• Nie Znaleziono Wyników

ZIARNO PRAWDY Czasopismo chrześcijańskie · maj 2021 ·

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ZIARNO PRAWDY Czasopismo chrześcijańskie · maj 2021 ·"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

ZIARNO PRAWDY

Czasopismo chrześcijańskie · maj 2021 · Nie na sprzedaż

(2)

Słowo od redakcji

Ostatnie powiadomienie ����������������������������������������������������������������3 Nauczanie

Podobieństwo o faryzeuszu i celniku��������������������������������������������������5 Ostrzy kaznodzieje? ������������������������������������������������������������������������9 Część praktyczna

Przewodnik do udanego małżeństwa ������������������������������������������10 Chłopiec z posiłkiem ���������������������������������������������������������������������14 Część historyczna

Wulgata �����������������������������������������������������������������������������������������������15 Wielkie prześladowania ��������������������������������������������������������������������16 Największy wynalazek (część pierwsza) ���������������������������������������������� 17 Część praktyczna

Uprawa borówki amerykańskiej ���������������������������������������������������18 Ptasie fałszywki �����������������������������������������������������������������������������20 Dla młodzieży

Znaki ewangelizacyjne �������������������������������������������������������������������21 Za wszystko dziękujcie �����������������������������������������������������������������24 Kącik dla dzieci

Puste powłoki ��������������������������������������������������������������������������������25 Chleb z niespodzianką ������������������������������������������������������������������26 Fragment książki

Tęsknota za Abigail (część dziewiąta) ����������������������������������������������28 Poezja

Wiara, nadzieja, miłość ������������������������������������������������������������������35 Ostatnia strona

Miłość na co dzień i niesprzeciwianie się złu �����������������������������36

Treści Spis

Wydawca:

Christian Aid Ministries P.O. Box 360

Berlin, OH 44610 USA

Wydawane w Polsce przez:

Międzynarodowa Misja Anabaptystyczna ul. Miłosza 8

05–300 Stara Niedziałka redakcja@ziarnoprawdy.pl

Komitet rewizyjny:

Ernest Hochstetler | Johnny Miller

Clay Zimmerman | Fred Miller | Michael Jantzi

Redaktor naczelny:

Alvin Mast

Zastępca redaktora naczelnego:

James K. Nolt

Skład komputerowy:

Kristi Yoder | Irene Martin Paweł Szczepanik

Korektorzy:

Jolanta Ławrynowicz | Szymon Matusiak

Zdjęcie na okładce:

Adobe stock

Czasopismo jest bezpłatne.

Dobrowolne ofiary można wpłacać na nasze konto:

Fundacja „Dziedzictwo”

ING Bank Śląski nr:

91 1050 1894 1000 0022 9084 2752

© 2021 Całość niniejszej publikacji ani żadna jej część nie może być reprodukowana bez pisemnej zgody Christian Aid Ministries.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

www.christianaidministries.org

Ziarno Prawdy

(3)

Ostatnie powiadomienie

Ostrożnie i z pewną podejrzliwością odebra- łem telefon. No tak, oczywiście! Mój rozmówca od razu ogłosił: „To jest ostatnie powiadomienie. Nie odpowiedziałeś na naszego maila. Okres gwaran- cji niedługo dobiegnie końca. Aby skontaktować się z naszym przedstawicielem, naciśnij jeden. Aby zre- zygnować z dalszego kontaktu z nami, naciśnij dwa. Inny przekonywał mnie, że jestem zamieszany w jakieś fałszerstwo i mam zadzwonić na podany numer, żeby zapobiec wszczęciu dochodzenia prze- ciwko mnie. Niektórzy rozmówcy „ostrzegają”, że mamy w komputerze wirusa, że zaistniał jakiś pro- blem z naszą kartą kredytową, i w ogóle bardzo się o nas „troszczą”, a każda sprawa jest „pilna”.

Dostałem kiedyś maila, że zakwalifikowano mnie do odbioru dużej sumy w ramach zwrotu podatku za ubiegły rok. Miałem tylko kliknąć w podany link, wypełnić formularz i pieniądze zostaną przelane na moje konto w ciągu dwóch do czterech dni. Problem polegał na tym, że nadawcą tej wiadomości był rze- komo bank, z którym nigdy nie miałem do czynie- nia. Inny spam przerwał moją pracę nad niniejszym artykułem. Dotyczył „przekroczenia terminu płat- ności”.

To jedynie kilka przykładów szeroko rozpowszech- nionych obecnie fałszywych ostrzeżeń. Ten proce- der zmienił formę w związku z postępem technolo- gii, ale samo zwiedzenie narodziło się w Ogrodzie

Eden i od tamtego czasu jest powszechnie praktyko- wane. Bajka Ezopa „Chłopiec, który wołał o pomoc”

jest klasycznym przykładem ze starożytności. Mały pastuszek dwukrotnie wszczął fałszywy alarm, że wilk atakuje jego stado, więc mieszkańcy jego wioski nie uwierzyli mu, kiedy wilk rzeczywiście przyszedł.

Skończyło się na tym, że nikt nie przyszedł chłopcu na pomoc, a drapieżnik miał wielką ucztę.

Wszystkie fałszywe twierdzenia i powiadomie- nia są złe same w sobie, ale oprócz tego mają pewien efekt uboczny: ich odbiorcy coraz bardziej sceptycz- nie podchodzą do prawdziwych twierdzeń i powia- domień. Dzwonią do nas oszuści i złodzieje, ale Bóg również chce się z nami skontaktować. Chodzi mi o to, żeby nasz sceptycyzm w stosunku do fałszu nie wpłynął na stosunek do prawdy. Każdy z nas czasem otrzymuje ostatnie powiadomienie! „Jest postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd”

(Hbr 9,27). Słowo Boże wzywa ludzi do upamięta- nia, do przyjęcia zbawienia i do świętego życia. Jego wezwanie jest szczere, cierpliwe i wytrwałe, ale za którymś razem będzie ostatnie.

Noe ogłosił ostatnie powiadomienie, gdy skończył budowę arki, lecz usłuchała go tylko jego rodzina.

Reszta ludzkości pogardziła tym „kaznodzieją spra- wiedliwości” i jego „dziwaczną” teorią, że woda zaleje cały świat. Przyszedł jednak moment, gdy Noe wbił ostatni gwóźdź i wygłosił ostatnie kazanie. Zwierzęta

—James K. Nolt

„Twoje świadectwa też są moją rozkoszą i moimi doradcami.” Psalm 119,24

od redakcji słowo

(4)

weszły do arki. Bóg zamknął drzwi, a potem zaczęło padać!

Bóg w swym miłosierdziu posłał dwóch aniołów, żeby ostrzegli Lota przed zniszczeniem Sodomy, lecz ten nie był w stanie przekonać o tym swoich zięciów.

Myśleli, że teść sobie żartuje – być może dlatego, że czasem postępował niekonsekwentnie. Gdyby nie to, że aniołowie wyprowadzili Lota, jego żonę i córki dosłownie za rękę, wszyscy by zginęli. Niestety, żona Lota zmieniła się w słup soli, bo nie potraktowała ostatniego ostrzeżenia wystarczająco poważnie.

W dwudziestym drugim rozdziale 1 Księgi Królewskiej fałszywi prorocy zapewniali króla izra- elskiego Achaba, że Bóg da mu zwycięstwo nad Syrią pod Ramot–Gilead, lecz na prośbę króla Judy Jehoszafata sprowadził jeszcze proroka Micheasza.

Ten nonkonformista odważnie ostrzegł Achaba, że zostanie pokonany. Zamiast przyjąć to przesłanie, król Izraela ukarał posłańca więzieniem o chlebie i wodzie (w. 27). Micheasz na odchodnym powie- dział jeszcze: „Jeśli rzeczywiście wrócisz w pokoju, to PAN nie mówił przeze mnie” (w. 28). To było ostat- nie powiadomienie dla Achaba. Poszedł do bitwy w przebraniu, lecz Bóg tak poprowadził przypad- kowo wypuszczoną strzałę, że trafiła go w szczelinę między częściami zbroi. Tak jak zapowiedział Pan, słowo wypowiedziane przez Micheasza się spełniło, a psy lizały krew Achaba.

„Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy są do ciebie posłani.

Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, tak jak kokoszka gromadzi swoje kurczęta pod skrzydła, a nie chcieliście!” (Łk 13,34). Czy kura biega za mło- dymi i zmusza do przyjścia? Nie, one muszą chcieć.

Żydzi musieli chcieć przyjąć Jezusa, lecz wielu z nich uważało Go tylko za syna cieśli.

Bóg próbował dotknąć sumienia Piłata jeszcze raz – poprzez sen jego żony jako ostrzeżenie (zob. Mt 27,19). To było ostatnie powiadomienie dla niego – żeby sprawiedliwie osądził. Tymczasem serce bied- nego Piłata było rozdarte między chęcią przypo- dobania się ludziom a pragnieniem robienia tego, co słuszne. Stwierdził, że Jezus jest sprawiedliwy, a mimo to kazał Go ubiczować i ukrzyżować. Czy publiczne umycie rąk mogło oczyścić Piłata?

Apostoł Paweł słyszał wiele wymówek ze strony rzymskich władców. „Feliks przestraszył się i powie- dział: Teraz już odejdź. Kiedy znajdę czas, każę cię zawołać” (Dz 24,25b). „Wtedy Agryppa powiedział do Pawła: Niemal przekonałeś mnie, żebym został chrześcijaninem” (26,28). Ile razy ludzie „nie zna- leźli czasu”? Ilu ludzi było „niemal przekonanych”?

