Karol Mórawski
Balista i cembrowina
Niepodległość i Pamięć 13/1 (22), 241-243
„ N ie p o d le g ło ś ć i P am ięć" N r 22, 2 0 0 6
Karol Morawski
W arszaw a
Balista i cembrowina
37 dni P o w stan ia W arszaw skiego przeżyłem w piw nicy jed n eg o z dom ów na P o wiślu. P o kolejnej eksm isji dokonanej przez N iem ców jeszc ze w 1943 roku, zostali śm y zakw aterow ani w 2 pokojach, dużego, bo pięciopokojow ego m ieszkania, w dom u spółdzielni bankow ców przy ul. C zerw onego K rzyża 21/23 (obecnie ul. Jaracza 4). Ładny arch itektonicznie budynek, ukształtow any na planie podkow y, posiada otw arty ku ulicy obszerny dziedziniec, odgrodzony k ratą oraz dw a boczne podw órka, zw ane kuchennym i, m ieszczące pojem niki na śm ieci, trzepaki do dyw anów itp.
W ybuch w alk pow stańczych 1 sierpnia sprow adził niem al w szystkich m ieszkańców do podziem i. C ałe życie skoncentrow ało się teraz w piw nicach i korytarzach, w yposa żonych na szczęście w sanitariaty i ujęcia w ody pitnej. M ieszkańcy parterow ych m ie szkań, których o kna w ychodziły na boczne podw órka osłonięte przed ostrzałem , udo stępniali sw e kuchnie na potrzeby gotujących pożyw ienie.
P ierw sze godziny nie były optym istyczne, a budynek został niejako odcięty od re szty opanow anego przez pow stańców Pow iśla. Z najdująca się na W ybrzeżu K ościusz kow skim , u w ylotu ulicy C zerw onego K rzyża, na terenie daw nego O gródka Jordano w skiego, form acja tzw. F lakartillerie chroniącej m osty przez W isłę, prow adziła silny ostrzał w zdłuż ulicy C z erw onego K rzyża. N aprzeciw w znosił się gm ach T eatru A ten e um, zajętego w dniach okupacji przez N iem ców na „K leines T heater W arschau” , który znajdow ał się na ziem i niczyjej. W przerw ie m iędzy budynkiem teatru, a następnym i zabudow aniam i południow ej strony ulicy, pusta parcela um ożliw iała ostrzał naszego dom u przez je żd ż ąc y nasypem kolejow ej linii średnicow ej pociąg pancerny. O bok, od zachodu znajdow ały się garaże O rganizacji T odta, zaś od w schodu w znosił się m a syw ny dom m ieszkalny przy ul. C zerw onego K rzyża 25. Z araz też w ieczorem 1 sierp nia został on podpalony pociskam i zapalającym i przez przeciw lotników z pozycji na W ybrzeżu. P róba gaszenia pożaru i napływ uciekinierów pogorszyły i tak niepew ne nastroje. D ośw iadczenia w rześnia 1939 roku, lata okupacji i św iadom ość ofiar zw iąza nych z w alką budziły lęk i niepokój. M iałem w tedy 9 lat i ten nastrój lęku i pow agi chw ili nie był mi obcy.
P óźnym w ieczorem pierw szego dnia walki udało się naw iązać łączność z opanow a ną przez pow stańców ulicą S m ulikow skiego i z placów kam i w gm achu Z w iązku N a uczycielstw a P olskiego. W naszych piw nicach pojaw ili się chłopcy z biało-czerw onym i o p askam i - żo łn ierze . O p ró cz obaw i lęku p o ja w iła się n ad zieja n a su k ces i du m a z podjętej walki.
S zczątkow e form y obrony przeciw pożarow ej, łączności i inform acji zaczęły działać niem al następnego dnia. M łodzi m ężczyźni i kobiety z naszego dom u, nie m ający
do-242 Karol Morawski
tąd zw iązku z konspiracją, zgłaszali się na ochotnika do walki i służby sanitarnej, starsi organizow ali życie na m iejscu. P ojaw iła się prasa, z m agazynu na Tam ce docie rała kasza, m leko w proszku dla dzieci i odżyw ka tapioka. W ieczoram i, ja k pierw otni chrześcijanie w katakum bach, zbieraliśm y się na m odlitw ę, którą prow adziła siw ow ło sa pani W yleżyńska.
P oniew aż aktualnie d ostępne przejście na placyk przy zakręcie ulicy S m ulikow skie go znajdow ało się pod ostrzałem z W ybrzeża K ościuszkow skiego, panow ie z obrony przeciw pożarow ej przez kilka dni kuli nowe w yjście w m etrow ej grubości m urze p ro w adzącym bezpośrednio z piw nicy na podw órko budynku ów czesnej U bezpieczalni Społecznej, w którym po w ojnie przez lata całe m ieściła się oficyna „N aszej K sięgar ni” .
W sytuacji gdy niem ieccy przeciw lotnicy trzym ali w szachu zarów no ulicę C zer w onego K rzyża od W ybrzeża aż do Solca, ostrzeliw ali w ypalone m ury dom u przy C zerw onego K rzyża 25, p rześw it m iędzy ruinam i a budynkiem Z N P sięgając w głąb ul. S m u lik o w s k ie g o , a ta k ż e sam D om N a u c z y c ie la , p o d e jm o w a n o lic z n e s ta ra n ia o zneutralizow anie tej w rażej placów ki. N iestety, dobre uzbrojenie i zaopatrzenie zapew nione d ro g ą kolejow ą spraw iały, iż N iem cy nie zam ierzali w ycofać się, a d ział ka przeciw lotnicze ustaw ili do strzelania na wprost.
