• Nie Znaleziono Wyników

"Pour une théorie de la production littéraire", Pierre Macherey, Paris 1966, Ed. Maspero, «Théorie IV», ss. 332 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pour une théorie de la production littéraire", Pierre Macherey, Paris 1966, Ed. Maspero, «Théorie IV», ss. 332 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Spoczyński

"Pour une théorie de la production

littéraire", Pierre Macherey, Paris

1966, Ed. Maspero, «Théorie IV», ss.

332 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 60/3, 387-395

(2)

to ść te k stu p o zo sta je w zw ią zk u z ilo śc ią znaczeń, ja k ie te k s to w i tem u m o g ą zo ­ stać p r z y p isa n e ” (s. 28). R y m k ie w ic z o w i chodzi o czy w iście o zn aczen ia od n oszące się do id ei H a rm o n ii — jed n a k , B o g iem a p raw d ą, ilość znaczeń n ie je st p rostym w y k ła d n ik ie m b o g a ctw a tek stu : p ozorn ie u b ogie te k s ty fo lk lo r y sty c z n e m ogą d o­ sta rczy ć, za leż n ie od ek w ip a żu badacza, zarów no k ilk u b an aln ych stw ierd zeń o ob ecn ości w n ich tra d y cy jn y ch m o ty w ó w , jak i słu ży ć m ogą do r ek o n stru k cji u k ry teg o w n ich c a ło ścio w eg o ogląd u św ia ta . P rob lem w a r to śc i to p rob lem d w ó c h id eo lo g ii — tej w p isa n e j w d zieło i tej, k tórą w n o si k ry ty k . Sam o z a ­ ło żen ie s k o ń c z o n e j ilo śc i zn aczeń w p isa n y c h w tek st n ie w y sta r c z y do p o ­ d an ia recep ty na w a r to śc io w a n ie u tw o ró w .

T ym bard ziej że p r o filo w a n ie ocen y b o g a ctw a tek stu ze w zg lęd u na założoną u n iw e r sa ln ą p ro b lem a ty k ę p row ad zi do sy tu a c ji, w k tórych u tw o ry n ie w y k o ­ rzy stu ją ce to p o su H arm on ii jak o d o m i n a n t y są au to m a ty czn ie n iejak o (zob. an alizę w ie r sz y C zech ow icza (s. 215)) d ew a lo ry zo w a n e.

K siążk a R y m k ie w ic z a zatem , sta n o w ią ca znaczn y krok naprzód w p ro b lem a - ty z a c ji p ola badań nad to p ik ą obrazów p o ety ck ich , badań tak isto tn y ch dla te o r ii p o ezji i teo rii p rocesu h isto ry czn eg o , m o że być p rzed e w sz y stk im w y k o rzy sta n a jak o b odziec do ro zszerzen ia m eto d y stru k tu ra ln ej na zan ied b an e d otych czas ob szary r e fle k sji nad d iach ron iczn ą ty p o lo g ią w y ż sz y c h k o n stru k cji zn aczen iow ych . M oże b yć w y k o r z y sta n a do teg o typ u badań, k tóry zap rop on ow ali rad zieccy b ad acze W. W. Iw a n o w i W. N. T op orow , dając próby opisu sem io ty czn y ch sy ste m ó w m o d elu ją cy ch .

Ig n a c y T r o s t a n ie c k i

P i e r r e M a c h e r e y , PO U R U N E THÉORIE DE L A PRO D U C TIO N L IT ­ TÉR A IR E . P aris 1966. Ed. M aspero, ss. 332. „T h éorie” IV.

1

A utor recen zo w a n ej k sią żk i n a leży do kręgu n a jb liższy ch w sp ó łp ra co w n ik ó w L ou is A lth u ssera . N ie u leg a też w ą tp liw o ś c i, że p o d sta w o w e założenia k sią żk i p o ­ zostają pod w p ły w e m r e fle k sji za w a rty ch w P o u r M a r x (Paris 1966) A lth u ssera . T en odróżnia M a rk sa -n a u k o w ca od M a rk sa -id eo lo g a i m ark sizm odcina od h e g li- zm u. Z aleca m ia n o w ic ie p rześled zić, w ja k i sposób M arks w ram ach w ła sn e g o k o n tek stu id eo lo g iczn eg o w y z b y ł s ię ilu z ji w o d n iesien iu do czysto id eo lo g iczn ej k a teg o rii „h u m an izm u ” i ob n ażył m isty fik a c je zw iązan e z d ia lek ty k ą typ u h e g lo ­ w sk ie g o , k tóra u jm u je r zeczy w isto ść jak o jed n o litą stru k tu rę ( „ T o ta litä t”), n ie d ającą się seg m en to w a ć. M ark sizm w e d łu g A lth u ssera m a in n y przed m iot b adań; in teresu ją go b o w iem k o n k retn e, n a w a r stw ia ją c e się sp rzeczn ości sp ołeczn e, k tó ­ rych p od łożem w za leż n o ści od d anego u k ład u historycznego m ogą b yć ty le ż zja ­ w isk a ek on om iczn e, co ja k ie k o lw ie k fo rm y św ia d o m o ści sp ołeczn ej. M arksizm z a ­ sadza się na b ad an iu n au k o w y m , u za sa d n ia ją cy m p rzejście od u ogóln ień p r a k ty - czn o -id eo lo g iczn y ch poprzez em p irię h isto ry czn ą do u o g ó ln ień czysto te o r e ty c z ­ nych.

W ro zp ra w ie w p ro w a d za ją cej do k sią ż k i L ir e le C a p it a l (Paris 1966) A lth u s ­ ser rozw in ął s w e p ro p o zy cje d ow od ząc, że M arksa n a leży czy ta ć tak , jak on czy ta ł sw o ich p op rzed n ik ów , tzn. obok teg o , co jest u ch w y tn e, szu k a ć tego, co d o m y śln e, co p o m in ięte z ra cji id eo lo g iczn y ch h oryzon tów danej ep ok i i d anego m om en tu . Taka „le ctu re s y m p t ô m a l e ” p o zw a la d otrzeć do o w ych k o n k retn y ch sp rzeczn ości, h istoryczn ych , o k tó ry ch b y ła w y ż e j m ow a, do u k ład u , k tóry A lth u sser n a z y w a

(3)

„ s u r d é t e r m i n é ”. T ak a lek tu ra m a u ja w n ić pon ad to, że M arks b y ł a n tyem p iryk iem

i a n ty h isto ry stą , tzn. n ie zak ład ał zgod n ości p o zn a n ia z r z eczy w isto ścią ani też porząd k u logiczn ego n ie op ierał na porządku h isto ry czn y m . M arks zatem m iał za jm o w a ć się u k o n sty tu o w a n iem rzeteln ej w ie d z y , k tórej p od łożem jest m ateria p ra k ty czn o -id eo lo g iczn a , zm ien ia ją c a się w tr a k c ie p rocesu n au k o w eg o dzięki o d p o w ied n im n arzędziom teo rety czn y m w o b iek t stru k tu ro w a n y . S ło w em , m arksizm je s t k on cep cją bad ającą n ie p o ch o d zen ie z ja w isk w ich p rzek roju h istoryczn ym , a b y w y łu sk a ć in w a r ia n ty z ro zm a ity ch sta d ió w k ry sta liz o w a n ia się d an ych form sp o łeczn y ch (gospodarczych, re lig ijn y c h , ety czn y ch , e stety czn y ch etc.), lecz b ad a­ ją cą s y s t e m y tak a tak zorgan izow an e w ram ach danej stru k tu ry sp ołeczn ej. J e st przy ty m k o n cep cją n au k ow ą zd oln ą do sa m o a n a lizy , tzn. do od k rycia dia- ch ro n ii p rocesu b ad aw czego („p r a t i q u e t h é o r e t i q u e ”).

