Ruch narodowy
w powiecie lubawskim
==5 od 1848 do 1850 roku.
P odał
lis . \ l i o n s M a ń k o w s k i
N akładem
L U i ł A W
S półki W y d a w n ic z e j Sp. zap.z ogr. por.
C zcionkam i Ił. Szczuki.
1913.
i
O
iBiblioteka Główna Uniwersytetu Gdańskiego
1100224841
O d b itk a /, „ C io s u L u b a w s k ie g o .“
< 3 3 2 n H I3 ra 3 a a r3 K 3 3 X 9 X 3 0 3 2 C S rX 6 a 3 £ X :3 C m 3 £ S 2 D
M-
I I
1100224841
S ło w o w s tę p n e ;
Jeden z naszych dziejopisarzy, gdy się za
b ra ł do skreślenia h is to ry i narodu polskiego w ostatnich stu latach, pow iedział tra fn ie , że czyni to dla tego, ponieważ dzieje daw nej i n a j
daw niejszej P olski w olnej zw ykle dość dobrze nam są znane, g d y tymczasem o h is to ry i P olski porozbiorow ej często skąpe i niedokładne m am y wiadomości. Dzieje się to z niem ałą d la nas szkodą, bo w łaśnie losy Polski rozszarpanej na trz y części przez Rosyę, A u s try ę i P ru sy, zawie
ra ją dużo dla nas nauk i przestróg; z tw a rd e j n iedoli, ciężkich doświadczeń i p rz y g n ia ta ją c y c h nieszczęść, które n a w ie d z iły k r a j nasz, dow iad u je m y się, ja k im sposobem w rogow ie nas g n ę b ili i ja k im i środkam i m yśm y się b ro n ili, — o ile - śm y osłabli, a o ile śm y się w zm o cn ili, — ezetn się to dzieje, że ta k w ie lk ą jeszcze o bjaw iam y żywotność narodową, na co teraz i w p rzyszło ści trzeba zważać, aby w dzielności dotrzym ać kro k u in n y m k w itn ą c y m narodom, — i ja k ie na ogol nasze u siło w a nia m ają nadzieję powodzenia w przyszłości.
N ie napróżno m ów ią: H is to ry a je st nauczy
cie lką życia narodów.
Dzieje polityczne p ow iatu z dwóch czy trzech lat, chociaż bardzo w ażnych »w h is to ry i całej E urop y, nie mogą ani w p rz y b liż e n iu mieć tego znaczenia, co dzieje k ra ju łu b d zie ln icy, ani ich naw et ze sobą porównać nie można. ' Jednakże i te drobne dzieje nie są b y n a jm n ie j obojętne.
One w skazują, o ile nasz p o w ia t w ogólnym r u chu o swobody obyw atelskie m ia ł udział, — czy więcej czy m niej zabiegał o p ra w a swoje n a ro dowe niż inne p o w ia ty , — k tó rz y to mężowie
— 4 —
d z ia ła li n a jw y d a tn ie j ja k o przew odnicy ludu, — ó ile ludność sama dbała o zachowanie swojej p o l
skości.
Przeszło sześćdziesiąt la t m inęło od owych pam iętnych czasów. To pokolenie, któ re było św iadkiem ówczesnych w a lk p o lityczn ych i na
rodow ych, ju ż zstąpiło do gro bu ; nie w ie lu t y l ko pozostało p rz y życiu, a ci, co jeszcze żyją, m ało lu b nic nie pam iętają. Szczęściem nastała 1848 ro ku wolność d ru k u ; pism a naówczas za
łożone i w ydaw ane p rz y n o s iły na łam ach swych bardzo cenne wiadom ości, m ianow icie c h e łm iń ska „S zkó łka Narodow a“ , później „S zkoła N a ro dowa“ o stosunkach dotyczących lubaw skiego p ow iatu częściej i dość obszernie'się rozpisyw ała.
Pismo to w nie liczn ych ju ż ty lk o is tn ie je egzemplarzach i n ie łatw o jest dostępnem. U w a żaliśm y tedy za wskazane, w yb ra ć z niego cie
kawe i ważne do poznania przeszłości naszego p ow iatu a r ty k u ły i korespondencye i w ydać je ponownie z niezbędnem i objaśnieniam i i u w a gam i.
T ym sposobem czasy nie tak dawno m in io ne, a tak m ało znane, zbliżą się do nas, odżyją w naszej pam ięci i odsłonią nam obraz szlachet
nej i naśladow ania godnej p a tryo tyczn e j d zia ła ł ności tych, k tó rz y ju ż przed w ięcej niż pół w ie kiem o te same pra w a narodowe w a lc z y li, co teraz ich następcy i potom kowie.
I. Ogólne p o ło żen ie p o lity c z n e . R ew o lu cya m a rc o w a . P ie rw s z e w y b o ry p o selskie.
I)o r. 1848 w szystkie państwa niem ieckie — było ich przeszło trzydzieści, a największe z nich b y ły cesarstwo a ustrya ckie i królestw o pruskie
należały do jednego zw iązku nazwanego
„Z w ią z k ie m N ie m ie c k im 1' na którego czele stał cesarz a u s try a c k i. N ie b y ł to związek królestw i księstw, lecz k ró ló w i ksią żą t; ich zastępcy, Którzy się z b ie ra li na sejm i o wg F ra n k fu rc ie nad Menem na wspólne n a ra d y (Bundestag) nie ra d z ili nad uszczęśliwieniem ludów i państw do Z w iązku należących, ale nad zapewnieniem oso
bistych interesów i korzyści m onarchów. P a ń stwa te żadnego p ra w ie p o żytku ze Z w ią zku nie m ia ły , bo ta. „jedność“ niem iecka b yła ty lk o po
zorna, na zew nątrz wobec potężnych m ocarstw ja k I' raneya, A n g lia i Rosya, N iem cy b y ły roz
szarpane na większe i m niejsze państwa i pań
stewka, z k tó ry c h każde żyło swoim dworem i chodziło swoim to re m ; m iędzy sobą często swa- ry.yiy się, n a jb a rd zie j zaś krzyw e m i zazdrosnem okiem p a trz a ły na siebie A n s try a i P ru sy. S ły n n i i p a try o ty e z n i mężowie niem ieccy widząc smutne i upokarzające rozbicie w ie lk ie j ojczyzny swojej, m a rz y li oddawna o tern, aby doprowadzić do ścisłej, zw a rte j łączności całą Rzeszę niem iecką pod rządem jednego cesarza niem ieckiego.
.Jak w szystkie inne państw a do zw iązku na
leżące, ta k i P ru sy b y ły państwem m onarchi- czno-absolutnein, to znaczy, że k ró l sam owładnie rz ą d z ił w k ra ju przez m in is tró w sw o ich ; wszy
s tk ie p ra w a on sam przez nich u s ta n a w ia ł; lu dność żadnego nie m ia ła u d ziału w p ra w od a w stwie, bo nie było sejmu, nie b yło parlam entu,
— 6 —
w k tó ry m by posłowie przez lud w y b ra n i m ogli głosowaniem w p łyn ą ć na uchw alenie praw , i przed k tó ry m by m in is tro w ie b y li odpow iedzialni,
— słowem, nie było ko n stytn o yi. W olność oby
w atelska b y ła ścieśniona; nie wolno było odby
wać zgromadzeń w celu naradzenia sit; nad sp ra w am i publicznem i i politycznem i.
Gazety i ksią żki przed w yd rukow aniem b y ły przeglądane i zm ieniane przez cenzorów, k tó ry c h rząd u sta n aw ia ł wszędzie, gdzie b y ły d ru k a rn ie . S kutkie m ta k ic h stosunków panowało m iędzy ludnością w ie lk ie niezadowolenie, gotowe każdej c h w ili w ybuchnąć, aby zrzucić kajdany i w y w a l
czyć swobody obyw atelskie- P rą d y wolnościowe n u rto w a ły we w szystkich społeczeństwach euro
p e js k ic h ,'lu d y s p rz y k rz y ły sobie rządy p o licyjn e czychające na zagładę każdego wolnego, choć nieszkodliw ego czynu, tę s k n iły do wolności....
K r ó l p ru s k i F ry d e ry k W ilh e lm I V . ja k k o l
w iek ożyw io ny życzliw ością d la poddanych swo- ich nie ch cia ł przecież k ra jo w i swemu nadać k o n s ty tu c y i; a to li pragnąc jakoś uspokoić w rze
nie w k r a ju panujące, pow ołał w szystkie sejm y pro w iu cyon a ln e 1847 r. do B e rlin a na i. zw.
sejm połączony (V e re in ig te r Landtag), w k tó ry m z P olaków zachodniopruskich zasiadali Teodor D o n im irs k i, Kossowski i K a lk s te in .*)
Tymczasem w yb u ch ła w m arcu 1848 r. re- w olucya. M ieszkańcy stołecznych m iast, P aryża, W ie d n ia i B e rlin a z bronią w rę ku w y w a lc z y li konstytueyę, wolność.... M ówiono wówczas, że teraz nastała „w iosna ludów “ .
