• Nie Znaleziono Wyników

Żydzi kazimierscy : Malaria kazimierska, żydowscy artyści i ich modele

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żydzi kazimierscy : Malaria kazimierska, żydowscy artyści i ich modele"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

ŻYDZI KAZIMIERSCY

Malaria kazimierska,

ż y d o w s c y a r t y ś c i i ich m o d e l e

Z wyjątkiem belki stropowej w domu Arona Luntiga, przylegają- cym do kamienicy Przybyłów, na której widnieje napis hebrajski;

"Miałem Pana zawsze przed oczami swemi", odbudowanej bożnicy i śladów drewnianej zabudowy Ma- łego Rynku, nic po Żydach kazi- mierskich nie pozostało z ich kultu- ry materialnej.

Może gdzieś jeszcze czeka po- nownego odkrycia księga oprawna w pergamin z zapisami urodzin o- sób wyznania mojżeszowego od po- czątków osiedlenia po XVII wiek.

Ostami widział ją S. L. Shnajdrman, gdy po wojnie odwiedził swoje ro- dzinne miasto w 1955 roku. Kirkut na Czemiawach urządzono powtór- nie w 1948 roku z płyt nagrobnych, którymi wybrukowano dziedziniec klasztoru Reformatów.

Ocalały dzięki inteligencji dobre- go ducha Kazimierza — Antoniego Michalaka, który widząc, jak robot- nicy skuwają z płyt ornamenty i na- pisy, zaproponował dowcipnie, że- by kładli płytę rzeźbioną stroną do ziemi — zaoszczędzą w ten sposób czasu i wysiłku. Pomysł podchwy- cono i dziś można podziwiać piękne tablice, jeszcze ze śladami dawnej polichromii, zarówno wolno stoją- ce, jak i wmurowane w ciekawie pomyślany przez Tadeusza Augus-

Jestem sobie Żydkiem / ogromnym pożytkiem Byłem szewccm Lecz już nie chcę Pracować kopytkiem.

Woli być faktorem Z Hanem profesorem Pan Pruszkowski Dla mnie trodzki Jest zawsze z honorom On lubi fakturę

Ja —manufakturę...

Z powodzeniem Swym kręceniem Zdzieram z niego skórę.

Kazimierz —miasto tanie Duło fajne panie

Każda sobie rzepkę skrobie

To jest plażowanie. [...]

Największe grandziarze Te młode malarze!

Z terpentyną I z dziewczyną Malują pejzaże.

Spośród malarzy żydowskich związanych z miasteczkiem nad Wis- łą wyróżnił się Jan Gotard, skromny, niepozorny, słabego zdrowia, nad- wrażliwy Żyd. Malował znakomite portrety, rzadziej pejzaże, a wstrząś- nięty odkryciem masowych grobów dzieci w podziemiach kościoła św.

Anny, stworzył szereg niebywale eks- presyjnych płócien o tej tematyce. Był jednym z najaktywniejszych człon-

ków Bractwa św. Łukasza, serdecznie zaprzyjaźniony z Pruszem i Michała-

Dawny dom Arona Lustiga, dziś rodziny Tomczyków, z „hebrajską" belką stropową

tynka pomnik przypominający rażo- ną piorunem, zygzakowato pękniętą jerozolimską Ścianę Płaczu.

Tyle pozostało po kilkusetletniej obecności Żydów w Kazimierzu.

I jeszcze coraz ulotniejsza pamięć wśród ciągle wykruszających się, starych mieszkańców miasta; mło- dzież i nuworysze zasiedlający Ka- zimiera po wojnie nie widzieli nigdy Żyda i o ich historii niewiele wie- d z y a w pogoni za codziennością i tak niełatwego życia —chyba wie- dzieć nie chcą.

Jednak Żydzi kazimierscy pozos- tawili po sobie głęboki ślad w kultu- rze nie tylko regionu, ale całej Pol- ski, jeśli nie w szerszym jeszcze znaczeniu. Przetrwały ich twarze i sylwetki malowane przez malarzy żydowskich i chrześcijańskich. Na- wet niektórzy rzemieślnicy (np.

szewc Szmul Wodnicki) malowali obrazy i wystawiali je publicznie.

