• Nie Znaleziono Wyników

Zło a istnienie Boga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zło a istnienie Boga"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Bakies

Zło a istnienie Boga

Studia Philosophiae Christianae 14/2, 5-19

1978

(2)

R

O

Z

P

R

A

W

Y

A T K 14(1978)2

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e

B O G D A N B A K IE S

ZŁO A ISTNIENIE BOGA

W p ro w a d z e n ie . I. K r ó tk i p rz e g lą d s ta n o w is k św . A u g u s ty n a , św . T o ­ m a sz a z A k w in u , G. W. L e ib n iz a i M. A. K r ą p c a w k w e s tii zła. II. P r ó ­ ba o d p o w ied zi n a p y ta n ie o p o w ó d o b e c n o śc i zła w św ie c ie . Z a k o ń ­

czen ie

W prowadzenie

Zło dotyka całego człow ieka i to dotyka bardzo boleśnie. B urzy um ysły, pow oduje sprzeciw woli, budzi silne reak cje uczuciowe. Nic przeto dziwnego, że um ysł ludzki nieu stann ie boryka się z „problem zła.” U stosunkow ują się do niego re - ligie, jest rozw ażany w rozm aitych system ach filozoficznych, znajd uje szeroki oddźw ięk w litera tu rz e . Specyficznego zn a­ czenia problem te n n ab iera w ch rześcijańskim poglądzie na świat. J a k pogodzić istn ienie Boga — wszechm ocnego i do­ brego — z istn ieniem zła *? K w estia ta jest często podnoszona tak w rozm ow ach p ry w a tn y c h , ja k i na spotkaniach d ysk u ­ syjnych. Z agadnienie sform ułow ał kró tko i tra fn ie św. Tomasz z A kw inu: V id e tu r quod Deus non sit, quia si u n u m contra­

riorum fu e r it in fin itu m , to ta liter d e stru e tu r aliud. Sed hoc

1 „O d c z a su E p ik u r a a ż do n o w o czesn eg o r a c jo n a lis ty P ie r r a B a y - le ’a o d p o w ie d ź sc e p ty k ó w n a p y ta n ie , d lacz eg o Bóg d o p u śc ił zło, p r a w ie n ie u le g ła z m ia n ie . A lb o B óg n ie m ó g ł in a c z e j u c z y n ić , a le czy w t a ­ kim ra z ie n a p r a w d ę je s t w s z e c h m o c n y . A lb o B óg n ie c h c ia ł in a c z e j uczynić, a le czy w o b e c te g o je s t św ię ty , s p r a w ie d liw y , d o b ry ? ” H. K ung: B óg a c ie r p ie n ie , tłu m . I. G an o , W a rs z a w a 1976, 9n.

(3)

in telleg itu r in hoc nom ine D eus, quod sit quoddam bonum in ­ fin itu m . S i ergo Deus esset, n u llu m m a lu m in veniretu r. In v e ­ n itu r a u tem m a lu m in m undo. Ergo Deus non e s t 2.

Na jak iej płaszczyźnie szukać rozw iązania tego problem u? N auki szczegółowe na w ąskim odcinku swojej specjalności z a j­ m u ją się tylko pew nym i szczegółowymi przejaw am i zła. Mo­ gą zatem w yjaśnić przyczyny istnien ia jakiegoś rodzaju zła i to w yjaśnić poprzez podanie przyczyn najbliższych a nie w sposób ostateczny. Teologia — z tej racji, że nie zajm u je się ontyczną s tru k tu rą bytów — nie jest w stanie określić czym jest zło. W jej k om petencji leży nato m iast w skazanie powo­ dów w ystępow ania pew nych przejaw ów zła oraz p odkreśle­ nie fak tu , że zło może służyć dobru (ból służy zdrow iu sygna­ lizując chorobę, grzech może posłużyć do w ew nętrznego roz­ w oju człow ieka itp.) ®. Rozw ażania teologiczne nie usuw ają jedn ak p y tan ia, czy m usi zajść culpa, ab y m ogła okazać się

fe lix 4. Do jakiegokolw iek dobra nie prow adziłoby zło, zawsze

m ożna pytać, dlaczego w bożych p lanach trzeba dochodzić do dobra poprzez zło, a nie jest tak , że Bóg w prost użycza do­ bra?

W a rty k u le podejm iem y filozoficzny aspekt problem u. J e d ­ nak rozw iązanie filozoficzne także pozostaw ia, jak się okaże, pew n e znaki zapytania. D latego w zakończeniu naw iążem y do asp ek tu teologicznego. ,

I. Krótki przegląd stanowisk św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, G. W. Leibniza i M. A. Krąpca w kwestii zła

Zadaniem tego p arag rafu ,nie jest w yczerpujące p rzed

sta-2 i, sta-2, 3.

s Zob. np. Ch. J o u r n e t: L e M al. E ssa i th e o lo g iq u e , P a r is 1960; T e n ­ że: D ie u e t le m a l. A sp e c t m é ta p h y s iq u e d u p r o b lè m e , „R e v u e T h o ­ m is te ” 1959, n r 2, 213 — 269; A. D. S e rtilla n g e s : L e p r o b lè m e d u m a l, t. 1, P a r i s 1948, t. 2, P a r is 1951.

4 Z li tu r g ii w W ie lk ą S o b o tę : „O z a is te k o n ie c z n y b y ł g rz e c h A d a m a , k tó r y z o sta ł z g ła d z o n y ś m ie rc ią C h ry s tu s a . O szczęśliw a w in a , sk o ro ją z g ła d z ił ta k w ie lk i O d k u p ic ie l”.

