ZAGADNIENIE POCHODZENIA D USZY LUDZKIEJ A TEORIA EWOLUCJI
Pochodzenie duszy ludzkiej stale przedstawiało się dotąd, pod pew nym i przynajmniej w zględam i, jako zagadnienie, chociaż nigdy n ie brakowało prób jego rozwiązania. Przyczyną tego stanu rzeczy jest ogromna złożoność i trudność problem atyki, jaka w ią
że się z pochodzeniem duszy ludzkiej.
N ic też dziwnego, że dziś nie m oże już nas w p ełni zadowolić najobszerniejsze opracowanie zagadnienia pochodzenia duszy ludzkiej, jakie w studium L ’evolutionnism e et intelligen ce hu- maine (,,Revue d e philosophie”, 19 (1911) 225— 280) dał ze strony neoscholastycznej ks. Emil P eillaube, który zresztą ograniczył zagadnienie do pochodzenia duszy ludzkiej, o ile ta jest obda
rzona um ysłem . Mimo now szych opracowań w ym ienionego przed
m iotu 1 narzucają się odnośnie do bazy w yjściow ej argumentacji zmierzającej do wykazania, że duszy ludzkiej nie można wypro
wadzić na drodze ew olucji czysto naturalnej z psychiki zw ie
rzęcej, p ew n e pytania, na które dotąd n ie dano żadnej odpowiedzi, albo, jeżeli w jakiejś m ierze dano, to domagają się one dalszych jeszcze wyjaśnień. Są to pytania: Czy tradycyjny w nurcie pery- patetyozno-tom aszowym obraz przejaw ów życia poznawczego człowieka daje się w pełni utrzymać wobec częściowo odm ien
nego opracowania, z jakim w ystąpił ks. Jan Lindworsky T J 3
1 R obert L a c r o i x , L ’origine de l’dm e hu m ain e, Q uebec 1949;
M. G r i s o n, P ro b lem e s d ’origines, P a ris 1954, s. 263—264; ks. A ntoni S ł o m k o w s k i , P ro b lem p och odzen ia c zło w ie k a , Pozn ań 1957, s. 192— 204.
1 Chodzi tu o prace tego autora: D as sc h lu ssfo lg ern d e D en ken , Freiburg
i. Br.' 1916; Zur P sych o lo g ie d e r B eg riffe, „P hilosoph isch es Jahrbuch”, 32
54
K S . K A Z IM IE R Z K Ł Ó S A K(1875—1939)? Czy przynajmniej nie powinniśm y od tego autora przejąć do istniejącej syntezy pew nych elem entów , które mogą przyczynić się do uściślenia naszych w yw odów filozoficznych?
Czy zastosowanie do poznania charakterystycznego dla zwierząt najprostszych rozróżnień pojęciowych spośród tych, które w po
danym przez ks. Lindworsky’ego ujęciu naszego życia poznaw
czego należy uznać za słuszne, nie prowadzi obiektyw nie do w y ników częściowo różnych od tych, do jakich doszedł w ym ieniony psycholog? W szczególności, czy sprzeczne z pow szechnym prze
konaniem zoopsychologów tw ierdzenie ks. Lindworsky’ego, że zw ierzęta, z braku samowiedzy, nie poznają w żaden sposób re- lacyj.3 i nie wznoszą się do żadnej form y abstrakcji4, nie w y pływ a z jakiegoś nieporozumienia? Czy w yniki doświadczeń W olf
ganga Koehlera nad szympansami i w yniki innych podobnych do
świadczeń dają się wytłum aczyć sam ym tworzeniem się zespołów pam ięciowych i asocjacyjnym ich zużytkowywaniem , jak utrzy
m yw ał ks. Lindworsky 5?
Szukając odpowiedzi na te pytania rozpatrzymy najpierw, jak u człowieka wygląda od strony zjawiskowej zróżnicowanie i istota przejawów m yślow ych (§ 1).
Przy zaznaczonym tu zjaw iskow ym punkcie w idzenia będzie mi chodziło nie o to, co ze stanowiska psychologicznego można powiedzieć w przedmiocie genezy i rządzących praw o naszych
(1919); U m rissk izze zu ein er th e o re tisch en P sych ologie, S o n d era b d ru ck aus d e r „Z eitschrift fu r P sych ologie” Bd 89, L eipzig 1923*; R evisio n ein er Rei(Ltionstheorie „A rchiv fur die gesam te P sych ologie”, 48 (1924/25); T h e o - re tis c h e P sych ologie im U m riśś, L eipzig 1926; E x p e tim e n te lle P sych o lo g ie, M iinchen 19274; D as S eelen leben des M ensch en -i— Eine E infiih ru ng in die P sych ologie. (Die P h ilosoph ie, ih re G esch ich te u n d ih re S y s te m a tik . H erau s- gegeb en von D. D r T heodor Steinbu ch el, A b tlg. IX ), B on n 1934.
• D as sch lu ssfo lg ern d e D en ken , s. 440— 443; U m riss k iz ze zu e in er th eo re tis c h e n P sych o lo g ie, s. 32; T h eo re tisch e P sych o lo g ie, s. 100; D as S e elen leb e n d i s M ensch en , s. 54— 56.
4 D as S e e len leb en d e s M ensch en , s. 16.
‘ D as sch lu ssfo lg ern d e D en ken , s. 443, przyp.; D as S e e le n leb en de*
M enschen, s. 55.
przejawach m yślow ych na podstaw ie wejrzenia w siebie, ale o to, co daje się wyodrębnić w zakresie isto ty w tym , co z naszych przejawów m yślow ych, w ziętych od strony ich aktów i od strony ich przedm iotowej treści, jest bezpośrednio dane naszej świado
mości, co jest w ięc dla niej czym ś oczyw istym . M ówiąc o zja
w iskow ej stronie rzeczyw istości m yślow ej, będę m iał zatem na uwadze to, co z tej rzeczyw istości jest ejdetycznie spostrzegalne bezpośrednio. Gdy zaś idzie o samo stosowanie pojęcia zjawiska do przedm iotowej treści naszych aktów m yślow ych, to w ydaje się, że po rozróżnianiu, jakie w prowadził Edmund Husserl m iędzy realną immanencją natury psychologicznej a idealną immanencją przedmiotów poznania, nie pow inno razić m ów ienie o zjawiskach o charakterze gnostycznym .
