• Nie Znaleziono Wyników

Przemówienie na uroczystej inauguracji roku akademickiego 1966

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przemówienie na uroczystej inauguracji roku akademickiego 1966"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Wyszyński

Przemówienie na uroczystej

inauguracji roku akademickiego

1966/67 na Akademii Teologii

Katolickiej : Warszawa, 4 X Roku

Milenijnego 1966 : tekst

autoryzowany

Studia Theologica Varsaviensia 5/1, 3-9

(2)

NA UROCZYSTEJ INAUGURACJI ROKU AKADEMICKIEGO 1966/67

NA AKADEMII TEOLOGII KATOLICKIEJ W arszaw a, 4. X. R oku M ilenijnego 1966

(Tekst autoryzow any)

M agnificencja, D ostojny Senacie, Pa;nie D y rektorze D ep ar­ ta m e n tu M in isterstw a Szkolnictw a Wyższego, Profesorow ie, P raco w n icy nau ko w i i M łodzieży!

Ilekroć b ierzem y udział w uroczystościach in au g u ra cy jn y c h n a W yższych U czelniach, zawsze m am y sposobność dokonania osobistego ra c h u n k u sum ienia. P a trz y m y n a W as z nadzieją, n a siebie — z zakłopotaniem . P a trz ę n a W as z nadzieją, bo ufam , że W y lepiej będziecie studiow ali na U czelni, niż ja. S tarsze pokolenie z peiwinym zakłopotaniem p a trz y k u soibi-e, bo zdaje sobie spraw ę ■— p rzy n a jm n ie j ja osobiście — że g d yb y dzisiaj zaczynało stu d ia na nowo, od początku, ja k to

in illo tem p ore byw ało, n a pew no u n ik nęło by w ielu błędów

i m edociągnięćŁ k tó re w życiu m iały m iejsce. Sądzę, N ajm ilsi, że t a in au g u racja, a w ięc początek p ra c y akadem ickiej, będzie dla n as w szystkich zachętą do otoczenia najw ięk szą życzli­ w ością te j tru d n e j, odpow iedzialnej i zaszczytnej p racy, a za­ razem będzie sposobnością do wdzięcznego p rzyjm o w ania w szystkiego, co rze teln i p racow nicy naukow i nagrom adzili w swoich zasobach in te le k tu a ln y c h i duchow ych przez w iele lat.

W ydaje nam się nieraz zw ykłym obow iązkiem to, że pro­ feso r zasiada n a k a te d rz e i w ykłada. C hciejm y jed n a k wczuć się w jago anteriora, zobaczyć potężn y w ysiłek ofiarnej p racy

(3)

4 S T E F A N K A R D Y N A Ł W Y S Z Y Ń S K I

[2] i ogrom nych w yrzeczeń, k tó re p o d ejm u je człow iek służący nauce. Są to na ogół rzeczy nieznane, taje m n ic e p ry w a tn e człow ieka. Z dradza je częściowo w ted y , gdy zasiada na k a ­ ted rz e i o tw iera usta. W tedy w szelka skrytość ja w n ą się staje. To, co naukow iec p o w ta rz a sobie in cubiculis, te ra z przepo­ w iada n a dachu. Z resztą życie w spółczesne rozw ija się w ty m stylu , że w łaściw ie tajem n ice p rz e s ta ją istnieć. Nie m a ju ż nigdzie tajem nic. N ik t n ie pow inien się dziwić, że czyjeś sp ra ­ w y p ry w a tn e sta ją się publiczn ym i i to bez żad ny ch grainic.

Człowiek ob jaw ia cały m sw oim sty lem życiow ym , k im jest. W y, m łodzi, m ożecie i m acie p raw o p a trz ą c n a nas, m y ­ śleć — spraw y, k tó re oni w tej chw ili n am p rzed staw iają, m y rozw iążem y l e p i e j . N apiszem y l e p s z e książki, l e p i e j i doskonalej p oprow adzim y w ykłady. S tw o rzy m y l e p s z y sty l życiowy. Czy to jest jak aś m łodzieńcza zarozum iałość? Nie, to jest w asz obowiązek! M acie obow iązek m yślen ia w te n sposób, bo ty lk o zia tę cenę m ożliw y je s t postęp, k ażdy po ­ stęp, nie ty lk o w dziedzinie nauki, ale w dziedzinie rozw oju osobowości lud zk iej i w dziedzinie k u ltu ry . G dyby m łode po­ kolenie p rzestało ta k m yśleć i żyw ić podobne am bicje, nie m oglibyśm y m u ufać. D okąd ono n a s k ry ty k u je — oczyw ista,

cu m fu n d a m e n to in re, rze teln ie i o b iektyw nie — choćby nie

w ypow iadało swoich ocen n a zew nątrz, m ożem y m u ufać, sądząc, że jest to k ry ty k a pozytyw na, połączona ze szlachetną am bicją, b y w szystkie dzienne sp raw y rozw iązać l e p i e j , niż b y ły rozw iązane dotychczas.