(4)

w ienie koncepcji zła p rezento w an y ch przez w ym ienionych w ty tu le m yślicieli, chciałbym ty lk o zwrócić uw agę na dwa, d a­ jące się w yróżnić, ch arak te ry sty c z n e m om enty w ich w ypo­ w iedziach na in te re su ją c y nas tem at.

Ś w. A u g u s t y n

a) C zytam y u A ugustyna, że Om nia quae fec it (Deus — BBJ quia e x nihilo fe c it, m uta bilia s u n t 5. Z atem sam fak t stw orzenia b ytó w z nicości pow oduje w sposób nieunikniony, że rzeczy stw orzone są zm ienne. W skutek tego, biorąc udział w rozm aitych procesach „zderzając się” z inn ym i bytam i, u le­ gają często uszkodzeniu lu b zniszczeniu, zło jest więc konse­ k w encją stw orzenia przez Boga rzeczy z nicości. Nie zapom i­ n ajm y, że A u g usty n p rzejął w dużej m ierze platoń ską koncep­ cję b y tu , w edług k tó rej to jest doskonałe, dobre, to jest w reszcie b y tem — co niezm ienne. Zm ienność rzeczy w ystarcza wobec tego, żeby je uznać za niedoskonałe, zaw ierające brak i, czyli zło. To ostatn ie jest bow iem w edług A ugustyna b ra ­ kiem . Quid est a u tem aliud quod m a lu m dicitur, nisi privatio

b o n i6? Rzeczy są dobre dzięki tem u, że posiadają m iarę, po­

stać i porządek. Jeśli rzecz odznacza się ty m i w łasnościam i w dużym stopniu, jest też w dużym stopniu dobra — jeśli w m ałym , jest dobra w m ałym stopniu. Żaden stopień odpow ia­ da „n atu rze ż a d n ej”. Takiej jed n ak nie m a, zatem w szystkie rzeczy są w pew n ym stopniu dobre. Mogą być złe ty lko w tym sensie, że k tó raś z w ym ienionych doskonałości może być w nich zepsuta. T en b rak ja k ie jś doskonałości w rzeczy jest dla niej złem. Zło jest więc brakiem tego, co pow inno być — za­ tem jest nicością 7.

b) Chociaż rzeczy stw orzone są zm ienne, a przez to niedo­

5 D e n a tu r a b o n i, I. W ty m sa m y m p a r a g r a f ie c z y ta m y , że ty tk o Bóg je s t n ie z m ie n n y , s tw o r z e n ia zaś n ie m o g ą b y ć z N im id e n ty c z n e , in a c z e j n ie b y ły b y s tw o r z e n ia m i. P o r. D e n a tu r a b o n i, V I, g d z ie A u ­ g u s ty n p o d k re ś la u ło m n o ść w s z y s tk ie g o , co n ie je s t B ogiem .

6 E n c h irid io n , X I. P o r. C onf., I I I , 7, 12.

7 Zob. E. G ilso n : W p r o w a d z e n ie do n a u k i ś w ię te g o A u g u s ty n a , tłu m . Z. J a k im ia k , W a rs z a w a 1953, 190.

(5)

skonałe, zaw ierające b rak i (czyli zło), to jed n ak zdaniem A u­ g ustyn a nie p su je to harm o n ii w szechśw iata. N aw et w prost przeciw nie. W w ielu tek sta ch w skazuje A u gusty n na to, że niedoskonałość poszczególnych elem entów jest niejako podpo­ rządkow ana p ięknu całości, składa się na n i e 8. C zytając Au­ gu sty n a chciałoby się nieledw ie rzec, że zło jest zaplanow ane przez Boga, gdyż służąc dobru przyczynia się do w yraźniejsze­ go okazania w spaniałości porządku św iata 9..

S w. T o m a s z

Tomasz p rze jął p raw ie całkow icie poglądy A ugustyna na zło. Jego a rg u m e n ty w tej kw estii są w większości paraleln e do arg u m en tó w A ugustyna. Oczywiście istn ieją też różnice, płynące głów nie z odm iennej koncepcji b y tu Tom asza w sto­ su nku do tejże koncepcji A ugustyna.

a) Zasadniczym złożeniem bytow ym jest w edług Tomasza złożenie z isto ty i istnienia. To ono w yróżnia b y t skończony, p a rty c y p u ją c y od b y tu nieskończonego, p a rty c y p o w a n e g o 10. P o m ijając niekonsekw encję Tom asza, k tó ra kazała m u — pod w pływ em arystotelesow skiej koncepcji budow y kosm osu — uznać, że istn ieją tak ie b y ty , któ re nie mogą u tracić swego is t­ nienia u , to w łaśnie złożenie bytów z isto ty i aktualizującego je a k tu istn ien ia, decyduje o ich niekonieczności, a ze wzglę­ du na nią o ich z m ie n n o ści12. G łów nym sku tkiem te j zm ien­ ności może być u tra ta istnienia, zniszczenie b ytó w stw orzo­ nych. T ak więc jak u A ugustyna, ta k i u Tom asza b y ty stw o­ rzone są skazitelne, podległe złu fizycznem u czy m oralne­ m u 13. N ieskazitelny jest tylko Bóg, a przecież — arg u m en tu je

8 Z ob. D e n a tu r a b o n i, V III; D e civ. D ei, X II, 4—5. 9 Zob. De o rd in e , I, 7, 18.

19 Zob. V III P h y s., X X I, n. 13; D e V e r it. X X V II, 1, a d 8; D e P ot. 1, 2: D e e n te e t e s s e n tia , V; C. G. II, 52; I, 3, 7, a d 1.