*) Teodor D., dziedzic Buchwaldu i Telkwic pod Sztu
mem, jeneralny dyrektor Ziemst *a Kredytowego w Kwidzy
nie, współzałożyciel Towarz. Pomocy Naukowej, organizator Sejmików rolniczych toruńskich, urn. 1884. — (Kossowski, z Gajewa pod Golubiem, ojciec posła Bolesława K,. zmarłego 1892. — Karol Kalkstein z Pluskowęs um. 1892.
7
We F ra n c y i od r. 183° panow ał z w yb o ru narodu k ró l L u d w ik F ilip , k tó r y okazał się złym m onarchą, bo dbał o p ryw a tn e , własne spraw y, pom nażał swój m a ją tek nie p rzebierając w środ
kach ; za jego przykładem poszli urzę dn icy k u p cząc, i fry m a rc z ą c za pieniądze najw yższem i go
dnościami. T a kie rzą d y o b rz y d ły F ra n c u z o m ; c h w y c ili za broń, w yp ę d zili k ró la i zaprow a d zili rzeczpospolitą, w k tó re j na podstawie p ra w k o n s ty tu c y jn y c h rz ą d z ił w y b ie ra n y na pewien czas prezydent.
N auka P aryżan nie poszła w las. W z ię li ją sobie do serca zwłaszcza W iedeńczycy, ro z g o ry czeni srodze na wszechwładnego księcia M e tter- nicha, kanclerza austryackiego, w roga w szelkiej wolności, k tó r y stanowczy w y w ie ra ł w p ły w na Bundestagu fra n k fu rc k im . W dniach 13. i 14.
m arca, g d y się zebrał na n a ra d y sejm dolno- a u stry a e k i we W ied n iu, tłu m oblegał zamek ce
sarski i sejm żądając k o n s ty tu c y i. K ie d y w o j
sko dało ognia na lud, wszczęła się krw a w a , za
cięta w a lk a uliczna. W reszcie wojsko ustąpiło, żądanie lu d u zostało spełnione.
Skoro wieść o re w o lu cyi przeszła do B e rlin a , i tu się ludność b urzyła. K r ó l F ry d e ry k W i l helm IV . b y ł teraz gotów na w szystko zezwolić, skoroby i inne rzą d y niem ieckie na to samo się w swoich k ra ja c h zgodziły. Potem kazał czekać, co uradzi „se jm połączony“ , k tó r y zwołano n a j
p ie rw na 25-, potem na 2. k w ie tn ia . A le tłu m y zn ie cie rp liw io n e nie c h c ia ły czekać, ze brały się przed zam kiem i w y m o g ły na k ró lu n a jg łó w n ie j
sze żądania n. p. wolność d ru k u ; g d y się później znowu do zamku z b liż a ły , p a d ły dwa s trz a ły i konnica n a ta rła na lud. To było hasłem do w a lk i.
Ludność pozaw alała ulice wozami, sprzętam i i t. d.
c z y li pobudow ała b a ry k a d y i strze la ła z poza nich na żołnierzy. Ostatecznie wojsko ustąpiło, i k ró l obiecał, że k ra jo w i da koustytucyę.
8 —
Po re w o lu cyi zebrał się we F ra n k fu rc ie t. zw.
V o rp a rla m e n t c z y li p a rla m e n t przygotow aw czy, którego członkam i b y li n a jw y b itn ie js i mężowie z w szystkich państw należących do Z w ią zku N ie
mieckiego. Zadaniem tego sejm u było radzić nad zjednoczeniem w szystkich państw nie m ie ckich w jedno silne, potężne m ocarstw o; w szyst
kie szczepy i lu d y niem ieckie m ia ły odtąd być złączone w jeden w ie lk i naród pod rządem jedne
go wspólnego cesarza.
J a k się wobec p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o zachow yw ali Polacy?
B y li zgodnie tego zdania, że N ie m cy p o w in n i swoje niem ieckie sp ra w y narodowe uporządko
wać sam i w edług swego upodobania; ponieważ zaś sp ra w y ludności p olskiej W. K się stw a Po
znańskiego i polskich pow iatów Prus Zachodnich nic nie m a ją wspólnego z zjednoczeniem Niem iec, przeto w naradach niem ieckiego p arlam en tu u d zia łu nie w z ię li i p rotestow ali przeciw włącze
n iu polskich dzielnic do Z w ią zku Niem ieckiego.
W P rusach Zachodnich u tw o rz y ł się „ T y m czasowy K o m ite t N arodow y P rus Zachodnich“ , k tó r y m ia ł kierow ać w yb o ram i i innem i sp ra w am i p olityczne m i. N ależeli do niego: Józef R u tkow ski, dziedzic Jaguszewic pod Jabłonowem , ks. Tomasz G rzankow ski proboszcz z R adow isk* **)), Z ie liń s k i, sołtys z P ułkow a, W ysocki, dziedzic Małego P ułkow a, W a w ro w s k i z L ip n ic y , Rzepni- kow ski z Radowisk, Ś w in a rski, rzem ieślnik z W ą brzeźna i N a ta lis S ulerzyski * *) dziedzic P ią tk o w a pod K ow alew em . K o m ite t ten w odezwie do
*) Umarł jako emeryt 1866 r.
**) Sulerzyski ur. 1801 w Piątko wie miał od r. 1846 wybitny udział w życiu politycznem i gospodarczem Prus Zachodnich. Był kilkakrotnie uwięziony; znaczną część wiel
kiego majątku swego poświęcił dla sprawy narodowej. R,. 1864 zamieszkał w Krakowie, gdzie napisał swoje „Pamiętniki“ , Umarł 1878 r. w Graefenbergu na Śląsku.
9 —
P olaków zachodniopruskich ogłosił, że w y b o ry do p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o odbyć się nie m ają i że on (kom itet) w y s ła ł do F ra n k fu r tu ja ko za
stępcę całej ludności polskiej P ru s Zachodnich Ignacego Łyskow skiego*) z Mileszew pod B ro d nicą, aby zaprotestował przeciw w cieleniu P rus Zachodnich do Rzeszy N iem ieckiej.
Ł ysk o w s k i rzeczywiście do F r a n k fu r tu po
jechał. W przem owie swojej do p arlam en tu , k tó rą w y g ło s ił 22 m a ja 1848 r. odczytał protest w yborców ułożony przed w yb o ra m i w Nowem- mieście i przesłany przez ręce land ra ta do m in i- ste ryu m w B e rlin ie :
... Prócz tego mam od 79 w yborców , k tó rz y niżej są podpisani następujące oświadcze
nie do protestaeyi przeciw bezw yjątkow em u w cie
le n iu P rus Zachodnich do N ie m ie ckie j Rzeszy p rzyłą czyć:
K ró le w s k ie j P rześw ietnej L a n tra tu rz e ośw iad
czają niżej podpisani w y b o rc y d la p o w i a t ó w B r o d n i c k i e g o i L u b a w s k i e g o :
Ponieważ w iele pow iatów w W ie lk ie m K s ię stw ie Poznańskiem dla przewyższającej liczb y n ie m ie ckie j ludności od narodow ej re o rg an iza cyi ma być w yłączonych i do N ie m ie ckie j Rzeszy w cielonych, d la tego i m y na tę samą zasadę się odw ołując, oświadczamy, że ja k inne p o w ia
ty , tak i rzeczone p o w ia ty d la przeważającej lic z b y polskich mieszkańców z N iem cam i nie po
w in n y być złączone.
Z tej p rz y c z y n y porozum iaw szy się z p ie r
w o tn y m i obióream i n ie m o ż e m y w y b i e r a ć
*) Ignacy Łyskowski urodzony w rodzinnych Milesze- wach pod Brodnicą 1820 r. długoletni (od 1866 r. do śmierci 1886 r.) poseł na sejm i do parlamentu zasłynął jako jeden z najlepszych u nas znawców spraw politycznych i ekono
micznych, zwłaszcza rolniczych, o których dużo pisywał do gazet i w osobnych książeczkach,
— 10 —
\
ż a d n e g o d e p u t o w a n e g o do dostojnego N iem ieckiego P arla m en tu , i p rz y b y liś m y na miejsce w y b o ru je d ynie dla tego, abyśm y podane oświadczenie P rześw ietnej L a n d ra tu rze w rę czyli i zarazem do n ie j zanieśli tę prośbę, aby je na
ty c h m ia s t w ysokiem u m in is te ry u m przesłać r a czyła.
Nowemiasto, d. 10 m aja.
(Tu następują podpisy 10 wyborców ).
Lubo ci w y b o rcy (w a lm a n i)m a ją cy w ybierać je d nego deputowanego dla złączonych pow iatów brod
n ickie go i lubaw skiego zastępowali około 40000 p ie rw o tn y c h w yborców , to jednak pozostali w y b o r
c y (niem ieccy) choć ich liczba bardzo m ałą była (ty lk o 27), o b ra li jednego dopntowanego dla N ie
m ieckiego P arla m en tu , m ianow icie asesora sądo
wego W o lffa *). Również w in n y c h pow iatach polskich P olacy nie w y b ie ra li wcale do tegoż p a rla m e n tu **). Poseł w y b ra n y do F ra n k fu rtu przez mniejszość niem iecką p rz y w strzym a n iu się P olaków od głosowania, w yje ch a ł w praw dzie tam dotąd, ale d łu g i czas b y ła spraw a n ie ro z strz y g n ię ta , czy m u tam w olno zasiadać i g ło sować bo go za rzeczywistego zastępcę ludności uważać nie chciano.
