• Nie Znaleziono Wyników

Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1936, R. 3, z. 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1936, R. 3, z. 9"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

i

mmm

1

MU

(2)

Treść zeszytu

Str.

K u n d a lin : — J. Ś w i t k o w s k i ... 257

S en a rze czy w isto ść (c. d.) — K. C h o d k i e w i c z ... 268

C ia ła z m a rtw y c h w s ta n ie (c. d.) — M. II. S z p y r k ó w n a ... 273

J a s p is — M. H. F l o r k o w a ...278

M is ty k a S ło w ack ieg o —• J. Z i e m s k i ...281

N ie g a rd ź źd źb łem tr a w y — H. B r o n i k o w s k a - S m o l a r s k a ... 283

P rz e g lą d M e t a p s y c h i c z n y ...284

K r o n i k a : P o d z n a k ie m re k o rd ó w — M. W i k t o r ...285

P rz e g lą d b i b l i o g r a f i c z n y ... 288-

K o re sp o n d en cje red ak cji

W sp raw ie m agn etyzm u żyw otnego o trz y m u je m y liczne listy , n ie ra z b ard z o ciek a w e . O sta tn io n a d e sz ło ta k ż e k ilk a listó w z k ó ł le k a r s k ic h ; z je d n eg o z n ic h p rz y ta c z a m y w y ją tk i.

P a n i D r M. S. w Z. p isze: „ Z a g a d n ie n ie le c z e n ia m a g n e ty z m e m je s t m i zn a n e.

D aje ono w y n ik i d o b re p a c je n to w i, a le ró w n o c z e śn ie w y c z e rp u je i niszczy ta k fizycznie ja k i d u ch o w o sa m eg o m a g n e ty z e ra , k tó r y d o sło w n ie m u s i żyw ić p a c je n ta sw ą s ilą życiow ą. Ja , ja k o le k a rz , z a m ia s t uczyć chorego żero w ać n a u s tr o ju siln ie jsz y m , d a ję m u m ożność i uczę go, co m a czynić, ażeby:

1. o d zy sk ać zp o w ro te m sw ój w ła s n y m a g n e ty z m ,

2. u m ia ł go p r o d u k o w a ć sta le , n a w e t w tr u d n e j s y tu a c ji życiow ej i przez to s ta ł się z d ro w y n a d u c h u i ciele.

K ażd y człow iek o św ia d o m y m d o b ry m o d d e c h u i p ra w id ło w y m (m ocnym ) zd ro w y m sy s te m ie n e rw u sy m p a ty c z n e g o je s t m a g n e ty c z n y i zdrow y. K ażdy o so b n ik o n ie d o s ta te c z n y m , m a ły m , o d d e c h u i s ła b y m sy ste m ie n e rw u sy m p a ­ tycznego s ta le c h o ru je i w y c z e rp u je się. N a te rn p o le g a c a la ró ż n ic a m iędzy z d ro w y m a ch o ry m , czyli m a g n e ty c z n y m a p o z b a w io n y m m a g n e ty z m u , z e te n c h o ry chce i p ra g n ie zaw sze c z erp ać bez w ła s n e j p r a c y m a g n e ty z m ze zdrow ego, je s t z u p e łn ie z ro z u m ia le . A le że z n a jd u je się ty lu „d obroczyńców “ w śró d n a j b a r ­ dziej w a rto śc io w y c h lu d z i, k tó rz y ta k , n ie z d a ją c sobie s p ra w y z tego, p o z w a la ją się b e z k ry ty c z n ie w y sy sa ć ty m ch o ry m , to je s t z u p e łn ie n ie s ły c h a n e .“

T e sło w a w u s ta c h d o k to ra m e d y c y n y n a b i e r a ją n ie z w y k le w ażkiego zn acze­

n ia , w s k a z u ją b o w iem le k a rz o w i d ro g ę n a jb a rd z ie j r a c jo n a ln ą : u czyć chorego, a b y „ o d z y sk a ł z p o w ro te m sw ój m a g n e ty z m i u m ia ł go p ro d u k o w a ć sta le ". Jeżeli to p o u c z a n ie chorego n ie będzie m ia ło z a p o d sta w ę ja k ic h ś w ą tp liw y c h ćw iczeń od dechow ych, p ro p a g o w a n y c h b e z k ry ty c z n ie przez, ró ż n y c h rze k o m y c h h a th a - jogin ó w . ty lk o op rze się n a c a ły m d o ro b k u n a u k o w y m w ied z y le k a rs k ie j, to oczy­

w iśc ie ta k i s y s te m le c z e n ia s ta je n a czele w s z y s tk ic h in n y c h sy stem ó w , bo d ro g ą n a jlo g ic z n ie jsz ą , a z a ra z e m n a jp ro s ts z ą , z m ie rz a do p rz y w ró c e n ia c h o re m u z d ro ­

w ia zu p ełn eg o . . . . .

N im je d n a k ciężko c h o ry z d o ła n a u c z y ć się s a m p ro d u k o w a ć sw ój m a g n e ty z m , m oże m u być czasem p o trz e b n a pom oc z z e w n ą trz , pod o b n ie ja k m oże być p o trz e ­ b n y m a sa ż , a w e d łu g słów O ch orow icza: chociaż „ n ik t nie w y m a g a od le k a rz a , a b y b y ł d o b ry m m a s a ż y s tą “, to je d n a k „ le k a rz m oże w z a u f a n iu p o sy ła ć m a g n e -

ty z e ro m sw o ic h c h o ry c h “. .

Co za ś do „d o b ro czy ń có w “, p ra w d z iw y c h lu b fałsz y w y ch , to m o ż n a ic h zo sta ­ w ić w ła s n e m u losow i, jeżeli p o z w a la ją „ b e z k ry ty c z n ie w y sy sa ć się sw o im c h o ­ r y m “. M e sm er d o ż y ł 82 la t w iek u , in n i m a g n e ty z e rz y cieszy li się ró w n ież d łu g ie m życiem , m oże z a te m u m ie li p ro d u k o w a ć m a g n e ty z m u w ięcej, niż z u ż y w ali n a

w ła s n e p o trze b y , R e d ak c ja.

W ARUNKI PRENUM ERATY:

B e z d o d a t k u : r o c z n ie 10.— z ł w A m eryce półn. — 3 d o lary p ó łr o c z n ie 5.50 „

k w a r t a l n i e 3.— „

m iesięcznie 1.— „

K onto P. K. O. 4 0 9 .9 4 0 .

A dres R edakcji: Kraków, ul. Grodzka 58, m. 5.

(3)

Rocznik III Z eszyt 9 y y

Miesięcznik poświęcony rozw ojow i i kulturze życia w ew nętrznego.

S Y N T E Z A W I E D Z Y E Z O T E R Y C Z N E J

O r g a n : Tow. P a ra p s y c h ic z n e g o im . J u lj a n a O chorow icza w e L w ow ie i O g n isk a B a d a ń E z o te ry c z n y c h i M e ta p sy c h ic z n y c h w K ra k o w ie

R e d a k c ja : J. K. H a d y n a , K ra k ó w , ul. G ro d z k a 58, m . 5.

„Porw ać ogień strzeżo n y, za n ieść w o jczyste stro n y to c e l . . . "

S t. W yspiań ski

Józef S w itko w ski (Lwów).

K u n d alin i

S t u d j u m k r y t y c z n e .

O „świętym ogniu wężowym“ mówią już najstarsze tradycje pisemne Indów (Rig-W eda); często w spom inają o nich Upaniszady, zajm ują się nim poważnie różne system y Jogi, a średniowieczna wiedza tantryczna, mocno już zm aterjalizow ana, stawia rozbudzenie „ognia w ężow ego“ ja k o w arunek niezbędny do uzyskania „ośmiu zdolności cudownych“.

Nieznane jest natom iast to pojęcie u różnych badaczów okultystycz­

nych europejskich aż do czasów najnowszych. Nie wspom ina o nim ani Plato, ani P ythagoras u Greków, nie wymienia go wiedza tajem na Egiptu, nie spotykam y się z takiem pojęciem u gnostyków , u najgłośniejszych okultystów średniowiecza, u dawniejszych różokrzyżowców, u herm etystów i alchemików (jeżeli ich „prim a m ateria" nie je s t zależna od „ognia w ężo­

w ego“). Pojaw ia się on dopiero w opisach jasnow idzów począwszy od cza­

sów wystąpienia Blawatskiej, a więc u Steinera i Leadbeatera, gdyż jeszcze

„Jasnow idząca z P revorst“ nic o nim nie wie.

W ygląda zatem tak, jakgdyby „ogień święty“ byl odkryciem swoiście indyjskiem , które dopiero przez Blaw atską przedostało się do okultystów współczesnych. Objawy somnambulizmu, zbadane i stw ierdzone wszech­

stronnie przez m agnetyzerów po M esmerze, powinnyby przecież czasem zawierać jakieś analogje z działaniem „ognia w ężow ego“ ; na takie jednak w dostępnej mi literaturze nie natrafiłem . Nie odkryli również nic p odob­

nego nowocześni badacze medjumizmu, — mimo, że w ostatnich latach

W rzesień

y y 1936

(4)

zwrócili szczególną uw agę na stronę fizjologiczną transu — może dlatego, że istnienia ognia wężowego nie przyjm ow ali ja k o możliwość.

