• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1985, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1985, nr 7-8"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

i

k H P

EWANGELIA - ŻYCIE I M

,,

"

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

... ... .

T - - v > :

„I przekują sw oje m iecze a a lem iesze, a sw oje w łócznie na sierpy ...

: 1-1 n 1-1 r . n ś n - S il rjr T ł i r ł ł r / ń i C C T l k r i ł r ł XXZ-

i nie bętlą się już uczyć sztuki w ojennej” L 8 r 1

. . . ' / j

1985

(2)

K o ś c ió ł n a ś w ie c ie

© W ersja „L iving N ew T esta­

m e n t” (dynam iczne tłum aczenie Nowego T estam entu) została p rz e ­ łożona n a 44 języki. O sta tn io n a ję ­ zyk su ah ili — u żyw any przez m iesz­

kańców A fry k i w schodniej.

© Islam je st d ru g ą co do w ie l­

kości relig ią w W ielkiej B ry tan ii.

N a te re n ie k r a ju je st 500 m ecze­

tów. W iększość w yznaw ców islam u to d aw ni P akistańczycy, ale około 15 tys. w yznaw ców A lla ch a ■— to rd zen n i A nglicy n aw róceni ostatnio n a islam . Ze w zględu n a szybki roz­

w ój islam u w A nglii m isje chrześ­

cijań sk ie tr a k tu ją ją ja k o sw oje pole m isyjne.

© L iczba stu d e n tó w se m in a riu m biblijn eg o w N an in g (Chiny) w y ­ nosi tylko 60 osób. S ą to ci, któ rzy zdali egzam iny w stę p n e i kom isy j­

nie zostali za k w alifik o w an i z grupy tysiąca k andydujących.

© W o sta tn im okresie czasu K oś­

ciół w C hinach dośw iadcza g w ał­

tow nego w zrostu. Kościoły podczas nabożeństw są przepełnione do tego stopnia, że istn ieje p o trzeb a p rzy ­ stosow ania i u ży w a n ia przed sio n ­ ków i posesji przykościelnych.

W zrost ten w ed łu g opinii w ielu o bserw atorów spow odow any jest tym , że n a p rac ę K ościoła nie o d ­ d ziały w a ją obce w pływ y z z a g ra­

nicy. K ościół te n nosi specyficzne cechy chińskie w sw ym św iadectw ie i działalności.

® N ow a w e rs ja B iblii w języku th a i została o fiaro w an a królow i T ajlan d ii, B hum ipolow i A dulyade- tow i oraz jego m ałżonce. P rz e d sta ­ w iciele K ościoła p rezbiteriańskiego w T a jla n d ii za p rezentow ali także k rólew skiej p arze kasety z n a g ra ­ nym i te k sta m i P ism a Świętego.

© T ow arzystw o K ościołów b ap ty - stycznych w R uandzie donosi, iż w ciągu o statn ich ośm iu la t liczb a je ­ go członków w zrosła z 1.125 do 10.256.

3—5)

R .S .: J e z u s? K im n a p r a w d ę j e s t J e z u s C h r y stu s? (s. 6—17)

P. C ie śla r /J . W o jn a r: „ C z y n ić u c z n ia m i”

( w y w ia d z B o b e m W a tter sem ) (s. 18—19 i 23—24)

© M ieszkańcy m ałej w ioski etio p ­ skiej każdego d n ia w ią ż ą now y w ę ­ zełek n a sznurze. O b liczają w ten sposób u p ły w ając e dni oczekując n a p ow rót dw óch ew angelistów . D obra N ow ina zw ia sto w a n a ta m przez ew angelistów została dobrze p rzy jęta. M isjonarzy poproszono, by n a sta łe zam ieszkali w e wsi. W zw iązku z ty m m isjo n arze ud ali się do swego Z boru m acierzystego, aby poczynić odpow iednie p rzygotow a­

nia.

© Od czasu pierw szej Ś w iatow ej K o n feren cji Z ielonośw iątkow ej, k tó ­ ra odbyła się w Z urychu, upłynęło 38 la t. K o n fe re n cje tego ro d z a ju od­

b y w a ją się co trz y la ta. K o lejn a 14 k o n feren c ja odbędzie się ponow nie w Z urychu. W d n ia ch 2—7 br., p rzy ­ będzie do Z u rychu p o n ad 10 tys.

osób ze 100 k rajó w .

© T elew izja p ań stw o w a w B el­

gradzie przy g o to w ała serię p ro g ra ­ m ów o K ościołach p ro testan c k ich w Jugosław ii. By u n ik n ą ć zn ie­

k ształceń w p rze staw ie n iu życia p ro testan tó w zaproszono głów nych przyw ódców ew angelicznych do n a ­ p isa n ia tek stó w do tego p ro g ram u telew izyjnego. G łów ne relig ie w J u ­ gosław ii to — w schodni K ościół praw osław ny, K ościół rzy m sk o -k a­

tolicki i islam . Do g ru p y K ościołów p ro testan c k ich należ ą nast. K ościo­

ły: lu te rań sk i, reform ow any, ad w en - tystyczny i zielonośw iątkow y.

© W g ru d n iu ubr., zm arł w S ta ­ n ac h Z jednoczonych H o rb a rt F re e- m an. P ow odem jego śm ierci było zapalenie oskrzeli i choroba w ie ń ­ cowa. S ły n ął on z tego, że nau czał w sw oim Zborze, liczącym 2 tys.

członków, że zw rac an ie się o po­

moc le k a rsk ą je st czymś diabelskim . S w oim naśladow com m ów ił, że on nie um rze, gdyż w ed łu g n a u k i F re e - m a n a śm ierć je st w y n ik ie m b ra k u w iary . W ciągu o sta tn ic h 13 la t w jego zborze zm arło 90 osób. L udzie o b arc zają go odpow iedzialnością za spow odow anie śm ierci w ielu osób, p oniew aż — w m yśl jego n a u k i — dość dużo ludzi nie zw racało się o pom oc do lekarzy.

N .P .P .: R a p o r t z W a r sz a w y (s. 20—22) R o z w ó d i p o w t ó r n e m a łż e ń s t w o (d o k u ­ m e n t z g r o m a d z e n ia Z b o r ó w B o ż y c h w U S A ) j ( s . 25—30)

Z j e d n o c z o n y K o ś c i ó ł E w a n g e lic z n y w P o l s c e i a d r e s y Z b o r ó w (s. 31—38)

© W edług sta ty sty k i podanej przez środki m asow ego przek azu w RFN, n a te re n ie tego k r a ju żyje i ak ty w n ie d ziała ok. 2.500 czarow nic i satan isty czn y ch księży. P o n ad 2 m iliony obyw ateli RFN płaci za o kultystyczne „usługi” ja k n p .:

klątw y, proroctw a, „ry tu a ły śm ier­

ci”, itp.

© W telew izji w ęgierskiej em i­

tow ano p ro g ra m d o k u m en taln y o B iblii. Był on pośw ięcony w pływ o­

w i, ja k i przez całe w iek i w y w arła B ib lia n a k u ltu rę i lite ra tu rę w ę­

gierską. G odnym uw agi je st fakt, że pierw szą k siążk ą w y d ru k o w an ą w języku w ęg iersk im b y ła Biblia.

© C hrześcijanie n a K u b ie po raz cz w arty o trzym ali P ism o Ś w ięte od Zjednoczonego T ow arzystw a B ib lij­

nego w USA. T ym razem w ysłano do tego k r a ju 12 tys, egzem plarzy B iblii i 900 słow ników biblijnych.

Rząd k u b ań sk i obniżył koszty tra n s ­ p o rtu o 50%. K siążk i te zostały przydzielone różnym Kościołom w zależności od potrzeby.

© I n s ty tu t B ib lijn y w H iszpanii stoi w obec now ych problem ów . W zrost ilości stu d e n tó w oraz k a n ­ d ydatów n a s tu d ia s tw a rz a ją te p ro b ­ lemy. R osnące zainteresow anie In ­ sty tu te m —■ to w y n ik ro zprzestrze­

n iająceg o się p rze b u d zen ia w Hisz­

p anii. R a p o rty d o cierające ze wszy­

stk ich stro n H iszpanii donoszą o p rzeb u d zen iu relig ijn y m . N iektórzy przyw ódcy duchow i u trzy m u ją, że to „Szkoła B ib lijn a je st sercem prze b u d zen ia w H iszp an ii” .

© Rozwój K ościoła w C hinach został określony przez środki m aso­

w ego p rze k azu tego k r a ju jako „go­

rąc zk a p rotestanckiego przebudze­

n ia ”. O bok w iadom ości o p rze b u ­ dzeniu d o cierają także inform acje o prześladow aniach. A resztow ania, to rtu ry , m olestow anie sta n o w ią część tych prześladow ań. Je st to pierw sze tego ro d za ju działanie rzą d u od 1979 r. W tym to ro k u ogłoszono d ek re t o to le ran cji. P ie r­

w o tn ie do 1949 r., K ościoły w C hi­

nac h cieszyły się w olnością. M isjo­

narze z obcych k ra jó w przebyw ali ta m b ez ograniczeń. W 1949 ro k u n astąp iło w iele zm ian, m iędzy in ­ nym i cudzoziem scy m isjonarze o trzym ali n a k a z opuszczenia Chin.

W 1954 r. p ro testan c i zostali p rzy ­ m uszeni do u tw o rze n ia ru ch u

„T rzech Z asad Sam odzielności”.

O znaczało to, że m a ją dbać o sa­

m odzielne utrzy m an ie, sam odzielny

D O K O Ń C Z E N IE N A S . 39

e.z.a.

