• Nie Znaleziono Wyników

Ruch narodowy w powiecie lubawskim : od 1848 do r. 1850

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ruch narodowy w powiecie lubawskim : od 1848 do r. 1850"

Copied!
62
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Ruch narodowy

w powiecie lubawskim

==5 od 1848 do 1850 roku.

P odał

lis . \ l i o n s M a ń k o w s k i

N akładem

L U i ł A W

S półki W y d a w n ic z e j Sp. zap.z ogr. por.

C zcionkam i Ił. Szczuki.

1913.

(4)

i

O

i

Biblioteka Główna Uniwersytetu Gdańskiego

1100224841

O d b itk a /, „ C io s u L u b a w s k ie g o .“

< 3 3 2 n H I3 ra 3 a a r3 K 3 3 X 9 X 3 0 3 2 C S rX 6 a 3 £ X :3 C m 3 £ S 2 D

M-

I I

1100224841

(5)

S ło w o w s tę p n e ;

Jeden z naszych dziejopisarzy, gdy się za­

b ra ł do skreślenia h is to ry i narodu polskiego w ostatnich stu latach, pow iedział tra fn ie , że czyni to dla tego, ponieważ dzieje daw nej i n a j­

daw niejszej P olski w olnej zw ykle dość dobrze nam są znane, g d y tymczasem o h is to ry i P olski porozbiorow ej często skąpe i niedokładne m am y wiadomości. Dzieje się to z niem ałą d la nas szkodą, bo w łaśnie losy Polski rozszarpanej na trz y części przez Rosyę, A u s try ę i P ru sy, zawie­

ra ją dużo dla nas nauk i przestróg; z tw a rd e j n iedoli, ciężkich doświadczeń i p rz y g n ia ta ją c y c h nieszczęść, które n a w ie d z iły k r a j nasz, dow iad u ­ je m y się, ja k im sposobem w rogow ie nas g n ę b ili i ja k im i środkam i m yśm y się b ro n ili, — o ile - śm y osłabli, a o ile śm y się w zm o cn ili, — ezetn się to dzieje, że ta k w ie lk ą jeszcze o bjaw iam y żywotność narodową, na co teraz i w p rzyszło ­ ści trzeba zważać, aby w dzielności dotrzym ać kro k u in n y m k w itn ą c y m narodom, — i ja k ie na ogol nasze u siło w a nia m ają nadzieję powodzenia w przyszłości.

N ie napróżno m ów ią: H is to ry a je st nauczy­

cie lką życia narodów.

Dzieje polityczne p ow iatu z dwóch czy trzech lat, chociaż bardzo w ażnych »w h is to ry i całej E urop y, nie mogą ani w p rz y b liż e n iu mieć tego znaczenia, co dzieje k ra ju łu b d zie ln icy, ani ich naw et ze sobą porównać nie można. ' Jednakże i te drobne dzieje nie są b y n a jm n ie j obojętne.

One w skazują, o ile nasz p o w ia t w ogólnym r u ­ chu o swobody obyw atelskie m ia ł udział, — czy więcej czy m niej zabiegał o p ra w a swoje n a ro ­ dowe niż inne p o w ia ty , — k tó rz y to mężowie

(6)

4

d z ia ła li n a jw y d a tn ie j ja k o przew odnicy ludu, — ó ile ludność sama dbała o zachowanie swojej p o l­

skości.

Przeszło sześćdziesiąt la t m inęło od owych pam iętnych czasów. To pokolenie, któ re było św iadkiem ówczesnych w a lk p o lityczn ych i na­

rodow ych, ju ż zstąpiło do gro bu ; nie w ie lu t y l ­ ko pozostało p rz y życiu, a ci, co jeszcze żyją, m ało lu b nic nie pam iętają. Szczęściem nastała 1848 ro ku wolność d ru k u ; pism a naówczas za­

łożone i w ydaw ane p rz y n o s iły na łam ach swych bardzo cenne wiadom ości, m ianow icie c h e łm iń ­ ska „S zkó łka Narodow a“ , później „S zkoła N a ro ­ dowa“ o stosunkach dotyczących lubaw skiego p ow iatu częściej i dość obszernie'się rozpisyw ała.

Pismo to w nie liczn ych ju ż ty lk o is tn ie je egzemplarzach i n ie łatw o jest dostępnem. U w a ­ żaliśm y tedy za wskazane, w yb ra ć z niego cie­

kawe i ważne do poznania przeszłości naszego p ow iatu a r ty k u ły i korespondencye i w ydać je ponownie z niezbędnem i objaśnieniam i i u w a ­ gam i.

T ym sposobem czasy nie tak dawno m in io ­ ne, a tak m ało znane, zbliżą się do nas, odżyją w naszej pam ięci i odsłonią nam obraz szlachet­

nej i naśladow ania godnej p a tryo tyczn e j d zia ła ł ności tych, k tó rz y ju ż przed w ięcej niż pół w ie ­ kiem o te same pra w a narodowe w a lc z y li, co teraz ich następcy i potom kowie.

(7)

I. Ogólne p o ło żen ie p o lity c z n e . R ew o lu cya m a rc o w a . P ie rw s z e w y b o ry p o selskie.

I)o r. 1848 w szystkie państwa niem ieckie — było ich przeszło trzydzieści, a największe z nich b y ły cesarstwo a ustrya ckie i królestw o pruskie

należały do jednego zw iązku nazwanego

„Z w ią z k ie m N ie m ie c k im 1' na którego czele stał cesarz a u s try a c k i. N ie b y ł to związek królestw i księstw, lecz k ró ló w i ksią żą t; ich zastępcy, Którzy się z b ie ra li na sejm i o wg F ra n k fu rc ie nad Menem na wspólne n a ra d y (Bundestag) nie ra d z ili nad uszczęśliwieniem ludów i państw do Z w iązku należących, ale nad zapewnieniem oso­

bistych interesów i korzyści m onarchów. P a ń ­ stwa te żadnego p ra w ie p o żytku ze Z w ią zku nie m ia ły , bo ta. „jedność“ niem iecka b yła ty lk o po­

zorna, na zew nątrz wobec potężnych m ocarstw ja k I' raneya, A n g lia i Rosya, N iem cy b y ły roz­

szarpane na większe i m niejsze państwa i pań­

stewka, z k tó ry c h każde żyło swoim dworem i chodziło swoim to re m ; m iędzy sobą często swa- ry.yiy się, n a jb a rd zie j zaś krzyw e m i zazdrosnem okiem p a trz a ły na siebie A n s try a i P ru sy. S ły n n i i p a try o ty e z n i mężowie niem ieccy widząc smutne i upokarzające rozbicie w ie lk ie j ojczyzny swojej, m a rz y li oddawna o tern, aby doprowadzić do ścisłej, zw a rte j łączności całą Rzeszę niem iecką pod rządem jednego cesarza niem ieckiego.

.Jak w szystkie inne państw a do zw iązku na­

leżące, ta k i P ru sy b y ły państwem m onarchi- czno-absolutnein, to znaczy, że k ró l sam owładnie rz ą d z ił w k ra ju przez m in is tró w sw o ich ; wszy­

s tk ie p ra w a on sam przez nich u s ta n a w ia ł; lu ­ dność żadnego nie m ia ła u d ziału w p ra w od a w ­ stwie, bo nie było sejmu, nie b yło parlam entu,

(8)

6

w k tó ry m by posłowie przez lud w y b ra n i m ogli głosowaniem w p łyn ą ć na uchw alenie praw , i przed k tó ry m by m in is tro w ie b y li odpow iedzialni,

— słowem, nie było ko n stytn o yi. W olność oby­

w atelska b y ła ścieśniona; nie wolno było odby­

wać zgromadzeń w celu naradzenia sit; nad sp ra ­ w am i publicznem i i politycznem i.

Gazety i ksią żki przed w yd rukow aniem b y ły przeglądane i zm ieniane przez cenzorów, k tó ry c h rząd u sta n aw ia ł wszędzie, gdzie b y ły d ru k a rn ie . S kutkie m ta k ic h stosunków panowało m iędzy ludnością w ie lk ie niezadowolenie, gotowe każdej c h w ili w ybuchnąć, aby zrzucić kajdany i w y w a l­

czyć swobody obyw atelskie- P rą d y wolnościowe n u rto w a ły we w szystkich społeczeństwach euro­

p e js k ic h ,'lu d y s p rz y k rz y ły sobie rządy p o licyjn e czychające na zagładę każdego wolnego, choć nieszkodliw ego czynu, tę s k n iły do wolności....

K r ó l p ru s k i F ry d e ry k W ilh e lm I V . ja k k o l­

w iek ożyw io ny życzliw ością d la poddanych swo- ich nie ch cia ł przecież k ra jo w i swemu nadać k o n s ty tu c y i; a to li pragnąc jakoś uspokoić w rze­

nie w k r a ju panujące, pow ołał w szystkie sejm y pro w iu cyon a ln e 1847 r. do B e rlin a na i. zw.

sejm połączony (V e re in ig te r Landtag), w k tó ry m z P olaków zachodniopruskich zasiadali Teodor D o n im irs k i, Kossowski i K a lk s te in .*)

Tymczasem w yb u ch ła w m arcu 1848 r. re- w olucya. M ieszkańcy stołecznych m iast, P aryża, W ie d n ia i B e rlin a z bronią w rę ku w y w a lc z y li konstytueyę, wolność.... M ówiono wówczas, że teraz nastała „w iosna ludów “ .

