• Nie Znaleziono Wyników

JV°. 3 0 . Warszawa, d. 25 Lipca 188(5 r. T o m V .

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "JV°. 3 0 . Warszawa, d. 25 Lipca 188(5 r. T o m V ."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JV°. 3 0 . Warszawa, d. 25 Lipca 188(5 r. T o m V .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

Kom itet R edakcyjny stan o w ią: P. 1’. D r. T. C h a łu b iń sk i, J . A lek san d ro w icz b. d z ie k an U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m sz ty k , W ł. K w ietn iew sk i, J . N a tan so u ,

D r J . S ie m ira d zk i i m ag. A. Ś lu sarsk i.

„W sze ch św iat11 p rz y jm u je ogło szen ia, k tó r y c h tre ś ć m a ja k ik o lw ie k zw iązek z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w iersz zw y k łeg o d ru k u w szp alcie albo jeg o m iejsce p o b iera się za pierw szy ra z kop. 7 l/j>

za sześć n a stę p n y c h ra z y kop. G, za dalsze kop. 5.

j^-dres I5ed.a,3sc3ri: H^ra,l5:o-wsl5:ie-E=r!zeciiaa.ieście, ISTr 66.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA.11 W W a rs z a w ie : ro c zn ie rs. 8

k w a rta ln ie „ 2 Z p rz e s y łk ą poc zto w ą : ro c z n ie „ 10 p ó łro c z n ie „ 5

P re n u m e ro w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz ech św iata i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i zag ran ic ą.

AKWARYJUM POKOJOWE

I JEGO CUDA

n a p is a ł

M ig. J 6 a e t W usbtam .

111 .

P ozostaje nam w reszcie rospatrzyć faunę zw ierząt beskręgow ych akwaryjum naszego.

Napozór w ydaje się, że zw ierzęta te przed­

stawiają mnićj w dzięczny m ateryjał obser­

w acyjny i wogóle mniej mogą interesować posiadaczy akwaryjów, niż płazy i ryby, których życie, ja k w idzieliśm y, tak w iele posiada dla nas uroku. Zobaczym y jednak zaraz, jak ciekaw e i godne zastanow ienia obyczaje posiadają ci drobni m ieszkańcy wód naszyciu

N ie będę tu opisyw ał tych wszystkich ro­

dzin, rodzajów i gatunków ow adów , pają­

ków i t. p., które żyją w naszych wodach.

B yłby to spis długi i dla w iększości czytel­

ników nudny. Zwrócę w ięc tylko uw agę na niektóre bardzićj zajm ujące formy, szcze-

F ig . 1. K a łu żn ica.

(2)

466

W SZECHŚW IAT.

N r 30.

gól niej zaś na gatunki, których obyczaje i sposób życia łatw o obserw ow ać poprzez szklane ścianki akwaryjum .

O w ady lądow e zwracają na siebie u w agę naszę, ilekroć razy przechadzam y się po łą­

ce, w ogrodzie lub gaju: różnobarwne mo­

tyle, brzęczące m uchy, p szczo ły , chrząszcze zabiegają nam drogę, kąpiąc się w p o w ie­

trzu lub przesuw ając się tu i ow dzie po zie­

mi. N ie tak łatw o w padają nam w oczy ow ady wodne. K to chce przyjrzyć się tój grupie ow adów , musi p iln ie szukać jej po bagnach, staw ach i rowach.

Z w iększych gatunków chrząszczy zasłu ­ gują na uw agę p ływ ak i (D ytiscidae), a szcze­

gólniej p ływ ak żółtobrzeżny (D ytiscu s mar- gin alis L ,). J eśli nie bardzo chcem y szczę­

dzić innych m ieszkańców akw aryjum nasze­

go, możemy pływ ak a trzym ać wraz z niemi;

w przeciw nym razie należy go trzym ać w odosobnionem naczyniu.

Jeśli będziem y p ływ ak a bardzo obficie karm ili m ięsem, w prow adzając je szczyp- czykam i do w od y i dotykając niem szczęk owada, można w takim razie h odow ać a;o

' o

w akw aryjum wraz z innem i w odnem i isto­

tami, a szkody, w yrządzone przez n iego, nie będą zb yt w ielkie. T y ln e n ogi tego owada przeobrażone w rodzaj w ioseł, są sp ła szczo ­ ne i pokryte krótkiem i w łoskam i. P ły w a k zasłu gu je na u w agę z tego w zg lęd u , że obie p łci jeg o różnią się od siebie bardzo w yraź­

nie cecham i, ja k ie K a ro l D arw in oznacza w ogóle mianem drugorzędnych znam ion płciow ych . A m ianow icie, u samca w id z i­

m y na pierw szej parze n ó g rosszerzenia w kształcie tarczek, na których dolnej po­

w ierzchni znajdują się dw ie w ielk ie i liczn e m aleńkie ssawki; zapom ocą nich ow ad mo­

że się chw ytać gładkich pow ierzchni. S saw ­ ki te, podobnie ja k ssaw ki, napotykane u in­

nych zw ierząt, przedstaw iają nadzw yczaj ciek aw e, ja k k o lw iek proste bardzo, p rzy­

stosow anie. O w ad p rzyk ład a ssaw kę do gładkiej pow ierzchni ja k ieg o przedm iotu, tak, aby całe denko do p o w ierzch n i tej szczeln ie przylegało; następnie zapom ocą specyjalnycli m ięśni w ciąga denko w głąb, w skutek czego pom iędzy niem i pow ierzch­

nią przedm iotu pow staje pusta przestrzeń, tw orzy się próżnia i przez ciśn ien ie otacza­

ją ceg o środka ow ad zostaje siln ie przyssany

do danój pow ierzchni. Sam iec ma sk rzy ­ dła gładkie, samica zaś w przedniej części głęboko brózdowane. R ozm aici naturaliści starali się w różny sposób objaśnić p rzy czy ­ nę tój różnicy, czyli tego dymorfizmu p łcio­

wego; w iększość tw ierdzi, że brózdy na po­

krywach skrzydeł u samicy, pozw alają sam­

czyk ow i chw ytać ją lepiej ssawkami.

W akw aryjum p ływ ak odznacza się n ie­

zw yk łą żyw ością i ruchliw ością. Jest żar­

łoczn y i k rw iożerczy w najw yższym stopniu.

Jeśli nie dajem y mu dostatecznego pokar­

mu, poluje bezustannie na sąsiadów sw ych w akwaryjum , to chw yta robaka, to za b ie­

dną gąsienicą się ugania, to m ałą rybkę ła ­ p ie w sw e kleszcze. S ch w yciw szy zdobycz, p ły w a k kryje się z nią w ja k i spokojny za­

kątek akwaryjum , pod skałę lub pom iędzy zarośla i tam dopiero usadow iw szy się bes- p iecznie, zaczyna spożyw ać nieszczęśliw ą ofiarę.

Od czasu do czasu chrząszcz ten musi w y­

p ły w a ć na pow ierzchnię w ody w celu za­

czerpnięcia powietrza; to ostatnie grom adzi się na grzbiecie pod pokryw am i skrzydeł i stąd dopiero w chodzi przez otw ory dycha- w ek, t. j. rozgałęziających się rureczek, do w nętrza ciała. P ły w a k zabraw szy z po­

w ierzchni taki zapas pow ietrza, staje się lżejszym , m asi przeto bardzo silnie w iosło­

w ać nogami, by się na dół opuścić; g d y ty l­

ko jed n ak przestaje w iosłow ać, ciało jeg o samo się do góry podnosi.

Jak k olw iek p ływ ak je st owadem w o­

dnym, lubi jednak pod w ieczór z w ody w y ­ latywać; dlatego też, m usim y na w ieczór po­

kryw ać akwaryjum nasze siatką drucianą lub ja k ą tkaniną przenikliw ą dla pow ietrza, w przeciw nym bow iem razie p ływ akiby nam um knęły.

