ie ochrzczona; a jest ich bez liku. [ks. III, w. 274—285]

K rytykując go Przyboś pisał:

pom im o pozorów zróżnicow ania pom ysłów , p erson ifik acja w opisach takich, jak np. opis grzyb ów czy staw ów , opiera się w ła śc iw ie na jed n ym tylk o p om yśle. J eśli „na zielon ym obrusie łą k ” grzyb y będą p oró w n y w a n e do n aczyń sto ło ­ w y ch — to z góry m ożna zgadnąć, do czeg o pod ob n ym i staną się w op isie surojadki czy purchaw ka.

P o m y sł streszcza się w ty m zdaniu: N a zielo n y m obrusie łą k jako szeregi N aczyń sto ło w y ch s te r c z ą :59

68 S ł a w i ń s к i, op. cit., s. 25. 88 P r z y b o ś , „W idzę i o p is u ję ”, s. 65.

(18)

I o to właśnie chodzi! Odbiorca musi bezbłędnie odczytać dominantę

(„pomysł” autora) i scalić opis. Opisywane grzyby łączy nie tylko prze­

strzeń, na której rosną, ale podobieństwo do zastawy stołowej. Opisy

tego typu m ają charakter rozbudowanego porównania lub metafory. Po­

dobną budowę ma opis stawów jako pary kochanków czy opis sadu jako

m ałej społeczności ludzkiej w Panu Tadeuszu 60. Analogiczne przykłady

można znaleźć w Kwiatach polskich:

... N ad kolosaln ą m o r d ą m i a s t a , B ruzdam i u lic pooraną,

Z zap iek łą rew o lu cji raną,

M o r d ą o m ętn ych podw órz w zroku, W k tórym g n ie w czasem b ły sk iem sta li Lub łu n ą ognia się zapali,

U stach goto w y ch do k rw otoku, O zębach czarn ych kół zębatych , M o r d ą oknam i dziur dziobatą, W w y p ie k a c h fabryk, w ągrach tłoku, Zżartą k w asam i ch em ik alii,

D rgaw iącą w ep ilep sji w rzecion , G dy pasów , nici, kół zam iecią M aszyna trzaskająca chlasta, Nad kolosaln ą m o r d ą m i a s t a , K tórą n ied aw n o pręgą przeciął

K ałm uk z k olczyk iem , cią w szy szablą — — P ych ą k om in ów w ch m u ry w rasta

S tu m ilio n o w a W ieża S ch eib ler. [s. 39— 40. P odkreśl. S. W.]

W cytowanym opisie deprecjonująca m etafora „morda m iasta” zostaje-

konsekwentnie rozbudowana (bruzdy, rany, wzrok, usta, zęby, dzioby,

wypieki), a mimo to powtarza się w tekście czterokrotnie, aby czytelnik

nie miał wątpliwości, jak opis należy scalić i jak przedstawione zjawi­

ska oceniać.

O p i s k i n e t y c z n y

Opis kinetyczny ukazuje opisywany przedm iot w ruchu 61, aktywizuje

go. Jedynie ten typ opisu był chwalony przez Lessinga i zyskiwał aplauz

badaczy Pana Tadeusza. Przykładem może być Zosia karm iąca ptactwo·

domowe:

T y sią ce oczu jak gw iazd b ły sk a ją ku Zosi. Ona w środku w y so k o nad p ta stw em się w znosi, Sam a biała i w długą b ielizn ę ubrana,

K ręci się, jak b ijąca śród k w ia tó w fontanna; C zerpie z sita i sy p ie n a skrzydła i g ło w y R ęką jak p erły białą g ęsty grad p erło w y K rup jęczm ien n ych : [...1

[

1

80 N a jednoczącą rolę m eta fo ry k i zw racał u w agę K l e i n e r (op. cit., s. 421,. 422), a n alizu jąc op isy P a n a T adeusza.

81 O k in ety za cji op isu p isa ł M a r k i e w i c z ( W y m i a r y d zie ła lite r a c k ie g o „

(19)

U sły sza ła w ołan ie: „Zosiu!” To głos cioci! S y p n ę ła razem p ta stw u ostatek łakoci, A sam a kręcąc sito jako tan eczn ica

B ęb en ek i w tak t bijąc, sw a w o ln a d ziew ica J ęła skakać przez p aw ie, g o łęb ie i kury: Z m ieszan e p ta stw o tłu m n ie fu rk n ęło do góry. Z osia stop am i le d w ie dotykając ziem i, Z d aw ała się n ajw yżej b ujać m ięd zy niem i; P rzodem gołęb ie białe, k tóre w b iegu płoszy,

L ecia ły ja k przed w o zem b ogin i rozkoszy, [ks. V, w . 75— 94]