Może to, co mówię, w y d aje się rzeczą znaną i zw ykłą, ale po dośw iadczeniu, k tó re oglądaliśm y przez 4 la ta na Soborze W atykańskim II, m ożem y i p o w inniśm y ta k sp ra w y ustaw iać. In sty tu c ja , k tó ra istn ie je blislko 2 'tysiące lat, m a za sobą bo­ gate dośw iadczenia pracy. Ma rów nież a k tu a ln ą ocenę zna­ czenia te j p ra c y w e w spółczesnym świecie, chociażby przez fakt, że ze w szystkich stro n dom agano się obecności Kościoła w świecie. — Taka in sty tu c ja m a odwagę otw orzyć d ysk u sję i przez 4 lata przyglądać się sobie z otw arto ścią i śm iałością; m a odw agę w ysłuchiw ać n a au li w ykładów Ojców soboro­

(4)

w ych, zarów no w sty lu p ro feso rskim jak polem icznym , p rz y ­ czynkow ym i program ow ym . To w szystko m ieści się w za­ w artości m yślow ej Kościoła współczesnego, d ając dowód, że Kościół je s t odw ażny. Kościół odw ażnie m ów i sobie praw dę, a na czasy, k tó re idą, sam sobie w yznacza zadania, przez rze­ teln e aggiornam ento. Kościół nie lęk ał się k ry ty k i, p rzeciw ­ nie, w słuchiw ał się w n ią bacznie.

P rz y słu c h u ją c się w ypow iedziom n a Soborze, m ieliśm y m oż­ ność rozróżniać sty l m ówcy. B ył sty l profeso rsk i i b ył nie­ kied y sty l propagandow y. Słyszeliśm y ludzi, k tó rz y w ażyli każde słowo·, ostrożnie je fo rm u łu ją c i dokładnie m u się p rz y ­ glądając. S łyszeliśm y rów nież słowa, zdania i d ezy d eraty , k tó ­ re m ożna u staw ić na płaszczyźnie czystych tę sk n o t zawsze niespokojnej m yśli ludzkiej, k tó ra szu kając innych, lepszych rozw iązań, poddaje się niekiedy m isty ce zm iany, p rzecenia jej znaczenie i nie liczy się z przedm iotow ością tego, co m iałoby zm ianie ulec.

Zaw sze m nie zastanaw iało, że na Soborze d y sk u sja była o tw arta, o szerokim w achlarzu, n a to m ia st w y n ik i głosow ań jak g d y by zw ężały te m ożliw ości o tw a rte na szeroki św iat. Ś w iadczyłoby to o szerokiej m yśli, k tó ra sią w ypow iada jasno 1 m ężnie, a z d ru g iej stro n y o um iarze, k tó ry cechuje Kościół n a p rze strz e n i 2 tysięcy lat. Kościół mie e n tu z jaz m u je się zby t łatw o zapow iadanym i zm ianam i, bo m a dośw iadczenie 2 ty sięcy la t w świecie, a w Polsce — tysiąca lat. Zazw yczaj Kościół dokładnie oigląida to, co m a być pfzadimioteim few.

R erum n o va ru m cupiditas, czyli p rzedm iotem zm iany. W ypo­

w iedzi m ogły m ieć szeroki w achlarz, ale sform ułow ania, pod­ d aw ane głosow aniu i p rzy ję te przez Sobór, by ły zawsze oględ­ ne i rozw ażne, liczące się z m ożliw ością realizacji. Z astan a­ wiano się, czy te sform ułow ania są ju ż dojrzałe, czy są po­ stu la te m czasów dzisiejszych, czy też może d ezy d eratem na czasy o w iele, w iele późniejsze. T ak p ra c u je in sty tu c ja rze­ telna, k tó ra liczy się ze słow em i odpow iedzialnością za słowlo. Sobór dał. p rzy k ła d całem u św iatu, ja k należy u kład ać m etodę pracy naukow ej, zwłaszcza in sty tu c ji katolickich.

