• Nie Znaleziono Wyników

Roczniki Kolegium Polskiego w Rzymie. R. 2, nr 2 (styczeń 1903)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Roczniki Kolegium Polskiego w Rzymie. R. 2, nr 2 (styczeń 1903)"

Copied!
96
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I

K O L E G IU M P O L S K IE G O W R Z Y M IE

Rok II. — 1903.

(2)
(3)
(4)

J. Kks. Ks. Biskup. Józef Pelczar.

(5)

R O C Z N I K I

W R Z Y M I E

ROK. II. 1 9 0 3 .

RZYM

D R U K A R N IA -T O W A R Z Y S T W A B O S K IE G O Z B A W IC IE L A

1903.

(6)
(7)

Rok II. STYCZEŃ 1903. Numer 2.

«**& * ROCZNIKI KOLEGIUM POLSKIEGO W RZYMIE — *

* * * * * * * * * P rzed ru k artykułów zastrzeżony * * * * * * * * *

JUBILEUSZ PAPIESKI OJCA ŚW . LEONA XIII.

,, Ut Tibi Christus adhuc ąddat ceu sidera coeli Annos, Summe Leo, cuncti nos usque precamur

w R zym ie p am iątek d ro g ic h sercu każdego ścijanina, tyle zaby tk ó w d a w n o m inionych, za- :chłych czasów. N ic też d z iw n e g o , że jakiś m a w so b ie to m iasto i że co rocznie ściąga w sw e m u ry setki m łodzieży d u ch o w n e j z całego św iata. S pieszą d o Rzym u, b y p o d o p iek u ń czem i skrzydłam i W atykanu, p rzy g ro b a c h m ęczen n ik ó w zapalić serce św iętym og n ie m m iłości B o g a i K ościoła a u m y sł w zb o g a cić skarbam i w iedzy teologicznej. M łodzież ta kształcąca się w R zym ie in ­ teresu je się żyw o w szelkiem i uroczystościam i k ościelnem i a tem bardziej papieskiem i.

N a jed n ej z ciasnych uliczek Rom y, w pob liżu K w iry- n ału stoi d o m żółty niczem nie od ró żn iający się o d p o d o b ­ n ych kam ien ic w ieczn eg o m iasta. N ad drzw iam i n ap is: C o l­

leg iu m P o lo n u m "■ Tak, to k o lle g iu m polskie, g d zie m iesz­

kają alu m n i P olacy. I ich ten sam cel sp ro w ad ził d o Rzym u, k tó ry tu p rzy w ió d ł setki m łodzieży d u c h o w n e j ró żn y ch n a ­ rod o w o ści, i oni z żyw em zajęciem b io rą u d ział w Ś w ięcie n a ro d ó w katolickich — Jubileuszu. D latego sło w a zdziw ienia

(8)

nie w y rw ą się m oże z u st C zytelnika, kiedy, jak zw ykle się dzieje, otrzym aw szy z poczty n o w y n u m e r roczników kolle- g iu m p olskiego spojrzy n a ty tu ł pierw szego arty k u łu i zo ­ baczy, że i alu m n i p olscy piszą o Jubileuszu, o któ ry m ty le już d o tą d w szystkie pisały gazety.

T a k ! Ju b ileu sz L eona XIII. to fakt o g ó ln ie zn a n y a je d ­ nak m im o to p rag n ie m y i z naszej stro n y d o rzu cić d o p o w ­ szechnego c h ó ru radości lu d ó w je d n o przynajm niej a szczere d la O jca św. ży c ze n ie : » N iechaj M u C hrystus, P asterz p a ­ sterzy lat jeszcze d o d a jak g w iaz d n a n ie b ie ".

K om u dzisiaj n ie zn a n a po stać B iałego Starca z W a ty k a n u ? Z n a G o św iat c a ły ; im ię Jeg o z czcią i m iłością w ym aw iają w pałacach książąt i .w chatach w ieśniaczych, b o ć to m iło ­ sierny S am ary tan in cierpiącej ludzkości, L um en d e coelo — Leon XIII.

O d w stąpienia n a k ated rę św. P io tra aż d o obecnej chw ili g o ił O n i g o i rany, k tó re lu d o m zadała n iew iara i z praw dziw ie apostolskim zapałem i n ieustraszonem m ęstw em w skazyw ał m ożnym i słabym św iata te g o ich obow iązki w zględem B oga, O jczyzny i sam ych siebie. O n w strasznej nocy zw ątpienia u m y sło w e g o św iecił i św ieci lu d o m jak św iatło jasne, niebieskie.

» N o n v id e b is a n n o s P e t r i ! * T akiem i słow y w itali za­

p ew n e w ro g o w ie kościoła L eona X III., kiedy jako zgrzybiały już starzec ujął drżącą d ło n ią ster łodzi p iotrow ej, b y ją w śró d szalejących w ich ró w i naw ałności p ro w a d zić d o zacisznego p o rtu zbaw ienia, d o C hrystusa. I rzeczyw iście w ró żb a ta w e­

d łu g ludzkiej rac h u b y była p raw ie pew n ą. S am O jciec św.

przem aw iając p o w y b o rze 28 m arca 1878 r. do K ardynałów zaznacza, że trw oży G o o g ro m obow iązków i w skazuje na sw e słabe siły. T o też kiedy w r. 1901 skończył 23. ro k P o n - tyficatu u ra d o w a ł się cały św iat katolicki a nadzieja, że obecn y N am iestnik C hrystusa za Bożą W o lą “ ujrzy lata pio tro w e

" o w ład n ęła sercam i w iernych. T o też w ierni chcąc ch o ć w części w y n ag ro d zić sw em u d o b re m u P asterzow i tru d y i znoje d la d o b ra K ościoła podjęte, p ostanow ili jak najuroczyściej św ięcić Jeg o Jubileusz papieski.

W tym celu już w roku 1901. zaw iązał śię w Rzym ie k o m itet jubileuszow y, który w y d ał d o R zym ian 14- m aja

— 50 -

(9)

L E O N X III.

(10)
(11)

n a stę p u ją c ą o d e z w ę : „R zym ianie! W celu u b ła g a n ia N aj­

w yższego, b y O jciec św. doży ł i przeżył lata św. P io tra na rzym skiej kated rze złoży Je g o E m in en cy a K ard y n ał-W ik ary 3. czerw ca B o g u bezk rw aw ą ofiarę w K ościele św. Ig n aceg o o g o d z in ie 7. i udzieli w iernym , którzy się tam zgrom adzą, a b y się m o d lić za P apieża, k o m u n ii św. K om itet nie p o trz e b u je W a s zachęcać, ab y ście o d p o w ied z ie li w ezw aniu, g d y ż b ard z o d o b rz e zna m iło ść W aszą k u c z c ig o d n e m u S tarcow i z W atykanu.

Ś w ięta ce re m o n ia o d b ę d z ie się w p ra w d zie bez p o m p y , lecz W asza pob o żn o ść, liczny udział i sy n o w sk a m iłość uczyni ją w sp an iałą i g o d n ą Rom y. O b y g o rą c e m o d ły w yryw ające się z naszych piersi skło n iły W sze ch m o c n eg o , b y d ługo, d łu g o jeszcze za ch o w a ł u k o c h a n e g o n a m O jca d la d o b ra K ościoła ". N astę p n ie w sp o m in a ją c jak p rasa antik ato lick a-m a- so ń sk a nie szczędzi oszczerstw , b y w y k azać z g u b n y w pływ P a p ie stw a n a lu d y i ze złością iście szatań sk ą atak u je O jca św . i Je g o d o ra d c ó w , k o m itet zaznacza, że p rzy b y ciem n a uro czy sto ść za d ad z ą kłam p o d ły m p otw arzom .

T en sam k o m itet w zyw a g o rą c o p o d d atą 6. C zerw ca te g o ż ro k u k ato lik ó w to tiu s orbis, a b y uczcili L eo n a X III.

z okazyi Je g o d w u d zie sto p ięcio letn ieg o P on ty fik atu i p o d a ją c p ro g ra m uroczystości ju b ileu sz o w y ch staw ia p ię ć propozycyj:

1. P o całym św iecie m ają T ercy arze św. F ranciszka z b ie­

ra ć jałm u ż n ę n a rep a ra cy ę bazyliki lateraneńskiej będącej, ja k w ia d o m o k ated rą P apieża.