Oświadczenie Ignacego Łyskow skiego p ie r
w otnie p rz y ję to g rz m ią c y m i oklaskam i, uchw alo
no naw et rezolucyę, że ro zb iór P o lski jest zbro
dnią i że honorow ym obowiązkiem Niemców' jest starać się o odbudowanie P olski. Pom im o to postanowiono ostatecznie w cielić p o w ia ty polskie P ru s Zachodnich do połączonych N iem iec; to ty lk o zastrzeżono, że w a d m in is tra c y i, sądow ni
ctw ie, szkolnictw ie i kościelnych sprawach ję zyk polski m ia ł być ró w n o u p ra w n io n y z niem ieckim .
*) Umarł 1849 r. na choler*.
**) Warto przypomnieć, że biskup chełmiński ks. Sed- lag był do 19, lipca 1848 członkiem parlamentu frnnkiurckiego.
11
Zbyteczne dodać, że ró w n ou p ra w n ie nie n ig d y nie nastąpiło.
W m a ju następnego ro ku (1849) zebrał się w F ra n k fu rc ie in n y p a rla m e n t w y b ra n y podług pra w id ło w eg o re g u la m in u . Jako w ysłaniec p o l
skich pow iatów brodnickiego i lubaw skiego, k tó rz y w liczbie 17() przeciw 60 Niemcom w Nowem- mieście p ow tórnie zaprotestow ali przeciw bez
względnemu w cie le n iu P rus Zachodnich do N ie miec, pojechał znowu Ig n a cy Ł ysk o w s k i do F ra n k fu r tu , ale ty m razem przepadł ze swoim p ro te stem: N iem cy o dm ów ili in n y m narodowościom wolności i rów n ou p ra w n ie nia *).
W ró ćm y do r. 1848. Po re w o lu c y i m arco
wej o d b y ły się n ie ty lk o w y b o ry do p arlam en tu fra n k fu rc k ie g o , ale p ra w ie równocześnie do sej
m u p ruskiego w B e rlin ie .
N ajprzód zw ołał k ró l F ry d e ry k W ilh e lm IV . do B e rlin a t. z w. połączony sejm (złączone sej
m y prow in cyon a ln c), aby mu przedłożyć szereg tym czasow ych ustaw do zatw ierdzenia. Skoro bo
wiem ludow i ch cia ł dać konstytucyę i zapewnić wolność d ru k u , swobodę stow arzyszania się oraz wolność r e lig ii, m usiał słowa dotrzym ać. Sejm połączony u c h w a lił tedy tym czasow ą ordynacyę w yborczą w celu w y b ra n ia posłów do nowego sejmu ustawodawczego (N ationalversam m lung).
Na podstawie te jo rd y n a c y i o d b y ły się w y b o ry p ie r
wotne (w alinanów ) 1 m aja, w y b o ry poselskie dn.
8 tegoż miesiąca. Ja ko posłowie o bran i zostali z p ow iatu lubaw skiego ks. dziekan K lin g e n b e rg proboszcz lu b a w s k i**) i ks. ka n o n ik R ich te r z P el-
*) Łyskowski. Curriculum vitae. Lipsk 1861 str. 21 i nsst,
**)Ks. Antoni KJingenberg ur. w Chełmnie 1814, wyśw.
na kapłana 1840, r. 1813 proboszcz 1847 dziekan lubawski, 18S8 kanonik honorowy chełmiński, 1809 kanonik rezydujący w Pelplinie, oficyał i wikaryusz generalny, umarł 1895 jako protonotaryusz apostolski i dziekan katedralny. Posłował k il
kanaście lat; ostatni raz - wiatach sześćdziesiątych — wy
brano go w pewnym okręgu nadreńskim.
12 —
p lin a *), Bliższe szczegóły i okoliczności ty c h w yborów są nieznane, bo wówczas jeszcze nie w y c h o d z iły pism a polskie w Brusach Zachodnich, w k tó ry c h b y opis ic li umieszczono. W in n y c h pow iatach Prus Zachodnich w yb ra n o m iędzy in n y m i księ ży: A nd rze ja Pom ieczyńskiego, A n to niego Skibę i A u g u s ty n a Schulza, oraz syn dyka biskupiego M ich a ła P o krzyw n ickie g o **).
Sejm, oprócz p ra c y prawodawczej zajm ow ał się także za ła tw ia n ie m p e ty c y i, które ze w szyst
k ic h stron k ra ju , także z P ru s Zachodnich lic z nie n a p ły w a ły do B e rlin a . Oo do polskich pe
ty c y i, zalecono ze stro n y posłów polskich, aby je w y b o rc y p rze syłali na ręce jednego z w yżej w zm iankow anych deputowanych.
II. K rw a w e ro z ru c h y w L u b a w ie . P e ty - cye do se jm u .
Ruch re w o lu c y jn y r. 1848 spowodował zu
p e łn y p rz e w ró t stosunków p o lity c z n y c h w całej p ra w ie E urop ie , a ponieważ i całe P ru s y objęte
*) Ks. Karol Rjchter, Westfalczyk, 1837—1844dyrektor gimnazyum chełmińskiego, do 1849 kanonik chełmiński, do 1867 poznański, następnie trewirski, umarł 186 . Władał do
brze jeżykiem polskim i bronił gorliwie słusznych spraw n i- rodowych Polaków. Był jednym z najczynmejs/.ych posłow.
**) Ks. Andrzej Pomieczyńskl, ur. w Swarzewie na Kaszubach, 1842 do 1844 prób. chełmiński, następnie subkow
ski urn 1888 w Grucznie. 1847 oskarżony o zbrodnię sianu, ale’ uwolniony; postem był do r. 1849.
Ks. Antoni Skiba ur. w Opolu na Slą ku 1811, wyśw, 1893 był proboszczem w kurni na Kaszubach, urn. 18t>3.
’ Ks. Schulz ur. 1803, wyśw. 1826, byt proboszczem w Lichnowach w powiecie malborskim,
Michał Pokrzywnicki, syndjk i król. asesor przy są
dzie nadziemiańskim ur, w Silnie pod Chojnicami 1810, umarł w Pelplinie 1855. Był zdolnymi gruntownym mówcą sejmowym.
Na wiecach przemawiał do wyborców Polaków po niemie
cku; sam się uskarżał, że jego rodzinę już tak bardzo zniem
czono, Posłował do r, 18 l
b y ły zw ycięskim ruchem w olnościow ym , przeto i u nas w szerszych w arstw ach ludności zakotło
wało. Z ówczesnych gazet polskich w y n ik a , że wolność obyw atelska, możność w yb o rów , k tó ra ta k niespodzianie spadła na ludność, n ie kie d y w p ra w ia ła w szał radości. W m ieszanych co do narodowości okolicach nagła zm iana p olityczn a u m o żliw ia ją ca skuteczniejszą obronę narodowości polskiej w yw ołać m usiała z n a tu ry rzeczy u Po
laków tern większe zadowolenie, u Niem ców zaś obok radości z o trz y m a n ia swobód nadto obawę, że Polacy rozpoczną w alkę - obawę zupełnie płonną, gdyż publiczne odezwy K o m ite tó w p o l
skich, np. p ią tko w ska z dn. 29 m arca 1848 g ło s iły „W olność, równość, b ra te rstw o “ P olaków Niem ców, Żydów nawet, przeciw Moskalom, k tó ry c h za najniebezpieczniejszych w rogów wolności uważano.
N igdzie też u nas nie było słychać o w ro giem względem Niem ców usposobieniu. A le n ie uzasadniona obawa Niem ców przed budzącym się ruchem p olskim narodow ym doprow adziła do pożałow ania godnego nieporozum ienia, które stało się powodem k r w aw ych ro zruchów w L u bawie w uroczystość św. P io tra i P aw ła. N a w ieść 0 tein co się stało, p rz y b y ł do L u b a w y F ra n c i
szek Z agórow ski dziedzic T rzcin a , d zie ln y i za
służony p a try o ta , zbadał ca ły stan rzeczy i o p i
sał te w y p a d k i w następującej p e ty c y i wystoso
wanej (To~Zgromadzenia Narodowego w B e rlin ie 1 podpisanej przez lic z n i eh św iadków .
Szanowni Reprezentanci N a rodu!
K rw a w e sceny, m orderstw a i g w a łty , ja k ic h było w id o w n ią m iasto Lubaw a w d n iu 29. i 30.
czerwca pow odują nas do zaniesienia zażalenia przed G odnym i Zastępcami narodu przeciw s p ra w com tych nadzw yczajnych nadużyć.
Dzień 29. czerwca b y ł w L ub a w ie dniem św iątecznym P io tra i P aw ła i zarazem dniem re-
— 13 —
14 —
w iz y i kantonistów . W iele przeto lu d zi, a szczegól
nie in io d y c b popisowych, znalazło się w szynko- w niach. Z tych n ie k tó rz y na pół p ija n i wszczęli k łó tn ię m iędzy sobą, w domu szynkow nym staro- zakonnego Dawida Ostrodzkiego, (obecnie p. Gałka) co dało powód O strodzkiem u lu b jego dom ownikom do zadzw onienia w dzwon ogniow y na g w a łt.
