• Nie Znaleziono Wyników

Przedmowa do książki "Planowanie zaludnienia"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przedmowa do książki "Planowanie zaludnienia""

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Majdański

Przedmowa do książki "Planowanie

zaludnienia"

Studia nad Rodziną 8/2 (15), 103-117

(2)

Studia nad Rodziną UKSW 2004 R. 8 n r 2(15)

PRZEDMOWA DO KSIĄŻKI „PLANOWANIE ZALUDNIENIA”

Dwie głównie cechy charakteryzują twórczość pisarską W alentego M aj­ dańskiego: to, że był w ierny przez całe życie obronie zdrowej wizji m ałżeń­ stwa i rodziny, oraz to, że przewidywał przyszłość tych podstawowych dla dziejów ludzkości instytucji.

C hoć więc „Planow anie zaludnienia” , najważniejsze być m oże dzieło A utora, napisane zostało przeszło pół w ieku tem u, je st - ja k m ówią opinie ekspertów - aktualne rów nież obecnie, w okresie nasilających się zagrożeń w obec m ałżeństw a i rodziny, a także w obec perspektyw ich ocalenia.

1. Spuścizna pisarska

Głównym motywem działalności pisarskiej A utora była o brona życia dzieci nienarodzonych, na szerokim tle historycznej i współczesnej p ro b le­ m atyki zadań pełnionych przez m ałżeństw o i rodzinę.

Przegląd tej twórczości, podejm ow anej zarów no w książkach, ja k iw a r­ tykułach, jest następujący:

W 1919 roku zamieścił A u to r pierwsze swoje artykuły w „G azecie K ali­ skiej”, a po tem w „Z iem i Sieradzkiej”.

W latach 1932-33 napisał pow ieść z życia wsi pt. „M iazga”1.

Pierwsze opublikow ane jego książki, to: „Państwo rodziny” (1935, 53s.) i „G iganci” (1937, 234s.)2.

Po w ojnie ukazały się dalsze książki: „R odzina w obec nadchodzącej epoki” (1946, 61s.), „Kołyski i p o tęg a” (1946, 192s.), „Polska kwitnąca dziećm i” (1947, 219s.), „Lekarz, dziecko, populacja” (1948, 92s.)3.

Liczne artykuły, o zróżnicowanym stylu, zam ieszczał w różnych czasopi­ smach, od „Prosto z M ostu” do „Rycerza N iepokalanej”4.

1 Książka zaginęła w pożodze wojennej.

2 W tym okresie ukazały się też broszury: Ekonom ia ziemi (1936, 20s.), Co robi młody świę­ ty? (1939, 28s.) i M łodzi szaleńcy (b. d., 14s.).

3 Praca wydana pod pseudonimem dr A ntoni B. Henke.

4 W okresie międzywojennym pisał również w czasopismach: „Biuletyn Stowarzyszenia In ­ żynierów Katolickich”, „Biuletyn Warszawskiego Związku Lekarzy”, „M erkuriusz”, „Myśl

(3)

A rtykułem pt. „O szczędzanie na dzieciach” w 1938 roku w „Prosto z M ostu” zainicjował kam panię publicystyczną w obronie dzieci n ien aro ­ dzonych i rodziny w ielodzietnej w Polsce. N astępnie przeprow adził w 1938 roku podo b n ą kam panię, na zam ów ienie św. M aksym iliana Kolbego, na ła ­ m ach „Rycerza N iepokalanej”5.

W okresie pow ojennym działalność pisarska W alentego M ajdańskiego po d d an a była ostrej i wrogiej cenzurze państw a kom unistycznego, z zaka­ zem publikow ania włącznie6. Spow odow ało to zapom nienie o cenionym uprzednio A utorze. N adal je d n a k wygłaszał on odczyty i pisał, wszystkie skrom ne oszczędności przeznaczając n a przepisywanie swych prac, by m óc je u dostępniać przynajm niej w maszynopisach.

Był to też czas podsum ow ań, syntez, przem yśleń i w spółpracy z re p re ­ zentantam i różnych dyscyplin naukowych.

Prace, k tó re nie m ogły się u k azać d rukiem , dotyczą głów nie zag ad ­ n ień dem ograficznych, p roblem ów etyczno-wychowawczych m ałżeństw a i rodziny, p ro b lem aty k i odpow iedzialnego rodzicielstw a, zagrożeń m o ­ ralnych i biologicznych n a ro d u . O b o k najobszerniejszego dzieła „ P lan o ­ w anie z a lu d n ien ia” (1952, 683s.), zn ajdują się m iędzy innym i n a stę p u ją ­ ce tytuły: „Jak być szczęśliwym w m ałżeń stw ie” (1955, 592 s.), „K ultura p lan o w an ia rodziny” (1960, 326s.)7, „K u ltu ra regulacji po to m stw a w śród m łodych m ałżeń stw ” (1962, 234s.), „ O b ro n a życia w parafii. W ychow a­ nie p rzez konfesjo n ał do odpow iedzialnego rodzicielstw a” (1965, 108 s.), „D em o g rafia a d u szp asterz” (1965, 99s.), „Cywilizacja fran ciszk ań ­ sk a” (1968, 245s.)8, „Posługa relig ijn o -m o raln a księdza dla lek arza i p o ­ ło ż n ej” (b. d., 131s.), „K siądz p arafialn y - wychowawca ro d z in ” (b. d., 61s.), „P opulacja, m ałżeństw o, p o s tę p ” (1970, ok. 350s.) o raz „N aród i K ościół” (b. d., 400s.).

Narodow a”, „Niedziela”, „Posłaniec Serca Jezusowego”, „Przewodnik Katolicki”, „Sodalis M arianus” oraz „Wiara i Zycie”.

Po wojnie jego artykuły ukazywały się - obok „Rycerza N iepokalanej” - w następujących czasopismach: „Ateneum Kapłańskie”, „Caritas”, „Dziś i Ju tro ”, „Glos Katolicki”, „Gość Niedzielny”, „Homo D ei”, „Kółko Różańcowe”, „Królowa Apostołów”, „Ład Boży”, „Msza św.”, „Niedziela”, „Słowo Powszechne”, „Tygodnik Warszawski”, „Wiadomości Duszpaster­ skie” oraz „Tygodnik Powszechny”.

Część artykułów była publikowana pod pseudonimami. 5 W tym piśmie opublikował łącznie ponad 120 artykułów.

