• Nie Znaleziono Wyników

Korelacja nauczania historii na uniwersytecie i w szkole średniej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korelacja nauczania historii na uniwersytecie i w szkole średniej"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

K O R E L A C J A N A U C Z A N I A H I S T O R I I

N A U N IW E R S Y T E C IE I W S Z K O LE ŚREDNIEJ.

W referacie n in iejszym .zamierzam w obec om ów ien ia ogólnych pro­ b lem ów reform y nauczania historii na uniw ersytetach i w ysu n ięcia całkiem konkretnych projektów tej refo rm y zastanow ić się z kolei nad postulatami, ja k ie szkoła średnia, która w 95 p raw ie procentach odbiera w ych ow an k ów

uniwersytetu, m oże w ysu n ąć pod adresem naszych w y żs zy c h uczelni. Jak przedstaw ia się obecnie studium historyczne na uniw ersytecie? N ie zapuszczając się w szczegóły tego studium, stw ierdzam y, że ostatecznie słu­ chacz opuszcza uniw ersytet, przestudiow aw szy sum iennie nauki pom ocni­ cze, historię polityczną, św iata starożytnego, średniow iecza europejskiego i dziejów n ow ożytn ych . N atu ralnie jest rzeczą n iew ątpliw ą, że k a żd y egza­ m in u jący profesor porusza pew ne problem y z d zied zin y ustrojowej, społecz­ nej, m oże naw et gospodarczej, ale w obec ogromu m ateriału politycznego, p ytan ia dotyczące tych dyscyplin nie mogą być ani zb y t częste, ani zb yt szczegółow e tak, że ostatecznie' m łodzież k ładzie p rzy przygotow an iu się do -egzaminów g łó w n y nacisk na dzieje polityczn e w p ierw szym rzęd zie Polski, potem Europy. D odajm y zaraz, że p rzyn ajm n iej na n aszym u niw ersytecie ‘ ) traktuje się te w y ż e j w ym ien ion e d zia ły historii p olityczn ej praw ie rów n o­ m iernie. Chcę przez to pow iedzieć, że słuchacz pośw ięca m niej w ięcej tyle czasu przygotow aniu się do egzam inu z historii starożytnej, co do egzam inu. z historii średniow iecznej i n ow ożytnej.

Z jakim ż stanem rze c zy spotyka się tak w y szk o lo n y n auczyciel w szkole średniej? P ierw szą rzeczą, która go n iew ątp liw ie uderzy, to m ianow icie nierów nom ierne uw zględn ien ie poszczególnych d zia łó w historii polityczn ej, zarów no w gim nazjum jak i w liceum. Przekon a się m ianow icie, że histo­ rią starożytną będzie się m ógł zajm ow ać jed yn ie przez jakie 8 m iesięcy w gim nazjum , a przez m iesiąc lub n a jw yżej dw a w liceum. H istorii śred­ niow ieczn ej będzie m ógł u czyć w gim nazjum n a jw y że j rok a w liceum n aj­ w y ż e j 5— 6 m iesięcy. Całą resztę czasu, a w ięc przeszło dw a lata w gim ­ nazjum, a potem przeszło rok w liceum, c z y li in n ym i sło w y przeszło 50% •czasu będzie musiał pośw ięcić historii n ow ożytn ej i now oczesnej z n iew ą t­

p liw ą przew agą tej ostatniej..

Co w ięcej, przekona się z p rzyk rym zdum ieniem , że program szkolny, nie przejm ując się w ca le jego w yszkoleniem , każe mu w czw artej klasie gim nazjalnej om aw iać kw estie takie, jak dzieje R zp litej Polskiej w latach

1919

— 1989, dzieje drugiej w o jn y św iatow ej i czasy najnow sze aż do 194G r.

Była.by to pierw sza rozbieżność, istniejąca m ięd zy studium uniw ersy-‘ ) T j. Krakowskim .

(3)

91

teckim a nauczaniem historii w szkole średniej. P ły n ie ona z faktu, że stu­ dium uniw ersyteckie traktuje m niej w ięcej rów nom iernie poszczególne okresy dziejów , podczas gdy w szkole średniej kładzie się zd ecyd ow an y n a­ cisk na dzieje now ożytn e i nowoczesne, zgodnie z n aczeln ym postulatem obow iązującego jeszcze do dziś programu, który stw ierdza, że historia po­ w inna przede w szystkim posłużyć jako m ateriał do poznania i zrozu m ienia teraźniejszości.