Czem je st w edług Indów i ja k działa ta siła tajem nicza? Pojęcie jej łączy się u nich z dwom a innemi pojęciam i, również swoiście indyjskiemi, a to „nadis“ i „prana“; naprzód zatem zajm ę się niemi.

Znane je s t um ysłom europejskim pojęcie „ e te ru “, jak o substancji nie­

w ażkiej, niewidzialnej, bardzo gęstej, elastycznej, ale nieściśliwej, w ypeł­

niającej cały wszechświat i wszelkie zaw arte w nim przedm ioty; e te r jest podłożem , um ożliwiającem przenoszenie się światła, ciepła, elektryczności i wszelkich innych „prom ieniow ali“ . Otóż podobna do pew nego stopnia do naszego eteru je s t „prana“ u Indów, ale ponadto jest ona sam a istotą wszelkiej energji. Prom ienie słońca są praną w znaczeniu korpuskularnem ; siła żyw otna ludzi, zwierząt i roślin je s t praną, przetw orzoną przez te o rg a ­ nizmy, a wdychaną z pow ietrzem i przysw ajaną w pokarm ach.

Nie będę się tu zatrzym yw ał nad szczegółam i takimi, ja k np. ten, że odpowiednio do pięciu „tatw“ pran a zmienia własności swe kilkanaście razy na dobę, a przejdę w prost do je j asym ilacji w organizm ie fizjologicznym . W edle Indów wzdłuż rdzenia kręgow ego przebiega od otw oru czaszki (brahmarandra) przez cały kręgosłup aż do kości ogonow ej kanał pusty, zwany „suszumna“1), po obu zaś stronach je g o dwa przew ody dla prany:

„ida i pingala“. Przew ody te łączą się z drobniutkim i kanalikam i, zwanymi nadis, a przebiegającym i wzdłuż nerw ów po całym organizm ie; nie są to jed n ak kanaliki anatom iczne, lecz n i e m a t e r j a l n e , a więc niewi­

dzialne. Ogniskiem, skąd wychodzą, je s t wedle jednych źródeł okolica pępka, wedle innych serce. Upaniszady wym ieniają 101 głównych nadis, od których rozchodzi się po całym organizm ie 72.000 nadis wtórnych. P rze­

cinając się w różnych m iejscach ciała, tw orzą te nadis coś w rodzaju splo­

tów, lub tkanek, zwanych padma, lub kamala.

Z każdym wdechem pow ietrza wchodzi do płuc także prana i przez nadis rozprzestrzenia się po całym organizm ie; podobnież wchodzi prana z każdym napojem i pokarm em . Przez „idę" i „pingalą“ dostaje się prana do m ózgu; przez „suszumnę“ jednak, mimo że to je st „pusty k anał“, przejść nie może, gdyż u dołu „suszum ny“ śpi „kundalini“, skręcona ja k wąż, i za­

g radza sobą przejście. Należy zatem „obudzić“ śpiącą kundalini, aby się rozprostow ała ze swych zw ojów (których m a być trzy i pól) i weszła w „suszum nę“.2)

*) W ed łu g d aw n ie jsz y c h źró d eł su szu m n a p rzeb ieg a ty lk o od se rc a do głow y.

2) M niej lub w ięcej zgodne ze sobą w zm ianki z n a le ź ć m ożna w lite ra tu rz e indyjskiej, p rz y to c z o n e j w a rty k u le m oim „K w iaty lo to su “ ; o p ra n ie i ta tw a ch p o n ad to w „T he se c re t D o c trin e “ B ła w a tsk ie j i we „F in er F o rc e s o f N a tu re “ p rz e z R a m a -P ra sa d , tak że w filozofji S a n k a ra c z a rji, p rzy to czo n ej w m ej k siążce „K lejnot m ąd ro ści W sch o d u “ .

259

(5)

Obudzenie ognia wężowego tak przedstaw ia Gherandasamhita: „Za- pomocą bhastrkum bhaki (jednego z ćwiczeń) budzić kundalini, ściskając surję (ogień w pępku), aby ruszaniem się tu i tam przez dwie m uhurty (półtora godziny) bezpiecznie doszła do suszumny i posunęła się nieco wgórę. Przez to napewno kundalini opuści otw ór suszumny, a prana potem sama przez się idzie w suszumnę. D latego należy ciągle poruszać śpiącą spokojnie kundalini, bo przez to poruszanie śakti uzyskuje jo g in ośm sil cudownych“. Dalej mówi to źródło: „Bhastrikakum bhaka budzi rychło kundalini, rozw iązując trzy granthi (zaplecenia), a to B rahm a-W isznu — i Rudra-granthi. Nie przeszkadzają one pranie przechodzić przez suszumnę, a ich rozwiązanie pobudza dźwięki w odnośnych czakrach“.

Dźwięki są w edług tegoż źródła następujące: „Brahmagranthi osw o­

bodzona w ydaje w okolicy serca dźwięk, nie m ający nic w spólnego z biciem serca; rozwiązanie W isznugranthi daje grzechot bębna w sąsiedztwie gardła, a po oswobodzeniu Rudragranthi słychać w brahm arandrze dźwięki podobne do g ry na flecie.8) J e st tu pewna an alo g ja ze wskazanem przez Steinera „rozw iązywaniem “ związku w zajem nego trzech władz: myślenia, czucia i w oli“, oraz z przekładaniem ośrodka prądów eterycznych z głowy do gardła i serca, co przytoczyłem w artykule o „kw iatach lotosu“.

Cudowne siły, o których mówi to źródło, są następujące: Anima, zdol­

ność przenikania wszystkich ciał i wskrzeszania zmarłych, mahima, wszech- świadomość, laghima, zdolność zmiany ciężaru ciał i unoszenia się w p o ­ wietrzu, garima, zdolność zgęszczania m aterji, pranti, jasnow idzenie w cza­

sie i przestrzeni, prakam ega, zdolność skupiania m aterji eterycznej, wisitwa, władza panow ania nad sobą, nad ludźmi i nad przyrodą, iszatwa, panowanie nad wszechświatem. Ja k z tego widać, są to te same siły, którem i poczęści rozporządzali święci wszystkich czasów, a poczęści posiadają je fakirzy i medja parapsychiczne.

Czemże je st ów „ogień wężowy", dający takie siły cudowne temu, kto go w sobie obudzi? Kundalini, zwana także kutilangi, bhujangi, śakti, iśwari, arundhati, phanawati, mahaśakti, parameśwari, je s t — wedle w ie­

dzy tantrycznej — podobna do węża, zwinięta w ośm (lub 3½ ) skrętów ; twarzą zakrywa wejście do suszumny, rano i wieczorem przez dwie m uhurty bierze sobie pokarm z pingali, a zresztą śpi spokojnie. W edle gheranda- samhity spoczywa kundalini u kandy ponad rectum; owinąwszy ją białą miękką opaską, należy w pozie siddhasana wykonyw ać śakticzalanimudrą.

Nie będę tu podawł wyjaśnień, czerń są różne asany i mudry; pod temi nazwami obejm uje hathajoga różne ćwiczenia fizyczne i oddechowe, b u ­ dzące w najlepszym w ypadku pewne uzdolnienia czarnom agiczne, a w gor-

*) 0 dźw iękach m isty c z n y c h m ów i ta k ż e „G łos c is z y “, p rz e ło ż o n y p rzez B ła w a tsk ą .

(6)

szych pow odujące objaw y obłędu. Przytoczę natom iast, co mówi o kun- dalini nowszy okultyzm europejski na podstaw ie pierw otnej, nieskażonej jeszcze m aterjalizm em , tradycji ezoterycznej indyjskiej, oraz na podstawie jasnow idzenia.

W edle Bławatskiej „kundalini nazywa się także macierzą świata, jest silą duchowo elektryczną, władzą twórczą, k tó ra po obudzeniu do działal­

ności równie łatw o stw arza, ja k uśmierca... Siła wężowa lub pierścieniowa, bo podobnie do spirali działa i porusza się w ciele jogina, k tó ry ją zdoła w sobie rozwinąć. Siła elektryczna, ognista, ukryta, będąca podstawą wszelkiej m aterji organicznej i nieorganicznej, uzdolniająca do wytwarza­

nia rezultatów z e w n ę t r z n y c h , dostrzegalnych zmysłami4), mocą tkwiącej w niej energji (krijaśakti = w yobraźnia, i iczczhaśakti = siła myśli), zwanej także czasem ksziti.“

W edle L eadbeatera „kundalini je s t siłą eteryczną, pośredniczącą w nie- załam anem przechodzeniu świadomości z ciała astralnego do fizycznego...