R ozm nażanie się pływ aka można łatw o obserw ow ać w akw aryjum . Chrząszcz ten składa na dnie w ody na w iosnę żółte ja jecz­

ka ow alne, w ielkości łep k ów od szpilek. P o 10 — 12 dniach w ylęgają się gąsieniczki i na­

tychm iast po przyjściu na św iat rospoczy- nają swój rozbójniczy żyw ot. C iało gąsie­

n icy składa się z dwunastu coraz w ęższych pierścieni, gło w a w ielka, spłaszczona. Otwór g ęb ow y zam knięty, a w zam ian za to w ie l­

k ie zakrzyw ione szczęki górne są przebite

kanałam i i kończą się na w ierzchołkach ot­

(3)

Nr 30.

WSZECHŚWIAT.

467 workam i, przez które gąsienica wysysa so­

ki pożyw ne ze zdobyczy. W ciąż jest zajęta Iowami i p ływ a zw innie zapomocą trzech par nóg na piersi i ciągłych poruszeń ciała.

C zęsto p rzyp ływ a do pow ierzchni wody i w isi głow ą na dół, pobierając powietrze dwom a otworam i, um ieszczonem i w tylnćj części ciała. Jest ona niezw ykle żarłoczna, napada na robaki, gąsienice innych owadów, rybki. P o kilkakrotnem zrzuceniu skóry, w ychodzi z w ody i zagrzebuje się w ziemi;

tam się przem ienia w pocz warkę, a po trzech j tygodniach z grobu tego w ychodzi m łody ! ow ad, który prędko podąża do ulubionego

J

sw ego żyw iołu.

W wodach i bagnach naszych żyje bar- I dzo w iele gatunków pływ aków , wielkości

j

od półtora cala długości (p ływ ak szeroki — D ytiscus latissim us) do w ielkości głów ki od | szpilki. W szystk ie bez wyjątku są bardzo żarłoczne i żyw ią się pokarmem zw ierzę- I cym. D la przekonania się o żarłoczności i drapieżności tych ow adów dosyć zaw iesić { na n itce w akw aryjum kaw ałek mięsa suro­

w ego. „ P ły w a k i rzucają się w tedy na m ię­

so zew sząd i spieszą pożreć zdobycz. N aj- | w iększe chrząszcze w pijają się szczękam i I w m ięso i trzęsą niem, by odpędzić m niej­

szych sw ych w spółbiesiadników ; ale ci osta­

tni także w pijają się w mięso i trzym ają się silnie, ja k buldogi, tak, że w szystkim udaje się urw ać po k aw ałk u ”.

Na szczególną uw agę zasługuje także dro­

bny chrząszczyk w odny zw any krętakiem (G yrinus natator G z.). B łyszczy on w w o­

dzie ja k perła i odbyw a ruchy z szybkością błyskaw icy, krąży na powierzchni wody, za­

taczając tysiące kół i zygzaków , łub też za­

nurza się pod wodę i z nadzw yczajną szyb­

kością wiruje.

W reszcie z chrząszczy wodnych wspomnę 0 kałużnicy czarnćj (H ydrophilus piceus L .) fig. 1. K ażdy zbierający ow ady, zna zape­

wne tego w ielk iego, czarnego ja k smoła 1 lśniącego chrząszcza w odnego. Pom im o znacznych je g o rozm iarów może on być j e ­ dnak bez wszelkiój obawy hodow any, w ak­

waryjum , nie je st bowiem drapieżnikiem , ja k jeg o krew niak, pływ ak żółtobrzeżny.

K ału żn ica żyw i się przew ażnie pokarmem roślinnym . O w ad ten zajm uje bardzo sza­

now ne stanow isko w owadzim świecie;

J

w każdem pow ażniejszem dziele, traktują- cem o owadach, musi być wzm ianka o nim, ) jem u bow iem przypadł honor, że jajk a jego posłużyły poraź pierw szy jak o m ateryjał do ściślejszego zbadania historyi rozw oju ow a- j dów i w ogóle ja k o m ateryjał, którego po raz pierw szy użyto do poszukiw ań nad em- 1 bryjologiją zw ierząt beskręgow ych zapom o-

| cą m etody przecięć. T o honorow e stano-

! wisko, jakie zajęła kałużnica w em bryjolo- gii, zaw dzięcza ona profesorowi A . K o w a ­ lew skiem u, który w roku 1871 o g ło sił sły n ­ ną pracę o jćj rozwoju.

Owad ten składa sw oje jajk a w kokonach błoniastych, które sam sobie sporządza. K o ­ kony te utworzone są z tkaniny, przypom i­

nającej bibułę szarą. Mają kształt kolby używanój przez chem ików i przym ocowane są do roślin podwodnych tak, że szyjka za­

wsze wzniesiona je s t do góry. Z najdow a­

łem kilka razy te kokony ow in ięte gęsto różnemi wodorostam i nitkow atem i. W e ­ wnątrz kokona, na dolnój, rosszerzonój jeg o części, mieści się k ilk ad ziesiąt białych, pięć do sześciu linij długości mających jajek. K a ­ łużnica przędzie sobie ten kokon w począt­

kach K w ietnia i postępuje przytem w spo­

sób następujący. K ład zie się na p ow ierz­

chni wody na grzbiecie i zaczyna w ysn u ­

w ać z tylnój części ciała ze specyjalnych

(4)

468

W SZECH ŚW IAT.

N r 30.

rurek przędnych nitki, które spaja z sobą.

szybko zapom ocą nóg, tak, że w reszcie cały brzuch ow ada pokryw a się tkaniną.. N a­

stępnie kałużnica obraca się w raz z tkaniną, w ykręca się i znów drugą, połow ę w oreczka w ytw arza, którćj brzegi spaja nitkam i z pier­

wszą. połową i w taki sposób pow staje w o ­ reczek nieco spłaszczony ok ryw ający cały od w łok owada; w w oreczek ten ow ad sk ła­

da jajka, w ysu w a p o w o li o d w ło k i późnićj dorabia jeszcze szyjk ę kolby, którą n ap ełn ia pow ietrzem i otw ór jój zam yka; jak o w y ­ pełniona pow ietrzem , ta część k olby zwraca się zaw sze ku górze, g d y kokon p łyn ie po w odzie. P o kilkunastu dniach w y lęg a ją się gąsienice, zaopatrzone w siln e szczęki i trzy pary d elik atn ych odnóży. P rzestra­

szone nagle, udają one n ieżyw e, lub też w y ­ dzielają z ciała sw ego czarniaw y p ły n , k tó ­ ry zabarwia ch w ilow o w odę i gąsien ica sta-

F ig . 4. Uąsii

j e się przeto n iew id zialn ą dla oka prześla­

dow cy. G ąsienica ż y w i się pokarm em m ie­

szanym roślinnym i zw ierzęcym i nie jest tak drapieżną ja k gąsienica p ływ ak a.

Ilek roć nabieram y ze staw u w odę z rośli­

nami i m ułem , zaw sze znajdujem y w niój rozm aite gąsienice w odne ow adów d w u - sk rzyd łych , siatk osk rzyd łych i prostoskrzy- d łych . Z tych ostatnich zasługują na szcze­

gólną u w agę gąsienice w ażek (L ib ellu lid ae, fig. 2). K tóż z nas nie p od ziw iał pięknych jask raw ych barw, zw innych ruchów i sm u­

k ły ch k ształtów ciała ważek, lek k o bujają­

cych ponad w odam i i strum ykam i. P o d o ­ bnie ja k ow ad dojrzały je s t nienasyconym rozbójnikiem w pow ietrzu, tak też i g ą sien i­

ca jeg o n ależy do n ajd zik szych i najdra- p ieżniejszych m ieszkańców ż y w io łu w od n e­

go. Gąsienica różni się od ow ada d o jrza łe­

go brakiem skrzydeł, siln iejszą budow ą cia­

ła, w iększą g ło w ą , dłuższem i rożkam i, a g łó ­ w nie posiadaniem szczególn ego aparatu

zdradzieckiego, zw anego maską. Maska um ieszczona je s t u spodu g ło w y . P rzed sta­

w ia ona przeobrażoną w argę dolną i składa się z trzech części, które m ożnaby porów nać do ram ienia, przedram ienia i dłoni ręki.