6 W „Wykazie książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu” (dokum ent Ministerstwa

Kultury i Sztuki - Centralnego Zarządu Bibliotek z 1.10.1951) znajduje się zapis: „Majdański W., «Giganci». Oraz inne utwory” (poz. 893). - Cenzura PRL. Wykaz książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu. 1.10.1951, Wydawnictwo NO RTO M , Wroclaw 2002, s. 26.

7 Książka dla służby zdrowia, pod pseudonimem dr A. Henke. 8 Inny tytuł: Franciszkanizm X X wieku.

(4)

Szczególne znaczenie m iała napisana w 1967 ro k u książka-m em oriał pt. „O rów ne praw a dla ludzkości p re n a taln ej”, w której A u to r postulow ał konsekw entne w skali światowej przyznanie praw a do życia wszystkim lu ­ dziom, także jeszcze nie narodzonym . M em oriał ten w tłum aczeniu francu­ skim („Pour l’égalité des droits d e l’hum anité p ré n a ta le ”) został p rzekaza­ ny w 1971 roku Papieżowi Pawłowi VI. Podziękow anie w im ieniu Ojca Świętego przysłał na ręce K ard. S. Wyszyńskiego S ekretarz Stanu, Kard. J. Villot, pisząc:

„Pragnę Cię zapewnić za pośrednictw em tego listu, że została p rzekaza­ na O jcu Św iętem u praca, której tytuł brzmi: «Pour l’égalité des droits de l’hum anité prénatale». Jej autor, W alenty M ajdański, pisarz katolicki, b ro ­ ni z godną szacunku odwagą praw do życia dla dzieci nienarodzonych, u za­ sadniając je, ja k dobrze wiesz, w oparciu o naukę Kościoła.

O jciec Święty prosi Cię, abyś zakom unikow ał tem u autorow i, że żywi głęboką wdzięczność za ofiarow aną m u książkę i że pragnie go utwierdzić we wszystkich poczynaniach, których celem byłoby głoszenie i propagow a­ nie «zdrowej nauki», co stanow i je d n o z zadań, jakie z pow odzeniem m oże spełniać apostolat laikatu.

O jciec Święty, jak o zastępca Chrystusa na ziemi, chcąc okazać tem u p i­ sarzowi swoją szczerą życzliwość, udziela m u błogosław ieństw a apostol­ skiego, życząc rów nocześnie z ojcowskiego serca siły i pom ocy z n ieb a”9.

W czasie obchodzonego uroczyście 50-lecia pracy pisarskiej W alentego M ajdańskiego ogłoszone pokłosie tej pracy zawierało: 322 artykuły dru k o ­ w ane w 26 czasopism ach, 2 broszury, 6 pozycji książkowych, 97 pozycji w m aszynopisach10. D o ro b ek ten je d n a k jest w zakresie p rac nie publikow a­ nych jeszcze bogatszy. O bszerną bibliografię przedstaw ił w swojej pracy doktorskiej ks. Zbigniew D om agalski11.

W związku z ostrym tonem wczesnych polem icznych publikacji, wysuwa­ no pod adresem A u to ra zarzuty zrażania odbiorców zbytnią ostrością ok re­ śleń i gwałtownością wypowiedzi. Ciekawą refleksję na ten tem at wypowie­ dział d r Eugeniusz Myczka: „Czasem dziwne je st to nasze społeczeństwo:

9 List Kard. J. Villot do Kard. S. Wyszyńskiego z 17.09.1971.

10 Por. R. Grecki, D orobek publicystyczny Walentego Majdańskiego (zestawienie biblio­ grafii), w: Księga pamiątkowa 50-lecia pracy publicystycznej Walentego M ajdańskiego, N ie­ pokalanów 1970, s. 144, mps.

11 Por. ks. Z. D om agalski, M odel rodziny w pismach W alentego M ajdańskiego. R ozpra­ wa doktorska pisana na Wydziale Teologicznym Katolickiego U niw ersytetu Lubelskiego, Sekcja D uszpasterstw a Rodzin, pod kierunkiem ks. doc. dr. hab. P iotra Poręby, Lublin 1974, 260s., (mps).

A utor wylicza 243 pozycje nie publikowane (z tym, że liczba ta zawiera zarówno obszerne opracowania, jak i teksty objętościowo skromne).

(5)

rażą go nie tyle złe czyny, ile słowa, k tó re oddają istotną treść tych czynów, naruszających praw o B oże”12.

Z a rz u c an o A utorow i, zwłaszcza w środow iskach liberalnych, b ra k m iłości13. O d p ie ra ł te zarzuty o. Ja c e k W oroniecki OP, odw o łu jąc się do słów św. A ugustyna: cum dilectione h o m in u m et odio vitiorum , zw ra­ cając uw agę n a ko n ieczn o ść ja sn eg o w idzenia granicy m iędzy d o b rem i złe m 14.

Trzeba przy tym zauważyć, że krytycy odnosili się najczęściej do te k ­ stów z o k resu m iędzyw ojennego, pisanych w w arunkach ostrej polem iki i utrzym anych w takiej w łaśnie publicystycznej konw encji. Tymczasem A u to r nieu stan n ie rozw ijał się i doskonalił, m odyfikując swoją strategię. Jed n e m u pozo stał niezm iennie wierny: o b ro n ie rodziny i życia dzieci n ie ­ narodzonych.

Pisał o tym K ardynał K arol Wojtyła:

„P. W alenty M ajdański stawiał zawsze jasno z wielką odwagą n a jtru d ­ niejsze problem y m oralne naszego polskiego życia. M ałżeństwo, rodzina, wychowanie, przyszłość narodu, nie przestaw ały być głównym tem atem J e ­ go publikacji, k tó re w prawdzie od daw na nie m ogą oglądać światła dzien­ nego, lecz stale tworzą kapitał myśli i zaangażow ania w najtrudniejsze sp ra­ wy naszego życia”15.

2. Wizja przyszłości

Po zgonie W alentego M ajdańskiego pow iedział o nim Prymas Tysiącle­ cia: „To był p ro ro k ” . O dnosiło się to do tej zdolności przewidywania, k tóra była owocem intensywnych studiów i własnych przem yśleń człowieka głę­ bokiej wiary.

