• Nie Znaleziono Wyników

Powrót stłumienia w serii treści

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Powrót stłumienia w serii treści"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Francesco Orlando

Powrót stłumienia w serii treści

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/3, 275-286

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V III, 1987, z. 3 P L IS S N 0031-0514

FRANCESCO ORLANDO

POW RÓT STŁUM IENIA W SERII TREŚCI

Moja hipoteza estetycznych przyw ilejów pow rotu stłum ienia jako „m aterii tre śc i” naraża się nieuchronnie na zarzut arb itraln ego uogólnie­ nia: n a ten sam zresztą zarzut naraziłem się uznając za ch arak tery sty czn y dla zjaw iska literackiego pow rót stłum ienia form alnego pod postacią fi­ gury. A by udowodnić, że można mówić o figurze o w iele częściej, niż się sądzi, z łatw ością m ogłem odesłać do niedaw nych badań o p arty ch n a osiągnięciach językoznaw stw a. W tej nowej sytuacji nato m iast nie mogę odwołać się do żadnych w cześniejszych prac. A jed n ak hipotezę tę po­ tw ierdzić może jedynie analogiczne żądanie: aby w yrażeniem ,,pow rót stłum ien ia” określać system atycznie więcej zjaw isk, niż w ydaw ało się to dotąd możliwe. Jeśli powiadam : więcej zjaw isk, m uszę od razu sprecy­ zować, w jakim sensie i na jakiej płaszczyźnie.

Treści cenzurow ane przez społeczną rep resję seksu i rep re sję ideolo- giczno-polityczną wydawTały mi się odpowiadać tendencjom obscenicznym i w rogim w yróżnionym przez Freuda. Pisałem jedn ak rów nież o szerszych postulatach k ry jący ch się za ty m i dwiem a tendencjam i i odw ołałem się w w ypadku pierw szej z nich do freudow skiego przeciw staw ienia zasady przyjem ności i rzeczywistości, w w ypadku zaś drugiej — do freudo w ­ skiego pojęcia cyw ilizacji jako dialektyki pom iędzy tłum ieniem a tym , co stłum ione. W yprow adzając zeń w pierw szym w ypadku in dy w id u aln y postulat przyjem ności, w drugim społeczny postulat kom prom isu, k ład ­ łem jed y nie nacisk, odpowiednio, na dialektyczny biegun tego, co stłu ­ mione, i stłum ienia. G eneralizacja seksu jako przyjem ności oraz ideologii i polityki jako kom prom isu nie w ydają się już jako poszczególne okazje pow rotu stłum ienia przeciw staw ionym i odpow iadającym im aktom re ­ presyjnym ; stają się z kolei sam e m inim alnym w spólnym m ianow nikiem wszelkiego stłum ienia jako procesu i jako efektu. Nie zw iększając więc początkow ej liczby ten d en cji lub ocenzurow anych treści ponad dwie,

[Przekład według: F. O r l a n d o , Per una teoria jreudiana della letteratura. Einaudi, Torino 1973, rozdz. V: II ritorno del represso iiella serie dei contenuti, s. 74—89.]

(3)

zredukow ałem je w istocie do jed n ej. To z pew nością nie długa lista in ­ n ych „ m a terii” pozwoli mi rozszerzyć zasięg w yrażenia „pow rót stłu m ie ­ n ia ” w odniesieniu do treści dzieł literackich. '

A nalizow any już p rzy k ła d F edry posłuży mi raz jeszcze do w y ty cze­ nia właściwego k ieru n k u dalszego wyw odu. Jeśli opow iadam k rótko akcję tragedii, zatrzy m u jąc się n a ab strak cy jn ej płaszczyźnie „m aterii tre ś c i”, to okaże się jed n a k oczywiste, że społeczna rep resja, przeciw k tó ­ re j grzeszy prag n ien ie F edry , nie może stanow ić niczego innego ja k r e ­ p resję ideologiczną. N ależy założyć, że akcja m a m iejsce w społeczeństwie, którego ideologia m oralna zabrania kazirodztw a, cudzołóstwa, gw ałtow nej nam iętności, bez czego sam a akcja pozostaw ałaby niezrozum iała. Na tej płaszczyźnie a b stra k cji rozróżnienie m iędzy ocenzurow anym i treściam i seksualnym i a ideologicznym i staje się całkiem niew y raźn e i to z tych sam ych powodów, dla k tó ry ch w cześniej sprow adzałem je do podstaw o­ w ej jedności, poniew aż uw ew n ętrzn io n e stłum ienie w jednostce jest zawsze w edług F reu d a n a tu ry społecznej. Czy zatem pow rót stłum ienia, identyfikow anego z p e rw ersy jn y m p rag nien iem F edry, jest pow rotem stłu m ienia ideologicznego? Takie sform ułow anie jest z pew nością nie do przyjęcia, lecz jed y n ie z przyczyn, k tó re m ogły zostać pom inięte p rzy pobieżnej p rezen tacji treści. M am y przede w szystkim na m yśli w ew n ętrzn ą postaw ę postaci F e d ry wobec własnego pragnienia: nie ty l­ ko nie jest ono rew indykow ane jako praw om ocne, ale ideologia kw estio­ now ana, lecz zostaje ono dopuszczone do świadom ości tylko z n a jw y ż ­ szym oporem .

