Ewa Korzeniewska
Miejsce "Nocy i dni" w literaturze
polskiej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/1, 161-179
P a m iętn ik L itera ck i L X I, 1970, z. 1
EWA K O R ZEN IEW SK A
MIEJSCE „NOCY I DNI” W LITERATURZE POLSKIEJ Jakie miejsce w literatu rze polskiej zajm ują Noce i dnie? P ytanie to podejmowali w ielokrotnie najw ybitniejsi krytycy i historycy literatury, jak L. Fryde, H. Markiewicz, J. Przyboś, K. Wyka, K. W. Zawodziński. Wszyscy byli zgodni co do tego, że powieść Marii Dąbrowskiej jest jed nym z wielkich dzieł literatu ry polskiej, ale rozmaicie uzasadniali jego wartość. Prace te, a zwłaszcza rozpraw y Ludw ika Frydego „Noce i dnie” i H enryka M arkiewicza „Noce i dnie” na tle polskiej tradycji powieścio
w ej 1, określały miejsce powieści w wdelkim nurcie tradycji epickiej
i w węższym kontekście związków z polską prozą okresu realizmu i mo dernizmu. Żadna jednak z tych rozpraw nie postawiła otwarcie pytania, czy Noce i dnie są utw orem epigońskim, który tylko kontynuuje dawne wzory, czy też są dziełem, które naw iązując do tradycji i czerpiąc z za sobu zdobytych doświadczeń, tkw i równocześnie mocno w swojej współ czesności i z nią razem szuka odpowiedzi na pytania staw iane przez aktualne dzieje. Bliska tem u pytaniu jest próba Anny Frydrychs powią zania Nocy i dni z tzw. rom an-fleuve, do której autorka zaliczyła Ro
dzinę Buddenbrooków Manna, twórczość G alsw orthy’ego, Romain Rol-
landa, Jules Romainsa, a naw et P ro u s ta 2. W ydaje się jednak, że tak daleko sięgające uogólnienia pow inna poprzedzać nowa analiza samej powieści.
Warto więc jeszcze raz zapytać o charakter i rolę n arrato ra w No
cach i dniach. Jak o tym już pisał Markiewicz, n arrato r ten nie jest
„wszechwiedzący”, jest natom iast kimś, kto dobrze zna swoich boha terów i żyje w ich pobliżu; przez cały ciąg powieści uczestniczy w ich losach i śledzi je z bliska; zna równie dobrze środowisko, w którym
1 L. F r y d e , „N oce i d n ie ”. „D roga” 1935, nr 5. — H. M a r k i e w i c z , „N oce
i d n ie ” na tle p o ls k ie j tr a d y c ji lite r a c k ie j. W zbiorze: P ię ć d z ie s ią t la t tw ó r c z o ś c i M a rii D ą b ro w sk ie j. W arszaw a 1963.
2 A. F r y d r y c h s , P r o b le m a ty k a ro m a n -fle u v e . (Praca doktorska. M aszyn o pis. B ibi. IBL, sygn . 703.)
poruszają się postacie, jest jednakże niesłychanie ostrożny w form uło w aniu jakichkolwiek własnych spostrzeżeń czy sądów; zdecydowanie nie chce dysponować praw em „wszechwiedzy”. W prowadzając postacie do powieści, podaje jedynie krótkie charakterystyki „socjologiczne” dla określenia ich pochodzenia społecznego i sytuacji m aterialnej. W iado mości te form ułuje bardzo ostrożnie, ciągle odwołując się do głosów opinii rozpowszechnionej wśród krew nych i najbliższego środowiska: „mówiono, że”, „uznano go”, „inni krew ni znajdowali okoliczności łago dzące”, „wprędce przekonano się”. Równocześnie przekazuje także oceny m oralne tego środowiska: „życie [...] rozpoczął od gorszącego uczynku”, albo: „dwory i dworki długo nie mogły darować Niechcicowi tego po stępku” (1, 8 ) 3 .
W ten sposób poprzez opinię środowiska zostaje ustalona przynależ ność klasowa i sytuacja m ajątkow a czołowych postaci, które w kraczają już samodzielnie na scenę powieści.
Jeszcze dobitniej ujaw nia się ograniczenie wszechwiedzy n arrato ra w sytuacjach dotyczących życia gromady w iejskiej. Tutaj ch arak tery styka przybiera form y mowy pozornie zależnej w yrażanej przez św ia domość zbiorową. N arrator używa języka danego środowiska i w yraża jedynie treści dostępne jego świadomości. „Nie było to praw dą” — mówi przeciwstawiając się w imieniu gromady krążącym wokół, a po wtórzonym przez Żarnecką, opiniom.
N ie b y ło to p raw d ą, żeb y b ezrob otn i p rzep ija li, co zarob ili, choć zdarzało się, ż e k tóry czasem zagląd n ął do k ieliszk a . N a o g ó ł jed n a k m ie li on i co in n ego na m y śli, to m ia n o w icie, co się d ziało na św ie c ie , a o czym w ia d o m o śc i p r z y ch od ziły z K alińca. R o zm a w ia li o strajk ach , k tó ry ch zrazu p ojąć n ie m ogli, gd y ż k ażd y m a ją cy p racę zd a w a ł im się sz c z ę śliw y , g od n y zazdrości. A le pom ału n a b ie r a li przek on an ia, że ci, co d o b ro w o ln ie rob otę p orzu cali, starają się też i o ich lo s, o to , żeb y n ie b y ło na p rzy szło ść rob otn ik a bez pracy, bez jutra. [4, 30— 31]
N arrator wyraźniej włącza się w tok relacji dopiero ku końcowi roz ważań i wtedy, jak ktoś całkowicie solidarny i bliski gromadzie, pod sumowuje jej sytuację:
m ożna b y ło m y śleć, że im o B óg w ie n ie co ch o d zi, ea im szło o ta k m ało. 0 to, ż eb y m ieć c z y ste m ieszk a n ie, parę groszy w zap asie, n ieg ło d n e dzieci
1 zaw sze p e w n o ść roboty. [4, 31]
Nie poprzestając na tym, ciągle w pełni solidarności z tymi, o których mówi, w yraża nadzieję, że „może kiedyś zobaczą, jak im tej troszki świat przestanie gwałtem i zbrojnie odmawiać” (4, 31). Podobnie jak gromada, n arra to r nie wie, czy to kiedykolwiek nastąpi.
3 W ten sposób oznaczam y lo k a liza cję cy ta tó w z N o c y i d n i w e d łu g w yd . 15: W arszaw a 1963. C yfra p ie r w sz a w sk a z u je tom , n a stęp n e stron ice.
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 163
N atychm iast po tym zdaniu relacja powraca do Bogumiła, który stojąc w pobliżu, „myślał, żeby m u to wszystko jednak strajku nie spro wadziło. Bo współczucie współczuciem, ale tego by już nie chciał” (4, 31). I tutaj odczuwamy zaskoczenie: to współczucie i solidarność, którym dał w yraz narrato r, były także uczuciami Bogumiła obserwującego zdarze nie, a więc czyjeż to właściwie były myśli i nastroje? Czyżby n arrato r relacjonował w ten sposób, bez żadnego formalnego sygnału, przeżycia Bogumiła, który wyczuwał nastroje gromady, czy też nastąpiła tu taj identyfikacja tych w szystkich świadomości, wyrażona w formie n arracji w trzeciej osobie?
Wiele przem aw ia za tym drugim przypuszczeniem. M aria Dąbrowska już w swoich poprzednich utw orach stosowała metodę intuicyjnego wczuwania się n arrato ra w świadomość postaci czy zbiorowości i przed staw iania ich stanów w ew nętrznych tak, aby ujawnić pełną solidarność postaci i opowiadającego. Ta identyfikacja wielu świadomości w yrastała niew ątpliw ie z bergsonowskiego pojmowania intuicji i stanow iła w yraz świadomego ograniczania własnych sądów i ocen narratora, który starał się dostrzegać i rozumieć życie poprzez doznania i opinie postaci. Było to więc ograniczenie bardzo zasadnicze, dotyczące całej powieści, gdyż wynikało z roli, jaką pisarka wyznaczała narratorow i. Miał on być, w przeciwieństwie do n arratorów powieści modernistycznej, narzucają cych rzeczywistości w łasne widzenie, postacią, przez którą jedynie prze nika n u rt świadomości św iata przedstawionego. Stąd w ynikał język narracji, łączący form y wypowiedzi właściwe postaci czy środowisku z logicznym uporządkowaniem i w aloram i estetycznym i wnoszonymi przez narratora.