Zamiast przyjąć prawdę, Festus postanowił wyśmiać posłańca: „Jesteś szalony, Pawle! Wielka uczoność doprowadza cię do szaleństwa” (Dz 26,24).

„Mówili do was, że w czasach ostatecznych poja- wią się szydercy, postępujący według własnych bez- bożnych pożądliwości” (Jud 1,18; zob. 1 P 3,3). Ile przesłań zostało zagłuszonych przez grzech i nigdy nie wysłuchanych poważnie? Bezbożne pożądliwo- ści takie jak światowość, bałwochwalstwo, materia- lizm, pycha, hedonizm, zawiść, zgorzknienie i nie- moralność występują przeciwko Bożemu powołaniu.

Głośność i rytm bezbożnej muzyki zagłuszają cichy Boży głos. W ten sposób ostatnie powiadomienie staje się niesłyszalne.

„Lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, dopóki nazywa się 'Dzisiaj', aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu”

(Hbr 3,13; zob. Hbr 3,8.15; 4,7). Kiedy ktoś do mnie dzwoni z „ostatnim powiadomieniem”, to cieszę się z możliwości „naciśnięcia dwa”, żeby już mieć spo- kój. Słuchajcie jednak Bożego głosu i przyjmujcie prawdę. Nie pozwólcie sobie na taką zatwardziałość serca, żeby lekceważyć grzech.

Bóg wzywa błądzących: „Odwróćcie się, odwróć- cie się od swoich złych dróg. Dlaczego macie umrzeć, domu Izraela?” (Ez 33,11) i pociesza tych, którzy odpowiadają na jego wezwanie: „Dziś zbawienie przyszło do tego domu” (Łk 19,9). „Nie bój się, bo cię odkupiłem i wezwałem cię po imieniu; jesteś mój”

(Iz 43,1b). Nie lekceważ ostatniego powiadomienia.

Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

(5)

Około jedna trzecia zapisanych wypowiedzi Jezusa to podobieństwa. Podobieństwo to ziemska historia o niebiańskim znaczeniu. Nie zawsze jest to jednak takie proste. W grece określenie parabole pojawia się czterdzieści osiem razy w Ewangeliach synoptycznych.

U podstaw tego słowa leży przedrostek para oznaczający

„coś obok czegoś innego”. Druga część wyrazu to bole −

„rzucić” lub „umieścić”.

Zatem cały wyraz parabole (po polsku parabola) ozna- cza „umieścić coś obok czegoś”. Celem paraboli, czyli podobieństwa, jest udzielenie pomocy czytelnikowi w zrozumieniu pewnej zależności. Podobieństwa poma- gają naszym umysłom w pojmowaniu rzeczy, ponie- waż dzięki nim możemy porównać coś mniej znanego z czymś bardziej nam znanym.

Podobieństwa w Biblii koncentrują się na Bogu i Jego Królestwie − objawiają, kim On jest, pokazują zasady, według jakich postępuje i podają reguły, jakimi człowiek ma się kierować, by żyć zgodnie z Jego wolą.

Podobieństwa biblijne zazwyczaj posiadają cechy charak- terystyczne dla życia codziennego, które są nam dobrze znane.

Ważne jest, byśmy traktowali podobieństwo cało- ściowo − ogólnie jest to opowieść podkreślająca jakąś ważną prawdę. Nie wszystkie jej szczegóły muszą być

Podobieństwo

o faryzeuszu i celniku

traktowane dosłownie, lecz przesłanie musi być trakto- wane poważnie.

Na przykład w podobieństwie o mądrych i głupich pannach (Mt 25,1–13) Jezus naucza, że niektórzy ludzie (w tym życiu) będą mądrzy (przygotowując się na spo- tkanie z Panem), lecz inni będą na tyle głupi, żeby się nie przygotować. Nie należy z niego wnioskować, że liczba jednych i drugich będzie taka sama tylko dlatego, że jest mowa o pięciu mądrych i pięciu głupich pannach.

W Ewangelii według Łukasza 18,9–14 Jezus mówi o faryzeuszu i celniku do słuchaczy, którzy „ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innych mieli za nic” (w. 9). Oto treść podobieństwa:

„Dwóch ludzi weszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w sobie modlił: Dziękuję ci, Boże, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesię- cinę ze wszystkiego, co mam. A celnik, stojąc z daleka, nie chciał nawet oczu podnieść ku niebu, ale bił się w piersi, mówiąc: Boże, bądź miłosierny mnie grzesz- nemu. Mówię wam, że raczej ten odszedł do swego domu usprawiedliwiony, a nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 18,10–14).

—Harold S. Martin

„Słowo Boże bowiem jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny. . .” List do Hebrajczyków 4,12

nauczanie

(6)

Celem tego podobieństwa jest dopomożenie nam w tym, byśmy pilnowali się przed poniżaniem innych.

Wszyscy musimy uważać, żeby nie myśleć o sobie samych lepiej niż powinniśmy. W wersecie 9 dowia- dujemy się, że Jezus adresował je do ludzi, którzy „ufali sobie, że są sprawiedliwi”, a wszystkich innych mieli za nic. Wybierając faryzeusza i celnika jako ilustrację, Jezus pokazał dwie ekstremalne postawy.

Faryzeusze byli jednym z nurtów w łonie ówczesnego judaizmu − najsurowszym i najbardziej legalistycz- nym ze wszystkich żydowskich ugrupowań religijnych.

Wyróżniali się dokładnym przestrzeganiem Prawa widocznym na zewnątrz, lecz ich serca były daleko od Boga. Celnicy byli żydowskimi urzędnikami rzym- skich władz, a ich praca polegała na poborze podat- ków. Często bogacili się na tym, biorąc od ludzi więcej niż wymagały tego przepisy prawa państwowego.

Podobieństwo mówi, że dwóch mężczyzn przyszło do świątyni, żeby się modlić. Istniała między nimi zasadnicza różnica co do ducha i tematu modlitwy.

Obaj stali w świątyni; obaj weszli tam, by się modlić.

Jeden z nich sam sobie pochlebiał i sam siebie chwa- lił. Drugi szukał miłosierdzia i szczerze uznał swoją winę, przyglądając się sobie. Ten kontrast jest wspania- łym studium pychy i pokory, co było dla obydwu męż- czyzn głównym wątkiem ich życia. Jezus odniósł to podobieństwo do konkretnych słuchaczy, którzy uwa- żali sami siebie za sprawiedliwych i patrzyli na innych z góry (werset 9).

Jednym z głównych obowiązków Kościoła jest gło- szenie ewangelii wszystkim grzesznikom. Często, gdy z nimi rozmawiamy, kierujemy przesłanie do pijaków, kryminalistów i prostytutek, zapominając o tym, że tak zwani „dobrzy ludzie” również potrzebują zbawienia.

Jezus opowiedział podobieństwo o faryzeuszu i cel- niku, żeby zilustrować fakt, iż wiele osób nie widzi własnej potrzeby zbawienia, ponieważ są zaślepieni własną dobrocią. Faryzeusze byli przywódcami reli- gijnymi i szanowanymi ludźmi. Celnikami powszech- nie pogardzano, bo większość społeczeństwa uważała ich za oszustów.

W tej przypowieści reprezentanci obydwu grup przyszli modlić się do świątyni. Faryzeusz zajął miej- sce z przodu (żeby wszyscy mogli go widzieć) i modlił się, mówiąc: „Panie, dziękuję ci, że nie jestem taki jak inni ludzie”.

Celnik czuł się tak niegodny i grzeszny, że nawet nie wszedł do wnętrza świątyni. Stanął w przedsionku i bił się w piersi, wołając do Boga i mówiąc: „Boże, bądź miłosierny mnie grzesznemu”.

To prawda, że celnik był grzesznikiem najgorszego sortu, ale faryzeusz również nie był bez grzechu.

Dlatego podobieństwo tak naprawdę mówi o dwóch grzesznikach w kościele.

Dobroć faryzeusza

Czasem mamy tendencję do pogardzania faryze- uszem, a przecież w pewnym sensie trzeba mu przy- znać, że starał się utrzymywać wysoki poziom moral- ności. Wszystko, co o sobie mówił, niewątpliwie było prawdą. Jezus nie zaprzeczył jego słowom.

Faryzeusz poszedł do domu Bożego. Nikt nie może być taki, jak powinien, jeśli nie skorzysta z okazji pój- ścia do domu Bożego. Faryzeusz nie był głupcem mówiącym w swoim sercu, że Boga nie ma. Nie przy- pominał również zatwardziałych grzeszników nie wie- rzących w modlitwę. On się modlił. Modlił się do Boga. I czynił to regularnie.

Podobieństwo wskazuje, że faryzeusz był uczciwy w interesach. Nie był szalbierzem [czyli nie oszuki- wał − przyp. tłum.]. Nie próbował się ostro targować, żeby zarobić kilka dolarów więcej. Był uczciwym biz- nesmenem. Płacił rachunki. Prowadził interesy „po Bożemu”.

Faryzeusz był również moralnie bez zarzutu. Mógł powiedzieć: „Nie jestem cudzołożnikiem. Jeszcze nigdy nie popełniłem żadnej niemoralności”. Szanował swój dom. Kochał żonę. Dotrzymywał przysiąg małżeń- skich. Był dobrym mężem i ojcem.

