• Nie Znaleziono Wyników

"Niemoc serdeczna" : o człowieku w "Próchnie" Berenta

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Niemoc serdeczna" : o człowieku w "Próchnie" Berenta"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

S tudia o Berencie. Katow ice 1984

P race Naukowe U niw ersytetu Śląskiego N r 659

M A R I A N Z A C Z Y Ń S K I

n . j;

„Niemoc serdeczna”.

uZtjuG I O człowieku w „Próchnie

;

Berenta

и

J e s t p a ra d o k sem , ż e z o b fite j lite r a tu r y k r y t y c z ­ n ej p o św ię c o n e j P ró ch n u W a c ła w a B e r en ta w c a le n ie w y n ik a m n o g o ść fo rm u ł in te r p r e ta c y jn y c h ! N ie ­ m a l w s z y s tk ie p ró b y in te r p r e ta c ji te g o u tw o r u g r z e ­ s z y ły p e w n ą jed n o str o n n o ścią , w k o n k lu z ja c h s w y c h zm ie rza ją c d o je d n e g o w y łą c z n ie: do o p isu — m n ie j lu b b a rd ziej u d a tn e g o — s y t u a c j i m o d e r n is ty c z n e g o a r ty s ty , je g o sp o łe c z n e j k o n d y c ji. W y d a je s ię w s z e ­ la k o , iż te k s t p o w ie ś c i m ó w i n ie ty lk o o zło żo n o ści u w ik ła ń a r t y s t y w s tr u k tu r y sp o łe cz n e , n ie ty lk o ch a r a k te r y z u je jeg o za k o tw ic z e n ie w n ie k o h e r e n tn e j k u ltu r z e m o d ern y . S ło w e m , p e r s p e k ty w a s o c j o l o ­ g i c z n a , w ja k iej d o k o n u je s-ię p r z e w a ż n ie in te r ­ p r e ta c ji P ró c h n a , S k u teczn ie, ja k dotąd, p r ze sła n ia p e r s p e k ty w ę m e t a f i z y c z n ą , ś c iś le j — a n t r o ­ p o l o g i c z n ą o g lą d u u tw o r u B e r e n ta . N ie z n a cz y to b y n a jm n ie j, ż e d o ty c h c z a s o w e u sta le n ia in te r p r e ­ ta c y jn e są b ezz a sa d n e, n ie m o żn a jed n a k o g ra n icza ć s ię (cz y raczej: m o żn a n ie o g r a n ic za ć się ) w y łą c z n ie do o g ó ln o k u ltu r o w e g o a sp e k tu lo s u B e r e n to w y c h ar­

ty s tó w , P r ó c h n o b o w ie m s ta n o w i n ie t y lk o p r z e n i­

k liw ą d ia g n o z ę k u ltU ry p rze ło m u w ie k ó w , le c z je st w ró w n e j m ie r z e d ia g n o zą c z ł o w i e k a (n ie zaś t y lk o a r ty s ty ) ty c h fczasów.

C ech ą sz c z e g ó ln ą lite r a tu r y m o d e r n is ty c z n e j je st

„ u filo z o fic z n ie n ie c z y m o że n a w e t u m e ta fiz y c z n ie n ie

2 S tu d ia o B erencie

(2)

św ia to p o g lą d u i ob razu ś w ia ta p r z e d s ta w io n e g o ” 1. F ilo z o fic z n e za p le cz e P ró c h n a b y ło w ie lo k r o tn ie o p is y w a n e . N ie są ta je m n ic ą lic z n e o d w o ła n ia d o F r y d e r y k a N ie tz sc h e g o , A r tu r a S ch o p e n h a u era , f ilo z o fii W sch o d u — z n a m ie n n e jed n a k , ż e w o sta te c z n y c h k o n k lu z ja ch in te r p r e ta c y jn y c h fi­

lo z o fię p o d p o r z ą d k o w y w a n o z r e g u ły so cjo lo g ii. T a k je s t w w y p a d k u fo rm u ły : P ró c h n o — R e q u ie m d la c y g n a n e r ii2, P ró c h n o — tra k ta t s o t e - rio ló g ic z n y (ch o d zi o za p rz ec ze n ie so tery czn y cK w ła ś c iw o ś c i s z tu k i)3, p o ­ d o b n ie w w y p a d k u f o r m u ły „P r ó c h n o ” — p o w ie ś ć m itó w * . W szelk ie ro zw a ża n ia , w k u n s z to w n y s p o só b r o z sz y fr o w u ją c e s k o m p lik o w a n ą s ie ć sy m b o lic z n y c h o d w o ła ń do o d w ie c z n y c h to p o i, a r c h e ty p ó w , S ta r e g o i N o ­ w e g o T esta m e n tu , c a ły c h o b sz a ró w lite r a tu r y eu r o p e jsk ie j — n ie z m ie n n ie

^ zm ierza ją k u jed n em u : k u u k a z a n iu P ró ch n a ja k o sw o iste g o k a ta lo g u s p o ł e c z n y c h r ó l a r t y s t y .

C zy z a tem . B e r e n t n i e . p o d d a je j a k ie jk o lw ie k r e fle k s ji p r o b le m a ty k i m e ta fiz y c z n e j, n ie s ta w ia p y ta ń e g z y ste n c ja ln y c h ? C zy n a p r a w d ę p rze d ­ m io te m s w e j w ie lk ie j p o w ie ś c i u c z y n ił w y łą c z n ie z a g a d n ie n ie s y t u a c j i a r ty s ty i ro ii sz tu k i, ic h s p o łe c z n e g o fu n k cjo n o w a n ia , d ra p ież n o ść i b e z ­ w z g lę d n o ść k u ltu r y m a so w e j?

W y d a je s ię , że n ie. N ie u leg a b o w ie m w ą tp liw o śc i, iż B er e n t zd a w a ł so b ie sp r d w ę z r z e c z y fu n d a m e n ta ln e j d la w s z e lk ie j r z e c z y w is to ś c i lu d z ­ k iej: r o z u m ia ł, ż e c h a r a k te r y sty k a fu n k c jo n a ln a c z ło w ie k a (ro le s p o łe c z ­ ne) je s t z a le d w ie p o ch o d n ą jeg o c h a r a k te r y s ty k i o n ty c z n e j. N ie m ożn a p rzeto za p o m in a ć w b r e w z a św ia d c z o n y m w te k ś c ie u tw o r u in te n c jo m p isarza, o t y m o c z y w is ty m fa k c ie . E g z y ste n c ja b o h a te r ó w P ró ch n a n ie w y c z e r p u je s ię w ię c w p e łn ie n iu p rze z n ic h ro li a r ty s ty — n a w e t a r ty s ­ t y s z c z e g ó ln e g o , z za d ziw ia ją cą b o w ie m „ k o n s e k w e n c ją ” p o n o szą c eg o k lę sk ę , a r t y s t y cier p ią ce g o . I sto tę ic h e g z y ste n c ja ln e j s y tu a c ji m o żn a n a j­

o g ó ln ie j o k r eślić ja k o s y t u a c j ę l u d z i p o z b a w i o n y c h i n t e g r a l ­ n o ś с i5. I n ie co in n e g o , ja k w ła ś n ie p ró b y o d zy sk a n ia te j in te g r a ln o ś ­ c i (d o k o n u ją ce s ię n ie t y lk o w tw ó r c z o ś c i a r ty s ty c z n e j) są p r z e d m io te m a rc y d z ieła W a cła w a B er en ta . Co p ra w d a s y tu a c ja sp o łecz n a a r t y s t y

1 J. J. L i p s k i : T w ó rczo ść Jana K a sp ro w ic za w latach 1891— 1906. W arszaw a 1975, s. 19—20.

3 T. W e i s s : C yg aneria M ło d ej P o lsk i. K raków 1970, rozdz.: R eq u iem d la c y ­ ganerii. „P róchno” Beren ta.

3 <M. J a n k o w i a k : F u nkcja m itu w p ro zie P r z y b y s z e w s k ie g o i B eren ta . [W:l P ro b lem y lite r a tu r y p o lsk ie j la t 1890— 1918. Seria 1. Red. H. K i r c h n e r i Z. Ż a ­ b i с к i, przy w spółu dziale M. R. P r a g ł o w s k i e j . W rocław 1972.

4 J. P a s z e k : W stęp . W: W. B e r e n t : Próchno. W rocław 1979, rozdz. 4 (BN, 1234).

5 A. B r o d z k a (rec.): K. R u d z i ń s k a : A r ty s ta w o b e c k u ltu ry . D w a t y p y a u to r e fle k s ji lite ra c k ie j: e k sp re sjo n iśc i „Z d ro ju ” i W itk a c y . W rocław 1973. „ P a ­ m iętnik L iteracki” 1975, z. 4.

(3)

w P r ó c h n ie n ie je s t c z y s ty m e p ife n o m e n e m je g o s y tu a c ji e g z y s t e n c j a l­

n ej (w sp ó łz a le ż n o śc i m a ją w ty m w y p a d k u c h a ra k te r b a rd ziej zło żo n y ), n ie m n ie j jed n a k w z a sa d n iczy m s to p n iu je s t p rz e z eń m o ty w o w a n a . T r z e­

ba w ię c t ę s y tu a c ję e g z y ste n c ja ln ą o k reślić.

P ie r w s z e r e a k c je k r y t y k i n a P r ó c h n o b y ły zg o d n e: przedm iotem - p o ­ w ie ś c i m ia ł b y ć „op is z ja w isk , k tó re p o n u rą łu n ą ś w ie c ą nad sto lic a m i za ch o d u , a p o w o li zb liż a ją s ię i k u n a sz y m g ra n ic o m ” .. Z j a w is k a - t e — to „ d e k a d e n t y z m w s z tu c e i w ż y c iu ”0.

D e k a d e n ty z m zo sta ł d o ść s z c z e g ó ło w o i w ie lo str o n n ie o p isa n y . Z nana je s t jeg o gen eza ? , ty p o lo g ia i im p lik a c je św ia to p o g lą d o w o -id e o lo g ic z n e 8, n ie bez słu sz n o ś c i m ó w i s ię o d e k a d e n ty z m ie ja k o p rą d zie lite r a c k im 9.