Cytowana wypowiedź zaw iera charakterystykę twórczości W alentego M ajdańskiego, pojaw iającą się jakby pari passu n a poszczególnych etapach, zwłaszcza zaś z okazji ukazania się „G igantów ”. K siążka ta, której dwa wy­ dania ukazały się w ciągu dwóch lat tuż przed w ojną (rok 1937 i 1938), trz e ­ cie zaś - p o wojnie, w ro k u 1947, szybko stała się wyjątkowo głośna, a naw et bulw ersująca.

12 E. Myczka, Życie i działalność Walentego M ajdańskiego, w: Księga pamiątkowa 50-lecia pracy publicystycznej Walentego Majdańskiego, dz. cyt., s. 136.

13 Por. S. Kisielewski, Kodeksy nie-pisane. Felieton moralizatorski, „Tygodnik Powszech­ ny” 1948, nr 50, s. 12.

14 Por. J. Woroniecki, S. Kisielewski przeciw W. M ajdańskiemu, „Niedziela” 1949, nr 19, s. 21.

15 List Kardynała Karola Wojtyły do O. Gwardiana z okazji jubileuszu W alentego M ajdań­ skiego w Niepokalanowie, 28.01.1970.

(6)

O kreślano ją jako „niezwykłą książkę”16. Jan M osdorf pisał: „Dziwna, bardzo dziwna książka. To pew ne, że je d n a z najlepszych pośród tych, k tó ­ re czytałem w latach ostatnich”17.

K arol H u b e rt Roztw orowski zaw arł po d koniec swojej obszernej recen ­ zji następującą refleksję:

„Kto wie? K to wie, czy ten M ajdański nie m a lepszego wzroku, lepszego słuchu, twardszej kości pacierzowej i czy jego (zdaniem starych wodzów) «ośla szczęka» nie okaże się najbardziej nowożytną bronią? Qui vivra, verra”18.

N atom iast A dolf Nowaczyński stwierdzał:

„Jasnowidzący, posępny, surowy, a świetny pisarz, W alenty M ajdański, z gestam i Savonaroli czy P iotra z A m iens.

N ie m a dziś w Polsce ważniejszego tem atu i ważniejszego pióra, ja k Wa­ lentego M ajdańskiego krucjata wypowiedziana nieubłaganie zam ieraniu rasy polskiej, szczepu polskiego. Cóż znaczą te dziecięco przem ądralskie napaści i nagonki na jeszcze tekturow ego u nas sm oka totalizm u wobec dreszczem przejm ującej pow agi relacji i rewelacji, jakie chronicznie k a rn a ­ w ałującem u społeczeństw u p rzedkłada W alenty M ajdański [...], [który] wy­ raźnie w głos krzyczy, ja k Skarga, ja k Orzechowski, ja k Rejtan: «O d 1918 do 1938 zabiliście oficjalnie, z konieczności w szpitalach i klinikach dwa m i­ liony jestestw»! D rugie i trzecie dwa miliony nieoficjalnie! Zaprzestańcież! O pam iętajcie się! N ie m ordujcie!”19.

R ed ak to r „A teneum K apłańskiego”, ks. prof. Stefan Wyszyński, napisał wnikliwą, a zarazem oględną recenzję „G igantów ”. N atom iast p o latach, jako Prymas, pow iedział o autorze tej książki:

„Był Janem Chrzcicielem dla rzeczywistości, k tó rą dziś przeżywamy. Bo nieom al wszystkie problem y, k tóre tam [w „G igantach”] poruszył, zostały, w inny w praw dzie sposób, zinterpretow ane i wydobyte na światło przez rze- czywistość”20.

„[...] inne narody już to dostrzegły i zaczynają się skutecznie bronić przed niebezpieczeństw em «białej śmierci» w rodzinach. U nas na razie jeszcze odw ażnie się o tym nie mówi. Panuje ja k gdyby żenujące sprzysięże- nie milczenia. N iekiedy coś się odkryje w statystykach, czasem przem yci się jakiś artykuł, że niestety - je st źle. I tyle.

A le był człowiek, patrzący przez w iarę w przyszłość, przerażony zagroże­ niem m oralności chrześcijańskiej w Polsce, który to przewidywał. Jako

16 Por. J. Czarnecki, recenzja w „Przeglądzie Katolickim”, 1937, nr 75, s. 281-282. 17 J. M osdorf, Bardzo dziwna książka, „Prosto z M ostu”, 25.04.1937.

18 K. H. Roztworowski, Stara i nowa wiara, „Kurier Poznański”, 25.12.1937. 19 A. Nowaczyński, Ofensywa. Plam a na słońcu, „Prosto z M ostu”, 19.02.1939, s. 5. 20 Przemówienie we Włocławku, 24.03.1963. Cyt. za: E. Myczka, Życie i działalność Walen­ tego Majdańskiego, dz. cyt., s. 127.

(7)

m łody jeszcze publicysta przyniósł m i on kiedyś we W łocław ku swoją książ­ kę «Giganci», k tóra śm iało dotk n ęła początków tych boleści, w p o rę ostrze­ gała. Ludzie bali się tej książki, bali się autora. Z byt śm iała, zbyt odważna, bezkom prom isow a! K siążka oczywiście ukazała się. W ywołała szeroką dys­ kusję. Jed n i przyznawali rację, inni - polem izowali. N a to, kto m iał rację, trzeba było poczekać kilkadziesiąt lat, m oże do dziś. Dziś się widzi, kto m iał rację. Dziś się widzi, czym je st rodzina dla państw a i narodu, co to znaczy «Polska kwitnąca dziećmi». Dziś się widzi, że w arunkiem naszej narodow ej potęgi są kołyski. N iem alże proroczy sposób patrzen ia w przyszłość cecho­ w ał tego człowieka. Bóg dał m u tak ą m oc. I dlatego choć ongiś polem izo­ waliśmy z nim, dziś go czcimy”21.

Świadectwo zdolności przewidywania stanow i również publikow ana obecnie praca pt. „Planow anie zaludnienia”, tym dokładniej tę zdolność weryfikując, że chodzi w łaśnie o pracę napisaną z górą p ó ł w ieku tem u. M i­ niony czas ukazuje jeszcze dokładniej, niż to było w okresie pisania pracy, stan współczesnej problem atyki dem ograficznej, pozw alając odczytać słuszne, ja k się okazuje, tezy A utora, którego nie przerażała wizja przelud­ nienia świata, lecz wizja odw rotna22.

A przecież jeszcze niedawno panow ało dość powszechne przekonanie, tak­ że u nas, iż największym niebezpieczeństwem, jakie grozi światu, jest przelud­ nienie. N a ogół nie prostowali tego przekonania zawodowi demografowie.