2. S kładki n a o z d o b ę u b o g ic h kościołów .

3. W ielk a p ie lg rzy m k a św iata k atolickiego d o g ro b ó w A p o sto łó w i d o stó p O jca św . przy k o ń cu k w ietn ia 1902. r.

4. N adzw yczajne św iętopietrze.

5. S pecyalne uroczystości zastosow ane d o poszczególnych m iejsc, któ ry ch celem w zm o cn ien ie w iary lu d u i m iłości ku Jezusow i C h ry stu so w i i Je g o N am iestnikow i. — P o tem n a ­ stę p u je sp raw o z d a n ie z działalności k om itetu. P ierw szym jej o w o ce m jest wyżej w sp o m n ia n a u roczystoć o d p ra w io n a w k o ­ ściele św. Ign aceg o , w Rzym ie. L ud zeb rał się licznie. M szę św. m ia ł K ard y n ał W ikary. W ięcej niż 2000. o so b p rzy jęło K o m u n ię św. n a in te n cy ę O jca św. O d m ó w io n o różaniec, o d śp ie w a n o litanię i » T a n tu m erg o "— a j . E m inencya u d zielił P rzenajśw iętszym S ak ram en tem p o tró jn e g o b ło g o sla-

- 51 —

(12)

w ieństw a. U roczystość ta, któ ra tak p ię k n ie w y p ad ła za p o ­ w iad a p om yślny w ynik dalszych części p ro g ra m u ju b ileu sz o ­ w ego. P rzytem z całego św iata k atolickiego d o ch o d z ą d o Rzym u wieści, że w szędzie ro b ią się p rzy g o to w a n ia n a u ro ­ czysty o b c h ó d Jubileuszu w n astęp n y m roku. M iędzy innem i piszą z A m e r y k i: „ R adosna wieść, że w przyszłym ro k u O jciec św. będzie św ięcił sw ój Ju b ileu sz p apieski zaczynając 25 ro k P ontyfikatu ro zb ie g ła się z szybkością iskry elektrycz­

nej po całym św iecie i doszła d o n as, d o ziem i K olum ba.

T oteż p rzy g o to w u je m y się, aby jak najuroczyściej św ięcić Jubileusz. B iskupi nasi zaw iązują w tym celu kom itety i n a ­ kazują m o d ły za d o sto jn eg o Jubilata. »

P rzy k o ń cu 1901. ro k u zaw iązuje się w B olonii m iędzy­

n aro d o w y ko m itet ju b ileu szo w y . W sk ład je g o w ch o d zą re ­ prezentanci całego K ościoła p ow szechnego. K om itet w ysyła cyrkularz d o sekretarzy w szystkich bisk u p ó w , w któ ry m za­

prasza kato lik ó w wszelkiej naro d o w o ści, ab y w ysłali p iel­

grzym ki i d ep u tac y e jubileuszow e d o Rzym u. N a d ru g iem m iejscu p ro p o n u je p ielgrzym kę d u c h o w ą d o w iecznego m iasta za p o śred n ictw em w spólnej m od litw y i jałm użnę d la O jca ś w . , ja k o d o w ó d synow skiej ku N iem u m iłości.

I kiedy cały św iat katolicki g o tu je się n a św ięto, o jakiem o d początku C hrześcijaństw a d w a razy tylko d o tą d w sp o m in a historya i g o rą c e zasyła m o d ły d o S tw órcy za sw ego P asterza n ad ch o d zi 20. lu teg o 1902. roku, z nim rozpoczęcie Jubileuszu.

D ru g ieg o m arca o d śp ie w an o w bazylice lateraneńskiej u ro ­ czyste « T e D e u m ... " w śró d n ad e r licznego udziału W ło ch ó w i cudzoziem ców . N astęp n e g o d n ia zebrały się tłu m y w iernych w liczbie o koło 50, 000. w bazylice w atykańskiej. O g o d zin ie 11. ukazał się O jciec św. w szatach papieskich, w tyarze. N a ­ ty ch m iast p o d n io sły się ra d o sn e okrzyki tłum ów . T o znak, że dzieci kochają O jca sw ego. O jciec św. w zruszony b ło g o ­ sławi. G ło śn e evviva “ tłum i g ło sy śpiew ających » T u es P e tr u s ... " W g łęb i kościoła sre b rn e tro m b y g ra ją m arsza tryum falnego. K ardynał V annutelli o d p raw ił uroczystą M szę ś w ., w czasie której ch ó r śpiew aków papieskich o d śp ie w ał słynną m szę P alestriny. N a offertorium ś p ie w a n o : » H aec dies, qn am fecit D om inus, exultem us et laetem u r in ea ..,. “ P o M szy św., po i, T e D eum ... " O jciec św. w stąpił n a sedia

— 52 —

(13)

gestatoria. R ów nocześnie członkow ie p anujących ro d zin , ciało d y p lo m aty czn e i szlachta rzym ska u g ru p o w a ła się koło kon- fessyi oczekując benedykcyi. O d m ó w io n o m odlitw y. Leon XIII. p o w stał a udzieliw szy silnym g ło se m ap o stolskiego b ło g o sław ie ń stw a o d d a lił się o d p ro w a d za n y rad o sn y m i okrzy­

kam i tłu m ó w . S tolica chrześcijańskiego św iata zaroiła się od pielgrzym ów , których w tych dn iach liczono n a 30,000.

Dziesiątki tysięcy te le g ra m ó w g ratu lacy jn y ch n adesłanych ze w szystkich stro n św iata w skazyw ały w ym ow nie, że inne dzieci n ie m o g ą c osobiście p rzy b y ć n a Ju b ileu sz O jca C hrześcijań­

stw a solid ary zu ją się d u c h o w o z o b ecn y m i w Rzymie.

Katolicy, P rotestanci, S chizm atycy w ielb ią znakom ite za­

słu g i L eo n a XIII. d ając w sp an iałe św iadectw o w iecznego życia i p o w sze ch n e g o w p ły w u rzym skiego Pontyfikatu. O to co pisze p rotestancka, u rzę d o w a gazeta N o rd d e u tsc h e B erlinerzeitung o Jubileuszu i P a p ie ż u : ,, P o jm u je m y uczucia czci i m iłości naszych w sp ó łb raci k atolików ku O jc u św. Leon XIII. jest je d n y m z najznakom itszych papieży, jakich p am ięta historya...

W cielił O n id e ę h istoryczną p a p ie s tw a .. . "

A O jciec św. p o d w p ły w em p o w szech n ej radości zdaje się o d m ład zać i n o w e czerpać siły. Bez p rzerw y też p rzyjm uje p ielgrzym ki i sp ecy aln e z okazyi Jub ileu szu w y słan e d ep u tac y e o d rzą d ó w eu ro p ejsk ich i zam orskich. Je d en tylk o rząd w łoski d ep u tacy i n atu ra ln ie nie w y s ła ł; stoi n a u b o c z u i zżym a się, że W ięźnia z W aty k an u , k tó reg o o grabił, sp o ty k a ją tak w ielkie oznaki czci i szacunku ze stro n y m o n a rc h ó w i ich lu d ó w . P o m ięd z y p ielgrzym am i w id a ć i polskie stroje. T o nasi bracia!

Z dalekich stron, z n ad m odrej przybyli W isły, b y się p o ­ k ło n ić N am iestn ik o w i C hrystusa, k tó ry do w szystkich ła g o ­ d n ie przem aw ia, pociesza w szystkich. Każdy o d chodzi o d N ieg o z w eselem w sercu. W czasie przyjęcia pielgrzym ki h isz p ań ­ skiej zdarzyła się, jak m ów ią, n astęp u jąca h u m o ry sty czn a scena św iadcząca w y m o w n ie o w esołości S taruszka-Jubilata. O jciec św. b y ł nieco chory, kaszlał. P rzy b o cz n y lekarz L a p p o n i za­

b ro n ił M u d łu g o przem aw iać i d a ł lekarstw o n a kaszel. Lecz cóż się dzieje? P ap ież zaczyna przem o w ę i m ów i d łu g o , z za­

pałem . B iedny d o k to r b o ją c się o zdrow ie sw ego D o sto jn e g o P acy e n ta w czasie całej przem o w y kaszle, chrząka i m ruczy, chcąc n a tu ra ln ie d a ć znać O jcu św ., ab y skończył. Z auw ażył

— 53 —

(14)

to "Papież a dobyw szy lekarstw o n a kaszel rzekł do L appo- n i’e g o : » M asz doktorze, w idocznie bardziej ci to p otrzebne niż m nie

