Stanisław Dąbrowski
W sprawie "ulotnego powiedzenia"
Mickiewicza
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 61/1, 115-138
ST A N ISŁ A W D Ą B R O W SK I
W SPRAW IE „ULOTNEGO POW IEDZENIA” MICKIEWICZA
N iek tó rzy A utorow iie, co w ię c e j św iiatów być p o w ia d a li, św ia d czą , iż w pośrod k u ich z n a jd u je się jak aś szerok a i ro zle g ła rów n in a; jak ob y p o w szech n e i g e n e r a ln e azylu m , którzy to m ie jsc e inazw ali a re a m v e r ita tis . Co stąd urosło, bo m n iem a li, iż na ta m ty m mliejscu w sz y stk ie tra n sa k c je , k tóre się w ta k w ie lu m u ltip lik o w a n y c h św ia ta ch działy, tam m ia ły być o b ja w io n e x.Tym ulotnym powiedzeniem, o którym mowa w tytule, jest przypi
sywane Mickiewiczowi określenie młodzieńczej poezji Słowackiego. Na
zwać ją m iał Mickiewicz „kościołem bez Boga”. Określeniu tem u i jego
echom w twórczości Słowackiego, Krasińskiego i Wyspiańskiego poświę
ciła studium Stefania Skwarczyńska 2 i studium to jest ostatnią — o ile
1 J. W ł о с к i P ijar, P r a w d z ie z a p r a w d ę i s p r a w ie d liw o ś ć ż e lu ją c y S. S t a n is ła w M ę c z e n n ik i B is k u p K r a k o w s k i [...]. P a n e g ir y c z n y m k a za n ie m o g ło s zo n y [...] w W iln ie R o k u P a ń s k ie g o 1730 [...], k. Fv.
2 W ro zp ra w ie za sto so w a n o n a stęp u ją ce sk r ó ty litero w e: A = Ś w i ę t y A u g u s t y n , W y z n a n ia . W yd. n o w e. W arszaw a 1954. — A F = A . F e l i ń s k i , D zieła . W yd. n o w e. Т. 1. W ro cła w 1840. — A M = A d a m a M ic k ie w ic z a w sp o m n ie n ia
i m y ś li. Z rozm ów i p r zem ó w ień zeb rał i o p racow ał S. P i g o ń . W arszaw a 1958.—
J = Ś w i ę t y J a n o d K r z y ż a , D zie ła . T. 1— 4. K ra k ó w 1948. — К = Ś w i ę t a K a t a r z y n a z e S i e n y , K s ię g a m iło s ie r d z ia B o żeg o , c z y li D ialog. P r z e k ład L. S t a f f a . T. 1— 2. K ie lc e [1948]. — P L = „ P a m iętn ik L itera ck i” . — P s =
K s ię g a P s a lm ó w . W: P ism o ś w ię te S ta r e g o i N o w e g o T e s ta m e n tu . W yd. 2. T. 1.
W arszaw a 1896. — T = T o m a s z à K e m p i s , O n a śla d o w a n iu J ezu sa C h r y
stu sa k sią g c zw o ro . N o w e w y d a n ie . K ra k ó w — W arszaw a [1841].
P rzy częściej p o w ta rza ją cy ch się o d esła n ia ch do op racow ań u ży to zap isów sk rócon ych : B iela k = F. B i e l a k , M o ty w y D e lille ’a w „ P a nu T a d e u s z u ”. „P rze gląd P o w s z e c h n y ” 1932, t. 149. — K a w y n -k = S . K a w y n , W k r ę g u k u ltu M ic
k ie w ic z a . S z k ic e je n o g r a fic z n e . Ł ódź 1957. — K aw yn -1 = S. K a w y n , Z ba d a ń n a d le g e n d ą M ic k ie w ic z o w s k ą . S tu d ia i s z k ic e fe n o g r a fic z n e . T. 1. L u b lin 1948. —
wiem — pracą dotyczącą tego zagadnienia. K ontynuując w niniejszym
artykule uwagi na tem at „ulotnego powiedzenia”, tra k tu ję jako zachętę
i to wszystko, co w pracy Skwarczyńskiej jest powątpiewaniem lub p rzy
puszczeniem, i te zdania, którym i praca została zamknięta. Rzeczywiście
bowiem należy się upomnieć o rozpatrzenie źródeł słynnego obrazu
retorycznego i o kontrolę orzeczeń z nim związanych, podobnie jak
należy dotknąć znów problem u jego „ideowo-myślowych korzeni” . P rzy
czym zamierzam się troszczyć raczej o zgodność z oczywistością niż
0 zgodność z u tarty m przekonaniem, chociaż jako w ytyczną chciałbym
przyjąć dewizę P ana Podstolego: ,,m orïbus antiquis”, a więc: trzym ać
się w iernie (ale nie bezkrytycznie) dawnego przekazu i zachować życz
liwość dla nowości niesprzecznych z zasadniczą linią tradycji poloni
stycznej. W ym iar stawianego problem u nie jest wprawdzie im ponujący,
jednak wolno „widzieć na m ałym przykładzie wspólne cechy rzeczy
małych i w ielkich” (A 265) 3, a ponadto — niech sparafrazuję uwagę
przez Stanisław a Łempickiego odniesioną do Krasickiego — dla pisarzy
tej miary, co wielcy nasi rom antycy, naw et drobiazgi nie są obojętne 4.
A rtykuł dzielę na dwie części: kontynuacyjną względem jednego
z wątków studium Skwarczyńskiej i interpretacyjną (propozycja in ter
pretacji), spodziewając się nie uchybić wartościowej zasadzie: „ne bis
dę eodem”.
1
A.
Ciekawe i pouczające jest regresyw ne prześledzenie w ikłania i do
pełniania się opinii dotyczących w pływ u D elille’a w Polsce. Skw arczyń
ska odsyła czytelnika swego studium do opracowań Załuskiej, Bielaka
1 Kubackiego. Kazimierz W yka (165 i passim, zob. indeks) odwołuje się
K lein er = J. K l e i n e r, M ic k ie w ic z . L u b lin 1946. — K u b a ck i = W. K u b a c k i ,U w a g i n ad p o e ty k ą „ P an a T a d e u s z a ”. „K u źn ica” 1946, n ry 16— 17. — S k w a r c z y ń
sk a = S. S k w a r c z y ń s k a , Z lite r a c k ie j h is to r ii M ic k ie w ic z o w s k ie g o o b ra z u
re to r y c z n e g o „ k o śció ł b e z B oga”. PL 1960, z. 1 (od syłam y do p ierw o d ru k u , m im o
u k azan ia s ię p rzed ru k u w : W k r ę g u w ie lk ic h r o m a n ty k ó w p o lsk ic h . W arszaw a 1966). — T u rsk a = H. T u r s k a , S ło w n ic tw o o p is ó w p r z y r o d y w „P anu T a d e u szu ”
w o b e c tr a d y c ji p o ls k ie g o k la s y c y z m u . W zbiorze: O ję z y k u A d a m a M ic k ie w ic z a . S tu d ia . W rocław 1959. — W yka = K. W у к a, „P an Tadeusz?'. S tiu lia o poem a cie.
W arszaw a 1963. — Z ału sk a = A . Z a ł u s k a , P o e z ja o p is o w a D e lille ’a w P olsce. K rak ów 1934.
C yfra rzym ska oznacza tom lu b cz ę ść (oprócz A F, g d zie w sk a z u je p ieśń ), arabska — stro n icę. P rzy Ps cy fra rzy m sk a oznacza p sa lm , arab sk a zaś w er se t.
3 P od ob n y sen s m a p rzek orn a r e fle k s ja w liś c ie E r a z m a {P o ch w a ła g łu p o ty . P r z e ło ż y ł i o b ja śn ił E. J ę d r k i e w i c z. W stęp n a p isa ł (i załączone listy
p rzyp isam i opatrzył) H. B a r y c z . W rocław 1953, s. 8. © N II 81) do M orusa. 4 Zob. S. Ł e m p i c k i , rec.: L. B e r n a c k i , K ra sic ia n a . P L 1929, s. 116.
również do tych nazwisk w analizie techniki artystycznej i poetyki Pana
Tadeusza. Halina T urska (192, 195, 199, 301; o przekładach D elille’a
i jego wpływie — passim) ustala dwa typy opisowości tradycyjnej (wer-
giliuszowski i delille’owski) i wiąże ich oddziaływanie z równoczesnym
wpływem wcześniejszej, staropolskiej poezji „w iejskiej”. Julian Przyboś
dostrzega w Panu Tadeuszu reces ku przezwyciężonej już, a zwalczanej
przez Diderota i Lessinga, XVIII-wiecznej tradycji poepiatów opisowych,
którą — na polskim gruncie — nazyw a „delillowską tradycją T rem
beckich” 5. Wacław Kubacki wskazuje na D elille’a jako na m istrza (obok
Thomsona i Hallera) i popularyzatora gatunku opisowego; jako na re
prezentanta (obok Buff ona) kierunku literackiego zwanego we F ran cji
poezją wiedzy; jako na autora, którego poetyckich wartości nie doceniła
u nas także Apolonia Załuska, a docenili — Lech K om arnicki i F ranci
szek Bielak; wreszcie jako na poetę, którego opisy przyrody stanow ią
ogniwo pośrednie między personifikacją klasyczną a uczuciową perso
nifikacją Mickiewicza 6.