Co w ięcej, m oja analiza usiłow ała w ykazać, że sam a w ew n ętrzn a sprzeczność rozszczepiająca postać przen ika cały tek st, u jaw n ia jąc się w „form ie tre ś c i”, zgodnie z m odelem freudow skiej negacji. I w łaśnie na tej płaszczyźnie, a nie na płaszczyźnie „m aterii tre śc i” , tek st kw alifi­ k u je się jako literacki; na te m a t an alizy tej „form y tre śc i” tw ierdziłem , że można byłoby ją u jąć w kateg o riach figur. Spostrzegam y w tedy, że sam a niezgoda m o raln a postaci na w łasne pragnienie, rozum iane jako przypisyw ana "jej sy tu acja psychologiczna, nie by łaby w stanie prze­ szkodzić, aby re p re sja ideologiczna została zakw estionow ana przez po­ w ró t stłu m ien ia w pisany w tekst. Postać m ogłaby być przedstaw iana jako o fiara poddana ideologicznej rep re sji, a jed n ak au to r, albo lepiej, w ypow iedź w łaściw a tek sto w i — form a, jak ą p rzyb iera w n im treść — m ógłby doskonale podaw ać ją w w ątpliw ość. Nie w ah alibyśm y się w ted y m ówić o pow rocie stłu m ien ia ideologicznego. W rzeczyw istości pow rót stłum ien ia nie n a b ie ra w Fedrze cech ideologicznych (a ty m bardziej ide- ologiczno-politycznych), nie z pow odu c h a ra k te ru seksualnego, lecz po­ niew aż polega na pew n y m stosunku (b rak u zgody na siebie samego) do odpow iadającej m u rep resji; i nie z przyczyn pozaliterackich i w cześniej­ szych od tek stu , lecz z ty ch w łaśnie powodów, k tó re k w alifik u ją tek st jak o literacki.

(4)

P O W R Ó T S T Ł U M IE N IA W S E R II T R E ŚC I 277

Jeśli celem jest wzbogacenie i sprecyzow anie kazuistyki pow rotu stłu ­ m ienia jako treści w literatu rze, to w ydaje się, że nie powinno się go rozpatryw ać na płaszczyźnie ab strak cy jn ej m aterii. Rozróżnienie pom ię­ dzy tym , co seksualne, a tym , co ideologiczno-polityczne, już w ątpliw e na tej płaszczyźnie, okazuje się niew ystarczające do uchw ycenia specy­ ficznej relacji pojaw iającej się w Fedrze m iędzy efektem a procesem stłum ienia. W łaśnie w ty m kontekście, tak jak w żadnym innym , ta specy­ ficzna relacja zm ieniać się będzie zgodnie z kazuistyką, k tó rą należy wzbogacać i precyzować, a w yrażenie „pow rót stłu m ien ia” nabędzie w ię­ cej niż dotąd znaczeń, pod w arunkiem jednak, że w eźm iem y pod uw agę m aterię przem ienioną już w „substancję treści”, tj. u ję tą w form ę. Jeśli praw dą jest, że istnieje aprioryczne przyciąganie — jak głosiła m oja h i­ poteza — pom iędzy pow rotem stłum ienia jako „m aterii treści” i pow rotem stłum ienia form alnego, to pierw szy będzie zdolny w ejść a priori w pew ne s tru k tu ry określane przez drugi ty p pow rotu. Nie m ógłbym n ato m iast oczywiście tego głosić w odniesieniu do jakiejkolw iek „m aterii tre śc i” nietend en cyjnej. Lecz cóż to znaczy w naszym w ypadku a priori i co mogę w yabstrahow ać na płaszczyźnie substancji u jęte j w form ę, co nie należałoby w sposób konieczny i w yłączny do każdego pojedynczego dzie­ ła? Je d n a tylko odpowiedź w ydaje mi się do przyjęcia: to, co istnieje

a priori w stosunku do każdego pojedynczego dzieła w m omencie jego ge­

nezy, istnieć będzie a posteriori w stosunku do korpusu dzieł w cześniej­ szych, do lite ra tu ry jako in stytu cji, do właściwego jej kodu.

J e st to kod, którego no rm y — jak zostało to już uznane przez form a- listów rosyjskich — b ran e są pod uwagę przez każde nowe dzieło p rze k ra ­ czające jed n a k i m odyfikujące je na mocy samej definicji oryginalności estetycznej i . A przecież kod ten utrzy m u je niew ątpliw ie w ciągu dziejów pew ną liczbę elem entów stałych, bez których nie m oglibyśm y w yobrazić sobie tra d y c y jn e j jedności diachronicznej lite ra tu ry pochodzenia grecko- -łacińskiego i judeo-chrześcijańskiego. A więc, jeśli istn ieją elem enty stałe rów nież w specyficznym sposobie, w jakim pow rót stłum ienia kon­ s ty tu u je się w zględem represji, w tekstach, w których pojaw ia się jako „substancja tre śc i”, elem enty te muszą stanow ić część kodu literackiego, jak w w y p adk u elem entów stałych pow rotu stłum ienia form alnego, czyli skodyfikow anych figur. Nikom u nie przyszło oczywiście do głow y w yp ro ­ wadzić te elem enty stałe z własnego doświadczenia autorskiego, czytel­ niczego czy też z doświadczeń badacza litera tu ry , zgodnie z zaproponow a­

1 Zob. J. M u k a r o v s k ÿ : La funzione, la norma e il valore estetico come

fa tti sociali. Einaudi, Torino 1971, s. 59—94; Estetyczna funkcja, norma i wartość jako fa k ty społeczne. W antologii: Wśród znaków i struktur. Wybór szkiców. Wy­

bór, redakcja i słowo wstępne J. S ł a w i ń s k i . PIW, Warszawa 1970, s. 67— 98. — T. T o d o r o V, Introduction à la littérature fantastique. Éditions du Seuil,

(5)

n ą przeze m nie persp ek ty w ą. Można jed n ak stw ierdzić, że n a ogół nie u m k n ęły one świadom ości in d y w idu alnej i zbiorow ej, k tó ry ch p rzed­ m iotem był w historii kod literacki. Często łatw o je rozpoznać w z a ry ­ sach n iek tó ry ch z ty ch zorganizow anych zespołów norm , w k tó ry ch u ja w ­ nia się kod, n azy w an y ch zw ykle g atu n kam i literackim i.