N a ty c h m ia s t u z b r o j e n i m i e s z c z a n i e N i e m c y i Ż y d z i p r z y b y l i n a m i e j s c e k ł ó t n i i b e z d a l s z y c h po w o d ó w k ł u l i l a n c a m i, pł a z o w a 1 i i r ą h a l i p i i ł a s z a m i o w y cli po p i so w y c h i z w szystkich p ra w ie szyn- ko w n i w y p a rli ich przemocy za m iasto a z nim i bardzo w iele lu d z i spokojnych wychodzących z kościoła.
Ten czyn n ie spra w ied liw ości b y ł przyczyną do większych jeszcze nadużyć i k r w i rozlew u d nia następnego.
Z powodu ja rm a rk u na bydło w Lubaw ie i re w iz y i popisowych od samego rana lu d zi b yło wielo.
W ieśniacy mszcząc się za wczorajsze ra n y za
częli pojedynczo zaczepiać i bić żydów. Z a trą biono a la rm , - lud w ie js k i rozbiegł się po u li
cach, — rozum iano chw ilow o, że ten u m k n ą ł z bojaźni, g d y tymczasem on się z b ro ił w k ije .
S iła zb ro jna m iejska stanęła w szyku bojo
w ym . W ieśniacy z k ija m i postępowali na plac k ilk u u lic a m i w ' masie skupionej. Mieszczanie p o g ro z ili im bronią, w ieśniacy o d g ro zili im ki"
ja m i i ju ż b y lib y gotowi rozejść się do domów byle s iła uzbrojona u stą p iła z placu i d ozw oliła im bez bojaźni zabrać ich wozy. W ty m więc celu p ro s ili o pośrednictwo jednego o ficera od su p e rre w izyi. Ten o fic e r udał się do kom en
danta mieszczan Leonardy i na swoje rozsądne przedstaw ienia odebrał odpow iedź: „ J a im tu zaraz pokażę, że oni się muszą p ie rw rozejść N iew iadom o, czy z b ro jn i z własnego popędu, czy też z rozkazu ła n d ra ta lu b swego kom en
— .15 —
danta d a li ognia z p alne j broni. Padło dwóch w ieśniaków tru pe m *) i k ilk a srodze raniono.
L ud oburzony u de rz y ł na z b ro jn ych mieszczan, k tó rz y p ie rz c h li z przestrachu w nie ład zie ; ucie
kających przeto g o n ił i chłostał k ija m i.
Z wyższych p ię tr domów m iano rzucać na lud kam ienie, lać go w itry o le je m i sylwaserem , dla czego w k ilk u domach p o w y b ija ł okna, po
w y rz u c a ł to w a ry i inne sprzęty na ulicę, któ re częściowo in n y lud, czychający na łu p ro z b ie ra ł i unosił.
Przed wieczorem na wezwanie la n d ra ta p rz y było wojsko z Nowegomiasta i Iła w y i położyło koniec zemście włościan, a w yw o ła ło na nowo zemstę mieszczan niem ieckiego i izraelskiego rodu. Ci dopiero c h w y ta li w ieśniaków w in n ych i n ie w in n ych , b ili k ija m i i w le k li do więzienia, gdzie ic h pierw szych dni, ja k głoszą wieści, m ia no głodem morzyć.
K siądz naw et kom endarz G ernikau**) na roz
kaz la n d ra ta m u sia ł kościół otw orzyć, gdzie ro biono re w izyę w skutek podejrzenia, lu b fa łs z y w ych doniesień, że sit; tam w ieśniacy m ie li p o kryć i pochować zrabowane tow ary.
D n i następnych wojsko jeździło po wsiach, aresztowało i zw łóczyło do w ięzienia tych w szyst
kich , na k tó ry c h ty lk o było ja k ie podejrzenie.
R e w id o w a li dom y, pozabierali włościanom p ie n ią dze, chociaż te oprócz małego może w y ją tk u b y ły ich własnością.
Jeżeli w ieśniacy są w in n i, słusznie mogą być podług p ra w a u k a ra n i. Lecz przedewszystkiem d la czego ci wszyscy, k tó rz y p i e r w s i d a l i po- w ó d d o n i e p o r o z u m i e ń, k t. ó r z y z b r o j n o n a l u d n a p a d l i , k tó rz y go k łu li lancam i i r ą
*1 Byli to robotnicy Michał Bromek z Lubawy, lat 47 i Michał Petrykowski z Ikatlewa, lat 50.
**) Ks. Augustyn C. był wikarym w Lubawie od 1847 od 1852 r. był proboszczem w Topólnie, gdzie też umarł.,
16 —
b a li pałaszam i bez ważnych do tego powodów, k tó rz y k re w lu d u przelew ając na śm ierć go m or dow ali, dlaczego p y ta m y sic, ci wszyscy, a na
wet żaden z nieb nie jest p ociągnięty do od
powiedzialności'? Gdzież je st spraw iedliw ość?
Stronniczość zastąpiła ją w’e w szystkieni. Żaden z tych, co zbrojne na lu d n a p a dli, nie u m a rł, w ielu zaś w łościan z odniesionych ran ju ż nie żyje i w ie lu jeszcze w krótce może zakończy dni ucisku i prześladowania.
K łó tn ie i b ija ty k i m iędzy popisow ym i zda
rz a ły się rok rocznie, w całej niem al E uropie, a przecież n ig d y kalectw em i śm iercią za to ich nie karano. K to ty lk o żyje, ma praw o starać się o zachowanie swojego życia i odpierać wszel
k i g w a łt gw ałtem , k tó r y zagraża jego zagładą.
Zemsta więc w łościan b yła ty lk o odparciem i o d wetem za większe złe, które im wyrządzono.
Rozszerzyła się tu wieść, że m a ją tk i u w ię zionych włościan m ają być zabrane na p o krycie kosztów śledztw a i w ynagrodzenie dla kupców lu b aw skich za poniesione szkody. Jeżeli tak ma być, to podobnie m a ją tk i tych, k tó rz y lud m o r
dow ali w in n y być obrócone na u trz y m a n ie sie
ro t i wdów pozostałych po p o leg łych włościanach i kalekach niezdatnych do pracy.
W ie lu mieszczan lu b aw skich ro b i groźne w y rz u ty n ie k tó ry m w łaścicielom dóbr ziem skich rodu polskiego, że ci, będąc na ja rm a rk u obec
n y m i, w zburzeniu lu d u nie s ta ra li się swoim w p ły wem uspokoić jego um ysłów.
W iadom o każdemu, że regeneya kw id zyń ska la n d ra ci, re n tm a js trz y i in n i niżsi urzędnicy, skoro posłyszeli o w ypadkach m arcow ych, zasz
ły c h w B e rlin ie , o wieści wskrzeszenia rozszarpa
nej Polski i je j narodowości, przestraszeni ó swoje posady, r o z r z u c i i i t y s i ą c e r o z m a i t y c h
— . 17 —
e g z e m p l a r z y p o d s t ę p n y c h p r o k l a m a - c y i m i ę d z y l u d w i e j s k i r o d u p o l s k i e g o , przez któ re u s iło w a li oburzyć ich przeciw uczeń- szym i m ożniejszym obyw atelom , zrobić rozdw o
jenie, nieufność, a może i w yw ołać rzeź krw aw ą.
Po ta k ic h więc usiłow aniach w łaściciele dóbr P olacy nie pew ni, czy posiadają zaufanie ludu, nie mogą do niego z własnem bezpieczeństwem w czasie zaburzeń przem awiać.
Lud w ie js k i gorzko i bardzo słusznie ubolewa, że się n ik t za n im nie ujm ie, że do niego każdy mieszczanin, byle b y ł Niemcem lu b Żydem, może strzelać, ja k do zwierza, bez żadnej za to odpowie
dzialności. Do oburzenia ludu p rz y c z y n ia ją się jeszcze p o r o z s t r z e l a n e i p o n i s z c z o n e ]> r z e z n i e k a t o l i k ó w n i e k t ó r e f i g u r y Ś w i ę t y c h w o k o l i c a c h L u b a w y . W łościa- nie sa rka ją głośno, że się pomszczą za zniewagę swej r e lig ii i krzyw d ę swych braci. Zem sta zaś ludu nieoświeeonego może być okropną, podobną do rzezi H u m a ńskiej lu b G a lic y js k ie j,g d z ie ogól
ne zniszczenie nie sam ych ty lk o w in n y c h dosięga.
K o m isya śledcza, przysłana z K w id z y n a do L u baw y na zbadanie ostatnich w ypadków nie zaspo
k a ja żadnej o p in ii. W łościanie u trz y m u ją , że z pom iędzy nich ju ż k ilk u n a s tu ra n n y c h um arło, ic h zaś p rz e c iw n ic y ograniczają liczbę zm a rłych do trzech lu b czterech zabitych. Z różnych g m in w iele lu d zi b ra ku je . P raw da tru d n a do w yśle dzenia i n ik t się n ią nie zajm uje, a fałszyw e lub przesadzone wieści pow iększają ogólne oburzenie.