(5)

6 S T E F A N K A R D Y N A Ł W Y S Z Y Ń S K I

[4] Ks. R e k to r b y ł ta k uprzejm y, że pow ołał się w sw oim p rze ­ m ów ieniu in au g u ra cy jn y m na kilk a sform ułow ań, k tó re po­ dałem na w y k ład ach dla d u chow ieństw a i na zjeździe teolo ­ gów na K atolickim U niw ersy tecie L ubelskim . C hciałbym cho­ ciaż na m om ent naw iązać do ty ch m yśli, k tó re były p rzy in ­ nej sposobności, w innych w a ru n k a ch sprecyzow ane i o k re­ ślone.

Teologia kato lick a w Polsce zaw sze pozostaw ała pod o lb rzy ­ m im w p ły w em zagranicznej m y śli teologicznej, głów nie fra n ­ cuskiej, n iek ied y niem ieckiej, czasam i w łoskiej. W b ra k u w ła­ snej, rodzim ej lite ra tu ry teologicznej, szliśm y po lin ii dużych u łatw ie ń i od daw na uleg aliśm y nałogow i przykładów . P rz e ­ k ład aliśm y w szystko, co ty lk o naszym zdainiem m ogłoby za­ intereso w ać czytelnika. M nóstw o tw órczej en ergii było zużyte na pracę przetw órczą.

Nie zapom nę n ig d y w rażenia, gdy w e W łocław ku p rzy m u ­ sowo gościłem pierw szego w m oim m ieszkaniu oficera g esta­ po, k tó ry m nie z m ego własnego· dom u w yrzucał. K ońcem b u ta w yciągn ął z reg ału tom encyklopedii niem ieckiej H erd era i zrzuciw szy go n a podłogę, b u tem rów nież w e rto w a ł k a rty . G dy odszedł, podniosłem tom i postaw iłem z pow rotem na m iejscu. On zauw ażył to, p rzyszedł znow u i p o w tó rzy ł tę operację. W obec tego zatrzy m ałem się p rzy :nim, p y tają c, co chce przez to powiedzieć, w szak dotychczas m ieliśm y do czy­ nienia z „ K u ltu rträ g e r’am i”. — Zaśm iał się i pow iada: „W ła­ śnie dlatego, że czytacie ta k dużo obcych książek, m y tu dziś je ste śm y ” . B yło to dla m nie p rzerażające, niem niej podjąłem książkę i postaw iłem ją z pow rotem tam , gdzie stała. Zapadło m i to jed n a k w myśl.

N au k a teologiczna p ra c u je w w y m iarach określonych przez O bjaw ienie, S obory i dorobek w ieków . Jed nakże, ja k pow ie­ dzieliśm y, m usi ona zawsze liczyć się z w łaściw ościam i, fo r­ m acją duchow ą i odczuciem p o trzeb tego środow iska, k tó re m a zapotrzebow anie n a książki. N iestety, ilekroć rozm aw iam y z ludźm i, k tó rzy szu k ają naszej rad y , najczęściej m ożem y im zaofiarow ać książkę zagraniczną. P rzytoczę jed e n przy kład ,

(6)

k tó ry te ra z się zdezaktualizow ał. P rz ed w o jn ą ludziom in te ­ resu ją cy m się Kościołem, zawsze d aw aliśm y książki K arola A dam a. W ydaje m i się, że nic bard ziej błędnego. Są to n ie­ w ątp liw ie książki ogrom nej w artości, ale n apisane d la m e n ­ talności i środow iska Niemiec, spro testan tyzo w aneg o i zracjo ­ nalizow anego.

A co dać duchow ej fo rm acji polskiej? I znow u to u łatw ie ­ nie! P rofesor, k tó ry postanow ił coś dać czytelnikow i .polskie­ m u, okłada się m nóstw em książek zagranicznych i pisze „no­ w ą ” książkę. Tak się dzieje aż do czasów dzisiejszych. P e w ­ nie, pod kolniee sw ojego dzieła m ożna się zawssze pochw alić w span iały m w ykazem bibliograficznym , co· dla w ielu stanow i przedm io t dum y, zwłaszcza jeśli ta b ibliografia jest poliglo­ ty czna.