P ierw sza, podstaw ow a część je st niedługa, w ąska, środkow a — dłuższa i szersza, ma postać trójkątną, a na nićj osadzona je st część trzecia, zew nętrzna, w kształcie sil­

nych kleszczy. P odobnie ja k rękę możemy w yciągać i kurczyć, zbliżając ram ię do przedram ienia, tak też i maska m oże się sk ład ać zapomocą blokow ego staw u na gra­

n icy podstaw ow ćj i środkowćj jćj części.

G dy maska je s t złożona, ukryta je s t ona pod spodem g ło w y i ani nam na m yśl nie p rzy­

chodzi, że gąsienicą posiada tak straszne i w ielk ie narzędzie.

Z nadzw yczajnem zajęciem obserw ow ać można przebiegłość gąsienicy, zbliżającej się

e ch ró ścik ó w .

do swej zdobyczy. P odobnie ja k kot zbl i ­ ża się pow oli i ostrożnie do bawiącej się m yszki, tak też i gąsienica napada podstę­

pnie niew innych w spółlokatorów sw ego ży­

w iołu; albo suw a się ona po dnie lub też nadzw yczaj lekko i spokojnie p łyn ie, lub też, ja k kot przed norą m ysią, siedzi nieru­

chom a na roślinach podw odnych lub też pod kam ieniem , w yczekując cierp liw ie zd o­

byczy. G dy zw ierzątko, na które gąsienica czycha, znajduje się ju ż w bliskiój od niój odległości, nagle, z szybkością błyskaw icy w ysu w a się zdradziecka maska, a okrutne kleszcze chw ytają ofiarę. M aska natych­

miast się znów składa, a ofiara dostaje się pom iędzy silne szczęki drapieżnika.

K to pragnie obserw ow ać w akw aryjum obyczaje tój gąsienicy, niech się postara w puścić do naczynia m łody narybek, gdyż ten ostatni stanow i najulubieńszy jój po­

karm, na który bezustannie poluje; przy-

tem rybki, jak wiadomo, są bardzo zw inne

(5)

N r 30.

w s z e c h ś w i a t.

469 i zręczne w w odzie i p ływ ać mogą. nader

szybko; chw ytanie ich zatem w ym aga tem w iększej zręczności i przebiegłości.

Z ow adów siatkoskrzydłych zasługują na szczególną uw agę gąsienice chróścików (P hryganidae fig. 3). D ojrzałe, są to ow a­

dy delikatne, latające na wiosnę, w Maju i C zerw cu ponad w ilgotnem i miejscami.

L arw y ich żyją w w odzie i budują sobie na­

der kunsztow ne i interesujące gniazdka. Te to w łaśnie gniazdka godne są bliższego po­

znania i radzim y każdemu, kto przynosi z ekskursyi m uł ze stawu lub z dna stru­

m yka, by uw ażnie przejrzał i zbadał roz­

m aite drzewka, k a w a łk i roślin, grupy dro­

bnych kam yków i t. p., z których to w łaśnie m ateryjałów te gniazdka są zbudowane.

K om u k olw iek zdarzało mi się pokazać te gniazdka, każdy zach w ycał się pom ysłow o­

ścią i zręcznością tych drobnych budow ni­

czych.

Z larw ow adów dw uskrzydlych w spo­

mnę o gąsienicach kom arów, które całe- mi tysiącam i zam ieszkują stawy, bagna i ka­

łuże, a naw et w prost kadzie z wodą, znaj­

dujące się w ogrodach. W ielk a głow a tój gąsienicy zaopatrzona je st w ostre szczęki i dw oje oczu; ciało składa się z dziew ięcin pierścieni, a na ostatnim um ieszczona je st d ługa rureczka, którą gąsienica z w ody w y­

sadza, płynąc głow ą na dół; rurka ta poma­

ga gąsienicy do oddychania. G ąsienice ca- lem i setkam i trzym ają się pow ierzchni w o­

dy, a przestraszone czem kolw iek, uciekają na dno, w ijąc się ja k pijawka.

Gąsienica komara zrzuca skórę kilka ra­

zy, poczem przeobraża się, ja k i inne ow a­

dy, w poczw arkę, bardzo oryginalną. P r z e ­ dnia część jej ciała je st bardzo gruba i za­

opatrzona w dw ie rurki oddechow e, w y g lą ­ dające •— ja k uszy ośle; rurki te poczwarka 1‘ównież zwraca ku pow ierzchni wody. P o ośm iu lub dziesięciu dniach z poczw arki roz­

w ija się komar dorosły. Stara skóra po­

czw arki pęka pom iędzy dwiem a rurkami oddechow em i i w tem to miejscu m łody k o ­ mar w ychodzi na św ia t boży, w ysuw ając naprzód g ło w ę, a później przednią część cia­

ła z nogam i, zapomocą których wydostaje się ca ły z trudem z ciasnego sw ego sk lep ie­

nia; zanim zacznie latać, pływ a przez pe­

w ien czas na suchej skórze poczwarki, ja k ­

by w łódce, a lada pow iew wiatru przewra­

ca go; ow ad m oczy sobie skrzydła i ginie.

C ały ten proces w ychodzenia komara ze skóry poczw arki można z bardzo w ielkiem zajęciem obserw ow ać w akwaryjum .

Z innych pospolitszych owadów wód na­

szych wspomnę w reszcie o grupie pluskw ia­

ków w odnych, z których pluskolec (N oto- necta glauca) o grzbiecie sklepistym i w io ­ słow atych nogach, płoszczyca (N epa cinerea) płaska, po roślinach wodnych łażąca, oraz topielnica (Ranatra linearis) o suchem w ał- kow atem ciele najbardziej są godne hodo­

wania w akwaryjum , ponieważ mają oby­

czaje bardzo drapieżne, dlatego też dają nam pole do robienia zajm ujących obser- w acyj.

P om iędzy pająkam i także napotykam y gatunki, których życie i obyczaje na bliższą zasługują uw agę. K to tylk o ło w ił częściej różne tw ory wodne, ten bezw ątpicnia w id y­

w ał ponsow e i czerw one, piękne pajączki, w ielkości łepków od szpilki. P ajączki te nader zręcznie przesuw ające się w w odzie, stanow ią m iłą ozdobę akw aryjum pokojo­

w ego. N ależą one do grupy w odopojek (H ydrachnidae), a najpospolitszy ich gatu­

nek jestto wodopójka krw aw a (H ydrachna cruenta)..

Inny, bardzo pospolity pająk wód na­

szych, znacznie w iększy od poprzedniego, lecz skromnie, ciemno ubarw iony, jestto w o ­ dnik czyli topnik (A i’gyroneta aąuatica).

P ająk ten je st nadzwyczaj zajm ujący. K ie­

dy zwierzę to zanurza się w w odzie, pokry­

wa się piękną szatą srebrzystą, przedstaw ia­

jącą delikatną w arstew kę pow ietrza. D la ­ czegóż pow ietrze to przylega do ciała pają­

ka? Jeśli m artwego pająka w w odę rzuci­

my, taka srebrzysta p ow łok a nie utw orzy się. W ynika w ięc z tego, że przyleganie nieprzerwanej w arstewki pow ietrza do cia­

ła pająka nie stanowi zjaw iska czysto me­

chanicznego, lecz że przeciw nie, tw orzenie się

tej

w arstw y zw iązane je st z pewnem i czynnościam i życiow em i pająka. Otóż, natu- raliści tw ierdzą, że w ychodząc na pow ierz­

chnię wody, pająk wciąga duży zapas po­

w ietrza do sw ych organów oddechow ych,

a następnie, zanurzyw szy się, w yd ziela

z nich na zewnątrz pew ną część, która o ta ­

cza je tłustaw ą delikatną błoneczką i w taki

(6)

470

W SZECH ŚW IAT.