W N U M E R Z E M I N . :

E. C z a jk o : W a r u n k i p o k o ju B o ż e g o (s.

(3)

E D W A R D C Z A JK O

W A R U N K I P O K O J U BOŻEGO

„Przeto, bracia m oi um iłow ani i pożądani, radości i korono m oja trw ajcie w Panu, um iłow ani. Upom i­

nam Ewodię i upominam Syntychę, aby były jed ­ nomyślne w Panu. Proszę także i ciebie, w ierny mój towarzyszu, zajmij się nim i, w szak one dla Ew an­

gelii razem ze m ną w alczyły w espół z K lem ensem i z innymi współpracownikam i m oim i, których im iona są w księdze żywota. Radujcie się w Panu zawsze, pow ­ tarzam, radujcie się. Skromność w asza niech będzie znana w szystkim ludziom ; Pan jest blisko. N ietro sz- cie się o nic, ale w e w szystkim w m odlitw ie i bła­

ganiach z dziękczynieniem pow ierzcie prośby w asze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa w szelki ro­

zum, strzec będzie serc w aszych i m yśli w aszych w Chrystusie Jezusie”. (Fil. 4,1—7)

K luczową m yślą w ty m fragm encie Słowa Bożego, które przeczytaliśm y jest obietnica Bo­

ża zaw arta w ostatnim w ierszu. J e st to obietni­

ca m ówiąca o pokoju Bożym, k tó ry przew yż­

sza w szelki rozum ludzki. Apostoł m ów i tu, że ten Boży pokój będzie strzec naszych serc i

naszych m yśli w C hrystusie Jezusie.

Nie m ożna m ieć pokoju Bożego, jeśli się nie m a n ajp ierw pokoju z Bogiem, jeśli się nie żyje w pokoju z Bogiem. A każdy człowiek, który zgrzeszył, k tó ry nie przyszedł do P ana Jezusa i nie pojednał się z Nim, tego pokoju Bożego nie ma. M iędzy człow iekiem i Bogiem jest nieprzyjaźń, jest bariera. Człowiek jest Bo­

żym nieprzyjacielem — mówi List do Rzym ian.

Ten pokój z Bogiem m ożna osiągnąć tylko w Jezusie C hrystusie. S taje się to wówczas, gdy uw ierzym y w Jezusa C hrystusa. W tedy znika bariera, znika n ieprzyjaźń i p rzestajem y być Bożymi nieprzyjaciółm i, a Bóg staje się w C hrystusie naszym Ojcem. O dtąd m ożem y przychodzić do Niego w im ieniu Jezusa C h ry ­ stusa i w D uchu Św iętym w ołać; A bba, Ojcze, Ojcze nasz. M ożemy to czynić tylko w Duchu Świętym.

Dopiero w tedy, gdy osiągniem y pokój z Bogiem, Jego pokój napełnia nasze życie, n a ­ pełnia nasze serca. Ten pokój m a w pływ ta k ­ że n a innych ludzi, i dlatego m ożem y żyć w pokoju, o ile to od nas zależy, ze w szystkim i ludźmi. Apostoł P aw eł stw ierdza, że Boży po­

kój będzie strzec naszych serc i naszych m yśli w Jezusie C hrystusie. Ale jak każda obietnica Boża, także i ta jest uw arunkow ana. Początko­

we wiersze przeczytanego tek stu -mówią o w a­

runkach, jakie m uszą być spełnione, aby ten Boży pokój mógł strzec naszych serc i naszych myśli,

P ierw szy w a ru n e k tego Bożego pokoju po­

lega n a tym , że m am y trw ać w P anu. Jeśli człowiek w P a n u nie trw a, to tego Bożego po­

koju m ieć nie może. Boży pokój nie będzie strzegł jego serca i jego m yśli. Jeśli się w P a n u nie trw a, to te n pokój może nas opuścić, a w ted y w naszym sercu znow u będzie niepo­

kój i w ew nętrzne rozdw ojenie.

Słowo Boże m ówi: T rw ajcie w P anu. To jest te n w a ru n e k Bożego pokoju w naszych sercach i w naszych m yślach. Dlatego Pismo Św ięte bardzo w yraźnie w zyw a nas, abyśm y w P a n u trw ali.

W Ew angelii J a n a sam P a n Jezus pow ie­

dział do tych, k tó rzy uw ierzyli w Niego, takie słow a: „M ówił więc Jezus do Żydów, którzy uw ierzyli w Niego — a w ięc nie do św iata, nie do tych, k tó rzy Go odrzucili, ale do tych, k tó ­ rzy uw ierzyli w Niego — jeżeli w y trw acie w słowie moim, praw dziw ie uczniam i m oim i bę­

dziecie. I poznacie praw dę, a praw d a w as w y s­

w obodzi”. To są Słow a samego P a n a do w szy­

stkich, k tórzy uw ierzyli, zarów no do tych, któ­

rzy uw ierzyli przed w ielom a laty jak i do tych, którzy uw ierzyli przed rokiem , przed m iesią­

cem, czy przed parom a dniam i. „Jeżeli w y trw a ­ cie w słowie moim, praw dziw ie uczniam i m oim i będziecie, poznacie praw dę, a p raw da w as w y s­

wobodzi” . T rw ajcie w P a n u najm ilsi.

G dy P a n Jezus w ygłaszał sw oją ostatnią n a u ­ kę, m ówił o tym w szystkim , co będzie się dziać zanim zostanie stw orzona now a ziem ia pod no­

w ym niebem , pow iedział ta k do swoich ucz­

niów; „A kto w y trw a do końca, ten będzie zba­

w iony”. Nie znaczy to, że dzieci Boże nie mogą być pew ne swojego zbaw ienia. Jesteśm y pew ni swojego zbawienia. C hw ała P anu, że z Jego łaski ta k jest. A le z drugiej stro n y pow inniśm y pam iętać, że nie początek zbawia, lecz koniec.

A kto w y trw a do końca, te n będzie zbawiony.

T rw ajcie w P anu, um iłow ani — w zyw a apostoł Paw eł. Pow iada przy tym , że to jest w a ru n e k Bożego pokoju w naszych sercach i

w naszych myślach.

W drugim w ierszu naszego te k stu m am y następ n y w a ru n e k Bożego pokoju: potrzebna jest jednom yślność z b ratem i z siostrą. Dwie w spom niane kobiety, Ew odia i Syntycha, p ra ­ cownice Pańskie, nie m ogły mieć Bożego po­

koju, poniew aż m iędzy nim i było poważne roz­

dw ojenie. Dlatego apostoł upom ina Ewodię i

Syntychę, aby były jednom yślne w P an u jeśli

(4)

chcą, aby te n Boży pokój strzegł ich serc i ich myśli.

U pom inam Ewodię i Syntychę, aby były jednom yślne w P anu. Chociaż nie są tu w y ­ m ienione nasze im iona, jednak odnosi się to także i do nas. M am y być jednom yślni w P a ­ nu, jeżeli chcem y mieć Boży pokój, i jeśli chcemy, aby te n pokój zawsze nam tow arzyszył i strzegł naszych serc i naszych myśli.

W trzecim w ierszu naszego przew odniego tekstu apostoł w zyw a swego w spółpracow nika, żeby się zajął ty m i siostram i, któ re pracow ały dla Pana, K lem ensem i innym i w spółpracow ­ nikam i. Ten w iersz przedstaw ia następ n y w a ­ ru n ek Bożego pokoju, polegający n a tym , że znajdujem y drogę do innego człowieka.

Tylko w P a n u Jezusie C hrystusie m ożem y znaleźć drogę do innego człowieka. W eźm y n e­

gatyw ny przykład z Ew angelii, z przypow ieści P an a Jezusa o bogaczu i Łazarzu. G dy bogacz znalazł się po drugiej stronie życia, usłyszał z u st A braham a, że w ielka przepaść oddziela go od Łazarza i. A braham a. B yła to przepaść dzie­

ląca na wieki. Lecz rów nież na ziem i przepaść dzieliła bogacza od Łazarza. Bogacz nie znalazł drogi do swego bliźniego, k tó ry b ył blisko n ie­

go, u jego bram . O, gdyby P an Jezus C hrystus wszedł w jego życie, do jego serca, wówczas ten człowiek znalazłby nie tylko drogę do Bo­

ga. Jezus C hrystus jest drogą. A gdy Jezus C hrystus jest w naszym sercu, wówczas zn aj­

dujem y także drogę do drugiego człowieka.

P rzykładem pozytyw nym jest Zacheusz, przełożony nad celnikam i. G dy P a n Jezus wszedł do jego domu, wówczas ten, k tó ry kie­

dyś nie mógł znaleźć drogi do ludzi, pow ie­

dział do P a n a : „Panie, oto połowę m ajętności swojej rozdam ubogim ” . P rzedtem ty ch u bo­

gich nie widział, nie znalazł do nich drogi, a teraz w Jezusie C hrystusie znalazł drogę do ubogich. Znalazł także drogę do tych, których skrzyw dził: „A jeśli kogo skrzyw dziłem , od­

dam w czw órnasób” . Jezus C hrystus jest drogą do Boga, ale także drogą do innego człowieka.

Apostoł P aw eł powiada., że pokój Boży b ę­

dzie strzegł naszych serc i naszych m yśli w ów ­ czas, kiedy w Jezusie C hrystusie będziem y znajdow ać także drogę do innego człowieka.

Gdy te w aru n k i są w nas spełnione, w ów ­ czas Boży pokój będzie strzec serc i m yśli n a ­ szych. P rzyjdzie rów nież radość jako rez u lta t Bożego pokoju. Dlatego w czw artym w ierszu naszego tek stu jest w ezw anie do radości: „R a­

dujcie się w P a n u ” . Bez w zględu n a okolicz­

ności P a n pozw ala n am się radow ać. Jego r a ­ dość może przezw yciężyć w szystkie nasze kło­

poty, nasze trudności, nasze sm utki. W szystkie uciski i doświadczenia.

Dalej nasz tek st m ów i: „Skrom ność w asza niech będzie znana w szystkim ludziom ” . Z w yk­

le m am y n a uw adze tylko skrom ność zew nętrz­

ną. Je st w ielu ludzi, k tórzy głów nie tę zew ­ n ętrzn ą skrom ność akcentują. J e st ona potrzeb­

na, ale nie zapom inajm y o w ew nętrznej skrom ­ ności, bo tu w łaśnie o ta k ą chodzi. D latego Bi-

past. E d w ard C zajko

bila Tysiąclecia oddaje ten tekst słowami:

„Niech będzie znana w szystkim ludziom w a­

sza w yrozum iała łagodność. P a n jest blisko”.