Poziom ab strak cji, k tó ry należy w ybrać, aby mówić o ty ch elem entach stałych, nie może być zb yt w ysokim poziom em „m aterii tre śc i”, gdzie nie m ożna ich uchw ycić, poniew aż się jeszcze nie uform ow ały. Lecz nie może to być też poziom zbyt niski, k tó ry m usiałbym ustalić, gdybym chciał abstrahow ać in d u k cy jn ie od „substancji tre ś c i” k o n k retn y ch dzieł. Nie w iedziałbym , od czego zacząć analizę k o n k retn y ch dzieł ani w jak im punkcie się zatrzym ać: in d u k cja jest w naszym w y padku k ry te riu m bez­ użytecznym , poniew aż niew yczerpanym . M usim y więc p ytać o ilość i ty p m ożliw ych sy tuacji, w k tó ry ch sensow ne byłoby m ów ienie o powrocie stłu m ienia w zw iązku z „su b stan cją tre śc i” danego tek stu . W ybieram ten sam poziom ab strak cji, na k tó ry m ch arakteryzo w ałem ju ż sposób pow rotu stłu m ien ia narzuconego w F edrze przez form ę „substancji tre śc i” jako sprzeczność w ew nątrz świadom ości postaci. M ówiłem już, że ten sposób pow rotu stłum ienia, ten specyficzny stosunek m iędzy ty m , co stłum ione, a rep resją, narzu ca się jako sprzeczność w ew n ętrzn a wobec wypow iedzi całego tek stu . Sprzeczność stanie się zatem nieuchronnie w ew n ętrzna w stosunku do świadomości, d o k t ó r e j w y p o w i e d ź s i ę

z w r a c a .

Pojaw ia się tu oczywiście pojęcie odbiorcy, lecz jeszcze nie jako od­ b iorcy em pirycznego, historycznego, realnego. Odbiorca em piryczny bę­ dzie m ógł nie dopuścić tej sprzeczności do swej świadomości; będzie to po p rostu znaczyło, że te k st nie został przez niego zrozum iany, albo p rzy ­ n ajm n iej, że m u się nie podobał. Poza ty m em piryczny odbiorca — i jest to stw ierdzenie n ajw ięcej w yjaśn iające — będzie mógł ograniczyć p rzy ­ jęcie tej k o n tra d y k c ji do świadom ości jed y n ie do czasu trw an ia le k tu ry te k stu i tylko w odniesieniu do tego ak tu lek tu ry . P rzy d arzy ło b y się to np. surow em u m oraliście albo zw olennikow i ab solutnej swobody seksual­ nej, któ ry m podoba się Fedra, chociaż ich sądy, z przeciw staw nych sobie m otyw ów , nie uzn ają w żadnym w y padku te j sprzeczności. Ich casus został już ro zp atrzon y w rozdziale IV, jest to po p ro stu przypad ek p rze­ ciw staw ienia się sobie estetycznego sądu w artościującego i sądu w a rto ­ ściującego n a tu r y ideologicznej. Lecz w ypow iedź tek stu w jego o biek tyw ­ ności pozostaje niezm ienna wobec ty lu odm ian em pirycznego odbiorcy. „S u b stan cja tre ś c i” te k stu u ję ta jest w form ę, form ę c h a ra k te ry z u ją fi­ gury, fig u ry zaś są red uk o w alne i jed y n ą in te resu jąc ą nas tu fu n k cją odbiorcy jest zdolność re d u k c ji figur, czyli po prostu rozum ienia. Ta fu n k cja odbiorcy pozostaje niezm ienna w tak iej samej m ierze jak tekst, tj. mogą zakłócić ją lub unicestw ić te sam e okoliczności historyczne, które uniem ożliw iają lu b zakłócają zrozum ienie tekstu. Będę więc mówić

(6)

P O W R Û T S T Ł U M IE N IA W S E R II T R E Ś C I 279

o funkcji-odbiorcy zaw artej w tekście i k tó rą może pełnić — gorzej lub lepiej — jakikolw iek em piryczny odbiorca; to do niej też skierow ana jest wypow iedź tek stu . Mówić rów nież będę o sprzeczności w ew nątrz św iado­ mości, odw ołując się, w w ypadku F edry, do funkcji-odbiorcy bardziej niż do postaci Fedry.

M am y więc w przyp ad k u funkcji-odbiorcy do czynienia z pow rotem stłum ienia ś w i a d o m e g o , l e c z n i e a k c e p t o w a n e g o . Ta sy­ tu ac ja — tek stu alna, a nie psychologiczna — jest dość ab strakcy jna, po­ niew aż n ależy przypuszczać, że można ją odnaleźć w inn ych przypadkach, a nie tylko w F edrze} lecz nie na ty le ab strakcyjn a, by szukać jej we w szystkich istn iejący ch tekstach. Spróbuję teraz rozważyć, w ychodząc od tej sytuacji, w szystkie m ożliwe sytuacje odm ienne na ty m sam ym poziomie ab strak cji, gdzie nie może być ich nieskończenie w iele. Z akła­ dam przede w szystkim , że rep re sja rozszerza swój zasięg kosztem tego, co stłum ione, i ogarnia całą p rzestrzeń świadomości, k tó rą przedtem przedstaw iałem jako rozszczepioną przez sprzeczność. P ow rót stłum ienia nie może być w yobrażony inaczej jak n i e ś w i a d o m y : re p re sja staje się synonim em „w y p arcia” i sprzeczność przem ieszcza się pom iędzy całą świadomość a podświadomość. Czy istnieją rzeczywiście — zastanow i się mój czytelnik — tek sty literackie, w któ rych pow rót stłum ienia może po­ zostać nieśw iadom y dla funkcji-odbiorcy? Na razie nie będę się ty m m a r­ tw ił; stw ierdzam natom iast, że dzięki hipotezie pow rotu nieśw iadom ego stłu m ienia osiągnęliśm y dolną granicę kazuistyki: nie można sobie w y­ obrazić pow rotu stłu m ien ia bardziej niż nieśw iadom ego, gdyż pozbaw iony by łby on w szelkiej realności. K ontyn u u jąc zatem serię hipotez w odw rot­ n y m kieru n k u , zakładam , że to, co stłum ione, rozszerza swój zasięg ko­ sztem rep resji i że obejm uje ono cały obszar świadomości, elim inując jej sprzeczność. Nie będzie w ted y możliwe m ówienie n ad al o powrocie s tłu ­ m ienia, jeśli nie istnieje już sprzeczność w ew nętrzna podm iotu, w którego świadomości stłum ienie zostało odtąd zaakceptow ane. Taka sprzeczność odnosić się będzie do innych podmiotów, niew ażne ilu, rep rezen tu jący ch lub tw orzących społeczeństwo, którego rep re sji przeciw staw ia się ind y w i­ dualne stłum ienie. Będę m iał zatem do czynienia z pow rotem stłum ienia z a a k c e p t o w a n e g o , l e c z n i e r e w i n d y k o w a n e g o . W tej hipotezie w ykluczam , aby jednostka widziała w sw ym stłum ieniu rew in ­ dykację rozciągniętą na innych, zdolną zdobyć wyznawców , zm ieniać św iat. P ow ró t stłu m ien ia czysto form alnego może stać się przykładow y, a jed n ak nie do naśladow ania lub do naśladow ania tylko przez w y ją t­ kowe jednostki, może też zakładać całkow itą rezygnację — choć nie po­ zbaw ioną trag izm u — wobec niezm ienności historycznego i m etafizyczne­ go porządku św iata. D okonując tych rozróżnień, w ysunąłem n astęp ną z serii hipotez: pow rót stłum ienia r e w i n d y k o w a n e g o , l e c z n i e u p r a w n i o n e g o . Jeśli m ożliwa ma być jeszcze kolejna hipoteza, ustanaw iająca, tak jak poprzednie, kategorię zanegow aną wcześniej, dia­