U staliw szy w trakcie krytycznej oceny sform ułowań ks. Lind- worsky’ego, jak m oże przedstawiać się ze wskazanego co dopiero stanowiska zróżnicowanie i istota przejawów m yślow ych człow ie
ka, przejdziem y z kolei — oelem poszerzenia w yjściow ej bazy doświadczalnej podjętych przez nas w yw odów filozoficznych — do analizy ejdetycznej w yższych, tzn, nieoglądow ych przejawów życia poznawczego zwierząt, przy czym za podstawę tej analizy weźm iem y dane zoopsychologii eksperym entalnej, rozpatrywane w św ietle uznanych przez nas za słuszne rozróżnień pojęciow ych praskiego profesora.
Gdy będę mówił o nieoglądow ym charakterze pew nych prze
jaw ów życia poznawczego zwierząt, takich przejawów, jak prze
żyw anie określonych treści w rażeniow ych i przejść zachodzących m iędzy nimi, ujmowanie relacyj oraz abstrakcja, którą nazw iem y abstrakcją „izolującą”, będę m iał na uwadze tę okoliczność, że w ym ienione przejawy n ie urzeczyw istniają się przy pom ocy żad
nych poszczególnych treści wrażeniow ych, ani przy pom ocy żad
nego układu tych treści. Takie przejaw y będę nazyw ał w yższym i w stosunku do poznawczego ujm owania rzeczy poprzez treści w rażeniow e, a będę je nazyw ał w ten sposób dlatego, że iak zoba
czym y w dalszym ciągu niniejszego studium , te dopiero przejaw y (z jednym w yjątkiem , jakim jest przeżyw anie treści wrażenio
w ych i przejść istniejących w ich obrębie) stanowią w takiej czy
56
K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A Kinnej m ierze jakąś swoistą antycypacją ludzkiego poznania rozu
m owego i przysługują zwierzętom uznawanym za zwierzęta „w yż
sze” 6.
Analizując zróżnicowanie i istotę w yższych czynności poznaw
czych zwierząt, zwrócim y naszą uwagę na teorię w ładzy osądu zm ysłow ego (vis aestim ativa), która to teoria, jeżeli posiada jakieś zawiązki u Arystotelesa (we fronesis z rozdz. 3, ks. III D e anima, a w ięc w roztropności w znaczeniu szerszym, przysługującej n ie
którym tylk o zw ierzętom )7 i u al-Kimdi’eęo (w aestim atio albo pu tatio z jego L iberde somno e t visione, czyli w niepełnym poz
naniu rozumowym, n ie posługującym się jeszcze argum entam i)s, znalazła pierwsze w yraźne sform ułowanie dopiero u Ibn Siny (Awiceruny) w koncepcji zm ysłu w ew nętrznego el w ahm , będąee-
9 G dy id zie o zróżnicow anie zw ierząt na zw ierzęta „niższe” i „w yższe”, zob. F ryd eryka J. J. B u y t e n d i j k a T ra ite de p syc h o lo g ie an im a le (tłum.
A . F rank-D uchesne), P aris 1952, s. 40—78.
7 K om entarz, jaki do w ym ien ion ego tek stu De an im a dał Edm und D om et de V o r g e s (L’e stim a tiv e , „R evue n eo -sco la stiq u e ”, X I (1904) 434), trzeba n ieco skorygow ać, biorąc pod uw agę to, że A ry sto teles w z ią ł n ie
w ą tp liw ie w tym tek ście roztropność fro n esis w znaczeniu szerszym a n ie w znaczeniu ścisłym , w którym ona w y stęp u je jako a re te tu lo g istik u . Zob. A r i s t o t e l i s De an im a lib r i tr e s graece e t la tin e , III, edidit, v e r - sione au xit, notis illu stra v it P au lu s S iw e k SJ, R om ae 1945, s. 314, nota 358.
M imo p ew n ych b raków kom entarz D om et de V o r g e s stan ow i jednak p ew ien krok naprzód w stosun ku do u jęcia ks. L u d w ik a B a u r a (D om i- n icu s G u n dissalin u s, D e diiń sione p h ilosoph iae, herau sgegeben u n d p h ilo - soph iegesch ich tlich u n tersu ch t. N e b st e in e r G esch ich te d e r p h ilosoph isch en E in leitu n g b is zu m Ende der S ch o la stik . „Beitrage zur G esch ichte der P h i- losophie des M ittelalters”, 4 (1903), z. 2—3, s. 224, k tóry a e stim a t o utożsa
m ia ł z doxa, co na pew n o jest błędn e ze w zględ u na to, że A rystotelesow i chodziło przy do x a o coś ze sw ej isto ty w ła ściw eg o człow iek ow i.
8 A lbin o N a g y, D ie ph ilo so p h isch en A bh an dlu n gen des J a ’qub ben Ish aq a l-K in d i zu m e rste n M ałe herau sgegeben , „B eitrage zur G eschichte der P hilosoph ie des M ittela lters”, 2 (1897), z. 5, s. 21—22.
D om et de V o r g e s (1. c., s. 436— 437) zn iek ształcił stan ow isk o
a l-K in d i’ego, o ile przed staw ił jego a e stim a tio albo pu ta tio jako osobną
w ładzę poznaw czą.
go, jako najw yższa władza u zwierząt, źródłem prym ityw nych sądów, instynktów i popędów irracjonalnych 9, a scholastycznym autorom średniow iecznym była znana, o ile m i wiadomo, począw
szy od Dom inika G undissaM (G undissalinus)10, znajdując naj
obszerniejsze rozw inięcie n ie ty le u św . Tomasza z A kw inu u, co
* W zm yśle w ew n ętrzn ym , zw a n y m przez Ibn S in ę el m o fa k k ira h , el m o k a llid a h , w tej w ła d zy organicznej, która grupuje i k ojarzy dane zm y s
ło w e oraz dokonuje elem en tarn ych uogóln ień, m am y znów v im c o g ita ti- v a m , o jak iej będą m ó w ili sch o la sty cy . Por. D om et de V o r g e s,- 1. c., s, 437—438.
10 De d iv is io n e p h ilo so p h ia e, cyt. w y d . B aura, s. 28— 30.
D om et de V o r g e s u trzy m y w a ł (1. c., s. 439), że G u n d issa M określił b y ł w De d im sio n e p h ilo so p h ia e v im a e s tim a tiv a m jako „w ładzę oszaco
w ania, w skazującą zw ierzęciu to, co je st dobre lu b złe dla n ieg o ”. Jedna
kow oż coś z te g o rod zaju d e fin icji zn ajd u jem y dopiero u M ichała Szkota, w e fragm encie zach ow an ym przez W incen tego z B eau vais w S p ecu lu m doc - trin a le X V II I (XVI), 1, gd zie czytam y: a b stra h it a e stim a tio fo rm a m non m a te ria łem ą u a m u is el a c c id it esse in m a te ria , sic u t a m ic itia m et in im ic i- tiam , qu ae e s t in cane e t lu po. (Podaję za ks. B aurem , cyt. w yd . i oprać.