W ydaje m i się jednak, że w ty m jest tro ch ę nierzetelności. W olałbym , żeby m i a u to r nie przy to czy ł ani jed n ej książki, a n ap isał sw oją w łasną, czerpiąc z przem yśleń, dośw iadczeń i zapotrzebow ań w łasnego środow iska, z rozeznania jego fo r­ m acji duchow ej i relig ijn ej. U nik n iem y w te d y niebezpiecz­ nego dla n a u k teologicznych — a i nie ty lko teologicznych! — snobizm u, k tó rem u się bardzo często poddajem y. U łatw iam y sobie p racę, a le jest to niebezpieczne dla rodzim ej n a u k i teo ­ logicznej, k tó ra ciągle stoi w m iejscu, bo odżyw ia się jed yn ie im po rto w an ą m yślą.

Może spotkam się tu z b u n tem „ tru s tu m ózgów ”, ale sofcie zaraz pojadę i „zachow am duszę sw o ją”. Nie jestem rew o lu ­ cjonistą, chciałbym jed n a k w yw ołać tu ta j ferm en t, polega­ jący na tym , że m łode pokolenie, k tó re pozostaje pod w y tra w ­ nym k ieru n k iem profesorów ATK, zap ragnie ta k studiow ać, aby w dziedzinie teologii i n a u k pokrew nych, zacząć m yśleć kateg oriam i i m ózgam i p o l s k i m i , zgodnie z po trzeb am i i zapotrzebow aniem psychiki i religijnego środow iska p o l ­ s k i e g o . U nik n iem y w ielu błędów , gdy p rzestan iem y w tła ­ czać relig ijn ą duszę polską w obce k ateg orie m yślenia, w obcą forirnację relig ijną, d o b rą gdzie indziej, np· w e F ran cji, Hisz­ panii, czy W łoszech, ale nie zawsze dobrą dla Polski.

(7)

8 S T E F A N K A R D Y N A Ł W Y S Z Y Ń S K I

[6] Zapew ne, Kościół jest pow szechny i E w angelia je s t p ow ­ szechna! Teologia w pew n y m w y m iarze też je s t u n iw ersali- styczna, podobnie ja k filozofia, czy n aw et oeconomia perennis, ale s ta ra jm y się dobrze rozeznać granice, do czego· dzisiaj w pew nym sto pn iu pom aga socjologia religii. S ta ra jm y się d la p o l s k i e g o czytelnika pisać książki p o p o l s k u , z rozeznaniem p o l s k i e g o środow iska intelektualnego· i p sy ­ chologicznego. P rz em a w iajm y polską m ow ą do relig ijn ej d u ­ szy i duchow ej form acji naszego społeczeństw a. Ma ono za sobą 10 w ieków dośw iadczeń relig ijn ych . J e st w czym p rze ­

bierać!

Chcąc w ydać h isto rię Kościoła w Polsce, p rzekon aliśm y się, że b rak n a m do tego oo n a jm n ie j k ilk u se t m onografii, n a p i­ sany ch w oparciu o źródła dotychczas n ie opracow ane, pozo­ stające w bibliotekach i archiw ach w ielu in sty tu c ji n a u ­ kow ych oraz w zbiorach sem inariów duchow ych. To jest ol­ brzym i zapoznany m ate ria ł, w sk u te k czego nie znam y K o­ ścioła w Polsce. W ocenie Kościoła w Polsce p o sługu jem y się n ieb ied y obcym i szablonam i, a jego olbrzym ie zasługi są, n ie­ stety , dotychczas u k ry te.

W szeregu referató w , k tó re głoszone są na szlaku m ile n ij­ nym , w id zim y te luki, u k ry te w archiw ach, w sk u te k czego obraz Kościoła w Polsce jest n iep ełn y , a n a w e t niekiedy krzyw dzący. Kościół lepiej pracow ał w Polsce i lepiej się zasłużył N arodow i polskiem u, niż nam to w spółczesna nau k a odsłania. S tąd olbrzym ie pole pracy! Zam iast pisać bez końca m onografie i histo ry czne ro zp raw y o· H iszpanach, Francuzach, czy N iem cach, zacznijcie, dro d zy A kadem icy, pisać o P o l a ­ k a c h , k tó rz y dotychczas pochow ani w archiw ach, nie m ogą u jrzeć św iatła dziennego, bo ich ro dacy b ard ziej się rozm iło­ w ali w obcych „bogach” , aniżeli w e w łasnych.