A w ięc jest potrzeb n a w ew n ętrzn a skrom ­ ność. G dy człowiek m a w ielkie przeżycia z P a­

nem i jest przez P an a ubłogosławiony, w tedy jest bardzo kuszony, b y pogardzać innym i, by się wyw yższać. Sam apostoł P aw eł w innym m iejscu powiedział, że w jego ciele został po­

zostaw iony bodziec, by czasem nie zapom niał o potrzebie tej w ew n ętrzn ej duchow ej skrom noś­

ci. Bądźm y więc skrom ni, zarów no zew nętrz­

nie, to jest potrzebne, ale nade w szystko skrom ni w ew nętrznie. P y ch a jest strasznym grzechem , przez k tó ry pierw szy anioł został zrzucony z nieba. P ycha jest grzechem , k tóry się przyczynił do tego, że niejeden w ierzący stał się rozbitkiem w w ierze. G dy b rak duchow ej skrom ności, pow staje duchow a pycha. Skrom ­ ność jest kolejnym w aru n k iem Bożego pokoju w naszych sercach i w naszych m yślach.

I w reszcie n a koniec: „N ie troszcie się o nic” . Czy znaczy to, że nie będziem y mieć potrzeb i próśb? Nie, nasz tek st mówi, że m a­

m y prośby: „Nie troszcie się, ale prośby swoje pow ierzcie Bogu w m odlitw ie i błaganiach” . A więc m am y się modlić, m am y błagać z dziękczy­

nieniem , przynosić sw oje prośby do Pana. Ale p rzy ty m pam iętać o tym , że nasza tro sk a nic nam nie pomoże.

P an Jezus C hrystus w Ew angelii M ateusza

(6,25) też o ty m m ów i: „D latego powiadam

wam , nie troszczcie się o życie swoje, co będzie-

(5)

cie jedli, albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziew ać będziecie. Czyż życie nie jest czymś w ięcej niż pokarm , a ciało niż odzienie?” Oczywiście, nie znaczy to, że m am y nie pracow ać, nie znaczy to, że nie m a­

m y m yśleć jak zapracow ać n a chleb. W prost przeciw nie. Słowo Boże pow iada, że kto nie pracuje, ten niech n ie je. Ż m udną p ra c ą w łas­

nych rąk, w łasnych um ysłów m am y zdobywać dobra — m ówi apostoł —■ abyśm y m ieli dla siebie, a także m ieli się czym dzielić z po­

trzebującym i.

Ale przede w szystkim chodzi o to, abyśm y byli w olni od takiej gryzącej ludzkiej troski. Są ludzie, k tó ry m się w ydaje, że jeśli się będą dzień i noc m artw ić, wówczas to coś pomoże.

W ierzący człowiek św iadom swoich potrzeb, nie będzie się troszczył, ale swoje troski i potrzeby przyniesie w m odlitw ie i błaganiach P anu. A więc potrzebna jest gorąca m odlitw a w raz z dziękczynieniem .

„Spójrzcie n a ptak i niebieskie, że nie sieją, ani żną, ani zb ierają do gum ien, a Ojciec wasz niebieski żyw i je. Czy w y nie jesteście daleko zacniejsi niż one?” Znow u nie chodzi o to, abyś­

m y nie pracow ali, ale chodzi o to, abyśm y byli wolni od ty c h zm artw ień, któ re są udziałem lu ­ dzi żyjących bez Boga. Bo tro sk a nic nie po­

może. „Bo któż z w as troszcząc się może do­

dać do swego w zrostu jed en łokieć?" G dybyś­

m y przez całe życie troszczyli się, jak tu być

o łokieć wyższym , to nic n am nie pomoże. „A co do odzienia czem u się troszczycie? P rz y p atrz ­ cie się liliom polnym jak rosną, nie pracują, nie przędą. Jeśli w ięc Bóg ta k przyodziew a tr a ­ w ę polną, k tó ra dziś jest, a ju tro będzie w piec w rzucona, czyż nie o w iele w ięcej was, m ało w ie rn i”, P a n się troszczy? Zatroszczy się o nas. „A le szukajcie n a jp ie rw K rólestw a Boże­

go i spraw iedliw ości Jego — to m a być naszą troską sp raw a Bożego K rólestw a — a w szystko inne będzie w am dodane”.

To są w aru n k i, które m usim y spełniać w naszym życiu, jeśli chcemy, by pokój Boży bez p rzerw y strzegł naszych serc i naszych m yśli.

W szystkie słowa naszego tek stu zostały pow iedziane też z tego p u n k tu w idzenia, że P an jest blisko. Nasze całe życie m am y prow adzić w świadomości, że P a n jest przy nas. J e st blis­

ko, żyjem y w Jego obecności. Je st rów nież blis­

ko w ty m sensie, że w krótce uw ielbiony P an nasz przyjdzie, by nas

W z ią ć

do siebie. W łaś­

nie w tak im n astaw ieniu m am y oczekiwać n a ­ szego P an a i naszego Zbawiciela.

Niech to Słowo, drodzy bracia i siostry, za­

padnie do naszych serc. Życzę nam w szyst­

kim, abyśm y m ogli te w a ru n k i w życiu n a ­ szym spełnić, by pokój Boży zawsze strzegł serc naszych i m yśli naszych w Jezusie C h ry ­ stusie, P a n u naszym.

E D W A R D CZAJK O

„Bezbożni jak wzburzone morze, które nie może się uspokoić” (Izj. 57,20)

i

(6)

J E Z U S

Kim naprawdę jest

Grupa studentów zadała mi pewnego razu następujące pytanie: „Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?”. Poniższy artykuł zawiera odpo­

wiedź na to pytanie.

KIM JEST NAPRAWDĘ JEZUS?

C ały ro k nie w y starczy łb y n a udzielen ie odpow iedzi n a to ipytanie — ty le je s t d o p ow iedzenia n a te m a t tej niezw ykłej postaci. Co w ięcej, m usiałb y m przeżyć z m oim rozm ów cą w szystko to, czego nauczyło m n ie o Jezu sie C h ry stu sie m o je osobiste dośw iadczenie.

M usielibyśm y ra z e m zgłębić całą tre ść B iblii — tej w sp an iałe j księgi, k tó ra o N im m ów i. T ylko Ito je d y n e n iew y czerp an e źródło in fo rm ac ji ina Jego te m a t m o­

głoby p rze k aza ć w ielkość m ojego o d k ry cia i znaczenia Je zu sa C h ry stu sa d la przyszłego św iata.

KIM WIĘC JEST DLA MNIE JEZUS CHRYSTUS?

P o w iem p o p ro stu , że p rz e ra s ta to w szelkie w asze w yobrażenia. Co u w a ż a c ie za n a jw s p a n ia lsz e n a te j ziem i? W iedzę, sztukę, .odkrycia nau k o w e, m iłość m ło­

dej dziew czyny, czy m oże n aro d z in y d ziec k a ? To J e ­ zus C hrystus je st S tw ó rc ą tęgo w szystkiego. B iblia m ów i nam , że Bóg stw o rzy ł w szystko p rz e z Tego, k tó ­ reg o nazy w a sw oim S ynem , a którego m y n azy w am y Jezu sem C hrystusem . C udow ny św iat, k tó ry nas o ta ­ cza, je s t p e łe n Jego śladów . Jezu s je st nieskończenie b ard ziej m ądry, potężny i p ię k n y n iż to, co ucznił, niż to, co nas ciekaw i i poryw a. Je śli za d aw a lam y się ty l­

ko „używ aniem rzeczy”, n ie chcąc p o zn ać ic h S tw ó r­

cy, w rzeczyw istości nic n ie posiadam y. P rz y jd z ie b o ­ w iem dzień, w k tó ry m n ie będziem y ju ż m ieli zm ys­

łów, p o zw alający ch n a m podziw iać piękno św iata, ta k ja k m ożem y to czynić te ra z. M ożność t a je s t n a m d a ­ na p rz e d e w szy stk im p o to, ab y śm y m ogli odnaleźć Boga po p rzez Jego dzieła i o d k ry ć rzeczyw istość d u ­ chową.

P ozn ając Tego-, k tó ry „w ym yślił” m iłość, kom órkę biologiczną, atom , foton, m gław ice, galaktyki... o d k ry ­ w am y sa m ą rzeczyw istość. N ie m ożna jej- o d k ry ć p rz e z fo rm u ły nau k o w e czy religijne, an i też przez uczucia lu b em ocje. N ie m ożem y odnaleźć tego n ie ­

skończenie w ielkiego Boga, jeśli O n sa m się n a m n ie o b ja w i — k aż d em u w d o stę p n y d la niego sposób.

Je steśm y tylko lu d źm i czy w ięc m ożem y m ieć nadzie­

ję, że p o zn am y Tego, k tó ry je s t w iększy n iż w szech­

św ia t i b a rd z ie j n ie u ch w y tn y niż n ajm n ie jsza cząstka a to m u ? Je śli je d n a k te n Bóg m oże p rze m aw ia ć języ­

kiem zrozum iałym dla człow ieka, jeśli m oże objaw ić się w ludzkiej, osobow ości, to w ów czas — ta k ! — n a ­ sz e sp o tk a n ie z N im je st m ożliw e!

J a w łaśn ie Go sp o tk ałem ! B yłem w ów czas m łodym m ężczyzną. S p o tk an ie to p rz e k szta łc iło m o je życie i całkow icie zm ien iło m ój sposób m yślenia. D zisiaj, pięćd ziesiąt la t później, za p ew n ia m w as ze w szystkich sił, że życie z Je zu se m je s t z d n ia na dzień w sp a n ia l­

sze.