3. „Wybierajcie więc życie...” (Pwt 30,19)

Odw ieczne zm agania m iędzy cywilizacją życia a cywilizacją śm ierci tak charakteryzuje Księga Powtórzonego Prawa:

„B iorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed w a­ m i życie i śmierć, błogosław ieństw o i przekleństw o. W ybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potom stw o, m iłując Pana, Boga swego, słuchając J e ­ go głosu, lgnąc do Niego; bo tu je st twoje życie i długie trw anie twego poby­ tu na ziem i” (Pwt 30,19-20).

Z m agania idą przez całe dzieje ludzkości, od pokusy, wypowiedzianej w Raju: „N a pew no nie pom rzecie” (R dz 3,4) i od czasu zbrodni Kaina.

Człowiek ciągle się w aha m iędzy dw iem a opcjami: za cywilizacją życia, czy za cywilizacją śmierci. Tak oto ubiegły w iek był czasem niezwykłych d ra ­

21 Jubileusz Giganta. Kazanie Ks. Kardynała Prymasa, w: Księga pamiątkowa 50-lecia pra­ cy publicystycznej Walentego M ajdańskiego, dz. cyt., s. 101-102.

22 Por. G. F. Dumont, M it przeludnienia, w: X V III Międzynarodowy Kongres Rodziny, Warszawa 1994, s. 111-123; tenże, Sytuacja i perspektywy zaludnienia świata, tamże, s. 225-236; M. Schooyans, Le crash démographique. D e la fatalité à l’espérance, Paris 1999, 221s.

(8)

m atów: w samej E u ro p ie zapanow ały dwa totalitaryzm y, niosące zagładę. Poprzedziła zresztą te totalitaryzm y sławiona d o tąd Rewolucja Francuska.

Należy to widzieć w perspektyw ie całych dziejów ludzkich i w perspekty­ wie współczesności.

Uroczystość związana z 50-leciem pracy pisarskiej W alentego M ajd ań ­ skiego m iała m iejsce 15 lutego 1970 roku. „Planow anie zaludnienia” było gotowe do w ydania od lat dw udziestu, ale wydane nie było. Z abrzm iał je d ­ nak głos alarm u w dziedzinie, k tó rą „Planow anie zaludnienia” się zajm o­ w ało. Tak o to charakteryzow ano sytuację ludnościow ą w Polsce:

„O becnie widać, że rozpow szechnianie praktyki zabijania p ło d u ludz­ kiego i antykoncepcji przybiera coraz wyraźniejszą postać zagrożenia bytu biologicznego narodów o starej kulturze. W śród tych narodów jed n o z b a r­ dzo niskich w stopie u rodzeń m iejsce zajm uje Polska: zm ierza po pro stu szybkimi krokam i do zaniku przyrostu naturalnego. Dotyczy to przede wszystkim naszych m iast, a z bezrozum nym u p o rem w kracza się z p ro g ra ­ m em antykoncepcji i na wieś”23.

„Ta linia, k tó rą W alenty M ajdański reprezentow ał, jest nam czymś n ie­ słychanie bliskim, czymś niesłychanie drogim , czym oddycha cała nasza kultura narodow a. A le ta linia zaczęła się w dwudziestym w ieku w niep o k o ­ jący sposób plątać i zacierać. Stanęliśm y na wielkim rozdrożu dziejowym - na największym chyba rozdrożu dziejowym w historii świata, na rozdrożu w ielorakich rewolucji, z których najstraszniejszą je st wielka rew olucja oby­ czajowa, trw ająca po dziś dzień, co prow adzi za sobą lawinowy rozpad m o ­ ralności. N ie bom ba atom ow a je st dla ludzkości najbardziej śm ierciono­ śna! N arzędzie zguby sam obójczej, straszliwszej aniżeli atom ówki, nosi człowiek sam w sobie, w zarzewiu własnych nam iętności, w wynaturzeniu, k tóre go dzisiaj charakteryzuje, w kulcie tego wszystkiego, co trzeba by n a ­ zwać antynaturą. [...]

Dzisiaj jesteśm y świadkam i stanowiska, którego d o tąd nie notow ano: zewsząd podejm uje się próby rehabilitacji, niem al usankcjonow ania, m oż­ na wręcz pow iedzieć usakralizow ania w ynaturzeń. [... ]

Ten proces załam ania się obyczajów to je st już coś gorszego niż p o g ań ­ stwo. To je st proces związany z pow staniem neopogaństw a, pow rotnego pogaństw a apostatów chrześcijaństwa, którzy odrzucając chrześcijaństwo, za jednym zam achem p o d ep tali nie tylko m oralność chrześcijańską, ale i m oralność przyrodzoną...

To zjawisko właściwie długi czas uchodziło baczności naw et katolickiego społeczeństw a, naw et katolickiej publicystyki. Było już bardzo źle, n iep o ­ kojąco źle, a je d n a k ta św iadom ość spała. I trzeba było w łaśnie jakiegoś

(9)

człowieka, który by swoim wnikliwym, jasnowidzącym wzrokiem sięgnął aż do korzeni tego zagadnienia. [... ]

Jeżeli my, którzy jesteśm y n arodem chrześcijańskim , my, którzy weszli­ śmy w [drugie] tysiąclecie naszego chrześcijaństwa, my, którzy chlubim y się tym, że jesteśm y n arodem M aryjnym, że jesteśm y n arodem Chrystusowym, jeżeli my dzisiaj, niestety, znajdujem y się w czołówce narodów , k tó re zabi­ jają dzieci, k tó re dobrow olnie białą śm iercią antykoncepcji wyludniają się, w czołówce narodów , w których grasują choroby w eneryczne, k tó re rozkła­ da alkohol - to stoim y w obec straszliwej próby grobu! Stoimy w obec śm ier­ telnego zagrożenia!”24

H enryk Sienkiewicz wołałby pewnie: „L arum grają!”

4. Kim był autor „Planowania zaludnienia”?

Jest ta postać w spółczesnem u czytelnikowi raczej nieznana: m inęło p o ­ nad trzydzieści lat od jego zgonu, a i przez ostatnie dwudziestolecie swojego życia był niejako skazany na przem ilczenie i zapom nienie. Stąd wydało się celowe przybliżenie w przedm ow ie jego działalności pisarskiej. M oże jesz­ cze, tytułem uzupełnienia, przygarść zdań o A utorze jako człowieku25. B ę­ dzie ta charakterystyka postaci zawierała - tru d n o byłoby inaczej - także ak­ centy osobistego świadectwa m łodszego brata o swoim starszym Bracie.