U w ag i g o d n e m jest przyjęcie jubileuszow e P atrycyatu i szlachty rzym skiej już w styczniu 1903. roku. O jciec św.

u siadł na tro n ie w sali konsystoryalnej. G o rąco p rzem ów ił d o N iego książę C olonna. Dziękując, zaleca P apież zebranym akcyę katolicką skierow aną zwłaszcza do u b o g ic h m as lu d o ­ w ych. O to Jeg o s ło w a : „ B olejąc n a d dzisiejszem i agitacyam i, któ re zakłócają spokój p ubliczny b ardzo często zw racaliśm y w zrok d o klas najniższych ujętych W sidła przez n iegodziw e sekty. I w iele razy w skazyw aliśm y, że lekarstw em n a te c h o ­ ro b y nie będzie o balenie porządku społecznego, lecz b r a ­ terstw o, które b ez w zględu na w arstw y społeczne połączy serca w szystkich m iłością C hrystusa. W y zaś u k ochani sy­

now ie, którzyście od p rzo d k ó w odziedziczyli prócz szlachectw a

— przyw iązanie i m iłość d o K ościoła i je g o g ło w y d o p o ­ m óżcie N am ocalić lu d przyw odząc g o na n ow o do K ościoła katolickiego “. — Jak pięknie charakteryzuje ta je d n a prze­

m ow a pracę społeczną Starca z W atykanu, której cel — p o ­ godzen ie wszystkich w arstw społeczeństw a za po m o cą b ra ­ terstw a i m iłości w C h r y s tu s ie !

Tym czasem n a ro d y chcą okazać, że nie tylko słow em , ale i czynem kochają Papieża, w ięc liczne dary pły n ą do R z y m u ; w spaniałe pod ark i m ożnych i sk ro m n e datki, grosz w dow i, u b o g ic h . Z p o śró d pierw szych m ilczeniem p o m in ą ć tru d n o złotą tyarę, d a r całego katolickiego świata. — N a tyarze m edaljo n y trzecli p a p ie ż y : św. Piotra, P iu sa IX i Leo­

na XIII. Im tylko z p o śró d d łu g ie g o N am iestników C hrystusa szeregu d an em było dożyć 25 lat P ontyficatu. Dalej następuje p o d arek sędziw ego A ustryo-W ęgier w ładcy.

Jest to w spaniała praca ze złota, dzieło R udolfa M ar- schall. P rzedstaw ia D o b re g o P asterza trzym ającego w o b ję ­ ciach zbłąkaną owieczkę. Inne ow ce skubiąc traw ę idą za Nim.

P ra stara H a b sb u rg ó w stolica, w iern a K ościoła córa p rzy ­ nosi w dani G łow ie K ościoła d w a złote m edaljony. N a je d ­ nym z nich czcigodna postać P apieża. P o d rugiej stronie ujrzysz p uste p o l e ; n a niem kilka palm sam otnych rośnie a w głębi, na h oryzoncie jak wieża w ystrzela ku n ie b u ko-

15 4

(15)

N ow a ty a r a Leona XIII.

(16)
(17)

p u la św. P iotra. N a b o k u m e d aljo n u sło w a : » E cclesiae th e ­ sa u ro s r e c lu s it“.

U roczystości jubileuszow e m a ją . się ku końcow i. D w u ­ dziestego L u teg o 1903. roku, w który to dzień p rze d 25.

laty o g ło szo n o u rb i et o rb i w y b ó r n a P a p ie stw o L eona XIII.

o d p ra w ił K ard y n ał R am p o lla u św. P io tra uroczystą M szę św. T e g o sa m eg o d n ia przed p o łu d n ie m O jciec św. przyj­

m o w ał w W atykanie, w sali beatyfikacyjnej. W czasie a u d y e n - cyi ofiarow ał M u k o m itet m ię d zy n a ro d o w y wyżej w sp o m n ia n ą złotą tyarę. N ie m o g ą c z p o w o d u zm ęczenia przem aw iać, p o le cił je d n e m u z K ard y n ałó w o dczytać m o w ę następującej tr e ś c i : N ie w łasnym zasługom , lecz bożej d o b ro ci przy p i­

suje to, że doży ł lat p io tro w y ch . — Je g o Jubileusz stał się z w oli B oga środkiem ożyw ienia w iary i m iłości lu d ó w ku S tw órcy. T łu m y w iern y ch składające życzenia czczą w N im N a ­ m iestnika C h ry stu sa a nie o so b ę pryw atną. Ś w iadectw em te g o p o d a r k i : tyara, m istyczne klucze. G łoszą o n e siłę i m ajestat rzym skiego P o ntyfikatu ". N astęp n ie O jciec św. dziękując serdecznie w szystkim zaznacza, że nie m a zbaw ienia tylko w Kościele. Ś ro d k ó w zaś zbaw ien ia potężnych i w iecznych z B ożego nakazu szukać należy w P ontyfikacie rzym skim . Ż yczeniem O jca św. jest, ab y w szyscy g łę b o k o w sw ych duszach w yryli te d w ie p raw dy. Jeszcze je d n a uroczystość w sp an ialsza o d poprzed n ich , niejako k o ro n a św iąt ju b ile u ­ szow ych m iała m iejsce 3. M arca b. r. u św. P iotra. Z am yka o n a w ielkie św ięto katolickich lu d ó w ; nią kończy się J u b i­

leusz papieski L eona XIII. P ięk n e i czyste zw yczajnie jak łza n ie b o w łoskie p o k ry ły chm ury, zw iastunki deszczu i n ie bez skutku, b o p a d a ł deszcz obficie. M im o to już od ran a 3.

m arca szeregi p o w o zó w i tłu m y lu d u ciągnęły w stro n ę W a ­ ty k a n u i oczekiw ały n a o lbrzym im placu p rzed św. P io tre m o tw arc ia bazyliki.

W o jsk o w łoskie trzym ało straż przed św iątynią. P o m im o deszczu W łosi zazwyczaj tak niecierpliw i stali jak b aranki — pow ażnie, w m ilczeniu. W reszcie otw arto p o d w o je olbrzym iej bazyliki. Z akołysały się m asy lu d u i n ib y fala kiedy u su n ie z a p o rę ru n ęły d o drzw i św iątyni. I b iegli w szyscy — starcy siw ow łosi i m ałe ch ło p ięta w ścisku i w rzaw ie, b y jak n a j­

lepsze zająć m iejsce i jak najlepiej w idzieć P apieża: 1 d łu g o

1

&

(18)

