• Nie Znaleziono Wyników

Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 18, Rozbiory dzieł obejmujących albo dzieje albo rzeczy polskie różnemi czasy ogłoszone. T. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 18, Rozbiory dzieł obejmujących albo dzieje albo rzeczy polskie różnemi czasy ogłoszone. T. 2"

Copied!
418
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

m Wl

■"I y.

(6)

______

set.r'

H;

■ <

.

(7)

POLSKA

D Z I E J E I E Z E C Z T J E J .

(8)
(9)

DZIEJE I RZECZY jifij

ROZPATRYWANE

PRZEZ

JOACHIMA LELEWELA.

T O M X V I I I .

Treść:

X

Rozbiory dzieł różnemi czasy ogłaszane.

TOM DRUGI.

POZNAŃ.

Nakładem Księgarni Jana Konstantego Żupauskiego.

1865.

(10)

O .H > . t y

i , m i

h < h , 6 ?f / ł i * Q f - , ? /

7 W - / ?

T 4 S f

M

Czcionkami N. Kamieńskiego i Spółki w Poznaniu.

(11)

R O Z B I O R Y D Z I E Ł

OBEJMUJĄCYCH

ALBO DZIEJE ALBO RZECZY POLSKIE

RÓŻNYMI CZASY

PRZEZ

JOACHIMA L E L E W E L A

‘ r-'' i OGŁOSZONE.

Tom drugi.

OO'

Et m em inisse ju vabit.

IPOSSISTAJST.

Nakładem Księgarni Jana Konstantego Zupańskiego.

1865.

(12)

Ą 6 J 3

n

X - ~ L j O ~ - ł 8 8

/t '1 $ { 3 Jl

(13)

PRZEDMOWA WYDAWCY.

JTrzedmioty objęte niniejszym tomem jako pó­

źniej wyszukane i zgromadzone, nie mogły być umieszczone w miejscu dla nich właśoiwem. S§

to rozbiory dzieł kreślone między 1806 a 1828 r., przez czas zatem, kiedy J. Lelewel swoje naukowe powołanie zaczął i postawił na wyso­

kości, która zdaje się wyżej nie podniosła się.

To, co J. Lelewel założył, objawił, przez na­

stępne badania i utwory rozwijał, dopełniał, wykształcał.

Przy rozbiorze Jeograjii starożytnej Józefa

Uldyńskiego (r. 1820), J. Lelewel ubolewał nad

trudnościami, jakich napotykało wydawnictwo

(14)

TI1I

dzieł naukowych, poważnych. — Był to zaiste skutek ogólnych a ogromnych wstrząśnień na­

rodu, ale także mogła być wina samychże dzieł nieumiejących zająć publicznej uwagi. Jednakże i sam Lelewel, chociaż wyższy nad innych, cho­

ciaż wznosił utwory historyczne najpierwszej wa­

żności, nie zawsze znajdował łatwość wydania tego co pracowicie zbudował. Później, a szcze­

gólniej teraz, kiedy się usunął z pomiędzy nas, nastąpiła szczęśliwa zmiana i dla niego i dla in­

nych. Piśmiennictwo narodowe wyrosło okazale i dzieła nawet niedość uderzającej wartości chę­

tnych znajdują, wydawców. Publiczność rozumie i wspiera ogromniejsze nawet naukowe przed­

sięwzięcia.

Wydawca ogłaszając Zbiór wszystkich prac naukowych J. Lelewela, mniemał, że niedopełnił- by powinności swojej, że niejako ubliżyłby imie- niowi, poświęconemu przez narodowe uwielbie­

nie, gdyby pominął prace jego drobniejsze, na pozór podrzędne, początkowe. Są one przecież zajmujące, albowiem z nich poznajemy stopień ówczesnej narodowej oświaty — i prawie zdu­

miewać się wolno, że nasze umysłowe wykształ­

cenie na początku X IX wieku tak nizkie, nagle

rozkwitnęło, przyszło do pełni. Jest to czyn,

(15)

IX

który J. Lelewel rozbiorami prac innych wzbu­

dził i przygotował. Pod wielą względami był wskrzesicielem, nauczycielem narodowej myśli, narodowych usiłowań tak naukowych, jak i po­

litycznych. W pływ jego niewątpliwie był prze- ważniejszy, zbawienniejszy i powszechniejszy ani­

żeli wielu innych uczonych. Posiadał 011 bowiem dar władania umysłami i sercami, i dla tych rozkwitających pokoleń, do których między r.

1806 i 1828 przemawiał, był niejako prorokiem.

Rozbiorów w tym tomie umieszczonych nie­

jednostajna jest wartość, wszystkie przecież przy­

jemnie i użytecznie odczytać można, nawet te, które postęp naukowy bardziej już rozszerzył i udoskonalił. Kilka nawet nie straciło prawdy i świeżości jaką w swoim czasie miały. Nie ma przedmiotu, o którymby J. Lelewel jako obzna- jomiony gruntownie i szczęśliwie nie mówił. — Spór między romantykami i klassykami, a in- nemi mówiąc słowy, między wznowicielami a za­

chowawcami pod każdym względem, najżywiej

go zajmował. To co o nim powiedział, ważne

na swój czas i teraz przyjąć możemy. Jednej

atoli strony romantyczności, a najpodnioślejszej

zdaje się, J. Lelewel albo nieprzeczuwał, albo

dotykać nie śmiał. Ruch romantyczny w swojej

(16)

najgłębszej treści był politycznym, rewolucyj­

nym. Do spisku, z którego wyniknęło powsta­

nie 1830 r., należeli czynnie główni popieracze romantyczności. Dawał J. Lelewel surowe upo­

mnienia Sękowskiemu co do historycznej spra­

wiedliwości i prawdy tureckich dziejopisarzy, nie- przeczuwając do jakich potworności naukowych niedługo miał się zabłąkać Sękowski, przyjąw- szy fałszywe nazwisko Brambeusa.

Odkrycie kroniki Prokosza wzbudziło żywe zajęcia. Dał o niej swoje postrzeżenia Lelewel, a chociaż uderzało w niej wiele podobieństw podrobienia, nie chciał jednakże twierdzić, aby ona zupełnie fałszywą, być miała. Nie wszystko co w niej zawarte, za same bajki poczytywać wolno. Kronika Prokosza oczekuje jeszcze swo­

jego badacza. Jej pierwszy wydawca nie w y­

starczał rozległemu i trudnemu zadaniu, a J.

Lelewel zaiste sędzia właściwy zachęcał ku dal­

szym rozważaniom, skoro jej wiarogodności sta­

nowczo nie zaprzeczał. Powtarzał on wiadomo­

ści romansowe o jej odkryciu, które F. Moraw­

ski niewiadomo na jaki cel zmyślił. Rzecz zaś istotnie tak się miała. Był w Lublinie r. 1823 zacny Izraelita, przezwany jednookim; nieco lite­

rat , skupował stare księgi, szpargały, a między

(17)

XI

niemi znalazła się i kronika Prokosza, w której od razu coś nadzwyczajnego upatrywał. Ustą­

pił jej swojemu znajomemu P. J. Ostrowskiemu, którego publiczność lubelska także uczonym mianowała, wyrzucając mu przecież, że z ży­

dem w blizkich i przyjaznych był stosunkach.

Ostrowski od niego powziął wiadomość, że mie­

szczanin Kazimierza nad Wisłą posiada wiele ksiąg dawnych i rękopismów. — Tg wiadomość i o znalezieniu Prokosza udzielił natychmiast Morawskiemu, który mógł się zająć i zaniechał.

Wzmiankę o tem wydawca poleca miłośnikom narodowych starożytności, — może wszystko, a przynajmniej coś z tych skarbów ocalało.

Uwagi nad historya powszechną Szreka prze­

łożoną albo raczej skróconą przez ks. Kotow­

skiego (1805 r.); nad krótkim zbiorem historyi rzymskiej Goldschmita, której przekład wykonał ks. Olszewski (1817 ); o Geschichte Polen przez Alexandra Bronikowskiego (1828), dowodzą to com nadmienił, na jak nizkim stopniu stało wy­

kształcenie nawet u tych , których za głęboko

ukształeonych miano. Lelewel czuł niedostatki,

wskazywał ce l, wstrząsał umysły, zapalał; a we

wszystkich przedmiotach, które dotykał, nawet

obcych jego głównemu powołaniu historyczne­

(18)

XII

m u, przynosił wszechstronne oczytanie, jasny pogląd na rzeczy, wyniosłe uczucia. Nie — nie można mniemać, aby chwały i wziętości której używał nie zasłużył; nie można nie uznać d o­

broczynnych a rozległych skutków na wzniesie­

nie serc i umysłów. On przygotował i stworzył tych, którzy we wszystkich kierunkach rozwi­

nęli świetnie nasze piśmiennictwo.