*) Teodor D., dziedzic Buchwaldu i Telkwic pod Sztu­

mem, jeneralny dyrektor Ziemst *a Kredytowego w Kwidzy­

nie, współzałożyciel Towarz. Pomocy Naukowej, organizator Sejmików rolniczych toruńskich, urn. 1884. — (Kossowski, z Gajewa pod Golubiem, ojciec posła Bolesława K,. zmarłego 1892. — Karol Kalkstein z Pluskowęs um. 1892.

(9)

7

We F ra n c y i od r. 183° panow ał z w yb o ru narodu k ró l L u d w ik F ilip , k tó r y okazał się złym m onarchą, bo dbał o p ryw a tn e , własne spraw y, pom nażał swój m a ją tek nie p rzebierając w środ­

kach ; za jego przykładem poszli urzę dn icy k u p ­ cząc, i fry m a rc z ą c za pieniądze najw yższem i go­

dnościami. T a kie rzą d y o b rz y d ły F ra n c u z o m ; c h w y c ili za broń, w yp ę d zili k ró la i zaprow a d zili rzeczpospolitą, w k tó re j na podstawie p ra w k o n ­ s ty tu c y jn y c h rz ą d z ił w y b ie ra n y na pewien czas prezydent.

N auka P aryżan nie poszła w las. W z ię li ją sobie do serca zwłaszcza W iedeńczycy, ro z g o ry ­ czeni srodze na wszechwładnego księcia M e tter- nicha, kanclerza austryackiego, w roga w szelkiej wolności, k tó r y stanowczy w y w ie ra ł w p ły w na Bundestagu fra n k fu rc k im . W dniach 13. i 14.

m arca, g d y się zebrał na n a ra d y sejm dolno- a u stry a e k i we W ied n iu, tłu m oblegał zamek ce­

sarski i sejm żądając k o n s ty tu c y i. K ie d y w o j­

sko dało ognia na lud, wszczęła się krw a w a , za­

cięta w a lk a uliczna. W reszcie wojsko ustąpiło, żądanie lu d u zostało spełnione.

Skoro wieść o re w o lu cyi przeszła do B e rlin a , i tu się ludność b urzyła. K r ó l F ry d e ry k W i l ­ helm IV . b y ł teraz gotów na w szystko zezwolić, skoroby i inne rzą d y niem ieckie na to samo się w swoich k ra ja c h zgodziły. Potem kazał czekać, co uradzi „se jm połączony“ , k tó r y zwołano n a j­

p ie rw na 25-, potem na 2. k w ie tn ia . A le tłu m y zn ie cie rp liw io n e nie c h c ia ły czekać, ze brały się przed zam kiem i w y m o g ły na k ró lu n a jg łó w n ie j­

sze żądania n. p. wolność d ru k u ; g d y się później znowu do zamku z b liż a ły , p a d ły dwa s trz a ły i konnica n a ta rła na lud. To było hasłem do w a lk i.

Ludność pozaw alała ulice wozami, sprzętam i i t. d.

c z y li pobudow ała b a ry k a d y i strze la ła z poza nich na żołnierzy. Ostatecznie wojsko ustąpiło, i k ró l obiecał, że k ra jo w i da koustytucyę.

(10)

8

Po re w o lu cyi zebrał się we F ra n k fu rc ie t. zw.

V o rp a rla m e n t c z y li p a rla m e n t przygotow aw czy, którego członkam i b y li n a jw y b itn ie js i mężowie z w szystkich państw należących do Z w ią zku N ie­

mieckiego. Zadaniem tego sejm u było radzić nad zjednoczeniem w szystkich państw nie m ie ­ ckich w jedno silne, potężne m ocarstw o; w szyst­

kie szczepy i lu d y niem ieckie m ia ły odtąd być złączone w jeden w ie lk i naród pod rządem jedne­

go wspólnego cesarza.

J a k się wobec p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o zachow yw ali Polacy?

B y li zgodnie tego zdania, że N ie m cy p o w in n i swoje niem ieckie sp ra w y narodowe uporządko­

wać sam i w edług swego upodobania; ponieważ zaś sp ra w y ludności p olskiej W. K się stw a Po­

znańskiego i polskich pow iatów Prus Zachodnich nic nie m a ją wspólnego z zjednoczeniem Niem iec, przeto w naradach niem ieckiego p arlam en tu u d zia łu nie w z ię li i p rotestow ali przeciw włącze­

n iu polskich dzielnic do Z w ią zku Niem ieckiego.

W P rusach Zachodnich u tw o rz y ł się „ T y m ­ czasowy K o m ite t N arodow y P rus Zachodnich“ , k tó r y m ia ł kierow ać w yb o ram i i innem i sp ra ­ w am i p olityczne m i. N ależeli do niego: Józef R u tkow ski, dziedzic Jaguszewic pod Jabłonowem , ks. Tomasz G rzankow ski proboszcz z R adow isk* **)), Z ie liń s k i, sołtys z P ułkow a, W ysocki, dziedzic Małego P ułkow a, W a w ro w s k i z L ip n ic y , Rzepni- kow ski z Radowisk, Ś w in a rski, rzem ieślnik z W ą ­ brzeźna i N a ta lis S ulerzyski * *) dziedzic P ią tk o ­ w a pod K ow alew em . K o m ite t ten w odezwie do

*) Umarł jako emeryt 1866 r.

**) Sulerzyski ur. 1801 w Piątko wie miał od r. 1846 wybitny udział w życiu politycznem i gospodarczem Prus Zachodnich. Był kilkakrotnie uwięziony; znaczną część wiel­

kiego majątku swego poświęcił dla sprawy narodowej. R,. 1864 zamieszkał w Krakowie, gdzie napisał swoje „Pamiętniki“ , Umarł 1878 r. w Graefenbergu na Śląsku.

(11)

9

P olaków zachodniopruskich ogłosił, że w y b o ry do p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o odbyć się nie m ają i że on (kom itet) w y s ła ł do F ra n k fu r tu ja ko za­

stępcę całej ludności polskiej P ru s Zachodnich Ignacego Łyskow skiego*) z Mileszew pod B ro d ­ nicą, aby zaprotestował przeciw w cieleniu P rus Zachodnich do Rzeszy N iem ieckiej.

Ł ysk o w s k i rzeczywiście do F r a n k fu r tu po­

jechał. W przem owie swojej do p arlam en tu , k tó rą w y g ło s ił 22 m a ja 1848 r. odczytał protest w yborców ułożony przed w yb o ra m i w Nowem- mieście i przesłany przez ręce land ra ta do m in i- ste ryu m w B e rlin ie :

... Prócz tego mam od 79 w yborców , k tó rz y niżej są podpisani następujące oświadcze­

nie do protestaeyi przeciw bezw yjątkow em u w cie­

le n iu P rus Zachodnich do N ie m ie ckie j Rzeszy p rzyłą czyć:

K ró le w s k ie j P rześw ietnej L a n tra tu rz e ośw iad­

czają niżej podpisani w y b o rc y d la p o w i a t ó w B r o d n i c k i e g o i L u b a w s k i e g o :

Ponieważ w iele pow iatów w W ie lk ie m K s ię ­ stw ie Poznańskiem dla przewyższającej liczb y n ie m ie ckie j ludności od narodow ej re o rg an iza cyi ma być w yłączonych i do N ie m ie ckie j Rzeszy w cielonych, d la tego i m y na tę samą zasadę się odw ołując, oświadczamy, że ja k inne p o w ia ­

ty , tak i rzeczone p o w ia ty d la przeważającej lic z b y polskich mieszkańców z N iem cam i nie po­

w in n y być złączone.

Z tej p rz y c z y n y porozum iaw szy się z p ie r­

w o tn y m i obióream i n ie m o ż e m y w y b i e r a ć

*) Ignacy Łyskowski urodzony w rodzinnych Milesze- wach pod Brodnicą 1820 r. długoletni (od 1866 r. do śmierci 1886 r.) poseł na sejm i do parlamentu zasłynął jako jeden z najlepszych u nas znawców spraw politycznych i ekono­

micznych, zwłaszcza rolniczych, o których dużo pisywał do gazet i w osobnych książeczkach,

(12)

10

\

ż a d n e g o d e p u t o w a n e g o do dostojnego N iem ieckiego P arla m en tu , i p rz y b y liś m y na miejsce w y b o ru je d ynie dla tego, abyśm y podane oświadczenie P rześw ietnej L a n d ra tu rze w rę czyli i zarazem do n ie j zanieśli tę prośbę, aby je na­

ty c h m ia s t w ysokiem u m in is te ry u m przesłać r a ­ czyła.

Nowemiasto, d. 10 m aja.

(Tu następują podpisy 10 wyborców ).

Lubo ci w y b o rcy (w a lm a n i)m a ją cy w ybierać je d ­ nego deputowanego dla złączonych pow iatów brod­

n ickie go i lubaw skiego zastępowali około 40000 p ie rw o tn y c h w yborców , to jednak pozostali w y b o r­

c y (niem ieccy) choć ich liczba bardzo m ałą była (ty lk o 27), o b ra li jednego dopntowanego dla N ie­

m ieckiego P arla m en tu , m ianow icie asesora sądo­

wego W o lffa *). Również w in n y c h pow iatach polskich P olacy nie w y b ie ra li wcale do tegoż p a rla m e n tu **). Poseł w y b ra n y do F ra n k fu rtu przez mniejszość niem iecką p rz y w strzym a n iu się P olaków od głosowania, w yje ch a ł w praw dzie tam dotąd, ale d łu g i czas b y ła spraw a n ie ro z ­ strz y g n ię ta , czy m u tam w olno zasiadać i g ło ­ sować bo go za rzeczywistego zastępcę ludności uważać nie chciano.