Poruszona jednak rozbieżność nie jest jedyną. P oczątku jący n a u czy­ ciel zetknie się rych ło z drugą. Oto kiedy na uniw ersytecie u czył się praw ie w y łą czn ie historii polityczn ej, program gim n a zja ln y i licea ln y każe mu traktow ać dzieje nie jako historię polityczną, ale w yra źn ie podkreśla, że nauczanie historii m a być poznaniem p rzeja w ów ży c ia d aw n ych pokoleń w è w szystkich jego dziedzinach (p olityczn ej, ustrojowej, społeczno-gospodar­ czej i kulturalnej). Postulat ten jest rów n ie silnie u w zględ n ion y w poszcze­ góln ych punktach programu. Jeśli bow iem pobieżnie przeglądn iem y punkty, .wskazane do przerobienia w klasie drugiej i trzeciej, to p rzek on yw u jem y się, że m ateriał społeczno-gospodarczy, ustrojow y i ku ltu ralny zajm uje blisko 30% m ateriału. Już też w punktach, program u gim nazjalnego spotykam y zagadnienia, których przerobienie w ym a ga dokładnej znajom ości historii społecznej, kulturalnej i gospodarczej.

Jasnym jest, że przed w ojn ą znaczn a część n auczycieli, poza jednost­ kam i specjalnie do tego p rzygotow a n ym i kładła jednak n a jw ięk szy nacisk na zagadnienia polityczn e, pom ijając do pew nego stopnia lub też usuwając w cień problem y gospodarczo-ustrojowe. P ew n e oparcie dla takiego ujmo­ w a n ia spraw y m ożna b yło do pewnego stopnia zn a leźć w sam ym progra­ mie. Program ten bow iem (z roku 1934), bu dow any n iew ątp liw ie pod w ra ­ żeniem ów czesnej rzeczyw istości, polecał z jednej strony uw zględniać w pierw szym rzędzie m om enty, budzące zainteresow anie m łod zieży, z dru­ giej polecał kłaść głów n y nacisk na rolę w yb itn ych postaci w dziejach» z w ła s zc za dziejach Polski. I. jedna i druga w sk azów k a rozgrzeszała n au czy­ ciela, odsuwającego zagadnienia gospodarczo-społeczne i kulturalne na plan już nie drugi, ale trzeci.

• To pom ijanie historii gospodarczo-społecznej staje się jednak w obec ogło­ szonych w· 1945 r. uwag do programu historii niem ożliw e. U w agi te m ó­ w ią obecnie w y ra źn ie w punkcie 4: „C h aotyczn e przeplatanie w ykładu w ą tk am i z zakresu historii gospodarczej, społeczno-ustrojowej, polityczn ej i kulturalnej w inno ustąpić usystem atyzow anem u i odpowiednio dozorow a­ nem u ich stosowaniu, tak b y w y ra źn ie w ystą p iła w z a j e m n a z a l e ż ­ n o ś ć fak tów d ziejo w ych “ ! W punkcie 5-tym u w agi stw ierdzają co nastę­ puje: „ W zakresie historii gospodarczej w in n y być u w zględnione zagadnie­ nia organizacji i techniki pracy w y tw ó rczej, w zakresie historii społeczno- ustrojowej podstaw ow e pojęcia ustrojowe oraz w szerszym zakresie w h i­ s torii ojczystej dzieje w a rstw y chłopskiej i robotniczej obok w łaściw ie przed­ staw ion ej roli m agnaterii i szlach ty“ .

Jeśli ta rozbieżność m ięd zy nauczaniem historii na uniw ersytecie i w szkole średniej daje się już odczuć p rzy nauczaniu w gim nazjum , to s iln iej jeszcze w ystąpi ona p rzy nauczaniu w liceum. I tu program p rzew i­

d y w a ł szerokie u w zględnienie tem atów gospodarczych, ustrojow ych i kul­ turalnych. Jeśli nie spraw iało to pow ażn iejszych trudności n au czycielow i, to jedynie dlatego, że nauczyciele, korzystając z p raw a w yboru przysłu gu ­

(4)

jącego im p rzy ustalaniu program u pracy, p om ijali p rzew ażn ie w szelk ie zagadn ien ia poza p olityczn ym i, u strojow ym i i w ojskow ym i.