(7)

lektycznej sprzeczności grozi ryzyko przeistoczenia się w sprzeczność te r­ m inologiczną: upraw om ocnienie, pochodzące z ustanow ionego porządku, zdaje się kłaść k res możliwości m ów ienia o stłum ieniu. Lecz nie zapo­ m inajm y, że w ew n ątrz ustanow ionego porządku może obowiązywać w ię­ cej niż jed en kodeks zachow ania i że mogą przeciw staw iać się sobie ko­ deksy praw nicze, polityczne, w ojskowe, religijne, m oralne, rycerskie. Można w yobrazić sobie stłum ienie będące stłum ieniem tylko w stosunku do jednego z ty ch kodeksów, nie będąc nim wobec drugiego, a w ięc nie będąc przezeń upraw om ocnionym . Mogę zatem mówić o powrocie stłu ­ m ienia upraw nionego, co znaczy: przez jeden lub w ięcej kodeksów za­ chowań, lecz nie przez w szystkie obow iązujące kodeksy w ram ach u sta ­ nowionego porządku. Tylko to, co byłoby u praw nione przez w szystkie te kodeksy zachow ań, u traciło b y praw o do nazw y stłum ienia i kazuistyka, k tó ra n ap o ty k ała sw oją dolną granicę z b ra k u realności, nap otyk a górną granicę ze w zględu n a sprzeczność term inologiczną.

Reasum ując, na pew nym poziomie a b stra k cji specyficzna relacja m ię­ dzy tym , co stłum ione, a procesem rep re sji w „substancji treści” dzieła literackiego u jaw n ia się w różny sposób w stosunku do funkcji-odbiorcy zależnie od tego, czy pow rót stłu m ien ia oznacza to, co

A) nieśw iadom e,

B) św iadom e, lecz nie akceptow ane, C) akceptow ane, lecz nie rew indykow ane, D) rew indykow ane, lecz nie upraw nione,

E) u p raw nio n e (lecz nie przez w szystkie kodeksy zachowań). Seria ta stanow i przede w szystkim p u n k t w yjścia do stw ierdzeń czys­ to logicznych, p rzew idyw alnych n a podstaw ie k ry te riu m w yznaczającego tę serię. W szelkie zaprzeczenie jednego term in u pojaw iającego się na pew nym poziomie odnosi się też do w szystkich term inów na poziom ach niższych i nie odnosi się do żadnego z term inó w pojaw iających się na poziom ach w yższych. K iedy pow rót stłum ienia jest nieśw iadom y, nie jest ty m bardziej ani akceptow any, ani rew indykow any, ani upraw niony; kie­ dy jest up raw niony, je s t ty m bardziej rów nież rew in dy ko w any i akcep­ tow any, i świadom y, i ta k dzieje się, gdy w eźm iem y pod uw agę n ie tylko term in y sk rajn e, lecz rów nież w tedy, gdy posłużym y się term in am i po­ średnim i. Isto tn ie p rzy założeniu, że stłum ienie, n a w e t jeśli u w ew n ętrz- nione przez jednostkę, jest zawsze n a tu ry społecznej, seria ta obejm uje od m aksim um do m inim um zasięgu rep re sji i od m inim um do m aksim um zasięgu tego, co stłum ione, poprzez sprzeczności dzielące rozszczepiającą się coraz bardziej ludzką p rzestrzeń. Dopóki stłum ienie sy tu u je się w n ie­ świadomości, sprzeczność p an u je m iędzy nieśw iadom ością a świadomością (sytuacja A), z chw ilą dotarcia do św iadom ości’sy tu u je się w ew nątrz roz­ szczepionej świadomości podm iotu (sytuacja B), po zaw ojow aniu podm iotu z n ajd uje się m iędzy jed no stką a społeczeństw em (sytuacja C), po podbo­ ju społeczeństw a jest pom iędzy polityczną m niejszością w szerokim sensie

(8)

PO W R Ó T S T Ł U M IE N IA W S E R II T R E Ś C I 281

a ustanow ionym porządkiem (sytuacja D), a wrzeszcie znalazłszy m iejsce w ustanow ionym porządku, pojaw ia się m iędzy jednym a drugim kodek­ sem zachow ań lub m iędzy jednym z nich a resztą (sytuacja E).

