m Wl
■"I y.
______
set.r'
H;
■ <
.
POLSKA
D Z I E J E I E Z E C Z T J E J .
DZIEJE I RZECZY jifij
ROZPATRYWANE
PRZEZ
JOACHIMA LELEWELA.
T O M X V I I I .
Treść:
X
Rozbiory dzieł różnemi czasy ogłaszane.
TOM DRUGI.
POZNAŃ.
Nakładem Księgarni Jana Konstantego Żupauskiego.
1865.
O .H > . t y
i , m i
h < h , 6 ?f / ł i * Q f - , ? /
7 W - / ?
T 4 S f
M ■
Czcionkami N. Kamieńskiego i Spółki w Poznaniu.
R O Z B I O R Y D Z I E Ł
OBEJMUJĄCYCH
ALBO DZIEJE ALBO RZECZY POLSKIE
RÓŻNYMI CZASY
PRZEZ
JOACHIMA L E L E W E L A
‘ r-'' i OGŁOSZONE.
Tom drugi.
OO'
Et m em inisse ju vabit.
IPOSSISTAJST.
Nakładem Księgarni Jana Konstantego Zupańskiego.
1865.
Ą 6 J 3
n
X - ~ L j O ~ - ł 8 8
/t '1 $ { 3 Jl
PRZEDMOWA WYDAWCY.
JTrzedmioty objęte niniejszym tomem jako pó
źniej wyszukane i zgromadzone, nie mogły być umieszczone w miejscu dla nich właśoiwem. S§
to rozbiory dzieł kreślone między 1806 a 1828 r., przez czas zatem, kiedy J. Lelewel swoje naukowe powołanie zaczął i postawił na wyso
kości, która zdaje się wyżej nie podniosła się.
To, co J. Lelewel założył, objawił, przez na
stępne badania i utwory rozwijał, dopełniał, wykształcał.
Przy rozbiorze Jeograjii starożytnej Józefa
Uldyńskiego (r. 1820), J. Lelewel ubolewał nad
trudnościami, jakich napotykało wydawnictwo
TI1I
dzieł naukowych, poważnych. — Był to zaiste skutek ogólnych a ogromnych wstrząśnień na
rodu, ale także mogła być wina samychże dzieł nieumiejących zająć publicznej uwagi. Jednakże i sam Lelewel, chociaż wyższy nad innych, cho
ciaż wznosił utwory historyczne najpierwszej wa
żności, nie zawsze znajdował łatwość wydania tego co pracowicie zbudował. Później, a szcze
gólniej teraz, kiedy się usunął z pomiędzy nas, nastąpiła szczęśliwa zmiana i dla niego i dla in
nych. Piśmiennictwo narodowe wyrosło okazale i dzieła nawet niedość uderzającej wartości chę
tnych znajdują, wydawców. Publiczność rozumie i wspiera ogromniejsze nawet naukowe przed
sięwzięcia.
Wydawca ogłaszając Zbiór wszystkich prac naukowych J. Lelewela, mniemał, że niedopełnił- by powinności swojej, że niejako ubliżyłby imie- niowi, poświęconemu przez narodowe uwielbie
nie, gdyby pominął prace jego drobniejsze, na pozór podrzędne, początkowe. Są one przecież zajmujące, albowiem z nich poznajemy stopień ówczesnej narodowej oświaty — i prawie zdu
miewać się wolno, że nasze umysłowe wykształ
cenie na początku X IX wieku tak nizkie, nagle
rozkwitnęło, przyszło do pełni. Jest to czyn,
IX
który J. Lelewel rozbiorami prac innych wzbu
dził i przygotował. Pod wielą względami był wskrzesicielem, nauczycielem narodowej myśli, narodowych usiłowań tak naukowych, jak i po
litycznych. W pływ jego niewątpliwie był prze- ważniejszy, zbawienniejszy i powszechniejszy ani
żeli wielu innych uczonych. Posiadał 011 bowiem dar władania umysłami i sercami, i dla tych rozkwitających pokoleń, do których między r.
1806 i 1828 przemawiał, był niejako prorokiem.
Rozbiorów w tym tomie umieszczonych nie
jednostajna jest wartość, wszystkie przecież przy
jemnie i użytecznie odczytać można, nawet te, które postęp naukowy bardziej już rozszerzył i udoskonalił. Kilka nawet nie straciło prawdy i świeżości jaką w swoim czasie miały. Nie ma przedmiotu, o którymby J. Lelewel jako obzna- jomiony gruntownie i szczęśliwie nie mówił. — Spór między romantykami i klassykami, a in- nemi mówiąc słowy, między wznowicielami a za
chowawcami pod każdym względem, najżywiej
go zajmował. To co o nim powiedział, ważne
na swój czas i teraz przyjąć możemy. Jednej
atoli strony romantyczności, a najpodnioślejszej
zdaje się, J. Lelewel albo nieprzeczuwał, albo
dotykać nie śmiał. Ruch romantyczny w swojej
najgłębszej treści był politycznym, rewolucyj
nym. Do spisku, z którego wyniknęło powsta
nie 1830 r., należeli czynnie główni popieracze romantyczności. Dawał J. Lelewel surowe upo
mnienia Sękowskiemu co do historycznej spra
wiedliwości i prawdy tureckich dziejopisarzy, nie- przeczuwając do jakich potworności naukowych niedługo miał się zabłąkać Sękowski, przyjąw- szy fałszywe nazwisko Brambeusa.