Ta ostatnia form uła jest określeniem pochodnym, rozwinięciem uw ag
Załuskiej o pierw iastkach pseudoklasycznych i rom antycznych w poezji
Delille’a, o uwidoczniającym się w opisach n atu ry w ahaniu m iędzy
interpretacją pseudoklasyczną a romantyczną. Załuska (21, 43, 162, 164—
165) odgaduje w Krasickim tego, który odkrył płytkość D elille’a; p rzy
pomina Euzebiusza Słowackiego, fanatycznego wielbiciela Delille’a; do
Bielaka odsyła w spraw ie wpływu Francuza na Mickiewicza, którem u
duchowo (uczuciowo i estetycznie) bliski był k u lt dla rodzinnego k ra j
obrazu. Bielak (90— 102) inform uje o popularności D elille’a w Polsce,
o licznych jego tłumaczach, o analogiach psychicznych między ty m
przecież intelektualistycznym pisarzem a Mickiewiczem studiującym
jego dzieła pilnie i gruntownie, wręcz z ołówkiem w ręku. K allenbach
uznał, że Mickiewicz rozw ijał się norm alnie, przechodząc wpływ T rem
beckiego, Karpińskiego, Niemcewicza — i gallomanię (Voltaire, Rousseau),
ale w tym szeregu nie umieszcza D elille’a 7. Prekursorskie, w zestawieniu
5 J. P r z y b o ś , C z y ta ją c M ic k ie w ic z a . W arszaw a 1950, s. 74.
6 K u b a c k i n a ju b ileu szo w y m stu d iu m S. P igon ia opiera p rzy p u szczen ie, ż e w sp ó łc z e śn i sp o n ta n iczn ie p o łą c z y li P a n a T a d e u sza z G e o rg ik a m i W erg iliu sza i O g ro d a m i D e lille ’a. O w p ły w ie op isu zim y u D e lille ’a na Z im ę m ie js k ą M ic k ie w ic z a zob.: W. K u b a c k i , P ie r w io s n k i p o ls k ie g o ro m a n ty z m u . K rak ów 1949,
s. 64—68. — K lein er I 95 (K lein er p op iera p rzy p u szczen ie P igon ia).
7 J. K a l l e n b a c h , w s tę p do: A . M i c k i e w i c z , P o e z je . W yd. 4. T. 1. K ra k ó w 1930, s. III— IV. B N I 6. — H. G a l i e (w stęp do: A. M i c k i e w i c z ,
P o e z je liry c zn e . Cz. 4. W arszaw a 1913) za licza do w p ły w ó w p isarzy fr a n cu sk ich
na M ick iew icza: c y z e lo w a n e b a jk i L a fo n ta in e ’a, sz ty w n e p o ezje D e lille ’a i w o ln o - m y ś ln e — W oltera. — B iela k (93) k r y ty k u je m o n o g ra fię K a llen b a ch a za n ie d o s ta teczn o ść w zm ia n ek o w p ły w ie D e lille ’a. D od ajm y, że W yka (67, p rzy p is 44) od
z odnośnymi sądam i Kubackiego i Załuskiej, okazuje się retoryczne py
tanie Brodzińskiego: „czym w yszukane ozdoby Delila przeciw skarbom
G eorgików T’ 8
B.
Łatwo spostrzec, jak nie udaje się w powyższym, dalekim od kom
pletności, rejestrze pominąć spraw polskiego pseudoklasycyzmu, z którym
mocno się związała literacka młodość Mickiewicza, zespalając upodobania
i ideały klasyczne, pseudoklasyczne i ośw ieceniow e9. K leiner (I 64)
stwierdza, że Mickiewicz był odporniejszy na sentym entalizm niż na
pseudoklasycyzm, ą Pigoń podnosi okoliczność, że w latach oczekiwania
{czy wręcz głodu) epopei w zrastał — dzieląc także z pseudoklasykam i
to oczekiwanie — Mickiewicz, k tó ry je genialnie s p e łn ił10. Rozkwitała
w tedy poezja ziemiańska, ale nie był poeta ani wobec niej (Kleiner II,
II 241), ani wobec ledwie minionej poezji stanisławowskiej 11 — bezkry
tyczny.
Jednym z klasyków warszawskich był Alojzy Feliński, raz nazywany
naczelnym pseudoklasykiem 12, raz znów — klasykiem wśród pseudokla-
syków 13, okazujący „rzadką wyrozumiałość dla nowych w yobrażeń” (AF
m a w ia sen so w n o ści w y w o d o m K a llen b a ch a n a tem a t P a n a Tadeusza-, op in ią tą łą c z y z K a llen b a ch em G ostom sk iego, C h m ielo w sk ieg o i T arn ow sk iego.
8 K. B r o d z i ń s k i , O k la s y c z n o ś c i i r o m a n ty c z n o ś c i tu d z ie ż o d u ch u p o e z ji
p o ls k ie j. W yd. 2. K ra k ó w [1921], s. 58. B N I 10.
9 Zob. S. P i g o ń , H isto rio z o fia m ło d e g o M ic k ie w ic z a n a t l e lite r a tu r y w ie k u
O św ie c e n ia . W : Z e p o k i M ic k ie w ic z a . S tu d ia i s z k ic e . L w ó w 1922, s. 65— 94. — K lein er I 151, 179, 305, 321, 358— 359, 408; II 237. — K a l l e n b a c h : o p . cit.-, A d a m M ic k ie w ic z . W yd. 4. T. 1. L w ó w 1926, s. il48. — H. S c h i p p e r , S e n ty m e n ta liz m w tw ó r c z o ś c i M ic k ie w ic z a . L w ó w 1926, s. 27, 29. — T urska 320. — Z ału sk a 163. 10 S. P i g o ń , w s tę p (cz. 1) do: A . M i c k i e w i c z , P a n T a d e u sz. K rak ów 1925. B N I 83.
11 W p raw d zie T . M i k u l s k i (S ta n b a d a ń i p o tr z e b y n a u k i o lite r a tu r z e w ie
k u O św iecen ia . W zbiorze: O s y tu a c ji w h is to r ii lite r a tu r y p o ls k ie j. W y b ó r r e f e r a tó w w y g ło s z o n y c h n a Z je ź d z ie P o lo n is tó w 8— 12 m a ja 1950 r. P rzed ru k w : Ze s tu d ió w n a d O św ie c e n ie m . Z a g a d n ie n ia i f a k ty . W a rsza w a 1956, s. 23— 24) p rze
c iw s ta w ia o p in ii K ra szew sk ieg o o m a rtw o cie lite r a tu r y sta n isła w o w sk ie j o p in ię M ick iew icza , k tó ry w ty m cz a sie „ u siłu je w łą c z y ć w ie k O św ie c e n ia do rozw oju o rg a n iczn eg o k u ltu r y n a ro d o w ej”, a le p rzecież w a r to p rzy p o m n ieć i opinię I. C h r z a n o w s k i e g o (S tu d ia i s z k ic e . R o z b io r y i k r y t y k i. T. 1. K raków 1939, s. 83), że M ic k ie w ic z — ch ociaż w y so k o c e n ił artyzm T rem b eck ie g o — n ie z d o b y ł s ię w p relek cja ch p a r y sk ic h na b ezstro n n y osąd ep o k i S ta n isła w a A u gu sta: „m ało sło w ia ń sk ie j i n a w e t m a ło n a ro d o w ej”.
12 Zob. b iogram K. K o ź m i a n a w : K s ię g a w ie r s z y p o ls k ic h X I X w ie k u . U ło ż y ł J. T u w i m . O p racow ał i w stę p e m za o p a trzy ł J. W. G o m u 1 i с к i. W ar sza w a 1954, s. 4— 6.