N r 30.

sposób silnie do ciała przylega. W od n ik nosi w ięc ze sobą zapas pow ietrza, ja k ie je st mu potrzebne do oddychania w w o d zie.

W od n ik prócz tego buduje sobie w w o ­ dzie nam iot pow ietrzny. W jaki sposób sp o ­ rządza sobie ten namiot, ła tw o obserw ow ać samemu w akw aryjum . N aprzód przepro­

wadza w kilk u kierunkach k rótk ie n itk i przy pionow ych ściankach naczynia blisko dna; nici te są to pierw sze p u n k ty oparcia dla pająka, trzym a się ich bow iem i nie ła ­ two na pow ierzchnię w ody w y p ły w a . N a ­ stępnie przeprow adza pająk dalsze nitki, tw orząc z pajęczyny rodzaj półstożka, ku górze zam kniętego; w ten to p ółstożek pa­

ją k w puszcza p ęch erzyk i pow ietrza i w taki oto sposób pow staje kulka pow ietrza do kilku linij średnicy mająca, okryta d elik at­

nym oprzędem . D o tego p ow ietrznego schronienia pająk wchodzi, g d y potrzebuje odetchnąć; może bow iem oddychać tylk o po­

w ietrzem sprężystem , podobnie ja k ow ady.

Skorupiaków można trzym ać w ak w ary­

jum bardzo wiele; są one ru ch liw e, bardzo ożyw ione, nie w ym agają w ielu starań .szcze­

gólniej niektóre gatunki, a w reszcie służą jako w yśm ienity pokarm dla innych m iesz­

kańców akwaryjum . S ton ogi w odne czy li t. zw . ośliczki (A se llu s), k iełże (G am arus), cyk lop y, cyprysy i dafnidy c z y li p ch ły w o ­ dne i t. p. gatu n k i,zam ieszk u jące całem i mi- lijonam i nasze w ody stojące i strum ienie, nadają się doskonale do h odow ania w ak­

waryjum.

Co się tyczy ślim aków , to radzim y trzy­

mać ich pew ną ilość w akw aryjum , gd yż oczyszczają je do p ew n ego stopnia; n ie w ie l­

ka ich ilość, przynosi n ie m a ły p ożytek w akwaryjum : suw ają się one po szklanych ściankach naczynia i pożerając p ok ryw ają­

ce j e w odorosty czyszczą w taki sposób ścianki.

D o gatunków krajow ych, ja k ie szczeg ó l­

niej radzim y hodow ać, należą różne gatu n ­ ki błotniarki (L ym naeus), żyw orodek (P a - ludina vivipara), różne gatunki zatoczka (P lanorbis), oraz drobne m ałże czy li dw u- skorupow e m ięczaki, ja k np. cyk lad y. C ie­

kaw e ruchy m ięczaków , w ysu w an ie nogi, oraz t. zw . syfonów' pom agających do od d y­

chania, oryginalne jajeczka, składane ca łe­

mi grupam i i otoczone galaretow atą pow ło-

| ką, w szystkie te zjaw iska z życia m ięcza- i ków i sposoby karm ienia się łatw o i z w iel- kiem zajęciem m ożna obserw ow ać w akw a­

ryjum . Z robaków trzym ać m ożem y roz­

maite gatunki drobnych lub w iększych p i­

ja w ek , których sw oiste ruchy, a szczeg ó l­

niej gatunku N ep h elis, dziw nie w yw ijające­

go ciałem swem w w odzie, przedstaw iają rów nież bardzo w dzięczny i interesujący m ateryjał do obserw acyj.

Z jam ochłonnych zw ierząt żyją u nas:

stułbia czyli hydra, oraz nadecznik czyli gąbka wód słodkich. N iezm iernie ciekaw e stron y życia i organizacyi tych istot m iałem ju ż sposobność obszerniej przedstaw ić czy­

telnikom W szechśw iata w piśm ie tem w ro­

ku 1882, t. I, str. 195 i 4G5, dokąd też cie­

k aw ych odsyłam .

O to je st w ogólnych zarysach flora i fau ­ na akw aryjum , w idziana gołem okiem.

P rócz tego, akw aryjum nasze zam ieszkuje cały św iat istot m ikroskopow ych, rów nie ciek aw y i godny podziw u, a n aw et powiem , pod w ielu w zględam i o w iele jeszcze cie­

kaw szy. Na tem jed n ak na teraz ju ż się nie zatrzym am y.

0 WĘDRÓWKACH PTAKÓW

A MIANOWICIE

K R A J O W Y C H

p b z e z

Wt. Tsczancwskiege.

W ędrów ki ptaków pow szechnie są znane i zw rócić ju ż m usiały na siebie uw agę czło ­ w ieka, ja k tylk o uczuł się on zdolnym do rozw ażania otaczających go przedm iotów . K ażd y prawie w ie o tem , że w okolicy je g o zam ieszkania brak pew nych gatunków w p e­

w nych porach, a że są natom iast w tym cza­

sie inne, które w innych porach roku nie bywają; każdy praw ie, czy to m ieszkaniec miasta, czy bliżej stykający się z naturą wieśniak, ma sposobność w idyw ać przeloty lub sły szy ć g ło sy w ędrujących ptaków, m i­

mo to jednak ogółow i m ało są znane i m ało

(7)

N r 30.

rozum iane pow ody i okoliczności wędrówki te w yw ołujące. Cowięcćj naw et, pomimo to, że ju ż dość dawno naturaliści gorliw ie się tym pi-zedmiotem interesują i prow adzą postrzeżenia na różnych punktach kuli ziem ­ skiej wiadom ości nasze pod tym w zględem są bardzo niedokładne i długiego jeszcze czasu potrzeba abyśm y kw estyją tę należy­

cie rozum ieć m osli.

W literaturze ornitologicznej posiadamy znaczną liczbę rozrzuconych faktów tyczą­

cych się tego przedm iotu, niew szystk ie j e ­ dnak przedstaw iają ważność i pew ność ob- serw acyi. O bserw acyje tego rodzaju w y ­ magają w ielu warunków; przedewszystlciem pow inny być prow adzone na bardzo w ielu punktach, w ybór tych punktów powinien być trafny, a prow adzący postrzeżenia pow inien być biegłym znaw cą gatunków i ras lo k a l­

nych, aby m ógł w iedzieć skąd gatunek ob­

serw ow any przybyw ać może. W ażność te­

go ostatniego warunku najlepiej wykazuje historyja jaskółek. W literaturze ornitolo­

gicznej posiadam y pew ną liczbę postrzeżeń pojaw iania się tych ptaków w różnych oko­

licach A fry k i. W szystk ie prawie te dane na nic się nie zdały, niezw racano bow iem uw agi na rasy lokalne i niema żadnej pe­

w ności do którój z tych ras dana obserwa- cyja m oże być stosowaną; nie można przeto w iedzieć z jakich stron te jask ółk i p rzybyły i ocenić użytego czasu na przebycie ich drogi.