Odkrycie kroniki Prokosza wzbudziło żywe zajęcia. Dał o niej swoje postrzeżenia Lelewel, a chociaż uderzało w niej wiele podobieństw podrobienia, nie chciał jednakże twierdzić, aby ona zupełnie fałszywą, być miała. Nie wszystko co w niej zawarte, za same bajki poczytywać wolno. Kronika Prokosza oczekuje jeszcze swo
jego badacza. Jej pierwszy wydawca nie w y
starczał rozległemu i trudnemu zadaniu, a J.
Lelewel zaiste sędzia właściwy zachęcał ku dal
szym rozważaniom, skoro jej wiarogodności sta
nowczo nie zaprzeczał. Powtarzał on wiadomo
ści romansowe o jej odkryciu, które F. Moraw
ski niewiadomo na jaki cel zmyślił. Rzecz zaś istotnie tak się miała. Był w Lublinie r. 1823 zacny Izraelita, przezwany jednookim; nieco lite
rat , skupował stare księgi, szpargały, a między
XI
niemi znalazła się i kronika Prokosza, w której od razu coś nadzwyczajnego upatrywał. Ustą
pił jej swojemu znajomemu P. J. Ostrowskiemu, którego publiczność lubelska także uczonym mianowała, wyrzucając mu przecież, że z ży
dem w blizkich i przyjaznych był stosunkach.
Ostrowski od niego powziął wiadomość, że mie
szczanin Kazimierza nad Wisłą posiada wiele ksiąg dawnych i rękopismów. — Tg wiadomość i o znalezieniu Prokosza udzielił natychmiast Morawskiemu, który mógł się zająć i zaniechał.
Wzmiankę o tem wydawca poleca miłośnikom narodowych starożytności, — może wszystko, a przynajmniej coś z tych skarbów ocalało.
Uwagi nad historya powszechną Szreka prze
łożoną albo raczej skróconą przez ks. Kotow
skiego (1805 r.); nad krótkim zbiorem historyi rzymskiej Goldschmita, której przekład wykonał ks. Olszewski (1817 ); o Geschichte Polen przez Alexandra Bronikowskiego (1828), dowodzą to com nadmienił, na jak nizkim stopniu stało wy
kształcenie nawet u tych , których za głęboko
ukształeonych miano. Lelewel czuł niedostatki,
wskazywał ce l, wstrząsał umysły, zapalał; a we
wszystkich przedmiotach, które dotykał, nawet
obcych jego głównemu powołaniu historyczne
XII
m u, przynosił wszechstronne oczytanie, jasny pogląd na rzeczy, wyniosłe uczucia. Nie — nie można mniemać, aby chwały i wziętości której używał nie zasłużył; nie można nie uznać d o
broczynnych a rozległych skutków na wzniesie
nie serc i umysłów. On przygotował i stworzył tych, którzy we wszystkich kierunkach rozwi
nęli świetnie nasze piśmiennictwo.
Wydawca mniema, że nie odstąpi od pra
wdy, jeżeli powie: że porównanie Karamzina z Naruszewiczem, stosunek Waregów, Skandyna
wów, Normandów do Słowian, Nowogrodu, Po- lanow, Kijowa dalej rozbiór przedmiotów objętych tomami X IX . i X X Tow. Warsz. Przyj. Nauk śmiało policzyć można do rzędu najszczęśliw
szych poszukiwań, przyznając iż są w nich pe
wne cienie, które zniknęły przed pomnikami pó
źniej odkrytemi, przed badaniami głębszemi do których przecież Lelewel wstęp otworzył.
Temi czasami zapalił się na nowo spór:
jak i byl stosunek Waregów do Słowian, Wolo- chowy i Dniepru. Nie wskazując nazwisk, p o
wiemy tylko, że znakomitsi nawet pisarze nasi wpływowi Waregów na tych Słowian dali roz
ległe znaczenie. Waredzy przynieśli wedle nich
Słowianom barbarzyńcom wykształcenie; stan
XIII
wyższy na Rusi miał powstać z tych W aregów;
Polska przez zajęcie Rusi nabyła przewagi. . . . Te i tym podobne rzec można obłąkania hislo- ryczne Lelewel przed 38 laty rozproszył; W a
regów uznał barbarzyńcami niższymi pod każ
dym względem. Oni składali drużyny nędzne, dzikie, rozbójnicze, kiedy Słowianie daleko przed ich wtargnięciem założyli społeczeństwa praw
dziwe, urządzone rozumnie, wedle ich gmino- władnej zasady. Z tych rozważań Lelewela do obecnych rozpoznawań da się nie błahe wypro
wadzić światło.
Tom niniejszy zamyka notatka o dziejach panowania Augusta I I wydanych 1856; drobna w rozmiarze, ale przeważna myślą w niej za
warta. Lelewel wystąpił przeciwko nowej hi
storycznej szkole, która nasze polityczne urzą
dzenia X V II i X V III wieku uważa za arkę na
rodowego ducha; — przez nią tłómaczy naszą przeszłość, z niej przeczuwa i wyprowadza przy
szłość. Szkoda że tej swojej myśli Lelewel ob
szerniej nie wytłómaczył, nie wsparł ją dowo
dami. Jest ona wielkiej -wagi i wydawca zacho
wał ją, mniemając, że zostanie podniesioną jak na to zasługuje. Pozwala przecież sobie tu nad
mienić: że naród rozwija się i wykształca, z ży
XIV
cia które miał snuje dalsze, doskonalsze życie.
Zerwanie z przeszłością byłoby niebezpieczniej
sze. Naród bez samobójstwa swojej arki przy mierzą odstępować i rozburzać nie powinien.
Jest w niej: B óg, słowo twórcze, wytłómacze- nia przeszłości, źródło przyszłości.
Poznań 12 Lutego 1864 roku.