13 C h r z a n o w s k i , op. c it. (szkic P o e z ja sta n is ła w o w s k a ), s. 84. — C iek aw e, ż e a n i w a rty k u le J. M i c h a l s k i e g o (W a lk a r o m a n ty k ó w z k la s y k a m i. W zb io
11), dzielący w raz z młodszym od niego i nie znanym m u Mickiewiczem
w ierne upodobanie w twórczości Karpińskiego (AF 14; Bielak 94, 96, 102),
broniący języka ojczystego w jednym szeregu z Niemcewiczem, Potockim
(Stanisławem), Brodzińskim, Kopczyńskim, Słowackim (Euzebiuszem)
i Janem Śniadeckim (który nie mógł mu wybaczyć... neologizmu „wyo
braźnia”) 14. W prawdzie po latach w yrazi się Mickiewicz o Felińskim
z przekąsem (AM 143), ale czytał z wielką pilnością i chłonnością w y
dany w W arszawie w r. 1816 przekład Ziemianina, nad którym autor
Barbary Radziw iłłów ny pracował horacjańską m anierą przez dziewięć
lat (więc tyleż, co ponoć Potocki nad przekładem Argenidy). I to od
tam tych czasów m iała trw ać w zakresie językowym ta „cicha w ym iana
i w zajem ne przenikanie się walorów Krasickiego, Trembeckiego, Feliń
skiego ze swojszczyzną nowogródzką” 15. A później ceniono i niepospo
lite zalety w iersza Felińskiego, i ów stworzony przez Mickiewicza dy
stans, który pozwolił badaczom n a skontrastow anie retorycznej cyzela-
tu ry Felińskiego z łamiącą stary mechanizm w ersyfikacją Mickiewicza 16.
C. W pracy, z którą wiążę niniejsze uwagi, Skwarczyńska (30) pisze:
z a w sze [...] w o ln o mam b ę d z ie uznać z a dalsze ogn iw o r o z w o jo w e p o d sta w o w e g o obrazu k a żd y ch ro n o lo g iczn ie p ó źn iejszy obraz, k tó r y m im o w y m ia n y p e w n y c h e le m e n tó w , m im o dod an ia n o w y ch i p o m in ięcia n iek tó ry ch d a w n y ch — n a rzu ci się p o d o b ień stw em s w e j ca ło ści, p o d o b ie ń stw e m w y n ik ły m z p o w tó rzen ia sz k ie le tu stru k tu ra ln eg o obrazu p o d sta w o w eg o . R ozp ozn am y str u k tu r a ln e p o d o b ień stw o d w óch ob razów n ie na za sa d zie id en ty czn o ści 'ichrze: W ie k XI X. S to la t m y ś li p o ls k ie j. Ż y c io r y s y , str e s z c z e n ia , w y ją t k i. T. 3. W ar sza w a 1907, s. 260— 264), an i w k sią ż c e S. К a w y n a (W a lk a r o m a n ty k ó w z k la
s y k a m i. L u b lin 1947) n ie p a d a n a zw isk o Felińskiego, chociaż an o n im o w y autor w stę p u do D zie ł te g o p isarza tw ie r d z i, ż e in te r e so w a ł s ię on sp r a w a m i k la s y c z - n ości i rom an tyczn ości. P rzy p o m in a w ię c F e liń sk i pod ty m w z g lę d e m F. M o ra w sk ie g o , o k tórym ch ro n o lo g iczn ie o sta tn ie w sp o m n ie n ie n a p isa ła n ie ży ją ca ju ż Z. S t a r o w i e y s k a - M o r s t i n o w a (D w orzec m o je g o p r a d z ia d k a . „T ygod n ik P o w sz e c h n y ” 1965, nr 13).
14 C h r z a n o w s k i , op. c it. (szkic K o n s e r w a ty z m ję z y k o w y Ja n a Ś n ia d e c
k ieg o ), s. 187, 1193.
15 К a 11 e n b а c h, A d a m M ic k ie w ic z , t. 1, s. 52, 84, 291—292 (przypis), 299, 302. — T u rsk a 319 (zw łaszcza stw ie r d z e n ie , że w za k resie zb ie ż n o śc i e k sp r e sji ję z y k o w e j m ięd zy szk o łą d e lille ’o w sk ą a M ick iew iczem d r u g ie m ie jsc e — p o
S y b il li W o r o n i c z a — za jm u je Z ie m ia ń s tw o F e l i ń s k i e g o ) . — W. B o b e k , „ A r g e n id a " W a c ła w a P o to c k ie g o w sto su n k u d o sw e g o o ry g in a łu . K ra k ó w 1929,
s. 12— 13.
16 M. S z y j k o w s k i , w stę p do: A . F e l i ń s k i , B a rb a ra R a d z iw iłłó w n a .
K ra k ó w 1929, cz. 5, 7. B N I 9. — A . W a ż y k , M ic k ie w ic z i w e r s y f ik a c ja n a r o
d o w a . W arszaw a 1951, s. 57—66, 78. S ą d y W ażyka p o w ta rza S. Ż ó ł k i e w s k i
e le m e n tó w sk ła d o w y c h [...], le c z na p o d sta w ie zach od zących m ię d z y n im i sto su n k ó w [ ...] 17.
Opinię tę przyjm uję jako wskazówkę metodologiczną, w celu unik
nięcia dociekań i przypuszczeń, gdzie — w rozpatryw anych przykła
dach — mamy do czynienia z naśladowaniem, gdzie z rem iniscencją
(świadomą lub nieświadomą), gdzie z analogią i zbieżnością, gdzie z po
dobieństwem pozornym itd .18 W ydaje się bowiem celowe zestawienie
elementów podobieństwa między Ziem ianinem w przekładzie Felińskiego
a tekstam i Mickiewicza, z odnotowaniem pierw szeństw a kolejnych spo
strzeżeń (jeśli dokonano ich wcześniej). Miał w praw dzie Mickiewicz
Delille’a za poetę drugorzędnego (Kleiner II, 1 23), ten jednak (i to
w przekładzie Felińskiego) pozostawił w yraźne echa w twórczości litew
skiego rom antyka (Kleiner II, II 242—243) 19. Zamierzone zestawienie
próbuje zrealizować ponadto pewien zam iar uboczny. Ilekroć ono w y
kroczy poza relację Feliński — Mickiewicz, będzie szło o wykazanie, że
elem ent obrazowy czy frazeologiczny można zobaczyć nie tylko jako
m ający charakter jednokierunkowego w pływ u czy zapożyczenia, ale
i jako elem ent o charakterze „powszechnika”: elem ent częstej obróbki
na wielu poetyckich w arsztatach.
1.
Ż a g 1 i k. Motyw płaza, co „sam sobie sterem , żeglarzem, okrę
tem ” (Oda do młodości), został przez Kubackiego słusznie zestawiony
z przypisam i do Ziemianina (AF 156) — w niejakim jednakowoż prze
17 Zob. też zd a n ie W. B o r o w e g o (O w p ły w a c h i z a le żn o śc ia c h w lite r a tu
rze. K rak ów 1921, s. 17) n a tem a t sto p n io w y ch m u ta cji ty p u , n ie n iszczą cy ch
jeszcze jego tożsam ości.
18 N a tem a t p rzyk ład u „ fa ta ln y ch n iep o ro zu m ień w p ły w o lo g ic z n y c h ” p isze A. D r o g o s z e w s k i w a rty k u le C z y „ S y b illa ” je s t ec h e m „R u in ” V o ln eya ? (Na
m a r g in e s ie b a d a ń n ad W o ro n iczem ). PL 1929, s. 1, 12, 22. — O m eto d zie p racy
C h rza n o w sk ieg o -k o m p a ra ty sty i o p a m ię c io w y c h (a n ie b ezp ośred n io lek tu ro w y ch ) r em in isce n c ja ch F red ro w sk ich — zob. E. P o r ę b o w i с z, rec.: I. C h r z a n o w s k i , O k o m e d ia c h F re d ry . K rak ów 1917. PL 1917, s. 360, 367. — P ró b y szu k an ia zb ieżn o ści i ech, n a w e t d alek ich , d ok on u je B. N a d o l s k i w p ra cy P o k ło sie
le k t u r y Jana K o c h a n o w s k ie g o u A d a m a M ic k ie w ic z a . PL 1930, s. 315— 319, 324—
325, 328— 329. — O stosu n k u m ięd zy p o w in o w a c tw e m a sa m o d zieln o ścią w r e m i n iscen cja ch M ick iew iczo w sk ich p isze W. B r u c h n a l s k i (M ic k ie w ic z a M oore.
(P r z y c z y n e k d o g e n e z y ,^Konrada W a lle n ro d a ”). „ P a m iętn ik T o w a rzy stw a L ite
ra ck ieg o im . A dam a M ick iew icza ” 1891, s. 147, 163—>164).
19 K lein er (I 125) o d n o to w u je sp o strzeżen ie K a llen b a ch a i w sk a z u je , jako na e le m e n ty w sp ó ln e , p o c h w a łę w s i i zw roty: otch ła ń pożercza, brzoza w ieśn ia czk a , k o śció ł w z y w a ją c y Boga. N a tejże str o n ic y , w te k ś c ie g łó w n y m , su g eru je u m y ś l ność w y ra źn y ch ech F e liń sk ie g o i K rop iń sk iego u M ick iew icza . — Z ob. też: B iela k 102. — B o r o w y (op. cit., s. 40) przyp om in a, że p o czy tn o ść i p o w szech n a zn a jo m ość d zieła jest w a ru n k iem k o m u n ik a ty w n o śc i a lu z ji lite r a c k ie j zaw artej w re m in iscen cji.
ciwstawieniu do tych, co m otyw ten wywodzili z tradycji antycznej. Więc
uznając trafność tego zestawienia i celowość wzmianki o nautilusie
u Pope’a 20, trzeba jednak uwzględnić także odesłanie do związków bez
pośrednich z a n ty k ie m 21, bo dopiero to tłum aczy i pow tarzalność mo
tyw u w literatu rze staropolskiej, i podobny kształt tych powtórzeń.