Oświadczenie Ignacego Łyskow skiego p ie r­

w otnie p rz y ję to g rz m ią c y m i oklaskam i, uchw alo­

no naw et rezolucyę, że ro zb iór P o lski jest zbro­

dnią i że honorow ym obowiązkiem Niemców' jest starać się o odbudowanie P olski. Pom im o to postanowiono ostatecznie w cielić p o w ia ty polskie P ru s Zachodnich do połączonych N iem iec; to ty lk o zastrzeżono, że w a d m in is tra c y i, sądow ni­

ctw ie, szkolnictw ie i kościelnych sprawach ję zyk polski m ia ł być ró w n o u p ra w n io n y z niem ieckim .

*) Umarł 1849 r. na choler*.

**) Warto przypomnieć, że biskup chełmiński ks. Sed- lag był do 19, lipca 1848 członkiem parlamentu frnnkiurckiego.

(13)

11

Zbyteczne dodać, że ró w n ou p ra w n ie nie n ig d y nie nastąpiło.

W m a ju następnego ro ku (1849) zebrał się w F ra n k fu rc ie in n y p a rla m e n t w y b ra n y podług pra w id ło w eg o re g u la m in u . Jako w ysłaniec p o l­

skich pow iatów brodnickiego i lubaw skiego, k tó ­ rz y w liczbie 17() przeciw 60 Niemcom w Nowem- mieście p ow tórnie zaprotestow ali przeciw bez­

względnemu w cie le n iu P rus Zachodnich do N ie ­ miec, pojechał znowu Ig n a cy Ł ysk o w s k i do F ra n k ­ fu r tu , ale ty m razem przepadł ze swoim p ro te ­ stem: N iem cy o dm ów ili in n y m narodowościom wolności i rów n ou p ra w n ie nia *).

W ró ćm y do r. 1848. Po re w o lu c y i m arco­

wej o d b y ły się n ie ty lk o w y b o ry do p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o , ale p ra w ie równocześnie do sej­

m u p ruskiego w B e rlin ie .

N ajprzód zw ołał k ró l F ry d e ry k W ilh e lm IV . do B e rlin a t. z w. połączony sejm (złączone sej­

m y prow in cyon a ln c), aby mu przedłożyć szereg tym czasow ych ustaw do zatw ierdzenia. Skoro bo­

wiem ludow i ch cia ł dać konstytucyę i zapewnić wolność d ru k u , swobodę stow arzyszania się oraz wolność r e lig ii, m usiał słowa dotrzym ać. Sejm połączony u c h w a lił tedy tym czasow ą ordynacyę w yborczą w celu w y b ra n ia posłów do nowego sejmu ustawodawczego (N ationalversam m lung).

Na podstawie te jo rd y n a c y i o d b y ły się w y b o ry p ie r­

wotne (w alinanów ) 1 m aja, w y b o ry poselskie dn.

8 tegoż miesiąca. Ja ko posłowie o bran i zostali z p ow iatu lubaw skiego ks. dziekan K lin g e n b e rg proboszcz lu b a w s k i**) i ks. ka n o n ik R ich te r z P el-

*) Łyskowski. Curriculum vitae. Lipsk 1861 str. 21 i nsst,

**)Ks. Antoni KJingenberg ur. w Chełmnie 1814, wyśw.

na kapłana 1840, r. 1813 proboszcz 1847 dziekan lubawski, 18S8 kanonik honorowy chełmiński, 1809 kanonik rezydujący w Pelplinie, oficyał i wikaryusz generalny, umarł 1895 jako protonotaryusz apostolski i dziekan katedralny. Posłował k il­

kanaście lat; ostatni raz - wiatach sześćdziesiątych — wy­

brano go w pewnym okręgu nadreńskim.

(14)

12

p lin a *), Bliższe szczegóły i okoliczności ty c h w yborów są nieznane, bo wówczas jeszcze nie w y c h o d z iły pism a polskie w Brusach Zachodnich, w k tó ry c h b y opis ic li umieszczono. W in n y c h pow iatach Prus Zachodnich w yb ra n o m iędzy in ­ n y m i księ ży: A nd rze ja Pom ieczyńskiego, A n to ­ niego Skibę i A u g u s ty n a Schulza, oraz syn dyka biskupiego M ich a ła P o krzyw n ickie g o **).

Sejm, oprócz p ra c y prawodawczej zajm ow ał się także za ła tw ia n ie m p e ty c y i, które ze w szyst­

k ic h stron k ra ju , także z P ru s Zachodnich lic z ­ nie n a p ły w a ły do B e rlin a . Oo do polskich pe­

ty c y i, zalecono ze stro n y posłów polskich, aby je w y b o rc y p rze syłali na ręce jednego z w yżej w zm iankow anych deputowanych.

II. K rw a w e ro z ru c h y w L u b a w ie . P e ty - cye do se jm u .

Ruch re w o lu c y jn y r. 1848 spowodował zu­

p e łn y p rz e w ró t stosunków p o lity c z n y c h w całej p ra w ie E urop ie , a ponieważ i całe P ru s y objęte

*) Ks. Karol Rjchter, Westfalczyk, 1837—1844dyrektor gimnazyum chełmińskiego, do 1849 kanonik chełmiński, do 1867 poznański, następnie trewirski, umarł 186 . Władał do­

brze jeżykiem polskim i bronił gorliwie słusznych spraw n i- rodowych Polaków. Był jednym z najczynmejs/.ych posłow.

**) Ks. Andrzej Pomieczyńskl, ur. w Swarzewie na Kaszubach, 1842 do 1844 prób. chełmiński, następnie subkow­

ski urn 1888 w Grucznie. 1847 oskarżony o zbrodnię sianu, ale’ uwolniony; postem był do r. 1849.

Ks. Antoni Skiba ur. w Opolu na Slą ku 1811, wyśw, 1893 był proboszczem w kurni na Kaszubach, urn. 18t>3.

’ Ks. Schulz ur. 1803, wyśw. 1826, byt proboszczem w Lichnowach w powiecie malborskim,

Michał Pokrzywnicki, syndjk i król. asesor przy są­

dzie nadziemiańskim ur, w Silnie pod Chojnicami 1810, umarł w Pelplinie 1855. Był zdolnymi gruntownym mówcą sejmowym.

Na wiecach przemawiał do wyborców Polaków po niemie­

cku; sam się uskarżał, że jego rodzinę już tak bardzo zniem­

czono, Posłował do r, 18 l

(15)

b y ły zw ycięskim ruchem w olnościow ym , przeto i u nas w szerszych w arstw ach ludności zakotło­

wało. Z ówczesnych gazet polskich w y n ik a , że wolność obyw atelska, możność w yb o rów , k tó ra ta k niespodzianie spadła na ludność, n ie kie d y w p ra w ia ła w szał radości. W m ieszanych co do narodowości okolicach nagła zm iana p olityczn a u m o żliw ia ją ca skuteczniejszą obronę narodowości polskiej w yw ołać m usiała z n a tu ry rzeczy u Po­

laków tern większe zadowolenie, u Niem ców zaś obok radości z o trz y m a n ia swobód nadto obawę, że Polacy rozpoczną w alkę - obawę zupełnie płonną, gdyż publiczne odezwy K o m ite tó w p o l­

skich, np. p ią tko w ska z dn. 29 m arca 1848 g ło ­ s iły „W olność, równość, b ra te rstw o “ P olaków Niem ców, Żydów nawet, przeciw Moskalom, k tó ­ ry c h za najniebezpieczniejszych w rogów wolności uważano.

N igdzie też u nas nie było słychać o w ro ­ giem względem Niem ców usposobieniu. A le n ie ­ uzasadniona obawa Niem ców przed budzącym się ruchem p olskim narodow ym doprow adziła do pożałow ania godnego nieporozum ienia, które stało się powodem k r w aw ych ro zruchów w L u ­ bawie w uroczystość św. P io tra i P aw ła. N a w ieść 0 tein co się stało, p rz y b y ł do L u b a w y F ra n c i­

szek Z agórow ski dziedzic T rzcin a , d zie ln y i za­

służony p a try o ta , zbadał ca ły stan rzeczy i o p i­

sał te w y p a d k i w następującej p e ty c y i wystoso­

wanej (To~Zgromadzenia Narodowego w B e rlin ie 1 podpisanej przez lic z n i eh św iadków .

Szanowni Reprezentanci N a rodu!

K rw a w e sceny, m orderstw a i g w a łty , ja k ic h było w id o w n ią m iasto Lubaw a w d n iu 29. i 30.

czerwca pow odują nas do zaniesienia zażalenia przed G odnym i Zastępcami narodu przeciw s p ra w ­ com tych nadzw yczajnych nadużyć.

Dzień 29. czerwca b y ł w L ub a w ie dniem św iątecznym P io tra i P aw ła i zarazem dniem re-

13

(16)

14

w iz y i kantonistów . W iele przeto lu d zi, a szczegól­

nie in io d y c b popisowych, znalazło się w szynko- w niach. Z tych n ie k tó rz y na pół p ija n i wszczęli k łó tn ię m iędzy sobą, w domu szynkow nym staro- zakonnego Dawida Ostrodzkiego, (obecnie p. Gałka) co dało powód O strodzkiem u lu b jego dom ownikom do zadzw onienia w dzwon ogniow y na g w a łt.

N a ty c h m ia s t u z b r o j e n i m i e s z c z a n i e N i e m c y i Ż y d z i p r z y b y l i n a m i e j s c e k ł ó t n i i b e z d a l s z y c h po w o d ó w k ł u l i l a n c a m i, pł a z o w a 1 i i r ą h a l i p i i ł a s z a m i o w y cli po p i so w y c h i z w szystkich p ra w ie szyn- ko w n i w y p a rli ich przemocy za m iasto a z nim i bardzo w iele lu d z i spokojnych wychodzących z kościoła.