Wydawca mniema, że nie odstąpi od pra­

wdy, jeżeli powie: że porównanie Karamzina z Naruszewiczem, stosunek Waregów, Skandyna­

wów, Normandów do Słowian, Nowogrodu, Po- lanow, Kijowa dalej rozbiór przedmiotów objętych tomami X IX . i X X Tow. Warsz. Przyj. Nauk śmiało policzyć można do rzędu najszczęśliw­

szych poszukiwań, przyznając iż są w nich pe­

wne cienie, które zniknęły przed pomnikami pó­

źniej odkrytemi, przed badaniami głębszemi do których przecież Lelewel wstęp otworzył.

Temi czasami zapalił się na nowo spór:

jak i byl stosunek Waregów do Słowian, Wolo- chowy i Dniepru. Nie wskazując nazwisk, p o­

wiemy tylko, że znakomitsi nawet pisarze nasi wpływowi Waregów na tych Słowian dali roz­

ległe znaczenie. Waredzy przynieśli wedle nich

Słowianom barbarzyńcom wykształcenie; stan

(19)

XIII

wyższy na Rusi miał powstać z tych W aregów;

Polska przez zajęcie Rusi nabyła przewagi. . . . Te i tym podobne rzec można obłąkania hislo- ryczne Lelewel przed 38 laty rozproszył; W a­

regów uznał barbarzyńcami niższymi pod każ­

dym względem. Oni składali drużyny nędzne, dzikie, rozbójnicze, kiedy Słowianie daleko przed ich wtargnięciem założyli społeczeństwa praw­

dziwe, urządzone rozumnie, wedle ich gmino- władnej zasady. Z tych rozważań Lelewela do obecnych rozpoznawań da się nie błahe wypro­

wadzić światło.

Tom niniejszy zamyka notatka o dziejach panowania Augusta I I wydanych 1856; drobna w rozmiarze, ale przeważna myślą w niej za­

warta. Lelewel wystąpił przeciwko nowej hi­

storycznej szkole, która nasze polityczne urzą­

dzenia X V II i X V III wieku uważa za arkę na­

rodowego ducha; — przez nią tłómaczy naszą przeszłość, z niej przeczuwa i wyprowadza przy­

szłość. Szkoda że tej swojej myśli Lelewel ob­

szerniej nie wytłómaczył, nie wsparł ją dowo­

dami. Jest ona wielkiej -wagi i wydawca zacho­

wał ją, mniemając, że zostanie podniesioną jak na to zasługuje. Pozwala przecież sobie tu nad­

mienić: że naród rozwija się i wykształca, z ży­

(20)

XIV

cia które miał snuje dalsze, doskonalsze życie.

Zerwanie z przeszłością byłoby niebezpieczniej­

sze. Naród bez samobójstwa swojej arki przy mierzą odstępować i rozburzać nie powinien.

Jest w niej: B óg, słowo twórcze, wytłómacze- nia przeszłości, źródło przyszłości.

Poznań 12 Lutego 1864 roku.

J. K. Zupański.

(21)

NASTĘPSTWO 1 OSNOWA EOZBIOEÓ "W

w tej księdze objętych.

Przedmowa W ydaw cy... I.

I. Moje godziny szczęśliwe Józefa Wybickiego [z rpsu.) 1.

II. Uwagi nad tablicą, dziejopiską, Friderika Strass pod tytułem Potok Czasu {z rpsu 1806)... 6.

III. Uwagi nad dziełem H agera. Roztrząśnienie mitologii i literatury starożytnej północnej

P. Rosen.

(z rpsu 1806.)...

13.

IV. Anthologia grecka M ichała Jurkowskiego

Dzień.

Wil. 1815.)...

26.

V. Historya powszechna J. M. Szrelca tł. X . Pawła K o­

towskiego (tamże)... 31.

VI. Tablice chronologiczne X . P aw ia Kotowskiego (Tyg.

W il. 1816.).:... ... 38.

VII. Sprostowanie krzywej drogi którą, pewien recenzent obrał sobie ytamie)... 46.

V III. Uwagi nad medalem o który z Warszawy zapytano

(tam ie)...

48.

IX . Powrócenie na drogę prostą, recenzenta tablic chro­

nologicznych, tudzież uwaga z powodu zbijania przez P. Bentkowskiego wykładu medalu Szydło- wieckiego [tamże)... 56.

X . Zbiór krótki historyi rzymskiej Goldsmita tł. X. Mich.

Olszewskiego {Tyg. W il. 1 8 1 7 ) ... 60.

X I. Poezya Sweo-Gotycka tł. P. Jos. Cherad Montbrun

(tamie)... 74.

(22)

XVI

Str.

XII. Geografia starożytna przez Józefa Uldyńskiego. ( Dz.

W il. 1820.)... ... ... ii3 .

XIII- O pracach profesora Ciarnpi (Gaz. liter. 1821.)... 131.

X IV . O romantyczności. (B ib l. Polska 1 8 2 5 .)... 137.

X V . Collectanea z dziejopisów tureckich J. Sękowskiego.

(Dzień. Warsz. 1825.)... 1 5 3

. X V I. O kronice czasów bajecznych Polski Prokosza (Dzień.

Warsz. 1 8 2 5 )... 161.

X V II. Styczności kroniki Prokosza z innemi kronikami.

( Rozm. Warsz. 1826.)... ... 169.

X V III. Porównanie Karamzina z Naruszewiczem... 199.

Karamzina Introdukcyi rozbiór.

Różne o czasach Ruryka rossyjskich pisarzy zdania.

Kultura W ariagów i Sławian.

Osiadanie Wariagów w Sławiańszczyznie.

Charakter państwa W aregskiego czyli Rusi nie feudalnej.

Państwo od Ruryka do Jarosława.

Jak długo trwał charakter Waregski Rusi?

Jeszcze słów kilka o pierwotnem Ruryka siedlisku w Ladodze.

W ojny Ruskie z Bolesławem. (B ibl Pol. 1826.) X IX . Wiadomości z historyi polskiej Ł . Golembiowskiego.

Gaz. Pol. 1827.)...

320.

X X - Atlas historiąue de la Pologne par le Comte Stan.

Plater, (tam że)... 323.

X X I . Die Geschichte Polens v. A lex. v. Bronikowski. (Dz.

War. 1828.)... 332

X X II. Roczniki Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół

Nauk tomów X IX i XXgo. (Gaz. Pol. 1828.)... 349 .

X X III. Notatka o Dziejach panowania Augusta II. (Poznań

1856.) (z. rpsu)... 391

.

(23)

MOJE GODZINY SZCZĘŚLIWE

przez

JÓZEFA WYBICKIEGO.

2 tomiki, Wrocław 1808, z wlasnem twarzy jego wyobrażeniem.

I .

Czytałem piękne dziełko Józefa W ybickiego M oje go­

dziny szczęśliwe. Nie m ógł zaiste cnotliwy obywatel, po utracie naszej wspólnej matki lepszej znajdować pociechy, jak w myślach swoich, i w tych którzy krwią z nim połączeni zostają. Te są jego pociechy jako sam wyznaje.

Całe dziełko P. Wybickiego jest napełnione wybor- nemi myślali i pięknemi słowy, atoli nie można w nich porządku określić; błąka się P. W ybicki i prowadzi tu i owdzie w swych Godzinach czytelnika, każe mu się zastanawiać nad każdą prawie myślą sw oją .... Czasem jednak wpada w mniej potrzebne Metafizykacye jako Tom I str. 7 ,8 „W ieczności! na twojśin łonie spoczywa Pan świata.... Mądrości! twemi promieńmi ogarniasz całość ducha Paua świata___ Wszechmocności! ty za­

mieszkałaś odwiecznie w Stwórcy..

P o lsk a , d zie je i r z e czy je j. Tom XVIII. 1

(24)

2 MOJE GODZINY

SZCZĘŚLIW E

Możeby z tego wypadło, że Stwórca nie jest z siebie wieczny, że Mądrość jest coś wyższego, i tak dalej.

Czasem też zdarzają sig myśli trudne do zrozumienia;

jako T. I. str. 89. „Matrono Rzymska, tyś miała może przyczynę od płaszcza Sylłi nić sobie u rw a ć...“ indziej znowu str. 127 ,jednakże tę c z a ... daje nam pociechę...

iż czarnych chmur wyziewy w roztop na krople rozbiło s ło ń ce .. . “

M ógłbym jeszcze wyrzucić wzięcie niektórych wyra­

żeń dotąd mniej używanych, ja k o; znaydła, rosproch, utwory życia, roślinność zwierzęcia, B óg jednem zie­

wem, próżnie się na to krztusi egoizm, gwichtu z wszechmocnej wytrącić d łon i, lube ustronia... was już napróżno znaleść łaknąłbym , człek niekuralny... niby ta ropa rozlana po powietrzu itp. Mógłbym to wszystko zarzucić pięknie myślącemu pisarzowi, gdybym czytał jego dla tego tylko, aby błędy wytykać, lecz na próżno nawet chciałbym się na to porywać. Należałoby mnie wielbić pismo i pisarza, gdybym się i ich skazić nie lękał.