W Sarbiewskiego Odzie do samego siebie napotykam y podobnie brzm iący
dwuwiersz:
Ja, co sam so b ie je ste m S en a tem ,
Sam so b ie w o d z e m , k o n su lem , św ia tem 22.
Ze źródeł klasycznych zapewne zabłąkały się też do XVII-wiecznego
panegiryku żałobnego znajome nam określenia samolubów, których nie
zapamięta potomność:
W p roch o sta tn i, ciężarem w ie c z n y m p rzy ciśn ien i, N iech ci idą p o to m n y m czasom zap om n ien i, Co ani sm a k u cn oty, an i od w ażn ego
S erca w rzeczach dla dobra w ię c p o sp o liteg o , W ygodom ty lk o żyjąc p ieszczon ym , m ieć ch cieli;
A jako so b ie ty lk o ży li, ta k za sn ęli
S n em śm ie r te ln y m zm orzeni, b ez w sz e lk ie j p a m ię c i23.
2. K a r p z ł o t o ł u s k i . Przytoczm y kilka wersów z Ziem iaństw a:
N ić ok ru tn a na h aczk u śm ie r te ln y m w y cią g a ?Z lo to łu sk ieg o k arp ia czy zw in n eg o pstrąga,
20 K u b a c k i , P ie r w io s n k i p o ls k ie g o r o m a n ty z m u , s. 95, 102. — Zob. te ż
T. S i n к o, M ic k ie w ic z i a n ty k . W rocław 1957, s. 223— 225.
21 W. B o r o w y (O p o e z ji M ic k ie w ic z a . Т. 1. L u b lin 1958, s . 40) w id z i tu tra n sp o zy cję w ie r sz a O w id iu sza. — P or. w z m ia n k ę o b a j c e o n a u tilu sie w : H. K e l l e r , D ie G e sc h ic h te m e in e s L e b e n s. M it ein em V orw ort v o n F. H o l l ä n d e r . D eu tsch v o n P. S e l i g e r . A u to risiert. W yd. 39. S tu ttg a rt b. r., s. 36— 37, 138. — J. W a r s z a w s k i (M ic k ie w ic z u c zn ie m S a r b ie w s k ie g o . R zym 1964, s. 335) w o k reślen ia ch w rodzaju „sam so b ie sterem , żeglarzem , o k r ę te m ” w id zi sa m o o sk a r ż y c ie lsk ie sfo rm u ło w a n ia d otyczące o so b iście p oety, jed n ą z jeg o „spo w ie d z i” a u to b io g ra ficzn y ch .
22 M. K. S a r b i e w s k i , P o e zje . D ział 1. P ie n ia liry c zn e . P rzek ła d W. S y r o k o m l i . W iln o 1851, s. 156. J e s t bardzo p ra w d o p o d o b n e, że M ick iew icz znał ła c iń sk i, o ry g in a ln y o d p o w ied n ik te g o tek stu . — I w 1 7 -w ierszo w ej sie la n c e J. G a- w i ń s к i e g o c zy ta m y (cyt. za: M. P i s z c z k o w s k i , L ite r a tu r a s ta r o p o ls k a ja k o
tw ó r c z o ś ć w a r s t w y p o sia d a ją c e j. PL 1934, z. 1/2, s. 9): „W sw y m o b ejściu so b ie p a n ,
so b ie i sen a tem [...]”.
23 S. B i e ż a n o w s k i , S z c z ę ś liw y k r e s lo tn e j k u n ie ś m ie r te ln e j c h w a le s tr z a
ły [...]. W y sta w io n y R. P. 1673 [...], s. 152. C y tu ją c n ie u siłu ję k o ry g o w a ć ja sk ra
w y c h a n a k o lu tó w o sła w io n eg o rym arza. — W zak am ark u p rzyp isu m ożna z a u w a żyć, że id en ty czn ej, z d a w a ło b y się, fo rm u le p rzy p isa n y b y w a sens z u p ełn ie od m ien n y , skoro np. B udda n a u cza ł (E. S ł u s z k i e w i c z , B u d d a i je g o n a u k a . W arszaw a 1965, s. 218): „Ż yjcie, b ęd ąc sob ie w ła sn ą lam p ą, w ła sn ą u c ie c z k ą ”.
Czy w ęg o rza co sz a tą b ły sk a ją c sreb rzystą P asm em d łu gich p ie r śc ie n i w o d ę p orze czystą, O kunia co sw ój ogon rozp ościera k r w a w y , [A F I 39]
W ersy te czytamy jednocześnie oczyma i pamięcią, któ ra wyławia
podobny im dwuwiersz z Dziadów cz. IV:
Z ty c h zdrojów , sto ją c p rzy m n ie , w y w a b ia ła w ę d k ą S reb rn op iórego k arpia, pstrąga z kraśn ą c ę t k ą 24;
3. A n i m i z a c j a d r z e w . Nawet gdyby trzeba było powiedzieć
0 tym sposobie przedstaw iania drzew to, co W yka (171) mówi o parale-
lizmie ludowym i jego kontynuacji w opisie naturom orficznym , tj. naw et
gdyby trzeba było powiedzieć, że droga do łączności między Ziem iań-
stw em a twórczością Mickiewicza nie m usiała tu biec pośrednio, poprzez
gotowy chw yt artystyczny, lecz bezpośrednio od tw orzyw a przyrody —
1 naw et gdy liczyć się z uwagą Turskiej (297, 315) o uderzającym w y
czuciu w aloru stylistycznego zadziwiającego w poezji Mickiewicza zesta
wionej z poezją pseudoklasyków, to i tak w arto powtórzyć przykłady
podobieństw.
' „W i ą z s z a n o w n y ”. Z rozłożystą lipą, w spom nianą w Panu
Tadeuszu dw ukrotnie (księga 4 i Epilog), kojarzą się następujące słowa
przekładu:
ten w ią z szan ow n y, Co b ęd ąc o p iek u n em w s i zabaw n ie w in n y c h
P rzez la t sto im u ż y cza ł cien ió w d ob roczyn n ych , [A F I 5 1 ] 25
„ B r z e z i n a p ł a c z ą c a”. T urska (262—264, 318) zestawia od
m iany tej personifikacji w ystępujące u Woronicza, Felińskiego, Delille’a,
Koźmiana. Jej uwagi w arto dopełnić spostrzeżeniami Bronisława Nadol-
skiego, Załuskiej (153, ten opis u Koźmiana) i Skwarczyńskiej 2e. Perso
nifikacja ta m a u Mickiewicza swój odpowiednik w księdze 3 (w. 594—
598) Pana Tadeusza, w Tadeuszowej obronie polskiego pejzażu.
„ D ą b g a d u ł a ”. Chodzić tu może tylko o analogię, jaką się da
24 A . M i c k i e w i c z , D zieła . W yd an ie N arod ow e. T. 3. W arszaw a 1949,
s . 76. — S c h i p p e r (op. cit., s. 220) p rzyp om in a, że sp o strzeżen ia te g o p ierw szy d o k o n a ł K allen b ach w m o n o g ra fii o M ick iew iczu (t. 1).
25 T urska (250— 252) m n oży p r z y k ła d y o ży w ia n ia p rzez p e r so n ifik a c ję w tłu m a czen iu F e liń sk ieg o , a n a s. 260—261 d a je p rzy k ła d y z W oronicza i K oźm iana, „ko rz y sta ją cy ch z w zoru fr a n c u sk ie g o ”. — S. W i n d a k i e w i c z (P ro le g o m e n a do
„P an a T a d e u s z a ”. K ra k ó w 1918, s. 51— 52) źród ła p o d o b ie ń stw a u p atru je w e
w z m ia n k a c h w „K urierze L ite w sk im ”.
26 N a d o 1 s к i, op. cit., s. 330. — S. S k w a r c z y ń s k a , R o z w ó j w ą tk ó w
i o b ra z ó w w tw ó r c z o ś c i M ic k ie w ic z a . L w ó w 1934, s. 184— 185 (o m eta fo ry za cji tego
przypisać rzeczom tw orzącym przeciwieństwo, bo jako przeciwieństwo
słów:
Jak rzek ł d obry Lafoniten: d rzew a m ó w ią m ało: [A F I 45]
— przypom nim y trzy w ersy o lipie „na głos Jan a czułej” i o „dębie
gadule” (Pan Tadeusz, księga 4, w. 39—41), pam iętając zresztą, że Mic
kiewicz w swych Objaśnieniach odsyła nas tylko do Z am ku kaniowskiego
Goszczyńskiego 27.
4.
