• Nie Znaleziono Wyników

Podlaski Kwartalnik Kulturalny R. 28 (2015) nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podlaski Kwartalnik Kulturalny R. 28 (2015) nr 2"

Copied!
121
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

i &&

(3)

Jak se staniesz przed Wielkim Sądem i cie spytajom „kto?”, nie będziesz mówił filozof ani redaktor, ale powiesz – „jo” (ks. J. Tischner) Kolegium redakcyjne: Jarosław Bartniczuk (sekretarz), Tomasz Demidowicz, Ryszard Kornacki, Grażyna Lewczuk, Grzegorz Michałowski (red. naczelny), Roman Pieńkowski, Maria Pietruczuk.

Wydawnictwo ukazuje się przy pomocy finansowej:

Prezydenta Miasta Białej Podlaskiej

Na okładce:

grafika „Jazz trio”

(Lilla Wielgan-Michaluk ) Ilustracje

Arkadiusz Sawczuk Red. techniczny:

Grzegorz Michałowski

Adres redakcji:

Miejska Biblioteka Publiczna „Podlaski Kwartalnik Kulturalny”, ul. Warsza- wska 12A, 21-500 Biała Podlaska, tel. (83) 341 64 52, www.mbp.org.pl, e-mail: regionalia@mbp.org.pl Nakł. 350 egzemplarzy

Druk i oprawa: Poligrafia Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej

(4)

Spis treści

ARTYKUŁY Jan Kukawski

Blaski i cienie bialskiej konspiracji 7

Krystyna Pękalska

Życie: może głupie i nudne było … ale warte po-

wtórzenia 22

WSPOMNIENIA Wojciech Kroszczyński

Kiedy Podlasie przecięła granica 28

Roman J. Łysakowski

Pamiętniki: lata czterdzieste XX wieku w sercach

maluczkich 38

PREZENTACJE Ludwik Janion

Wiersze: To będzie ...,Jest pole...,Przyśniła się 51 Jadwiga Mariola Jankowska

Ślady z dzieciństwa 61

Marta Świć

Zarobić na poezji 69

Piotr Kowieski

Wiersze: pędzle, rzeczy ważne, ona 71

Violetta Jarząbkowska

„Karczeby”… niby suche niby martwe a wciąż wy-

puszczają młode pędy 82

(5)

RECENZJE Maria Makarska

Moje wiersze bez uzdy ... (o poezji Marty Świć) 86 Andrzej Tłomacki

Relacje z wysiedleń uczestników akcji „Wisła” 91 Helena Romaszewska

Traktaty – zagadnienia fundamentalne 100 Z ŻAŁOBNEJ KARTY

Redakcja PKK – Leszkowi: Maria Makarska,

Henryk Kozak, Helena Romaszewska, Marta Świć 106

KRONIKA KULTURALNA 112

Nadesłano do redakcji 116

(6)

„Podlaskiego Kwartalnika Kulturalnego”

◘ ◘ ◘

Hanna Bajkowska (Biała Podlaska) ◘ kultura Mariusz Bechta (Biała Podlaska) ◘ historia

Ryszard Chojecki (Łosice) ◘ literatura Józef Czapski (Tuczna) ◘ pamiętnikarstwo

Ludwik Filip Czech (Gdańsk) ◘ literatura Swietłana Denisowa (Mińsk, Białoruś) ◘ literatura bp Antoni P. Dydycz (Drohiczyn n/B) ◘ historia, socjologia

o. Eligiusz Dymowski (Kraków) ◘ literatura Aniela Halczuk (Żeszczynka) ◘ folklor Aleksander Iljin (Pińsk, Białoruś) ◘ historia Stanisław Jadczak (Lublin) ◘ kultura, regionalizm

Ludwik Janion (Warszawa) ◘ literatura Szczepan Kalinowski (Biała Podlaska) ◘ historia

Wanda Kardasz (Wrocław) ◘ pamiętnikarstwo Helena Kiwako (Brześć, Białoruś) ◘ literatura

Agnieszka Kolasa (Zabłocie) ◘ historia Bogusław Korzeniewski (Piszczac) ◘ historia Tatiana Kowieńko (Brześć, Białoruś) ◘ regionalizm

Henryk Kozak (Lublin) ◘ literatura Jan Kukawski (Warszawa) ◘ historia Olga Lalić-Krowicka (Dukla) ◘ literatura Roman Łysakowski (Warszawa) ◘ historia, kultura

Maria Makarska (Lublin) ◘ literatura, sztuka Tatiana Nałobina (Brześć, Białoruś) ◘ literatura Małgorzata Nikolska (Biała Podlaska) ◘ historia sztuki

Helena Romaszewska (Biała Podlaska) ◘ literatura

(7)

Arkadiusz Sawczuk (Biała Podlaska) ◘ plastyka Władimir Suchopar (Brześć, Białoruś) ◘ kultura Leon Szabluk (Malowa Góra) ◘ pamiętnikarstwo

Marta Świć (Suchowola) ◘ literatura Jurata Bogna Serafińska (Warszawa) ◘ literatura Leszek Sokołowski (Krzymoszyce) ◘ literatura

Paweł Tarkowski (Biała Podlaska) ◘ historia Andrzej Tłomacki (Warszawa) ◘ historia

◘ ◘ ◘

Podlaski Kwartalnik Kulturalny jest popularnym wydawnictwem adresowanym do miłośników Podlasia oraz środowisk zainteresowanych problematyką wschodniego pogranicza kulturowego. Polecając czytelnikom nasze czasopismo sugerujemy wy- branie najkorzystniejszej formy jego zakupu – stałą prenumeratę. Przyjmuje ją Miej- ska Biblioteka Publiczna: prenumerata na rok 2015 wynosi 50 zł (łącznie z koszta- mi przesyłki). Konto: Miejska Biblioteka Publiczna w Białej Podlaskiej Kredyt Bank Oddział w Białej Podlaskiej – nr konta: 47 1500 1331 1213 3000 7663 0000. Tylko prenumerata gwarantuje systematyczność otrzymywania kolejnych numerów kwar- talnika, a tym samym najnowszych artykułów o tematyce regionalnej, informacji o no- wych publikacjach, wydarzeniach i zjawiskach kulturowych, jakie zachodzą na Po- dlasiu. Zachęcamy do popularyzowania kwartalnika wśród znajomych i przyjaciół oraz nadsyłania uwag, opinii i propozycji dotyczących jego zawartości.

* Artykuły zawarte w Podlaskim Kwartalniku Kulturalnym są własnością ich auto- rów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść merytoryczną.

Redakcja

(8)

a r t y k u ł y

Jan Kukawski

(Warszawa)

Blaski i cienie bialskiej konspiracji

końcowej fazie kampanii wrześniowej, gdy stawało się już oczywiste, że będzie ona przegrana, a zachodni sojusznicy w najbliższym czasie nie pośpieszą z pomocą, przebywający w Rumunii marszałek Edward Śmigły- Rydz specjalnym samolotem przysłał do przebywającego wówczas w Warsza- wie gen. Juliusza Rómmla posłańca, z rozkazem zobowiązującym go do wy- znaczenia oficera odpowiedzialnego za organizację konspiracji wojskowej w oku- powanej Polsce.

Tym sposobem jeszcze przed kapitulacją stolicy rozpoczęła działalność podziemna organizacja Służba Zwycięstwu Polski. Na jej czele stanął prze- bywający w tym czasie w oblężonym mieście najstarszy stopniem legionista – gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Warszawy wysłał on na początku października do Lublina płk Józefa Spy- chalskiego, z zadaniem powołania do życia organizacji SZP. Następnie przy- jechał tam osobiście, jako wyznaczony przez prezydenta stolicy Stefana Sta- rzyńskiego pełnomocnik Zarządu Miejskiego Warszawy do spraw zakupu ży- wności. Jego przyjazd do Lublina nie był przypadkowy. Tworząca się organi- zacja konspiracyjna miała bowiem opierać się na byłych członkach Polskiej Organizacji Wojskowej, którzy pod koniec I Wojny Światowej przyczynili się do powstania w Lublinie Rządu Ludowego, podporządkowanego później Jó- zefowi Piłsudskiemu. Posiadali oni doświadczenie w pracy konspiracyjnej z lat Wielkiej Wojny, które zamierzano wykorzystać po raz kolejny. Gen. M. Toka- karzewski odwiedził następnie Kielce, Kraków, Radom, Tarnów oraz Łódź.