Nieco inaczej w yglądają relacje dotyczące zbiorowych obrzędów i zwyczajów. Tokowi mowy pozornie zależnej została tu narzucona spe cyficzna stylizacja, kształtująca wypowiedź na wzór ludowej baśni czy przypowieści. M aria D ąbrowska pod wpływem współczesnej socjologii widziała w utrw alonych form ach obrzędów i wierzeń głębokie treści doświadczenia i mądrości ludowej, które przetrw ały wieki właśnie dzię ki trwałości i niezmienności swego kształtu. Nadając swemu opowiada niu podobną stylizację, próbow ała w niej zmieścić nie tylko aktualne w ydarzenia, ale i treść zaw artą w tym kształcie. Mówiąc np. o ślubie W ikty Kolańszczanki, n arrato r w yrażał nastroje wsi, tak jak daw ny pieśniarz, który odwołuje się do powszechności tego obyczaju:
T rzech K róli w y p a d a ło te g o roku w sobotę, a n azaju trz w n ied zielę od b ył się ślu b S tefa n a O lczaka z W ik tą K olań szczan k ą, jed yn ą córką „m ałego” T o m asza K o la ń sk ieg o , w n u czk ą K o la n ich y zn ach ork i i starego K olana, co m ia ł m ed a l jeszcze za w o jn ę tu reck ą . F ortuna K o la ń sk ich lic z y ła się ma S tarym S erbim ow ie druga po so łty sa ch . [5, 202— 203]
Opowieść kończy się naiwnym, naw iązującym do tradycji baśniowej wnioskiem: „Tak tedy przyszło do wesela i było huczne, sproszono całą wieś, a — co najważniejsze — nie brakło i sołtysów [...]” (5, 205).
Technika przedstaw iania środowiska poprzez form y mowy pozornie zależnej dotyczy zarówno wsi jak tow arzystw a kalinieckiego. Różnica po lega tylko na tym, że relacje z życia gromady wiejskiej dzięki stylizacji i pełnej solidarności n arrato ra sugerują powagę tych zjawisk, n ato m iast relacje z życia zbiorowego w Kalińcu ujaw niają poprzez celowy dobór opinii ironię narratora, który dostrzega śmieszności i ograniczoność tam tejszych działań i poglądów. Zresztą i w tym celu n arrato r często chowa się poza świadomość jednej z postaci. To pani B arbara i Bogumił wielokrotnie krytycznie oceniają towarzystwo kalinieckie, a opowiada jący w delikatny sposób daje jakiś sygnał swej solidarności z ich prze konaniami.
Wprowadzenie, obok indywidualnych, także zbiorowych punktów w i dzenia oczywiście ograniczało kom petencje n arratora. Stwarzało też no woczesną sytuację powieściową, w której obok jednostkowego subiek tywnego widzenia rzeczywistości w yrastały form y trwalsze, zaprzecza jące relatywizm owi indywidualizmu. Zresztą pisarka jeszcze w inny spo sób, poprzez sform ułowania o sensie uogólniającym, starała się ten relatyw izm podważać, wskazując, że subiektyw ne doznania posiadają w alor poznawczy, gdyż na ogół cechuje je charakter powszechny.
N arrator Nocy i dni zachowuje się wobec indyw idualnych postaci podobnie jak wobec „świadomości zbiorowych”: wprowadziwszy postać, zostawia jej pełną samodzielność w sposobach widzenia i rozumienia rzeczywistości. Bohaterowie Dąbrowskiej od razu wchodzą w św iat ani sobie, ani czytelnikowi jeszcze nie znany. Pani B arbara poznaje Krępę, gdy przyjeżdża tam z narzeczonym, i boi się,
czy o to czen ie b ęd zie s ię jej podobać. P rzestra sza ła ją m y śl, że m o g ła b y się dostać w brzyd k ą, n iem iłą ok olicę. N a szczęście w id o k ro zle g łeg o ogrodu, bram y i w id n ie ją c e g o w głęb i, rozp ostartego z a ciszn ie i p o w a b n ie na t le p o tę ż n y c h drzew dw oru — u sp o so b ił ją jak n a jlep iej. [...]
L ecz gd y w je c h a li w podw órze, ro zto czy ły się p rzed oczym a p an n y B ar bary ja k b y k u lisy te g o p ięk n eg o w id o k u . [1, 36]
W dalszym ciągu zwiedzając K rępę panna B arbara poznaje mieszka nie, m atkę Bogumiła, dowiaduje się o chorobie psychicznej w uja po wstańca.
Konsekwentnie obdarzywszy wszystkie ważniejsze postacie własnym punktem widzenia, pisarka nie stosuje łatwo rozpoznawalnych metod tej techniki, takich jak narracja w pierwszej osobie, monolog w ew nętrzny czy strum ień świadomości. Idzie raczej drogą w ytkniętą przez Jam esa i Conrada niż P rousta czy Joyce’a. P un kt widzenia przekazuje poprzez
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 165
formę narracji relacjonującej przeżycia i w rażenia postaci, poprzez fo r mę mowy pozornie zależnej. Osiąga autentyczny punkt widzenia danej osoby dzięki temu, że z niezwykłą surowością przestrzega zasady w i dzenia tylko tego, co może zobaczyć dana postać, i referow ania tylko takich myśli i uczuć, które są zgodne z ogólnym charakterem danej psychiki. Jak dalece technika ta rzu tu je na charakter całej powieści, świadczy nieobecność tzw. opisów obiektywnych, w ystępujących w cha rakterze scenerii. W Nocach i dniach każdy fragm ent przyrody czy oto czenia jest odczuwany przez postać. Odczuwany w szerokim sensie tego słowa za pomocą w szystkich zmysłów i zawsze z bardzo ściśle określo nego punktu widzenia. Oto przykład:
a le [...] la tem p an i B arbara bardzo cierp ia ła z p ow od u b lisk o śc i c h le w ó w , obory i sta jn i, z w ła szcza gdy jej się p rzyp om n iało, ż e św ie ż e w ie js k ie p o w ie tr z e b y ło jed n ą z ty c h rzeczy, na k tó re s ię jadąc tu ta j cieszy ła . Już p ręd zej
i ła tw ie j p r z y w y k ła do n o w e g o dla n iej rodzaju ciszy i h a ła só w , ja k ie p a n o w a ły w p odw órzu. Z początk u n o c e w d a w n y m p ok oik u n a L e sz n ie w y d a w a ły jej się zn a czn ie sp o k o jn iejsze n iż n oce w K rępie. T am — d alek i, p r z y tłu m io n y gw ar m ia sta lu b czy ja ś zapóźniona, n iew y ra źn a m u zy k a za m u ra m i n a p a w a ły całe je s te stw o k o ją cy m p o czu ciem b lisk o śc i lu d zi, a n ie m ą c iły sp ok oju i u s y p ia ły raczej, n iż rozb u d zały. Tu po sk o ń czen iu rob ót d zien n ych zap ad ała n a g le ta k w ie lk a cisza, ja k b y lu d n o ść w y m a r ła , a św ia t c a ły za g in ą ł bez ślad u w n ie p r z e b y ty c h ciem n o ścia ch . [1, 54— 55]
Agnieszka, siedząc na ławce w parku, dostrzega nie tylko pływ ające łabędzie: „daleko na w ale nadrzecznym widać było, jak pod zasłoną nisko zwieszonych liści poruszają się nogi, laski i parasolki przechodniów” (3, 291). Ten przecięty zasięgiem wzroku Agnieszki obraz był nie do pomyślenia w okresie przedim presjonistycznym . Dopiero m alarstw o w y chodzące od bezpośrednich danych świadomości nauczyło patrzeć na świat w sposób odbiegający od potocznego doświadczenia i gotowej w ie dzy o rzeczywistości. Dotyczy to także obrazów chw ytanych w ruchu, a więc np. pejzaży obserwowanych przez Agnieszkę z okna pociągu czy na spacerze. W okresie strajk u szkolnego, gdy Agnieszka biegła, „w o- czach jej błysnęła rzeka, pod stopam i zatętnił żelazny m ost” (4, 12). Licz ne efekty kolorystyczne różnicuje specyfika oświetlenia. Podczas w ie czornego spaceru Bogumiła z Łuczakiem „zmrożone badyle, pożółkłe resztki chwastów i obmokłe, gnijące nacie kartoflane wyskakiwały przed nim i na światło latarki i ginęły” (3, 351). Wrażliwość na barwy, zapach, smak, kształt łączą się niekiedy z tak typow ą dla impresjonizmu sym biozą i w zajem ną w ym ianą różnych w rażeń zmysłowych. Oto jak w y gląda krajobraz szw ajcarski oglądany przez M arcina i Agnieszkę:
S trop n ieb a o k ry ty b y ł p o p ie la ty m i sfa lo w a n y m i ch m u ram i, k tó r e na w sch o d zie c iem n ia ły i rozp ad ały się w o d d zieln e p asm a i d rzazgi sp o czy w a jące n ieru ch om o na z ło ty m tle . M a sy w n a ścia n a gór m ia ła te n sam k o lo r co
chm ury, ty lk o n a tężo n y aż do fio le tu . G ło sy p ta k ó w za częły s ię r o zle g a ć ta k n iew y ra źn ie i św ie tliś c ie , że n ie w ia d o m o b yło, czy to b la sk n ieb a d ź w ięczy szczeb iotem , czy g ło sy p ta k ó w ja śn ieją . P o c h w ili ch m u ry za częły rzed n ąć i n iknąć. Ich r o zw ia n e str z ę p y p o rd zew ia ły , a n a stę p n ie s t a ły się n ie m a l a m a ran tow e. [4, 292]
Im presjonistyczny charakter tych opisów nie pozostaje w sprzecz ności z tym, że n arrato r zachowuje rygorystycznie p u n k t widzenia posta ci: tylko w miejscach i sytuacjach, w których znajdow ały się dane posta cie, można było dostrzec tak ukształtow ane zjaw iska przyrody. Czy jednak wrażliwość, zwłaszcza starszego pokolenia bohaterów Nocy i dni, mogła doznawać w ten sposób? Znowu łatwo tu zauważyć przenikanie się dwu świadomości: n arrato ra i postaci. N arrator patrzy z pozycji swego bohatera, ale wrażeniom daje własny, ukształtow any na m alarstw ie im presjonistycznym wyraz.