P raca M ach ereya n a w ią zu je do w y ło ż o n y c h tu w sk rócie p o m y słó w A lth u s- sero w sk ich . P isa n a w la ta ch 1963— 1966, jest n ieja k o próbą ró w n o le g ły c h ap lik acji ta m ty ch ogóln ych zasad m eto d o lo g icz n y c h do b ad ań nad d ziełem litera ck im . S k ła ­ d a się z trzech części. P ierw sza , n a jd łu ższa , p rzed sta w ia p o d sta w o w e k ategorie teo rety czn e; druga za w iera dw a e se je k r y ty c z n e (o L e n in o w sk ie j a n a lizie tw ó r ­ czo ści L w a T o łsto ja oraz rozw ażan ia o k r y ty c e stru k tu ra listy czn ej), ale do niej n a le ż y r ó w n ież a rty k u ł z części tr z e c ie j, p o św ię c o n y k sią żce B orgèsa pt. F ic t io n s; trzecia eg z e m p lifik u je r e fle k sje te o r e ty c z n e na p rzy k ła d zie a n a lizy d zieł Ju les V e r n e ’a oraz Chłop&w B alzak a. W w y w o d a c h autora p rzep la ta ją się u sta w iczn ie p ro p o zy cje k o n stru k ty w n e z w ie lo str o n n ą p o le m ik ą . N a d a je to k sią żce w w ie lu p a rtia ch ch arak ter ży w eg o , p a sjo n u ją ceg o d ialogu . J ed n a k że dla recen zen ta i c z y te ln ik a w ie r n e p od ążan ie za a u torsk ą m y ś lą b y ło b y w y s iłk ie m n ie ty lk o u c ią ż liw y m , ale i n ie w ła ś c iw y m — za ta rły b y się b o w iem k o n tu ry k o n cep cji M a­ c h erey a , którą tutaj ch cem y w y a k c e n to w a ć . D la teg o też w p ie r w p o w iem y , z kim i w ja k i sposób autor p o lem izu je, a z k o lei p r zed sta w im y jego te z y w ła sn e .

2

M a ch erey p rzeciw sta w ia sw ą e ste ty k ę e ste ty c e n a zw a n ej p rzezeń teo lo g iczn ą , k tó ra zak ład a zw ią zek p rzy czy n o w y m ięd zy in ten cją a rezu lta tem , ja k im jest dzieło. D w ie g łó w n e p ostaci ow ej e s te ty k i to a n trop ologiczn a 1 stru k tu ra listy czn a . P ie r w sz a z n ich — u p raw ian a w e d łu g w sk a z ó w e k e g z y ste n c ja listy c z n y c h i a k cep ­ to w a n a p rzez G arau d y’ego — m ó w i o in te n c ji a rty sty , o ta jem n iczy m p rocesie k rea cy jn y m , o ek sp resji jako w a r to śc i n a czeln ej. D ruga — u p ra w ia n a przez B ar- th e s ’a, zw iązan a z o rien ta cją L e v i-S tr a u sso w sk ą — p rzy jm u je, że d zieło jest ca ­ ło ś c ią zam k n iętą, sa m o w y sta rcza ln ą i że jeg o ele m e n ta m i fu n d a m e n ta ln y m i są fig u r y i w ą tk i w gran icach p oziom u fo rm a ln o -stru k tu ra ln eg o . E stety k a an trop o­ lo g iczn a jest, w e d łu g autora, po p rostu n iesp ra w d za ln a . P o zo sta je p rzy w y p o ­ w ie d z ia c h id eo lo g iczn y ch , k tóre n a u k o w e b a d a n ie m o że co n a jw y żej w y k o rzy sta ć ja k o m a teria ł w y jś c io w y lu b po p rostu u zn ać je za w ła s n y przed m iot badań (teo ria n a u k o w a jest b ow iem , w e d le szk o ły A lth u ssera , z a w sze m etaid eologiczn a). E ste ty k a stru k tu ra listy czn a jest ch y b io n a z in n eg o pow od u ; p o m ija zu p ełn ie n a j­ w a ż n ie js z ą a rty k u la cję („ récit”) z p oziom u n a d lin g w isty c z n e g o , n ie za sta n a w ia się w o g ó le nad rolą i m ie jsc e m id e o lo g ii w sztu ce, oraz, co n a jw a żn iejsze, d zieło jest w jej o p ty c e za w sze zw a rte, bez ja k ic h k o lw ie k d e fe k tó w i k o m p lik a cji w e w n ę ­ trzn y ch . O p ozycje stru k tu ra listy czn e słu żą b o w iem je d y n ie do u w y p u k len ia z w a r­ to ś c i k o m p o zy cy jn ej dan ego u tw oru .

W obu w sk a z a n y c h p rzyp ad k ach — p o w ia d a d alej M ach erey — d zieło sztu k i je s t czym ś g o to w y m , jak g d yb y o fia ro w a n y m d la in terp reta cji, która je w c a ło ści

(4)

p o jm ie. N a jp ro stszy m p rzyk ład em ta k ie j in terp reta cji m a być założen ie, że trzeba o d czy ta ć dany te k s t z za w a rtą w n im ideą tak sam o, jak od czytu je się np. n ap is na szy ld zie czy sy g n a ł św ie tln y . Ó w p u n k t w id zen ia M a ch erey n a zy w a „ilu zją e m p iry czn ą ”. Ilu zja ta w y s tę p u je zresztą w rozm aitych odm ianach. Jej w e r sją m n iej n a iw n ą jest p o d e jś c ie g e n e ty c z n o -h isto r y c z n e (autor w ią że je m. in. z trad ycją h eg lo w sk ą ). W ram ach tej w e r sji zdarza się, że tłu m a czy się d ane d zieło poprzez k o m en ta rz od au torsk i (np. Р о е o sw y m p o em a cie K r u k ) i p o p rzesta je się na e ste ty c e i m p li c it e . W ed łu g au tora je s t to n iep o ro zu m ien ie ró w n ie o czy w iste, jak d o sło w n e tr a k to w a n ie tek stu , k tó ry m a się sam od sła n ia ć odbiorcy n a iw n em u czy r e fle k sy jn e m u . A rty sta w c a le n ie je st p o w o ła n y do teg o , żeb y o b jaśn iać w ła s n e dzieło. N a jczęściej w p ro w a d za nas w błąd. J e śli zaś jest p on ad to te o rety k iem i p o tr a fi p rzezw y cięży ć sie b ie ja k o a rty stę, n ie u p raw ia już e s te ty k i im p li c it e .