Aby uniknąć nieporozum ień, chciałbym podkreślić fakt, że nie p rzy ­ znaję tej serii żadnej w artości psychologicznej, socjologicznej albo a n tro ­ pologicznej, tj. żadnej w artości bezpośrednio powiązanej z rzeczyw istością pozaliteracką, choćby była ona uw ażana za „m aterię tre śc i” dzieł litera c ­ kich. Tw ierdzę raczej, że w szystkie te sprzeczności, tak jak i jed na z nich dotychczas k onkretnie analizow ana, mogą ujaw nić się zarów no w fo r­ mie, jak i w „substancji tre śc i” danego tek stu i m uszą być b ran e pod uw agę przez em pirycznego odbiorcę podejm ującego się funkcji-odbiorcy zaw artej w tekście.

Pragn ien ie Em m y Bovary jest np. czymś akceptow anym w św iado­ mości funkcji-odbiorcy, zanim zostanie zaakceptow ane w świadomości postaci w odróżnieniu od pragnienia Fedry. Lecz nie w ym aga ono rew in ­ dykacji, tj. nie w yw ołuje żadnych żądań m ających na celu zm ianę m oral­ ności seksualnej albo porządku społecznego, kondycji kobiety albo też drobnom ieszczańskiej m entalności. Je st to przykład sytuacji C. Jako em ­ piryczny odbiorca będę mógł potępić cudzołóstwo i pogardzać prow incjo­ nalny m snobizm em albo będę fem inistą i postępowcem : jeśli podejm uję się jed n ak funkcji-odbiorcy, nie mogę o d c z y t a ć pragnienia Em m y Bovary jako czegoś nieakceptow anego (sytuacja B) albo rew indykow a­ nego (sytuacja D) pod groźbą niezrozum ienia powieści lub niem ożności czerpania z niej przyjem ności. O burzenie wobec podłości m oralnej jezui­ tów u p raw iający ch kazuistykę i oczerniających swych przeciw ników jest czymś rew indykow anym w Prowincjałkach, gdzie nie znajdziem y ani jednego zdania, k tóre nie dążyłoby w sposób zarów no pełen pasji, jak i praktyczny, do udarem nienia nadużyć sak ram en tu spowiedzi i do tr i­ um fu niew inności prześladow anych jansenistów . Nie jest to jednak coś upraw nionego, w łaśnie dlatego, że au to r solidaryzuje się z gru pą p rzegry­ w ającą w stosunku do ustanow ionego porządku kościelnego. J e s t to przy­ kład sy tu acji D. Jak o em piryczny odbiorca mogę pozostać obojętny wobec religijnego skandalu kazuistyki i wobec praktycznego celu potępienia jezuitów i reh ab ilitacji ich ofiar, albo mogę uw ażać ten p rak ­ tyczny cel za osiągnięty już trz y w ieki tem u. Jeśli jed nak podejm u­ ję się funkcji-odbiorcy, nie będę mógł o d c z y t a ć k o n tro w er­ sji Prowincjałek, jak gdyby było to coś nie rew indykow anego (sy­ tu ac ja C) albo upraw nionego (sytuacja E) pod groźbą niezrozum ienia listów lub niem ożności czerpania z nich przyjem ności. Dum a R olanda odm aw iającego zadęcia w róg, aby wezwać n a pomoc wojsko cesarza przeciw ko arm ii pogan, jest czymś upraw nionym przez kodeks honorow y, ponieważ u jaw n ia odwagę chrześcijańskiego rycerza i naraża go n a r y ­ zyko m ęczeńskiej śm ierci za w iarę. Lecz nie jest czymś u p raw n io n y m przez kodeks w ojskow y, jeśli praw dą jest, że naraża na k atastro fę całą

(9)

chrześcijańską retro g ard ę w raz z sam ym bohaterem i dlatego przeciw sta­ w ia m u się stanow czo choć n a próżno sąd bardziej ostrożnego O liwiera. J e s t to p rzy k ład sy tu a c ji E. E m piryczny odbiorca z czasów średniow iecza m ógłby p rzy ją ć bez w ah an ia racje O liw iera i jego w ojskow ej rozw agi albo pom yśleć, że śm iała postaw a Rolanda je st jed y n ą godną pochw ały i w każdym razie obow iązującą. P o d ejm ując się jed n ak funkcji-odbiorcy, nie będzie m ógł o d c z y t a ć odm ow y R olanda jako czegoś nie u p raw ­ nionego (sy tu acja D) lu b upraw nionego przez w szystkie m ożliw e kodeksy (sytuacja, w k tó rej nie m ożna już mówić o pow rocie stłum ienia) pod groźbą niezrozum ienia te k stu lub niem ożności czerpania z niego p rzy ­ jem ności.

A jak i b y łb y p rzy k ład sy tu a c ji A? Sam a k w alifikacja pow rotu s tłu ­ m ienia jako nieśw iadom ego dla fun k cji-o db iorcy w y d aje się u tru d n iać pobieżną egzem plifikację. Nie trzeb a zresztą dodawać, że przytoczone powyżej trz y p rzy k ład y sy tu acji C, D i E m ogłyby się okazać trafn e, a zarazem w ykazać sw ą typologiczną użyteczność jed y n ie po takiej a n a ­ lizie, jakiej dokonałem n a przykładzie sy tu acji B, tj. F edry. Lecz jeśli do sy tu acji В m odel freudow skiej negacji odnosi się pod w arunkiem , że założym y obecność w świadom ości stłum ienia, którego istn ien iu ona p rze­ czy, to spychanie go — choćby czasam i — do nieśw iadom ości spow oduje sy tu a c ję A, tj. p ierw o tn y m odel freudow skiej negacji. Ju ż w L e ttu ra

freudiana délia „Phèdre” sform ułow ałem hipotezę, że u M oliera kom izm

może często spełniać rolę freudow skiej negacji. G dy racje tego wielkiego kom icznego m aniaka, jak im nieraz je st bo h ater sztuk M oliera, k ry ją po­ w ró t stłum ienia, w ted y em ocjonalna id en ty fik acja z postacią i jej ko­ m izm w y d ają się odw ro tn ie proporcjonalne, tw orząc w zajem ną relację jako, kolejno, elem en t negow any i negujący. Można jed n ak pom yśleć, że to, co czyni postać kom iczną, nie je st em ocjonalną id en ty fik acją, lecz s t o p n i e m ś w i a d o m o ś c i tej iden tyfik acji; oczywiście problem te n nie in te re su je n as w sw ych asp ek tach psychologicznych i w o dnie­ sieniu do em pirycznego odbiorcy, lecz jako problem językow y odnoszący się do funkcji-odbiorcy.