D la tego niżej podpisani powodowani je d yn ie uczuciem ludzkości, dobrem ogółu i własnem bez
pieczeństwem m ają zaszczyt upraszać ja k n a ju p rz e jm ie j D ostojnej Iz b y D eputow anych, aby Ta raczyła w ysłać z pom iędzy siebie dwóch członków polskiej i n ie m ie ckie j narodowości do L u b a w y,
— 18 —
rżenia spraw iedliw ości i zapobieżenia, dopóki czas, gorszemu złemu.
Z najgłębszym szacunkiem (Następują podpisy.) Lubaw a, dnia 21 lipca 1848.
R ozruchy lubaw skie, opisane w p e ty c ji nie m ia ły po stronie p o lskie j w yraźnego ch arakte ru politycznego, tein m n ie j narodowego. Jednakże g d y się zważy, że i gdziein d zie j w Prusach Za
chodnich podobne się ro z g ry w a ły zajścia i że czasy same b y ły niespokojne, w te dy staje się rzeczą zrozum iałą, że u m y s ły m u sia ły być pohopniejsze do w a lk i niż po inne lata. Że roznam iętnienje w naszych stronach m usiało być nieinałem , do
w odzi także w zm ianka h is to ry k a p ow iatu brod
n ickie g o Plehna, k tó ry u trz y m u je , „że ze w szyst
kich pow iatów zachodniopruskicli n ajh a rd z ie j n ie spokojnym b y ł p o w ia t lu b a w s k i“ ; a to li opis roz
ruchów w p e ty c y i za w a rty i losy d ru g ie j pety- c y i przed je j w ysłaniem do sejmu, o ozem n ie
bawem będzie mowa, dowodzą, k to niepotrzebnie ze szkodą d la ogółu ludności, do takiego w zbu
rzenia się p rz y c z y n ia ł. Że P olacy ro z w in ę li w ie lk ą agitacyę, praw em dozwoloną, aby uzys
kać swobodę dla swej narodowości, to im ty lk o zaszczyt przynosi.
Ju ż poprzednio, może w m a ju 1848 r. została ułożona — n ie w ą tp liw ie przez F r. Zagórowskiego z T rz c in a —•inna p e tyc y iu lo sejmu berlińskiego, żą
dająca ró w n o u p ra w n ie n ia Polaków z N iem cam i, zwłaszcza co do ję zyka polskiego. Żądanie to uzasadniono bardzo obszernie. Ponieważ jest to dokum ent bardzo ważny, przeto podajem y go w całej rozciągłości:
P etycya o byw ate li p ow iatu lubawskiego* P a m iętne każdemu, k to k o lw ie k przeżył lat czterdzie
ści k ilk a lu b jest z ówczesną h is to ry ą obeznany, że p o w ia ty * ...i M ichałow skiej
19 -
O 4 } £
r
QQ ~Q ■ ■jednocześnie z Księstw em Poznańskiem od W ie l
kiego K sięstw a W arszawskiego oderwane i do P rus przyłączone m ia ły na kongresie wiedeńskim w ro ku 1 f 115 narodowość polską zagw arantow aną.
Tę gw arancyę z m a rły k ró l p ru s k i F ry d e ry k W i l helm I I w odezwie swojej do narodu z dnia 15 m aja 1815 r. p rz y rz e k ł święcie dotrzym ać.
W praw dzie p o w ia ty Z ie m i M ich a ło w skie j i C h e łm iń skie j na własne żądanie n ie k tó ry c h oby
w a teli z powodu odległości i tru d n e j kom u nika - c y i przez W isłę z Bydgoszczą zostały do regen- cyi k w id z y ń s k ie j przyłączone je d yn ie dla m ie j
scowej dogodności. Lecz przez ten środek a d m i
n is tra c y jn y m ieszkańcy tych pow iatów nie zrze
k li się b y n a jm n ie j swoich praw i sw ojej narodo
wości .
M im o jednak europejskiej g w a ra n c y i i k ró lew skich przyrzeczeń rząd p ru s k i pracow ał n ie ustannie od w ie lu la t nad zgubieniem narodow o
ści polskiej. Dowodem tego są liczne usiłow ania na zagładę naszego ojczystego języka. Bez w zglę
du na to, że ludność polska Z ie m i M ich a ło w skie j je st pięć, a m iejscam i sześć ra zy liczniejsza od ludności niem ie ckie j, wszelkie je d na k urzędy ad- m in is 'ra c y jn e p o lic y i i sądow nictw a obsadzono N iem cam i, k tó rzy nie posiadając ję z y k a polskiego, swoje czynności ustne i piśm ienne ty lk o za po
mocą tłómaczów odb yw a ją w ję zyku niem ieckim . A ztąd nieustanne trudności d la mieszkańców polskich pod ta k im i u rzę d n ika m i codziennie się przedstaw iają. I dlatego to mieszkaniec polski daleko niżej od mieszkańca niem ieckiego stoi,bo w sw ych praw ach bardzo ła tw o pokrzyw dzonym być może i częstokroć pokrzyw dzonym bywa.
U żyto naw et duchowieństwa do niem czenia narodu polskiego. P a ra fio m polskim , bez w zglę
du na częste ich zażalenia i narzekania narzuca
no księży niem ieckich z odległych p ro w in c y i.
K sięży zaś polskich poprzesyłano w p ro w in cye nie-
20 —
iiiie ckie. T a k i więc kapłan nieznający języka swoich p a ra fia n zam iast być dla n ich p r z y k ła dem i ośw iatą staje się pośm iew iskiem i zgor
szeniem, i obowiązków swoich sum iennie i z ko
rzyścią dopełniać nie może. Ztąd obojętność, osłabienie w wierze, n ie re lig ijn o ś ć i niem oralność stopniowo się do g m in polskich w krada.
N ie dość na tern, w szystkim gm inom polskim naw et i ta k im , gdzie nawet ani jednego Niemca nie ma, narzucono n auczycieli niem ieckich i dzie
ci w iejskie, k tó ry c h rodzice całe w ychow anie na nauczaniu ich czytać i pisać n akładają, uczą po niem iecku. Dziecko więc polskie po uczęszczaniu przez la t k ilk a do szkoły g m in n e j nie um ie czy
tać ani na polskiej ani na n ie m ie ckie j książce i tę jeszcze szkodę ponosi, że w ielu przekształco- nemi cudzoziem skim i w yra za m i swoją ojczystą mowę szpeci,
R ów nic w szkółkach m ie jskich chcąc n a ro dowość polską w ytę pić i polskie dzieci zniemczyć, w n ie k tó ry c h m iejscach wcale polskiego ję zyka polskich dzieci nie uczą, w in n y c h zaś na ten przedm iot naznaczono ty lk o jedną godzinę w t y dzień. Ponieważ zaś wszystkie p rze d m io ty w niem ieckim ję z y k u b yw a ją w ykładane, którego polskie dzieci nie rozum ieją, dlatego też bardzo m ało lu b wcale n ic z udzielanych im nauk nie ko rzystają. Zaniedbane duchowo tępieją na u m y śle a gdy do praktycznego przejdą życia, n ig d y z niem iecką młodzieżą, k tó ra w sw ym ojczystym w ychow ana i kształcona ję zyku na ró w n i stanąć nie mogą.
Podobnie urządzono szkoły wyższe gim nazya i sem inarya, z k tó ry c h w yrzucono ję z y k polski.
D la tego polska m łodzież po k ilk a la t w każdej klasie siedzieć m usi, dopóki zupełnie nie zniem czeje, bo z w ykła d a n y c h nauk w ję zyku nie m ie ckim korzystać nie może. M ając ty le trudności do zw alczania tra c i chęć do nauk i rzadko kto z
n ie j wyższe k la s y kończy. T a k więc szkoły n iż sze i wyższe są ty lk o is to tn y m i zakładam i do
niem czenia p olskiej m łodzieży, któ ra w swem kształceniu w strzym yw an a później od wszelkich urzędów usuniętą zostaje. Ztąd wszystkie k o rz y ści s p ły w a ją na ludność niem iecką, a ciężary na polską.
Zarazem użalam y się głośno na śro d ki, k tó re mi usiłow ano gw ałtem w cie lić P ru sy Zachodnie do Z w ią zku N iem ieckiego U rzę d nicy stanąwszy na czele niem ieckiego ludu, d ą ż y li do swego ce
lu w najniegodziw szy sposób. O b s a d z o n o w o j - s k i e m p o w i a t y , w k t ó r y c h 1 u d n oś ć p o 1- s k a j e s t p r z e w a ż a j ą c a. Z w o ływ a n o w publiczne m iejsca zgrom adzenia, na które ty lk o ludność niem iecką zaproszono do podpisyw ania prośby za wcieleniem naszej p ro w in c y i do Rze
szy N ie m ieckie j, P o l a k o m z a ś w z b r o n i o n o w s z e l k i e h z g r o m a d z e ń. I ) o w o d ę m t e g o n a d u ż y c i a s ą o d b y t e z g r o m a d z e n i a
w C h e ł m n i e , G r u d z i ą d z u i N o w e m m i e - ś c i e. O b u r z a j ą c e s z c z e g ó ł y n o w o m i e j s k i e g o z g r o m a d z e n i a jużeśm y w y ło ż y li r a dzie m in is tró w w naszej prośbie z dnia 15 k w ie tn ia br. przesłanej na ręce byłego je j prezesa p.