Chaim Goldberg nosił sztalugi za malarzami i sprytnie podpatrywał tajniki malowania. Dzięki ich po- mocy ukończył studia plastyczne, walczył podczas drugiej wojny światowej, później odwiedził Kazi- mierz i... zszokowany gruzami i bra- kiem choćby śladów po współwyz- nawcach osiadł w Izraelu, podobnie jak Wodnicki. Malowali pejzaże ka-

zimierskie z pamięci.

W »Szopce kazimierskiej", której duszą był Antoni Michalak, tak śpie- wano o Nudelmanie, lichwiarzu, życzliwym braci malarskiej.

kiem. Pruszkowski ukrywał go w czasie okupacji we własnym mieszkaniu w Warszawie. Rozstrze- lano go w 1943 toku.

Ulubieńcami Pruszkowskiego byli też dwaj pejzażyści—bliźniacy M^nachem i Efraim Seidenbeutelo- wie, nie do odróżnienia, zdający eg- zaminy jeden za drugiego, bohatero- wie corocznych balów na Zamku kazimierskim. Uczniem Prusza był znakomity Eliasz Kanarek, emig- rant osiadły w Ameryce. W okresie międzywojnia bywali w Kazimie- rzu na corocznych plenerach twórcy żydowscy starszego pokolenia, jak Henryk Berlewi, Władysław Weint- raub, Abraham Ostrzega, Majer Ap- pelbaum, Natan Korzeń, którego obrazy były w posiadaniu Ulanow- skich na Plebance (teraz w Muzeum Narodowym w Warszawie) i kilku innych artystów z tego kręgu mala- rzy.

Drugim mężem opatrznościo- wym malarzy był Bolesław Fran- kowski, który za posiłki otrzymywał od malarzy obu nacji „widoki" przez nich malowane. Uzbierała się spora galeria obrazów. (Cdn.)

ANDRZEJ SAS-JAWORSKI

13-15XII 1991

(2)

ŻYDZI KAZIMIERSCY

Malaria kazimierska, żydowscy artyści

i ich modele

Żydzi kazimierscy w twórczości polskich malarzy to temat godny nie tylko wielkiej wystawy, ale także solidnej monografii. Dziś tematyka ta jest zupełnie obca zarówno mala- rzom profesjonalnym, jak i amato- rom, których Kazimierz posiada szczególnie wielu. Młodziutki, uta- lentowany Oroń Żydów zna z opo- wiadań rodziców, przedstawicieli jednego ze starszych rodów kazi- mierskich. Rodzik (były burmistrz) preferuje pejzaże i architekturę, któ- re przetwarza w formie nieco po- dobnej do prac krynickiego Ociepki.

Pani R u c i ń s k a m a l u j e p r z e d e wszystkim kwiaty (jakie piękne — szczególnie malwy). Omijają tę te- matykę i Pietrzak, i pani Pielakowa, i Anka Lubicka, i wielu innych — prezentujący swoje prace w salach Domu Kultury, jak i ci z sobotnio- niedzielnych kiermaszy w Rynku.

Współcześni malarze profesjona- liści kazimierscy często korzystają z gościnnych murów sal wystawo- wych Muzeum Nadwiślańskiego, a ostatnio z „gotyckiej" galerii zam- kowej. Odnoszą sukcesy w przed- stawianiu okolicznych krajobrazów rozedrganych światłem, mniej lub b a r d z i e j d o s t o j n e j architektury miasteczka, niekiedy scenerii z ka- zimierskiego targu w Rynku.

Wszystkich nazwisk wymienić nie sposób, ale rozsławili Kazimiera w Polsce i w świecie Jan Karmań- ski, Zenon Kononowicz, Tadeusz Słupski, Jan Szopiński, Piotr Potwo- rowski oraz młodsze pokolenie:

Franciszek Kmita, Władysław Fili- piak (niestety już nieżyjący), Stanis- ław Łazorek, Janusz Michalak, Krzysztof Raczyński (Krzyr), Mał- gorzata Piłat, Daniel Trammecourt, Urszula Religa, Tadeusz Augusty- nek, Władysław Strzemiński, Hiero- nim Sobkowiak czy Ewa i Tadeusz Strzępkowie i Rudolf Buchał i k i pobliskiego Męćmierza.

z portretów Esterki przedstawił ją jako niezbyt urodziwą osobę, z dra- pieżnym nosem, nagabywaną za- pewne przez ojca o wstawienie się u króla o kolejne przywileje. Zasta- nawiający jest w tym obrazie kont- rast między wspaniałą postacią sta- rego Żyda, uchwyconą w pełni ru- chu, a inertną, odwróconą jakby ze wstrętem wybranką króla. Ale to tylko osobista interpretacja obrazu.