Z a zw y cza j je d n a k w ro z w a ża n ia c h o d e k a d e n ty z m ie (w ,n a jr ó ż n ie jsz y c h jego- m a n ife s ta c ja c h i fo r m a c h ek sp r e sji) a k c e n to w a n o je g ó ęp is te m o io - g ić z n y ' a s p e k t (d e k a d e n ty z m ja k o b u n t, re a k c ja n a a n a r ch ię i n ie p o rz ą ­ d ek św ia ta , w y r a z k r y z y s u 'w artości, b ra k u id ea łó w ), m n ie jsz ą w a g ę p r z y w ią z u ją c d o in n y c h k o n s e k w e n c ji te g o z ja w isk a . W y d a je s ię b o w iem , że p o d s ta w o w ą w a r to ś ć m a to , jak p r z e ja w ia ł s ię d ek a d e n ty z m w o n ty c z ­ nej s tr u k tu r z e p o d m io tu . W iad om o, ż e sp o łe c z e ń stw a p r z e ż y w a ją c e sta n d e k a d e n c ji są z a to m izo w a n e , z d e z in te g r o w a n e , z in d y w id u a lizo w a n e ,' w ię z i in te r p e r s o n a ln e są w s ta n ie d a lek o p o su n ię te j a tr o fii10. A w 'p r z y p a d k u p o d m io tu in d y w id u a ln e g o ? „ « D ek a d e n ty z m em » n a zy w a [się] w p o ­ to c z n y m o d czu ciu s y tu a c ję b r a k u ”-11 S tru k tu ra o so b o w o śc io w a in d y ­ w id u a ln e g o p o d m io tu c h a r a k te r y z o w a ła b y s ię w ię c , w ; ś w ie t le te j in tu i­

cji, ja k im ś b ra k iem , o n ty c z n y m d efe k te m , n ie p e łn o śc ią , s k a ż e n ie m : B o ­ h a te r o w ie P ró ch n a zd a ją so b ie ch y b a z teg o sp r a w ę . B o r o w s k i,‘‘w ’ p rzy ­ ta cza n ej p r ze ze ń r o z m o w ie z o jcem , w y zn a je:

M nie trzeba o p o r y... W e w szystk im , co m y ślę i czuję, m usi być jakaś l u k a , z-k tó rą żyć n ie m ożna. A m oże b r a k m i tylko... (s. 14 — podkr. M;Z.)ł2-

D o k ła d n ie j ju ż, b e z cien ia w ą tp liw o śc i c z y p rzy p u sz czen ia ty lk o ,, z d e ­ te rm in a cją i p e w n o śc ią stw ie r d z a d alej:

6 i . G a ł e c k i : W a cła w B e re n t — „Próchno”. „O gniw o” 1903, nr 31—33, s. 733.

7 Zob. na przykład liczno rozpraw y K. W у к i. 1' ‘ в R. Z i m a n d : „ D e k a d e n ty zm ” w a r s z a w s k i. W arszaw a 1964.

я T. W a l a s : D e k a d e n ty zm w ś r ó d p rą d ó w epoki. „Pam iętnik L iteracki’’ 1977, z. 1.

10 Zob. na przykład p ioniersk ie rozw ażania L udw ika K rzyw ickiego; pow o łu ją się na niego zarówno K . W y k a (M łoda P olska ja k o p ro b le m i m o d el k u ltu r y : W:

i d e m : M o d ern izm p o lsk i. K raków 1968), jak i R. Z i m a n d : „D e k a d e n ty zm ” w a rsza w sk i...

11 T. W a l a s : D e k a d e n ty zm .., s. 97.

»2

w.

B e r e n t : Próchno. W arszaw a 1956. T ekst pow ieści sta le cytu ję w ed łu g tego w ydania.

(4)

W tedy czułem jedno tylko: b r a k , b r a k i jeszcze raz b r a k doku czliw y (s. 25 — podkr. M. Z.).

O n to lo g ię d ek a d e n c ji k o n c e p tu a liz u je J e lsk y . O b d a rzo n y p rz e n ik li­

w y m , a n a lity c z n y m u m y słem , ta k t łu m a c z y K u n ic k ie m u za w iło śc i r z e ­ c z y w is to ś c i lu d zk iej:

— H orror vacui... w iesz doktor — w fizy ce śred niow iecznej. W arto tę siłą w sk r z e sić dla w ytłum aczenia w spółczesn ych dusz (s. 95).

J e s t to zr esz tą p o g lą d n ie t y lk o cy n ic z n e g o d zien n ik a rza :

— J e lsk y cyituje oczy w iście M ullera — w trą cił B orow ski (ibidem ).

O d w o ła n ie d o a r y s to te le so w s k ie j k o n c e p c ji m e ta fiz y c z n e j — h o rr o r -v a c u i — m a w t y m w y p a d k u w a r to ść za r ó w n o e p iste m o lo g ic z n ą (d ia g n o ­ z a s ta n u c z ło w ie k a , „ tłu m a c z e n ie w sp ó łc z e s n y c h d u s z ”), ja k i o n ty c z n ą ,

a ta k że te r a p e u ty c z n ą (w o k r e ś le n iu h o rr o r v a c u i k r y je s ię b o w ie m im ­ p lic ite p o stu la t te r a p ii o ra z je j ro d za j, w y n ik a ją c y n ie ja k o z p rze d sta ­ w io n e j n a tu r y r z e czy , e z d e fin itio n e : p r z e św ia d c z e n ie o k o n i e c z n o ś ­ c i z m i a n y a k tu a ln e g o sta n u , zlik w id o w a n ia fa k ty c z n e j, a cz w c a le n ie n o rm a ln e j, p u stk i, d e fe k tu , b rak u).

S a m p r z e n ik liw y d ia g n o sta o g a r n ię ty c h „ n iem o c ą se r d e c z n ą ” n ie je s t p o z b a w io n y u ło m n o śc i b ęd ą c ej u d z ia łe m in n y c h . J e ls k y ’e m u b o w ie m cią ­ ż y s w o is ta ip o ło w iczn o ść — j e s t p ó ł-N ie m c e m , p ó ł-P o la k ie m : „ « tro ch ę P o la k a » , ja k z w y k ł m a w ia ć o s o b ie ” (s. 61). A n a liz u ją c in n y c h , sa m J e l­

s k y n ie z w y k le rzadk o p o d d a je s ię a u to r e fle k sji, a u to a n a lizie. J e j w y n i ­ k ie m je s t p e łn a b o le s n e g o n a m y słu m e la n c h o lia , z w a lc za n a n a ty c h m ia s t a r o g a n cją i b u tą , za r o zu m ia ło ścią „ w o ln e g o E u r o p e jc z y k a ” . W szela k o na ce ln ą o p in ię B o ro w sk ie g o o sobie:

— Jelsky, m n ie się coś wadzi, że ty z tw ą eu ropejskością w pow ietrzu w isisz.

Tyś po prostu ten [polski — M.Z.) tem peram en t i sen ty m en t poprzestaw iał na in ne pola i zostałeś k osm opolitycznym dzien nikarzem . A ten zgerm anizow any W a s se r in te lle k t [...] (s. 117).

n ie je s t w s ta n ie za r ep lik o w a ć. P o d k r e śla ją c c z y je ś w y k o r z e n ie n ie , w y ja śn ia ją c p r z y c z y n y z d e z in te g r o w a n ia c z ło w ie k a , p r a w id ło w o ro zp o ­ z n a ją c je g o s y tu a c ję e g z y ste n c ja ln ą i sp o łe c z n ą — u d a je , ż e sa m sto i ponad . S ą d z ił, ż e je s t w id z e m i a rb itr em w p r z e jm u ją c y m d ra m a cie lu d z k im r o z g r y w a ją c y m s ię n a je g o o czach , ba! p r ze zeń n ier a z in sp ir o w a ­ n y m i a ra n żo w a n y m . G r ze szy ł p y ch ą : m n ie m a ł, ż e ón w ie , iż n ie im a ją s ię g o w ą tp liw o śc i, ż e to , co poza n im , n ig d y n ie w p r a w i g o w p rze ra że­

n ie, n ie p o sta w i w s y tu a c ji k o n ie c z n o śc i w y b o r u . Za te n g r z e c h p y c h y zo s ta n ie o c z y w iśc ie u k a ra n y . M a ra c ję H e r te n ste in , g d y w ro z m o w ie z M u lle r e m stw ierd za :

(5)

— Jelsky... Jelsk y... [...] J e lsk y jest problem em (bo on lu b i problem y): od­

m ów iła natura narkozy sztuk i, m orfinizuje się cynizm em , jakby w przeczuciu, że sk utek będzie ten sam.

— M ianow icie?

— Pustka (s. 231).

P o ło w ic z n o ś ć ja k o k o n s ty tu a n ta s tr u k tu r y cz ło w ie k a je s t w P r ó c h n ie o b ecn a jeszc z e w in n e j w e rsji: ch o d zi o p o ło w ic z n o ś ć cz ło w ie k a sztu k i, ro d o w ó d m a ją cą w m y ś li N ie tz s c h e g o („ h a lb u n d h a lb ”)13. E g z e m p lifi- k a c ją ta k iej p o ło w ic z n o ś c i m o że b y ć lo s B o r o w s k ie g o -a r ty s ty , e x p lic ite zaś w y ło ż o n a je s t w T u r k u ło w y m P r z e z n a c z e n iu (s. 148— 149).

S ło w e m — e g z y ste n c ja ln ą s y t u a c j ę b o h a te r ó w p o w ie ś c i B e r en ta w y ­ zn a cza s y tu a c ja b rak u , p r z y c z y m , c o n a jis to tn ie js z e , b o h a te ro w ie ci zd a ­ ją s o b ie z te g o sp r a w ę , u św ia d a m ia ją so b ie te n sta n , w ied zą , że są b ra ­ k ie m sk a ż e n i, zm a g a ją s ię z n im .