Camphausena, na k tó rą dotychczas nie m arny żadnej odpowiedzi.
Z w o li rządu rozsiewano ro zm yślnie m iędzy lud w ie js k i polskiego pochodzenia trw o ż liw e w ie
ści, ja k o b y polska szlachta u siło w a ła daw ny sy stem w prow adzić, w ydrzeć chłopom g ru n ta i gnę
bić ich poddaństwem.
K ró le w s k a naw et regeneya w K w id z y n ie tę podstępną potw arz w d rukow anej p ro k la m a c y i rozesłała w licznych egzemplarzach, k tó rą lan- tra c i i re n tm a js trz y rozkazali p o p rz y b ija ć na drzw iach szynkow ni i m ieszkań w szystkich soł t y
sów. Pod ta k im w p ływ e m urzędow ych zabiegów wszelkie podpisy zyskane za w cieleniem p o w ia
- i \ —
- 22 -
tów polskich P ru s Zachodnich do Z w ią zku N ie
m ieckiego, w ja k ie jk o lw ie k się liczbie te z n a jd u ją , nie m ają żadnego znaczenia i nie mogą być na teraz lu b na przyszłość dla polskich miesz
kańców obowiązujące.
N a jd o k ła d n ie j objaw ia wolę ludu polskiego protestacya zaniesiona przez pierw szych w y b o r
ców na d n iu 1 m aja br. przeciw w y b ie ra n iu de
putow anych do F r a n k fu rtu , w k tó ry c h to w y b o rach ludność polska nie chciała mieć żadnego udziału, o czerń z a k t p ro to k o la rn y c h w każdym czasie przekonać się można,
T a kie i ty m podobne krzyw d ze n ia polskiej narodowości, gw ałcenie i szarpanie przyrodzonych i najśw iętszych p ra w polskiego ludu, zadały jego sercu tru d n e do uleczenia ra n y.
Jeżeli dotąd w brew tra k ta to m , w brew p rz y rzeczeniom kró la , w brew w szelkiej s p ra w ie d liw o ści śmiano popełnić ty le bezpraw i nadużyć, czegóż się m am y spodziewać po w cie le n iu naszej p ro w in c y i do Rzeszy N ie m ieckie j, zdradą i pod
stępem m iejscow ych urzędników , pod w pływ em p rz e m o c y !
Jakąż rę k o jm ią może być dla nas ną p rz y szłość zapewnienie zachowania naszej narodowo
ści przez reprezentacyę niem iecką, k tó ra sama niesum iennie g w a łc i p ra w a narodów, potw ierdza dawne zabory i rozrządza cudzą własnością?
K rz y w d z e n i od dawna i w obawie o gorszą jeszcze przyszłość udajem y się do Was z ufn o ś
cią Szanowni Reprezentanci ludu zanosząc u s iln ą prośbę, abyście p rzy naradach nad ko ń stytu cyą d la kró le stw a pruskiego polską narodowość dla ludności p olskiej Prus Zachodnich pod w szelkim i w zględam i zagw arantow ać ra c z y li.
A m ianow icie zadamy od was słusznie:
1) tych samych praw d la ludności polskiej, ja k ie ma i mieć będzie ludność niem iecka,
2) obsadzenia w szystkich urzędów ty lk o ta-
I
— 23 —
k im i u rzę d n ika m i, k tó rz y w ró w n ym stopniu po
siadają ję z y k polski i niem iecki,
3) w yniesienie polskiego języka obok nie m ie ckiego na urzędow y ta k, iżby wszystkie władze z polskim ludem ty lk o po polsku czynności od
b yw a ły, i
4) nadanie polskiem u ję z y k o w i we w szystkich szkołach tego samego znaczenia, ja k i ma ję zyk niem iecki.
(Następuje przeszło tysią c podpisów)
N im petycya doszła do sejmu, spotkała ją niepożądana p rzygoda; została bowiem przez urzędnika zabraną i odesłaną do la n d ra tu ry . Donosi o to n Zagórów ski do S zkółki Narodow ej pod dniem 18 czerwca:
„N a dniu 15 hm. napadł niespodzianie leśny k ró le w s k i im ieniem (1. na nauczyciela, mającego p rzy sobie petycye do Sejm u B e rliń skie go i F ra n k fu rc k ie g o poparte około 1050 podpisam i ludności polskiej, p od a rł na nim suknie, zabrał mu rze
czone petycye z podpisam i i oddał la n d ra tu rze w Nowemmieście. S tara n ia moje i in n y c h oby
w ateli o z w ro t podpisów b y ły dotąd daremne.
L a n d ra t ośw iadczył nam, iż nie zna celu naszej prośby, ponieważ ta je st po polsku napisaną, d la tego prześle p a p ie ry Iie ge n eyi, k tó r a rozstrzygnie, czy mogą być zwrócone lu b nie.
Zapewne L a n d ra tu ra now om iejska z ludnoś
cią polską na m ig i czynności odbywa, skoro nie ma p rzy n ie j ani jednego urzędnika, mówiącego, lu b p rz y n a jm n ie j rozum iejącego po polsku.“
Ponieważ urzędnik, zabierający petycyę, do
puścił się czynu niezgodnego z praw em , przeto spraw ą tą za ją ł się z urzędu poseł Ign a cy Łys- kow ski w F ra n k fu rc ie , o czem sam donosi p u b li
cznie:
Skarga do P arlam entu. W skutek doniesienia w Szkółce Narodow ej N r. 1 z T rz c in a o za gra bieniu p e tycyi w raz podpisam i ludności polskiej
— 24 —
przez lan dra turę now om iejską u czyniłem u p a r
lam entu w ■ F ra n k fu rc ie , przytaczając cale donie
sienie, następujące w n io s k i:
1. aby w yso ki p a rla m e n t u c h w a lić ra c z y ł postanow ienia k u zobowiązaniu zwierzchności p ru s k ic h do zachow yw ania względem ludności p olskiej P ru s Zachodnich wyrzeczonej przez p a r
lam ent na dziesiątem posiedzeniu prawom ocnej rów ności szczepów nie nie m ieckich na ziem i zw iąz
k o w o - n ie m ie ckie j a względnie do szanow aniapra- wa zanoszenia p ety c y i.
2. aby w yso ki p a rla m e n t ze względu na ów pojedynczy w ypadek sta ra n ia dołożyć ra c z y ł ku zobowiązaniu la n d ra tu ry now om iejskiej do zw ro tu w y d a rte j p e ty c y i w raz z podpisam i obyw ate
lom oną zanoszącym.
W yso ki P a rla m e n t niech raczy przez speł
nienie ty c h próśb dać dowód, iż wyrzeczona prze
zeń praw om ocna równość nie je st czczeni b rzm ie niem, ja k wszystkie dotychczasowe obietnice i gw araneye ludności polskiej.
Z w yso kim szacunkiem w F ra n k fu rc ie , dnia 18. lip ca 1848
I g n a c y Ł y s k o w s k i ,
deputow any ludności p olskiej P ru s Zachodnich.
J a k i los spotkał skargę wytoczoną przed p a r
lamentem fra n k fu rc k im , niew iadom o, ale pod dniem 16 s ie rp n ia doniesiono z B e rlin a , że tam ks.
kan. R ic h te r p o s ta w ił w ażny wniosek nie ty lk o w spraw ie niepraw nego w y d a rc ia p e ty c y i, ale i znanych rozruchów lu b aw skich:
„N a posiedzeniu sejmu b erlińskiego z dnia 11 sie rp nia u c z y n ił ks. ka n o n ik R ic h te r natępu- ją c y wniosek. Ponieważ ludność polska p ow iatu lubaw skiego przez tam tejszych urzędników prze
szkód doznawała w w y k o n y w a n iu pra w a p ety c y i i ponieważ tamże ju ż krw a w e w y p a d k i zaszły i na przyszłość zajść mogą, dlatego niechaj raczy
W ysokie Zgromadzenie postanowić, aby kom isya wyznaczona do śledzenia poznańskich w ypadków także i w yp a d ki zaszłe w L ub a w ie i po d ru gie stosunki narodowości P rus Zachodnich, szczegól
nie zaś p o w ia tu chełm ińskiego i ziem i m ichało- w skiej śledziła. W niosek ten b y ł w praw dzie po
p a rty , ale nie m ia ł mieć pierw szeństw a przed porządkiem dziennym , d la tego go ks. kanonik R ic h te r c o fn ą ł.“
Przez k ilk a miesięcy losy pety c y i zabranej b y ły niepewne. A le snadź zabiegi posłów nie b y ły bezskuteczne, skoro ją w raz z podpisam i zwrócono, choć po d łu g im czasie. Donosi o tern znowu Z a gó ro w ski;
„T rz c in dn. 9 października. W n r. 1 S zkół
k i N arodow ej z d. 2 lip ca br. b yło umieszczone uw iadom ienie, że przeszło tysiąc podpisów miesz
kańców polskich z pow iatu lubaw skiego w raz z prośbą do Zgrom adzenia Narodowego pruskiego w B e rlin ie nauczycielow i S chneidrow i przez leś
niczego G rashoffa z K ostkow a gw ałtem zabrano.