Jeszcze inna w e r sja „ ilu zji e m p ir y c z n e j” to od n oszen ie d zieła do tzw . rze c z y ­ w is to ś c i zew n ętrzn ej. K ry ty k u ła tw ia so b ie zad an ie red u k u jąc sztu k ę do ży cia i zak ład ając, że sen sy zn a lezio n e w ty m d rugim „odbijają się ” w ie r n ie w d ziele arty sty czn y m . D o tej sam ej k a te g o r ii m isty fik a c ji k ry ty c z n o -e ste ty c z n y c h zalicza M a ch erey jeszcze d w ie p o sta w y in terp reta cy jn e. T aką, k tóra k ry ty k ę za m ien ia w p a ratw órczość arty sty czn ą , u siłu ją c in tu ic y jn ie d ociec, jak i jest sen s k o n tem p lo ­ w a n e g o dzieła, oraz ta k że ta k ą (jak p rop on u je B orges), k tóra stru k tu rę a rty sty czn ą u w a ża za „o tw a rtą ”, cz y li w y p e łn io n ą w ie lu m o ż liw y m i sen sam i, p od d ającą się z ró w n y m u sp r a w ie d liw ie n ie m w ie lu , sp rzeczn ym n a w et ze sobą, in terp retacjom .

O bok ilu z ji em p iry czn y ch M a ch erey w y m ie n ia jeszcze „ ilu zje n o rm a ty w n e”, cz y li m n iem a n ia , iż u tw ó r w in ie n sp e łn ić ja k ieś a p r i o r i założon e o p ty m a ln e w a ­ ru n k i estety czn e. Ilu zja n o rm a ty w n a m oże n ak ład ać się na em p iryczn ą. A m ia n o ­ w ic ie , jeśli sa m o w y sta rcza ln o ść, ta jem n iczo ść, g łę b ię czy zw artość h arm on ijn ą u zn a się za p o stu la ty , m ożna d an y u tw ó r p rzym ierzać do p rzy jęteg o w zo rca czy zesp o łu w zo rcó w . T ak ie r o zw a ża n ia o d ziele litera ck im op arte są w sz a k ż e n a s ą ­ dach o c e n i a j ą c y c h , do k tó ry ch nb. n ieu ch ron n ie zm ierza k ażd y z w y o d r ę b n io ­ n y ch tu z a b ieg ó w in terp reta cy jn y ch . W ed łu g M a ch erey a p o sta w a n o rm a ty w n a i są d y o cen ia ją ce są ra d y k a ln y m p r z e c iw ie ń stw e m tego, czego oczek u je się od n a u ­ k o w ej teo rii litera tu r y . W p o sta w ie in terp reta cy jn ej su b iek ty w n o ść jest m a sk o w a n a n a sta w ie n ie m na przed m iot g o to w y do od krycia, przed m iot, k tórego sen s jed n o zn a ­ czn y d any je s t w stru k tu rze a r ty sty c z n e j. W p o sta w ie n o rm a ty w n ej su b iek ty w n o ść obnaża się, b o w iem w y k ła d a n e p o stu la ty m a ją ja w n y ch arak ter id eo lo g iczn y .

P o z y ty w n e w y w o d y autora, w y m ie r z o n e p rzeciw tra d y cy jn y m założeniom e s t e ­ ty czn y m , są n astęp u ją ce: N a le ż y p o rzu cić „ em p iry czn o -h isto ry czn ą ” m ito lo g ię na rzecz b ad an ia a u ten ty czn ie n a u k o w eg o . O rien tacja n au k ow a zm usza do p rzy jęcia tezy, że k ry ty czn y d ysk u rs d o d a j e coś do p rzed m iotu bad an ego, że p rzek ład z j ę ­ zyk a a rty sty czn eg o na te o r e ty c z n y je s t n ieo sią g a ln y . W iedza o tw ó rczo ści lite r a c ­ kiej jest w ię c ró w n ież tw ó rczo ścią , n ie p a raartystyczn ą, ale zu p ełn ie in n ego rodzaju. U jm u ją c d zieło jak o fa k t te o r e ty c z n y (autor o d w o łu je się tu do P roppa), jak o szczególn ą stru k tu rę n ad an ą d an em u p rzed m io to w i, sk u p ia m y się nad jego w ła s n ą lo g ik ą fik cji. T ra k tu jem y je w ię c ja k o tw ó r a u ton om iczn y, sa m o istn y („r é a lité s e ­

c o n d e ”), a le zarazem św ia d o m i je ste śm y , że jego stru k tu ra n ie ob jaśn ia się sam a

w sobie. W ed łu g autora d zieło sz tu k i zaw sze jest jed n o cześn ie czym ś g o to w y m , n iezm ien n y m , o sią g n ięty m , oraz czym ś m g listy m , n iep ew n y m , w y m a g a ją c y m w y ­ ja śn ien ia , czy m o ż liw e b y ło ty lk o ta k ie o siągn ięcie.

O w ą p o d w ó jn o ść n atu ry d zieła a rty sty czn eg o M ach erey tłu m a czy jego sk azą n ieu n ik n ion ą, tzn. k o n flik tem jego sen só w . W iem y o tym na p o d sta w ie tego, co ar­ ty sta m ó w i i czego n ie m ów i. „L es a b s e n c e s ” (M acherey u ży w a ró w n ież te r m in u

(5)

„le n o n - d i t ”) u ch w y tn e w b adaniu p o z w a la ją zrozum ieć, d laczego d zieło jest jed n o ­

c ześn ie zam k n ięte oraz o tw a rte na stru k tu rę sp ołeczn ą, na id eo lo g ię i w ie d z ę n au ­ k o w ą sw o jej epoki. D zieło lite r a c k ie — czy ta m y w ie lo k r o tn ie — n ie w y ra ża id eo ­ lo g ii, le c z ją p a r o d i u j e u ży w a ją c języ k a obrazów , tw orząc w ła s n y św ia t f ik ­ c y jn y . N ie jest też p ozn an iem . U d aje je tylk o. D la teg o też realizm jest k ategorią n iea d ek w a tn ą . P o d o b ień stw o do rze c z y w isto śc i zew n ętrzn ej jest pozorne; jak p o­ w ia d a K ratylos u P laton a, p o d o b ień stw o ow o rodzi się z n iep o d o b ień stw a . P r z e ­ tw o rzo n a rzeczy w isto ść dom aga się p y ta n ia o p o d sta w y i zasięg p rzetw arzan ia. T rzeb a tu taj, jak w ca ły m zresztą p ro cesie k r y ty c z n o -e ste ty c z n y m , e k s p l i k a c j i , a n ie in terp retacji. T rzeba — u zu p ełn ia M ach erey — w y e lim in o w a n ia czyn n ik a k rea cy jn eg o , k tóry m u si p ozostać ta jem n icą (czy to bogów , czy to a rty stó w na k sz ta łt boga u robionych), by m ó w ić w sposób sp ra w d za ln y o p r o d u k c j i w ra­ m a ch tak ich to a ta k ich w a r u n k ó w sp ołeczn ych .