J. K. Zupański.
NASTĘPSTWO 1 OSNOWA EOZBIOEÓ "W
w tej księdze objętych.
Przedmowa W ydaw cy... I.
I. Moje godziny szczęśliwe Józefa Wybickiego [z rpsu.) 1.
II. Uwagi nad tablicą, dziejopiską, Friderika Strass pod tytułem Potok Czasu {z rpsu 1806)... 6.
III. Uwagi nad dziełem H agera. Roztrząśnienie mitologii i literatury starożytnej północnej
P. Rosen.(z rpsu 1806.)...
13.
IV. Anthologia grecka M ichała Jurkowskiego
Dzień.Wil. 1815.)...
26.
V. Historya powszechna J. M. Szrelca tł. X . Pawła K o
towskiego (tamże)... 31.
VI. Tablice chronologiczne X . P aw ia Kotowskiego (Tyg.
W il. 1816.).:... ... 38.
VII. Sprostowanie krzywej drogi którą, pewien recenzent obrał sobie ytamie)... 46.
V III. Uwagi nad medalem o który z Warszawy zapytano
(tam ie)...48.
IX . Powrócenie na drogę prostą, recenzenta tablic chro
nologicznych, tudzież uwaga z powodu zbijania przez P. Bentkowskiego wykładu medalu Szydło- wieckiego [tamże)... 56.
X . Zbiór krótki historyi rzymskiej Goldsmita tł. X. Mich.
Olszewskiego {Tyg. W il. 1 8 1 7 ) ... 60.
X I. Poezya Sweo-Gotycka tł. P. Jos. Cherad Montbrun
(tamie)... 74.
XVI
Str.
XII. Geografia starożytna przez Józefa Uldyńskiego. ( Dz.
W il. 1820.)... ... ... ii3 .
XIII- O pracach profesora Ciarnpi (Gaz. liter. 1821.)... 131.
X IV . O romantyczności. (B ib l. Polska 1 8 2 5 .)... 137.
X V . Collectanea z dziejopisów tureckich J. Sękowskiego.
(Dzień. Warsz. 1825.)... 1 5 3
. X V I. O kronice czasów bajecznych Polski Prokosza (Dzień.
Warsz. 1 8 2 5 )... 161.
X V II. Styczności kroniki Prokosza z innemi kronikami.
( Rozm. Warsz. 1826.)... ... 169.
X V III. Porównanie Karamzina z Naruszewiczem... 199.
Karamzina Introdukcyi rozbiór.
Różne o czasach Ruryka rossyjskich pisarzy zdania.
Kultura W ariagów i Sławian.
Osiadanie Wariagów w Sławiańszczyznie.
Charakter państwa W aregskiego czyli Rusi nie feudalnej.
Państwo od Ruryka do Jarosława.
Jak długo trwał charakter Waregski Rusi?
Jeszcze słów kilka o pierwotnem Ruryka siedlisku w Ladodze.
W ojny Ruskie z Bolesławem. (B ibl Pol. 1826.) X IX . Wiadomości z historyi polskiej Ł . Golembiowskiego.
Gaz. Pol. 1827.)...
320.
X X - Atlas historiąue de la Pologne par le Comte Stan.
Plater, (tam że)... 323.
X X I . Die Geschichte Polens v. A lex. v. Bronikowski. (Dz.
War. 1828.)... 332
X X II. Roczniki Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół
Nauk tomów X IX i XXgo. (Gaz. Pol. 1828.)... 349 .
X X III. Notatka o Dziejach panowania Augusta II. (Poznań
1856.) (z. rpsu)... 391.
MOJE GODZINY SZCZĘŚLIWE
przez
JÓZEFA WYBICKIEGO.
2 tomiki, Wrocław 1808, z wlasnem twarzy jego wyobrażeniem.
I .
Czytałem piękne dziełko Józefa W ybickiego M oje go
dziny szczęśliwe. Nie m ógł zaiste cnotliwy obywatel, po utracie naszej wspólnej matki lepszej znajdować pociechy, jak w myślach swoich, i w tych którzy krwią z nim połączeni zostają. Te są jego pociechy jako sam wyznaje.
Całe dziełko P. Wybickiego jest napełnione wybor- nemi myślali i pięknemi słowy, atoli nie można w nich porządku określić; błąka się P. W ybicki i prowadzi tu i owdzie w swych Godzinach czytelnika, każe mu się zastanawiać nad każdą prawie myślą sw oją .... Czasem jednak wpada w mniej potrzebne Metafizykacye jako Tom I str. 7 ,8 „W ieczności! na twojśin łonie spoczywa Pan świata.... Mądrości! twemi promieńmi ogarniasz całość ducha Paua świata___ Wszechmocności! ty za
mieszkałaś odwiecznie w Stwórcy..
P o lsk a , d zie je i r z e czy je j. Tom XVIII. 1
2 MOJE GODZINY
SZCZĘŚLIW EMożeby z tego wypadło, że Stwórca nie jest z siebie wieczny, że Mądrość jest coś wyższego, i tak dalej.
Czasem też zdarzają sig myśli trudne do zrozumienia;
jako T. I. str. 89. „Matrono Rzymska, tyś miała może przyczynę od płaszcza Sylłi nić sobie u rw a ć...“ indziej znowu str. 127 ,jednakże tę c z a ... daje nam pociechę...
iż czarnych chmur wyziewy w roztop na krople rozbiło s ło ń ce .. . “
M ógłbym jeszcze wyrzucić wzięcie niektórych wyra
żeń dotąd mniej używanych, ja k o; znaydła, rosproch, utwory życia, roślinność zwierzęcia, B óg jednem zie
wem, próżnie się na to krztusi egoizm, gwichtu z wszechmocnej wytrącić d łon i, lube ustronia... was już napróżno znaleść łaknąłbym , człek niekuralny... niby ta ropa rozlana po powietrzu itp. Mógłbym to wszystko zarzucić pięknie myślącemu pisarzowi, gdybym czytał jego dla tego tylko, aby błędy wytykać, lecz na próżno nawet chciałbym się na to porywać. Należałoby mnie wielbić pismo i pisarza, gdybym się i ich skazić nie lękał.