11 Zob. 1, 48, 2.

12 Z ob. I, 9, 2. T o m a sz p rz y ta c z a tu c y to w a n y te k s t A u g u s ty n a z „De n a tu r a b o n i" , I.

(6)

w „K o m entarzu do S e n te n c ji” Tom asz — nie może być w ielu bogów, gdyż m usieliby różnić się czym ś m iędzy sobą, któ re to różnice w prow adziłyby zm ienność, a więc niedoskonałość 14. S tą d w szelkie b y ty poza Bogiem, nie ty lko faktycznie są ale m uszą być w jak iejś m ierze niedoskonałe.

b) F a k t istn ien ia bytów zniszczalnych, podlegających złu, przyczynia się w szakże w edług Tom asza (podobnie ja k u A u­ gustyna), do doskonałości i piękna w szechśw iata. D ow iaduje­ m y się, że to divina p rovidentia non ex clu d it to ta liter m a lu m

a rebus 1S. Dlaczego? Bo doskonałość w szechrzeczy dom aga się,

by istn iała nierów ność w bytach. N ierów ność po to, b y w e wszechśw iecie m ogły się zrealizow ać w szystkie stopnig. do­ b ra ie.

G. W. L e i b n i z

a) W edług Leibniza w n a tu rz e każdego b y tu stw orzonego, w łaśnie jako stw orzonego (więc nie mogącego być Bogiem), leży zło. B ytow a nierów ność pow oduje , że jed n e b y ty nie po­ siadają jakiegoś dobra, k tó re posiadają inne. N ierów ność ta zaznacza się już w praw zo rach rzeczy, poczętych i istn iejących w um yśle bożym. Poniew aż in te le k t Boga, w raz ze sw ym i ideam i, jest w cześniejszy od woli, w obec tego Bóg za zło nie jest odpow iedzialny, bow iem pow ód zła może leżeć tylko w woli, a nie w intelekcie. Bóg nie jest przyczyną sw ej inteligencji, nie jest causa s u i 17. W idać z powyższego, że m im o odm iennego poglądu Leibniza na n a tu rę zła (które jest u niego czymś po­ zytyw nym — b y ty są m etafizycznie złe) w stosunku do ujęć A ugustyna i Tom asza, zgadza się on ze w spom nianym i m yśli­ cielam i w poglądzie na źródło zła. Ź ródłem zła jest, zw iąza­ na w sposób konieczny z n a tu ra m i stw orzonym i, nierów ność m iędzy nimi. Bóg nie jest za tę nierów ność odpow iedzialny, bo naw et On i Jego um y sł podlegają praw om logiki sam ej w sobie. M am y zatem podobną sy tu ację co w poglądach A ugu­

14 Zob. In S e n t, I, d 2, q. 1, a d 1. 15 C. G. II I, 71.

i* Zob. I, 48, 2.

(7)

sty n a i Tom asza, przedstaw ionych w p u n k tac h (a), jeśli nie liczyć zw olnienia Boga od odpow iedzialności za istnienie zła, k tó re przeprow adza Leibniz. P oruszona zresztą przez niego spraw a panow ania logiki nad um ysłem bożym, chociaż nie­ w łaściw ie sform ułow ana, zaw iera słuszną intuicję. Do kw estii tej pow rócę niżej.

b) Ś w iat, chociaż m etafizycznie zły, jest jed n ak w edług Leibniza — jak się dow iad u jem y z M onadologii — najdosko­ nalszym ze w szystkich m ożliw ych światów . J e st tak dlatego, że K a żd y ze św iatów m o żliw ych — pisze -— (ma) prawo do­

magać się istnienia stosow nie do posiadanej doskonałości. I to jest p rzyczyn ą istnienia najlepszego św iata, k tó r y Bóg zna swą mądrością, w ybiera swą dobrocią, stw arza sw ą potęgą l8.

N ieskończona m ądrość w spólnie z nieskończoną dobrocią m o­ gła w ybrać tylko to, co najlepsze 19. P rz y ty m w szystkim L eib­ niz uważa, że Bóg m ógł stw orzyć św iat bez grzechu i bez cier­ pienia, sądzi jednak, że i w ted y św iat nie byłby lepszy

M. A. K r ą p i e c

a) K rąpiec p o d trzy m u je tę tra d y c ję filozoficzną, w edług k tó rej zło nie może istnieć jako pozytyw na n a tu ra bytow a. Skoro tak , to nie m ożna — w y jaśn iając problem zła — pytać o jego przyczyny (przyczynę może mieć ty lk o to, co istnieje), a m ożna jedynie pytać o przyczyny w ystępow ania b y tów z b r a k a m iM. Nie istn ieje przyczyna wzorcza zła, gdyż zło nie m a form y su b stan cjaln ej. Zło nie posiada także przyczyny m a­ te ria ln e j w sensie ścisłym , gdyż nie tw orzy ono w raz z m ate ­ rią nowego bytu. P rzyczyną m aterialn ą zła w sensie niew łaści­ w ym m ożna nazwać podm iot, w k tó ry m zło tkw i jako brak. Zło, jako u b y tek b y tu , nie może mieć swej przyczyny sp raw ­ czej — może jed y nie istnieć przyczyna spraw cza b y tu , w k tó ­ ry m zachodzą brak i. T aką przyczyną może być causa d e fi­

ciens, k tó ra z rac ji w łasnej niedoskonałości pow oduje niedo­

18 C y t. za E. L. M a sc a ll: Is tn ie n ie i ano lo g ia , tłu m . J. W . Z ie liń sk a , W a rs z a w a 1961, 60 n.

19 Zob. G. W. L e ib n iz : T h e o d ic e a , I, 7— 8. 20 Zob. te n ż e : T h e o d ic e a , I, 9.

(8)