P y ta ć o p rod u k cję a rty sty czn ą to ty le w ła śn ie , co w y ja śn ić w y b ó r a rty sty oraz przek azan ą przezeń stru k tu rę se n só w z jej n iesp ó jn o ścią , z jej p rzem ilczen ia m i w od n iesien iu do d anego u k ład u h isto ry czn eg o . M a ch erey p rzyp om in a tu ta j w y w o ­ dy N ietzsch eg o o „ H i n te r f r a g e n ”, o ty ch n ieja sn o ścia ch czy n ied o m ó w ien ia ch te k ­ stu, k tóre są zazw yczaj bardziej w y m o w n e i in stru k ty w n e niż w y p o w ie d z i w y a k c e n ­ to w a n e. O d w o łu je się p o n a d to do Freuda, do u n ik ów sp o w o d o w a n y ch cenzurą. F reu d p o ja w ia się w sza k że w ty m fra g m en cie i w ogóle w k sią żce w ty m ro zu m ie­ niu, ja k ie nad ała m u szk oła L acan ow sk a. K ategoria n ieśw ia d o m o ści została m ia ­ n o w ic ie w p ro w a d zo n a do badań nad m isty fik a c ja m i n ie ty lk o osob n iczym i. M a ch e­ rey m ó w i w ię c o „l’in c o n s c ie n t d e l’o e u v r e ” w ś w ie tle h istorii, tzn. ogran iczeń id e­ olo g iczn y ch d anego tw ó rcy i danej epoki. R ozw aża, jak d an y tem a t czy w ą te k zo sta ł zu ży ty i d laczego zy sk a ł ta k i a n ie in n y sen s (s. 113—il 17), n ie ze w zg lęd u na p sy ch o b io g ra fię dan ego a rty sty , le c z ze w zg lęd u na h oryzon ty p o zn a w cze o w ego czasu h istoryczn ego. D zieło jest p u n k tem w y jśc ia , stu d iu jem y je jak rzeźb iarz sw ój m o d el {„un éc o rc h é ”), a le p a m ięta m y , że arty sta w y b r a ł jed en z m o żliw y ch se n só w , że d zieło m ogło b yć inne, niż jest. O d d zielam y w ię c m om en t g en ety czn y od stru k tu ra ln eg o , n ie d em o n tu jem y ca ło ści, b y ją z p ow rotem złożyć, jak to czy n ią stru k tu ra liści, lecz u k a zu jem y , co w d ziele jest u k ryte, co dzieło „p a r l e sa ns le

d i r e ”.

D laczego tak się dzieje? D laczego w d ziele n a stęp u je z k o n ieczn o ści p r zesu n ię­ cie {„décala ge”) sen su w stosu n k u do tego, czego oczek u jem y w ram ach jego w ła ­ sn eg o św iata? M ach erey odpow iada: n iep orząd ek ten, tzw . ro zb icie w e w n ę tr z n e d zieła, w y n ik a ze zd erzen ia id eo lo g ii ze sztuką. To n ie p o w ieść w ię c (co p rop on u je B orges) jest „la b iry n tem ” z w ie lu m o ż liw y m i k lu czam i, le c z co n a jw y żej to, z c ze­ go p o w ieść zrodziła się: jej o k o liczn o ści h istoryczn e, zak rzep ła id eologia, którą arty sta zaak cep tow ał i n ie m ógł jej przek roczyć, oraz in n e k o n k u ren cy jn e id e o lo ­ gie, k tórych istn ien ie zan otow ał, a le n ie u m iał ich p rzysw oić.

A utor sądzi, że tego rodzaju e k sp lik a c ję d ał L enin, k ied y p o d ją ł a n a lizę dzieł T o łsto jo w sk ich . Z w rócił b o w iem u w a g ę na to, że a rtysta zm u szon y jest p o p ełn ia ć b łęd y , tzn. n ie d orów n u je przodującej id eo lo g ii sw o jeg o czasu h istoryczn ego, a p o ­ n ad to w n iezgod zie z id eo lo g ią p rzezeń w y z n a w a n ą p rzek azu je obraz epoki. L en in o d sło n ił w ten sposób sła b o ści n ie ty lk o d ok tryn aln e g en ia ln eg o pisarza, ale r ó w ­ n ież w sk a z a ł gran ice jego h o ry zo n tó w a rtystyczn ych . S ło w e m , w y tłu m a c z y ł L w a T o łsto ja w rów n ym stop n iu przez to, co p isarz p o w ied zia ł, jak i przez to, czego n ie u m ia ł p ow ied zieć. J aw n e, u ch w y tn e sp rzeczn ości o e u v r e T o łsto jo w sk ie g o p row adzą do sp rzeczn ości g łęb szych , k tóre leżą u p odłoża tam tych , a m ia n o w ic ie do re tr o ­ sp e k ty w n e j p o sta w y pisarza. T o łsto j jako rep rezen tan t „m u ży k ó w ” zam yk a ep o k ę

(6)

ju ż m in io n ą , a le n ie ro zu m ie n o w y ch p o d sta w o w y ch k o n flik tó w w io d ą cy ch ku p r zy szło ści. M ach erey, rek o n stru u ją c an alizy L en in o w sk ie zgod n ie ze sw ą k o n ­ cep cją i fra zeo lo g ią , n ap otk ał w sz a k ż e tru d n ość n ie do p rzezw y ciężen ia . Jak w ia ­ d om o, L en in p isa ł o o d b i c i u p ro cesó w h isto ry czn y ch w litera tu r ze. M ach erey od rzuca tę tezę dod ając, że je ś li litera tu r a w ogóle m oże b yć p orów n an a do z w ie r ­ ciad ła, to w y łą c z n ie do k rzy w eg o . L en in , w e d łu g n iego, n ie zd aw ał sobie sp ra w y z k o m p lik a cji sto su n k ó w w z a je m n y c h m ięd zy sztu k ą i id eo lo g ią , d latego też z b e z ­ p o d sta w n ą u fn o ścią (id eologiczn ą, a nie n au k ow ą) u ży w a ł ta k ich p ojęć, jak „od­ z w ie r c ie d le n ie ” czy „ w y ra ża n ie”.

3

E g zem p lifik a cje M a ch erey a n ie są p racam i śc iśle h isto ry czn o litera ck im i. A u to r w y k ła d a w n ich p o w tó rn ie sw o je założen ia w n ow ym k o n tek ście i k o m en tu je w ła s n e za b ieg i m eto d o lo g iczn e. P u n k tem w y jś c ia a n a lizy p isa rstw a V ern e’a je s t

T a j e m n i c z a w y s p a , ale M ach erey za jm u je się ca ło k szta łtem jego tw órczości. Z a d a ­

n ie badacz ok reśla n a stęp u jąco: w y ja śn ić , ozy m o żliw a b yła rea liza cja id e o lo g ic z n e ­ go p rojek tu a rty sty i ja k im i zo sta ła dokonana środkam i. Ideą n aczeln ą V ern e’a m ia ła b yć — zgod n ie z d om in u jącą w ó w c z a s w III R ep u b lice id eo lo g ią b u rżu a zy j- ną — p o ch w a ła w ie d z y i p rzem y słu , k tóre p o zw o liły u jarzm ić n aturę. C zło w iek V e r n e ’a to m o b i li s in m o b ili, cz y li sp ra w n y in stru m en t pośród m aszyn , k tó ry m i k ieru je. W ątki zasad n icze w sz y stk ic h jego p o w ie śc i to podróże, w y n a la z k i i a sp i­ racje k o lo n iza cy jn e. M ach erey stw ierd za przy ty m , że z k o n cep cją nadrzędną i sp o ­ so b em op ow iad an ia n ie k o resp o n d u je k o n cep cja p o sta ci b o h a teró w — zazw yczaj są o n i o u tsid era m i, osob n ik am i n iep o sp o lity m i, p o k łó co n y m i ze sp o łeczeń stw em , z w ró ­ c o n y m i ku p rzeszłości.