Zosia, młoda, zwinna dziewczyna, charakteryzuje się poprzez ruch,

co podkreślają porównania do fontanny i tanecznicy. Podobnie opisany

został Rejent — szczęśliwy narzeczony Telimeny:

B y ł to R ejent; sam sieb ie R ejen tem ogłosił; N ik t go n ie poznał; dotąd p olsk ie su k n ie nosił, Lecz teraz T elim en a, przyszła żona, zm usza W arunkiem in tercy zy w yrzec się kontusza; W ięc się R ejen t rad nierad po fran cu sk u przebrał. W idno, że m u frak d u szy p o ło w ę odebrał,

Stąpa jakby kij połknął, prosto, nieruchawo,

Jak żuraw ; n ie śm ie spojrzeć ni w lew o , n i w praw o; M ina gęsta, lecz z m in y w id ać, że jest w m ęce, N ie w ie, ja k się p okłonić, gdzie m a podziać ręce, On, co ta k g esty lubił! ręce za pas sad ził —

N ie m asz pasa — ty lk o się po żołądku gładził; P ostrzegł om yłkę; bardzo zm ięszał się, sp iek ł raka, I obie ręce sch ow ał w jedną k ieszeń fraka. Idzie jak b y przez rózgi śród szep tów i d rw inek,

W stydząc się za frak, jakby za n iecn y uczynek; [ks. X II, w . 402— 417]

Opis nie przedstawia kroju i koloru Rejentowego fraka, ale zachowa­

nie nieszczęsnego właściciela i wrażenie, jakie jego w ygląd uczynił na

obecnych. Opis kinetyczny, charakteryzując postać poprzez jej ruchy i ge­

sty, jest więc jednym ze sposobów charakterystyki pośredniej.

W sposób kinetyczny mogą być ukazane nie tylko postaci, ale i przed­

m ioty martwe. Podstawowym sposobem ożywienia jest wówczas perso­

nifikacja i animizacja, zastosowana np. w takich fragm entach Pana Ta­

deusza:

C zyż n ie p ięk n iejsza nasza p oczciw a b r z e z i n a , K tóra, j a k o w i e ś n i a c z k a k ied y płacze syna, Lub w d o w a m ęża, ręce załam ie, roztoczy P o ram ion ach do ziem i stru m ien ie w arkoczy!

N iem a z żalu, p ostaw ą jak w y m o w n ie szlocha! [ks. III, w . 594— 598] W lu d ziach straty n ie było; a le w szy stk ie ła w y

M iały z w ich n io n e nogi, s t ó ł ta k że k u law y, O bnażony z obrusa, p oległ na talerzach

Z lan ych w in em , j a k r y c e r z na k rw a w y ch puklerzach , M iędzy liczn y m i kurcząt i jen d y k ó w ciały,

W k tórych p iersi w id e lc e św ieżo w b ite tk w ia ły . [ks. V, w . 782— 787]

Obok animizacji i personifikacji innym sposobem ożywienia przedmio­

tów jest ukazanie ich w trakcie powstawania. Wówczas elem enty współ­

istniejące zostają zamienione na sukcesywne i czytelnik obserw uie p r o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wspólnym obszarem myślenia narracyjnego i konstrukcjonizmu jest uznanie, że rzeczywistość jest przez język konstruowana i że umysł ludzki ujmuje rzeczywistość w formę

Przypis 16 Patrz: Statut Uniwersytetu Zielonogórskiego, uchwalony dnia 31 maja 2006 oraz zmieniony 27.01.2010 roku przez Senat Uczelni, paragraf 14, s. 24 [Wróć do tekstu

Zgodę na większe opłaty za produkt ekologiczny w wysokości od 5 procent do 10 procent deklaruje co piąty respondent, ale już w wyborze produktów Polacy najczęściej kierują się

Murray, Genetic Exeptionalism and „Future Diaries”: Is Genetic Information Different from Other Medical Information?, [w:] Genetic Secrets: Protecting Privacy and Confidentiality

Jest jednak faktem bezspornym, że również pozostałe kraje regionu, nie tylko Kolumbia i Meksyk, borykają się z poważnymi trudnościami w zakresie funkcjonowania

Przypis 5 Platon (1982b), Eutyfron, [w:] Platon, Platon, Uczta, Eutyfron, Obrona Sokratesa, Kriton, Fedon, przełożył W.. Witwicki, Warszawa:

znaczenia wartości w polityce społecznej, zaufania jako ważnego społecznego problemu oraz roli zaufania w funkcjonowaniu wybranych elementów systemu zabezpieczenia społecznego

Obraz zjawiska sekularyzacji, który jest implikowany przez taki paradygmat – przynajmniej w jego początkowym kształcie – wyraźnie pokazuje, iż proces ten traktowany