skonały sk u tek lu b causa per accidens, nie posiadająca b ra ­ ków, ale pow odująca zło jako niezam ierzony sk u tek swego działania. Pow ód p ow stania u b y tk u może zresztą nie spro­ wadzać się „sensu s tric to ” do przy czy ny działającej, lecz w y­ nikać z nieudysponow ania podm iotu, w k tó ry m działanie p rzy ­ czyny spraw czej zn ajd u je swe ujście. Zło wreszcie nie może mieć przy czy n y celow ej, bo jako b rak nie może być pożądal- ne. B raki może powodow ać niew łaściw a przyczyna celowa w w yn ik u nieskoordynow anego działania różnych c e ló w 22.

Stw ierdzenie powyższego pozw ala K rąpcow i przejść do p ro ­ blem u „odpow iedzialności” Boga za zło. Bóg nie jest ani p rzy ­ czyną form alną, ani m aterialn ą zła ze w zględów oczywistych. Bóg nie jest też przyczyną celow ą w łaściw ą zła, gdyż to, jako brak b y tu , jest jednocześnie brakiem dobra i p raw d y i wobec tego nie może być przez Boga zam ierzone. Nie jest zaś Bóg przyczyną celową niew łaściw ą zła, bo w działaniu In te lek tu Pierw szego nie może być p rz y p a d k ó w 23. Jeśli chodzi o p rzy ­ czynę spraw czą, to poniew aż w Bogu nie m a braków , nie m o­ że on być „causa deficiens” zła. J e st n ato m iast „uboczną” p rzy ­ czyną zła „w ty m sensie, że ta k urządził św iat, iż jego po­

rządek w ym aga nierów ności, a ta kże n iezn iszcza ln o ści24

b) Powyższego nie uw aża K rąpiec za ostateczne w yjaśnienie problem u zła, a to dlatego, że jeśli p rzy jm u jem y , iż zło p ły ­ nie z ułom nego działania stw orzeń, k tó re nie mogą działać w sposób doskonały, to przecież T en , k tó r y w szy stk o w ie i w s z y ­

stko m oże, m oże rów nież stw orzenia te u staw ić w in n ej płasz­ czyźnie 25. I jeszcze m ocniejsze stw ierdzenie: G dy jed n a k sta­ n iem y na sta n o w isku w olnego i niekoniecznego pochodzenia świata od Boga, gdy u zn a m y , że Bóg stw o rzy ł św iat nie z k o ­ nieczności, lecz dobrow olnie, to m o że m y zapytać, czy zło obec­ ne w św iecie jest konieczne. C zy Bóg nie m ógł stw o rzyć ta­

21 Zob. M. A. K rą p ie c : D laczego zło?, W a rs z a w a 1962, 149. 22 Zob. te n ż e : dz. c y t., 151— 166.

23 Zo>b. te n ż e : dz. cy t., 168 n. 24 T en że: dz. cy t., 163. 25 T am że.

(9)

kiego samego św iata, w k tó r y m by jed n a k zło nie w y stęp o w a ­ ło? N iew ątp liw ie mógł. Dlaczego jed n a k nie stw o rzy ł św iata bez zła? Nie w iem y! I nie m a ża dnych podstaw w naturze rzeczy, aby dać na to p yta nie uzasadnioną o d p o w ie d ź2®.

Można b y w ym ienić jeszcze w ielu m yślicieli, k tó ry c h poglą­ dy na problem zła dałoby się podzielić na odpow iadające lub zbliżone poglądom zaw arty m w p u n k tac h (a) i (b). Dokonane w yżej przedstaw ienie koncepcji czterech .w ybranych autorów , rep rezen tu jący ch różne epoki i sty le filozofow ania, w ystarcza jed n ak do w yciągnięcia pew nych wniosków. U derza przede w szystkim fak t, że o ile w poglądach w yrażonych w p u n k ­ tach (a) z n ajd u jem y wiele słusznych in tu icji, a n aw et m aksy­ m alne nieraz zbliżenie do właściwego rozw iązania problem u obecności zła w świecie, to w pew nym m om encie om aw iani filozofowie czynią przeskok m yślow y, sprow adzając rozw aża­ nia na odm ienną płaszczyznę. Nie chodzi oczywiście o negow a­ nie po trzeb y w skazyw ania, że św iat mimo zła, jak ie zaw iera, pozostaje d obry i piękny. Słusznie Tomasz (i nie tylko on) podkreśla, że zło nie może całkow icie straw ić d o b r a 27. Czy m ożna jed n ak uznać stanow isko, w edług którego nierów ność bytow a — pow odująca, że b y ty stw orzone są niedoskonałe, za­ tem podległe złu — jest przez Boga w Jego w izji św iata za­ program ow ana, po to m ianow icie, b y u w y d atnić piękną s tru k ­ tu rę całości? Czy m ożna przystać na to, że opatrzność boża św iadom ie nie w yklucza zła z rzeczy stw orzonych, gdyż ja ­ koby doskonałość w szechrzeczy dom aga się nierów ności by to ­ w ej, na to w reszcie, że Bóg m ógłby, gdyby chciał, stw orzyć św iat bez zła — ale nie chciał (patrz p u n k ty (b)). Ta o statn ia teza jest pow szechnie w filozofii chrześcijańskiej przy jm o w a­ na 28.

