• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie "ulotnego powiedzenia" Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie "ulotnego powiedzenia" Mickiewicza"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Dąbrowski

W sprawie "ulotnego powiedzenia"

Mickiewicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 61/1, 115-138

(2)

ST A N ISŁ A W D Ą B R O W SK I

W SPRAW IE „ULOTNEGO POW IEDZENIA” MICKIEWICZA

N iek tó rzy A utorow iie, co w ię c e j św iiatów być p o w ia d a li, św ia d czą , iż w pośrod k u ich z n a jd u je się jak aś szerok a i ro zle g ła rów n in a; jak ob y p o w szech n e i g e n e r a ln e azylu m , którzy to m ie jsc e inazw ali a re a m v e r ita tis . Co stąd urosło, bo m n iem a li, iż na ta m ty m mliejscu w sz y stk ie tra n sa k c je , k tóre się w ta k w ie lu m u ltip lik o w a n y c h św ia ta ch działy, tam m ia ły być o b ja w io n e x.

Tym ulotnym powiedzeniem, o którym mowa w tytule, jest przypi­

sywane Mickiewiczowi określenie młodzieńczej poezji Słowackiego. Na­

zwać ją m iał Mickiewicz „kościołem bez Boga”. Określeniu tem u i jego

echom w twórczości Słowackiego, Krasińskiego i Wyspiańskiego poświę­

ciła studium Stefania Skwarczyńska 2 i studium to jest ostatnią — o ile

1 J. W ł о с к i P ijar, P r a w d z ie z a p r a w d ę i s p r a w ie d liw o ś ć ż e lu ją c y S. S t a ­

n is ła w M ę c z e n n ik i B is k u p K r a k o w s k i [...]. P a n e g ir y c z n y m k a za n ie m o g ło s zo n y [...] w W iln ie R o k u P a ń s k ie g o 1730 [...], k. Fv.

2 W ro zp ra w ie za sto so w a n o n a stęp u ją ce sk r ó ty litero w e: A = Ś w i ę t y A u ­ g u s t y n , W y z n a n ia . W yd. n o w e. W arszaw a 1954. — A F = A . F e l i ń s k i , D zieła . W yd. n o w e. Т. 1. W ro cła w 1840. — A M = A d a m a M ic k ie w ic z a w sp o m n ie n ia

i m y ś li. Z rozm ów i p r zem ó w ień zeb rał i o p racow ał S. P i g o ń . W arszaw a 1958.—

J = Ś w i ę t y J a n o d K r z y ż a , D zie ła . T. 1— 4. K ra k ó w 1948. — К = Ś w i ę ­ t a K a t a r z y n a z e S i e n y , K s ię g a m iło s ie r d z ia B o żeg o , c z y li D ialog. P r z e ­ k ład L. S t a f f a . T. 1— 2. K ie lc e [1948]. — P L = „ P a m iętn ik L itera ck i” . — P s =

K s ię g a P s a lm ó w . W: P ism o ś w ię te S ta r e g o i N o w e g o T e s ta m e n tu . W yd. 2. T. 1.

W arszaw a 1896. — T = T o m a s z à K e m p i s , O n a śla d o w a n iu J ezu sa C h r y ­

stu sa k sią g c zw o ro . N o w e w y d a n ie . K ra k ó w — W arszaw a [1841].

P rzy częściej p o w ta rza ją cy ch się o d esła n ia ch do op racow ań u ży to zap isów sk rócon ych : B iela k = F. B i e l a k , M o ty w y D e lille ’a w „ P a nu T a d e u s z u ”. „P rze­ gląd P o w s z e c h n y ” 1932, t. 149. — K a w y n -k = S . K a w y n , W k r ę g u k u ltu M ic­

k ie w ic z a . S z k ic e je n o g r a fic z n e . Ł ódź 1957. — K aw yn -1 = S. K a w y n , Z ba d a ń n a d le g e n d ą M ic k ie w ic z o w s k ą . S tu d ia i s z k ic e fe n o g r a fic z n e . T. 1. L u b lin 1948. —

(3)

wiem — pracą dotyczącą tego zagadnienia. K ontynuując w niniejszym

artykule uwagi na tem at „ulotnego powiedzenia”, tra k tu ję jako zachętę

i to wszystko, co w pracy Skwarczyńskiej jest powątpiewaniem lub p rzy ­

puszczeniem, i te zdania, którym i praca została zamknięta. Rzeczywiście

bowiem należy się upomnieć o rozpatrzenie źródeł słynnego obrazu

retorycznego i o kontrolę orzeczeń z nim związanych, podobnie jak

należy dotknąć znów problem u jego „ideowo-myślowych korzeni” . P rzy

czym zamierzam się troszczyć raczej o zgodność z oczywistością niż

0 zgodność z u tarty m przekonaniem, chociaż jako w ytyczną chciałbym

przyjąć dewizę P ana Podstolego: ,,m orïbus antiquis”, a więc: trzym ać

się w iernie (ale nie bezkrytycznie) dawnego przekazu i zachować życz­

liwość dla nowości niesprzecznych z zasadniczą linią tradycji poloni­

stycznej. W ym iar stawianego problem u nie jest wprawdzie im ponujący,

jednak wolno „widzieć na m ałym przykładzie wspólne cechy rzeczy

małych i w ielkich” (A 265) 3, a ponadto — niech sparafrazuję uwagę

przez Stanisław a Łempickiego odniesioną do Krasickiego — dla pisarzy

tej miary, co wielcy nasi rom antycy, naw et drobiazgi nie są obojętne 4.

A rtykuł dzielę na dwie części: kontynuacyjną względem jednego

z wątków studium Skwarczyńskiej i interpretacyjną (propozycja in ter­

pretacji), spodziewając się nie uchybić wartościowej zasadzie: „ne bis

dę eodem”.

1

A.

Ciekawe i pouczające jest regresyw ne prześledzenie w ikłania i do­

pełniania się opinii dotyczących w pływ u D elille’a w Polsce. Skw arczyń­

ska odsyła czytelnika swego studium do opracowań Załuskiej, Bielaka

1 Kubackiego. Kazimierz W yka (165 i passim, zob. indeks) odwołuje się

K lein er = J. K l e i n e r, M ic k ie w ic z . L u b lin 1946. — K u b a ck i = W. K u b a c k i ,

U w a g i n ad p o e ty k ą „ P an a T a d e u s z a ”. „K u źn ica” 1946, n ry 16— 17. — S k w a r c z y ń ­

sk a = S. S k w a r c z y ń s k a , Z lite r a c k ie j h is to r ii M ic k ie w ic z o w s k ie g o o b ra z u

re to r y c z n e g o „ k o śció ł b e z B oga”. PL 1960, z. 1 (od syłam y do p ierw o d ru k u , m im o

u k azan ia s ię p rzed ru k u w : W k r ę g u w ie lk ic h r o m a n ty k ó w p o lsk ic h . W arszaw a 1966). — T u rsk a = H. T u r s k a , S ło w n ic tw o o p is ó w p r z y r o d y w „P anu T a d e u szu ”

w o b e c tr a d y c ji p o ls k ie g o k la s y c y z m u . W zbiorze: O ję z y k u A d a m a M ic k ie w ic z a . S tu d ia . W rocław 1959. — W yka = K. W у к a, „P an Tadeusz?'. S tiu lia o poem a cie.

W arszaw a 1963. — Z ału sk a = A . Z a ł u s k a , P o e z ja o p is o w a D e lille ’a w P olsce. K rak ów 1934.

C yfra rzym ska oznacza tom lu b cz ę ść (oprócz A F, g d zie w sk a z u je p ieśń ), arabska — stro n icę. P rzy Ps cy fra rzy m sk a oznacza p sa lm , arab sk a zaś w er se t.

3 P od ob n y sen s m a p rzek orn a r e fle k s ja w liś c ie E r a z m a {P o ch w a ła g łu ­ p o ty . P r z e ło ż y ł i o b ja śn ił E. J ę d r k i e w i c z. W stęp n a p isa ł (i załączone listy

p rzyp isam i opatrzył) H. B a r y c z . W rocław 1953, s. 8. © N II 81) do M orusa. 4 Zob. S. Ł e m p i c k i , rec.: L. B e r n a c k i , K ra sic ia n a . P L 1929, s. 116.

(4)

również do tych nazwisk w analizie techniki artystycznej i poetyki Pana

Tadeusza. Halina T urska (192, 195, 199, 301; o przekładach D elille’a

i jego wpływie — passim) ustala dwa typy opisowości tradycyjnej (wer-

giliuszowski i delille’owski) i wiąże ich oddziaływanie z równoczesnym

wpływem wcześniejszej, staropolskiej poezji „w iejskiej”. Julian Przyboś

dostrzega w Panu Tadeuszu reces ku przezwyciężonej już, a zwalczanej

przez Diderota i Lessinga, XVIII-wiecznej tradycji poepiatów opisowych,

którą — na polskim gruncie — nazyw a „delillowską tradycją T rem ­

beckich” 5. Wacław Kubacki wskazuje na D elille’a jako na m istrza (obok

Thomsona i Hallera) i popularyzatora gatunku opisowego; jako na re ­

prezentanta (obok Buff ona) kierunku literackiego zwanego we F ran cji

poezją wiedzy; jako na autora, którego poetyckich wartości nie doceniła

u nas także Apolonia Załuska, a docenili — Lech K om arnicki i F ranci­

szek Bielak; wreszcie jako na poetę, którego opisy przyrody stanow ią

ogniwo pośrednie między personifikacją klasyczną a uczuciową perso­

nifikacją Mickiewicza 6.