G u n d issalvi’ego, s. 399). U jęcie arch id iak ona z S e g o w ii odn osi się w sposób w yraźn y do sam ego ty lk o człow iek a, a przy tym je st szersze niż su gerow ał D om et de V o r g e s. G u n d issa lv i w y m ien ia w p raw d zie w śród przedm io
tó w eśtim a cio n is dobro i zło (obok tego, co je st godziw e i niegodziw e, szla
chetne i nieszlachetne), ale w y m ien ia tak że rzeczy m aterialn e. R ezultat poznan ia w obu w yp ad k ach określa jak o in ten cio n e s non m a te ria les, que n on su n t in su is m a te riis, q u a m u is a c cid a t eis esse in m a teria . A bstrakcja, jaka tu w chodzi w grę, rozum iana w znaczeniu u jęcia form y rzeczy, jest, w edług tego autora, czy stsza i bliższa niezłożon ości niż abstrak cja w ła ściw a zm ysłom i w yob raźni. G u n d issalvi nie u w ażał jednak tej abstrak cji za doskonałą, gdyż, jego zdaniem , n on o m n in o e x sp o lia t fo rm a m ab acciden - iib u s m a teria e, eo qu od p a rtic u la r ite r a p p re h e n d it eam secu n d u m u n am - quam qu e m a te ria m e t secu n d u m com p a ra cio n em eiu s ad illa m lig a ta m cum fo rm a se n sib ili e t s tip a ta m ab a c cid en tib u s e t c u m con u en ien cia y m a g i- n acionis in illa.
11 S c rip tu m su p e r lib ro s S e n te n tia ru m m a g is tr i P e tr i L o m b a rd i, in lib.
II Sent., dist. X X , q. II, a. 2 ad 5, dist. X X IV , q. II, a. 1; dist. X X V , q.
I, a. 1,- ad 7; D e v e r ita te , q. X V , a. 1, q. X X IV , a. 1—2, q. X X V , a. 2;
Sum. c. G ent., lib. II, cap. LX; Sum . th e o l., q. L X X V III, a. 4, q.
L X X X I, a. 3, q. XC VI, a. 1 ad 4, I—II, q. X V II, a. 2 ad 3; In A risto -
te lis lib r u m De a n im a c o m m en ta riu m , in lib. II, lect. X III (ed. A n geli
58
K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A Ku św. Alberta W ielkiego 12. Będziem y się pytali o to, czy w yższe czynności poznawcze zwierząt (z w ym ienionym w yżej w yjątkiem ) m ożem y ująć w m yśl teorii vis aestim ativae, chociażbyśm y b y li zmuszeni tę teorię rozbudować i częściowo przekształcić, czy też wym ienione czynności poznawcze trzeba będzie ocenić w yżej lub niżej niż to czyni wskazana teoria. W prawdzie ta teoria m a cha
rakter filozoficzny — vis aestim ativa została pojęta jako władza substancjalnej duszy zwierzęcej — niem niej jednak w ym ieniona teoria obejm uje pew ne sformułowania sprawdzalne ze zjawisko
w ego punktu w idzenia a m y będziem y badali jej adekwatność opisową w tym w łaśnie zakresie. Nowość naszych badań będzie polegała na tym , że wartość obiektyw ną teorii w ładzy osądu zm ysłow ego będziem y rozpatrywali w św ietle aparatury pojęcio
wej ks. Lindworsky’ego, poddanej niezbędnym korekturom. Pod tym kątem widzenia teoria vis aestim ativae, której sform ułowa
nia zaktualizowało ostatnio pozytyw ne ustosunkowanie się do niej Fryderyka J. Buytendijka 13, n ie została dotąd oceniona ze stron y
M. P irotta OP, Taurini M CM XXV, n. 395, 397—398, s. 137— 138); D e v ir tu - tib u s in com m u n i, q. unica, a. 6.
Por. L. S c h i i t z , D ie v is a e s tim a tiv a se u c o g ita tiv a des hl. T h o m a s v o n A ąuin , Jahresbericht der G orresgeselschaft, S ek tion fur P h ilo so p h ie fur das Jahr. 1883, K oln 1884; D om et de V o r g e s, 1. c., s. 441— 442;
Fritz L e i s t , D ie sen su s in ter io r e s b ei T hom as von A ą u in (Diss.), M iin - chen 1940; J u lłen P e g h a i r e , Un sen s o u blie, la c o g ita tiv e , d'apres sa in t T hom as d ’A ąu in , „R ęvue d’U n iversite d’O ttaw a”, 13 (1943) n. 2—3.
1! D e anim a, lib . II, tract. III, cap. IV (O p era om nia, cura ac lab ore A u gusti Borgnet, vol. V, P arisiis MDCCCXC, s. 237), tract. IV, cap. VII (s. 303—304), lib. III, tract. I, cap. II (s. 317— 318), cap. IV s. 32Qj), cap. V I (s. 323); Q u aestion es su p er d e an im a lib u s qu as r e p o r ta v it fr a te r C on radu s de A u stria (O pera om nia... ...curavit In stitu tu m A lb erti M agni C olo:iiense Bernhardo G eyer praeside, t. X II, M onasterii W estfaloru m 1955), Lib. I,
<ł. 8, (s. 85, w . 39—45, s. 86, w . 14— 15, 24—25), Lib. VIII, q, 1 (s. 186;
w. 36— 41), q. 3 (s. 189, w . 26—45).
Por. A rthu r S c h n e i d e r , D ie P sych o lo g ie A lb e r ts d es G ro ssen , I. T eil, „B eitrage zur G esch ichte der P h ilosop h ie des M ittelalters”, 4 (1903), z. 5, s. 154— 156, 161— 16S; D o m et de V o r g e s , 1. c., s. 440—441.
*® O p. cit., s. 128.
n eosch ołastyczn ej14 a tymczasem, jak zobaczymy, jedynie w trak
cie spojrzenia na władzą osądu zm ysłow ego pod w ym ienionym kątem widzenia m ożem y uchw ycić specyficzną wartość poznawczą tej w ładzy w sposób m ożliw ie najbardziej poprawny, a zarazem najbliższy w spółczesnej psychologii poznania.
A le podejm ując te badania, zgromadzę jedynie surow y ma
teriał z dziedziny nauk szczegółow ych, który dopiero wówczas, gdy zostanie poddany analizie filozoficznej, i gdy, dzięki tej anali
zie, poznam y naturę aktów poznawczych zwierząt i człowieka (§ 3), stanie się formalną bazą em piryczną dla filozoficznej argu
mentacji, mającej za przedm iot pochodzenie duszy ludzkiej (§ 4).