W każdym rozdziałku może czytelnik piękności znajdować, znajdować zabawę i naukę. W wielu miej­

scach, pisarz bierze dla nauki bajeczki lub historyą, w czem , nadewszystko w tomiku drugim, najlepiej swego doszedł. W tymże tomiku jest wiele wierszy rymowa­

nych, i tu nowe piękności jako:

M ilcjad, Cym on, z niemi innych wielu

Co nie pragnęli okryci laurami

Jak żyć w wolności i umrzeć Grekami.

(25)

j ó z e f a

W

y b i c k i e g o

. 3

Indziej znowu gdy mówi o Tygranie królewiczu Ormiańskim, który za swą żoną Cyrusa p rosił, tak kończy słowa je g o : •

Tysiąc śmierci zadaj zwycięzkim orężem Ona niech żyje... ja umrę jej mężem.

Wyrazy zgodne zupełnie z temi które nam dzieje do przeckowku rostawiły.

Nie tak się rzecz ma z wielu przytoczonemi z dzie­

jów przykładami. Najsmutniejsza jest jednak omyłka względem Kallistenesa. Jakożkolwiek różne być mogą od dziej opisów podawane przyczyny nienawiści ku niemu Aleksandra, któremu bynajmniej tytułu wielkiego nasz pisarz nie zaprzecza, zdaje się jednak mówiąc: „Kali- sten ... gdy razu jednego sposobem pozdrowił go (Ale­

ksandra) greckim , rzekł do niego Aleksander w zapal- czyw ości... „ i kładąc przy tem Lizymacha czułość, iść za powieścią Justyna, ale ostatnie jego słowa „ venenum ei in remedia calamitalum dedit“ pominął, a nie wie­

dząc zapewne śmierci filozofa, przedłużył mu życie;

aż nawet po śmierci Aleksandra. Co gdyby tak było, napróżnoby Seneka (Quart YI. 23.) utyskiwał nad A le­

ksandrem. Nicby także nie znaczył Kurcyursa koniec rozd. 8 księgi V III. Ale na co mnie przytaczać te do­

wody, dosyć zajrzeć do Rollena, którego P. W ybicki czytał zapewno, kiedy mówi: „Rollena bajki od prawd rozróżnić nie umiem.“ Nie wiem więc jakim sposobem, w nim upatrzył tę b a jk ę , że Kallisten z obciętemi no­

gami , nosem itd ., żył do czasów, w których przepowie- dzenie jego, że Lizymach będzie królem sprawdziło się.

Czyż nie postrzegł słów Rollena: „Quoiqui il en soit,

(26)

4 MOJE GODZiNY SZCZĘSLiWE

rien n’en n’a tand deshonore la memoire d’Alexandrc, que la mort injuste et cruelle de Callisthene“ albo gdy tenże woła z Seneką: „L a mort de Callisthene, est pour Alexandre un reproche eternel, et un crime inef- faęable." Ale już dosyć dowodów na omyłkę P. W y­

bickiego, z której poszła druga, i Kallisten nieboszczyk stał się ministrem króla Lizymacha, Niegodna ta rzecz była zapewne, aby ją tak ściśle roztrząsać, zrobiłem to jednak, aby można poznać nie szczęśliwy popęd w którym się pisarz nie postrzegł.

Dalśj w rozdziale Wielkość... Opinia. P. W ybicki mówi: „Salomon... że tylko prawdziwą matkę starał się poznać... wszyscy... zowią go mądrym...“ „Tytus za ów dzień jeden w którym zapłakał że człowiekowi dobrze nie uczynił, do całej wieczności... uzyskał prawo.“ —

„Ów dobry H enryk, iż tylko pragnął i z swoim Sullym, by chłopek miał przynajmniej dobry rosół przy święcie, kiedy kto ojca ludzi chce wymienić, Henryk jest pierw­

szy co na język pada.“ — Mało byłoby to podobno wyszukiwania matek na mądrość; płakania dnia stra­

conego na uzyskanie prawa do wieczności; lub starania się o rosół dla chłopka na święto, aby zostać ojcem ludzi, na tem też w dziejach nie przestajemy. Ale któżby śmiał z P. Wybickim między Heprykiem IV a Ka­

zimierzem W. kłaść Józefa II. Położemyż tu tego, co wołając „nie zginajcie przedemną kolana“ zakonników bez sposobu do życia zostawić a imię Polaków zagubić żądał? Zapomniał zapewne na ten moment P. Wibicki że był Polakiem, a Polakiem cnotliwym.

Pod rozdziałkiem Świat m oralny, świat fizyczny,

(27)

JÓZEFA WYBICKIEGO. 5

P. W ybicki tak o dyamencie mówi: „jednakże Newton rzucił cień na tg zwodniczą błyskotkg... To, rzekł, jest węgiel.1* Pominąwszy na początku dwuznaczność, to w końcu wielka bajka. Niut’n przyznał że dyament palny, ale żeby był węglem, nie wiedział, owszem, nie zbyt to dawno dopiero rzecz ta okazana, a już wtedy Niutena dobrze na świecie nie było.

Jakożkolwiek te omyłki mogą nie jednego obrażać, trzeba atoli wyznać poszanowanie do którego pobudzają myśli P. W ybickiego ku niem u; trzeba nieść hołd wdzię­

czności za jego pracę. Próżnoby kto chciał wytykać błędy w myślach, w których sam pisarz szukał pociechy i nauki. Jakże lepiej człowiek w zaciszy używać jśj m oże? Gdzież lepiej cnotliwy obywatel po straconej ojczyznie szczgście znaleść zd oła? Nauka została je ­ dyną pociechą cnotliwego W ybickiego:

B łą d z i, w dostatkach kto fortuny szuka!

T ej nic nie wydrze co daje nauka- (Tom II.)

* :

[ (L u ty 1808 r .).

(28)

I I

UWAGI

NAD TABLIC4 DZIE JOPISK4

FR Y D E R Y K A STRASS

wyszłą w Berlinie w r. 1803, pod tytułem :

P O T O K C Z ^ S T J

i nad książeczką do jej wyświecenia przyłączoną.

I r . Strass przedsiębiorąc wydanie Dziejów świata, k tó re , ile z początków wiele pięknych rzeczy obiecuje, i z niecierpliwością zapewne od powszechności jest ocze­

kiwane, ułożył naprzód Tablicę Dziejopiską dość ory­

ginalnym sposobem, i przed dwoma laty wysztychował

w B erlinie, z krótkim do niej Rzutem oka na dzieje

świata (Ueberblick der Weltgesehichte zur Erlaeuterung

der bildlichen Darstellung derselben). Książeczka ta,

składa się z 54 stronek, z których 20 poświęcone na

przedm owę, 9 na w stęp, a resztę pozostałą rzecz sama

zajmuje.

(29)

UWAGI NAD TABL. DZIEJOP. FR. STRASS. 7

Sama tablica jest pod tytułem: Stroni der Zeiten (Potok Czasów). Dziwne wyobrażenie! z chmur płyną, rzeki, a rzeki czasów, rzeki w wielu miejscach niknące i siebie że tak powiem pożśrające. Zarzuca jednak P. Strass Mazarozowi który wydał Chronologie figuree nienatnralność, o ciem tak mówi (str. 12.): „ D ie Voel- kerstaemme oder ińelmehr Zweige des sonderbaren sehr unnatiirlich gestalteten Gewachses gehen daher ( mithin mich die Schrifl) ton den Wurzel... aufwarts“ (pień narodów albo gromada gałęzi dziwnej i nienaturalnej rośliny (a z niemi i pismo) z korzenia wychodzi). Po- dobniejsza do prawdy żeby jakakolwiek wymyślona roślina miała swój korzeń i z niego wychodziła, aniżeli gdyby potoki bez żadnych po górach spadków z chmur płynęły. Pierwsze jednak niepodobało się P. Strass, drugie dogodniejsze mu było, a nadewszystko do wpi­

sania porządku nazwisk panujących: i porównywa swój Potok z tablicą Prystleija (str. 8.): „m it der zur Wien in kupfer gestochenen Nachbildung der Priestleyschen historischen K artę, welche der meinigen an Grosse bei- nahe gleich, doch fast gar keine Namen der Regenten enthalt;“ (która, jak m ówi, wielkości mojćj wyrówny- wająca prawie żadnych nazwisk panujących niema).