Ta ostatnia form uła jest określeniem pochodnym, rozwinięciem uw ag

Załuskiej o pierw iastkach pseudoklasycznych i rom antycznych w poezji

Delille’a, o uwidoczniającym się w opisach n atu ry w ahaniu m iędzy

interpretacją pseudoklasyczną a romantyczną. Załuska (21, 43, 162, 164—

165) odgaduje w Krasickim tego, który odkrył płytkość D elille’a; p rzy ­

pomina Euzebiusza Słowackiego, fanatycznego wielbiciela Delille’a; do

Bielaka odsyła w spraw ie wpływu Francuza na Mickiewicza, którem u

duchowo (uczuciowo i estetycznie) bliski był k u lt dla rodzinnego k ra j­

obrazu. Bielak (90— 102) inform uje o popularności D elille’a w Polsce,

o licznych jego tłumaczach, o analogiach psychicznych między ty m

przecież intelektualistycznym pisarzem a Mickiewiczem studiującym

jego dzieła pilnie i gruntownie, wręcz z ołówkiem w ręku. K allenbach

uznał, że Mickiewicz rozw ijał się norm alnie, przechodząc wpływ T rem ­

beckiego, Karpińskiego, Niemcewicza — i gallomanię (Voltaire, Rousseau),

ale w tym szeregu nie umieszcza D elille’a 7. Prekursorskie, w zestawieniu

5 J. P r z y b o ś , C z y ta ją c M ic k ie w ic z a . W arszaw a 1950, s. 74.

6 K u b a c k i n a ju b ileu szo w y m stu d iu m S. P igon ia opiera p rzy p u szczen ie, ż e w sp ó łc z e śn i sp o n ta n iczn ie p o łą c z y li P a n a T a d e u sza z G e o rg ik a m i W erg iliu sza i O g ro d a m i D e lille ’a. O w p ły w ie op isu zim y u D e lille ’a na Z im ę m ie js k ą M ic k ie ­ w ic z a zob.: W. K u b a c k i , P ie r w io s n k i p o ls k ie g o ro m a n ty z m u . K rak ów 1949,

s. 64—68. — K lein er I 95 (K lein er p op iera p rzy p u szczen ie P igon ia).

7 J. K a l l e n b a c h , w s tę p do: A . M i c k i e w i c z , P o e z je . W yd. 4. T. 1. K ra k ó w 1930, s. III— IV. B N I 6. — H. G a l i e (w stęp do: A. M i c k i e w i c z ,

P o e z je liry c zn e . Cz. 4. W arszaw a 1913) za licza do w p ły w ó w p isarzy fr a n cu sk ich

na M ick iew icza: c y z e lo w a n e b a jk i L a fo n ta in e ’a, sz ty w n e p o ezje D e lille ’a i w o ln o - m y ś ln e — W oltera. — B iela k (93) k r y ty k u je m o n o g ra fię K a llen b a ch a za n ie d o s ta ­ teczn o ść w zm ia n ek o w p ły w ie D e lille ’a. D od ajm y, że W yka (67, p rzy p is 44) od ­

(5)

z odnośnymi sądam i Kubackiego i Załuskiej, okazuje się retoryczne py­

tanie Brodzińskiego: „czym w yszukane ozdoby Delila przeciw skarbom

G eorgików T’ 8

B.

Łatwo spostrzec, jak nie udaje się w powyższym, dalekim od kom­

pletności, rejestrze pominąć spraw polskiego pseudoklasycyzmu, z którym

mocno się związała literacka młodość Mickiewicza, zespalając upodobania

i ideały klasyczne, pseudoklasyczne i ośw ieceniow e9. K leiner (I 64)

stwierdza, że Mickiewicz był odporniejszy na sentym entalizm niż na

pseudoklasycyzm, ą Pigoń podnosi okoliczność, że w latach oczekiwania

{czy wręcz głodu) epopei w zrastał — dzieląc także z pseudoklasykam i

to oczekiwanie — Mickiewicz, k tó ry je genialnie s p e łn ił10. Rozkwitała

w tedy poezja ziemiańska, ale nie był poeta ani wobec niej (Kleiner II,

II 241), ani wobec ledwie minionej poezji stanisławowskiej 11 — bezkry­

tyczny.

Jednym z klasyków warszawskich był Alojzy Feliński, raz nazywany

naczelnym pseudoklasykiem 12, raz znów — klasykiem wśród pseudokla-

syków 13, okazujący „rzadką wyrozumiałość dla nowych w yobrażeń” (AF

m a w ia sen so w n o ści w y w o d o m K a llen b a ch a n a tem a t P a n a Tadeusza-, op in ią tą łą c z y z K a llen b a ch em G ostom sk iego, C h m ielo w sk ieg o i T arn ow sk iego.

8 K. B r o d z i ń s k i , O k la s y c z n o ś c i i r o m a n ty c z n o ś c i tu d z ie ż o d u ch u p o e z ji

p o ls k ie j. W yd. 2. K ra k ó w [1921], s. 58. B N I 10.

9 Zob. S. P i g o ń , H isto rio z o fia m ło d e g o M ic k ie w ic z a n a t l e lite r a tu r y w ie k u

O św ie c e n ia . W : Z e p o k i M ic k ie w ic z a . S tu d ia i s z k ic e . L w ó w 1922, s. 65— 94. — K lein er I 151, 179, 305, 321, 358— 359, 408; II 237. — K a l l e n b a c h : o p . cit.-, A d a m M ic k ie w ic z . W yd. 4. T. 1. L w ó w 1926, s. il48. — H. S c h i p p e r , S e n ty ­ m e n ta liz m w tw ó r c z o ś c i M ic k ie w ic z a . L w ó w 1926, s. 27, 29. — T urska 320. — Z ału sk a 163. 10 S. P i g o ń , w s tę p (cz. 1) do: A . M i c k i e w i c z , P a n T a d e u sz. K rak ów 1925. B N I 83.

11 W p raw d zie T . M i k u l s k i (S ta n b a d a ń i p o tr z e b y n a u k i o lite r a tu r z e w ie ­

k u O św iecen ia . W zbiorze: O s y tu a c ji w h is to r ii lite r a tu r y p o ls k ie j. W y b ó r r e f e ­ r a tó w w y g ło s z o n y c h n a Z je ź d z ie P o lo n is tó w 8— 12 m a ja 1950 r. P rzed ru k w : Ze s tu d ió w n a d O św ie c e n ie m . Z a g a d n ie n ia i f a k ty . W a rsza w a 1956, s. 23— 24) p rze­

c iw s ta w ia o p in ii K ra szew sk ieg o o m a rtw o cie lite r a tu r y sta n isła w o w sk ie j o p in ię M ick iew icza , k tó ry w ty m cz a sie „ u siłu je w łą c z y ć w ie k O św ie c e n ia do rozw oju o rg a n iczn eg o k u ltu r y n a ro d o w ej”, a le p rzecież w a r to p rzy p o m n ieć i opinię I. C h r z a n o w s k i e g o (S tu d ia i s z k ic e . R o z b io r y i k r y t y k i. T. 1. K raków 1939, s. 83), że M ic k ie w ic z — ch ociaż w y so k o c e n ił artyzm T rem b eck ie g o — n ie z d o b y ł s ię w p relek cja ch p a r y sk ic h na b ezstro n n y osąd ep o k i S ta n isła w a A u gu sta: „m ało sło w ia ń sk ie j i n a w e t m a ło n a ro d o w ej”.

12 Zob. b iogram K. K o ź m i a n a w : K s ię g a w ie r s z y p o ls k ic h X I X w ie k u . U ło ż y ł J. T u w i m . O p racow ał i w stę p e m za o p a trzy ł J. W. G o m u 1 i с к i. W ar­ sza w a 1954, s. 4— 6.

13 C h r z a n o w s k i , op. c it. (szkic P o e z ja sta n is ła w o w s k a ), s. 84. — C iek aw e, ż e a n i w a rty k u le J. M i c h a l s k i e g o (W a lk a r o m a n ty k ó w z k la s y k a m i. W zb io­

(6)

11), dzielący w raz z młodszym od niego i nie znanym m u Mickiewiczem

w ierne upodobanie w twórczości Karpińskiego (AF 14; Bielak 94, 96, 102),

broniący języka ojczystego w jednym szeregu z Niemcewiczem, Potockim

(Stanisławem), Brodzińskim, Kopczyńskim, Słowackim (Euzebiuszem)

i Janem Śniadeckim (który nie mógł mu wybaczyć... neologizmu „wyo­

braźnia”) 14. W prawdzie po latach w yrazi się Mickiewicz o Felińskim

z przekąsem (AM 143), ale czytał z wielką pilnością i chłonnością w y­

dany w W arszawie w r. 1816 przekład Ziemianina, nad którym autor

Barbary Radziw iłłów ny pracował horacjańską m anierą przez dziewięć

lat (więc tyleż, co ponoć Potocki nad przekładem Argenidy). I to od

tam tych czasów m iała trw ać w zakresie językowym ta „cicha w ym iana

i w zajem ne przenikanie się walorów Krasickiego, Trembeckiego, Feliń­

skiego ze swojszczyzną nowogródzką” 15. A później ceniono i niepospo­

lite zalety w iersza Felińskiego, i ów stworzony przez Mickiewicza dy­

stans, który pozwolił badaczom n a skontrastow anie retorycznej cyzela-

tu ry Felińskiego z łamiącą stary mechanizm w ersyfikacją Mickiewicza 16.