O sztuce będzie m owa — o tym grzechu n aszym pierw orodnym , za którym idzie kobieta, u tracen ie raju rzeczyw istości, w reszcie zło w szelk ie i gorycz życia aż po grobu próg... (s. 241)

Ta w y p o w ie d ź H e r te n s te in a m o że b y ć r ó ż n ie in te r p r e to w a n a , co n a j­

m n iej na d w a sp o so b y , a je j k o n te k s ty m o g ą sta n o w ić d w a porząd k i:

p o rzą d ek sz tu k i (w e r y fik a c ja t e z y o to żsa m o ści s z tu k i i grzech u *4) oraz . p o rzą d ek m e ta fiz y c z n y .

O c z y m m ó w i H e r ten ste in ? G r zech p ier w o r o d n y , k o b ieta , w y g n a n ie z ra ju , p r z e k le ń stw o , ż y c ie i ś m ie r ć w cierp ien ia ch ... T o o c z y w iśc ie treść tr z e c ie g o ro z d z ia łu G e n e sis (P ie r w sz y c h K sią g M o jż e sz o w y c h S ta re g o T esta m en tu ). D la a n tr o p o lo g ii c h r z e śc ija ń sk ie j j e s t to p u n k t w y jś c ia w e w sz e lk ic h ro z w a ża n ia ch n a te m a t n a tu r y c z ło w ie k a . C z y w ię c w p o w ie ś ­ ci B er en ta — d o p o w ie d z ie ć tr ze b a — c z ło w ie k m a s tr u k tu r ę id e n ty c z n ą z tr a d y c y jn y m w a n to p o lo g ii filo z o fic z n e j h o m o r e lig io s u s ? 15 W y d a je s ię , że ta k — „ is to to w o ść ” B e r e n to w e g o b o h a te ra , n a jo g ó ln ie js z a je g o s tr u k ­ tura k o n s ty tu u je s ię p o p r zez g r z e c h p ier w o r o d n y (c zy ra c zej p rz e z u ś­

w ia d o m ie n ie .teg o ), k a ta str o fę. B o h a te r o w ie u tw o r u zd ają s ię ch a r a k te ­ ry z o w a ć w p e łn i u św ia d o m io n y m p o czu ciem b ra k u in te g r a ln o śc i w e w ­ n ę tr z n e j i w ię z i z e św ia te m , ja sn o zd a ją so b ie s p r a w ę z u ło m n o śc i s w e j

13 Zob. J. P a s z e k : W stęp..., s. LXIV.

14 М. P o d r a z a - К w i a t к o w s к a: Bóg, o fiara, clo w n c z y p sych o p a ta ? O r o ­ li a r ty s ty na p rzeło m ie X I X i X X w ie k u . W: i d e m : S y m b o lizm i s y m b o lik a w p o e z ji M ło d ej P olski. T eo ria i p r a k ty k a . K rak ów 1975, s. 400.

15 Zob. M. S с h e 1 e r: M ensch u n d G eschich te. Zurich 1929. S ch eler dokonuje przeglądu i charakterystyki różnych koncepcji antropologicznych: hom o relig io su s, hom o sapiens, hom o fa b er, czło w iek -d ezerter życia, n a dczłow iek (nie w znaczeniu, ja k ie nadał tej kategorii У. N ietzsche, a le w znaczeniu, jakie przypisyw ał jej N. H artm ann). Zob. też: J. T r ę b i c k i : E ty k a М аха S ch elera . P r z y c z y n e k d o o g ó ln e j te c r ii w a rto ści. W arszaw a 1973.

(6)

n a tu r y ... T aka o g ó ln a k o n sta ta cja n ie p o zw a la jed n a k je s z c z e n a w p e łn i za sa d n e o rz ek a n ie, iż c z ło w ie k w P r ó c h n ie to h o m o r e lig io s u s . In te r p r e ­ tacja s o c jo lo g icz n a p o w ie ś c i sk ła n ia ła b y ra c zej do p rz y ję c ia t e z y o cz ło - w ie k u -d e z e r te r z e życia; n a tr ę tn e o d w o ła n ia d o N ie tz s c h e g o p o d su w a ją (k a ry k a tu r a ln ą , co p ra w d a ) w e r s ję n a d c zło w ie k a . R zecz jed n a k w ty m , że ch rz eśc ija ń sk a n auk a o c z ło w ie k u to ró w n o c z e śn ie , j e ś li n ie n ade w sz y stk o ; n a u k a b z b a w ie n iu , o w y z w o le n iu , z n iw e lo w a n iu sk u tk ó w p ie r w o tn e j k a ta str o fy . N ie z w y k le w ięc ' w a ż n e je st, jak re a g u je c z ło w ie k na sta n ,, w ja k im s ię zn a jd u je . .

K a ta stro fa g r z ech u p ier w o r o d n e g o , k a lec zą c c z ło w iek a , d e stru k tu ru ją c g o a zr y w a ją c jeg o p ie r w o tn ą w ię ź ze ś w ia te m , p o sta w iła g o ty m sa m y m w o k r e ś lo n e j . sy tu a c ji. J e g o r e la c je z z e w n ę tr z n o ś c ią z a c z ę ły m ie ć od tąd ch a ra k ter sz c z e g ó ln y . B o h a te r o w ie P r ó c h n a n ie t y lk o zd a ją s o b ie sp r a w ę z e s w e j u ło m n o śc i, le c z r ó w n ie ż w ied zą , iż s to ją w o b e c cz e g o ś, co, b yć m o ż e s p o z w o li w y p e łn ić brak , s p o w o d u je r e in te g r a c ję z e św ia te m , z r z e ­ cz y w isto ś c ią . C a łe ic h p o stę p o w a n ie je s t te m u p o d p o rzą d k o w a n e. R ea g u ją n a r z e c z y w is to ś ć z g o ła h is te r y c z n ie , a p ro b u ją c ją i r ó w n o c z e ś n ie o d rzu ­ ca ją c (B o ro w sk i, M u ller , K u n ick i), a le p r ze cież n ie k o n ie c z n ie te n o so b li­

w y „ n ie -s to s u n e k ” (na p r zy k ła d „ L u b ię m ia s to !” ; „ N ie n a w id z ę m ia s ta !”

— stw ie r d z a B o ro w sk i, s. 46) o k reśla ć n a le ż y m ia n e m k a b o ty ń stw a . T rzeb a w ty m ra c zej w id z ie ć n u m i n o t y c z n e tr a k to w a n ie św ia ta p rze z b o h a te ró w u tw o r u 16. Z w ła szcza M u lle r re a g u je n a z e w n ę tr z n o ś ć w s z c z e g ó ln y sposób , d o str z e g a ją c w n iej e le m e n t y fa s c y n a c ji, m a je sta tu , g ro z y . m o cy . D la M u llera

C złowiek, stw orzen ie, sprzęt każdy ma [:..] ja k iś grym as n iep ew n ości i lęku, trw ogi czy złej w różby (s. 223).

I d alej:

N iepokoi m nie w szystko, na co spojrzę i w y d a je m i się, że w szystkiem u , na co popatrzę, ten niepokój udzielać się m u si (ibidem).

N a c h w ilę p rzed śm ier cią , p o eta ,

łopot w ielk ich skrzydeł u sły sza ł i tch n ien ie pędu poczuł. T u ż za oknem za sze le śc i­

ły w tak n agłym pośpiech u zbudzone liście: p oruszyło je p ierw sze tch n ienie r a n ­ nego w iatru (s. 320).

N u m in o ty ć z n o ść ś w ia ta w z m a cn ia n a je s t w P r ó c h n ie w sp o só b w y r a ­ z is ty i zg o ła n a tr ę tn y p rz e z lic z n e o d w o ła n ia d o g o ty k u (ro d o w y za m ek

16 Ń um inosum . jest „czym ś n iepoznaw alnym . M ożna [...] pow iedzieć tylko, że jest siłą, która oddziaływ a na człow ieka, napaw a go przerażeniem i lękiem , a rów nocześnie pociąga g o i zniew ala" (J. K e l l e r : R u do lf O tto г jeg o filo zo fia re liq ii.s W:.'/R. ' O.t t o : Ś w ię to ść . E le m e n ty irra cjo n a ln e w p o jęc iu b ó stw a i ich sto su n ek do ' e le m e n tó w racjo n a ln ych . Przeł. В. К u p i s. . W arszaw a 196;8, s.. 19).

(7)

H e r te n s te in ó w , le g e n d a o B r a tu m ile , N ie z a m y ś lu i ś w . J a c ła w ie ) — w je ­ g o s c e n e r ii w z y w a s ię m o c y (s. 254), p o d e jm u je s ię ir r a cjo n a ln y , p ełe n fa sc y n a c ji, w z n io s ło ś c i ii str a c h u k o n ta k t z ta jem n icą i girozą, o d d a je s ię m a r z e n iu o m a je s ta c ie (s. 265). W ew o k a c ji k lim a tu (n a str o ju ) ta je m ­ n icz o śc i i g r o z y (je ś ii w r ę c z n ie g o ty c k ie j n ies a m o w ito ś c i) n ie b a n a ln y u d z ia ł m a te ż za c h o w a n ie s ię z w ie r z ą t (k o t, p ies), k o r esp o n d u ją c e z od ­ cz u c ia m i lu d zi.

W te j a tm o sfe r z e n a jła tw ie j o d czu w a s ię to , co je s t fu n d a m e n te m n u m in o s u m : p o cz u c ie z a l e ż n o ś c i s t w o r z e n i a , sta n ia w o b e c c z e g o ś i n n e g o , c z eg o ś, co p ie r w o tn e . O siąga s ię w ó w c z a s p r z e k o ­ n a n ie, p ew n o ść, iż r z e c z y w is to ś ć o b ie k ty w n a is t n ie j e 17. S ło w e m — z e w - nętrzn ość. o d b iera n a je s t n a sp o só b r e lig ijn y .

Ż y c ie b o h a te ró w P ró ch n a , w s z y s tk ie ich d ą żen ia i d zia ła n ia p odp o­

rz ą d k o w a n e są m arzeniu :

P ozw ól się w żyć, w topić, w św ie tlić w tw oją ludzką duszę, abym ciężar w ła s­

nego egoizm u m ógł choć na ch w ilę zrzucić i o m ojej duszy, m ojej odrębności za­

pom nieć. C hciałbym m ieć jeden oddech, jedno pulsu bicie, jedną k rew i jedno pragnienie z tobą! z wam i! ze św iatem całym ! C hciałbym być tylko cząstk ą nikłą tw oją! waszą! ziem i! słońca! C hciałbym sp łynąć w ciebie! w w as! w słońce! w e w szech istn ien ie jedno! i jedno serca b iciei (s. 234—2S5).