K ongres ornitologiczny m iędzynarodow y, odbyty w W iedniu w roku 1884 postanow ił urządzenie stacyj ornitologicznych po całej k u li ziem skiej; zadanie takich stacyj będzie bardzo ważne. O bserw acyje przylotów i od­

lotów na w ielu punktach rów nocześnie i skrupulatnie prow adzone, wraz z towa- rzyszącem i temu okolicznościam i, dostarczą m nóstwa faktów , których zestaw ienie rzuci zapew ne, w niedalekiej przyszłości; w iele św iatła na w ędrów ki w ogólności. C zyn­

ność ta w w ielu m iejscach je st ju ż rospoczę- ta i w szędzie pozaprowadzano m iejscow e kom itety dla kierow ania temi pracami. W iel­

ka w ięc szkoda, że u nas zupełny je st zastój pod tym w zględem i że kom itet centralny żadnych z naszej strony nie odbiera w iado­

mości.

W zią w szy faunę ornitologiczną jakiej ko 1-

4 71 w iek okolicy, mamy w niej gatunki rozmai­

tych pod tym w zględem kategoryj. Jedne z nich są tam stałem i m ieszkańcam i, nieod- bywającem i żadnych dalszych podróży, gdy inne pozostają tylko w tej ok olicy przez pew ną część roku. W gatunkach tej osta­

tniej kategoryi mamy ptaki lęgow e przepę­

dzające w okolicy czas m niej lub więcej d łu ­ gi i opuszczające kraj całk ow icie na całą porę zim ową, podobnie mniej lub więcej długą. P rzeciw n ie znow uż pew na liczba gatunków gnieżdżących się daleko na p ół­

nocy usuwa się przed srogością zim y do oko­

lic mniej zim nych i tam się tuła przez całą tę porę roku, także mniej lub w ięcej długą.

Prócz tych trzech głów n ych kategoryj, oko­

lica posiada gatunki przelatujące dwa razy do roku, mniej więcej regularnie i mniej więcej obficie z południa na północ i od w ro­

tnie, a n igdy się w tój okolicy niegn ieżd żą- ce. Są także ptaki, tak zw ane tułające się, które nalatują, mniej więcej grom adnie w rozm aitych nieokreślonych porach, pobę- dą przez jakiś czas, następnie znikną i przez pew ną liczb ę lat w cale się niepokażą. N a- koniec są ptaki w ypadkow o i mniej więcej sporadycznie zalatujące z różnych okolic dość n aw et odległych.

Jakkolw iek w szystkie te kategoryje zda­

ją się być dobrze określone, w rzeczyw isto­

ści tak nie jest; trafiają się częste w yjątki i rozmaite modyfikacyje. Tak np. niektóre ptaki, za m iejscowe wszędzie uw ażane, by­

wają w pewnej części w ędrow nem i, jak to w ostatnich m ianow icie czasach w yk azały na kilku gatunkach tej kategoryi obserw a­

cyje p. Gaetke na H elgolan d zie. D ow iadu­

jem y się z je g o rocznego spraw ozdania z ro­

ku 1885 ja k wielka ilość obu naszych wró­

bli, trznadli i potrzeszczy przelatuje tamtę­

dy z w iosny i wraca napowrót' w jesien i, a każdy z tych przelotów odbyw a się przez parę tygodni; dow iadujem y się także ile to tam tędy przelatuje wron, gaw ronów i ka­

wek. W szystkie te ptaki uw ażane są za m iejscowe, tym czasem pokazuje się, że i one są w pewnój części “"wędrownemu Co do wron przedstawia się tu jeszcze bardzo cie­

kawa okoliczność, skąd one tam lecą? W ia ­ domo bowiem, że w całej E uropie zacho­

dniej aż po N iem cy środkow e, to je s t po Saksoniją niema naszej wrony i zastąpiona

w s z e c h ś w i a t.

(8)

472

W SZE CH ŚW IAT.

Nr 30.

je st przez wrońca (Corvus corone). N ie m oże w ięc być inaczej, ja k tylko, że część w ron zim ujących w E uropie więcej w scho­

dniej, a może i naszych, lcci w kierunku ukośnym od w schodu ku zachodow i i p rze­

latu jąc morze natrafia na H elgolan d . W ia ­ dom o także, że pew na ilość w ron zalatuje na zim ę do A n g lii, na w ysp y F ero e, a na­

w et na Islandyi b yw ały postrzegane. P o d o ­ bnych faktów bardzo dużo m ożnaby zacy­

tow ać.

N iem a żadnej w ątpliw ości, że głów n ym pow odem do w ędrów ek są zm iany k lim aty­

czne, n ie każdą bowiem pora roku sprzyja w szędzie do zaspokojenia potrzeb pew nych gatunków . T ak np. ciężka zim a odm aw ia pokarm u w szystkim praw ie ptakom i zm u­

sza j e tym sposobem do przeniesienia się m niej lub więcej daleko, to je s t do okolic gd zie w tej samej porze j e s t ciepło i d o sta ­ tek stosownej żyw ności. M arznące na p ó ł­

n ocy w ody i b łota odcinają ptakom p rzy­

stęp do w szelkich pokarm ów tak zw ierzę­

cych jak oteż roślinnych. O kolice znow uż, g d zie w szystkie te ptaki w ędrow ne zim ują, nie dostarczają w arunków potrzebnych w czasie lęg o w y m , muszą w ięc do daw nych o k olic powracać. Sam a ostrość klim atu ma sw oje znaczenie lecz ju ż bardziej podrzę­

dne, są bowiem ptaki, które znoszą jak o ta­

ko m rozy, a m im o to puszczają się w drogę zaw czasu przed nastaniem zimna. G ruba w arstw a śniegu pokryw ająca na p ółn ocy po­

w ierzchnię gruntu, zm usza do opuszczania tych okolic takie naw et ptaki, które dosko­

n ale srogi klim at w ytrzym ują, ja k np. ziar- nojady. D la ptaków tułających się lub w y ­ padkow o zalatujących, są inne p ow od y, a m ianow icie nieurodzaj p ew nych nasion g łó w n e ich p ożyw ienie stanow iących lub po­

ja w ien ie się gdzieindziej w obfitości ow a­

dów lub drobnych zw ierzątek, a prócz tego w ie le jeszcze innych n ajróżnorodniejszych w zględ ów .

K raj nasz m ało się nadaje do p row ad ze­

nia obserw acyj nad w ędrów kam i ptaków , p ołożony bow iem w g łęb i lądu, pozbaw iony b r z e g u m orskiego i m ający zaled w ie dw ie w ięk sze rzeki wpadające do B a łty k u , a ża­

dnej do morza Śródziem nego, nie p rzedsta­

w ia w ielkich traktów , którem i m ogłyb y się odbyw ać p rzeloty na w ielką skalę, ja k to

ma m iejsce w zdłuż brzegów zachodnich E u- ropy, przy brzegach w schodnich A zy i lub w pasie A ralo-K aspijskim . Z tegoż samego pow odu braku rzek płynących ku p ołu d n io­

wi p rzelot w iosen n y ptaków brodzących i pływ ających je st u nas o w iele słabszy od jesiennego. Są jed n ak pew ne lokalne w a­

runki sprow adzające w nasze strony pew ne grupy ptaków w ędrow nych, a m ianowicie z rzędu brodzących w w iększej nierów nie liczbie niż do okolic E u rop y zachodniej. D la obserw acyi kategoryi ptaków w ypadkow o zalatujących,kraj nasz je st w położeniu bar­

dzo niekorzystnem i najmniej dotąd mamy dow odów na przeloty gatunków zapędzają­

cych się w ypadkow o w nasze strony z d ale­

kiego wschodu. P rzyczyn a tego je st także bardzo prosta, kraj bow iem równy nie przed­

staw ia żadnej zapory naturalnej, mogącej w strzym ać sw obodny przelot tych ptaków . W zachodniej E uropie zbłąkane gatunki sy- birskie natrafiwszy na m orze, błąkają się po o k o licy przez czas mniej lub więcej długi.