C. W pracy, z którą wiążę niniejsze uwagi, Skwarczyńska (30) pisze:

z a w sze [...] w o ln o mam b ę d z ie uznać z a dalsze ogn iw o r o z w o jo w e p o d sta w o ­ w e g o obrazu k a żd y ch ro n o lo g iczn ie p ó źn iejszy obraz, k tó r y m im o w y m ia n y p e w n y c h e le m e n tó w , m im o dod an ia n o w y ch i p o m in ięcia n iek tó ry ch d a w ­ n y ch — n a rzu ci się p o d o b ień stw em s w e j ca ło ści, p o d o b ie ń stw e m w y n ik ły m z p o w tó rzen ia sz k ie le tu stru k tu ra ln eg o obrazu p o d sta w o w eg o . R ozp ozn am y str u k tu r a ln e p o d o b ień stw o d w óch ob razów n ie na za sa d zie id en ty czn o ści 'ich

rze: W ie k XI X. S to la t m y ś li p o ls k ie j. Ż y c io r y s y , str e s z c z e n ia , w y ją t k i. T. 3. W ar­ sza w a 1907, s. 260— 264), an i w k sią ż c e S. К a w y n a (W a lk a r o m a n ty k ó w z k la ­

s y k a m i. L u b lin 1947) n ie p a d a n a zw isk o Felińskiego, chociaż an o n im o w y autor w stę p u do D zie ł te g o p isarza tw ie r d z i, ż e in te r e so w a ł s ię on sp r a w a m i k la s y c z - n ości i rom an tyczn ości. P rzy p o m in a w ię c F e liń sk i pod ty m w z g lę d e m F. M o ra w ­ sk ie g o , o k tórym ch ro n o lo g iczn ie o sta tn ie w sp o m n ie n ie n a p isa ła n ie ży ją ca ju ż Z. S t a r o w i e y s k a - M o r s t i n o w a (D w orzec m o je g o p r a d z ia d k a . „T ygod n ik P o w sz e c h n y ” 1965, nr 13).

14 C h r z a n o w s k i , op. c it. (szkic K o n s e r w a ty z m ję z y k o w y Ja n a Ś n ia d e c ­

k ieg o ), s. 187, 1193.

15 К a 11 e n b а c h, A d a m M ic k ie w ic z , t. 1, s. 52, 84, 291—292 (przypis), 299, 302. — T u rsk a 319 (zw łaszcza stw ie r d z e n ie , że w za k resie zb ie ż n o śc i e k sp r e sji ję z y k o w e j m ięd zy szk o łą d e lille ’o w sk ą a M ick iew iczem d r u g ie m ie jsc e — p o

S y b il li W o r o n i c z a — za jm u je Z ie m ia ń s tw o F e l i ń s k i e g o ) . — W. B o b e k , „ A r g e n id a " W a c ła w a P o to c k ie g o w sto su n k u d o sw e g o o ry g in a łu . K ra k ó w 1929,

s. 12— 13.

16 M. S z y j k o w s k i , w stę p do: A . F e l i ń s k i , B a rb a ra R a d z iw iłłó w n a .

K ra k ó w 1929, cz. 5, 7. B N I 9. — A . W a ż y k , M ic k ie w ic z i w e r s y f ik a c ja n a r o ­

d o w a . W arszaw a 1951, s. 57—66, 78. S ą d y W ażyka p o w ta rza S. Ż ó ł k i e w s k i

(7)

e le m e n tó w sk ła d o w y c h [...], le c z na p o d sta w ie zach od zących m ię d z y n im i sto su n k ó w [ ...] 17.

Opinię tę przyjm uję jako wskazówkę metodologiczną, w celu unik­

nięcia dociekań i przypuszczeń, gdzie — w rozpatryw anych przykła­

dach — mamy do czynienia z naśladowaniem, gdzie z rem iniscencją

(świadomą lub nieświadomą), gdzie z analogią i zbieżnością, gdzie z po­

dobieństwem pozornym itd .18 W ydaje się bowiem celowe zestawienie

elementów podobieństwa między Ziem ianinem w przekładzie Felińskiego

a tekstam i Mickiewicza, z odnotowaniem pierw szeństw a kolejnych spo­

strzeżeń (jeśli dokonano ich wcześniej). Miał w praw dzie Mickiewicz

Delille’a za poetę drugorzędnego (Kleiner II, 1 23), ten jednak (i to

w przekładzie Felińskiego) pozostawił w yraźne echa w twórczości litew ­

skiego rom antyka (Kleiner II, II 242—243) 19. Zamierzone zestawienie

próbuje zrealizować ponadto pewien zam iar uboczny. Ilekroć ono w y­

kroczy poza relację Feliński — Mickiewicz, będzie szło o wykazanie, że

elem ent obrazowy czy frazeologiczny można zobaczyć nie tylko jako

m ający charakter jednokierunkowego w pływ u czy zapożyczenia, ale

i jako elem ent o charakterze „powszechnika”: elem ent częstej obróbki

na wielu poetyckich w arsztatach.

1.

Ż a g 1 i k. Motyw płaza, co „sam sobie sterem , żeglarzem, okrę­

tem ” (Oda do młodości), został przez Kubackiego słusznie zestawiony

z przypisam i do Ziemianina (AF 156) — w niejakim jednakowoż prze­

17 Zob. też zd a n ie W. B o r o w e g o (O w p ły w a c h i z a le żn o śc ia c h w lite r a tu ­

rze. K rak ów 1921, s. 17) n a tem a t sto p n io w y ch m u ta cji ty p u , n ie n iszczą cy ch

jeszcze jego tożsam ości.

18 N a tem a t p rzyk ład u „ fa ta ln y ch n iep o ro zu m ień w p ły w o lo g ic z n y c h ” p isze A. D r o g o s z e w s k i w a rty k u le C z y „ S y b illa ” je s t ec h e m „R u in ” V o ln eya ? (Na

m a r g in e s ie b a d a ń n ad W o ro n iczem ). PL 1929, s. 1, 12, 22. — O m eto d zie p racy

C h rza n o w sk ieg o -k o m p a ra ty sty i o p a m ię c io w y c h (a n ie b ezp ośred n io lek tu ro w y ch ) r em in isce n c ja ch F red ro w sk ich — zob. E. P o r ę b o w i с z, rec.: I. C h r z a n o w ­ s k i , O k o m e d ia c h F re d ry . K rak ów 1917. PL 1917, s. 360, 367. — P ró b y szu k an ia zb ieżn o ści i ech, n a w e t d alek ich , d ok on u je B. N a d o l s k i w p ra cy P o k ło sie

le k t u r y Jana K o c h a n o w s k ie g o u A d a m a M ic k ie w ic z a . PL 1930, s. 315— 319, 324—

325, 328— 329. — O stosu n k u m ięd zy p o w in o w a c tw e m a sa m o d zieln o ścią w r e m i­ n iscen cja ch M ick iew iczo w sk ich p isze W. B r u c h n a l s k i (M ic k ie w ic z a M oore.

(P r z y c z y n e k d o g e n e z y ,^Konrada W a lle n ro d a ”). „ P a m iętn ik T o w a rzy stw a L ite ­

ra ck ieg o im . A dam a M ick iew icza ” 1891, s. 147, 163—>164).

19 K lein er (I 125) o d n o to w u je sp o strzeżen ie K a llen b a ch a i w sk a z u je , jako na e le m e n ty w sp ó ln e , p o c h w a łę w s i i zw roty: otch ła ń pożercza, brzoza w ieśn ia czk a , k o śció ł w z y w a ją c y Boga. N a tejże str o n ic y , w te k ś c ie g łó w n y m , su g eru je u m y ś l­ ność w y ra źn y ch ech F e liń sk ie g o i K rop iń sk iego u M ick iew icza . — Z ob. też: B iela k 102. — B o r o w y (op. cit., s. 40) przyp om in a, że p o czy tn o ść i p o w szech n a zn a jo ­ m ość d zieła jest w a ru n k iem k o m u n ik a ty w n o śc i a lu z ji lite r a c k ie j zaw artej w re­ m in iscen cji.

(8)

ciwstawieniu do tych, co m otyw ten wywodzili z tradycji antycznej. Więc

uznając trafność tego zestawienia i celowość wzmianki o nautilusie

u Pope’a 20, trzeba jednak uwzględnić także odesłanie do związków bez­

pośrednich z a n ty k ie m 21, bo dopiero to tłum aczy i pow tarzalność mo­

tyw u w literatu rze staropolskiej, i podobny kształt tych powtórzeń.

W Sarbiewskiego Odzie do samego siebie napotykam y podobnie brzm iący

dwuwiersz:

Ja, co sam so b ie je ste m S en a tem ,

Sam so b ie w o d z e m , k o n su lem , św ia tem 22.