Jest wprawdzie krótsza; ale' od Prystley’a odciąwszy dziwne, w starożytnych dziejach Latopistwo, które po­

dług Wirgiliusza Dydong z Eneaszem jednocześnie po­

stawiło ; odciąwszy mówię to Latopistwo, tablica Pryst- ley’a, gdyby jeszcze do oka lepszy mieć mogła stosu­

nek wielkości narodów, doskonale nam oznaczyć może

wzrost lub upadek co do ogromu ciała państw, czego

(30)

8 UWAGI NAD TABLICĄ DZIEJOPISKĄ

na próżno zechcemy szukać u Strassa, nadaremnie tćż będziem chcieli znaleśc w nim tak liczne przemiany ja­

kie postrzegamy na tablicy Prystley’ a ; nie możemy tćż ż^dać żeby Prystley w swym pracowitym składzie, mieścił jeszcze wiele nazwisk.

Jeszcze tym sposobem P. Strass przebiega tablice F u ldy, Hilblera, Bredowa, Baumeislra, wszędzie swoją za najdogodniejszą uznając; ale by lepiej podobno zro­

b ił , gdyby wyznał że i jeg o tablica, jak wszystka praca ludzka ma swoje niedoskonałości. Dalćj okazuje ja k dogodne są rzeki, że rzadko kiedy ich bieg krzy­

żuje się na papierze, bo nie wiem czy się to na ziemi gdzie zdarza.

Z e względu Latopistwa, P. Strass mówi (str. 19)*

„habe ich Petaw’ s System welcher durch des unverges- slichen Gatterer’s verbesserurigen sehr gewonnen hat, befolgt“ (poszedłem za systemem Petawa który od nie­

zapomnianych Gatterera poprawek wiele zyskał). Nie mam co zarzucić rzadkićj pracy. Gatterer wiele się w Niemczech Latopistwa przysłużył, ale postrzegasz w tablicy P. Strass w wielu miejscach wielkie z tamtym różnice. Nie wiem w jakim lepszym od Gatterera, wy­

czytał to pisarzu, lub też może sam wyrachował. Gat­

terer w dziełku śwojem: ^Synopsis Historice TJniversalis seu Tabulis. Goettingoe 1766 wydanem, na tablicy I.

pod R. S. 3,108 m ów i: „ Assyriorum Monarchia. Sarda- napalus. Arbaces11 dalej pod r. 3213 „Assyriorum nova Monarchia. Phul.“ tamże pod r. 3,237 „Babilonicum regnum uovum, sive regnum ChaUlaicum, Nabonassar.“

Nakoniec na tab. I. „Durationem Populorum, Regnorum,

(31)

FRYDERYKA STRASS. 9

civitatum sistens, czyli piąty z porządku wyraźnie po Sardanapalu kładzie: „Medorum Monarchia. Arbaces.“

a z pod niej dopiero wyłamuje Assyryjskie i Babilońskie państwa. To zdanie dziś prawie powszechnie przyjęte, a od Delila dowiedzione, nie wiem jakieby znalazło zarzuty ? Pan Strass jednak kładzie Sardanapala po­

czątki panowania roku świata 3088, Phula 3213, i z pod państwa Niniwy czyli Assyryi Nowej, a u niego jednym ciągiem ze starą idącej, wyłamuje Medów, i dopiero pod r. 3275 kładzie Arbacessa który przecież buntował sig na Sardanapala, tu , nie więcśj jak tylko blisko 200 lat różnicy. Nakoniec Assyryą rozdziela pod r. 3359 w którym Nabonassar w Babilonie panował/' 'Porządek taki, ile mnie wiadomo jest zupełnie oryginalny; może jednak P. Strass miał do takiej przemiany mocne po­

wody, o których my nie wiemy, a których nie położył w swojej książeczce, żeby powszechność całego dzieła, w którem to zapewne wyświecić nie zaniedba, z większą niecierpliwością oczekiwała.

W samym Rzucie oka na Dzieje świata, zaraz w po­

czątku na str. 30, mówi o początku pierwszego ziemi mieszkańca; „man setzt ihn gewohnlich etwa 4000 Jahr vor dem Anfange der Cłiristlichen Zeitrechnung“ (kładą jego pospolicie przeszło na 4000 lat przed czasokresem Chrześciańskim). Tak też jest podług liczenia Yulgaty Usseryusza; nie wiem za co P. Strass w swym Potoku wziął liczeuie Petan jak o i sam niedawno na str. 19 wyznał, które tylko 3984 lat wynosi. Podobnie pomie­

szał swoją Chronologię od Abrahama do Mojżesza. Na

Potoku jest podług Marskama i Pesrona, którzy od

(32)

1 0 UWAGI NAD TABLICĄ DZIEJOPISKĄ

powołania Abrahama do wyjścia z Egyptu położyli łat 430. P. Strass zaś, w swym Rzucie oka położył:

Str. 35 że: Józef został wezyrem i sprowadza swe li­

czne plemię, które tu (to jest w Egipcie) w przeciągu 430 lat w naród rozrodziło się. Rzecz od pierwszej zupełnie inna. Usprawiedliwia się z tego w przypisku:

N a tablicy, mówi on , są 215 lat zwyczajnie przyjęte, chociaż zapewne za błędną id ą rachubą. Zdaje się że tu Petawa gani, wynosi Usseryusza. Nie chce jednak przychylić się na żadną stronę, ale mnie to dziwi że w swym Rzucie oka zawsze idzie za Usseryuszem któ­

rego w Potoku odrzucił.

Nie można też tu jeszcze przeminąć P. Strass zwy­

czaj nćj wielu Dziejopisom względem swego narodu strouności; jeźli gdzie chciał się bardziej do prawdy zbliżyć, mówi aż nadto obojętnie, jako mamy przykład gdy na str. 50 powiada o krzyżakach że ten zakon:

ward durch Despotismus gemishandelt, bis der W estli- che Theil an Polen verloren ging (przez Despotyzm zamieszany przyszedł aż do utraty zachodniej (Prus) części, która do Polski od p a d ła ); powinien był powie­

dzieć przez Polskę odzyskana, a mówiąc ostatnio, nad­

mienić tóż o godziwym jej nabytku.

Jeszcze gorzej, wyżej nieco, na str. 47 mówi o Pol­

sce: „auch Polen steht unter verschiedenen Herzogen,

erkennt eine Zeitlang sowohl ais Bóhmen die Ober-

herschaft deutscher Konige.“ (I Polska zostaje pod

różnemi książętami, uznając przez długi czas jak

i Czechy nad sobą władzę królów niemieckich). Wiemy

prawda, że Bolesław Chrobry był uwolniony od hołdu

(33)

FRYDERYKA STRASS. 11

(Hist. Pol. Nar. Tom II) który był winien dawać jako i Mieczysław cesarzom za dzierżenie Sławian zaodrzań- skich, do których zawsze cesarze sobie rościli prawo.

Ależ ten hołd nie był od k róla , tylko od pana tamtych Sławian, jako widać w wielu Dziejopisach niemieckich, których zapewne P. Strass zna doskonale. A jeżeli te­

raz wielu obcych królów są margrabiami, książętami, i t. p. Rzeszy, są podległymi cesarzom, a tego za hołd brać nie możemy, jakże weźmiemy taki porządek da­

wniejszych czasów za zupełną podległość? kiedy dosko- nalćj jeszcze umiano wtedy takie hołdy rozróżniać?

Tym sposobem , to Niemcy mogą sobie przyznać h ołdo- wnictwo Augustów elektorów saskich i królów polskich, nie wiem coby Fryderyk II zwany wielkim, król ale elektor nasz powiedział? Ależ jeszcze, Odra jak sami Niemcy wyznają, była murem oddzielającym ich od Sławian którzy Polskę osłaniali, i cesarzom trudno bywało do Polski nawet orężem dotrzeć. Nie rozumiem więc gdzie tu szukać h ołdu? Może nieszczęśliwy pokój pod Kargowem Bolesława Kędzierzawego będzie sam im świadczył, pytam się tylk o: czy był uskuteczniony?

Chyba że P. Strass poddanie się zdrobniałych książąt szląskich zechce za podleganie uznawać, co jeżeli tak, toby aż nad życzenie samych cesarzów, dość długo cie­

szyli się Niemcy tak znakomitą władzą. Ale mijając tę zwyczajną Niemcom chlubę, którzy dotąd lubo sig szczycą oświecaniem, porzucić zupełnie nie m ogą, dziwi mnie mocno dla czego w książeczce swojej P. Strass

upadek nasz ominął?

Jeszczeby można się zastanowić nad niektóremi

(34)

1 2 UWAGI NAD TABŁ. DZIEJOP. FR. STRASS.

rzeczam i, jako Iwarem Widfredmi królem Szwecyi i Danii, którego P. Strass przeciwko zdaniu wielu dziejopisów północnych (Mallet Hist. de Dannem. T. III.) na półtorasta lat bliższym naszych czasów uczynił itp.