D w a k s i ę ż y c e . Chociaż S. Doliwa Starzyński emfatycznie
nazw ał młodego autora „desperacją wszystkich poetów” i utrzym yw ał,
że nikomu dotąd nie przyszło na myśl „odmalować ten obraz” (Kawyn-1
169), to jednak ten słynny obraz ze Św itezia n ki:
G w ia zd y nad tob ą, g w ia zd y ipod tobą I d w a zob aczysz k sięży ce— ma w literatu rze wiele „odpowiedników”, a tłum aczy się to niew ąt
pliwie w pierwszym rzędzie natu raln ą częstością zmysłowego spostrze
gania tego pięknego zjawiska. W Ziem ianinie spotykam y słowa:
W jezior b łę k ic ie n ieb io s b ły szczą ce b łę k ity ; [AF IV 104]
Na celny w yraz wrażenia, polegającego na widzeniu świata zdwojo
nego odbiciem w wodzie, w oryginalnym wierszu Franciszka K arpiń
skiego Podróż z Dobiecka na Skałą zwracają uwagę Załuska i Turska.
Do zebranych przez Turską podobnych obrazów u Niemcewicza, Wężyka,
Naruszewicza, Koźmiana w reszcie28
dodać trzeba przytoczony przez
Marię Dłuską fragm ent z Rodu ludzkiego Staszica i słowa Kniaźnina
o odbiciu tw arzy w strum ieniu 29.
27 Por. u w a g i W y k i (86— 87). — O ty m , że S ło w a ck i w B e n io w s k im p ił z k o le i do obu p o p rzed n ik ó w , m ó w i K. G ó r s k i w ro zp ra w ie pt. A lu z ja lite r a c k a .
( Is to ta z ja w is k a i je g o ty p o lo g ia ). W: Z h is to r ii i te o r ii lite r a tu r y . T. 2. W arszaw a
1964, s. 19— 20.
28 Z a łu sk a 82 (brak su g estii, b y to sp o strzeżen ie b y ło p rzejęte od D e lille ’a). — T u rsk a 229, 239— 240.
29 M. D ł u s k a , W e r s y f ik a c ja M ic k ie w ic z a . Cz. 2. PL 1965, z. 2, s. 439. N a s . 440, o d n iesio n a ty lk o d o sy la b o to n izm u , u w a g a , że M ick iew icz n ie w ie le s t w o r z y ł , że p rzed e w s z y stk im w y b r a ł oraz że w y z n a c z y ł n o w e g ra n ice rodzajom i g atu n k om . U w a g ę t ę — p o Oisłabieniu jej sta n o w czo ści — czy d a ło b y się p r a w d z iw ie od n ieść do ca łej tw ó rczo ści p oety? — F. D. К n i a ź n i n, W y b ó r p o e zji. O p racow ał W. B o r o w y . W rocław 1948, s. 105. B N I 129. (z L ir y k ó w w ie r sz D o
n o c y ). — Z nów w za k a m a rek p rzy p isu c h c ę w c isn ą ć w sk a z a n ie na m o ty w odbicia,
p rzetw o rzo n y w L e ś m i a n a w ie r sz u S z m e r w io s e ł (P o e z je z e b r a n e . W arszaw a 1957, s. 35) i na czą stk ę zdania w e fra g m e n c ie p o w ie śc i J. J. S z c z e p a ń s k i e g o
(Z a m a ch w L a sk u B u lo ń sk im . „T ygod n ik P o w s z e c h n y ” 1965, nr 31): „łódki p rzy
5. „ [...] g d y z i n n y m i d z i e l ę”. Oczywistym przedgłosem
znanych fraz Ody do młodości zdaje się być fragm ent następujący:
S zczęście n a jm ilsze, k tóre d zielą z n am i drudzy. [A F I 47]
Nie wolno jednak nie pam iętać i nie odnotować sugestii in n y c h 30.
6. H e r a k l e s . Podobnym przedgłosem w ydaje się fragm ent:
K tóry, d ziecięciem w s ła w ie p rześcign ąw szy m ęże, M iał so b ie za igraszk ę z ja d łe du sić w ęże? [AF I 75]
Chociaż — W arszawski sądzi, że na powstanie zwrotki herkulesow ej
z Ody do młodości, mimo powiązań ze światem antycznym i pokrew ień
stw a z w ątkiem w ystępującym u Goethego, mogła była wpłynąć oda
Sarbiewskiego Do cesarza Ferdynanda I I 31.
7. E c h a s y n t a k t y c z n e . W tym określeniu usiłuję odnaleźć
terminologiczny odpowiednik zjawiska, którego charakter uw yraźni ze
staw ienie przykładów:
W szędy ją śled zi z ży ły w ży łę, z cien i w cien ie [A F III 87]
P o w ta rza ły ją d ęb y d ębom , b ukom buki. \[Pan T a d e u sz, ks. 4, w . 689]
Nie obroni się to spostrzeżenie pomówieniu o pedanterię, więc dla
jej dopełnienia przytoczmy fragm ent nie publikowanego nigdy poem atu
Adama Czartoryskiego Powrót. Przytoczenie to jednocześnie podważa
wartość spostrzeżenia (cyt. za: Załuska 160):
Tak ła ń cu ch em m ilą c się c a ła w n e t dokoła Z fo lw a rk u do fo lw a rk u , od sioła do sioła U p raw ą ozdobiona k ra in a p o w sta n ie.
Zresztą ustęp paralelny dla tego zjawiska odnajduje W arszawski
w utw orze Sarbiewskiego Do Pawła Jor dana Ursyna 32.
8.
„ O g a r n i e n i e”.
To ostatnie z czynionych porównań chce
skrom ny zalążek wszechogarniającego gestu K onrada widzieć w zdaniu:
Ja -mówię n ie do sa m y ch o k o lic S ek w a n y :
C hcę w s z y stk ie objąć w ie k i i w s z y s tk ie narod y. {A F I 32]
30 C h r z a n o w s k i , S tu d ia i s z k ic e , t. 1, s. 368 (szkic T r z y s tu d ia T a d e u sza
Z ie liń s k ie g o o M ic k ie w ic z u — zob. o za p o ży czen iu się u P indara). — K. G ó r s k i (P ogląd na ś w ia t m ło d e g o M ic k ie w ic z a . 1815— 1823. W arszaw a 1925, s. 24) i К u -
b а с к i (P ie r w io sn k i p o ls k ie g o r o m a n ty z m u , s. 95, 159) m ó w ią o ty m h a śle jak o o tr u iz m ie ow ej doby. P o w ta rza s ię ono i u G o e t h e g o , np. w ie r sz P r z y k ie lic h u
(W y b ó r p o e zji. W rocław 1955, s. 69. B N II 48): „A c a łe g o św ia ta szczęście — oto
n a sze c e le ”. Por. zresztą: E. v o n A s t e r , H is to r ia filo z o fii. W arszaw a 1969, s. 276, 286, 326, 424, 490.
31 Zob. W a r s z a w s k i , op. cit., s. 376— 377. — Zob. ta k że S i n к o, op. cit., s. 226— 227.
Przed rozpoczęciem powyższego wyliczenia w yraźnie zaznaczyłem cel
uboczny, a główny — mniej wyraźnie. Ten główny wymieniam teraz.
Mianowicie Skwarczyńska, mówiąc o przekładzie Felińskiego jako o źródle
obrazu retorycznego w Mickiewiczowskiej opinii o twórczości Słowac
kiego, nie wyzbywa się tonu przypuszczającego, pisze (42): „Zdaje się
zatem nie ulegać wątpliwości, że
Jedna z przyczyn zachowanego
w ahania tkw i chyba w zdaniu nieco wcześniejszym: „w brzm ieniu p rze
kładu Alojzego Felińskiego, a więc przekładu, który jako w ydany
w 1823 r. — nie był zapewne jeszcze znany Mickiewiczowi w okresie
w ileńskim ”. Tymczasem wskazanie na w ydanie z 1816 r.33 oraz powyż
szy zestaw porów nań m ają n a celu obronę zasadności bardziej stanow
czego pochylenia przypuszczenia ku tw ierdzeniu, którem u można przy
pisać, jak sądzę, znamiona pewności. N aw et wtedy, kiedy się m a w p a
mięci powiedzenie Diderota, że w ątpić się raczej powinno o rzeczy
prawdziwej, niż narażać się na przyjm ow anie rzeczy fałszywej bez
spraw dzenia 34.
2
A. Powiedziawszy powyższe, przytoczm y ten wyimek, który znalazł
, się w centrum naszego zainteresow ania — to „napomnienie [...] zw ró
cone do tw órcy opisowego poem atu wiejskiego”, ale przytoczmy w roz
m iarze nieco większym niż zw ykle przytaczane trzy wersy:
J ed n ak z m a lo w a ń s a m y c h n ie sz u k a j z a lety : Dar u jęcia je s t g łó w n y m p rzy m io tem p oety.