1

JEZUS CHRYSTUS

JEST POSTACIĄ HISTORYCZNĄ

S ą ludzie, k tó rz y nauczają, że Jezu s C hrystus n igdy nie istniał. A le co za niedorzeczność! N aw et rzym scy au to rz y św ieccy — Tacyt, P lin iu sz i w ielu innych — u z n a ją za p e w n y fa k t istn ien ia tw ó rcy chrześcijańs­

tw a. P od k o n ie c pierw szego w ieku, cały św ia t — to znaczy n aro d y znane G rekom i R zym ianom — słysza­

ły o Tym, k tó reg o n azyw ano „(Christos” lu b „Chresto-s”

(w ym aw iano to im ię n a dw a sposoby), a którego uczniow ie n azy w an i b y li z iro n ią „c h rześcijan am i”.

P rześlad o w an ia, k tó ry m byli oni p o d d aw a n i przez w ład ze cyw ilne, p rzy c zy n ia ły się tylko- do rozszerzania się niezw ykłego w p ły w u poko-r-neigo cieśli z N azaretu.

H istoryczność osoby Je zu sa 'C hrystusa jest, n a szczę­

ście, p o tw ie rd z o n a w sposób n ie z b ity p rze z dow ody b ard z iej w iary g o d n e niż św ia d ec tw a au to ró w p o g ań ­ skich. P o siad a m y cztery, p o w sta łe n iezależnie od sie­

bie b io g rafie C hrystusa, z k tó ry c h d w ie n a p isan e są przez jego p rzy ja ció ł tow arzy szący ch Mu podczas c a ­ łej je g o p u b lic z n e j działalności. D w ie pozostałe są

(7)

także o p a rte ma re la c ja c h n aocznych św iadków . M am y za te m cztery d o k u m e n ty sta n o w iąc e je d n ą całość, każdy z mich je st je d n a k n ie p o w tarza ln y . M ożna w n ic h dostrzec, że osobowości ich au to ró w były bardzo różne. J e s t n a w e t k ilk a rozbieżności m ięd zy tym i czterem a relacjam i, ale rozbieżności te, zam iast je p o ­ dważać, s ą p o tw ie rd z en ie m ich praw dziw ości. Oczy­

w iste jest, że k ie d y d w a j lu b trze j św iadkow ie op o ­ w ia d a ją o: tym sam ym zdarzeniu, zaw sze m am y do czynienia z pew n y m i dro b n y m i nieścisłościam i. G dy n ato m ia st ich re la c je s ą .zgodne w n ajd ro b n ie jsz y c h szczegółach, zaczynam y p o d ejrzew ać jak ieś fałszerstw o.

T ak w ięc Bóg pozw olił, b y w czterech re la cja ch , ja k w e w szystkich au ten ty c zn y c h św iadectw ach,, znalazło się k ilk a nieznacznych rozbieżności, k tó re je d n a k s ta ­ ją się niew ażne, g d y tylk o p rzy jrzy m y się im z bliska.

B iografie Je z u sa m a ją w szelkie cechy św iad ectw zgod­

n y ch z p raw d ą.

Oiprócz ty c h czterech d o k u m e n tó w znanych pod nazw ą „E w angelii” istn ie ją dw adzieścia trz y pism a pochodzące z tej sa m ej epoki, k tó re, w ra z z E w an g e­

liam i, sk ła d a ją się n a „N ow y T esta m e n t” . Z biór te n za w iera św ia d ec tw a dziew ięciu osób — to bardzo w ie ­ le! — z k tó ry c h sześć znało Je zu sa osobiście. Co n a j­

m niej trzech spośród au to ró w N ow ego T estam e n tu — P iotr, M ateusz, J a n — przeb y w ało w bliskości Jezusa pirzez p o n ad trzy la ta, słu c h a ją c Jego na.uk i o g lą d a­

jąc Jego1 potężne dzieła. Byli oni też obecni w J e ro ­ zolim ie p rz y u k rzyżow aniu C h ry stu sa. W idzieli Go i rozm aw iali z N im n a w e t .po — ta k ! — po Jego zm artw y ch w stan iu . In n i to Ja k u b i Ju d a — d w aj m łodsi b ra c ia Jezusa, k tó rzy w zra sta li z N im pod1 je d ­ nym dachem . Je st ró w n ież m łody człow iek im ieniem M arek, k tó ry podążał za Jezu sem do ogrodu G etsem a- ne (Mar. 14,51) i k tó re g o dom ro d z in n y sta ł się póź­

niej sch ro n ien iem d la c h rz eśc ija n (Dz. A p. 1.2,12). M a­

re k pozostaw ał w ścisłym ko n tak cie z B a rn a b ą, p o ­ tem ta k ż e z P io trem , k tó ry dostarczył m u m a te r ia ­ łów do n ap isan ia E w angelii.

T rzej au to rzy n ie zn a ją c y Je zu sa b y li Mu> je d n a k w spółcześni p isali w ięc o N im z p e łn ą znajomością- fak tó w :

— Ł ukasz zapew nia nas, że w szystkie fa k ty d o ty ­ czące osoby Je zu sa sk o n fro n to w a ł z re la c ja m i n ao c z­

nych św iadków (Łuk. 1,1-4). On też, w „D ziejach A po­

sto lsk ich ”, o p ow iada z w y ją tk o w ą w iern o śc ią o p o ­ czątkach chrześcijaństw a.

— P aw eł, p o zo stający w b liskich sto su n k a c h z Łu­

kaszem , p rz e b y w a ł też w bliskości pierw szy ch uczniów Je zu sa (w szczególności B a rn a b a i Sylas).

U dał się n aw e t do Jerozolim y, b y zasięgnąć ra d y P io tra i Ja k u b a , m łodszego b r a ta Je zu sa (Gal. 1,18-19;

2,1-2).

— P o zostaje jeszcze n iezn an y a u to r w spaniałego

„L istu do H ebrajczyków ”, w y k az u jąc y n iezw ykle głę­

boką znajom ość n a u k i Jezusa. (N iektórzy uw ażają, że list te n został n ap isan y przez 'Paw ła, chociaż' jego styl różni się od sty lu w szystkich listów , k tó ry c h je st on autorem ).

W szystkie księgi Nowego T estam e n tu p o w sta ły w pierw szym w ieku naszej ery. W iększość z nich zosta­

ła zredagow ana w dw adzieścia do czterdziestu la t po śm ierci Jezusa C hrystusa. Nie istn ieje zresztą żaden

d o k u m e n t z ta m te j epoki, k tó ry p o d aw ałb y w w ą tp li­

wość w iarygodność z a w arty ch w n ic h św iadectw . P ierw sze trzy E w an g elie zo stały sp isan e p rze d sied em ­ d ziesiąty m ro k ie m naszej ery. J e s t to n ajzu p e łn ie j pew ne, w p rzeciw n y m bow iem raz ie ich au to rz y n ie o m ieszkaliby w spom nieć o zburzeniu Jerozolim y, k tó ­ re m iało m iejsce w tym w łaśn ie roku.

C zw arta, o sta tn ia E w an g elia została zredagow ana przez Ja n a , n ajbliższego p rz y ja c ie la Jezusa. N a p o ­ czątku drugiego w ieku b y ła ona, ju ż pow szechnie zn a­

na. Je j zapisany na p a p iru sie fra g m en t, pochodzący zdaniem ekspertów z ro k u 110 lub 120 (dodajm y, że śm ierć je j a u to ra m ia ła m iejsce około roku, 100), zo­

sta ł znaleziony w p ia sk ac h południow ego Egiptu.

J e s t w ięc oczyw iste, że p ierw szy m a n u sk ry p t został n ąp isan y o w iele w cześniej.

Istn ie je w ięc praw d ziw e, w y w o łu jące w ielk ie w r a ­ żenie św ia d ec tw o z re d ag o w an e przez ludzi w y w o d zą­

cych się z 'pokolenia Jezusa. A postoł P aw eł zapew nia nas w sw ym „L iście do K o ry n tia n ”, poiws-tałym d w a ­

dzieścia cztery la ta po śm ierci Jezu sa, że żyło w ted y blisko p ięćset osób, k tó re w idziały Je zu sa zmartwych-"

w stałego (1 K or. 15,6 — w arto je st ponadto p am iętać cały rozdział. To w sp a n ia ła le k tu ra), nie licząc oczyw iście n ie p rz e b ra n y c h tłum ów , k tó re słyszały Jego słow a podczas Jego życia n a ziemi.

P o siad am y w ięc ja k n a jb a rd z ie j w iary g o d n e dow ody istn ien ia Je zu sa C hrystusa ja k o postaci historycznej.

Jego b io g rafia p o tw ierd zo n a je s t w sposób bezdysku­

syjny.

Z astan aw iacie się może, sk ą d m am y pew ność, że te k sty N ow ego T estam en tu , k tó re dziś m am y w ręku, s ą w iern y m i k o p iam i o ryginału. O dpow iadam n a to, że m ożem y m ieć zdecydow anie w ięk szą pew ność a u ­ tentyczności tych te k stó w , niż dzieł w szy stk ich a u to ­ ró w staro ży tn y ch . Istn ie je p onad pięć tysięcy d a w ­ nych m a n u sk ry p tó w N ow ego T estam e n tu , z k tó ry ch w iele je s t k o m p le tn y c h . W iększość z n ich pochodzi z po-czątlków naszej ery. J e s t za to- n a ca ły m św iecie tylk o dziew ięć czy dziesięć m a n u sk ry p tó w p ism J u liu ­ sza C ezara, z k tó ry c h n a jsta rsz e p o w sta ły dziew ięć­

d ziesiąt la t po jego śm ierci. N ik t jtid n ak n ie m yśli o p odan iu w w ątpliw ość historyczności osoby Ju liu sza C ezara, lu b pism k tó re n a m pozostaw ił. Dlaczego w ięc n ie uznać autentyczności p ism Nowego T estam e n tu ? P om yśleć tylko, że są tacy, k tó rzy m ów ią, iż Jezus C hrystus nigdy nie istniał. T ak a p o sta w a je st d ow o­

dem pożałow ania godnej nieznajom ości fak tó w albo ciasnoty um ysłu. A przecież są n a w e t n au k o w cy nie chcący p rzy ją ć tej oczyw istej p raw dy.