N atu ralnie b y ło b y przesadą tw ierdzić, że na uniw ersytecie nie zd a w a ­ no sobie spraw y z tych rozbieżn ości m ięd zy studium historii na poziom ie w y ż s z y m i średnim i że nie w id zian o trudności, z jakim i w zw iązk u z tym m usieli się borykać n au czyciele, chcący sum iennie u w zględn ić w skazów ki programu. Od czasu do czasu też o d z y w a ły się poszczególne głosy, w z y w a ­ jące do zm ian, ale nad głosam i ty m i przechodzono dość pow szechnie do porządku dziennego i w gruncie rze c zy w szystko pozostaw ało po dawnemu. Jeśli chodzi o pierw szą kw estię, m ian ow icie o studium historii najnowszej, utarło się na uniw ersytetach przekonanie albo zw y cza j, że ten okres dzie­ jów n a le ż y pozostaw ić p ryw atn ej pilności słuchacza. N ie rachow ano się z tym, że p rzeciętn y słuchacz za ję ty egzam inam i i pracą sem inaryjną, w dodatku nie p rzy zw y c za jo n y do p rzep ra cow yw a n ia się, nie zajmOAvał się całkiem tym i zagadnieniam i. W y n ik b y ł ten, że p rzeciętn y słuchacz, posta­ w io n y jako nau czyciel p rzy w arsztacie szkolnym i zm uszony do om aw iania d ziejów n ajnow szych, ratow ał się, jeśli chodzi o dzieje polskie nieśm iertel­ n ym Kutrzebą, a w kw estiach europejskich ogran iczał się do tego, co zn a ­ la zł .w podręczniku.

Podobne w gruncie rze c zy stanowisko zajm ow an o rów n ież odnośnie do tych zagadnień, jak historia społeczna, gospodarcza i kulturalna.

C zy tafcie stanowisko reprezentow ane do dziś przez szereg jednostek i w gruncie rzeczy tolerow ane na poszczególnych uniw ersytetach, pow inno być nadal u trzym an e? Jako argum ent p rzeciw temu m ożn a b y w ysunąć w obecnych czasach fakt, że obecnie nauczyciel, idący na prow incję, jak w iem y, dzisiaj w ięcej niż przed w ojną zapadłą i pozbaw ion ą pom ocy nauko­ w ych , m oże się w łaśnie dzięki temu zn aleźć w w yją tk ow o trudnej sytuacji. Zgodzić się jednak m usim y, że pod tym kątem w id zen ia nie m ożna doko­ n yw ać przebu dow y sposobu nauczania na uniw ersytecie.

A to li argum ent ten nie jest jedyn y, m ożna p rzytoczyć inne pow ażn iej sze. Z apew n e m łod y n au czyciel m oże, a jeśli jest u c zc iw y musi prędzej c z y później zaglądnąć do odpowiednich podręczników . W eźm ie on do ręki Ustrój Polski K u trzeby, Z arys dziejów gospodarczych Rutkowskiego, w reszcie D zieje K u ltu ry Brucknera i będzie się starał uzupełnić istniejące w sw ym w yk ształcen iu luki. R ów nocześnie jednak, p rz y z w y c z a iw s z y się jeszcze na uniw ersytecie, traktow ać historię p olityczn ą jako zam kniętą całość, osw oiw ­ szy się niejako z obrazem historii, jako zagadn ien ia czysto politycznego, będzie n iew ą tp liw ie u legał nadal skłonności do traktow an ia d ziejów p o li­ tycznych, dziejów gospodarczych, w reszcie d ziejów kulturalnych jako c z e ­ goś całkiem odrębnego. T y m sam ym w yk ła d dziejów stanie się u niego sie­ kaniną, w której poszczególne dzied zin y nie pozostają z sobą w tym kon­ takcie, w jakim pozostają ze sobą w życiu. Zapew ne, że jednostka uzdol­ niona i w dodatku obdarzona talentem syn tetyczn ym p rze w a lc zy tę trud ność, obaw iam się jednak, że takich jednostek nie zn ajd ziem y dużo.