Z tego to pow odu od czasu do czasu bywają zdobyw ane w A n g lii, w B e lg ii, w e F rancyi, na H elgolan d zie i t. p , g d y tym czasem u nas n igd y nie były postrzegane, pomimo, że tę­

dy zapew ne p rzelatyw ać m usiały.

Kospatrując poszczególe w szystkie w ięk­

sze skupienia ptaków północnych, przeko­

nyw am y się, że każdy rzęd posiada przed­

staw icieli w szystkich kategoryi w yżej w y ­ m ienionych, lecz w stosunku niejednako­

wym . Tak np. z gatunków owadożernych odlatują prawie w szystkie mniej lub więcej daleko na południe, gdy tym czasem w iększa liczba ziarnojadów zostaje na zimę w klim a­

tach um iarkow anych lub naw et zim nych.

W takiem naw et skupieniu jak kaczki, k tó­

rych potrzeby i sposób życia są bardziej j e ­ dnostajne, pew ne gatunki trzym ają się mniej w ięcej w zim nych klim atach przez cały rok i tylko niedalekie odbyw ają przeloty, gdy tym czasem inne, w idocznie delikatniejsze, całkow icie w ynoszą się z okolic zim nych i um iarkow anych i dość daleko wędrują ku południow i. W ogóle na pobrzeżach mor­

skich pew na liczba gatunków wodnych za­

trzym uje się na zim ę o w iele bliżej północy

niż w głęb i lądów . P rzyczyn a tego jest

zrozum iała, tem peratura tam je st zaw sze ła ­

godniejsza, a w głęb i ląd ów w ody są poza-

(9)

marzane i temperatura ostrzejsza. P tak i drapieżne, w ytrw alsze od innych pod w ielo­

ma względam i, zm uszone są. także do w ę­

drów ek, częstokroć bardzo dalekich; usuw a­

nie się bow iem ptaków z północy, służących im za p ożyw ienie, zm usza je do tój podróży.

P tak i brodzące są w ogóle w ędrow ne i te m oże najdalsze odbywają podróże; muszą się w ynosić całkow icie z północy z powodu zamarzania błot. R zęd ten najmniej przed­

staw ia gatunków w yjątkow ych, zim ujących w pewnój części na niem arznących bagnach lub strum ieniach okolic daleko naw et na północy położonych; w rzędzie tym także najwięcej mamy gatunków kosm opolitycz­

nych, zw iedzających prawie w szystkie lądy i w yspy kuli ziem skiej.

(d. c. n.) N r 30.

I GIEOLOGII DOŚWIADCZALNEJ

podług’ A. D aubrśego FODAł.

I ) r J ó z e f S i e m i r a d z k i .

I I I .

W szeregu dow cipnie pom yślanych i p ro ­ stych dośw iadczeń, starał się D aubree o ile możności dokładnie naśladow ać dynam icz­

ną działalność gieologiczn ych czynników , w najrozm aitszych jej przejawach, ja k szli­

fow anie i rysow anie pow ierzchni skał przez lodow ce, w ygładzanie i zaokrąglanie ka­

m ieni i żwiru przez w odę w łożyskach rze­

cznych, zm iany w złożeniu skał, ich łupko- watość, ciosow ość i t. p., dalej cały mecha­

nizm powstaw ania gór, ich siodeł, p rzełę­

czy, przerzuceń, uskoków i t. d. P ostara­

my się w krótkości głó w n e w yniki tych d o ­ św iadczeń czytelnikow i przedstaw ić.

A. Czynność lodowców.

Znaczne przestrzenie lądów , zw łaszcza na północy, ja k Skandynaw ija, F inlandyja, I n ­ flanty, Litw a, A m eryka północna i inne, za­

wdzięczają ostateczną topografiją swojej po- i wierzchni potężnej denudacyi lodow cow ej,

i

473 _ którój niezatarte ślady częstokroć widzim y głęboko na skałach w yryte.

W okolicach tych niezliczone żłobki i ry ­ sy pokryw ają pow ierzchnię w szystkich skał twardszych, ja k granitów , kw arcytów i wa­

pieni. N iektóre z tych row ków miewają do 15 wi średnicy, a pow ierzchnię ich pokry­

wają liczne cienkie rysy rów nolegle do g łó ­ wnego kierunku rowka. Z w łaszcza na po­

wierzchniach pochyłych zjawisko to bywa bardzo wyraźnem. Jeżeli w skale znajdu­

je się kaw ałek, znacznie od reszty skały tw ardszy, np. gniazdo kw arcu, część ta w y­

staje, tw orząc podługow atą w ypukłość w kierunku rysów wydłużoną., przechodzą­

cą dalej stopniow o w porysow aną p łasz­

czyznę. D osk on ałych przykładów p ły t do­

lom itow ych, w ten sposób w yszlifow anych i porysow anych, dostarcza w yspa O esel i okolice Pskowa.

K ształt w szelkich w yniosłości w tych kra­

jach — skał, w zgórz czy w ysep pozostaje zw ykle w wyraźnej zależności od tej samej przyczyny, która pokryła skały okoliczne rysami. W zgórza granitow e F in lan d yi np.

są. po jednaj stronie zaokrąglone i pokryte rów noległem i szramami, podczas g d y ostre kontury strony przeciw ległej w najjaskraw ­ szy sposób odbijają od gładkiej pow ierzchni porysow anego boku. W okolicach słabo fa ­ listych, kierunek tych rys i row ków je st mniój więcej stały, w górach zaś zależy od kierunku głów niejszych dolin.

Zjawisko to, wraz ze zmięszanetn z niem ściśle przenoszeniem głazów narzutowych na olbrzym ie nieraz odległości, starano się w rozm aity sposób objaśnić; uważano je bądź za skutek czynności rw ących potoków górskich, unoszących ostre kam ienie w swoim biegu, bądź za ślady gór lodow ych, bądź wreszcie— i zdanie to dzisiaj się ju ż ostate­

cznie utrw aliło— za ślady olbrzym iej p ow ło-

; ki lodow cow ej, pokryw ającej niegdyś te przestrzenie. D ośw iadczenie D aubreego stwierdza w sposób bespośredni pow szechnie dziś przyjętą teoryją d ylu w ijaln ych rysów i głazów narzutow ych, że rysy podobne tylko przez lodow ce w yw ołane być mogą.

D la naśladowania tego zjaw iska używ ał Daubróc zw ykłego przyrządu do h eb low a­

nia żelaza, pierw otnie jed n ak aparatu zna­

cznie prostszego, chociaż więcej zajm ujące-

WSZECHŚ W IAT.

(10)

474

W SZECHŚW IAT.

N r 80.

go m iejsca, t, j. przyrządu Coulom ba do ozna­

czenia m echanicznych praw tarcia.

W mocnej drew nianej ramie um ieścił d łu ­ gą na 80 cm gładką taflę granitow ą (M N ), a po niej, naciśnięty odpow iednim ciężarem (P ) suwa się zapom ocą sznura z ciężarem (Q ) przechodzącego przez blok (R ) — ka­

w ałek drzewa (C ), w którego dolnej p o ­ w ierzchni są osadzone rozmaitej w ielk ości kam yki. P rzez odpow iednie u stosu n k ow a­

nie ciężaru przyciskającego (oporu) P do si­

ły ciągnącej Q , można ciężarow i C nadać dow olną szybkość ruchu przy rozm aitem c i­

śnieniu.

P om ięd zy w ysokością ciśnienia p o trze­

bnego do porysow ania granitow ej tafli

ziarn k a piasku. W sk u tek tój nieustannej zm ienności kształtu pow ierzchni rysującej, zm ienia też rysa przez kam ień w granicie żłobiona sw oje kształty. D op ók i kam ień je s t ostrym , pow staje rysa, skoro jed n ak po­

w ierzchnia jego się zaokrągli, tw orzy się ro­

w ek, którego k rzyw izn a odpowiada krzy- w izn ie zeszlifow anój pow ierzchni kam ienia.