t ł u m y z a l e w a ł y św . P i o t r a a g ł u c h y s z u m d o l a t u j ą c y o d d r z w i w s k a z y w a ł , że w c h o d z ą t y s i ą c e . W k o ń c u z a m k n i ę t o b a z y l i k ę . Ś c i s k s t a w a ł się c o r a z w i ę k s z y m . T e m p e r a t u r a w z r a s t a ł a . T u i ó w d z i e z r y w a ł y się w i e l o j ę z y c z n e s p o r y o m i e j s c e . N a g l e u c i c h ł y s z m e r y . P r z y d r z w i a c h ś w i ą t y n i j u ż k r z y c z ą t ł u m y : u E v v i v a il P a p a ! E v v i v a il r e d i R o m a ! " E n t u z y a z m o g a r ­ n ą ł w s z y s t k i c h . T y s i ą c e o c z u z w r ó c i ł y się n a g ł ó w n ą n a w ę , k ę d y p o p r a w e j s t r o n i e n i e ś ć m i a n o O j c a św . W s z y s c y s t a ­ w a l i n a p a l c a c h , b y s o b i e d o d a ć w z r o s t u . A ż o t o p r z e d o c z y ­ m a w i d z ó w r o z w i j a się d ł u g i s z e r e g b i s k u p ó w , a r c y b i s k u p ó w , p r y m a s ó w i k a r d y n a ł ó w . P o ś r ó d A r c y p a s t e r z y u j r z y s z i p o l ­ sk i c h . J e s t X . A r c y b i s k u p Ż a l e s k i , D e l e g a t a p o s t o l s k i w I n - d y a c h i Ks. A r c y b i s k u p S y m o n . J e s t ks. b i s k u p P e l c z a r z P r z e m y ś l a a w g r o n i e k a r d y n a ł ó w k s i ą ż ę b i s k u p k r a k o w s k i P u z y n a . Z a b i s k u p a m i , w ś r ó d s z p a l e r u g w a r d y i s z l a c h e c k i e j w s p a n i a l e p r z y b r a n e j u k a z a ł się n i e s i o n y n a s e d i a g e s t a t o r i a N a m i e s t n i k C h s y s t u s a — L e o n X III. N a w i d o k tej p r a w i e j u ż n i e z i e m s k i e j p o s t a c i b e z b r o n n e g o S t a r c a w z ło te j t y a r z e i p a ­ p i e s k i c h s z a ta c h , k t ó r y p a n u j e n a d m i l j o n a m i a t a k i c i c h y , ł a g o d n y j a k d z i e c i ę k a ż d e m u m i m o w o l n i e c i s n ą s i ę n a m y ś l s ł o w a C h r y s t u s a w y r z e c z o n e p r z e d 2 0 0 0 . l a t d o S z y m o n a : ,. T u es P e t r u s . . . " T o s ł o w a w s z y s t k i c h w i e k ó w ! N i e w z r u ­ s z o n e j a k w i e c z n o ś ć s a m a , z a w s z e p r a w d z i w e ! W s z a k i o b e c n y t u S t a r z e c j e s t t ą o p o k ą n a k t ó r ą p i e k ł o b e z s i l n e m i o t a g r o m y a o n a sto i s i l n a i c a ł a i t a k s t a ć b ę d z i e d o k o ń c a w i e k ó w ; n o n p r a e v a l e b u n t p o r t a e in f e r i a d v e r s u s e a m . . . ! A O j c i e c św . z o j c o w s k i m u ś m i e c h e m s p o g l ą d a ł p r z e n i k l i w i e n a t ł u m y i b ł o g o s ł a w i ł w s z y s t k i m . 1 t a k G o n i e ś li w ś r ó d o k r z y k ó w s z a l o n e j r a d o ś c i a ż p r z e d o ł t a r z d e l l a c o n f e s s i o n e .

Z w o l n a c i c h ł y o k r z y k i. P a p i e ż u s i a d ł n a t r o n i e . R o z p o ­ c z ę ła się B e z k r w a w a O f i a r a , k t ó r ą o d p r a w i ł k a r d y n a ł f r a n c u s k i L a n g e n i e u x . Z t y s i ę c y s e r c w z n i o s ł a zię k u S t w ó r c y d z i ę k ­ c z y n n a m o d l i t w a z a „ l a t a p i o t r o w e O j c a św . i z a r a z e m p r o ś b a , b y d ł u g o , d ł u g o c h o w a ł G o j e s z c z e d l a d o b r a ś w ię t e j M a t k i K o ś c i o ł a . P o M s z y ś w . „ T e D e u m . . . 11 N a s t ę p n i e O j c i e c św . b ł o g o s ł a w i ł „ u r b i e t o r b i — n a c z t e r y s t r o n y ś w ia t a . E n t u z y a z m w z r a s t a . Z r y w a j ą się o k r z y k i b e z p r z e r w y , j a k b u r z a . . . n i e b e z d u s z n e j a k z a z w y c z a j w r z e s z c z ą t ł u m y n a w i d o k p a n u j ą c y c h , a l e z se r c a , z g ł ę b i d u s z y p ł y n ą c e .

- 56

(19)

P ap ie ż opuszcza bazylikę błog o sław iąc. P rzy w yjściu ze św ią­

tyni że g n a O o h u ra g a n oklasków i w iw atów . Jeszcze je d en d o b ro tliw y uśm iech, je d n o b ło g o sław ie ń stw o i św ięta po stać B iałego S tarca znika. T łu m y stoją chw ilę niem e, przybite w rażeniem . W reszcie ro zp ły w ają się pow oli. K ażdy w raca d o sw ych zajęć un o sząc w duszy b ło g ie w sp o m n ie n ie N am iest­

nika C h ry stu so w e g o , k tó re m u m oże w chw ilach zw ątpienia d o d a otuchy, w w alce życiow ej u m o c n i a m oże w ielu o d piekła o ch ro n i.

N o c była. T ysiące o g n i p ło n ie n a sied m iu w zgórzach w iecznego m iasta. Z d u m io n e p atrz ą sab iń sk ie gory, o d w ie ­ czne R zym u strażnice i je d n a d ru g iej szeptem p y t a : C o to za blaski ta m w id a ć ? N a d b ie g a w iatr, stary d ru h g ó r. C zę­

ściej żałosne, czasem w esołe w ieści im nosi. K iedy zw iastuje klęski i g ro m y — b ie g je g o sm utny, p o w o ln y . W szum ie jęk słychać. G ó ry w p ad a ją w sm ę tn ą zad u m ę. K iedy rad o sn ą niesie n o w in ę — szum i w eso ło i szybko leci. Dziś chyżo b ie g n ie — d o b rą o znajm i n o w in ę. W ia tr zaspokaja ciekaw ość g ó r ; rzucił w p o sp ie ch u słów kilka : » D ziś O jciec chrześci­

ja ń stw a w ielkie św ięto św ięcił ", p o g o n ił dalej. Już innym g ó ro m , lasom i m o rzo m g ło si ra d o sn ą now inę. G ó ry s a b iń ­ skie d łu g o w n o c g w arzą w esoło o w ielkiem Św ięcie n a ­ ro d ó w . W reszcie zn u żo n e zasnęły. P o g asły św iatła n a siedm iu w zgórzach — Rzym spi, ale n ie je d e n ju ż w sennem m arzeniu w idzi p o sta ć B iałego S tarca ja k z an ielskim u śm iech em d ło n ie

w y ciąg a d o tłu m ó w i b ło g o sła w i___

F. C w iąkała - 57 -

(20)

N A S Z N O W Y K A R D Y N A Ł -PR O T E K T O R .

rzez śm ierć ks. K ardynała P a ro c c h ie g o straciło nasze K olegium d łu g o le tn ie g o i życzliw ego nam p ro tek ­ tora; trzeba te d y b y ło m yśleć o u p ro sze n ie sobie in n e g o K ardynała, k tó ry b y zechciał naszem zakła­

d em się o piekow ać. W y b ó r p ad ł n a Je g o Em . Ks.

K ardynała Ferratę, k tó ry b ę d ą c n ieg d y ś a u d y to re m nuncyusza C zackiego w P aryżu a n astęp n ie tam że nuncyuszem m iał sp o so b n o ść stykania się z w y b itn y m i P o la k a m i, pozn an ia bliższego polskich stosunków , a znany b y ł z przychylności dla P olaków . Ich Eks. nasi Ks. B iskupi zapytani k o g o b y sobie życzyli, n a Je g o Em. K ardynała F erratę także w zkazali, a Jeg o Em . Ks. K ard y n ał P u zy n a, b aw ią c w tym ro k u w naszem K o leg iu m m ów ił z nim w tej spraw ie, ą po tem ja k O . Jen erał u rzę d o w n ie g o o to p ro sił w ysłano d o O jca św. p ro śb ę o za m ianow anie Ks. K ardynała F erraty naszym p ro tek to re m i o d p o w ied ź p rzychylna nadeszła ze S ek retary atu S tanu n a ręce O . Je n erała d n ia 4. kw ietnia.

Je g o Em . Ks. K ardynał F erra ta jest b ieg ły m d y p lo m a tą ze szkoły Kard. C zackiego. Były m u p ow ierzane w ażne m isye dyplom atyczne. O b ec n ie jest prefektem K ongregacyi E p i­

sc o p o ru m et R egularium .

U ro d z o n y 4. m arca 1847 r. w G ra d o li w dyecezyi M on- tefiascone, zapisał się p o o d b y ciu szkoły elem entarnej do ko leg iu m O . O . Jezuitów w O rv ieto a po skończeniu ku rsu n au k h u m a n ita rn y c h w stąpił d o sem in ary u m d u c h o w n e g o w

(21)

J. Em. Ks. Kard. D om in ik Ferrata.

(22)
(23)

M ontefiascone, skąd w ro k u 1867 przybył n a wyższe stu d y a d o Rzym u. T utaj uczęszczał d o un iw ersy tetu d ella S apienza gd zie uzyskał sto p n ie d o k to ra z teolo g ii i filozofii. N astępnie zapisał się na p ra w o kan o n iczn e i cyw ilne w se m in a ry u m św.