Pozostaje jednak jeszcze jedna spraw a zw ią za n a z tym zagadnieniem . Zapew ne jeśli chodzi o nauczanie na poziom ie niższym , w y sta rczy n au czy­ cielow i zapoznanie się z danym , takim czy in n ym podręcznikiem ogólnym . Jeśli jednak chodzi o kształcenie m łod zieży na stopniu w y żs zy m , w y d a je m i się, że zapoznanie się jedynie z podręcznikiem nie wystarcza. Podręcznik każdy m a w sobie coś ze schem atyzow ania, tendencji naturalnej do rów n o­

(5)

93

m iernego traktow an ia zagadnień, do pewnego, że tak pow iem ich n e u tra li­ zow an ia. N ie jest on w stanie, zresztą nie jest to jego zdaniem , zapoznać czyteln ik a z całym skom plikow aniem danego problemu, nadać mu ru m ie ń ­ ców życia . To też każd y, co p rzez dłu ższy czas posługiw ał się jakim ś pod­ ręcznikiem , w ie doskonale, że podręcznik ten zyskuje plastyczność, staje się napraw dę zrozu m iały, dopiero po zapoznaniu się z szeregiem m onografii z tej samej dziedzin y. G dzież zaś w ięcej m oże z a le ży ć na tym , b y dane za ­ gadnienie z przeszłości nie było sch em atyczn ym przedstaw ieniem faktów , ale by się stało ż y w y m , zrozu m iałym , p lastyczn ym obrazem , jak p rzy nauczaniu m łodzieży. W łaśn ie ch ociażby dlatego, że nie m ożna tu się ba­ w ić w zb ytn ie dokładności, chodzi o w yd ob ycie p ew n ych specjalnych, ż y ­ w ych stron danego zagadnienia. N a to jednak nie zdobędzie się n auczyciel który nie p rzygotow a ł się do tego ną u niw ersytecie. Jest jasną rzeczą, że jeśli zaznajom ienie się z ty p o w y m i podręcznikam i do odpowiednich zagad­ nień le ż y w granicach norm alnej m ożliw ości m łodego n au czyciela, to zap o­ znanie się z w a żn iejszy m i m onografiam i, a tym bardziej jeszcze za zn a ja ­ m ianie się z w y b ra n y m i źródłam i, odnoszącym i się do danych zagadnień, nie le ż y w m ożliw ościach 98% początkujących nau czycieli, nie m ów iąc 0 tym , że naw et w w ypadku zaistnienia takich m ożliw ości brak czasu bę­ dzie stanow ił n iezw alczon ą n iem al przeszkodę w zrealizow an iu n ajszlachet­ n iejszych zam iarów .

Z ro zw a ża ń przeprow adzon ych przez nas m niej w ięcej m oże u w a żn y czyteln ik w y c zy ta ć zasadnicze nasze postulaty, postulaty w ysu w an e pod kątem w id zen ia zarów n o szk oły jak i nauczyciela.

P ie rw s z y będzie się streszczał n iew ątp liw ie w tym , b y poza w y k ła ­ dami, o m a w iającym i zagadnienia w y łą c zn ie polityczne, w w y k ła d a ch bar­ dziej ogólnych p rzy zw y c za ja ć m łodzież do tej łączności, istniejącej m ięd zy in n y m i d ziedzin am i w ie d z y h istorycznej, a samą historią polityczną. Słusz­

nie podnoszono w odczytach na tem at reform y studiów", że okres p rzedw o­ jen n y b y ł w dużej m ierze okresem p ew n ej sy n tezy na terenie różnych nauk, p rzy c zy m syn tezy te nie b y ły w y n ik iem mody, ale niejako naturalną reakcją p rzeciw do n iem ożliw ości posuniętej anailizie, charakteryzującej w iedzę Χ Ι Χ -w ieczną. W y s ta rc zy tu w ym ien ić nauki takie, m edycyna, psycho­ logia, w której ta tendencja o d zy w a się specjalnie ży w o i znajduje sw ój w y ­ raz w ostatnio upraw ianej psychologii postaci. Że takie syn tezy są m ożliw e 1 w dziedzinie historii, św iadczą pokazujące się od czasu do czasu książki. P om in ą w szy zagraniczne, w y m ie n im y w tej dziedzin ie n iesłychanie ciekaw ą i jeśli m i sądzić w olno, bardzo szczęśliw ą próbę potraktow ania w ten spo­ sób d ziejów Polski średniow iecznej przez prof. D ąbrowskiego w W ielk iej H istorii Pow szech n ej Trzaski E verta. Próbę, która chyba jedynie skutkiem tego, że pokazała się w przededniu w ojn y, nie doczekała się odpow iedniego uznania.