R ów nie zd u m iew ające je s t zam ykanie oczu n a n ie ­ zw ykłość ksiąg Nowego T estam en tu . C hcem y w ierzyć w historyczność S o k ra tesa czy A lek san d ra W ielkiego, o d rzu c ają c jednocześnie o w iele pew n iejsze dow ody istn ien ia Je zu sa C hrystusa. P rzyznajm y, że tru d n o zrozum ieć ta k ą postaw ę.

Oto dlaczego P ism o Ś w ięte je st ta k n iezw ykłe i cen­

n e : nie z a w iera ono m ętnego i niepew nego posłania, pochodzącego z ja k ie jś bliżej nieokreślonej rzeczyw i­

stości. N ie je st to ja k aś dom niem ana idea, k tó rej nie m aglibyśm y spraw dzić. N ie chodzi też o tra d y c ję u s t­

ną, lufo ja k ąś plotkę. Je st to słowo n a p isa n e jasnym i p rec y zy jn y m językiem . I ja k k ażd e słow o pisane, n ie ulega zm ianom . Zw ierzętom , ptakom , ow adom ; dał

(8)

Bóg in sty n k t, k tó ry p o zw ala im p rze trw a ć. C złow ieka n ato m ia st obdarzył rozum em , a ta k ż e zdolnością m ó­

w ienia : -człowiek z łatw o ścią m-oże posługiw ać się ję ­ zykiem , p-osiadającym ja s n ą s tru k tu r ę o ra z b o g a te i bardzo p rec y zy jn e słow nictw o. D latego człow iek n ie może zadow olić się w ia rą opairtą n a instynkcie, czy uczuciach. S tw ó rca zna naszą potrzebę p o zn a n ia Jeg o sam ego, p rzy czym chodzi o poznanie rozum ow e, m o­

ra ln e i estetyczne. Tylko O n m oże dać n am to- p o z n a ­ nie-, każdem u w bardizo osobisty sposób. C złow iek je st przecież o w iele doskonalszy od zw ie rząt: ab y m ógł znaleźć sw o ją p ra w d z iw ą drogę, p o trze b a m u czegoś innego niż in sty n k tu . K ie ru ją c się zaś ty lk o in sty n k ­ tem , po p ad a n ie u ch ro n n ie w zezw ierzęcenie.

D latego w ięc S tw ó rc a d a ro w a ł n a m słow o pew ne, spoiste, -dobrze przem y ślan e, zdolne nas p rze k o n ać o sw ojej praw dziw ości. Słow o to m usiało żostać spisane po to w łaśnie, by nie udegł-o zn iek sz tałce n iu ani za g u ­ bieniu. P o p rz ez z a w a rte w te j 'księdze lu d z k ie słow a poznajem y m yśl sam ego Boga, słyszym y Jego głos, głos m ądrości -która p rz e n ik a dk> głębi -nasze serce.

T ak w ięc nie m usim y szukać dow odów n a his to­

ry czność Je zu sa C h rystusa an i w n ie p ew n ej tra d y c ji ustnej, ani w su biektyw nych, nie -dających się sk o n ­ trolow ać a n i p rze k aza ć odczuciach m istycznych. P o d ­ sta w y ty c h dow odów s ą rzeteln e, w iary g o d n e i sp ra w ­ dzalne.

2

JEZUS CHRYSTUS

JEST PRAWDZIWYM CZŁOWIEKIEM

C ztery E w angelie s ą n ie tylko nie p o d legającym i dyskusji d ow odam i historyczno-ści Je zu sa C hrystusa.

U k azu ją n am one ta k że p o rtre t praw dziw ego człowie­

ka, mie zaś ja k ie jś p o staci m itologicznej, u ro jo n ej, czy pochodzącej z p rze strzen i m ię d z y p la n e ta rn e j.

N iestety, o b ra z Je zu sa p rze k azy w a n y p oprzez w iek i przez religię nie b y ł o b raz em Je zu sa w cielonego. M a­

low any z au re o lą {w ytw ór daw nej duchow ości m i­

stycznej), lu b p rze d sta w ia n y ja k o n iem o w lę m ów ięce językiem dorosłych, w y d aw ał tei-ę O n ta k uduch o w io ­ ny, że aż n ie lu d zk i — zu p e łn ie n iep o d o b n y d-o p rz e ­ ciętnego- -człowieka.

P ism a Nowego T estam e n tu p rz e d sta w ia ją Go n a ­ tom iast jako m ającego p ełny u d ział w n a sz y m ciele i krw i. Podczas pie rw sz y ch trz y d z ie stu la t życia, Jezus n ie dokonał niczego n adzw yczajnego. Odróżniało' Go je d n a k o d innych to, ż e n ik t n ie m ógł -znaleźć sk a zy w Jego c h a rak te rz e. W w ie k u dw unastu- la t p o siad ał na pewn-o w y ją tk o w ą w iedzę o Bogu i znajom ość ży­

dow skich p ism S tarego T estam entu. A le n ik t z w spół­

czesnych n ie podaw ał w w ątpliw ość Jeg o człow ieczeń­

stw a : an i dzieci, z -którymi się b a w ił n a ulicach r o ­ dzinnego m iasteczka N azaret, an i sąsiedzi, k tó rz y w i­

dyw ali G o częst-o przez w ięk szą -część Jeg o życia-, Ci o statni o b serw o w ali ja k ro zw ijał się, -dojrzewał, a n a ­ stę p n ie za rab ia ł n a życie-, p ra c u ją c jako cieśla. N ik t z n ic h nigdy n ie p o d ejrzew ał, że Je z u s był kim ś w ię ­ cej niż m ło d y m chłopcem , a po tem m ężczyzną ja k

w szyscy inni, ta k -bardzo był lu d zk i w sw ym zachow a­

niu. Z p ew nością ty m w ła ś n ie m ożna w ytłum aczyć ich zazdr-oiść, gdy Jezus osiągnąw szy dojrzały w iek, o b ja w ił niespodziew anie sw ą n ad p rz y ro d z o n ą moc i mą-dr-ość.

N aw et po p rze ło m ie duchow ym , k tó ry zm ienił -Jego Życie, i gd y :z cieśli sta ł się p ro ro k ie m Bożym, -pozo­

s ta ł głęboko ludzki. T ak ja k Jeg o uczniow ie, ta k ja k w szyscy ludzie, w iedział, co to głód, p rag n ie n ie i zm ę­

czenie. G dy b y ł w yczerpany, zdarzył-o M u się n a w e t zasnąć w -łodzi podczas burzy. P ła k a ł n ad grobem sw ojego p rz y ja c ie la i -nad mia-stem, -w k tó ry m m iał zostać -ukrzyżowany. B rał dzieci -w ram iona. Był -do­

św iadczany w e w szystkim , ta k ja k my, lecz n ie -po­

p ełn ił -grzechu.

S łow a Jezu-sa, św iadczące o Jego niezró w n an ej głębi duchow ej, są jednocześnie p e łn e codziennych w ra że ń i zd u m iew ającej prostoty. Dzięki sw ej przenikliw ości m-ogły o n e p-oruiszyć su m ien ie każdego, gdyż Jezus znał se rc e -człowieka. Jego języ k — to nie- języ k anio­

ła, le-cz -człowieka, k tó ry chce być ro zu m ian y przez podobnych do siebie.

A teraz, zadacie m i z pew n o ścią tafcie oto p y ta n ie :

— Je śli Jezu s był n a p ra w d ę ty lk o człow iekiem , n ie zaś nad-człowiekiem, to ja k w y tłu m aczy ć n a d p rz y ro ­ dzoną moc, k tó ra p o zw a lała M u czynić w iele cudów, n a w e t w skrzeszać u m a rły ch ? -Skąd m ia ł itę m-o-c?

Jezus sa m o d p o w iad a -na to p y ta n ie. Za-pewnia nas, że niczego nie czyni sw o ją w ła s n ą mocą. A utorzy E w angelii -podają, że w chwili- -chrztu, a m iał wówczas trzydzieści lat, sta ło się coś -niezwykłego: D uch P ań sk i zstąpił n a Niego, a głos z -nieba o dezw ał się „Ten [to znaczy -Jezus] je s t S yn Mój umiło-wany, Jeg o słu ­ ch ajcie!’’ Od tego w łaśn ie dnia, Jezus zaczął działać z -nadprzyrodzoną siłą, k tó rą przypisyw ał działaniu- D ucha Swięte-go.

C hciałbym w tym m iejscu dodać, że Bóg pra-g-nie, abyśm y i my, w naszy m życiu i p ra c y d la Niego, p o ­ legali n a tej w łaśn ie m ocy po-chodzącej od D ucha Św iętego, a n ie -na naszy ch -własnych siłach. B ez teg-o bow iem , n ik t z nas nie -będzie m ógł n ap ra w d ę podo­

b ać się Bogu. W iem -dobrze, że to n ie ja przek o n am w as o -prawdziwości tego, co p ró b u ję w a m w yjaśnić.

M oże p o tra fiłb y m -was p rze k o n ać o słuszności ja k ie ­ goś tw ie rd z en ia geom etrycznego, a le n ie zdołam n a ­ kłonić w as do uw ierzen ia w istn ien ie Boga, ani do p rzy jęcia p ra w d y o Je zu sie C hrystusie. J a k żaden in n y człowiek, ta k i ja n ie m ogę o b ja w ić w am , ta ­ jem n icy K ró lestw a Bożego, n a w e t gdybym posługiw ał się najlep szy m i arg u m e n tam i -na świe-cie. Tylko sa n i Bóg może to ucznić. Je śli O n w as nie ośw ieci, jeśli nie o b ja w i się w aszy m sercom-, nie będziecie mo-gli Go znaleźć, a m o je słow a -na n ic się n ie zdadzą! A je d n ak , proszę B oga z całego serca, żeby zechciał do w,as przem ów ić. N a pew no to u-czyni-, jeżeli rzeczyw iś­

cie będziecie chcieli Go- słuchać! B y poznać Jego myśl, trze b a pójść za Jeg o głosem, a n ad e w szystko trz e b a zadać sobie tr u d zg łębienia n atch n io n y c h pism

No-wego Testamentu-, k tó re -nam pow ierzył.