N iech ja w ob razach tw o ic h n a p a t r z ą c y c h p a t r z ę , I zn ajd u ję ak to ró w na w ie js k im tea trze;
To je s t sztu k a w sp osob y u ję c ia b ogata:
C z ł o w i e k w o c z a c h c z ł o w i e k a j e s t o z d o b ą ś w i a t a . N a j p i ę k n i e j s z a k r a i i n a b e z n i e g o u b o g a ;
K o ś c i ó ł t o p u s t y , k t ó r y s w e g o w z y w a b o g a . On d a je ruch, w e so ło ś ć , ż y zn o ść, p rzy m ilen ie,
K szta łci, o ż y w ia w s z y stk o . T a k j a k p r z y r o d z e n i e ,
33 R ok te n podają: K a l l e mb a c h (A d a m M ic k ie w ic z , t. 1, s. 291), J. K r z y ż a n o w s k i (H isto ria lite r a tu r y p o ls k ie j. W arszaw a 1953, s. 539), P i g o ń (AM 432). W arte są te ż u w a g i p r z y p u sz c z e n ia i d an e, k tó re reje str u ją M. D e r n a ł o - w i c z , K. K o s t e n i c z , Z. M a k o w i e c k a (K r o n ik a ż y c ia i tw ó r c z o ś c i M ic
k ie w ic z a . L a ta 1798— 1824. W a rsza w a 1957, s. 65 — o sz y b k o śc i r o zp o w szech n ia n ia
s ię naiwet od p isów , 139— 140, 316). — S i m k o (op. c it., s. 21) p rzyp u szcza, że ta k ż e B a rb a rę R a d z iw iłłó w n ę F e l i ń s k i e g o M ic k ie w ic z w dom u rod zin n ym zn a ł ty lk o z odpisu.
34 Zob. F ilo zo fia fr a n c u s k ie g o O św ie c e n ia . W yboru dok on ał oraz w stę p e m
O b e c n o ś c i c z ł o w i e k a p o t r z e b u j e s z t u k a : J ego w ob razach tw o ich w zrok n a jp iérw éj szu k a.
[A F IV 110; p o d k r e śle n ia S. D . ] 35
W poprzedniej części pracy uw ydatniłem osiem zbieżności uspraw ie
dliwiających to ostatnie i najsłynniejsze z przytoczeń. Na nie w ypada
teraz spojrzeć jako na zbieżność dziewiątą i tak ważną, że w ym agającą
specjalnego rozpatrzenia. Do rozpatrzenia wyosobnić chcę zwłaszcza dw a
wersy.
„ C z ł o w i e k w o c z a c h c z ł o w i e k a”. Są to słowa poprzedza
jące te, których parafrazę przypisuje się Mickiewiczowi, i nie mogą n ie
rzutow ać na jej znaczenie tak, jak musi na jej znaczenie rzutow ać fakt
p o m i n i ę c i a tych słów poprzedzających, a spożytkowanie w p ara
frazie tylko słów dalszych. Form uła znaczeniowa ustalona słowami wy
odrębnionego teraz w ersu opisuje obwód, w którym w sposób rzetelny
liczą się tylko stosunki międzyludzkie. Tu idzie stanowczo o coś więcej
niż w poczciwym sformułowaniu:
w s z y stk ie t e ozdoby N ie zdobią, a le biorą ozdobę z osoby 36.
Chodzi o krąg międzyludzki zam knięty tak szczelnie, jak w w ierszu
Puszkina Anczar:
A le czło w ie k a p o sła ł czło w ie k , Bo w ła d n y b y ł i p o sta n o w ił, I p o szed ł na p u sty n ię czło w ie k I p r z y n ió sł jadu c z ło w ie k o w i37.
Chodzi ponadto o ludzką wyłączność kom petencji do osądzania ludz
kich spraw (do nich w poemacie zaliczono sztukę), jak to jest np. po
wiedziane w legendzie hinduskiej w opracowaniu Goethego (Bóg i baja-
dera):
Bo m ieć m u si, chcąc je sąd zić, w lu d zk ie sp ra w y — lu d zk i w g lą d 38.
Ujęcia takie mieszczą się w oświeceniowo-humanistycznej koncepcji
losu ludzkiego. Dla deisty i racjonalisty Volneya nie m a ślepego losu,
35 W ięk szy jeszcze fra g m en t c y tu je K u b a c k i ; w sp r a w ie c e lo w o śc i c y to w a n ia raczej w ię k sz y c h fra g m en tó w zob. S k w a r c z y ń sk a (30) albo W yk a (313).
36 A rg e n id a , k tórą J. В a г с 1 a i u s po ła c in ie n ap isał. W . P o t o c k i [...} p rzetłu m a czy ł [...]. R oku P a ń sk ieg o 1697 w W a rsza w ie [...], s. 733.
37 C yt. za: D w a w ie k i p o e z ji r o s y js k ie j. A n to lo g ia . U ło ż y li i o p ra co w a li M. J a - s t r u n i S. P o l l a k . W arszaw a 1951, s. 77 (tłu m a czen ie J. T u w i m a ) . W r ó w n ie szczeln y m ob w od zie za m k n ięte je s t m o tto -w y r o k p o p rzed za ją ce M e d a lio n y N a ł k o w s k i e j .
jeżeli człowiek sam może rządzić swoim przeznaczeniem 39. Radiszczew
pisze:
n ieszczęścia c z ło w ie k a od c z ło w ie k a poch od zą i często stąd ty lk o p o w sta ją , że n ie p atrzy on p ro sto na o ta cza ją ce g o p rzed m io ty [...]• P o c ie sz y c ie la d la czło w iek a zn a la złem w n im sa m y m [...], k ażd y m oże b yć w sp ó łu c z e s tn ik ie m w czy n ien iu dobra p o d o b n y m s o b i e 40.
Nie jest to jednak koncepcja wyłącznie oświeceniowa. Erazm z R o tter
damu pozdrowiwszy biskupa płockiego, A ndrzeja Krzyckiego, tak pisze
do niego w liście z 26 VIII 1528:
W różb ici, je ś li coś u k ład a się p o m y śln ie albo n ie p o m y śln ie , p rzy p isu ją t o sile d ob rych i zły ch d u ch ów . J a zaś sąd zę, że los c z ło w ie k a je s t raczej z a le ż n y od in n y c h lu d z i 41.
Są to odmiany i kontynuacje Protagorejskiej maksymy, że człowiek
jest m iarą w szystkich rzec zy 42; do m yśli Protagorasa nawiąże później
Marks, kiedy — mówiąc o m aterialnej potędze teorii — wyjaśni, że rad y
kalizm polega na ujm ow aniu spraw od korzenia i że dla człowieka ko
rzeniem jest człowiek, który w efekcie kry ty k i religii staje się istotą
najwyższą 43.
Gdyby przyjąć tę linię i ten kierunek interpretacji w yodrębnionego
przez nas wersu, nie mogłoby to być bez wpływ u na znaczenie całości
Delille’owego „napom nienia” i byłaby między tym wersem a np. znany
mi słowami A ugustyna z Tagasty:
Id ą lu d z ie p o d z iw ia ć w y s o k ie góry, o lb rzy m ie fa le m o rsk ie, szero k ie w o dosp ad y rzek, p rzestrzeń oceanu i drogi gw iezd n e, a zan ied b u ją s ie b ie s a m ych. [A 8, 15]
— różnica rów nie ostra, jak między tym wersem a „neoplatonizującą”
myślą A ugustyna, że we w nętrzu człowieka mieszka prawda. A w łaśnie
39 Zob. D r o g o s z e w s k i , op. cit., s. 6.
40 A. R a d i s z c z e w , P o d ró ż z P e te r s b u r g a do M o s k w y . P r z e ło ż y ł S. P o 1- 1 a k. O p racow ał W. J a k u b o w s k i . W rocław 1954, s. 6. B N II 87.
41 K o r e s p o n d e n c ja E ra zm a z R o tte r d a m u z P o la k a m i. P rzeło ży ła i op racow ała
M. C y t o w s k a . W a rsza w a 1905, s. 121.
42 J a k o p r z y k ła d y in te r p r e ta c ji m a k s y m y P rotagorasa zob.: W. H e i n r i c h ,
Z a r y s h is to r ii filo zo fii. T. 1. W arszaw a 1925, s. 89— 91. — T. C z e ż o w s k i , O m e ta f iz y c e i j e j k ie r u n k a c h . T oruń 1948, s. 12— 13. — A. K r очк i e w i с z, S c e p ty c y z m g re c k i. (O d P ir r o n a do K a rn e a d e sa ). W arszaw a 1964, s. 63— 66, 83, 105— 107, 12(2,
207. — W. J a e g e r , H u m a n iz m i teo lo g ia . W arszaw a 1957, s. 6 (w stęp M. P i e z i), 38, 42, 46. — W. T a t a r k i e w i c z , H isto ria filo zo fii. Т. 1. W arszaw a 1958, s. 81— 89. — Zob. te ż Т. К r o ń s к i, W y k ła d y z filo z o f ii s ta r o ż y tn e j. W arszaw a 1955, s. 27, 38—39. — Z a strzeg ę 'jednak, że u p a try w a n ie w t e z ie P rotagorasa s u b ie k ty w izm u ep istem o lo g iczn eg o , i to ra d y k a ln eg o , n ie w y d a je m i się k on ieczn e.