Drugim postulatem, który z punktu w id zen ia szkoły średniej w ysu ­ w am y, to postulat n ależytego u w zględ n ien ia historii gospodarczej, kultu­ ralnej i społecznej w studium uniw ersyteckim . Sposób zorgan izow an ia te- ■go naturalnie musi być pozostaw ion y uniw ersytetow i, ale rów nocześnie ch ciałbym podnieść tu jedną rzecz. Przystępu jąc do tego zagadnienia z punktu w id zen ia nauczania w szkole średniej, muszę podkreślić, że nie •chodzi tu ty le naw et o to, b y m łody adept historii szedł do szkoły średniej, w yk u w szy na blachę Rutkowskiego, Kutrzebę i Brucknera. Chodzi jednak

(6)

o to, b y z uniw ersytetu nie w ych o d ził historyk i p rzy s zły nau czyciel, nie p rze c zy ta w s zy K u ltu ry Staropolskiej, Łoziń skiego P ra w em i L ew em , Pa- trycjat i m ieszczaństw o lw ow skie, Ulanow skiego, W ieś Polska pod iwaglę· dem p raw n ym w X V I — X V III wieku, K onopczyńskiego przyn ajm n iej drugiej części Liberum veto Bujaka Studia nad osadnictw em M a ło p o ls k i2). Cho­ dzi w dalszym ciągu o to, by jednak rów nocześnie na u niw ersytecie p rzy ­ szły nauczyciel chociażby b ył n ow ożytnikiem , m ógł się 'zetknąć z doku­ m entam i lok a cyjn ym i m iast i w si w średniowieczu, by w gląd n ął w doku­ m enty, takie jak K sięgi w iejskie, co do których w m oich czasach chyba 98% słuchaczy w ych od ziło, nie w ied zą c w ogóle o tym , że coś podobnego istnieje. T y lk o bow iem tak w yszk olen i n au czyciele będą w stanie z b liż y ć przeszłość przed oczy dzisiejszej m łod zieży, tylk o ta cy będą m ogli napraw dę λν przeszłości w yk a za ć m łod zieży tkw iące p od w a lin y teraźniejszości. Jeśli studium gim n azjaln e ma za ceł u m ożliw ić m łodem u człow iek ow i bezpo­ średni kontakt z dobram i kulturalnym i, ·ζ tym , jak m ó w i Hessen w swej głę­ bokiej książce o sprzecznościach w Avychowaniu „zo b ie k ty w izo w a n y m duchem p rzeszłości“ , to jasn ym jest, że i nau czyciel musi być do tej m isji p rzygo ­ tow an y, a nie znać pew ne d zia ły swej d yscyp lin y jed yn ie z sum arycznych podręczników.

Z rozu m iałym dalej jest, że do tego celu dojdziem y raczej poprzez roz­ budowę odpowiednich ćw iczeń i sem inariów n iż przez dodaw anie n ow ych egzam inów , jakkolw iek i to w pew nej m ierze będzie konieczne.

T rzeci postulat w łą czen ia do m ateriału w ym agan ego p rzy egzam inach historii now oczesnej przyn ajm n iej do 1939 r. jest w św ietle poprzednich na­ szych u w ag dostatecznie zrozu m iały, tak że w y d a je m i się, iż w y sta rczy go po prostu zarejestrow ać.

W ścisłej łączności z om ów ion ym i w y ż e j postulatam i p ozostaw ałb y je­ szcze czw arty. W id zie liś m y uprzednio, że w szkole średniej nauczanie h i­ storii m a przede w szystk im u łatw ić m ło d zieży zrozum ienie teraźniejszości. Otóż po szeregu latach p raktyki zarów no w szkole średniej jak i ostatnio· w szkole w yższej muszę stw ierdzić, że do tego celu m oże być n au czycielow i w ielce pom ocną socjologia. Zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że socjologia ma dużo p rzeciw n ik ów m ięd zy historykam i, atoli w yd a je m i się, że ta m ło­ da nauka zrobiła już ty le w kierunku w yja śn ien ia i zrozum ienia ży c ia spo­ łecznego, że zapoznanie się przez młodego adepta historii z dw om a czy trzem a dobrym i książkam i socjologiczn ym i przyniesie mu p ow ażń ą korzyść. P o z w o li mu bow iem z jednej strony lepiej zrozum ieć m echanizm ży c ia spo­ łeczeństw , z drugiej ustrzeże go od pew n ych , dość u młodego n au czyciela częstych, zb yt ła tw y ch uogólnień lub przejaskraw ień. C zw arty w ięc nasz postulat b rzm iałb y: n a leży koniecznie zm usić przyszłego n au czyciela hi­ storii co zapoznania się p rzyn ajm n iej z dw om a istotnie w artościow ym i książkam i z dzied zin y socjologii.