Kim więc był?

Pow iedziano o nim , p atrząc jakby z ubocza:

„W alenty M ajdański - to rasow e polskie zjawisko. Linia jego twórczości sięga przecież tej postaw y duchowej, k tó rą m ożem y zaobserw ow ać u p ie r­ wocin polskiej kultury. My wiemy, że ja k m ało k tó ra na świecie - budow ała się o na n a zrębie chrześcijańskiej wiary i na polskiej rodzinie, na jej nie­ śm iertelnych, niespożytych w artościach”26.

A le kim był w kręgu rodzinnym ? Kim był najzupełniej pryw atnie? Był człowiekiem czystych obyczajów i stałej pracy nad sobą - w duchu Ewangelii.

K ochał wieś i kochał ziemię. Cieszył się przyrodą i był niestrudzonym w ędrownikiem .

24 J. M. Święcicki, Rola Walentego Majdańskiego w polskiej kulturze katolickiej, w: Księga pa­ miątkowa 50-lecia pracy publicystycznej Walentego Majdańskiego, dz. cyt., s. 154-156, 158-159.

25 W arto wspomnieć, że szczegółowy życiorys W alentego M ajdańskiego zamieszczony został w X I tom ie Encyklopedii „Białych P lam ”, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, R adom 2003, s. 220-227 - hasło: W alenty M ajdański, opracow ane przez K azim ierę Teresę M ajdańską.

26 J. M. Święcicki, Rola W alentego Majdańskiego w polskiej kulturze katolickiej, dz. cyt., s. 150-151.

(10)

Z apraw iał do gier i zabaw sportowych dzieci wiejskie i m łodzież. Przygarniał do siebie m łode pokolenie, by je uczyć historii w łasnego N a ­ rodu. U daw ało m u się z dorosłej m łodzieży wiejskiej tworzyć konne zespo­ ły „ułanów ” i „husarii”, w ystępujące publicznie z okazji świąt narodowych. Był już jako nauczyciel wiejski zamiłowanym wychowawcą, o dużej w ie­ dzy pedagogicznej i o perspektyw ach wychowawczych i samowychowaw- czych w Polsce. Zaw arł te pomysły w opracow aniu o projektow anym przez siebie „K ongresie rodziców, nauczycieli i księży na Jasnej G ó rze”27.

Nieustępliwy polem ista w spraw ach podstawowych, był jakby inspirow a­ ny słowami Ewangelii: „K rólestw o niebieskie doznaje gw ałtu i ludzie gwał­ towni zdobywają j e ” (M t 11,12). Jednakże „nie wadził się o swoje sprawy, ale bardzo się wadził o sprawy Boga Życia i o sprawy N arodu, i o to, by Pol­ ska była krajem , który rozum ie, że «Kołyski to potęga» - d a r i błogosła­ wieństwo B oga”28.

Przypomnijmy: K ardynał Wyszyński mówił w czasie jubileuszu w N iepo­ kalanowie: „Myśmy się też wadzili, a teraz się rozum iem y”.

D ośw iadczał prześladow ań zarów no ze strony w ładz przedw ojennych, ja k i pow ojennej cenzury. N ie budził, rzecz jasna, sym patii u liberałów...

Był przyjacielem wielu kapłanów . D oceniał rolę spow iedników i kie­ rowników duchowych. Sam troskliw ie się o nich starał. Był też człowie­ kiem modlitwy.

D oznaw ał licznych cierpień. To jeszcze nic, że jako znakom itego nauczy­ ciela polskiego zesłano go karnie na Polesie do zapadłej wsi o nazwie W iel­ kie B łota, ale p ró b a najtrudniejsza nadeszła, gdy w obec groźby wojny um ieścił swoją rodzinę - żonę i troje małych dzieci - w bezpiecznym , zda­ wałoby się, miejscu, na K resach w schodnich, u rodziców żony, i w łaśnie stam tąd zostali wszyscy znienacka wywiezieni na Sybir. K atorga trw ała d łu ­ go. Rodzice żony zm arli, najm łodsza córeczka, Elżunia, zm arła także29. Sy­ nowie przeżyli swoje dzieciństwo w syberyjskiej poniew ierce. N adludzkie 27 Była to cytowana wyżej, niepublikowana praca pt. N aród i Kościół (400s.), napisana w okresie okupacji lub zaraz po wojnie.

Zagadnieniami tymi zajmował się także znacznie wcześniej. W 1929 r. na zjeździe prezy­ dentek Sodalicji Mariańskiej nauczycielek wygłosił referat „O m etodach pracy nauczycielstwa w organizacjach młodzieży”. W roku 1930 na ogólnodiecezjalnym Kongresie Eucharystycznym Diecezji Włocławskiej (w którym brał udział kard. A. Hlond) wygłosił referat „Rola Euchary­ stii w życiu młodzieży”. W 1934 r. na ogólnodiecezjalnym Kongresie Eucharystycznym M ło­ dzieży Katolickich Stowarzyszeń w Sieradzu wygłosił odczyt o roli religii w życiu młodzieży.

28 A bp K. Majdański, „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu”, fragmenty homilii wygłoszo­ nej w dwudziestą rocznicę śmierci śp. Walentego M ajdańskiego, 10.12.1992, mps.

29 Opisała te przeżycia żona, Regina, w swoich wspomnieniach: R. M ajdańska, Zesłańcze lata (1940-1955). Fragmenty wspomnień, w: Polacy w Rosji mówią o sobie, t. III, Lublin 1995, s. 73-181.

(11)

starania o uzyskanie wolności dla najbliższych były biciem głowy o m ur. Sy­ nów ojciec z tru d em odnalazł p o ich przywiezieniu do Polski w rok po za­ kończeniu wojny. Ż o n a w róciła dziewięć lat później, to znaczy po latach p iętnastu.

O n sam w tym czasie został napadnięty i pobity do nieprzytom ności przez młodych ludzi w m undurach. U ratow ali go przechodnie.

O dznaczał się niezwykłą pracow itością. Czytał bardzo dużo, zawsze n o ­ tując przy tym w łasne refleksje. Słusznie pow iedziano o nim: „Uczony sa­ m o u k ” .