Ten czyn n ie spra w ied liw ości b y ł przyczyną do większych jeszcze nadużyć i k r w i rozlew u d nia następnego.

Z powodu ja rm a rk u na bydło w Lubaw ie i re w iz y i popisowych od samego rana lu d zi b yło wielo.

W ieśniacy mszcząc się za wczorajsze ra n y za­

częli pojedynczo zaczepiać i bić żydów. Z a trą ­ biono a la rm , - lud w ie js k i rozbiegł się po u li­

cach, — rozum iano chw ilow o, że ten u m k n ą ł z bojaźni, g d y tymczasem on się z b ro ił w k ije .

S iła zb ro jna m iejska stanęła w szyku bojo­

w ym . W ieśniacy z k ija m i postępowali na plac k ilk u u lic a m i w ' masie skupionej. Mieszczanie p o g ro z ili im bronią, w ieśniacy o d g ro zili im ki"

ja m i i ju ż b y lib y gotowi rozejść się do domów byle s iła uzbrojona u stą p iła z placu i d ozw oliła im bez bojaźni zabrać ich wozy. W ty m więc celu p ro s ili o pośrednictwo jednego o ficera od su p e rre w izyi. Ten o fic e r udał się do kom en­

danta mieszczan Leonardy i na swoje rozsądne przedstaw ienia odebrał odpow iedź: „ J a im tu zaraz pokażę, że oni się muszą p ie rw rozejść N iew iadom o, czy z b ro jn i z własnego popędu, czy też z rozkazu ła n d ra ta lu b swego kom en­

(17)

— .15

danta d a li ognia z p alne j broni. Padło dwóch w ieśniaków tru pe m *) i k ilk a srodze raniono.

L ud oburzony u de rz y ł na z b ro jn ych mieszczan, k tó rz y p ie rz c h li z przestrachu w nie ład zie ; ucie­

kających przeto g o n ił i chłostał k ija m i.

Z wyższych p ię tr domów m iano rzucać na lud kam ienie, lać go w itry o le je m i sylwaserem , dla czego w k ilk u domach p o w y b ija ł okna, po­

w y rz u c a ł to w a ry i inne sprzęty na ulicę, któ re częściowo in n y lud, czychający na łu p ro z b ie ra ł i unosił.

Przed wieczorem na wezwanie la n d ra ta p rz y ­ było wojsko z Nowegomiasta i Iła w y i położyło koniec zemście włościan, a w yw o ła ło na nowo zemstę mieszczan niem ieckiego i izraelskiego rodu. Ci dopiero c h w y ta li w ieśniaków w in n ych i n ie w in n ych , b ili k ija m i i w le k li do więzienia, gdzie ic h pierw szych dni, ja k głoszą wieści, m ia ­ no głodem morzyć.

K siądz naw et kom endarz G ernikau**) na roz­

kaz la n d ra ta m u sia ł kościół otw orzyć, gdzie ro ­ biono re w izyę w skutek podejrzenia, lu b fa łs z y ­ w ych doniesień, że sit; tam w ieśniacy m ie li p o kryć i pochować zrabowane tow ary.

D n i następnych wojsko jeździło po wsiach, aresztowało i zw łóczyło do w ięzienia tych w szyst­

kich , na k tó ry c h ty lk o było ja k ie podejrzenie.

R e w id o w a li dom y, pozabierali włościanom p ie n ią ­ dze, chociaż te oprócz małego może w y ją tk u b y ły ich własnością.

Jeżeli w ieśniacy są w in n i, słusznie mogą być podług p ra w a u k a ra n i. Lecz przedewszystkiem d la czego ci wszyscy, k tó rz y p i e r w s i d a l i po- w ó d d o n i e p o r o z u m i e ń, k t. ó r z y z b r o j n o n a l u d n a p a d l i , k tó rz y go k łu li lancam i i r ą ­

*1 Byli to robotnicy Michał Bromek z Lubawy, lat 47 i Michał Petrykowski z Ikatlewa, lat 50.

**) Ks. Augustyn C. był wikarym w Lubawie od 1847 od 1852 r. był proboszczem w Topólnie, gdzie też umarł.,

(18)

16

b a li pałaszam i bez ważnych do tego powodów, k tó rz y k re w lu d u przelew ając na śm ierć go m or ­ dow ali, dlaczego p y ta m y sic, ci wszyscy, a na­

wet żaden z nieb nie jest p ociągnięty do od­

powiedzialności'? Gdzież je st spraw iedliw ość?

Stronniczość zastąpiła ją w’e w szystkieni. Żaden z tych, co zbrojne na lu d n a p a dli, nie u m a rł, w ielu zaś w łościan z odniesionych ran ju ż nie żyje i w ie lu jeszcze w krótce może zakończy dni ucisku i prześladowania.

K łó tn ie i b ija ty k i m iędzy popisow ym i zda­

rz a ły się rok rocznie, w całej niem al E uropie, a przecież n ig d y kalectw em i śm iercią za to ich nie karano. K to ty lk o żyje, ma praw o starać się o zachowanie swojego życia i odpierać wszel­

k i g w a łt gw ałtem , k tó r y zagraża jego zagładą.

Zemsta więc w łościan b yła ty lk o odparciem i o d ­ wetem za większe złe, które im wyrządzono.

Rozszerzyła się tu wieść, że m a ją tk i u w ię ­ zionych włościan m ają być zabrane na p o krycie kosztów śledztw a i w ynagrodzenie dla kupców lu b aw skich za poniesione szkody. Jeżeli tak ma być, to podobnie m a ją tk i tych, k tó rz y lud m o r­

dow ali w in n y być obrócone na u trz y m a n ie sie­

ro t i wdów pozostałych po p o leg łych włościanach i kalekach niezdatnych do pracy.

W ie lu mieszczan lu b aw skich ro b i groźne w y ­ rz u ty n ie k tó ry m w łaścicielom dóbr ziem skich rodu polskiego, że ci, będąc na ja rm a rk u obec­

n y m i, w zburzeniu lu d u nie s ta ra li się swoim w p ły ­ wem uspokoić jego um ysłów.

W iadom o każdemu, że regeneya kw id zyń ska la n d ra ci, re n tm a js trz y i in n i niżsi urzędnicy, skoro posłyszeli o w ypadkach m arcow ych, zasz­

ły c h w B e rlin ie , o wieści wskrzeszenia rozszarpa­

nej Polski i je j narodowości, przestraszeni ó swoje posady, r o z r z u c i i i t y s i ą c e r o z m a i t y c h

(19)

. 17

e g z e m p l a r z y p o d s t ę p n y c h p r o k l a m a - c y i m i ę d z y l u d w i e j s k i r o d u p o l s k i e g o , przez któ re u s iło w a li oburzyć ich przeciw uczeń- szym i m ożniejszym obyw atelom , zrobić rozdw o­

jenie, nieufność, a może i w yw ołać rzeź krw aw ą.

Po ta k ic h więc usiłow aniach w łaściciele dóbr P olacy nie pew ni, czy posiadają zaufanie ludu, nie mogą do niego z własnem bezpieczeństwem w czasie zaburzeń przem awiać.

Lud w ie js k i gorzko i bardzo słusznie ubolewa, że się n ik t za n im nie ujm ie, że do niego każdy mieszczanin, byle b y ł Niemcem lu b Żydem, może strzelać, ja k do zwierza, bez żadnej za to odpowie­

dzialności. Do oburzenia ludu p rz y c z y n ia ją się jeszcze p o r o z s t r z e l a n e i p o n i s z c z o n e ]> r z e z n i e k a t o l i k ó w n i e k t ó r e f i g u r y Ś w i ę t y c h w o k o l i c a c h L u b a w y . W łościa- nie sa rka ją głośno, że się pomszczą za zniewagę swej r e lig ii i krzyw d ę swych braci. Zem sta zaś ludu nieoświeeonego może być okropną, podobną do rzezi H u m a ńskiej lu b G a lic y js k ie j,g d z ie ogól­

ne zniszczenie nie sam ych ty lk o w in n y c h dosięga.

K o m isya śledcza, przysłana z K w id z y n a do L u ­ baw y na zbadanie ostatnich w ypadków nie zaspo­

k a ja żadnej o p in ii. W łościanie u trz y m u ją , że z pom iędzy nich ju ż k ilk u n a s tu ra n n y c h um arło, ic h zaś p rz e c iw n ic y ograniczają liczbę zm a rłych do trzech lu b czterech zabitych. Z różnych g m in w iele lu d zi b ra ku je . P raw da tru d n a do w yśle ­ dzenia i n ik t się n ią nie zajm uje, a fałszyw e lub przesadzone wieści pow iększają ogólne oburzenie.

D la tego niżej podpisani powodowani je d yn ie uczuciem ludzkości, dobrem ogółu i własnem bez­

pieczeństwem m ają zaszczyt upraszać ja k n a ju ­ p rz e jm ie j D ostojnej Iz b y D eputow anych, aby Ta raczyła w ysłać z pom iędzy siebie dwóch członków polskiej i n ie m ie ckie j narodowości do L u b a w y,

(20)

18

rżenia spraw iedliw ości i zapobieżenia, dopóki czas, gorszemu złemu.

Z najgłębszym szacunkiem (Następują podpisy.) Lubaw a, dnia 21 lipca 1848.