Ze źródeł klasycznych zapewne zabłąkały się też do XVII-wiecznego

panegiryku żałobnego znajome nam określenia samolubów, których nie

zapamięta potomność:

W p roch o sta tn i, ciężarem w ie c z n y m p rzy ciśn ien i, N iech ci idą p o to m n y m czasom zap om n ien i, Co ani sm a k u cn oty, an i od w ażn ego

S erca w rzeczach dla dobra w ię c p o sp o liteg o , W ygodom ty lk o żyjąc p ieszczon ym , m ieć ch cieli;

A jako so b ie ty lk o ży li, ta k za sn ęli

S n em śm ie r te ln y m zm orzeni, b ez w sz e lk ie j p a m ię c i23.

2. K a r p z ł o t o ł u s k i . Przytoczm y kilka wersów z Ziem iaństw a:

N ić ok ru tn a na h aczk u śm ie r te ln y m w y cią g a ?

Z lo to łu sk ieg o k arp ia czy zw in n eg o pstrąga,

20 K u b a c k i , P ie r w io s n k i p o ls k ie g o r o m a n ty z m u , s. 95, 102. — Zob. te ż

T. S i n к o, M ic k ie w ic z i a n ty k . W rocław 1957, s. 223— 225.

21 W. B o r o w y (O p o e z ji M ic k ie w ic z a . Т. 1. L u b lin 1958, s . 40) w id z i tu tra n sp o zy cję w ie r sz a O w id iu sza. — P or. w z m ia n k ę o b a j c e o n a u tilu sie w : H. K e l l e r , D ie G e sc h ic h te m e in e s L e b e n s. M it ein em V orw ort v o n F. H o l ­ l ä n d e r . D eu tsch v o n P. S e l i g e r . A u to risiert. W yd. 39. S tu ttg a rt b. r., s. 36— 37, 138. — J. W a r s z a w s k i (M ic k ie w ic z u c zn ie m S a r b ie w s k ie g o . R zym 1964, s. 335) w o k reślen ia ch w rodzaju „sam so b ie sterem , żeglarzem , o k r ę te m ” w id zi sa m o o sk a r ż y c ie lsk ie sfo rm u ło w a n ia d otyczące o so b iście p oety, jed n ą z jeg o „spo­ w ie d z i” a u to b io g ra ficzn y ch .

22 M. K. S a r b i e w s k i , P o e zje . D ział 1. P ie n ia liry c zn e . P rzek ła d W. S y ­ r o k o m l i . W iln o 1851, s. 156. J e s t bardzo p ra w d o p o d o b n e, że M ick iew icz znał ła c iń sk i, o ry g in a ln y o d p o w ied n ik te g o tek stu . — I w 1 7 -w ierszo w ej sie la n c e J. G a- w i ń s к i e g o c zy ta m y (cyt. za: M. P i s z c z k o w s k i , L ite r a tu r a s ta r o p o ls k a ja k o

tw ó r c z o ś ć w a r s t w y p o sia d a ją c e j. PL 1934, z. 1/2, s. 9): „W sw y m o b ejściu so b ie p a n ,

so b ie i sen a tem [...]”.

23 S. B i e ż a n o w s k i , S z c z ę ś liw y k r e s lo tn e j k u n ie ś m ie r te ln e j c h w a le s tr z a ­

ły [...]. W y sta w io n y R. P. 1673 [...], s. 152. C y tu ją c n ie u siłu ję k o ry g o w a ć ja sk ra ­

w y c h a n a k o lu tó w o sła w io n eg o rym arza. — W zak am ark u p rzyp isu m ożna z a u w a ­ żyć, że id en ty czn ej, z d a w a ło b y się, fo rm u le p rzy p isa n y b y w a sens z u p ełn ie od m ien n y , skoro np. B udda n a u cza ł (E. S ł u s z k i e w i c z , B u d d a i je g o n a u k a . W arszaw a 1965, s. 218): „Ż yjcie, b ęd ąc sob ie w ła sn ą lam p ą, w ła sn ą u c ie c z k ą ”.

(9)

Czy w ęg o rza co sz a tą b ły sk a ją c sreb rzystą P asm em d łu gich p ie r śc ie n i w o d ę p orze czystą, O kunia co sw ój ogon rozp ościera k r w a w y , [A F I 39]

W ersy te czytamy jednocześnie oczyma i pamięcią, któ ra wyławia

podobny im dwuwiersz z Dziadów cz. IV:

Z ty c h zdrojów , sto ją c p rzy m n ie , w y w a b ia ła w ę d k ą S reb rn op iórego k arpia, pstrąga z kraśn ą c ę t k ą 24;

3. A n i m i z a c j a d r z e w . Nawet gdyby trzeba było powiedzieć

0 tym sposobie przedstaw iania drzew to, co W yka (171) mówi o parale-

lizmie ludowym i jego kontynuacji w opisie naturom orficznym , tj. naw et

gdyby trzeba było powiedzieć, że droga do łączności między Ziem iań-

stw em a twórczością Mickiewicza nie m usiała tu biec pośrednio, poprzez

gotowy chw yt artystyczny, lecz bezpośrednio od tw orzyw a przyrody —

1 naw et gdy liczyć się z uwagą Turskiej (297, 315) o uderzającym w y­

czuciu w aloru stylistycznego zadziwiającego w poezji Mickiewicza zesta­

wionej z poezją pseudoklasyków, to i tak w arto powtórzyć przykłady

podobieństw.

' „W i ą z s z a n o w n y ”. Z rozłożystą lipą, w spom nianą w Panu

Tadeuszu dw ukrotnie (księga 4 i Epilog), kojarzą się następujące słowa

przekładu:

ten w ią z szan ow n y, Co b ęd ąc o p iek u n em w s i zabaw n ie w in n y c h

P rzez la t sto im u ż y cza ł cien ió w d ob roczyn n ych , [A F I 5 1 ] 25

„ B r z e z i n a p ł a c z ą c a”. T urska (262—264, 318) zestawia od­

m iany tej personifikacji w ystępujące u Woronicza, Felińskiego, Delille’a,

Koźmiana. Jej uwagi w arto dopełnić spostrzeżeniami Bronisława Nadol-

skiego, Załuskiej (153, ten opis u Koźmiana) i Skwarczyńskiej 2e. Perso­

nifikacja ta m a u Mickiewicza swój odpowiednik w księdze 3 (w. 594—

598) Pana Tadeusza, w Tadeuszowej obronie polskiego pejzażu.

„ D ą b g a d u ł a ”. Chodzić tu może tylko o analogię, jaką się da

24 A . M i c k i e w i c z , D zieła . W yd an ie N arod ow e. T. 3. W arszaw a 1949,

s . 76. — S c h i p p e r (op. cit., s. 220) p rzyp om in a, że sp o strzeżen ia te g o p ierw szy d o k o n a ł K allen b ach w m o n o g ra fii o M ick iew iczu (t. 1).

25 T urska (250— 252) m n oży p r z y k ła d y o ży w ia n ia p rzez p e r so n ifik a c ję w tłu m a ­ czen iu F e liń sk ieg o , a n a s. 260—261 d a je p rzy k ła d y z W oronicza i K oźm iana, „ko­ rz y sta ją cy ch z w zoru fr a n c u sk ie g o ”. — S. W i n d a k i e w i c z (P ro le g o m e n a do

„P an a T a d e u s z a ”. K ra k ó w 1918, s. 51— 52) źród ła p o d o b ie ń stw a u p atru je w e

w z m ia n k a c h w „K urierze L ite w sk im ”.

26 N a d o 1 s к i, op. cit., s. 330. — S. S k w a r c z y ń s k a , R o z w ó j w ą tk ó w

i o b ra z ó w w tw ó r c z o ś c i M ic k ie w ic z a . L w ó w 1934, s. 184— 185 (o m eta fo ry za cji tego

(10)

przypisać rzeczom tw orzącym przeciwieństwo, bo jako przeciwieństwo

słów:

Jak rzek ł d obry Lafoniten: d rzew a m ó w ią m ało: [A F I 45]

— przypom nim y trzy w ersy o lipie „na głos Jan a czułej” i o „dębie

gadule” (Pan Tadeusz, księga 4, w. 39—41), pam iętając zresztą, że Mic­

kiewicz w swych Objaśnieniach odsyła nas tylko do Z am ku kaniowskiego

Goszczyńskiego 27.

4.

D w a k s i ę ż y c e . Chociaż S. Doliwa Starzyński emfatycznie

nazw ał młodego autora „desperacją wszystkich poetów” i utrzym yw ał,

że nikomu dotąd nie przyszło na myśl „odmalować ten obraz” (Kawyn-1

169), to jednak ten słynny obraz ze Św itezia n ki:

G w ia zd y nad tob ą, g w ia zd y ipod tobą I d w a zob aczysz k sięży ce

— ma w literatu rze wiele „odpowiedników”, a tłum aczy się to niew ąt­

pliwie w pierwszym rzędzie natu raln ą częstością zmysłowego spostrze­

gania tego pięknego zjawiska. W Ziem ianinie spotykam y słowa:

W jezior b łę k ic ie n ieb io s b ły szczą ce b łę k ity ; [AF IV 104]

Na celny w yraz wrażenia, polegającego na widzeniu świata zdwojo­

nego odbiciem w wodzie, w oryginalnym wierszu Franciszka K arpiń­

skiego Podróż z Dobiecka na Skałą zwracają uwagę Załuska i Turska.