Siła ta przedstaw ia idącą w ogrom rzeczywistość i nie ścierpł igrania ze sobą lub powierzchow nego stosow ania. Są wypadki, w których ogień ten budzi się sam przez się, okazując żar m ętny; może nawet sam zacząć się ruszać, chociaż to się rzadko zdarza. W ówczas spowodow ałby zapewne wielki ból, gdyż bez drogi utorow anej m usiałby s p a l a n i e m usuwać przeszkody... Usiłuje zwykle biec w górę wnętrzem kręgosłupa i uchodzić w powietrze, zam iast trzym ać się linij spiralnych, co nie pociągnie za sobą innej szkody prócz czasowej u tra ty świadomości. Naprawdę straszne nie­

bezpieczeństwa łączą się dopiero z możliwością zawrócenia tej siły wdół i do w nętrza. Główna czynność je j w związku z rozw ojem okultystycznym polega na tern, że przesyła się ją przez centra w ciele eterycznem , aby je ożywiała i utw orzyła z nich bram y między światem fizycznym a astralnym.

Gdy ogień dosięgnie centrum między brwiami, użycza zdolności słyszenia głosu jaźni wyższej; wszystkie jed n ak muszą być równocześnie obudzone.

„C entra eteryczne i astralne sto ją w bardzo ścisłym stosunku w zajem ­ nym, a między niemi znajduje się przepona, czy tkanina, bardzo ciasno i gęsto utkana, składająca się z jedynej w arstw y atom ów fizycznych, b a r­

dzo ściśle skupionych. Tkanina ta je s t ochroną na to, aby bram a łączna między światem fizycznym a astralnym nie otw arła się przedwcześnie. We w arunkach norm alnych ta właśnie z a s ł o n a zasuw a się przed naszą p a­

mięcią, nie m ożem y zatem przypom inać sobie, co działo się we śnie z nami.

Bez niej byłby człowiek wystawiony ciągle n a dowolne wpływy astralne bez możności zaradzenia im i na opętanie przez istoty astralne. Przy tra k to ­ waniu fałszywem wpływy działają w kierunku przeciwnym normalnemu,

* ) A z a te m „ m a te ria liz a c ja z ja w “ w ed le te rm in o lo g ii p a ra p sy c h ic z n e j.

260

(7)

uszkadzają tkaninę i m ogą ją zniweczyć zupełnie.6) Odpowiednią drogą je s t tu oczyszczenie obu ciał, wówczas przegroda ta zachow uje swą p o d a t­

ność, a przeszkadza zbyt bliskiemu stykaniu się światów niższych.“

W związku z powyższem jest zapew ne to, co Steiner mówi o „spalaniu duchowej zasłony“, a owa zasłona, względnie tkanina z jednej warstw y atom ów według Leadbeatera, powinnaby leżeć w miejscu, do k tó reg o sięga

„płom ień kundalini“ po rozbudzeniu go z uśpienia. O m iejscu tern mówi Bławatska, że ł u k pulsu w przysadce m ózgow ej podnosi się coraz wyżej w górę, aż wreszcie prąd prany, ja k iskra elektryczna, trafi w szyszynkę,' obudzi narząd drzemiący i wprawi go cały w żar ognia czystego, akaśnego.“

Ten „luk pulsu“ zn ajduje naw et pewien w yraz w anatom ji narządów głowy. Gdy na rysunku p rzek ro ju czaszki poprow adzim y linję łukow atą w górę od przysadki do szyszynki, to okaże się, że ł u k , przebiegający wzdłuż przedniej i górnej powierzchni kom ory trzeciej w m ózgu tuż popod

„ciałem m odzelow atem “ (corpus callosum), przechodzi także przez „p rze­

grodę przejrzy stą“ (septum pellucidum), k tórej przeznaczenie fizjologiczne je s t narazie nieznane.

Może to jest coś więcej, niż prosty przypadek, że na drodze tego luku znajduje się jak aś zasłona, jak a ś p r z e g r o d a przejrzysta, chociaż ana­

tomicznie nie da się w niej stwierdzić „jedna (według Leadbeatera) w ar­

stw a atom ów". Podobnież nie dałaby się oczywiście stwierdzić anatom icznie żadna zmiana po „spaleniu“ tej w arstw y atom ów .6) ; musi to być zatem, ja k mówi Steiner, spalenie „duchow e“, gdyż i ogień wężowy je s t żywiołem o „wyższej m aterjalności“, k tó ry w ytw arza „żar ognia akaśnego“ .

Jakkolw iek więc te różne źródła mówią o „ogniu“ i o „spalaniu“, trudno te wyrażenia brać dosłownie, w znaczeniu fizykalnem. Zarówno ów ogień wężowy, ja k spalanie zasłony, odnosi się do zjaw isk ponadm aterjalnych, zachodzących w organizm ie e t e r y c z n y m , a następstw a „ruszania się' ognia objaw iać się powinny przedewszystkiem w organach nadzmysłowych.

Jeżeli rozniecenie ognia wężowego i spalenie zasłony odbyw a się praw i­

dłowo, następstwem je s t obudzenie zdolności jasnow idzenia; jeżeli zaś jest nieprawidłowe, przedwczesne, lub przypadkow e, pow innyby wystąpić jakieś objaw y mniej lub więcej patologiczne.

6) W książce „Rozwój potęgi w o li“ p o d aje L u to sław sk i niezro zu m ian e p rz e z siebie c y ta t y z ro z p ra w k i W iw ek an an d y o ra d ż a jo d z e i p o leca ćw iczenia oddechow e w p rana - Jamie, ab y „ p rą d e m p ra n y p rz e ć z całej siły w kundalini, ja k b y się nab ijało strz e lb ę “.

N astęp stw a ty c h n ieo p a trz n y c h ćw iczeń o k a z a ły się ry c h ło w śró d założonego p rzezeń b ra c tw a Lisów.

*) L e a d b e a te r m ów i ta k ż e o „ p rz e d a rc iu “ tej z a sło n y sk utkiem nałogow ego a lk o h o ­ lizm u i o jej „ stw a rd n ie n iu “ u p a la c z y ty to n iu ; jeżeli z m ia n y te ro z c ią g a ją się ta k ż e na sep tu m pellucidum , m o g łab y je w y k ry ć sek cja p o śm iertn a.

(8)

O tóż w ydaje mi się, że takie objaw y, ju żto patologiczne, jużto para­

norm alne, m ożnaby znaleźć w dwu dziedzinach, któ re zresztą już nieraz próbow ano łączyć w związek w zajem ny, a to: b i s t e r j a i m e d j u ­ rn i z m. Nie znaczy to, jakobym za przykładem prof. Lehm anna („Aber­

glauben und Zauberei“) i niektórych nowszych lekarzy uważał medjumizm za j e d n o z h isterją; przypuszczam tylko, że w obu tych dziedzinach zjaw isk działają przyczyny podobne, chociaż skutki m ogą być różne.

Skłonny naw et jestem pójść jeszcze dalej we wnioskach i przyjąć, że h isterją nie je s t niczem innem, ja k tylko „niew yładow anym “ medjumizmem, k tó ry nie może sobie znaleźć ujścia w ł a ś c i w e g o . Przesłanki do tych wniosków zaw arłem w mej pracy „N iektóre objaw y transow e“ (drukowanej w czasopiśmie „Zagadnienia M etapsychiczne“ nr. 23 z r. 1929), tu zatem przytoczę tylko k ró tk o objaw y, k tó re w skazują na łączność histerji z medjumizmem.

Należą tu przedewszystkiem zmiany pulsu i rytm u oddechowego w tran­

sie m edjalnym i w ataku histerycznym ; dalej potnienie skóry, skurcze mięśni, katalepsja, okrzyki cierpienia, przechodzące we westchnienia ulgi p o udałym objaw ie m edjalnym i po paroksyzm ie ataku histerycznego, wreszcie zupełna a m n e z j a po obudzeniu zarów no u med j ów j a k u histe­

ryków. W ielu badaczy (m. i. Charcot i Schrenck-Notzing) stwierdziło nadto w obu w ypadkach fizjologiczne wyładowanie popędu płciowego, jakkol­

wiek i m edja i histerycy należą do osobników raczej zimnych seksualnie.

Także poza transem znaleźli liczni badacze właściwości fizjologiczne podobne u m edjów i u histeryków , jakkolw iek u m edjów nie stwierdzili rzeczywistej histerji, lecz tylko „usposobienie histeryczne“. Do takich wła­

ściwości w s p ó l n y c h należy np. zwężenie pola widzenia, brak refleksu podniebienia, istnienie t. zw. „punktów nasennych“ (points hypnogeniques), nadwrażliwość — lub znowu anestezja — skóry, suggestywność, kapryśna zm ienność usposobienia i t. d., przyczem te zjaw iska m ogą występować u danego osobnika bądźto wszystkie razem, bądź tylko we większości.

W iadom o zresztą, że histerycy p ro dukują n a p o k a z zm iany fizjo­

logiczne w swym organizm ie (i tern się różni histerją od neurastenji), a po­

dobnież m edja p ro dukują objaw y na życzenie sw oje lub obce.