Lubelska organizacja uważana była za najsilniejszą. Na jej czele stał płk Spy- chalski, zastępcą i szefem sztabu był mjr Marian Drobik (ps. „Wujek”), a za- stępcą do spraw cywilnych prezes lubelskiego Związku Peowiaków sędzia Stefan Lelek-Sowa, będący w tym czasie przewodniczącym Zarządu Okręgu organizacji „Orzeł Biały”, którą powołał wraz z mjr Janem Kanty Lasotą. W za- istniałych okolicznościach organizację tą włączono w skład SZP. Dwuczło- nowe nazwisko sędziego ukształtowało się podczas wojny polsko-rosyjskiej 1920 r. Kiedy zaistniała obawa, że bolszewicy mogą opanować cały kraj, zo- stał on zwolniony z wojska, z jednoczesnym powierzeniem mu zadań zwią-

W

(9)

zanych z przygotowaniem antykomunistycznej partyzantki. Dla lepszego za- konspirowania się zmienił on w tym czasie swoje nazwisko Sowa, na „Lelek”.

Na potrzeby funkcjonowania podziemnej organizacji cały kraj w 1939 r.

podzielony został na sześć Obszarów (województwo lubelskie znalazło się w składzie Obszaru Warszawskiego). Pod koniec grudnia sporządzono zapo- trzebowanie na sprzęt nadawczo-odbiorczy, w który planowano zaopatrzyć najsilniejsze organizacje konspiracyjne. Na terenie Obszaru Warszawskiego sprzęt nadawczo-odbiorczy miały otrzymać: SZP w Płocku, Łodzi, Kielcach, Lublinie, Siedlcach i ewentualnie w Białej Podlaskiej1. Warszawy na wspo- mnianej liście nie było, bowiem takim sprzętem stolica z pewnością już dys- ponowała. Alternatywne potraktowanie Siedlec i Białej Podlaskiej być może świadczyło, że zamierzano przynajmniej jedną stację nadawczo-odbiorczą zlo- kalizować przy ważnym pod względem wojskowym szlaku komunikacyjnym Warszawa-Brześć.

Umieszczenie Białej Podlaskiej na liście organizacji uwzględnionych w planie zaopatrzenia w radiostacje świadczy o sile i znaczeniu bialskiej kon- spiracji niepodległościowej, a także o pierwszym komendancie SZP w Białej – „peowiaku” Andrzeju Baju (ps. „Wilski”). Przed wojną był on bliskim współ- pracownikiem sędziego „Lelka”, a na komendanta organizacji podziemnej w Bia- łej Podlaskiej mianował go mjr Spychalski. Jak już wspomniałem, w bardzo krótkim czasie zorganizował on na tyle silną organizację, że planowano wy- posażyć ją w radiostację. Podobne placówki, jak chociażby w Janowie Lu- belskim, Zamościu, Puławach, Krasnymstawie, Hrubieszowie, Biłgoraju oraz częściowo Lubartowie i Chełmie, na wspomnianej liście się nie znalazły2.

O wynikach swojej konspiracyjnej działalności, obejmującej zasięgiem cały okupowany kraj, gen. M. Tokarzewski przesłał meldunek – za pośredni- ctwem byłego attache ambasady węgierskiej w Polsce – do internowanego w Rumunii marszałka. Zanim jednak dotarł do adresata nastąpiła już zmiana na stanowisku naczelnego wodza. W tej sytuacji E. Śmigły-Rydz przesłał go do przebywającego we Francji gen. Władysława Sikorskiego. Nowy wódz na- czelny najwyraźniej poczuł się urażony tym, że meldunek trafił do niego za pośrednictwem gen. E. Rydza-Śmigłego, bo odwołał on gen. M. Tokarzew- skiego z zajmowanego stanowiska. Decyzja ta była bardzo krzywdząca dla autora meldunku, ponieważ kierowany był on do Naczelnego Wodza bez po- dania konkretnego nazwiska. A poza tym, jak wykazała późniejsza analiza do- kumentów, w dniu jego wysłania gen. W. Sikorski nie posiadał jeszcze nomi- nacji na Naczelnego Wodza.

1 D. Bargłowski, Po trzykroć pierwszy: Michał Tokarzewski-Karaszewicz, generał broni, teozof, wolnomularz, kapłan Kościoła liberalno-katolickiego, Warszawa 2002, t. 2, s. 120

2 I. Caban, Z. Mańkowski, Związek Walki Zbrojnej i Armia Krajowa w Okręgu Lu- belskim 1939-1944, Lublin 1971, s. 15-22

(10)

Pozbawionego dowództwa nad krajem Tokarzewskiego gen. W. Sikor- ski mianował dowódcą Obszaru Lwowskiego, co, jak napisał S. Korboński, było równoznaczne z wyrokiem skazującym go na więzienie i śmierć, gdyż Tokarzewskiego we Lwowie, gdzie był przez dłuższy czas dowódcą Okręgu Korpusu VI, znali wszyscy i fakt ten z punktu widzenia konspiracji stanowił naj-gorszą rekomendację3.

Jednocześnie gen. W. Sikorski rozwiązał liczącą już około 25 tysięcy członków organizację SZP i powołał do życia Związek Walki Zbrojnej. Na komendanta tej konspiracyjnej organizacji wyznaczył przebywającego w Pa- ryżu gen. Kazimierza Sosnkowskiego, a liczbę obszarów w okupowanym kra- ju zredukował do dwóch. Na komendanta pierwszego obszaru, obejmującego tereny znajdujące się pod okupacją niemiecką, wyznaczył gen. Grot-Rowec- kiego. Komendantem Obszaru znajdującego się pod okupacją sowiecką miał zostać gen. M. Tokarzewski, lecz zanim zdołał dojechać do Lwowa został aresztowany przez NKWD. Gdy po pewnym czasie okazało się, że z powodu braku sprawnej łączności nie można na odległość kierować konspiracją w oku- powanej Polsce, komendantem ZWZ na kraj wyznaczony został gen Grot-Ro- wecki (w ZSP był zastępcą gen. Tokarzewskiego). Dalszy rozwój ZWZ opie- rał się w zasadzie na dotychczasowych strukturach Służby Zwycięstwu Pol- ski, z tym że, tu i ówdzie z kierowniczych stanowisk usuwano ludzi związa- nych z przedwojennymi władzami, które obciążano odpowiedzialnością za przegraną kampanię wrześniową. Nie zaprzestano tego nawet po kapitulacji Francji, która broniła się jedynie nieco dłużej od Polski, pomimo tego, że dys- ponowała rozległymi koloniami, wsparciem angielskiej armii, nie została też zdradziecko napadnięta przez drugiego potężnego sąsiada. Przeprowadzone po odejściu gen. M. Tokarzewskiego zmiany personalne dotknęły też płk J. Spy- chalskiego. Także i on skierowany został na tereny sowieckiej okupacji, gdzie po aresztowaniu wywieziono go do łagrów. Następnie wraz z armią gen. Wła- dysława Andersa przedostał się na zachód, skąd jako „cichociemny” powrócił do kraju, by kontynuować pracę konspiracyjną (w Krakowie).

Bialska konspiracja wyraźnie ociągała się z przeprowadzeniem narzu- conych odgórnie zmian. Nastąpiły one dopiero w drugim kwartale 1940 r. i w za- sadzie polegały jedynie na zmianie nazwy (na ZWZ). W składzie pierwszej Komendy Obwodu Biała Podlaska, oprócz wspomnianego już komendanta por. rezerwy Andrzeja Baja (ps. „Wilski”, „Wujek”), znaleźli się jeszcze: ppor.

rezerwy Adolf Delecki (ps. „Nałęcz”), sierż. rez. Stanisław Maziejuk i ppor.

rez. Ludwik Bąkowski (ps. „Zadora”). Na początku lutego 1940 r. zagrożony aresztowaniem A. Baj wyjechał do Warszawy; na jego miejsce powołany zo- stał Robert Bijasiewicz (ps. „Orlik”). Nowy komendant był przed wojną bur-

3 S. Korboński, Polskie Państwo Podziemne 1939-1945, Wrocław 1987, Wyd. NZS, s. 29.

(11)

mistrzem Janowa Lubelskiego, od 1938 r. posłem na Sejm. Przed przyjazdem do Białej pełnił w Janowie Lubelskim obowiązki zastępcy komendanta SZP.