R ozruchy lubaw skie, opisane w p e ty c ji nie m ia ły po stronie p o lskie j w yraźnego ch arakte ru politycznego, tein m n ie j narodowego. Jednakże g d y się zważy, że i gdziein d zie j w Prusach Za­

chodnich podobne się ro z g ry w a ły zajścia i że czasy same b y ły niespokojne, w te dy staje się rzeczą zrozum iałą, że u m y s ły m u sia ły być pohopniejsze do w a lk i niż po inne lata. Że roznam iętnienje w naszych stronach m usiało być nieinałem , do­

w odzi także w zm ianka h is to ry k a p ow iatu brod­

n ickie g o Plehna, k tó ry u trz y m u je , „że ze w szyst­

kich pow iatów zachodniopruskicli n ajh a rd z ie j n ie ­ spokojnym b y ł p o w ia t lu b a w s k i“ ; a to li opis roz­

ruchów w p e ty c y i za w a rty i losy d ru g ie j pety- c y i przed je j w ysłaniem do sejmu, o ozem n ie ­

bawem będzie mowa, dowodzą, k to niepotrzebnie ze szkodą d la ogółu ludności, do takiego w zbu­

rzenia się p rz y c z y n ia ł. Że P olacy ro z w in ę li w ie lk ą agitacyę, praw em dozwoloną, aby uzys­

kać swobodę dla swej narodowości, to im ty lk o zaszczyt przynosi.

Ju ż poprzednio, może w m a ju 1848 r. została ułożona — n ie w ą tp liw ie przez F r. Zagórowskiego z T rz c in a —•inna p e tyc y iu lo sejmu berlińskiego, żą­

dająca ró w n o u p ra w n ie n ia Polaków z N iem cam i, zwłaszcza co do ję zyka polskiego. Żądanie to uzasadniono bardzo obszernie. Ponieważ jest to dokum ent bardzo ważny, przeto podajem y go w całej rozciągłości:

P etycya o byw ate li p ow iatu lubawskiego* P a ­ m iętne każdemu, k to k o lw ie k przeżył lat czterdzie­

ści k ilk a lu b jest z ówczesną h is to ry ą obeznany, że p o w ia ty * ...i M ichałow skiej

(21)

19 -

O 4 } £

r

QQ ~Q ■ ■

jednocześnie z Księstw em Poznańskiem od W ie l­

kiego K sięstw a W arszawskiego oderwane i do P rus przyłączone m ia ły na kongresie wiedeńskim w ro ku 1 f 115 narodowość polską zagw arantow aną.

Tę gw arancyę z m a rły k ró l p ru s k i F ry d e ry k W i l ­ helm I I w odezwie swojej do narodu z dnia 15 m aja 1815 r. p rz y rz e k ł święcie dotrzym ać.

W praw dzie p o w ia ty Z ie m i M ich a ło w skie j i C h e łm iń skie j na własne żądanie n ie k tó ry c h oby­

w a teli z powodu odległości i tru d n e j kom u nika - c y i przez W isłę z Bydgoszczą zostały do regen- cyi k w id z y ń s k ie j przyłączone je d yn ie dla m ie j­

scowej dogodności. Lecz przez ten środek a d m i­

n is tra c y jn y m ieszkańcy tych pow iatów nie zrze­

k li się b y n a jm n ie j swoich praw i sw ojej narodo­

wości .

M im o jednak europejskiej g w a ra n c y i i k ró ­ lew skich przyrzeczeń rząd p ru s k i pracow ał n ie ­ ustannie od w ie lu la t nad zgubieniem narodow o­

ści polskiej. Dowodem tego są liczne usiłow ania na zagładę naszego ojczystego języka. Bez w zglę­

du na to, że ludność polska Z ie m i M ich a ło w skie j je st pięć, a m iejscam i sześć ra zy liczniejsza od ludności niem ie ckie j, wszelkie je d na k urzędy ad- m in is 'ra c y jn e p o lic y i i sądow nictw a obsadzono N iem cam i, k tó rzy nie posiadając ję z y k a polskiego, swoje czynności ustne i piśm ienne ty lk o za po­

mocą tłómaczów odb yw a ją w ję zyku niem ieckim . A ztąd nieustanne trudności d la mieszkańców polskich pod ta k im i u rzę d n ika m i codziennie się przedstaw iają. I dlatego to mieszkaniec polski daleko niżej od mieszkańca niem ieckiego stoi,bo w sw ych praw ach bardzo ła tw o pokrzyw dzonym być może i częstokroć pokrzyw dzonym bywa.

U żyto naw et duchowieństwa do niem czenia narodu polskiego. P a ra fio m polskim , bez w zglę­

du na częste ich zażalenia i narzekania narzuca­

no księży niem ieckich z odległych p ro w in c y i.

K sięży zaś polskich poprzesyłano w p ro w in cye nie-

(22)

20

iiiie ckie. T a k i więc kapłan nieznający języka swoich p a ra fia n zam iast być dla n ich p r z y k ła ­ dem i ośw iatą staje się pośm iew iskiem i zgor­

szeniem, i obowiązków swoich sum iennie i z ko­

rzyścią dopełniać nie może. Ztąd obojętność, osłabienie w wierze, n ie re lig ijn o ś ć i niem oralność stopniowo się do g m in polskich w krada.

N ie dość na tern, w szystkim gm inom polskim naw et i ta k im , gdzie nawet ani jednego Niemca nie ma, narzucono n auczycieli niem ieckich i dzie­

ci w iejskie, k tó ry c h rodzice całe w ychow anie na nauczaniu ich czytać i pisać n akładają, uczą po niem iecku. Dziecko więc polskie po uczęszczaniu przez la t k ilk a do szkoły g m in n e j nie um ie czy­

tać ani na polskiej ani na n ie m ie ckie j książce i tę jeszcze szkodę ponosi, że w ielu przekształco- nemi cudzoziem skim i w yra za m i swoją ojczystą mowę szpeci,

R ów nic w szkółkach m ie jskich chcąc n a ro ­ dowość polską w ytę pić i polskie dzieci zniemczyć, w n ie k tó ry c h m iejscach wcale polskiego ję zyka polskich dzieci nie uczą, w in n y c h zaś na ten przedm iot naznaczono ty lk o jedną godzinę w t y ­ dzień. Ponieważ zaś wszystkie p rze d m io ty w niem ieckim ję z y k u b yw a ją w ykładane, którego polskie dzieci nie rozum ieją, dlatego też bardzo m ało lu b wcale n ic z udzielanych im nauk nie ko rzystają. Zaniedbane duchowo tępieją na u m y ­ śle a gdy do praktycznego przejdą życia, n ig d y z niem iecką młodzieżą, k tó ra w sw ym ojczystym w ychow ana i kształcona ję zyku na ró w n i stanąć nie mogą.

Podobnie urządzono szkoły wyższe gim nazya i sem inarya, z k tó ry c h w yrzucono ję z y k polski.

D la tego polska m łodzież po k ilk a la t w każdej klasie siedzieć m usi, dopóki zupełnie nie zniem ­ czeje, bo z w ykła d a n y c h nauk w ję zyku nie m ie ­ ckim korzystać nie może. M ając ty le trudności do zw alczania tra c i chęć do nauk i rzadko kto z

(23)

n ie j wyższe k la s y kończy. T a k więc szkoły n iż ­ sze i wyższe są ty lk o is to tn y m i zakładam i do

niem czenia p olskiej m łodzieży, któ ra w swem kształceniu w strzym yw an a później od wszelkich urzędów usuniętą zostaje. Ztąd wszystkie k o rz y ­ ści s p ły w a ją na ludność niem iecką, a ciężary na polską.

Zarazem użalam y się głośno na śro d ki, k tó ­ re mi usiłow ano gw ałtem w cie lić P ru sy Zachodnie do Z w ią zku N iem ieckiego U rzę d nicy stanąwszy na czele niem ieckiego ludu, d ą ż y li do swego ce­

lu w najniegodziw szy sposób. O b s a d z o n o w o j - s k i e m p o w i a t y , w k t ó r y c h 1 u d n oś ć p o 1- s k a j e s t p r z e w a ż a j ą c a. Z w o ływ a n o w publiczne m iejsca zgrom adzenia, na które ty lk o ludność niem iecką zaproszono do podpisyw ania prośby za wcieleniem naszej p ro w in c y i do Rze­

szy N ie m ieckie j, P o l a k o m z a ś w z b r o n i o n o w s z e l k i e h z g r o m a d z e ń. I ) o w o d ę m t e ­ g o n a d u ż y c i a s ą o d b y t e z g r o m a d z e n i a

w C h e ł m n i e , G r u d z i ą d z u i N o w e m m i e - ś c i e. O b u r z a j ą c e s z c z e g ó ł y n o w o m i e j ­ s k i e g o z g r o m a d z e n i a jużeśm y w y ło ż y li r a ­ dzie m in is tró w w naszej prośbie z dnia 15 k w ie ­ tn ia br. przesłanej na ręce byłego je j prezesa p.

Camphausena, na k tó rą dotychczas nie m arny żadnej odpowiedzi.

Z w o li rządu rozsiewano ro zm yślnie m iędzy lud w ie js k i polskiego pochodzenia trw o ż liw e w ie­

ści, ja k o b y polska szlachta u siło w a ła daw ny sy ­ stem w prow adzić, w ydrzeć chłopom g ru n ta i gnę­

bić ich poddaństwem.