W każdym rozdziałku może czytelnik piękności znajdować, znajdować zabawę i naukę. W wielu miej
scach, pisarz bierze dla nauki bajeczki lub historyą, w czem , nadewszystko w tomiku drugim, najlepiej swego doszedł. W tymże tomiku jest wiele wierszy rymowa
nych, i tu nowe piękności jako:
M ilcjad, Cym on, z niemi innych wielu
Co nie pragnęli okryci laurami
Jak żyć w wolności i umrzeć Grekami.
j ó z e f a
W
y b i c k i e g o. 3
Indziej znowu gdy mówi o Tygranie królewiczu Ormiańskim, który za swą żoną Cyrusa p rosił, tak kończy słowa je g o : •
Tysiąc śmierci zadaj zwycięzkim orężem Ona niech żyje... ja umrę jej mężem.
Wyrazy zgodne zupełnie z temi które nam dzieje do przeckowku rostawiły.
Nie tak się rzecz ma z wielu przytoczonemi z dzie
jów przykładami. Najsmutniejsza jest jednak omyłka względem Kallistenesa. Jakożkolwiek różne być mogą od dziej opisów podawane przyczyny nienawiści ku niemu Aleksandra, któremu bynajmniej tytułu wielkiego nasz pisarz nie zaprzecza, zdaje się jednak mówiąc: „Kali- sten ... gdy razu jednego sposobem pozdrowił go (Ale
ksandra) greckim , rzekł do niego Aleksander w zapal- czyw ości... „ i kładąc przy tem Lizymacha czułość, iść za powieścią Justyna, ale ostatnie jego słowa „ venenum ei in remedia calamitalum dedit“ pominął, a nie wie
dząc zapewne śmierci filozofa, przedłużył mu życie;
aż nawet po śmierci Aleksandra. Co gdyby tak było, napróżnoby Seneka (Quart YI. 23.) utyskiwał nad A le
ksandrem. Nicby także nie znaczył Kurcyursa koniec rozd. 8 księgi V III. Ale na co mnie przytaczać te do
wody, dosyć zajrzeć do Rollena, którego P. W ybicki czytał zapewno, kiedy mówi: „Rollena bajki od prawd rozróżnić nie umiem.“ Nie wiem więc jakim sposobem, w nim upatrzył tę b a jk ę , że Kallisten z obciętemi no
gami , nosem itd ., żył do czasów, w których przepowie- dzenie jego, że Lizymach będzie królem sprawdziło się.
Czyż nie postrzegł słów Rollena: „Quoiqui il en soit,
4 MOJE GODZiNY SZCZĘSLiWE
rien n’en n’a tand deshonore la memoire d’Alexandrc, que la mort injuste et cruelle de Callisthene“ albo gdy tenże woła z Seneką: „L a mort de Callisthene, est pour Alexandre un reproche eternel, et un crime inef- faęable." Ale już dosyć dowodów na omyłkę P. W y
bickiego, z której poszła druga, i Kallisten nieboszczyk stał się ministrem króla Lizymacha, Niegodna ta rzecz była zapewne, aby ją tak ściśle roztrząsać, zrobiłem to jednak, aby można poznać nie szczęśliwy popęd w którym się pisarz nie postrzegł.
Dalśj w rozdziale Wielkość... Opinia. P. W ybicki mówi: „Salomon... że tylko prawdziwą matkę starał się poznać... wszyscy... zowią go mądrym...“ „Tytus za ów dzień jeden w którym zapłakał że człowiekowi dobrze nie uczynił, do całej wieczności... uzyskał prawo.“ —
„Ów dobry H enryk, iż tylko pragnął i z swoim Sullym, by chłopek miał przynajmniej dobry rosół przy święcie, kiedy kto ojca ludzi chce wymienić, Henryk jest pierw
szy co na język pada.“ — Mało byłoby to podobno wyszukiwania matek na mądrość; płakania dnia stra
conego na uzyskanie prawa do wieczności; lub starania się o rosół dla chłopka na święto, aby zostać ojcem ludzi, na tem też w dziejach nie przestajemy. Ale któżby śmiał z P. Wybickim między Heprykiem IV a Ka
zimierzem W. kłaść Józefa II. Położemyż tu tego, co wołając „nie zginajcie przedemną kolana“ zakonników bez sposobu do życia zostawić a imię Polaków zagubić żądał? Zapomniał zapewne na ten moment P. Wibicki że był Polakiem, a Polakiem cnotliwym.
Pod rozdziałkiem Świat m oralny, świat fizyczny,
JÓZEFA WYBICKIEGO. 5
P. W ybicki tak o dyamencie mówi: „jednakże Newton rzucił cień na tg zwodniczą błyskotkg... To, rzekł, jest węgiel.1* Pominąwszy na początku dwuznaczność, to w końcu wielka bajka. Niut’n przyznał że dyament palny, ale żeby był węglem, nie wiedział, owszem, nie zbyt to dawno dopiero rzecz ta okazana, a już wtedy Niutena dobrze na świecie nie było.