W najbliższym otoczeniu nowego komendanta obwodu znalazł się, jako jego zastępca, bialski nauczyciel Stefańczyk (po aresztowaniu trafił do Oświęci- mia) oraz sierżant rez. Stanisław Maziejuk. Oficerem organizacyjnym został szef Powiatowego Związku Kółek Rolniczych inż. Józef Lubczański, a jego współpracownica Ada Skulska (z Kółek Rolniczych) odpowiadała za łącz- ność. Oficerem do zadań specjalnych był por. Stanisław Arnold, kwatermi- strzem Ignacy Kozakiewicz, a kapelanem ks. Górecki (z kodeńskiego klasz- toru). Na komendanta miasta Biała Podlaska powołano mistrza kominiarskie- go – Stefana Baczyńskiego.

Ponadto w skład komendy wchodzili, bądź ściśle z nią współpracowali:

prowadząca punkt kontaktowy Maria Grabowska, nauczyciel Stanisław Duń- ski, Stanisław Krak (ps. „Dziurawiec”) oraz Królikowski – pracownik urzędu finansowego4. W pierwszej połowie 1940 r., gdy komendantem Obwodu Biała Podlaska był R. Bijasiewicz, ujawniło się przed nim 30 wyższych oficerów Wojska Polskiego. Zatrudnieni oni byli jako gajowi i dozorcy w majątku ba- rona Stanisława Rosenwertha w Cieleśnicy. Nazwiska oficerów nie są znane, prawdopodobne jednak, że znaleźli się wśród nich również ci oficerowie, którzy po przegranej kampanii wrześniowej zmuszeni byli do pośpiesznego opuszczenia kwatery w Wiskach, ponieważ zostali zauważeni przez współpra- cującą z wojskami sowieckimi czerwoną milicją5.

W początkowym okresie nie było większych trudności przy nawiązy- waniu wzajemnych kontaktów. Organizacja podziemna rozwijała się więc w spo- sób dynamiczny. Było to niewątpliwie następstwem powszechnego przekona- nia, że wraz z wiosną, po przystąpieniu do wojny Francji, sytuacja ulegnie ra- dykalnej poprawie. Z drugiej zaś strony, Niemcy potrzebowali też czasu, aby w okupowanym kraju zorganizować skuteczny aparat terroru. Nie mogąc li- czyć na pomoc mniejszości niemieckiej, której na Podlasiu po prostu nie by- ło, w zwalczaniu podziemia niepodległościowego oparli się na komunistach, tych, którzy we wrześniu 1939 r. strzelali do wycofujących się ze wschodu polskich żołnierzy. Zasady współpracy przy zwalczaniu polskiego podziemia, pomiędzy Gestapo a NKWD, ustalone zostały w pierwszej połowie 1940 r., podczas konferencji w Zakopanem i Krakowie. Dlatego też, niemal do poło- wy 1941 r. Niemcy uważali komunistów za swoich sojuszników. Do wsi, w których mieli oni znaczące wpływy, Niemcy kierowali środki na budowę dróg, za co otrzymywali produkty żywnościowe – w wymiarach większych, niż to wynikało z nałożonych kontyngentów.

4 I. Caban, Z. Mańkowski, op. cit. s. 217; Relacja R. Bijasiewicza – w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego w Lublinie.

5 Czesław Czarnocki, Losy ludzi wywodzących się ze wsi Wiski, obecnie gmina Tuczna, pow. Biała Podlaska, Rocznik Bialskopodlaski, T. XVI, s. 218.

(12)

W tym samym czasie z zajętego przez Sowietów Brześcia kierowane były do Rzeszy pociągi wypełnione żywnością i różnego rodzaju surowcami strategicznymi, których Niemcy nie posiadali. Wskutek angielskiej blokady nie mogli sprowadzić ich również z innych krajów. Jednocześnie Józef Stalin przesuwał w tajemnicy swoje wojska w pobliże granicy z Rzeszą, aby w do- godnym dla siebie czasie zaatakować. W pewnym momencie Adolf Hitler zo- rientował się w zaistniałej sytuacji i zaatakował jako pierwszy. Sowieccy stra- tedzy w ogóle nie brali tego pod uwagę. Jednym z ówczesnych czerwonoar- mistów był Polak – Michał Sergiejczyk. Pod koniec lat czterdziestych, jako nauczyciel historii w Szkole Podstawowej w Tucznej, wyjaśniał swoim ucz- niom, że gdyby Niemcy nie napadli na ZSRR, to za jakieś dwa-trzy tygodnie Armia Czerwona „wyzwoliłaby” Polskę spod hitlerowskiej okupacji. Sytuacja była o tyle dziwna, że w tym samym czasie w podręcznikach szkolnych moż- na było przeczytać, że Związek Radziecki dlatego początkowo ponosił po- rażki, ponieważ zajęty był pokojowym budownictwem. Z tego właśnie powo- du nie był przygotowany do wojny. Tezy głoszone w 1949 r. przez M. Ser- giejczyka potwierdziły się po kilkudziesięciu latach. Jeden z sowieckich agen- tów, który zbiegł na Zachód pod przybranym nazwiskiem „Suworow”, opu- blikował książkę „Lodołamacz”. Opisał w niej kulisy polityki Stalina – przed i podczas wojny6.

Niejako pokłosiem wcześniejszej współpracy polskich komunistów z Niemcami była sytuacja jaka zaistniała jesienią 1942. Aresztowali oni wów- czas i wywieźli do Oświęcimia czterech mieszkańców narodowości polskiej wyznania prawosławnego ze wsi Choroszczynka. Było to efektem doniesie- nia, że w 1939 r. witali oni sowieckich żołnierzy z czerwonymi opaskami na rękach. Po pewnym czasie dwóch zostało zwolnionych. Najwidoczniej udało się im udowodnić, że współpracowali później z niemieckimi władzami okupa- cyjnymi. W przeciwnym wypadku z obozu koncentracyjnego nie byliby zwol- nieni. Sprawa jest tym bardziej znamienna, że w czasach PRL-u nie wolno by- ło o tym pisać, mimo tego, że wzmianka na ten temat znajduje się w doku- mentach radzyńskiego archiwum (akta Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich).

Podczas okupacji mieszkał w Tucznej brat czołowego podlaskiego ko- munisty, byłego więźnia Berezy Kartuskiej – Jana Włodarczyka, który ściśle współpracował z władzami okupacyjnymi … i nawet zapisał się na niemiecką listę narodowościową. Z tego też powodu zaraz po wojnie jego majątek, jako folksdojcza, został skonfiskowany, a jego dom przekazano nauczycielowi Ję- dryczkowskiemu. Tymczasem mieszkająca w we wsi Niemka Emma bardzo pomagała jej mieszkańcom, głównie tym, którzy narazili się okupantowi.

Ostrzegała ich m.in. przed współpracownikami gestapo. Gdy w 1947 r. przy-

6 Wiktor Suworow, Lodołamacz, Warszawa 1992.

(13)

jechała do wsi Wojskowa Grupa Operacyjna, z zamiarem jej wysiedlenia, cała wieś stanęła w obronie Emmy. W efekcie do przymusowego wysiedlenia nie doszło.

W kwietniu 1941 r., zaraz po przejściu dotychczasowego komendanta obwodu Bijasiewicza do pracy na stanowisku zastępcy komendanta obwodu w Lublinie, w Białej Podlaskiej doszło do masowych aresztowań działaczy ZWZ. Wśród 35 zatrzymanych i wywiezionych do Oświęcimia znajdował się również nowy komendant obwodu ppor. Henryk Borowicz-Sagan (nr obozo- wy 16080). Po kilku miesiącach został zamordowany. Przed wojną był on kie- rownikiem szkoły nr 3 w Brześciu n/Bugiem. Podczas kampanii wrześniowej został ranny. Następnie działał w SZP-ZWZ na terenie Brześcia, skąd przyje- chał do Białej Podlaskiej. Razem z nim aresztowany został również jego za- stępca Stanisław Maziejuk oraz komendant miasta Biała Podlaska – Stefan Baczyński. Nieco później, ale jeszcze w tym samym roku, aresztowano zało- życiela organizacji SZP–ZWZ w Tucznej, kierownik szkoły Stanisława Sobo- ra. W ostatniej dekadzie maja 1941 r. przewieziono go z grupą innych wię- źniów z Lublina do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie w miesiącu sierpniu został zamordowany (numer obozowy 16453). W następstwie maso- wych aresztowań działalność konspiracyjna w powiecie bialskim została spa- raliżowana, do takiego stopnia, że nowy komendant obwodu Biała Podlaska (kpt Stanisław Małecki, ps. „Sulima”) pojawił się dopiero w listopadzie.