K ró le w s k a naw et regeneya w K w id z y n ie tę podstępną potw arz w d rukow anej p ro k la m a c y i rozesłała w licznych egzemplarzach, k tó rą lan- tra c i i re n tm a js trz y rozkazali p o p rz y b ija ć na drzw iach szynkow ni i m ieszkań w szystkich soł t y­

sów. Pod ta k im w p ływ e m urzędow ych zabiegów wszelkie podpisy zyskane za w cieleniem p o w ia ­

- i \

(24)

- 22 -

tów polskich P ru s Zachodnich do Z w ią zku N ie­

m ieckiego, w ja k ie jk o lw ie k się liczbie te z n a jd u ­ ją , nie m ają żadnego znaczenia i nie mogą być na teraz lu b na przyszłość dla polskich miesz­

kańców obowiązujące.

N a jd o k ła d n ie j objaw ia wolę ludu polskiego protestacya zaniesiona przez pierw szych w y b o r­

ców na d n iu 1 m aja br. przeciw w y b ie ra n iu de­

putow anych do F r a n k fu rtu , w k tó ry c h to w y b o ­ rach ludność polska nie chciała mieć żadnego udziału, o czerń z a k t p ro to k o la rn y c h w każdym czasie przekonać się można,

T a kie i ty m podobne krzyw d ze n ia polskiej narodowości, gw ałcenie i szarpanie przyrodzonych i najśw iętszych p ra w polskiego ludu, zadały jego sercu tru d n e do uleczenia ra n y.

Jeżeli dotąd w brew tra k ta to m , w brew p rz y ­ rzeczeniom kró la , w brew w szelkiej s p ra w ie d liw o ­ ści śmiano popełnić ty le bezpraw i nadużyć, czegóż się m am y spodziewać po w cie le n iu naszej p ro w in c y i do Rzeszy N ie m ieckie j, zdradą i pod­

stępem m iejscow ych urzędników , pod w pływ em p rz e m o c y !

Jakąż rę k o jm ią może być dla nas ną p rz y ­ szłość zapewnienie zachowania naszej narodowo­

ści przez reprezentacyę niem iecką, k tó ra sama niesum iennie g w a łc i p ra w a narodów, potw ierdza dawne zabory i rozrządza cudzą własnością?

K rz y w d z e n i od dawna i w obawie o gorszą jeszcze przyszłość udajem y się do Was z ufn o ś­

cią Szanowni Reprezentanci ludu zanosząc u s iln ą prośbę, abyście p rzy naradach nad ko ń stytu cyą d la kró le stw a pruskiego polską narodowość dla ludności p olskiej Prus Zachodnich pod w szelkim i w zględam i zagw arantow ać ra c z y li.

A m ianow icie zadamy od was słusznie:

1) tych samych praw d la ludności polskiej, ja k ie ma i mieć będzie ludność niem iecka,

2) obsadzenia w szystkich urzędów ty lk o ta-

I

(25)

23

k im i u rzę d n ika m i, k tó rz y w ró w n ym stopniu po­

siadają ję z y k polski i niem iecki,

3) w yniesienie polskiego języka obok nie m ie ­ ckiego na urzędow y ta k, iżby wszystkie władze z polskim ludem ty lk o po polsku czynności od­

b yw a ły, i

4) nadanie polskiem u ję z y k o w i we w szystkich szkołach tego samego znaczenia, ja k i ma ję zyk niem iecki.

(Następuje przeszło tysią c podpisów)

N im petycya doszła do sejmu, spotkała ją niepożądana p rzygoda; została bowiem przez urzędnika zabraną i odesłaną do la n d ra tu ry . Donosi o to n Zagórów ski do S zkółki Narodow ej pod dniem 18 czerwca:

„N a dniu 15 hm. napadł niespodzianie leśny k ró le w s k i im ieniem (1. na nauczyciela, mającego p rzy sobie petycye do Sejm u B e rliń skie go i F ra n k ­ fu rc k ie g o poparte około 1050 podpisam i ludności polskiej, p od a rł na nim suknie, zabrał mu rze­

czone petycye z podpisam i i oddał la n d ra tu rze w Nowemmieście. S tara n ia moje i in n y c h oby­

w ateli o z w ro t podpisów b y ły dotąd daremne.

L a n d ra t ośw iadczył nam, iż nie zna celu naszej prośby, ponieważ ta je st po polsku napisaną, d la ­ tego prześle p a p ie ry Iie ge n eyi, k tó r a rozstrzygnie, czy mogą być zwrócone lu b nie.

Zapewne L a n d ra tu ra now om iejska z ludnoś­

cią polską na m ig i czynności odbywa, skoro nie ma p rzy n ie j ani jednego urzędnika, mówiącego, lu b p rz y n a jm n ie j rozum iejącego po polsku.“

Ponieważ urzędnik, zabierający petycyę, do­

puścił się czynu niezgodnego z praw em , przeto spraw ą tą za ją ł się z urzędu poseł Ign a cy Łys- kow ski w F ra n k fu rc ie , o czem sam donosi p u b li­

cznie:

Skarga do P arlam entu. W skutek doniesienia w Szkółce Narodow ej N r. 1 z T rz c in a o za gra ­ bieniu p e tycyi w raz podpisam i ludności polskiej

(26)

24

przez lan dra turę now om iejską u czyniłem u p a r­

lam entu w ■ F ra n k fu rc ie , przytaczając cale donie­

sienie, następujące w n io s k i:

1. aby w yso ki p a rla m e n t u c h w a lić ra c z y ł postanow ienia k u zobowiązaniu zwierzchności p ru s k ic h do zachow yw ania względem ludności p olskiej P ru s Zachodnich wyrzeczonej przez p a r­

lam ent na dziesiątem posiedzeniu prawom ocnej rów ności szczepów nie nie m ieckich na ziem i zw iąz­

k o w o - n ie m ie ckie j a względnie do szanow aniapra- wa zanoszenia p ety c y i.

2. aby w yso ki p a rla m e n t ze względu na ów pojedynczy w ypadek sta ra n ia dołożyć ra c z y ł ku zobowiązaniu la n d ra tu ry now om iejskiej do zw ro ­ tu w y d a rte j p e ty c y i w raz z podpisam i obyw ate­

lom oną zanoszącym.

W yso ki P a rla m e n t niech raczy przez speł­

nienie ty c h próśb dać dowód, iż wyrzeczona prze­

zeń praw om ocna równość nie je st czczeni b rzm ie ­ niem, ja k wszystkie dotychczasowe obietnice i gw araneye ludności polskiej.

Z w yso kim szacunkiem w F ra n k fu rc ie , dnia 18. lip ca 1848

I g n a c y Ł y s k o w s k i ,

deputow any ludności p olskiej P ru s Zachodnich.

J a k i los spotkał skargę wytoczoną przed p a r­

lamentem fra n k fu rc k im , niew iadom o, ale pod dniem 16 s ie rp n ia doniesiono z B e rlin a , że tam ks.

kan. R ic h te r p o s ta w ił w ażny wniosek nie ty lk o w spraw ie niepraw nego w y d a rc ia p e ty c y i, ale i znanych rozruchów lu b aw skich:

„N a posiedzeniu sejmu b erlińskiego z dnia 11 sie rp nia u c z y n ił ks. ka n o n ik R ic h te r natępu- ją c y wniosek. Ponieważ ludność polska p ow iatu lubaw skiego przez tam tejszych urzędników prze­

szkód doznawała w w y k o n y w a n iu pra w a p ety c y i i ponieważ tamże ju ż krw a w e w y p a d k i zaszły i na przyszłość zajść mogą, dlatego niechaj raczy

(27)

W ysokie Zgromadzenie postanowić, aby kom isya wyznaczona do śledzenia poznańskich w ypadków także i w yp a d ki zaszłe w L ub a w ie i po d ru gie stosunki narodowości P rus Zachodnich, szczegól­

nie zaś p o w ia tu chełm ińskiego i ziem i m ichało- w skiej śledziła. W niosek ten b y ł w praw dzie po­

p a rty , ale nie m ia ł mieć pierw szeństw a przed porządkiem dziennym , d la tego go ks. kanonik R ic h te r c o fn ą ł.“

Przez k ilk a miesięcy losy pety c y i zabranej b y ły niepewne. A le snadź zabiegi posłów nie b y ły bezskuteczne, skoro ją w raz z podpisam i zwrócono, choć po d łu g im czasie. Donosi o tern znowu Z a gó ro w ski;

„T rz c in dn. 9 października. W n r. 1 S zkół­

k i N arodow ej z d. 2 lip ca br. b yło umieszczone uw iadom ienie, że przeszło tysiąc podpisów miesz­

kańców polskich z pow iatu lubaw skiego w raz z prośbą do Zgrom adzenia Narodowego pruskiego w B e rlin ie nauczycielow i S chneidrow i przez leś­

niczego G rashoffa z K ostkow a gw ałtem zabrano.

— Te podpisy po trzech m iesiącach z w ło k i na rozkaz byłego m in is tra spraw w ew nętrznych p.

K u e h lw e tte ra przez regencyę kw id zyń ską w ła ś c i­

cielom zwrócone, a przez nas w d. 26. z. m. zo­

s ta ły przesłane Zgrom adzeniu narodowem u p ru s ­ kiem u w B e rlin ie , na ręce deputowanego ks. kan.

R ich te ra.

Rzeczoną petycyę przesyłam i proszę o je j umieszczenie w p rzyszłym numerze S zkółki N a­

rodow ej d la wiadom ości interesow anych osób.

W id z ic ie P olacy, że o swoje pra w a dopomnieć się możecie. Zatem dom agajcie się ich z ja k n a j­

większą s iłą .“

T a k ic h to przeszkód doznawała p etycya. Roz­

ru c h y lubaw skie znalazły prawdopodobnie odgłos w sądzie. N iestety nie znaleźliśm y nigdzie w zm ian ­ k i, ja k i b y ł w y n ik sądowych rozpraw .