Jakożkolwiek te omyłki mogą nie jednego obrażać, trzeba atoli wyznać poszanowanie do którego pobudzają myśli P. W ybickiego ku niem u; trzeba nieść hołd wdzię
czności za jego pracę. Próżnoby kto chciał wytykać błędy w myślach, w których sam pisarz szukał pociechy i nauki. Jakże lepiej człowiek w zaciszy używać jśj m oże? Gdzież lepiej cnotliwy obywatel po straconej ojczyznie szczgście znaleść zd oła? Nauka została je dyną pociechą cnotliwego W ybickiego:
B łą d z i, w dostatkach kto fortuny szuka!
T ej nic nie wydrze co daje nauka- (Tom II.)
* :
[ (L u ty 1808 r .).
I I
UWAGI
NAD TABLIC4 DZIE JOPISK4
FR Y D E R Y K A STRASS
wyszłą w Berlinie w r. 1803, pod tytułem :
P O T O K C Z ^ S T J
i nad książeczką do jej wyświecenia przyłączoną.
I r . Strass przedsiębiorąc wydanie Dziejów świata, k tó re , ile z początków wiele pięknych rzeczy obiecuje, i z niecierpliwością zapewne od powszechności jest ocze
kiwane, ułożył naprzód Tablicę Dziejopiską dość ory
ginalnym sposobem, i przed dwoma laty wysztychował
w B erlinie, z krótkim do niej Rzutem oka na dzieje
świata (Ueberblick der Weltgesehichte zur Erlaeuterung
der bildlichen Darstellung derselben). Książeczka ta,
składa się z 54 stronek, z których 20 poświęcone na
przedm owę, 9 na w stęp, a resztę pozostałą rzecz sama
zajmuje.
UWAGI NAD TABL. DZIEJOP. FR. STRASS. 7
Sama tablica jest pod tytułem: Stroni der Zeiten (Potok Czasów). Dziwne wyobrażenie! z chmur płyną, rzeki, a rzeki czasów, rzeki w wielu miejscach niknące i siebie że tak powiem pożśrające. Zarzuca jednak P. Strass Mazarozowi który wydał Chronologie figuree nienatnralność, o ciem tak mówi (str. 12.): „ D ie Voel- kerstaemme oder ińelmehr Zweige des sonderbaren sehr unnatiirlich gestalteten Gewachses gehen daher ( mithin mich die Schrifl) ton den Wurzel... aufwarts“ (pień narodów albo gromada gałęzi dziwnej i nienaturalnej rośliny (a z niemi i pismo) z korzenia wychodzi). Po- dobniejsza do prawdy żeby jakakolwiek wymyślona roślina miała swój korzeń i z niego wychodziła, aniżeli gdyby potoki bez żadnych po górach spadków z chmur płynęły. Pierwsze jednak niepodobało się P. Strass, drugie dogodniejsze mu było, a nadewszystko do wpi
sania porządku nazwisk panujących: i porównywa swój Potok z tablicą Prystleija (str. 8.): „m it der zur Wien in kupfer gestochenen Nachbildung der Priestleyschen historischen K artę, welche der meinigen an Grosse bei- nahe gleich, doch fast gar keine Namen der Regenten enthalt;“ (która, jak m ówi, wielkości mojćj wyrówny- wająca prawie żadnych nazwisk panujących niema).
Jest wprawdzie krótsza; ale' od Prystley’a odciąwszy dziwne, w starożytnych dziejach Latopistwo, które po
dług Wirgiliusza Dydong z Eneaszem jednocześnie po
stawiło ; odciąwszy mówię to Latopistwo, tablica Pryst- ley’a, gdyby jeszcze do oka lepszy mieć mogła stosu
nek wielkości narodów, doskonale nam oznaczyć może
wzrost lub upadek co do ogromu ciała państw, czego
8 UWAGI NAD TABLICĄ DZIEJOPISKĄ
na próżno zechcemy szukać u Strassa, nadaremnie tćż będziem chcieli znaleśc w nim tak liczne przemiany ja
kie postrzegamy na tablicy Prystley’ a ; nie możemy tćż ż^dać żeby Prystley w swym pracowitym składzie, mieścił jeszcze wiele nazwisk.
Jeszcze tym sposobem P. Strass przebiega tablice F u ldy, Hilblera, Bredowa, Baumeislra, wszędzie swoją za najdogodniejszą uznając; ale by lepiej podobno zro
b ił , gdyby wyznał że i jeg o tablica, jak wszystka praca ludzka ma swoje niedoskonałości. Dalćj okazuje ja k dogodne są rzeki, że rzadko kiedy ich bieg krzy
żuje się na papierze, bo nie wiem czy się to na ziemi gdzie zdarza.
Z e względu Latopistwa, P. Strass mówi (str. 19)*
„habe ich Petaw’ s System welcher durch des unverges- slichen Gatterer’s verbesserurigen sehr gewonnen hat, befolgt“ (poszedłem za systemem Petawa który od nie
zapomnianych Gatterera poprawek wiele zyskał). Nie mam co zarzucić rzadkićj pracy. Gatterer wiele się w Niemczech Latopistwa przysłużył, ale postrzegasz w tablicy P. Strass w wielu miejscach wielkie z tamtym różnice. Nie wiem w jakim lepszym od Gatterera, wy
czytał to pisarzu, lub też może sam wyrachował. Gat
terer w dziełku śwojem: ^Synopsis Historice TJniversalis seu Tabulis. Goettingoe 1766 wydanem, na tablicy I.