Z chwilą napaści Niemiec na Sowiecką Rosję fala aresztowań wyraźnie zmalała. Władze okupacyjne nie mogły już liczyć na pomoc komunistów, któ- rzy zaczęli wstępować do organizacji niepodległościowych. Łatwość, z jaką się do nich przedostawali, spowodowana była tym, że po rozwiązaniu przez Stalina KPP (w 1938 r.) nie mieli innej alternatywy. Wstępowali więc do Stronnictwa Ludowego, a później, już jako członkowie tej partii, mogli być przyjmowani zarówno do Batalionów Chłopskich, jak i do Armii Krajowej.

Na zjawisko przenikania komunistów do Stronnictwa Ludowego, jeszcze przed wojną, zwracał uwagę ówczesny wicestarosta bialski, pisząc, że w powiecie bialskim niektórzy ludowcy sympatyzują z komunistami i nawet należą do partii komunistycznej7. Miało to szczególnie negatywne znaczenie po zerwa- niu przez Stalina (1943 r.) stosunków dyplomatycznych z rządem gen. W. Si- korskiego. Ludzie ci zaczęli wówczas zapisywać się do PPR8. Od tej chwili stawali się oni komunistycznymi wtyczkami w organizacjach niepodległo- ściowych, bowiem każdy z członków PPR był jednocześnie członkiem Gwar- dii Ludowej. Prowadzoną w strukturach AK działalność komunistyczną uła- twiała postawa płk Tumidajskiego (ps. „Marcin)”, który nie godził się by w podległym mu Lubelskim Okręgu AK działał Społeczny Komitetu Antyko-

7 B. Górny, Monografia powiatu bialskiego. Biała Podlaska 1939, s. 151.

8 IPN Kr 009/5494 34577/1 s. 11

(14)

munistyczny „Antyk”. Uważał on, że doprowadziłoby to do konfliktu z inny- mi organizacjami9. Tworzona była tym sposobem sytuacja, którą komuniści określali podwójną konspiracją, prowadzoną zarówno wobec Niemców, jak i wobec nieufnie nastawionej do nich miejscowej ludności.

W tym czasie gdy trwały masowe aresztowania członków ZWZ w Okrę- gu Lubelskim formowała się nowa struktura tej organizacji. I tak, wiosną 1941 r.

utworzone zostały następujące inspektoraty: 1. Inspektorat „Północ” – z ob- wodami Biała Podlaska, Łuków, Radzyń i Włodawa, 2. Inspektorat „Środek”

– z obwodami Chełm, Janów Lubelski, Lubartów, Lublin i Puławy, 3. Inspek- torat „Południe” – z obwodami Biłgoraj, Hrubieszów, Krasnystaw, Toma- szów Lubelski i Zamość. Po pewnym czasie doszło do kolejnej reorganizacji, w następstwie której cały Okręg Lubelski podzielony został początkowo na 4, a następnie na 5 inspektoratów rejonowych. Lokalizacja czterech inspekto- ratów, takich jak „Chełm”, „Lublin”, „Puławy” i „Zamość, nie budzi wątpli- wości, były to bowiem największe miasta na tym obszarze. Inaczej natomiast miała się sprawa z inspektoratem w składzie którego znalazły się obwody bialski, włodawski i radzyński, bowiem w tym przypadku na siedzibę inspek- toratu wyznaczono Radzyń Podlaski, miasto przeszło trzy razy mniejsze od Białej Podlaskiej.10 Takiego rozwiązania nie można racjonalnie wytłuma- czyć, bowiem Biała była miastem nie tylko dużo większym od Radzynia, ale też stanowiła ważny węzeł komunikacyjny. Poza tym, przed wojną stacjono- wał w tym mieście garnizon wojskowy, znajdowało się lotnisko oraz fabryka samolotów. Czynniki te sprawiły, że w Białej zamieszkiwało dużo rodzin woj- skowych, które stanowiły naturalną bazę dla tworzącej się konspiracji nie- podległościowej. Dlatego też w zamyśle organizatorów SZP, w początkowym okresie okupacji, Biała Podlaska miała być jednym z najważniejszych ośrod- ków konspiracji niepodległościowej w północnej części woj. lubelskiego. W no- wej rzeczywistości politycznej, po przejęciu władzy przez wrogo nastawioną do przedwojennych władz opozycję, wyżej wymienione czynniki najwidocz- niej okazały się obciążeniem. Prawdopodobnie dlatego, przynajmniej formal- nie, Biała Podlaska nie mogła stać się siedzibą inspektoratu. Być może pewne znaczenie miało również to, że radzyńska organizacja SZP powstała na bazie warszawskich kontaktów, stąd i nie była bezpośrednio kojarzona z piłsudczy- kami. W związku z tym, że Radzyń Podlaski był miastem mniejszym, w do- datku pozbawionym podstawowego środka komunikacji, jaki w owych cza- sach stanowiła kolej, sztab inspektoratu zlokalizowano w Białej. Inspektor ppłk Stefan Drewnowski mieszkał w Lublinie, a na Podlasie przyjeżdżał jedy- nie w celu przeprowadzenia inspekcji.

9 Zbiory Biblioteki im. Łopacińskiego w Lublinie, sygn. 2079, Relacja R. Bijasiewicza, s. 173.

10 W-g spisu z 1931 r. w Białej Podl. było 17,5 tys., we Włodawie 8,5 tys., a w Ra- dzyniu Podl. 5,3 tys. mieszkańców.

(15)

O tym, że sztab inspektoratu zlokalizowany został w Białej, być może zdecydowało również to, że przez pewien czas zastępca inspektora kpt. Sewe- ryn Świeprawski był równocześnie komendantem obwodu Biała Podlaska11. Prawdopodobne też, że siedziba inspektoratu przez cały czas znajdowała się w Białej Podlaskiej, lecz z nieznanych powodów posługiwano się nazwą „In- spektorat Radzyń Podlaski”. Ponieważ podobnego rozwiązania nie było w in- nych inspektoratach, nasuwa się wniosek, że został on zastosowany nie dla lepszego zakonspirowania się, lecz ze względów politycznych. Być może spo- wodowane to było również tym, że przed wojną Biała była postrzegana jako miasto prorządowe, z którym rodzinne powiązania miał minister Józef Beck, uważany za głównego politycznego antagonistę wobec gen. W. Sikorskiego.

Nie można więc wykluczyć, że gdy lista z zapotrzebowaniem na sprzęt radio- telegraficzny dotarła do otoczenia gen. W. Sikorskiego, w którym nie brak by- ło również sowieckich agentów (np. Stefan Litauer), mocno zastanawiano się dlaczego znalazła się na niej również Biała Podlaska. W ramach akcji zwal- czania wpływów sanacji być może uznano, że nie jest wskazane lokalizowa- nie siedziby inspektoratu w Białej Podlaskiej. Za taką interpretacją przemawia także to, że przy następnej zmianie struktur organizacyjnych AK, która miała miejsce przed Akcją „Burza” (1944 r.), najpierw powrócono do pierwotnego podziału, odtwarzając inspektoraty „Północ”, „Środek” i „Południe”, a następ- nie powrócono do poprzedniej struktury organizacyjnej, z tym, że zamiast In- spektoratu „Radzyń” utworzono Inspektorat „Biała Podlaska”. W jego skła- dzie znalazły się obwody: bialski, radzyński, łukowski i siedlecki12. Nowa struktura organizacyjna wyraźnie nawiązywała do struktury z czasu funkcjo- nowania SZP, gdzie jak już wspomniano Biała Podlaska zaliczana była do czołowych ośrodków konspiracji niepodległościowej w woj. lubelskim.

Pierwszym inspektorem w Inspektoracie Biała Podlaska, pełniącym swoje obowiązki od listopada 1944 r., był Franciszek Szczepankiewicz (ps.

„Drugak”). W kwietniu 1945 r. powołany on został na z-cę komendanta Okrę- gu Lubelskiego RO AK. Zwolnione przez niego miejsce zajął dotychczasowy z-ca mjr Jan Szatowski Szatyński (ps. „Kowal”, „Zagończyk”). Gdy w kwiet- niu 1946 r. F. Szczepankiewicz został komendantem Okręgu Lubelskiego to powołał J. Szatowskiego na swego zastępcę, a na jego miejsce wyznaczył Pawła Łaszkiewicza (ps. „Ordon”, „Rawicz”), który na tym stanowisku do- trwał aż do amnestii w 1947 r.13

11 I. Caban, Z. Mańkowski, op. cit. s.28, przypis 18; Zbiory Biblioteki im Łopaciń- skiego w Lublinie, sygn. 2079, relacja R. Bijasiewicza .