T akiem u w ah an iu i oscylacji em ocjonalnego utożsam iania się podlega funk cja-o d biorca przede w szystkim w sto sun ku do b o h atera M izantropa. N ieu ch ro n ny m przeznaczeniem A lcesta jest częste rozśm ieszanie nas, a jed n a k nie dzieje się ta k zawsze, skoro jak m ów i o nim w kom edii pew ­ na w ielbicielka, jego m ania „m a w sobie coś szlachetnego i b oh atersk ie­ go”. Będziem y w ięc m ieli w ty m w y p adku do czynienia z oscylacją po­ m iędzy sy tu a c ją A i B, poniew aż nie m a rzeczyw iście powodu żądać, aby ten d e n c y jn e treści dzieła literackiego m ieściły się tylko w jed nej sy tuacji z pow yższej serii. Poniew aż A lcest m usiał w ydaw ać się b ardziej i częś­ ciej kom iczny widzom X V II-w iecznym niż now oczesnej publiczności post- rom anty czn ej, m ożna tw ierdzić, że ustalenie zakresu sy tu acji A i В w M izantropie ró w n a się jego popraw nem u h istorycznem u odczytaniu.

(10)

P O W R Ó T S T Ł U M IE N IA W S E R II T R EŚC I 283

I nie będzie to jed y n y w ypadek, kiedy diachroniczne niezrozum ienie te k stu może być w yobrażone jako arb itra ln e przesunięcie le k tu ry z je d ­ nej sytuacji do drugiej. Posługiw anie się typologią powinno służyć także określeniu diachronicznych losów rozum ienia tekstu.

Jako klasyczny p rzy k ład sytuacji A w skazałbym raczej inn ą kom edię M oliera, Skąpca. M ania H arpagona, w odróżnieniu od m anii Alcesta, jest zbyt reg resy jn a i degradująca, aby choć przez chw ilę „ ja ” mogło się z nią identyfikow ać, n atom iast sankcja kom iczna spycha ją nieubłaganie ze świadomości do nieśw iadom ości. Tak więc to, co w y brałem jako n a j­ w yższy przykład z serii, tekst, w którym króluje Roland, nie skłania jednoznacznie do m ów ienia o powrocie stłum ienia, ta k dalece postać ta jest szlachetna i wzorowa. P rzy k ład zaś, k tó ry w ybrałem jako najniższy, nie pozwala mówić jeszcze o em ocjonalnej identyfikacji, tak dalece po­ stać w ypełniająca tek st jest odrażająca. W każdym razie problem n ie ­ świadom ej id en tyfik acji em ocjonalnej w ydaje się zw iązany z kw estią kom izmu, którego zasoby zinstytucjonalizow ane są w jedn ym lu b w ielu gatu n k ach literackich. I to tam w łaśnie należy szukać przykładów s y tu ­ acji A. P raca F reu d a n a tem at dowcipu przytacza i analizuje w ięcej p rzy ­ kładów podobnego pow rotu stłum ienia przeznaczonego — lub skazane­ go — na pozostanie nieśw iadom e w stosunku do funkcji-odbiorcy.

Każdy czytelnik, któ rem u ta zilustrow ana już w pełni typologia nie w yda się całkiem bezpodstaw na, będzie mógł zabawić się w dodaw anie od siebie przykładów jeszcze innych sy tu acji tekstualn ych . Poniew aż chodzi w łaśnie o sytu acje tek stu alne, a nie psychologiczne postaci, zby­ teczne jest dodawać, że praw om ocne jest m ówienie o em ocjonalnej id en­ ty fik acji lub w każdym razie o iden tyfik acji proponow anej fu n k cji-od­ biorcy, n a w e t w tedy, gdy w tekście nie w y stęp ują postacie; w idzieliśm y to na przykładzie Prow incjałek. M ówimy o funkcji-n adaw cy zaw artej w tekście, k tórej nie należy m ylić z em pirycznym nadaw cą, tj. z histo­ ryczną osobą autora. F u n kcję tę postulow ałem w ielokrotnie wyżej, gdy m ówiłem o w ypow iedzi w łaściw ej tekstow i, o form ie n arzucającej się „sub stan cji tre śc i” itd. A skoro m ówiłem o świadomości, do której zw ra­ ca się wypow iedź, m uszę teraz mówić o świadomości k ierującej w ypo­ wiedź. Z aproponow ana funkcji-odbiorcy identyfikacja jest w istocie zawsze id en ty fik acją z funkcją-odbiorcą i nie jest niczym in n y m jak zdolnością przypisyw aną em pirycznem u odbiorcy rozum ienia tek stu li­ terackiego poprzez red u k cję figur i czerpanie zeń przyjem ności.