§ 1. J A K P R Z E D S T A W I A S IĘ Z R Ó Ż N IC O W A N IE I IS T O T A P R Z E J A W Ó W M Y Ś L O W Y C H C Z Ł O W IE K A ?
I. Stosow nie do pow ziętego planu postaram się o sform uło
wanie odpow iedzi na postaw ione pytanie, biorąc za punkt w yjścia to, co w obrazie ludzkiego życia m yślow ego, jaki nakreślił ks.
Lindworsky, m oże być wyrazem analizy ejdetycznej. Obraz ten, rozpatrywany w tym aspekcie, odbiega, jak już zaznaczyłem, w niektórych szczegółach od ujęcia tradycyjnego, ale w łaśnie przy
14 Zob. Joann es Joseph us U r r a b u r u SJ, In stitu tio n e s philosophicae,.
vol. V: P sych ologiae p a rs II, V a lliso le ti 1896, s. 737— 751; Edmond D o m et de V o r g e s, L ’e s tim a tiv e , „R evue n eo -sc o la stiq u e”, X I (1904) 433—454;
J. de la V a i s s i e r e SJ, C u rsu s ph ilo śo p h ia e n a tu ra lis, P aris 1912, t. II, s. 13— 14; C arolus F r a n k SJ, P h ilo so p h ia n a tu ra lis, Friburgi B risgoviae MCMXXVI, s. 221, 243— 244; Joseph us F r o b e s SJ, P sych o lo g ia sp ecu la - tiv a , F ribu rgi B risg o v ia e M CM X XVII, t. I, s. 21, 32—33, 173; ks. Kazimierz:
W a i s , K o sm o lo g ia szczeg ó ło w a , cz. I, G niezno 1931, s. 126— 127; B ern ar- dus M. M a r i a n i, P h ilo śo p h ia e ch ristia n a e in stitu tio n es , t. II, T au rin i- R om ae M C M X X X III, s. 308, 314—315, 317—318; F. X. M a q u a r t, E le - m en ta ph ilo śo p h ia e, P a risiis M C M X X X V II, t. II: P h ilosoph ia n a tu ra lisr s. 285— 288; C ornelio F a b r o , P erce zio n e e p en siero , M ilano 1941, s. 154;
P au lu s S i w e k SJ, P sy ch o lo g ia m e ta p h y sic a , R om ae 1944, s. 167— 176;
H. D. G ard eil OP, In itia tio n a la ph ilo so p h ie d e S. T hom as d ’A qu in , III:
P sych ologie, P aris 1954, s. 61—62; M ieczysław A. K r ą p i e c OP, Realizm-
lu d zk ieg o pozn a n ia , P ozn ań 1959, s. 402—500.
60
K S . K A Z IM IE R Z K Ł Ó S A Kkrytycznej ocenie takiego częściowo odm iennego obrazu będziem y m ogli dojść do bardziej ugruntowanego przeświadczenia co do tego, jaka jest faktyczna wartość tez tradycyjnych i w jakiej m ierze te tezy domagają się uzupełnień ze strony nowszych zdo
b y czy w dziedzinie ejdetycznych badań przejawów naszego życia m yślow ego.
1. W edług pierwotnych poglądów ks. Lindworsky’ego do naj
prostszych funkcyj m yślow ych człowieka, różnych od czysto zm ysłow ego ujmowania, od przeżyć w rażeniow ych, należy zali
czyć: 1) uświadamianie sobie stosunków rzeczow ych, które jest czym ś w ięcej niż poznaniem obu ich członów a przy tym różni s ię od ustnego czy pisem nego w yrażenia ow ych stosunków, 2) czynne odnoszenie m yślow e jednych przedm iotów do drugich, które to odnoszenie różni się zarówno od czynnego przenoszenia wzroku z przedmiotu na p rzed m iotl5, jak i od dowolnej uw agi czy od ch cen ia16, i wreszcie 3) abstrakcja, polegająca normalnie na ujmowaniu przedm iotów z określonego punktu widzenia, w y
znaczonego na przykład przez pytanie o w ejście lub, jak w ekspe
rym entalnych badaniach Ostwalda K ulpe’go, przez decyzję zwra
cania wyłącznej uwagi na ogólny układ różnobarwnych liter, w zględ n ie na ich barwę czy na ich kształt (abstrakcja pozytyw na — w wypadku wyróżniania pew nych aspektów, branych za przedm iot w yłącznej uwagi, i abstrakcja negatyw na — w wypad
ku pomijania tych stron rzeczy, które mają być w yłączone z pola u w a g i)17.
15 K s. L i n d w o r s k y sąd ził jednak, że to czyn ne odn oszen ie m y ślo w e najbardziej zb liża się do ak tyw n ego w od zenia w zrok iem po p rzed m iotach .
le W edług ks. L i n d w o r s k y ’ e g o ak tyw n ość w o li praw dopodob
n ie leży ty lk o u p od staw w ym ien ion ej fu n k cji m yślow ej.
1? D as sc h lu ssfo lg em d e D en ken , II. T eil, 4. A bschnitt: B eitra g e zu r P sy ch o lo g ie d er B ezieh u n gserken n tn is, s. 400—444; U m rissk izze zu eraer th eo retisch e n P sych ologie, s. 9—20, 31—39; E x p e rim en telle P sych ologie, s . 103—107. Celem pełniejszej orientacji, w jakim rozum ieniu ks. L i n d w o r s k y uw zględniał abstrak cję na teren ie sw ych badań, zob. jeszcze
■w E x p e rim en te lle P sych ologie, s. 109, 187.
