• Nie Znaleziono Wyników

Solidarność - wczoraj, dziś, jutro.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Solidarność - wczoraj, dziś, jutro."

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef kard. GLEM P

SOLIDARNOŚĆ - WCZORAJ, DZIŚ, JUTRO*

1. S T O J Ą C P R Z E D B O G I E M P A T R Z Y M Y N A „ W C Z O R A J ’’

Dziesięć lat mija od zwycięskiego powstania „Solidarności” . Jest to n ied a­

lekie wczoraj, które p am iętam y dobrze. Przypom inam y ta m to wczoraj nie tylko, aby pam iętać, ale aby lepiej zrozumieć. T o , co się wtedy zrodziło i ukazało światu ja k o tajem nica nowej i nieoczekiwanej siły, wchodziło na trudną drogę walki o zmiany. M iało się okazać później, czym jest.

Każde narodzenie jest tajem nicze, bo tylko Bóg wie, jakie siły złożone są w nowo narodzonym człowieku, instytucji lub ruchu. Przy niezwykłych okoli­

cznościach narodzenia świętego J a n a Chrzciciela wszyscy, którzy o tym sły­

szeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to Dziecię? Bo istotnie ręka P ańska była z n im ” (Łk 1, 66). I w tam te dni sierpniowe 1980 ro k u n a ­ ród wpatrzony w Stocznię G d a ń sk ą i w inne miejsca pracy, przeżywając n a ­ dzieje i lęki, pytał: co z tego wyniknie - czy zwycięży sprawiedliwość i p ra w ­ da, czy też, jak to bywało w latach minionych, niemiłosierny walec przem ocy zniszczy to powstanie ludu? T a k , istotnie rę k a Pańska była z tą grupą ludzi zdeterm inowanych p ok ojo w o dom agać się słusznych praw. Oni sami chwytali rękę Bożą i przytrzymywali przy sobie. Stawali przed k on fesjo nałam i, o ta ­ czali ołtarz, zawieszali o braz M atki Boskiej Częstochowskiej, modlili się i śpiewali. D o protestujących robo tnik ów przyłączyli się k ap łan i, dołączyła się inteligencja - tak rodziła się „Solidarność” nie tylko z nazwy, ale z czy­

nów, z faktów. „Kimże będzie to dziecię?” - pytali wszyscy. Po dziesięciu la­

tach m ożem y coś na ten tem at powiedzieć. C hcem y je d n a k nasze widzenie oprzeć na fundam encie wiary i zaczerpnąć pouczenie ze Słowa B ożego, które

dziś usłyszeliśmy.

Bóg jest tym, który rozdaje talenty, powierza je o b d aro w an y m i liczy na ich inicjatywę i pracowitość. Talenty dan e nie są wygodnym depozy tem , ale zadaniem . T rz eb a je pomnożyć. N a tym polega rozwój, że człowiek u d o sk o ­

nala siły przyrody i d o b ra przyznane, aby tworzyć nowe d o b ra, także d u c h o ­

* Homilia wygłoszona z okazji dziesięciolecia „Solidarności” w Gdańsku, przy pomniku Po­

ległych Stoczniowców, 31 VIII 1990. Przedruk za: „Przegląd Katolicki” 1990, nr 37, s. 1 , 4 - 5 - Red.

(2)

106 J ó z e f kard. G L E M P

we. Przypomina nam o tym encyklika Jana Paw ła II: „Prawdziwy rozwój nie może polegać na zwykłym grom adzeniu bogactw [...] jeśli osiąga się to kosz­

tem niedorozwoju wielkich rzesz i bez należytego uwzględnienia wymiarów społecznych, kulturalnych i duchowych istoty ludzkiej” (Sollicitudo rei socia- lis, 9). Nie m ożna talentu, nawet jed n eg o , zakopać, trzeba bowiem się z nie­

go rozliczyć. Z darów Bożych trzeba się rozliczać przed Bogiem, ale jeśli te dary m ają wymiar społeczny, to także trzeba rozliczyć się z nich przed lu­

dźmi. Niestety, system miniony, panujący także w gospodarce, znalazł takie sposoby, że obdarow ani ludzie uchylali się od odpowiedzialności przed Bo­

giem, bo G o nie uznawali, a potrafili także uchylić się od odpowiedzialności przed ludźmi, p rzed samymi sobą.