P r ze jm u ją c e lir y c z n e m a rze n ie-S k a rg a m o d e r n is ty c z n e g o p o e ty z a w ie ­ ra w isto cie p ro g ra m d zia ła n ia , zb iór m o ż liw o śc i, ja k ie m a do d y sp o z y ­ c ji h o m o r e lig io s u s d ą ż ą cy do w y p e łn ie n ia brak u, do o s ią g n ię c ia s ta n u in teg r a cji, w e w n ę tr z n e j sp ó jn o śc i, w ię z i ze św ia te m . W sk a z u je d r o g i d o p e ł n i e n i a .

M o ty w d r o g i p o ja w ia s ię w P r ó c h n ie w ie lo k r o tn ie . „ P a d ła m i w p o p rzek d r o g i ż y c i a [...]” (s. 17) — o p o w ia d a B o ro w sk i; o ż y ­ c i o w e j ś c i e ż c e ro z m y śla K u n ic k i (s. 76); o trz e ch d r o g a c h ż y c i a u c zy M u llera H e r te n s te in (s. 2 4 6 )18. M o ty w te n je s t tu a k tu a li­

za cją .o d w iecz n e g o to p o su w ęd r ó w k i, p o sz u k iw a n ia . C a ły zr e sz tą u tw ó r p rz e n ik a id e a s z u k a n i a (św ia to p o g lą d p r z e d s ta w io n y m a str u k tu r ę p y ta ń , n ie tw ier d ze ń ); jeg o m o tte m m ó g łb y b y ć, w y r y t y n a s ta r y c h m u - ra ch , d y sty c h o d c z y ty w a n y p rz e z H e rten ste in a :

Poucz! rzuć rosę pew n ości na spragnioną ducha m ego posuchę

(s. 246).

17 R. O t t o : Św iętość..;, i. 40. W ażne jest tutaj to, by nie u lec złudnem u prze­

konaniu, iż rzeczyw istość w Próch n ie jest w y łą czn ie onirycznym m ajakiem chorej, p rzerufinow anej w yob raźni bohaterów.

13 Zob. interpretację m otyw u „trzech dróg ży cia” i .,trzech dróg ducha” doko­

naną przez J. P a s z k a (S y m b o lic zn e tria d y „Próchna”. „Pam iętnik L iteracki”

1973, z. 4); antropologiczne w n io sk i w interpretacji P aszka oparte są na m yśli W schodu.

(8)

W ielka tradycja filozoficzną i teologiczna chrześcijaństw a określała w zajem n y stosunek w ia ry i rozum u d y n a m i c z n y m słow em „ s z u k a n i e ”. „Wiara s z u k a rozum ienia” — m ó w ili au gustyn icy, i „rozum s z u k a w ia r y ” — m ów ili zw olen n icy tom izm u. M im o w idocznego p rzeciw ień stw a p ostaw , słow o „szukanie”

znalazło się w jednej i drugiej form u le. Szu kać znaczy: m ieć d nie m ieć zarazem . Szukam y jed ynie tego, czego n ie posiadam y. Zarazem jed nak to, czego szukam y, już j e s t n a s z y m u d z i a ł e m , już pow ierza sieb ie naszym przeczuciom , na­

szej w yobraźni, pam ięci, m a w n a s sw o ją id eę — p isał Jó zef Tischner (podkr. — M.Z.)>9.

T a k p o jm o w a n e s z u k a n i e je s t w ła ś n ie s ta le o b ecn e w P ró ch n ie.

S z u k a n ie ja k o droga, w ęd r ó w k a , ja k o d y n a m ic z n y p ro ce s, n ie za ś jak o sta n . S z u k a n ie ja k o m o b iln o ść, p e łn a sc e p ty c y z m u i w ą tp ie n ia (a le i n a ­ d ziei), p r z e c iw sta w io n a z a tr u te j p y c h ą s ta b iln o ści. S z u k a n ie ja k o o tw a r ­ cie, ru ch , p e łn e g o r y c z y i n ie c ie r p liw o śc i p r a g n ie n ie z m ia n y . S z u k a n ie ja k o is to tn y p r o b le m e g z y s te n c ja ln y i m e ta fiz y c z n y .

N a u k a ch r z e śc ija ń sk a o c z ło w ie k u zn a w ie le sp o so b ó w , d r ó g d o ­ p e ł n i e n i a . N a jw a ż n ie js z ą d ro g ą d o p e łn ie n ia je st d o p e ł n i e n i e t r a n s c e n d e n t a l n e , d o p e łn ie n ie p rze z B o g a . B o h a te r o w ie P ró ch n a n ie b io rą o c z y w iś c ie te j m o ż liw o śc i p o d u w a g ę . J e s t to z r e sz tą n ie ty lk o k w e stia r e a liz m u p o w ie śc i, o b e c n o śc i w n ie j sp e c y fic z n e j d la ep o k i a u r y filo z o fic z n e j (śm ierć B o g a w ie s z c z o n a p rze z N ie tz s c h e g o ). R zec z m a ch a ­ ra k te r za sa d n icze j n a tu r y : b o h a te r o w ie są lu d ź m i z b u n t o w a n y m i . Z n a czy to t y le c h o cia żb y , ż e n ie a k c e p tu ją d e term in izm u , k o n iecz n o ści, n ie o d w o ła ln o ś c i lo su . Z n a czy to ta k że, iż o b c y je s t im z a r ó w n o g e s t S y z y fa , jaik i p o ję cie O p a trzn o ści, ła sk i... D ą żą k u c z em u ś, sta ją s ię — n ig d y jed n a k n ie za k ła d a ją , iż p r z e z w y c ię ż ą b ra k n a d ro d ze z r e w a lu o - w a n ia w s o b ie obrazu B o g a . C hcąc o d zy sk a ć p ie r w o tn ą sp o isto ść, fu n ­ d a m e n tó w je j n ie u p a tr u ją w z je d n o cze n iu s ię w B o g u c h rz eśc ija ń sk im . S y tu a c ja e g z y ste n c ja ln a , z k tó rą s ię zm a g a ją (g rzech i jeg o sk u tk i) je s t ic h w in ą . le c z n ie c h cą s ię zg o d zić, że je s t to f e l i x cu lp a ; o d rzu ca ją w sz e lk ą n a d z ieję , b ęd ą cą u d z ia łe m ch r z e śc ija n . T r a k tu ją c ś w ia t r e lig ij ­ n ie — n ie są ch rz e śc ija n a m i20.

Z m a g a ją c s ię z lo sem , B e r e n to w i b o h a te r o w ie n ie zg a d za ją s ię te ż n a r o z w ią za n ie sto ic k ie . D la czeg o ? O d p o w ied ź n a to p y ta n ie s ta n o w i r ó w n o c z e ś n ie w y ja śn ie n ie p r z y c z y n n ie o b e c n o ś c i w ic h d z ia ła n ia ch in n ej ie sz e z e d ro g i d o p e łn ien ia : d o p e ł n i e n i a a u t o p e r s o n a l n e g o . K ie d y b o w ie m S y z y f o d n o si (ze s w o je g o p u n k tu w id z e n ia ) z w y c ię stw o ? W ó w cza s, g d y g o d zi s ię ze s w y m lo sem . W ó w cza s, „ g d y z g łę b i sw o ją u d ­ rę k ę” .. W ó w cza s, g d y u św ia d o m i so b ie, z r o z u m i e , że „L os je s t je g o

19 J. T i s c h n e r : M yślen ie relig ijn e. ,.Znak” 1980, nr 317, s. 1375.

20 N ie jest to bynajm niej paradoks. N iezw y k le interesującym kontekstem dla ty ch zagadnień m ogą być rozw ażania D. B o n h o e f f ę r a na tem a t „chrześcijań­

stw a bezreligijnego” (W y b ó r p ism . K rak ów 1969).

(9)

w ła s n o ś c ią , k a m ie ń je g o k a m ie n ie m ”21. W ó w cza s w r e s z c ie — g d y z r a - c j o n a l i z u j e sy tu a c ję , w ja k ie j s ię z n a jd u je , g d y ją p o z n a , g d y podda s ię p ra w o m s to ją c y m p onad n im .

W ro z w ią z a n iu w y b r a n y m p rze z S y z y fa k lu c z o w ą w ię c ro lę o d g r y ­ w a ro z u m n o ść. P o d o b n ie — w w y p a d k u p rób d o p e łn ie n ia p r z e z sa m eg o sieb ie . T a k ie j e w e n tu a ln o śc i b o h a te r o w ie P r ó c h n a n ie b io rą o c z y w iśc ie p o d u w a g ę , cz ło w ie k b o w ie m m ia łb y b y ć p o d m io te m a u to n o m ic z n y m d o p e łn ień , z e w n ę tr z n y c h , n ie w y m a g a ją cy m ; fu n d a m e n te m a u to n o m ii b y ł­

b y r o z u m (ja k w k o n c e p c ji h o m o sa p ie n s). W sz e la k o n a si b o h a te r o w ie n ie t y lk o m o g lib y p o w tó r z y ć za S c h o p e n h a u ere m , ż e r a c jo n a ln o ść je s t ź r ó d łem c ie r p ie n ia — on i n a p r a w d ę cierp ią za je j p rzy c zy n ą . S ą w ie r ­ n y m i u cz n ia m i N ietzsc h eg o : p o z n a li g o r y c z ro z u m n o ści, u św ia d o m ili s o b ie w ła sn ą n ied o sk o n a ło ść , n ie p e łn o ść , u ło m n o ść , d rę c z ą c y brak . Z a­

p ła c ili za w ta je m n ic z e n ie . Ich u d z ia łe m s ta ł s ię lo s H a m le ta 22.