2. Te poglądy ks. Lindworsky później częściowo zmienił. I tak, począwszy od studium R evision einer R elationstheorie („Archiv fiir d ie gesamite P sychologie”, 48 (1924/25) przestał uważać bez
pośrednie ujęcie określonego stosunku rzeczowego za elem entar
ny akt m yślow y. To bezpośrednie ujęcie przedstawiło mu się jako rezultat rozwoju m yślow ego, uwarunkowanego posiadaniem sam owiedzy i w ejściem w grę zespołów pam ięciowych 18. Ks. Lin
dw orsky przyjął, że stosunki rzeczow e ujm ujem y początkowo w naszych przeżyciach nie bezpośrednio, lecz pośrednio 19. Oto co w przedm iocie pośredniego ujmowania stosunków rzeczowych pisał w piątym w ydaniu sw ej E x p erim en telle P sychologie (Mun- chen 1931):
„Jedynym [n ieogląd ow ym ] p ierw iastk iem m y ślo w y m jest u św iad om ie
nie sobie [d a s In n e w erd en ], albo reflek sy jn e p rzeżyw an ie treści w rażen io
w ych [d a s r e fle x e E rleben ], W tym reflek sy jn y m przeżyw aniu zaw iera się pew n e sp ojrzen ie, odnoszące jedną treść w rażen iow ą do drugiej [d a s b e z ie - hende B licken ], a ty m sam ym m ieści się tu rów nież jądro przeżycia, abstrakcji. W styczn ości z zew n ętrznym i przed m iotam i p rzeżyw am y n ie ty lk o te w rażenia, które n am p rzed staw iają sam e rzeczy, lecz p rzeży w a m y rów nież w rażen ia p rzejść [U b erg a n g sem p fin d u n g e n ], doznania uboczne, sto sunki, k tóre w iążą rzeczy m ięd zy sobą, i to inne przy podobnych, a inne- przy różnych przed m iotach” 20.
t
Ks. Lindworsky zm ienił także poglądy — przynajmniej w Theoretische P sych ologie im U m riss (Leipzig 1926) 21, bo w E xperim en telle P sych ologie (Munchen 1927, w ydanie IV ) i w S eelen leben des M ensćhen — Eine Einjiihrung in die P s y chologie (Bonn 1934) 22 tej zm iany nie znajdujem y — odnośnie do miejsca, jakie w naszym życiu poznawczym zajmuje abstrakcja.
18 T h eo retisc h e P sych ologie, s. 24, 42, 92— 94; E x p e rim e n te lle P sych o logie, s. 153—159; D as S e e len le b en des M ensch en , s. 55.
19 E x p e rim e n te lle P sych ologie, s. 159.
20 P od aję za polsk im tłu m aczen iem ks. M ariana P i e c h o w s k i e g o ' TJ. (P sy ch o lo g ia e k sp e rym e n ta ln a , K raków 1933, s. 180). T ekst, tłu m a czo n y przez ks. P iech ow sk iego, znajdu je się już w w yd . 4 P sych o lo g ii e k s p e r y m en ta ln e j ks. L in d w orsk y’ego (1. c.).
21 S. 94.
22 W p racy tej ks. L i n d w o r s k y m ó w i w yraźn ie na s. 39 o n a szy m
elem en tarn ym uzdoln ieniu do abstrakcji.
€2
K S . K A Z IM IE R Z K Ł Ó S A KW e wskazanym dziele, w którym przyjął niezbędność samo wiedzy do abstrakcji, przestał traktować abstrakcję jako elementarną
funkcję um ysłową 23.
3. W yższe przejaw y ludzkiego życia m yślow ego, jak porów ny
wanie równoczesne i następcze, ujmowanie zw iązków przyczyno
w y c h w aktach naszej w oli i w św iecie ciał, poznanie rzeczy istniejących niezależnie od naszej świadomości, tw orzenie pojęć, uświadamianie sobie znaczenia jakiegoś wyrazu, przeżyw anie po
czucia pewności, wnioskowanie naturalne w zględnie sylogistyez- n e, uzasadnianie, formułowanie sądów, wyrażanie przypuszczeń i staw ianie pytań, w ywodzą się, zdaniem ks. Lindw orsky’ego, ze współdziałania pamięci czy naw et w oli oraz władz poznawczych.
Ze strony tego ostatniego czynnika wchodzą w grę takie funkcje, jak ujmowanie stosunków rzeczowych, czynne odnoszenie m yślo
w e jednych przedmiotów do drugich i abstrakcja, które to fun
kcje MfiTTi z racji sw ego uproszczenia M- stapiają się w jednolite .zjawisko p sy ch iczn e24.
Z tych funkcji w ysuwa się na czoło, w ujęciu ks. Lindwor- sky’ego, ujmowanie stosunków rzeczowych, które odnosi się do w yraźnie określonej i samoistnej treści świadomości, w ystępują
cej w pewnych przeżyciach naw et w tedy, gdy nie m yśli się o czło- ńach stosunków 25. Cytowany autor jest zdania, że to ujmowanie .stosunków rzeczowych stanowi grupę zjawisk psychicznych ostro odgraniczającą się od przeżyć w rażeniow ych i uczuciowych 26. Za ty m odgraniczaniem się ma przemawiać to, że ujmowania stosun
ków rzeczowych nie można urzeczywistnić ani przy pom ocy po
szczególnych treści wrażeniowych lub ich zespołów w ziętych w jakim kolwiek układzie, ani przy pomocy czynników uczucio
23 N ie stety stan ow isk o, jak ie ks. L i n d w o r s k y zajął w T h e o re ti- sc h e P sych ologie w od n iesien iu do abstrakcji, nie je st dość jasn e z braku p od ania d efin icji w ym ienionego procesu.
24 Exp e rim e n te lle P sych o lo g ie4, s. 156—179.
25 D as sch lu ssfolgern de D enken, s. 437— 439; E x p e rim e n te lle P sy ch o lo g ie , s. 103.
86 D as sch lu ssfolgern de D en ken , s. 444; E x p e rim e n te lle P sych ologie,
s . 105.
w ych 27, że, dalej, ujm owanie w ym ienionych stosunków nie w y kazuje pod w zględem ich osnow y żadnych jakości, ani żadnych stopni natężenia, jakie stwierdzam y przy przeżyw anych w raże
niach 28, a nadto — w przeciw ieństw ie do doznań w zakresie wra
żeń i wyobrażeń, odnoszących się stale do czegoś konkretnego — to ujm owanie stosunków rzeczowych jest zawsze skierowane do czegoś ogólnego, i to naw et w tedy, gdy chodzi o poznanie stosun
ków natury przestrzennej i czasowej, stosunków zachodzących m ięd zy przedmiotami konkretnym i 29. A ponieważ ani nie można wskazać, ani naw et nie można pom yśleć jakiegoś przejścia od przeżyć w rażeniowych i uczuciowych do ujmowania stosunków rzeczow ych, dlatego ks. Lindworsky przyjął, że różnica, jaka za
chodzi m iędzy obu grupami zjawisk psychicznych, jest różnicą istotną 30.
II. Spróbujmy teraz zająć stanow isko wobec przedstawionego przez ks. Lindworsky’ego obrazu ludzkiego życia m yślow ego -—
oczyw iście w tej m ierze, w jakiej to jest m ożliw e w początkowej fazie naszych w yw odów na tem at pochodzenia duszy ludzkiej.