Do zebranych przez Turską podobnych obrazów u Niemcewicza, Wężyka,

Naruszewicza, Koźmiana w reszcie28

dodać trzeba przytoczony przez

Marię Dłuską fragm ent z Rodu ludzkiego Staszica i słowa Kniaźnina

o odbiciu tw arzy w strum ieniu 29.

27 Por. u w a g i W y k i (86— 87). — O ty m , że S ło w a ck i w B e n io w s k im p ił z k o ­ le i do obu p o p rzed n ik ó w , m ó w i K. G ó r s k i w ro zp ra w ie pt. A lu z ja lite r a c k a .

( Is to ta z ja w is k a i je g o ty p o lo g ia ). W: Z h is to r ii i te o r ii lite r a tu r y . T. 2. W arszaw a

1964, s. 19— 20.

28 Z a łu sk a 82 (brak su g estii, b y to sp o strzeżen ie b y ło p rzejęte od D e lille ’a). — T u rsk a 229, 239— 240.

29 M. D ł u s k a , W e r s y f ik a c ja M ic k ie w ic z a . Cz. 2. PL 1965, z. 2, s. 439. N a s . 440, o d n iesio n a ty lk o d o sy la b o to n izm u , u w a g a , że M ick iew icz n ie w ie le s t w o ­ r z y ł , że p rzed e w s z y stk im w y b r a ł oraz że w y z n a c z y ł n o w e g ra n ice rodzajom i g atu n k om . U w a g ę t ę — p o Oisłabieniu jej sta n o w czo ści — czy d a ło b y się p r a w ­ d z iw ie od n ieść do ca łej tw ó rczo ści p oety? — F. D. К n i a ź n i n, W y b ó r p o e zji. O p racow ał W. B o r o w y . W rocław 1948, s. 105. B N I 129. (z L ir y k ó w w ie r sz D o

n o c y ). — Z nów w za k a m a rek p rzy p isu c h c ę w c isn ą ć w sk a z a n ie na m o ty w odbicia,

p rzetw o rzo n y w L e ś m i a n a w ie r sz u S z m e r w io s e ł (P o e z je z e b r a n e . W arszaw a 1957, s. 35) i na czą stk ę zdania w e fra g m e n c ie p o w ie śc i J. J. S z c z e p a ń s k i e g o

(Z a m a ch w L a sk u B u lo ń sk im . „T ygod n ik P o w s z e c h n y ” 1965, nr 31): „łódki p rzy­

(11)

5. „ [...] g d y z i n n y m i d z i e l ę”. Oczywistym przedgłosem

znanych fraz Ody do młodości zdaje się być fragm ent następujący:

S zczęście n a jm ilsze, k tóre d zielą z n am i drudzy. [A F I 47]

Nie wolno jednak nie pam iętać i nie odnotować sugestii in n y c h 30.

6. H e r a k l e s . Podobnym przedgłosem w ydaje się fragm ent:

K tóry, d ziecięciem w s ła w ie p rześcign ąw szy m ęże, M iał so b ie za igraszk ę z ja d łe du sić w ęże? [AF I 75]

Chociaż — W arszawski sądzi, że na powstanie zwrotki herkulesow ej

z Ody do młodości, mimo powiązań ze światem antycznym i pokrew ień­

stw a z w ątkiem w ystępującym u Goethego, mogła była wpłynąć oda

Sarbiewskiego Do cesarza Ferdynanda I I 31.

7. E c h a s y n t a k t y c z n e . W tym określeniu usiłuję odnaleźć

terminologiczny odpowiednik zjawiska, którego charakter uw yraźni ze­

staw ienie przykładów:

W szędy ją śled zi z ży ły w ży łę, z cien i w cien ie [A F III 87]

P o w ta rza ły ją d ęb y d ębom , b ukom buki. \[Pan T a d e u sz, ks. 4, w . 689]

Nie obroni się to spostrzeżenie pomówieniu o pedanterię, więc dla

jej dopełnienia przytoczmy fragm ent nie publikowanego nigdy poem atu

Adama Czartoryskiego Powrót. Przytoczenie to jednocześnie podważa

wartość spostrzeżenia (cyt. za: Załuska 160):

Tak ła ń cu ch em m ilą c się c a ła w n e t dokoła Z fo lw a rk u do fo lw a rk u , od sioła do sioła U p raw ą ozdobiona k ra in a p o w sta n ie.

Zresztą ustęp paralelny dla tego zjawiska odnajduje W arszawski

w utw orze Sarbiewskiego Do Pawła Jor dana Ursyna 32.

8.

„ O g a r n i e n i e”.

To ostatnie z czynionych porównań chce

skrom ny zalążek wszechogarniającego gestu K onrada widzieć w zdaniu:

Ja -mówię n ie do sa m y ch o k o lic S ek w a n y :

C hcę w s z y stk ie objąć w ie k i i w s z y s tk ie narod y. {A F I 32]

30 C h r z a n o w s k i , S tu d ia i s z k ic e , t. 1, s. 368 (szkic T r z y s tu d ia T a d e u sza

Z ie liń s k ie g o o M ic k ie w ic z u — zob. o za p o ży czen iu się u P indara). — K. G ó r s k i (P ogląd na ś w ia t m ło d e g o M ic k ie w ic z a . 1815— 1823. W arszaw a 1925, s. 24) i К u -

b а с к i (P ie r w io sn k i p o ls k ie g o r o m a n ty z m u , s. 95, 159) m ó w ią o ty m h a śle jak o o tr u iz m ie ow ej doby. P o w ta rza s ię ono i u G o e t h e g o , np. w ie r sz P r z y k ie lic h u

(W y b ó r p o e zji. W rocław 1955, s. 69. B N II 48): „A c a łe g o św ia ta szczęście — oto

n a sze c e le ”. Por. zresztą: E. v o n A s t e r , H is to r ia filo z o fii. W arszaw a 1969, s. 276, 286, 326, 424, 490.

31 Zob. W a r s z a w s k i , op. cit., s. 376— 377. — Zob. ta k że S i n к o, op. cit., s. 226— 227.

(12)

Przed rozpoczęciem powyższego wyliczenia w yraźnie zaznaczyłem cel

uboczny, a główny — mniej wyraźnie. Ten główny wymieniam teraz.

Mianowicie Skwarczyńska, mówiąc o przekładzie Felińskiego jako o źródle

obrazu retorycznego w Mickiewiczowskiej opinii o twórczości Słowac­

kiego, nie wyzbywa się tonu przypuszczającego, pisze (42): „Zdaje się

zatem nie ulegać wątpliwości, że

Jedna z przyczyn zachowanego

w ahania tkw i chyba w zdaniu nieco wcześniejszym: „w brzm ieniu p rze­

kładu Alojzego Felińskiego, a więc przekładu, który jako w ydany

w 1823 r. — nie był zapewne jeszcze znany Mickiewiczowi w okresie

w ileńskim ”. Tymczasem wskazanie na w ydanie z 1816 r.33 oraz powyż­

szy zestaw porów nań m ają n a celu obronę zasadności bardziej stanow ­

czego pochylenia przypuszczenia ku tw ierdzeniu, którem u można przy­

pisać, jak sądzę, znamiona pewności. N aw et wtedy, kiedy się m a w p a­

mięci powiedzenie Diderota, że w ątpić się raczej powinno o rzeczy

prawdziwej, niż narażać się na przyjm ow anie rzeczy fałszywej bez

spraw dzenia 34.

2

A. Powiedziawszy powyższe, przytoczm y ten wyimek, który znalazł

, się w centrum naszego zainteresow ania — to „napomnienie [...] zw ró­

cone do tw órcy opisowego poem atu wiejskiego”, ale przytoczmy w roz­

m iarze nieco większym niż zw ykle przytaczane trzy wersy:

J ed n ak z m a lo w a ń s a m y c h n ie sz u k a j z a lety : Dar u jęcia je s t g łó w n y m p rzy m io tem p oety.

N iech ja w ob razach tw o ic h n a p a t r z ą c y c h p a t r z ę , I zn ajd u ję ak to ró w na w ie js k im tea trze;

To je s t sztu k a w sp osob y u ję c ia b ogata:

C z ł o w i e k w o c z a c h c z ł o w i e k a j e s t o z d o b ą ś w i a t a . N a j p i ę k n i e j s z a k r a i i n a b e z n i e g o u b o g a ;

K o ś c i ó ł t o p u s t y , k t ó r y s w e g o w z y w a b o g a . On d a je ruch, w e so ło ś ć , ż y zn o ść, p rzy m ilen ie,

K szta łci, o ż y w ia w s z y stk o . T a k j a k p r z y r o d z e n i e ,

33 R ok te n podają: K a l l e mb a c h (A d a m M ic k ie w ic z , t. 1, s. 291), J. K r z y ­ ż a n o w s k i (H isto ria lite r a tu r y p o ls k ie j. W arszaw a 1953, s. 539), P i g o ń (AM 432). W arte są te ż u w a g i p r z y p u sz c z e n ia i d an e, k tó re reje str u ją M. D e r n a ł o - w i c z , K. K o s t e n i c z , Z. M a k o w i e c k a (K r o n ik a ż y c ia i tw ó r c z o ś c i M ic ­

k ie w ic z a . L a ta 1798— 1824. W a rsza w a 1957, s. 65 — o sz y b k o śc i r o zp o w szech n ia n ia

s ię naiwet od p isów , 139— 140, 316). — S i m k o (op. c it., s. 21) p rzyp u szcza, że ta k ż e B a rb a rę R a d z iw iłłó w n ę F e l i ń s k i e g o M ic k ie w ic z w dom u rod zin n ym zn a ł ty lk o z odpisu.