W artości n a u k i i p o stęp c y w iliz a c ji ok azu ją się w p o w ie śc i V ern e’a m ita m i, w y sp a — o n g iś u D efo e sy m b o l p o czą tk u now ej organ izacji sp ołeczn ej — tu taj jest p o w tó rzen iem , w gorszym w y d a n iu , rzeczy już o sią g n ięty ch , N em o jest R o ­ b in so n em tragiczn ym . Idea p ra cy i z w y c ię stw a nad naturą obraca się w sw o je p rzeciw ień stw o . V ern e p rzek a zu je zatem jed n o cześn ie id eo lo g ię ro zw in ięteg o sp o ­ łe c z e ń stw a in d u stria ln eg o oraz d e m isty fik u je ją. M acherey p od k reśla, że n ie są

to sp rzeczn ości w e w n ą tr z id eo lo g ii, lecz m ięd zy id eo lo g ią a w iz ją a rtystyczn ą, o d ­ sła n ia ją c ą m ie liz n y tej p ierw szej. Z ałożon y przez tw ó rcę p ro jek t n ie u d ał się. N a ­ stą p iło p rzesu n ięcie sen su u c h w y tn e w d ziele. To nie środ k i a rty sty czn e („ fig u ra ­

ti o n ”), lecz w y b ó r b oh atera i k o n stru k cja fa b u ły („ r e p r é s e n t a tio n ”) sp o w o d o w a ły

ro zb icie w e w n ę tr z n e p o w ie śc i V e r n e ’a. Ź ródła o w ego rozbicia są poza a rtystą i poza d z ie łe m — w r z eczy w isto ści h isto ry czn ej, która u n iem o żliw iła p rzep ro w a d zen ie p rojek tu o triu m fa ln y m p o ch o d zie bu rżu azji ku św ia tu coraz d osk on alszem u . V e r ­ n e n ic n ie m ó w i w p ro st o rea ln y ch k o n flik ta c h sp ołeczn ych , ale to, co p ok azał, w y sta r c z y , żeb y zm usić b ad acza do ich u sta len ia .

B alzak — przyp om in a autor — sta w ia ł pisarzom za w zór zasad y B u ffon a, S c o t­ ta i B onalda. C h ciał p o w ie śc i op artej na m od elu n au k ow ym , rea lizu ją cej o k reślo n e za d a n ie id eologiczn e, z fa b u łą , która r e sp ek tu je k oloryt lo k a ln y . C hło pi, p o d o b n ie ja k in n e jego p o w ieści, d ow od zą w szela k o , że n a u k ę tra k to w a ł jed y n ie jako b o d ziec do w ła sn y c h r e fle k sji, zaś id e o lo g ię d efo rm o w a ł. C h ło p ó w p isa ł p rzeciw lu d o w i,

z in ten cją w y k a za n ia , że b ogaci są n arażen i na n ieb ezp ieczeń stw o . Z ajm u jąc się

lu d em od stro n y tem a ty k i sp o łe c z n o -o b y c z a jo w e j, b ron ił jed n ak jeg o racji. B y ł d y ­ d ak tyk iem („de v e s t r a re a g it u r ”), tzn. ch cia ł ostrzec przed „d zik ością” o sob n ik ów z n izin sp o łeczn y ch , a le ty p y rea ln e, k tó re tw o rzy ł, p ozostają w op ozycji do jeg o m o ra listy k i. G łó w n y p rob lem B alzak a to u sta w iczn y k o n flik t fu n k c ji o p iso w ej

(7)

i o cen iającej, ostra- p rzen ik liw o ść w ry so w a n iu różn orod n ych sy tu a c ji i osób, a za­ razem zam ącan ie obrazu św ia ta , p o n iew a ż w całej K o m e d i i l u d z k i e j n iep ogod zon e z o sta ły w izje: p o lity czn a i a rtystyczn a. O bie są przy ty m n iero zd zieln e.

B alzak p o sta n o w ił b yć h isto ry k iem ob yczajów , a n ie k ron ik arzem p o szczeg ó l­ n ych w y d a rzeń czy p o rtrecistą , tw o rzy ł w ię c św ia t w ła s n y , k tó ry m ia ł b y ć czy m ś an alogiczn ym do ó w czesn eg o życia sp ołeczn ego. J eg o „ sy stem p o w ie ś c io w y ” n ie m ó g ł jednak pod ołać tem u zadaniu. R zeczy w iste k o n flik ty sp o łeczn e sp o w o d o w a ły , że B alzak d okonał o k reślon ego w yb oru id eo lo g iczn eg o (p olityczn ego) i jed n o cze­ śn ie — jako a rtysta — z a k w estio n o w a ł go. Ś w ia d c z y ć m a ją o ty m d o b itn ie ta k ie p ostaci z C h ło p ó w , jak B lon d el, F ourchon i a b b é B ro ssette, z których k ażd y m a słu szn o ść i jej zarazem n ie m a. W k o n k lu zji czytam y: id eo lo g ia je s t w tk a n c e p o ­ w ie śc io w e j n ieu su w a ln a , ale w isto cie n ie jest ju ż m a te r ia łe m id eo lo g iczn y m . D la ­ tego dzieło B alzak a je s t p ęk n ięte w e w n ę tr z n ie i d la teg o ró w n ież w y m a g a o d w o ła ­ nia się do k o n flik tó w sp o łeczn y ch , tłu m aczących , że a rty sta m ó g ł ty lk o ty le p o­ w ied zieć .

4

W yw od y teo rety czn e M ach ereya, m im o w ie lo k r o tn y c h ich p o w tó rek i r o z w ija ­ n ia w różn ych k o n tek sta ch , n ie są p ozb aw ion e n ie ja sn o śc i i n ie k o n se k w e n c ji. Z a­ trzy m a jm y się n a jp ierw nad n iek o n sek w en cja m i. A u to r odrzuca tezę o p ło d n o ści bad an ia z w ią zk ó w sztu k i z rzeczy w isto ścią , tzn. o d żeg n u je się od k o n fro n ta cji d z ie ­ ła z ja k im k o lw ie k „ sy ste m e m ” poza daną rz e c z y w isto śc ią fik c y jn ą . P ó k i z z a ło że­ n ia teg o w y n ik a , że tw órczość a rty sty czn a n ie je st n ig d y rep ro d u k cją w se n s ie ścisły m , że z a w sze tra n sfo rm u je św ia t zastan y, ch oćb y d la teg o , że a rty sta d o k o n u je w y b o ru i n a d a je p rzed sta w ia n em u św ia tu sw o is ty sen s — cz y te ln ik g o tó w jest u znać sp oistość an aliz teo rety czn y ch i h isto ry czn y ch M a ch erey a . W szakże to z a ło ­ że n ie id zie d alej. A u tor zd aje się w cią ż p od k reślać, że a ltern a cja zn aczeń w str u k ­ tu rze d zieła w y sta r c z y do „od czytan ia” teg o , czego au tor n ie b y ł w sta n ie p o w ie ­ dzieć. W isto cie rzeczy zaś M a ch erey w c ią ż o d w o łu je się do stru k tu ry sp o łeczn ej poza d ziełem , do k o n flik tó w , k tó re w y stę p o w a ły w h isto rii w dan ym k o n k retn y m u k ład zie. O d w ołu je się przy ty m do n ich n ie ty lk o w p r a k ty ce k r y ty c z n o -h isto r y - cznej (V erne, B alzak), a le e x p r e s s is v e r b i s w w ie lu w y p o w ie d z ia c h te o rety czn y ch .