pod R. S. 3,108 m ów i: „ Assyriorum Monarchia. Sarda- napalus. Arbaces11 dalej pod r. 3213 „Assyriorum nova Monarchia. Phul.“ tamże pod r. 3,237 „Babilonicum regnum uovum, sive regnum ChaUlaicum, Nabonassar.“
Nakoniec na tab. I. „Durationem Populorum, Regnorum,
FRYDERYKA STRASS. 9
civitatum sistens, czyli piąty z porządku wyraźnie po Sardanapalu kładzie: „Medorum Monarchia. Arbaces.“
a z pod niej dopiero wyłamuje Assyryjskie i Babilońskie państwa. To zdanie dziś prawie powszechnie przyjęte, a od Delila dowiedzione, nie wiem jakieby znalazło zarzuty ? Pan Strass jednak kładzie Sardanapala po
czątki panowania roku świata 3088, Phula 3213, i z pod państwa Niniwy czyli Assyryi Nowej, a u niego jednym ciągiem ze starą idącej, wyłamuje Medów, i dopiero pod r. 3275 kładzie Arbacessa który przecież buntował sig na Sardanapala, tu , nie więcśj jak tylko blisko 200 lat różnicy. Nakoniec Assyryą rozdziela pod r. 3359 w którym Nabonassar w Babilonie panował/' 'Porządek taki, ile mnie wiadomo jest zupełnie oryginalny; może jednak P. Strass miał do takiej przemiany mocne po
wody, o których my nie wiemy, a których nie położył w swojej książeczce, żeby powszechność całego dzieła, w którem to zapewne wyświecić nie zaniedba, z większą niecierpliwością oczekiwała.
W samym Rzucie oka na Dzieje świata, zaraz w po
czątku na str. 30, mówi o początku pierwszego ziemi mieszkańca; „man setzt ihn gewohnlich etwa 4000 Jahr vor dem Anfange der Cłiristlichen Zeitrechnung“ (kładą jego pospolicie przeszło na 4000 lat przed czasokresem Chrześciańskim). Tak też jest podług liczenia Yulgaty Usseryusza; nie wiem za co P. Strass w swym Potoku wziął liczeuie Petan jak o i sam niedawno na str. 19 wyznał, które tylko 3984 lat wynosi. Podobnie pomie
szał swoją Chronologię od Abrahama do Mojżesza. Na
Potoku jest podług Marskama i Pesrona, którzy od
1 0 UWAGI NAD TABLICĄ DZIEJOPISKĄ
powołania Abrahama do wyjścia z Egyptu położyli łat 430. P. Strass zaś, w swym Rzucie oka położył:
Str. 35 że: Józef został wezyrem i sprowadza swe li
czne plemię, które tu (to jest w Egipcie) w przeciągu 430 lat w naród rozrodziło się. Rzecz od pierwszej zupełnie inna. Usprawiedliwia się z tego w przypisku:
N a tablicy, mówi on , są 215 lat zwyczajnie przyjęte, chociaż zapewne za błędną id ą rachubą. Zdaje się że tu Petawa gani, wynosi Usseryusza. Nie chce jednak przychylić się na żadną stronę, ale mnie to dziwi że w swym Rzucie oka zawsze idzie za Usseryuszem któ
rego w Potoku odrzucił.
Nie można też tu jeszcze przeminąć P. Strass zwy
czaj nćj wielu Dziejopisom względem swego narodu strouności; jeźli gdzie chciał się bardziej do prawdy zbliżyć, mówi aż nadto obojętnie, jako mamy przykład gdy na str. 50 powiada o krzyżakach że ten zakon:
ward durch Despotismus gemishandelt, bis der W estli- che Theil an Polen verloren ging (przez Despotyzm zamieszany przyszedł aż do utraty zachodniej (Prus) części, która do Polski od p a d ła ); powinien był powie
dzieć przez Polskę odzyskana, a mówiąc ostatnio, nad
mienić tóż o godziwym jej nabytku.
Jeszcze gorzej, wyżej nieco, na str. 47 mówi o Pol
sce: „auch Polen steht unter verschiedenen Herzogen,
erkennt eine Zeitlang sowohl ais Bóhmen die Ober-
herschaft deutscher Konige.“ (I Polska zostaje pod
różnemi książętami, uznając przez długi czas jak
i Czechy nad sobą władzę królów niemieckich). Wiemy
prawda, że Bolesław Chrobry był uwolniony od hołdu
FRYDERYKA STRASS. 11
(Hist. Pol. Nar. Tom II) który był winien dawać jako i Mieczysław cesarzom za dzierżenie Sławian zaodrzań- skich, do których zawsze cesarze sobie rościli prawo.
Ależ ten hołd nie był od k róla , tylko od pana tamtych Sławian, jako widać w wielu Dziejopisach niemieckich, których zapewne P. Strass zna doskonale. A jeżeli te
raz wielu obcych królów są margrabiami, książętami, i t. p. Rzeszy, są podległymi cesarzom, a tego za hołd brać nie możemy, jakże weźmiemy taki porządek da
wniejszych czasów za zupełną podległość? kiedy dosko- nalćj jeszcze umiano wtedy takie hołdy rozróżniać?
Tym sposobem , to Niemcy mogą sobie przyznać h ołdo- wnictwo Augustów elektorów saskich i królów polskich, nie wiem coby Fryderyk II zwany wielkim, król ale elektor nasz powiedział? Ależ jeszcze, Odra jak sami Niemcy wyznają, była murem oddzielającym ich od Sławian którzy Polskę osłaniali, i cesarzom trudno bywało do Polski nawet orężem dotrzeć. Nie rozumiem więc gdzie tu szukać h ołdu? Może nieszczęśliwy pokój pod Kargowem Bolesława Kędzierzawego będzie sam im świadczył, pytam się tylk o: czy był uskuteczniony?