T ak w ięc jed en i ten sam kam ień kolejno pozostaw ia po sobie row ki lub rysy, a now e kam ienie następujące po nim, pokryw ają po­

w ierzchnię row ków now em i rysam i. Rzeczą godną u w agijest, że nietylko kam ienie je d n o ­ stajnej tw ardości w zajem nie się rysują, lecz naw et kam ień znacznie m iększy przy odpo- w iedniem ciśnieniu, je st w stanie p ozostaw ić

P r z y r z ą d D a u b re e g o d o sz tu cz n eg o n a śla d o w a n ia r y s lo d ow cow ych.

a szybkością rysującej pow ierzchni zachodzi stosunek odw rotny — praw o to pozostaje w całej sile zarów no przy prędkości 0,0023 m m ja k 2,50 m na sekundę. Znaczy to, że je ż e li przy szybkości poniżej ’/ 10 mm, chcąc okrągłym kam ykiem zrobić rysę na g r a n i­

cie, należy użyć ciśnienia conaj mniej 100 kg, przy szybkości 40 m m , t. j . 400 razy w ięk ­ szej, ten sam skutek daje się osiągnąć ci­

śnieniem 3 kg.

P ow ięk szając szybkość lub ciśnienie, lub też oba te czyn n ik i jed n ocześn ie, otrzym a­

m y rysy głębsze i szersze.

Sam e kam yki rysujące ścierają się bardzo szybko, a je ż e li przyrząd tak je s t urządzo­

ny, że dozw ala im się obracać, je ż e li np. za­

m iast drzewa użyjem y lodu, zaokrąglają się nadzw yczaj szybko, n iek ied y ju ż po p rzeb y­

ciu zaledw ie kilkunastu m etrów d rogi, a j e ­ dnocześnie z ich okruchów tw orzą się ostre

rysę na twardszej od siebie skale; tak np.

czysty wapień rysuje granitow ą p o w ierz­

chnię przy szybkości 40 cm na sekundę, i ciśnieniu 35 kg na centym etr □ , przytem rysy utworzone są cienkie, a pow ierzchnia granitu wskutek w yszlifow ania przez drob- ny p ył rozgniecionego w apienia jest gładką i lśniącą.

W taki mniej więcój sposób udało się Daubi-eemu odtw orzyć do najdrobniejszych szczegółów w szystkie zjaw iska charaktery­

styczne dla rysów i w ygład zeń d ylu w ijal- nych.

B. Czynność rzek.

Zdaw ałoby się, że tw orzenie się żw iru, piasku i iłu, należy do zjaw isk tak prostych, że bliższe zastanaw ianie się nad tym pi-zed- miotem za zbyteczne uważanem być może.

C odziennie patrzym y na zjaw isko kruszenia

(11)

N r 30.

WSZECHŚ WIAT.

475 się skał, w ygładzania odłam ków przez w za ­

jem ne ocieranie się o siebie na dnie strum ie­

ni, a jed n ak w iele szczegółów ważnych ukryw a się przed naszym wzrokiem , nie możemy np. spraw dzić, w jaki m ianow icie sposób i z jak ą szybkością zaokrąglają się i kruszą ostre kam yki. Piaski i iły , pow sta­

jące przy nieustannym ruchu wody, jako niejednostajnie ciężkie, bywają natychm iast rozdzielone od siebie i uniesione przez w ody potoku, co nie dozw ala nam bliżej się z ich w łaściw ościam i i ilościow ym stosunkiem za­

poznać. Niepodobna też odróżnić św ieżo tw orzących się ziarnek piasku od daw niej­

szych, w yściełających dno lub brzegi stru­

m ienia, a pochodzących jed yn ie z rozmycia i roskruszenia starszych osadów.

P roste spostrzeżenia w tych razach nie wystarczają, należy się uciec do drogi bez­

pośredniego dośw iadczenia. N ie wszystkie piaski w jed n ak ow y pow stały sposób, g d y­

byśm y znali warunki tworzenia się każdej ich odm iany, tem samem m ielibyśm y dokładny obraz w arunków fizycznych, panujących na ziem i w epoce tw orzenia się różnorodnych pokładów osadow ych.

G łów ne ruchy kam ieni w rzecznem ło ży ­ sku dają się z dostateczną ścisłością naśla­

dow ać zapom ocą bardzo prostych przyrzą­

dów. Najprostszym z nich je st poziom y, łatw o się otw ierający lecz szczelnie za­

m knięty pusty walec, do którego wrzucają się kam ienie i nalew a w ody, następnie zaś w prawia się przyrząd w ruch w irow y około osi. Szybkość obrotu może być zm ienianą dow oli. W przyrządzie tym ostre odłam ki kamieni bardzo prędko przeobrażają się w gładkie otoczaki, ostre ziarnka piasku i drobny ił.

O stre kaw ałki granitu i kw arcu, po p rze­

byciu w aparacie przestrzeni zaledwie 25 km, b y ły już najdoskonalej zaokrąglone, a oto­

czaki w ten sposób pow stałe, niczem się nie różniły od naturalnych kam yków rzecznych.

Z chw ilą jednakże, gdy zn ik ły ostre kraw ę­

dzie kam ieni, dalsze zm niejszanie się ich objętości je st ju ż nadzwyczaj powolnem , o ile nie zostaną pokruszone przez w zaje­

mne uderzenia o siebie.

P o przebyciu przestrzeni 25 km, kanciaste odłam ki granitu tracą Vio 8W^j w ag* pier­

wotnej, podczas gdy zaokrąglone otocza­

ki tegoż granitu i w tej samej przestrzeni traciły zaledw ie %0o — 'Aoo. t. .)• od 4/iooo do '/

iooo

na kilom etr drogi przebytej; prócz tego należy uw zględnić, że drobniejsze kam yki poruszają się z w iększą szybkością aniżeli większe.

Ilość iłu, utw orzonego z rozm aitych ma- te ryj a łów , na 1 km przebytej w wodzie drogi wynosi, dla:

feldspatu w kawałkach kanciastych 0,003

j

feldspatu w kaw ałkach okrągłych . 0,002

o b syd yjan u ... 0,003 se r p e n ty n u ... . 0,003 k rzem ien ia ... 0,0002

K rzem ień zatem dziesięć razy mniej się zużyw a, aniżeli feldspat w zaokrąglonych kawałkach.

G łów nym produktem wzajem nego ociera­

nia się w wodzie twardych skał o siebie nie jest, ja k zw yk le mniemają, piasek, lecz dro­

bny ił. I ł feldspatow y je st tak delikatny, że go w palcach nie czuj emy i może pozostaw ać zaw ieszonym w wodzie przez dni kilka. Jest on plastycznym i po w yschnięciu tak dalece tw ardnieje, że go bez użycia młotka z tru-

J

dnością pokruszyć można. Stw ardniały ił i taki ze sztucznie rostartego granitu je st [ niezm iernie podobnym z jednej strony do niektórych łupków ilastych formacyj prze- chodow ych, z drugiej zaś do iłó w dziś się tw orzących u stóp granitow ych skał N orw e­

gii. I ł feldspatow y id eg ł w tym razie n ietyl- ko mechanicznem u zm ieleniu, lecz zm ienił się też pod względem chem icznym , gdyż po 10-ciu godzinach obracania granitow ych ka­

mieni w walcu z wodą — woda zaw ierała znaczną ilość krzemianu potasu; po przeby­

ciu przestrzeni 160 km , 3 kg granitu dały 3,3 g r rospuszczalnych w wodzie soli, prze­

ważnie krzemianu potasu. Z swej strony ił feldspatow y, tracąc część krzem ianów alka- . licznych, pochłania natomiast część wody, z którą tw orzy zw iązek chem iczny do glin y podobny.