P o z y t y w n ie z a św ia d cz o n y m i p ró b a m i d o p e łn ie n ia b ra k u p o d e jm o w a ­ n y m i p rz e z p o sz cze g ó ln e p o sta c i w P r ó c h n ie są p ró b y d o p e łn ie n ia in te r ­ p erso n a ln eg o , a k sjo lo g icz n e g o i m e ta fiz y c z n e g o (k o sm o lo g icz n e g o ). W w y ­ p a d k u d o p e ł n i e n i a i n t e r p e r s o n a l n e g o fu n d a m e n ta ln e z n a ­ c z e n ie m a za ło ż en ie , iż isto tą „ J a ” je s t r e la c ja „ J a ” — „ T y ”23. Z r e la c ji b o w ie m „ J a ” — „ T y ” „ w y ła n ia s ię [...] p ó ź n ie jsz e d o św ia d c z e n ie Ja. N a o w y m Ja o d b ija s w o je p iętn o ja k ie ś T y . S ie b ie za w d z ię c z a m y d r u g im ”24.

J e d n y m z p r z y k ła d ó w ta k ro z u m ia n e j r e la c ji „ J a ” — „ T y ” je s t z w ią ­ ze k J e ls k y ’e g o z M u lle rem . N ie je s t to jed n a k , w b r e w p o zo ro m , z w ią z e k zm ie rza ją c y k u w z a je m n e m u d o p e łn ie n iu s ię , k u s tw o r z e n iu w sp ó ln o ty d w u a u to n o m icz n y ch , o tw a r ty c h n a d r u g ie „ J a ”, p o d m io tó w . T rzeb a tu zr esz tą z a n e g o w a ć p o w sze c h n ą o p in ię in te r p r e ta c y jn ą o h o m o g e n icz n o ści śro d o w isk a g łó w n y c h p o sta c i p o w ie ś c i B er en ta . J e ls k y b o w ie m n ie m o że b y ć tr a k to w a n y ja k o a r t у s t a 25: je s t ra c zej ic h fa łs z y w y m p r z y ja c ie ­ le m , je s t d z ie n n ik a r z e m 26, p o śr e d n ik ie m m ię d z y a r ty s tą a m e c e n a s e m , a r ty s tą a odbiorcą. I n n y m i s ło w y , je s t is t o t n y m e le m e n te m m ec h a n iz m u

21 A. C a m u s : M it S y z y fa . W: i d e m : E seje. W ybór i przekład J. G u z e . W arszaw a 1974, s. 197— 198.

-- M o tjw „kary” za w ta jem n iczen ie był podejm ow any przez literaturę m łodo­

polską na różne sposoby, zob. na przykład m otyw „zdrady” jako sw oistej konse­

kw en cji „w iedzy” w R ó ży S. Ż erom skiego (R. Z i m a n d : „Róże" — p ró b a lek tu ry..

[W:] I d e m : S zk ice. W arszawa 1965).

23 Zob. М. В u b e r : S ło w a -zu sa d y . P rzeł. K. B u k o w s k i . „Znak” 1974, n r 237 (fragm ent L a v ie en dialogu e. Paris 1959).

24 O p o zn a w a n iu d rugiego c zło w iek a . „Znak” 1974, nr 237, s. 289—290 (kom en­

tarz do tek stu Bubera).

25 Zob. choćby J. P a s z e k : W stęp..., s. X X , passim .

26 Trzeba pam iętać o nam iętn ych inw ek ty w a ch p rzeciw dziennikarzom p o w ­ tarzanych za Nietzschem - przez B erenta (Ź ródła i u jścia n ietzscheanizm u).

(10)

n o w o c z e s n e j k u lt u r y m a s o w e j: m a n ip u lu je z a r ó w n o a r ty s tą , ja k i o d b io r­

cą. Z d a je s o b ie s p r a w ę z w ła s n e j n ie z b ę d n o ś c i, m o ż e w ię c c y n ic z n ie s tw ie r d z ić :

— M ój kochan y, znam ja sw ó j tłum ek ! Inaczej n ie byłb ym d zien nikarzem . Ja jestem nerw em w a szeg o życia. G d yby J e ls k y ’eg o n ie było, n ależa ło b y go stw o rzy ć (s 171).

Ta z n a m ie n n a a p lik a c ja t e z y o h o r r o r v a c u i o r g a n iz o w a ć m a s to s u n k i J e l s k y ’e g o z a r ty s ta m i, s z c z e g ó ln ie z a ś — z M u lle r e m . W y d a w a ć s ię p r z e to m o że, iż J e ls k y , w sp o m a g a ją ^ p o e t ę m a te r ia ln ie , d b a ją c o jeg o z d r o w ie — zm ie r z a , p o d p o z o r e m b e z in t e r e s o w n e j p r z y ja ź n i, do. d o­

m in a c ji n a d M u lle r e m : ż e je s t, u ż y w a ją c s ło w n ic t w a e p o k i — „ p o lip e m ” na* t a le n c ie p o e ty -s u c h o tn ik a . Isto ta s t o s u n k u J e ls k y — M u lle r j e s t p r z e ­ c ie ż z g o ła in n a . W te j m o d e r n is ty c z n e j w e r s j i h e g lo w s k ie j r e la c j i „ p a n - - n ie w o ln ik ” , r e la c ji, w k tó r e j s to s u n k i m ię d z y d w o m a n ie p e łn o p r a w n y m i p o d m io ta m i za p o ś r e d n ic z o n e są w r z e c z y (tu: d z ie ło sz tu k i), w c a le n ie J e ls k y j e s t „ p a n e m ” . W d r a m a ty c z n e j s c e n ie ro z sta n ia M u lle r b e z lit o ś ­ n ie u św ia d a m ia to z a d u fa n e m u d z ie n n ik a r z o w i. W p r a w d z ie p o e ta c z u je s ię u p o k o r z o n y

że riie u m ieją c zarabiać, po tra fię się d o sta w a ć do e g o isty czn ej kieszen i m ych przyjaciół na jp o sp o litszy m w y tr y c h e m w sp ó łczu cia (s. 174),

— n ie m n ie j ta k m o d e lu je s w o j e z n im i s to su n k i, dż m o że w r e z u lta c ie r z u c ić w tw a r z o s z u k a n e m u J e l s k y ’em u :

I sta ła się rzecz śm ieszn a: p rz y w ią z a łe ś się , J e lsk y , p rz y w ią z a łe ś się za to, że m o g łeś przed k im ś z sie b ie i ze ś w ia ta drw ić, a jed n ak w kogoś w ierzy ć, .wie­

rzyć m im o w szystk o . T en śm iech tw ó j na gruzach w sz e lk ie j w i a r y t e n otw a rty c yn izm w życiu i d z ien n ik a r stw ie — w ie sz, J e ls k y — to d z iw n ie szla ch etn a w to- o ie rzecz: to szczery g lo s d u chow ego ba n k ru ctw a (ibidem ).

O k a z u je s ię w ię c , ż e m a n ip u la to r , c y n ic z n y d z ie n n ik a r z in s t r u m e n t a l­

n ie tr a k t u j ą c y in n y c h j e s t w ła ś n ie n ie w o ln ik ie m . N ie zd a ją c s o b ie z te g o s p r a w y , z o s ta ł p rze z M u lle r a z d o m in o w a n y :

Л skąd ty w iesz, c zy ja n ie b yłem p olip em na resztk a ch tw e g o ta lentu ? M oże ja ći p o ło w ę du szy w y ssa łem i w e w ła sn e j dopiero u św ia d o m iłem tę tw oją po­

ło w ę? ! A w ie sz ty, że lu d zie w r a ż liw i, c h w ie jn i, a do życia się g arn ący, m od lić się po w in n i co dzień: ch roń m n ie, B oże, od sa m o tn ik ó w , od oso b o w o ści siln iejsz y c h , bp w iarę w sie b ie utra cę i zm a rn ieję. A ty ś m n ie przygarn ął (s. 175).

L o s J e l s k y ’e g o n ie o d w o ła ln ie s ię d o p e łn ił, g d y M u lle r , o d ch o d z ą c, p o ­ w ie d z ia ł: „ J u ż e ś m i w ię c e j — n ie p o tr z e b n y !...” (s. 176). J e ls k y ’e g o o p a ­ n o w a ł lę k (p rzed M u lle r e m , je g o zja w ą ). J e ś li w ię c s z u k a ć w r e la c ji J e ls k y — M u lle r ś w ia d o m o ś c i is t n ie n ia d la s ie b ie , to z c a łą p e w n o ś c ią j e s t . n ią ś w ia d o m o ś ć M u lle r a . I o d w r o tn ie : ś w ia d o m o ś c ią n ie s z c z ę ś liw ą ,

(11)

ś w ia d o m o ścią p o zo sta ją cą w s to su n k u do r z e c z y t y lk o —■ je s t św ia d o m o ść J e ls k y ’ego.

J e ls k y p rze g ra ł z k ilk u co n a jm n ie j p o w o d ó w . W y ch o d zą c z założenia,, że is to tn ie „ S ie b ie z a w d z ię c z a m y in n y m ” , że „ J a ” je s t z a w s z e k o r e la te m

„ T y ”, m n iem a ł, iż m o ż liw a j e s t s y tu a c ja z r e ifik o w a n ia „ T y ” . S ą d ził, że to on w ła ś n ie cz erp ie z „ D ru g ieg o ” . R z e c z y w isto ś ć o k a za ła s ię in n a , J e l ­ s k y p o p e łn ił p o m y łk ę p e r s p e k ty w y : o k a za ło s ię b o w iem , że i on m oże b yć tr a k to w a n y w sp o só b s w o iśc ie in s tr u m e n ta ln y . A p r ze c ież to o n d o ­ tąd m a n ip u lo w a ł lu d ź m i i w a rto ścia m i...