Będzie nam chodziło najpierw o to, jaki charakter epistem o- logiczny posiada u ks. Lindworsky’ego pojęcie w ładzy uzdolnio
nej do spełniania czynności nazyw anych przezeń czynnościami m yślow ym i. N astępnie zbadamy, jaką wartość przedmiotową mo
żem y przyznać temu ujęciu naszych czynności m yślow ych, jakie znaleźliśm y u ks. Lindworsky’ego. W związku' z tym drugim
27 D as sch lu ssfo lg ern d e D enken, s. 438, 443—444; U m rissk izze zu ein er th e o re tisc h e n P sych ologie, s. 33; E x p e rim e n te lle P sych ologie, s. 104.
Ks. L i n d w o r s k y n ie sądził, żeb y u jęcie stosu n k ów odznaczało się w sw ej treści całk ow itą nieoglądow ością. M ów iąc o przedm iotow ej n ieoglą- d o w o ści u jęcia stosu n k ów autor ten m ia ł na uw adze tylk o tę okoliczność, ż e to ujęcie n ie daje się zrekonstruow ać w sw ej osn ow ie przy pom ocy sam ych treści w rażen iow ych i uczuciow ych . Zob. jego U m rissk izze zu ein er th e o re tisc h e n P sych ologie, s. 18, i T h e o re tisc h ^ P sych ologie, s. 63>—64.
28 Jak pisze ks. L i n d w o r s k y w E x p e rim e n te lle P sych o lo g ie (1. c.), sto s u n k i albo są poznane, albo n ie są poznane.
28 D as sc h lu ssfo lg ern d e D enken, s. 439— 440; E x p e rim e n te lle P sy ch o lo g ie, s. 104—105.
D as sch lu ssfo lg ern d e D enken, s. 444; E x p e rim e n te lle P sych ologie,
s. 105.
64
K S . K A Z I M I E R Z K Ł Ó S A Kpunktem naszej analizy krytycznej rozpatrzym y jeszcze, czy ks.
Lindworsky uw zględnił w dostatecznym zakresie w szystkie nasze uzdolnienia myślowe?
1. Gdy pytam y się o charakter epistem ologiczny pojęcia w ła
dzy poznawczej, rozwijającej swą aktyw ność w e w skazanych przez ks. Lindworsky’ego funkcjach „m yślow ych”, n ie m ożem y m ieć wątpliw ości co do tego, że nie jest to pojęcie m etafizyczne zakotwiczonej w substancji naszej duszy jej w ładzy poznawczej, stanowiącej dla niej accidens proprium , właściwość, a tym bar
dziej, że nie jest to pojęcie m etafizyczne tak rozumianej władzy, która byłaby władzą duchową zarówno w sobie, jak i w e w szyst
kich sw ych przejawach. Przeciwnie, m usim y zgodzić się na to, że chodzi tu, podobnie jak przy pojęciach fizyki, o pojęcie czysto funkcjonalne, które posłużyło ks. Lindworsky’emu do ujęcia w jedną całość wszystkich nieoglądow ych w sw ych aktach prze
jawów życia poznawczego człowieka, bez względu na to, czy treść tych przejaw ów ma charakter nieoglądow y lub oglądowy, i nie
zależnie od tego, czy z punktu widzenia filozoficznego należy, w zględnie nie należy uznać te przejawy za przejaw y natury du
chowej .
O tym, że rozpatrywane przez nas obecnie pojęcie jest.
z punktu widzenia epistem ologicznego, pojęciem funkcjonalnym a nie pojęciem m etafizycznym , przekonywa nas dostatecznie to, co ks. Lindworsky pisze w e w stępie swej E xperim en telle P sy chologie, że przedmiotem psychologii eksperym entalnej są zja
wiska psychiczne (die seelischen V orkom m nisse), zjawiska św ia
domości (Die Bewusstseinserscheinungen), przeżycia wew nętrzne świadom ości (die bew ussteseinsim m anenten Erlebnisse), które na
leży opisać, rozgrupować i wyjaśnić 31. Jeżeli dusza ludzka, pojęta jako substancja, nie jest, zdaniem ks. Lindworsky’ego, przedmio
tem psychologii eksperym entalnej32, to w takim razie, w edług niego, nie są również przedmiotem tej nauki szczegółowej acci- dentia propria duszy substancjalnej, jej władze, a w ięc również i jej władza poznania um ysłowego.
31 Op. cit., s. 1, 6—3.
34 Tam że, s. 1, 7.
2. Stw ierdziw szy, że analizowane przez nas pojęcie władzy czynności „m yślow ych” jest pojęciem funkcjonalnym , i że, w związku z takim jego charakterem epistem ologicznym , kw estia •' natury wyodrębnionych przez ks. Lindworsky’ ego form „myśle.- nia” pozostaje dla nas w . tej chw ili kw estią otwartą, zapytajm y się o to, co m ożem y rozpatrzyć przed poruszeniem kw estii natury owych form „m yślenia”: Jaka jest wartość przedm iotowa przed
staw ionego przez w ym ienionego badacza obrazu naszego życia m yślow ego, w ziętego nie z punktu w idzenia psychologicznego, ale od strony tego, co z niego je st dla nas ejdetycznie spostrzegalne bezpośrednio.
W ydaje się, że trzeba w ysunąć pew ne zastrzeżenia: 1) odnoś
n ie do sposobu, w jaki ks. Lindworsky w yraził form alnie prze- ciw staw ność poznanych przez nas stosunków rzeczow ych oraz na
szych pojęć, rozpatrywanych w ich przedmiotowej treści, do oglądow ych przedstaw ień konkretnych, 2) odnośnie do sposobu, w jaki ten autor pojął stosunek pojęć, w ziętych od strony ogól
ności ich przedm iotowej treści, do dostrzeżonych przez nas relacyj rzeczowych, 3) odnośnie do zakresu, w jakim ks. Lindworsky uw zględnił w sw ej teorii uzdolnienia abstrakcyjne człowieka, 4) odnośnie do zasięgu aktów poznawczych, które ten profesor uniw ersytetu praskiego określił jako ak ty m yślow e, i 5) odnośnie do zarysowującej się w ramach jego w yw odów z zakresu psycho
logii eksperym entalnej hierarchizacji aktów m yślow ych, opartej na ich istotow ej odrębności od siebie.
Dwa ostatnie zastrzeżenia należałoby, ze w zględu na ich ogól
ność, om ów ić na sam ym początku. Ich problem atyka jest jednak tego rodzaju, że niepodobna jej głębiej poruszyć bez uw zględ
nienia treści pozostałych zastrzeżeń. Dlatego też zastrzeżenia wskazane pod n. 4 i 5 w ysunę na końcu tych uwag krytycznych.
