Sławomir Buryła
W kręgu "słabego" nihilizmu
Gianniego Vattimo
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122),
235-242
Gianniego Vattimo
Z ainteresow ania badaw cze M ichała Januszkiew icza sytuują się w k ręgu szero ko pojętych relacji m iędzy lite ra tu rą a filozofią. W rozpraw ie doktorskiej - p a m iętając o specyfice obydw u dziedzin - analizow ał p roblem atykę egzystencjali- zm u w dw udziestow iecznej prozie p o lsk iej1. Oto jak w idzi dziś koegzystencję filo zofii i literatury:
N a le ż y w ystrzegać się najbardziej typow ego „błędu ilu str a c ji”: nie jest tak, że relacja m ięd zy literaturą a filo z o fią m a charakter jen d ok ieru n k ow ego w p ływ u , g d zie zakłada się, że d z ie ło literack ie stan ow i po prostu ilu strację jakichś tez filo z o ficzn y ch . O zn a cza łob y to w tórn ość literatu ry w zg lęd em filo z o fii. In teresu je m nie raczej żyw y sp lo t tych d w óch obszarów , ich d y n a m icz n a oscylacja. Język literack i w sw o isty sp osób k onstruuje w łasn ą filo z o fię , o d m ie n n ą od filo z o fii tradycyjnie rozu m ian ej, bo w ysw ob od zon ą z języ ka p ojęciow ego i u stan aw iającą w łasn ą, m etaforyczn ą in terp retację języka p ojęciow ego. N ie ch o d zi w ięc o to, b y ten szczególn y, literack i język w y d z ie d z ic z y ć z tego, co m u w ła ś ciw e i w p row ad zić w szablon tej czy in n ej m y śli filo z o fic z n e j, ale o to, b y w ram ach in terpretacji języki te zderzyć, by zorgan izow ać ich sp otk an ie.
W Horyzontach nihilizmu, obszernej m onografii, której isto tn ą część stanow i analiza d orobku trzech dw udziestow iecznych koryfeuszy pióra - W itolda G om brow icza, Tadeusza Borowskiego oraz Tadeusza Różewicza - Januszkiew icz obja wia się jako badacz dojrzały, św iadom y swego w arsztatu , przygotow any do pracy
M . J a n u szk iew icz Tropami egzystencjalizm u w literaturze polskiej X X w ieku. O prozie
A leksandra Wata, S ta n isła w a D ygata i E d w a rd a S ta ch u ry, P ozn ań sk ie S tudia
P o lo n isty cz n e , P oznań 1998.
2
3
2
3
6
R oztrząsania i rozbiory
z te k ste m 2. Przede w szystkim jed n ak jako ktoś, kto pod ejm u je tru d przeczytania na nowo dzieł o ustalonych k an o n ach recepcji.
W lite ra tu rz e polskiej nie b rak u je autorów , których należałoby na nowo od czytać. Co to jednak znaczy? Czy chodzi jedynie o lek tu rę uw zględniającą w spół czesne ustalen ia biograficzne, tekstologiczne, o dostosow anie te k stu do c h a rak te ru p ercepcji dzisiejszego odbiorcy? K iedy m ówię o now ym odczytaniu, m am na m yśli takie postępow anie, któ re uw zględni w ypracow ane w drugiej połow ie dw u dziestego w ieku n arzędzia badaw cze. P osłużm y się przy k ład em p isa rk i, która ma w naszym k ra ju u g runtow aną pozycję literacką. Powieści Zofii K ossak-Szczuckiej n ie m ożna dłużej już analizow ać tak, jak to robiły do tej pory jej znaw czynie i ad m ira to rk i - K rystyna H eske-K w aśniew icz3, M irosław a Pałaszew ska4 czy B arbara Pytlos5. Rzecz nie w tym , iż m onografie ich p iór są „gorsze”, że niew iele n am pow ie działy o prozie K ossak-Szczuckiej. H eske-K w aśniew icz, Pałaszew ska i Pytlos po w iedziały o niej tyle, ile pozw alała im obrana przez nie m etodologia. P roblem em jest to, że w tym tradycyjnym u jęciu nie da się pew nych p y ta ń postaw ić. N ależy więc wyjść poza jego ram y i ta k jak P aulina M ałochleb w tekście „D ziedzictwo” Kossak-Szczuckiej w perspektywie badań kulturowych spojrzeć na Kossak z p ersp e k tywy p o stru k tu ra listy c z n e j6.