28 T e n ż e : dz. cy t., 184. 27 Zob. I, 48, 4.

28 „F ilo z o fia c h rz e ś c ija ń s k a u z n a je , że b y łb y m o ż liw y ta k i ś w ia t, w k tó r y m zło n ie m ia ło b y m ie js c a . Id e a ta k ie g o ś w ia ta n ie je s t w e ­ w n ę trz n ie s p rz e c z n a , d la te g o B óg m ó g ł s tw o rz y ć g o ”. S. K o w a lc z y k : Z ło — p r o b l e m e m c z y ta j e m n i c ą ? P ró b a s y n t e z y a s p e k t ó w f i l o z o f i c z ­

(10)

Ja k a może być geneza przedstaw ionych a nieco niepokoją­ cych poglądó.w? Być może w grę wchodzi nie dość o stre od­ dzielenie p ersp ek ty w y filozoficznej i teologicznej. Do tej sp ra ­ w y jeszcze w rócim y. Być może jest to w ynik przyjm ow ania w spólnej p o staw y tzw . „optym izm u chrześcijańskiego,” tak silnie zaznaczonego już u Ireneusza i trw ająceg o do czasów w spółczesnych 29, a nie zawsze w łaściw ie pojm ow anego. W tym ostatn im p rzy pad k u optym izm ów może się narazić na gorzki zarzut, jak i przez u sta swego b o h atera Iw ana w y raził D osto­ jew ski: „Nie po to cierpiałem , żeby m oje cierpienia i w y stęp ­ ki i ja sam , służyły jako nawóz do użyźniania jak iejś p rzy ­ szłej h a rm o n ii” 30.

Trzeba uznać, że żadne półśrodki w tłum aczeniu zła nie do­ prow adzą do ostatecznego w y jaśn ien ia jego obecności w św ie­ cie. Jeżeli pow ie się, że Bóg dopuszcza zło: nec v u lt, пес non

v u lt, sed p e rm ittit. Dlaczego? Dopuszcza je jako środek w y ­ chow aw czy, służący do w ym ierza n ia ka ry, ja k ju ż dowodził O rygenes przeciw C elsusow i, jako p ew ien m o m e n t w planie Bożego porządku św iata, k tó r y to porządek w k a żd y m w y p a d ­ k u w ym aga stopniow ania i ograniczenia doskonałości... 31 — to

jest to w łaśnie półśrodek. Taka odpow iedź rodzi bow iem zaraz dalsze isto tn e p y tan ie, dlaczego p la n porządku św iata u stalo ­ ny przez Boga w ym aga ograniczenia doskonałości stw orzeń? Po co dopuszczać w inę, by p o trzeb na była k ara, jako środek w y ­

28 C h a r a k te r y s ty c z n e je s t n a p r z y k ła d s ta n o w is k o M a r ita in a w y ra ż o ­ n e w R e li g io n a n d C u lt u r e , a w e d łu g k tó r e g o w ła ś n ie z a s a d n ic z a n ie ­ d o sk o n a ło ść k ażd e g o s tw o r z e n ia n a jle p ie j św ia d c z y o c h w a le N ie s tw o ­ rzo n eg o (za E. L. M a s c a ll: dz. c y t., 13). J e s t w te j w y p o w ie d z i z ia rn o p ra w d y . N ie d o sk o n a ło ść u w y p u k la P e łn ię D o sk o n ało ści p o p rz e z k o n ­ tr a s t. A le czy n ie le p ie j, b y o c h w a le i d o sk o n a ło śc i B oga ś w ia d c z y ła d o sk o n ało ść J e g o s tw o rz e ń ? T a k z re s z tą s p r a w y się m a ją . C h o d zi j e d ­ n a k o s p r a w ę z a s a d n ic z ą : n ie je s t ta k , że s tw o r z e n ia d la te g o z o sta ły u czy n io n e n ie d o s k o n a łe , b y o w ą n ie d o s k o n a ło śc ią p o d k re ś la ły c h w a łę ich S tw ó rcy .

30 F. D o sto je w s k i: B ra c ia K a r a m a z o w , tłu m . A. W a t, t. 1, W a rs z a w a 1970, 296.

(11)

chowawczy? Dlaczego osiągać doskonałość poprzez w ychow a­ nie, zam iast stw arzać b y ty doskonałe?

II. Próba odpowiedzi na pytanie o powód obecności zła w świecie

Z koncepcji, gdzie indziej uzasadnionej, a w edług k tórej ens

et bonum c o n vertu n tu r, w ynika w ażny dla niniejszych rozw a­

żań wniosek. Dobro, po jęte jako tran scen d en tale, nie jest tr e ­ ściową cechą b y tu , ale cały b y t — jego uposażenie treściow e w raz z ak tu alizu jący m je ak tem istnienia — nazyw am y do­ brem . Jeżeli cały b y t jest ontologicznym dobrem , to zło nie może. być b ytem , lecz brak iem bytu. B rak b y tu jest nicością, ta zaś nie podlega żadnym określeniom . O b rak u m ożna zatem m ówić jed y nie w stosunku do czegoś. W filozofii w yróżniano: a) b rak w stosun k u do innego b y tu ; b) b rak w stosunku do siebie samego, swej „ n a tu ry ” зг. R ozpatryw anie jed n a k brak u w ty ch dw u asp ek tach nie może doprow adzić do ostatecznego w yjaśnienia istnien ia braków w bytach. P y ta n ie o powód nie­ obecności jak iejś cechy — czy to należnej danej n aturze, czy to nie należącej do n a tu ry danego b y tu , lecz bran ej w sto sun ­ ku do in n y ch bytów , k tó re tę cechę posiadają — prow adzi w rezultacie do w skazania na nierów ność bytow ą, jako p rzy ­ czynę takiego stan u rzeczy. Inaczej rzecz* ujm u jąc: ro zp a try ­ w anie brak ó w w płaszczyźnie ukw alifikow ania treściow ego b y ­ tów jest całkow icie zakończone w m om encie, gdy się wykaże, że w zajem ne oddziaływ anie na siebie b y tów niedoskonałych może, jako skutek, powodow ać u b y tek jak iejś treści w „zde­ rza jąc y c h ” się b ytach lub naw et ich zniszczenie. I znów je ste ­ śm y w punkcie w yjścia, poniew aż nie zostało w yjaśnione d la­ czego b y ty są niedoskonałe, ograniczone, posiadające braki. N a­ leży zatem py tać nie o b rak w b y tach takich , czy in n ych tr e ­ ści, ale o b rak w stosunku do pełn i bytowości.