U histeryków ponadto — ale nie u m edjów — zauważono jeszcze jedną właściwość, a to tak znamienną, że ona właśnie naprow adziła mnie na myśl, iż histerją może być tylko nie m ogącym się wyładować medjumizmem. Jest to napadające histeryków tuż przed atakiem nieznośne uczucie, jakgdyby jak iś „knedel“, czy k u l a (globus hystericus), wędrow ała w brzuchu i usiłowała wznieść się w górę aż do gardła, grożąc uduszeniem. Jedno z dziel tan try indyjskiej, Gheranda-samhita, opowiada, że „kundalini ma coś w rodzaju j a j k a , leżącego przy splocie słonecznym “, a, ja k wia-

262

(9)

domo, ogień wężowy powinien od splotu krzyżow ego wstępować w górę aż do „otw oru B rahm y“ przy szyszynce.

Może to zatem nie je s t tylko przypadkow e podobieństw o między p o d ­ chodzeniem kuli histerycznej z brzucha do gardła, a podnoszeniem się

„jajka w ężowego“ od splotu słonecznego ku głowie. Owa kula napróżno usiłuje wejść przez gardło do głow y i te je j darem ne wysiłki może właśnie wywołują atak histeryczny, lub w prost są je g o wyrazem ; u m edjów zaś niema takich wędrówek „kuli“, gdyż ogień wężowy zn ajduje sobie ujście w produkowaniu objaw ów m edjalnych. W iadom o zresztą, że w s z y s t k i e medja w transie nietylko widzą w ciemności, lecz także widzą „duchy“

i widzą, co się dzieje poza ścianami lokalu seansow ego; dowodzi to pośred­

nio, że u m edjów kundalini dosięga lotosu, będącego narządem ja sn o ­ widzenia.

U histeryków zatem ogień wężowy obudzony jest z uśpienia i „rusza się“ już, ale nie może znaleźć sobie drogi wolnej w górę i stąd pochodzą objawy ataków histerycznych. Nie zn ajduje zaś drogi właściwej zapewne dlatego, że narządy powyżej splotu słonecznego nie są jeszcze rozbudzone.

Dlatego także n i e m a w atakach histerycznych jasnow idzenia; pojaw iają się natom iast (według prof. Charcot'a) „delirja erotyczne“, co w skazy­

wałoby, że ogień wężowy, m ając drogę w górę zam kniętą, wchodzi w „niż­

sze centra eteryczne“ (według Bławatskiej i Leadbeatera), rozw ijane zresztą tylko praktykam i czarnomagicznem i.

Psychoanaliza, wskazana m etodą dra Freuda, wykrywa zarów no u histeryków ja k u m edjów jakiś silny uraz psychiczny lub fizjologiczny, doznany zazwyczaj w dzieciństwie i później zepchnięty w dziedzinę p o d ­ świadomości. Uraz ten — u m edjów powodem bywa często k o n tu zja g ło ­ wy — pow oduje praw dopodobnie wystąpienie objaw ów histerycznych, względnie m edjalnych. Może nie będzie zbyt śmiałym skokiem przypu­

szczenie, że i zdolność jasnow idzenia, jeżeli pojaw ia się niejako sam a przez sę, bez system atycznego kształcenia, je s t również następstwem pewnego silnego wstrząśnienia, rów norzędnego z urazem psychicznym.

Mnisi na górze Athos dochodzili do jasnow idzenia żarliwą nabożnością i koncentracją uwagi na pępek (om falopsychicy); tak a autohipnoza wespół z usilnem pragnieniem „ujrzenia B oga“ była w strząśnieniem dostatecznem na to, aby rozbudzić lotos przy pępku i doprow adzić doń kundalini, czego następstwem byl pewien stopień jasnow idzenia. Możliwe to zaś było dla­

tego, że mnisi swą żarliwą pobożnością uzyskiwali poziom m oralny tak wysoki, jak i potrzebny je s t do wprawienia w ruch lotosu w okolicy pępka, lub może w okolicy serca.

Jeżeli już takie cząstkowe, jakkolw iek silne, w strząśnienia zdołają obudzić z uśpienia ogień wężowy i wprawić w ruch pewne lotosy w o rg a ­

(10)

nizmie niewidzialnym człowieka, to tern bardziej zdoła to uczynić wstrząs- I nienie w tym organizm ie, wywołane uśpieniem m a g n e t y c z n e m ,

I

a więc oderwaniem świadomości od ciała fizycznego i przeniesieniem jej na ciała niewidzialne. To je s t droga t. zw. „kształcenia m edjów jasnowidzą­

cych“, obierana — a naw et zalecana — przez różnych mniej lub więcej kom petentnych m agnetyzerów 7) i dająca podobnież wyniki mniej lub wię­

cej cząstkowe. Takie rzekom o „w ykształcone“ m edja m ają zdolność jasno­

widzenia tylko podczas t r a n s u , po obudzeniu się zaś z tego stanu nię m ają już tej zdolności, a nawet nie pam iętają nic, co w transie widziały.

W szyscy ludzie — bez względu na swój poziom um ysłowy i etyczny — odbierają swymi „kwiatam i lotosu“ w rażenia ponadzm ysłowe (np. astralne), podobnie ja k swymi zmysłami fizycznemi odbierają wrażenia zmysłowe;

nie wiedzą jed n a k nic o tych swych w rażeniach nadzmysłowych, gdyż niema ł ą c z n o ś c i między narządam i lotosów a mózgiem fizycznym.

Dowodem, że wszyscy odbieram y w rażenia astralne, je s t fak t mniej lub więcej dokładnego przypom inania sobie nad ranem , co nam śniło się w nocy. We śnie zmysły fizyczne są nieczynne, a świadomość mózgowa jest przytłum iona; to, co ze snów zdołam y sobie uświadomić po obudzeniu, ma treść jużto ze strzępków pam iętania zdarzeń z dni — lub miesięcy i lat — ; poprzednich jużto ze zdarzeń, przeżywanych podczas snu w świecie nie- | widzialnym (sny wieszcze, ostrzegaw cze, sny o zmarłych).

Otóż praw idłowe i racjonalne kształcenie zdolności jasnow idzenia po- I legać może jedynie na rozw ijaniu zdolności u ś w i a d a m i a n i a sobie ( wrażeń ze świata nadzm ysłowego, odbieranych narządam i nadzmysłowymi, a więc kwiatam i lotosu. Innemi słowami, kształcenie polega na ćwiczeniach w odczepianiu świadomości od w rażeń zmysłowych, dochodzących do mózgu fizycznego, a przyczepianiu je j do w rażeń nadzmysłowych, dochodzących i do kwiatów lotosu.

Do tego potrzebne są d w i e rzeczy: naprzód rozwinięcie samych I kw iatów lotosu, aby one spraw nie odbierały wrażenia nadzmysłowe, a na­

stępnie zawładnięcie zdolnością zwracania u w a g i w pewnym określo­

nym kierunku, i to zawładnięcie tak zupełne, aby uw aga nie wymykała się j wbrew naszej woli od przedm iotu, na k tó ry ją zwrócimy, i nie przeskaki­

w ała na przedm ioty postronne. Dawna trad y cja radżajogi przekazała nam | m etodę rozw ijania kwiatów lotosu ćwiczeniami w kształceniu charakteru

I

(np. „święta ścieżka poósem na“, „sześć cnót“ i „cztery własności“), omawia-

I

niem także w dziełkach nowoczesnych W. Judge'a, R. Steinera i (w polskim I

7) U śpienie s u g e s t y j n e (hipnoza) nie p ro w ad zi do jasnow idzenia, g d y ż odryw a w p ra w d z ie św iad o m o ść uśpionego od jego m ózgu fizycznego, ale nie p rz y tw ie rd z a jej do niczego innego n a to m iejsce.

264

(11)

w

języku)*) przez J. A. S. Ćwiczenia te obejm ują cztery pierwsze stopnie radża jogi, zwane „jama“, „ni jam a“, „asana“ i „pranajam a

Stopień piąty („pratjahara“) zm ierza ju ż do opanow ania uwagi, aby można ją było na szóstym („dharana“) utrzym ać przez czas dowolnie długi na przedmiocie obranym . Ta k o n centracja u w a g i na wrażenia dowolnie wybierane, a więc nietylko na bardzo wybitne, lecz także na subtelne i słabe, pozw ala właśnie uświadamiać sobie w rażenia pozazm ysłowe, odbie­

rane za pośrednictwem kw iatów lotosu. Jasnow idze i m edja w transie odbierają takie wrażenia i uśw iadam iają je sobie dzięki temu, że przez uśpienie wyłączony je s t od działania m ózg ich, ja k o „stacja odbiorcza“

wrażeń fizjologicznych, dochodzących przez zmysły. Stosownie do tego, w jakim stopniu k tóry kw iat lotosu je s t u nich czynny, jasnow idzenie to może być bądźto cząstkowe, bądź bardziej wielostronne.

Jednak ani jasnow idze niewykształceni, ani m edja, ani „uczniowie') radża jogi, k tórzy przerobili już sześć stopni wyżej wymienionych, n i e p a m i ę t a j ą , jakie wrażenia odebrali swymi kwiatam i lotosu. Aby je zdołali zapam iętać, potrzebne je s t nawiązanie łączności między świado­

mością mózgową na jaw ie, a świadomością eteryczną i astralną. Bez takiej łączności uświadam iają sobie wprawdzie swe wrażenia pozazm ysłowe i m ogą o nich opowiadać; z chwilą jed n a k ustania w rażenia, lub odw ró­

cenia uwagi na inne, uświadomienie to gaśnie ,gdyż nie zdołało utrwalić się w pamięci m ózgow ej: pozostało tylko w p o d ś w i a d o m o ś c i , czyli w „pamięci eterycznej“.