W ten sam sposób, poprzez doznania postaci i zbiorowości, w kracza do powieści czas. W Nocach i dniach najsilniej narzuca się czytelnikowi czas historyczny, który wyznacza ram y zdarzeń i w pewnej mierze określa stru k tu rę całości. Aby ustalić, kiedy rozpoczyna się powieść, trzeba wprowadzić aż -trzy określenia czasu. Wstęp, w którym n arrato r podaje niezbędne informacje, sięga głęboko w w iek XIX. A kcja rozpo czyna się w latach siedemdziesiątych zeszłego stulecia, kiedy m łoda pol ska inteligencja, nie dopuszczana do rozleglejszego działania, kształciła się i dyskutow ała w zamkniętych kręgach towarzyskich. Czas przedsta wiony obejmuje także powstanie 1863 roku, gdyż pojawia się ono wie lokrotnie w formie wspomnień postaci i w form ie realnych śladów pozostawionych w życiu. Cała bowiem sytuacja m aterialna i świadomość społeczno-polityczna starszego pokolenia ukształtow ała się pod wpływem powstania lub jego bezpośrednich skutków. W życiu Bogumiła pamięć o udziale w walkach i klęsce powraca jak n atrę tn y motyw, ciągle silnie w ywierający silny w pływ na jego psychikę i losy. Przecież właśnie okryte tajem nicą bohaterstwo Bogumiła skłania panią B arbarę do przyjęcia jego oświadczyn. K rótkie wypowiedzi Bogumiła na tem at udziału w pow sta niu są zawsze pełne hamowanego wzruszenia: „I tu — dodał. — I tu...
[...]” (1, 25) — i przerw ał niespodziewanie.
Inne dotkliwe skutki powstania — to resztki ludzkich istnień zm ar nowanych przez klęskę narodu. Pani B arbara z przerażeniem obserwuje sm utną starość m atki Bogumiła, a »potem ofiarnie opiekuje się obłąka nym w ujem Klemensem. Rozmawiając z Ludwiczką, uświadam ia sobie znów, jak głębokie ślady zostawiła w psychice chłopa niewola pań szczyźniana.
W ydarzenia lat 1904— 1905 już bezpośrednio wchodzą w tok powieś ci — o tyle, o ile dotyczą tych stron kraju — i stają się żywą treścią
M IEJSCE „NOCY I D N I” W LITERATURZE POLSK IEJ
# 167
przeżyć bohaterów. W łaśnie takie drobne w stosunku do rozgryw ają cych się.wypadków historycznych fakty, jak np. pobór do wojska, ponie waż «bezpośrednio dotyczy ludzi wsi i folwarku, znajdują odbicie w św ia domości całego środowiska. Stają się bodźcem do dyskusji, w yw ołują nowe próby zrozum ienia własnej sytuacji społecznej wiejskiej gromady. W Kalińcu w ypadki oceniane są z punktu widzenia interesów drobno mieszczaństwa, zjazd ziemiański ujaw nia w ew nątrzklasow e zróżnicowa nia opinii. Bogumił w niepokoju ogarniającym kraj widzi nową nadzieję w alki wyzwoleńczej. W akcie nieświadomego kojarzenia pamięć narzuca mu w tedy wspomnienie chwili wyjścia do powstania:
U jrzał, jak w p o d o b n ą zim o w ą noc m atk a ła d u je m u do to rb y c ie p łą b ie lizn ę, a o jciec u p y ch a w sw o je sa k w y ch leb , k ie łb a sę i rum n a drogę do p o w sta n ia .
U s iło w a ł p rzy trzy m a ć to w sp o m n ie n ie , zn aleźć zw ią zek czy różn icę m ię dzy n im a ty m , co s ię d ziało d zisiejszeg o w ieczo ra , ch cia ł w y sn u ć z te g o ja k ie ś w n io sk i. L ecz w sp o m n ie n ie p rzep ad ło [...]. [3, 356— 357]
Opowiadając o różnych reakcjach postaci i środowisk na w ydarzenia historyczne, n arrato r z pełną konsekwencją unika jakichkolwiek w łas nych ocen czy in terp retacy j. Nawet nie. chce dopomóc Bogumiłowi w zro zumieniu sytuacji na wsi i ujaw nić mu treści krążących ulotek:
K ie d y B o g u m ił u p orał się z ty m w sz y stk im i rozejrzał d okoła, sp o strzeg ł, ż e m ięd zy lu d źm i w r e . S p ra w y zaszły d alej, n iż się sp o d ziew a ł. Po czw o ra k ach k r ą ż y ły już p od ob n o o d ezw y n a w o łu ją ce bodaj że ch yb a do strajk u .
[4, 32]
Podobnie pozostawia własnej świadomości gromady tru d powolnego dochodzenia do nowej oceny własnej sytuacji:
S e r b in o w sc y lu d z ie do n ie d a w n a jeszcze an i m y śle li, że im „ lew o ru cja ” na co p om oże. T eraz jed n ak c h w y ta li się teg o , że im na w sz y stk o p om oże. I jak p rzed tem p e w n i b y li, że k om u źle się d zieje, to sam so b ie w in ie n , w id a ć n ie u m ie się rządzić — in n y ch p rzy czy n złego n ie d ociek ali — ta k te r a z ty lk o te in n e w id z ie li. N ik t w n iczy m n ie b y ł już so b ie w in ie n , w sz y stk ie m u o w i
drudzy, którzy m a ją tk i p o sie d li, p otem lu d zk im się zb ogacili. [4, 38]
Pobyt em isariusza M arcina w Kalińcu pozwala poznać charakter n a strojów i świadomości politycznej młodej inteligencji. Marcin jest m ło dzieńcem dorastającym w okresie modernizmu. Spełniając trudne zada nia powierzone mu przez p artię socjalistyczną, przeżywa rozterkę między w łasnym em ocjonalno-patriotycznym stosunkiem do życia a wymogami dyscypliny partyjnej. Pobyt M arcina w Kalińcu kończy się jego areszto waniem . I tu spotykam y się z interesującym zjawiskiem: dalsze jego przygody, pobyt w więzieniu i w yjazd na emigrację, powracają na k arty powieści w kilka lat później, dopiero wtedy, gdy Marcin opowiada Agnieszce o tych wydarzeniach. Załam uje to chronologię czasu historycz
nego i wskazuje, że nie ona to wyznacza ciągły bieg zdarzeń w powieści. W przeciwieństwie bowiem do powieści historycznej, gdzie w ydarzenia polityczne i społeczne stanow ią siatkę, na którą nakłada się bieg zda rzeń świata przedstawionego, w Nocach i dniach autentyczny czas h i storii tylko w pewnej mierze pokryw a się z układem czasu p rzedsta wionego. Czas historyczny pełni tu inną funkcję: jest obszarem doświad czeń postaci i grup społecznych, które w tym realnym toku historii i pod jego bezpośrednim wpływem kształtują swoją świadomość oraz określa ją cele i sens własnego życia. Dlatego też w ydarzenia historyczne już będące trw ałą treścią świadomości postaci powracają w formie wspom nień lub, jak opowieść Marcina, w ydobywają zdarzenie z przeszłości dopiero wtedy, kiedy jego emocjonalna treść staje się w ażniejsza niż właściwy porządek w czasie.