N ie to zr esz tą p o p c h n ę ło J e ls k y ’e g o do sa m o b ó jstw a . B r u ta ln a s z c z e ­ ro ść M u lle ra u św ia d o m iła J e ls k y ’e m u w ca łe j n a o czn o ści je g o e g z y s t e n ­ c ja ln ą sy tu a c ję . S y tu a c ję , p rze d k tó rej u św ia d o m ie n ie m te n p ó ł-P o la k , p ó ł-N ie m ie c b ro n ił s ię d otąd (n ied o łę g a , co „ p o lsk ą d u s z ę d zie ck a z g u ­ b ił, a p ie r si tro cin a m i e u ro p ejsk iej k u ltu r y w y p c h a ł” , s. 175). R a cję m ia ł M u ller, g d y m ó w ił:

— Jak ty ż y c ie . kochasz! jak ty ży cie u bóstw iasz! Bój się, człow ieku, Boga.

czym ty będziesz w życiu oszukiw ał? T alenciku nie m asz, n ie m asz, nie masz!

(s. 173).

B ra k ta le n tu („ ta le n c ik u ” ), b ra k w ia r y w sie b ie n a p o lu tw ó r czo ści a r ty s ty c z n e j ( J e ls k y o ty m w ie ) n ie je s t p rzy ty m isto tn y . R zecz w ty m , ż e J e lsk y , p o ra z p ie r w s z y , n a jb o le ś n ie j i w p e łn i o d c zu ł ze w z g lę d u n a o d e jśc ie M u llera d ręc zą c y g o b r a k :

— N ie m a szelm y — uciek ł łotr. I przed kim ja będę teraz gadał? przed kim m yślał?... (s. 189).

D otąd , k o ch a ją c ż y c ie , b y ł k i m ś i n n y m . W d r a m a ty czn ej s c e n ie s p o w ie d z i w y z n a je p r z e d sobą:

N ie ciebie mi, Zosiu, potrzeba, a le jak iegoś gm aszyska w iedzy i nauki, abym ' m ógł w cieniu tej piram idy odpocząć choć na ch w ilę (s. 190).

P ó ź n o u św ia d o m ił s o b ie z g n ę b io n y d zie n n ik a rz p o trze b ę o b ie k ty w ­ n e g o o d n ie sie n ia , opoki, k tó ra b ro n ić m o że p rzed ro z c za r o w a n iem b ezp ło d ­ n eg o p o sz u k iw a n ia ... J e s t to w ła ś c iw ie d opiero u św ia d o m ie n ie w a rto śc i i p o tr z e b y b e z u sta n n e g o s z u k a n i a . G d y w ię c w g r u z y w a li s ię m a ­ r z en ie o a u to k r e a cji (z „ D r u g ie g o ”) i w sp ó łk r e a c ji (d z ie ła s ztu k i, k tó re m a „ u sp r a w ie d liw ić b y t c z ło w ie k a ” i n ic z y m „ k w ia t m is t y c z n y ” o ś w ie ­ tlić n ę d z ę te g o b y tu ) — J e ls k y p o d d a je s ię . O n ty c z n y brak , le d w ie u ś ­ w ia d o m io n y , p rzera d za s ię w p u s t k ę e g z y s t e n c j a l n ą , w n ie ­ w ia r ę u se n s o w inienia ż y c ia 27. I w ó w c z a s p o p e łn ia s a m o b ó jstw o . P o ra z p ie r w s z y sta n ą ł w o b e c c z e g o ś - i n n e g o — i o d w r ó c ił się. W śm ierć.

27 Zob. V. E. F r a n k i : Homo. p a tien s. P rzeł. R. C z a r n e c k i i J. M o r a w ­ s k i . W arszawa 1976, s. 117.

(12)

J eg o ż y c io w a a k ty w n o ś ć i d y n a m izm b y ły , w g r u n c ie r z ecz y , m a sk o w a ­ n ie m d e z e r c j i p rzed ży c iem .

N ie p o w o d z e n ie m k o ń czą s ię r ó w n ie ż p ró b y d o p e łn ie n ia in te r p e r s o n a l­

n ego, w k tó r y m c z ło n y r e la c ji „ Ja” — „ T y ” sta n o w ią m ęż c zy z n a i k o ­ b ieta (B o ro w sk ą K u n ic k i, M u ller, J e ls k y — Z o sia , L iii, k o b ie ta -„ s ę p ”).

B o h a tero w ie P ró ch n a b y li p o ję tn y m i u c z n ia m i i k o n s e k w e n tn y m i w y ­ z n a w ca m i filo z o fic z n y c h p a tro n ó w ep o k i — S ch o p e n h a u era , H a rtm a n n a , N ie tz s c h e g o 28. W efeikcie tr e ś ć r e la c ji m ę ż c z y z n a — k o b ie ta (n ieo d m ie n ­ n ie u k a z y w a n a w p o w ie ś c i z p e r s p e k ty w y m ę ż c z y z n y ) w y z n a c z a n a je s t p rze z ra d y k a ln ie m iz o g y n ic z n e ( n ie k ie d y t e ż h e d o n is ty c z n e ) n a sta w ie n ie m ężc zy zn .

K ażde zakochanie — tw ierdził Schopenhauer — choć w eterycznej przejaw iać się m oże postaci, tk w i tylko w popędzie p łciow ym i jest na w skroś -tylko i w najściślejszym znaczeniu zin dyw id ualizow an ym popędem płciow ym .29

M iło ść p łc io w a — b ęd ą ca z a p r z e cze n iem m iło śc i ty p u c a r ita s — w k t ó ­ rej „ sieb ie z a w d z ię c z a m y d ru g im ” — je s t p r z e ja w e m b e zw z g lęd n e j w o li życia^ p r z e d łu ż e n ia g a tu n k u . A k t m iło śc i p łc io w e j p r o w a d z ić m o ż e do u n ic e s tw ie n ia jed n o stk i (z r e g u ły m ężc zy zn y ; k o b ieta je s t siln ie jsz a , jak o że w n ie j p r z e ja w ia s ię w o la p r z e d łu ż e n ia gatu n k u ): b lisk i je s t śm ier ci, ja k b y z a w ie sz e n ia je d n o stk o w e j e g z y sten cji:

L eżał [Borowska] na w znak . Ś w ia tło czerw onej am pli u su fitu sączyło ckliw ą, duszną, jakby w on ią m iękk ich perfu m przesyconą m głę. R ozsn uw ały się w niej len iw ie i grzęzły długie, kręte taśm y dym u od papierosa. I zd aw ało się B orow sk ie­

mu, że te sane taśm y oplatają go siecią pajęczą, obezw ładniają p ow oli i przyku­

w ają do kanapy. N a ty le głow y, tam gdzie się nią o poduszkę w sp ierał, czuł m ocne, lecz coraz to p o w oln iejsze ud erzenia pulsu. O czy b łądziły po su ficie, p atrząc jakby w przyczajone g d zieś w kącie olbrzym ie cielsk o kosm atego pająka, co k o l­

czastym i łapam i grzebie, sn uje i przędzie sw e ja d o w ite nici...'

M iękkie uczucie bezw ładu zatapiało m y śli w bezgraniczną bierność, kołysało w sz y stk ie zm y sły w rytm ik ę nieu chw ytn ą, senną, coraz to łagodniejszą; za sn u w a ­ ły się pajęcze nici, k łęb iły różow e m gły... Słodka, lep ka, haszyszow a w oń rozch y­

lała usta w len iw ej niem ocy; roztapiały się n iem a l członki.

„Sen?... Śm ierć?...”

P uls już bić przestał... U d erzył przecie raz jeszcze m ocno, jakby m łotem , w ty le g łow y. R ozchylił p ow ieki. Tuż ponad nim żarzy się zieloną głęb ią para oczu... Płoną i w p ija ją się w niego okrągłe, w ielk ie, ciem n e oczy!

— Zocha!?...

Poczuł długi, w ilg o tn y pocałunek na w argach.

— Zapom niałeś? — w w io n ęła mu niem al w u sta (s. 88).

28 Zob. na ten tem a t prace М. P o d r a z у - К w i a t к o w s к i e j: S c h o p e n ­ h au er i chuć. „T eksty”, 1974, nr 2; S a lo m e i A n d ro g y n e . M izo g in izm a e m a n cy ­ p a cja . W: i d e m : S y m b o lizm i s y m b o lik a w p o e z ji M ło d e j P olski.

29 Cyt. za: J. T u c z y ń s k i ; S ch o penhau er a M łoda Polska. Gdańsk 1969, s. 46—47.

(13)

A k t m iło sn y , b ę d ą c o d d a w a n ie m s ię d ru g iem u , p r o w a d z i d o r e z y g n a ­ c ji z s ieb ie , d o b iern o ści, p o d p o rzą d k o w a n ia s ię d ru g iem u . F iz jo lo g ia a k ­ tu p łc io w e g o (c h w il p o n im , r e z u lta tó w ) u za sa d n ia p r z y w o ła n ie sy m b o lu p a ją k a -śm ie rci: „ P u ls ju ż b ić p r z e sta ł P o g r ą ża n iu s ię w b ier n o ść i n ie m o c („S en ?... Ś m ier ć? ...”) to w a r z y s z y p o czu cie o sa cz en ia . O p ęta n ie p łcią , u le g ło ść w o b e c n ie j je s t r ó w n o c z e ś n ie o p lą ta n ie m p r z e z „ ja d o w ite n ic i” k o sm a te g o p a ją k a . O d d a n ie m iło sn e ('O bezw ładniające i n iszcz ą ce w sz e lk ą m o b iln o ść) p ro w a d z ić m a do u p r zed m io to w ie n ia m ę ż c z y z n y (B o ­ ro w sk i je s t b a d a w cz o o b se r w o w a n y p rze z k o b ietę-p a ją k a ) i z a p o m n ien ia . K o b ie ta -p a ją k ś m ie r c i je s t p r ze cież w is to c ie M ojrą (A trop os?) p a n u ją cą s u w e r e n n ie n a d ży ciem ...

R a cję z d a je s ię m ie ć s ta r y B o ro w sk i, g d y p rze str z e g a s y n a p rze d kobietą:

ty byłbyś now y, św ieży, genialny, gd yby nie k obiety. One cię gnębią, k rew twoją toczą, m lecz piją, m ózg ssą. [...] O plotły cię, opętały, pierś ściskają, talent w pier­

siach chcą zdusić... [...] to bydło jest p rzecie, gad zim ny i len iw y . I n ie w ią ż się ze zw ierzęciem , [...] bo kied y z ciebie w szystko w y ssie, to się kied y nocą, jak kot, do łóżka zakradnie, tu na szyi w w ielk ą ży łę s ię w gryzie i k rew tw ą serdeczną do ostatniej kropli w yżłop ie (s. 20—21).