Czytamy, że był również gorliwy w sprawach religij- nych. Przynosił dziesięcinę do świątyni i pościł dwa razy w tygodniu. Wielu członków Kościoła nigdy nie dało jakiejkolwiek części swego dochodu na dzieła Boże i rzadko (jeśli w ogóle) regularnie pości, poświę- cając dłuższy czas na modlitwę.

Mamy pełne prawo określić faryzeusza mianem

„dobrego człowieka”, lecz uderzającym szczegółem całej opowieści są słowa Jezusa, że ten dobry człowiek był zagubiony! Pan powiedział, że to celnik (a nie fary- zeusz) odszedł do domu usprawiedliwiony.

Istnieje wiele powodów, dla których ten dobry czło- wiek (faryzeusz) był zagubiony. Po pierwsze, jego

(7)

sprawiedliwość była zewnętrzna, a nie wewnętrzna.

Pilnował dokładnie zewnętrznych obrządków, lecz wewnątrz był brudny i nikczemny. Rzeczywiście przypominał piękny grób − czyściutki i zadbany na zewnątrz, lecz wewnątrz pełen ludzkich kości.

Niechaj każdy z czytelników poważnie to przemyśli.

Możemy być ochrzczeni − lecz jeśli w naszym wnętrzu nic się nie stało, to Bóg wcale nie ma w tym upodo- bania. Wszyscy, którzy zostaliśmy nazwani imieniem Pana, musimy uważać, żeby zachowując zewnętrzne formy nie stanowić wewnątrz siedliska goryczy i nie- nawiści; żeby unikać plotek, nienawiści i oszustwa − inaczej staniemy się niewolnikami światowości i wąt- pliwej wartości nawyków.

Biblia uczy o konieczności pobożności, członkostwa w Kościele i sprawiedliwego życia, lecz Bóg pragnie dobroci serca, a nie jedynie przykrywki. Sprawiedliwość faryzeusza była zewnętrzna, a nie wewnętrzna.

Innym powodem, dla którego faryzeusz został odrzu- cony, było zadufanie w sobie i własnych dobrych uczyn- kach. W modlitwie użył kilkukrotnie zaimka ja. Mówił:

„ja poszczę, „ja daję” i „ja mam”. Tak naprawdę mówił:

„Spójrz na mnie, Boże; spójrz na moje dobre uczynki.

W porównaniu z innymi ludźmi jestem lepszy”.

Ten człowiek wyraźnie był przekonany, że Bóg jest szczęściarzem, słuchając modlitw takich ludzi jak on.

Jego motywacja była z gruntu zła. Miał nadzieję, że zdobędzie Boże uznanie własnymi uczynkami. Nie uznał swej grzeszności i nie zawołał do Pana o miło- sierdzie. Nie uważał się za grzesznika, a przecież każdy z żyjących ludzi jest potomkiem Adama i Ewy.

Dlatego dziedziczymy po nich zepsutą i grzeszną naturę (Rz 5,12).

Nawet po tym, jak oddaliśmy serce Jezusowi Chrystusowi, stale potrzebujemy przebaczającej łaski Bożej. Potrzebujesz łaski Chrystusa dzisiaj tak samo jak w dniu, gdy poczułeś brzemię grzechu tak bardzo, że zawołałeś do Niego, żeby cię zbawił. Zarówno fary- zeusz, jak i celnik byli grzesznikami. Jeden był religijny i pobożny, a drugi znalazł się w życiowym dołku.

Wina celnika

W podobieństwie niewiele czytamy o celniku. Mamy zaledwie jedno zdanie w całej relacji opisujące jego modlitwę. Jego postawa była inna niż faryzeusza. Po prostu szczerze przyznał, że jest grzesznikiem.

"F or w ha ts oe ve r t

hin gs w

er e w rit te

n a fo re tim

e w er e w rit te

n f or o

ur le

ar nin

g,

Rzymski system podatkowy był bardzo prosty, ale dawał wielkie pole do nadużyć. Władze cesarstwa

„doiły” każdą prowincję, będącą pod ich kontrolą, za pośrednictwem konkretnego celnika, dając mu za to określoną kwotę. Po tym, gdy oddał ją przełożonym, ewentualną nadwyżkę mógł zachować dla siebie.

Celnik zdarł pieniądze z wielu ubogich. Był bogaty, ale wzbogacił się kosztem innych. Wielokrotnie zabie- rał ludziom żyjącym z roli jedynego wołu, jakiego posiadali. Wynosił meble z domu biednym wdowom.

Zajmował pieniądze oraz własność bogatych i bied- nych, a wszystko pod pozorem ściągania podatków dla władzy. Celnik prawdopodobnie był winien każdego grzechu wymienionego przez faryzeusza. Jeśli ktokol- wiek zasługiwał na piekło, to właśnie on.

Ale celnik przyszedł do świątyni, żeby się modlić. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że Bóg zadrwiłby sobie z każdej modlitwy, jaką mógł zanieść do Niego taki człowiek. Że odwróciłby swoje oblicze od takiego nikczemnika. Jednak czytamy, że Bóg wysłuchał jego modlitwy i że to celnik „odszedł do swego domu usprawiedliwiony, a nie tamten”.

Jest kilka powodów, dla których Bóg wysłuchał cel- nika i odpuścił mu grzechy. Po pierwsze, celnik przy- szedł do Niego, wyznając je. To jest lekcja, której każdy z nas musi się nauczyć, jeśli spodziewamy się spo- tkać kiedyś Boga, by zawrzeć z Nim pokój. Wszyscy musimy dojść do takiego miejsca w życiu, gdzie zawo- łamy jak syn marnotrawny: „Ojcze, zgrzeszyłem prze- ciwko niebu i przed Tobą; nie jestem już godny nazy- wać się Twoim synem”. Nasz Pan zbawia wyłącznie grzeszników. Istnieje tylko jedna rzecz na tym świe- cie gorsza niż to, że jest się grzesznikiem − niechęć do przyznania się do tego, że nim się faktycznie jest.

Celnik grzeszył, lecz teraz okazał skruchę i postano- wił w sercu, że porzuci grzech. Już od dawna był nie- uczciwy, ale zdecydował, że tak dłużej być nie może.

Chciał zacząć nowe życie; odczuwał ciężar swoich win;

żałował za nie i pokutował przed Bogiem.

Tego właśnie faryzeusz nie zrobił. Był z siebie zado- wolony i nie odczuwał potrzeby zmiany. Celnik żało- wał. Nie tylko wyznał swoje grzechy, ale również je znienawidził, postanawiając je porzucić.

Celnik został usprawiedliwiony (czyli potrakto- wany tak, jakby nie zgrzeszył), ponieważ przyszedł do Boga, prosząc Go o łaskę. Wyznał swą niegodziwość

(8)

i przyznał się do win. Właściwie istnieją tylko dwie reli- gie: Jedni mają nadzieję, że zostaną zbawieni na pod- stawie własnych zasług; inni − dzięki Bożemu miłosier- dziu. Ci drudzy mają żywą, prawdziwą nadzieję, dającą pokój i ufność.

Biblijna metoda zbawienia jest jasna: „Nie z uczyn- ków sprawiedliwości, które my spełniliśmy, ale według swego miłosierdzia zbawił nas przez obmycie odrodze- nia i odnowienie Ducha Świętego” (Tt 3,5). Jedyną drogą uzyskania zbawienia przez grzesznika jest goto- wość przyjścia jak żebrak pod Boże drzwi, z błaganiem o łaskę. Jedynie ci, którzy wiedzą to i uznają, że zasłu- gują na piekło, mają szansę dostać się do nieba.

Łaska Pana Jezusa

Przyszedł czas, gdy obaj mężczyźni wrócili do swoich domów. Jeden szedł dumnie, obleczony w poczucie, że jest kimś ważnym. Drugi wrócił, dziękując Bogu i radując się z tego, że grzechy zostały mu przebaczone.

Celnik został usprawiedliwiony i przyjęty przez Boga. Został usprawiedliwiony nie ze względu na swoją dobroć, lecz dzięki cudownej łasce Pana Jezusa Chrystusa.

Całkowite zaufanie Bożemu miłosierdziu jest dla wielu z nas jedną z najtrudniejszych rzeczy.

Naturalnemu umysłowi niezwykle trudne wydaje się zrozumienie, że zbawienie jest wyłącznie z łaski i że jest darowane całkowicie niezależnie od jakiejkolwiek ludzkiej zasługi. Przeciętny człowiek najczęściej uważa, że dostaniemy się do nieba, ponieważ czynimy dobro i wykonujemy określone czynności.

Wiele osób uważa, że jeśli mają religijnych rodziców, jeśli spełnili ileś dobrych uczynków, jeśli są ochrzczeni i należą do jakiegoś kościoła, jeśli nigdy nie żyją w jakiś wyjątkowo grzeszny sposób, jeśli starają się żyć według Złotej Zasady − to mają otwartą drogę do nieba.

Gdybyście zapytali pierwszego spotkanego prze- chodnia na ulicy: „Jak można dostać się do nieba?”, to usłyszelibyście mniej więcej taką odpowiedź: „Trzeba dobrze żyć, chodzić do kościoła, przestrzegać Dziesięciu Przykazań, postępować uczciwie, czytać Biblię, być dobrym dla bliźnich, spłacać długi honorowe itd.”.

Widzicie, oni uzależniają zbawienie od ludzkiej dobroci. Jezusa tak naprawdę nie ma na tym „obrazku”.