A p o llin a reg o , gd zie także otrzym ał d y p lo m d o k to ra o b o jg a p raw . P o d czas tych n au k został w r. 1871 w yśw ięcony na kapłana; w r. 1876 b y ł p ro feso rem nadzw yczajnym p raw a k an o n icz n eg o w se m in a riu m św. A p o llin a reg o a w ro k u n a ­ stęp n y m w P ro p a g a n d z ie . W tenczasto sw em i zdolnościam i d y p lo m a ty e zn e m i zw rócił n a siebie u w ag ę M ons. C zackiego, za k tó reg o sp raw ą p o w o łan y został przez P iu s a IX d o se- k retaryatu sp raw kościelnych n a d z w y c z a jn y c h, a n ie d łu g o p o te m m ia n o w an y szam b elan em papieskim . O d y Ks. A rcyb.

C zacki ob jął w r. 1879 n u n cy a tu rę ap ostolską w P ary żu , przy­

b ra ł sobie jako a u d y to ra M ons. Ferratę, k tó ry tatn pozostał aż d o r. 1882. P o w ró ciw szy d o R zym u p iastow ał przez dw a lata u rzą d p o d se k re tarza w K o n g reg acy i dla spraw kościelnych n adzw yczajnych; z te g o u rzę d u został w ysłany przez Stolicę św. d o Szw ajcaryi jako d eleg a t apostolski d la załatw ienia d łu g ic h zata rg ó w religijnycli w ow ym kraju. W r. 1884 objął M ons. F errata zaszczytne stanow isko p rez y d en ta A kadem ii N o b iliu m E cclesiasticorum i został k anonikiem w S anta M aria M ag g io re. W ro k u następ n y m m ianow ał g o O jciec św A rcy ­ b isk u p e m ty tu larn y m T esaloniki i w ysiał do B elgii jako nu n - cyusza apostolskiego. P o czterech latach został sekretarzem K o ngregacyi dla sp raw kościelnych nadzw yczajnych poczem o b iął n u n c y a tu rę w P ary żu . N a konsystorzu 22 czerw ca 1896 m ian o w ał g o L eon XIII K ardynałem tyt. św. P ryski.

(24)

„ACCADEMIA POLIG LOTTA".

o d t a k ą n a z w ą u r z ą d z a j ą a l u m n i z K o l e g i u m P r o - p a g a n d y n a w i e l k i e u r o c z y s t o ś c i o b c h o d y , n a k t ó r y c h b y w a j ą w y g ł a s z a n e d e k l a m a c y e w k i l k u d z i e s i ę c i u

•/f j ę z y k a c h , S ą t o o b c h o d y b a r d z o c i e k a w e , b o j e d y n e w s w o i m r o d z a j u a t y l k o w t a k i m k o s m o p o l i t y c z n y m z a k ł a d z i e j a k C o l l e g i u m U r b a n u m m o ż l i w e ; s p o s o b n o ś ć z a ś p r z y p a t r z e ­ n i a się i m n i e ł a t w a , b o m i e j s c e g d z i e się o d b y w a j ą je s t s z c z u p ł e , c i e k a w y c h w i d z ó w z a ś i t o z w y ż s z y c h s f e r s p o ł e ­ c z e ń s t w a j e s t z a w i e l u , tak, ż e d l a k o l e g i ó w r z y m s k i c h , a p r z y n a j m n i e j d l a w s z y s t k i c h a l u m n ó w m a ł a j e s t n a d z i e j a w i ­ d z e n i a t y c h ż e p o d c z a s s w e g o p o b y t u w e W i e c z n e m M i e ś c ie . S ą d z i m y w i ę c , ż e i w i ę k s z a c z ę ś ć b y ł y c h n a s z y c h k o l e g i a s t ó w n i e m i a ł a s p o s o b n o ś c i b y ć o b e c n ą n a o w y c h o b c h o d a c h ; d l a ­ t e g o n i e b ę d z i e o d r z e c z y w s p o m n ą ć t u ta j c o ś k o l w i e k o tej A k a d e m i i .

W i a d o m o , że w K o l e g i u m P r o p a g a n d y , z a ł o ż o n e m p r z e z U r b a n a V I I I 1 6 2 7 r. d l a w y c h o w a n i a k a p ł a n ó w d l a m i s y i , m i e s z k a o k o ł o s t u m ł o d z i e ń c ó w z n a j r o z m a i t s z y c h k r a j ó w m i s y j n y c h , k t ó r z y m ó w i ą k i l k u d z i e s i ę c i u r ó ż n y m i j ę z y k a m i . O t ó ż n a w a ż n e u r o c z y s t o ś c i u r z ą d z a j ą ci a l u m n i o b c h o d y , s k ł a ­ d a j ą c e s i ę z d e k l a m a c y i w ł a s n y c h u t w o r ó w w s w o i c h r o d z i n ­ n y c h n a r z e c z a c h . T r e ś ć z a ś t y c h u t w o r ó w w e f o r m i e b ą d ź p o e z y i b ą d ź p r o z y , z a w s z e się o d n o s i d o c e l u o b c h o d z e n i a o d n o ś n e j u r o c z y s t o ś c i . P r o g r a m c a ł y d z ie li się z w y k l e n a c zęści, z k t ó r y c h k a ż d a w k i l k u n a s t u j ę z y k a c h o p i e w a j a k ą ś

(25)

o d rę b n ą stro n ę g łó w n e g o p rzedm iotu; przestanki zaś pom iędzy częściam i b y w ają za p ełn ian e w y k o n an iem m uzycznych u tw o ­ rów , jużto w ok aln y ch przez alu m n ó w P ro p a g a n d y , jużto na in stru m e n ta ch przez d o b o ro w ą kapelę z miasta.

Zw yczaj u rząd zan ia tych A kadem ii d atu je się o d sam eg o początku istnienia K o leg iu m P ro p a g a n d y . T ak b o w iem czy­

ta m y o tem w a k ta c h :1 „S ingulis p rae terea annis p rim o p o st E p ip h a n iam D o m in ico die, A cadem iae fit exercitatio, in q n a a d iv e rsa ru m n atio n u m delectis ad u lesc en tib u s variae elucu- b rationes, nativa cu iu sq u e lin g u a co m p o sita e recitantur." P ie r­

w o tn ie u rządzano ta k ie o b c h o d y na cześć ś. ś. T rzech K róli i do te g o też zm ierzały w szystkie w ygłaszane tam deklam acye. D o ­ k ła d an o także w szelkich starań, ab y się o d b y w ały jak n a j­

okazalej. M iały m iejsce zw ykle w p ięknie przyrządzonej kaplicy P ro p a g a n d y , a uśw ietniali je sw ą obecnością: papieże, k ard y ­ nałow ie, biskupi, prałaci, ciało d y p lo m aty czn e i w p ły w o w e osobistości m iejscow e i z zagranicy. D o w iad u je m y się o tem z d aw n y ch sp raw o zd ań tych o b c h o d ó w , tudzież w wyżej w sp o m n ia n y ch d o k u m e n tac h , g d zie dalej tak czytam y: „Q u ae qu id e m p u b lica A cad em ia se m p e r et illustri p rae sen tia p lu riu m S. R. E. C ard in aliu m et n o b ilissim a P ra esu lu m a tq u e am p lis­

sim o ru m v iro ru m fre q u en tia d e c o ra tu r..." ! W starych d y aryach rzym skich zn a jd u je m y artykuły p ełn e zapału i p o d ziw u dla tych o b c h o d ó w , któ re R zym ianie b a rd z o cenili i później n a ­ zwali: „F este d elle L ingue."

T ak się rzecz m iała aż d o r. 1870. P o zaborze R zym u przez W ło c h ó w z in n em i d o tą d św ietnie i pu b liczn ie o b c h o - d zo n em i uroczystościam i i te p o p u la rn e A kad em ie w P ro p a ­ g an d z ie zostały zaw ieszone a tyiko m n ie js z e , n ib y cienie daw niejszych pozostały, któ re urząd zan o pryw atnie, bez ro z ­ g łosu. D o p iero 1898 r. n a ju b ileu sz 60 ciolecia k ap łań stw a a dow ud ziesto lecia p ap iestw a L eo n a X III została o d n o w io n a

„ A ccadem ia P o lig lo tta " z d aw n ą o kazałością,-której je d n ak

1) Collectanea Congreg. De Prop. Fide. Prospectus Coli. Urbani S. Cong de Prop.