C hciałbym jed n ak wspom nieć, że tak pojęta id en tyfikacja literack a otw iera bardzo in teresu jące perspektyw y psychologiczne przed „ ja ” em ­ pirycznego odbiorcy, jeśli pom yślim y o teorii „ ja ” Lacana w yprow adzo­ nej z założeń freudow skich: „»ja« ustanow ione w swej istocie przez serię alien u jący ch id en ty fik acji” 2. G dy w tekście zarysow ują się tzw. postacie,

(11)

m ogą pow stać u przyw ilejow ane przyp adk i id en ty fik acji literackiej „alie- n u ją c e j” dla em pirycznego odbiorcy podejm ującego się funkcji-odbiorcy (wie coś o ty m Don K ichot, ten em piryczny odbiorca powieści rycerskich, w yobrażony z kolei jako postać). Lecz jeśli poza postacią praw dziw a iden­ ty fik acja m a zawsze m iejsce z funkcją-n adaw cą, to staje się jasne, dla­ czego postacie nie w y starczały mi już do o kreślenia specyficznych sy tu ­ acji pow rotu stłum ienia. I sta je się rów nież jasne, dlaczego elem enty stałe każdej specyficznej sy tu acji pow rotu stłum ienia w y daw ały mi się niezbędną częścią kodu literackiego, rozpoznaw alne często w poszczegól­ ny ch n o rm ach gatunków . Świadom ość kodu i gatu nk ów literackich, jak ą d ysponuje a u to r albo em piryczny nadaw ca, stanow iąca podstaw ę jego wyborów , jest tym , co potocznie nazyw a się jego „p o ety k ą”. I to już w stad iu m poety k i specyficzne sy tu acje pow rotu stłu m ien ia mogą zostać w y b ran e przez au tora, zanim jeszcze zostały uform ow ane w treści tek stu przez funkcję-nad aw cę.

Np. poetyk i tzw. ro m an ty zm u w y d ają się często zaw ierać w sobie w y ­ bór ty p u in dyw idualistycznego pow rotu stłu m ien ia akceptow anego, lecz nie rew indykow anego (sytu acja C) i to samo m ożna powiedzieć jeszcze częściej o po etykach tzw. sztuki dla sztuki i w ogóle — z powodów his­ torycznych i społecznych n ie tru d n y c h do odgadnięcia — o w ielkiej lite­ ra tu rz e m ieszczańskiej, k tó rej przedstaw iciele nie m ogli nie kontestow ać swej klasy, n ad al do niej należąc. W ybór pow rotu stłu m ienia św iado­ mego, lecz nie akceptow anego (sy tu acja B), rozszczepiającego, a niekiedy rozdzierającego świadom ość poprzez śmiech, w y daje się prefero w an y przez poetyki tzw. baroku, począw szy od późnego ren esan su i tzw . k la­ sycyzm u francuskiego, z powodów historycznych, k tó re praw dę pow ie­ dziawszy, nie w y d ają m i się całkow icie jasne. P o w ró t stłu m ien ia u p raw ­ nionego, choćby tylko przez jed en kodeks zachow ań (sytuacja E), a szcze­ gólnie np. przez kodeks rycerski, zdaje się ch arak teryzo w ać g atu n k i lite ­ rackie ro zw ijające się w staty czny ch w a ru n k a ch społecznych, w któ ry ch na w e t najpow ażniejszy k o nflik t nie może stać się problem atyczny. Je st to p rzyp ad ek hiszpańskich d ram ató w o honorze, gdzie zem sta i zabójstw o celebrow ane są bez w iększych napięć jako spełnienie obowiązku. M ówi­ łem już, że pow rót stłum ien ia nieśw iadom ego (sytuacja A) może mieć m iejsce w ram a ch jakiegokolw iek g a tu n k u literackiego o c h arak terze ko­ m icznym , od kaw ału do kom edii, a in te rp re ta c je sugerow ane w ielok rot­ nie przez te a tr M oliera pow inny obrać za p u n k t w yjścia jego cechy cha­ rak te ry sty cz n e (jak np. ześrodkow anie kom edii wokół m aniakalnego bohatera), k tó re stały się cecham i ch a ra k te ry sty c z n y m i g atun ku , tj. mo­ dyfikacjam i kodu literackiego. W reszcie pow rót stłum ienia rew ind y ko­ wanego, lecz nie u praw nionego (sytuacja D) w y d aje się ty p o w y nie ty lk o dla pew n y ch gatunków , w k tó ry ch kod przew iduje cel p rak ty c z ­ n y lub, w szerokim sensie, polityczny, lecz w ogóle dla lite ra tu ry w szy st­ kich czasów, w k tó ry c h a k ty w n a m niejszość usiłow ała zmieniać, jeśli nie

(12)

P O W R Ó T S T Ł U M IE N IA W S E R II T R E Ś C I 285

zrew olucjonizow ać, rzeczywistość, począwszy od decydujących m om en­ tów historii chrześcijaństw a aż do oświeceniowej batalii europejskiej m ieszczaństw a w postępow ej fazie jego rozw oju i do trw ającej do dziś św iatow ej w alki p ro le taria tu z burżuazją.

K to w alczy i pracuje, aby zm ieniać św iat, ten m usi z konieczności troszczyć się bardziej o zasadę rzeczywistości niż o zasadę przyjem ności, bardziej o świadomość niż nieświadom ość i bardziej o słuszność ideologii niż piękno figur. I dlatego w jednej na pięć sy tuacji literack ich w y ­ odrębnionych przeze m nie w sposób ab strak cy jn y zakłada się, że fig ury oddają swe piękno na usługi pow rotu stłum ienia pragnącego zmienić św iat. We w szystkich pozostałych sytuacjach, n a w e t w tedy, gdy nie wchodzi w grę freudow ska negacja pow rotu stłum ienia rozszczepiająca podm iot albo świadomość, pozostaje on p raktycznie zneutralizow any przez pozorny zasięg in sty tu c ji literackiej funkcjonującej już jako fre u ­ dowska n e g a c ja 3. Oto teoretyczne uspraw iedliw ienie w szystkich p ra k ­ tycznych oznak niezadow olenia w yw ołanych przez u sp ak ajający lub bez­ użyteczny c h a ra k te r lite ra tu ry , oznak jakże pozytyw nych nie tylko w tedy, gdy lite ra tu ra poddaw ała się sw ym aspektom represyw nym , a zatem i ustanow ionem u porządkow i, lecz rów nież i w tedy, gdy d em o n struje o stentacyjnie — ja k zdarza się to dziś coraz częściej — zużyte treści i fo rm y kontestacji. Świadom ość polityczna p ro testu je w ted y przeciw nieudanem u, fałszyw em u lub bezużytecznem u protestow i lite ra tu ry : sło­ wa, słowa, słowa! Lecz słowa są potrzebne w tedy, gdy ich języ k kom u­ niku jący , w yposażony w figury, służy rew indykacji, w spólnem u rozpo­ znaniu, że zasada przyjem ności i nieśw iadom ość m ają swe niezaprzeczal­ ne praw a.