Większość osób uważa (podobnie jak faryzeusz), że

przepaść między człowiekiem a Bogiem można zasy- pać dobrymi uczynkami i wykonywaniem określo- nych czynności religijnych. Myślą, że jeśli wypowiedzą wystarczającą ilość modlitw, dadzą wystarczającą ilość jałmużn albo będą chodzić na nabożeństwo w każdą niedzielę, to w ten sposób zmażą jakoś swoje grzechy.

To się jednak nigdy nie uda. Przepaść między czło- wiekiem a Bogiem jest tak wielka, że nikt z nas nie jest w stanie zasypać jej własnymi wysiłkami. Całe dobro, jakiego kiedykolwiek możemy dokonać, nigdy nie zdoła spłacić zła, jakie już popełniliśmy.

Na kartach całej Biblii jest mowa o tym, że grzech może być odpuszczony, a życie wieczne otrzymamy jedynie przez wiarę w krew Jezusa Chrystusa. Bóg ocze- kuje, że Jego lud będzie święty; posiadane życie wieczne przejawia się w dobrych owocach. Dzieci Boże będą przestrzegać przykazań i ustaw, ale nie są w stanie zasłu- żyć sobie na zbawienie.

Zbawienie nie jest efektem czynienia dobra ani powstrzymywania się od zła, lecz złożenia prostej wiary w Jezusie Chrystusie oraz całkowitego poddania się Mu jako Panu i wynikającego z tego posłuszeństwa.

Ci, którzy są pojednani z Bogiem, nie pojednali się z Nim na podstawie dobrych uczynków, lecz dzięki wierze w Chrystusa, niewinnego Baranka Bożego, który został zraniony za nasze przewinienia i którego sińcami jesteśmy uleczeni (J 1,29; Iz 53,5). Prawda jest taka, że bez względu na to, jak dobrym jesteś człowie- kiem, potrzebujesz Zbawiciela.

Przypuśćmy, że jakiś samolot lecący do bazy na Antarktydzie nagle ulega awarii i spada do zimnych wód na północy tego kontynentu. Nikogo nie ma na miejscu, a najbliższym lądem jest Nowa Zelandia (odległa o ponad 1500 kilometrów). Jeden z rozbitków jest w stanie utrzymać się na wodzie przez 10 minut.

Drugi przez dwie godziny. A trzeci jest mistrzem świata w pływaniu na długim dystansie.

Który z nich się uratuje? Odpowiedź jest oczywi- sta − żaden. Jedyna różnica między nimi polega na tym, że pierwszy utonie po dziesięciu minutach, drugi po dwóch godzinach, a trzeci jakiś czas później. Tak naprawdę nie ma między nimi jakiejś zasadniczej róż- nicy. Wszyscy zginą.

To jest obraz ludzkości. Kryminalista obrazuje czło- wieka utrzymującego się na wodzie przez dziesięć

(9)

„Twarda to jest mowa, któż jej może słuchać?” (J 6,60).

Dlaczego grymasimy i narzekamy na ostrych kaznodzie- jów? Czemu myślimy, że są niegrzeczni, szorstcy i niezno- szący sprzeciwu? Może dlatego, że lubimy, jak wszystko przebiega tak, jak nam się podoba i nie chcemy, żeby nam ktoś mówił, co mamy robić. Może dlatego, że nigdy nie odczuwaliśmy brzemienia Pana tak jak oni.

Może myślimy, że natchnieni kaznodzieje mówiący prawdę o bieżących problemach są podobni do psów szcze- kających całą noc, gdy tylko usłyszą najmniejszy szelest i zobaczą jakiś ruch. „Taki już jest ten brat i po prostu tak myśli!”. Po takim spostrzeżeniu ignorujemy kaznodzieję, jego przesłanie i Słowo. Tak! Ignorujemy Słowo Boże!

– Jak to? − zapytacie.

Ponieważ Bóg zdecydował, że będzie mówił do nas w taki sposób. Wybrał głoszenie kazań, żeby docierać do świata (1 Kor 1,17.18.27). Jeśli nie akceptujemy przesła- nia, bo nie podoba nam się sposób przekazu albo sam kaznodzieja, to nie przyjmujemy tego, co Bóg chciał nam powiedzieć. Zatwardziliśmy serca na Boga.

Powinniśmy dziękować Mu za kaznodziejów, którzy nie- ustraszenie obwieszczają całą Jego wolę, nie bojąc się czło- wieka. Zbyt wielu z nas nie wie, w co ma wierzyć, choć

potrafimy wymienić najnowsze modele samochodów, naj- nowsze „flagowce” producentów telefonów i pamiętamy ostatnią udaną zabawę. Czytamy Biblię, może nawet roz- dział dziennie (oprócz dni, kiedy nie czytamy) i rzadko kopiemy w tej Bożej skarbnicy. Narzekamy na kaznodzieję napełnionego Duchem, który „odrobił zadanie domowe”, że ma brzemię od Pana i podąża za Jego prowadzeniem!

Nawet uczniowie Jezusa powiedzieli, że Jego nauka jest zbyt twarda. W Ewangelii Jana 6,66 czytamy, że „wielu Jego uczniów zawróciło i więcej z nim nie chodziło”.

Czy zatem można się dziwić, że dzisiaj niektórzy uwa- żają Bożych głosicieli za zbyt ostrych? Korzeń problemu jest wciąż ten sam: Jezus powiedział, że niektórzy z Jego uczniów byli niewierzący (J 6,64).

Niech Bóg nam pomoże być słuchaczami Słowa, łap- czywie pijącymi prawdę i świadomymi, że trzeba nam bardziej się uczyć o ‘miłosierdziu i cudownych dziełach wobec synów ludzkich’ (Ps 107,8), przypominać sobie, że nadchodzi „wielki i straszny dzień Pana” (Ml 4,5 UBG;

3,23 BW) i słuchać ‘dokładniejszego objaśniania Drogi Pańskiej’ (Dz 18,26).

Zaczerpnięto z The Christian Contender, sierpień 2019 Rod and Staff Publishers, Inc.

Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

Ostrzy kaznodzieje?

minut. Przeciętny człowiek, który jest wystarczająco dobry, żeby nie wylądować w więzieniu, ale wystarcza- jąco zły, żeby czynić prawie wszystko, na co ma ochotę, przedstawia rozbitka walczącego o życie przez dwie godziny. Uczciwy, prawy, poważny człowiek będący dobrym obywatelem jest jak mistrz świata w pływaniu

− a mimo to, nie dopłynie do brzegu.

Wszyscy trzej potrzebują ratownika. Sami nie są w stanie przepłynąć tysiąca pięciuset kilometrów.

Podobnie, każdy z nas potrzebuje Zbawiciela, który wyratuje nas z niewoli grzechu.

Seneka, rzymski filozof żyjący w czasach apostoła Pawła, powiedział kiedyś, widząc zepsucie wokół

siebie: „Potrzebujemy jakiejś ręki, która sięgnęłaby z góry, żeby nas podnieść”. Przyjaciele, ta Ręka już została nam podana! Opisuje to Ewangelia Jana 3,16:

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jed- norodzonego Syna, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

Gniew Boży przeciw grzechowi jest niewyobrażalny.

Karą jest wieczna śmierć. Lecz Jezus Chrystus zakosz- tował śmierci za każdego (Hbr 2,9) i jeśli jeszcze Go nie przyjąłeś, czeka u drzwi twego serca.

Zaczerpnięto z BRF Witness za pozwoleniem maj–czerwiec 2018 Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

—Frederich Knepp

(10)

(Kazanie wygłoszone podczas uroczystości ślubnej)

To jest szczęśliwa chwila; ten moment, kiedy dwoje mło- dych ludzi postanowiło zawrzeć święty związek małżeński.

Ich pragnieniem jest stworzenie chrześcijańskiej rodziny.

Mówię „chrześcijańskiej”, gdyż John i Jill wybrali całko- wite oddanie się Jezusowi i Kościołowi.

Przesłanie ewangelii jest takie, że wszyscy zgrzeszyliśmy;

nikt nie może uzyskać prawa do stanięcia przed Bogiem w oparciu o własne starania. Nasze motywacje, pragnienia i chęci z natury są pełne skrzywień w kierunku zła. Dobra Nowina mówi, że Jezus umarł za nas i Bóg daje nam życie wieczne, kiedy wierzymy w Niego, pokutujemy i zawie- ramy z Nim przymierze poprzez chrzest, aby żyć dla Niego.

Wybierając to, stajemy się częścią rodziny − Kościoła żywego Boga − złożonej z ludzi w wielu miejscach na świecie, którzy postanowili żyć zgodnie z Pismem. Odnajdujemy opiekę, przyjaźń i wsparcie w naszych lokalnych zgromadzeniach, co pozwala nam wiernie prowadzić chrześcijańskie życie.

Ci, którzy przychodzą do Jezusa przez zwykłą wiarę, mogą zostać wyrwani z więzów grzechu i stać się ludźmi z nowymi ambicjami i celami w życiu. Wasz cel i ambicje na tym jego etapie to założenie chrześcijańskiego domu.

A ponieważ małżeństwo jest związkiem ustanowionym przez Boga, właściwe jest, abyśmy zagłębili się w poucze- nia, jakie Słowo Boże daje nam na ten temat.

List do Efezjan 5,21–33 mówi: „Będąc poddani sobie nawzajem w bojaźni Boga. Żony, bądźcie poddane swoim mężom jak Panu. Bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus głową kościoła, jest on też Zbawicielem ciała. Jak więc kościół poddany jest Chrystusowi, tak też żony swoim

mężom we wszystkim. Mężowie, miłujcie swoje żony, jak i Chrystus umiłował kościół i wydał za niego samego siebie;

aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą przez słowo;

by stawić przed sobą kościół chwalebny, niemający skazy ani zmarszczki, ani czegoś podobnego, lecz żeby był święty i nienaganny. Tak też mężowie powinni miłować swoje żony jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, samego siebie miłuje. Nikt bowiem nigdy nie miał w nienawi- ści swego ciała, ale je żywi i pielęgnuje, jak i Pan kościół.