34 Zob. F ilo zo fia fr a n c u s k ie g o O św ie c e n ia . W yboru dok on ał oraz w stę p e m

(13)

O b e c n o ś c i c z ł o w i e k a p o t r z e b u j e s z t u k a : J ego w ob razach tw o ich w zrok n a jp iérw éj szu k a.

[A F IV 110; p o d k r e śle n ia S. D . ] 35

W poprzedniej części pracy uw ydatniłem osiem zbieżności uspraw ie­

dliwiających to ostatnie i najsłynniejsze z przytoczeń. Na nie w ypada

teraz spojrzeć jako na zbieżność dziewiątą i tak ważną, że w ym agającą

specjalnego rozpatrzenia. Do rozpatrzenia wyosobnić chcę zwłaszcza dw a

wersy.

„ C z ł o w i e k w o c z a c h c z ł o w i e k a”. Są to słowa poprzedza­

jące te, których parafrazę przypisuje się Mickiewiczowi, i nie mogą n ie

rzutow ać na jej znaczenie tak, jak musi na jej znaczenie rzutow ać fakt

p o m i n i ę c i a tych słów poprzedzających, a spożytkowanie w p ara­

frazie tylko słów dalszych. Form uła znaczeniowa ustalona słowami wy­

odrębnionego teraz w ersu opisuje obwód, w którym w sposób rzetelny

liczą się tylko stosunki międzyludzkie. Tu idzie stanowczo o coś więcej

niż w poczciwym sformułowaniu:

w s z y stk ie t e ozdoby N ie zdobią, a le biorą ozdobę z osoby 36.

Chodzi o krąg międzyludzki zam knięty tak szczelnie, jak w w ierszu

Puszkina Anczar:

A le czło w ie k a p o sła ł czło w ie k , Bo w ła d n y b y ł i p o sta n o w ił, I p o szed ł na p u sty n ię czło w ie k I p r z y n ió sł jadu c z ło w ie k o w i37.

Chodzi ponadto o ludzką wyłączność kom petencji do osądzania ludz­

kich spraw (do nich w poemacie zaliczono sztukę), jak to jest np. po­

wiedziane w legendzie hinduskiej w opracowaniu Goethego (Bóg i baja-

dera):

Bo m ieć m u si, chcąc je sąd zić, w lu d zk ie sp ra w y — lu d zk i w g lą d 38.

Ujęcia takie mieszczą się w oświeceniowo-humanistycznej koncepcji

losu ludzkiego. Dla deisty i racjonalisty Volneya nie m a ślepego losu,

35 W ięk szy jeszcze fra g m en t c y tu je K u b a c k i ; w sp r a w ie c e lo w o śc i c y to ­ w a n ia raczej w ię k sz y c h fra g m en tó w zob. S k w a r c z y ń sk a (30) albo W yk a (313).

36 A rg e n id a , k tórą J. В a г с 1 a i u s po ła c in ie n ap isał. W . P o t o c k i [...} p rzetłu m a czy ł [...]. R oku P a ń sk ieg o 1697 w W a rsza w ie [...], s. 733.

37 C yt. za: D w a w ie k i p o e z ji r o s y js k ie j. A n to lo g ia . U ło ż y li i o p ra co w a li M. J a - s t r u n i S. P o l l a k . W arszaw a 1951, s. 77 (tłu m a czen ie J. T u w i m a ) . W r ó w ­ n ie szczeln y m ob w od zie za m k n ięte je s t m o tto -w y r o k p o p rzed za ją ce M e d a lio n y N a ł k o w s k i e j .

(14)

jeżeli człowiek sam może rządzić swoim przeznaczeniem 39. Radiszczew

pisze:

n ieszczęścia c z ło w ie k a od c z ło w ie k a poch od zą i często stąd ty lk o p o w sta ją , że n ie p atrzy on p ro sto na o ta cza ją ce g o p rzed m io ty [...]• P o c ie sz y c ie la d la czło w iek a zn a la złem w n im sa m y m [...], k ażd y m oże b yć w sp ó łu c z e s tn ik ie m w czy n ien iu dobra p o d o b n y m s o b i e 40.

Nie jest to jednak koncepcja wyłącznie oświeceniowa. Erazm z R o tter­

damu pozdrowiwszy biskupa płockiego, A ndrzeja Krzyckiego, tak pisze

do niego w liście z 26 VIII 1528:

W różb ici, je ś li coś u k ład a się p o m y śln ie albo n ie p o m y śln ie , p rzy p isu ją t o sile d ob rych i zły ch d u ch ów . J a zaś sąd zę, że los c z ło w ie k a je s t raczej z a le ż n y od in n y c h lu d z i 41.

Są to odmiany i kontynuacje Protagorejskiej maksymy, że człowiek

jest m iarą w szystkich rzec zy 42; do m yśli Protagorasa nawiąże później

Marks, kiedy — mówiąc o m aterialnej potędze teorii — wyjaśni, że rad y ­

kalizm polega na ujm ow aniu spraw od korzenia i że dla człowieka ko­

rzeniem jest człowiek, który w efekcie kry ty k i religii staje się istotą

najwyższą 43.

Gdyby przyjąć tę linię i ten kierunek interpretacji w yodrębnionego

przez nas wersu, nie mogłoby to być bez wpływ u na znaczenie całości

Delille’owego „napom nienia” i byłaby między tym wersem a np. znany­

mi słowami A ugustyna z Tagasty:

Id ą lu d z ie p o d z iw ia ć w y s o k ie góry, o lb rzy m ie fa le m o rsk ie, szero k ie w o ­ dosp ad y rzek, p rzestrzeń oceanu i drogi gw iezd n e, a zan ied b u ją s ie b ie s a ­ m ych. [A 8, 15]

— różnica rów nie ostra, jak między tym wersem a „neoplatonizującą”

myślą A ugustyna, że we w nętrzu człowieka mieszka prawda. A w łaśnie

39 Zob. D r o g o s z e w s k i , op. cit., s. 6.

40 A. R a d i s z c z e w , P o d ró ż z P e te r s b u r g a do M o s k w y . P r z e ło ż y ł S. P o 1- 1 a k. O p racow ał W. J a k u b o w s k i . W rocław 1954, s. 6. B N II 87.

41 K o r e s p o n d e n c ja E ra zm a z R o tte r d a m u z P o la k a m i. P rzeło ży ła i op racow ała

M. C y t o w s k a . W a rsza w a 1905, s. 121.

42 J a k o p r z y k ła d y in te r p r e ta c ji m a k s y m y P rotagorasa zob.: W. H e i n r i c h ,

Z a r y s h is to r ii filo zo fii. T. 1. W arszaw a 1925, s. 89— 91. — T. C z e ż o w s k i , O m e ­ ta f iz y c e i j e j k ie r u n k a c h . T oruń 1948, s. 12— 13. — A. K r очк i e w i с z, S c e p ty c y z m g re c k i. (O d P ir r o n a do K a rn e a d e sa ). W arszaw a 1964, s. 63— 66, 83, 105— 107, 12(2,

207. — W. J a e g e r , H u m a n iz m i teo lo g ia . W arszaw a 1957, s. 6 (w stęp M. P i e z i), 38, 42, 46. — W. T a t a r k i e w i c z , H isto ria filo zo fii. Т. 1. W arszaw a 1958, s. 81— 89. — Zob. te ż Т. К r o ń s к i, W y k ła d y z filo z o f ii s ta r o ż y tn e j. W arszaw a 1955, s. 27, 38—39. — Z a strzeg ę 'jednak, że u p a try w a n ie w t e z ie P rotagorasa s u b ie k ty ­ w izm u ep istem o lo g iczn eg o , i to ra d y k a ln eg o , n ie w y d a je m i się k on ieczn e.

43 K. M a r k s , P r z y c z y n e k do h e g lo w s k ie j filo z o fii p ra w a . W stą p . (1844). W: K. M a r k s i F. E n g e l s , D zieła . Т. 1. W arszaw a 1960, s. 457— 474.

(15)

A ugustyna W yznania niedługo będzie m iał zam iar przełożyć Mickiewicz.

W ers ten, rozpatryw any w izolacji, zdaje się jednak mieć znaczenie „in-

trahum anistyczne”. I ma rację Kubacki, kiedy przydaje kom entarz, że

Mickiewicz znalazł w przekładzie Felińskiego, w raz z propozycjam i kla­

sycznych środków realizacji poetyckiej, podobne Lessingowskim nauki

podane w interpretacji hum anistycznej. Humanizm ten, obok klasycyz­

mu, należał do tradycji wieku Oświecenia, które były swego czasu Chle­

bem m acierzystym wielkiego poety 44.