3. W pierw szym z naszych zastrzeżeń zw rócim y się do tej cechy poznanych przez nas bezpośrednio stosunków rzeczowych i naszych pojęć w ujęciu przedm iotowym , która ma, w edług ks.
Łindworsky’ego, stanowić o ich formalnej przeciw staw ności do oglądow ych przedstaw ień konkretnych.
Tą cechą była dla ks. Lindworsky’eg o niem al w yłącznie cecha
5 — B o c z n ik i F ilo z o f ic z n e . Z . 3
66
K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A Kogólności, przy której chodziło mu o to, że gdy stosunki rzeczo
w e, w zględnie pojęcia, staną się treścią naszej świadomości, mogą być, bez wprowadzania do ich osnow y jakichś zmian, odnoszone do niezliczonej ilości jednostek 33. Ks. Lindworsky wykazał w ięc przy wskazanym przeciwstawianiu wyraźną predylekcję do cechy wtórnej odkrytych przez nas bezpośrednio stosunków rzeczowych i naszych pojęć, natom iast ich cechę podstawową, która warun
kuje ich ogólność, m ianowicie ich charakter abstrakcyjny 34, na ogół pomijał.
A le występując z tą uwagą krytyczną, nie m ożem y zapominać o tym , że jeżeli w trakcie przeciwstawiania oglądowym przed
staw ieniom przyswojonych sobie bezpośrednio przez nasz um ysł relacyj rzeczowych i naszych pojęć ks. Lindworsky nie zaznaczył w yraźnie charakteru abstrakcyjnego w ym ienionych tu nieoglądo- w ych w ytw orów poznaw czych35, to przynajmniej ten charakter przyjm ował dla nich im plicite. Jest to widoczne z takich jego negatyw nych wypowiedzi, których zam ieszczenie uznał za n ie
zbędne przy ow ym przeciwstaw ianiu, że ani poznanych przez nas 33 Op. cit., s. 105, 164—-165. — Ks. L i n d w o r s k y u trzym yw ał, że w szy stk ie nasze p ojęcia są ze sw ej isto ty p ojęciam i ogólnym i. (Zob. op. cit., s. 164— 165). A utor ten nie p rzyjm ow ał w ięc, żeb yśm y obok p ojęć ogólnych posiad ali jeszcze p ojęcia szczegółow e, jak to czyn i ks. Józef de V r i e s TJ, (D enken u n d Sein, Freiburg i. Br. 1937, s. 86—87, n. 50; C riticą , Friburgi B risgoviae M CM X XXV II, s. 42—43, n. 60), który tw ierd zi, że ich obecność je st niezbędna do w yp ow iad an ia sąd ów o rzeczach jednostkow ych, a tw ier
dzi tak dlatego, że, jak słu szn ie zau w ażył ks. F erdyn and V an S t e e n - b e r g h e n (E pistem ologie, L ouvain 19472, s. 124, przyp.), n ie spostrzegł się, że n a sz akt percepcji, ja k o ak t lud zk i w e w ła śc iw y m te g o słow a zna
czeniu, n ie jest czyn nością czysto zm ysłow ą. Jednakow oż ks. L ind w orsky b y ł zm uszony przyznać w trak cie rozgrup ow yw an ia pojęć w zależn ości od sposobu w y k ry cia w chod zących w ich osn ow ę poznan ych przez n as sto su n k ów rzeczow ych, że niektóre p ojęcia zaw ierają, m im o sw ego charak
teru zasadn iczo ogólnego, dom ieszkę treściow ą natu ry oglądow ej. (Zob. cyt.
d zieło ks. L i n d w o r s k y ’ e g o, s. 167').
34 Zob. ks. P e i l l a u b e , A m e — S a sp ir itn a lite — D em o n stra tio n r a - tio n n e lle d ’a p re s la p h ilosoph ie d e sa in t Thom as, W: D ietio n n a ire d e th e o - logie ca th o lią u e pod red. A. V acant, E. M angenot i E. A m ann, t. I, cz. I, P aris 1935, kol. 1035.
35 Jak to czyn i w op. cit., s.' 104, 167.
bezpośrednio stosunków rzeczowych ani naszych pojąć w ziętych od stron y ich treści n ie można oddać dość dokładnie za pomocą żadnego oglądow ego przedstaw ienia o charakterze indywidualnym, konkretnym , że te przedstawienia n ie mogą ich zastąpić bez w zglę
du na konfigurację, w jakiej m ogłyby się pojawić 36.
Ks. Lindw orsky’emu m ożem y w ięc ostatecznie zarzucić w tym wypadku tylko to, że okazał dużo pochopności w podążaniu za sposobem w yrażania się tych nowszych autorów, którym pochod
na cecha ogólności naszych pojęć przysłoniła ich cechę podsta
wową, jaką jest abstrakcyjność. Przeciw staw iając się tendencji, jakiej u legł ks. Lindworsky, będziem y w dalszym ciągu naszego studium podkreślali przy pojęciach n ie ty le ich ogólność co ich abstrakcyjność.
4. Pow ażniejszy niedostatek niż ten, który co dopiero wska
zaliśmy, w ystęp u je u ks.. Lindw orsky’ego w pojmowaniu stosunku naszych pojęć, w ziętych od strony ogólności ich przedmiotowej treści do dostrzeżonych przez nas relacyji rzeczowych.
W artykule Zur P sychologie der B egriffe („Philosophisches Jahrbuch”, 32 (1919) 23) ks. Lindworsky określił pojęcie jako w iedzę o jednym lub o w ielu stosunkach rzeczowych, które sami ujęliśm y, w zględnie na które zwrócili naszą uwagę inni. Jedna
kowoż w E x p erim en telle Psychologie, pracy późniejszej od w y
m ienianego artykułu 37, ks. Lindworsky w yłączył wypadek, w któ
rym pojęcie obejm owałoby w sw ej treści jeden tylko poznany przez nas stosunek rzeczow y. Ma to zw iązek z przyjętym przez autora w ym ienionego podręcznika rozróżnieniem m iędzy przeży
tym przez nas znaczeniem jakiegoś wyrazu a pojęciem , które odnosi się do jakiegoś przedmiotu w ziętego w tej postaci, w jakiej jest on znany w iedzy, n a u c e 38. W następstw ie tego rozróżnienia ks. Lindworsky przyjął, że na treść przeżyw anego przez nas zna
czenia jakiegoś wyrazu m oże składać się jeden poznany stosunek
« Zob. op. cit., s. 163— 165.
37 P ierw sze w y d a n ie tego podręcznika u k azało się w r. 1921.
58 S. 165 (w cyt. sta le wyd.). — Ks. L i n d w o r s k y w ten sposób p isa ł
w ty m dziele o pojęciu: D e r B eg riff k e n n zeic h n e t e in en G eg en sta n d , so
w ie er d e r W issen sch a ft be k a n n t ist.