W y stęp u je tu zatem u d erzająca rozbieżność m ięd zy d ek la ro w a n y m na w s tę p ie k sią żk i sta n o w isk iem , ru g u ją cy m w y ja śn ia n ie sen su d zieła poprzez a n a lizę g e n e - ty czn o -h isto ry czn ą oraz o d n ie sie n ie jego zaw a rto ści do rzeczy w isto ści sp o łeczn ej, a k on cep cją uzasad n iającą, w ja k i sposób m ają b y ć u c h w y c o n e „les a b s e n c e s ”. O kazuje się przecież, że niep od ob n a w ie d z ie ć z sam ej stru k tu ry dzieła, co zo sta ło w n im p rzem ilczan e. N iek o h eren cje jej sta n o w ią sy g n a ł, że a rtysta coś zataił: źród ­ ła i treść zata jen ia są a toli u lo k o w a n e w h istorii, poza d ziełem . S ło w em , teza 0 zw ią zk a ch sztu k i z rzeczy w isto ścią , fo rm a ln ie i w e r b a ln ie w y g n a n a z e s te ty k i M ach ereya, p ow raca ry k o szetem . S tru k tu rę d zieła w y ja śn ia ją w sposób p e łn y k o ­ liz y jn e p rocesy d anego czasu h istoryczn ego, ściślej b iorąc, ogran iczen ia p o zn a w cze 1 m isty fik a c je id eologiczn e, z k tórych artysta p rób u je się w y r w a ć . B adacz m u si w ie d z ie ć o nich n ieja k o zaw czasu , je ś li m a w ła ś c iw ie zrek o n stru o w a ć sp rzeczn o ści

d an ego dzieła.

D ruga, zw iązan a z p oprzednią, n iek o n sek w en cja d oty czy n o rm a ty w izm u . M a ­ ch erey ata k u je bad aczy, k tórzy op eru ją o k reślo n y m m o d elem o p ty m a ln y m i p r z y ­ m ierza ją doń k o n k retn y utw ór. Sam jed n ak zm ierza w ty m sam ym k ieru n k u , sk o r o zak ład a, że d zieło m ogło być inne. P raw d a, że au to ro w i ch od zi tu o stan h i p o t e ­ t y c z n y , o d okonany p rzez tw ó rcę w y b ó r o k reślon ego ro zw ią za n ia spośród w ie lu

(8)

ro zw ią za ń m o żliw y ch . N iem n iej w an alizach o e u v r e V ern e’a i B alzak a, a ta k ż e w k ilk u w y p o w ie d z ia c h teo rety czn y ch , d om n iem an a in n ość d zieła za m ien ia się w ła ś c iw ie w je g o e w e n tu a ln ą lep szo ść. H iipotetyzm p row ad zi w ię c do sw o iste j n or­ m y. „N orm ą” b y ło b y m ia n o w icie, g d y b y dany tw ó rca m ó g ł (i um iał) p o w ied zieć w sz y stk o — ta k że to, co p rzem ilcza. N orm ą — o c z y w iśc ie id ea ln ą — b y ło b y w y ­ e lim in o w a n ie z d zieła p ęk n ięć i lu k . D zieło litera ck ie jest w p ra w d zie tr a k to w a n e przez M a ch erey a jak o fa k t g o to w y , fa sc y n u ją c y w ła śn ie ze w z g lę d u n a w ła ś c iw e m u a lte r n a c je sen só w . Jed n a k że p rzesła n k ą p o d sta w o w ą , która p o zw a la d zieło w y e k sp lik o w a ć , je s t jeg o s t a tu s n ie o sią g n ięty , sło w em to, co m ogło czy p o w in n o b yło b y ć zrea lizo w a n e, g d y b y tw ó rca n ie k a le c z y ł sw ej w iz ji id eologią. I tu ta j w ię c sk a za n y na b a n icję n o rm a ty w izm este ty c z n y p ow raca w in n ej, zm o d y fik o w a n ej p ostaci.

P ie r w sz a z n ie k o n se k w e n c ji b ezp ośred n io łą czy się z n ie ja sn y m i teza m i o d ziele jak o p rzed m io cie, k tóry jest cią g łą n iesp od zian k ą, oraz d ziele jako fa k c ie te o r e ty ­ cznym . W yd aje się, że d zieło — jak p o w ia d a M a ch erey — m oże być „ n écess ité

l i b r e ” (tzn. n iesp o d ziew a n ą grą znaczeń) ty lk o dla k ogoś, k to za jm u je w o b e c d zieła

p o sta w ę sp on tan iczn ą. T en b o w iem n ie m a żad n ych p rzy g o to w a n y ch założeń, iż d zieło „ p a rle sa ns le d i r e ”. N ie ja sn e jest jed n ak , na czym m ia ła b y się zasad zać ow a gra n iesp o d zia n ek w odbiorze bezp ośred n im , skoro r e fle k sja p o zo sta je tu ta j w g ra n ica ch str u k tu r y dzieła. N ieja sn o ść ta m a źródło w w ie lo z n a c z n y m u ję c iu d zieła jak o czegoś zarazem g o to w eg o i n iesp ełn io n eg o . M ach erey n ie u s ta n n ie 'oscy­ lu je — n ie zd ając sob ie z tego sp r a w y — m ięd zy stw ierd zen iem sp rzeczn o ści (p ęk ­ n ięć) w e w n ę tr z n y c h , k tó ry ch p rzeja w em je s t a ltern a cja sen só w , oraz stw ie r d z e n ie m lu k , n ied o p o w ied zeń , b rak ów („ absences”, „поп- d i t ”, „ m a n q u e ”), k tóre są przecież d o m y śln e, a n ie dane. O ty ch p ie r w sz y c h m ó w i w a n a lizie B alzak a, o jed n y ch i d ru gich (z n a cisk iem p ołożon ym na te o statn ie) w a n a lizie V ern e’a. D la r e fle k s ji n ieb a d a w czej d ostęp n e są o c z y w iśc ie a ltern a cje se n só w i m ogą w y w o ła ć p r z e ż y c ie gry. N a to m ia st do „ a b s e n c e s ” dotrzeć m ożna w y łą c z n ie po r e fle k sji b a d a w czej, a le w ty m p rzyp ad k u n ie ja sn e jest, d laczego m ia ło b y jej to w a rzy szy ć p rzeży cie n ie ­ sp od zian k i, sk oro z założen ia od k ażd ego d zieła oczek u je się ja k ich ś p rzem ilczeń . D zieło jak o fa k t teo rety czn y to ty le u M ach ereya co przed m iot w y e k s p lik o w a - ny, a n ie n arzu ca ją cy się z g o to w y m se n s e m b iern ej in terp reta cji. E k sp lik a cja jed n ak n ie d o d a je nic do p rzed m iotu a rty sty czn eg o , n ie k on stru u je go, le c z r e k o n ­ stru u je za pom ocą o k r e ślo n y c h n a rzęd zi teo rety czn y ch . N ieja sn e je s t w ię c , co autor m a na m y ś li m ó w ią c tu o „ teo rety czn o ści”. Sam fa k t w y c ię c ia („ d é c o u p a g e ”) o k reślo n eg o u k ład u h isto ry czn eg o , na tle k tórego o d sła n ia ją się „ a b se n c e s” d zieła , n ie je st p rzecież za b ieg iem czy steg o m o d elo w a n ia . W k ażd ym ra zie n ic autor o ty m n ie m ó w i; to zaś, ż e p o d k reśla w c ią ż d on iosłość rea ln y ch k o n flik tó w h isto ry czn y ch , k tóre zm u szają a rty stę do p rzeła m a n ia p rzy jętej przezeń id eo lo g ii, w sk a z y w a ło b y raczej n a u h isto ry czn io n ą stru k tu ra liza cję b ad an ego utw oru .