W w y p o w ie d z i s ta r e g o a k to ra p rze ja w ia ją s ię o b a w y p rzed k o b ietą - -m o d liszk ą , k o b ie tą -w a m p irem ; p o n iek ą d zresztą u sp ra w ie d liw io n e: Zosda is to tn ie w y k a z u je n ie ja k ie p r e d y le k c je do w a m p iry zm u (s. 32, 78), n ie m ó w ią c o ty m , że o p ę ta ła B o ro w sk ieg o do te g o sto p n ia , iż n ie ch cą c jej stra cić, z m u sz o n y b y ł u c ie k a ć z k ra ju i zr ez y g n o w a ć z n a jw ię k sz e j 1 s w o je j p a sji — sc e n y .

R ep ertu a r k o b ie t-d e str u k to r ó w je s t w P r ó c h n ie b o g a tsz y . W sp o m in a s i ę ze zgrozą o s tr a s z liw e j b o g in i fe n ic k ie j — A sta rte:

bogini tych na w p ół gołych bestyj o p łaskich lubieżnych tw arzach (s. i224). Takich oto brązowych kud łatych diabłów [...], co na szczycie ek stazy cielesn ej druzgotali s w e ciała pod tryu m faln ym w ozem A starty (s. 236).

J e s t w ię c i ech o sa ta n iz m u . K o b ie ta , jej n iszcz ą ca p o tęg a m a s w e źró ­ d ło w s ile n ie c z y s te j. P r z y w o łu je s ię ta k ż e m o ty w k o b ie ty -sę p a , k tó r y c z y h a na sw ą ofiarę:

I w yd ało mu się w tej chw ili, że tam , na oparciu loży siedzi sęp, ostrą g ło ­ w ę w p uszysty kołnierz w garb ił i zam arł nieruchom o; czasam i tylk o senn e p o­

w iek i uniesie, szklan e ślep ia len iw o przew raca, zam yka i czeka, zim ny, na pad li­

nę (s. 125).

B o h a te r o w ie B er e n ta zm u szen i są w ię c w y k lu c z y ć m o ż liw o ść d o p e ł­

n ie n ia p rze z w sp ó ln o tę z k o b ietą : boją s ię zn iszc zen ia p rze z śle p ą p o tę g ę n a tu r y — p łeć. N ie m o ż liw a b y ła m iło ść o d sła n ia ją ca w a r to śc i (n io sła b o ­ w ie m „ ty lk o cień g o ry c zy , o b rzy d ze n ia i w str ę tu n a ja ło w ą co d z ie n n o ść ”,

(14)

s. 66). K o b ie ty alb o u n ik a n o i p rz e str z e g a n o p rzed n ią z u w a g i n a p o tę ­ g ę z ła i s iły n iszcz ą c ej p rze z eń u o sa b ia n e j, a lb o z n a jd o w a n o w n ie j li ty lk o zn u żen ie , a lb o — w c z y m c e lo w a ł J e ls k y — u w a ż a n o , iż „ w s z y ­ s tk ie ra z e m śm ier d z ą p r o s ty tu c ją ” (s. 96). P r z e c ie ż i h e d o n is ty c z n ie in ­ s tr u m e n ta ln y sp o só b tr a k to w a n ia k o b ie t je s t zw ią z a n y z g łę b o k im c ie r ­ p ie n ie m p odm iotu; M a x Scheler' pisał:

Źródłem w szelk iego praktycznego eudajm onizm u, który z k o n i e c z n o ś c i m usi stać się hedonizm em dlatego, że (najp łytsze) zm ysłow e uczucia - p raktyczn ie n a jłatw iej w yw ołać, jest głęboka n ieszczęśliw ość (ze n tra le U r.seligkeit) człow ieka.

K ied ykolw iek bow iem człow iek jest n i e z a s p o k o j o n y (u n b efried ig t) w g ł ę b s z e j w a r stw ie sw ojego bytu, w te d y jego dążenie n a s t a w i a s i ę ną poniekąd zastąpienie ow ego nieprzyjem n ego stanu intencją dążenia do p r z y ­ j e m n o ś c i , i to do przyjem ności w w a rstw ie a k tualnie bardziej pery fery cz- n ej, tzn. zarazem w tej w a rstw ie, w której ła tw ie j w y w o ła ć uczucia. Ju ż intencja dążenia do sam ej przyjem n ości jest o z n a k ą w ew n ętrzn ej n i e s z c z ę ś n i w o ś ­ c i (rozpaczy) lub w ew n ętrznego nieszczęścia bądź niedoli, w ew n ętrznego przygnę­

bienia i sm utku, resp. uczucia w italn ego, k tóre w skazu je na „chylące się do upad­

k u , ży cie”. Tak w ięc człow iek głęb oko zrozpaczony „s z u к a ” s z с z ę ś с i a w , c o ­ raz to no w y ch kontaktach z ludźm i30.

W b rew w ię c c y n ic z n e m u s tw ie r d z e n iu J e ls k y ’e g o , dż n ie n a le ż y d e ­ m o n izo w a ć ro li k o b iet, w „ n o r m a ln y c h ” b o w ie m cza sa ch , d la „ n o rm a l­

n y c h ” lu d zi „m ają o n e t y lk o w a r to ś ć m a rk ie ta n tek . na p o s to ju -n o c n y m ”

— n a w e t ih e d o n i z m e r o ty c z n y m a s w o je źródło, w g łę b o k ie j -rozpaczy, j e s t d r a m a ty c z n ie ja ło w y m r e f le k s e m . szu k a n ia , d ą żen ia ku d o p e łn ie n iu .

; W y s tę p u ją c y w P r ó c h n ie m o ty w m iło śc i k a ziro d czej lo k u je s ię w ty m s a m y m s z e r e g u p o sz u k iw a ń , w d ą żen iu k u in te g r a c ji p rz e z m iło ść . „ K o - ch a n k a -sio str a je s t z n a k ie m m iło śc i d o sk o n a łe j” — p is z e M a rta P i w i ń - sk a 31. W szela k o w w y p a d k u m iło śc i H ild y i H e n r y k a H e r te n s te in ó w n ie m o żn a m ó w ić o d o sk o n a ło ści. Ich k a zir o d c zy s to su n e k n a zn a c zo n y j e s t p ię tn e m śm ierci: s p o ty k a ją s ię ze w z g lę d u n a ś m ier ć (ojca), w c h w ili ro z sta n ia H e n r y k sp o c z y w a na „ p o sła n iu ś m ie r c i” . M iło ść H e n r y k a i H il­

d y d o k o n u je s ię w ta je m n ic z e j s c e n e r ii g o ty c k ie g o za m c z y sk a , t o w a r z y ­ s z y je j „ d zik a sfo r a fa u n ó w ” . Z ło w ie sz cza d e s tr u k c y jn o ś ć te g o sto su n k u ro zcią g a s ię ina c a ły św ia t: „k a ziro d cze ro d z e ń s tw o c z ę s to p r zy sp iesza k a ­ ta s tr o fę ja k ie jś p o tę g i sk a z a n e j n a z a g ła d ę ”32, w g ru za c h p o g rą ża ć s ię p o cz y n a r o d o w y z a m ek H e r te n s te in ó w .

D o ro d z in y w ie lk ic h m o d e r n is ty c z n y c h m itó w so te r io lo g ic z n y c h n a ­ le ż a ło m a r z e n ie o a n d r o g y n e , sy m b o lu p e łn e g o c z ło w iek a . M a r zen ie to , m a r z e n ie o r e in te g r a c ji p łc i b y ło te ż u d z ia łe m b o h a te ró w P r ó c h n a .

30 M. S c h e l e r : Źró dła h edon izm u. Przeł. A. W. „Znak” 1975, nr 248, s. 224—

225.

31 M. P i w i ń s k a: K ocliana siostra. „T eksty” 1974, nr 1, s. 45.

32 Ibidem , s. 47.

(15)

p r z y c z y m , co z n a m ie n n e — n ie d y w a g o w a li o n i n a te n tem a t; o n i po p ro stu c h c ie li to m a r ze n ie zr ea liz o w a ć . M aria P o d r a z a -K w ia tk o w s k a p isz e 0 z w ią z k u . a n d r o g y n e z a n a m n e zą , tę s k n o tą „do le d w o ś w ita ją c e j w p a ­ m ię c i, k ie d y ś w «p ra jed n i» zn a n e j, k o b ie t y ” oraz o p ró b a ch s w o iste j a p ­ lik a c ji a n d r o g y n iz m u w r e a ln y m , z ie m s k im ży ciu : w m a łż e ń s tw ie (!)33.

B lisk i r e in te g r a c ji w y d a je s ię b y ć B o ro w sk i, o s ią g a ją c y sta n , w k tó r y m tr a c i p o c zu cie g r a n ic y w ła s n e j oso b o w o ści:

- Ja przez oczy tak w chłonąłem ją w sieb ie, takem ciało w ła sn e nią przepoił, że g d y na ch w ilę zapom nę, ocknę się w n et z przestrachu, jakbym d uszę w łasną, zgubił. I szukam n iespokojnie, : znow u zobaczę; zd ziw ię się i żn ów pokocham , 1 do nieobecnej znow u ż zatęsk nię. [...] S ied zę zapatrzony gdzieś w przestrzeń, w idzę ją i m odlę się do niej w sp om n ien iem (s. 28).

.N ie s t e t y w m a łż e ń stw ie n ie u d a ło s ię B o r o w sk ie m u zr e a liz o w a ć m a ­ rz en ia o a ń d r o g y n e . N a stą p iło r o z e jśc ie s ię i z a n ta g o n iz o w a n ie b lis k ic h so b ie , do n ied a w n a , „ lu d zk ich p o łó w e k ” . W B o ro w sk im , zr o d ziło s ię p o ­ cz u c ie za g ro żen ia ; Z osia u siło w a ła d o k o n a ć z a w ła s z c z e n ia m ęża , ch cia ła za m k n ą ć g o w ra m a ch t r a d y c y jn e g o z w ią z k u m a łż eń sk ie g o .