Po powstaniu styczniowym poja- wiają się w prasie warszawskiej („Tygodnik Ilustrowany", „Kłosy",

„Wędrowiec") okazjonalnie za- mieszczone kazimierskie rysunki Gersona, Pillatiego, Kostrzewskie- go i Andriollego. Zwłaszcza ten os- tatni, pochowany w Nałęczowie, rozsławił Kazimierz i przyczynił się znacznie do zainteresowania mias- teczkiem jako oazą świeżego po- wietrza, pięknej architektury i...

z n a k o m i t e j kuchni ż y d o w s k i e j w szynku.

W 1886 roku pojawia się w Kazi- mierzu Józef Pankiewicz, autor

»Żyda handlarza", „Trąbek" i szere- gu impresjonistycznych pejzaży, wyklętych zresztą przez krytykę.

Był jednak pierwszym, który zwró- cił uwagę kilku pokoleń malarzy na

„inspirującą siłę kazimierskiej sce- nerii". Następni znajdowali tu nie- zwykłą „przejrzystość powietrza, kolorystyczną polifoniczność pejza- żu i okazję do historycznej reflek-

Tak więc interesująca nas tematy- ka żydowska była popularna wśród

„malarii kazimierskiej" związanej ze szkołą Pruszkowskiego i prak- tycznie wygasła wraz z wymordo- waniem Żydów w 1942 roku i likwi- dacją ich siedzib.

Ale już w akwarelach kazimier- skich Zygmunta Vogła z końca XVIII wieku można się dopatrzeć tematyki żydowskiej (niektóre o- biekty architektoniczne, sporadycz- nie sylwetki starazakonnych); jest ona obecna także w „Album Lubel- skie" Adama Lerue z drugiej poło- wy XIX wieku, na których to ryci- nach wyróżnić można charakterys- t y c z n e postaci s t a r o z a k o n n y c h w Rynku.

Wojciech Gerson, już j a k a znany malarz, gościł w Kazimierzu na tyle długo, że obok ciekawych tekstów pisanych z dużym zacięciem repor- terskim, zainteresował się życiem biedoty żydowskiej, a w architektu- rze nie dopatrywał się wszędzie go- tyku, jak Baliński. Krytycznie od- niósł się do legendy Esterki, a są- dząc z zapisków czynionych w Ka- zimierzu, gdyby nie przypadkowo nawiązana znajomość „toby do- prawdy trzeba tu żyć gruszkami, ży- dowskimi bułkami przegryzając i popijając żydowską herbatą".

W innym miejscu pisze: „Żydów co

niemiara

po czworobocznym uwija się Rynku, a więcej jeszcze z zało

żonymi rękoma tam i sam się włó czy — próżniacza gawiedź i han- dlu i drobnego przemysłu żyjąca"

Jan Karmański, portret żony Celiny Czerwińskiej

sji", jak to pięknie określił Ire- neusz J. Kamiński. No i zaczęło się.

Władysław Ślewiński organizuje pierwszy studencki plener w Kazi- mierzu, zakończony interesującą wystawą w warszawskiej Zachęcie.

Pewne jego idee malarskie kontynu- ują członkowie Bractwa św. Łuka- sza, najbardziej kazimierskiej grupy malarzy pracującej pod kierunkiem Tadeusza P r u s z k o w s k i e g o . Już wcześniej, bo w 1918 roku Władys- ław Skoczylas tworzy cykl obrazów przedstwiających codzienność Ka- zimierza; stragany, żydowskie świę- ta i inne. Sukcesy odnoszą kazi- mierskie pejzaże Czajkowskiego i akwarele Manna. Ale brak jeszcze było organizatora życia artystyczne- g o i łącznika między artystami i społecznością Kazimierza. Dopie- ro Pruszkowski «on właśnie, artysta, okazał sic wodzem, malarzy, miesz- czan i Ż y d ó w k a z i m i e r s k i c h * (Cdn.)

A N D R Z E J SAS - J A W O R S K I

18 XII 1991 r. 5

(3)

Ż YDZI KAZIMIERSCY

Malaria kazimierska,

żydowscy artyści i ich modele

Do grupy tej należeli, oprócz malarzy żydowskich (Golard, Scidenbeut Iowie, Kanarek), wybitni twórcy, często powra- cający do tematyki żydowskiej zarówno w krajobrazie, jak i w portrecie i w sce- nach rodzajowych. Tadeusz Pruszkow- ski zalecał swoim studentom szacunek dla żydowskiego sposobu życia, wska- zując stare domy w mieście z ich charak- terystyczną architekturą, którą sam ma- lował z entuzjazmem. Shneiderman wspomina, że widział w warszawskim domu tego „wodza malarii i Żydów ka- zimierskich" obrazy mistrza o tematyce żydowskiej obok dużego biblijnego ma- lowidła z XVII wieku (dzieło Pausina) ukazującego Mojżesza uderzającego w kamień, aby wycisnąć wodę. W willi kazimierskiej Pruszkowski zebrał spory zbiór żydowskich przedmiotów rytual- nych, które u-

m i e s z c z a ł w swoich mart- wych naturach.

Antoni Mi- chalak, „cerber"

Pruszkowskie- go, już w swojej

| ciekawej kom- pozycyjnie pra- cy dyplomowej pt. „Bajka o szczęśliwym człowieku" u- wiecznił starą, drewnianą za- budowę Małego Rynku, z balko- nami pełnymi starozakonnych, a nawet, tak ty- pową dla tamtej epoki, białą, ży- d o w s k ą kozą, przedstawiciel- ką licznych sta- dek wypasywa- nych przez róż- ne Łaje i Rywki na Górze Trzech Krzyży.

Tegoż autora p o r t r e t „Pani z tacą" przed- s t a w i a żonę

(Żydówkę) inżyniera Skokowskiego.

Utrzymany w tonacji brązowej obraz pt.

„Pani z pieskiem" to inteligentna, bo- gata autorka licznych wierszy, p. Le- wensztajnowa. Ocalały także dwa port- rety Hanny Mortkowicz, córki sław- nego wydawcy Jakuba Mortkowicza.

W latach trzydziestych pojawił się!

w Kazimierzu Edward Hartwig, już wtedy znakomity fotografik, próbujący także pa- lety malarskiej. Podgląda warsztat Micha- laka i jest stałym gościem w willi „Pod Basztą". Po wielu latach wyda piękny al- bum pt. "Kazimierz nad Wisłą" (1957), z obszernym wstępem Karola Sicińskiego

— architekta, historyka sztuki, zbieracza i inwentaryzatora kuriozów archeologicz- nych, konserwatora i malarza w jednej o- sobie.

Jan Zamojski jest autorem m.in. zna- komitego portretu olejnego „Głowa Ży-

da" z 1926 roku, licznych pejzaży kazi- mierskich i rysunków. Tematyka żydow- ska jest obecna w grafikach Władysława Skoczylasa z 1925 roku, w tworzonych oryginalną mieszaną techniką rysunkach i akwarelach Stanisława Hiszpańskiego, który po raz pierwszy pojawił się w Ka- zimierzu w 1918 roku jako czternastolet- ni legionista i zanotował: „odsłonił mi się cud — Rynek Kazimierza..." Dwie leki reprodukcji najlepszych prac tych twórców wydało niedawno Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu.

W końcu tegoż ćwierćwiecza osiada w Kazimierzu jego późniejszy „piewca"

Jan Karmański, ożeniony z Celiną z Czerwińskich. Żydówką. Oprócz dzie- siątków niebywale barwnych pejzaży, wśród których uwiecznił także żydow- skie rudery Małego Rynku, powstał tak-

Antoni Michalak — „Pani z pieskiem", 1931 r.

że jej portret, znajdujący się obecnie w zbiorach Muzeum w Kazimierzu Dolnym. Żona nie wytrzymała psy- chicznie likwidacji Żydów w 1942 ro- ku i zmarła, jak to sam określił „wsku- tek prześladowań" rok później. Kar- mański w latach 1932-1935 wraz ze swymi' kolegami z Towarzystwa Przy- jaciół Kazimierza, prezentuje swoje prace z Adamem Nowińskim, Lucja- nem Prus-Kobierskim, Jerzym Łopu- szańskim, Józefem Tomem, Tadeuszem Pruszkowskim, Romanem Gineyką i innymi. W 1956 roku przystąpił do zainicjowanej przez Zenona Konono- wicza „Grupy Kazimierskiej" złożonej z Romualda Kononowicza, Tadeusza Słupskiego i Jana Szopińskiego. Zmarł w 1958 roku i jest pochowany na cmen- tarzu kazimierskim.