B rak ciężkiej broni, przy niedostatku am unicji do zrzutow ego „P iata” , pobudził in w en c ję d o m o ro sły c h k o n stru k to ró w z naszego dom u. R a d a w rad ę, w p o ro zu m ien iu z p laców ką pow stańczą w ZN P, postanow iono skonstruow ać w yrzutnię butelek zapala jący ch . W założeniach konstruktorów w inna ona m iotać butelki w ypełnione benzyną
na odległość kilkudziesięciu m etrów.
N a jed n y m w ięc z bocznych podw órek, tym od zachodu, pow stał ad hoc w arsztat „rusznikarski” . Pojaw iły się deski, belki, resory sam ochodow e ze znajdującego się obok garażu, w reszcie grube sznury i stalow e linki. Z godnie z m ożliw ościam i techni cznym i zaprojektow ano antyczną niem al balistę. P am ięć zaw odna ju ż dziś przyw raca do św iadom ości je d n o tylko nazw isko, inżyniera C yngota z niew ielkim i w ąsikam i.
Z długich m asyw nych desek w yheblow anych starannie zbito długie na 2,5-3 m e trów koryto otw arte z jednej strony, w sparte u w ylotu na specjalnym koziołku. W e w nątrz um ieszczono pojem nik w form ie otw artej z jednej strony szufladki o gładko w yheblow anych bokach. W szufladce tej um ieszczano butelkę o półlitrow ej jeśli do brze pam iętam pojem ności. D o tej długiej rynny-lufy w m iejscu m ocow ania podpórki p rzytw ierdzono w poprzek m asyw ny sam ochodow y resor piórow y w ygięty w stronę w ylotu. O d ram ion resoru m asyw ne sznury w iodły do specjalnego trzpienia um ocow a nego na szufladce-pojem niku. O dciągnięcie do tyłu szufladki pow odow ało naciągnięcie resoru, a je j zw olnienie przesuw ało pojem nik z butelką do w ylotu rynny i w yrzucenie butelki.
T akie były założenia. W toku prób okazało się konieczne założenie specjalnej linki stalow ej i korby, ja k w kuszy, by doprow adzić do ugięcia resoru, a zarów no rynnę ja k i szufladkę sm arow ano m ydłem i św iecą, by zyskać niczym nie ham ow any poślizg i w yrzut pełnej płynu butelki. M im o usilnych starań próbna butelka z w odą lądow ała je d n ak stale zbyt blisko. D alsze udoskonalenia, popraw ki kąta nachylenia, oddaw anie lub dodaw anie piór resora nie przynosiło spodziew anych rezultatów . Z apraszani na ko lejne próby dow ódcy pow stańczy z rejonu dom agali się w iększych odległości. K ilka naście m etrów było zbyt m ałe w stosunku do potrzeb. N iestety, narastający od p ier w szych dni w rześnia nacisk w roga na P ow iśle rychło przerw ał dalsze prace, nie roku ją c e ja k się w ydaje, m im o starań i nakładu pracy, pozytyw nych rezultatów . N ieustają
Balista i cembrowina 243 cy ostrzał, brak św iatła, w ody, podjęta ew akuacja kolejnych form acji pow stańczych zm ieniły całkow icie sytuację.
Jeszcze tylko w cześniej, kiedy ostrzał jedynej dostępnej studni artezyjskiej na zako lu ulicy S m ulikow skiego, przy tzw. czerw onym dom u, zagrażać zaczął brakiem w ody, ci sam i m ieszkańcy podjęli rów nocześnie prace przy kopaniu studni na podw óreczku. P rzez kilka dni w ykopano kilkum etrow ą studnię, przygotow ano też drew nianą cem b ro w inę, by ochronić w ykop przed osuw aniem się ziem i. W reszcie pojaw iła się w oda. A le niestety, m im o pobliskiego brzegu w iślanego, to co pojaw iło się na dnie w ykopu nie nadaw ało się do użytku. W oda m iała brązow o-fioletow e zabarw ienie i duże ślady osadu. I w tedy, kiedy próbow ano studnię je szc ze pogłębić, by uzyskać zdatną do użytku w odę, upadło P ow iśle. 6 w rześnia 1944 roku zostaliśm y w yprow adzeni z b u dynku i skrajem brzegu w iślanego, ulicą B ednarską, K rakow skim P rzedm ieściem , T rę backą, W ierzbow ą, S enatorską, przez plac M irow ski, C hłodną, W olską dotarliśm y do kościoła św. W ojciecha, a potem do P ruszkow a i dalej na tułaczkę. Ja z rodzicam i znaleźliśm y się pod S ochaczew em , siostra zaś ja k o m łoda osoba została w yw ieziona na roboty do N iem iec.
W spom inam ten epizod pow stańczy dla potw ierdzenia w yjątkow ej ofiarności w szy stkich m ieszkańców W arszaw y, spraw nej działalności służb cyw ilnych i ogrom nej in w encji w arszaw iaków w d ziele w spom agania działań pow stańczych. I choć ta balista antyczna nigdy nie w yrzuciła butelki zapalającej na w roga, a studnia nie dała ani je d nego w iadra w ody, to z pew nością w arte są skw itow ania tym w spom nieniem .
K iedy po p ow rocie do W arszaw y w lutym czy m arcu 1945 roku zaszliśm y do daw nego m ieszkania, by odnaleźć choć resztki dobytku, przew rócona w yrzutnia i prze chylona na bok cem brow ina nieukończonej studni przypom inały w ydarzenia sprzed kilku m iesięcy.