Fide Nr. 369

2) Ibjd,

- 61 —

(26)

papież n ie m ó g ł teraz u św ietn ić sw ą obecnością. D zienniki o pisuiąc tę uroczystość przy w ró co n ą u nosiły się n a d jej w sp a­

niałością.

Jak w id ać z te g o faktu, A kadem ię tę nietylko n a cześć ś. ś. T rzech Króli, lecz i przy in n y c h u rząd zan o o koliczno­

ściach. T aki zwyczaj sięg a d aw n y c h cz asó w , b o pontyfikatu A le x a n d ra V II 1655-1667. W ów czesnych dyaryach rzym skich czytam y, że k ró lo w a szw edzka C h ry sty n a b aw iąc w Rzym ie zw iedziła także K olegium P ro p a g a n d y . A lu m n i urządzili z tej okazyi A kadem ię n a jej przyjęcie z w ielką okazałością. W y ­ d a n o po tem d ru k iem w szystkie p oezye w y g ło szo n e n a tym o b ch o d zie i tę książkę 1 d ed y k o w a n o królow ej. C ytujem y tu in n y fakt, d la nas interesujący. P o m ięd z y w ygłoszonem i de- klam acyam i zn ajd u jem y już i p o lsk ą za czasów K lem ensa XII.

W d y aryach z ro k u 1736 czytam y, że p o śm ierci królow ej M aryi K lem entyny, m ałżonki kró la an g ielskiego Ja k o b a I I I , uczniow ie z K olegium P ro p a g a n d y urządzili w p ew n ą niedzielę styczniow ą żało b n y o b c h ó d p an eg iry czn y n a cześć zm arłej królow ej. D ek lam o w an o specyalnie n a ten o b c h ó d u łożone poezye w o śm n astu językach. P o m ięd zy o b ec n y m i n a tej u ro ­ czystości byli: dw aj królew icze, 25 kardynałów , 80 prałató w i w ielka liczba innych w ybitnych o s o b is to ś c i.2

P olski język był, o ile m ożna sądzić z te g o faktu jak też z licznych późniejszych p ro g ra m ó w , w „A ccadem ia P o lig lo tta"

praw ie zaw sze zastąpiony. Już w sp o m n ieliśm y w yżej, iż na tych o b ch o d a ch b y w a także o b ec n e ciało dyplom atyczne. O tó ż w tym w zględzie zdarzył się p arę lat te m u w ypadek, o którym , chcem y tutaj zro b ić krótką w zm iankę. N a p e w n y m o b ch o d z ie b y ł p om iędzy innym i a m b asa d o ra m i także i rosyjski. P olską d eklam acyę w ygłosił w tenczas alu m n P olak z A m eryki, który nie przyzw yczajony d o przytłum iania uczuć n aro d o w y c h przy n ad arzonej sp o so b n o ści, użył w sw oim w ierszu n iektórych zw ro tó w patryotycznych. T o się nie p o d o b a ło am b asa d o ro w i

1) Euchariticon Collegii S. Congr. de Prop. Fide Christianae Suecorum Reginae idem Collegium perhumaniter invisenti- Romae 1^56.

2) D ia r. R om . N r . 288*.

- 62 -

(27)

rosyjskiem u, k tó ry snać n a polski u tw ó r szczególniejszą zw ra­

cał u w a g ę , b o zro b ił zażalenie u P refekta P r o p a g a n d y , że w polskiej d eklam acyi usłyszał rzeczy uw łaczające Rosyi. Je ­ dn ak że K ard y n ał L ed ó ch o w sk i, k tó ry w ted y b y ł n a czele P ro p a g a n d y , przeczytaw szy ów utw ór, orzekł, iż tam nic d ra ­ żliw eg o się n ie zn a jd u je i n a tem sp ra w a się skończyła.

W ro k u bieżącym p o sta n o w io n o u rządzić n a 2 m arca tę A k ad em ię d la uczczenia ju b ileu szu p ap iesk ieg o . K rótki jej opis p rzedstaw i nam p rze b ie g p o d o b n y c h uroczystości.

O b c h ó d ten ju b ileu szo w y o d b y ł się w obszernej kaplicy P ro p a g a n d y , p rzy b ran ej g u sto w n ie w złociste i czerw ono je d w a b n e d rap e ry e . N a estradzie, z której przem aw iali p re ­ legenci, w id n ia ł w śró d pięk n y ch ozdób, b iu st L eona XIII. O k o ło g o d z in y trzeciej p o poł. zap ełniała się k aplica b ard z o d o b o - ro w e m tow arzystw em . W idzieliśm y tam kilkunastu k ardynałów , w ielu b isk u p ó w i p rała tó w tutejszych i z zag ran icy oraz w iele in n y c h w ybitn y ch osobistości ze św iata ary stokratycznego i u czo n eg o . M iejsca n atu ra ln ie zostały zaraz w szystkie zajęte i my»

jak o też kilku a lu m n ó w z G erm a n ic u m m usieliśm y stać n a c h ó r­

ku, c h o ć stam tąd d o b ry m ieliśm y w id o k n a całe zgrom adzenie.

P ro g ra m ro zp o czął się w y k o n an ie m m uzycznem p ię k n eg o u tw o ru V erdi 'e g o . N astąp iły deklam acye, których w szystkich b y ło czterdzieści a w y g ło szo n y ch w 39 językach, b o w języku chińskim b yły dw ie. W szystkie te dek lam acy e o p ie w a ły p o n ­ tyfikat L eona X III i b y ły p o d zielo n e n a trzy części. W pierw szej sław iono m ą d ro ść P apieża, p rzebijąjącą się w św ietnych en c y ­ klikach, w p o p ie ra n iu n au k w o g ó le , w staraniach o za p ro ­ w ad zen ie w szędzie stu d y ó w zd ro w ej filozofii, w stanow isku zajętem w kw estyi społecznej itd. D eklam acye o d n o śn e były w językach: h eb ra jsk im , chaldejskim literackim , s y ry js k im , staro-greckim , sa m ary ta ń sk im , tureckim , h iszpańskim , a lb a ń ­ skim , arabskim , ch ald ejsk im potocznym , kurdyjskim , o rm ia ń ­ skim p otocznym i celtycko-szkockim . P o pauzie, k tó rą zapełniła k ap e la w yk o n an iem n iek tó ry ch klasycznych u tw o ró w m uzy­

cznych, przyszła kolej n a d ru g ą część deklam acyi w 17 językach.

P o d n o sz o n o w tej części g o rliw o ść L eona XIII okazaną na

— 63 -

(28)

— 64 -

każdem p o lu życia religijnego, m o raln eg o , n a u k o w e g o i sp o ­ łecznego. R ozpoczął alu m n z R um unii pięknym w ierszem ła ­ cińskim , w k tórym sław ił m yśl O jca św. ab y p o św ięcić św iat cały Najsł. S ercu Jezusa. Inni m ów cy p o d n o sili g o rliw o ść P a ­ pieża w staran iach o rozszerzenie nab o żeń stw a R óżańca św., tro sk liw o ść o rozw ój zakonów , o u n ię k o ścio łó w w schodnich, o m isye, o otw arcie sk a rb ó w d u c h o w n y c h przez tyle za jego p o n ty fik a tu o d b y ty ch jub ileu szó w a szczególnie przez Święte Lato itd. N astęp u jące języki o p ró cz już w sp o m n ia n e g o ła ciń ­ sk ieg o dały się usłyszeć w tej części: francuski, polski, p o r­

tugalsk i, szwedzki, koptyjski, chiński, o rm iański literacki, ka- ferski, angielski, grecki now oczesny,niem iecki, rosyjski, bakaski(

m alab arsk i i asforyjski. P o p rze g ra n iu zn o w u p ięk n eg o u tw o ru m uzycznego n astąpiła trzecia część p ro g ra m u , w której o piew an o L eona X III jako papieża opatrznościow ego. Jn d y a n in ze szczepu A lg o n q u in z A m eryki p ó łn c o n ej sław ił w sw ym języku kon- cylia: III b altym orskie d la S tanów Z jednoczonych i rzym skie dla A m eryki połud n io w ej. Irlandczyk dźw iękam i n aro d o w y m i chw alił zakłady n au k o w e pow stałe za sta ra n ie m L eona XIII.

W ygłosili następnie sw oje u tw o ry odnoszące się d o tej części w sw oich językach: Zulus, W ęgier, R um un, S zw ajcar w narzeczu retyckiem , N orw egczyk, H olandczyk, E tyop i zakończył R um un pięknym w ierszem w łoskim p. t. Jubileusz papieski.