43 K. M a r k s , P r z y c z y n e k do h e g lo w s k ie j filo z o fii p ra w a . W stą p . (1844). W: K. M a r k s i F. E n g e l s , D zieła . Т. 1. W arszaw a 1960, s. 457— 474.
A ugustyna W yznania niedługo będzie m iał zam iar przełożyć Mickiewicz.
W ers ten, rozpatryw any w izolacji, zdaje się jednak mieć znaczenie „in-
trahum anistyczne”. I ma rację Kubacki, kiedy przydaje kom entarz, że
Mickiewicz znalazł w przekładzie Felińskiego, w raz z propozycjam i kla
sycznych środków realizacji poetyckiej, podobne Lessingowskim nauki
podane w interpretacji hum anistycznej. Humanizm ten, obok klasycyz
mu, należał do tradycji wieku Oświecenia, które były swego czasu Chle
bem m acierzystym wielkiego poety 44.
Taki zespół uwag utru d n ia przyjęcie przypuszczenia, że obraz „koś
cioła bez boga” — w zdaniu, które jest obrazowym określeniem roli
i wartości człowieka w pejzażu — mógł był powstać na gruncie reakcji
antylaickiej (Skwarczyńska 43) 45, gdyż hum anizm omówiony to h u m a
nizm im m anentny, to humanizm — jak mówi polemizujący z nim W erner
Jaeger — antymetafizyczny, antropocentryczny, hum anizm w swoistym
sensie, hum anizm ludzi, którzy „ograniczają poznanie do bezpośredniego
doświadczenia zmysłowego w przedmiocie naturalnego i społecznego oto
czenia człowieka” 46.
P u s t y k o ś c i ó ł w z y w a s w e g o b o g a . U względnijmy jed
nak, że opinię swoją wypowiedział Mickiewicz w roku objętym już okre
sem wzmożonej i pogłębionej religijności47. O dnotujm y także związki tej
religijności z m isty k ą 48. A na sam w ers (drugi z dwóch w yodrębnio
44 G ó r s k i , P o g lą d n a ś w ia t m ło d e g o M ic k ie w ic z a , s. 7. — I. C h r z a n o w s k i (C h a r a k te r y s ty k a ro m a n ty z m u . Cz. pt. R o m a n ty z m ja k o r e a k c ja p r z e c iw
O św ie c e n iu . W: Z e p o k i ro m a n ty z m u . S tu d ia i szk ic e . Kraików 1919) n a z y w a p se u -
d o k la sy cy zm zw y ro d n ia ły m , a le rodzonym d zieck iem O św iecen ia , dod aw szy u p rze dnio, że w sz e lk i prąd w y r o d n ie je .
45 W w y d a n iu , k tóre cy tu ję, sło w o „boga” n a p isa n e jest m a łą literą . K u b a c - k i, n ie podając źródła cytatu , p isze „B oga”. A le i w stu d iu m S k w a rczy ń sk iej — tak w p rzek ła d zie F eliń sk ieg o , jak w p rzy to czo n y m o ry g in a le fra n cu sk im — s ło w o „b óg” i sło w o „d ie u ” n ap isan e s ą m a łą literą . H arm on izu je to z o k reślen iem „ sw eg o b o g a ”, co n ie m a oznaczać J ed y n eg o B oga, lecz b óstw o. — Tu jeszcze dorzu cę, że w u w a g a ch do M in d o w e g o n a p isan ego je s ie n ią 1829, a w y d a n eg o w 1832,
S ło w a ck i uiprzedza d w u k ro tn ie zarzut b e z b o ż n o ś c i . 46 J a e g e r , op. cit., s. 5 (w stęp P 1 e z i), 36— 42.
47 T r a d y c y jn ie u jęta r e la c ja na te m a t p ojęć i u czu ć re lig ijn y c h M ick iew icza : H. B i e g e l e i s e n , „Pan T a d e u s z ” A d a m a M ic k ie w ic z a . W arszaw a 18Э4, s. X X — X X IV . — Zob. jednak: K lein er II, I 463— 467. — H. S z y p e r , A d a m M ic k ie w ic z .
P o e ta i c z ło w ie k c zy n u . W arszaw a 1949, s. 106— 108. — S. W i n d a k i e w i c z , M ic k ie w ic z i B yro n . PL 1934, z. 1/2, s. i!27. — M. J a s t r u n , M ic k ie w ic z . W yd. 2.
W arszaw a 1949, s. 224— 226, 374. — Ż ó ł k i e w s k i , op. cit., s. 123 (p ow ołan ie się na K ubackiego). — S. S k w a r c z y ń s k a , S p ó r o M ic k ie w ic z a -k a to lik a . „Z y c ie i M y śl” 19Э5, nr 2/3. — W a r s z a w s k i , o p . cit., s. 400— 403. — W. C z e r -n o b a j e w
(
M ic k ie w ic z w R o sji w la ta c h 1820— 1830. P L 1934,z.
3/4, s. 292) p o d k reśla, że g łęb o k ie p rzeob rażan ie się d u ch ow e M ick iew icza rozp oczęło się jeszcze w cza sie jego p ob ytu w R osji.nych) spójrzm y jako na układ znaczeniowy, w którym już sama s tru k tu
ra treści stanow i m om ent znaczący. Czynnością wzywania potw ierdzany
jest stan nieobecności wzywanego. Bóg pojęty jako im m anencja nie mógł
by się stać przedm iotem wezwania. Bóg panteistów, Bóg stanowiący ze
światem jedność, Bóg utożsam iany z przyrodą („Deus sive N atura”)
może być tylko obiektem rozważań lub zachwytu:
Cóż m ożna w ię c e j zysk ać, n iż k ie d y w y b u ch a B ó g -N a tu ra w o lśn ien iu n a g ły ch w szech zro zu m ień ... Jak On u m ie m a terię p rzeobrazić w ducha!
Ja k ona d zieło ducha w m a terię tch n ą ć u m i e ! 49
Nieobecny, którego wzywamy, nie jest nieobecny w sposób bezwzglę
dny: obecny jest w samym wezwaniu, którym naw iązana zostaje pierw
sza łączność. Nie jest to więc już stan opisany w poemacie Schillera
Bogowie G recji:
Ś le p a n a 'radość, 'którą ta k sz a fu je , N ie za ch w y co n a w ła sn ą w sp a n ia ło śc ią , N ie w id z ą c ducha, k tóry n ią k ieru je, I n ie s z c z ę śliw a w ła sn ą szczęśliw o ścią , N a hołd p ie ś n ia r sk i i n ie m a , i głu ch a, N iczy m w a h a d ło zeg a ro w e p u sta, J e d y n ie p ra w ciężk o ści w ie r n ie słu ch a N atu ra p różn a bóstw a 50.
Ma zupełną słuszność Skwarczyńska (38), kiedy w stylistycznym
kształcie przypisyw anej Mickiewiczowi wypowiedzi dostrzega kontrast
między ogromem kościoła (jest to przecież kościół zrównany wielkością
z rozległością krajobrazu) i tragizm em pustki. Nie jest to jednak kon
tra s t statyczny, kontrast znieruchomiałego stanu, lecz kontrast napięć
i tendencji (powracam do omawianego teraz wersu). Ten dynam iczny
układ rozłożyć chcę na prostsze elem enty znaczeniowe, sytuacyjne, mo
tyw acyjne, relacyjne itp., po to, by uw ypukliw szy zgodność tych elemen
tów z przekazanym i przez Biblią i mistyków elem entam i postawy wobec
Boga (modlitwa błagalna), uznać jednocześnie zgodność analizowanego
układu z tą postawą.
W zywanie jest zwracaniem się ponad siebie, w wymiar, względem
którego nikleją i nikną w szystkie inne. Jest więc wzywaniem z głębo
K ra k ó w 1903; E. K r z y s z k o w s k i , C z te r d z ie ś c i i c z te r y . K rak ów 1903. PL 1904, z. 2, s. 325. — H . S z u с к i, M ic k ie w ic z i B o eh m e. (P r z y c z y n e k do m i s t y k i p o l
s k ie j). PL 1929, s. 318.
49 J. W. G o e t h e , R e lik w ie S ch illera . W: W y b ó r p o e z ji, s. 190 (przekład S . Z a r ę b s k i e g o ) , zob. te ż s. X II, L, CII (u w agi Z. C i e c h a n o w s k i e j ) .