12 J. Sroka, 9 Podlaska Dywizja Piechoty, Biała Podlaska 1995, s. 3.

13 IPN Lu 08/5 s. 19 z 34, Charakterystyka Inspektoratu Biała Podlaska; J. C. Mali- nowski, Działalność Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w Obwodzie Siedlce, w: Szkice Podlaskie 1998, nr 6, s. 72-75

(16)

Komendantami Obwodu Biała Podlaska po śmierci Stanisława Ma- łeckiego „Sulimy” (śmiertelnie postrzelony w 1943 r., podczas nieudanej pró- by odbicia więźniów w Radzyniu Podlaskim) byli: przez 5 miesięcy por. Mie- czysław Łukasik (ps. „Stefan”), następnie – do lutego 1944 r. – kpt. Stani- sław Subocz (ps. „Michał”), a później wspomniany kpt. Seweryn Świepraw- ski, będący jednocześnie zastępcą inspektora Drewnowskiego.

Najbardziej znanym komendantem Obwodu Biała Podlaska był Stefan Wyrzykowski (ps. „Zenon”). Po kampanii wrześniowej zamieszkał on w War- szawie, tam też wstąpił do związanej z gen. W. Sikorskim Organizacji Woj- skowej – Kadra Bezpieczeństwa. Z jej ramienia został też wysłany na Pod- lasie, gdzie do czasu przeprowadzenia akcji scaleniowej był komendantem – na powiat siedlecki i bialski. Po upływie roku (od chwili połączenia OW-KB z AK) stanął on na czele grupy bojowej, której podstawowym zadaniem była ochrona radiostacji. W tym czasie, jak i podczas Akcji „Burza”, jego oddział należał do najbardziej aktywnych na terenie Lubelszczyzny. Latem 1944 r.

przeszedł wraz ze swoim oddziałem na koncentrację w okolice Leszczanki, skąd po pewnym czasie, po wcześniejszej naradzie z niektórymi dowódcami (m.in. Cyprianem Wierzchowskim, ps. „Norwid”), w pierwszych dniach sierp- nia 1944 r. opuścił miejsce koncentracji (bez wiedzy dowództwa). W następ- stwie tej decyzji, zarówno on, jak i jego żołnierze, uniknęli internowania przez Sowietów. Od września 1944 r. był komendantem obwodu AK-WiN Biała Podlaska14.

Najmniejszymi jednostkami w strukturze organizacyjnej AK obwodu Biała Podlaska były rejony. Składały się najczęściej z trzech lub czterech gmin. Wyjątkiem był rejon VII, w którego składzie znajdowało się aż pięć gmin15. Cały obwód posiadał osiem rejonów, a mianowicie: rejon I – Sidorki, Sitnik, Swory; rejon II – Zakanale, Hołowczyce, Witulin; rejon III – Janów Podlaski, Bohukały, Rokitno; rejon IV – Terespol, Dobryń, Kodeń; rejon V – Piszczac, Kościeniewicze, Tuczna; rejon VI – Rossosz, Dubów, Huszcza, Łomazy; VII – Wisznice, Opole, Sławatycze, Sosnówka, Zabłocie; rejon VIII – miasto Biała Podlaska. Nazwy gmin z siedzibami rejonów umieszczono na pierwszym miejscu. W niektórych przypadkach siedziba rejonu znajdowała się w innej miejscowości niż siedziba gminy. I tak, w gminie Zakanale znaj- dowała się ona w Konstantynowie, a w gminie Terespol, gdzie siedziba gminy była w Kobylanach, na siedzibę rejonu wyznaczono Małaszewicze. Spowo- dowane to było dużym napływem młodych mężczyzn, zatrudnianych przez Niemców przy rozbudowie węzła kolejowego oraz lotniska. Dzięki temu w miejscowości tej były korzystne warunki do zorganizowania konspiracyjnej szkoły podchorążych AK.

14 I. Caban, Ludzie Lubelskiego Okręgu Armii Krajowej, Lublin 1995, s. 215.

15 Relacja A. Wereszki w: Z nieznanej przeszłości Białej i Podlasia, Biała Podlaska 1990, s. 637.

(17)

Niezależnie od organizacji akowskiej w powiecie bialskim, prowadziła swoją działalność również Kadra Polski Niepodległej (KPN). Jej organizato- rem był przybyły z Warszawy Franciszek Zagórniak (ps. „Papiński”). Miano- wał on ks. Forysia z Rossosza komendantem obwodu Biała Podlaska. Jako jedna z wielu organizacji konspiracyjnych, powstałych już w początkowym okresie okupacji na zdominowanym przez SZP Południowym Podlasiu, nie miała ona początkowo większego znaczenia. Sytuacja jednak uległa zmianie, gdy po pewnym czasie zaczęto przesuwać na drugorzędne stanowiska tych działaczy, którzy od początku związani byli z tą organizacją, i awansować osoby niczym się nie wyróżniające. Poza tym, przed wojną byli oni znani z krytycznego nastawienia wobec ówczesnych władz. Tymczasem, jak zauwa- ża w swoim opracowaniu o konspiracji akowskiej i poakowskiej J. Kopiński, ludność powiatu bialskiego przed wojną w znacznym stopniu popierała przed- wojenne władze. Z pewnością jeszcze większe poparcie miały one w dawnych zaściankach, o czym świadczyło entuzjastyczne przywitanie żołnierzy 34 puł- ku piechoty, którzy w październiku 1938 r. przybyli do Tucznej by odebrać ufundowany przez miejscową ludność granatnik. Żołnierze ci w podobny spo- sób witani byli również podczas przemarszu przez gminę Kościeniewicze.

Stawiano im nawet bramy powitalne. Czynniki te spowodowały, że do najsil- niejszych ośrodków KPN na południowym Podlasiu zaliczały się takie wsie, jak Huszcza, Kościeniewicze, Tuczna, Rossosz, Łomazy16.

Jak łatwo zauważyć, wspomniana wyżej organizacja szczególnie silna była w tych wsiach, których mieszkańcy przed kilkudziesięciu laty masowo uczestniczyli w Powstaniu Styczniowym. Po klęsce wrześniowej w większo- ści tych miejscowości zaczęły bardzo szybko rozwijać się struktury Służby Zwycięstwu Polski. W miarę upływu czasu wpływ środowisk patriotycznych w tej organizacji był jednak coraz bardziej ograniczany. Po odsunięciu na dru- gorzędne i trzeciorzędne stanowiska piłsudczyków tu i ówdzie na pierwszy plan zaczęli wysuwać się oportuniści i elementy prokomunistyczne, co zna- nym z patriotyzmu mieszkańcom dawnych zaścianków szlacheckich nie od- powiadało. Z tego też powodu woleli oni rezygnować z zewnętrznej pomocy finansowej i na własny koszt tworzyć i zbroić niezależną organizację niepod- ległościową, jaką była KPN. W Huszczy na jej czele stanął mieszkający w Ko- pytniku agronom gminny, były działacz SZP, Józef Głowacki (ps. „Kowal- ski”). Po pewnym czasie zamieszkał w Huszczy Józef Strzęciwilk (ps. „Du- nin”). Kiedy Głowacki wyjechał do Warszawy (do pracy w sztabie) Strzę- ciwilk został komendantem IX okręgu KPN Biała Podlaska.

KPN została założona w Tucznej w 1942 r., co było efektem starań Ludwika Skwierczyńskiego, s. Józefa (ps. „Sęczek”). Przed wojną odbywał on służbę wojskową w 83 Pułku Piechoty Strzelców Poleskich w Kobryniu,

16 S. Lewandowska, Ruch Oporu na Podlasiu 1939-1944, Warszawa 1982, s. 131

(18)

gdzie ukończył szkołę podoficerską. W 1939 r. brał udział w walkach pod Wieluniem, Działoszynem i Łodzią. Ciężko rannego (w obie ręce i głowę) przewieziono go do szpitala w Garwolinie. Po powrocie do domu wraz z kie- rownikiem szkoły Stanisławem Soborą założył organizację Służba Zwycię- stwu Polski. Po aresztowaniu S. Sobory stanął na jej czele. W 1942 r. na- wiązał kontakt z zawodowym oficerem ppor. Cyprianem Wierzchowskim, który działał w tym czasie w strukturach KPN powiatu włodawskiego. Po przyjeź- dzie do Tucznej C. Wierzchowski (ps. „Lew”„ Norwid”) zatrudnił się jako ga- jowy. Wkrótce nawiązał on kontakt z Głowackim, który był komendantem Obwodu KPN Biała Podlaska. Po jakimś czasie też zorganizował placówkę tej organizacji w Tucznej.