D ziw nego doznaje się w rażenia, słysząc w krótkich po sobie następstw ach dźw ięki najrozm ajtszych języków . P o c h ra ­ pliw ych g ard ło w y c h g ło sa ch sem ickich o d b ija ją ci się o uszy eleganckie dźw ięki greckie, to zn o w u n a w p ó ł dzikie gło sy czarnych synów Afryki, po tem siln e akcenta celtyckie i g e r ­ m ańskie a w n et jakby m iękczące poprzed n ie, dźw ięczne to n y narzeczów rom ańskich. Były p o m ię d zy tym i językam i niektóre, co dziw nym i sw ym i w łaściw ościam i szczególną zw racały na

•siebie uw agę, jak np. język cz arn eg o jak w ęgiel Z ulusa, który silnym m ów iąc akcentem , p o śró d w yrazów w niew ytłóm a- czalny nam sp o só b cm okał językiem , tak, że w szyscy m ogli słyszeć o w o cm okanie. Z asłużył on też u publiczności na najw iększą bu rzę oklasków , i m usiał pow tó rzy ć sw oją dekla-

(29)

m acyę. C iekaw ie też m ów ili C h iń cz y cy , których aż trzech te ra z jest w P ro p a g an d z ie. T rzym ając d łu g ie karty k o lo ro w eg o p ap ieru , (zapew ne należyto d o ich tonu) n a któ ry ch sw ym i hiero g lifam i m ieli spisane sw oje przem ow y, n ie raz w ym ów ili w yrazy pow szechnie znane: shing, shang, sh u n g . D o śm iechu zaś p o b u d zili całą p u b lic zn o ść trzej Syryjczycy przez sw oją trylogię, w której w języku asforyjskim , narzeczu arabskiego, z w ielkim zapałem o m aw iali uroczystości ju bileuszow e. Ó w język m a tę d ziw ną w łaściw ość, że k o ńców ki w szystkich je g o w yrazów zaw sze są alb o zig alb o zag. G d y w ięc szybko d o siebie m ów ili, u pierw szego zd aw ało się tylko słyszeć: azigi- zagazigizagazigizag.... D ru g i co ś m u ad p o w ia d a także z za­

pałem i zu p e łn ie to sam o słychać: azigizagazigizag.... jak g d y b y p o w tarz ał p y ta n ie pierw szego; trzeci n areszcie chcąc co ś n o ­ w e g o pow iedzieć,znow u zdaje się p o w tarzać to co dw aj p o p rz e ­ d n ic y ju ż m ów ili. T ry lo g ia ta n ie m ało zabaw iła pub liczn o ść.

W o g ó le cała ta „ A c c a d e m ia P o lig lo tta b ard z o b y ła d la nas interesująca, b o przedstaw iała co ś je d y n e g o w sw oim rodzaju. W niej u w y d atn iała się p ięknie id ea je d n o śc i k o śc io ła katolickiego, g d y w najrozm ajtszych językach p rzed staw iają­

cych najrozm ajtsze naro d y , w ygłaszano je d n e i te sam e m yśli, w sp ó ln e uczucia ożyw iające w szystkich katolików . W ielk a je d n o ść katolicyzm u pok azała się tu jak w d n iu Z esłan ia D ucha św . w Jerozolim ie; jak tam znaleźli się tu ludzie ze w szystkich n aro d ó w , co są p o d słońcem , sław iąc w sw ych językach w iel­

k o śc i B oga. W id o k to jedyny, który tylko Rzym m oże p o d a ć całem u św iatu.

T ak m niej , w ięcej w yrażają się tutejsze p ism a katolickie o p isu jąc p o d o b n e u roczystości w P ro p a g a n d z ie . N am kolegia- stom , któ rzy śm y m ieli szczęście b y ć tam n a ostatn im o b ch o d zie ju b ileu szo w y m O jca św., n asu w ały się p o d o b n e m y śli,p o d o b n e uczucia. Z uciech ą i Ciekawością przy słu ch iw aliśm y się o d ­ g ło so m tych rozm ajtych języków , lecz g ło śn iej zabiło nam serce na o d g ło s dźw ięków naszej ojczystej m ow y, g d y na estrad ę w stąp ił kleryk K o nstanty Dziuk, P o la k z A m eryki i z zapałem w ygłaszał p ię k n y w iersz polski p. t. L eon XIII.

Ks. A. P .

— 65 —

2 ---

(30)

MISYA X- DOMINIKA STAOEWIOZA

DO RZYMU W- R 1862-

o k u 1862 w dziejach Kościoła katolickiego w Rosyi

zdarzył się nadzwyczajny wypadek: rząd rosyjski, który na mocy całego szeregu ukazów cesarskich zabrania najsurowiej biskupom katolipkim znosić się ze Stolicą Apostolską bez wiedzy ministra spraw- wewnętrznych, a ztąd utrudnia im także bywanie, w Rzymie,' nagle uniósł się wspaniałomyślnością i niemal proprio motu pozwolił dwóm swoim biskupom, prżez siebie wybranym: X. Marszewskiemu kujawo- kaliskiemu, z Królestwa, i X. Borowskiemu łucko-żytomierskiemu, z Cesarstwa, udać się razem z innymi biskupami świata katolickiego do Rzymu na kanonizacyą Japońskich Męczenników.

W Rzymie, gdzie w tymże samym czasie toczyły się układy z rządem rosyjskim o ustanowieniu nuncyatury Apostolskiej w Pe­

tersburgu i zdawały się być już na ukończeniu, wiadomość o tem pozwoleniu sprawiła wielką radość: upatrywano , w niem nowy dowód przychylnych dla Kościoła katolickiego usposobień cesarza Aleksandra II i najbliższych jego doradzców i wiele ztąd. rokowano sobie na przyszłość. W Petersburgu tymczasem, jak w owych u- kładach o nuncyaturę nie myślano wcale o zmianie przyjętej oddawna eksterminacyjnej polityki kościelnej, lecz tylko o skuteczniejszem popieraniu jej pod osłoną przedstawicieli papieskich i dlatego, zgodziwszy się po długich rokowaniach na samą nuncyaturę, za­

żądano, aby przyszły nuncyusz nie miał żadnych stosunków z miejscowymi biskupami i duchowieństwem, a i z samą Stolicą Apo­

stolską nie inaczej się znosił, jedno przez ministra spraw wewnę-

(31)

D om in ik Stacew icz.

(32)
(33)

trznych, przez co, naturalnie, wszystkie dotychczasowe rokowania upadały; tak również i w tem pozwoleniu danem dwóm biskupom na wyjazd do Rzymu rząd rosyjski nie myślał zgoła o jakiemś ustępstwie na korzyść swobodnego znoszenia się biskupów swoich katolickich z Papieżem, lecz, jak się to pokazało niebawem, chciał tylko zjednać sobie przez to Kuryę rzymską i przy pomocy wysy łanych do Rzymu biskupów załatwić własny swój interes, do którego przywiązywał niezmierną wagę. Szło mu mianowicie o wyniesienie na godność mohylowskiego biskupa-koadjutora znanego powszechnie ze swoich przekonań, zasad i usposobień rządowych ówczesnego przeora XX. Dominikanów w Petersburgu X. Dominika Stacewicza i przygotowanie tym sposobem następcy dla arcybiskupa Wacława Żylińskiego.

W prawdzie X. Żyliński liczył podówczas zaledwie lat 59 i miał już jednego sufragana w osobie X. Maksymiliana Staniewskiego, również przedtem Dominikanina petersburskiego i nie mniej od X.

Stacewicza oddanego rządow i, ale że arcybiskup od niejakiego czasu coraz częściej zapadał na zdrowiu i nie obiecywał żyć długo — jakoż rzeczywiście w roku następnym d. 5 maja życie zakończył, sufragan zaś jego, człowiek zupełnie pospolity i bez żadnej nauki, niczem zgoła się nie zalecał, rząd przeto, wogóle niezmiernie zawsze troskliwy o to, aby arcybiskup katolicki rezydujący w stolicy i prze­

wodniczący w tak zwanem rz. kat. duchownem Kolegium, obok pewnego wykształcenia naukowego i poważania u swoich, posiadał całkowite jego zaufanie i odznaczał się wypróbowaną wiernością, w r. 1862 dla rozmaitych powodów więcej niż kiedykolwiek był zafrasowany wyborem tego arcybiskupa. Niepokoiły go coraz mocniej ówczesne wypadki polityczne w Królestwie i na Litwie, nierad byl ze świeżo mianowanego do Warszawy arcybiskupa Felińskiego, oraz z biskupów wileńskiego X. Krasińskiego i żmujdzkiego X.