Wedle dawnej tradycji wschodniej siedliskiem p a m i ę c i je s t ciało e t e r y c z n e , ów niewidzialny wprawdzie, ale m aterjalny sobow tór ciała fizycznego. Każde wrażenie, k tó re raz dostało się — czyto zmysłami fizjo- logicznemi, czy kwiatam i lotosu — w rezerw oar pamięciowy ciała eterycz­

nego, n i e g i n i e już, lecz pozostaje w niem nazawsze zapisane. Dow o­

dem, że tak jest, są fak ty przypom inania sobie w transie m edjalnym lub w uśpieniu m agnetycznem , zdarzeń dawno zapom nianych lub w ogóle nie- zapamiętanych. Uśpieni pam iętają nietylko wszystko, co było w uśpieniach poprzednich, lecz także wszystko, co było poza uśpieniami, na jaw ie; o d n a j­

dują w pamięci eterycznej nawet najdrobniejsze zdarzenia z wczesnych lat dzieciństwa") i m ogą je na żądanie podać szczegółowo.

Jeżeli istnieje rzeczywiście ta „zasłona p rze jrz y sta “, o k tó rej wyżej mówiłem, to ona właśnie je st „ p r o g i e m “, oddzielającym świadomość

*) p. t. „ D r o g a w ś w i a t y n a d z m y s l o w e “ — R a d ż a jo g a now oczesna.

Do nabycia w red. L otosu (przyp. red.).

") N a innej d ro d ze zm ie rz a F re u d (i n a stę p c y ) do „ o d g rz e b y w a n ia “ p sy ch o an alizą zdarzeń, zep ch n ięty ch „pod p ró g św iad o m o ści“, a b y w ten sposób le c z y ć pew ne u ra z y psychiczne.

(12)

od „podświadom ości“, czyli świadomość na jaw ie, w organizm ie fizycznym, od świadomości w organizm ie e t e r y c z n y m . Dopiero po usunięciu teg o progu, po „spaleniu“ zasłony, może świadomość sięgać swobodnie do teg o rezerw oaru pamięciowego, jakim je st ciało eteryczne, i wydobywać, czyli przypom inać sobie to, co je s t w danej chwili potrzebne. Próg taki istnieje niewątpliwie, ja k świadczą dociekania Ed. H artm anna i Z. Freuda, ja k stw ierdza zresztą doświadczenie codzienne każdego człowieka; a zatem istnieje również „zasłona p rze jrz y sta “ w organizm ie eterycznym . Zdarza się to zresztą nie po raz pierwszy, że jakiś fakt, znany oddawna w tradycji indyjskiej, zostaje dopiero na nowo odkryty przez współczesną naukę europejską.

Stwierdzenie realności „ciała eterycznego“ nie stw ierdza jed n ak jeszcze istnienia „ognia w ężow ego“, k tó ry prócz innych funkcyj ma także „spalać zasłonę“. W edle dawnej tradycji ogień ten „spoczywa w dolnym końcu k ręg o słu p a“, a to w miejscu, odpow iadającem splotowi k r z y ż o w e m u (gdzie mieści się „lotos czteroplatkow y“). Leadbeater mówi, że „po wpra­

wieniu tego pierw szego centrum w pełnię czynności budzi się ogień wężo­

wy, a skoro on już je st rozniecony, ożywia olbrzym ią swą siłą także inne centra eteryczne“ . M edjum nowoczesne, Eusapia Paladino, k tó ra nie umie­

ją c naw et czytać, nie wiedziała napew no nic o ogniu wężowym, objaśnia Kamilowi Flam m arionow i („Des forces naturelles inconnues“) w tych sło­

wach swe uczucia w transie: „N aprzód pragnę gorąco objaw u; potem czuję

„gęsią skórkę“ i naprzem ian sztywnienie palców; a zarazem w d o l n e j c z ę ś c i k r ę g o s ł u p a wypływa prąd, rozszerzający się szybko po ca­

lem ciele aż do ram ion i utrzym ujący się łagodnie w łokciach.“

Przykładów wypow iadania się m edjów o „prądzie ognistym “, płyną­

cym w górę od „krzyża" w kręgosłupie, m ożnaby znaleźć więcej w lite­

raturze parapsychicznej, a wyżej już przytoczyłem szczegóły o „kuli histe­

rycznej“, w stępującej z brzucha do gardła. N ietrudno będzie znaleźć pewną an alo g ję także w opisie usypiania kandydatów do w tajem niczenia (A. Be- sant: „M isterja“): ...„Różdżkę prow adzono w górę wzdłuż kręgosłupa aż do m iejsca, gdzie się głow a zaczyna. Gdy tak ognista laska przesuwała się wzdłuż kręgów , ciało subtelniejsze kurczyło się i s z ł o z a n i ą zwolna w górę, aż przy dotknięciu różdżką głow y wysuwało się przez czaszkę i wy­

dostaw ało się na wolność...“ Różdżka ta napełniona była „żywym ogniem";

później jed n a k stracili hierofanci tę w ładzę“.8)

M etody rozniecania ognia kundalini są u różnych autorów różne.

9) C zem je s t te n ż y w y ogień, m o żn ab y sz u k a ć w sk azó w ek w e fakcie, że rę k a m agne- ty z e r a , p o ło żo n a n a głow ie m edjum , w p ra w ia je w uśpienie, w k tó rem u su n ię ty jest

„ p ró g “ m ięd zy św iad o m o ścią na jaw ie, a e te ry c z n ą .

(13)

Hathajoga stosuje w tym celu ćwiczenia oddechowe (kum bhaka) i pozycje ciała (asana); radża jo g a natom iast posługuje się tylko ćwiczeniami psy- chicznemi (dharana i dhjana). Blaw atska mówi, że koncentracja na „idę“

i „pingalą“ w ytw arza „ogień święty“ ; Leadbeater zaś poleca w tym celu

„stanowczy i długo utrzym yw any wysiłek w oli“, a na innem m iejscu w spo­

mina, że „raz m istrz wskazał mu pewną m e d y t a c j ę , k tó ra może p ro ­ wadzić do wyniku“ . Steiner mówi, że „ jaźń wyższa ma od zew nątrz ro z ­ dmuchać w narządzie sercowym ogień kundalini, żywioł o wyższej ma- terjalności.“

W szystkie te źródła p o d ają rzeczy tak różne i tak sprzeczne ze sobą, że napozór trudno byłoby znaleźć w nich coś w spólnego; może jednak bliższe przyjrzenie się im zdoła odkryć jakiś prom yczek światła, prow a­

dzący do odkrycia istoty rzeczy. Ćwiczenia oddechowe i pozycje hathajogi wymagają odpow iedniego s k u p i e n i a u w a g i na dane m iejsce o rg a ­ nizmu; w skazana przez Bław atską koncentracji je s t również skupianiem uwagi, a wysiłek woli L eadbeatera i je g o m edytacja opiera się podobnież na skupieniu uwagi. Gherandasamhita poleca „zwrócić oko na to m iejsce powierzchni ciała, k tó re odpowiada „czakrze‘( w ew nętrznej.“

W yraźniej mówi o prow adzeniu ognia Hamsaupaniszad: „Pędzić w aju z adharaczakry w górę, okrążając przy tern trzy razy swadhiszthanam, n a ­ stępnie wejść w manipurakam , przekroczyć anahatam, zatrzym ać pranę we wiśuddhi, przem yśleć adźnię i m edytować o brahmarandrze.“ Je st to zatem wskazówka do zwracania uwagi na każdą „czakrę“ k o lejno w pewnym porządku.

Źródła indyjskie twierdzą zgodnie, że „prana je st posłuszna woli“, a to samo wiedzą z doświadczenia wszyscy m agnetyzerzy. Blaw atska mówi o krijaśakti ja k o o „sile w yobraźni“, a to w połączeniu ze skupianiem uwagi i działaniem woli na ruch prany w organizm ie d aje wskazówkę, nie pozostawiającą pod względem dokładności już nic do życzenia. W ynu­

rzenia medjów, w jaki sposób „stw arza się“ objaw y, zaw ierają również wzmianki o „w yobrażaniu sobie żywo objaw u“, k tó ry ma nastąpić, i o „ g o ­ rącem pragnieniu“, a zatem o w o l i . Czy tym objaw em będzie poruszenie stołu, czy też poruszenie ognia wężowego w ew nątrz organizm u, to już rzecz obojętna; zasadą jest wywołanie ruchu mocą woli i wyobraźni.

Jakież wnioski dadzą się wysnuć z tych rozw ażań, opartych na kry- tycznem ocenieniu źródeł i porów naniu ich z wynikami badań nauki w spół­

czesnej? W ydaje mi się, że wyniki rozw ażań pozw alają stwierdzić, co następuje:

1. W organizmie niewidzialnym człowieka istnieje siła, z a l e ż n a od w o l i , k tó ra może w tym organizm ie wywołać zmiany, dające się stwierdzić przedmiotowo.