W ą tp liw o ści b udzą ponadto n ad m iern e d y sty n k cje, ja k ie p rzep row ad za M a ch e­ rey w^ a n a liza ch teo r e ty c z n o -h isto r y c z n y c h . (Pow iada np., że n a leży rozróżn iać s to ­ su n ek d zieła do h isto rii oraz do id e o lo g ii zaw artej w te jż e h isto rii (s. 137). R ozróż­ n ien ie to, od n oszące się do L w a T o łsto ja , w p ro w a d za cz y te ln ik a w zd u m ien ie; b a ­ dacz sa m tłu m a c z y p rzecież w ie lo k r o tn ie , że sto su n ek m ięd zy litera tu r ą a r z e c z y ­ w isto śc ią h isto ry czn ą je s t z a w sze w y b o rem ja k ie jś id eo lo g ii oraz o k reślen iem s ię tw ó rcy w o b e c k o n k retn y ch k o n flik tó w sp o łeczn y ch , id eo lo g iczn ie n a cech o w a n y ch .

„ A b s e n c e s ” to n ie są p u n k ty n eu tra ln e. Cóż w ię c rozu m ie M ach erey przez h isto rię

w y z b y tą a sp ek tó w id eologiczn ych ? W ty m że sam ym eseju (s. 149— 150) au tor z b y ­ teczn ie d u b lu je sp rzeczn ości T o łsto jo w sk ie (g en ia ln y arty sta v e r s u s w ła ś c ic ie l z ie m

(9)

-s k i — oraz rea li-sta k ry ty czn y v e r -s u -s d ok tryn er n ie-sp rzeciw ia n ia -się złu), choć ty lk o d ruga para za ch o w u je w a żn o ść w a n a liz ie k r y ty czn ej. W ro zp ra w ie o V e r n e ’em c z y ­ ta m y , że sp rzeczn ości n ie w y stę p u ją n igd y w id eo lo g ii p isa rsk iej, le c z m ięd zy tą id eo lo g ią a bogatszą od niej r z e c z y w isto śc ią h isto ry czn ą , k tó r ą a rty sta zd oln y jest u ch w y cić w całej jej złożoności. W szak że to, co badacz w y d o b y w a na ja w z po­ w ie ś c i V ern e’a (s. 218 n.), dotyczy n ie id e o lo g ii to u t court, le c z „ id eo lo g ii a rty sty cz­ n e j ”, tzn. in aczej m ó w ią c, św ia to p o g lą d u n ie d ającego się zred u k o w a ć do o k reślo ­ n eg o program u sp o łeczn o -p o lity czn eg o czy filo zo ficzn eg o . T ak i zaś św ia to p o g lą d n ie ty lk o m oże być, a le na ogół b y w a — jak to p rzek o n y w a ją co zresztą w sw o ich e g z e m p lifik a c ja c h u za sa d n ił autor — w e w n ę tr z n ie sk łócon y.

5

W k ry ty ce im m an en tn ej u ja w n iliśm y ju ż n iek tó re n ied o sta tk i k sią ż k i M ach e- reya. O ceniając ją z zew n ątrz, trzeb a p rzed e w sz y stk im uznać zasad n ość w ię k sz o ś c i je g o zarzu tów w o b ec zastan ej tra d y cji k r y ty c z n o -e ste ty c z n e j. T rzeb a przede w s z y s tk im zgodzić się z b adaczem , że u ję c ie d zieła w in terp reta cji n ie w y m a g a ją ­ cej żad n ych zab iegów w y ja śn ia ją c y c h jest n au k ow o ja ło w e. N a to m ia st n ie w s z y s t­ k ie z w y m ie n io n y c h p rzez autora „ilu zji em p iry czn y ch ” za słu g u ją na ostracyzm (na p ew n o n ie z a słu g u je nań b a d a n ie typ u g e n ety czn o -h isto ry czn eg o ), co w ię c e j, w w erd y k ta ch tych raczej od p y ch a ją cy jest a b so lu ty zm M a ch erey a , k tó r y w y łą c z ­ n ie zalecan ą przez sieb ie m etod ę b a d a w czą u w aża za te o rety czn ie uzasad n ion ą. Do n a jc ie k a w sz y c h w y p o w ie d z i teo rety czn y ch autora za liczy łb y m te, w k tó ry ch u ja w ­ nia on p ara id eo lo g iczn y i p arap ozn aw czy ch arak ter sztu k i lite r a c k ie j. M a b ow iem b e z w ą tp ie n ia słu szn ość, k ied y tłu m a c z y , że sztu k i nie sposób pojąć p o zb a w iw szy ją tk a n k i id eo lo g iczn ej, i zarazem , że sztu k a n ig d y n ie sp ełn ia fu n k c ji id eo lo g icz­ n ych w tym d osłow n ym rozum ieniu, ja k ie p rzy p isu jem y czy to m ito lo g ii, czy religii, czy propagandzie. N ie ste ty , m y śli te n ie z o sta ły p rzez M ach ereya r o zw in ięte; przy ty m dla jego k o n cep cji, jak w sk a z a łe m an alizu jąc jej n ie k o n se k w e n c je i n ie ­ ja sn o ści, są to k w e stie k lu czow e.

G łó w n e p y ta n ie, ja k ie w zw ią zk u z ty m i k w e stia m i n asu w a się k r y ty k o w i w y ­ w o d ó w M ach ereya, n a leża ło b y sfo rm u ło w a ć w e w ła sn y m języ k u teo rety czn y m au ­ tora, a m ia n o w icie dotrzeć do „a b s e n c e s ” recen zo w a n ej k sią żk i. B adacz m ó w i o c z y ­ w iś c ie zn acznie w ię c e j, niż to czyn ią artyści, a le i on ró w n ież n ie m ó w i w sz y stk ie g o . M ach erey p od jął próbę u n o w o cześn ien ia m a rk sisto w sk iej teo rii litera tu r y . Jego w y w o d y sk iero w a n e ,są n ie ty lk o p r z e c iw B a rth es’o w i i B o rg èso w i, a le ró w n ież — i ch yb a p rzede w sz y stk im — p rzeciw tra d y cy jn y m an alizom m a rk sistó w , k tórzy za in te r e so w a n i są g łó w n ie w a r to śc ia m i m im ety czn y m i i rea listy c zn y m i, b ąd ź też, jak G araudy, u leg a ją w p ły w o m eg zy sten cja lizm u . A u tor n ie zadaje so b ie trudu d o k ła d n iejszej i bardziej w n ik liw e j r e fle k sji nad p ojęciem realizm u: n ie w y d a je się też p rzek o n y w a ją cy w rad yk aln ym p o n iech a n iu rozw ażań nad sam ym tw órcą, nad m ed ia cją in d y w id u a ln ą , która n ie da się ch yb a zred u k ow ać do sam ego aktu w y b o ru jed n eg o z m o żliw y ch id eo lo g iczn y ch se n só w utw oru . A u tor chce, i z a p e w n e , s łu s z ­ n ie, w y e lim in o w a ć z badań n a u k o w y ch e le m e n ty irracjonalne; n ie w y d a je się je d ­ nak, by dla teo rii sztu k i k orzystn a b y ła elim in a cja c zy n n ik a k rea cy jn eg o , n a w e t g d y b y trzeb a b yło uznać p e w n e jego re s id u a jak o n iesp ra w d za ln e. S k u teczn ie n a to ­ m ia st broni M ach erey au ton om iczn ych w a r to śc i litera ck ich , n ie rezy g n u ją c p rzy ty m z an alizy sk o m p lik o w a n y ch r e la c ji m ięd zy sztu k ą, id eo lo g ią oraz w ie d z ą n a u k o w ą .