Sobór, N ajm ilsi, d aje n a m olbrzym ie pole do pracy. K iedyś ju ż tu ta j o ty m m ów iłem , gdy byłem zaproszony przez Ks. R e k to ra ATK, zaraz po pow rocie z d ru g iej Sesji soborow ej. W y starczy wziąć do ręk i jed e n ty lko d o k um en t soborow y, m ianow icie K o n sty tu cję dogm atyczną o Kościele. Od razu

(8)

zobaczym y, że w łaściw ie w szystko w ym aga przepracow ania. W szystkie podręczniki teologii fu n d am e n ta ln ej po w inn y być napisane na mowo i to w edług k o n stru k c ji schem atycznej tej w łaśnie K onstytucji.

D aje nam ona zupełnie now y podział m a te ria łu tego zagad­ nienia. K aże dostrzec C hry stu sa w m isteriu m Kościoła, i obec­ ną w n im M aryję, u w y d atn ić pojęcie lu d u Bożego, zrozum ieć w łaściw ą d y nam ikę Kościoła — w yłonioną z L ud u Bożego hierarchię, św ieckich i zakony, oraz ich skierow anie k u ce­ lom ostatecznym , k tó re Kościół będzie realizow ał, aż do skoń­ czenia św iata. Ju ż dziedzina tego jednego zagadnienia ■— te o ­ logii fu n d am en taln ej — w ym aga rew olucji k o n stru k c y jn e j. Jeżeli zajm iem y się p rzekładam i, tłum acząc ty lk o p u b licy ­ stów francuskich, jak to, n iestety , n iek tó re w y d aw n ictw a k a ­ tolickie czynią, u leg ając tej m anii jeszcze dzisiaj, ciągle będą nieporozum ienia. Cudze k ateg o rie m yślow e będziem y w nosili na w łasne podw órko, staw iając p o stu la ty e x tra viam , nie d a­ jące się zrealizow ać. Nie doceniam y n igdy w łasnego życia, bo w ciąż będzie n am im ponow ał kto ś obcy. U legając snobiz­ mowi, doprow adzim y do tego, że w łasna, rze teln a praca b ę­ dzie odkładana ad kalendas graecas.

C hciałbym w m łodym pokoleniu w zbudzić szlach etn ą am ­ bicję: napiszcie l e p s z e książki niż my, w y k ład ajcie w p rz y ­ szłości lepiej, niż to m y czyniliśm y! (Ja też byłem profesorem przez w iele lat). O by Wam. się udało ukształtow ać w sp a n ial­ sze postacie dla naszej przyszłości relig ijn ej i narodow ej, niż te, k tó re dziś czcicie i przed k tó ry m i stajecie w podziwie.

Życzę M agnificencji, Senatow i i Profesorom , aby m ieli jak najw ięcej radości ze sw ojego szczytnego pow ołania. W am, M łodzieży — abyś jak najw ięcej w zięła z bogatych dośw iad­ czeń grona profesorskiego i w R oku M ilenijnym przekroczyła śm iało próg m y śli teologicznej w W iary now e Tysiąclecie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wcześniejsze badania na temat przy- musu bezpośredniego zostały prawie całko­ wicie wyparte przez badania empiryczne nad szeroko pojmowanym subiektywnym postrzeganiem

This is even more pronounced in the more recent version (2014b), which uses Sunday school like cartoons for each “saintly” narrative that exemplifi es the scientifi c method,

Odwołując się z kolei do pojęcia tożsamości, należy zauważyć, że pojęcie toż­ samości (identity) nie jest jednorodnie definiowane w literaturze przedmiotu, nie­ mniej

obronna i bezpieczeństwo publiczne, pedagogika krym inologiczna, pedagogika sądo- wo-penitencjarna, edukacja dla bezpieczeństwa, profilaktyka i prewencja krym inalna, logopedia z

Celem prowadzonych analiz eksploracyjnych było poszukiwanie osobowościowych i religijnych stylów i sposobów radzenia sobie ze stresem przez policjantów: Badani

Znajdują się w nim również podstawowe zasady działań profilaktycznych, uwzględniające uwarunkowania i mechanizmy kształtowania się zacho­ wań dewiacyjnych

Applying eigenvalue spectral analysis on transition matrices developed from a Markov decision process to analyze design decision making be- havior is unique to this research..

We derive explicit solutions for a linear string problem which is attached to a mass-spring-dashpot system at x = 0 by using the D’Alembert method, and for a transversally