A p rz y tym wszystkim był człowiekiem skrom nym . M ówił o sobie: „[...] ja właściwie tak wysoko nigdy swojej pracy nie traktow ałem . M arzyłem , że z niej cuda m ogą wyjść, jeżeli do niej dołączy bardzo w ielu ludzi”30.

Żył ubogo i tak um ierał w szpitalu warszawskim, przy ulicy Płockiej. Toteż mówił o nim Prym as Tysiąclecia:

„M oże i naszem u Jubilatow i usiłow ano zaim ponow ać groszem , byleby pisał artykuły po ludzkiej myśli. M oże i jego pióro chciano złam ać. M oże i jego jasną linię życia, myśli i pracy usiłow ano przesłonić m ętam i. [...] N ie dał się, nie ugiął się! Wiemy, wybrał niedostatek, cierpienie, doznał głodu. C hoć słabe zdrowie zdawałoby się niekiedy uspraw iedliw iać - nie ustąpił! O n nie tylko pisał «Gigantów», ale był gigantem !”31

Pow iedziano po jego śmierci:

„O dszedł od nas jed en z Bożych proroków . W przeciwieństwie do p io ru ­ nującego Izajasza i gwałtownego Jana, nasz b ra t W alenty M ajdański był d e ­ likatny i spokojny, choć nieustępliw y i zawzięty w walce o swe ideały.

[...] P rofesor M ajdański szedł z Chrystusem i za Chrystusem drogą krzy­ ża, m iłości i obowiązku. Słaby ciałem, był m ocarzem ducha. Jaśniała przed nim ja k gwiazda betlejem ska W ielka Polska, Chrystusowa, M aryjna. Mówił o niej, pisał dla niej, cierpiał za nią i żył dla niej. Jej wielkości i świętości o d ­ dał talen t znakom itego mówcy, głębokiego pisarza i żarliwego apostoła.

Jego pracę i postaw ę oceni dopiero przyszłość.

D rogi Bracie, nie m iałeś niekiedy kilku groszy na m aszynopisy swych dzieł. Przyjdzie je d n a k czas, ja k na pism a N orw ida czy papirusy z Q uam ran, że Polska je odnajdzie i będzie z nich uczyć swą m łodzież. [...]

W yprzedzałeś dni nasze. N ie bardzo cię rozum ieli naw et ci, których ob o ­ wiązkiem było pop ierać twoje wysiłki, dodaw ać otuchy, bronić. [...]

O swój m ajątek, bogactw o rozrzucone p o d postacią wielu m aszynopi­ sów, nie m artw się. Id ee w nich zaw arte przetrw ają czas wszelkiego «brudu 30 Przemówienie Jubilata p. Walentego M ajdańskiego, w: Księga pamiątkowa 50-lecia pra­ cy publicystycznej Walentego M ajdańskiego, dz. cyt., s. 160.

(12)

i fałszu». N atchnione m iłością i praw dą, m ające jedynie na celu D obro - nie m ogą zginąć. Jest w nich Polska nie koniunkturalna, przypadkow a, sfał­ szowana, ale prawdziwa. O nią m odliłeś się do głębi duszy w strząśnięty tym, co się w niej obecnie dzieje.

Twoja praca, twoje słowo poczęte wiarą, natchnione m iłością, ożywione nadzieją - ja k ziarno rzucone w rolę - przetrw a, aby wydać «owoc czasu swego»”32.

5. Co pozostawił?

- Pozostawił w spom nienia bardzo w ielu ludzi, którzy słuchali jego re fe­ ratów i prelekcji. Przekazywane z wielkim przekonaniem treści tych wystą­ pień wpłynęły na ukształtow anie ich postaw życiowych.

- W spom niane już p race - publikow ane i nie opublikow ane - często by­ ły przekazyw ane z rą k do rąk. R ozproszone p o Polsce, tru d n e są do o d n a ­ lezienia.

Najważniejszym je d n a k owocem życia W alentego M ajdańskiego było uratow anie w ielu dzieci, które mogły przyjść na świat i zostać ochrzczone - dzięki jego wysiłkom. R atow ał często bezpośrednio i ratow ał, budząc su­ m ienia, bo m iał odw agę mówić tru d n ą praw dę. W iele dzieci zostało u ra to ­ wanych dzięki jego w spółpracy z N iepokalanow em 33 i z innym i ośrodkam i polskimi.

Niewątpliwie przyczynił się do większego zrozum ienia spraw rodziny w K ościele polskim . Był u początków pierwszej w pow ojennej Polsce p o ­ radni rodzinnej.

K om isja E piskopatu ds. Rodziny zrodziła się poniekąd rów nież i z jego inspiracji, z jego od daw na prow adzonej pracy34.

Bo z czasem rozpoczęło się zjawisko nowe. W zrastała liczba tych, którzy go rozum ieli: uczniów, przyjaciół, wiernych odbiorców jego biednie wyda­ wanych maszynopisów.

Także w życiu założyciela Instytutu Studiów nad R odziną i w jego osobi­ stym zaangażow aniu na rzecz rodziny przykład starszego B rata odegrał d e ­ cydującą rolę.

O potrzebie utw orzenia studiów o rodzinie pisał już w roku 1946: 32 St. Tworkowski, Słowo wygłoszone przy trum nie śp. Walentego M ajdańskiego w koście­ le par. wWawrze, 13.12.1972, mps.

33 List brata H ieronim a M. Wierzby OFM Conv z 9.06.2000: „Prasa komunistyczna podała w swoim czasie, że Niepokalanów przy rycerskiej współpracy P. M ajdańskiego uratował przed zagładą ok. 250 000 dzieci”.

34 Por. Przemówienie J. E. Ks. Biskupa W ilhelma Pluty, w: Księga pamiątkowa 50-lecia pracy publicystycznej Walentego M ajdańskiego, dz. cyt., s. 112.

(13)

„A jak a jest postaw a nauki polskiej w obec rodziny?

[...] To, co wiemy, to głównie od obcych. Jest trochę przyczynkarstwa i publicystyki... [Winę ponoszą tu także ci], którzy wiedzą, że rodzina to fun d am en t p o stęp u i d o tąd nie stworzyli nauki o rodzinie, rodzie i naro-dzie”35.

Niezwykłym zbiegiem dalszych wydarzeń je st powstały w Łom iankach koło Warszawy akadem icki Instytut Studiów nad R odziną, który m a swoje w ielorakie korzenie, a w śród nich historię obozu D achau, wyzwolonego przez św. Józefa po złożeniu M u przez więźniów - polskich kapłanów przy­ rzeczenia, że ocaleni będ ą się oddaw ać trosce o rodzinę.