T u taj jednak u ła tw ia sobie ponad m iarę zadanie, n ie p od ejm u jąc w c a le p r o ­ b le m a ty k i m isty fik a c ji id eo lo g iczn y ch w oparciu o d y r e k ty w y b a d a w cze M ark sa

(10)

i E n g elsa oraz k w e s tii św ia d o m o ści fa łsz y w e j, ta k jak ją, szczeg ó ln ie w o d n ie s ie ­ n iu do lite r a tu r y , ro zw in ą ł L u k âcs. N a w ią za n ie d o freu d y sto w sk ic h p rop ozycji L a - ca n a jako w ła śc iw y c h n arzęd zi b a d a w czy ch („a b s e n c e s ”, „поп- d i t ”, „ m a n q u e ”), w y d a je się haraczem złożon ym m od zie n a u k o w ej, gd yż autor n ie u zy sk a ł d zięk i n im nic w ię c e j pon ad to, co d aje m eto d o lo g ia m a rk sisto w sk a w e w sp o m n ia n y c h an a liza ch . Już A rn old H au ser w P h ilo so p h ie d e r K u n s t g e s c h i c h t e (1958) zw ró cił u w a g ę na p a ra lele n iek tó ry ch m eto d o lo g icz n y c h c h w y tó w w m a rk sizm ie i fr e u d y z - m ie oraz w y k a z a ł dow od n ie, że p ierw szy z n ich , w y ja śn ia ją c źródła i m ech a n izm n ie św ia d o m o śc i sp o łeczn ej, d ostarcza lep szy ch , p r e c y z y jn ie js z y c h . narzędzi b a d a w ­ czy ch . W ydaje się n a w et, że k on cep cja „a b s e n c e s ” w tej w ersji, jak ą za p rezen to w a ł M a ch erey , u tru d n ia w y ja ś n ie n ie p ew n y ch fa k tó w a rty sty czn y ch . P rzed e w s z y stk im d la teg o , że n ie m a w n iej m ie jsc a na św ia d o m o ść p oten cjaln ą. Tzn. n ie w ia d o m o , ja k m o g lib y śm y z a sto so w a ć e k sp lik a c je autora w od n iesien iu do p isarza m a r k s is­ to w sk ie g o , k tó ry m a sa m o w ie d z ę h istoryczn ą w y so k ie g o stop n ia. P on ad to ró w n ież w stosu n k u do p isarzy d a w n y ch an aliza ta zaw od zi, gdyż, jak już w z m ia n k o w a liś­ m y , n iep rzejrzy ste są w jej u jęciu zw ią zk i (oraz w z a je m n e zależności) m ięd zy w e w n ę tr z n y m i sp rzeczn o ścia m i u tw oru , cz y li m a te r ia łe m ja w n y m , a tzw . z a ta je ­

n ia m i czy n ied o p o w ied zen ia m i, czy li m a teria łem d om yśln ym .

C zytając an alizę C h ł o p ó w B alzak a, c z y te ln ik zm u szon y jest zadać p y ta n ie, czym różn i się ona w p rzesła n k a ch i k on k lu zjach od zn a n y ch p rop ozycji k la sy k ó w m a r k ­ sizm u . N ieła tw o jest o d p o w ied zieć na to p y ta n ie. W yd aje się, z jed n ej stron y, że a u to r w in teresu ją cy sposób ro zw in ą ł te z ę o p r z e c iw ie ń stw a c h B alzak a — id eo lo g a i arty sty , oraz u p rzy to m n ił c z y te ln ik o w i, m. in. na ty m p rzyk ład zie, że k ażd e w y ­ ja ś n ie n ie w y m a g a rek o n stru k cji m ateriału b a d a n eg o . Z d ru g iej zaś stron y, a m b icje M a ch erey a szły ch yb a jeszcze dalej: ch cia ł o w o p r z e c iw ie ń stw o „v o i r — j u g e r ” w y ­ ja ś n ić przez u k ład h isto ry czn y , k tórego „ reflek s n ie św ia d o m y ” za w arty jest w K o ­

m e d i i lu d z k ie j . T a próba n ie p o w io d ła się. I j e ś li ona p rzed e w sz y stk im m a być

za b ieg iem n o w a to rsk im , to trzeb a stw ierd zić, że a n a lizy m isty fik a c ji id e o lo g ic z n y c h i ogran iczeń p o zn a w czy ch u p ra w ia n e w duchu L u k â cso w sk im b y ły i są b a d a w czo b ard ziej sk u teczn e. N ie m ożna im też zarzucić b rak u św ia d o m o ści w za k resie n a ­ w a r stw ia ją c y c h s ię tu ta j tru d n ości m eto d o lo g icz n y c h .

M ach erey ostro żn ie n a z w a ł s w ą 'książkę w p r o w a d z e n ie m do rozw ażań te o r e ty c z - n o litera ck ich . P raca jeg o jest, jak już na w s tę p ie zazn aczyłem , b ila n sem k ilk u ­ le tn ic h p o szu k iw a ń , k tóre m a chyba w ra z z ca ły m k ręg iem A lth u ssera ju ż poza sobą. L ir e le C a p it a l dało p o d sta w y do n o w y ch p o m y słó w m eto d o lo g iczn y ch . J a k ie z n ich w y n ik a ją k o n se k w e n c je dla badań e ste ty c z n y c h , je ś li b ad an ia ow e za m ierza się w p e łn i u n au k ow ić? (Według m n ie — zn a czn ie bard ziej ry zy k o w n e niż te , k tó re w recen zow an ej tu k sią żce zap rop on ow ał M a ch erey , g d y ż ra d y k a ln ie zry w a ją ce ich z w ią z k i z em p irią h istoryczn ą. W szelak o p ro p o zy cja m od elu , ja k i b y o b o w ią z y w a ł e ste ty k ę i k ry ty k ę, je ś li ta c h cia ła b y b y ć w m e to d o lo g icz n e j zgod zie z oczyszczon ą od id eo lo g iczn y ch n a ro śli filo z o fią i ek o n o m ią (tak zaś A lth u sse r i grono jego w sp ó łp ra co w n ik ó w p ojm u ją w a rto ść m e ta n a u k o w ą K a p it a łu ) , b y ła b y jed n ą z n a j­ c ie k a w sz y c h lek tu r n aszych dni.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykorzystanie inteligentnych rozwiązań umożliwia nie tylko usprawnienie, przyspieszenie i zwiększenie efektywności po- szczególnych działań organów miasta i  jego

zdaje się wynikać zamiar ustawodawcy wy­ łączenia stosowania części przepisów tego prawa do kopalin występują­ cych w obrębie morza terytorialnego i szelfu

Both anticipatory and reflexive activities should be repeated throughout research and innovation processes (Owen, Bessant, and Heintz 2013 ; Schuurbiers 2011 ; Wickson and Carew 2014

Sukertowa-Biedrawina, Emilia Bibliografia Mazur i Warmii w. okresie pięciolecia

Przedm iotem pracy mogą też być dzieje w y b ra ­ nej instytucji, działającej w danej miejscowości lub na terenie regionu — mogą to być na przykład

Z artykułu Od Redakcji dowiadujemy się, że omawiana bibliografia została przygoto- wana początkowo dla potrzeb badawczych Pracowni Historii Nauk Medycznych Instytutu.. Ze względu

Profesor Marek Dutkiewicz w imie- niu własnym oraz pracowników Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych UJK Filia w Piotrkowie Trybunalskim złożył Jubilatowi