Taki zespół uwag utru d n ia przyjęcie przypuszczenia, że obraz „koś­

cioła bez boga” — w zdaniu, które jest obrazowym określeniem roli

i wartości człowieka w pejzażu — mógł był powstać na gruncie reakcji

antylaickiej (Skwarczyńska 43) 45, gdyż hum anizm omówiony to h u m a­

nizm im m anentny, to humanizm — jak mówi polemizujący z nim W erner

Jaeger — antymetafizyczny, antropocentryczny, hum anizm w swoistym

sensie, hum anizm ludzi, którzy „ograniczają poznanie do bezpośredniego

doświadczenia zmysłowego w przedmiocie naturalnego i społecznego oto­

czenia człowieka” 46.

P u s t y k o ś c i ó ł w z y w a s w e g o b o g a . U względnijmy jed ­

nak, że opinię swoją wypowiedział Mickiewicz w roku objętym już okre­

sem wzmożonej i pogłębionej religijności47. O dnotujm y także związki tej

religijności z m isty k ą 48. A na sam w ers (drugi z dwóch w yodrębnio­

44 G ó r s k i , P o g lą d n a ś w ia t m ło d e g o M ic k ie w ic z a , s. 7. — I. C h r z a n o w ­ s k i (C h a r a k te r y s ty k a ro m a n ty z m u . Cz. pt. R o m a n ty z m ja k o r e a k c ja p r z e c iw

O św ie c e n iu . W: Z e p o k i ro m a n ty z m u . S tu d ia i szk ic e . Kraików 1919) n a z y w a p se u -

d o k la sy cy zm zw y ro d n ia ły m , a le rodzonym d zieck iem O św iecen ia , dod aw szy u p rze­ dnio, że w sz e lk i prąd w y r o d n ie je .

45 W w y d a n iu , k tóre cy tu ję, sło w o „boga” n a p isa n e jest m a łą literą . K u b a c - k i, n ie podając źródła cytatu , p isze „B oga”. A le i w stu d iu m S k w a rczy ń sk iej — tak w p rzek ła d zie F eliń sk ieg o , jak w p rzy to czo n y m o ry g in a le fra n cu sk im — s ło ­ w o „b óg” i sło w o „d ie u ” n ap isan e s ą m a łą literą . H arm on izu je to z o k reślen iem „ sw eg o b o g a ”, co n ie m a oznaczać J ed y n eg o B oga, lecz b óstw o. — Tu jeszcze dorzu cę, że w u w a g a ch do M in d o w e g o n a p isan ego je s ie n ią 1829, a w y d a n eg o w 1832,

S ło w a ck i uiprzedza d w u k ro tn ie zarzut b e z b o ż n o ś c i . 46 J a e g e r , op. cit., s. 5 (w stęp P 1 e z i), 36— 42.

47 T r a d y c y jn ie u jęta r e la c ja na te m a t p ojęć i u czu ć re lig ijn y c h M ick iew icza : H. B i e g e l e i s e n , „Pan T a d e u s z ” A d a m a M ic k ie w ic z a . W arszaw a 18Э4, s. X X — X X IV . — Zob. jednak: K lein er II, I 463— 467. — H. S z y p e r , A d a m M ic k ie w ic z .

P o e ta i c z ło w ie k c zy n u . W arszaw a 1949, s. 106— 108. — S. W i n d a k i e w i c z , M ic k ie w ic z i B yro n . PL 1934, z. 1/2, s. i!27. — M. J a s t r u n , M ic k ie w ic z . W yd. 2.

W arszaw a 1949, s. 224— 226, 374. — Ż ó ł k i e w s k i , op. cit., s. 123 (p ow ołan ie się na K ubackiego). — S. S k w a r c z y ń s k a , S p ó r o M ic k ie w ic z a -k a to lik a . „Z y­ c ie i M y śl” 19Э5, nr 2/3. — W a r s z a w s k i , o p . cit., s. 400— 403. — W. C z e r -n o b a j e w

(

M ic k ie w ic z w R o sji w la ta c h 1820— 1830. P L 1934,

z.

3/4, s. 292) p o d ­ k reśla, że g łęb o k ie p rzeob rażan ie się d u ch ow e M ick iew icza rozp oczęło się jeszcze w cza sie jego p ob ytu w R osji.

(16)

nych) spójrzm y jako na układ znaczeniowy, w którym już sama s tru k tu ­

ra treści stanow i m om ent znaczący. Czynnością wzywania potw ierdzany

jest stan nieobecności wzywanego. Bóg pojęty jako im m anencja nie mógł­

by się stać przedm iotem wezwania. Bóg panteistów, Bóg stanowiący ze

światem jedność, Bóg utożsam iany z przyrodą („Deus sive N atura”)

może być tylko obiektem rozważań lub zachwytu:

Cóż m ożna w ię c e j zysk ać, n iż k ie d y w y b u ch a B ó g -N a tu ra w o lśn ien iu n a g ły ch w szech zro zu m ień ... Jak On u m ie m a terię p rzeobrazić w ducha!

Ja k ona d zieło ducha w m a terię tch n ą ć u m i e ! 49

Nieobecny, którego wzywamy, nie jest nieobecny w sposób bezwzglę­

dny: obecny jest w samym wezwaniu, którym naw iązana zostaje pierw ­

sza łączność. Nie jest to więc już stan opisany w poemacie Schillera

Bogowie G recji:

Ś le p a n a 'radość, 'którą ta k sz a fu je , N ie za ch w y co n a w ła sn ą w sp a n ia ło śc ią , N ie w id z ą c ducha, k tóry n ią k ieru je, I n ie s z c z ę śliw a w ła sn ą szczęśliw o ścią , N a hołd p ie ś n ia r sk i i n ie m a , i głu ch a, N iczy m w a h a d ło zeg a ro w e p u sta, J e d y n ie p ra w ciężk o ści w ie r n ie słu ch a N atu ra p różn a bóstw a 50.

Ma zupełną słuszność Skwarczyńska (38), kiedy w stylistycznym

kształcie przypisyw anej Mickiewiczowi wypowiedzi dostrzega kontrast

między ogromem kościoła (jest to przecież kościół zrównany wielkością

z rozległością krajobrazu) i tragizm em pustki. Nie jest to jednak kon­

tra s t statyczny, kontrast znieruchomiałego stanu, lecz kontrast napięć

i tendencji (powracam do omawianego teraz wersu). Ten dynam iczny

układ rozłożyć chcę na prostsze elem enty znaczeniowe, sytuacyjne, mo­

tyw acyjne, relacyjne itp., po to, by uw ypukliw szy zgodność tych elemen­

tów z przekazanym i przez Biblią i mistyków elem entam i postawy wobec

Boga (modlitwa błagalna), uznać jednocześnie zgodność analizowanego

układu z tą postawą.

W zywanie jest zwracaniem się ponad siebie, w wymiar, względem

którego nikleją i nikną w szystkie inne. Jest więc wzywaniem z głębo­

K ra k ó w 1903; E. K r z y s z k o w s k i , C z te r d z ie ś c i i c z te r y . K rak ów 1903. PL 1904, z. 2, s. 325. — H . S z u с к i, M ic k ie w ic z i B o eh m e. (P r z y c z y n e k do m i s t y k i p o l­

s k ie j). PL 1929, s. 318.

49 J. W. G o e t h e , R e lik w ie S ch illera . W: W y b ó r p o e z ji, s. 190 (przekład S . Z a r ę b s k i e g o ) , zob. te ż s. X II, L, CII (u w agi Z. C i e c h a n o w s k i e j ) .

50 F. S c h i l l e r , B a lla d y . W yb rał i w stę p e m op atrzył L. L e w i n . W arsza­ w a 1962, s. 20.

(17)

kości (Ps CXXIX 1. 2; A 26; T 170), wzywaniem pokornym (Ps X X X IX

18 i LXIX 6; A 77). Jest jednak i autoafirm acją („gdzie nie m a głosu,

jest milczenie” A 275), i pewnością ratu n k u („potępieni nie mogą p ra­

gnąć” К I 113— 114). Jest właściwie pełne nadziei, skoro „doskonali i nie­

doskonali są przedm iotem uwagi Bożej Opatrzności” (К II 124), skoro

naw et „upadek jest bliski podźwignięciu” (A 120) przez Tego, k tó ry

„świeci w ciemnościach upadku” (A 311). Więc: „będę mówił do P ana

mojego, aczem proch i popiół” (T 215)51. Wzywanie to uzasadnia sam o

siebie: „Któż wzywa nie znając?” (A 1).