N a tym kończą się nasze postulaty. Pozostaje jednak jeszcze do om ó­ w ien ia jedno w ażn e zagadnienie. Trzeba miano\vicie zapytać się, c zy uni­ w ersytet może, ew entualnie pow in ien respektować interesy szkoły średniej. Nad tym pytaniem zastanaw iano się już na kilku posiedzeniach naszego T o w a rzy stw a i odpow iedź była, jeśli dobrze zrozum iałem , jasna i wyraźna.. M oże i pow inien. Zau w ażon o słusznie, że nic m ożna zam yk ać oczu na to,.

‘) Książki te w ym ien iam tylko p rzyk ła d ow o i rzecz oczyw ista nie w y ­ czerpuję ich listy.

(7)

95

że 95% absolw entów studium historycznego idzie do szk oły średniej i tam zostaje. Podkreślono dalej, że w obecnej ch w ili, gdy społeczeństwo odw ró­ ciło się od historii, jedyną drogą do zain teresow an ia go ponow nie tą d yscy­ pliną w ie d zy m oże b yć w yszk olen ie odpow iedniej ilości nau czycieli, stoją­ cych na w ysokim poziom ie. T ylk o bow iem w ów czas przestanie grozić to widm o, że h istorycy będą pisali dzieła, których nikt nie będzie czytał.

C zy w obec tego n a le ży m yśleć o rozbiciu studium w y ższego na stu­ dium, kształcące zaw odow ców , i drugie, kształcące nau kow ców ? W y d a je mi się, że nie. Zdaniem n aszym b yłob y niepow etow an ą szkodą dla przyszłego nauczyciela, gd yb y go odsunięto od naukowej badaw czej pracy, z którą, norm alnie zapoznaje się p rzy okazji pracy m agisterskiej. Z tego, co pow yżej, napisałem , w ynika, że jestem daleki od p rzem ien ian ia studium h istorycz­ nego na studium, polegające jedynie na „w k u w a n iu “ coraz to now szych podręczników i zdaw aniu coraz to n ow szych egzam inów . P rzeciw n ie, 'w y­ daje m i się, że w interesie szk oły średniej leży, by słuchacz, późn iejszy n auczyciel, zach łysn ą! się na u niw ersytecie w jeszcze w ięk szym stopniu niż obecnie p ra w d ziw ą historią. Zapew ne, że studia tych n ow ych dziedzin historii m u siałyby za sobą pociągnąć p ew ne ograniczenie w ym a ga ń w in­ nych dziedzinach. W k ażd ym razie stałoby się studium historyczne wówczas- trudniejsze niż dotąd. A to li jedno w y d a je m i się b yć pewne. Z m ia n y pro­ ponowane przez nas w y s z ły b y na dobre nie tylko szkole średniej, ale ró w ­ nież i uczelniom w y żs zy m i samemu studium historii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

różnica między obecną ceną miesięcznego biletu kolejowego a ceną miesięcznego biletu kolejowego pracow ni­ czego obowiązującą do 20.IX.1959 r.. wnosił o

Rozwiązania zadań należy starannie uzasadniać i wpisać do zeszytu zadań domowych.. Proszę wybrać

Daje się natom iast zauważyć, iż z usamodzielnieniem się na poziomie luksusu wiąże się relatywnie częściej „zadom owienie” w kraju.. W arunek niemal konieczny

Ten jakiś ek sperym entalny system pracy spraw iał, że nigdy żadne dzieło Róży Łubieńskiej nie m iało ch a rak teru akadem ickiego, że każde zawsze

Do s³owników reje- struj¹cych (5.) nale¿¹ s³owniki frekwencyjne, indeksy oraz konkordancje do- tycz¹ce ca³ej twórczoœci autora, poszczególnych utworów i ich grup lub

powstało Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, rozwijał się dynamicznie amatorski ruch artystyczny, ten pozytywny dla mniejszości ukraiń­ skiej trend trwał do

o zakresie pracy H ryniew ieckiego na tym polu, należy po pierwsze w ie ­ dzieć, że ogółem ogłosił on drukiem nie m niej aniżeli 64 prace dotyczące historii

Następnie Iwaszkiewicz wymienia nazwiska badaczy, którzy się Polem zajmowali, cytuje też opinie S.. „To są oceny czasów międzywojennych, tak samo, może z