W początkach lat 70-tych podejm ow ane były intensywne starania o utw orzenie wyższych studiów poświęconych rodzinie. R ezultaty tych sta ­ rań wiążą się z niezwykłą opieką św. Józefa, O piekuna Rodzin; pozw olenie bowiem na otw arcie Instytutu Studiów przyszło do Jego Kaliskiego S anktu­ arium , gdzie trwaliśmy w 30. rocznicę ocalenia obozu na uroczystym dzięk­ czynieniu.

W łasny udział w pow staniu tej już 30-letniej placówki naukowej miały też wysiłki prawdziwych przyjaciół rodziny, których w Polsce nigdy nie b ra ­ kowało. Tak ja k nie brakow ało nigdy u nas wzorowych rodzin, dzięki czem u „Polska pow stała, by żyć”.

Instytut naukowy istnieje dzięki ofiarnej posłudze Instytutu Świeckiego Życia K onsekrow anego Świętej Rodziny, którego charyzm atem je st p osłu­ ga rodzinie, zarów no naukow a, ja k i duszpasterska. Chociaż za tam tych dni m ów iono innym językiem, tru d n o nie skojarzyć tego charyzm atu z tym, co pisał W alenty M ajdański w 1939 roku o potrzebie pow stania zakonu, k tó re­ go członkowie „oddawaliby swoją duszę i ciało na chwałę Bożą - w służbie rodzinie polskiej, czyli p rzed e wszystkim - w służbie m atki Polki. Czyż taki zakon nie byłby w ten sposób najbliższy także sercu Bożej Rodzicielki?”36.

6. O „Planowaniu zaludnienia” - dopowiedz

Synteza naukowo-publicystyczna pt. „Planow anie zaludnienia” m oże się ukazać dopiero obecnie. Jak już je d n a k powiedzieliśmy, praca ta pozostaje wciąż aktualnym wykładem tez, dotyczących procesów ludnościowych. Te­ zy zostały postaw ione w oparciu o rzetelne studium historycznych dośw iad­ czeń człowieka w tej rozstrzygającej o jego przyszłości dziedzinie. R olę d e ­ cydującą spełnia tu rodzina. Jej więc poświęca A u to r swe podstaw ow e roz­

35 W. Majdański, Kołyski i potęga, Niepokalanów 1946, s. 186.

36 W. Majdański, Pomagać, nim dziecko na świat przyjdzie, „Rycerz Niepokalanej”, luty 1939.

(14)

w ażania, ujęte zarów no z p u n k tu w idzenia socjologiczno-dem ograficzne- go, ja k i etycznego.

P raca m a c h arak ter wyraźnie interdyscyplinarny.

Książkę po jej napisaniu recenzow ali między innymi: prof. A dam Krzy­ żanowski (znany ekonom ista, pro feso r U J, członek Polskiej A kadem ii U m iejętności), ks. prof. Kazim ierz K łósak (filozof przyrody i przyrodo- znawca, a zarazem teolog) i o. prof. Teofil Chodziło SV D (etnolog, w ielo­ letni współpracow nik ks. W ilhelm a Schm idta w szwajcarskim ośrodku n a ­ ukowym „A nth ro p o s”).

Przytoczmy fragm enty dostępnych obecnie recenzji.

„Przeczytanie dzieła p. M ajdańskiego «Planow anie zaludnienia» dzięki niecodziennym w alorom literackim , naukowym i m oralnym pracy dało mi wiele zadow olenia. U kład pracy je st przejrzysty. A u to r pisze jasno, p o to ­ czyście, ujm ująco, z budzącym sym patię i szacunek głębokim prześw iad­ czeniem o słuszności i prawdziwości sprawy, której broni. Jego myśli i uczu­ cia narzucają się czytelnikowi z n iep rzep artą siłą. Wysoki poziom literac­ kiego opanow ania tem atu został osiągnięty bez uszczerbku dla naukow ego aspektu zagadnienia. A u to r posiłkuje się u d atn ie sporym zasobem wiedzy teoretycznej, rozległą znajom ością faktycznego stan u rzeczy i literatury. Temat jego pracy zasięgiem swym w kracza w sferę ekonom ii, n au k przyrod­ niczych i etyki. Pan M ajdański p o trafił opanow ać te trzy tak różne dziedzi­ ny zjawisk, o ile dotyczą te m atu jego pracy. N a szczególną uwagę zasługuje szczęśliwie pom yślane i przeprow adzone uw ydatnienie rozstrzygającej roli czynnika m oralnego oraz trafn e określenie jego istoty. Uw ażam rychłe wy­ drukow anie dzieła za ze wszech m iar w skazane. N ie w ątpię w jego poczyt- ność. [...] Czy nie dobrze byłoby w spom nieć w przedm ow ie, że problem sta­ je się coraz bardziej palący, poniew aż fenom enalne przedłużenie życia ludzkiego wzm oże p rą d do ograniczania liczby potom stw a?” (A dam Krzy­ żanowski, Kraków, 4.09.1952).

„Praca im ponuje szerokością swojej problem atyki. Podziwiałem niejed­ nokrotnie subtelność analizy psychologicznej oraz świeżość argum entacji. [...] Taką pracę m ożna było napisać dopiero po w ielu latach specjalnych stu ­ diów nad zagadnieniem populacyjnym. [...] Jej ukazanie się wypełniłoby choć w części tę lukę, jaka zaczyna się tworzyć wśród naszych wydawnictw katolickich, wśród których coraz więcej uderza b rak poważniejszych publi­ kacji dotykających zagadnień m oralnych” (ks. K. Kłósak, 30.09-1.10.1952)37. 37 Na wstępie maszynopisu: Planowania zaludnienia A utor przytaczając powyższą recenzję, nie pomija oczywiście uwag krytycznych. Ks. prof. Kłósak „zwrócił uwagę na «pewne usterki», które wymienił na kilkunastu stronach w rozdziałach VII, V III, XV, X V III i X X [obecnie V, VI, X III, XV I i XV III] i które - jak zaznacza A utor - na ogół uwzględniono za wyjątkiem

(15)

frag-„Planow anie zaludnienia” je st owocem swojego czasu. Tym razem - p o ­ łowy poprzedniego stulecia. Należy zatem w lekturze uwzględnić okolicz­ ności, w jakich A u to r pracował: ówczesny stan n au k szczegółowych, d o ­ stępność źródeł i konieczność stosow ania pew nego rodzaju autocenzury.