Feldspat skał krystalicznych, jak g ra n itó w i innych, pierw szy u lega zniszczeniu przez wodę, przeobrażając się całkow icie w dro­

bny ił; ziarnka kw arcow e opierają się d łu ­ żej, a uderzając o siebie wzajem nie, rospa- dają się na coraz drobniejsze ostrokanciaste okruchy — ziarnka piasku. N a rafach nad­

brzeżnych, gdzie o zw ietrzałe skały granito­

(12)

W SZEC H ŚW IA T.

Nr 30.

w e uderzają, m orskie bałw any, unosząc z so­

bą drobny szlam feldspatow y — pozostaje czy sty piasek kw arcow y. N a tej samój zasa­

dzie w nioskow ać możemy, że niektóre pia­

skow ce k w arcow o-m ik ow e o ostrych ziai-- nach są produktem zw ietrzen ia skał gran i­

tow ych.

P iasek zm ielony przez w odę rzeczną je st zaw sze drobny — ziarnka je g o nie p rzew yż­

szają nigdy '/4 mm średnicy a w w yjątk ow ych tylk o w ypadkach b yw ają zaokrąglone.

Z aokrąglenię ostrych ziarnek kw arcow ych następuje przez wzajem ne ocieran ie się o siebie tych ziarnek na dnie strum ienia, je ż e li zatem w skutek kruchości kw arcu, ziar­

na piasku w bystrym potoku, przez w zaje­

mne uderzanie o siebie dojdą do rozm iarów tak drobnych, że mogą pozostać w w odzie zaw ieszonem i, dalsze zużyw anie się ich usta­

je i prąd rzeki unosi je , pozostaw iając bez zm iany ostre kraw ędzie ziarnek. Z aok rągle­

n ie zatem ziarnek piasku z a le ż y od ich w ielkości i szybkości prądu. W aparacie po­

w yżej opisanym D aubrće w y kazał,że przy śre­

dnicy '/2 m m i szybkości l m na sekundę, pia­

sek może się zaokrąglić, tracąc około '/ioooo sw ej w agi na 1 km drogi przebytej, przy w iększej szybkości w ody b yłb y żadnój zm ia­

nie nie u legł.

T ak w ięc ziarnka piasku unoszone przez prąd w od y, krusząc się p rzez w zajem ne uderzanie o siebie, dążą do pew nćj ogran i­

czonej w ielkości, a to m inim um ich rozm ia­

ru zależy od szybkości prądu, przy którój piasek ulega obtarciu, stąd pow stają w n ie ­ których m iejscow ościach, ja k k o lw iek z w y k le

w ograniczonej przestrzeni — piaskow ce o okrągłem ziarnie, odznaczające się n ie ­ zw yk łą jeg o jednostajnością.

G łów n ym rezultatem d ośw iad czeń D a u ­ breego je st stw ierd zen ie faktu, że piasek rzeczn y i m orski, p ow stały ze zm ielen ia g ra­

n itu, jest drobny i posiada ziarnka o ostrych kraw ędziach, które żadnej nie ulegają zm ia­

nie w łożyskach rzeczn ych i na m orskiem w ybrzeżu. W od y R enu np. unoszą na p rze­

strzeni 300 km drobny ostry piasek kw arco­

w y C /20 inni), nadający im podczas letnich w y lew ów znaną m leczną barwę. W jednćj części kanału L am anclie składają się piaski

j

z pokruszonych krzem ieni. Przejść od . ok rągłych otoczaków , w ielkości orzecha lub |

w iększych do ostrokanciastych piasków n ie ­ ma żadnych — w szystkie bowiem stadyja przejściow e nikną, krusząc się pod ciosami fali i w iększych kam ieni, dopóki nie dosię­

gną granicy m inim alnej, przy której ich pływ ające w w odzie okruchy żadnych ju ż n ie odczuwają uderzeń i przez tarcie k sz ta ł­

tu sw ego zm ienić nie mogą.

Skąd się biorą jednakże piaski gruboziar­

niste? Daubróe dw ie daje na to odpow ie­

dzi — pierw szym sposobem ich pow stania jest. proste w ietrzenie granitów , na m iejscu, przyczem ostre okruchy ich kw arcu, prze- m ięszane z feldspatem i miką układają się w arstw am i w wodzie stojącej lub zbyt po- w olnćj, aby je poruszyć z miejsca i o szlifo ­ w ać lub uderzać o siebie m ogła — talciem je s t pochodzenie w ielu piaskow ców i t. zw . arkozy. D r u g im — czynność lodow ców . S k a ­ ły pod ciśnieniem mas lodow cow ych w y ­ tw arzają piasek w postaci n iekształtnych, ostrych ziaren rozm aitej w ielkości, które strum ień lodow cow y unosi, przesiew a i na brzegach osadza. I tu także feldspat gin ie w ten sam sposób co i w piaskach w p łyn ą­

cej w odzie utw orzonych, a głów n ą masę lo ­ d ow cow ego piasku stanow ią nierów ne p o ­ m iędzy sobą ziarna kw arcu. U żyw ając do pokruszenia kaw ałków skał jed n ocześn ie tarcia i ciśnienia, D aubree otrzym ał piaski z niejednostajności sw ego ziarna zupełnie podobne do piasków lodow cow ych.

KBOWKA NAUKOWA.

M E T E O R O L O G IJA .

— P rzeb ieg z ja w is k atm osferycznych w ciągu m iesią c a M a ja r. b.

Z a Maj r . b ., p o s ia d a m y w ia d o m o ści z now ej sta- c y i S iln ic z k i, w g u b . P io trk o w sk ie j, zało żo n ej ju ż p rz e d ro k iem p rzez J W . A le k s a n d ra O stro w sk ieg o z M aluszyna. N a to m ia s t n ie d o szły d o B iu ra w ia d o ­ m o śc i z K ra siń ca . D ane p rz e to p o siad am y , ja k w p o ­ p rz e d n im m ie s :ą cu , z 18 stu m iejscow ości,

Maj r. b. o d zn ac zy ł się w W arsz a w ie c iś n ie n ie m co k o lw iek w yższem od n o rm a ln e g o (z 1. 1826—1880), te m p e ra tu r y ś r e d n ią ró w n ie ż w y ższą od n o rm a ln e j, p a n u ją c e m i w p ierw szy c h d n ia c h m ie s ią c a c h ło d a m i i o p a d a m i śn ie żn e m i i su m ą o p a d u b lis k ą n o r m a ln e j (z la t 1860 — 1880). O s ta tn ia uw aga nie m oże b y ć

Cytaty

Powiązane dokumenty

Chcąc się zabezpieczyć od zawleczenia zarazy, należało sprowadzać bydło z południa jedynie w czasie zimy, zwłaszcza bardzo mroźnej, albo też urządzić

ca nazywają; jeżeli więc w czasie nowiu księżyc przypada w pobliżu jednego ze swych węzłów, znajduje się prawie na je- dnćj linii z ziemią i wtedy tylko

ryzow anych prom ieni w różnych p unktach korony dokonane było ty lk o przez prof. Gdyby ruchom ych tafelek szklanych w teleskopie nie było, to każdy prom ień

nych, fizyk Robertson.. C iała nabite elektrycznością p rz y ­ ciągają się lub odpychają, stosownie do te ­ go, czy elektryczności są różnoim ienne lub

W spisie poniżej umieszczonym stacyje oznaczone głoską a znajdują się właściwie nie na samym w ierzchołku góry, ale tylko w niew ielkiej od niego

rocznie za

m órki roślinnej dzielność swoją zatrzym uje tylko przez czas pewien, o tyle k ró tk i, że nie zdąża wydzielić widocznych bespośrednio dla oka ilości tlen u

AYiatry północnozachodnie spotykały się rzadziej (głównie d. W iatry pół- nocnow schodnie spotykają się gdzieniegdzie cl.. Ballaud zauw ażył obecność w niej