Jednym z najważniejszych powodów odwrócenia się tucznian od orga- nizacji akowskiej było zamordowanie przez komunistów (na początku kwiet- nia 1942 r.) zasłużonego dla tej miejscowości wójta Jana Denisiuka. Wójtem on został jeszcze przed wojną, gdy poprzedni wójt (Adolf Skolimowski) nie- spodziewanie zachorował. Stało się to po jego powrocie z Krakowa, dokąd jeździł z delegacją wsi, wiozącą ziemię z pól bitewnych na kopiec marszałka Piłsudskiego na Sowińcu. Miało to miejsce 11 listopada 1935 r. J. Denisiuk był w tym czasie sołtysem wsi Matiaszówka, a jednocześnie podwójcim gmi- ny Tuczna. Do jego obowiązków należało zastępowanie wójta w razie choro- by. Jako wójt J. Denisiuk wraz z sekretarzem gminy Janem Komarowskim od razu przystąpił do budowy pomnika I Brygady Legionów w Rozbitówce. Po- wołał w tym celu specjalny komitet, składający się z przedstawicieli wszy- stkich wsi tej gminy. Z każdej z nich wyznaczona została osoba odpowie- dzialna za zbiórkę pieniędzy. Tym sposobem już w pierwszą rocznicę śmierci marszałka poświęcony został kamień węgielny, a 12.V.1937 r. nastąpiło uro- czyste odsłonięcie pomnika. J. Denisiuk poparł również zainicjowaną przez spółdzielców akcję zakupu granatnika dla 34 pp, uzupełniając brakujące środ- ki finansowe z funduszu gminy. Być może przeznaczył na ten cel również dochody z przeprowadzonej w Tucznej licytacji mienia należącego do opano- wanej przez komunistów spółdzielni w Połoskach. Licytacja odbyła się na podstawie wydanego wyroku sądowego, który uznał że owa spółdzielnia sta- nowiła przykrywkę dla rozwijania działalności komunistycznej. Czterej dzia- łacze komunistyczni z Połosek, na czele z sekretarzem KPP Mikołajem Lisem i sekretarzem KZMP Teodorem Kratem, zostali wówczas skazani na 4 lata więzienia. Uwolnieni zostali zaraz po wybuchu wojny17. Po powrocie do Po- łosek wydobyli oni z ukrycia zgromadzoną wcześniej broń i utworzyli czer- woną milicję, która w niedzielę 24 września zaatakowała grupę wycofujących się ze wschodu polskich żołnierzy. Czterech z nich zostało zabitych.

17 Głos Społeczny 1939, nr 4, s.4; Teodor Krat, Wspomnienia, Łuck 1982 (w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej).

(19)

W tym samym czasie zatrzymał się w Tucznej na odpoczynek większy oddział polskich żołnierzy. Przyprowadzili oni z Zabłocia zakładnika, bowiem ostrzelani zostali podczas przemarszu przez komunistycznych dywersantów.

Kiedy żołnierze wyruszali w dalszą drogę, dywersanta zwolnili Powrócił on jednak po kilku dniach, tym razem z czerwonoarmistami. Chciał zemścić się na jednym z mieszkańców wsi, który jakoby go obraził. Zanim jednak zdołał go odszukać sytuacja uległa zmianie, bowiem teren ten przechodził pod wpły- wy niemieckie. Opuścił więc wieś, wraz z wycofującymi się za Bug czerwo- noarmistami. Twórca czerwonej milicji w Połoskach – Mikołaj Lis, które-go Sowieci powołali na wójta w Piszczacu, nadal pozostał na Podlasiu. Praw- dopodobnie piastował tę funkcję jeszcze przez jakiś czas – w początkowym okresie okupacji niemieckiej. Zatrudnieni w piszczackiej gminie komuniści, J. Artecki i Golczewski, pracowali jeszcze w 1942 r., gdy na piszczacką ko- lonię (w pobliżu Połosek) zrzucony został na spadochronie (wraz z dwoma sowieckimi oficerami, radiostacją i masą pieniędzy) sowiecki agent Jakub Aleksandrowicz (ps. „Alek”)18. W niedługim czasie w okolicy Połosek na- stąpiły kolejne zrzuty spadochronowe, tym razem z bronią i amunicją. „Alek”

utworzył z byłych członków czerwonej milicji oraz zbiegłych z niemieckich obozów sowieckich jeńców oddziały partyzanckie. Jeden z nich, pod dowódz- twem mieszkającego w Mazanówce Ładysława Buczyńskiego vel Kazika Dę- biaka, operował na terenie gminy Tuczna.

Podlascy komuniści zdawali sobie z pewnością sprawę z tego, że tu- czeński wójt doskonale wie, kto odpowiada za napady na polskich żołnierzy w Połoskach oraz w Zabłociu. Zanim więc przystąpili do zbrojnej działalności dokonali na niego zamachu. Pozbyli się tym sposobem niewygodnego świad- ka oraz w jakimś stopniu zastraszyli mieszkańców wsi. Tymczasem dowódca AK V rejonu Stanisław Lewiński (ps. „Rogala”) nie przejawiał żadnego zain- teresowania by odszukać i ukarać sprawców tego mordu. Jak i wcześniej, pod różnymi pretekstami uchylał się od ukarania winnych napadu na polskich żołnierzy w Połoskach. W tej sytuacji dotychczasowi członkowie AK, roz- czarowani działalnością tej organizacji, poczęli ją opuszczać i wstępować do KPN. Tym sposobem stosunkowo mała organizacja, kierowana początkowo przez księdza Forysia z Rossosza, stawała się coraz poważniejszą siłą poli- tyczną i wojskową na Południowym Podlasiu. W Białej Podlaskiej miała ona zaledwie kilku członków.

IX Podlaski Okrąg KPN zaliczany był w 1943 r. do najliczniejszych okręgów w kraju; liczył wówczas 3080 żołnierzy kadrowych oraz 2000 sił pomocniczych. W tym samym czasie Okręg Warszawski liczył 3900 żołnie- rzy, a Okrąg Kielecki 2815. Skład Rady Naczelnej KPN (w Warszawie) z po- wiatu bialskiego reprezentowali: Józef Głowacki, Józef Strzęciwilk oraz Fran- ciszek Zagórniak19.

18 T. Pietrzak, Okręg Siedlecki 1942-1944,Warszawa 1977, s. 248

19 F. Widy-Wirski, Szlakiem wyzwolenia, Warszawa 1974, s. 20, 25.

(20)

W składzie Obwodu Biała Podlaska, przed akcją scaleniową z AK, znajdowało się 7 rejonów: rejon I – gm. Huszcza i Łomazy, komendant ppor Zbigniew Łopacki (ps. „Lubicz); rejon II – gm. Piszczac i Kościeniewicze, komendant ppor Cyprian Wierzchowski (ps. Lew); rejon III – gm. Tuczna i Za- błocie, komendant Edward Sielski (ps. Pampuch); rejon IV – gm. Kodeń i Ko- stomłoty, komendant (ps. Blum), nazwisko nieznane; rejon V – gm. Rossosz i Dubów, komendant ppor. Aleksander Michalczuk (ps. „Szwagier”), rejon VI – gm. Wisznice, Sławatycze i Opole, komendant ppor. Leon Skowroński (ps.

„Trznadel”); rejon VII – gm. Terespol, Dobryń i Sidorki, komendant nn20.

Na przełomie 1943 i 1944 r. w wyniku podjętej na szczeblu centralnym decyzji doszło do scalenia KPN z organizacją akowską. Zawarta umowa sca- leniowa przewidywała, że komendantem rejonu zostanie wyznaczony członek tej organizacji, która w danym rejonie jest silniejsza. Z tego też powodu ko- mendantem rejonu V został ppor. Cyprian Wierzchowski (ps. „Lew”, „Nor- wid”), a komendantem VI rejonu Aleksander Michalczuk (ps. „Szwagier”).