Rzeczy dostępne naszem u dośw iadczeniu nie są w pełni do­ skonałe. Są by tam i tylko dzięki tem u, że p a rty c y p u ją w pełni

(12)

b y tu , sam e ow ą pełnią nie będąc. Tylko w pełni b y tu nie m a m iejsca na b ra k b y tu — zło. Inaczej: pełnia b y tu jest pełnią dobra i nie m a tam m iejsca na zło — b rak b y tu. Tam zaś, gdzie nie m a pełn i b y tu , jest „czegoś z b y tu ” b ra k w stosu n­ ku do jego pełni. A dlaczego rzeczy są niedoskonałe, ograniczo­ ne w bytowości? Bo są stw orzone i jako tak ie aktualizow ane przez ograniczony a k t istnienia. P osiad ają istn ienie skończone, niekonieczne, przygodne, czyli nie a se, w łaśnie dlatego, że ich istn ien ie jest stw orzone. Istn ien ie a se może posiadać tylko b y t niestw orzony, konieczny, czyli Bóg. F a k t pow ołania przez Niego in n y ch bytów do istn ienia łączy się nieuchronnie z utw orzeniem bytów , k tó ry ch a k t istn ien ia jest ograniczony możnością. Inaczej niczym nie różniły b y się od Czystego Ist­ nienia — Boga. I to decyduje o niedoskonałości bytów stw o­ rzonych, a nie posiadanie takiego, czy innego uposażenia tr e ­ ściowego. N aw et jeśli b y łb y m ożliw y (możliwość tak a oczywi­ ście nie zachodzi) tak i b y t stw orzony, k tó ry zaw ierałby w so­ bie w szystkie mogące realn ie istnieć treści, to i w ted y z r a ­ cji posiadania ograniczonego ty m i treściam i a k tu istn ien ia — byłby niedoskonały. P rzede w szystkim dlatego, że m ógłby swe istinienie utracić. F a k t stw orzenia przez Boga bytów z nicości decyduje zatem o tym , że ta k pow stałe b y ty m uszą być nie­ doskonałe, gdyż nie są i nie mogą być b y tam i w pełni. I to jest ich zasadniczy b rak , z którego w szystkie in ne — możliwość u tra ty istn ien ia, u tra ty części ukw alifiko w ania treściow ego — w ynikają.

W ydaje się, że stanow isko, w edług którego Bóg m ógłby stw o ­ rzyć św iat bez zła — jeśli rozum iałoby się je w te n sposób, że Bóg m ógłby stw orzyć b y ty bez brakó w (o inn ej jego in te rp re ­ tacji niżej) — w ynika z kierow ania się słusznym zresztą p rze­ świadczeniem , że Bóg stw arza w sposób w olny (inaczej w pa­ da się w b łąd A rysto telesa, w edług którego, jeśli P ierw sza Przyczyna jest konieczna, to i sk u tk i są konieczne — lub błąd Leibniza, k tó ry chciał, żeby Bóg b y ł d eterm in ow any przez do­ skonałość tego, co m a być stw orzone). Owszem, Bóg działa w sposób wolny, to znaczy może stw arzać b y ty o najrozm aitszych

(13)

ukw alifikow aniach treściow ych (stąd pow oływ ać do istnienia rozm aite św iaty) lub nie stw arzać. Jeżeli jed nak stw arza, to pow stałe b y ty nie mogą być w pełn i doskonałe, takie jakim jest On sam.

Po u stalen iu powyższego pow staje natom iast p ytanie, czy — w skazując, że Bóg nie mógł stw orzyć św iata doskonałego, nie zaw ierającego zła i biorąc w te n sposób „w obronę” dobroć Boga — nie zaprzecza się Jego wszechmocy? Nie, tylko trzeba tę wszechm oc odpowiednio rozum ieć. Leibniz pow iedziałby tu , że naw et wszechm oc Boga jest ograniczona przez praw a logi­ ki, do k tó ry ch także Bóg m usi się stosować. J e st w ty m część praw dy. O ty le m ianow icie, że Bóg m usi w sw ym działaniu kierow ać się — w praw dzie nie jak im iś ab strak cy jn y m i p ra ­ w am i logiki (która w te d y b y łab y czym ś stojącym ponad um y­ słem bożym), ale p raw am i b ytu . Te o statn ie są wyznaczone s tru k tu rą b y tu , ostatecznie zaś o p raw ach b y tu decy du je s tru k ­ tu ra pełn i b y tu — Boga. Bóg zatem nie podlega praw om lo­ giki, ale praw om swego w łasnego bytu. Jeżeli Jego b y t stano­ w i czyste, konieczne istnienie, to Bóg nie może się unicestw ić, nie może stw orzyć innych, doskonałych ja k On bytów , czyli czystych istn ień — gdyż żaden b y t nie da się powielić. S tąd jest konieczne, by każdy b y t stw orzony był złożony, bo tylko w te d y będzie się różnił od Boga, sam oistnego, prostego, czy­ stego a k tu istnienia. B yt złożony zaś jest b y tem niedoskona­ łym , bo oprócz a k tu istn ien ia posiada elem ent możnościowy (inaczej b y łb y prosty), k tó ry stanow i czynnik ograniczający, uniedoskonalający. W szechmoc Boga zatem — trzeb a to w y­ raźnie powiedzieć, — m a granice w yznaczone s tru k tu rą bytu. Je śli tak , to n aw et dla Boga istn ieje alte rn a ty w a : albo nie stw arzać, albo stw arzać b y ty z konieczności ograniczone, nie­ doskonałe, bo nie będące by tam i w pełni. Pozostaje tylko kw e­ stia, dlaczego Bóg stw arza, stając się przez to samo causa per