Drugie istotne tworzywo Nocy i dni ustalające konstrukcję powieści stanowi ta form a subiektywnego doznawania czasu, którą Bergson n a zwał trw aniem . Trw anie w rozum ieniu filozofa jest przezwyciężaniem kolejnego następstw a i odrębności w rażeń poprzez doznanie życia jako zmiennej i ruchliwej ciągłości, w której stapia się istniejąca w pamięci przeszłość z narastającą ciągle rzeczywistością. Trw ania nie można uza sadnić na drodze rozumowej. Poczucie trw ania jest doświadczeniem su biektywnego, ale powszechnego, przeżywania istnienia. Trw anie nie ograniczone w czasie jest więc równocześnie poczuciem nieskończoności.
Subiektywnym i form am i poczucia istnienia zajmował się także Ed w ard Abramowski. Zwracał on uwagę na pewne stany doświadczenia wewnętrznego, poprzez które człowiek może doznawać bezpośredniego kontaktu z istotą bytu, a zatem z nieskończonością trw ania. Stany te, bliskie kontem placji mistycznej, rodziły się pod w pływem silnych w ra żeń estetycznych na widok piękna przyrody lub sztuki. Opisując dozna nia tego typu, Abramowski przypisyw ał im właściwość bezczasowości, co znaczyło, że w czasie ich trw ania człowiek doznający ma poczucie zatrzym ania biegu zjawisk, a więc istnieje niejako poza czasem.
Filozofię Bergsona przekładali na język sztuki liczni artyści, poczy nając od Prousta. M aria Dąbrowska, jakkolw iek nie zauważona, należy do ich grona. Pierw sza z polskich pisarzy podjęła ona próbę wbudowa- w ania teorii Bergsona i Abramowskiego w powieść. P rzyjm ując zasadni cze ich tezy dotyczące pojęcia czasu subiektywnego, szukała dla nich odpowiedników nie tylko w sferze świadomości indyw idualnej, ale i zbio rowej. Tu przyszły jej z pomocą rozpowszechnione już wówczas teorie D urkheim a o świadomości zbiorowej, znajdujące w yraz w takich for mach, jak mity, wierzenia, obrzędy, obyczaje i dzieła sztuki. W łaśnie te w ytw ory ludzkiej świadomości traktow ała w Nooach i dniach jako sy gnały ciągłości istnienia i ponadczasowości, która w ykracza daleko poza
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 169
krótki cykl kolejnych narodzin i śmierci. Innym i sygnałami utw ierdza jącymi ciągłość trw ania ponad kolejnym i zmianami były stałe w swo ich pow rotach zjawiska przyrody. Noce i dnie, lata, zimy i wiosny, wschody i zachody słońca, podobnie jak ludzkie narodziny, wesela i śmierci — symbolizowały ciągłość zmian w stałym nurcie trw ania.
Postacie Nocy i dni żyją więc w dwu wymiarach: w w ym iarze czasu historycznego i w nieskończoności trw ania, przy czym ta głębsza perspek tyw a decyduje o stru k tu rze powieści, opartej na ciągłości biegu życia. W jaki sposób autorka w prow adzała tę drugą, głębszą perspektyw ę czasu egzystencji? Trzeba odpowiedzieć, że przy użyciu wszystkich mo żliwych środków wyrazu, a zatem za pośrednictwem n arrato ra i poprzez świadomość postaci, które nie tylko myślą i mówią o tych zagadnie niach, ale także przeżywaj ą, — tak nazwane przez Abramowskiego — stany agnostyczne. Tutaj dopiero zaktywizował się n arrato r pozostawia jący w sferze czasu historycznego postaciom prawo własnego widzenia przyrody i własnego rozum ienia rzeczywistości. On więc buduje zręby perspektyw y czasu trw ania, najpierw wyzyskując w tym celu zjawiska przyrody, które przedstaw ia nie w formie scenerii, ale jako symbole oznaczające m ijanie czasu. Większość tych relacji obejmuje dłuższe okre sy, a kolejne zdania inform ują o zaszłych zmianach:
N ad szed ł k w ie c ie ń , na d rzew a ch z a b ły sły p ąk i, a potem św ieża , gorzko pa ch n ą ca z ie le ń ok ry ła p r zejrzy ście czarne sp lo ty gałęzi. N a stęp n ie p rzy szły c ie p łe d eszcze, sp łu k a ły le p k ie łu s k i z ro zw ija ją cy ch się liśc i i n a p e łn iły p o w ie tr z e p ob u d zającą w o n n o śc ią ży zn ej w ilg o tn e j ziem i. [1, 199]
Albo:
Po czerw co w y ch d eszczach u sta liła s ię p ięk n a p ogod a i trw ała bez o d m ia n y do k o ń ca żn iw . D om , ogród i p od w órze za leg ła cisza, w sz y stk o , co ży je, b y ło w p o lu , nad k tórym od rana do nocy sły ch a ć b yło szep t sło m y i szo rstk i szm er k o szen ia . A n ieb a w em ro zp o sta rły s ię w sz ę d z ie śn ia d e ściern isk a , nad k tó ry m i d źw ięcza ło już ty lk o c y k a n ie św ierszczó w . L ato zb liżało się ła g o d n ie ku je sie n i [...]. [2, 94— 95]
Nawet opisy obejmujące tylko krótką chwilę, a więc jakby zatrzym u jące czas, charakteryzuje zmienność i ruchliwość szczegółów. W tak utrw alonym momencie letniego popołudnia po niebie żeglują obłoki, krążki św iatła drgają, w iatr kołysze powietrzem.
N astało gorące la to [...].