(9)

3

JEZUS CHRYSTUS

JEST CZŁOWIEKIEM DOSKONAŁYM

J a k ju ż wsip-omniałem, Jezus «był i je st p raw d ziw y m człow iekiem , a n ie ja k ą ś zjaw ą, czy p o sta c ią zm yślo­

ną. Był O n człow iekiem n ajp ra w d ziw sz y m , n a jb a r ­ dziej autentycznym ,, człow iekiem idealnym . K ied y czy­

tam y życiorysy w ielk ich ludzi — zwycięzców, m ężów stanu«, ikrólów, czy też uczonych, po etó w , lu b p rz y ­ wódców «religijnych — zaw sze znajlduijemy w ich c h a­

ra k te ra c h w ady, czasem n a w e t straszliw e. S okrates, na p rzykład, po«uczał kobietę le k k ich obyczajów , jaik m o­

że lep iej w ykonyw ać sw ój „zaw ód” . P rz y cz y n ą ś m ie r­

ci A lek san d ra W ielkiego było rozw iązłe życie. A ja k ­ że często przyw ódcy re lig ijn i o k ru tn ie prześlad o w ali tych, k tó rzy odstępow ali od ich n a u k i! Je d y n y m czło­

w iekiem b ez skazy je st Jezus z N azaretu .

Jezus n ie był je d n ak , ja k częsta n a m się w y d aję, ci­

chym i łagodnym Jczubkiem pozbaw ionym te m p e ra ­ m entu, czy też człow iekiem n ie m a jąc y m w łasn ej oso­

bowości. P rzeciw nie, był O n człow iekiem n a jb a rd z ie j m ęskim i najo d w ażn iejszy m ze w szy stk ich ludzi. Od najm łodszych lat, dzięki pro ro ctw o m sta ro te sta m e n ­ towym, rozum iał, n ie tylk o że je st M esjaszem , lecz także, ż e będzie sk a za n y n a śm ierć i p o d d a n y n a j ­ ok rutniejszym to rtu ro m . Pogodził się z ta k ą śm iercią, nie w idział bow iem in n ej m ożliw ości z m az an ia «grze­

chów ludzkości. .Przez całe« życie podążał O n ku sw e ­ m u krzyżowi, nie tra c ą c z oczu ani na ch w ilę celu, k tó ry sobie postaw ił. Je d y n y m om ent, w k tó ry m o d ­ w aga ja k b y G o opuściła, -to chw ila tuż p rz e d zd rad ą i w ydaniem Go w rę c e w ładz. W tedy to, gdy w og ro ­ dzie G etsem ane m odlił się d o Ojca, żeby — jeśli to m ożliw e — zn alazł in n e w y jśc ie z sy tu acji, Jego pot podobny był «do k ropli k rw i spływ ają-cych n a ziem ię.

— Ojcze, «oddal o d e M nie te n k ie lic h — w ołał. — A je d n a k n ie! P rz y jm ę go, gdyż ta k a je s t T w oja w ola!

Jezus n ie „stch ó rzy ł”. Z a ra z p o te m w yszedł na

■spotkanie tym , k tó rzy Got ścigali. Śmiało, podążał k u sw em u m ęczeństw u. N ie uciekał an i się op ierał, gdy Jego wrogow ie, n am ów ieni p rz e z zd ra jcę Judasza, p o jm a li Go, a n astęp n ie dręczy li p rze z c a łą noc. N a­

z a ju trz rano, «został osądzony p rz e z w ładze re lig ijn e i cywilne, potem zaś, obsy p an y n ajokropniejszym i obelgam i, został p rz y b ity dot d rzew a. «Opuścił te n św iat o p lu ty i lżony w yzw iskam i. Jezus- w ied ział od n ajm łodszych lat, co Go czeka, ale m im o to, nigdy nie spoglądał wstecz, ani n ie za m ie rz ał rezy g n o w ać z w y p ełn ien ia sw ego p o sła n n ic tw a. B y ł to n a jo d w a ż ­ niejszy i n a jb a rd z ie j n ie sk az ite ln y człow iek ja k i się

kiedykolw iek «narodził.

Jezus «był ró w n ie n ieu stęp liw y , -ja«k i o d w aż n y w sw oim p rzy w ią zan iu d o p raw o ści i spraw iedliw ości.

N ie zn a jd u je m y nic, zup ełn ie n ic n iepraw ego w Jego charakterze. D em askow ał o b łu d ę bogaczy i przy w ó d ­ ców róliigijbych, «uparcie p rz e strz e g a ł w iern o śc i p r a w ­ dzie. «Był O n rów nocześnie p ełen w spółczucia i s e r ­ deczności dla «dzieci, sła b y ch i ubogich«, ułom nych.

P om agał tym , k tó rz y u w aż an i b y li za nieczystych, robił w szystko, «by «przyjść z pom ocą n a jb a rd z ie j po ­ trzebującym .

Był to -człowiek -praw dziw y i doskonały, w k tó ry m o dnaleźć m ożem y p e łn ię człow ieczeństw a. G dyby w szyscy ludzie b y li tacy ja k Jezus, ziem ia szybko s ta ­ ła b y się rajem , «królestwem «niewyobrażalnego- pięk n a i pow szechnej radości.

Jezus p osiadał też duch o w ą moc, k tó ra p o tra fiła zap an o w ać na«d k aż d ą chorobą, a n a w e t n a d ś m ie r­

cią. R odzaj ludzki zaw sze b y ł n ęk a n y -przez zło, p rz e ­ ja w ia ją c e się w «niegoidziiwości «człowieka, w -cier­

p ie n iu i w «śmierci. Jezus «przez «całe życie pokazyw ał sw o ją wyższość n a d ty m w szystkim . B ył Oli człow iekiem ta k doskonałym , -że n ie ty lk o pozostaw ał niespla-miony złem, lecz ta k ż e u zd ra w iał, p rze m ien iał .sum ienia ludzkie, a n a w e t w zb u d z ał z m artw y ch . J e ­ zus był «prawdziwym, id e aln y m człow iekiem , o ja k im Bóg m yślał «przed założeniem św iata.

Czy w iecie dlaczego w szystkie filozofie, z w y ją t­

kiem tych, k tó re o p ie ra ją się n a Biblii, sk a za n e są n a n iepow odzenie? Otóż je s t ta k d la teg o , że k aż d y z ow ych k ie ru n k ó w filozoficznych — czy to «będzie- h u ­ m anizm , egzystencja-lizm, czy p an te iz m — u siłu je z a j­

m ow ać się a k tu a ln y m sta n e m «człowieka«. Wszy,s-kie one je d n a k p o p e łn ia ją pod staw o w y b łą d , «polegający na «braniu za p u n k t odniesienia człow ieka, takiego j a ­ kim o n je s t obecnie. Isto ta ułom na, nieszczęśliw a, ja k ż e «niedoskonała, a przed e w szystkim nie zn ająca S tw órcy — o«to ja k i o b ra z «człowieka proponuj,ą n a m nie1«biblijni filozofowie. T en w ła śn ie o b ra z stanow i p o d staw ę tez fo rm u ło w a n y ch p rz e z ich re p re z e n ta n ­ tów, i rozum ow ań, ,k tó re p rze p ro w ad z ają . «Chcąc w y ­ tłum aczyć sens życia ludzkiego i zrozum ieć jego znaczenie, o d rz u c a ją oni je d n a k b i b l i j n ą «koncepcję człow ieka stw orzonego «na o b raz S tw órcy. N atom iast tw ie rd z ą up arcie, że «człowiek uczyniony je s t „na obraz zw ierzęcia”.

B iblia n ato m ia st o b ie ra za «punkt o«dniesienia «czło­

w iek a «takiego, «jakim p o w in ie n «być, ja k i «został stw o ­ rzony «na p o cz ątk u a w ięc człow ieka «uczynionego

„na Obraz -i p-oddbieńśtwo Boże” . Nar«o«dy zapom niały ju ż o ty m obrazie, k tó ry ja k że b ard z o «został zniszczo­

n y «przez grzech. T a k w ięc stra c iły o n e je d y n y , p r a w ­ dziw y p u n k t odniesienia. A my, «gdzież m ożem y go o d ­ naleźć, «jeśli n ie w osobie Je zu sa z Nazaretu«?

D la filozofów Bóg je s t zazw yczaj tylko znakiem zapytania, sym bolem bez «definicji, al«bo «po« «pro«stu n i­

czym. T ak ie stanow isko uniem ożliw ia im o d nalezienie sw ego bytu ja-ko isto t stw o rzo n y ch p rz e z Boga. W olą o ni nie z a sta n aw ia ć się «ozy Bóig istn ieje, czy te ż nie.

N ajczęściej n ie «chcą n a w e t uznać «możliwości istn ie­

n ia S tw órcy. M ogą w ięc ,tylko- spekulow ać, n ie m ogą zaś nikogo o niczym zapew niać. N ied o w iarstw o p rz e ­ szkadza im «w «poszukiwaniu «prawdy. Ich poznanie kończy się n a poziom ie «materii k tó ra sta n o w i dila nich je d y n y -możliwy św iat.

-Oto«, do czego dochodzą filozofow ie: n ajb a rd z ie j «roz­

w in ię tą fo rm ą -materii n a naszej p lan ecie je s t «czło­

w iek! T w ierdząc w te n sposób, s ta ją się sam i d la sie­

bie ap o g e u m w szelkiej egzystencji m a te ria ln e j. U w a­

ż a ją się za n ajin te lig e n tn ie jsz e istoty, dlatego też tw o rząc jakiś sy stem filozoficzny, o b ie ra ją siebie s a ­ m ych za «punkt odniesienia. W te n sposób niedosko­

nały człow iek za jm u je ce n traln e m iejsce w tego «ro­

d z a ju sy stem a ch filozoficznych.

(10)

Filozbf stw ie rd z a w ięc (najpierw że człow iek istnieje.