Horyzonty nihilizm u p o d ąż ają w łaśnie tym tro p em . Jan u szk iew icz je d n a k nie m a am b icji b u rz e n ia , niszczen ia, n ie sp ełn ia się w żywiole d e s tru k c ji i an a rch ii. Jest o stro żn y w sw oich sądach, a rew olucyjność jego ro zp o z n ań w ynika z zas tosow ania n a rz ę d z i badaw czych w ypracow anych przez trad y c ję p o s tru k tu ra li- styczną. N ie m ożna m u zarzucić b u ń cz u cz n ej i prow okacyjnej postaw y in te r p re ta cy jn e j. B adacz sięga jed y n ie po p rze m y śle n ia , k tó re o d n a jd z ie m y n a jp ie rw u F ry d ery k a N ietzschego, p o te m u jego k o n ty n u a to ra i - do pew nego sto p n ia - in te le k tu a ln e g o spadkobiercy, M a rtin a H eid eg g era, w reszcie ich dzisiejszego k o m e n ta to ra , G ianniego V attim o. P roblem y zw iązane z koincydencją n ih iliz m u i li te r a tu r y oraz z a sa d n ic z ą dla Ja n u sz k ie w ic z a V attim o w sk ą k o n ce p cję „m yśli sła b ej” szczegółowo i w yczerpująco om awia część pierw sza k siążk i, za ty tu ło w a na Wokół teorii. P ropozycja w łoskiego filozofa stanow i p rz y k ła d drogi pro w ad zą
2 M . J a n u szk iew icz H o ryzo n ty nihilizm u. G om browicz - B o ro w ski - R ó że w ic z, W ydaw nictw o N au k ow e U A M , P oznań 2009.
3 Z w y c za jn a świętość. Z o fia Kossak w e w spom nieniach, w stęp , oprac. i w ybór
K. H esk e -K w a śn ie w icz, M acierz Z iem i C ieszy ń sk iej, K atow ice 1997.
4 M . P ałaszew ska Z o fia K ossak, von borow iecky, W arszawa 1999.
5 B. P y tlo s „Córa S ie n k ie w ic za ” czy „Alicja w krainie czarów ”. Z dziejów recepcji
twórczości Z o fii K ossak, W ydaw nictw o UWr, K atow ice 2002 oraz O powieściach historycznych Z o fii K ossak, S tu d io N o a , K atow ice 2005.
6 Zob. referat P a u lin y M a ło ch leb „ D zied zictw o ” K ossak-Szczuckiej w perspektyw ie
badań kulturow ych w y g ło sz o n y na sesji „ K rzyżo w cy” i nie tylko. O twórczości Z o fii K ossak-Szczuckiej w 120 rocznicę urodzin, zorganizow anej p rzez U n iw ersytet
cej p o m ię d zy a b so lu ty sty c zn y m i za p ę d a m i m e tafiz y k i a „ n ih iliz m e m siln y m ” w io d ący m w p ro st do re la ty w iz m u i su b ie k ty w iz m u (na p rz y k ła d w w y d a n iu R ich a rd a R o rty ’ego). K oncepcję V attim o - p rzy w szystkich za strze że n iac h - m oż na w pisać w te te n d en c je w najnow szej h u m a n isty c e, któ re z m ierza ją do p rz e ła m a n ia im p a su zrodzonego wokół k ry ty k i klasycznej te o rii praw dy i kryzysu re p re z e n ta c ji7.
Je d n ą z ciekaw szych kategorii, choć słabo dotychczas zdiagnozow anych, p o przez któ re n ih iliz m dochodzi do głosu w lite ra tu rz e dw udziestow iecznej, jest antybohater. Szkic Januszkiew icza to bodaj jedyne syntetyczne, a zarazem w n ik li we p rzedstaw ienie tego zjaw iska zajm ującego w prozie polskiej - zwłaszcza u tzw. pokolenia 1956 - znaczące m iejsce. K im jest antybohater, którego początków n a leży szukać u Fiodora D ostojew skiego (Notatki z podziemia) i Iw ana G onczarowa (Obłomow)? Januszkiew icz, arg u m e n tu ją c za zasadnością w prow adzenia owego te rm in u do literaturoznaw stw a, dokonuje ch arak tery sty k i antyb o h atera doby n o w oczesnej. P ośród w yróżniających go cech w ym ienia: św iadom ość (sk u tk u jącą destru k cy jn ą w iedzą o rozbieżności lu d zk ich p rag n ie ń i rzeczyw istości), w ynika jącą z niej bierność (prow adzącą do w ycofania się z życia), nieokreśloność tożsa m ościow ą i etyczną, wolność (przybierającą postać anarchistyczną) oraz cierp ie nia duchow e. Tak zdefiniow any an ty b o h ater łączy odrzucenie konstytutyw nych dla funkcjonow ania społeczeństw a w artości z w yborem roli o u tsidera fu n k cjo n u jącego na m arginesie życia. P rzykłady m ożem y znaleźć nie tylko w prozie g enera cji urodzonej w la tac h trzy d ziesty ch 8.