W rejonie VII początkowo komendantem był wywodzący się z KPN Leon Skowroński (ps. „Trznadel”), ale gdy awansował na stanowisko adiutanta ko- mendanta obwodu (od 1.VI. 1944 r.) zastąpił go wywodzący się z AK Alek- sander Wereszko. Zastępcą komendanta obwodu Biała Podlaska został miesz- kający w Huszczy dotychczasowy komendant IX okręgu KPN por. Józef Strzę-

20 J. Strzęciwilk, Wspomnienia z konspiracji i pobytu w sowieckich łagrach 1940- 1947, 1994, s. 19-20. Zarówno Wierzchowski, jak i Sielski, ożenieni byli z dziew- czynami z Tucznej. Tam też mieszkali. Dlatego też mieszkańcy wsi jako organizatora partyzantki na ich terenie uważają Wierzchowskiego, a Sielskiego jako jego zastępcę (T. Krawczak, W szlacheckim zaścianku, 1993, s. 148)

Edward Sielski ok. 1943 r. Józef Strzęciwilk –„Dunin”

(21)

ciwilk (ps. „Dunin”). W wyniku akcji scaleniowej Kadra Polski Niepodległej w obwodzie Biała Podlaska wprowadziła do AK 7 pełnych plutonów, co stanowiło 1/4 części Armii Krajowej na tym terenie.

Po ogłoszeniu Akcji „Burza” wszyscy członkowie AK V rejonu przed wymarszem na miejsce koncentracji (w Leszczance) zgromadzili się pod koś- ciołem w Tucznej, gdzie odprawiona została uroczysta msza święta. Tuż przed mszą E. Sielski wszedł do kościoła, skąd powrócił w nowym mundurze przed- wojennego sierżanta. Wywołał tym entuzjazm wśród zgromadzonej ludności.

Przed wojną służył on w Pińsku, jako zawodowy podoficer. Mundur przecho- wał mu w kryjówce – na wieży kościelnej – jego teść Jan Zięba, który był or- ganistą w tutejszym kościele. Po zakończeniu akcji „Burza” znalazł się wśród tych akowców, którzy zostali aresztowani i wywiezieni w głąb Związku Ra- dzieckiego. Po zwolnieniu i powrocie z internowania zatrudniony został w tu- czeńskiej gminie. Po pewnym czasie przeniesiono go na stanowisko sekretarza gminy w Kościeniewiczach. W czasach stalinowskich, kiedy w dniu trzeciego maja wójt pojechał na odprawę do Białej Podlaskiej, zamknął on Urząd Gminny i wraz z innymi pracownikami udał do kościoła na nabożeństwo trze- ciomajowe. Jego brat był oficerem w armii gen. W. Andersa, brał m.in. udział w bitwie o Monte Cassino.

We mszy uczestniczyło także kilkunastu akowców z terenów nadbu- żańskich, gdyż, jak mówili, przyszli do Tucznej by walczyć o taką Polskę, ja- ką znali sprzed wojny21. Podjęta przez nich decyzja o przyłączeniu się do akowców V rejonu była znamienna, bowiem na miejsce koncentracji dla VII rejonu, obejmującego swym zasięgiem tereny nadbużańskie, wyznaczona była miejscowość Witoroż, a nie Tuczna, czy Leszczanka. Z pewnością postąpili tak nie bez powodu. Jeden z nich – Michał Melcher – ukończył przed wojną szkołę podoficerską w Brześciu, był też aktywnym przedwojennym działa- czem Związku Rezerwistów w Domaczewie oraz żołnierzem gen. Kleeberga podczas kampanii wrześniowej. Zasady dyscypliny wojskowej były mu więc znane. Być może na ich decyzję wpłynęły wydarzenia sprzed kilku tygodni, kiedy to 10 czerwca 1944 r. w pobliżu Zabłocia i Sławatycz zginęło trzech żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, a pięciu zostało rannych. Wy- darzeń tych można było uniknąć, gdyby akowcy z okolic Sławatycz nawią- zali kontakt z dywizją zaraz po przekroczeniu przez nią Bugu, tak, by Wo- łyniacy w nieznanym sobie terenie nie musieli szukać miejsc na zakwate- rowanie oraz starać się o wyżywienie. Najprawdopodobniej stało się tak dla- tego, że placówka AK w Sławatyczach nie została na czas powiadomiona o dacie przeprawy partyzantów z Wołynia. Wiadomym natomiast jest, że do- wództwo AK Okręgu Lubelskiego wiedziało o tej dacie kilka dni wcześniej22.

21 Karol Skibiński, Chciałem wolnej Polski ... takiej jaką znałem sprzed wojny, Nad- bużańskie Sławatycze 2003, s. 80

22 Anna Grażyna Kister, Meldunki sytuacyjne Komendy Okręgu Lublin AK maj – lipiec1944, Lublin 1998, s. 55

(22)

Było to poważne niedopatrzenie, ponieważ sławatyccy akowcy doskonale znali wszystkie przeprawy przez rzekę. Podczas okupacji sami z nich nieraz korzy- stali, m.in. dlatego, by odwiedzić swoje rodziny w Domaczewie. Dlatego też niepowiadomienie ich o dacie przybycia wołyńskiej dywizji, której należało udzielić pomocy w aprowizacji i zakwaterowaniu, musiało być dla nich szo- kujące. Być może z tego właśnie powodu stracili również zaufanie do swo- jego dowództwa i zdecydowali się przyjść do odległej Tucznej, gdzie Wierz- chowski załatwiał im wcześniej wiele spraw (związanych z działalnością kon- spiracyjną). Wskazywałaby to, że przed scaleniem należeli oni do KPN. Zna- mienne jest również to, że w depeszy wysłanej do Komendy Głównej AK, zawiadamiającej o pobycie żołnierzy 27 WDP AK na Podlasiu, nie ma wzmianki o stratach jakie dywizja poniosła podczas walk toczonych na terenie powiatu bialskiego (po sforsowaniu rzeki) .

Gdy w powiecie bialskim zakończyła się pierwsza faza akcji „Burza”, polegająca na oczyszczaniu terenu z wojsk niemieckich, Wierzchowski (po porozumieniu się z „Zenonem”) wszystkich partyzantów swojego oddziału zwolnił do domów. Zalecił jednocześnie ukrywać się i oczekiwać na dalszy rozwój wypadków. Obawiał się, że żołnierze mogą być przez Sowietów pod- stępnie rozbrojeni i zatrzymani, podobnie jak to się stało z żołnierzami 27 WDP AK w Skrobowie. Decyzję w tej sprawie podjął prawdopodobnie wtedy, gdy dotarła do niego wiadomość o wydaniu przez gen. Bittnera rozkazu zło- żenia broni. Na rozkazie tym d-ca 34 pułku piechoty ppłk Stefan Drewnowski dodał odręczną adnotację: „do wiadomości i ścisłego wykonania”23.

W tym samym czasie akowcom którzy znaleźli się na zgrupowaniu w Witoroży dowódca wydał legitymacje AK lub AL i udał się z nimi do Białej Podlaskiej. Po przybyciu do miasta zostali zakwaterowani w barakach, gdzie kazano im zdać broń, rzekomo do wymiany. W nocy barak został otoczony przez wojska sowieckie, a wszyscy żołnierze zatrzymani. Akowców wywie- ziono następnie do obozu infiltracyjnego na Majdanku. Dowódcy oddziału nie zatrzymano, ponieważ nocował u swojego znajomego na mieście24.

23 K. Paszkowski, Realizacja i załamanie się 2 fazy akcji „Burza” w obwodzie AK Biała Podlaska, Podlaski Kwartalnik Kulturalny 2009, nr 4, s. 11.

24 Wspomnienia Kazimierza Kowalskiego „Wicka” z 24.VIII.1974 r. [w]: Zbiory Biblio- teki im. H. Łopacińskiego. Materiały nieuporządkowane. Teczka A. Wereszki s. 728

(23)

Krystyna Pękalska

(Lublin)

Życie: może głupie i nudne było

… ale warte powtórzenia

enryka Kozaka życie, to odwieczna „droga” przez Podlasie, to nić, która się przędzie i wije dopóty, dopóki prząść ją będą zwinne „ręce” parki.

To ogromne przywiązanie do piękna surowej podlaskiej przyrody, do znajo- mych i bliskich, to pamięć o pewnych sytuacjach, przygodach, które dane Mu było przeżyć, a o których zapomnieć nie sposób. Tej nieustającej wędrówce towarzyszy poważne przesłanie. Trzeba wędrować tak, aby po drodze nie zmarnować danego przez Boga talentu, przejść przez to życie z podniesioną głową.

Tej mozolnej, ciągłej drodze, towarzyszą przeróżne odczucia. Jest za- chwyt nad swoistością i pięknem przyrody, jest pełna przywiązania i miłości przystań w rodzinnym domu, który tak naprawdę już nie istnieje, są pełne empatii słowa o tych, których się znało1.