accidens zła? Dopiero tego problem u um ysł ludzki nie może

w pełni rozw iązać, gdyż w grę w chodzi w olna decyzja Boga. M ożna ty lk o w skazać, jak to zresztą n iejed n o krotn ie czyniono, że b y ty stw orzone są — w łaśnie jako b y ty — dobre. Pow

(14)

o-dowanie, udzielanie dobra m usi jed n a k m ieć jako sk u tek uboczny, którego n aw et Bóg nie może uniknąć, to że stw orzo­ ne b y ty — z tej rac ji, że nie mogą być w pełni doskonałe — może dotknąć zło.

W rozw ażaniach na te m a t zła nie m ożna pom inąć p roblem u * cierpienia. C ierpienie p ły n ie ze świadom ości doznanego zła i jako tak ie dotyka b y ty świadom e. Zło nieuśw iadom ione, na p rzy k ład u tra ta bytow ości przez kam ień, nie budzi w nas szcze­ gólnego sprzeciw u. T ragedią jest św iadom e przeżyw anie do­ znaw anego zła: fizycznego, czy m oralnego. Czy Bóg m ógłby nie dopuścić do cierpienia? Otóż także tu stoi On przed a lte r­ natyw ą. Może nie stw arzać bytów św iadom ych i w ted y nie byłoby cierpienia, ale i nie byłoby m ożliwości udziela- lania dobra, k tó re m ogłoby być św iadom ie odebrane. Może stw orzyć b y ty św iadom e, k tó re przez to samo posiadają m oż­ ność „o deb ran ia” dobra, jakiego im Bóg udziela, ale k tó re ja ­ ko św iadom e są nie tylk o podległe złu fizycznem u (jak w szy­ stkie inn e b y ty stw orzone), ale także i cierpieniu. N adto, jako wolne mogą powodow ać zło. Tego sta n u rzeczy naw et Bóg nie może u m knąć, bow iem d eterm in acja do działania dobrego 1 wolność działania w y k lu czają się w zajem nie, a sprzeczność niszczy bytow ość rzeczy. Z atem n ie mogą istnieć b y ty za ra ­ zem w olne i zdeterm in o w an e do działania w yłącznie dobrego. Znów m ożna p y tać, dlaczego wobec tego Bóg stw arza b y ty świadome? N a to p y tan ie rów nież nie o trzy m am y w y czerp u ją­ cej odpowiedzi, ze w zględów w yżej przytoczonych. Tu jednak otw iera się pole dla działania teologii, k tó ra m a okazję do w ie­ lostronnego w ykazania, ja k bardzo dobro, którego chce udzielić Bóg bytom św iadom ym przekracza ich cierpienia, doznaw ane na drodze do szczęścia. W ko m p eten cji teologii leży w y k aza­ nie, że n ieuch ro nn em u cierpieniu Bóg może nadać głęboki sens.

Zakończenie

Rozważania p rzedstaw ione w a rty k u le dom agają się pew n e­ go dopowiedzenia. W idoczne jest, że zagadnienie zła je s t

(15)

blem em typow o in terd y scy p lin arn y m , w sk u tek czego tylko w spólny w ysiłek filozofów i teologów może doprow adzić do je ­ go pełnego naśw ietlenia. S p raw ą pierw szorzędnej w agi w owej w spółpracy jest jed n a k przestrzeganie m etodologicznego po stu ­ la tu nie m ieszania aspektów . N ależy zawsze ostro oddzielać persp ek ty w ę teologiczną od filozoficznej.

W róćm y do stanow iska stw ierdzającego, że Bóg m ógłby stw orzyć św iat, w k tó ry m zło nie m iałoby m iejsca. Teza ta w ydaje się sprzeczna z w nioskam i, do jak ich doprow adziły nas rozw ażania filozoficzne nad złem. Jeśli istotnie zachodziłaby tu sprzeczność, to albo owe wnioski są błędne, albo w spom nia­ na teza jest niepraw dziw a. W ydaje się jed n ak, iż w om aw ia­ nym p rzy p ad k u tertium , est d a tu r — w ted y m ianow icie, gdy odróżnim y asp ekt filozoficzny od teologicznego ujęcia p rob le­ m u. Nie chodzi tu oczywiście o w prow adzanie podw ójnej praw d y : teologicznej i filozoficznej, lecz o to, że o czym in ­ nym mówi filozof tw ierdząc, że Bóg nie mógł stw orzyć św ia­ ta niepodlegającego złu, a o czym in n y m teolog tw ierdząc, że możliwość tak a zachodzi (staw ianie tej ostatniej tezy na te re ­ nie filozofii jest chyba w ynikiem przenoszenia sposobu m yśle­ nia typow ego dla teologii na g ru n t filozofii).