(14)

2. Sila ta, zwana na W schodzie kundalini, nieczynna je s t u znacznej większości ludzi, może być jed n ak o b u d z o n a do czynności środkami ju żto przypadkow ym i, jużto celowo zamierzonymi.

3. Obudzona p r z y p a d k o w y m i wpływami zewnętrznymi (jak np. uraz psychiczny), w yraża się w organizm ie fizjologicznym objawami bądźto patologicznym i (histerja), bądź paranorm alnym i (medjumizm).

4. Obudzona zabiegam i c e l o w y m i (uśpienie m agnetyczne, trans m edjalny). pow oduje objaw y paranorm alne (jasnowidzenie, telekinezja, teleplastja), ograniczone tylko n a c z a s działania zabiegów.

5. Obudzona celowo po odpowiedniem p r z y g o t o w a n i u psy- chicznem (joga, kształcenie charakteru), daje zdolności wymienione pod 4, ale n i e o g r a n i c z o n e co do czasu, ani nie w ym agające osobnych zabiegów.

To ostatnie twierdzenie opiera się głównie na źródłach indyjskich, jakolw iek nie b rak już w nauce europejskiej badań, świadczących, że u pewnych osobników (jasnowidze wykształceni, fakirzy) zdolności takie rzeczywiście istnieją.

K. Chodkiewicz (Lwów)

Sen a rzeczywistość

II. Świadomość księżycowa.

Jeśli się rozejrzym y w „technice“ sam ego snu, zauważymy, że sen da się podzielić na dwie różne fazy. Jedna — to sen lekki, w którym przeży­

wamy t. zw. senne m arzenia i możemy je przenieść potem do świadomości dziennej; druga zaś to faza snu głębokiego, pozbaw ionego tych marzeń sennych a raczej zdolności przenoszenia ich do dziennej świadomości. Nie m am y w języku polskim specjalnych wyrażeń na te dwa stany snu. Niemcy odróżniają je, zwąc pierwszą fazę „T raum “, a drugą „Schlaf“. W łacinie uży­

wano na pierwszą fazę określenia somnus, zaś na drugą sopor. Je st to zatem sen lekki i sen głęboki, przedstaw iający dwa różne stany świadomości. Jeśli doliczymy do teg o stan zwykłej świadomości dziennej i stan t. zw. letar- giczny, będziemy mieli 4 różne stany świadomości, w jakich się człowiek może znaleźć.

Czem różnią się od siebie te cztery stany świadomości i ja k a je s t ich geneza? By to zrozumieć, musimy wkroczyć na teren okultystycznej kosmo- g o n ji.1) Ezoteryzm wschodni i zachodni uczą nas zgodnie, że świat i nasz system planetarny je s t m anifestacją woli i energji tw órczego Logosu, jest

— jeśli się w yrazim y fizykalnie — zagęszczeniem en ergji kosmicznej w ma-

') P o r. m o ją b ro s z u rę p. t. „ N a ro d z in y ś w ia ta — Z a ry s o k u lty s ty c z n e j kosm o- g o n ji“.

26#

(15)

terję fizyczną i życie fizyczne. Bez tej woli i en ergji kosm icznej nie byłoby słońca, ziemi, m aterji i życia na niej. Myśl tę w yraża biblja w zdaniu:

„na początku byto S l o w o... a Słow o stało się c i a ł e m “. O tóż ta boska energja tw órcza przez k olejne zagęszczanie się i skupianie w ytw orzyła wszystkie znane dziś (i nieznane) w nauce stany energji, m aterji i życia.

W naszym systemie słonecznym pierwszym takim odczuwalnym stanem skupienia była kosmiczna mgławica, zwana w ezoteryźm ie Saturnem , a k tó ­ rej fizycznem ciałem były wiry i leje m aterji w stanie, k tó rą ezoteryzm zwie „ciepłem “12) I w tern „cieple“, w tych m rocznych wirach, było już pierwsze u tajone życie naszego system u słonecznego. Tkwiła w niem już pierwsza fala życia, działała g ru p a duchów, k tó ra dziś rozwinęła się już w stan człowieczeństwa, w długiej k o lejnej ew olucji zdobyw ając św iado­

mość indywidualną. W czasie Saturnas) zatem ciałem fizycznem naszego systemu było owo „ciepło" (t. j. wyższy stan eteryczny m aterji), zaś je d y ­ nymi duchami ożywiającem i to ciało była grupa duchów, t. zw. pierwsza fala życia, k tó ra dziś osiągnęła stopień człowieczeństwa. Otóż ta właśnie grupa duchów posiadała wówczas ową świadomość najniższego stopnia, którą określiłem jak o świadomość l e t a r g i c z n ą . W stosunku do dzi­

siejszej świadomości dziennej była to świadomość taka, ja k ą m ają istoty nie posiadające ciał wyższych a tylko ciało fizyczne — zatem kamienie i minerały. Kamień ma tylko ciało fizyczne a nie ma ani ciała eterycznego, ani astralnego i m yślowego i dlatego tylko i s t n i e j e a nie żyje, p o ru ­ sza się, czuje i myśli. W podobnym stanie je s t też człowiek w l e t a r g u . W tym stanie je g o ciała wyższe są poza ciałem fizycznem i dlatego nie odczuwa niczego a funkcje życiowe spadają prawie do zera. Zatem ta pierwsza świadomość s a t u r n o w a nie była w niczem podobną do dzi­

siejszej, była u tajo n ą, p o tencjalną i dopiero na dalszych szczeblach ew o­

lucji rozwinęła się wyżej.

Po mil jonach wieków następuje dalsze zagęszczenie i skupienie e te ­ rycznej m aterji. Saturniczna m gławica skupia się, zgęszcza i rozbłyska jak o świecący gaz. Istoty w niej żyjące, a raczej się tworzące, oblekają się w świecące gazowe ciała fizyczne. Słońce rozbłysło w m rocznej dotąd mgławicy —- naturalnie nie to dzisiejsze fizyczne słońce, któ re oświeca naszą stężałą w stan stały ziemię i inne planety. W tedy cała m gławica była tern „Słońcem “, i tak to drugie wcielenie naszego system u nazywa ezote­

ryzm zachodni. Pierw sza fala życia uzyskuje tu ciało fizyczne w form ie gazu, rozbudow uje w sobie ciało eteryczne, wszczepia zatem w siebie p raw ­ dziwy elem ent życia i podnosi się o stopień wyżej na szczeblu świadomości.

Jest to właśnie stopień świadomości s n u g ł ę b o k i e g o . Nie przyjm uje jeszcze wrażeń od zew nątrz i nie może się kom unikow ać ze światem zewnętrznym, ale zaczyna już przeżywać w sobie refleksy wpływów h iera r­

chy boskich, żyje życiem wew nętrznem . Odbiciem archaicznem tej s ł o- n e c z n e j świadomości je s t dzisiejszy stan snu głębokiego. W głębokim

2) Z n a s z e m fiz y c z n e m ciep łe m n ie m a te n s ta n n ic w spólnego.

8) C z y te ln ik m u s i p a m ię ta ć , że z d z isie jsz y m p la n e tą S a tu r n e m n ie m a te n okres nic w sp ó ln e g o z w y ją tk ie m p e w n y c h cech ro z w o ju w ła ś c iw y c h i o b ec n em u S atu rn o w i.

(16)

śnie pogrążeni, jesteśm y podobni do rośliny4), nie odczuwamy wrażeń zew nętrznych i nie kom unikujem y się ze światem zewnętrznym, ale życie w ew nętrzne trwa, bo zbudzeni możemy czasem strzępy wrażeń tego stanu świadomości przenieść do świadomości dziennej. W tej epoce ewolucji świata włącza się w nasz system druga gru p a istot, t. zw. druga fala życia, k tó ra odziewa się w fizyczną m aterję gazow ą — nie posiadając jednak ciała eterycznego. Są to nasi „bracia m łodsi“, dzisiejsze zwierzęta.

M ijają znowu długie okresy wieków. N astępuje trzecie wcielenie5) naszego system u słonecznego. Ziemia oddziela się od słońca i skupia w ma- te rję płynną. Je st to okres zwany w ezoteryźm ie k s i ę ż y c e m , bo dzi­

siejszy księżyc tkwił w ziemi jak o je j gęściejsze jąd ro . Pierw sza fala życia rozbudow uje obok ciała fizycznego i eterycznego również i ciało astralne.

Zaczyna odczuwać, odbierać wrażenia, w ykw itają w niej uczucia i pożąda­

nia. Je st to stan rozw oju dzisiejszych zwierząt, tylko na odmiennym stopniu. Równocześnie druga fala życia (dzisiejsze zwierzęta) rozbudow uje dla siebie ciało eteryczne obok płynnego ciała fizycznego. Zstępuje na plan fizyczny też nowa grupa istot, bardzo prym ityw nych, które w tej epoce uzyskują tylko ciało fizyczne i są dzisiejszemi roślinami.