Coś więcej zaczął P. Strass w górnej cząstce Potoku, bo tam oprócz samych wojen, wymienia i niektóre po­

tyczki ; podobnoby godziło się tym sposobem , pod wojną 0 sukcessyą hiszpańską położyć przynajmnićj Hochstadt 1 Denin; pod wojną Karola X II Pułtawę, indziej znowu na Psiem p o lu , pod Grunwaldem i Tannenbergiem i tak dalej.

W starożytności, wyliczył niektórych sławnych ludzi;

w naszych czasach na samym Koperniku skończył.

Wdzięczniśmy P. Strass że chciał rodaka naszego, nie­

śmiertelnego Toruńczyka wswoim Potoku umieścić, ale godziłoby się może położyć Leibnitza, Newtona i t. d.

Lecz mimo to wszystko, trzeba wyznać że dość odpo­

wiedział zamiarowi swemu kiedy mówi (str. 2 2 ): „że każdy kto zna wiele, w iele, kto zna mało, mało też widzieć będzie. " y W ykład jego na Potokach, lubo nie całą ziemię, jak gdzieindziej obejmujący, jest jasny, i dla uczących się nawet m ógłby być pomocny, a po­

rządny wykład i pracowitość w ułożeniu tablicy, każą obiecywać, że dzieje same nie zawiodą oczekiwania.,

( Czytane na Posiedzeniu Tow. filomat. W il.

13 M aja 1806 r.).

(35)

I I I .

U W A G I

nad dziełem

J. P. J. HAGERA

pod tytułem :

Opisanie medalów chińskich w gabinecie imperatorskim francuzkim.*)

W roku 1805 wyszło w Paryżu dzieło pod tytułem:

Opisanie medalów chińskich w gabinecie imp. fran, z ro- strząśnieniem numismatyki chińskiej; z objaśnieniami co do handlu Greków z Chinami, w kosztownych naczyniach które się w nich znajdują,.

Nad tem dziełem robił uwagi Siło de Sacy i umie­

ścił je w magazynie encyklopedycznym Milina.

Zaczyna je autor od słów Pliniusza naturalisty: pes- simum vitce scelus fe c it qui aurum primus indecit digi- tis . . .proooimum scelus fecit, qui prim us ex auro de- nąrium signavit. (Plin. Natur. Lib. X X X III). Yarou

*) Czytane na posiedzeniu Towarzystwa W ileń. Nauk i umie- jętności, przez J. Lelewela w r. 1806 (z rękopisu znajdującego się

■w pozostałych po nim papierach).

(36)

14 UWAGI NAD DZIEŁEM

jednak wywiódł pokrótce potrzebę pieniędzy. Nadto już wszystkim jest znany ich pożytek abym się tu za­

trzymywał. Początku ich jak sam autor wyznaje w ża­

dnym narodzie i śladu znaleść nie możemy, wiemy tylko że przed ich używaniem, futro jako u nas i w Eosyi, ryby jako w Islandyi, sól jako w Abissynii, żelazo jako w Senegalu, nakoniec zwierzęta żyjące, u największej części narodów pasterskich do zamiany służyły. P ó ­ źniej często zdaje się że znaki zwierząt ten sam użytek miały. U Hebrajczyków bowiem nazwisko hezita znaczy równie owcę jak i pieniądz, u Arabów zaś maal, co oznacza złoto i srebro, znaczy równie wszelką ruchomość, a dawniej znaczyło jedynie trzody. Z tych względów H ager posuwa się do tłómaczenia wyrazu Kopiejka.

Utrzymuje on, że pies służył dawniej w Chinach do za­

miany, a który i dziś z ekonomicznych względów w tam­

tych stronach, tak co do ciągu jak i żywności jest wielu pożyteczny; że wyraz kupek czyli keupek powszechność u Tuków i Tatarów na oznaczenie psa używany mógł być w Rosyi niegdyś od tych ostatnich osiodłanej i w dość długiej niewoli pod nimi zostającej, na pieniądze być przeniesiony, ile że nawet i u Tatarów znajdowały się już za czasów Tamerlana czyli raczśj Timur-Bee pie­

niądz kopegiii.

Dawniej u Chińczyków używano jeszcze i morszczyzn do zamiany nazywając je poei co dziś już oznacza pie­

niądze, bogactwa, wydatki i t. p. Znak czyli głoska którym te morszczyzny oznaczają się, wchodzi do składu innych zgłosek które oznaczają: płacić, kupować, dłu­

żnym być, zyskiwać, przedawać; ztąd się pokazuje, że

(37)

J. P. J."HAGERA. 15

wiele zgłosek chińskich musi być tym sposobem ułożo­

nych, i że ich rozbieranie mogłoby naprowadzić do wielu w dziejach wynalazków.

Później nakoniec zaczęto w Chinach używać pienię­

dzy kruszcowych, z bronzu lub miedzi. Pieniądze te pospolicie są okrągłe i przebite kwadratowo. Użytek tych pieniędzy bardzo dawno zasięgają, lecz podobniej do prawdy, że ich początek trzeba odnieść do rodu Tszen, który na jedenaście wieków przed czasokresem chrześciańskim w Chinach panował. Z tych uwag Ha­

ger roztrząsa dwa medale chińskie, które były miane za starsze daleko od rodu Tszen i wzywając w pom oc dzieł chińskich odnosi ich tylko do W uły szóstego Cesarza 5go rodu, który panował na 140 lat przed Chrystusem.

Może to być że i pieniądze wyżej wzmiankowane p ó ­ źniejszy nieco, w końcu znajdą swój początek.

Prócz tych pieniędzy w Chinach są inne zwane hin- tao (nóż z kruszcu). Pieniądze te Hager porównywa dość dowcipnie z kawałkami żelaza u Greków w bardzo da­

wnych czasach używanemi, a które podług Herodota dały początek obolom,

Inny jeszcze rodzaj pieniędzy w Chinach jest Pu.

Dawność ich jest dość daleko odnoszona, ile że napi­

sów na nich mędrcy chińscy dotąd wyczytać nie mogą.

Inne z tych pieniędzy noszą na sobie pismo zwane Tszu- entse. Tu są piękne wyszukiwania Hagera względem Pu, które miały być bite za Wang Manga cesarza współ­

czesnego Augustowi.

Podług niego w napisach na tych pieniądzach do­

piero od 461 r. dm. czas bywa oznaczony, dawniejsze

(38)

16 UWAGI NAD DZIEŁEM

zaś są bez niego. Początkowe nosiły tylko napisy ozna­

czające że są do użycia powszechnego; późniejsze nie- miały już w napisie wyrażoną ważność swoją i to się zaczęło w IV wieku po konfutsem; także noszą pospo­

licie dwa napisy. Lecz są jeszcze które mają na sobie cztery napisy, dwa z góry na d ół a dwa poziome. H a­

ger wnosi, że do dawnych dwóch poziomych napisów dodano inne dwa, że zatem te pieniądze są późniejsze.

Nakoniec koło V II wieku po Chr. pieniądz chiński staje się podobnym do dziś używanego, już zaczyna nosić imie cesarza wybite z góry na d ó ł; przytem ma inny napis Tung p ao położony od prawicy do lewicy a po­

wszechną wziętość oznaczający.

Opisując Hager te pieniądze chińskie daje im często nazwisko medaliów, lecz przyznaje, że prócz nich są w Chinach oddzielne medale, a które się zowią Toi (talar), stary zaś medal zwany jest pospolicie Kupai.

Tu Hager pracowicie przebiega wiele medalów wyczy- tując i tłómacząc ich napisy i znaki. Nakoniec przy­

stępuje do papierów chińskich które w środku X II wieku wzięły swój początek, a pospolicie nie nazbyt wielki dostatek państwa okazują. Dowód mówiący za czasów ich postanowienia są dzieje w których jest: miedź bra­

knąć, nastąpić Sung K aotre szreka, zrobić papier pie­

niądze ; oto są słowa że tak powiem chińskie (albowiem wiadomo że w języku chińskim niema żadnych odmian gramatycznych i piśmiennych w wyrazach), tłómaczą się one ta k : Sung kaotse czyli Kaotse Cesari z rodu Sung, kiedy miedzi zabrakło użył sztuki i robił pieniądze pa­

pierowe. Działo się to E. P. 1155. Papiery takie zo-

(39)

J. P. J. HAGERA. 1 7

wią się Trzao a zgłoski na nich użyte s ą : Kruszec bra­

knąć. Papiery te dziś w Chinach są. bardzo rzadkie. ~ O takich to papierach powiedział jeszcze Pliniusz. Pes- simutn vitce scelus fe cit, qui ex charta denarium signavit.

Jedwab jest wielkiem handlu chińskiego źródłem.

Szukając jego dawności Hager poszedł przeciw zdaniu d’ Arivilla i Gomlina względem położenia Seriki tak sła­

wnej w starożytności handlem jedwabiu i kraju Synów.