25

(28)

26

Hf. L ig a N aro d o w a Polska.

Skoro w Prusach nastała w ro ku 1848 w o l­

ność stow arzyszania się, zaczęły się po różnych m iastach tw o rz y ć tow arzystw a w celu podźwig- nięcia narodowości polskiej. Ze w szystkich to ­ w a rzystw największe m iała znaczenie „ L ig a N a­

rodowa P olska“ , k tó ra m ia ła obejmować Polaków nie ty lk o w Prusach lecz także w A u s try i, po­

nieważ oba te państw a należały do „Z w ią z k u N iem ieckiego.“ Po k ilk u przygotow aw czych ze­

braniach we W ro c ła w iu i B e rlin ie , w k tó ry c h b ra li u dział g łó w nie posłowie polscy, p rz y ję to na d n iu 25 czerwca 1848 w B e rlin ie program w ie l­

kiego stow arzyszenia. Założyciele, do k tó ry c h należeli także posłowie zachodniopruscy ksiądz K lin g e n b e rg , ks. kan. R ic h te r, ks. Pom ieczyński i syn dyk P o k rz y w n ic k i, o k re ś lili cel i środki L i ­ g i w następujący sposób:

L ig a ma na celu skupienie w jedno ognisko s ił m o ra ln ych i m a te ry a ln y c h ludności polskiej tak w k ra ju ja k i za g ra nicą , do jaw nego i zgo­

dnego z p ra w a m i p ; ń s ł w o wem i d zia łan ia na k o ­ rzyść narodowości .polskiej. L ig a nie będzie ża­

dną w ładzą p o lity c z n ą i ty lk o na drodze ściśle p ra w n e j postępować będzie. D zie li się ona na cztery o d z ia ły :

1. W y d z ia ł spraw w ew nętrznych przeznaczo­

n y n ie ty lk o do zbierania i zestawienia wiadom o­

ści o w szystkich sprawach mogących p rzyczyn ić się do podniesienia ludu naszego pod względem ośw ia ty i dobrobytu, ale i dc podjęcia usiłow ań, aby w c z y n w prow adzić to, co jest korzystnem dla społeczeństwa.

2. W y d z ia ł spraw zewnętrznych mi ał zaw ią­

zywać i u trz y m y w a ć stosunki za granicą, nie t y l ­ ko z pojedyńczem i osobami, ale także ze stowarzysze­

n ia m i spraw ie p olskiej p rz y c h y ln y m i.

i}. W y d z ia ł p u b lik a c y i przeznaczony b y ł do

(29)

wydawanići d ru kie m pism i książek oraz do zwo­

ły w a n ia zebrań, aby wśród swoich i obcych roz­

powszechniać świadom ość o ważności polskiej spraw y.

4. W y d z ia ł finansow y zbierać m ia ł s k ła d k i pieniężne.

Prezesem honorowym L ig i był a rc yb isku p gnieźnieński i poznański, ks. P rz y łu s k i, do zarzą­

du należeli oprócz słynnego filo z o fa polskiego i posła A ug u sta lir. Cieszkowskiego, k tó ry b y ł głó w nym założycielem L ig i i s ta tu t jego u ło ż y ł:

D r. A n to n i Kraszew ski z K u ja w , Dr. L ib e lt, sła ­ w ny filo z o f i p o lity k , ks. kan. R ic h te r poseł lu ­ bawski, Gustaw P otw orow ski w y b itn y poseł, W o j­

ciech Lipski i syndyk P okrzy w n ic k i, posełchojnicki.

Na podstawie powyższego program u ułożono dokładne ustaw y. M iedzy innem i postanowiono, aby tam gdzie sic zbierze sto członków L ig i, is t­

n ia ła L ig a pow iatow a, tam zaś, gdzie p rz y n a j­

m n ie j będzie w miejscu dwadzieścia pięć człon­

ków, była L ig a obwodowa z osobnym zarządem;

co k w a rta ł zaś delegowani L ig pow iatow ych i m iejscow ych (obwodowych) m ie li odbywać zjazdy prow ineyonaine.

Na hasło dane przez za ło życieli - posłów za­

częto zakładać s k w a p liw ie tow arzystw a ligow e;

powstało ich tyle , że po p ó łro k u istn ie n ia zebrało sie na W ałnem Z e bran iu w K ó rn ik u pod Pozna­

niem w styczniu 1849 196 delegatów zastępują­

cych 246 L ig pow iatow ych i obwodowych. Z pow iatów zachodnio-pruskich n a jru c h liw s z y m i b y ły św iecki, ch ełm iń ski, to ru ń ski i lu b a w s k i;

pierw szy w d ru g ie j połowie 1848 ro k u zdołał zorganizować jedenaście L ig obwodowych, trz y pozostałe po dziewięć, następnie szły c h o jn ic k i z czterema, b ro dn icki z trzem a, złotow ski z dwoma i k ilk u innych z jedną ty lk o L ig ą *). O d z ia ła l­

ni Akt pierwszego walnego zebrania Ligi Polskiej. Po­

znań 18i9.

(30)

hośei L ig i w powiecie lu b aw skim doniesiono

„Szkółce N arodow ej“ następujące wiadom ości:

„Zajączkow o pod Lubaw ą, d. 25 września.

W dniu 22 w rześnia odbył się we wsi Ja- kóbkowie pod Lub a w ą zjazd o b yw a te li tego po­

w ia tu celem zaw iązania T ow arzystw a L ig i P olskiej i obrania d y re k c y i. Obrano ks. dziekana K lin - genbergaz L u b a w y prezesem, oby w. Zagórowskiego z T rz c in a zastępcą prezesa, lts. 1 Iild e b ra n d ta ) z K azanie, o b y w a te li W ałdow skiego z M ontowa i Jackow skiego z G w iździn na członków d y re k c y i, o b yw a te li Pom ierskiego z K u rz ę tn ik a , Z d ro je w ­ skiego z R ożentala i R ojew skiego z T y lic na zastępców, obyw atela K a m in skie g o ) z L u b a w y na kasyera lig i p ow iato w e j.“

Na tern zgrom adzeniu jeden z członków L ig i (może Franciszek Zagórow ski, n a jw y b itn ie js z y obok ks. K lin g e n b e rg a w pow. lubaw skim d zia ­ łacz narodow y) w y g ło s ił następującą mowę.

„N a d niu 25 czerwca roku b. rodacy nasi w B e rlin ie ko rzystając z otrzym anego i na p rz y ­ szłość zagw arantow anego pra w a stow arzyszenia się u tw o rz y li k o m ite t tym czasow y pod nazwą L ig i Narodow ej P o lskie j zachęcając w szystkich gdziekolw iek bądź zam ieszkałych Polaków do tego tow arzyskiego zjednoczenia się ku podzw ignięciu narodowości i wogóle spraw y p olskiej. Odezwę k o m ite tu tego ję zykie m ojców naszych pisaną i nas doszłą, sądzę, że p ojęliśm y rozumem i ser­

cem o ty le , ja k drobne i słabe kurczęta p o jm u ją głos m a tk i, g d y je z trw o g ą rozproszone w c h w ili *) **)

*) K.S. Augustyn Hildebrandt od l»ii8 prob, u św. Jakóba, następnie dziekan w Toruniu, 18 52 prob, w Kazanicach, 1848 prof., potem regens seminaryum duchownego i kanonik w

Pelplinie. Umarł 1879, .

**) Antoni Kamiński służył w wojnie narodowej 1830i d l w czwartym pułku ułanów, potem właściciel folwarku w Mrocznie, następnie obywatel miasta Lubawy i radca miejski.

1863 wziął udział w powstaniu. Umarł 1883 u syna swego proboszcza chełmżyńskiego.

(31)

niebezpieczeństwa pod opiekuńcze s k rz y d ła zwó*

łu je . Owein skrzydłem naszego bezpieczeństwa i dobra będzie zjednoczenie się. W spólna praca, u siło w a n ia gorliw ość i poświęcenie obok w y ­ trw ałości i ufności w naszych chęciach, pom im o rozdzielenia nas g ra n ic a m i pod panow ania ob­

cych ludów przekonają też lu d y o naszej m o ra ln ej sile i zjednają nam poważanie takie, ja k ie naród dom agający się swego narodowego b y tu na sam- przód pozyskać w inien. Jesteśmy na drodze do tego celu w te j c liw ili. Wszędzie, gdzie językiem p o l­

skim m ówią, a pra w a dozw alają, tw o rzą się sto­

w arzyszenia miejscowe o biera ją dla siebie z św iatlejszych sfer dyrekcye, które znosić się będą z d yre kcyą naczelną c z y li g łów ną w działaniach p ra w n y c h ku d źw ig an iu narodowości i spraw y naszej.