— Te podpisy po trzech m iesiącach z w ło k i na rozkaz byłego m in is tra spraw w ew nętrznych p.
K u e h lw e tte ra przez regencyę kw id zyń ską w ła ś c i
cielom zwrócone, a przez nas w d. 26. z. m. zo
s ta ły przesłane Zgrom adzeniu narodowem u p ru s kiem u w B e rlin ie , na ręce deputowanego ks. kan.
R ich te ra.
Rzeczoną petycyę przesyłam i proszę o je j umieszczenie w p rzyszłym numerze S zkółki N a
rodow ej d la wiadom ości interesow anych osób.
W id z ic ie P olacy, że o swoje pra w a dopomnieć się możecie. Zatem dom agajcie się ich z ja k n a j
większą s iłą .“
T a k ic h to przeszkód doznawała p etycya. Roz
ru c h y lubaw skie znalazły prawdopodobnie odgłos w sądzie. N iestety nie znaleźliśm y nigdzie w zm ian k i, ja k i b y ł w y n ik sądowych rozpraw .
— 25 —
— 26
Hf. L ig a N aro d o w a Polska.
Skoro w Prusach nastała w ro ku 1848 w o l
ność stow arzyszania się, zaczęły się po różnych m iastach tw o rz y ć tow arzystw a w celu podźwig- nięcia narodowości polskiej. Ze w szystkich to w a rzystw największe m iała znaczenie „ L ig a N a
rodowa P olska“ , k tó ra m ia ła obejmować Polaków nie ty lk o w Prusach lecz także w A u s try i, po
nieważ oba te państw a należały do „Z w ią z k u N iem ieckiego.“ Po k ilk u przygotow aw czych ze
braniach we W ro c ła w iu i B e rlin ie , w k tó ry c h b ra li u dział g łó w nie posłowie polscy, p rz y ję to na d n iu 25 czerwca 1848 w B e rlin ie program w ie l
kiego stow arzyszenia. Założyciele, do k tó ry c h należeli także posłowie zachodniopruscy ksiądz K lin g e n b e rg , ks. kan. R ic h te r, ks. Pom ieczyński i syn dyk P o k rz y w n ic k i, o k re ś lili cel i środki L i g i w następujący sposób:
L ig a ma na celu skupienie w jedno ognisko s ił m o ra ln ych i m a te ry a ln y c h ludności polskiej tak w k ra ju ja k i za g ra nicą , do jaw nego i zgo
dnego z p ra w a m i p ; ń s ł w o wem i d zia łan ia na k o rzyść narodowości .polskiej. L ig a nie będzie ża
dną w ładzą p o lity c z n ą i ty lk o na drodze ściśle p ra w n e j postępować będzie. D zie li się ona na cztery o d z ia ły :
1. W y d z ia ł spraw w ew nętrznych przeznaczo
n y n ie ty lk o do zbierania i zestawienia wiadom o
ści o w szystkich sprawach mogących p rzyczyn ić się do podniesienia ludu naszego pod względem ośw ia ty i dobrobytu, ale i dc podjęcia usiłow ań, aby w c z y n w prow adzić to, co jest korzystnem dla społeczeństwa.
2. W y d z ia ł spraw zewnętrznych mi ał zaw ią
zywać i u trz y m y w a ć stosunki za granicą, nie t y l ko z pojedyńczem i osobami, ale także ze stowarzysze
n ia m i spraw ie p olskiej p rz y c h y ln y m i.
i}. W y d z ia ł p u b lik a c y i przeznaczony b y ł do
wydawanići d ru kie m pism i książek oraz do zwo
ły w a n ia zebrań, aby wśród swoich i obcych roz
powszechniać świadom ość o ważności polskiej spraw y.
4. W y d z ia ł finansow y zbierać m ia ł s k ła d k i pieniężne.
Prezesem honorowym L ig i był a rc yb isku p gnieźnieński i poznański, ks. P rz y łu s k i, do zarzą
du należeli oprócz słynnego filo z o fa polskiego i posła A ug u sta lir. Cieszkowskiego, k tó ry b y ł głó w nym założycielem L ig i i s ta tu t jego u ło ż y ł:
D r. A n to n i Kraszew ski z K u ja w , Dr. L ib e lt, sła w ny filo z o f i p o lity k , ks. kan. R ic h te r poseł lu bawski, Gustaw P otw orow ski w y b itn y poseł, W o j
ciech Lipski i syndyk P okrzy w n ic k i, posełchojnicki.
Na podstawie powyższego program u ułożono dokładne ustaw y. M iedzy innem i postanowiono, aby tam gdzie sic zbierze sto członków L ig i, is t
n ia ła L ig a pow iatow a, tam zaś, gdzie p rz y n a j
m n ie j będzie w miejscu dwadzieścia pięć człon
ków, była L ig a obwodowa z osobnym zarządem;
co k w a rta ł zaś delegowani L ig pow iatow ych i m iejscow ych (obwodowych) m ie li odbywać zjazdy prow ineyonaine.
Na hasło dane przez za ło życieli - posłów za
częto zakładać s k w a p liw ie tow arzystw a ligow e;
powstało ich tyle , że po p ó łro k u istn ie n ia zebrało sie na W ałnem Z e bran iu w K ó rn ik u pod Pozna
niem w styczniu 1849 196 delegatów zastępują
cych 246 L ig pow iatow ych i obwodowych. Z pow iatów zachodnio-pruskich n a jru c h liw s z y m i b y ły św iecki, ch ełm iń ski, to ru ń ski i lu b a w s k i;
pierw szy w d ru g ie j połowie 1848 ro k u zdołał zorganizować jedenaście L ig obwodowych, trz y pozostałe po dziewięć, następnie szły c h o jn ic k i z czterema, b ro dn icki z trzem a, złotow ski z dwoma i k ilk u innych z jedną ty lk o L ig ą *). O d z ia ła l
ni Akt pierwszego walnego zebrania Ligi Polskiej. Po
znań 18i9.
hośei L ig i w powiecie lu b aw skim doniesiono
„Szkółce N arodow ej“ następujące wiadom ości:
„Zajączkow o pod Lubaw ą, d. 25 września.
W dniu 22 w rześnia odbył się we wsi Ja- kóbkowie pod Lub a w ą zjazd o b yw a te li tego po
w ia tu celem zaw iązania T ow arzystw a L ig i P olskiej i obrania d y re k c y i. Obrano ks. dziekana K lin - genbergaz L u b a w y prezesem, oby w. Zagórowskiego z T rz c in a zastępcą prezesa, lts. 1 Iild e b ra n d ta ) z K azanie, o b y w a te li W ałdow skiego z M ontowa i Jackow skiego z G w iździn na członków d y re k c y i, o b yw a te li Pom ierskiego z K u rz ę tn ik a , Z d ro je w skiego z R ożentala i R ojew skiego z T y lic na zastępców, obyw atela K a m in skie g o ) z L u b a w y na kasyera lig i p ow iato w e j.“
Na tern zgrom adzeniu jeden z członków L ig i (może Franciszek Zagórow ski, n a jw y b itn ie js z y obok ks. K lin g e n b e rg a w pow. lubaw skim d zia łacz narodow y) w y g ło s ił następującą mowę.
„N a d niu 25 czerwca roku b. rodacy nasi w B e rlin ie ko rzystając z otrzym anego i na p rz y szłość zagw arantow anego pra w a stow arzyszenia się u tw o rz y li k o m ite t tym czasow y pod nazwą L ig i Narodow ej P o lskie j zachęcając w szystkich gdziekolw iek bądź zam ieszkałych Polaków do tego tow arzyskiego zjednoczenia się ku podzw ignięciu narodowości i wogóle spraw y p olskiej. Odezwę k o m ite tu tego ję zykie m ojców naszych pisaną i nas doszłą, sądzę, że p ojęliśm y rozumem i ser
cem o ty le , ja k drobne i słabe kurczęta p o jm u ją głos m a tk i, g d y je z trw o g ą rozproszone w c h w ili *) **)
*) K.S. Augustyn Hildebrandt od l»ii8 prob, u św. Jakóba, następnie dziekan w Toruniu, 18 52 prob, w Kazanicach, 1848 prof., potem regens seminaryum duchownego i kanonik w
Pelplinie. Umarł 1879, .
**) Antoni Kamiński służył w wojnie narodowej 1830i d l w czwartym pułku ułanów, potem właściciel folwarku w Mrocznie, następnie obywatel miasta Lubawy i radca miejski.
1863 wziął udział w powstaniu. Umarł 1883 u syna swego proboszcza chełmżyńskiego.
niebezpieczeństwa pod opiekuńcze s k rz y d ła zwó*
łu je . Owein skrzydłem naszego bezpieczeństwa i dobra będzie zjednoczenie się. W spólna praca, u siło w a n ia gorliw ość i poświęcenie obok w y trw ałości i ufności w naszych chęciach, pom im o rozdzielenia nas g ra n ic a m i pod panow ania ob
cych ludów przekonają też lu d y o naszej m o ra ln ej sile i zjednają nam poważanie takie, ja k ie naród dom agający się swego narodowego b y tu na sam- przód pozyskać w inien. Jesteśmy na drodze do tego celu w te j c liw ili. Wszędzie, gdzie językiem p o l
skim m ówią, a pra w a dozw alają, tw o rzą się sto
w arzyszenia miejscowe o biera ją dla siebie z św iatlejszych sfer dyrekcye, które znosić się będą z d yre kcyą naczelną c z y li g łów ną w działaniach p ra w n y c h ku d źw ig an iu narodowości i spraw y naszej.