Gdyż jesteśmy członkami jego ciała, z ciała jego i z kości jego. Dlatego opuści człowiek swego ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, lecz ja mówię w odniesieniu do Chrystusa i kościoła. Niech więc każdy z was z osobna miłuje swoją żonę jak samego siebie, a żona niech poważa swego męża”.

Te słowa z Nowego Testamentu zawierają kilka pomoc- nych wytycznych, jakie mogą być pomocne w budowaniu udanego małżeństwa.

1. Przyjęcie swojej roli w domu

Biblia naucza, że w chrześcijańskiej rodzinie głową domu jest Pan Jezus Chrystus. On jest głową domu, niewidzial- nym Gościem przy każdym posiłku; milczącym Słuchaczem każdej rozmowy. Pod Jego zwierzchnictwem każdy ma swoje powinności (rolę), a powinnością męża jest prowa- dzić i kierować domem w sposób sprawiedliwy, uczciwy i pełen dobroci.

Do męża Bóg mówi o przywództwie. Odpowiedzialnością męża jest dziękczynienie przy każdym posiłku, przywódz- two w dyscyplinowaniu dzieci, czy wreszcie w finansowym

—Harold S Martin

Przewodnik do udanego małżeństwa

„Niech wasza skromność będzie znana wszystkim ludziom. Pan jest blisko.”

rodziców dla

List do Filipian 4,5

(11)

zaopatrywaniu rodziny. Nie wolno mu używać swojego autorytetu po to, aby postawić na swoim, dominować lub zastraszać. Mężczyźni, którzy cedują tę odpowiedzialność na kruche ramiona swoich żon, nie wypełniają woli Bożej i powinni się uczyć, co to znaczy duchowa siła w przy- padku mężczyzny.

Do żony Bóg mówi o prowadzeniu domu. W Liście do Tytusa 2,4–5 czytamy, że starsze kobiety „niech uczą młodsze kobiety rozsądku, jak mają kochać swoich mężów i dzieci; żeby były roztropne, czyste, żeby zajmowały się domem, były dobre, posłuszne swoim mężom, aby nie bluźniono słowu Bożemu”. A zatem odpowiedzialnością żony jest troska o dobrą jakość posiłków, a także częste zachęcanie męża i wyrażanie uznania dla niego. Jej powin- nością jest też nauczać, kochać, pocieszać swoje dzieci i troszczyć się o nie, jeśli Bóg nimi obdarzy to małżeństwo.

Przyjęcie swojej odpowiedniej roli oznacza, że żona powinna dobrowolnie uznać przywództwo męża, a mąż powinien sprawować to przywództwo z rozwagą i cierpli- wością. Każdy dom, podobnie jak i każdy zespół ludzi, musi mieć kapitana, jeśli ma odnieść sukces. Bóg mówi, że tym kapitanem musi być mąż. To nie oznacza, że mąż ma się stać tyranem żądającym od żony, aby biegła na każdy jego rozkaz.

Mąż, który kocha swoją żonę jak własne ciało, powściąga swoją odpowiedzialność przywódczą łagodnością i miło- ścią. W małżeństwie czasem muszą zapadać trudne decy- zje. Powinny być przedyskutowane razem, ale ostateczną decyzję podejmuje mąż i musi być za nią odpowiedzialny.

Tak więc uległa żona jest wolna od ciężaru podejmowa- nia ostatecznej decyzji.

2. Praktykowanie przykazania miłości

Jezus powiedział: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak i ja was umiłowałem” (J 15,12).

Słowo oznaczające w tym miejscu „miłość” to „agape”. Nie jest to jakaś egzaltowana, sentymentalna miłość, która robi dużo hałasu, obnosi się wobec innych ze swoją dobrocią i mydli im oczy udawaniem. Miłość agape jest poddana dyscyplinie − tej właściwości, która pomaga innym robić rzeczy na czas, być lojalnym i wiarygodnym dla innych, ale także szybkim w przebaczaniu w obliczu różnicy zdań.

Miłość agape nie ulega łatwo prowokacji. Nie zapala się gniewem z powodu byle głupstwa: kiedy samochód nie chce ruszyć albo posiłek nie jest gotowy na czas. Ta miłość praktykuje wyrozumiałość.

Okazje do szczęścia w małżeństwie są wspaniałe, ale ważne jest, abyście oboje mieli świadomość, że małżeństwo nie jest lekiem na wszystkie problemy. Wkrótce przeko- nacie się, że pojęcia „małżeństwa” i „nieba” nie opisują tej samej rzeczywistości. Trzeba będzie popracować nad wie- loma poprawkami. Młodzi ludzie czasem myślą, że znale- zienie tej jedynej osoby i zawarcie z nią związku małżeń- skiego pozwoli im rozwiązać wszystkie bolączki w życiu, a oni oboje będą żyć długo i szczęśliwie. Rzeczywistość jest taka, że małżonkowie muszą wytrwale rozwijać się jako ludzie, pracując jednocześnie nad dobrą wzajemną więzią.

Chcę w tym miejscu użyć właściwej ilustracji: wielu mło- dych ludzi postrzega małżeństwo jako pięknie opakowane pudełko pełne różnych smakołyków, które przyniosą im szczęście. Ale małżeństwo tak naprawdę bardziej przypo- mina puste opakowanie, do którego to my musimy wkła- dać różne rzeczy: poświęcenie, miłość, oddanie i pójście drugą milę. To wszystko prowadzi do zwycięstwa.

Dopiero po ślubie zaczynają się uwidaczniać różne wspaniałe cechy charakteru naszego współmałżonka.

Odkrywamy różne „perełki” osobowości tej drugiej osoby, których wcześniej nie zauważaliśmy. Podobnie też dopiero po ślubie wychodzą pewne przykre nawyki, których nigdy wcześniej się nie spodziewaliśmy. Niektóre pary poddają się rozpaczy, odkrywając pewne „kości niezgody”. Myślą, że ich małżeństwo jest pomyłką, a ich piękny sen legł w gruzach. Czasem nie podejmują wspólnego wysiłku w budowaniu silniejszego związku. Aby małżeństwo dzia- łało, musi być determinacja po obu stronach. Potencjalni partnerzy życiowi nie powinni absolutnie wchodzić w zwią- zek małżeński z myślą, że zawsze ostatecznie mogą się z tego wykręcić, jeśli coś pójdzie źle. Zgodnie ze Słowem Bożym, tylko śmierć rozwiązuje małżeństwo.

Gdy na powierzchni waszej relacji pojawią się zmarszczki, zawsze bądźcie gotowi jak najszybciej przeprosić i poprosić o wybaczenie. [Jill], nigdy nie bój się przyjść do [Johna]

i powiedzieć: „Przepraszam cię za te zbyt pospiesznie wypowiedziane słowa. Wybaczysz mi?”. [John], nigdy nie bądź zbyt dumny, żeby przyjść do [Jill] i powiedzieć:

„Przepraszam, że cię zraniłem. Wybaczysz mi?”. To jest znacznie cenniejsze od kupienia współmałżonkowi dro- giego prezentu na Boże Narodzenie czy na rocznicę ślubu.

(Jedno i drugie jest wskazane, ale nauka przepraszania i wybaczania jest o wiele ważniejsza od prezentów). Każde małżeństwo powinno się skupić na wzajemnej pomocy, okazywaniu ciepłych uczuć i czułości każdego dnia.

(12)

3. Nie żyjcie ponad stan

Większość z nas od czasu do czasu odczuwa niewłaściwe pragnienie błahych rzeczy. Jezus mówi: „Uważajcie i strzeż- cie się chciwości, gdyż nie od tego, że ktoś ma obfitość dóbr, zależy jego życie” (Łk 12,15). W naszych materiali- stycznych czasach łatwo popaść w poważne długi. Bardzo pomocne będzie trzymanie się następujących wskazówek:

a) Będziemy lepszymi zarządcami tego, co Bóg pozwoli nam zarobić i wykażemy się większą oszczędnością oraz rozwagą w wydawaniu pieniędzy, jeśli zapamię- tamy, że:

– 90% ludzi na świecie nie ma samochodów,

– wiele osób co noc kładzie się spać z pustym żołądkiem,

– wiele matek na świecie przeżywa śmierć połowy swego potomstwa we wczesnym dzieciństwie, – większość ludzi jest pozbawiona podstawowej opieki

medycznej,

– podczas, gdy my szukamy w lodówce czegoś na deser, wielu innych szuka choćby kęsa, żeby przeżyć.

b) Poza domem, w którym zamieszkacie, unikajcie kupo- wania czegokolwiek na kredyt (chyba, że macie cał- kowitą pewność spłacania należności w terminie, a karty kredytowej używacie tylko dla wygody).

c) Nigdy nie próbujcie naśladować znajomych i sąsiadów w ich wyprawach na obfite i luksusowe zakupy. Jak ktoś napisał, powodem, dla którego tak trudno nam żyć oszczędnie, jest fakt, że znajomi zawsze kupują to, na co nas nie stać!

d) Pamiętajcie, że oglądanie wystaw sklepowych jest nie- bezpieczne. Robienie tego (podobnie jak przegląda- nie katalogów) dla zabawy może być sposobem spę- dzania wolnego wieczoru, ale bardzo łatwo możemy sami siebie przekonać, że musimy mieć to, co wła- śnie widzimy. Oglądanie wystaw sklepowych wzmaga pożądanie rzeczy i włącza impuls, żeby je kupić.

e) Nie spieszcie się z kupowaniem czegoś, „bo to jest wyjątkowa okazja”. Obniżka cen niekoniecznie sprawia, że nabycie konkretnej rzeczy jest rozsądne.