Biorąc opisy Prolomeusza z pozoru na pierwsze wej­

rzenie zdaje się, że Seryko zajmowała miejsce Katani czyli Chin północnych a kraj Synów Chiny południowe.

Hager mniema że obadwa te kraje są jednym narodem rozróżnionym dla tego tylko, że Grecy naprzód handel u Seryków lądem rozpoczęli, a później dopiero o Sy­

nów przez morze dowiedzieli się. Świetniejsze dowody któremi swe zdanie Hager utrzymuje są następujące:

Położenie Seryki różne w różnych czasach w staro­

żytności pokazuje s ię : to zależy od różnej wielkości pań­

stwa Chińskiego. Nazwisko zaś jćj poszło od jedwabiu, co dowodzą prócz tego i inne w niej nazwiska; później dopiero kiedy ród Tsyro na 240 lat przed Chr. wielkie swe zabory rozszerzył, Seryka zmieniła przezwisko na Tsyny Chiny. Erastostenes współczesny temu znał wy­

raz Q\vav czyli Trysz, a położenie jeg o mało co różni się od Sygaufu wtedy stolicy. Indziej znowu Tchine nosi imie Syrze co jest tylko przez zepsucie wyrazu w pisaniu podług Hagera. Seryka podług wielu rozcią­

gała się do morza. Karawana grecka od Eufratu przez Ekbaturę, Bakwę szła do Seryki po jedwab’ ku p ó ł­

nocy aż do gór Komidów gdzie przebywszy miejsce zwane

P o lsk a , d zieje i rzec*y j ó j. Tom XVIII. 2

(40)

I B UWAGI NAD DZIEŁEM

U&woę Tińoyoę (zamek z kamieńca) potrzebowała jeszcze do miasta Sery siedm miesięcy. Hager wyznał że ów zamek z kamienia nie m ógł być tak na wschód usuniony jak go Ptolomeusz p ołożył, ale go wynalazł w nazwisku miasta bardzo starożytnego Tarzkend co w tureckim znaczy Tzópyoę M ivoę. Ztąd zamek z kamienia mocno się do Baktry zbliżył. Odtąd biorąc dalszą drogę ku wschodowi do Sigan-fu i Homan-fu które były stolicami t i ii n , w siedm miesięcy przybyć można, kiedy Sera Prolomeusza dwoma ledwo stopniami bardziej ku połu­

dniowi jest posuniona. Z początku, dowodzi jeszcze Ha­

ger, Chiny składały szczególniej państwo na północy i powoli na południe się rozszerzały, ztąd jedwab na­

przód w Seryce się znajdował, a że ród Tsyn najwię­

cej się przyłożył do osadzenia części południowych ztąd żeglarze donosili o kraju Tsin, Tchiro, Siro, co zawsze jedno było. Prócz tego Chiny były najczęściej podzie­

lone na dwa państwa: północne i południowe i to mo­

gło dać przyczynę do rozróżnienia Seriki od Synów.

Zjednoczywszy te dwa narody Hager jednoczy i ich sto­

lice. Uważa że Sera i Tchina u Prolomeusza leżą pod jednym południkiem i że Erastosthenes kładzie je po­

między sobą w bardzo blizkiem sąsiedztwie; nakoniec Moj­

żesz z Choreny mówi że król Tszenastanu czyli Tszeni rojeń Chiu, kraju który wydaje jedwab’ ma swą stolicę w Syna tojest Sera — W ięc i miasta w jedno ułożone.

Na takie dowody można w d’ AnYillu znaleść odpowiedź.

Jeżeli jedwab’ był brany od Seryków nie idzie zatem

aby Seryka go wydawała; Serikowie mogli tylko Grekom

przez swe ręce przesyłać go, mogli zkądinąd brać. Co

(41)

J. P. J. HAGERA. 1 9

do morza, to, ponieważ rozciągłość Seriki nigdy ozna­

czoną, nie b yła , nie można go brać za morze wscho­

dnie, to tylko jest wyobrażenie zakończenia Seriki na wschód. Co nie jest dziwnem, kiedy mniemano że mo­

rze Kaspijskie jest odnogą północnego. Zgodność zna­

czenia wyrazów ic6pyoc Xi0ivoę i Tarzkeud, bynajmnićj nie stanowi aby to jedno b y ło ; co jeżeli pozwolimy Hage­

rowi, gdzież więc między tym zamkiem z Kamienia a Bakrą umieszczą się góry Kom edów? Względem je ­ dności w miastach Sera i Tchine samego Eratosthenesa dowód jest słaby. Mojżesza zaś z Chereny wyrazy Tszeni, Tszenastan są oczywiście perskie, a dalej ro- ztrząsnąć inne, to się toż samo tylko potwierdzi. W iele z tych wyrazów Chorańczyka mówi wprawdzie zatem że Tchine są, Chiny, jednak to wszystko kończy się na tem że Syni są pobliscy Tchinów, Since Teszensńy p ro - scimni sunt, atque ad incognitam terram pertinent. To więc rozróżni Sinę od Tchinę, a na to żeby Syceria czyli Syyria było toż samo co Sera, sam tylko domysł zostaje. Trudno jest zatem oderwać się od zdania d ’ Anvilla.

Zastanawiając się Hager nad naczyniami chińskiemi kosztownemi z agatu zwanego w Chinach Ju, osądził że one są tem samem co naczynia Murryńskie w staro­

żytności: tylko że nie wiemy, co jednak Hager przypu­

szcza, czyli Ju znajduje się w Persii? Rzymianie zaś od Partów kamienie Murryńskie dostawali. Lecz znowu zaletą Ju jest przezroczystość, a Pliniusz mówi: trans- lucere quidquam aut pallere vilium est. Przezroczystość gdzieniegdzie lub siność jest niedobrym znakiem). Indziej

2

*

(42)

2 0 UWAGI NAD DZIEŁEM

jeszcze Pliniusz powiada: iłem sales verrucet quae sunt eminentes sed ut in corpore ełiam plerumque fossiles co Monger wyłożył: „Lorsqu’ on y aperęoit des parties crystallisees et des mamelens qui, sans etre proeminens paraissent cependat appliąuees sur la matiere® jeźli się postrzeże krystalizacya i gruczołki które nie górując zdają się jednakże należeć do materyi, tego jednak błędu w Ju nie widać. Ju podług Hagera jest różnej barwy, jednak jednostajna najlepiej jest uważana. Pliniusz zaś inaczśj Murryn opisuje. Podług niego największą za­

letą Murryna były barwy mieniące się, które podług różnego dla oka położenia naczynia różną barwę odbi­

jały. Murryn do gorących rzeczy był u starożytnych w wielkiem użyciu, podobnie też' Yu w Chinach wrzące wino wytrzyma, i w tem szczególniej niezaprzeczona do­

tąd jedność Murryna i Yu.

W temże dziele Hager wiele innych rzeczy pomieścił, ja k o: chce wyciągnąć ze zgłosek rzymskich jaki był po­

czątek nazwiska Siam itp.

W przedmowie tego dzieła Hager daje rys medalów chińskich i okazuje stan pracy względem ułożenia zgło­

sek chińskich przeznaczonych do wydania słownika.

Można się dowiedzieć z tego że zgłoski owe w liczbie 116,000, już są dzisiaj w zupełnym porządku, tak da­

lece że w minutę łatwo zaraz znaleść czego się szuka.

Zdaje się zatem że już nic nieopóźni wydania tego sło­

wnika.

{Magami JEnryclopedique Juin 1805 p. 271).

(43)

J. P. J. HAGERA. 2 1

Roztrząśnienie mitologii i literatury starożytnej północnej,

(wyjątek z pisma skandynawskiego przez P„ Rosen).

Chociaż w dziejach północnych można wyżej nieco zasięgnąć, jednak aż do Gilfa nic pewnego twierdzić nie jesteśmy w stanie. Za niego, wszyscy się na to zgadzają, przybył od Azii naród który się zjednoczył z dawnemi osadnikami. Jakożkolwiek to zdanie, o którem dziś wspo­

mnieć wypada, jest różne od pospolitego w tój mierze, dzisiaj jednak nad niem zastanowimy się nie wchodząc w inne.