B y ło c ic h e n ie d z ie ln e p o p o łu d n ie. L śn ią ce w y d ę te o b ło k i ż e g lo w a ły p o m od rym n ieb ie; z ło cisty b la sk b ił o d z ie le n i ogrodu, ciem n e liś c ie i k rążk i św ia tła m ie n iły s ię i m r o w iły po tw a r z a c h , p o ziem i, po tra w ie, g d y le k k i w ia tr z a k o ły sa ł p o w ietrzem , f i , 259— 260]
W skazywanie upływ u czasu naw rotam i tych samych pór roku, tych sam ych prac w polu i domu, tym samym kolorytem krajobrazu nie m a
tu nic wspólnego z założeniami naturalistycznego biologizmu, k tó ry słu żył ujaw nianiu tożsamości życia człowieka i przyrody. W powieściach naturalizm u rytm przyrody był wyznaczany przez czas biologiczny, w który wciskano postać — niewolnika własnych instynktów i dziedzicz nych skłonności. W Nocach i dniach przyroda pokazywana przez n a rra tora w ciągłej zmienności i ciągłych naw rotach symbolizuje ry tm n ie przerwanego trw ania i odsłania perspektyw y bezkresnego bytu. Człowiek i przyroda istnieją razem w tym najszerszym w ym iarze egzystencji, k tó rą przyroda znaczy corocznymi naw rotam i rozkw itu i uwiądu, a życie człowieka przeryw a odmienny ry tm narodzeń i śmierci tragicznie oświe tlonej ludzką świadomością. Ale w tym indyw idualnym trw aniu skiero wanym ku tajem nicy i śmierci świadomość człowieka odnajduje p rzy rodę jako zjawisko, którego odnowa zdaje się zaprzeczać przem ijaniu i chroni przed rozpaczą. Oprócz przyrody stały ry tm życia ludzkiego wyznaczają obyczaje i codzienna praca, utw ierdzając człowieka w sensie i celu jego istnienia:
K ażda rzecz m u sia ła b y ć zrobiona, k ie d y p r zy ch o d ził czas, gd y ż czas ten w y z n a c z a ły ziem ia, pogoda i n ieb o. A ta k ż e obyczaj, te n p ią ty ż y w io ł św ia ta [...]. [2, 46]
Rytm czasu w ybijany zjawiskami przyrody i obyczaju świadomość ludzka odczuwa jako codzienny strum ień biegu rzeczy:
A ta k ślad jej zagin ął, a sp ra w a za to n ęła w ty sią c u in n y ch , co n ad chodzą, tłoczą się, zap rzątają m y śl, sp ęd za ją z p o w ie k sen i m ija ją , zn acząc bieg rzeczy lu d zk ich n ie d o str z e g a ln y m i b ruzdam i. [2, 16]
N arrator zastanaw ia się w ielokrotnie nad sytuacją człowieka w ta jemniczym bezkresie czasu. W łaśnie w tej głębokiej perspektyw ie w y powiada sądy ogólne i nadaje im form ę aforyzmów. Uogólnienia te były cytowane przez krytyków Nocy i dni tylko przykładowo. Chętnie prze milczano niektóre z nich, gdyż zdają się świadczyć o naiwności, a kto wie, czy i nie o konserw atyzm ie politycznym. Trudno przecież w kate goriach m yślenia historycznego zgodzić się na zrów nanie takich czynów człowieka, jak „zeszywanie dywaników, urządzanie mieszkania, w yw raca nie i wznoszenie państw ” (1, 90). Nawet często w ystępujące n a początku aforyzm u określenie „biedny człowiek” nie znajduje uspraw iedliw ienia w granicach świata przedstawionego w Nocach i dni/ich. Przecież boha terow ie tej powieści w każdej sytuacji życia społecznego i politycznego m ają poczucie własnych zadań i sensu tej działalności. O kreślenie „biedny człowiek” nie wskazuje więc na sytuację człowieka w czasie historycz nym i staje się zrozumiałe wyłącznie w perspektyw ie czasu trw ania, w której gubi się sens i cel istnienia, o co z uporem nieustannie zapytuje ludzka świadomość.
M IE J S C E „N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 171
Umieszczając aforyzm y w perspektyw ie czasu istnienia, autorka w y rażała przez nie swoiste treści związane z problem atyką stosunku czło wieka i bytu. Aby jednak odpowiedzieć na pytanie, czym w istocie są aforyzmy w Nocach i dniach, należy rozważyć nie tylko ich treści, ale i rolę, w jakiej kazała im występować autorka.
Kto właściwie form ułuje te uogólnienia, n arrato r czy postacie? Wszystkie aforyzm y Nocy i dni pojaw iają się w kontekście w łasnych przeżyć i rozmyślań postaci: pani Barbary, Bogumiła, Agnieszki. Stano wią zatem część relacji, która w mowie pozornie zależnej przekazuje myśli bohaterów. Oto jeden z przykładów:
D o k o n a w szy teg o w sz y stk ie g o [pani B arbara] aż sła b ła z w ie lk ie j rad ości, aż n ie w ie d z ia ła , co robić, aż p rzy sia d a ła to tu , to ta m i p rzez g o d zin ę czasem , z coraz to in n ego m iejsca p rzy g lą d a ła się w u n ie sie n iu rzeczom , k tó re z d z ia ła ła . B ied n y czło w ie k dąży do teg o , b y u czy n k iem za św ia d czy ć i sam ego s ie b ie raz jeszcze przek on ać o sw y m istn ien iu , b y zrobić coś, co się da z d a lek a obejrzeć, sie b ie sam ego w ta k i sposób p rzek roczyć, stać s ię św ia tem , d o ty k a ln ą i p rzed m io to w ą cząstk ą ca łej r z e czy w isto ści dokoła. [1, 90]
Tę ciągnącą się dalej wypowiedź zamyka zdanie: „I tym ujaw nieniem siebie było dla pani Barbary urządzanie się w nowym dom u” (1, 90), które wskazuje, że właśnie sama bohaterka tak rozumiała sens swojej domowej aktywności i nadaw ała jej wysoką rangę twórczej pracy stw a rzającej cywilizację. Oczywiste jednak, że tego typu aforystyczne sfor m ułowania przekraczają możliwości uogólniania pani B arbary i pozostają w niezgodzie z typowymi sposobami myślenia o własnych przeżyciach. Są więc wyrazem co najm niej dwu świadomości: n arrato ra i postaci po dobnie jak on ujm ujących sens przeżyć. Nie można wszakże zapominać i o tym, że aforyzm jest pewną formą literacką wnoszącą własne treści. Jest zwięzłym sformułowaniem powszechnej mądrości. W yraża doświad czenia zbiorowe, ale, w przeciwieństwie do przysłowia, sięga głębiej w problem atykę metafizyczną. P róbuje określać sytuację człowieka w świecie, jego los wobec nieuniknionej śmierci, jego stosunek do innych ludzi. Apodyktyczna forma aforyzmu w ynika z przeświadczenia, że p raw dy w nim zaw arte są oczywiste i nie mogą podlegać zakwestionowaniu. K orzystając z formy aforyzmu, n arrato r Nocy i dni chciał wyrazić rów nież powszechny sens tych uogólnień — sens sięgający w w ym iar czasu trw ania. Wszystkie aforyzmy Nocy i dni w yrażają więc, obok świado mości n arrato ra i postaci, także jakąś nadrzędną świadomość powszech ną. Zmiany między nimi polegają tylko na tym , że czasem dom inuje w yodrębniający się z mowy pozornie zależnej kształt aforyzmu, kiedy indziej uogólnienia w yglądają po prostu na spostrzeżenia postaci, jak np. tutaj:
P rzyjd ą m oże czasy — m y ś li p a n i B arbara — k ie d y k ażd y b ęd zie m ó g ł zasp ok oić te ob yd w ie tę sk n o ty , ale n im przyjdą, trzeb a się pocieszać, że
g d ziek o lw iek się jest, b y le się b y ło czło w ie k iem , dźw iga się razem z w s z y s t k im i lo sy św ia ta . [2, 283]
W każdym w ypadku zasadnicza funkcja aforyzmów polega na p rzy pominaniu czytelnikowi o głębokiej perspektyw ie trw ania, której niepo dobna wyjaśnić na drodze rozumowej, ale która narzuca się in tuicyjne mu doznaniu świata.
W yrażając różne świadomości, aforyzmy aktyw izują jednak rolę n a r ratora. To on zatrzym uje bieg w ydarzeń przez refleksję, on ujaw nia swo ją postawę w zakresie spraw dotyczących miejsca i roli człowieka w świecie. To on wreszcie za pomocą aforyzmów, podobnie jak za po średnictwem opisów przyrody, konstruuje drugą głęboką perspektyw ę czasu w Nocach i dniach.