Chrystus opow iadając nam przypowieść o talentach wcale nie chciał nas pouczać o ekonom ii i o zyskach z obrotów finansowych, chciał przede wszyst­

kim zwrócić uwagę na postawę człowieka, który nie m oże pozostać bierny, gnuśny i leniwy wobec d o b ra czy to osobistego, czy wspólnego. W zmaga­

niach przed dziesięciu laty szło o d o b ro wspólne, nie tylko o dobro stoczni czy innych zakładów , ale o wszelkie d o b ro w Ojczyźnie, k tó re było zamrożo­

ne czy jakby za k o p an e przez ówczesne struktury. Szło naw et o coś więcej:

szło o dobro wszystkich ludzi, którzy w całym dzisiejszym świecie doznają krzywd. Jeżeli d o b ro jest wspólne, to i zdobywanie tego dobra musi być wspólne - i to właśnie jest solidarność, solidarność ja k o idea wspólnego wy­

siłku w zdobywaniu d o b ra, idea, k tó ra jednoczy serca i umysły i otrzymuje swoje spoiwo tak od strony organizacyjnej, jak i od siły moralnej.

Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na je d n o zdanie Pisma Świętego. Pisze święty Paweł: „Przeto przypatrzcie się, bracia, pow ołaniu waszemu! [...] Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wy­

brał to , co niem ocne, aby mocnych poniżyć” (1 K or 1, 26-27). Na temat ro­

botniczego p ro testu w G d a ń s k u , jego rozwoju i perspektyw „Solidarności”

m ądrzy i uczeni ludzie napisali wiele analitycznych artykułów i wystudiowa­

nych książek, ale jak powiedział odchodzący am b asad or Stanów Zjednoczo­

nych w Polsce: „Tysiące rozpraw naukowych na całym świecie (na temat soli­

darnościowych przem ian w Polsce) o d tej chwili nadaje się już tylko na prze­

m ia ł” . I d o d a je ten polityk następujące zdanie, które w arto przytoczyć:

„I chociaż najwięcej uznania należy się tym, którzy wywalczyli zmiany, trze­

ba również o d d a ć sprawiedliwość tym, którzy na nie pozwolili. Był to test na realizm polityczny - cechy na ogół nie przypisywane P olakom jak o najważ­

niejsze. Niemożliwe stało się możliwe, wydarzył się jeszcze je d e n polski cud”

(„ G a z e ta W y bo rcza” , 22 V III 1990, s. 4).

2. P O P A T R Z M Y N A „ D Z I S I A J ”

Łatw o patrzeć na wczoraj, widzieć udany wysiłek, naw et gdy został oku­

piony cierpieniami. Łatwiej o wspaniałe czyny w walce, w zrywie, w napięciu

(3)

Solidarność: wczoraj , dziś , jutro 107

i zjednoczeniu niż w długotrwałej pracy, w upartym zm aganiu się w dialogu w tej twardej codzienności. W jed n y m i w drugim okresie: w porywie walki i w upartej pracy, p o trzeb n a jest solidarność, „Solidarność” pisana przez duże „S” ja k o związek i organizacja z całym bogactwem strukturalnym , oraz solidarność pisana przez m ałe „s” . W łaśnie tę solidarność z m ałym „s” , b ę d ą ­ cą siłą m oraln ą i chrześcijańską cnotą zdobyw aną ćwiczeniem w miłości, sta­

wia się ja k o fu n d a m e n t tej „Solidarności” z dużym „S” . Solidarność spostrze­

gamy jak o odradzającą się siłę w toku całych naszych dziejów. R az zabłyśnie ona w szeregach k o n fed erató w barskich, to znów pojawi się pod sukm anam i kosynierów kościuszkowskich. Innym razem rozpali się w sercach pow stań­

ców 1831 roku lub będzie zarzewiem o d d an ia się biednym w duszy świętego brata A lb e rta , czy n iezn ajo m em u podoficerowi w w ypadku świętego M aksy­

miliana Kolbego. Solidarność ja k o siła m o ralna będzie szła z Legionami i hal­

lerczykami aż do zwycięstwa w bitwie o Warszawę. Solidarność przenikała szeregi Arm ii K rajo w ej, a w naszych czasach objaw iła się po prostu w „Soli­

darności” ja k o związku.