Stwierdzenie „to był świetny interes” albo „kupiliśmy na wyprzedaży” wcale nie usprawiedliwia wydawania pieniędzy na niepotrzebne artykuły albo inwestowa- nia w coś, co nie przyniesie korzyści.

Jest rzeczą zdumiewającą, ale zrozumiałą, że ponad połowa kryzysów małżeńskich zaczyna się od sprzeczek na temat finansów, budżetu i innych problemów związa- nych z pieniędzmi.

Żona zaczyna pracować poza domem, żeby pomóc opła- cić rachunki, a pracując z dala od domu, oddaje najlep- sze godziny i najlepszą dyspozycję komuś innemu niż mąż i dzieci. Wieczorem jej zmęczenie i frustracja prowadzą do nerwowości, a z czasem traci bliski kontakt z własną rodziną.

Chodzi o to, żebyście nie żyli ponad stan, strzegli się czę- stych zakupów robionych pod wpływem impulsu i żeby- ście byli zadowoleni z tego, na co was stać.

4. Zapomnijcie o możliwości rozwodu

W ostatnich dekadach niektóre kościoły zaczęły orga- nizować formalne ceremonie rozwodowe dla tych, którzy uważają, że nie są w stanie żyć nadal w związku małżeń- skim. Czyli świętują rozstanie dwojga ludzi, którzy się wcześniej pobrali. Bez względu na to, czy mieli dłuższy czy krótszy staż małżeński, zaproszeni goście cieszą się wspól- nie razem z nimi!

Zgodnie z Bożym prawem, śluby małżeńskie złożone w dniu zawarcia związku przed Bogiem i świadkami mogą zostać zerwane jedynie wraz ze śmiercią któregoś z mał- żonków. Przysięgacie sobie nawzajem miłość i wierność, dopóki śmierć was nie rozdzieli. Małżeństwo jest związ- kiem na całe życie, a nie na weekend.

W Ewangelii Marka 10,11-12 Jezus mówi: „I powie- dział im: Kto oddala swą żonę i żeni się z inną, cudzołoży wobec niej. A jeśli kobieta opuści swego męża i wyjdzie za innego, cudzołoży”. Określenie „cudzołoży” jest użyte w czasie teraźniejszym, co oznacza, że kto się rozwodzi i powtórnie wchodzi w związek małżeński z kimś innym za życia pierwszego współmałżonka, popełnia cudzołó- stwo, czyli żyje w cudzołóstwie.

Boży ołówek do zapisywania małżeństwa nie ma gumki.

Biblia nie daje pozwolenia osobie rozwiedzionej na powtórne małżeństwo w żadnych okolicznościach.

Jeden z powodów, dla których tak wiele małżeństw się rozpada, jest taki, że pary często rozważają możliwość ucieczki, kiedy wspólne życie robi się trudne. W rezul- tacie tracą determinację do pozostania w związku, ale z Bożego punktu widzenia małżeństwo jest przymierzem zawartym na całe życie i każda para musi znaleźć takie roz- wiązanie, żeby wszystko wróciło do normy.

(13)

5. Kierujcie się zdrowym rozsądkiem

Bóg wyposażył istoty ludzkie w cechę zwaną „zdro- wym rozsądkiem”. I oczekuje od nas, żebyśmy go uży- wali. Posiadamy zdolność myślenia, rozważania faktów, analizowania sytuacji − a Pan oczekuje, żebyśmy używali naszych umysłów do podejmowania sensownych decyzji.

Oto kilka sugestii używania zdrowego rozsądku, związa- nych z życiem małżeńskim i rodzinnym.

a) Oddajcie Bogu pierwsze miejsce w waszym domu.

Obietnica z Ewangelii Mateusza 6,33 mówi, że jeśli to zrobicie, On zaspokoi wasze potrzeby. Oddajcie Mu pierwsze minuty każdego dnia. Czytajcie Biblię codziennie rano (albo wieczorem). Oddajcie Bogu pierwszy dzień tygodnia, pierwszą część waszego dochodu i hojnie wspierajcie wszelkie wartościowe sprawy. Oddajcie Synowi Bożemu najważniejsze miej- sce w waszych sercach. Żyjcie w świetle Jego obec- ności jako niewidzialnego Gościa w waszym domu.

b) Postanówcie bezwarunkowo zaakceptować wzajemnie wasze cechy osobowości. Nie ma dwóch osób, które myślałyby identycznie na każdy temat bez względu na to, w jak podobnych okolicznościach się wycho- wały. Każda próba zmuszenia partnera do podda- nia się wszystkim waszym osobistym preferencjom będzie miała niszczący wpływ na wasze małżeństwo.

Podczas zalotów różnice często się przyciągają, lecz w małżeństwie na dłuższą metę mogą się wzajem- nie odpychać.

c) Chrońcie waszą rodzinę od bezpośredniego wpływu najbliższej rodziny. Jeśli to tylko możliwe, nie miesz- kajcie razem z rodzicami ani nawet w najbliższym sąsiedztwie.

d) Bądźcie przygotowani na to, że w małżeństwie trzeba będzie sobie radzić z wieloma kryzysami. Małżeństwo jest na dobre i na złe. Istnieje wiele potencjalnych źródeł kryzysu − poważne choroby, nagłe wypadki, problemy finansowe, dzieci z niepełnosprawnością, itd. Zachowujcie dobrą formę duchową, żebyście byli gotowi stawiać czoła takim kryzysom z wiarą, że Bóg jest z wami.

e) Wiedzcie, że świat ukazuje wypaczony obraz mał- żeńskiej intymności. W związku małżeńskim to jest piękne doświadczenie i jeśli będziecie się trzymać

reguł przyzwoitości oraz cierpliwości w tej dziedzi- nie, a także korzystać z porad doświadczonych i zaufa- nych doradców, intymność małżeńska stanie się piękna i wzbogacająca. Pomoże scementować waszą miłość i wzmocni wzajemne relacje.

f) [Jill], dowiedz się, jak matka [Johna] przyrządza jego ulubione dania i weź od niej przepisy.

g) Razem planujcie wspólnie zajęcia, które możecie wyko- nywać. Razem planujcie budżet rodzinny. Odpocznijcie czasem od codziennej rutyny. Odwiedźcie jakieś cie- kawe miejsca. Razem bierzcie udział w spotkaniach i wykonujcie obowiązki.

h) Postanówcie, że będziecie unikać wzajemnego popra- wiania się lub krytykowania w towarzystwie.

i) Przez wszystkie dni waszego małżeństwa podtrzymuj- cie wzajemne starania z okresu zalotów. Słowa zachęty i wdzięczności niech padają jak najczęściej. [Jill], możesz pochwalić czasem [Johna] za jego przykłada- nie się do pracy, za naprawę cieknącego kranu i za czas spędzany z dziećmi. [John], chwal żonę za smaczne posiłki i jej gościnność. Wasz dom powinien być miej- scem, gdzie (jak powiada pieśń) „rzadko słychać znie- chęcające słowa”.

Takie są składniki szczęśliwego małżeństwa. Jeśli będziecie się trzymać tych wskazówek, które pokrótce zostały przed- stawione, możecie wspólnie zbudować wspaniałe życie.

Modlę się, żeby słodycz waszej świeżej miłości nie zani- kła, gdy pojawi się rutyna życia i codzienne problemy. Takie chwile nastąpią, ale proszę, postanówcie w sercach, że zawsze będziecie zabiegać o siebie nawzajem.

Piszcie do siebie liściki.

Uśmiechajcie się do siebie.

Często mówcie „kocham cię”.

Zawsze bądźcie gotowi pójść drugą milę, gdy będzie trzeba.

Zaczerpnięto z Marriage, Family and the Christian Home Brethren Revival Fellowship P.O. Box 543, Ephrata, PA 17522 Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

(14)

Dla tego chłopca to miał być długi dzień. I możliwe, że naprawdę niezwykły! Przecież zobaczy Jezusa! Chyba nigdy dotąd Go nie widział. Jego ciekawość i oczekiwa- nie musiały sięgnąć zenitu. Oczywiście, słyszał opowieści o cudach Jezusa. Czy Mistrz był już wcześniej w jego mieście?

Dzisiaj przekona się na własne uszy, czego uczy Nauczyciel!

Nie wiemy, jak daleko ten młodzieniec musiał podróżo- wać, by odnaleźć Jezusa. Wiemy, że było to na tyle daleko, iż pomyślał (on albo jego matka), że dobrze byłoby się przy- gotować na ten dzień. Zabrał ze sobą posiłek. Chleb jęcz- mienny był prostym jedzeniem; pięć chlebków wystarczy, aby go posilić, zanim wróci do domu. Razem z dwiema małymi rybkami dla urozmaicenia był to całkiem odżyw- czy i wystarczający posiłek. Mądrość tego zaopatrzenia jest oczywista dla patrzącego z późniejszej perspektywy. Jezus mógł wziąć kilka sztuk tych zapasów dostarczonych przez chłopca i nakarmić ogromny tłum, o wiele większy, niż ktokolwiek z nas kiedykolwiek obsługiwał. Tego długiego dnia postawa chłopca poruszyła wiele osób.