Czy jednak rzeczywiście w p odejściu Januszkiew icza nie o dnajdziem y żadnych przejaw ów radykalizm u? Oczywiście znajd ziem y - rad y k aln y jest p u n k t wyjścia. C e n tra ln e dla swoich rozw ażań pojęcie n ih iliz m u bad acz oddziela bow iem od im m oralizm u, podczas gdy tradycyjnie posługiw ano się tą k ategorią jako inw ek tywą. N ależało więc - co czyni Januszkiew icz - wyjść poza opozycję m o ralizm - im m oralizm , poza obszar rozstrzygnięć św iatopoglądow ych.
W pisyw anie się dziś w spór św iatopoglądow y niew iele lub zgoła nic nie w nie sie nowego. Z araz po w ojnie szczególnie m ocno w ybrzm iał on po u k az an iu się Pożegnania z M arią, a później Kamiennego świata Borowskiego. D otyczył m iędzy in n y m i odpow iedzi na pytanie, czy au to r Proszę państwa do gazu to cyniczny p ro w okator, piewca Celinow skiego n ih ilizm u , czy m oże jed n ak ktoś, kto staje po stro nie w artości. Po k ilk u m onografiach o B orow skim - nie licząc w ażnych szkiców zam ieszczanych w czasopism ach - nie podlega już chyba dyskusji, iż jest on „m o ra lis tą ”, tyle że w ybrał daleki od n atrę tn eg o dydaktyzm u (znam iennego dla sporej części lite ra tu ry lagrow ej) sposób w prow adzania przez niego sfery w artości do
7 Zob. na ten tem at m .in. A. Ł ebkow ska M ię d zy teoriam i a fik c ją literacką, U n iv ersita s, K raków 2001.
8 O p isan a pod tym kątem p rzez H an n ę G osk. Zob. m .in. rozd ział Outsider w jej k siążce W izerunek bohatera. O debiutanckiej prozie polskiej p rzełom u 1956 roku
(W ydaw nictw a UW , W arszaw a 1992).
2
3
2
3
8
św iata przedstaw ionego9. D o podobnego ty p u zarzutów jak w „spraw ie Borow skie go” odw ołano się przy atak u na Różewicza (zwłaszcza w p rzy p a d k u Do piachu) czy Jana Józefa Szczepańskiego (Buty i inne opowiadania). Pamiętnik z powstania war szawskiego M irona Białoszewskiego rów nież odbiegał od wzorca m artyrologiczne- go, co w ytknął m u w „p a trio ty c zn e j” recenzji W ojciech Ż u k ro w sk i10. W ojna zresz tą to n ad e r drażliw a spraw a, w ywołująca często posądzenia o im m oralizm (na przy kła d Jasełka moderne Ireneusza Iredyńskiego, n ie publikow ane Zejście do piekieł czy Dancing w kwaterze H itlera A ndrzeja B rychta, k tó rem u chyba najbliżej do cynicz nej prow okacji). Z arzu ty ta k ie form ułow ano zresztą nie tylko pod adresem te k stów literack ich , ale i krytycznych. Dość przywołać w ażny tom Literatura wobec wojny i okupacji, zaw arty ta m szkic Wojna i form a M a rii Ja n io n oraz reakcję, z jaką spotkało się zarówno jej stu d iu m , jak i cały zbiór. T em p eratu ra tych p olem ik i ch a ra k te r przytaczanych argum entów dowodzą, że dychotom ia m o ralizm u i im m ora- liz m u była (a pew nie wciąż jest) jedną z kluczow ych. To m iędzy in n y m i stopień zakotw iczenia w św iadom ości pow szechnej n ih iliz m u jako specyficznej odm iany św iatopoglądu stanow iącego realne zagrożenie dla funkcjonow ania społeczeństw a dow odzi, że żyjem y n ad a l w świecie zdom inow anym przez parad y g m at m o d e rn i styczny. R odzim a k u ltu ra nie obfituje w m a teria ły do analizy zjaw isk znanych pod nazw ą postm odernizm . D alej - jak m n ie m a m - a k tu aln e są k onstatacje W łodzi m ierza Boleckiego z Polowania na postmodernistów11.