68
K S . K A Z IM IE R Z K Ł Ó S A Krzeczowy 39, ale gdy idzie o pojęcie, to ten w ytw ór poznawczy określił jako pewną sumą poznanych przez nas stosunków rze
czowych, które można odnieść do w szystkich jednostek danej grupy, inaczej mówiąc, jako wiedzę o stosunkach rzeczow ych, w jakich wszystkie te jednostki pozostają40. Jeżeli pom iniem y tę modyfikację poglądów ks. Lindworsky’ego, m ożem y powiedzieć, ż s autor ten stale opowiadał się za relacjonistycznym ujęciem treści pojęć. Jest to ujęcie, z którym w ystąpił u nas ostatnio o. Albert M. Krąpiec O P 11
Zanim przejdziemy do krytycznej oceny takiego ujęcia treści pojęć, m usimy najpierw zauważyć, że decyzja, jaką ks. Lindwor- śky powziął przy redagowaniu sw ej E xperim en telle P sychologie, by o pojęciach mówić tylko w związku z przedm iotami, które zostały określone ze stanowiska nauki, jest decyzją m ało uzasad
nioną, skoro wiąże się z w yłączeniem w szelkich pojęć z dziedziny poznania przednaukowego czy pozanaukowego. O zaproponowanej przez ks. Lindworsky’ego syntetycznej definicji pojęć trzeba po
w iedzieć, że ona przez swą dowolność w zacieśnieniu pojęć do sfery poznania naukowego wprowadza tylk o zam ęt do naszych klasyfikacji psychologicznych, bo po jej przyjęciu nie wiadomo, jak określić abstrakcyjne przedstawienia, do których dochodzimy
39 Ibidem.
40 Tamże, s. 164—167. Podobnie ks. L i n d w o r s k y u trzym yw ał w U m rissk izze zu ein er th eore tisch en P sych ologie: D er B e g riff is t fu r uns n u r die Su m m ę m eh rerer R ela tio n serk en n tn isse. (S. 32).
41 R ea lizm ludzkiego pozn ania, Poznań 1959, s. 530—531, 533. — R elacjo- n istyczn e ujęcie treści pojęć o. K rąpiec przed staw ia n a jp ierw w liczbie pojedynczej. Oto, co ten autor pisze na s. 530 sw ego dzieła: „U niw ersalia..., ogólnie biorąc, jako treści cech, są w gruncie rzeczy jakim ś, u jęty m pod pew n ym aspektem , id en tyczn ym stosun kiem m ięd zy elem en tam i rzeczy, stosun kiem znajdującym się w w ie lu przedm iotach”. Podobne sform u łow a
n ie o. K rąpiec pow tarza jeszcze dw uk rotn ie na s. 530—531. N a s. 533 p rze
chodzi do w yrażenia w liczbie m nogiej. „U n iw ersalia — p isze — stan ow ią
«identyczność stosun ków w . w ic iu rzeczach u jętych pod p ew n ym a sp ek tem®”. O. K r ą p i e c nie w y ja śn ia tego, czy p ierw sza form u ła w yraża w stosun ku do drugiej n ajp rostszy w y p a d ek graniczny, czy też jest ty lk o pierw szym przybliżonym w yp ow ied zen iem tego, co precyzyjn iej p rzed sta
w ia druga formuła.
w trakcie m yślenia, które n ie ma jeszcze charakteru naukowego.
M ówienie w tym wypadku o znaczeniu używ anych przez nas w y
razów zam iast o pojęciach, zdaje się być tylk o niepotrzebnym mnożeniem rozróżnień. W szystko w ięc przemawia zą tym , by, w przeciw ieństw ie do poczynań ks. Lindworsky’ego, pozostać przy analitycznej definicji pojęć, w edług której o pojęciach można mówić zarówno w ramach m yślenia naukowego, jak i myślenia,, przednaukowego, jak to każdy z°nas przyjm uje, zanim podjął się próby naukowego zdefiniowania pojęć.
A teraz, gdy idzie o dopatrywanie się w treści pojęć w iedzy o stosunkach rzeczowych, to tego rodzaju ujęcie m ieści w sobie n iew ątpliw ie część prawdy. Stosunki rzeczow e wchodzą w takim czy innym zakresie w treść w szystkich pojęć. M amy naw et takie pojęcia, które przedstawiają same’ tylk o stosunki rzeczowe, przy których ich człony (podmiot relacji i jej kres) mogą być dowolne w ramach w łaściw ego dla tych stosunków pola. Są to, jak już na to zwrócił uwagę Bertrand R u sse ll42, pojęcia ogólne, które w y rażamy przy pom ocy przyim ków i czasow ników 43. Przy takich pojęciach nie zawsze chodzi o jakąś sum ę poznanych przez nas stosunków rzeczowych, gdyż niektóre z nich przedstawiają jeden tylk o stosunek rzeczowy, na przykład wskazane przez Russella pojęcie stosunku podobieństwa lub pojęcie stosunku „na północ od”. Gdy wszakże treść niektórych pojęć jesteśm y zmuszeni inter
pretować jako wiedzę o w ielu stosunkach rzeczowych, to taka interpretacja m oże okazać się korzystna ż psychologicznego punktu w idzenia.
„Jeśli pojęcie sk ład a się z pew n ej su m y [poznanych] stosu n k ów rze
czow ych — p isa ł ks. L in d w o rsk y . — w ów czas reprodukcja pew n ych części tej su m y m oże nam się n ie udać i w sk u tek tego m ogą pow stać błędn e sądy, chociaż poprzednio w y tw o rzy liśm y sobie pojęcie .dobre; fa k t ten
42 Z agadn ien ia filo zo fii, tłum . z oryg. ang., W arszaw a 1913,'' s. "92—93.
43 O czasow nikach w te d y p ow iem y z R u ssellem , że one służą do w y rażania p ojęć p rzed staw iających stosunki, gdy zgodzim y się na to, że czyn
ność (poiein , actio) i biern ość (paschein, passio) nie stan ow ią odrębnych k a tegorii, ale że są to ty lk o form y stosun ku ich pod m iotu do jakiegoś przed
m iotu. K s. L i n d w o r s k y w y ją tk o w o ty lk o brał pod uw agę stosun ki
rzeczow e w yrażan e z pom ocą czasow ników , np. w op. cit., s. 170.
70
K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A K7 trudnością tylko da się w yjaśnić, jeżeli [wszystkie] pojęcia uw ażać bę
dziemy za niezłożone duchowe w ielkości” 44.