K to w alczy i pracu je, aby zm ieniać św iat, ten m niej niż ktokolw iek in n y może sobie pozwolić na ich ignorow anie, naw et w tedy, gdy celem w alki i p rac y jest w yzw olenie samego siebie i inn ych z przym usu po­

trzeb, poniew aż głos pragnienia z tru d em daje się w ludziach zagłuszyć głosem potrzeby i słychać go jeszcze donośniej, gdy tylko ten o statn i zostanie uciszony i m ilczy. W odróżnieniu od głosu po trzeby nie może on nigd y zam ilknąć, a jeśli zagłuszają go okoliczności lu b też złudzenia na życie przyszłe nie u dzielają m u już odpowiedzi, d aje się słyszeć zm ieniony do niepoznania w dysonansach neurozy, tej o k ru tn ej pom sty na jednostce i społeczeństw ie zdradzonych p raw zasady przyjem ności i nieśw iadom ości. O kreślenie zarów no przyczyn, jak i politycznych s k u t­ ków neurozy, jest zadaniem p rzekraczającym tem at niniejszej książki, ta k jak i kom petencje jej autora. Sądzę jednak, że b rak k on frontacji — definity w nie zm arnow anej lub w każdym razie unikanej — m arksizm u i freudy zm u mógł tylko przynieść ogrom ne szkody dla spraw y ludzkie­

8 F. O r l a n d o , Lettura jreudiana della „Phèdre”. Einaudi, Torino 1971, s. 27— 28

.

(13)

go postępu. N iebezpieczeństw o to istn ieje dopóki psychoanaliza pozosta­ je, z jed n ej strony, p rzy w ilejem albo narzędziem rozw iniętych społe­ czeństw k apitalistycznych, z d ru g iej, przedm iotem zakazu w społeczeńst­ w ach albo środow iskach kom unistycznych. A zatem konieczność kon fro n ­ tacji, już nie tak pow ierzchow nej, ab y pierw sza z ty ch d w u faktycznych sy tu acji w y starczała do u spraw iedliw ienia drugiej, obarcza, moim zda­ niem , odpow iedzialnością w s z y s t k i c h in telek tu alistó w m arksistow ­ skich.

P ró b u jąc określić lite ra tu rę jako zjaw isko, którego n eg aty w em by­ łaby neuroza, a zatem , jako po zy ty w n y społecznie asp ek t ludzkiej nie­ świadomości, poruszyłem w niniejszej książce problem o ogranicżonym zasięgu, lecz n ieo b o ję tn y ani d ru go rzędn y wobec takiej konfrontacji. M oje stanow isko może być uw ażane za a n ty re p re s y jn ą pochw ałę w szel­ kiej lite ra tu ry , k tó ra n a nią zasługuje. W długim poem acie przekazyw a­ n y m jako klasyczny przez tysiąclecia albo w zdaniu w ypow iedzianym p ry w a tn ie raz tylko i którego n ik t nie zapisuje, jesteśm y dłużnikam i tego samego ty p u w ypow iedzi: w ypow iedzi niosącej z sobą in sty tu cjo n aln ie — n a w e t w tedy, g dy pow staje w okolicznościach n ajb ard ziej p rzy tłac z a ją ­ cych — nie ty lk o św iatło praw dy, lecz i przebłysk św ięta. Może ona po­ móc ludziom , ab y — u ży ję tu raz jeszcze słów F re u d a — „połączyli do tego stopnia swe życie z życiem innych, a b y w sposób ta k dogłębny p o trafili się utożsam ić z innym i, że k rótkotrw ałość życia w yda im się do przezw yciężenia” .

Je śli to praw da, to w tak im razie przyjem ność, jakiej dostarcza lite ­ ra tu ra , je s t ludziom użyteczna w sposób znacznie trw alsz y niż złudne w ybiegi lapsusu, bolesna obrona za pomocą sym p tom u i urojon e zaspo­ kojenie, jak ie przynosi m arzenie senne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ginalną cechą synodu katowickiego jest przyjęcie jako punktu wyjścia wszyst- kich rozważań problemu wiary w danym Kościele Partykularnym. Pod tym ką- tem ujęta została

Mówimy o samorządzie zawodowym jako instytucji publicznej, która ma taką przedziwną cechę, że wykonuje zadania publiczne, jednocześnie wykonuje zada- nia typowe dla

7KHDUWLFOHH[DPLQHVWKHQRWLRQRIDXWKRULW\LQWKHKXPDQLWLHVIURPWKHSHUVSHFWLYH

poslova” [online, dostęp: 12 X 2018], dostępny w internecie: <http://www.mvep.hr/fi les/ fi le/2016/1608222-dubrovnik-forum-draft-program.pdf>... Trudno też odpowiedzieć

U oko³o 70% chorych na stwardnienie rozsiane, zmêczenie podawane jest jako jeden z trzech dominuj¹cych objawów chorobowych, a u czêœci chorych (20–40%)... 280

Jeszcze w tym samym roku mieszczanie skarŜyli się przed przybyłymi do Szadku lustratorami: Pawłem z Kaliszkowic Załuskowskim skarbnikiem i sędzią grodzkim oraz Janem Hieronimem

Implikacje tego są na- stępujące: Lukács podporządkowuje teorię potrzebom strategicznego działania, co uniemożliwia prowadzenie naukowego dyskursu nawet w łonie mającej być

Během dvoudenní kon feren- ce účastníci si poslechli dvaačtyřicet refarátů z mnoha předních bohemistických vysokoškolských středisek, která se nacházejí ne jenom