N ie w dając się w dłuższe dywagacje i nie rozstrzygając p y ta n ia o granice p o st m o d e rn izm u i m o d e rn izm u , w ypada jednak zgodzić się z Januszkiew iczem oraz in n y m i badaczam i, dla któ ry ch n ih iliz m stanow i doniosły p ro b lem dla epoki m o dernistycznej. Jest to n ih iliz m ro zu m ian y tyleż w w ym iarze św iatopoglądowym , co kulturow ym . A w tym o sta tn im stanow i synonim kryzysu cyw ilizacji zachod niej i atrofii konsty tu u jący ch ją w artości. A przecież n ih iliz m m oże m ieć pozy tyw ną postać, odsłaniając ukryte m echanizm y bytu. Januszkiew icz rozpoczyna więc swój wywód od p u n k tu , p rze d któ ry m zwykle zatrzym yw ała się refleksja znawców p rozy Borowskiego (a n iek ied y i różewiczologów). K onstruuje odrębną siatkę po jęć i wyznacza w łasny szlak interpretacyjny, w ykorzystując przede w szystkim k a tegorie konstytutyw ne dla koncepcji Vattim o. P am ięta rów nocześnie o dotychcza sowej, dość bogatej lite ra tu rz e przedm iotow ej. N ie neguje osiągnięć swoich p o przedników , stara się za to konsekw entnie zaznaczać odm ienność w łasnego stan o w iska. Postępuje w te n sposób nie tylko w p rzy p a d k u p ism Borowskiego, ale rów nież dwóch pozostałych twórców.
R oztrząsania i rozbiory
9 Zob. na ten tem at p ierw szą m onografię autorstw a A rk ad iu sza M oraw ca L itera tu ra
w lagrze, lager w literaturze. F a k t - tem a t - m etafora (W ydaw nictw o A k ad em ii
H u m a n isty cz n o -E k o n o m iczn ej, Ł ód ź 2009).
10 W. Ż ukrow ski M ironek w po w sta n iu , „N ow e K sią żk i” 1970 nr 19.
11 W. B o leck i Polow anie na postm odernistów , w: Polow anie na postm odernistów (w Polsce)
N ieco inaczej niż u autora Pożegnania z M arią sta n kryzysu problem atyzow any jest u G om browicza i Różewicza. Z acznijm y od tego pierwszego. G om browicz, tak jak i N ietzsche, objawia się n am jako zdeklarow any antym etafizyk (jednak cho- cziaż nie był w ielbicielem tej filozofii, jego dzieła nie w olno sprow adzać do ilu stracji tez nietzscheanizm u). Jest m yślicielem i pisarzem post mortem D ei, o czym nie trzeba nikogo przekonyw ać. U G om brow icza wszakże śm ierci Boga nie da się zawęzić tylko do za gadnienia o w ym iarze religijnym , w jego p rzy p ad k u bow iem oznacza ona zm ierzch m etafizyki opartej na p latońsko-chrześcijańskim fu n d am e n cie. Pośród rozlicznych n astęp stw tego fak tu - om aw ianych d okładnie przez Ja nuszkiew icza - chciałbym wskazać dwa kluczow e. Z ałam anie p ara d y g m atu pla- tońsko-chrześcijańskiego oznacza, że rzeczyw istość jest niepoznaw alna, stale nam się wymyka. Jej stru k tu ra jawi się jako płynna, am orficzna. Tym sam ym G om bro wicz w chodzi na ścieżkę, k tó rą p odążają filozofowie postm odernistyczni, ale k tó rą też w cześniej szli n iektórzy m yśliciele p o ststru k tu ra listy c z n i (choćby M ichel Foucault). U jej k resu zn a jd u je się dobrze n am znana k onstatacja, że nie m a praw dy, ale są praw dy (w liczbie m nogiej), których p odm iot poznający nie zastaje, lecz konstruuje. D ru g i krąg problem ów dotyczy opozycji etyki i m etafizyki. Słowo „opo zycja” nie pojawia się tu przypadkow o. E tyka, k tó rą na Z achodzie zwykle łączy się z m etafizyką jako jedną z jej postaci, u G om browicza u stęp u je m iejsca m o raln o ści - niezakotw iczonej insty tu cjo n aln ie, niem ającej um ocow ania m etafizycznego, ale będącej w yrazem indyw idualnej aktyw ności p o d m io tu 12. Jak p rzekonuje Ja nuszkiew icz: „Etycznej oschłości i surowości, m oralność przeciw staw ia świat lu d z kich uczuć i p o ru szeń - w rażliw ość” . W arto przy tej okazji zauważyć, że p rojekt „etyki bez k o d ek su ” - by posłużyć się tu ty tu łem słynnego eseju Leszka Kołakow skiego13 - jeszcze p rze d G om brow iczem zarysował w czasie w ojny Ja n Strzelecki. D ają te m u w yraz jego n o ta tk i zgrom adzone w Śladach tożsamości14.