Podstawą i pobudką do zebrania naszego jest to, że ca ły p o w ia t lubaw ski składa ludność swoją w nierów nie większej części z Polaków . N a ro ­ dowość polską w tej stronie przechow ał głów nie lud w ie js k i i m ie js k i, bo z zamożniejszych posia­

daczy ziem skich m ała ty lk o lic z b a pozostała. Jedni prześladowaniem i p rzy k ro ś c ia m i in n i ro z rz u t­

nością i chęcią pysznej w ystaw ności w y z u li się z m a ją tków lu b w y d a lili gdzieindziej. I n n i — z żalem wyznać trzeba — p r z y j ę l i j ę z y k i z w y ć z a j e o b c e , i c h t u n i e m a w g r o n i e n a s z e m, z j e d n o c z e n i u , a do nazw isk ich ojców i cudzoziemcy szczerze przyznać się nie zechcą. P rz y jd z ie czas, kie d y zawstydzeni w y ­ rzutem u jrzą się pojedynczo, na uboczu to w a rz y ­ skiego życia, w ys ta w ie n i na burze czasu. Nie w spom niałbym o m ałej liczbie ta k ic h , k tó rz y za­

przedali się całkiem swym zaborcom. P rz e tłu ­ m aczyli oni ojców swoich nazw iska na obcy ję ­ zyk, ja k o b y wstydząc się im ie n ia , któ re przez nich samych pohańbione zostało. W spom inam o tein wszakże na pociechę; że w miejsce ta k ic h

2 9

(32)

zn ajdu je m y \v naszem gronie większą liczbę oby­

w a teli z ludu, k tó ry c h ojcowie lu b oni sami p ra ­ cą i prawością dorobiw szy się m ienia, pospieszają z pomocą skorą w św iętej spraw ie narodowości.

D la takich w spółobyw ateli, tern m ile j daw nym obyw atelom zrzucić stare rodow itości przesądy i b ra tn ią dło nią ścisnąwszy każdego przyznać się do błędu za przodków naszych.

Na barykadach B e rlin a , W ie d n ia itp . lu d y w ostatnich czasach zd ob yły sobie praw o oby­

w atelstw a c z y li równości w obliczu prawa. P ra ­ wa k o n stytu cyjn e ułożone przez zastępców naszych z a pe w n iły każdemu wolność m ów ienia i pisania, czyli wolność d ru k u oraz praw o stowarzyszenia się. K o rz y s ta jm y więc z tego praw a, łączm y się wszyscy w jednę Ligę, w jedną że tak powiem siłę, ażeby wszędzie interesa osobiste każdego z P olaków praw em osłaniać i na drodze praw a po­

pierać, czy li aby interes ogólny narodu polskiego m ia ł wszędzie poważanie, ja k ie nadaje ty lk o siła w zjednoczeniu.

A b y cel nasz porządnie, p ra w nie i jasno k ie ­ ro w a ny przyszedł do sk u tk u , w yb ra ć nam nale^

ży ster T ow arzystw a c z y li L ig i P olskiej najprzód m iejscow y a potem g łó w n y. W wyborze osób na członków d y re k c y i pogodzić w in n iś m y ich uzdolnienie ze stosunkam i i w pływ em na lud i opinię publiczną, a 1) wspólnie z tą d yrę k c y ą pow iatow ą przestrzegać będziemy wszelkich in ­ teresów każdego Polaka, nieść mu będziem po­

moc radą, objaśnieniam i, w staw ieniem się i upo­

m nieniem przez pośrednictwo d y re k c y i g łów nej 0 spraw iedliw ość na drodze praw a i słuszności.

2) zapobiegać będziemy, aby narodowość nasza nie g in ęła w obcej, lecz owszem ro z w ija ła się swobodnie na tej części ziem i od w ieków polskiej 1 3) starać się będziemy, aby księża, nauczyciele, urzę dn icy odpowiednio potrzebom lu d u tutejszego b y li Polacy, dostatecznie w ty m ję z y k u do swego

(33)

31

pow ołania przysposobieni. Słowem, niech będzie godłem L ig i • „W szyscy za jednego, jeden za w szystkich “ , a oddalając od siebie wszelkie sa- m oluhstwo, w b ra te rs k ie j zgodzie i zjednoczeniu z g orliw o ścią , poświęceniem i rozwagą tam wszę­

dzie pospieszajm y z pomocą, gdzie cel nasz w y t­

k n ię ty m ógłby ja k ik o lw ie k ponieść uszczerbek.

Na ró w n i z W ie lk ie m Księstw em Poznańskiem m ie liś m y zapewnioną tra k ta ta m i w iedeńskim i na­

rodowość własną, a przez przeciąg la t nie w ie lu w id z ie liś m y ja k do sądów i wszędzie obcy język wprowadzono, obcym ję zykie m do nas prze­

m awiano, lu b niezrozum iałym językiem poka­

leczonym przez niem iecki, k tó r y nazywano polskim . P olaków od urzędów usuwano, nau­

czycieli Niem ców nasyłano, tak iż uczące się dzie­

ci polski ro d zin n y ję z y k popsuły, niem ieckiego się nie nauczyły, a nauk w ykła d a n y c h , a n a j­

b ardziej r e lig ii i m oralności pojąć nie zdołały.

N ie było komu się upomnieć o te n a d w yrę ­ żenia tra k ta tó w (wiedeńskich), bo też w epoce rządu m onarcbiezno - despotycznego nie było można tego żądać bez narażenia się. Dziś, kiedy m am y od rządu k o n s tytu cyjn e g o p ra w o m ów ienia, pisania, stow arzyszenia się i praw o u trz y m a n ia naszej narodowości zapewnione przez lu d p ru s k i, u siło w a n ia nasze ja k o praw ne nie są przeciw rządow i i praw om lecz przeciw poszczególnym nadużyciom urzędników , lu b zaw iści n ie k tó ry c h , opa rte j na daw nej zaborczej polityce.

P o m n ijm y na to, co było, a baczni na p rz y ­ szłość, p a m ię ta jm y , że każdy z nas pojedyńczo jest różdżką, k tó rą dziecko złam ie; połączeniezaś ja k o pęk rózg zw iązany w stowarzyszenie s iln i jesteśm y dosyć, aby oprzeć sit; o lb rz y m ie j m ocy.“ —

W k ilk a ty g o d n i później pow stała L ig a w Nowemmieście. Podając dwa o założeniu je j is t­

niejące sprawozdania zw racam y uwagę na jeden znam ienny szczegół, m ianow icie na to, że czio-

(34)

32

w iek św iecki p rzem aw iał w kościele. Nie było to zresztą wówczas rządkością, bo zdarzyło się to samo np. w K ościerzynie. P rzyczyną tego b y ł w ie lk i zapał re lig ijn o -n a ro d o w y , k tó ry szer­

sze koła ludności o g a rn ia ł, ale także brak w ię k ­ szych lo k a li publicznych, w k tó ry c h b y w ie lk ie zebrania odbyć się m ogły

Szczuka, d nia 11 listopada. W oktawę W W . ŚŚ. zaw iązała się L ig a w Nowemmieście. Będzie to dzień długo pam iętny dla całej tej okolicy.

Od samego rana zb ie rał się nasz ludek. Ze wszech stron szły wozy za wozami, które znaczną ilość lu d zi w io zły. L u d w ie lk ą radość na swych tw a ­ rzach okazyw ał, że jedzie na narodową uroczy­

stość. Zebrało się w szystkich, można powiedzieć około 3000 ze w szystkich stanów. B y ło tam (i kapłanów a pom iędzy ty m i i o s iw ia li starcy, k tó rz y całe swe życie s łu ż y li o łtarzow i, a na sc h y łk u życia swego osobą, im ion a m i i cnotą obyw atelską nie om ieszkają zaszczycać liczne i poważne grono narodowego tow arzystw a. W idać tam było mnóstwo o byw ate li i lu d nieom al wszy­

stek z o ko licy. O godzinie 10 z rana u d e rz y ły dzwony i d a ły znać, że ju ż czas do kościoła.

W szystek lud w ie js k i ze wszech s tio n m iasta po­

spiesza do kościoła- Zaczynają śpiewać nabożne i rozczulające pieśni. Około 11 godziny rozpu­

szcza organ fa r n y swe tk liw e głosy, wpada w akord śpiew i m uzyka na urząd sprowadzona, wychodzi ks. dziekan Zyska ) z celebrą, a po^Cie- do przem aw ia z am bony ks. Łysako w ski ) ze Szczuki słowa stosowne, czułe, m ów i on o w ie lk ie j n ie d o li synów polskich, w spom ina o narodzie starodaw nym polskim , o g łó w nych jego cnotach ale i grzechach, d la k tó ry c h po części popadł

*) Ks. Ignacy Zyska rodem z Wodzisławia na Śląsku, był proboszczem nowomiejskim od 18.85 do 1853.

**) Ks. Łysakowski, urodzony w K °śc' erzynle’ P1’0" ' w Szczuce od 1837 do śmierci 1874 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2) teren objęty strefą konserwatorskiej ochrony stanowisk archeologicznych – wszelkie prace ziemne w jej obrębie należy prowadzić na zasadach określonych przepisami

W wielu krajach wprowadza się podział terenów zalewowych na strefy zasięgu powodzi i uruchamia różne mechanizmy ograniczania zabudowy na tych terenach. Ograniczenia zabudowy

Gdyby Romek zabrał , Andrzejowi połow e jego zabawek, to miałby ich dwa razy mniej niż Jarek.. Gdyby Andrzej , zabrał wszystkie zabawki Romkowi, to miałby ich o 10 mniej

Der untere Horizont nimmt nur den tiefsten Teil der Senke ein; gegen den Rand zu wird die Senke nur von den Schichten des oberen Horizontes

Chyba nad żadnym pokoleniem ludzi młodych nie rozłożyły się takim szerokim cieniem zamiary tych, co „niszczą Miłość w imię Braterstwa - a potem niszczą braterstwo /

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Ten ujmujący komediodramat koncentruje się wokół wiejskiego życia, którego rutyną wstrząsają nieoczekiwane zdarzenia, a w ich centrum znajdzie się – do tej pory łagodna

Porównanie organizacji opieki zdrowotnej opartej na modelu klasycznym (POZ versus AOS) oraz na połą- czeniu obu szczebli w modelu opieki kompleksowej i koordynowanej (POZ i