N astępnie ibada zw ią za n e z n im zjaw isk a. Z astan aw ia się n a d jego problem am i egzystencjalnym i i m o ra ln y ­ m i. „Oto człow iek! Oto w zór! O to je d y n a fo rm u ła p o ­ zw alająca n am w ytłum aczyć nas:z w szech św iat!”

A postoł P a w e ł m ów i n ie b ez ra c ji: „Czyż B óg n ie o brócił w głupstw o m ąd ro śc i św ia ta tego-?”

(1 K or. 1,20) C zy m ożna się w ięc dziwić, że to w ła ś­

nie filozofow ie ta k często p rz y z n a ją się do sw ej n ie ­ w iedzy? Filozofia m a jąc a ta k ie p o d sta w y niczego p rzecież nie tłum aczy. P ozostaw ia nas b ez odpow iedzi n a n a jtru d n ie js z e p y ta n ie : ja k m ożna zm ienić czło­

w ieka?

Jeżeli n ato m ia st naszym pu-njktem odn iesien ia b ę ­ d zie osoba Jezusa C hrystusa, jeżeli rozp o zn am y w Nim idealnego, a zarazem n orm alnego, w zorcow ego człow ieka, nasza o p ty k a zo stanie całkow icie zm ie­

niona. B u d u jąc naszą filozofię ina ta k im fund am en cie, stw orzym y sobie w spaniałą, p a s jo n u ją c ą i d o d ając ą nam sił d o życia ideę człow ieczeństw a. 'W C hrystusie ro zpoznajem y człow ieka uczynionego „n a o b ra z i po­

dobieństw o Boże” . D ostarcza n a m O n dow odów n a to, że człow iek nie je st n iew ytłum aczalnym „przy­

padkiem " w rozw oju w szechśw iata, lecz n ie p o w ta­

rzaln y m stw orzeniem , k tó reg o czeka życie o tru d n e j do w y obrażenia w spaniałości bądź też los straszn y i pełen cierpień.

Ź ródła historyczne, ja k im i są cztery E w angelie, po­

z w a lają mam poznać c h a ra k te r Je zu sa z N azaretu.

Je st oczyw iste, że Ten, od k tó reg o pochodzi Jezus, nie m oże być m niej d o skonały an i m niej cudow ny. R zeka nie sięga w yżej niż je j źródło. Ź ródłem wszystkiego, co żyje, jest, koniec końców , Bóg. O znacza to, że-„źró­

d ło”, z którego pochodzi -Chrystus, n ie m oże być gorsze od Nieg-o. Inaczej m ów iąc, n a tu ra S tw ó rc y nie może być m niej -doskonała od n a tu ry C hrystusa. P o ­ przez lu d z k ą osobę Jezu sa d o strzeg am y Boga, z któ­

rym , czy tego chcem y -czy nie chcem y, w szyscy m a ­ m y do -czynienia.

B iblia mówi, ż e Jezu s C hrystus je st „obrazem Bo­

ga niew id zialn eg o ” (Kol. 1,15). W Jego osobie w id zi­

m y w ięc w zór człow ieka norm alnego, będącego j e ­ dnocześnie o b razem Tego, p rze z którego został poczę­

ty. Istn ie n ie Jezusa dow odzi, że p ra w d z iw y człow iek stw orzony p rze z Boga, -człowiek idealny, -nigdy n ie był w y tw o rem w yobraźni. P rz y jm u ją c tę praw dę, ja k ­ że cen n ą i krzepiącą, b ę d ą c ą z a raze m niezbędnym fu n d am e n tem naszej filozofii, jesteśm y w reszcie w sta n ie w znieść trw a łą -budowlę duchow ą.

-W te n sp-osó-b m ożem y nie tylk o zrozum ieć sens istn ien ia człow ieka n a ziemi, lecz ta k ż e o d k ry ć — poprzez -obraz czy „ p o rtre t”, k tó ry m je st Jezus C h ry ­ stus — oblicze niew idzialnego S tw órcy, którego p o ­ znanie w ym yka się w szystkim ludzkim filozofiom , nie u zn ający m historyczności Je zu sa C hrystusa. J a sam jestem p rz e k o n a n y o i-stnieniu Boga realnego i n ie ­ skończenie dobrego w ła śn ie dzięki Jezu-so-wi C h ry stu ­ sowi.

To praw-da, że -jest jeszcze m nóstw o innych p r z y ­ czyn, -dla k tó ry c h w ierzę w Boga. A-le one tylko po­

tw ie rd z a ją -m-oją w iarę, n ie są zaś jej źródłem . W ierzę w Boga dzięki Jezusow i! To Jezu s d aje m i n ie z a ­ ch w ia n ą -podstawę niezaw o d n ej filozofii, k tó ra p o tra fi przezw yciężyć grozę śm ierci.

4

JEZUS CHRYSTUS JEST BOGIEM

P ó jd źm y je d n a k d alej! U w ażna le k tu ra czterech E w angelii n ie u c h ro n n ie p ro w a d z i nas do w niosku, że Jezus b y ł nie tylko p raw d ziw y m -człowiekiem, lecz był także Bogiem, albo inaczej, że je st B-ogiem.

-Czy to w as sz o k u je? -Ci, któ rzy osobiście nie p o zn a­

li S tw órcy, B oga o b ja w iają ce g o się n a k a r ta c h B i­

blii, n a pew n o u w a ż a ją to (stw ierdzenie za nied o ­ rzeczne lu b -gorszące. A przecież, czy może istnieć in n a n ad z ie ja d la lu d z k o śc i? Jeśli Jezus b y łb y tylko id e aln y m Człowiekiem , -który żył i zm arł śm iercią m ę­

czeńską d w a tysiące la t -temu, ja k ie m iałby dziś dla na;s znaczenie? Tak, -oczywiście, je s t O n w zorem do n aślad o w a n ia! K ażdy z n a s w ezw any je st — talk ja k On — do -czynienia d o b ra i w iern eg o przestrzegania spraw iedliw ości, czasem, je śli trzeba, aż ido m ęczeń­

stw a. To je d n a k jeszcze za -mało, b y w szystkie p ro b ­ lem y ludzk-oś-ci m ogły zostać rozw iązane. Po u k rz y ­ żow aniu Je zu sa św ia t w cale -nie sta ł się lepszy. Mo­

żem y -mieć je d n a k pew ność, że. życie w ielu zostało przem ien io n e p o d w pływ em d z ia ła n ia Jego Du-cha.

Mimo to św ia t się n ie zm ienił. -Nar-ody, ja k ż e często w ra z ze sw ym i przyw ódcam i, są ja k d aw n ie j -zdepra­

w ow ane. L udzie s ą źli i niegodziw i. R ozbite m ałżeń­

stw a, m łodociani -przestępcy, niespraw iedliw ość, p rze­

śladow ania, w szystko to istn ie je aż dotąd.

L udzkość p o trz e b u je czegoś w ięcej n iż w zoru -d-o naśladow ania, gdyż ów w zór nie cieszy się p o p u la r­

nością -u w iększości ludzi; d la ty c h -zaś, -którzy chcą Go naśladow ać, je st O n zbyt niedościgły. Ż aden czło­

wiek-, n aw e t spośród tych najw iększych, n ie może być p o ró w n a n y z Jezusem C hrystusem . Je śli Jezus n ie m ógłby ni-c w ięcej -dla -nas zrobić oprócz za p ro ­ p o n o w an ia n am ideału, bylibyśm y zgubieni, gdyż J e ­ go doskonałość u w y d atn ia je d y n ie n aszą m arność.

P rzyznać m usim y, że Jego czystość m oralna, i s p ra ­ w iedliw ość p o tę p ia ją nas.

D latego też Z baw iciel ludzi, k tó ry był ja k n a jb a r­

dziej p raw d ziw y m człow iekiem , m usiał być ró w n o ­ cześnie kim ś w ięcej.

J a k w ytłum aczyć fak t, że C hrystus n aro d z ił się z niew iasty, ta k ja k w szyscy lu d z ie ? B iblia m ów i nam , że Jego matka-, M aria, by ła zw y czajn ą kobietą, po­

trz e b u ją c ą ta k ja k w szyscy zbaw ien ia (Łuk. 1,47).

Inaczej m ów iąc, M aria nie była b e z -grzechu, ja k to często się po d k reśla. G dyby -nie była o n a -kobietą ta k ą ja k ws-zystkie inne, Jezus nie m ógłby być p ra w ­ dziw ym człow iekiem . W edług re la c ji -ewangelicznych, M aria n ie ro zpoznała -powołania -s-wego Syna, an i lnie zaak cep to w ała m isji, k tó rą O n m ia ł spełnić w ciągu trze ch la t. -Wraz z pozostałym i członkam i rodziny p ró­

bow ała Go n a w e t odw ieść od- celu, k u -któremu zdą­

żał (Łuk. 8,19—-21). -Dopiero w chw ili ukrzyżow ania Je zu sa zrozum iała, ca łą p ra w d ę i p rzyłączyła się do w spólnoty Jego uczniów (Ja n 19,25—27; Dz. Ap. 1,14).

A je d n a k ta w łaśn ie k obieta by ła m a tk ą -człowieka, w którego- osobie nie zn a jd u je m y zła an i słabości.

J a k w ytłum aczyć te n iparad-oks? -Gdyby Jezus rzeczy­

w iście b y ł tylk o -człowiekiem, byłby ta k im sam ym

(11)

grzesznikiem ja k wszyscy ludzie. S k ąd w ięc pocho­

dził?