Podstawą i pobudką do zebrania naszego jest to, że ca ły p o w ia t lubaw ski składa ludność swoją w nierów nie większej części z Polaków . N a ro dowość polską w tej stronie przechow ał głów nie lud w ie js k i i m ie js k i, bo z zamożniejszych posia
daczy ziem skich m ała ty lk o lic z b a pozostała. Jedni prześladowaniem i p rzy k ro ś c ia m i in n i ro z rz u t
nością i chęcią pysznej w ystaw ności w y z u li się z m a ją tków lu b w y d a lili gdzieindziej. I n n i — z żalem wyznać trzeba — p r z y j ę l i j ę z y k i z w y ć z a j e o b c e , i c h t u n i e m a w g r o n i e n a s z e m, z j e d n o c z e n i u , a do nazw isk ich ojców i cudzoziemcy szczerze przyznać się nie zechcą. P rz y jd z ie czas, kie d y zawstydzeni w y rzutem u jrzą się pojedynczo, na uboczu to w a rz y skiego życia, w ys ta w ie n i na burze czasu. Nie w spom niałbym o m ałej liczbie ta k ic h , k tó rz y za
przedali się całkiem swym zaborcom. P rz e tłu m aczyli oni ojców swoich nazw iska na obcy ję zyk, ja k o b y wstydząc się im ie n ia , któ re przez nich samych pohańbione zostało. W spom inam o tein wszakże na pociechę; że w miejsce ta k ic h
— 2 9 —
zn ajdu je m y \v naszem gronie większą liczbę oby
w a teli z ludu, k tó ry c h ojcowie lu b oni sami p ra cą i prawością dorobiw szy się m ienia, pospieszają z pomocą skorą w św iętej spraw ie narodowości.
D la takich w spółobyw ateli, tern m ile j daw nym obyw atelom zrzucić stare rodow itości przesądy i b ra tn ią dło nią ścisnąwszy każdego przyznać się do błędu za przodków naszych.
Na barykadach B e rlin a , W ie d n ia itp . lu d y w ostatnich czasach zd ob yły sobie praw o oby
w atelstw a c z y li równości w obliczu prawa. P ra wa k o n stytu cyjn e ułożone przez zastępców naszych z a pe w n iły każdemu wolność m ów ienia i pisania, czyli wolność d ru k u oraz praw o stowarzyszenia się. K o rz y s ta jm y więc z tego praw a, łączm y się wszyscy w jednę Ligę, w jedną że tak powiem siłę, ażeby wszędzie interesa osobiste każdego z P olaków praw em osłaniać i na drodze praw a po
pierać, czy li aby interes ogólny narodu polskiego m ia ł wszędzie poważanie, ja k ie nadaje ty lk o siła w zjednoczeniu.
A b y cel nasz porządnie, p ra w nie i jasno k ie ro w a ny przyszedł do sk u tk u , w yb ra ć nam nale^
ży ster T ow arzystw a c z y li L ig i P olskiej najprzód m iejscow y a potem g łó w n y. W wyborze osób na członków d y re k c y i pogodzić w in n iś m y ich uzdolnienie ze stosunkam i i w pływ em na lud i opinię publiczną, a 1) wspólnie z tą d yrę k c y ą pow iatow ą przestrzegać będziemy wszelkich in teresów każdego Polaka, nieść mu będziem po
moc radą, objaśnieniam i, w staw ieniem się i upo
m nieniem przez pośrednictwo d y re k c y i g łów nej 0 spraw iedliw ość na drodze praw a i słuszności.
2) zapobiegać będziemy, aby narodowość nasza nie g in ęła w obcej, lecz owszem ro z w ija ła się swobodnie na tej części ziem i od w ieków polskiej 1 3) starać się będziemy, aby księża, nauczyciele, urzę dn icy odpowiednio potrzebom lu d u tutejszego b y li Polacy, dostatecznie w ty m ję z y k u do swego
31
pow ołania przysposobieni. Słowem, niech będzie godłem L ig i • „W szyscy za jednego, jeden za w szystkich “ , a oddalając od siebie wszelkie sa- m oluhstwo, w b ra te rs k ie j zgodzie i zjednoczeniu z g orliw o ścią , poświęceniem i rozwagą tam wszę
dzie pospieszajm y z pomocą, gdzie cel nasz w y t
k n ię ty m ógłby ja k ik o lw ie k ponieść uszczerbek.
Na ró w n i z W ie lk ie m Księstw em Poznańskiem m ie liś m y zapewnioną tra k ta ta m i w iedeńskim i na
rodowość własną, a przez przeciąg la t nie w ie lu w id z ie liś m y ja k do sądów i wszędzie obcy język wprowadzono, obcym ję zykie m do nas prze
m awiano, lu b niezrozum iałym językiem poka
leczonym przez niem iecki, k tó r y nazywano polskim . P olaków od urzędów usuwano, nau
czycieli Niem ców nasyłano, tak iż uczące się dzie
ci polski ro d zin n y ję z y k popsuły, niem ieckiego się nie nauczyły, a nauk w ykła d a n y c h , a n a j
b ardziej r e lig ii i m oralności pojąć nie zdołały.
N ie było komu się upomnieć o te n a d w yrę żenia tra k ta tó w (wiedeńskich), bo też w epoce rządu m onarcbiezno - despotycznego nie było można tego żądać bez narażenia się. Dziś, kiedy m am y od rządu k o n s tytu cyjn e g o p ra w o m ów ienia, pisania, stow arzyszenia się i praw o u trz y m a n ia naszej narodowości zapewnione przez lu d p ru s k i, u siło w a n ia nasze ja k o praw ne nie są przeciw rządow i i praw om lecz przeciw poszczególnym nadużyciom urzędników , lu b zaw iści n ie k tó ry c h , opa rte j na daw nej zaborczej polityce.
P o m n ijm y na to, co było, a baczni na p rz y szłość, p a m ię ta jm y , że każdy z nas pojedyńczo jest różdżką, k tó rą dziecko złam ie; połączeniezaś ja k o pęk rózg zw iązany w stowarzyszenie s iln i jesteśm y dosyć, aby oprzeć sit; o lb rz y m ie j m ocy.“ —
W k ilk a ty g o d n i później pow stała L ig a w Nowemmieście. Podając dwa o założeniu je j is t
niejące sprawozdania zw racam y uwagę na jeden znam ienny szczegół, m ianow icie na to, że czio-
— 32 —
w iek św iecki p rzem aw iał w kościele. Nie było to zresztą wówczas rządkością, bo zdarzyło się to samo np. w K ościerzynie. P rzyczyną tego b y ł w ie lk i zapał re lig ijn o -n a ro d o w y , k tó ry szer
sze koła ludności o g a rn ia ł, ale także brak w ię k szych lo k a li publicznych, w k tó ry c h b y w ie lk ie zebrania odbyć się m ogły
Szczuka, d nia 11 listopada. W oktawę W W . ŚŚ. zaw iązała się L ig a w Nowemmieście. Będzie to dzień długo pam iętny dla całej tej okolicy.
Od samego rana zb ie rał się nasz ludek. Ze wszech stron szły wozy za wozami, które znaczną ilość lu d zi w io zły. L u d w ie lk ą radość na swych tw a rzach okazyw ał, że jedzie na narodową uroczy
stość. Zebrało się w szystkich, można powiedzieć około 3000 ze w szystkich stanów. B y ło tam (i kapłanów a pom iędzy ty m i i o s iw ia li starcy, k tó rz y całe swe życie s łu ż y li o łtarzow i, a na sc h y łk u życia swego osobą, im ion a m i i cnotą obyw atelską nie om ieszkają zaszczycać liczne i poważne grono narodowego tow arzystw a. W idać tam było mnóstwo o byw ate li i lu d nieom al wszy
stek z o ko licy. O godzinie 10 z rana u d e rz y ły dzwony i d a ły znać, że ju ż czas do kościoła.
W szystek lud w ie js k i ze wszech s tio n m iasta po
spiesza do kościoła- Zaczynają śpiewać nabożne i rozczulające pieśni. Około 11 godziny rozpu
szcza organ fa r n y swe tk liw e głosy, wpada w akord śpiew i m uzyka na urząd sprowadzona, wychodzi ks. dziekan Zyska ) z celebrą, a po^Cie- do przem aw ia z am bony ks. Łysako w ski ) ze Szczuki słowa stosowne, czułe, m ów i on o w ie lk ie j n ie d o li synów polskich, w spom ina o narodzie starodaw nym polskim , o g łó w nych jego cnotach ale i grzechach, d la k tó ry c h po części popadł
*) Ks. Ignacy Zyska rodem z Wodzisławia na Śląsku, był proboszczem nowomiejskim od 18.85 do 1853.
**) Ks. Łysakowski, urodzony w K °śc' erzynle’ P1’0" ' w Szczuce od 1837 do śmierci 1874 r.