Wołonczewskiego, nie wiedział też jeszcze podówczas jak się skończą układy z Rzymem co do nuncyatury w Petersburgu i, w razie na­

znaczenia nuncyusza, jak on sobie poczynać będzie, dlatego zawczasu całą swoją uwagę zwrócił na wspomnianego X . Stacewicza, który zdawał się odpowiadać najzupełniej wszystkim jego marzeniom i oczekiwaniom.

W rzeczy też samej X. Stacewicz był skończonym typem ro­

syjskiego państwowego księdza. U rodzony na Białej Rusi w r.

1809, dzieciństwo swoje spędził wśród ludności przeważnie ruskiej,

— 67 -

(34)

choć wtedy jeszcze unickiej. Młodziuchny, bo mający zaledwie lat szesnaście, przywdział habit ś. Dominika w Poporciach i wkrótce potem, dla ukończenia swych studyów i nowicyatu, wysłany został do Petersburga do tamtejszego klasztoru X X . Dominikanów. Lecz dziwne tu były te jego studya i ten nowicyat, jak dziwnego ro- dziaju był i ów sam klasztor petersburski. Stanowili go zakonnicy pościągani z rozmaitych dawniejszych klasztorów polskich i psze- znaczeni do pełnienia posług parafialnych dla katolików różnej na­

rodowości, zamieszkałych lub czasowo przebywających w Petersburgu i na olbrzymich przestrzeniach otaczających stolicę. Nie było więc w nim ani stałego nowicyatu, ani też żadnych studyów; z reguły zakonnej zachowywało się to tylko, co się dawało pogodzić z pracą parafialną: ojcowie mieszkali razem, mieli wspólny refektarz, zale­

żeli od miejscowego przeora, którego sobie wybierali co trzy lata i który jednocześnie był proboszczem parafii ś. Katarzyny; ale nic- mieli ani chóru, ani scisłej klauzury, nie znosili się z generałem swojego zakonu, bo to surowo zabronionem było ukazami cesar­

skimi, ba nawet ślubu ubóstwa nie przestrzegali i niektórzy z nich, umierając, znaczne po sobie zostawiali pieniądze. To też kiedy do takiego klasztoru przybył nasz młody nowieyusz, ojcowie nie wie­

dzieli co z nim robić, wreszcie po długich naradach postanowili posyłać go do miejscowego uniwersytetu na wykłady w wydziale hi- storyczno-filologicznym, aby tym sposobem dać mu przynajmniej możność ugruntowania się w znajomości obcych języków, niezbęd­

nych w dalszej pracy kapłańskiej w Petersburgu. I stała się rzecz, chyba jedyna w dziejach wychowania młodego zakonnika i zarazem w dziejach uniwersytetu petersburskiego: bo, oto, młodziu­

chny nowiczyusz w białej sukience ś. Dominika w ciągu lat trzech, od r. 1830 do 1833, większą część czasu spędzał po za murami swojego klasztoru, już to zasiadając na lawie uniwersyteckiej i słu­

chając wykładów profesorów prawosławnych lub protestantów , już to obcując z młodzieżą świecką i przeważnie rosyjską. Z po­

czątku wprawdzie tak profesorowie jak i studenci patrzali na tego białego kruka z pewnem niedowierzaniem i stronili od niego, prędko jednak młody Dominikanin swoją skromnością, uprzejmością, pil­

nością w pracy, przedewszystkiem zaś swoimi poglądami i szczerą sympatyą dla wszsytkiego, co było rosyjskie, potrafił ująć sobie jednych i drugich, a pomiędzy kolegami pozyskał sobie nawet wielu serdecznych przyjaciół, którzy potem, zajmując wyższe urzędy

— 68 -

(35)

69

w stolicy, jak np. późniejszy długoletni dyrektor departamentu obcych wyznań Emanuel hr. Siwers, byli potężnymi protektorami jego. Bo też rzeczywiście był on w uniwersytecie wzorem i pra­

cowitego ucznia i dobrego kolegi i gorącego patryoty rosyjskiego.

Obok innych przedmiotów, wykładanych na wydziale historyczno- filologicznym, obok języków i literatury greckiej, łacińskiej, fran­

cuskiej i niemieckiej, do których przykładał się pilnie i poznał gruntownie, ze szczególnem zamiłowaniem studyował on język, li­

teraturę i historyę rosyjską, pod wpływem zaś tych studyów, jak i całego otoczenia, tak nawskróś przejął się duchem, ideałami i dą­

żnościami rosyjskiemi, że już wtedy nic w nim polskiego nie pozostało;

oburzał się nawet, gdy go kto Polakiem nazywał sam zaś nie bez pewnej chluby zwał siebie rosyjskim katolickim kapłanem, choć dobrze wiedział, że katolicyzm nietylko w Rosyi, ale nawet w Kró­

lestwie Polskiem, rząd zalicza do wyznań " inostrannych ,,, to jest cudzoziemskich.

Dalsze koleje jego życia były tego rodzaju, że go w raz powzię­

tych przekonaniach, poglądach i sympatyach coraz bardziej utwier­

dzały. Po przyjęciu święceń kapłańskich w r. 1833 , obok posług duchownych, które pełnił przy kościele i w parafii ś. K atarzyny, najwięcej czasu łożył on na dawanie lekcyi Religii w rozmaitych naukowych zakładach, petersburskich, wojennych i cywilnych, jako to: w korpusie kadetów, w korpusie paziów, w liceum aleksandrow- skiem, w instytucie wojennych inżynierów i t. d. Jakkolwiek mło­

dzież, która słuchała jego wykładów, jeśli nie wszystka, to w nie­

równie większej części należała do narodowości polśkięj, pomimo to przemiawiał on do niej najczęściej w języku rosyjskim i pier­

wszym był w Rosyi, który w tymże języku napisał i, niestety , za pozwoleniem arcybiskupa Hołowińskiego, wydał obszerny Katechizm katolicki, początkowo przeznaczony dla szkół tylko wojennych, na­

stępnie zaś, po usunięciu języka polskiego z wykładu religii kato­

lickiej we wszystkich szkołach Cesarstwa, i do innych szkół w pro­

wadzony. Zwierzchność szkolna, naturalnie, była z niego wszędzie niezmiernie zadowolona, chwalono jego rozum, naukę, takt i brak tego wszystkiego, co się zwykło nazywać fanatyzmem; bo też chętnie bywał on na prawosławnych chrztach , ślubach , panichidach i po­

grzebach, błogosławił mieszane małżeństwa katolików z prawosławny­

mi i w ukazach obowiązujących chrzcić i wychowywać potomstwo z tych małżeństw w wierze prawosławnej upatrywał jeden z najdziel­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdrowaś Maryo! tak, Tyś łaski pełna. Przez Twoje Niepokalane Poczęcie Tyś się stała spółniczką czystości najwyższej. Chrystus jest tą czystością.. Ciebie za

dines secuti sumus, qui aut veteres nostras reparavimus, aut novas et utiles constituimus.... Nam de Constantinopolitana Ecclesia quod dicunt, quis eam dubitet Sedi

 Czas wiary jest podobny do czasu zasiewu; nie trzeba tracić ducha i nie wolno załamywać się – aż do końca. Bądź wytrwały do czasu, kiedy bę- dziesz mógł zebrać co

a) Pan Jezus uświadamia ludziom, że dobro i zło będą istniały obok siebie aż do końca świata. b) Wyjaśnia, że chociaż w świecie istnieje zło, to Pan Bóg wypełnia

* W przypadku kryterium” obojga rodziców pracujących lub uczących się w systemie dziennym” wymagane jest złożenie oświadczenie przez każdego z

W drugiej zaś fazie, po osadzeniu się pokrywy górno-kredowej i dolno-trzeciorzędo- wej, płaszcz ten również uległ ruchom płaszczowinowym, a przy- tem materjał

Zapowiedziane kontrole ministra, marszałków i woje- wodów zapewne się odbyły, prokuratura przypuszczalnie też zebrała już stosowne materiały.. Pierwsze wnioski jak zawsze:

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego