• Nie Znaleziono Wyników

Pewien strukturalizm : główne koncepcje Claude Levi-Straussa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pewien strukturalizm : główne koncepcje Claude Levi-Straussa"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Brunon J. Ruciński

Pewien strukturalizm : główne

koncepcje Claude Levi-Straussa

Studia Philosophiae Christianae 7/2, 213-241

(2)

Studia Philosophiae Christianae ATK

7/1971/2

BRUNON J. RUClNSKI

PEWIEN STRUKTURALIZM.

GŁÓWNE KONCEPCJE CLAUDE LEVI-STRAUSSA

1. W ielość strukturalizm ów. 2. Strukturalizm — metoda czy teoria? 3. Nauka i m it — dwa sposoby poznawania. 4. Model strukturalny. In­ telekt powszechny. 5. Struktury a historia. 6. L evi-Straussa ocena po­

stulatu historyzmu.

1. Wielość strukturalizmów.

N iniejsza p rób a zrek o n stru o w an ia całości zjaw iska, jak im jest s tru k tu ra liz m w e w spółczesnej nauce, ju ż z założenia oka­ zała się niem ożliw a. P ierw szorzędną p rzyczyną tego jest zasad­ nicza wielość stru k tu ralizm ó w , k tó re choć m ają w spólną pod­ stawę m etodologiczną, dzielą się w ro zstrzy g ających o ich kształcie i w ym ow ie problem ach, przez odm ienne propozycje rozwiązań ty ch problem ów , n a w iele grup.

Jako od rębn y k ieru n ek , stru k tu ra liz m sw oją w ażność u ja w ­ nił w ciągu o sta tn ic h dw udziestu lat. W znaczeniu, jak ie się obecnie w iąże z jego pojęciem , zaznaczył sw oje istnienie n a te ­ renie n a u k h u m an isty czn y ch n a początku naszego stulecia. A w zw iązku z w y ró żniającym i go p ropozycjam i m etodologicz­ nymi przy pom in a pew n e rozróżnienia p rzy jm ow an e w filozofii greckiej к Pojęciem „ s tru k tu ry ” posługiw ały się od daw n a n a u ­ ki p rzyrodnicze i m atem aty k a.

1 Stoicy proponowali rozróżnienie analogiczne do przyjm owanego w semiologii: sem ajnom enon — to, co znaczone i sem ajnon — to, co znaczące.

(3)

N aszą uw agę sk ieru jem y n a zastosow anie pojęcia „ s tru k tu ­ r y ” do fak tó w k u ltu ro w y c h i u zykanie przez to now ych roz­ w iązań i odpowiedzi. W tej bow iem postaci, jak o form alizacja i obiektyw izacja h u m a n isty k i m ająca przynieść całkow ite po­ znanie fak tó w k u ltu ro w y c h n iejednorodnych, a sprow adzonych dzięki m etodzie do jed n ej p o dstaw y — s tr u k tu ry m yśli lu d z­ kiej posługującej się n a poziom ie podświadom ości języ k iem — s tru k tu ra liz m dokonał n ajw ięcej. Ję z y k je st tu zasadą s tru k tu ­ ralną, n a k tó re j opiera się w szelka analiza.

To now e zdefiniow ane rozum ienie fu n k cji języka, w k tó ­ rego funk cjon o w an iu w y k ry to p raw a ele m en ta rn e 2, pociągnęło za sobą tw ierd zen ie o d eterm in acji k sz ta łtu in te le k tu a ln y c h do­ św iadczeń człow ieka, k tó re w y raz swój z n a jd u ją w w y tw orach ludzkiej aktyw ności, zeb ranych w kon w encjo n alny m pojęciu „przedm iotów k u ltu ro w y c h ”.

Pojęcie „ k u ltu ry ” u ży te pow yżej kontekstow o, rozum iane jest p rzez stru k tu ra listó w w opozycji do pojęcia „ n a tu ry ” . J a k ­ kolw iek często n a stę p u je d y fu zja przedm iotów należących do dw u dziedzin — n a tu ry i k u ltu ry , z chw ilą, gdy te zostaną po­ m yślane, a n a stęp n ie w ypow iedziane w język u, p odlegają p ra ­ w om s tr u k tu ry ję z y k a i zaw ierają elem en t h u m anistyczny, o k reślając ty m sw oją przynależność do dziedziny faktó w k u l­ turow ych.

Cechą w yró żn iającą te n d e n c ji stru k tu ra listy c z n e j je st w iąza­ n a z pojęciem „ s tru k tu ry ” n ad zieja, często przekonanie o moż­ liw ości w yjścia z relaty w izm u i p a rty k u la m o śc i naszej w iedzy o tw o rach m yśli — p rzedm iotach n a u k społecznych, lite ra tu ry , sztu k plasty czn y ch czy m uzyki, i u zy sk ania pew nej u n iw e rsa l­ nej m etody w yznaczającej w ew n ętrzn ą racjonalność ty ch tw o­ rów . M etoda ta n ie k o n stru u je sensu, lecz go odczytuje. Sto­ sow anie analizy s tru k tu ra ln e j je s t p ró b ą d an ia absolutnych

2 Por. F. de Saussure, Cours d e linguistique generale, Paris 1916, tenże, Kurs językoznaw stwa ogólnego, tłum . К. Kasprzyk. Warszawa 1961 — passim oraz J. L. Prieto, M essages et signaux, Paris Г966, tenże, Przekazy i sygnały, tłum . J. Lalew icz, W arszawa 1970 — passim.

(4)

rozstrzygnięć tłum aczących zjaw iska k u ltu ro w e i prób ą zin te­ growania całej h u m an isty k i w to ta ln y m pojęciu „ s tr u k tu r y ”. Znaczenie stru k tu ra liz m u podkreślono przez p orów nanie jego roli w n a u k a ch h u m an isty czn ych do „p rzew ro tu k o p ern ik ań - skiego”.

O dw ołam y się tera z do k ilk u fak tó w historycznych, k tó re doprowadzą n a s do obecnej sy tu a c ji w stru k tu ra liz m ie . D ecy­ dujące dla ten d e n c ji stru k tu ra listy c z n e j by ło zastosow anie po­ jęcia „ s tr u k tu r y ” w język o zn aw stw ie przez ucznia D u rk h ei- ma — F e rd y n a n d a de S au ssu re’a. W ro k u 1916 zostają w y dane studia z język ozn aw stw a stru k tu ra ln e g o , będące zbiorem jego w ykładów w L ’Ecole des H au tes E tu d es i n a U niw ersytecie Genewskim, pod ty tu łe m „C ours de lin g u istique g en e ra le ” . Z najdujem y ta m w y k ład jego koncepcji języ k a i zapoczątkow a­ nej przez S a u ssu re ’a n a u k i — semiologii. W 1933 ro k u tw órca fonologii N. Troubeckoy, p rzedstaw iciel szkoły praskiej w jęz y ­ koznaw stw ie u p raw ia jąc e j analizę stru k tu ra ln ą , p u b lik u je swo­ je prace. W la ta c h dw udziestych i trzy d ziesty ch X X w iek u po­ jęcie „ s tru k tu ry ” zostaje zaad ap to w an e do biologii, psychologii i neurofizjologii. C oraz częściej p o jaw ia się też w publikacjach filozoficznych. W reszcie w 1945 ro k u p a ra lelę m iędzy analizą stru k tu ra ln ą w językoznaw stw ie a analizą s tru k tu ra ln ą w a n ­ tropologii u sta n a w ia C laude L év i-S trau ss 3. W spółcześnie u p ra ­ wiają 'analizę s tru k tu ra ln ą środow iska w y ro słe z język ozn aw ­ stwa stru k tu ra ln e g o . Są to: K oło P rask ie, do któ reg o należą m. in. N. T roubeckoy i R. Jacobson, k rą g Nowej K ry ty k i p a ­ ryskiej zw iązany z nazw iskam i R. B arth èsa, S. D oubrow sky’ego i krąg N ow ej K ry ty k i chicagow skiej zw iązany z nazw iskam i M. F oucaulta, J . L acana, T. P arso n sa, g ru p a stru k tu ra lis tó w ge­ netycznych G. L ukâcs, L. G oldm ann i H. L efebv re oraz a n tro ­ polog s tru k tu ra lis ta C. L év i-S trau ss.

Do n ajw ięk szy ch osiągnięć doprow adziły stru k tu ra liz m w ła ­ śnie dzieła etnologiczne C laude L ev i-S trau ssa, w k tó ry c h do­ 3 Por. artykuł M. G aveninga w Nouvelles Littérair es (9.V.68 r.), także Т. M. Jaroszewski, Człowiek—struktury-historia, Czło wie k i Św iatopo­

(5)

ko n u je on sy n tezy dotychczasow ych b ad ań w etnologii posłu­ gując się pojęciem „ s tru k tu ry ” zdefiniow anym przez F. de S au ssu re’a.

T a tra d y c ja prow adząca od F. de S au ssu re’a przez w spół­ czesnych sem iologów do re z u lta tó w b a d ań C. L ev i-S trau ssa stanow ić będzie głów ny przedm iot n aszych rozw ażań.

2

.

Strukturalizm — metoda czy teoria?

S tru k tu ra liz m m ożna rozum ieć jako pew ną sw oistą m etodę n a u k hum anistycznych, k tó ra dzięki daleko posuniętej fo rm a­ lizacji m ate ria łu , k tó ry m się posługuje, tj. fak tó w k u lturo w ych , prow adzi do sp raw d zaln y ch tw ierd zeń n a tem a t ich w e w n ętrz ­ n ej organizacji, m echanizm u fu nkcjonow ania i m echanizm u znaczenia. Zastosow anie pew nego sch em atu o stałych, koniecz­ ny ch relacjach m iędzy elem en tam i tego schem atu, do pew nego złożonego zjaw iska, ja k im je s t n a p rzy k ła d u tw ó r litera c k i czy dzieło sztu ki p lasty cznej, pozw ala n a m uzyskać o ty ch zjaw i­ skach pew n ą sum ę wiedzy, k tó ra u jm o w ałab y ich isto tę i cechy d y sty n k ty w n e, tłu m aczyłab y n a m w arto ści estetyczne dzieła w k a teg o riach s tru k tu ry .

Odpow iedzi na n u rtu ją c e nas pytania, na tem a t przykładow o p odanych p rzedm iotów sztuki, zn a jd u jem y n iejako w ich w a r­ stw ie podstaw ow ej — n a poziom ie s tr u k tu ry rządzonej a u to ­ nom icznym i praw am i.

S tru k tu ra liz m jak o m eto d a grom adzi fa k ty społeczne, po­ rzą d k u je je o trzy m u jąc w rezultacie pew n e system y. S ystem y te stanow ią całości logiczne fak ty czn ie w ytw orzone. Ich sens u zy sk u je się p rzez odniesienie do s tru k tu ry , stanow iącej całość m ożliwości dopuszczonych przez d a n y fa k t społeczny, w ra ­ m ach k tó ry c h sy stem y w ytw orzone fak ty czn ie stanow ią fra g ­ m en ty możliwości zrealizow anych. Sens tego, co rea ln e u jaw nia się w opozycji do s tru k tu r m ożliw ych — m odeli — przez r e ­ lacje obow iązujące w ram ach ty ch m odeli. O gólne m odele fak ­ tó w społecznych są — dzięki praw om tra n sfo rm a c ji — w za­

(6)

jemnie p rz e k ła d a ln e 4. M ożliwe je st przejście od jednego m o­ delu do drugiego, od drugiego do trzeciego, itd., dzięki z ak re­ sowemu tra k to w a n iu ty c h m odeli i analogicznem u tra k to w a n iu ich elem entów . T a w zajem n a przekładalność pozw ala n a za­ rysowanie przed nam i syntetycznego i totalizującego obrazu kultury lud zk iej.

Tak w łaśnie d efin iu je s tru k tu ra liz m jak o m etodę C. L évi­ -Strauss: „ S tru k tu ra liz m nie je s t d o k try n ą filozoficzną, lecz metodą” , w w yw iadzie udzielonym dla „L e n ou vel o bserva­ teur” 5.

Takie rozum ienie s tru k tu ra liz m u w y ra ż a się w analizach lite ­ rackich g ru p y zw iązanej z k ręg iem Nowej K ry ty k i. Dzięki w y ­ kryciu istn ien ia u podłoża naszej aktyw ności pew n y ch s tru k tu r myślowych, uw aru n k o w an y ch przez posługiw anie się językiem , możliwe je s t zin terp reto w an ie, czy p rze in te rp re to w a n ie w tej nowej p e rsp e k ty w ie całej h isto rii lite r a tu r y i sztuki, dotarcie do praw dziw ych, nieuśw iadom ionych in te n c ji tw órcy, pełne i ostateczne zrozum ienie dzieła.

S tru k tu ralizm , podobnie ja k psychoanaliza n a tere n ie oso­ bowości człow ieka, czy m ark sizm n a tere n ie h isto rii społe­ czeństw, m a am b icję d o tarc ia do podstaw ow ych u w aru n k o w ań pewnych zachow ań lu b zdarzeń, k tó re ogólnie n azw ijm y sk u t­ kami. W odróżnieniu jed n a k od nich, stru k tu ra liz m posługuje się tw ierd zen iam i zn ajd u jący m i całkow ite w ytłu m aczen ie w r a ­ chunku logicznym , lu b tak iej form alizacji przekształceń, k tó re umożliwiają ich p ow tórzenie i s p ra w d z e n ie 6.

Form alne p ra w a rozu m iane p rzez stru k tu ra liz m jednoznacz­ nie, n ie znalazły się w psychoanalizie, k tó ra także szukała pod­ stawowych i koniecznych u w aru n k o w ań , pozostała jed n a k za­

4 Tak rozum iane pojęcie m odelu przyjęte zostało z językoznaw stw a strukturalnego.

5 Por. Le Nouvel O bservateur w yw iad G. Dum ure’a z C. L evi-Strau s- sem, cytuję za Forum, 6 (96), (5.II.67 r.).

6 Przy pisaniu sw ej pracy Les structures élém entaires de la parente, w której stosowana jest analiza strukturalna, C. L évi-Strau ss w sp ół­ pracował z m atem atykiem .

(7)

wsze dom eną w ieloznacznych pojęć budzących zrozum iałe sprzeciw y, a m ających przecież w yjaśnić czym je s t i ja k fu n k ­ c jon uje osobowość. Z asady w y k ry te p rzez psychoanalizę zbyt by ły bogate w treści, ab y m ogły obejm ow ać całość populacji ludzkiej.

W psychoanalizie n ie znalazły się, a w m arksistow skiej teo ­ rii społeczeństw a te fo rm alne p raw a n ie m ogły się znaleźć, z ra ­ cji jej syntety zu jąceg o i jakościow ego c h a ra k te ru o raz h isto ­ rycznej persp ek ty w y . S tw ierd zon e przez m arksizm p raw a cd- noszą się do m ak ro stru k tu r, te zaś stanow ią dom enę innych u w a ru n k o w a ń p ierw otn y ch , fun k cjo n u jący ch w zespołach ludz­ kich, k tó re nie są p ro stą sum ą sw ych elem entów . Z atem także sum a u w a ru n k o w ań p ierw o tny ch , fu nk cjo n u jący ch n a obsza­ rze osobowości jed n o stek ludzkich, nie je s t rów na u w aru n k o ­ w aniom p ierw o tn y m zd arzeń n a poziom ie zespołów. Są to dw a poziom y w zajem n ie k o m p lem en tarne, choć dopełniające się, m iędzy k tó ry m i w y stę p u ją zależności jeszcze innego typu.

W yodrębnim y zatem dw a poziomy: jed n o stki i społeczeństw a. K ażd y z n ich m ożna ro zp atry w ać w czasie, bądź statycznie. S tatycznie, to znaczy ja k o pew ien stan u trw alo n y , zam knięty, nie uleg ający przekształceniom , k tó re zm ieniałyby u k ład cało­ ści i rela cje m iędzy elem entam i. P sychoanaliza zajm u je się osobowością człow ieka jako istniejącego w czasie, osobowością p rzez rozw ój ty lk o zrozum iałą. M arksistow ska teo ria społeczeń­ stw a u jm u je w k atego riach h istorycznych sy stem y społeczne, k tó ry ch pew na faza rozw oju je s t zrozum iała w aspekcie p rze­ kształceń fazy w cześniejszej, p rzy koincydencji określonych czynników podw ażających rów now agę ty ch system ów i b ęd ą­ cych p rzyczyną ty ch przekształceń.

S tru k tu ra liz m obejm uje sw ą m etodą i pojęciem „ s tru k tu ry ” zarów no jed n o stk ę ludzką, chociaż rozum ianą społecznie, ja k i społeczeństw o, a le jed y n ie w aspekcie sta ty sty c z n y m — w synchronii. Człowiek i g ru p a społeczna to pew ne system y u stru k tu ro w an e , k tó ry c h rozw ój n ie zm ienia c h a ra k te ru ich w y tw o ró w zrozum iałych dzięki p raw o m s tru k tu ry , k tó ry m pod­ legają. N iezależnie od h isto rii dzieła człow ieka, jako istoty

(8)

społecznej, są spro w adzalne do w spólnego im w szy stkim pod­ łoża — sy stem u językow ego, k tó ry m się p o s łu g u ją 7.

Z tego, co pow iedzieliśm y dotychczas, .można w yprow adzić słuszny w niosek: n a w e t, g dyby s tru k tu ra liz m ograniczał się je ­ dynie do b ad ań przedm io tó w k u ltu ry , i jak o ta k i o k reśla łb y się jako m etoda, zakładać m usi p ew n ą teo rię człow ieka, do k tó rej odwołuje się, i w k tó re j zn ajd u je swe uzasadnienie. M etoda analizy s tru k tu ra ln e j dopiero po w y p ro w adzen iu jej z ogólnej teorii człow ieka społecznego, jest u p ra w ia n a w pełni. A by powiedzieć, że do człow ieka sto su ją się p raw a stru k tu ry , trz e ­ ba założyć ju ż to, że człow iek je s t stru k tu rą , ju ż to, że s tru k tu ­ rami po słu g u je się w sw y m działaniu.

S tru k tu raliz m fu n k cjo n u je w e w spółczesnych n au k ach h u m a ­ nistycznych jak o m etoda badaw cza, w ta k i sposób, w ja k i po­ wyżej scharak teryzo w aliśm y . A nalizą s tru k tu ra ln ą posługuje się, uzysk u jąc efek ty w n e — z p u n k tu w idzenia rozstrzygnięć — rezultaty, n a obszarach d otąd o b jęty ch k o n tro w ersja m i i uzn a­ nych za dom enę tw ierd z eń rela ty w n ie praw dziw ych, przede wszystkim w spółczesne językoznaw stw o, etnologia a także k r y ­ tyka literack a. W szystkie te dyscypliny w ychodzą, choć nieko­ niecznie św iadom ie, od s tru k tu ra ln e j teo rii człow ieka.

P roblem atykę teo rii człow ieka, m eto d y i h isto rii sp róbu jem y prześledzić n a przykładzie, n ajb ard ziej ch yba re p re z e n ta ty w ­ nych dla całej ten d e n c ji s tru k tu ra listy c z n e j b ad ań etnologicz­ nych C. L ev i-S trau ssa, z k tó ry c h , co je s t dla nas szczególnie ważne, w y prow ad za on szereg im p lik acji filozoficznych.

3. Nauka i m it — dwa sposoby poznawania.

S tajem y w ięc wobec jed n e j z dziedzin h u m an isty k i pełnej wspomnianych w ątpliw ości, w ieloznaczności i sprzeczności. Być może, ud a się n am pokazać ja k stru k tu ra liz m zaprow adza tu porżądek i jakiego rodzaju.

7 Por. B. Malmberg, N ow e drogi w językoznaw stwie, Warszawa 1969 — passim.

(9)

M usim y odrzucić w szystkie hip o tezy totem izm u ja k i sam totem izm , poniew aż nie odpow iada m u żadna realność w rze ­ czyw istości ludów tzw. „p ierw o tn y ch ”, k tó ry c h dotyczy.

J e s t to zasadnicza teza L evi-S trau ssa.

Błąd, k tó ry dotąd etnologow ie popełniali, polegał n a próbach w y jaśn ien ia zjaw iska totem izm u po uprzed n im przyp isaniu m u sw oistej „ n a tu ry ”. T akie postępow anie było w yrazem sa­ m oobrony przez w yłączenie n a zew n ą trz pew nych zjaw isk, to ­ w arzyszących p opulacji ludzkiej, jak o niezgodnych z naszym i zasadam i m oralnym i. U znanie g ru p ludzkich za „chore” , po­ niew aż n ie sto su ją się one do naszych doświadczeń. Totem izm — w zór k u ltu ro w y został um ieszczony w sferze n a tu ry , jako nie m ieszczący się w ram ach naszego w zoru k ulturow ego, b ędą­ cego dorobkiem zachodniej cyw ilizacji. Z ajęcie tak iej po staw y wobec to tem izm u m iało rato w ać uniw ersalność europejskich w zorów k u ltu ro w y ch . Uznano, że totem izm je s t pro jek cją poza nasz św iat, zachow uje więc ciągłość m iędzy n a tu rą i k u ltu rą , z czego uczyniono a try b u t „drugiej n a tu r y ” człow ieka p ierw o t­ nego 8, k tó re j pojęcie człow iek tw o rzy sobie ze stanów p ie r­ w o tnych w łasnego rozw oju.

W brew ty m tezom , pow ołując się za L ev i-S trau ssem n a Boa- sa m ożem y pow tórzyć: „pojęcie ,m itu ’ je st k a te g o rią naszego m yślenia, używ am y jej a rb itra ln ie w celu objęcia pew n ym te r ­ m inem pró b w y jaśn ien ia zjaw isk p rzyrody, spek ulacji filozo­ ficznych, przy p ad k ów p rzejaw ian ia się procesów lingw istycz­ ny ch w św iadom ości p odm iotow ej” 9.

W rzeczyw istości totem izm je s t system em logicznym o b ej­ m u jący m stosunki usytu o w an e m iędzy szeregiem k u ltu ry i szeregiem n a tu ry . J e s t w ytw orzony św iadom ie jako narzędzie m yślenia, to jest, pew ien k o d 10, w którego polu sem antycz­ n y m 11 w y m agane są odstępy różnicujące, pozw alające nadać

8 Por. C. L évi-Strauss, Le totém ism e aujourd’hui, Paris 1962, tenże, Totemizm, tłum. A. Steinberg, W arszawa 1968, 7 nn.

9 Tamże, 20.

10 Por. J. L. Prieto, op. cit., 44—45. 11 Por. Tamże, 41—42.

(10)

każdemu z sygnałów tego kodu, tw orzących razem pole sem an ­ tyczne, o d ręb n e znaczenie 12. W ty m ujęciu totem izm p rzestaje być zjaw iskiem sw oistym — sta je się poszczególnym p rzy p ad ­ kiem stosunków m iędzy człow iekiem a jego n a tu ra ln y m środo­ wiskiem.

Na poparcie tego tw ierd zen ia pow ołuje się L év i-S trau ss n a zjawiska dostrzeżone w śród plem ion australijsk ich . P ie rw o t­ nie m iędzy s tr u k tu rą św iata a s tru k tu rą społeczeństw a istn ieje odpowiedniość tego rodzaju, że s tru k tu ra społeczna tę p ie rw ­ szą odtw arza. J e s t to rodzaj obrony g ru p y plem iennej przed możliwymi zakłóceniam i w ustanow ionym przez nich system ie społecznym, um ożliw iającym , dzięki u p o rządkow aniu stosun­ ków, tej g ru p ie egzystencję.

W w y p a d k u in geren cji w sy stem n a p rzy k ła d nieprzew idzia­ nych zm ian dem ograficznych, k tó re niszczą rów now agę grupy, następuje reo rg anizacja ogólnego sy stem u tzw . „totem iczne­ go” — tak a, aby u w zględniając ten now y czynnik m ogła p rzy ­ wrócić ró w n o w a g ę 13. T otem izm nie w y ra sta zatem z relig ij­ nych p o trzeb ludów p ierw otny ch , czy ja k chciał B. M alinow ­ ski — z lęk u p rzed n a tu rą , lecz b y ł p o trzeb n y m m echanizm em funkcjonow ania organizm u społecznego, m ający m sw e źródło w intelekcie. S tw ierd za w ięc C. L év i-S trau ss: „P rzyczyn (tote­ mizmu — podkreśl. B. J. R.) należy szukać ty lk o w organizm ie, tak może czynić jed yn ie biologia, albo w intelekcie — to jest jedyna droga o tw a rta zarów no d la psychologii ja k i dla etno­ logii” 4

Dla zrozum ienia zjaw iska totem izm u konieczne je s t p rz e j­ ście od p u n k tu w idzenia użyteczności su b iek ty w n ej, gdzie to te

-12 Por. C. L évi-Strauss, op. cit., 40.

13 Por. C. L évi-Strauss, op. citi, 59, 74. M ożliwa jest również całkow ita dyfuzja elem entów system u i jego likw idacja. Chodzi nam tu jednak o podkreślenie m ożliw ości reorganizacji uszkodzonego system u-w zorca stosunków społecznych. Tym bardziej, że czynnikami drugiego rodzaju, które ostatecznie podważają równowagą grupy są przede w szystkim wszelkiego rodzaju ingerencje cyw ilizacji europejskiej, a te nie mają naturalnego charakteru.

(11)

m izm tłum aczony je st przez p o trzeb y po zain telek tu aln e czło­ w ieka do analogii o biek ty w n ej, gdzie w szystkie przedm ioty n a ­ leżące do środow iska stanow ią n a tu ra ln y w zór dla g ru p y ple­ m ienn ej. N astępnie od analogii zew nętrznej do hom ologii w e­ w n ę trz n e j, gdzie poszczególne przed m io ty n a tu ra ln e — jako pom yślane — s ta ją się jed n o ro d n y m i elem en tam i m yśli, k tó ra b u d u je s tru k tu ry mogące zapew nić g rup o m plem ien ny m ró w ­ nowagę. Hom ologia w ew n ętrzn a — to poziom system u języko­ wego. G atu n k i n a tu ra ln e nie dlatego w y b ieran e są n a em ble­ m aty, że „ n ad ają się do jed z e n ia ”, lecz poniew aż „ n ad ają się do m yślen ia” 15 — stw ierd za L év i-S trauss.

Po re h a b ilita c ji totem izm u m ożem y w ra z z C. L evi-S traussem p rzejść do rozw ażań n a d m iejscem w ytw orów m yśli pierw otnej w całokształcie fak tó w k u ltu ro w y ch . W yjdźm y od py tan ia, czy w ogóle są one p o rów nyw alne z w y tw o ram i k u ltu ry zachodniej czasów n a m w spółczesnych, co b yłoby niezgodne w w yp ad k u odpowiedzi pozytyw nej z ty m i hipotezam i, k tó re m yśl p ie r­ w otną s y tu u ją w początkow ych etap ach rozw oju naszej cyw i­ lizacji.

Za jedno z k ry te rió w rozstrzy g ających o przynależności do tego, czy innego stopnia rozw oju społeczeństw p rz y jm u je się w ystępow anie lu b b ra k term in ó w ab strak cy jn y ch , istniejący ch w jęz y k u d anej g ru p y społecznej.

Fakty cznie p rzyczyną b ra k u te rm in u n a w y rażen ie takiego pojęcia, ja k np. „drzew o”, a w y stęp o w an ia term in ów n a w y ra ­ żenie pojęć oznaczających poszczególne g a tu n k i i odm iany drzew je s t szczegółowe zainteresow anie w obrębie danej g ru ­ py, wobec otaczającej ją rzeczyw istości. W ten sposób język tej g ru p y posiada n a w e t w ięcej pojęć np. „sosna” , „jo dła”, „lim ­ b a” . Podobnie ja k w języ k ach fachow ych, płodność pojęciow a odpow iada bardziej n atężonej uw adze wobec cech rzeczyw isto­ ści i w iększem u zain teresow an iu dla rozróżnień, k tó re m ożna poczynić.

(12)

Pozostaje jeszcze p y tan ie, o ile w iedza u zy sk an a przez p ry ­ mitywne — zdaw ałoby się — m eto dy pozn ania może być sk u ­ teczna w p rak ty c e, o ile odpow iada rzeczyw istości realn ej. P ie r­ wotnie w iedza ta nie m iała c h a ra k te ru praktycznego, wobec potrzeb spełniała ona w ym ogi in te le k tu a ln e a lte rn a ty w n e lu b uprzednie. W ty m ujęciu, nie je s t w ażne czy łączne p o tra k to ­ wanie dzioba dzięcioła i zębów d a je oczekiw ane re z u lta ty — powołując się n a p rz y k ła d L e v i-S trau ssa — lecz czy ta k a ko n- gruencja p rzedm iotów dopuszcza w śród w ielu zastosow ań teo­ retycznych zasadę tera p eu ty c z n ą 16.

Ta niezw ykle o rg inaln a odpowiedź prow adzi do bardzo w aż­ nej konsekw encji teoriopoznaw czej.

Takie zgru p o w ania rzeczy i istot d a ją początki ład u w e wszechświecie a k ażda k lasy fik acja, bez w zględu n a to, jak ą ma w artość je s t cenniejsza od in d y feren cji. Co zaś się tyczy obiektywnego c h a ra k te ru tej k lasy fik acji — to je s t to założe­ nie każdej n au k i. T ro sk a o system atyczność i szczegółowość re ­ jestru w szelkich zależności i stosunków może prow adzić do r e ­ zultatów po p raw n y ch naukow o.

Różnica m ięd zy m y ślą m ity czn ą a n a u k ą n ie polega na igno­ rowaniu zasady przyczynow ości, lecz n a staw ian iu m yśli m i­ tycznej w obec zb y t n aglących i su row ych w ym agań, aby w szy­ stko tłu m aczy ła przyczynow o. M yśl m ityczna to „gigantyczne wariacje n a te m a t zasady przyczynow ości” 17.

Ta p rec y z ja i ścisłość z jed n ej stro n y , a nieśw iadom e p rz y j­ mowanie zasady przyczynow ości — z drugiej, są w edług L evi- -Straussa w y razem w ia ry w n au k ę, są a n ty c y p a c ją nauki.

Jak w spom nieliśm y, an ty cy p acje te m ogą n iek iedy osiągnąć powodzenie przez w y k ry cie zależności rzeczyw istych. W y k ry ­ cie fak tu naukow ego, to w y k ry cie jakiegoś „p o rząd k u” , n a ten zaś „porządek” m oże n a tra fić także m yśl m ityczna, o ile fu n k ­ cjonuje w k ateg o riach s tru k tu r, n a w e t jeżeli sy stem aty zacja

16 Por. C. L évi-Strauss, L e pensée sauvage, Paris 1962, tenże, Myśl nieoswojona, tłum. A. Zajączkowski, Warszawa 1970, 119 nn.

(13)

w s tru k tu ry dokonuje się n a poziom ie d anych bezpośrednio po­ strzegany ch zm ysłam i. N iezależnie w ięc od zasad i m etod, m y­ ślenie w k ateg o riach s tr u k tu r byłoby w ew n ętrzn ie efektyw ne, p rzy jm u jąc, że liczba s tr d k tu r je st skończona.

P odstaw y dla stru k tu ra liz a c ji poznania d aje język grupy, k tó ­ ra p osługuje się nim , gdzie każde pojęcie u k o n sty tu o w an e przez opozycję z in n y m pojęciem należy do system u językow ego, k tó ry je s t zespołem tak ich s tr u k tu r 1S.

W alorem m itów je s t przechow anie do naszych czasów tych sposobów obserw acji i reflek sji, n a k tó re pozw ala przyroda. Sam o zaś m yślenie m ityczne nie je st m niej naukow e, ani m niej praw dziw e od w spółczesnego poznania naukow ego — je st ty lko in n y m ty p em poznania.

D okładnie zagadnienie sto su n k u m yślenia naukow ego do m i­ tycznego eksp lik uje L é v i-S trau ss n a p rzy k ład zie porów nania n a u k i z bricolagem , k tó rem u sensem odpow iadałby w język u polskim te rm in „m ajsterk o w an ie” 19.

I m ajsterk o w an ie i w iedza m ity czna zam knięte są w obrębie n iejedn oro d n ych środków , k tó re będąc ograniczone są jed n o ­ cześnie przeznaczone do osiągnięcia w szystkich zam ierzonych celów. Zespół ty ch środków określony jest nie, ja k w w y pad ­ ku n au k i przez p ro je k t, lecz przez in strum en taln ość. E lem en ty składow e m itu — z n a k i20, w odróżnieniu od pojęć, k tó ry m i po­ sługuje się n auk a, m ają ograniczone m ożliwości zastosow ań now ych przez zastosow ania pierw otne. P rzekazanie w akującej fu n k cji innem u elem entow i w zaplanow anej s tru k tu rz e pocią­ ga za sobą reorg an izację tej stru k tu ry . O ile więc naukow iec s ta ra się w yjść z u k ład u napięć w y rażający ch pew ien etap cy­ w ilizacy jn y i znaleźć się poza nim i, b rico leu r zm uszony jest po­ zostać w ich obrębie. Co je s t inną fo rm ą stw ierdzenia, że pierw szy p osługuje się pojęciam i, k tó re są całkow icie p rze ­

18 Por. B. Maknberg, op. cit., 74—75. 19 Por. C. L évi-Strauss, Myśl..., 30 nn. 20 Por. B. Mamberg, op. cit., 74—75.

(14)

zroczyste dla rzeczyw istości, drugi n ato m ia st znakam i noszący­ mi na sobie piętno p ierw ia stk a hum anistycznego 21.

Pojęcie d okonuje o tw arcia system u, zaś znaczenie — jego re ­ organizacji. Znak będący jednością p rzedstaw ien ia i pojęcia, chociaż rpoże spełniać fu n k cję znaczącą, to pozostaje bez w y ra ź ­ nej konotacji, lecz zdolny jest do po d trzy m y w an ia sukcesyw ­ nych zw iązków z in n y m i bytam i, pod w arun k iem , że zespół znaków tw o rzy system , w k tó ry m zm iana jednego elem entu pociąga za sobą reo rg anizację całego system u. W w y pad k u znaków zak res i treść nie dopełn iają się, lecz tw o rzą zw artą jedność.

Myślenie m ityczne może być generalizujące, co je s t w łaściw e nauce, pod w aru n k iem , że po słu g uje się s tru k tu ra m i. N auka jest rozróżnieniem m iędzy zdarzeniem a stru k tu rą , bricolage wypracowuje zespoły o w łasnej s tru k tu rz e . Uczony tw o rzy zda­ rzenia p rz y pom ocy s tru k tu r, b rico leu r zaś s tr u k tu ry p rzy po­ mocy zdarzeń. M yśl m ity czn a w y tw a rz a s tru k tu ry syn chro­ niczne p rzy pom ocy diachronii. P rz y czym nie chodzi tu o dw a stadia rozw oju w iedzy; zarów no n a u k a ja k m yśl m ity czn a są równie upraw nione.

Myśl m ityczna n ieu stan n ie rozm ieszcza w now ych układach zdarzenia i dośw iadczenia, aby odkryć ich sens i w ty m znacze­ niu jest p ro te ste m przeciw ko brak o w i s e n s u 22. M agia n ie je s t początkiem ja k ie jś n iezrealizow anej całości i je s t niezależna od systemu ja k im je s t nauka. Łączy je podobieństw o form alne. Są to dwa rów noległe sposoby poznaw ania. K o lejn y m arg u m en tem Levi-Straussa p rzy w ra c a ją c y m m yśli m itycznej w łaściw e m ie j­ sce w k u ltu rz e ludzkiej, jest przy w o łanie p rzy k ład u „ p ara­ doksu neolitycznego” 23.

21 Por. C. L évi-Strau ss, Myśl..., 35.

22 Por. C. L évi-Strauss, Myśl..., 39, także por. Race et histoire, w to­ mie La question raciale devant la science m oderne, Paris 1953, tenże, Rasa a historia, w tom ie Rasa a .nauka, tłum. J. Dem bska, Warszawa 1961, 144 nn.

(15)

R ek ap itu lu jąc pow yższe m ożem y uznać, że: 1° istn ieje zasad­ nicza rów now ażność m iędzy k u ltu rą p ierw o tn ą i m yślą m itycz­ n ą z jed n ej stro n y , a k u ltu rą w spółczesnej cyw ilizacji k ręgu europejskiego i m yślą nau k o w ą z drug iej, poniew aż nie są to k o lejn e fazy liniowego rozw oju, lecz dw a odm ienne ty p y k u l­ tu r y i dw a rod zaje m yśli, posługujące się różnym i zasadam i i sposobam i poznaw ania, 2° w a ru n k ie m koniecznym m yślenia prym ityw n ego , d ecydującym o jego w artości jest jed y n ie efek­ ty w n e m yślenie w kateg o riach całości, k tó re n azw aliśm y s tru k ­ tu ra m i, 3° s tru k tu ry te m ają stanow ić zespoły uporządkow ane elem entów , m iędzy k tó ry m i zachodzą autonom iczne relacje zro­ zum iałe w g ranicach całego zespołu. Przem ieszczenie jednego elem en tu pow oduje reorganizację s tru k tu ry , 4° ta k rozum iane s tr u k tu ry g w a ra n tu ją efektyw ność poznania, o ile stan ow ią in­ s tru m e n t tego poznania.

J a k zobaczym y dalej, tezę o m yśleniu w katego riach stru k ­ t u r rozciągnie L év i-S trau ss n a całość m yślenia nie tylk o m i­ tycznego, pro p o n u jąc p rzy jęcie innej tezy, że u podstaw w szel­ kiego m yślenia leżą u stru k tu ro w a n e modele.

Zagadnienie ro li m odeli w m y ślen iu stanow ić będzie przed ­ m iot rozw ażań następneg o rozdziału.

4. Model strukturalny. Intelekt powszechny.

L ogika k o n k re tn a posługuje się k ateg o riam i składającym i się z pozostałości, z elem entów system ów istniejących daw niej, k tó re u leg ły dew iacji. E lem en ty te ju ż służyły za znaki w k o n­ s tru k c ji s tr u k tu ry i jako tak ie p rzy jm o w ały fu n k cję przedm io­ tów znaczących. Mogą też posłużyć do budow ania now ych s tru k tu r, o ile ty lk o sp ełn iają wym óg odstępów różnicujących, dzięki k tó re m u to, co znaczące będzie m ogło przy b rać nowe, w yznaczone m u w s tru k tu rz e znaczenie.

Z nak je s t jednością tego, co znaczące i tego, co znaczone, lecz ja k stw ierdziliśm y w yżej, w p lan ie tego, co znaczone, w treści zn ak u istn ieje pew ien luz, dzięki k tó rem u znak zaw iera w so­ bie pew n ą ilość m ożliwości zastosow ania w różnych s tru k tu

(16)

-rach. Ten luz no etyczny w y p e łn ia się w m om encie w łączenia znaku w stru k tu rę , poniew aż, co rów nież ustaliliśm y, może po­ siadać określone znaczenie ty lk o przez s tru k tu rę , w ram ach której pozostaje w określonych relacjach s tru k tu ra ln y c h z in ­ nymi elem entam i. Z atem k ateg o rie logiki k o n k retn ej sk ła d a ją ­ ce się z resztek sta ry c h system ów n a m jed y n ie w y d a ją się a r ­ bitralne — n ie są tak im i w gran icach logiki, k tó rej służą.

Logika działa n a zasadzie k alejdoskopu 24, w k tó ry m przez grę lu ste r odbicia rów now ażą przedm ioty. P rzed m io ty — to pozostałości s tr u k tu r daw nych, odbicia — to znaki m ające funkcję rzeczy znaczących w no w ym system ie.

F u n d am en taln e je s t dla n a s tw ierd zen ie L ev i-S trau ssa: „Układy te a k tu a liz u ją możliwości, k tó ry c h liczba, n a w e t b a r ­ dzo duża, nie je s t jed n a k nieograniczona, bo je st fu n k cją ró w ­ nowagi i rozm ieszczeń m ogących się realizow ać m iędzy ciałam i, których liczba sam a je s t skończona” 25.

Je st to pow tórzenie znanej n am tezy o m yśleniu w k a te ­ goriach s tru k tu r, a jednocześnie p ró b a zary so w ania ogólnego mcdelu in te le k tu — biologicznej in fra s tru k tu ry w yczerpu jącej się w ograniczonej ilości m ożliw ych układów .

Poszczególne układy, k tó re tw o rzy logika k o n k retn a są zro­ zumiałe tym czasow o, dopóki jed e n elem en t u k ład u nie zostanie przemieszczony. Dzięki skończonej ilości m ożliw ych układów widzimy tera z jasno, że i logika k o n k re tn a m a szansę dotarcia, przy pom ocy czysto fo rm aln y ch p rzekształceń, do p raw dziw e­ go porządku treściow ego.

S tru k tu raliz m L ev i-S trau ssa je st re h a b ilita c ją psychologii asocjacjonistycznej. L ogika e le m en ta rn a je s t w spólną podstaw ą wszelkiej m yśli. L ogika ta je s t w y razem s tru k tu ry um ysłu, a poza ty m um ysłem bez w ątp ien ia i m ózgu 26.

Skoro stw ierdziliśm y konieczność posługiw ania się przez lu ­ dzi s tru k tu ra m i, jesteśm y o k ro k od stw ierdzenia, że koniecz­

24 Por. C. L évi-Strauss, Myśl..., 57. 25 C. L évi-Strauss, Myśl..., 58.

(17)

ność ta w y pły w a z odpow iedniego podłoża, z odpow iedniej b u ­ dow y mózgu, k tó ra d e te rm in u je jego działanie i w ytw o ry. Cho­ ciaż L év i-S trau ss nie d a je n a m żadnego szczegółowego m odelu in telek tu , w ro d zaju m odelu in te le k tu G uilforda, w k tó ry m każda m yśl je st sk u tk iem d ający m się sprow adzić do kom bi­ n a c ji trzech p a ra m etró w tego m odelu — robi ten krok, zbli­ żając się do p rzekon an ia o istnien iu takiego m odelu.

Na podobny, do proponow anego przez stru k tu ra listy c z n ą teorię, po rząd ek n a tra fili B ergson i Rousseau. S am a le k tu ra tych au to ró w naprow ad ziła L ev i-S trau ssa n a u derzające po­ dobieństw o „E w olucji tw ó rczej” B ergsona i m etafizyki w spól­ nej w szystkim Siuksom ; „W m etafizyce tej rzeczy i istoty są jed y n ie zastygłym i form am i tw órczej ciągłości” 27.

L é v i-S trau ss k o n k lu d u je w ten sposób: „W ykazali przez to (Bergson i R ousseau — podkreśl. B. J. R.), że każdy um ysł ludzki jest p oten cjaln y m polem dośw iadczeń dla k on tro low a­ n ia tego, co się dzieje w um y słach innych ludzi, jakikolw iek b y łb y dystans, k tó ry dzieli pierw szych od d ru g ich ” 28.

W w y p ad k u sprzeciw ów w obec im p u to w an ej L ev i-S trausso- w i teorii in te le k tu , k tó ra poza kilkom a stw ierd zen iam i nie p oja­ w ia się w jego pism ach explicite, jesteśm y skłonni podjąć d y sk u ­ sję. Je d n a k zgodnie z tym , co pow iedzieliśm y pow ołując się na au to ra, w y d aje się bardzo praw dopodobne, że p rz y jm u je on coś w ro d zaju apriorycznych k ateg o rii kaniow skich, w postaci s tr u k tu r synchronicznych będących fo rm ą m yślenia społe­ czeństw pierw otn y ch , czy s tru k tu r synchronicznych języka spełniającego fu n k cję kom unikatyw ną.

Isto tn e p rz y ty m jest tw ierd zenie o skończonej liczbie możli­ w ych s tru k tu r, przez skończoną liczbę ich elem entów oraz o istnien iu leżącej u jej podłoża logiki elem en tarn ej. Takie im plikacje dotyczące substancjalnego podłoża zjaw isk k u ltu ro ­ w ych um ieszczonego w sam ym człow ieku w y p ro w ad zają n a to ­ m iast z p ełn ą św iadom ością inni a u to rz y — stru k tu raliści.

27 Tamże, 130— 131..

(18)

R. B arth es w y su n ął tezę o istn ien iu trzech podstaw ow ych ro ­ dzajów świadomości, czy w yobraźni znakow ej odpow iadających trzem podstaw ow ym relacjo m m iszczącym się w z n a k u 29.

Konieczne je s t jeszcze uzupełnienie ty ch w niosków przez te z myśli L evi-S trau ssa, bez k tó ry c h byliby śm y n a ra ż e n i n a jego złe, bądź n iep ełn e zrozum ienie.

System y k lasy fik acyjn e, o k tó ry c h m ów iliśm y, całą sw ą w a r­ tość o p eracy jn ą i rela ty w n ą trw ałość w d iachronii zaw dzięczają swemu fo rm aln em u charak terow i. On im zapew nia, po p ierw ­ sze, możliwość in teg racji opozycji elem entów , k tó ra je s t w a ­ runkiem przekazów znaczących, a po drugie, przekładalności znaków z różnych poziomów rzeczyw istości społecznej, k tó ry ch całość tw orzy, dzięki przekładalności, zrozum iałą s tru k tu rę synchroniczną, wznoszącą się ponad podstaw ow ą opozycję n a ­ tury i k u ltu ry .

S tru k tu ry utw orzone dla celów poznaw czych w postaci sy­ stemów k lasy fik acy jn y ch m ogą być ro zp atry w an e jed y n ie n a poziomie grupy, nie zaś takiego czy innego dow olnie w ydzielo­ nego przek ształcen ia 30.

Jeżeli g ru p y społeczne są ro zp atry w an e w ich zw iązkach z innym i grupam i, wów czas zw ycięża w poznaniu ty ch gru p punkt w idzenia jedności, odm iennie niż w w y p ad k u analizow a­ nia każdej z osobna g ru p y w stosunku do rzeczyw istości innego rodzaju niż społeczna, kiedy zw ycięża p u n k t w idzenia różno­ rodności 31. W ty m znaczeniu end o -p raxis i egzo-praxis d ają się określić jak o dopełniające się asp ek ty dw ojakiej rela cji do siebie i do kogoś drugiego. U podłoża bow iem każdej p ra k ty k i leży schem at pojęciow y, czyli odpow iednia stru k tu ra . P ra k ty k a jest tu rozum iana jako k o n k re tn y fa k t um iejscow iony w cza­ sie i p rzestrzen i, zn am ien n y dla celów życia i cyw ilizacji, 29 Por. J. L. Prieto, op. cit., 63—64, 151—152, por. inną koncepcję zna­ ku zawartą w A. Schaffa, Szkice z filozofii języka, zwłaszcza artykuł 0 specyfice znaku słow nego, 28—50, por. także R. Barthes, W yobraźnia znakowa, tłum. J. Barczyński, Twórczość, 12, 1969.

30 Por. J. L. Prieto — patrz przypis 29. 31 Por. C. L évi-Strauss, Myśl..., 177.

(19)

w odróżnieniu od p rax is rozum ianej ogólnie, k tó ra stanow i ca­ łość podstaw ow ą n a u k o człow ieku. S ystem y pojęciow e stoją m iędzy p ra x is i p rak ty k ą , przez k tó re to, co p a rty k u la rn e i to, co ogólne dokonuje się jako s tru k tu ra tzn. b y t em piryczny p oznaw alny spekulatyw nie. N astępnie stw ierdza L évi-S trauss, że badanie nad ty m i s tru k tu ra m i stanow i zaledw ie fra g m e n ta ­ ryczny w k ład do b ad ań in fra s tru k tu r w łaściw ych będących p rzedm iotem historii.

P o ru szając zagadnienie histo rii w chodzim y ty m sam ym na g ru n t ciągłego k o n flik tu z ja k im sp otyka się analiza s tru k tu ­ ralna.

K ażdy system w y tw o rzo n y przez gru pę społeczną jest stru k ­ tu rą , w k tó rej fu n k cjo n u ją w łaściw e jej praw a, pod w a ru n ­ kiem , że je s t u ję ty synchronicznie, tzn. jako system zam knięty, nie podlegający zm ianom , w y ab strach o w an y z egzystencji w diachronii. Jeżeli je d n a k stw ierd zam y , że fak ty czn ie w y tw o ­ rzony, istniejący w diachronii system je st mimo tego s tru k tu rą synchroniczną, to sta je m y tu wobec oczywistego k o n flik tu m iędzy niezm iennością i zm ianą, sta ty k ą i ruchem , zaham ow a­ niem i ew olucją.

R ozw iązanie, ja k pokaże L év i-S trau ss tej aporii, należy do kolejnego osiągnięcia m yśli s tru k tu ra listy c z n e j.

P ro b lem te n stanow ić będzie p rzedm iot om ów ienia n a stę p n e ­ go rozdziału.

5. Struktury a historia.

K ażdy system d a n y je s t w try b ie synchronicznym n a osi jednoczesności.

Na p rzy k ład kodeks p raw a adm in istracyjn eg o może być roz­ p a try w a n y w czasie, jako system zm ieniający się w zależności od stosunków społecznych, ustrojow ych, ekonom icznych. Może być także ro zp a try w a n y jako system przepisów p raw n y ch w d a­ nej chw ili, do którego m ożem y się odwołać, i k tó rem u m ożem y postaw ić p y ta n ia o trzy m u jąc sensow ne odpowiedzi — zakłada­ jąc sensowność system u jak im je s t przy k łado w y kodeks. P ie rw

(20)

-sza p ersp e k ty w a je s t diachroniczna, d ru g a — synchroniczna. W pierw szym w y p ad k u kodeks n ie stanow i całości sensow nej i niesprzecznej, w d ru g im — stanow i całość p arady gm atyczn ą; wtedy u k a z u je się n a m jako s tru k tu ra .

Podobnie jęz y k ro zp a try w a n y być może jako system istnie­ jący w synchronii, n a k tó ry składa się całość a k tu a ln ie w y stę ­ pujących elem entów leksyki, znaczeń, fu nk cji, relacji, w zor­ ców dek lin acy jn y ch i koniugacyjnych, tw orzących w te d y ko­ herentną s tru k tu rę parad y g m aty czn ą — system „la lan g u e ”, w odróżnieniu od „la p a ro le ” i w odróżnieniu od innych u p rzed ­ nich lub n a stęp u jący ch ten sy stem system ów „la lan g u e ”.

Czy je s t m ożliw e zatem istn ien ie system u koh eren tnego w czasie, w h isto rii danej g ru p y społecznej, k tó ra go w ytw o ­ rzyła w w y n ik u sp ek u laty w n y ch k om binacji elem entów jako struktury?

Czas p rzek ształca n ajb ard ziej spójne i trw ałe system y fu n k ­ cjonujące w żyw ych społecznościach — je st czynnikiem , k tó ry w ład s tr u k tu r w p ro w adza nieporządek — reo rgan izu jąc s tru k ­ tury n ie tw o rzy jed n a k now ych. Człow iek wciąż ściera się z h i­ storią. S ta ra się podporządkow ać h isto rię s tru k tu rz e p rzez ta k ą jej ko n stru k cję, k tó ra op ierałab y się d e stru k ty w n e m u działaniu czasu historycznego.

P rz y jrz y jm y się ja k w y g ląd a przeciw ieństw o synchronii i diachronii w system ach s tru k tu ra ln y c h fak ty czn ie w ytw o rzo ­ nych.

K ażdy system podd aje się diachronii, lecz nie każd y w ró w ­ nym stopniu. N a p rzy k ła d języ k jako sy stem synchroniczny w m niejszym stopniu ulega d ziałaniu diachronii, dzięki swej praktycznej fu n k cji k o m u n ik acji i obw arow aniu szeregiem re ­ guł, niż system y społeczeństw pierw o tn ych, w k tó ry c h s tru k ­ tury są środkiem m yślen ia 32. T a podatność n a zm iany je s t r e ­ kom pensowana przez zdolność interio ryzo w an ia dow olnych no ­ wych elem entów i n ad an ie im przez s tru k tu rę całości fu n k cji

(21)

znaku. H isto ria a zwłaszcza rozw ój dem ograficzny zawsze będą rozbijać s tru k tu ry k o heren tn e.

„S ynch ron ia i d iach ro n ia uw ik łan e są w konflikt, z którego diachronia w ychodzi zw ycięsko” 33. Lecz s tru k tu ra będąc skoń­ czonym dziełem k lasy fik acy jn y m , raz zrozum iała in te le k tu a l­ n ie „może od tąd łatw o znosić w yniki w ielorakich i różnorod­ nych w ydarzeń, k tó re przychodzą zbyt późno” 34.

U znanie przeciw staw ien ia h isto rii i s tru k tu ry za antynom icz- ne może tłum aczyć się jed y n ie b rak ie m zrozum ienia ich d y n a ­ m icznej zależności. H istoria i s tru k tu ra stanow ią więc w sum ie uzupełniające się, dopełniające się asp ek ty kom plem entarne. H istoria je s t h isto rią przekształcający ch się s tru k tu r, któ ry ch części z różnych poziom ów w y stę p u ją w e w zajem nych re ­ lacjach, dzięki operacjom logicznym przek ształceń pozostając zrozum iałe.

T rudność polega zatem n a w skazaniu spójnego system u i jednoczesnym w ykazaniu, że nie je st on w relacji do innych n ak ład ający ch się n a siebie system ów w cześniejszych i n a stę ­ p u jących w czasie.

B ardziej zrozum iałe w y d aje się przypuszczenie, że s tru k tu ry są skon stru ow an e odpowiednio do sy tu a c ji zm ian i p rzek ształ­ ceń. Łączą one w sobie dw a asp ek ty synchroniczny i diachro- niczny. T ak skonstru o w an e podlegają ciągłym przek ształce­ niom , m im o to zachow ując w ew n ętrzn ą rów now agę i spo­ istość — tw orzą więc s tru k tu ry synchroniczne, mimo historii. H istoria p rze n ik a do s tru k tu r, n ie w y ja śn ia teraźniejszości, lecz uk ład a elem en ty s tr u k tu ry n iek tó re usuw ając w przeszłość. Cały zaś sy stem k o h e re n tn y m im o to zdolny je s t przetrw ać, dzięki ubóstw u treściow em u elem entów , k tó re sam e nie posia­ d ając ostrego znaczenia uzy sk u ją je dopiero n a poziom ie sy ste ­ m u. S tru k tu ra może p rze trw a ć głów nie dzięki sw em u fo rm al­ nem u ch arak tero w i, o k tó ry m w spom inaliśm y p rzy okazji om a­ w iania tego ty p u poznania, ja k im jest m yślenie m ity c z n e 35.

33 C. L évi-Strauss, Myśl..., 233. 34 C. L évi-Strauss, Myśl..., 240.

(22)

Ponieważ n ajw ażn iejsza w sy stem ie je s t jego użyteczność, sam a forma s tru k tu ry może p rze trw a ć n a w e t gdy s tru k tu ra poddaje się zdarzeniom .

O ile s tru k tu ry społeczne społeczeństw p ierw o tny ch, mimo równie długiego up ły w u czasu, pozostają w sw ej form ie n ie­ zmienione, o ty le społeczeństw a zwłaszcza cyw ilizacji zachod­ niej przechodziły proces w yraźnego rozw oju, w k tó ry m s tru k ­ tury społeczne poszczególnych faz rozw oju są całkow icie różne z p un ktu w idzenia ek sten sji i k om p reh en sji, fo rm y i m aterii, od s tru k tu r in n y ch faz rozw oju.

Dotychczas p rzy k ła d ają c do życia społeczeństw i fak tó w k u l­ turowych jed y n ie m iarę historyczną, b y liśm y w stanie u trz y ­ mać uniw ersalność tej m iary. Zobaczyliśm y jed n ak , że je st to błędny p u n k t w idzenia, jeśli je st w yłączny, że je s t niezgodny z rzeczywistością em piryczną, u jaw n io n ą przez n a u k i społecz­ ne stosujące analizę s tru k tu ra ln ą .

Pozostaje do w y jaśn ien ia postaw ione p rze d chw ilą pytanie: Czy m ożliw e je st w ytłu m aczen ie przez s tru k tu rę całości fak ­ tów kultu ro w y ch , k tó ra obejm o w ałab y społeczeństw a p ry m i­ tywne i społeczeństw a rozw ijające się k rę g u cyw ilizacji e u ro ­ pejskiej? P o w sta je też problem , ja k się m ają do siebie społe­ czeństwa p ierw o tn e i społeczeństw a cyw ilizacji europejskiej w aspekcie diachronicznym .

O dw ołajm y się w ty m m iejscu do tego, co zostało pow iedzia­ ne na tem a t równoważnego' poznaniu nauk o w em u — poznania mitycznego. W św ietle tego dochodzim y do w niosku, że n ie­ właściwe byłoby p rzeciw staw ienie ty ch dw óch typów poznania w diachronii. M yślenie m ityczne nie jest w cześniejszą fazą rozwoju naszego poznania, uw ieńczonego w e współczesności skutecznością p oznania naukow ego. Oba są rów noległe i mogą pozostać rów noległe. Oba d y sponują innym i, chociaż rów nie ważnymi sposobam i pozn aw an ia p rzy ro d y d la w y k ry cia jej porządku.

Nasze w nioski dotyczące poznania m ożem y ekstrapolow ać n a całość k u ltu ry . N iep raw d ą jest, że k u ltu ry p ry m ity w n e stoją na niższym stopniu rozw oju społecznego i in telek tualn ego , cy­

(23)

w ilizacja zachodnia n a w yższym n atom iast. Są to dw a odm ien- n e ty p y k u ltu r i społeczeństw rządzonych in ny m i zasadam i f unkc j onow ania.

W ja k i sposób społeczeństw a pierw otne, szczycące się ta k samo długą ja k nasze społeczeństw a egzystencją, zachow ują s tru k tu ra ln y c h a ra k te r w y jaśn im y n a przy k ład zie ich klasy fi­ k acji totem icznych.

K lasy fik acje totem iczne dzielą sw oje g ru p y pom iędzy sze­ reg p ierw o tn y i szereg pochodny. P ierw szy szereg stanow ią ga­ tu n k i ro ślin n e i zw ierzęce w aspekcie nadprzyrodzonym , d ru ­ gi — g ru p y ludzi w k u ltu ro w y m aspekcie. P rz y jm u je się, że pierw szy istn iał p rzed drugim , n iejako stw arzając go. Szereg p ierw o tn y żyje dalej w diachronii p rzez g a tu n k i zwierzęce i roślinne, rów noległe do szeregu ludzkiego. Oba szeregi istn ieją w czasie k o rzy stając jed n a k z p o rządku pozaczasowego, pły ną bow iem przez czas razem w niezm ienionej postaci od chw ili ich w ydzielenia. Szereg p ierw o tn y zaw sze służy za system odnie­ sień dla in te rp re ta c ji lub p rzekształceń w w y p ad k u zm ian do­ konujących się w szeregu pochodnym . W ten sposób teo retycz­ n ie p rzy n a jm n ie j, h isto ria je s t podporządkow ana s y ste m o w i36. K ied y społeczeństw o a k c ep tu je fa k t istn ien ia h isto rii i opo­ w iada się za nią, w ów czas zaprow adzenie porządku w tak im społeczeństw ie, przez k lasyfik acje w skończone grupy, staje się niem ożliw e. Szereg p ierw o tn y zlew a się z szeregiem po­ chodnym , tw orząc jed en szereg, gdzie każdy człon je s t p ie r­ w o tn y lub pochodny w stosunku do innego. Zam iast hom ologii obu szeregów i skończonej ilości m ożliw ych stru k tu r, m am y jed e n szereg ew o lu u jący w czasie o nieskończonej ilości czło­ nów.

N aw et jeżeli w p rak ty c e nie d aje się u trzy m ać jednego sy ste­ m u, k tó ry podporządkow uje historię, zostaje u stanow iona licz­ ba tak ich system ów u stru k tu ro w an y c h , k tó re razem połączone g w a ra n tu ją rów noległość obu szeregów fu n k cjo n u jący ch n a za­ sadzie cykliczności, a więc n a zasadzie czasu odw racalnego.

(24)

W oparciu o d an e em piryczne tw ierd zi L év i-S trau ss, że teoretycznie h isto ria nie o kreśla s tr u k tu ry in sty tu c ji (pokre­ wieństwa, alim en tacji itp.) społeczeństw pierw o tn y ch, lecz zo­ staje tej stru k tu rz e podporządkow ana. S tru k tu ra w zależności od stopnia sform alizow ania sw ej k o n stru k cji, p rzystosow ania przez zm iany m inione i odporności n a m odyfikujący stru m ie ń czasu ulega h isto rii lub ją w ch ła n ia i pozostaje d alej system em spełniającym sw ą funkcję. S am sy stem nie m usi zachow yw ać tożsamości — może się przekształcać. Je że li tego rodzaju u strukturow ane sy stem y tk w ią w czasie a m im o to zm ianom nie uleg ają, to dzieje się ta k dlatego, że jed n a fo rm a tego sy­ stemu przechodzi szereg p rzekształceń (sam szereg je s t jed n a k skończony), a b y po przejściu tego cyk lu zm ian pow rócić do fo r- my w yjściow ej. S y stem zam k n ięty w skończonej liczbie stru k ­ tur spełn iający ch bez p rze rw y sw e zadania i w ty ch s tru k tu ­ rach się w y czerp u jący — w św iadom ości użytkow ników pozo­ staje nie zm ieniony. I w ty m znaczeniu histo ria je s t fu n k cją struktur, ściślej — je s t d la m yśli nieosw ojonej zdeterm inow a­ na przez stru k tu ry . Czas nieskończony podporządkow any je s t czasowi skończonem u.

Ten w łaśnie akcen t je s t w ażny, że jed n y m z w a ru n k ó w trw a ­ łości s tr u k tu r jest sam ow iedza użytkow ników i opowiedzenie się za przeszłością. Teza ta obala w szelkiego ty p u w tó rne tłu ­ maczenia i racjo n alizacje zjaw isk, w ro d zaju teo rii totem icz­ nych, ja k n a p rzy k ła d fu n k cjo n alizm B. M alinowskiego. N ie­ uświadomione m otyw y i p otrzeb y reg u lu jące działalność w in ­ terpretacji fu n k cjo n alisty czn ej, w etnologii s tru k tu ra ln e j oka­ zują się św iadom ym p rzejaw em działalności k lasy fik acyjn ej. S truktury podśw iadom e schodzą zaś do niższego poziom u. J e s t to poziom podśw iadom ości lin g w isty czn ej, k tó ra w ostatn iej in ­ stancji określa s tru k tu ra ln y c h a ra k te r system ów społecznych i przedm iotów k u ltu ro w y ch , niezależnie od św iadom ych te n ­ dencji zm ierzających k u zachow aniu tego samego porządku. Ten św iadom y c h a ra k te r m y śli nieosw ojonej jest w ażnym r e ­ zultatem b ad ań etnologicznych o statn ich lat. Lecz je s t on podporządkowany fu n k cjo m bardziej elem en tarn y m , k tó re są

(25)

w istocie nie uśw iadam iane a jed n a k uporządkow ane. S ystem y te są w y tw o rem podśw iadom ie celowo działających m echaniz­ m ów biologicznych i psychologicznych, k tó re u jaw n ia języko­ znaw stw o i psychoanaliza 37.

6. Levi-Straussa ocena postulatu historyzmu.

W p ew ny m punkcie ciągu sw ych rozw ażań L é v i-S trau ss re ­ zy gnu je z a sp iracji do generalizacji sw ych odkryć n a całość a k ­ tyw ności populacji ludzkiej i przy zn aje, iż zasady rządzące in ­ sty tu c ja m i w ytw orzonym i przez m yśl nieosw ojoną są w łaściw e m ik ro stru k tu ro m , tj. stru k tu ro m elem en tarn y m . B adanie -wła­ ściwe m a k ro s tru k tu r — s tru k tu r złożonych — pozostaw ia te ­ oriom tego rodzaju, któ ry ch zaledw ie szkic dał M arks 38. Cho­ ciaż m a k ro s tru k tu ry są tak że zdom inow ane przez to talizujące „m y ślen ie” lingw istyczne, to n ie są do tej to talizacji redu ko - w alne.

K on fro n tu jąc L ev i-S trau ssa z M arksem w inniśm y zaznaczyć tę podstaw ow ą opozycję, k tó ra k ry je się w p rzy zn an iu in ic ja ­ ty w y częściowej człow iekowi (jednym z w a ru n k ó w s tru k tu ra l­ nej lub ew oluującej form y organizacji społecznej je s t opow ie­ dzenie się jej członków przeciw lub za h istorią) przez s tru k tu -

ralizm a z dru giej stro n y — in icjaty w y całkow itej czynnikom h isto ry czn y m przez m arksizm . Jak k o lw iek, p rzy n ajm n iej dla L ev i-S trau ssa, nie jest to opozycja absolutna. W ynika ona r a ­ czej z odm iennych p e rsp e k ty w badaw czych niż z przeciw nych sobie podstaw ow ych tw ierd zeń obu stanow isk. Sam e przedm iot, cel i m etoda są id e n ty c z n e 39. N atom iast odm ienność p ersp ek ­ ty w d aje n a m możliwość altern aty w n eg o rozum ienia człowie­ k a i histo rii, a lte rn a ty w ę geom etrycznej m yśli nieosw ojonej i m yśli cyw ilizow anej po europejsku.

37 Por. tamże, 378. 38 Por. tamże, 198.

38 Por. C. Lévi-Strauss, Anthropologie structurale, Paris 1958, tenże, Antropologia strukturalna, tłum. K. Pomian, Warszawa 1970, 74, 80 nn.

(26)

W zw iązku z zagadnieniem h isto ryzm u L é v i-S trau ss pod ej­ muje polem ikę z J . P, S a rtre m . D yskusja ta pozw oli n a m na bliższą p rezen tację sto su n k u L e v i-S trau ssa do tej prob lem aty k i. Prowadzona jest z socjologizującym i koncepcjam i h isto ry czny ­ mi S a rtre ’a zbliżonym i do m arksizm u z okresu „C ritiqu e de la raison d ialectiq u e”, nie zaś z podstaw ow ym pism em egzysten- cjalizmu sartrow skiego z o kresu „L’E tre et le N e a n t”, bow iem na m etodę fenom enologiczną tam stosow aną L év i-S trau ss zga­ dza się z uznaniem . Z daniem jego m etoda fenom enologiczna jest doskonałym narzędziem poznaw czym , ad e k w a tn y m wobec przedmiotu, g w a ra n tu ją c y m w zględną obiektyw ność i praw d zi­ wość analiz.

Opozycja S a r tr e ’a i L ev i-S trau ssa jest w y raźn a w ocenie ce­ lów h u m an isty k i, k tó ra zdaniem tego drugiego m a zadanie nie konstytuow anie człow ieka, lecz jego rozczłonkow anie n a p ie r­ wotne in w a ria n tn e elem en ty , k tó re stanow ią zagadkę różnorod­ ności „tego co lu d zk ie”. N ależy w ydobyć ludzi z ciem ni „cogi­ to” i pojednać z człow iekiem jako gatunkiem . „Cogito” ta k sa­ mo podlega b ad a n iu ja k rzeczy, poniew aż um y sł je s t rów nież rzeczą. „P raw d y , do k tó ry c h dochodzi się przez człow ieka są „ze św ia ta ” 40.

Rozdzielenie przez S a rtre ’a społeczeństw n a cyw ilizow ane i karłow ate je s t w edług s tru k tu ra liz m u zasadniczo fałszyw e i antyhum anistyczne 41.

H istoryczny sposób usensow nienia człow ieka nie m usi być prawdziwy, m im o że u sensaw niający. H isto ria klasycznie, n a dziew iętnastowieczną m odłę p o jęta je st racjonalizow aniem sy­ tuacji p rzeży ty ch a m inionych, k tó ry ch nie jesteśm y w stanie odtworzyć. Z całości o b razu przeszłości przyczyny dobieram y według z in te rp re to w an y c h n astęp stw , rek o n stru u ją c kom po­ nenty tego obrazu jak o konieczny rozw ój w y d arzeń — w rze ­ czywistości nie rek o n stru o w a ln y jak o konieczny w łaśnie bo w y ­ znaczony działaniem p rzy p ad k u.

40 C. L évi-Strauss, Myśl..., 371. 41 Por. tamże, 372.

(27)

Fakt, że S a rtre opow iada się za świadom ością historycznej de­ term in acji, nie upow ażnia go do p rzy p isy w ania tej św iadom o­ ści w szystkim a k to ro m h isto rii — społeczeństw om , stro nn ic­ tw om politycznym , grupom społecznym — k tó rą m ieliby się kierow ać, podczas gdy ich m o ty w y były bardziej e lem en tarn e a bieg w y d arzeń dokonał się dzięki działaniu w ielu istotn ych czynników sy tu a c ji h istorycznej, jak o w ypadkow a całości lub jak o jed no z m ożliw ych rozw iązań.

To u w ew n ętrznien ie h isto rii w św iadom ości jest typow e dla lu dzi n a m w spółczesnych: „Człow iek zw any lew icow cem usi­ łu je zatrzym ać ten okres h isto rii w spółczesnej, k tó ry pozw ala n a luk su s zgodności m iędzy p rak ty czn y m i im p eraty w am i i schem atam i in te rp re ta c y jn y m i” 42.

O drzucenie zaś tej usensaw niającej p ersp ek ty w y , tego po­ stu la tu pow szechnej św iadom ości h istorycznej nie niesie z sobą niczego niebezpiecznego, ty m bard ziej, że p ersp ek ty w a ta nie m usi być najpraw dziw sza. N a pew no n ie stanow i dostatecznej w artości uzasadniającej odrzucenie p e rsp e k ty w now ych, w y ­ rosłych z b ad ań em pirycznych i tak że usen saw niających czło­ w ieka. Sam fak t, że m ożliwość tak a je s t do pom yślenia i je s t w ew nętrzn ie niesprzeczna w sk azu je” ... iż chodzi tu ty lko o sy­ tu ac ję przypadkow ą, ta k ja k przy p ad ko w e by w a ^nastawienie’ jakiegoś in stru m e n tu optycznego, gdy obiektyw i o k ular p o ru ­ szają się jednocześnie w zględem siebie” 43.

H istoria je s t m ożliw a dzięki tem u, że dla pew nej g ru p y ludzi określony zespół zdarzeń posiada to samo znaczenie i w artość. T ak p o jęta, je s t histo ria całkow icie zrelaty w izow an a do ludzi w niej uczestniczących. Nie da się n ig dy odtw orzyć h isto rii zda­ rzeń przeszłych w całokształcie ich p rzejaw ó w — m u siałaby n a ­ stąpić re d u k c ja do h isto rii osobniczych, ta zaś zo stałaby rozło­ żona n a prostsze nieuśw iadom ione skład n ik i osobowości w a ru n ­ kujące i św iadom e cele i asp iracje ludzi. G rozi to red u k c ją n ie­

42 Tamże, 382. 43 Tamże, 382.

(28)

skończoną. P raw d ziw a h istoria je s t nie rek o n stru o w aln a jak o doskonale n e u tra ln a .

Historię trzeb a stw orzyć przez a rb itra ln e u stanow ienie fa k ­ tów historycznych 44 i poprzez ich dobór nie k ierow an y żad ny ­ mi reg u łam i „w łaściw ym i” zm ierzającym i do uporządkow ania obrazu fak ty cznie n ieu porządkow anej h isto rii to taln ej. „H isto­ ria nie jest w ięc nig d y po p ro stu h isto rią, lecz je s t „ h isto rią- -dla” 43.

Na podstaw ie różnorodności histo ry czny ch i ah istorycznych kultur w zajem n ie do siebie nie sprow adzalnych, L év i-S trau ss przeprow adza ich podział n a dw ie grupy: społeczeństw a „go­ rące”, z założenia diachroniczne i społeczeństw a „zim ne” , z za­ łożenia synchroniczne 46.

Pierw sze z n ich o d n ajd u ją liczne egzem plifikacje w śród k u l­ tur cyw ilizacji eu ro pejsk iej, drugie, to k u ltu ry um ow nie n a ­ zwane pierw otnym i. Podział ten nie je s t w ujęciu L e v i-S trau s­ sa opozycją przeciw ieństw .

W śród stru k tu ra lis tó w stanow isko sk ra jn ie ahistoryczne zaj­ muje M. F o u cau lte w swej książce „Les m ots et les choses” 47. Założona p rzez n a s n a początku ciągłość tra d y c ji od koncep­ cji językoznaw stw a stru k tu ra ln e g o do analizy s tru k tu ra ln e j za­ stosowanej przez L e v i-S trau ssa w etnologii te ra z p o tw ierd za się.

F erdynand de S aussure w y ró żn iając dw a poziom y fu n k cjo ­ nowania języ k a i dw a poznaw cze p u n k ty w id zenia-synchronicz- ny i diachroniczny — ustanow ił ich rów now ażność i p a ra le l- ność. W p ra k ty c e jed n a k sam u p raw ia ł p rzede w szystkim a n a ­ lizę opisową, synchroniczną języ k a i n a ty m polu dokonał n a j­ większych osiągnięć, reh a b ilitu ją c opis jako m etodę. Mimo ró w ­ 44 P ojęcie f a k tu historycznego nosi w sobie w ed łu g L evi-Strau ssa podwójną antynom ię — por. Myśl..., 385.

45 Tamże, 386.

46 Por. G. Charbonnier, Rozm owy z Claude L evi-Straussem , W arsza­ wa 1968, 27—35.

47 Por. T. M. Jaroszewski, art. cit., 26, także A. Brodzka, D yskusja o analizie strukturalnej, K u ltu ra i Społeczeństwo, 4 (1967).

(29)

now ażności — w p rak ty c e de S au ssu re p refero w ał analizę syn­ chroniczną 48. Podobnie L év i-S trau ss u zn aje rów now ażność obu persp ekty w , sam jed n a k u p raw ia analizę w yłącznie m etodą stru k tu ra ln ą , p rzy zn ając ty m sam ym jej p rio ry te t, w ty m sen­ sie p rzy n ajm n iej ja k to uczynił Bloom field, że podstaw ą oceny historycznej jest synchroniczna analiza faktów .

Dw a w yróżnione ty p y społeczeństw fu n k cjo n u ją podobnie ja k dw a rodzaje m aszyn: społeczeństw a „zim ne” podobnie ja k m aszyny m echaniczne, w k tó ry c h początkow a ilość energii — p rzy założeniu b ra k u ta rc ia — je s t w y starczająca do ich ciąg­ łej p ra c y (ten ty p społeczeństw a c h a ra k te ry z u je bardzo m ała entropia), społeczeństw a „gorące” podobnie do m aszyn p aro ­ w ych fu n k cjo n u ją n a zasadzie różnic potencjałów , k tó re tw orzą się p rzez b ra k rów now agi i przez zróżnicow anie społeczne. In - terio ry z u ją one h istorię czyniąc zeń m o to r swego r o z w o ju 49.

Odpow iednio do ty ch dwóch typów społeczeństw , rozróżnia L é v i-S trau ss d w a ty p y h isto rii: sta c jo n arn ą i k u m u la ty w n ą .

P ostęp o k azuje się w ynikiem p rzyp ad k u , je s t bardziej zbliżo­ n y do g ry w kości niż do w spinaczki. „H istoria ty lk o od czasu do czasu m a c h a ra k te r k u m u laty w n y , tzn. w yniki su m u ją się dając k o rzy stn ą kom b inację” 50.

O statecznym w nioskiem zam yka L é v i-S trau ss sw e rozw aża­ nia n a te m a t dwóch ty p ó w k u ltu r, k tó re n azw aliśm y w p arach przeciw staw n y ch synchronicznym i — diachronicznym i, stacjo­ n a rn y m i — k u m u la ty w n y m i, staty czn y m i — ew oluującym i, zim nym i — gorącym i, stru k tu ra ln y m i — h istorycznym i, że b rak je s t jedn okierunkow ego rozw oju lu d z k o śc i51.

N ieliczenie się z rów now ażnością k u ltu r prow adzi do tragicz­ n y c h m om entów w dziejach ludzkości, ja k ten p odany przfez L ev i-S trau ssa: „N a W ielkich A n ty lach w k ilk a la t po o d k ry ­ ciu A m eryki, gdy H iszpanie p rzy sy ła li kom isje w celu zbada­ nia, czy tu b y lc y m ają dusze, ci o statn i to p ili b iałych w ięźniów ,

43 Por. B. Malmberg, op. cit., 68. 43 Por. G. Charbonnier, op. cit., 27—35. 50 С. L évi-Strauss, Rasa a historia, 145. 51 Por. tamże, 167.

Cytaty

Powiązane dokumenty