Aforyzmy ujaw niają wiele najrozm aitszych aspektów trw ania. U sta wiczny bieg życia, łatwo dostrzegalny w zmianach przyrody, tu taj daje o sobie znać poprzez zmienność i nietrwałość ludzkich uczuć:
iWidać ta k ju ż m u si b y ć m ięd zy lu d źm i — m y ś la ła p a n i B arbara — n ie chęć i p rzy w ią za n ie, obcość i b lisk o ść , żad n e z ty c h u czu ć n ie tr w a i n ie w y p e łn ia całej isto ty , jedno n ie w ia d o m o k ied y p rzech od zi w d rugie, w s z y s t k ie p o ło w iczn e, n ie c a łk o w ite [...], n ied o cią g n ięte — w r a c a ła do rw ą ceg o się w ą tk u — a jed n ak , razem w z ią w sz y , sk ła d a się to w s z y stk o na ja k ą ś całość, która s ię toczy... T y lk o dokąd się to czy i po co?... [2, 260]
W podobny sposób ujaw nia się inny aspekt Bergsonowskiego ,,durée”: poczucie bezczasowości, przeżywane jako nieruchome doznanie czystego istnienia:
Z resztą, czy serca lu d z k ie tę s k n ią do w ie lk ic h p r zeży ć — m y ś li p a n i B ar bara — czy do p racy na sp od zie, k to w ie , czy k o m u k o lw ie k p rzezn aczon e jest w ię c e j rad ości na ty m św ie c ie , n iż gdy, tak jak oni dziś, zatrzym a się na c h w ilę śród zab iegów i tru d u i sp oczn ie w zadum ie, zdając s ię na to m g n ien ie w sz y stk o rozum ieć, nic n ie ch cieć i w d zięk czy n n y m m ilc z e n iu b y ć sam ym ty lk o n ie p o ję ty m istn ien iem . [2, 283]
Szczęśliwym chwilom poczucia bezkresu i ponadczasowości odpowia dają zdarzające się wielu postaciom stany kosmicznego lęku, zagubienia w bezkresie czasu i przestrzeni:
B y ło jej [tj. A gn isi] tak , ja k b y się zn alazła śród n iezn a jo m eg o św ia ta za ję te g o czym ś sw o im , czego n ie rozu m iała. N ie m ia ła s ię o co oprzeć, n ie m iała się g d z ie schronić, n ie m ia ła ku czem u w y c ią g n ą ć ręk i. W y d a ło jej się to w sz y stk o czym ś p o d o b n y m do śm ie r c i [...]. [2, 36}
Te doświadczenia w ew nętrzne Agnisi nie zostały w yrażone w formie aforyzmu, co może świadczyć, że autorka nie przydaw ała im waloru powszechności. Niemniej przeto takie stany przeżyw ają także pani B ar bara i Bogumił.
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 173
i śmierci, k tó ra przeryw a kolejne istnienia. M aria D ąbrowska w yraża i ten aspekt trw ania, znacząc czas powieści umyślnie eksponowanymi opisami śmierci i obrzędów pogrzebowych, których sens ujm uje zdanie ironicznie dem askujące złudne nadzieje życia pozagrobowego:
A ta k , zn ow u jed n o z d zieci tej ziem i, urod zon e śród jęk ó w i k rw i, o d b y w a ło s w ą podróż do grobu śród k w ia tó w , p rzy ogn iach i m u zyce, ja k b y w ie k a m i u św ię c o n e p r zek o n a n ie b liźn ich te r a z d opiero w io d ło je tr y u m fa ln ie do bram p ra w d ziw eg o ży w o ta . [1, 238]
Podkreślając znaczenie obrzędów i w ierzeń związanych ze śmiercią, autorka w skazuje n a to, że zaw ierają one jakiś ponadczasowy sens po znawczy potw ierdzający doświadczenia współczesnej filozofii.
Kolejne śmierci w Nocach i dniach, przedstaw iane za każdym razem inaczej, m ają jedną cechę wspólną: są ujęte w formę n arracji eliptycz nej, skrótowo przebiegającej nad ostatnim i momentami życia, a więc po zostawiającej czytelnikowi możność w ypełnienia niedopowiedzianych treści. Elipsa zawsze odsłania narratora, który w tym w ypadku świado mie zatrzym uje się u progu niewiadomego.
Gdy um iera m atka pani Barbary, poprzez wrażenia Bogumiła widzi my tylko jej ręce na kołdrze przebierające palcami, „jakby coś chciała zgarnąć czy ująć żałosnym gestem niemowlęcia i umierającego, pierw szym i ostatnim gestem człowieka na ziemi”, a jeszcze potem, gdy dygo tała, „Bogumił objął ją ram ionam i i mówił: — Nie bój się — nie bój... nie bój...” (1, 284). Dalsza relacja dotyczy już zdarzeń innych.
Śmierć m atki, a następnie pogrzeb w yw ołują w pani Barbarze stan jakiegoś przerażającego oderw ania się od biegu życia i utonięcia w nicoś ci. Dopiero po dłuższej chwili, usłyszawszy śpiew ptaków i odgłosy co dziennego życia, poczuła szczęście własnego istnienia i trw ającego n a okół życia:
P a tr z y ła na ch m u rzą ce s ię n iebo. Po tle św iecą cy m od sk ry teg o w m g ła ch s ło ń c a m k n ę ły p o p ie la te ro z w ia n e ob łok i. M k n ęły coraz to inne, le c z obraz n ie b a p o z o sta w a ł n iezm ien n y . [1, 293]
Ta wizja, kryjąca w sobie symboliczny obraz trw ałości bytu w brew śm ierci i przem ijaniu, przezwycięża grozę nicości. P ani B arbara zresztą sama form ułuje ten wniosek:
C óż stąd , że u m ieram y? Ż ycia jest w c ią ż ta k dużo [...]. W szystk o m ija, a n ic się , n ic się n ie zm ien ia . P o zło ty m t l e w c ią ż p ły n ą szare obłoki... [1, 293] P erspektyw a trw ania jest w Nocach i dniach perspektyw ą tragiczną. Przyjęcie tej praw dy i pogodzenie się z nią to najtrudniejsza form a zgody z życiem. Istnieją jednak w powieści inne, pozarozumowe formy krótkotrw ałej pociechy, jak np. doznania niezmienności trw ania poprzez piękno przyrody i sztuki. Najczęstszą w Nocach i dniach form ą ucieczki
z dna metafizycznej rozpaczy jest jednak przyroda, darząca ciągle zm iennym i nowym bogactwem barw, blasków i woni.
J eszcze w czoraj B o g u m ił m y śla ł, że pogoda na n ie b ie n ic d la n ieg o n ie znaczy. L ecz n ie m ia ł racji. Z n aczyła. (Póki sło ń ce b ęd zie b ły szczeć n a n ieb ie, ży cie n ig d y całk iem n ie poszarzeje. A pogoda w z r a sta ła z g o d zin y na god zin ę, niebo sta w a ło się coraz g w a łto w n ie j b łęk itn e, b ia łe o b ło k i coraz d a lsze i w y ż sze, a cisza coraz to b ardziej b ło g a i w szech ob ecn a. A ż na k o n iec B o g u m ił poczuł ją w sw o im sercu i p rzyszed ł do sie b ie . [2, 270]
Kontem placja przyrody przeradza się czasem w stan zupełnego za tracenia własnej odrębności. Takie stany, zwane przez Abramowskiego agnostycznymi, przeżywa Agnisia. Uwalniają one z poczucia czasu i ob darzają szczęściem bezpośredniego zetknięcia się z tajem nicą istnienia: C iep ły b lask p rzed w ieczorn ej god zin y, cisza i w o ń r o ślin n o śc i o sz o ło m iły A g n ieszk ę do tego stop n ia, ż e p oczu ła ja k b y zn ik a n ie i 'rozpraszanie s ię sam ej sieb ie. N atom iast ze w zr a sta ją c ą siłą , choć już n ie za p o śred n ictw em zm y słó w czy m y śli, zaczęło w y stę p o w a ć n ib y doznające się sa m o w so b ie is tn ie n ie ziem i, n ieb a , gw ia zd u ta jo n y c h w b łę k ic ie i n iesk o ń czo n y ch m ięd zy n im i p r z e stw orzy. N ie czując b y n a jm n iej strach u to w a rzy szą ceg o za zw yczaj ś w ia d o m em u sp ogląd an iu w b ezm iar w sz e c h św ia ta , w y c h y liła s ię ja k b y p oza p r z e strzeń i czas, p rzeistoczon a w b ezosob ow ą sz c z ę ś liw o ść z e sp o le n ia s ię z czym ś n ie b y w a le p otężn ym , ła sk a w y m i ponad w sz e lk ą p ra w d ę p r a w d z iw y m . [5, 17] Podobną rolę, wyzwalającą człowieka na mom ent z więzów czasu i uszczęśliwiającą go poczuciem bliskości z tajem nicą istnienia, pełnią w powieści sny. Przełam ują one rytm i chronologię życia, łączą w pod świadomym widzeniu przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. Sta nowią więc także doświadczenie przekraczające granice czasu i dają świadomość chwilowego zwycięstwa nad losem człowieka.