Jeśli ktoś mówi, że solidarność kończy swój bieg, to się myli. Solidarność jest to zrozum ienie współzależności z drugim człowiekiem w obronie waż­

nych praw. J a k nas uczy Jan Paweł II, nie jest ona „nieokreślonym współczu­

ciem czy powierzchownym rozrzew nieniem [...] Przeciwnie, jest to m ocna i trw ała wola angażowania się na rzecz d o b ra wspólnego, czyli d o b ra wszyst­

kich i każdego” (Sollicitudo rei socialis, 38). Solidarność przejaw iająca się w dziejach natrafia n a różne zadania historyczne. Czy m ożna dla tych róż­

nych zadań i działań znaleźć wspólne hasło, wspólny m ianownik? Myślę, że takim hasłem , wspólnym wszystkim m oralnym siłom historycznych solidar­

ności, jest: „aby Polska była P o lsk ą” . Brzmi ono w naszych uszach od roku 1980 i poprzez lata następne. O to szło kosynierom i pow stańcom , i tym, co szli z ziemi włoskiej do Polski, i Sybirakom , i jałm u ż n ik o m , i akowcom: „A by Polska była P olsk ą” nie klasową, nie ateistyczną, nie zastraszoną i zależną, ale n orm alną, ja k każde inne państw o w E u ro p ie z tysiącletnią kulturą.

Tymczasem gdy uważnie obserw ujem y trendy ideowe, zauw ażam y tu i ówdzie, że to hasło o tożsamości Polski wcale takie p o żą d an e nie jest, owszem, wyciszane. Niektórych drażni słowo „O jczyzna” , wystarczy - mówią - że powie się „ten k r a j ” . Po co mówić „ n a r ó d ” , kiedy m o żn a zastąpić to sło­

wem „społeczeństw o” ? T e n nowy, ujaw niający się k ieru n e k ideowy nie chce słyszeć, że Polska m iała b o h ateró w odważnych i wytrwałych, że m oże szczy­

cić się m ądrym i i uczonymi ludźmi, że Polska m a świętych prom ieniujących miłością B oga, że tworzyli ją także ludzie pracowici i gospodarni. Chce się natom iast wmówić, że bohaterow ie narodowi to tw ór legendy, że uczeni to eklektycy i zapożyczający od innych, że święci to rezultat kom binacji kleru, że w ogóle to jesteśm y marzycielami bez gospodarczego zmysłu. N a d to u p a r ­ cie i m ałym i daw kam i w paja się przekonanie, że Polska to kraj nietolerancji, szowinizmu, fanatyzm u i dewocji. A wszystko to wywodzi się rzek om o z k a ­

(4)

108 J ó z e f kard. G L E M P

tolicyzmu. Katolicyzm polski - mówią - jest jezuicki, tradycyjny, wsteczny.

D latego też szanujące się instytucje nie powinny dodaw ać do swojej nazwy przym iotnika „katolicki” czy „chrześcijański” . Nie zauważa się odczucia ra­

dości powszechnie ujaw nianego w narodzie, a rozgłos n a d a je się nielicznym głosom, k tó re uskarżają się na agresywność katolicką, na klerykalizm. Nie­

którym nie p o d o b a się pow rót religii do szkół, a już m ówienie o obronie życia nie narodzonych w pewnych kręgach uchodzi wręcz za nietakt. Generalizo­

wanie zjawisk sporadycznych lub wyjątkowych to now a m e to d a mijania się z praw d ą i tw orzenie obrazu Polski bezbarw nej, wypłowiałej. D o tego chóru zwolenników Polski bezbarw nej i nijakiej d ołączają także niekiedy ludzie ja k o b y poczciwi. Ich niechęć kieruje się przeciw Kościołowi hierarchiczne­

m u. M ówią, że w poszczególnych parafiach owocuje bezduszność, pewność siebie, m asow e nabożeństw a, b rak ek u m e n iz m u , odstawanie od Zachodu.

I znów jak że krzywdzące uogólnienie.

O to P o lak , zmęczony latam i kłam stw a i niesprawiedliwości, oczekujący na p o k rzep ien ie, otrzym uje znow u wymówki, że za m ało jest uniwersalny.

A dzieje się to w czasie, kiedy solidarność N iem ców zbiera zasłużone owoce, gdy każdy n a r ó d w ram ach wolności pragnie osiągnąć swoją tożsamość.