W kraju Swithiod (Scytii) panował Syg. Ten ści- śniony orężem rzymskim wszystko pod swe panowanie garnącym nie chcąc ze swoim narodem zwycięzcom ule­

gać, przedsięwziął ustąpić ich nienasyconej chciwości i szukać tam ojczyzny gdzieby mając swą wolność i nie­

podległość zapewnioną, rządził się swemi prawami, nie szukając cudzej opieki. Tak sobie ułożywszy zwołał sejm na którym myśl swToję narodowi wynurzył. Korzy­

ści które ta wyprawa obiecywała a nadewszystko oca­

lenie siebie i zachowanie najdroższej w życiu dla ludzi wolności, cały naród pobudziła do dzielenia trudów, Niewiasty same garnęły się do oręża i wszystko stanęło w pogotowiu do ruszenia, same tylko niedołęgi, lub la­

tami obciążeni na miejscu zostali. Syg słyszał już że

gdzieś ku północy rządził Gilf przychodniów z tychże

stron co sam b ył; słyszał że Gilf synów nie miał, do

niego zatem spieszył. W ojsko jego nadto było mocne,

aby się mu śmiał kto opierać, jednakże inne narody

brały się do obrony; umiał je słowami Syg ułagodzić

(44)

2 2 UWAGI NAD DZIEŁEM

j zniewalać do łączenia sig z sobą. Wspólnemi więc si­

łami posunął sig z nimi zostawując za sobą załogi, ku wschodowi i północy. Przyszedłszy nakoniec nad wy­

brzeża morza bałtyckiego do kraju Saxonów, wysłał poselstwo do Gilfa w Upsalu rządzącego. Gilf zaprosił go na uroczystość która nadchodziła. Syg zostawił swe wojsko wziąwszy tylko z sobą WTÓżkow przełożonych nad ofiarami, między któremi najmocniejszy był M ord z synem Freyem i córką F reyą , którą dla tego że była doskonałą wróżką sam Syg sobie poślubił. Syg był postaci wspaniałej i ujmującej, wymowny, uprzejmy słowem umiejący sobie zjednać serca wszystkich, łatwo więc m ógł swe panowanie umocować. Przy tem w wielu podróżach nabył wiele wiadomości które mu bardzo do wszystkiego pomogły.

Przyjął Gilf uprzejmie Syga widząc że jest z tego rodu co i on. Gilf bowiem pochodził od Odina z kraju Switheod. Zaraz rozporządzono mające nastąpić obrzą­

d ki, Niord ze swymi towarzyszami miał je prowadzić.

Tym sposobem Sygowie objgli najwyższy trybunał i za­

raz roztrząsali sprawy północny ch książąt. Nazwisko ich This było także zamienione na Drott Paw, zkąd poszły z Drotuing królow a, Drotz najwyższy sędzia, a liczba dwanaście dotąd sig zachowuje i trybunały ziemskie mają 12 assesorów zwanych Tolfman (zwelfmann) 12 mgżów. Nastąpiły potćm wieszczbiarstwa w których przodkowała Freya łącząca w sobie wdzięki, ztąd miano Frue (frau) jest w Szwecyi bardzo poważane. P o zakoń­

czeniu tego obchodu Syg starał się swoim synom po­

ślubić córki Gilfa słynące z piękności, co mu sig wszy-

(45)

J. P. J. HAGERA. 2 3

stko powiodło i tym sposobem umocował swe na p ó ł­

nocy panowanie. Wystawił miasto Sygtuna; koniec zaś życia swego poświęcił na poznawanie przyrodzenia.

Odbywając dawniej podróże nauczył sig był nama­

szczać ciała dla ochronienia od zepsucia. U żył tego na zachowanie w całości głowy Mimera swego przyjaciela zabitego od Tatarów. Zemsta której doznali za to Ta- tarzy podała mniemanie że Mimera głowa wyjawiała Sygowi wszelkie skrytości. Ten zabobon wkrótce sig ustalił, a Syg myślał tylko odmienić obrządki i religią- Pom ógł mu do tego roczny obchód świąt. Naprzód je przyozdobił najświetniejszą wystawą, poczem łatwo umy­

sły do swego nakłonił. Przełożył im że dusza jest nie­

śmiertelną, zapewniając że po śmierci mieszkać bgdą w Waalhall czyli mieszkaniu umarłych, dokąd każdy m ógł zabierać z sobą wszystkie rzeczy jakie mu sig podobają»

każdy także m ógł sobie do towarzystwa przybierać W el- kyryg, tojest: panng z pól Elizejskich, pigkności nieporó­

wnanej a która w rogi złocone bgdzie nalewała miód i inne wyborne napoje. Nauka ta od wszystkich chci­

wie była przyjgta; korzystał z tego S yg, a tłumiąc w so­

bie niezatarte żądze zagłady i przytarcia potggi Rzymian umyślił w swoim narodzie założyć tego początki. Chgć jeg o w późniejszych wiekach nadto dokładnie wykonaną była. Na ten koniec Syg oświadczył, że ci .którzy po­

legną w boju bgdą szczególniej w Waalhelli poważani.

Rozgłosił nakoniec że sam wkrótce nie umrze ale po­

spieszy do Waalhalli na przyjmowanie rycerzy: to wy­

n io s ł o go u Skandynawów nad ludzi i wkrótce był za

samego Odyna poczytany. Kończył życie Syg opływając

(46)

2 4 UWAGI NAD DZIEŁEM

w radości że wystawił pożądany naród, narodem bitnym i zwyciężać umiejącym, kończył go w niezmiernćj sta­

rości pod którą gdy już miał uledz i dług śmiertelności w ypłacić, kazał swe ciało uroczyście spalić i zaraz roz­

darł swe piersi by nie pokazać że starości ulega. Od­

tąd u Skandów nikczemnością było umierać na łożu ; każdy kto nie m ógł poledz w walce szedł na skały z któ­

rych się zrzucając życie kończył.

Ciała zmarłych Skandów były palone, popioły zaś zbierane i w grobach składane.' Groby te były narzu­

tem ziemi jak zwyczajnie mogiły podług godności po­

chowanej osoby wyższe lub niższe. Majętniejsi stawiali słupy granitowe i rznęli na nich runy, czego mnóstwo do dziś postrzegamy. Pospolicie na skale takiej był wy­

kreślony wąż a w nim pismo ryte- Przy każdym napi­

sie dawano znaki bożka T ora, tojest pałkę czyli maczugę Thor nigge. Postać tego znaku krzyżowa dała pochop P. Thre profesorowi w Upsalu, wielce nowości lubiącemu do wniesienia, że to jest krzyż, a zatem że wszystkie pra­

wie te zabytki są już za czasów Chrześciaństwa stawiane.

Lecz dosyć jest uważać kształt głosek i nazwisk pogań­

skich aby zdanie to na niczem nieustalone obalić.

Runy czyli głoski używane w podobnych napisach są w liczbie 15. W późniejszych czasach liczba ta została pomnożoną. Zdaje się że ułożenie tych głosek składy jakąś myśl ukrytą bo i sam wyraz Run znany, tajemnicę i głoski te były używane do czarodziej stw. O Runach tych Skaldowie wiele pieśni natworzyli.

W iersze Skaldów są bez rymów tylko pięciozgłoskowe

(47)

J. P. J. HAGERA. 2 5

co wyjdzie na późniejsze 10 zgłoskowe. Uczeni chciwie je zbierają i przekładają. Niektóre wcale są piękne.

Wnuk Szcolda syna Syga, Frode król duński pano­

wał za czasów Augusta i był przezwany spokojny. L i­

cząc wigc trzy rodzice w górę czas przybycia Syga do Skandynawii wypadnie na wojny Pompejusza W . z Rzy- miany, który pobudzał na swych nieprzyjaciół scylijskie narody. T o dało powód Tennodoriowi Torfeuszowi do wniesienia że Syg u niego Trybem zwany dając posiłki królowi Pontu był pokonany i uchodzić musiał.

{M ag. Encyklop. Juin 1805 p 357).

(48)

r v .

ANTHOLOGrIA GRECKA

którą dla uczniów języka greckiego w Gimnazyum wołyńskiem z ró­

żnych sławnych rymotwórców zebrał i krótkim objaśnił wykładem

MICHAŁ JURKOW SKI

dawniej zastępca prefekta i professor języka greckiego w Ces. Król.

(natenczas:) Gimnazyum akademickiem krakowskiem, teraz zaś na­

uczyciel tegoż języka i literatury greckiej w Gimn. wołyńskiem. — w W ilnie w Typografii Józefa Zawadzkiego, nakładem Gimnazyum

wołyńskiego 1815 8vo majori stronic X XII i 360. —

2 /a rzu t uczyniony w literackiej lipskiej gazecie (a) ję ­ zykowi polskiemu , jako ten w całym naukowym widoku mało oryginałów, a w książkach elementarnych, zawiera dotąd same tylko, albo naśladowania, albo przerabiania z cudzoziemskich, a to aż do wypisów, czego świeży przy­

kład taż gazeta przytacza na przedrukowaniu przez Pa­

wła Stepchasiusa wypisów Gedike. — Zarzut taki z wielu miar niesprawiedliwy, i co do wypisów, w niesprawie­

dliwy, nadal zamienia Pan Jurkowski wydaniem swojem Anthologii greckiej. —

Pod tytułem Anthologii, zawiera dla słuchaczów

a) Leipz. Lit. Zeit. a. 1813- No. 3 T. 1 p. 2 l.