Po śm ierci Borowskiego z grona w ybitnych polskich pisarzy chyba najczęściej Różewicza definiow ano jako n ih ilistę . C zynili to zarów no krytycy (podzieleni w tej kw estii), jak i zwykli czytelnicy. C i pierw si w ychodzili n iek ied y poza obszar świa to poglądu i form ułow ali zarzu ty na innym , b ardziej rozległym polu. N a p rzykład A ndrzej Skrendo konfrontow ał pojęcie n ih iliz m u u Różewicza z m yślą N ietzsch e go i H eid eg g era15, p rezen tu jąc dzieło autora Płaskorzeźby jako n ie u sta n n ą am bi- w alencję negacji i afirm acji. Januszkiew icz rozw ija i pogłębia ro zpoznania Skren- dy. W edług niego n ih iliz m Różewicza posiada w szelkie cechy „n ih iliz m u słabego”
12 Zob. w ięcej na ten tem at m .in. Z. B aum an E ty k a p o n o w o c ze sn a , przeł. J. B aum an, J. Tokarska-B akir, W ydaw nictw o N a u k o w e P W N , W arszawa 1996.
13 L. K ołakow ski E ty k a bez kodeksu, „Tw órczość” 1962 nr 7.
14 J. S trzeleck i Ś la d y tożsamości, przyg. d o druku J. S trzeleck a, posł. T. M a zo w iec k i, W arszawa 1989.
15 A. Skrendo Tadeusz R ó że w ic z i granice literatury. P oetyka i etyka transgresji,
U n iv ersita s, K raków 2002.
2
3
2
4
0
R oztrząsania i rozbiory
w yróżniającego - jak chce V attim o - późną now oczesność16. Oto jak zd an iem kry tyka rysuje się obecna sytuacja tej poezji:
R óżew icza n ależałob y dzisiaj czytać jako twórcę postm etafizyczn ego, żegnającego się z m e tafizyk ą, z którą rozstać się jed n ak w p ełn i n ie m ożna. R ó żew icz p o stm eta fizy czn y to twórca dostrzegający zagrożenia p łyn ące z m eta fizy k i w łaśnie: z jej roszczeń d o jakiegoś jed nego i u p rzyw ilejow an ego sen su , który - ch oć „w ygryw any” jest p rzem ocą - p rzed sta w ia się jako obiektyw ny. D la te g o gd y poeta pow iada, że n ie m a żadnej tajem nicy, żadnej racji d o stateczn ej i o sta teczn ej, że nie istn ie je sp e łn ie n ie i u sp ra w ied liw ien ie jakiegoś
telos, że n ie istn ie je r o zu m ien ie o sta teczn e, że nie istn ieje w ięc b e zp ieczeń stw o i za d o
m o w ien ie w św iecie, to m ów i to po prostu w im ię przyw rócenia nas św iatu sprzed m eta fizy czn eg o m akijażu. Ś w iatu, w którym w szy stk o okazuje się trudne. M eta fizy k a o fe r o w ała gotow e o d p o w ied zi na w szystk o i pozw alała nam w n ich zastygać. T ym czasem o d zy sk iw a n ie św iata i życia „spoza m e ta fiz y k i” ozn acza ruch zap ytyw an ia, cią g łeg o n ie p o koju, „bojaźni i d r ż e n ia ”, by p o słu ży ć się form u łą K ierkegaarda.