Świadomość istot pierwszej fali życia podnosi się o stopień wyżej i osięga stan świadomości k s i ę ż y c o w e j . Je st to ta świadomość, jaką posiadam y w ś n i e l e k k i m . Na czerń polega ta świadomość? Posłu­

chajm y, co mówi o świadomości księżycowej dr R. Steiner:6)

„P o d o b n ie ró w n ież n a le ż y p o jm o w a ć p o ró w n a n ie św ia d o m o śc i księżycow ej z tern, cc m a p ew n e do n ie j p o d o b ie ń stw o , z s e n n e m m a rz e n ie m : J e s t to t. z w.

ś w i a d o m o ś ć o b r a z o w a , do ja k ie j doszed ł człow iek n a k sięży cu . P o d o b ie ń ­ stw o p o le g a n a tern, że z a ró w n o w św ia d o m o śc i k sięży co w ej ja k i w m a rz e n ia c h se n n y c h p o w sta ją, w d u sz y its o ty o b r a z y , p o z o s ta ją c e w p e w n y m s to s u n k u do is to t i rze czy ś w ia ta ze w n ę trz n e g o . O b razy te n ie s ą je d n a k , ja k u w spółczesnego c z u w ają ce g o , o d b i c i e m fo rm z e w n ę trz n y c h ty c h is to t czy rzeczy. Obecnie w św ia d o m o śc i z ie m s k ie j rzecz p o le g a n a tern, że w y o b ra ż e n ie je s t odb iciem p rz e d m io tu , tj. np. w y o b ra ż e n ie s to łu je s t o d b ic iem sto łu sam ego. In ac zej m a się rzecz ze św ia d o m o śc ią k się ży c o w ą. P rz y p u ś ć m y np., że is to ta k się ży c o w a zb liża ła się do p e w n e j rze czy d la n ie j s y m p a ty c z n e j lu b k o rz y stn e j. W te d y p o w sta w a ł w je j d u sz y o b raz b a r w n y o ja s n y m c h a r a k te rz e ; o ile zb liżało się do n ie j coś w ro g ieg o lu b szk o d liw eg o — p o w s ta w a ł o b ra z b rz y d k i, ciem n y . W y o b ra ż e n ie nie było ta m o d b i c i e m , al e s y m b o l e m , k tó r y d a n e m u p rz e d m io to w i o d p o ­ w ia d a ł w o k re ślo n y sposób. Z a c h o d z iła s ta ła o d p o w ied n io ść m ię d zy p o d n ie tą a w e w n ę trz n y m o b raz em . S k u tk ie m tego is to ta , p o s ia d a ją c a t a k ą sy m b o lic z n ą w y o b ra źn ię, m o g ła re g u lo w a ć w e d łu g n ie j sw o je życie. Życie d u sz y n a s z y c h p rzo d k ó w k się ży c o w y ch p rz e p ły w a ło w o b ra z a c h , k tó re m ia ły ta k ą ja k i se n n e m a rz e n ia lo tn o ść i sy m b o lizm , o d ró ż n ia ły się zaś z u p e łn ie p ra w id ło w y m c h a r a k ­ te re m .“

Przedstaw im y to na przykładzie. Istota o świadomości księżycowej zbliża się np. do ówczesnego g ejzeru lub p otoku w rzącej lawy. Nie widzi

4) R o ś lin a żyje s ta le w ty m s ta n ie św ia d o m o ści, bo oprócz c ia ła fizycznego p o s ia d a ty lk o ciało e te ry c z n e (żyw otne), za ś c ia ł w y ższ y ch n ie p o sia d a.

5) E z o te ry z m m ożność z m ia n y fo rm y fizycznej p rz y z n a je n ie ty lk o człow iekow i ( re in k a r n a c ja ), a le ró w n ież i c ia ło m n ie b ie s k im , bo i te m a k ro o r g a n iz m y u w a ż a z a ży jąc e, z a fiz y c z n ą fo rm ę w y so k ic h istn o śc i k o sm ic z n y c h , o d b y w a ją c y c h ew o­

lu c ję w zw yż.

6) „D i e A k a s h a l c r o n i k “. N ie m ia łe m o r y g in a łu po d r ę k ą i c y tu ję z t ł u ­ m a c z e n ia po lsk ieg o , w y d a n e g o przez J. R u n d b a k e n a . Z az n ac za m , żg tłu m a c z e n ie je s t fa ta ln e i n ie o d d a je d o k ła d n ie m y śli a u to ra .

270

(17)

go, bo nie ma jeszcze oczu, nie czuje, bo nie ma zmysłu dotyku i tem pe­

ratury tak, ja k dzisiejsi ludzie — ale w je j duszy pow staje np. obraz g ro ź ­ nego jasnoczerw onego węża i obraz ten je s t dla niej ostrzeżeniem , by nie posuwała się dalej w tym kierunku. Symbol czerw onego węża pow staje w duszy tej istoty zawsze wtedy, gdy zbliża się do niej przedm iot ro zp a­

lony — i w ten sposób może go ona ominąć. Takie regulow anie życia świa­

domością obrazow ą istnieje jeszcze do dziś u wszystkich niższych zwierząt, szczególnie u tych, które nie m ają w pełni rozwiniętych narządów zm y­

słowego spostrzegania. Ale i zw ierzęta wyższe zachow ały jeszcze dużą świadomość obrazową. Tern należy tłum aczyć np. fakt, że pies, naw et nie patrząc na swego pana, odczuwa doskonale je g o nastrój lub hum or, że nie znosi pewnych ludzi a lgnie do innych. Ta świadomość trw oży bydło przy prowadzeniu go do rzeźni i przy zbliżaniu się do m iejsca kaźni. Dzięki tej świadomości ślepy robak om ija przeszkody i przedm ioty, któreby mu mogły być groźnem i. I już dziś twierdzą np. niektórzy przyrodnicy, że narządy zmysłowe niektórych zw ierząt fun g u ją zupełnie inaczej ja k narządy zmysłowe człowieka i dają tym zwierzętom zupełnie inne w rażenia — właśnie takie, jakie przyznajem y świadomości księżycowej.

A ja k je st u człowieka w m arzeniach sennych w śnie lekkim ? W eźmy przykłady. Śni mi się, że przez otw arte okno w krada się do p o k o ju jakaś ciemna postać. Napewno bandyta. Kulę się w łóżku, bo nie mam kolo siebie broni. Tymczasem bandyta m yszkuje po p o k o ju a wreszcie podnosi rew ol­

wer i oddaje do mnie strzał. Czuję straszliwy ból w piersi, k tó rą kula p rze ­ szyła i budzę się przerażony! Cóż się stało? O to obracając się na łóżku, trąciłem ręką szklankę z wodą na szafce nocnej, szklanka spadła a stuk, jaki wywołał jej upadek, obudził mię. I w tym czasie ułam ka sekundy, jak wrażenie głosow e dotarło do m ojej świadomości (obojętne ja k ą drogą), świadomość obrazow a w yczarow ała w mym umyśle obrazy napadu b a n ­ dyty, walki z nim, zranienia i t. d. Bo właśnie owo uderzenie szklanki o ziemię wywołało cały ów szereg obrazów. W świadomości dziennej ude­

rzenie szklanki, słyszane słuchem, zare je stru je się w duszy ja k o stuk czy huk zupełnie wyraźny, ba naw et gdybyśm y mieli oczy zam knięte, potrafim y słucnem rozróżnić, jak i przedm iot upadł i co się na ziemi rozbiło, a tym ­ czasem w świadomości księżycowej zam iast tego p ro stego w rażenia słucho­

wego następuje s z e r e g o b r a z ó w , zupełnie logicznie ułożonych, nie- związanych z czasem, bo szereg tych obrazów zmieścił się w ułam ku sekundy, a w yrażających symbolicznie ów upadek przedm iotu i stuk, jaki spowodował.

Inny przykład. Śni się komuś, że znajduje się w jakim ś gmachu, bardzo wysokim. Zamiast stropu je st kopuła i w ew nątrz tej kopuły pełzają o brzy­

dliwe pająki. Jeden z tych p ająków spuszcza się w dół po pajęczynie:

Śpiący budzi się z bólem głowy. O tóż w tym w ypadku fizjologiczny stan organizmu, ów ból głowy, wyraził się tym snem. Kopuła to głowa, a pająk i pełzające w tej kopule to m iazm aty choroby atakującej głowę. Znów zamiast prostego odczucia bólu głow y m amy obraz drogą szeregu symboli oddający wew nętrzne wrażenia organizm u.

Przy badaniu ja k śpiący reag u ją na podniety zewnętrzne, o czerń jeszcze później będziemy mówić — stw ierdzono, że np. prom ień słońca, puszczony na człowieka śpiącego, wywoływał obrazy cudownych kwiatów,

(18)

zaś rozpalony kaw ałek w ęgla, przesunięty przed nosem, powodował sny 0 skalpow aniu, t. j. o zdzieraniu przem ocą skóry z głowy. I tu znów widzi­

my różnicę między trzecim a czwartym stanem świadomości. W świado­

mości dziennej prom yk słońca rzucony na czoło, naw et przy zamkniętych oczach, zostanie zarejestrow any ja k o wrażenie ciepła, przy otwartych oczach ja k o wrażenie słonecznego światła, zaś kaw ałek żarzącego się węgla rozpozna każdy skórą ja k o rozpalony przedm iot, zaś wzrokiem jak o kawa­

łek węgla. W świadomości księżycowej zostaną te wrażenia zarejestro ­ wane ja k o symboliczne obrazy przepięknych kw iatów (światło a harm onja barw) i zdzieranie skóry z głow y (ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem zagrażającem organizm ow i).