Chyba że P. Strass poddanie się zdrobniałych książąt szląskich zechce za podleganie uznawać, co jeżeli tak, toby aż nad życzenie samych cesarzów, dość długo cie
szyli się Niemcy tak znakomitą władzą. Ale mijając tę zwyczajną Niemcom chlubę, którzy dotąd lubo sig szczycą oświecaniem, porzucić zupełnie nie m ogą, dziwi mnie mocno dla czego w książeczce swojej P. Strass
upadek nasz ominął?
Jeszczeby można się zastanowić nad niektóremi
1 2 UWAGI NAD TABŁ. DZIEJOP. FR. STRASS.
rzeczam i, jako Iwarem Widfredmi królem Szwecyi i Danii, którego P. Strass przeciwko zdaniu wielu dziejopisów północnych (Mallet Hist. de Dannem. T. III.) na półtorasta lat bliższym naszych czasów uczynił itp.
Coś więcej zaczął P. Strass w górnej cząstce Potoku, bo tam oprócz samych wojen, wymienia i niektóre po
tyczki ; podobnoby godziło się tym sposobem , pod wojną 0 sukcessyą hiszpańską położyć przynajmnićj Hochstadt 1 Denin; pod wojną Karola X II Pułtawę, indziej znowu na Psiem p o lu , pod Grunwaldem i Tannenbergiem i tak dalej.
W starożytności, wyliczył niektórych sławnych ludzi;
w naszych czasach na samym Koperniku skończył.
Wdzięczniśmy P. Strass że chciał rodaka naszego, nie
śmiertelnego Toruńczyka wswoim Potoku umieścić, ale godziłoby się może położyć Leibnitza, Newtona i t. d.
Lecz mimo to wszystko, trzeba wyznać że dość odpo
wiedział zamiarowi swemu kiedy mówi (str. 2 2 ): „że każdy kto zna wiele, w iele, kto zna mało, mało też widzieć będzie. " y W ykład jego na Potokach, lubo nie całą ziemię, jak gdzieindziej obejmujący, jest jasny, i dla uczących się nawet m ógłby być pomocny, a po
rządny wykład i pracowitość w ułożeniu tablicy, każą obiecywać, że dzieje same nie zawiodą oczekiwania.,
( Czytane na Posiedzeniu Tow. filomat. W il.
13 M aja 1806 r.).
I I I .
U W A G I
nad dziełem
J. P. J. HAGERA
pod tytułem :
Opisanie medalów chińskich w gabinecie imperatorskim francuzkim.*)
W roku 1805 wyszło w Paryżu dzieło pod tytułem:
Opisanie medalów chińskich w gabinecie imp. fran, z ro- strząśnieniem numismatyki chińskiej; z objaśnieniami co do handlu Greków z Chinami, w kosztownych naczyniach które się w nich znajdują,.
Nad tem dziełem robił uwagi Siło de Sacy i umie
ścił je w magazynie encyklopedycznym Milina.
Zaczyna je autor od słów Pliniusza naturalisty: pes- simum vitce scelus fe c it qui aurum primus indecit digi- tis . . .proooimum scelus fecit, qui prim us ex auro de- nąrium signavit. (Plin. Natur. Lib. X X X III). Yarou
*) Czytane na posiedzeniu Towarzystwa W ileń. Nauk i umie- jętności, przez J. Lelewela w r. 1806 (z rękopisu znajdującego się
■w pozostałych po nim papierach).
14 UWAGI NAD DZIEŁEM
jednak wywiódł pokrótce potrzebę pieniędzy. Nadto już wszystkim jest znany ich pożytek abym się tu za
trzymywał. Początku ich jak sam autor wyznaje w ża
dnym narodzie i śladu znaleść nie możemy, wiemy tylko że przed ich używaniem, futro jako u nas i w Eosyi, ryby jako w Islandyi, sól jako w Abissynii, żelazo jako w Senegalu, nakoniec zwierzęta żyjące, u największej części narodów pasterskich do zamiany służyły. P ó źniej często zdaje się że znaki zwierząt ten sam użytek miały. U Hebrajczyków bowiem nazwisko hezita znaczy równie owcę jak i pieniądz, u Arabów zaś maal, co oznacza złoto i srebro, znaczy równie wszelką ruchomość, a dawniej znaczyło jedynie trzody. Z tych względów H ager posuwa się do tłómaczenia wyrazu Kopiejka.
Utrzymuje on, że pies służył dawniej w Chinach do za
miany, a który i dziś z ekonomicznych względów w tam
tych stronach, tak co do ciągu jak i żywności jest wielu pożyteczny; że wyraz kupek czyli keupek powszechność u Tuków i Tatarów na oznaczenie psa używany mógł być w Rosyi niegdyś od tych ostatnich osiodłanej i w dość długiej niewoli pod nimi zostającej, na pieniądze być przeniesiony, ile że nawet i u Tatarów znajdowały się już za czasów Tamerlana czyli raczśj Timur-Bee pie
niądz kopegiii.
Dawniej u Chińczyków używano jeszcze i morszczyzn do zamiany nazywając je poei co dziś już oznacza pie
niądze, bogactwa, wydatki i t. p. Znak czyli głoska którym te morszczyzny oznaczają się, wchodzi do składu innych zgłosek które oznaczają: płacić, kupować, dłu
żnym być, zyskiwać, przedawać; ztąd się pokazuje, że
J. P. J."HAGERA. 15
wiele zgłosek chińskich musi być tym sposobem ułożo
nych, i że ich rozbieranie mogłoby naprowadzić do wielu w dziejach wynalazków.