Filozofia Bergsona, zajm ująca się stosunkiem świadomości i materii, nie obejmowała problem atyki moralnej tkwiącej w związkach między człowiekiem i czasem. W Nocach i dniach problem trw ania jest tylko w małym stopniu problemem filozofii, staje się natom iast zagadnieniem m oralnym. Jak człowiek może poradzić sobie z tą tragiczną perspektyw ą istnienia? Co jej zdoła przeciwstawić, aby z honorem przeżyć swą egzy stencję, zam kniętą między niewiadomym początkiem i końcem? K rótko trw ałe doznania „ponadczasowości”, upojenie sztuką czy przyrodą — to tylko przem ijające stany uczuciowe. Za mało, aby na tym budować sens istnienia. Z czasem trw ania można konfrontować tylko coś, co również obejm uje wszystkich ludzi i co określa ich los w w ym iarze bardziej konkretnym . Tym wym iarem w Nocach i dniach jest czas historyczny, sytuujący człowieka w dziejach stw arzanych przez zbiorową aktyw ną twórczość, która nadaje sens i cel życiu.
Czas historyczny w Nocach i dniach w ystępuje jako drugi n u rt ciągle płynnego następstw a zdarzeń, które kształtowane przez człowieka, z ko
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 175
lei kształtują w arunki jego życia i świadomość. M aria Dąbrowska rozu mie życie społeczne jako skomplikowany, ciągle zmieniający się, płynny w czasie, bieg procesów polityczno-społecznych. Jednakże ani w ydarzenia historii, ani procesy społeczne nie są tem atem jej dzieła. Noce i dnie są powieścią o świadomości ludzi i środowisk na przełomie XIX i XX w ie ku. Świadomość tę form ują w arunki ekonomiczno-społeczne i narastające dzieje. Świadomość ta doświadcza życia w dwu w ym iarach — w ym iarze trw ania i w ym iarze historii, które przeplatają się wzajemnie: w pierw szych tomach powieści dominuje trw anie, w dalszych coraz częściej w kracza historia. Jak stw ierdza pani Barbara:
— Z aczyn a się jed n ak coś dziać [...]. To ch w a ła Bogu! D ziw n a rzecz, póki cicho, to się tak jakoś tu na o d lu d ziu n ie czu je teg o jarzm a, co nas g n iecie. A le jak u sły sz e ć o jak im ś ruchu, to się ono ta k zaraz d aje w e znaki! A ż czło w ie k o w i d ziw , że m oże je znosić ta k d ługo. [2, 27]
W czasie historycznym, podobnie jak w głębszej perspektyw ie trw a nia, ludzi najmocniej łączy wspólnota sytuacji. W życiu społecznym po lega ona na powszechnym, choć zróżnicowanym jakościowo, praw ie i obo wiązku w ypełniania swych zadań obywatelskich i narodowych. W tym zawiera się wielkość i powaga każdego życia, naw et na najskrom niej szym posterunku:
I jak b yw a z ludźm i, co n ie czu ją s ię z a d o w o len i z p o w szed n ieg o i o so b isteg o ży cia , [pani Barbara] w z y w a ła na pom oc d zieje, b y jej d ały uczuć rad osn ą n icość w ła sn e g o losu i w ie lk o ś ć sp raw y, której te n los b y ł cząstką. [2, 27]
W przeciwieństwie do czasu trw ania, w czasie historycznym istnieje wyraźne zróżnicowanie i hierarchia wartości, na której można się oprzeć i opanować tragizm istnienia. Tymi najwyżej cenionymi w artościami są w Nocach i dniach uczucia hum anitaryzm u i patriotyzm u. Rodzą się one w perspektyw ie trw ania, gdy zaczyna się odczuwać własny los jako wspólną wszystkim dolę człowieka. Ludzka solidarność jest tu pojęciem zupełnie różnym od tzw. solidaryzmu jako kierunku myśli społecznej, k tó ry nie chce dostrzegać różnic dzielących klasy społeczne. Solidarność, rysująca się jako drogowskaz m oralny w Nocach i dniach, jest poczuciem wspólnego losu i wspólnej odpowiedzialności, jest obowiązkiem podej m owania różnych zadań, ale z taką samą koniecznością w ypełnienia ich do końca: „byle się było człowiekiem — myśli pani B arbara — dźwiga się razem z wszystkimi losy św iata” 4 (2, 283).
Z tego źródła w yrasta poczucie niesprawiedliwości społecznej i wspól noty z tymi, którzy doznają krzyw d, a więc hum anitaryzm . Pani B ar bara i panna Hłasko
4 Z w ią zk i D ąb row sk iej z m y ślą i sztu k ą J. C onrada zostan ą om ów ion e w o so b nej c zęści zam ierzon ej pracy.
D z iw iły się, jak ci lu d z ie tam , u g ó ry , n ie zdają so b ie sp ra w y , że ch o ćb y dla za ta jen ia sw o ic h sp ra w ek ty s ią c e sk azań ców za m k n ęli w w ię z ie n ia c h alb o w y w ie ź li na S yb ir, za w sze jeszcze zostan ą d r u g ie ty s ią c e — oczu, k tó r e p atrzą i w sz y stk o w id zą , m ózgów , k tó r e m y ślą i zap am iętają, serc, k tó re czu ją i, d o p row ad zon e do sza leń stw a , w sz y stk o pom szczą. [3, 129—>130]
Aby ujawnić podobieństwo ludzkich charakterów i reakcyj, n a rra to r stosuje często określenia uogólniające, które wiążą reakcję jednostkow ą ze wspólnotą ludzkich doznań:
B o g u m ił m ia ł [...] łz y w oczach, jak to b yw a, że lu d z ie w je d n y c h r z e czach u czestn iczą, z dru gim i w a lc z ą , a in n y m to w a r z y sz ą śm ie c h e m i p ła
czem . [4, 108] »
Albo:
I jak zw y k le b y w a , gd y nas w czym ś w ła sn e w e w n ę tr z n e s iły i środ k i zaw iod ą, [pani B arbara] całą n a d zieję p o k ła d a ła w z m ia n ie ze w n ę tr z n y c h w a runków . [3, 177]
Ta dążność do odnajdowania cech i przeżyć łączących ludzi znalazła w yraz w metodzie kształtow ania postaci. K rytycy w ielokrotnie w ska zywali na odkrywczość psychologiczną Nocy i dni. Istotnie, um iejętność odsłaniania skomplikowanych przeżyć w ew nętrznych łączy się tutaj z wnikliwością w ykryw ającą najsubtelniejsze m otyw y ludzkich uczuć i działań. Jednakże, w brew powszechnej wówczas w literatu rze tendencji drążenia w głąb ludzkiej psychiki za pomocą najnowszych m etod psycho
logii, M aria Dąbrowska nie uległa pokusom zachłannego indy
widualizmu. W Nocach i dniach w perspektyw ie trw an ia różnice m ię dzy poszczególnymi ludźmi zacierała ich wspólna „dola człowiecza”; w w ymiarach historii na plan pierwszy w ysuw ały się te cechy, dzięki którym ludzie tw orzą wspólne form y społecznej egzystencji. Z tych względów n arrato r często ingeruje, aby przestrzec czytelnika przed złu dzeniami, że przeżycia postaci są czymś niepow tarzalnym i wyjątkowym . Czasem naw et w ystępuje ostrzej, bo sam dem istyfikuje postać, ukazując mylność jej opinii o własnych przeżyciach. Tak np. relacjonując myśli pani Barbary, w yjaśnia ich rzeczywisty sens i kw alifikuje je inaczej niż postać:
W p raw d zie jego w iz y ta n ie m o g ła m ieć żad n ego zn aczen ia, ale n a w e t k ied y w sz y stk o d zieje się w r z e czy w isto ści u rojon ej, czło w ie k ch ce czuć, że tam , g d zie b y ł ty lk o igraszk ą ponurego ży w io łu , p o k iero w a ł w k oń cu sw y m życiem w e d łu g sw ej w o li. [4, 130]
Może tu dochodzimy przyczyny, dlaczego M aria D ąbrowska nie sto sowała najm odniejszych wówczas na Zachodzie sposobów narracji, a więc monologu wewnętrznego i subiektywnej relacji w pierwszej osobie, po przestając na powszechnie od czasów modernizmu używanej mowie po
M IE J S C E „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 177
zornie zależnej. P róby dem istyfikacji rzekomych głębi i zawiłości psy chicznych w skazują n a to, że pisarka unikała drążenia w podświado mość, bo mniej interesow ały ją tajem nice indywidualizm u niż to, co człowieka łączy z innym i ludźmi, umożliwiając im wspólne życie i w y tw arzanie wspólnych form ustrojow ych i społecznych. Te treści psychiki ujmowała w zracjonalizowane kategorie myślenia i w yrażania artystycz nego. Były to przede wszystkim barw ne i w ielokształtne w swych indy widualnych objawach uczucia międzyludzkiej solidarności,' hum anitaryz mu, patriotyzm u, a także w ierne i głębokie osobiste przeżycia miłości i przyjaźni.