50 F. S c h i l l e r , B a lla d y . W yb rał i w stę p e m op atrzył L. L e w i n . W arsza w a 1962, s. 20.
kości (Ps CXXIX 1. 2; A 26; T 170), wzywaniem pokornym (Ps X X X IX
18 i LXIX 6; A 77). Jest jednak i autoafirm acją („gdzie nie m a głosu,
jest milczenie” A 275), i pewnością ratu n k u („potępieni nie mogą p ra
gnąć” К I 113— 114). Jest właściwie pełne nadziei, skoro „doskonali i nie
doskonali są przedm iotem uwagi Bożej Opatrzności” (К II 124), skoro
naw et „upadek jest bliski podźwignięciu” (A 120) przez Tego, k tó ry
„świeci w ciemnościach upadku” (A 311). Więc: „będę mówił do P ana
mojego, aczem proch i popiół” (T 215)51. Wzywanie to uzasadnia sam o
siebie: „Któż wzywa nie znając?” (A 1).
Przyczyny wzywania podobne są stanowi suszy (Ps XLI 2, 3; J III
300; T 28, 196), doznawaniu pragnienia, omdlewaniu (A 44), niemocy
(T 22), śmierci wreszcie (J III 61; A 66). Przyczyna tkw i nadto w n atu rz e
wzywających: ogień dąży w górę, gorejem y (A 312—313)52. Przyczyną
jest zatem — biorąc ogólnie — brak, a przecież wszelkie zło jest b ra
kiem 53. W zywanie jest wolą uzupełnienia (dopełnienia) b raku (T 223;
J IV 195) 54. Próżnia i otwarcie są konieczne w oczekiwaniu napełnienia
(J IV 214). To, co napełnia, jest światłem (J II 131; A 232, 253), życiem
(A 328), weselem (J I 332), królestw em (T 176). A więc istotnie: „A jak
że wzywać będę Boga mojego, Boga i P ana mego? Chyba do w ejścia w e
mnie zapraszać Go będę, gdy Go będę wzywał” (A 1 )5S. Cechami wzywa
nia są ufność, w ytrwałość (Ps XLII 3—5, LXXXV 3— 5, CIV 4), a n aw et
gwałtowność (J I 97, II 163) 56. W zywany sam zachęca do w zyw ania (К I
149— 150, II 112, 122; Ps XLIX 15), a naw et — wzywa z niecierpliw ą
gwałtownością (A 66, 306) 57. Nasze wzywanie wiąże, zobowiązuje w zy
51 T e sło w a tr a w e stu je k siądz P iotr w D zia d a ch . Są to zresztą sło w a A b ra h a m a z P ie r w s z y c h K sią g M o jż e s z o w y c h (X V III 27). S y n o n im iczn e m o ty w y b ło ta , perzu i p o p io łu p ow tarzają się np. w K się g a c h Joba.
52 D uszę z p ło m ien iem u tożsam ia W o l t e r (cyt. za: K. N . D i e r ż a w i n ,
W o lte r. W arszaw a 1962, s. 19): „T rzeba n a d a ć sw o jej d u szy w s z y s tk ie m o ż liw e
k szta łty . J e st to p ło m ień p ow ierzon y nam przez Boga, m u sim y ż y w ić go ty m , co n a jc e n n ie jsz e ”. N ie m ożna jed n ak w ty c h sło w a c h w y k lu c z y ć n ieb ezp o śred n iej a lu zji do m itu o P rom eteu szu . Inne sło w a W oltera, k tó ry m s ię p rzy p isu je a lb o c y nizm , albo p o lity czn e w y r a c h o w a n ie („Si D ieu n ’e x is ta it p as, il fa u t l’in v e n te r ”), m ożna ch y b a , p rzy n a jm n iej: także, zrozu m ieć jak o i n t e l e k t u a l n e p r z y z w o l e n i e d e i s t y.
53 A. K a s i a , Ś w ię ty A u g u sty n . W arszaw a 1960, s. 68.
54 Zob. też S a l v i a n u s , O O p a trz n o śc i B o żej. W arszaw a 1953, s. 30. 55 Por. też se k w e n c ję V en i, S a n c te S p ir itu s . W: H y m n y b r e w ia r z a i s e k w e n c je
m sza łu . P rzeło ży ł L. S t a f f . W arszaw a 1962, s. 98, oraz sło w a (A 2): „to, co n ap ełn iasz, ogarn iając n a p ełn ia sz”.
56 E lem en ty g w a łto w n o śc i u J a n a od K r z y ż a są bardzo w y ją tk o w e i d la tego bardzo cie k a w e na tle b iern o ści o c z e k iw a n ia ta k zn a m ien n ej dla jego m isty k i. 57 Por. J. L i e b e r t a w ie r sz e V en i, S a n c te S p ir itu s ii J e ź d z ie c (w: P o e zje z e b r a
ne. W arszaw a 1951, s. 160, 130). — B ó g -g w a łto w n ik za stą p ił drogę S za w ło w i u bram
wanego (Ps X'XVII 1, 2; A 306). To zaś powoduje skuteczność w zywania
(A 1; J III 52): spełnienie (Ps XXI 25, XXIX 12, XXX 8, X XXIII 5, 7,
LXV 19, 20; T 165 — cytat z Ps XXIX 12).
Czemu służy dokonana w tej części pracy komparacja? W ykazaniu,
że rozpatryw any właśnie w ers m o ż n a rozumieć nie w sposób nega
tyw ny i „likw idacyjny”, lecz w — pozytywny i dopełniający.
B. Ów sąd Mickiewicza o Słowackim zaliczył Pigoń do „słów skrzy
dlatych”, nacechowanych bystrością spojrzenia i świeżą barw ą trafnego
dowcipu (AM 25). Skwarczyńska powołując się na pracę Stefana K a-
w yna podkreśla, że naw et na bieżące, obiegowe opinie większy w pływ
miało przypisyw ane Mickiewiczowi powiedzenie niż realne wypadki (ucz
ta grudniowa, którą Teodor Tomasz Jeż uznał za niesym patyczną próbę
upokorzenia Słow ackiego)58. Czas przydaw ał tem u sądowi coraz to b ar
dziej złożone m otyw acje i interpretacje (Kawyn-k 64—70). Sąd ten,
pojęty jako potępienie, okazał się dogmatem obowiązującym k ry ty k ę
(Skwarczyńska 27). Sąd ten, u swego źródła wyposażony w trw ałą suge-
stywność, nabrał trw ałości przekazu, której z kolei zaczęła przysługiwać
sugestywność rzeczy niekwestionowanej. Zuchwalstwem byłoby u trzy
mywać, że w edług negatyw nej interpretacji tego sądu modelował K leiner
własną charakterystykę Słowackiego, kiedy w swojej znakomitej mono
grafii pisał o wczesnej twórczości poety, iż artyzm jej sięga wyżyn, ale
nie rozw ija się jeszcze człowiek; iż panuje w niej w irtuozeria, literackość
koncepcji, kierunek bezosobisty, zewnętrzność czysta, operowość, popis
rytm iczny, kosztem głębszej treści — w tej kw intesencji literackiego
rom antyzm u. Jednak nie tylko nie można zaprzeczyć, że ch arakterystyka
ta stanow i jakby rozbudowanie tamtego sądu; nie można także zaprze
czyć, że tam ten sąd towarzyszył rozwijaniu się myśli K leinera, skoro
został przytoczony jako elem ent ch ara k tery sty k i59. A my, śledząc te
„gm inne dzieje”, z uśmiechem odnajdujem y w drugiej m onografii uczo
m o w ite g o Ł o w cy ” (zob. * P. M r o c z k o w s k i , K a te d r y , ły k i, m in s tr e le . K ra k ó w 1962, s. 100— 101). — Z łagod zon y w w y ra zie obraz B oga jak o teg o , k tóry id zie w ie r n ie z a p o szu k u ją cy m , m am y w w ierszu L. S t a f f a W y s z e d łe m szu k a ć (W ie rsze z e b r a n e . T. 4. W arszaw a 1955, s. 291). -r- Z resztą są to m u ta cje sądu w y r a ż o
n eg o sło w a m i IPs C X L IV 10: „B lisk o jest Pan d la ty c h w sz y stk ic h , k tórzy go w z y w a ją ...”
58 S k w a rczy ń sk a 29. — Zob. K aw yn-1 35, K a w y n -k 38, 42. A tak że: W. H a h n , rec.: J. T r e t i a k , J u liu s z S ło w a c k i. H isto ria d u ch a p o e ty . K ra k ó w 1904. P L 1905, z. 2, s. 370. — M. O s t r o w s k a , T . T . J e ż o M ic k ie w ic z u . PL 1934, z. 1/2, s. 1 4 1 .— J a s t r u n , op. cit., s. 238— 247.
59 J. K l e i n e r , J u liu s z S ło w a c k i. D z ie je tw ó rc z o śc i. W yd. 2. T. 1. L w ó w
1923, rozdz. 4, 6. — Por. p o w ie d z e n ie K ra siń sk ieg o , że S ło w a ck i m a b e z czeln ą ła t w o ść śliczn y ch w ie r sz y (zob. o ty m u w a g a w : S. D o b r z y c k i , R e j. PL 1905, z. 3, s. 395).