Później nakoniec zaczęto w Chinach używać pienię
dzy kruszcowych, z bronzu lub miedzi. Pieniądze te pospolicie są okrągłe i przebite kwadratowo. Użytek tych pieniędzy bardzo dawno zasięgają, lecz podobniej do prawdy, że ich początek trzeba odnieść do rodu Tszen, który na jedenaście wieków przed czasokresem chrześciańskim w Chinach panował. Z tych uwag Ha
ger roztrząsa dwa medale chińskie, które były miane za starsze daleko od rodu Tszen i wzywając w pom oc dzieł chińskich odnosi ich tylko do W uły szóstego Cesarza 5go rodu, który panował na 140 lat przed Chrystusem.
Może to być że i pieniądze wyżej wzmiankowane p ó źniejszy nieco, w końcu znajdą swój początek.
Prócz tych pieniędzy w Chinach są inne zwane hin- tao (nóż z kruszcu). Pieniądze te Hager porównywa dość dowcipnie z kawałkami żelaza u Greków w bardzo da
wnych czasach używanemi, a które podług Herodota dały początek obolom,
Inny jeszcze rodzaj pieniędzy w Chinach jest Pu.
Dawność ich jest dość daleko odnoszona, ile że napi
sów na nich mędrcy chińscy dotąd wyczytać nie mogą.
Inne z tych pieniędzy noszą na sobie pismo zwane Tszu- entse. Tu są piękne wyszukiwania Hagera względem Pu, które miały być bite za Wang Manga cesarza współ
czesnego Augustowi.
Podług niego w napisach na tych pieniądzach do
piero od 461 r. dm. czas bywa oznaczony, dawniejsze
16 UWAGI NAD DZIEŁEM
zaś są bez niego. Początkowe nosiły tylko napisy ozna
czające że są do użycia powszechnego; późniejsze nie- miały już w napisie wyrażoną ważność swoją i to się zaczęło w IV wieku po konfutsem; także noszą pospo
licie dwa napisy. Lecz są jeszcze które mają na sobie cztery napisy, dwa z góry na d ół a dwa poziome. H a
ger wnosi, że do dawnych dwóch poziomych napisów dodano inne dwa, że zatem te pieniądze są późniejsze.
Nakoniec koło V II wieku po Chr. pieniądz chiński staje się podobnym do dziś używanego, już zaczyna nosić imie cesarza wybite z góry na d ó ł; przytem ma inny napis Tung p ao położony od prawicy do lewicy a po
wszechną wziętość oznaczający.
Opisując Hager te pieniądze chińskie daje im często nazwisko medaliów, lecz przyznaje, że prócz nich są w Chinach oddzielne medale, a które się zowią Toi (talar), stary zaś medal zwany jest pospolicie Kupai.
Tu Hager pracowicie przebiega wiele medalów wyczy- tując i tłómacząc ich napisy i znaki. Nakoniec przy
stępuje do papierów chińskich które w środku X II wieku wzięły swój początek, a pospolicie nie nazbyt wielki dostatek państwa okazują. Dowód mówiący za czasów ich postanowienia są dzieje w których jest: miedź bra
knąć, nastąpić Sung K aotre szreka, zrobić papier pie
niądze ; oto są słowa że tak powiem chińskie (albowiem wiadomo że w języku chińskim niema żadnych odmian gramatycznych i piśmiennych w wyrazach), tłómaczą się one ta k : Sung kaotse czyli Kaotse Cesari z rodu Sung, kiedy miedzi zabrakło użył sztuki i robił pieniądze pa
pierowe. Działo się to E. P. 1155. Papiery takie zo-
J. P. J. HAGERA. 1 7
wią się Trzao a zgłoski na nich użyte s ą : Kruszec bra
knąć. Papiery te dziś w Chinach są. bardzo rzadkie. ~ O takich to papierach powiedział jeszcze Pliniusz. Pes- simutn vitce scelus fe cit, qui ex charta denarium signavit.
Jedwab jest wielkiem handlu chińskiego źródłem.
Szukając jego dawności Hager poszedł przeciw zdaniu d’ Arivilla i Gomlina względem położenia Seriki tak sła
wnej w starożytności handlem jedwabiu i kraju Synów.
Biorąc opisy Prolomeusza z pozoru na pierwsze wej
rzenie zdaje się, że Seryko zajmowała miejsce Katani czyli Chin północnych a kraj Synów Chiny południowe.
Hager mniema że obadwa te kraje są jednym narodem rozróżnionym dla tego tylko, że Grecy naprzód handel u Seryków lądem rozpoczęli, a później dopiero o Sy
nów przez morze dowiedzieli się. Świetniejsze dowody któremi swe zdanie Hager utrzymuje są następujące:
Położenie Seryki różne w różnych czasach w staro
żytności pokazuje s ię : to zależy od różnej wielkości pań
stwa Chińskiego. Nazwisko zaś jćj poszło od jedwabiu, co dowodzą prócz tego i inne w niej nazwiska; później dopiero kiedy ród Tsyro na 240 lat przed Chr. wielkie swe zabory rozszerzył, Seryka zmieniła przezwisko na Tsyny Chiny. Erastostenes współczesny temu znał wy
raz Q\vav czyli Trysz, a położenie jeg o mało co różni się od Sygaufu wtedy stolicy. Indziej znowu Tchine nosi imie Syrze co jest tylko przez zepsucie wyrazu w pisaniu podług Hagera. Seryka podług wielu rozcią
gała się do morza. Karawana grecka od Eufratu przez Ekbaturę, Bakwę szła do Seryki po jedwab’ ku p ó ł
nocy aż do gór Komidów gdzie przebywszy miejsce zwane
P o lsk a , d zieje i rzec*y j ó j. Tom XVIII. 2