My jesteśmy ludzie kultury

Nie mniej głęboki ślad swojej obec- ności w kulturze pozostawili Żydzi kazi- mierscy w literaturze i to zarówno w for- mie ustnych przekazów, jak też w piś- miennictwie.

Kazimierz okresu międzywojennego miał swojego Franca Fiszera i to niejed- nego, oczywiście na własną małomias- teczkową skalę. Jak bowiem inaczej ok- reślić skrzące się dowcipem, ciągle uzu- pełniane i zmieniane (często w zależ- ności od rangi oprowadzanych gości) o- powieści o Esterze i jej królewskim o- piekunie, przekazywane przez dwóch najpopularniejszych Jankieli: Szwaro- mana i Goldfarba. Ci zawodowi prze- wodnicy po zabytkach kazimierskich potrafili zauroczyć nawet profesjonal- nych pisarzy oryginalnością języka i dowcipu, a serwowane przez jednego z nich opisy koszernego menu przyrzą- dzanego przez Esterkę, wybitnie pobu- dzały soki trawienne słuchaczy. Apetyty zaspokajali w żydowskich knajpkach, w których oprócz tradycyjnych dań sza- basowych (ciulent) serwowano wspania-

łe „kwaśne śledzie" i karpia po żydow- sku, a wszystko zakrapiano nie mniej doskonałą pejsachówką. I o to właśnie chodziło, odciągnąć klienta od Berensa, dać zarobić rodzinie i przyjaciołom.

Zasłuchany w opowieść któregoś z Jankieli turysta zapytał kiedyś nie wszystko wiedzącego przewodnika:

— No dobrze, skoro Kazimierz i Es- terka tak bardzo się kochali, że król kilka kilometrów codziennie do niej, do Bo- chotnicy przejściem podziemnym się skradał, to dlaczego nie mieli dzieci?

— Bo król był już bardzo zmęczony

— odparował z przymrużonym okiem przewodnik. (Cdn.)

ANDRZEJ SAS - JAWORSKI

20-22 XII 1991 r. 9

Cytaty

Powiązane dokumenty

W oparciu o wcześniejszą analizę zjawiska i procesu hybrydyzacji można wyszcze- gólnić cztery wymiary hybrydowości granic Unii Europejskiej: 1) hybrydowość funk- cjonowania

powietrza produktami spalania i im wilgotniejsza zima, tym szybciej zachodz¹ procesy niszcz¹ce (ryc. Ich wp³yw na ska³y jest znacznie wiêk- szy. W znacznym stopniu u³atwiaj¹ one

Dokładne ustalenie owego elementu wolicjonalnego nie jest proste, ponieważ – jak wskazał sąd apelacyjny – konieczne jest tu zrekonstruowanie procesu moty- wacyjnego sprawcy,

Ścisły charakter kontaktów pomiędzy Biblioteką Kórnicką a Akademią Umie- jętności, czy też raczej ich reprezentantów, z jednej strony Zygmunta Celichow- skiego, z drugiej

Digitale beelden op de werkplek zijn voor het eerst geadopteerd in 1996 en in 2009 heeft ruim 90% van de ziekenhuizen deze innovatie geadopteerd.. De zorgpaden ondervinden

Raz tylko odwołuje się kompozytor na niwie twórczości religijnej do poezji niemieckojęzycznej — w motecie Herr, erbarme du dich meiner na chór mie- szany do słów Clemensa

Siedem lat później ten sam, nieznacznie tylko zmodyfikowany rysunek pojawił się ponow- nie w „Szabes Kurierze”, tym razem jako ilu- stracja do utrzymanego w takim samym

Zwłaszcza relacje zmarłego niedawno, sędziwego Ta- deusza Ulanowskiego dwukrotnego burmistrza miasta tuż przed i po II wojnie światowej dostarczyły wielu informacji zarówno