Snując refleksję nad tą historią, kilka lekcji wydaje się dla nas oczywistych. Planowanie do przodu daje korzyści,

Chłopiec z posiłkiem

—Nathan Rudolph choć rzadko tak wielkie, jak w tym przypadku! Dzięki tej zapobiegliwości korzyść odniosło wiele ludzi. Zabieranie posiłku na cały dzień jest normą dla ucznia lub dla pra- cownika fizycznego. Na ogół korzystamy z przypadkowych i krótkich przerw na zjedzenie czegokolwiek. Jednak szcze- gólne umiejętności każdej mamy w dziedzinie kulinarnej przewyższają wszystkie restauracje z fastfoodem. Pod wzglę- dem oszczędności, taki posiłek też jest najlepszy.

Zadowolenie się tym, co małe, przynosi błogosławień- stwo. To nie był wykwintny pokarm. Ani też Jezus nie wymagał czegoś wymyślnego, żeby uczynić taki cud. Może tego dnia chłopiec planował podzielić się z kimś posił- kiem. A może miał zjeść go sam. Jakkolwiek to wyglą- dało, miał ze sobą proste, wystarczające jedzenie. Jak obfi- cie jemy? Obfitość i różnorodność jedzenia, jakie mamy do dyspozycji współcześnie, byłaby dla wielu nieosiągal- nym marzeniem.

Błogosławieństwa wypływają także z gotowości do dzie- lenia się, kiedy widzimy potrzebę. Liczny tłum został nakarmiony posiłkiem tego chłopca. Doznali błogosła- wieństwa. Ale Jezus nie potrzebował posiłku; On mógł uczynić chleb z kamienia albo z niczego. Na tym młodym chłopcu jednak spoczęło większe błogosławieństwo. Jego oczy ujrzały cudowną moc Jezusa. Był świadkiem nakar- mienia tysięcy ludzi. A wszystko dlatego, że był gotów się podzielić swoim obiadem!

Ileż to razy ograbiamy się z błogosławieństwa, ponieważ nie zważamy na potrzeby innych, albo dlatego, że uwa- żamy istniejące okoliczności za niedogodne? „Wygodniej mi będzie zrobić to jutro” − mówimy. Ale jutro dana potrzeba może już nie być aktualna. „Może ktoś inny odpowie na tę potrzebę”. Naprawdę? Jeśli z chęcią oferujemy kubek zimnej wody, Jezus może pobłogosławić i dawcę, i biorcę.

Nigdy nie znajdziemy się w sytuacji, kiedy wręczymy w sensie fizycznym Jezusowi nasze zapasy. Ale dziękujemy Mu za nasz powszedni chleb. Prosimy Go, aby używał tej siły, którą czerpiemy z tego pożywienia. I powinniśmy być szczęśliwi, że dzielimy się posiłkiem, jeśli mamy taką moż- liwość. Będziemy na pewno pobłogosławieni, jak ten chło- piec z dawnych wieków. „To, co uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, mnie uczyniliście” (Mt 25,40).

Zaczerpnięto z Home Horizons, lipiec 2019 Eastern Mennonite Publications Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

(15)

Wulgata

—Daryl L. Huber Termin „Wulgata” pochodzi z łacińskiego określenia

„przekład powszechnie używany”. Odnosi się do łaciń- skiego przekładu Biblii dokonanego w okresie, gdy język ten dominował z Europie Zachodniej.

Kiedy chrześcijanie przekroczyli z Biblią granice greckojęzycznego świata, zaistniała potrzeba dokona- nia przekładów na inne języki. Jednym z pierwszych była łacina, główny język (urzędowy) imperium rzym- skiego. Niewiele wiadomo o pochodzeniu tych pierw- szych przekładów nazwanych ostatecznie wersjami staro- łacińskimi. Zostały one dokonane na podstawie greckiej Septuaginty oraz Nowego Testamentu. Tłumaczenie z greki na łacinę było stosunkowo łatwe i wielu uczonych mogło to robić. Zaowocowało to wieloma tekstami prze- kładów łacińskich. W odpowiedzi na potrzebę standary- zacji, papież Damazy I wyznaczył znakomitego znawcę Biblii, Hieronima, by dokonał przekładu zastępującego starołacińskie tłumaczenie czterech Ewangelii. Praca została ukończona w roku 384 n.e. Następnie Hieronim rozszerzył ten projekt na kolejne księgi biblijne, w więk- szości starotestamentowe. Spadła na niego krytyka za to, że w celu zachowania wierności w stosunku do ory- ginału oparł się na manuskryptach hebrajskich Starego Testamentu zamiast tłumaczyć wprost z Septuaginty.

Udział w tej pracy wzięli również inni tłumacze, szczegól- nie podczas przekładu Nowego Testamentu. Cała Biblia została przetłumaczona na początku V wieku i stopniowo uzyskała szeroką akceptację jako obowiązująca wersja łacińska. Przez niemal tysiąc lat stanowiła Biblię zachod- niej Europy.

Powszechne używanie łaciny zanikło w średniowie- czu, pozostawiając zwykłych ludzi bez żadnego zrozu- miałego dla nich przekładu Biblii. W ten sposób zepsute władze religijne zataiły Słowo Boże i wywarły wpływ na zrozumienie Go przez lud. To doprowadziło do refor- macji, kiedy Biblia znów stała się dostępna w językach narodowych. Wulgata nadal była używana przez dobrze wykształconych aż do siedemnastego wieku i pozostała standardowym tekstem w Kościele rzymskokatolickim aż do roku 1979.

Doceńmy wkład Wulgaty w historię przekładów. Była ona tak samo ważna dla rozumienia Nowego Testamentu, jak Septuaginta w przypadku Starego. Stała się podstawą dla szeregu następnych tłumaczeń, takich jak Biblia Angielska Jana Wiklifa.

Wulgata stała się również źródłem niezbędnej termi- nologii w rozwoju języka angielskiego. Takie słowa jak creation (stworzenie), salvation (zbawienie) czy publi- can (celnik) zostały zaczerpnięte wprost z Wulgaty z nie- wielkimi zmianami w wymowie. Wulgata miała wpływ na powstanie słynnej Biblii Króla Jakuba, jeśli chodzi o dostojność prozy i piękno poezji. Mimo że niektóre wersje Wulgaty są znane z błędów w przekładzie, to wersja ta jest przez wielu uważana za klasyczną.

Istnieje wiele kawałków układanki w historii Biblii, lecz Bóg czuwał nad każdym krokiem, by ukształtować to, co czytamy dzisiaj.

Zaczerpnięto z Home Horizons, październik 2018 Eastern Mennonite Publications Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

„A gdy przyszli na miejsce zwane Miejscem Czaszki, ukrzyżowali tam jego i złoczyńców, jednego po prawej, a drugiego po lewej stronie.” Ewangelia Łukasza 23,33

część

historyczna

(16)

Od samego początku istnienia Kościoła szatan działa nieustannie w celu jego eliminacji. Jedną z jego naj- bardziej zauważalnych prób jest tak zwane Wielkie Prześladowanie za czasów cesarza Dioklecjana, około trzysta lat od powstania Kościoła.

Poprzednie okresy prześladowań były na ogół lokalne i krótkie. Nawet prześladowania za Nerona nie roz- przestrzeniły się poza Rzym. Za to edykty Dioklecjana przeciwko chrześcijanom swoim zasięgiem obejmo- wały ziemie całego cesarstwa i choć skala przymusu była różna w różnych miejscach, rezultatem był rozlew krwi, który zapisał się w historii jako najgorszy okres prześla- dowań cesarstwa rzymskiego. W dodatku po raz pierw- szy zakazano wtedy literatury różnych mniejszości, co oczywiście obejmowało Pisma Święte.

Cesarz Dioklecjan był konserwatywny w sprawach religii, trzymając się dawnych bogów i kultów. Po umoc- nieniu i poszerzeniu granic zależało mu na przywróceniu dawnej chwały cesarstwa. W ciągu dziesięciu lat usta- nowił rządy tetrarchii (czwórwładzy), z dwoma augu- stami (wyżsi rangą władcy) oraz dwoma cezarami (niżsi rangą władcy), którzy rządzili podzielonym na cztery części imperium. Drugim augustem został Maksymian, zaś cezarami byli Galeriusz i Konstancjusz, ojciec Konstantyna. W którymś momencie tradycyjna men- talność Dioklecjana poprowadziła go do czystek wśród mniejszości religijnych, w tym oczywiście chrześcijan.

Około roku 300 liczba chrześcijan osiągnęła sześć milionów, z czego wielu było chrześcijanami tylko z nazwy. Niektórzy z nich byli cesarskimi urzędnikami, a nawet służyli w armii. Mniej więcej w tym czasie czystki przybrały na sile. Doszło nawet do tego, że jeśli wróżbita nie dawał sobie rady z przepowiedzeniem przyszłości, winiono za to chrześcijan, ponieważ ktoś zauważył, że w czasie tego rytuału oni modlili się do Boga. W rezul- tacie wszyscy członkowie dworu i żołnierze zostali zmu- szeni do złożenia pogańskich ofiar pod groźbą zwolnie- nia. Chrześcijan obarczono również odpowiedzialnością

Wielkie prześladowania

za kilka pożarów w mieście Nikomedia. Początkowo Dioklecjan wahał się, czy zastosować tortury i śmierć, ale po skonsultowaniu się z wyrocznią Apolla i odkry- ciu, że „sprawiedliwi na ziemi” są przeszkodą w przema- wianiu bóstwa − jego stanowisko uległo zmianie.