A b y Polska była Polską! - ludem , k tó ry m a świadomość zarówno swoich wartości, j a k i swoich w ad i błędów . W artości trzeba umacniać, wady trzeba poskram iać. Będzie m ożna tego d o k o n ać tylko we wspólnym i systematycz­

nym wysiłku, bez ośmieszania i bez poniżania kogokolwiek. „Aby Polska była P o lsk ą ” , oznacza, że musi być solidarna w najlepszym znaczeniu. Niech się obudzi duch prawdziwej solidarności i zjednoczy szeregi Polaków w zdo­

bywaniu tożsamości. Niech wydobywa ten talent czasem zakopany. Polska solidarna, e u ro p e js k a , czerpiąca twórcze myśli ze skarbca chrześcijaństwa, ta k ja k była, tak i będzie Ojczyzną wielu ludów i wielu innych niż katolickie wyznań. Należy wysłuchać głosu mniejszości, ale musi być wysłuchany głos większości, bo ta k a jest d em o k ra cja, a dyktat mniejszości - to właśnie komu­

nizm.

3. S T A J E M Y W O B E C „ J U T R A ” .

O ile solidarnościowe „w czoraj” m a dziesięć lat, to i ju tro , jak o program solidarnej pracy, m o żn a by określić na n a stę p n e dziesięć lat, czyli do roku

2000. K u te m u przełom ow i tysiącleci przygotow uje się cały świat zachodniej cywilizacji, a jest to data liczona od narodzin Jezusa Chrystusa - Zbawiciela.

Słychać coraz to liczniejsze głosy, aby w tym dziesięcioleciu zintegrować Eu­

ro p ę, aby p o załam aniu się „p o rząd k u ja łta ń sk ie g o ” budow ać wspólnotę państw i n aro d ó w bez ideologicznych podziałów , ale w równości i w brater­

stwie. Ż a d n a inna cnota bardziej się do tego nie n a d a je ja k solidarność. Soli­

darność między n aro d am i - to także przyjęcie współzależności w wysiłku o osiągnięcie dobra. Wielki p ro g ram zbliżenia i zjednoczenia n aro d ó w E u ro ­

(5)

Solidarność: wczoraj, dziś , jutro 109

py musi być d o k o n an y wysiłkiem bard zo wiełu ludzi i różnych dziedzin życia:

kultury, ekonomii, polityki. Nie m oże zabrak nąć w tym dążeniu siły ducho­

wej, jaką dla E u ro p y jest chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo to przede wszyst­

kim trzy wielkie Kościoły: katolicki, prawosławny i protestancki, świadome swych związków z dziejami ludów E u ro py . I tutaj p o trzeb n a jest solidarność jako owoc dobrze p o jęteg o i upraw ianego ekum enizm u.

Myśląc o przyszłości nasuw a się przed oczy wizja p ro ro k a Ezechiela, w której słychać głos Pana: „ D a m w am serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego w nętrza, odbiorę w am serce k am ienne, a dam wam serce z ciała”

(Ez 36, 26). T a k , trzeba nowego serca, k tó re będzie podstaw ą wszelkiej o d ­ nowy pośród ludzi, nas, naszych talentów. A m e n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

^ 3 Polemikę Robakowskiego z teorią polskiej awangardy dwudziestego wieku można określić jako ogólną ten­ dencję wśród artystów jego generacji: „Teoria sztuki

Jednym z nich jest fakt, iż pracownicy mediów czują się już nie tylko reprezentantami określonych środowisk politycznych, ale wręcz uczestnikami bieżącej gry

Z punktu widzenia uzupełniania produkcji energii elektrycznej w sytuacji braku wiatru i słońca atrakcyj- niejsze są elektrownie gazowe typu OCGT (open cycle gas-turbine).. Pracują

As it was claimed before, the integrated model solves the problem of criteria interdependencies consideration. Therefore, the proposed model is well capable of solving other

Głównym motywem działa- nia uczniów jest odniesienie się do dzieła sztuki i praca na jego podstawie, a także interpretacja i improwizacja twórcza na temat

i zakładów z tego terenu, banków, instytucji ubezpieczeniowych i kredytowych, spół- dzielczości, stowarzyszeń społecznych, służby zdrowia, związków zawodowych, partii

W dniach 7–8 kwietnia 2008 roku w Domu Rekolekcyjno-Formacyjnym na Bielanach w Warszawie odbyło się pierwsze sympozjum zorganizowane przez Polskie Stowarzyszenie Pastoralistów

Jak wspomniano wyżej, nie należy bynajmniej rezygnować z niektórych niewątpliwych wartości, jakie wypracował uniwersytet pozytywistyczny, tak bardzo wysoko ceniący