Droga

szczęśliwie ocalała droga lecz nikogo już na niej nie spotkasz najwyżej żabę lub zagubionego w betonowym przepuście piżmowca i jest tak jakby nigdy

nie było wioski

(…)ocalała tylko droga cała

w zmarszczkach głębokich kolein wypełniona żelazistą mazią jak wyrzut sumienia jak rana

To wirtualny powrót do dziecięcego i młodzieńczego życia, pełnego harmonii, okresu, w którym człowiek jako osoba, jak filozoficznie to określił

1 H. Kozak, Droga [w:] … o świcie kiedy … nic z nas, Warszawa 2007, s. 9

H

(24)

Jan Krzyżanowski, był bytem sam dla siebie. To powrót do czasów, w któ- rych młody człowiek nie był uwikłany w małostki tego świata, był niezależny

„od różnorakich determinacji świata doczesnego”. Stanowił wówczas „com- positum duszy i ciała”. Odwołuję się tutaj do jednego z wykładów edukacyj- nych J. Krzyżanowskiego. A więc, powrót poety w rodzinne strony to nie tyl- ko powrót na zwykłą wiejską drogę, rozjeżdżoną przez koła wozów i poprze- tykaną głębokimi śladami kopyt pracujących w polu koni, to nie tylko wę- drówka ścieżką wśród pól i łąk ukwieconych. To coś więcej niż spotkanie z Władkiem, co miał kuźnię, z Wincentą, która rozmawiała z Bogiem, chociaż tak dawno już ich nie ma tym świecie. To wreszcie nie tylko spotkanie przed sklepikiem Grubego Frania ze znajomymi, których także już nie ma.

Porywa Go świat, lecz marzenia, wewnętrzny stan ducha, osobowość, pozostają nadal w rodzinnej ziemi „Grubego Frania” lub w strażackiej remi- zie, gdzie upił się po raz pierwszy a w następne wakacje spotkał dziewczynę, której do dziś nie może zapomnieć. To zdecydowanie coś więcej jeszcze. Uj- mując problem dość powierzchownie, to wewnętrzna walka ducha i materii, czyli tego, co rzeczywiste, realne, poznawalne przez rozum, z tym, co moż- liwe, co poznać możemy tylko intuicyjnie, odwołując się do „boskiej” wizji świata. To zagadnienie, na które próbujemy znaleźć odpowiedź my… czy- telnicy.

W tomiku zatytułowanym „…o świcie kiedy nic z nas…” poeta wysnu- wa refleksje dotyczące owego rozdwojenia, tej wewnętrznej walki. To pełne szczęśliwości poetyckie Podlasie wyraźnie kontrastuje z rzeczywistością, któ- ra go w następnych latach uwikłała. Jako „jednostka” wędruje, odkrywając no- we ziemie. Ale Zambia, Peru, Casablanka, a nieco później Ziemia Święta i Tel Awiw, Paryż czy Londyn, zestawiane są zawsze z rodzinnymi stronami. Waż- niejszy od tych wszystkich metropolii jest Sitnik, maleńka miejscowość zagu- biona pośród łąk i pól Podlasia2. Jako „jednostka” przemierza świat, jako

„osoba”, jest nadal w Sitniku, za którym ogromnie tęskni, obojętnie w jakim miejscu się w danej chwili znajduje. Podlasie jest dla poety planetą wiecznej szczęśliwości. Bo tam też zostawił wszystko to, co kochał, i co nadal kocha.

Henryk Kozak od czasów studenckich związany jest Lublinem. Życie rzucało go stąd w różne strony świata, lecz na dobre i złe, na większość swo- jego dorosłego życia, osiadł właśnie w tym mieście. Nigdy jednak, co wiem ze znanych mi tomików jego poezji, nie zachwycał się tym grodem. Myślę nawet, że ten poeta nie darzy sentymentem żadnych wielkich aglomeracji miejskich. Miasto go ogranicza. Za daleko stąd do pól i lasów. Za miastem mniej doskwiera samotność – zwierza się w tomiku „chwile przed odjazdem”.

Poeta jest wrażliwym obserwatorem, stąd realia miejskie nie napawają go

2 H. Kozak, Historie rodzinne [w:] … o świcie kiedy … nic z nas …, Warszawa 2007, s. 11

(25)

optymizmem. No bo cóż z tego, że przysiadł na Placu Litewskim w ostatnią niedzielę lata, kiedy prażyło słońce opadały liście buczały samoloty3, jeśli oczom i duszy nie dane było napawać się pięknem. Sierpniowy wieczór na peryferyjnym osiedlu w Lublinie4 też nie jest piękniejszy, nie nastraja do opty- mistycznych rozważań. Miasto staje się ważne z innych powodów. To tu można spotkać nie tylko tych, którzy jeszcze zostali, lecz i tych, którzy już odeszli. Życie przemija jak jedna chwila. A zatrzymać je można tylko na moment, na maleńkiej fotce5. Czy warto więc tułać się po świecie, polując na marności życia doczesnego – chciałoby się razem z poetą snuć te refleksje.

Chwila pejzaż

późne popołudnie kwitną bzy i żyta na horyzoncie

wzdłuż średniowiecznego gościńca po którym zostało tylko

kilka omszałych głazów z tajemniczymi znakami i kamienna studnia skryta pośród dzikiego ślazu bieleje brzozowy zagajnik za nim

dymi wieś w której kiedyś żyłem

Ale to nie wszystko. Poeta coraz częściej zdaje sobie sprawę z faktu przemijającego czasu. Ma go coraz mniej, by kontemplować wszystko to, co kocha; od lat choruje na coraz szybsze przemijanie. Życie wciąż biegnie do przodu, a on nadal poszukuje swojego miejsca w świecie. Próbuje też oceniać to, co było: wiem zawiodłem nie sprostałem6. A następnie zwierza się: … co- raz wyraźniej dostrzegam przyjacielu jak powoli rezygnuje ze mnie ta wirtu- alna rzeczywistość7.

W innym z utworów stwierdza ze smutkiem: widocznie znów nikomu nie zostawiłem swojego adresu. Myślę, że zwierzającemu się poecie chodzi nie tylko o tęsknotę za swoją małą ojczyzną; jest w nim również poczucie

3 H. Kozak, Ballada o placu Litewskim [w:] … o świcie kiedy … nic z nas …, War- szawa 2007, s. 88

4 H. Kozak, Sierpniowy wieczór na peryferyjnym osiedlu w Lublinie [w:] Ballada o przemijaniu, Lublin 2013, s. 67

5 H. Kozak, Chwila pejzaż [w:] … o świcie kiedy … nic z nas …, Warszawa 2007, s. 13

6 H. Kozak, Życie [w:] … o świcie kiedy … nic z nas …, Warszawa 2007, s. 67

7 H. Kozak, Jutro [w:] … o świcie kiedy … nic z nas …, Warszawa 2007, s. 68

Cytaty

Powiązane dokumenty

i już nie drzewuje drzewnie drzewiąc.. Zadebiutowała w 2004 roku tomikiem wierszy pt. „Strych”, da- jąc się od razu poznać jako osoba szczególnie wyczulona i wrażliwa na

Wychowanie narodowe i państwowe widoczne było także w pracy szkół Białej Podlaskiej i powiatu bialskiego.. Zarówno formy realizacji, jak i treści merytoryczne koncentrowały

Już rok później (1872) zostaje przeniesiony do Koszoł 77 , a następnie internowany w Warszawie, skąd wraz z całą swoją rodziną ucieka do Krakowa do schorowanego

Ponadto zajmował się także prowadzeniem wykazu zbrodni dokonywanych na terenie Inspektoratu przez Armię Czerwoną, NKWD, UB, KBW i MO, bandytów oraz zbieraniem informacji

Wytyczono wtedy ulicę Zamkową, która połączyła Warszawską (ówczesną Dzierżyńskiego) z Naru- towicza i znalazła się w strefie fos. Podobnie stało się z ul. Nowe budynki

Buduj ąc patriotyzm ... 1 marca 2017 roku w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej od- był się konkurs recytatorski poezji patriotycznej pt. Kie- rując się mottem

Tę część publika- cji otwiera Dział ogólny (s. Łącznie w Dziale ogólnym, otwierającym Bibliografię historii lubel- skiego sportu, zarejestrowanych zostało 80 pozycji..

55 Dekret erekcyjny parafii bizantyjsko – słowiańskiej Biała Podlaska w: Wiadomości Diecezjalne Podlaskie 1939, nr 1-2, s.11-12: Erygujemy parafię obrządku