Je śli w ięc do b rze ro z u m ie m in te n c je bad a cz a - tw órczość R óżew icza sy tu u je i k sz tałtu je się w szczelinie m iędzy tym , co m inione (m etafizyka), a tym , co ma n ad e jść17. Albo m ówiąc inaczej i m oże precyzyjniej - w cien iu rzucanym wciąż przez kategorie konstytutyw ne dla m etafizyki Z achodu. N ie jest to m oże zbyt kom fortow e położenie, ale dobrze oddaje ono m iejsce, w jakim zn a jd u je się k u ltu ra europejska w epoce „płynnej now oczesności”18.
Tylko ten , kto pojął straszliw ą praw dę, że nie m a już fundam entów , na których m ożna budow ać nową m etafizykę, tylko te n m oże - p arad o k saln ie - nazywać sie bie m oralistą. Tak w łaśnie w idzi Różewicza Januszkiew icz - jako tego, k tó ry zro zum iawszy, iż un iw ersu m daw nych w artości legło w g ruzach, n ie ucieka p rze d tym faktem , lecz p ró b u je się z n im zm ierzyć. Przy czym - jak u N ietzschego - wiedza o stanie kryzysu, w jakim znalazła się ludzkość, nie jest b ynajm niej pow odem do anarchistycznej radości, lecz czymś, co każe n am na nowo przem yśleć podstaw o we kategorie bytu. M oralność w tej sytuacji staje się czym ś n iep o m ie rn ie tr u d n iejszym , bo p rzecież trze b a ją w znosić na „ru ch o m y ch p ia sk ac h n ih iliz m u ”, w świecie, w któ ry m daw ni bogowie odeszli, a to, co nowe - jeszcze nie objawiło się na horyzoncie.
N iew ątpliw ie istn ieją „p o d ejrzan e” środki w yrazu, takie, któ re zwykle koja rzone są z sytuacją destru k cji, rozpadu. Jest w śród n ic h groteska i ironia. Z am ęt,
16 G. V attim o Koniec nowoczesności, przeł. M . Surm a-G aw łow ska, w stęp A. Zaw adzki, U n iv ersita s, K raków 2006.
17 Z now szych opracow ań na tem at m iejsca relig ii i tradycji m etafizyczn ej u R óżew icza zob. k siążk ę D a riu sza S zczu k o w sk ieg o Tadeusz R ó że w ic z wobec
niew yrażalnego (U n iv e rsita s, K raków 2008).
18 Zob. m .in. na tem at płynnej n o w o czesn o ści m .in. prace Z ygm u n ta B au m an a P łynna
nowoczesność (przeł. T. K unz, W L , K raków 2008) oraz A n th o n y ’eg o G id d en sa Now oczesność i tożsamość (przeł. A. S zu lżyck a, W yd aw n ictw o N au k ow e P W N ,
jaki zwykle wywołują u czytelnika, wiąże się zarów no z n aru sz en ie m stabilności sensu, jak i z lękiem p rze d tym , co kryje drugie dno rzeczyw istości. G roteska, iro nia i ich antydradycjonalistyczna, dem askatorska n a tu ra nie bez rac ji byw ają po strzegane jako zagrożenie dla sfery w artości. Ale to rów nież zn ak o m ite in s tru m enty, które sztuka wykorzystywała (i w ykorzystuje) do w alki z u ta rty m i schem a ta m i m yślow ym i, zasklepiałym św iatopoglądem .
Chociaż trzech głównych bohaterów rozpraw y Januszkiew icza dotyczy to w róż nym stopniu, zw róciłbym uwagę na jeszcze jeden rodzaj n ih ilizm u , k tó ry ich łączy. N azw ałbym go n ih ilizm em formy. Być m oże nie jest to zbyt szczęśliwe określenie. C hodzi m i o tę postać dyskom fortu, jaką generow ała (generuje?) n iepow tarzalna fak tu ra ich dzieł - z w yjątkiem Borowskiego - eksperym entalna, nieco dziwaczna. Ale naw et Borow ski niepokoił. Pod tradycyjną kom pozycją, logiczną i p ro stą fa bu łą, klarow nym językiem skrywała się jakaś dem oniczna wizja obcej rzeczyw is tości - groźnej, która wyw ołuje przerażenie, gdy próbować ją dom yśleć do k o ń c a 19. N ato m iast u G om brow icza i Różewicza form alna strona ich tekstów b u d zi obawy, zdaje się być w spólnikiem ich n ie pokornych umysłów.