W ciągu kilku następnych lat Dioklecjan wydał kilka edyktów skazujących chrześcijan na tortury, okalecze- nie, wygnanie, niewolę i śmierć. Egzekucje odbywały się tysiącami, a wielu zostało na stałe okaleczonych albo wygnanych z domów. W tych edyktach również poja- wił się zakaz posiadania tekstów biblijnych i chrześcijań- skich pism, a także postulat burzenia kościołów.

Wielu oddało swoje życie za cenę ocalenia Pisma Świętego od spalenia. Zachowanie Pisma jest faktem dzięki ciągłości zachowanych tekstów z tego okresu.

Szatan włożył potężny wysiłek, aby okaleczyć Słowo Boże i ludzi, którzy je cenili ponad wszystko w tych wczesnych dniach Kościoła, ale Boża moc działająca w życiu Jego ludu była większa. W ten sposób z tego krwawego okresu wynikło jakieś dobro, co jest typowe dla Bożej zdolności wykorzystywania bezbożników dla Jego celów. Kościół wzrastał pomimo okrutnej presji, ponieważ poszukujący ludzie oglądali na własne oczy wytrwałość i niezachwiane oddanie męczenników.

Wielu wiernych aż do końca otrzymało koronę zwy- cięstwa i błogosławieństwo wiecznego odpoczynku w Królestwie Ojca, albowiem zapłacili za nie najwyż- szą cenę.

Kościół doświadczał również oczyszczenia, kiedy wielu fałszywych braci i obłudnych „chrześcijan” wyrzekło się wiary w obliczu tortur. Pomimo tego, że niektórzy nie zawahali się oddać swoich egzemplarzy Pisma Świętego na zniszczenie, Bóg ocalił swoje Słowo w tym niebez- piecznym czasie − i przetrwało aż do dzisiaj.

Zaczerpnięto z Home Horizons, listopad 2018 Eastern Mennonite Publications Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

—Daryl L. Huber

(17)

Jest początek XV wieku. Nie ma brukowanych dróg, szkół publicznych, ani żadnych współczesnych udogodnień. Otoczone murami miasta składają się w większości z zapuszczonych, drewnianych domów, które stoją po dwóch stronach ulicy „wybrukowanej”

z grubsza deskami. Głębokie rynsztoki biegną po obu stronach i gospodynie opróżniają do nich zawartość swoich wiader wprost z okien. Transport jest dość pry- mitywny, a zwykli mieszczanie chodzą pieszo do miej- scowych rzemieślników i kupców po swoje codzienne dobra (co biedniejsi boso). Ciemne wieki dobiegają w Europie do końca. Feudalizm już zanikł i pierwsze promienie renesansu przedzierają się na horyzoncie.

Wkrótce nastąpi wiele różnych zmian, a wśród nich największą rolę odegra prasa drukarska Gutenberga.

Zanim ktoś zbagatelizuje powyższe stwierdzenie, powinien sobie wyobrazić świat bez książek. Wyobraź sobie, czytelniku, że nie umiesz czytać. Prawie żaden aspekt twojego życia nie pozostaje bez związku z tym przywilejem. Przed nastaniem Gutenberga wyprodu- kowanie jednego egzemplarza książki trwało miesią- cami. A w chwilę później, prawie w jednym momen- cie, zawód skryby odszedł do lamusa. Zamiast jednej książki powstającej przez kilka miesięcy, dru- karze mogli wypuścić na rynek 500 egzemplarzy w ciągu tygodnia. Rządzący mogli teraz znormalizo- wać podatki i prawo. Uczeni byli w stanie porówny- wać odkrycia i rozwijać swoje dziedziny, korzystając wzajemnie ze swoich prac. Historycy mogli z łatwością tworzyć zapisy wydarzeń nieskażone różnymi opowie- ściami, a rozwój literatury mógł się pogłębiać teraz bez ograniczeń spowodowanych koniecznością zatrudnie- nia skryby. Dzięki prasie drukarskiej świat uległ dra- matycznym przekształceniom.

Jest więc szczególnie zaskakujące, że tak mało wia- domo o życiu samego Gutenberga i o jego wyna- lazku. Wiemy to, że w 1448 roku mieszkał on na południu Niemiec w Moguncji i był z zawodu kowa- lem. Wygląda na to, że jego eksperymentowanie z technikami druku nie były motywowane religijną Część pierwsza

Pierwsza prasa drukarska Gutenberga, rycina, Moguncja 1856

NAJWIĘKSZY

wynalazek

gorliwością, czy pogonią za sławą, a jedynie poszuki- waniem środków do życia. Ten niezwykły człowiek złożył razem komponenty niezbędne do działania ruchomej prasy drukarskiej. Składniki te oczywiście już istniały oddzielnie w jakiejś formie, ale tylko dzięki danej od Boga mądrości Gutenberg był w stanie ujarz- mić je skutecznie i jego pierwsza w historii prasa stała się technicznym wyznacznikiem ideału dla wszystkich następnych pokoleń. Jakie zatem były komponenty tego urządzenia?

Łaciński alfabet: W alfabecie tym mamy dwadzie- ścia cztery symbole reprezentujące różne dźwięki − proste, a jednak bardzo skuteczne. Europejskie systemy zapisu słów oparte na tym alfabecie były już odległym echem tysięcy symboli nadal używanych w językach azjatyckich. Przez całe wieki starożytnej historii pisanie

—Edwin Freed

—ciąg dalszy na str. 34

(18)

—Ken Miller

Uprawa borówki amerykańskiej

Lubię miłe wspomnienia z dzieciństwa − pamiętam zrywanie borówek w górach Kentucky, ale oczywiście nie każdy mieszka w górach i może zbierać jagody. Dlatego wiele osób decyduje się na przydomową uprawę borówki amerykańskiej w ogrodzie. Bez działki czy choćby małego miejsca w ogrodzie pozostaje nam zakup tych pysznych jagód w sklepie.

Podam dwie przyczyny, dla których warto rozważyć uprawę własnych borówek.

Po pierwsze, są bardzo smaczne! O ile przydomowe borówki nie będą nigdy miały tego samego aromatu, co dziko rosnące, to różne dodatki jak cukier czy miód mogą pomóc wydobyć ich walory smakowe. Można też połączyć je z innymi owocami, jak brzoskwinie czy tru- skawki, tworząc odżywczy deser na każdą porę dnia.

Drugi powód: borówki są zdrowe! Znajdują się na szczycie listy przeciwutleniaczy. Im więcej niebieskiego barwnika, tym więcej przeciwutleniaczy w borówkach.

Oto tylko niektóre korzyści z jedzenia tych jagód:

1. Opóźniają proces starzenia. Borówki zapo- biegają tworzeniu się zmarszczek, przebar- wień, katarakty a nawet utraty włosów.

2. Usprawniają funkcje mózgu. I to jest główna przyczyna, dla której chciałbym jeść ich więcej. Istnieje przypuszczenie, że borówki pozwalają zapobiegać rozwojowi choroby Alzheimera i demencji.

Wzmacniają pamięć.

3. Polepszają trawienie. Błonnik zawarty w borów- kach i inne odżywcze substancje zapobiegają zapar- ciom i poprawiają trawienie.

4. Zapobiegają zapaleniu przewodu moczowego i leczą je.

5. Wzmacniają wzrok.

6. Wzmacniają system odpornościowy.

7. Poprawiają stan serca. Borówki pomagają elimino- wać zły cholesterol i wzmacniają mięsień sercowy.

8. Posiadają właściwości odchudzające. Błonnik zawarty w borówkach przechodzi przez układ tra- wienny wolniej, powodując uczucie sytości.

9. Pomagają złagodzić chroniczne stany zapalne spo- wodowane przez takie zaburzenia odporności, jak astma.

„Dlaczego więc mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie robicie tego, co mówię?” Ewangelia Łukasza 6,46

część

praktyczna

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotnie, duma nie pozwala mężczyźnie przyznać się do błędu, jeśli tak bardzo chciał zrobić to, co słuszne (i myślał, że robi) — ale nigdy jeszcze nie widziałem

2. Poproś słuchaczy, żeby śledzili cytowany tekst we własnych egzemplarzach Biblii. To może się wydawać oczywiste, lecz jeśli tego nie zrobisz, to nie będą wiedzieli, czy

Modliliśmy się, żeby Bóg dał mądrość ortopedzie, który będzie mnie badał, pamiętając, że to Chrystus jest Wielkim Lekarzem.. Widziałam reklamę młodej pani doktor

Bogobojna żona nie tylko będzie słuchać tego, co mówi jej mąż, lecz również będzie starała się zrozumieć jego zamiary i motywacje.. Zrozumienie tych spraw wnosi speł- nienie

a jednak przypatrzmy się jego narzekaniu w 7 rozdziale Listu do Rzymian: „albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię”. A zatem sam cel mu

Jeśli czujemy się lepsi od innych, to nie będziemy zbierać błogosławieństw zamierzo- nych przez Boga w stosunku do Jego wyznawców.. Jezus pobłogosławił tych, którzy

Pani Anna miała swoje lepsze i gorsze chwile, a ostatnio w wyniku operacji kolana (implant stawu, który miał skutki uboczne działające na jej bark, który także wymagał opera-

Kiedy młodzi otwierają przed nami serca, musimy uważać, żeby ich nie lekceważyć stwierdzeniami takimi jak na przy- kład: „To jest naprawdę drobiazg, nie ma się czym