(49)

MICHAŁA JURKOWSKIEGO. 2 7

swoich, dla uczniów języka greckiego, wyjątki z pism różnych poetów greckich. Najprzód Lyrików, w czem umieścił jedenaście pieśni Anakreonta; cztery skoliów czyli pieśni biesiadowych, wiersz Simonida Danae i dwie olympijskie ody Pindara. Powtóre Theokrita cztery pasterki i wiersz opisujący obchód święta Adonisa. Po­

trzecie, z poetów didaktycznych, dwa wyjątki z Hesioda i jeden z Theoguida; nadto siedm oryginałów. —

Gruntowne przez autora posiadanie języka i litera­

tury greckiej, ze szczęśliwym doborem zebranych tu wzorów, czynią prawdziwą dla m łodzi przysługę i rze­

telny przynoszą pożytek odpowiadając zamiarom, jakie sobie autor założył. Jakie zaś widoki obejmują ważne i wyborne objaśnienia w tein d ziele, sam autor w przed­

m ow ie, dostatecznie wyłuszcza. „D odałem 11 „mówi on“

„wykład krótki wprawdzie, lecz ile bydź m ogło, n ie - tylko rozbiór gramatyczny tych osobliwie wyrazów, które w przytrudniejszych ile dla poczynających zachodzą for­

mach , ale też wskazanie dyalektów, podania mythologi- czne i historyczne wiadomości starożytności, a niekiedy i uwagi estetyczne obejm ujący/1 Nieprzemilcza tćż i po­

mocy jakich do ułożenia tych objaśnień użył, a pracu­

jąc wspólnie z tymi wyborowymi badaczami starożytności których miał pod rgką, częstokroć nieprzestaje na ich zdaniu, wybiera z nich co mu własny gust i własne przekonanie podaje, nieraz własne trafae postrzeżenia na miej.sce tamtych podkłada. Tak naprzykład w wy­

kładzie wiersza 95 i następnych pierwszej Ody Olym- pijskiej Pindara (b ) wyraz łftrutoó/uytJoę, sprawiedliwie

b) Antli. p. 20. 159. —

(50)

2 8 ANTHOLOGIA GRECKA

woli odnieść do wyrazu płoz aniżeli 1 lóuoę, uważając że Tiwoę nędza, z siebie toż samo znaczy co yóy/)oę. Rów­

nie w wykładzie óAftoę oiprjlóę (c) trafną, uwagę czyni znaczenia wyrażenia tego, któremu zda mi się, odpo­

wiadają w polskim języku wyrażenia: los dźwigniowy, wywyższony, co znaczy: polepszenie doli, pomyślności.

Nielicząc dalszego szeregu dobranych wykładów autora, pozwoli autor powiedzieć sobie, że za nadto może pozo­

rowi zaufał, twierdząc (d) jako „W ątpić niemożna, że wyraz ofiiftaoę czyli djufiecyoę, dał początek wyrazowi u nas używanemu: Olbrzym, chrzym.“ Greckie fiscnoę znacząc ciężar, odpowiada zupełnie naszemu:

brzemie, obrzmiałość, co zaś do obrzyma wielkoluda, może godna jest do rozpatrzenia uwaga szanownego pisarza naszego Samuela B andkie, który go wyprowa­

dza od Obrzynów tak przez Sławian nazywanych Awarów.(e) W ykładając autor mythiczne pow ieści, sprawiedliwie porównywa i waży ich rozmaitość i niejednostajność, a wszędzie w tym rzeczy, w niezamięszaniu i właściwie wystawia, ale co się dotyczę Cyklopów i Polyfema, wy­

kład jego (f) móżeby potrzebował lepszego wyszczegól­

nienia: Polyfem był z owych Cyklopów wielkoludów, jacy zaludniali Sicilią (g) i nic się niemiał z nieśmier- telnemi (czyli z nieśmiertelnych zrodzonemi śmiertelni-

c) p. 26. 178. — d) p. 294.

e) Nieznając tej uwagi uczonego pisarza w nieośzacowanem jego dziele Histo. poi. T. 1. p... wpadłem by} na tęź samą myśl: i w u - wagacli nad Mateuszem herbu Cholewa § 29 obszerniej wyjaśniłem. —

f) Anth. gr. p. 214. —

g) Odyss. IX . 106. sg, T l i . 59. 206. X. 120.

(51)

MICHAŁA JURKOWSKIEGO. 2 9

kami) a od Apollina pozabijanemi, pioruny kującemi Cyklopami Urana i Geisynami (h), tak jako z owymi Cy­

klopami z Lybji przybyłem! którzy wArgolidzie miasta stawiali, (i) —

Użalić mi się tu przychodzi, zapewnie wspólnie z au­

torem że to ważne w edukacyi dzieło, w nieobecności autora drukowane, mimo pilności jaka m ogła bydź w tój mierze dołożona, ma w sobie obfitość omyłek, między któremi jeszcze nie wszystkie są od autora do­

strzeżone, tak naprzykład: przytaczanie na karcie 209.

Atheneusza karty 614 zdaje się bydź om yłką, zamiast karty 646 (edycyi Kasaubona, bo ta jest cytowana, jako się z innych kart obok cytowanych wykazuje). Na kar­

cie znowu 246 (przez omyłkę 146), przy wiedzenie D io- dora Sicilijskiego 85. gdy tylu ksiąg nie ^isał, powinno być Diod. Sic. IY 85 (nowego podziału 83) (k). — Nadto jeszcze, niedostatek tytulików po kartach, gdzie liczby kart są kładzione, których niedbalstwo typografów w na­

szych typografiach od niejakiego czasu unika, sprawują tę niedogodność, że aby wziąść pod oko miejsce textu z jego objaśnieniem w tej Anthologii, trzeba wprzód odno­

sząc się do regestrów, po czterykroć księgę przewracać. —

h) Theocon 142. Eurip. Algest. 5 ef. Phetecyd. ap. Schol.

Eurip. Ale. 1.

i) Eurip. Iph. in Aul. 152. 263. 534. 1500. — Ipbig iu Taur.

844. Troas 1088, Here. fuxem 15. 998. Electra 1158. Apollodor Bibl. II 2 § 1. Strab V III. Pausau. II. V II. —

k) O bogactwach kościoła Wenery w Eryx przed Djodorem, wspomina Folybiusz I. 55. Omyłek drukarskich liczy się więcej je ­ szcze, karta 263 u. 21 dYjT

7jZ7j e powinno bydź dYJ/ATjZTje. kar. 271.

n. 22 Menotjusa, Menoetjusa,

(52)

3 0 ANTHOLOGIA GRECKA.

Rozum iem, że autor nieweźmie za złe moich tu wy­

łożonych m yśli, pewny, że łączę moje uczucia, z uczu­

ciami powszechności jakie dzieło to wzbudzić powinno.

Spodziewam sig bowiem, że wyborna i nader pożyte­

czna praca którą w wydaniu tego dzieła p odjął, pozy- szcze mu prawdziwą wdzięczność znawców języka i lite­

ratury, nauczycielów trudniących się przelewaniem w młódź drogich znajomości zabytków starożytnych, uczniów znaj­

dujących w tem dziele ułatwienie i niezmierną dogodność, i wszystkich nareszcie ziomków, widzących z tego obszer­

niej rozlewające się pożytki. —

Cytaty

Powiązane dokumenty

szej klassy ujarzmiony. A lubo wnet nie brakło fakcji możnych opierających się dla tego, że jej górnym widokom w tem zadosyć się nie stawało, fakcij silnie

Ztąd rozpoczęła się z Henrykiem H wieloletnia wojna uciążliwa dla nowotnego państw a Bolesława, ponieważ to państwo było świeżo spojone, nie tyle

lo, bo ciagle zyli oczekiwaniem, ryclilo Napoleon zerwie z Ilossja i Polskg cala na nogach postawi. To nabieralo ta k wielkiego podobieustwa, ze minister i

Ztym wszystkim było to tylko, pisz dzieło czego się chcesz nauczyć.. Na tym się urwało, bo się nie udało rychło

blioteki na sposób włoski publicznemi się stawały. Różne za wichrzenia, zaniedbania zdawały się niektóre zamykać; lecz gdy zamiłowanie nauk urosło, otwierały

dysław Plwacz czyli Odonicz pozwolił 1237 osadzić Niemców na ich prawie Teutońskiem. Rzadkie jednak były w pierwszej połowie XIII. wieku tego prawa nadania. Dopiero

łożone do dnia następującego. Poruszono wszystkie sprężyny tego wieczora: straszono, pochlebiano, obiecywano krzesła senatorskie, kontrakty arendowne dóbr narodowych,

W tój stronie najdłużej przy Polszczę stało Świdnickie księstwo, w nim też najpóźniej bo 12 92 nie wstydzili się titułu swego kasztelani: Apeczko z Silicza