W Nocach i dniach czas historyczny, w przeciwieństwie do czasu trwania, stw arza perspektyw y optymizmu, wynikającego z przekonania, że bieg historii doprowadzi w końcu do lepszego i sprawiedliwszego układu stosunków społecznych i politycznych. Nie przenika tu powszech na na przełomie XIX i XX w. świadomość kryzysu cywilizacji i k ultury, nie widać naw et próby zrozumienia tragicznych konfliktów społecznych i międzynarodowych. Ten optymizm, ufny w dobrą wolę człowieka i h i storii, w yraził się najsilniej w zakończeniu powieści. Właśnie wybuch w ojny światowej, niosącej zagładę miastom i całym .krajom, napełnia spokojem udręczoną panią B a r b a r ę . Jej metafizyczne lęki i ciągły nie pokój ustają dopiero wówczas, gdy po zbombardowaniu Kalińca jedzie wozem Szymszela w nieznaną przyszłość. Spokój jej świadczy nie tylko 0 tym, że realny bieg historii jest ratunkiem przed egzystencją w bez kresie trw ania. Świadczy także o tym, że w przekonaniu autorki i boha terk i wojna, pomimo klęsk i tragedii, rodzi nadzieję na nowy, lepszy porządek społeczny i polityczny. Pani B arbara jechała i —
R oztaczając .przed S zy m szelem m o żliw o ści m a ją ce się, p om im o zbrodni, na którą ty lk o co p atrzyła, o tw orzyć przed lu d zk ością, p rzy w ra ca ła do ła sk i n a w et zw y k łe, p o w sz e d n ie dom ow e sp ra w y b ytu. W m o m en cie, n ajm n iej się do teg o z pozoru n ad ającym , za w ierzy ła życiu ; w h a ła sie w a le n ia się w s z y s t k ieg o i ogóln ej n ie p e w n o śc i w sz y stk o w y d a ło jej się p ew n y m i sta ły m . [5, 469— 470]
W ten sposób czas historyczny i czas trw ania, które stw arzały dwie perspektyw y powieści, łączą się w przeżyciu Barbary. Bohaterka Nocy
1 dni znajduje wreszcie sens życia w poczuciu pełnej solidarności z n u r
tem wydarzeń historycznych.
Gdyby teraz powrócić do pytania, czy Noce i dnie są powieścią epi- gońską, czy powieścią w. XX, narzuca się w prost odpowiedź, że w y ra stając, jak uważali F ryde i Markiewicz, z najlepszych tradycji polskiej i europejskiej prozy, powieść ta jest dziełem XX-wiecznej sztuki p isar skiej. Dotyczy to zarówno treści w niej zaw artych jak i sposobów w y razu.
Maria Dąbrowska twierdziła, że Noce i dnie ukazują „dekompozycję pewnej form y życia polskiego, opartej na tradycjonalizm ie ziemiańskich rodów” i rysują „dzieje procesu przeobrażania się ziem iaństwa w w arstw ę tzw. »inteligencji pracującej«” 5. Można jednak wątpić, czy powieść n a praw dę przedstawia najistotniejsze uw arunkow ania w ybranych procesów społeczno-politycznych i czy znajduje dostatecznie typow e sytuacje i w a rianty przeobrażeń stru k tu ry społecznej. Natomiast z pewnością, co w y nika i zę sform ułowania pisarki, spełnia inne zadanie: pokazuje poprzez wiele postaci i środowisk kształtow anie się nowej świadomości społecz nej, która jest jednym z najważniejszych czynników urealnienia zmian dokonujących się w sferze ekonomiczno-politycznej. Noce i dnie ujaw niają poprzez w szystkie wydarzenia, jak dojrzewa now a świadomość rozbitków dworu szlacheckiego, umożliwiająca im przejście do innych grup czy klas społecznych, jak rodzą się pierw ociny świadomości rew o lucyjnej na wsi i folw arku. Problem kształtow ania się świadomości zbio rowej przejęła od poprzedników, ale rozbudowała i pogłębiła literatu ra w. XX, po pierwsze dzięki tem u, że samo pojęcie świadomości zbioro wej, klasowej, stało się przedm iotem żywego zainteresow ania socjologii, po drugie dlatego, że technika punktów widzenia pozwoliła na wszech stronną konfrontację rozmaitych świadomości i właściwych im postaw. Technika ta, którą litera tu ra polska zaczęła powszechnie stosować w mo dernizmie, służąc wielu celom, zwłaszcza dla zróżnicowania psychologii postaci, mogła być korzystnie w yzyskana także w zakresie nowej in ter pretacji historii jako ciągle zmiennego, rozwijającego się w czasie poto ku zdarzeń. W Nocach i dniach żywy n u rt historii stale jest konfronto w any ze świadomością postaci i środowisk, kształtuje ją i napełnia żywą treścią narodową i społeczną. .
Świat przedstawiony Nocy i dni, w którym n u rt dziejów indyw idual nych splata się z nurtem historii, zyskuje głębszą perspektyw ę przez wprowadzenie w ym iaru trw ania. Ta perspektyw a, podobnie jak w ym ia ry czasu w wielkim cyklu Prousta, w yrastała z tego samego n u rtu myśli XX-wiecznej, która w ydała filozofię Bergsona i Abramowskiego. M aria Dąbrowska w sposób now atorski i chyba jedyna w literatu rze polskiej wprowadziła subiektyw ne pojęcie trw ania jako zasadę konstrukcyjną po wieści. W n u rt tak rozumianego biegu czasu, a więc kolejnych „nocy i dni”, włączyła losy postaci działających w konkretnej rzeczywistości historycznej. Z tego zetknięcia się dwóch perspektyw czasu zrodziła się problem atyka filozoficzna i m oralna Nocy i dni. Tragizm losu człowieka w bezkresie trw ania nie dawał się przezwyciężyć w granicach tego jed nego w ym iaru, pomimo chwilowych doznań upojenia życiem, jakich 5 M. D ą b r o w s k a , K ilk a m y ś li o „N ocach i d n ia c h ”. W: P ism a ro zp ro szo n e . T. 2. K rak ów 1964, s. 596.
M IEJSCE) „ N O C Y I D N I ” W L IT E R A T U R Z E P O L S K IE J 179
doświadczają postacie pod wpływem piękna sztuki czy przyrody. Dopiero w innej kategorii czasu, w czasie historycznym, ludzie Nocy i dni znaj dują wartości decydujące o sensie i celu istnienia. Ta problem atyka czasu trw ania i czasu historycznego wyrosła w w. XX i została potem podjęta przez egzystencjonalizm.
N arracja w Nocach i dniach kształtuje się zgodnie z filozofią zaw artą w powieści. N arrator, daleki od wszechwiedzy, ogranicza konsekw entnie naw et swoją inform ację o przeżyciach postaci i środowisk, chowając się za ich w łasny p u nkt widzenia. Gdy wychodzi z ukrycia, świadomość jego stapia się ze świadomością postaci i w ten sposób stw arza atm osferę ludzkiej wspólnoty doznawania w sferze czasu trw ania i współczującego hum anizm u w zakresie czasu historycznego.
Noce i dnie nie należą do awangardowego n u rtu powieści XX w., roz
poczynającego się twórczością Gide’a i Joyce’a, który w twórczym bun cie przeciw niw elującym rygorom tendencji antydem okratycznych pró bował ocalić prawo każdej indywidualności do własnego widzenia św ia ta, a może więcej — do tw orzenia własnych światów. M aria Dąbrowska, w brew doświadczeniom XX wieku, nie zwątpiło ani w historię, ani w siły hum anitaryzm u. Noce i dnie są powieścią, która w ykorzystyw ała zdobycze współczesnej sobie filozofii, socjologii i nowych technik p isar skich po to, aby ukazać i zrozumieć zbiorowe form y życia i świadomości polskiej w szerokiej perspektyw ie historii i trw ania.