Przyczyny wzywania podobne są stanowi suszy (Ps XLI 2, 3; J III

300; T 28, 196), doznawaniu pragnienia, omdlewaniu (A 44), niemocy

(T 22), śmierci wreszcie (J III 61; A 66). Przyczyna tkw i nadto w n atu rz e

wzywających: ogień dąży w górę, gorejem y (A 312—313)52. Przyczyną

jest zatem — biorąc ogólnie — brak, a przecież wszelkie zło jest b ra­

kiem 53. W zywanie jest wolą uzupełnienia (dopełnienia) b raku (T 223;

J IV 195) 54. Próżnia i otwarcie są konieczne w oczekiwaniu napełnienia

(J IV 214). To, co napełnia, jest światłem (J II 131; A 232, 253), życiem

(A 328), weselem (J I 332), królestw em (T 176). A więc istotnie: „A jak ­

że wzywać będę Boga mojego, Boga i P ana mego? Chyba do w ejścia w e

mnie zapraszać Go będę, gdy Go będę wzywał” (A 1 )5S. Cechami wzywa­

nia są ufność, w ytrwałość (Ps XLII 3—5, LXXXV 3— 5, CIV 4), a n aw et

gwałtowność (J I 97, II 163) 56. W zywany sam zachęca do w zyw ania (К I

149— 150, II 112, 122; Ps XLIX 15), a naw et — wzywa z niecierpliw ą

gwałtownością (A 66, 306) 57. Nasze wzywanie wiąże, zobowiązuje w zy­

51 T e sło w a tr a w e stu je k siądz P iotr w D zia d a ch . Są to zresztą sło w a A b ra h a ­ m a z P ie r w s z y c h K sią g M o jż e s z o w y c h (X V III 27). S y n o n im iczn e m o ty w y b ło ta , perzu i p o p io łu p ow tarzają się np. w K się g a c h Joba.

52 D uszę z p ło m ien iem u tożsam ia W o l t e r (cyt. za: K. N . D i e r ż a w i n ,

W o lte r. W arszaw a 1962, s. 19): „T rzeba n a d a ć sw o jej d u szy w s z y s tk ie m o ż liw e

k szta łty . J e st to p ło m ień p ow ierzon y nam przez Boga, m u sim y ż y w ić go ty m , co n a jc e n n ie jsz e ”. N ie m ożna jed n ak w ty c h sło w a c h w y k lu c z y ć n ieb ezp o śred n iej a lu ­ zji do m itu o P rom eteu szu . Inne sło w a W oltera, k tó ry m s ię p rzy p isu je a lb o c y ­ nizm , albo p o lity czn e w y r a c h o w a n ie („Si D ieu n ’e x is ta it p as, il fa u t l’in v e n te r ”), m ożna ch y b a , p rzy n a jm n iej: także, zrozu m ieć jak o i n t e l e k t u a l n e p r z y ­ z w o l e n i e d e i s t y.

53 A. K a s i a , Ś w ię ty A u g u sty n . W arszaw a 1960, s. 68.

54 Zob. też S a l v i a n u s , O O p a trz n o śc i B o żej. W arszaw a 1953, s. 30. 55 Por. też se k w e n c ję V en i, S a n c te S p ir itu s . W: H y m n y b r e w ia r z a i s e k w e n c je

m sza łu . P rzeło ży ł L. S t a f f . W arszaw a 1962, s. 98, oraz sło w a (A 2): „to, co n ap ełn iasz, ogarn iając n a p ełn ia sz”.

56 E lem en ty g w a łto w n o śc i u J a n a od K r z y ż a są bardzo w y ją tk o w e i d la ­ tego bardzo cie k a w e na tle b iern o ści o c z e k iw a n ia ta k zn a m ien n ej dla jego m isty k i. 57 Por. J. L i e b e r t a w ie r sz e V en i, S a n c te S p ir itu s ii J e ź d z ie c (w: P o e zje z e b r a ­

ne. W arszaw a 1951, s. 160, 130). — B ó g -g w a łto w n ik za stą p ił drogę S za w ło w i u bram

(18)

wanego (Ps X'XVII 1, 2; A 306). To zaś powoduje skuteczność w zywania

(A 1; J III 52): spełnienie (Ps XXI 25, XXIX 12, XXX 8, X XXIII 5, 7,

LXV 19, 20; T 165 — cytat z Ps XXIX 12).

Czemu służy dokonana w tej części pracy komparacja? W ykazaniu,

że rozpatryw any właśnie w ers m o ż n a rozumieć nie w sposób nega­

tyw ny i „likw idacyjny”, lecz w — pozytywny i dopełniający.

B. Ów sąd Mickiewicza o Słowackim zaliczył Pigoń do „słów skrzy­

dlatych”, nacechowanych bystrością spojrzenia i świeżą barw ą trafnego

dowcipu (AM 25). Skwarczyńska powołując się na pracę Stefana K a-

w yna podkreśla, że naw et na bieżące, obiegowe opinie większy w pływ

miało przypisyw ane Mickiewiczowi powiedzenie niż realne wypadki (ucz­

ta grudniowa, którą Teodor Tomasz Jeż uznał za niesym patyczną próbę

upokorzenia Słow ackiego)58. Czas przydaw ał tem u sądowi coraz to b ar­

dziej złożone m otyw acje i interpretacje (Kawyn-k 64—70). Sąd ten,

pojęty jako potępienie, okazał się dogmatem obowiązującym k ry ty k ę

(Skwarczyńska 27). Sąd ten, u swego źródła wyposażony w trw ałą suge-

stywność, nabrał trw ałości przekazu, której z kolei zaczęła przysługiwać

sugestywność rzeczy niekwestionowanej. Zuchwalstwem byłoby u trzy ­

mywać, że w edług negatyw nej interpretacji tego sądu modelował K leiner

własną charakterystykę Słowackiego, kiedy w swojej znakomitej mono­

grafii pisał o wczesnej twórczości poety, iż artyzm jej sięga wyżyn, ale

nie rozw ija się jeszcze człowiek; iż panuje w niej w irtuozeria, literackość

koncepcji, kierunek bezosobisty, zewnętrzność czysta, operowość, popis

rytm iczny, kosztem głębszej treści — w tej kw intesencji literackiego

rom antyzm u. Jednak nie tylko nie można zaprzeczyć, że ch arakterystyka

ta stanow i jakby rozbudowanie tamtego sądu; nie można także zaprze­

czyć, że tam ten sąd towarzyszył rozwijaniu się myśli K leinera, skoro

został przytoczony jako elem ent ch ara k tery sty k i59. A my, śledząc te

„gm inne dzieje”, z uśmiechem odnajdujem y w drugiej m onografii uczo­

m o w ite g o Ł o w cy ” (zob. * P. M r o c z k o w s k i , K a te d r y , ły k i, m in s tr e le . K ra k ó w 1962, s. 100— 101). — Z łagod zon y w w y ra zie obraz B oga jak o teg o , k tóry id zie w ie r n ie z a p o szu k u ją cy m , m am y w w ierszu L. S t a f f a W y s z e d łe m szu k a ć (W ie r­

sze z e b r a n e . T. 4. W arszaw a 1955, s. 291). -r- Z resztą są to m u ta cje sądu w y r a ż o ­

n eg o sło w a m i IPs C X L IV 10: „B lisk o jest Pan d la ty c h w sz y stk ic h , k tórzy go w z y ­ w a ją ...”

58 S k w a rczy ń sk a 29. — Zob. K aw yn-1 35, K a w y n -k 38, 42. A tak że: W. H a h n , rec.: J. T r e t i a k , J u liu s z S ło w a c k i. H isto ria d u ch a p o e ty . K ra k ó w 1904. P L 1905, z. 2, s. 370. — M. O s t r o w s k a , T . T . J e ż o M ic k ie w ic z u . PL 1934, z. 1/2, s. 1 4 1 .— J a s t r u n , op. cit., s. 238— 247.

59 J. K l e i n e r , J u liu s z S ło w a c k i. D z ie je tw ó rc z o śc i. W yd. 2. T. 1. L w ó w

1923, rozdz. 4, 6. — Por. p o w ie d z e n ie K ra siń sk ieg o , że S ło w a ck i m a b e z czeln ą ła t­ w o ść śliczn y ch w ie r sz y (zob. o ty m u w a g a w : S. D o b r z y c k i , R e j. PL 1905, z. 3, s. 395).

Cytaty

Powiązane dokumenty

W serialu Wiadomości z drugiej ręki pojawia się także Warszawa, jednak można to wywnioskować jedynie obserwując panoramy miasta pomiędzy poszczególnymi scenami.. Akcja

Podtrzymując krytykę mianowania Ford na idealną pacjentkę przez media współpracujące z przedsta- wicielami środowiska medycznego, nie można jednak zaprzeczyć temu, że in-

Można jednak postawić dalej idące pytanie, a mianowicie, czy w sytuacji, w której Skarb Państwa jest reprezentowany, a wnioskodawca może wyzna- czyć pełnomocnika, udział

Dla sądu nie mia- ło łagodzącego znaczenia, że oskarżony przed i w czasie czynu spożywał al- kohol, a nawet była to w pewnym zakresie okoliczność obciążająca,

Można także iść za Chrystusem, aby Go śledzić albo słuchać, ale nie praktykować Jego nauk: Jezus jednak domaga się od swoich uczniów i od każdego człowieka,

Można jednak metodą prób i błędów przekonać się, że istnieje jeszcze jeden rozkład prostokąta na dziewięć kwadratów, nierównoważny roz-.!. Spróbuj jednak

Ponieważ jednak rozwód talaq ma charakter prywatny, a ewentualne działania sądu lub innego organu mają jedynie charakter deklaratoryjny, polski sąd może również stanąć

W ocenie tego Sądu, nie oznacza to jednak, że Sąd pierwszej instancji mógł skutecznie przeprowadzić postępowanie sądowe i rozpoznać sprawę zainicjowaną wniesieniem odwołania