Praca Januszkiew icza - zapew ne w brew in ten cjo m jej autora - skłania do p o staw ienia pytania o m onografię, któ ra ukazyw ałaby zagad n ien ie n ih iliz m u (jako pojęcia synonim icznego wobec im m oralizm u) w lite ra tu rz e w spółczesnej. O prócz epoki pow ojennej (lat 1944-1949) w ypadałoby sięgnąć po prozę M ark a H łaski, A ndrzeja Brychta, późne pow ieści Jerzego A ndrzejew skiego, a przede w szystkim Ireneusza Iredyńskiego. Lista takich pisarzy jest oczywiście o wiele dłuższa. A proza najnowsza? B ohater sfrustrow any to te m at na odrębne rozw ażania (na p rzykład pow ieści A ndrzeja S tasiuka, K rzysztofa Vargi, D aw ida K ornagi czy Tom asza P iąt ka). O sobnej refleksji dom agałyby się rów nież poezja i eseistyka. Ciekawa m ogła by się okazać próba odpow iedzi na n astęp u jącą kwestię: jak tw órcy p u b lik u jący po 1945 ro k u rad z ili sobie z „niebezpieczeństw em ” n ih ilizm u ? Co m u przeciw sta wiali? M am y przecież stale w p am ięci diagnozę G ottfrieda Benna. Powiada ona, że praw dziw ym i n ih ilista m i są ci, którzy nie m ają odwagi spojrzeć w tw arz bestii, kryjąc się p o d płaszczem m oralistyki (co często sprow adza się do taniego dydakty zm u i b an aln y ch stw ierdzeń o zatrw ażającym stanie dzisiejszego św iata)20. N ie jest bow iem niczym przyjem nym ani pocieszającym dow iedzieć się, że „człowiek jest zw ierzęciem nieu leczaln ie złym ”21.
Panująca od jakiegoś czasu „m oda”, b y przyglądać się nad e w szystko dziełom w ybitnym , m a swego kolejnego rep rez en ta n ta w osobie autora Horyzontów nihili zm u. Powrót do w ielkich twórców i ich arcydzielnych tekstów (m .in. obserwowane
19 O złu jako im m a n en tn y m sk ład n ik u czło w iecz eń stw a , ale też „ob cym ” w nas p isa ł o sta tn io zajm ująco D a r iu sz C zaja w to m ie esejów Lekcje ciemności (C zarne, W ołow iec 2009).
20 G. B enn Po nihilizm ie. Eseje, szkice, fra g m e n ty , przeł. J. K ałążny, J. K oźbiał, R. Turczyn, W ydaw nictw o P o zn a ń sk ie, P oznań 1996.
21 R o zm o w y z Cioranem , p rzeł. I. K ania, K R, W arszawa 1999.
24
24
2
R oztrząsania i rozbiory
w o sta tn ic h la tac h w zm ożone zainteresow anie B olesław em L eśm ianem , B ru n o nem Schulzem , W itoldem G om brow iczem czy M iro n em B iałoszew skim ), jakkol w iek godny pochw ały - wym aga jed n ak niem ałej odwagi in te le k tu aln ej. O znacza przecież zm ierzenie się m .in. z ogrom ną lite ra tu rą p rze d m io tu , a często i przeczy ta n ie na nowo tych tekstów w brew dotychczasow ej recepcji. Januszkiew iczow i odwagi nie zabrakło.
Sławomir BURYŁA
Abstract
Sławomir BURYŁA
University of W arm ia and Mazury in Olsztyn
Around Gianni Vattimo’s Concept of ‘W eak’ Nihilism
Review: Michał Januszkiewicz, Horyzonty nihilizmu. Gombrowicz - Borowski - Różewicz [‘The Horizons of Nihilism: Gombrowicz-Borowski-Różewicz'], Poznań 2009.
A discussion of the subject of nihilism in the works of Witold Gombrowicz, Tadeusz Borowski and Tadeusz Różewicz, with the nihilistic philosophy of Friedrich Nietzsche and the ‘weak thought' theory by Gianni Vattimo assumed as the points of reference. The study is complemented by considerations on the concept of the anti-hero in contemporary Polish prose works.