Widzimy tu zupełną analogję z tern, co dr R. Steiner mówi o istotach księżycowych i o tern, ja k odbierały one w rażenia ze świata zew nętrznego 1 ja k temi symbolicznemi obrazam i kierow ały się w swem prymitywnem

„księżycowem" życiu, św iadom ość była tam w tedy na stopniu astralnym , istoty księżycowe nie miały jeszcze ciała m yślowego i nie m ogły się niem posługiwać tak, ja k my dzisiaj; m usiała im zatem wystarczyć ta obrazowa świadomość, bo do naszej świadomości z i e m s k i e j jeszcze nie dorosły!

W czasie ew olucji „księżycow ej“ zstępuje na plan fizyczny nowa, trzecia grupa istot, k tó ra ożywia dzisiejsze rośliny. W epoce księżycowej rozbudow ała ona tylko płynne ciało fizyczne i nie było w niej wtedy takiego życia ja k dziś, bo nie posiadała jeszcze ciała eterycznego. Ówczesne rośliny były w tedy na stopniu rozw oju dzisiejszych m inerałów i tworzyły właściwe ciało fizyczne planety, dając podłoże do życia dwom falom wyż­

szym, t. j. fali zwierzęcej i ludzkiej.

M ijają dalsze eony lat. Ziemia skupia się i gęstnieje dalej w czwarty stan skupienia, t. j. w stan stały. W szystkie zam ieszkujące ją istoty znanych nam już trzech fal życia osiągają najniższy stan zagęszczenia ciała fizycz­

nego a oprócz teg o wchodzi w ew olucję czw arta „grupa duchów“, tw o­

rząca dzisiejsze m inerały. Zatem kamień, roślina, zwierzę i człowiek są przedstaw icielam i czterech różnych grup duchów, które zamanifestowały się w m aterji fizycznej.1) Kamień je s t ciałem fizycznem najm łodszej gm py, posiada tylko ciało fizyczne (najprostsze bo najm łodsze) i świadomość saturniczną (letargu). Roślina należy do trzeciej fali życia, posiada ciało fizyczne w drugim stadjurn rozw oju, zatem ju ż bardziej złożone (z m aterji t. zw. organicznej), prym ityw ne ciało eteryczne, siedlisko zorganizow anego życia i świadomość słoneczną, t. j. taką, jak ą my posiadam y w śnie głę­

bokim. Zwierzę je s t przedstawicielem drugiej fali życia2), posiada ciało fizyczne w trzecim stadjum rozw oju (bardziej skom plikow ane), ma ciało eteryczne lepiej ukonstytuow ane i bardziej zw arte ja k roślina8), używa już prym ityw nego ciała astralnego jak o zbiornika niższych uczuć i pożądań i ma świadomość obrazow ą, podobną do świadomości księżycowej. Czło­

‘) P o z a te m is tn ie je c a ły sz ereg g ru p d u c h ó w p o n iż ej i pow yżej m a te r ji fizycz­

n ej, ta k ja k s ą to n y p o n iż ej i pow yżej o k ta w p rze z n a s sły s z a n y c h i b a rw y p o za g a m ą tę cz y p rze z oko n a s z e d o s trz e g a n ą .

2) W yższe z w ie rz ę ta , szczególnie dom ow e ja k p sy , k o ty , ko n ie, w y ła m u ją się ju ż częściow o ze sw ej „ fa li" i w k ra c z a ją w e fa lę lu d z k ą , b u d u ją c sobie ciało m y ślo w e.

5) T. zw. lo to sy lu b cz ak ry .

272

(19)

wiek je s t najstarszym mieszkańcem i obywatelem tej ziemi. Ma ciało fizyczne najlepiej rozbudow ane (czw arte stadjum )4), ciało eteryczne jest w trzeciem stadjum rozw oju — m a zatem w yraźny kształt, własne swe org an a5) i je s t zupełnie praw ie wciśnięte w ram y fizycznego ciała. Posiada ciało astralne w drugiej fazie rozw oju, zdolne do uczuć wyższych, sięga­

jących poza sferę zainteresow ań osobistych i je s t właśnie w trakcie rozbu­

dowywania ciała myślowego, k tó re g o posiadanie czyni go królem stw o­

rzenia i władcą tej ziemi. Posiada również wyższą świadomość, świadomość ziemską, pozw alającą mu na bezpośrednie rejestrow anie drogą narządów zmysłowych wrażeń ze świata zew nętrznego, na uświadamianie sobie tyci}

wrażeń ja k o własnych przeżyć psychicznych, na kom binację tych wrażeń, ich składanie w w yobrażenia, przedstaw ienia i pojęcia i na cały ten kom ­ pleks psychiczny, będący atrybutem świadomości dziennej ziemskiej.

Jeśli jed n ak ten inny kom pleks naszej świadomości, owa świadomość księżycowa nie zam arła w nas bezpow rotnie, tylko istnieje nadal przez Va część naszego życia, t. j. w czasie snu — musi ona mieć jakiś cel i jakiś sens, bo nic bez celu i sensu nie istnieje. Jak i to je s t cel i sens, postaram y się zbadać w następnych rozdziałach.

M. H. Szpyrkówna ( Warszawa)

Ciała zm artw ychw stanie

S tu d ju m p sy c h o fiz y cz n e n a tle d o g m a tu .

Ciąg dalszy.

Znieczulenie na ból, ciepło, zimno i t. d. jest zjawiskiem znanem kilku dzie­

dzinom wiedzy. M e d y c y n a spotyka się z niem często przy h i s t e r j k m e t a p s y c h o l o g j a je obserwuje przy niektórych fazach s n u h i p n o ­ t y c z n e g o ; hagiograf ja je cytuje u e k s t a t y k ó w ; wreszcie znany jest z procesów d e m o n o l o g i c z n y c h , kiedy przy inkwizycji niewrażliwość oskarżonego na ból i tortury była klasyfikowana jako nieomylny znak p a k t u z s z a t a n e m . Niestety, nie w szyscy torturow ani mieli ten przywilej.

Sławny „Młot na czarownice“, podręcznik inkwizytorski z XV wieku (przeróbka polska Ząbkowica 1614), użala się, że są czarownice, umiejące m i l c z e ć mimo n a j s t r a s z n i e j s z e t o r t u r y . Wyszczególnia nawet niejaką W a l p u r g i s (nomen omen) „w zadziaływaniu milczenia bardzo doświadczoną“, które to milczenie „czarownice", uw arzyw szy w piecu chło- piątko pierworodne, spraw ow ać miały.“

Analogiczne zjawisko daje się obserwować u e k s t a t y k ó w podczas zachwycenia, kiedy są niewrażliwi nawet na tak dojmujący ból, jak ból od

4) W y s ta rc z y w sp o m n ie ć o c u d o w n e j b u d o w ie m ó z g u i s y s te m u n erw ow ego.

s) B a d a n ia p ro w a d z o n e p rzez ja s n o w id z a w y k a z u ją , że c ia ła e te ry c z n e ro ś lin w y sta ją b ard z o d a le k o po za ic h ciało fizyczne, gd y c ia ła e te ry c z n e z w ie rz ą t s ą bardziej sk o n so lid o w a n e a w y s ta ją p o za ciało fizyczne p rz e w a ż n ie ty lk o w ok o ­ licy głow y.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zajęty studjam i terapeutycznem i, zaw iesiłem moje dociekania przejaw ów sugestii myślowej. Jednakże chorzy pobudzali niekiedy moją uw agę w tym kierunku. P

P ozatem oko nasze nie p ostrzega całej skali tych refleksów w ibracyjnych, poniew aż dostosow ane jest tylko do odbioru określonej ich częstotliw ości.. W

pierw, że w tern stadjum ewolucji, w jakiem są obecnie zwierzęta, duch, nie m ając do dyspozycji poszczególnych ciał m entalnych p rzy formach fizycznych, nie

Są to przew ażn ie rzeczy z z ak resu historii religji, jako budzące może najmniej zastrzeżeń, a będące zarazem p ierw szą i zasadniczą podw aliną

trzeby dydaktyczne, lecz nie jest nauką pogłębioną, ani skończoną. Zupełnie szczerze w yznaję, że opierając się na dzisiejszych pojęciach o asocjacji, nie

Dzięki w łaśnie symbolom, przedstaw ionym na ty ch tablicach, udało się ustalić jeg o p rzynależność do różokrzyżow ców.. Nie od rzeczy więc będzie

Jeżeli bowiem losy n asze zależą od czynników charakterologicznych, oraz psycho-fizycznych, to jednakże są to czynniki p lastyczne, k tó re w pew nych granicach

mieni na cerę stw ierdziła, że działanie to rzeczyw iście istnieje. O tóż uczeni postanow ili zap y tać się tu kwiatów, jak d ziałają różne prom ienie św