Filozof an alizując ontyczną s tru k tu rę bytów stw ierdza, że nie tylko św iat tak i, jak i jest, ale każdy z m ożliw ych św ia­ tów, by łb y podległy złu. Stw ierd za zatem możliwość pojaw ie­ nia się w świecie zła. Nie u trz y m u je n atom iast, że możliwość taka m usi się realizow ać. Tak sp raw a się m iała w tra d y c ji platońskiej i neoplatońskiej. Tam w szystko, co nie jest czystym bytem , zaw iera w sobie elem ent, k tó ry jest zły jako taki. J e ­ śli zło jest czym ś pozytyw nym , to w szystkie rzeczy poza czy­ sty m bytem są z konieczności w pew nej m ierze złe. Inaczej w koncepcji, w edług k tórej zło jest brakiem bytu. K ażdem u z bytów przygodnych b rak u je czegoś do pełn i b y tu. Ale braki nie istn ieją, zatem w b ytach posiadających b rak i nie tk w i jesz­ cze pozytyw ne, realn e zło. Filozof stw ierdza tylko, że każdy z m ożliw ych św iatów m usi posiadać szczeliny, um ożliw iające pojaw ienie się zła. Teolog p y ta nato m iast o genezę zła. W y­

(16)

k ry w a pow ody jego pojaw ienia się — stw ierdza podobnie jak filozof, ale na innej drodze i na co innego kładąc ak cen t — że pojaw ienie się zła nie jest konieczne. U praw nia go to do w y­ ciągnięcia w niosku, że św iat stw orzony przez Boga m ógłby być w olny od zła. W ydaje się tylko błędne tak ie sform ułow anie powyższej tezy, k tó re głosi, że Bóg, gdyby chciał — m ógł stw o- żyć św iat bez zła. M ylące w tej fo rm u le je s t użycie słow a „stw orzyć” , k tó re może sugerow ać, że obecność lu b nieobec­ ność zła w św iecie zależy od woli Boga, że Bóg m ógłby stw o ­ rzyć tak i św iat, w k tó ry m zło nie m ogłoby się pojaw ić. T ym ­ czasem obecność lu b nieobecność zła w świecie nie zależy od woli Boga, ale od p ostaw y bytów rozum nych i w olnych lub od przebiegu zdarzeń w świecie b y tó w przygodnych.

Das Übel und di« Existenz Gottes

(Z u s a m m e n fa s s u n g )

In d e m A r tik e l v e r s u c h t m a n e in e A n tw o r t a u f d ie F r a g e zu g e b e n , ob d ie A n w e s e n h e it des Ü b e ls e in e G ru n d la g e in d e r U m w e lt a n z u - b rin g t, d ie d e n B e w e is g ru n t g e g e n d a s E x is tie r e n G o tte s b e s tim m t.

Im e r s te n P a r a g r a p h z e ig t m a n zw ei w e s e n tlic h e u n d s ic h w ie d e r ­ h o len d e M o m e n te in d en M e in u n g e n des hl. A u g u s tin u s , hl. T h o m a s, G. W. L e ib in z u n d M. A. K rą p ie c , b e im P ro b le m d es Ü bels.

D er z w e ite P a r a g r a p h e n th ä lt e in e p h ilo s o p h is c h e Ü b e rle g u n g , d e r e r Ziel d a r in b e s te h t, d ie se G rü n d e , in w e lc h e n d a s Ü b e l a n d e r W e lt e rs c h e in e n k a n n , a n z u w e is e n . M a n h a t fe s tg e s te llt, d a ss d as e r s c h a f ­ fen e W esen — b e n d e s h a lb , d a se s es e rs c h a f f e n w ir d — n ic h t v o llk o - m e n u n d k e in v o lle n d e te s S e in ist. D it u n v e r m e i d l i c h e B e s c h rä n k u n g des W esens b e w ir k t d a s, d ass d a s Ü b e l es b e r ü h r e n k a n n . S o g a r k a n n G o tt n ic h t v e r h in d e r n , d a ss d ie M ö g lic h k e it des Ü b e ls a u f t r i t t . D as is t k e in P a ra d o x . Es t r i t t g e g e n d ie ric h tig v e r s ta n d e n e A llm ä c h tig k e it G o ttes n ic h t.

Z um A b sc h lu s s h a t m a n a u f d ie U n g le ic h a rtig k e it d e r p h ilo s o ­ p h isc h e n u n d th e o lo g is c h e n F a s s u n g A c h tu n g g e n o m m e n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

N atura człowieka, człow ie- czeństwo, choć posiada walor powszechności (jest taka sam a we wszystkich ludziach), je st fo rm ą substancjalną człow ieka i może

Instytut Matematyczny UWr www.math.uni.wroc.pl/∼jwr/BO2020 III LO we

W dowolnym n-wyrazowym postępie arytmetycznym o sumie wyrazów równej n, k-ty wyraz jest równy 1.. Dla podanego n wskazać takie k, aby powyższe zdanie

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest zbiorem wypukłym..

birskim, zabytku bardzo pierwotnym, a do dziś używanym. Pamiętam pewnego razu na dalekiej Północy, podczas zwykłej zi- mowej pogawędki wieczornej przy płonącem ognisku,

Droga czwarta (ex gradibus perfectionis) polega na stop- niowaniu rzeczy istniejących, na zasadzie, że gdziekolwiek czegoś jest więcej, a czegoś mniej, musi istnieć realizacja da-

We presents a numerical model of controlled bioinduced mineralization in a porous medium as a possible corrosion protection mechanism.. Corrosion is a significant economic problem