M a rzen ia B o r o w sk ie g o o p ra je d n i re a liz u ją s ię t e ż w in n y sposób:

p r ze z „ g rz ech k a ziro d czej m y ś li” . W ie lk ą n a d z ieją b y ła d la n ie g o przez, p e w ie n cza s „ o d zy sk a n a ” (w p o sta c i konterfektu),, .m a tk a — „kobieta..

M łoda... P ię k n a ... J ed n ą z ty c h , co w k s z ta łty je s z c z e n ie o b lec zo n e, ju ż w m y ś la c h m y c h ż y ł y ” (s. 10). T w a rz z p o r tr e tu s ta je s ię d la ń „za g a d ­ k o w y m sy m b o le m m a tk i, ż y c ia , k o b ie t y ”. P o w o d o w a n y o d u r zen ie m i tę s k n o tą za p e łn ią i d o sk o n a ło ścią , o p o w ia d a B o ro w sk i:

do tych ust uśm iechn iętych, do obrazU m atki pod ro zciągn iętym i ram ionam i krzy­

ża, przylgn ąłem gorącym i w argam i (s. 12).

M o ty w k r zy ż a w y stę p u ją c y ' w k a zir o d c zej p rz y g o d z ie a k to ra o d sy ła do m ę k i C h r y stu sa , „ k tó ry z e sz e d ł n a z ie m ię po to , b y s w y m c ie r p ie n ie m n a d r z e w ie -k r z y ż u , s w ą o fia rą , p r zy w ró cić p ie r w o tn ą n ie w in n o ś ć i je d ­ n o ść, b y z b a w ić lu d zk o ść [...] [C h ry stu s] b y ł — w e d łu g M a k sy m a W y ­ zn a w c y , S co ta E r iu g e n y i in n y c h , p o B ie r d ia je w a is to tą a ń d r o g y n ic z - n ą, w ię c d o sk o n a łą . C zy ż sa m n ie p o d k r e ślił, że a n d r o g y n ia je s t w a r u n ­ k iem d o sk o n a ło ści i z b a w ie n ia ? ”34

N iep r z y p a d k o w o w ię c o b ra z m a tk i z a w ie sz o n y je s t pod k r zy ż em , n ie ­ p r zy p a d k o w o B o r o w sk i c z y n ią c y p o k u tę le ż a ł k r z y ż e m p o d k r zy ż em ...

W szela k o są to ju ż t y lk o g e s ty . M it o b o sk iej a n d r o g y n ii u le g ł z d e g r a ­ d o w a n iu . N a d z ie ja B o ro w sk ieg o p rzy b ra ła k sz ta łt s z a le ń s tw a , sa b a tu cza ­ ro w n ic:

33 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a : S alo m e i A ndrogyne..., ś. 381.

34 E. N a g a n o w s к i: K la r y s a i j e j d em o n y. „T eksty” 1974, nr 1, s. 10 Ł.

(16)

J a k iś dz/iki p ęd u p io r ó w po k r w a w e j n o cy , ja k ie ś ostre c h ich o ty czarow n ic, ja k iś sz a lo n y n a tło k c ie m n y c h o b ra zó w w p ło m ie n ia c h b ły sk a w ic , g r zm o ty p r z e ­ k leństw a' i w proch pad a ją ca se rd ec z n a p oku ta, i k o ro w o d y ta n e cz n e n a g ich k o ­ b ie t (s. 12).

A n d r o g y n ia o k a z a ła s ię d la B o r o w s k ie g o n ie d o s tę p n a : je g o d ą ż e n io m p a t r o n o w a ł u ś m ie c h m a t k i — u ś m ie c h t a j e m n ic z y , ir o n ic z n y , z w o d n ic z y . U ś m ie c h S finiksa.

N a k o n ie c je d n a j e s z c z e d r a m a ty c z n a p ró b a d o p e łn ie n ia in t e r p e r s o ­ n a ln e g o . Z r ó ż n y c h w z g lę d ó w (ta k ż e c e n z u r a ln y c h ) B e r e n t je j n ie r o z­

w ija ; m o ż n a j e d n a k p r z y p u sz c z a ć , iż p ró b a ta o b d a r z o n a j e s t s a n k c ją a u t o r s k ie j a p r o b a ty i s y m p a t ii, ja k o b o w ie m je d y n a n ie z o s ta ła z a k w e s ­ t io n o w a n a . C h o d z i o K u n ic k ie g o i je g o s o c j a lis t y c z n e p o g lą d y (s. 50), o je g o d e c y z ję w y j a z d u d o Z u r ic h u , s ie d z ib y k o lo n ii p o ls k ic h s o c j a lis ­ t ó w 35. K u n ic k i p r a g n ie o tr z ą s n ą ć s ię z „ s e r d e c z n e j n ie m o c y ” p o p r z e z u d z ia ł w e w s p ó l n o c i e lu d z k ie j , o d d a n ie s ie b ie w s łu ż b ę d la in n y c h .

W p r z e s y c o n e j e s t e t y z m e m k u lt u r z e m o d e r n y o p a r c ie m i n a d z ie ją

•c z ło w ie k a m ia ła b y ć s z t u k a . B o h a t e r o w ie p o w ie ś c i B e r e n t a is t o t n ie b r a li p o d u w a g ę e w e n t u a ln o ś ć d o p e łn ie n ia а к s j o 1 o g i с z n e g o, d o ­ p e łn ie n ia p r z e z s z t u k ę . T r z e b a o d ra z u s t w ie r d z ić , ż e d ro g a to n ie m a l s a m o b ó jc z a , p r z y p is y w a n ie z a ś s z tu c e , tw ó r c z o ś c i a r t y s t y c z n e j s z c z e g ó ł- , n ej w a r t o ś c i (p o jm o w a n e j ja k o id e a ł, w z ó r d o n a ś la d o w a n ia , w y ­ p e łn ie n ia ) , p r z y p o m in a c o n tr a d ic tio in a d ie c to : w s z a k t o s z t u k a w ła ś n ie

— s z a t a ń s k ie z w ie r c ia d ło ż y d a , ź r ó d ło g r z e c h u , j e s t p r z y c z y n ą s ta n u .s w o iste j n ie s z c z ę ś liw o ś c i, w ja k im z n a jd u ją s ię b o h a te r o w ie .

B ó g , o fia r a , c lo w n , p s y c h o p a t a 36 — w s z y s t k ie t e r o le , w z o r y z a c h o w a ń b y ł y r e a liz o w a n e p r z e z b o h a t e r ó w P r ó c h n a , b y ły ic h u d z ia łe m . W s z y ­ s t k i e t e ż u z a s a d n ia ły w r e z u lt a c ie t e z ę , ż e s z t u k a — t o r z e c z w c a le n ie - d o s t o j n a , ż e n ie m o ż e b y ć t r a k t o w a n a ja k o p o d s ta w a , fu n d a m e n t r e in ­ te g r a c ji. W r ę c z p r z e c iw n ie : s z t u k a p o g łę b ia s t a n ro z d a r c ia — z b y t w ie l e n a d z ie i z n ią w ią z a n o . S tą d r o z c z a r o w a n ie i (rozpacz. M o ż liw o ś c i (po­

w in n o ś c i) s z t u k i ja k o is t o t n e g o c z y n n ik a w p r o c e s ie t r a n s c e n d e n c j i, p r z e ­ k r a c z a n ia s y t u a c j i e g z y s t e n c j a ln e j w s c a la n iu , d o p e łn ia n iu c z ło w ie k a o k a ­ z a ły s ię j e s z c z e je d n y m z łu d z e n ie m .

M ój ś w ie c ie jed y n y ! ż y c ie m oje! p rzezn a czen ie m e k r w a w e ! zie m io ty m oja

•obiecana!... (s. 26)

— w o ła B o r o w s k i p o d a d r e s e m s z tu k i. I r ó w n o c z e ś n ie z a s ta n a w ia się:

c z y s z t u c e w a r to „ d a ć w o f ie r z e ż y c ie c a łe ? ” (s. 27). W sza k o j c ie c je g o

35 Zob. J. P a s z e k : J a k p o w s ta w a ło „ P ró ch n o ” ? W: W k r ę g u p r z e m ia n p o l­

s k ie j p r o z y X X w . R ed. Т. В u j n i с к i. W ro cła w 1978, s. 7.

30 Zob. M . P o d r a z a - K w i a t k o w s k a : B óg, o fia ra , c lo w n c z y p s y c h o p a ­ ta?...; J. P a s z e k : W stę p ..., s. L X V II.

Cytaty

Powiązane dokumenty

N ależał do niew ielkiej gru­ p y adwokatów Koła Obrońców w Sprawach Politycznych, którzy sku­ pili się przy Stanisław ie Patku.. Autorzy wspom nień i prac

Okręgowe rady adwokackie w każdym roku przedstawiają pod obrady zgroma­ dzenia izby projekt określenia potrzeb rozmieszczenia zespołów adwokackich, adwo­ katów

Pozostaje pytanie, czy Ertli — budowniczy świętolipskiego kościoła — mógł być jego projektantem. Poklewski i Drema skłaniają się do zdania, że Ertli projektantem nie by

Z punktu widzenia takiej koncepcji historii nauki odpowiedź na py- tanie o stosunek do histori poglądu na świat była negatywna: historia nauki jest historią naukowego poznania,

Za myśl przyjm dzięki — a strzeż ciągle i opiekuj się tym, który serdecznie cię kocha, ściska i pisze się na zawsze Tibi gratus.. Jenerał Morawski

D latego nie tylko praw nie bezzasadna, ale pastoralnie chybiona jest opinia, że karteczki są środkiem mobilizującym. T aki motyw wysuwano ongiś w uzasadnieniu

Nadzwyczaj mi jest trudno oderwać się od pracy umysłowej, raz przedsięwziętej, a drobnej, która odrazu wykonaną być może, być powinna z istoty przedmiotu, być musi

The photoelectron yield (phe/MeV) was then calculated from the position of the 662 keV photopeak in the pulse height spectra and the single electron response of