Książka wydaw ana po w ielu latach od jej napisania w ym agała oceny ekspertów z różnych dziedzin. N iektóre ich uwagi znalazły m iejsce w przy­ pisach.

E kspertom zostało przy tym postaw ione zasadnicze pytanie: Czy praca z upływem czasu się nie zdezaktualizow ała?

Wszystkie opinie były zgodne co do aktualności pracy, a więc i co do ce­ lowości jej wydania.

Przy czym książka m ogła się ukazać dzięki wysiłkowi całego zespołu lu­ dzi, którzy ją przygotowali do druku. Po z górą pół w ieku od czasu n apisa­ nia wydawanego obecnie tekstu zachow ane zostało to wszystko, co zacho­ w ane być m ogło, łącznie z własnym językiem i stylem A utora.

[···]

N a koniec zaś przedm ow y niech przem ów i O n sam, obrońca zagrożone­ go życia i zagrożonej rodziny. W czasie jubileuszu swojej pracy pisarskiej w improwizowanym przem ów ieniu powiedział:

„Szacunek dla dziecka nienarodzonego m oże się aktualizow ać wtedy, je ­ żeli m ałżeństw o jest przeniknięte m iłością w zajem ną, jeżeli żyje głęboką w zajem ną przyjaźnią m ałżeńską. To jest ten nowy m odel m ałżeństw a, gdzie m ałżeństw o p rzed e wszystkim żyje głęboką w zajem ną przyjaźnią, gdzie pracuje nad rozwojem u siebie tej przyjaźni naw et wtedy, gdy jej aktualnie nie m a albo gdy bez niej zainaugurow ało ono swój związek m ałżeński. D a ­ lej: gdy ulepszy wychowanie dzieci. Dalej: gdy reguluje potom stw o przez głęboką przyjaźń m ałżonka do m ałżonki poprzez powściągliwość okreso­ wą. Nazywam w swoich pracach te n m odel m ałżeństw a - «m ałżeństwem z prawdziwym postępem ». W ydaje się, że m ałżeństw o zdecydowane n a ten m odel, jest o d d an e Bogu, gdzie m ąż uważa, że jego m ałżonka je st darem Bożym dla niego, a nie wykalkulowaną postacią, k tó ra za nim goniła, by dzięki tem u m iała lepiej w życiu czy zagw arantow aną pew ną egzystencję; gdzie dziecka nie uważa się za ciężar, tylko za największą radość i p rezen t od Boga. Te m ałżeństw a są w naszych czasach w ładne regulow ać p o to m ­

m entu z rozdziału X X [obecnie XV III], gdzie «występuje naturalistyczne ujęcie synostwa Bo­ żego»”. Poza tym R ecenzent radził „usunąć cały rozdział o hipotezie ewolucjonizmu antropo­ logicznego i część następnego rozdziału z podręcznikowymi wiadomościami o kulturze prepa- leolitu czy paleolitu, bo to wszystko psuje jedność konstrukcyjną pracy [...], nie należy do te­ m atu podjętego (przez autora); praca zyskałaby (też) na wartości, gdyby część długich cytatów [...] została samodzielnie streszczona”.

(16)

stwo przez powściągliwość, uszanow ać życie każdego dziecka, ukochać je. W tym klim acie dopiero m oże wyrastać nowe pokolenie [...].

Z daje m i się też, że pogoń współczesnego świata za tym, żeby był pokój, żeby nie było w ojen atomowych i w ojen w ogóle, że to wszystko jest w r ę ­ kach m ałżeństw a z prawdziwym postępem , gdzie m atka p rzed e wszystkim nie będzie zabijała własnych dzieci”38.

N iech A u to r m ówi o tych podstaw ow o ważnych zagadnieniach do nas i do następnych pokoleń - słowam i książki, k tóra się wreszcie m oże ukazać.

Archbishop Kazimierz Majdański: Foreword to “Population Planning” The included text is a foreword to “Population Planning”, the work written by Walenty Majdański. “Population Planning”, the study written over half a century ago, bears witness to the foresight resulting from intensive research and personal considerations of the man of deep faith.

The interdisciplinary scientific and publicist synthesis entitled “Population Plan­ ning” still remains a topical exposition of theses pertaining to population processes. The condition of contemporary demographic problems corroborates the aptness of the writer’s theses, who was frightened not by the vision of the world’s overpopula­ tion, but, on the contrary, by its extinction.

38 Przemówienie Jubilata p. Walentego M ajdańskiego, w: Księga pamiątkowa 50-lecia pra­ cy publicystycznej Walentego M ajdańskiego, dz. cyt., s. 164-165.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wiadomości nie odnoszą się już do czegoś, co się dzieje, co się wydarzyło, ale odno- szą się do tego, co media same wywołują.. Boorstin nazywa ten fenomen

Cefuroksym zosta³ zatwierdzony przez FDA Food and Drug Administration m.in.: do leczenia zapaleñ gard³a, migda³ków, ucha œrodkowego i zatok przynosowych ze wzglêdu na

Fauna gadów reprezentowana jest przez około 19 gatunków, wśród których możemy natknąć się.. na jadowitą żmiję iberyjską (Vipera latastei), czy niegroźnego

Podobnie jest w ostatnim rozdziale: „Duch Święty jako zasada katolickiej jedności kościel- nej komunii”, w którym zasadniczym przedmiotem analizy jest struktura kościel-

Chodzi o to, aby znaki miłości do Maryi, często ogranicza- jące się do zewnętrznych aktów pobożności i ufnej modlitwy o pomoc, były dopełniane wysiłkiem przeżywania relacji

Maryjny wymiar życia ucznia Chrystusa precyzyjnie wyraża się poprzez specjalny sposób tej synowskiej ofiary wobec Matki Jezusa, która bierze swój początek od testamentu na

mieli […] śmiałość wiary wyrażonej w «Magnificat», nie przemilczającej naszej wielkości („uczynił mi wielkie rzeczy”) i w «Benedictus», która usu- wa lęk („z

Wartość tej postawy zasadza się nie tylko na posłuszeństwie wobec Boga, ale też na prawdzie, że Bóg lepiej wie, co jest dla nas dobre; co prowadzi nas do pełni zjednoczenia z