Ju ż n ajw cześniejsze p roroctw o b ib lijn e, d an e n a początku dziejów człow ieka, zap o zn aje nas z ca­

łą p ra w d ą -o Je zu sie C hrystusie. P o w ied zian e je s t w n im przede w szystkim , źe 'Zbaw iciel św iata, Ten, k tó ry zdepcze głowę w ężow i, n aro d z i się z dziew icy (zob. 1 Mojż. 3,15). J e s t O n n az w an y „potom kiem niew iasty”, podczas gdy h e b ra jsk ie słow o „potom ek"

(dosłow nie: „nasienie"), nie m oże być n o rm aln ie uży­

te w S tosunku d o kobiety, gdyż n asien ie pochodzi od mężczyzny. W yrażenie „n asienie k o b ie ty " je st w ięc nonsensow ne. W tekście, o k tó ry m m ow a, Bóg p rz e ­ pow iada jednak, że to w łaśn ie „n asienie n ie w iasty "

zwycięży sz ata n a. Inaczej m ów iąc, Z baw iciel naro d zi się z sa m ej niew iasty, b e z u d z ia łu m ęża. Cóż innego to oznacza, jeśli nie fak t, że M a ria p a n n a została p o ­

w ołana do w y d an ia n a św ia t Dziecięcia, k tó re p rz y ­ niesie zb aw ienie ludzkości? A któż m oże być O jcem tego Dziecięcia, jeśli n ie sam Bóg?

W ty m w łaśnie p ro ro c tw ie Bóg o b ja w ia n a m d w ie podstaw ow e p raw d y . Po pierw sze, zapew nia n a s — ja k to ju ż w spom nieliśm y — że Dziecię zdepcze -gł-o-- wę w ężow i i położy k re s działalności wielkiego- p rz e ­ ciw nika Boga, k tó ry z a tru w a naszą eg zystencję i sie ­ je spustoszenie n a św ietle, k tó ry -Bóg stw o rzy ł d la sw ojej chw ały i n asze j radości. Po drugie, Bóg m ówi nam , że w sw ej w alce z d ia b łe m Dziecię zostanie zranione i p rzeleje sw o ją k re w (zob. 1 Mojż. 3,15 w porów naniu z 3,21). T ak w ięc śm ierć Z baw iciela zo­

sta ła przep o w ied zian a już n a p o c z ą tk u dziejów św ia­

ta..

P arad o k s śm ierci i zw ycięstw a Z baw iciela ludzkoś­

ci sta w ia nas p rze d d y le m a te m nie do- ro zw ią zan ia z logicznego p u n k tu w idzenia. J a k m ógł O n położyć kres działalności diabła, skoro, w w alce z nim , sa m został zgładzony? O dpow iedź je s t je d n a k iprdsta. Z ba­

wiciel um arł, lecz także p o w stał z m a rtw y c h . Czy dostrzegacie, że to n ajsta rsz e p ro ro c tw o jels-t poniekąd streszczeniem całej E w angelii o C h ry stu sie? J e s t ono podobne d o m ałego ziarenka, -które -kiełkuje i rozw i­

ja się po p rzez pisma- Starego- -Testamentu-, b y n a k a r ­ tach Nowego T estam e n tu sta ć się d rz e w e m życia, drzew em , którego k w ia ty i ow-o-ce — to Jezus C h ry ­ stus i Jego Kościół. Ź ródłem cz te re ch E w angelii, ja k i pozostałych ksiąg Biblii, je st w łaśn ie to proroctw o.

-Czytelnik -mój m oże m ieć pew ność, że jeśli uw ażnie przeczyta B iblię -o-d p-o-czątku- d-o -końca, usilnie p ro ­ sząc B-oga, aby g-o ośw iecił i o b y się m u objaiwił, będzie b ez w ątpienia- urzeczony jej treścią. D ojdzie do p o zn a n ia Boga, k tó re m a w ięk szą w arto ść niż w szystkie b o g actw a św iata. 'Nie będzie to tylko p o ­ znanie ta jem n icy tam tego św ia ta, gdyż b y łoby to za mało. -Chodzi p rz e d e w szystkim o p o zn an ie sam ej osoby S tw órcy, o sp o tk a n ie z N im „tw a rz ą w tw a rz ” . P rz erasta to w szystkie nasze w yobrażenia!

M ów iłem dotychczas tylko o pierw szej b ib lijn ej wzmian-c-e -o iboskości -Chrystusa. J e s t ich je d n a k zn a­

cznie w ięcej, są one jeszcze b ard z iej ja sn e i w y ­ raźne. Zycie Jezusa m ożna w ytłum aczyć jed y n ie Jego narodzeniem , a b-oskość Jego -charakteru może w y ­ w odzić się w yłącznie z bos-kości Jego -po-częcia. Był On n ap ra w d ę człow iekiem , a jednocześnie był in n y

niż w szyscy ludzie. Jego niepow tarzalne w sw ej do­

skonałości życie, zniezrównaną w sw ej prostocie mą­

drość, a -także n iezw yk łą duchow ą moc, można w y ­ tłum aczyć tylko tym, że narodził się On z Marii panny przez działanie Bożego Ducha Świętego.

We wszechświe-ci-e i ipoza nim, istnieje w ie le -zja­

wisk, których n ie j-esteślmy w stanie pojąć. Nikt nie potrafi zrozumieć do końca istoty elektryczności, cho­

ciaż to w łaśnie siły elektryczne rządzą św iatem ma­

terialnym. Nie przeszkadza to nam jednak w posłu­

giwaniu się n im i i w ykorzystyw aniu lub w łaściw ości.

Nikt n ie um ie także „w ytłum aczyć” narodzenia Jezusa Chrystusa zarazem z n iew iasty i ze Stwórcy, a prze­

cież tylk-o takie -narodzenie tłum aczy niepow tarzal­

ność Jego osoby. -Jezus m oże w ybaw ić nas z budzą­

cego przerażenie położenia, poniew aż n ie tylko jest jak -my, człow iekiem , lecz jest rów nież Bogiem.

-Nie jesteśm y w sta n ie w yjaśnić -tej podstawowej p raw dy, te k sam o, ja k n ie potrafim y pojąć tajem ­ nicy m iłości i piękna. Bóg k tó ry na -początku stw orzył kod g en ety czn y człow ieka, w p ro w ad ził w eń, w łonie M arii, elem e n ty n ow ego ko-du-, w miej-sce chrom osom u pochodzącego od- grzesznika. Jezus w p e łn i uczestni­

czył w n aszy m człow ieczeństw ie p o p rzez k o d -gene­

tyczny sw ej m atki, lecz m ia ł ró w n ież sw ój udział w bodzie Bożym, k tó ry m a sw o je źródło- w odw iecznym

„Loig-o-s” pochodzącym -od' S tw órcy.

N ależałoby o b ja śn ić p o k ró tce -znaczenie greckiego te rm in u „Logos", ja k ie sp o ty k a m y w p rzekazie -bi­

blijnym . T erm in te n ozna-cza „sło-wo”, ja k też „ideę”,

„m yśl", -którą to słow o rwyraża. S łow o Boże, odw iecz­

n y „Logos”, je st isto tą w iek u iste j m yśli Bożej, a także jej w yrazem .

B ib lia m ów i n am , źe Jezus C h ry stu s je s t Słow em Bożym, odw iecznym „Logosem ”, w yw odzącym się od

S tw órcy.

Czy -fakt, że -dopiero trzydzieści la t tem u biologo­

w ie o d k ry li że p-otistawą w szelkiego życia ziem skie­

go je st ko d genetyczny, nie w y d a je się -wam godny o d n o to w an ia? Ja k że w ielk ą il-o-ść in fo rm ac ji zaw iera ów k o d ! G dyby -ktoś chciał przełożyć n a inasz język in fo rm ac je o je d n ej osobie z a w a rte w kodzie g en e­

tycznym , zajęłoby -mu to k ilk a se te k a n aw e t tysiące to,mów, k tó r e w y pełniłyby -całą, w ie lk ą bibliotekę.

A je d n a k w szystko to je st w sp an iałe! Uczeni -dopie­

ro te ra z za czyznają o d kryw ać to, o czym B iblia m ó­

w iła zawsze. D ow iadujem y się z niej, że Słowo Boże — inaczej C hrystus — je st p o czątkiem w szechrzeczy i że w N im jes-t życie.

„N a po-czątku było Słow o (gr. lo-gos), a Słowo było u B-oga (tzn. tw a rz ą w tw a rz z Bogiem ), a Bogiem było Słow o. Ono -było- n a p o czątk u u Boga. W szystko p rz e z Nie pow stało, a bez Niego, -nic n ie -powstało, co- -powstało. W Nim -było życie" (Jan 1,1—4).

T ak w ięc ta je m n ic a życia u k ry ta je st w C hrystusie, -który je st S łow em (Logos) Bożym. To p rz e z S/woje Słowo (Logos) Bóg stw orzył w szechśw iat i życie. To także Słow-o (Logos) Boże — -czyli C hrystus — B-twa-rza w n as -nowe życie, którego- początk iem je st now o

Cytaty

Powiązane dokumenty

W rezultacie algorytmy kontekstowej korekty tekstu wraz z zaproponowanym modelem zapisu zdań stały się warstwą logiki dla opracowanej aplikacji internetowej, w której

Czy koniec świata uważają za coś, na co nie mają wpływu, co może się im niezależnie od nich zdarzyć, czy też sądzą, że mogą być za niego współodpowiedzialni.. I dlaczego

Zachodzi więc tu znamienna relacja: Jahwe, który jest dobry, zna swoich wiernych i ich trudną sytuację, dzięki czemu staje się dla nich warownym schronieniem; ufający

pozostałych cyfr dodamy pięciokrotność odciętej cyfry jedności i powstanie w ten sposób liczba podzielna przez 7, to.. wyjściowa liczba też jest podzielna

Metodologii przy Międzynarodowym Towarzystwie Socjologicznym (ISA), członkiem Zarządu Sieci Badawczej Metod Jakościowych w Europejskim Towarzystwie Socjologicznym (ESA) oraz

Badając świadectwa tekstualne dla J 8, 44 zauważyliśmy, że w Dia- tessaronie (arabskim, z Liege i z Wenecji) oraz w wersji etiopskiej zaimek autou explicite odnosi

Samodzielnie przeczytaj tekst ‘Ludzie jak ptaki” s.25 i odpowiedz ustnie na pytania znajdujące się pod tekstem. A teraz czas na pracę w ćwiczeniach

To ona tworzy przeciwwagę dla wyłącznie przyciągającej grawitacji (która spowalnia ekspansję), a ponieważ ciemnej energii jest odpowiednio dużo (w przeliczeniu na